• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.06.25, R. 4, nr 29 [i.e. 26]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.06.25, R. 4, nr 29 [i.e. 26]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek do „Głosu Wąbrzeskiego".

Nr. 29 ' Wąbrzeźno 25 czerwca 1927 r Rok 4

EwangeljaKJIHGFEDCBA

ś w . Ł u k a s z a r o z d z . 1 5 , w ie r s z . 1 — 1 0 . O n e g o c z a s u p r z y b liż a li s i ę d o J e z u s a c e l n i­

c y i g r z e s z n ic y , a b y G o s ł u c h a l i. I s z e m r a li F a r y z e u s z o w ie i d o k t o r o w ie , m ó w ią c : i ż T e n p r z y jm u je g r z e s z n ik i i j a d a z n i e m i . I r z e k ł d o n ic h t o p o d o b i e ń s t w o , m ó w ią c : K t ó r y z w a s c z ło ­ w ie k , c o m a s t o o w i e c , a j e ś l i b y s t r a c ił j e d n ę z n ic h , iż a li n ie z o s t a w u j e d z i e w i ę ć d z ie s i ą t i d z i e ­ w i ę c i u n a p u s z c z y , a i d z i e z a o n ą , c o z g in ę ł a , a ż j ą n a jd z ie ? A g d y j ą n a j d z ie , k ł a d z i e n a r a ­ m io n a s w e , r a d u j ą c s ię . A p r z y s z e d ł s z y d o d o ­ m u , z w o ły w a p r z y j a c ió ł i s ą s ia d ó w , m ó w i ą c im : R a d u jc i e s i ę z e m n ą , iż e m z n a la z ł o w c ę m o ją k t ó r a b y ła z g i n ę ł a . P o w ia d a m w a m , ż e ć t a k b ę ­ d z i e r a d o ś ć w n i e b ie n a d j e d n y m g r z e s z n ik ie m p o k u t ę c z y n ią c y m , n iż ' n a d d z i e w i ę ć d z ie s i ą t i d z i e w i ę c iu s p r a w ie d l iw y c h , k t ó r z y n i e p o t r z e b u j ą p o k u t y . A l b o k t ó r a n i e w i a s t a , m a j ą c d z ie s ię ć d r a c h m , j e ś l i b y s t r a c iła d r a c h m ę j e d n ę , iż a li n ie z a p a l a ś w ie c y » w y m ia ta d o m u i s z u k a z p i ln o ś c ią a ż e b y z n a la z ła ? A g d y n a j d z ie , z w o ł y w a p r z y ­ j a c i ó ł e k i s ą s i a d e k , m ó w ią c : R a d u j c ie s i ę z e m n ą , b o m z n a la z ła d r a c h m ę , k t ó r ą m b y ł a s t r a c iła . T a k p o w ia d a m w a m , r a d o ś ć b ę d z ie p r z e d A n i o ły B o - ż e m i n a d j e d n y m g r z e s z n i k i e m p o k u t ę c z y n ią c y m .

# # # # # # # # # # # ! # # # # # # # # # # # # # # # # #

Nauka z ewangelii.

C o s p o w o d o w a ł o g r z e s z n i k ó w d o z b li ż e n i a s i ę d o P a n a J e z u s a ?

Ł a g o d n o ś ć , w y r o z u m i a ło ś ć i d o b r o ć , k t ó r ą o k a z y w a ł w p r z y j m o w a n iu s k o r y c h d o p o k u t y g r z e s z n i k ó w . I d ź z a ic h p r z y k ł a d e m i t y c z y t e l­

n ik u , z b li ż s i ę d o J e z u s a z p o k o r ą i u f n o ś c i ą i b ą d ź p e w n y , ż e z n a jd z i e s z u N i e g o ł a s k ę i p r z e ­ b a c z e n i e , c h o ć b y ś b y ł n a j w ię k s z y m g r z e s z n i k ie m . C o z n a c z y p r z y p o w ie ś ć C h r y s t u s o w a ° z b łą k a n e j

o w c y i z g u b io n y m g r o s z u ?

P a n J e z u s p r a g n ie p r z e z t o w y r a z ić : 1 . S w ą p o c h o p n o ś ć d o z b a w i e n i a g r z e s z n i k ó w , j a k o t e ż r a d o ś ć , j a k ą s p i a w i a J e m u i w s z y s t k im n ie b ia n o m n a w r ó c e n i e c h o ć b y j e d n e g o t y lk o g r z e s z n ik a . 2 . F a r y z e u s z o m z a ś , k t ó r z y w s w e j p y s z e i z a r o ­ z u m ia ł o ś c i s t r o n ili o d j a w n o g r z e s z n i k ó w i s z e m ­

r a li n a d o b r o t li w o ś ć C h r y s t u s a , p r a g n ie u d o w o ­ d n ić , ż e g r z e s z n i k j e s t r z e c z y w i ś c i e c z ł o w i e k i e m n i e s z c z ę ś l iw y m i z a s łu g u j e r a c z e j n a p o l it o w a n i e a n i ż e l i n a g n i e w n a s z .

C z e m u A n io ł o w i e c ie s z ą s i ę w i ę c e j z j e d n e g o g r z e s z n ik a c z y n i ą c e g o p o k u t ę a n i ż e li z d z i e w ię ć ­

d z i e s i ę c i u d z i e w i ę c i u s p r a w ie d liw y c h ? 1 . G d y ż t a c y g r z e s z n i c y z a j m ą m i e j s c e u p a ­ d ł y c h A n io ł ó w . 2 . U s p r a w i e d l iw i o n y g r z e s z n ik s t a j e s i ę p o d o b n y m A n io ł o m . 3 . S a m B ó g r a d u ­ je s ię z n a w r ó c e n ia t v c h , k tó r z y p r z e d te m g r z ę ­ ź li w g r z e c h a c h . 4 . G d y ż A n io ło w ie ‘w id z ą , ż e s p e łn iła s ię ic h m o d litw a o n a w r ó c e n ie g r z e ­ s z n ik ó w . Ś w ię t y B e r n a r d p is z e , ż e „ łz y p o k u tu ­ ją c y c h s ą w in e m d la A n io łó w " . 5 . W r e s z c ie (m ó ­ w i ś w ię t y G r z e g o r z ) p r a w d z iw i p o k u tn ic y p r z e ­ w y ż s z a ją c z a s a m i w g o r liw o ś c i c n o t liw y c h i n ie w in n y c h .

UJybor'zaisoilu dla młodzieńca.

Z b liż a s ię k o n ie c r o k u s z k o ln e g o , c h w ila tr o s k i r o d z ic ó w , k tó r z y te r a z w ła ś n ie z a s ta n a w ia ­ ją s ię n a d te m , c o r o b ić w d a ls z y m c ią g u z d z ie ć­

m i, c z y je k s z t a łc ić d ą le j, ja k i g d z ie ? N a d te - m i p y ta n ia m i w a r to s ię z a s ta n o w ić .

C z y w a r to d z ie c k o k s z ta łc ić ? — O c z y w iś c ie k a ż d y w ie , ż e w a r to , a n a w e t tr z e b a , o ile 'd z ie ­ c k o je s t n o r m a ln ie r o z w in ię te . J e d y n ą b r o n ią , ja ­ k ą m o ż n a d z iś d a ć d z ie c k u d o w a lk i o c ię ż k i k a ­ w a łe k c h le b a , je s t w y k s z t a łc e n ie f a c h o w e .

N a s u w a s ię te r a z d r u g ie p y ta n ie — ja k i z a ­ w ó d w y b r a ć d la s y n a lu b c ó r k i? B y d a ć tu o d ­ p o w ie d ź , tr z e b a w ie le o k o lic z n o ś c i w z ią ć p o d u w a g ę , p r z e d e w s z y s t k ie m z a ś u z d o ln ie n ie d z ie ­ c k a i j e g o o s o b is t e z a m iło w a n ia . W p a ń s tw a c h z a c h o d n ic h is tn ie ją s p e c j a ln e p o r a d n ie c z y li b iu ­ r a , w k tó r y c h , p r z y p o m o c y n a u k o w y c h m e to d , b a d a s ię u z d o ln ie n ia m ło d z ie ż y - U n a s ta k ic h p o r a d n i je s t d z iś j e s z c z e b a r d z o m a ło — p r z y w y b o r z e w ię c z a w o d u p o p r z e s ta w a ć tr z e b a n a o p in ji w ła s n e j, d z ie c k a w z g l. n a u c z y c ie la .

B a r d z o c z ę s to z d a r z a s ię je d n a k , ż e d z ie c k o k ilk o n a s t o le t n ie n ie z d r a d z a w o g ó le ż a d n y c h o k r e ­ ś lo n y c h z a m iło w a ń , w t e d y r o d z ic e z w y k le s a m i

(2)

w y b iera ją za w ó d o czy w iście tak i, k tóry im się n a jw ięcej p o d o b a . — P o w sta ją w ten sp o só b w ielk ie n iep oro zu m ien ia ży ciow e: u zd o ln io n y p ra­

w n ik k raje p a cjen tó w w szp ita la ch , o b d a rzo n y zm y słem k u p ieck im m ło d y czło w iek zo sta je a d w o ­ k a tem itd . C zy sp o łeczeń stw o m a ja k iek o lw iek k o rzy ści z ta k ich „ fach o w có w * u k u ty ch w b rew w ła sn y m zd o ln o ścio m i za m iło w a n io m ? B ezw a ­ ru n k o w o — n ie!

M a ło teg o — są u n as p ew n e za w o d y w m o d zie, n p . za w ó d n a u czy ciela , a d w o k a ta , leka«

rza — w ięk szo ść m ło d zieży k szta łci się w tych w ła śn ie za w o d a ch . S em in arja, w y d zia ły lek a rsk ie i p ra w n e w n a szy ch u n iw ersy teta ch są p rzep ełn io ­ n e p o m im o cią g ły ch n a w o ły w a ń p ro feso ró w , re­

k to ró w i in n y ch lu d zi p rzew id u ją cy ch . D ziś ju ż m a m y za w ielu d o k to ró w , n a u czy cieli, a d w o k a ­ tó w , a szereg i tej b ezro b o tn ej in telig en cji p o w ięk ­ sza ją się — co b ęd zie d a lej, jeżeli n a sz o w czy p ęd n ie u sta n ie?

C a ły n a sz k raj w y g lą d a d ziś, jak w ielk a p ra­

co w n ia k ra w ieck a , w k tórej w y ra b ia się p o sp ie­

szn ie sa m e k a m izelk i — k lien to w i, k tó ry ch ce się u n a s u b rać, p ro p o n u jem y k u p n o 2, 3, 5 k a­

m izelek , a le b ez m aryn ark i i b ez sp o d n i — ch cesz P an m ieć in n ą część g a rd ero b y , jed ź P an d o in ­ n eg o k raju , n am w y starczą k a m izelk i. U n a s w P o lsce b ęd ą sa m i n a u czy ciele, a d w ok a ci, d o k to ­ rzy, b ęd zie ich p ełn o w szęd zie — a b ęd ziesz ch cia ł w id zieć k u p ca , b an k iera, g eo m etrę, w ete­

ryn arza, jed ź d o F ran cji, A n g lji.

T a k się u n as p o stęp u je p rzy w y b o rze za w o ­ d u . N iem a d o ść w ielk iego d zw o n u , w k tó ry b y

b ić n a leża ło n a o p a m ięta n ie, b y sp o łeczeń stw o p rzejrzało, d o jak iej k a tastro fy p ro w a d zi o b ecn y o w czy p ęd d o p ew n y ch ty lk o za w o d ó w . P ierw ­ sze sło w a ro zw a g i p a d ły z u st n ajb ard ziej p o w o ­ ła n y ch rek to ró w u n iw ersy tetó w : „C zem u tło czy sz się, m ło d zieży , tu d o b ram u n iw ersy tetó w — czy n iem a w P o lsce in n y ch szk ó ł, szk ó ł za w o d o w y ch , h a n d lo w y ch , ro ln iczy ch, p rzem y sło w y ch itp., że w szy scy w id zicie ty lko jed n ą u czeln ię — u n iw er­

sytet? C zy d o b rze w a m b ęd zie, g d y p o jed n ą p o sa d ę w y cią g ać się b ęd zie 10 lu b 20 rąk?"

T a k jest d zisia j w u n iw ersy teta ch , b y jed na k d o sta ć się n a u n iw ersy tet, trzeb a sk o ń czy ć szk o ­ łę o g ó ln o -k szta łcą cą — g im n a zju m , w ięc o w czy p ęd k ieru je się n aj sa m p ierw d o g im n a zjó w , p o ­ tem n a u n iw ersy tety .

D u ży , m a ły , szczu p ły , tęg i, w y so k i, n isk i — k a żd y ch łop iec id zie d o g im n a zju m . Z ty ch ty­

sięcy g im n a zja stó w m a ły p ro cen t o siąg a m atu rę i w stęp u je n a w y ższe u czeln ie — sta ty sty k a p o- d a je, że n a 1 2 u czn iów g im na zja ln y ch l k o ń czy w y ższą u czeln ię, reszta o d p a d a w n iższy ch i w y ż­

szy ch k la sa ch g im n a zja ln y ch lu b p o o trzy m a niu m atu ry. C o się d zieje z tą arm ją, k tóra o d p a d a , w ch o d zi to w ży cie — część w sią k a d o różn ych b iu r n a n iższe p o sa d y , g d zie fa ch o w cy n ie są p o trzeb n i, a w ięk sza część tw o rzy p ra w d ziw ą arm ję [b ezro b o tn ej in telig en cji, a w łaściw ie p ó ł- in telig en cji.

D o k o ń czen ie n a stą p i

Co winieneś wiedzieć o wielkim wieszczu naszym Juljuszu Słowackim.

P o lsk a jak k a żd y k raj m a sw o ich w ielk ich m y ślicieli, p isa rzy i p o etó w , m a sw o ich w ielk ich d u ch ó w , k tó rzy n ieśm ierteln ie źy ją w n a ro d zie T a k im w ielk im d u ch em P o lsk i jest o b o k A d a­

m a M ick iew icza — Ju lju sz S ło w a ck i.

U m a rł n a w y g n a n iu w e F ran cji, b o w P o lsce n ie m ó g ł u k ła d a ć sw o ich ’ p ięk n y ch , a p rzep o jo ­ n y ch m iło ścią o jczyzn y p o ezy j, a lb o w iem za b o r­

cy d o teg o b y n ie d o p u ścili, a w ięc czy n ił to n a w y g n an iu.

P rzecu d n e n a p isa ł o n w iersze, k tó re, g d y się czy ta , p rzen o szą d u szę n a szą w jak iś in n y św ia t p ięk n a , sło ń ca i k w ia tó w . N a ró d p o lsk i czci go za to, że o b d a rzy ł g o ta k p ięk n em i i p o ry w a ją ce- m i u tw o ra m i.

L u d p ra cu ją cy w in ien ró w n ież o n im w ie­

d zieć i czcić go.

R ząd i N a ró d p o lsk i p o sta n o w ili sp ro w a d zić N ieśm ierteln eg o W ieszcza z o b czy zn y (z P a ryża ) d o k raju i złoży ć je w p ra sta ry m za m k u w a w el­

sk im w K ra k ow ie. C zy ta liście ju ż o tern za­

p ew n e w „ G ło sie R ob otn ik a** lu b „ O b ron ie L u ­ du*'. Z o k a zji u ro czy sto ści zło żen ia p ro ch ó w jeg o w k raju u w a ża m y za sto so w n e w k ró tko ści o p isać ży cie d u ch a w ielk ieg o p o ety .

Ju lju sz S ło w a ck i p rzy szed ł n a św ia t w w a ­ ru n k a ch , jajc to m ó w i szczęśliw y ch . B y ł sy ­ n em lu d zi św ia tły ch , ^ a m o żn y ch j b ardzo go k o- ch t ja& i * " O jciec jfrg^ 'E ył p ro feso rem w w y ź- sze^ e /w .K rzem ień cu (K resy W sch o d n ie) od tfi SŁa ^ k m ło d o i sy n a ch o w a ła m atk a,

1x3 N* n J. r’ -Ł .'

k o b ieta u k szta łco n a , a le d am a sa lo n o w a , jak w iele ó w czesn y ch P o lek za m o żn iejszeg o stan u . P ły n ęło d zieciń stw o p o ety w p ielęg n a cji i p iesz­

czo ta ch że to w ą tły b y ł b a rd zo . N ie n a p a n icz- k a jed n a k ró sł. W cześn ie b a rd zo d o k sią żk i g a rn ą ć się za czą ł, a co w a żn iejsze, d ziw n ą za w ­ sze o b ja w ia ł tęsk n o tę za tern , co w zn io słe, co szla ch etn e, co p ięk n e. O d n a jm ło d szy ch lat ro zw ija ła się w n im n iep o m iern ie jed n a w ła d za d u szy , m ia n o w icie w y o b ra źn ia . T o co in n em u w e śn ie, w m g listem m a ja czen iu p rzed o czy sta ­ je, to d la n ieg o p rzy b iera ło ja k b y rzeczy w iste k szta łty . Ś w ia t o so b n y ca ły m ia ł, w k tórym ży ł ja k za cza ro w a n y w b aśn i k ró lew icz. W ia d o m o , źe b aśń * za w sze o d n a szeg o lu d zk ieg o ży cia p ięk n iejsza . T o teź w sp o m in a ją c p o tem d zie­

ciń stw o sw o je p isa ł S ło w a ck i:

„ G d y d ziecię k arm i się m a rzen ia m i, jak ch le- b em p o w szed n im — to sm u tn o p a trzy n a św ia t n iezn a n y .

D łu g o d o sy ć n ie zn a ł p o eta teg o p ra w d ziw e­

g o św ia ta , za p ełn io n eg o lu d zk ą złością , za w iścią , k rzy w d ą i n ęd zą . W m a rzen ia ch p o g rą żo n a jeg o d u sza n a b ra ła d ziw n ej d elik a tn o ści i czu ło ści ta­

k iej, źe p o tem p rzez ży cie ca łe k a żd e zetk n ięcie z b ru d em , ze złem , z g ru b ia ń stw em b ó l w ielk i jej sp ra w ia ło . N a u k i p o b iera ł S ło w a ck i w W il­

n ie, N iezw y k ła jeg o w ra żliw o ść i g ó rn y b ieg m y śli sp ra w ia ły , że o d k o leg ó w trzy m a ł się z d a ­ leka ; jed n eg o ty lk o p o k o ch a ł serd eczn ie, a le ten

C ią g d a lszy n a 4-ej stro n ie.

(3)

- -DCBA

J A C K L O N D O N 6)

KONIEC BAJKI

T o p a n j e s t b r a t e m c h o r e g o , a h a . J a d a m n a r k o z ę . a l e p a n b ę d z i e m u s i a ł d o d a w a ć p o t e m i p i l n o ­ w a ć p u l s u . P r o s z ę s ł u c h a ć , n a u c z ę p a n a . W i ę c p r z e d e w s z y s t k i e m — p u l s . . .

I V .

L i n d a y , s ł a w n y , j a k o c h i r u r g z e s w e j u m i e j ę t n o ś c i i o d w a g i — p o d c z a s

d z o n y c h w c h a t c e n a d L i t t l e

d n i i t y g o d n i s p ę ” P e c o , p r z e s z e d * s a m s i e b i e w o w e j o d w a d z e i u m i e j ę t n o ś c i . N i g d y w ż y c i u n i e s p o t k a ł t a k c i ę ż k i e g o w y p a d k u . N a s t a n c h o r e g o z ł o ż y ł o s i ę b o w i e m n i e t y l k o s t r a s z ­ l i w e p o r a n i e n i e a l e i d ł u g o t r w a ł e p o z o s t a w a n i e b e z u m i e j ę t n e g o r a t u n k u N i g d y j e d n a k m e s p o t ­ k a ł r ó w n i e z d r o w e g o o r g a n i z m u . P o m i m o t o s p r a w a b y ł a p r z e g r a n a , g d y b y n i e i ś c i e k o c i a ż y ­ w o t n o ś ć p a c j e n t a i w p r o s t n i e s a m o w i t e , z a r ó w n o u m y s ł o w e , j a k f i z y c z n e w c z e p i e n i e s i ę w ż y c i e . B y ł y d n i w y s o k i e j t e m p e r a t u r y i z u p e ł n e j n i e p r z y t o m n o ś c i ; b y ł y t e ż d n i t a k i e g o o s ł a b i e n i a s e r c a , ż e p u l s z t r u d n o ś c i ą z a l e d w i e d a ł s i ę w y ­ c z u ć ; n i e k i e d y c h o r y l e ż a ł p r z y t o m n y , z o c z a m i p ó ł p r z y m k n i ę t e m i , z c z o ł e m z r o s z o n e m p o t e m b ó l u . L i n d a y b y ł n i e z m o r z o n y w p r a c y , w y n a ­ l a z c z y i p r z e d s i ę b i o r c z y , a ż d o o k r u c i e ń s t w a , z u c h w a ł y l e c z p e ł e n p o w o d z e n i a , h a z a r d u j ą c y b e z k o ń c a i c i ą g l e z w y c i ę s k i . N i e w y s t a r c z y ł o m u , ż e p r z y w r ó c i ł p a c j e n t a d o ż y c i a . P o ś w i ę c i ł s i ę t e r a z c a ł y z a w i k ł a n e m u i n i e b e z p i e c z n e m u z a d a n i u o d b u d o w a n i a R e x a w c a ł e j p e ł n i j e g o d a w n y c h s i ł .

B ę d z i e k a l e k ą ?p y t a ł a M a g d ę .

— N i e , n i e b ę d z i e ż y w ą k a r y k a t u r ą d a w n e g o s i e b i e — o d p o w i a d a ł L i n d a y . B ę d z i e b i e g a ł , s k a k a ł , p ł y w a ł , p o l o w a ł n a n i e d ź w i e d z i e , w a l c z y ł z p a n t e r a m i i r o b i ł w s z y s t k o , c o m u s i ę z a m a r z y . L e c z , o s t r z e g a m , b ę d z i e p o d a w n e m u c z a r o w a ł k o b i e t y . C z y c h c e s z ? C z y j e s t e ś z a d o w o l o n a ? P a m i ę t a j , n i e b ę d z i e s z z n i m r a z e m .

- - D a l e j , d a l e j ! — s z e p t a ł a z d y s z a n a M a g d e « O d b u d u j g o c a ł e g o , o d b u d u j t a k i e g o j a k im b y ł . K i l k a k r o t n i e , k i e d y b t r a n g c z u ł s i ę l e p i e j L i n d a y d a w a ł m u n a r k o z ę i w y c z y n i a ł s t r a s z l i w e r z e c z y , ł a m i ą c , z s z y w a j ą c , z e s t a w i a j ą c i d r u t u j ą c z r u j n o w a n y o r g a n iz m . P o p e w n y m c z a s i e , o k a ­ z a ł o s i ę , ż e l e w e r a m i ę p o s i a d a j a k i ś d e f e k t . C h o r y m o ż e p o d n o s i ć j e t y l k o d o p e w n e g o p o ­ z i o m u n i e w y ż e j . Ś c i ę g n a z r o s ł y s i ę n i e d o b r z e . N a l e ż a ł o j e p o c i ą ć r a z j e s z c z e i z e s z y ć n a n o w o . I z n o w u u r a t o w a ł a S t r a n g a n i e z w y k ł a ż y w o t n o ś ć i z d r o w i e t k a n e k j e g o c i a ł a .

P a n g o z a b i j e , d o k t o r z e ! — t r o s k a ł s i ę b r a t . P r o s z ę g o p o z o s t a w i ć j a k j e s t . N a l i t o ś ć b o s k ą p r o s z ę g o z o s t a w i ć . W o l ę ż y w e g o k a l e k ę n i ż n a j i d e a l n i e j z b u d o w a n e g o n i e b o s z c z y k a .

L i n d a y w y b u c h n ą ł g n i e w e m . P r o s z ę , n i e c h p a n s t ą d w y j d z i e ! N i e c h p a n w y j d z i e i n i e w r a ­ c a a ż p a n z m i e n i z d a n i e . P a n ? P a n p o w i n i e n p o m a g a ć m i c a ł ą d u s z ą ! P r z e c i e ż b r a t p a n a w c i ą ż j e s z c z e w i s i n a w ł o s k u . Z r o z u m i a n e ? K a ­ ż d a s c e p t y c z n a m y ś l m o ż e t e n w ł o s e k p r z e r w a ć . N i e c h ż e p a n t e r a z w y j d z i e , a w r ó c i w t e d y d o ­ p i e r o k i e d y o d n a j d z i e w s o b i e w i a r ę , s i l n i e j s z ą p o n a d w s z e l k ą p e w n o ś ć , ż e b r a t b ę d z i e ż y ł i b ę ­

d z i e t a k i w ł a ś n i e , j a k w t e d y , k i e d y o b a j u d a w a l i ­ ś c i e k i e p s k i c h , w a r j a t ó w .

P r o s z ę w y j ś ć — p o w i a d a m .

B r a t , z a c i s k a j ą c p i ę ś c i i t ł u m i ą c w ś c i e k ł o ś ć , s p o g l ą d a ł p y t a j ą c o n a M a g d ę .

W y j d ź , w y j d ź , p r o s z ę — b ł a g a ł a . - D o ­ k t o r m a r a c j ę . J a w i e m , ż e d o k t o r m a r a c j ę .

P e w n e g o d n i a , k i e d y z d r o w i e R e x a z d a w a ł o s i ę b y ć n a l e p s z e j d r o d z e , b r a t j e g o p o w i e d z i a ł :

D o k t o r z e ! P a n j e s t c u d o t w ó r c ą , t y l e p a n d l a n a s u c z y n i ł , a j a d o t y c h c z a s n i e z a p y t a ł e m n a w e t o p a n a n a z w i s k o .

N i e p a ń s k i i n t e r e s . N i e z a w r a c a j p a n g ł o w y .

Z m i a ż d ż o n e p r a w e r a m i ę p r z e s t a ł o s i ę g o i ć . P o p a r u d n i a c h o t w a r ł o s i ę w o h y d n ą r a n ę .

N e k r o t y z a c j a k o ś c i — z a w y r o k o w a b L i n d a y .

R a m i ę p r z e p a d ł o — j ę k n ą ł b r a t .

M i l c z e ć — w a r k n ą ł L i n d a y . — P r o s z ę i ś ć ! P r o s z ę w z i ą ć z e s o b ą D a w a . B i l l a t e ż . Ł a p a ć k r ó l i k i , ż y w e , z d r o w e . P o n a s t a w i a ć p u ł a p e k . C h w y t a ć! !

I l e ? — z a p y t a ł b r a t .

— C z t e r d z i e ś c i , c z t e r y t y s i ą c e , c z t e r d z i e ś c i t y s i ę c y , i l e t y l k o m o ż n a . P o m o ż e m i p a n i b t r a n g . M u s z ę w l e ź ć w t o r a m i ę i z ł a p a ć t a m t ę n o w ą b i e d ę . N o c h ł o p c y — p o k r ó l i k i .

I w l a z ł . S z y b k o b e z w a h a n i a , w y c i ą ł o b u ­ m a r ł ą k o ś ć , z a n a l i z o w a ł g n i j ą c ą t k a n k ę .

T o b y s i ę n i g d y n i e z d a r z y ł o g d y b y o r ­ g a n i z m n i e b y ł s p o t r z e b o w a ł p o p r z e d n i o t y l e e n e r g j i i ż y w o t n o ś c i , — t ł u m a c z y ł L i n d a y p a n i M a g d ę . N a w e t t e j j e g o p i e k i e l n e j ż y w o t n o ś c i n i e s t a r c z y ł o n a t y l e p r a c y . B a ł e m s i ę t e g o c z e ­ k a ł e m l a d a c h w i l a . T a k o ś ć m u s i i ś ć p r e c z . M ó g ł b y ż y ć i b e z n i e j , a l e k o ś ć k r ó l i k a w z u ­ p e ł n o ś c i z a s t ą p i m u w ł a s n ą .

Z p o ś r ó d s e t e k d o s t a r c z o n y c h k r ó l i k ó w , k t ó r e L i n d a y b a d a ł , r o z c i n a ł , w y b i e r a ł , s p r a w ­ d z a ł — w y b r a n y z o s t a ł w r e s z c i e j e d e n . D o k t o r z u ż y ł r e s z t k ę p o s i a d a n e g o c h l o r o f o r m u i d o k o ­ n a ł t r a n s p l a n t a c j i k o ś c i , Ż y w a k o ś ć d o ż y w e j k o ś c i , ż y w y c z ł o w i e k i ż y w y k r ó l i k z w i ą z a n i i z b a n d a ż o w a n i n i e r u c h o m i i n i e r o z d z i e l n i e . W s p ó l ­ n a p r a c a i c h o r g a n i z m ó w o d b u d o w a ć m i a ł a d o s ­ k o n a l e r a m i ę .

P o d c z a s c a ł e g o o k r e s u w y s i ł k ó w l e k a r s k i c h L i n d a y , g ł ó w n i e w t e d y , k i e d y S t r a n g c z u ł s i ę n a j l e p i e j — z d a r z a ł y s i ę k r ó t s z e l u b d ł u ż s z e r o z m o w y p o m i ę d z y M a g d ę , a d a w n y m j e j m ę ż e m . M ę ż c z y z n a n i e o k a z y w a ł d o b r o c i , k o b i e t a z a n i e c h a ł a b u n t u .

T o b y ł p o d s t ę p z w a s z e j s t r o n y , p o w i e d z ­ m y n a w e t n a d u ż y c i e , — m ó w i ł . N i e m n i e j , p r a ­ w o j e s t p r a w e m i b ę d z i e s z p o t r z e b o w a ł a r o z w o d u z a n i m b ę d z i e m y m o g l i p o b r a ć s i ę p o r a ź d r u g i . J a k u w a ż a s z ? N a j l e p i e j p o j e c h a ć n a d j e z i o r o g e ­ n e w s k i e , p r a w d a .

J a k z e c h c e s z .

K i e d y ś L i n d a y z a g a d a ł z n o w u . — C o ż e ś t y z a d z i w o z o b a c z y ł a w o w y m R e x i e ?

W i e m , ż e m i a ł p i e n i ą d z e . A l e p r z e c i e ż n a m r ó w n i e ż n i c n i e b r a k o w a ł o d o z u p e ł n e g o k o m ­ f o r t u . M o j e z a r o b k i z p r a k t y k i u s t a l i ł y s i ę w t e ­ d y n a j a k i e ś c z t e r d z i e ś c i t y s i ę c y r o c z n i e — p r z e ­ g l ą d a ł e m p ó ź n i e j k s i ą ż k i r a c h u n k o w e . B r a k o w a ­ ł o c i c h y b a t y l k o p a ł a c ó w i w ł a s n e g o y a c h t u .

( C i ą g d a l s z y n a s t ą p i . )

(4)

94 RQPONMLKJIHGFEDCBA

w łaśnie zm arł m łodo, co w ielkim sm utkiem na­

pełniło duszę słow ackiego. W ogóle sm utek nie­

odstępnym był m u tow arzyszem . N ie w ystar­

czały m u pieszczoty m atki, dostatek i spokój ro­ dzinnego dom u. O n już w tedy bujał m yślą sze­ roko po św iecie, w w yobraźni budow ał św iat no­

w y, inny, piękniejszy, na którym m iało być w ię­ cej kw iatów i słońca i radości. A gdy zetknął ; się z codzienną rzeczywistością, w ołał

Jak m i sm utnol O jak daleko brzm i ta har­

fa złota, K tórej m i tylko echo w iecznie słychać*4. W spom inając m iejsce urodzenia sw ego, pięk­ ny K rzem ieniec i lata dziecinne tam spędzone, tak m ówił:

„Ileż to razy patrząc n?i stary zam ek m arzy­ łem , że kiedyś na ten w ieniec w yszczerbionych m uzów nasypię w idm , duchów , rycerzów, że od­

buduję (w opow ieści) upadłe sale, ośw iecę je przez okna ogniem piorunow ej nocy.A za to im ię m oje słyszane będzie w szum ie płynącego pod górą potoku, a jakaś niby tęcza z m yśli m oich unosić się będzie nad ruinam i zam ku.

T ym czasem życie codzienne stawiało sw oje w ym agania. P o skończeniu szkół i uniwersytetu na życzenie m atki, w stąpił Słowacki do irzędu, aby jako praw nik dorabiać się znaczenia. Z a­ kochany w szerokich rozłogach dalekich pól, za­ patrzony w obrazy m alowane m u przez w yobra­

źnię, m łodzieniec znalazł się nagle w ciasnem biurze, w śród zadow olonych zsiebie i m arzących o aw ansie urzędników . Jako praktykant przepi­

syw ał akty i protokuły, pracował naw et sum ien­

nie, jak m ów ili jego zw ierzchnicy, ale praca sia­

dła m u jak zm ora na duszy. O dsuw ał się coraz w ięcej od ludzi. Po w ykonaniu obow iązkow ej pracyuciekał do sw ego sam otnego pokoiku. U w a­

żał, że „szczęśliwy,| kto się w ciem nych m arzeń zam knął ciszę.

K to m a sny i o chwilach prześnionych pa­

m ięta.

ROZMAITOŚCI

N ajwiększe m iasta.

Przed w ojną najw iększem m iastem na św ie­ cie był L ondyn, a obecnie porządek jest następu­ jący:

1. N owy Y ork 9 m ilj. 350 tys. 2. L ondyn 7 m ilj. 660 tys. 3. Paryż 4 m ilj. 600 tys., 4. Berlin 4 m ilj. 126 tys., 5. C hicago 3 m ilj. 600 tys., 6. Fi- ladelfja 2 m ilj. 700 tys. 7. B uenos A ires 2 m ilj. 500 tys., 8. O saka 2 m ilj. 115 tys., 9. M oskw a 2 m ilj.

18 tys., 10. Szanghaj 2 m ilj., 11. T okio 1 m ilj. 995 tys., 12. W iedeń 1 m ilj. 900 tys. W iedeń m ocno podupadł, gdyż przed w ojną zaliczał się do naj­ w iększych m iast na św iecie i zajm ował siódm e m iejsce. T aką sam ą m niejwięcej jakW iedeń liczbę m ieszkańców w ykazuje 13 B oston, dalej następu ­ je 14. L eningrad, daw niej Petersburg, który rów­ nież m ocno podupadł i liczy teraz 1 m ilj. 611 tys.

15. D etroit 1 m iljon 550 tys. 16. H am burg 1 m ilj.

510 tys., 17 Pekin 1 m ilj. 500 tys., 18. H ankou 1 m ilj. 500 tys., 19. R io de Janeiro 1 m ilj. 442 tys., 20. K alkuta 1 m ilj. 400 tys. D alsze m iasta m iljo- now e są: 21.Pitsburg 1m ilj. 300 tys., 22. Bom baj 1 m ilj. 250 tys., 23. B udapeszt 1 m ilj. 235 tys., 24.

L iverpool 1 m ilj. 232 tys., 25. Birm inghan 1 m ilj.

N ie sam a praca biurow a gnębiła jednak m ło­ dego orła. W yszedłszy z ciasnego kółka rodzin­

nego m yślał, iż „czeka go kraina duchów do zdobycia**. C hciał rozwinąć skrzydła, w zbić się ponad szare codzienne życie ludzkie, przeżywać niezw ykłe koleje, opisyw ać w ielkie czyny w spa­

niałych ludzi. N ie w idząc ich w okół siebie, w y­

biegał m yślą do nieznanych dalekich kra­

jów. Snuł czyste przestrzenie, to o M nichu, zam­ kniętym w odległym klasztorze na górze Synai, to o książętach i królach daw nych. N ie był je­ dnak z opow iadań tych zadow olony.

W tym czasie ludziom w W arszaw ie nie poe­

zja była w głow ie. C esarz rosyjski na koronację do W arszaw y zjechał. Jedni na cesarskiej opiece nadzieje dla kraju budow ali inni obcem u rzą­ dow i nie ufając tajem ne zam ysły snuli. A le to też i poezja z poprzednich lat, to nie był głos duszy, coby do narodu m ógł trafić, jeno m ister­

nie układane w iersze, które w spoczynku pow ta­

rzać sobie jest m iło, ale kom u serce gore, tem u takie słowa nie w sm ak. O łow aćki kiedy u starego poety N iem cew icza był w odw iedzinach,

to potem pisał do m atki: „M yślę, szczęśli­ w y, kto m oże, tak jak N iem cew icz, pisać słodko i przyjem nie, bez traw ienia się w łasnym ogniem . Szczęśliw y odpocznie na starość w cichym dom - ku, w tenczas gdy na grobach m łodszych od nie­

go ludzi trawa porastać będzie**. Siebie tu m iał na m yśli Słow acki i to nurtujące go pragnienie w yrzucania pieśni prosto z serca, choćby z życiem razem ... ,,bo pieśń taka pójdzie górą, nad podlej­ szych dusz naturą panująca boży strój.

I już w tych pierw szych utworach, które Sło­

w acki sam za nieudolne uznaw ał, dziw na jakaś si­ ła, bo ten sam N iem cew icz staruszek, gdy jeden z nich przeczytał, tak zawołał: „C ieszę się, że przed śm iercią w idzę, że jeszcze jest w Polsce poeta, co m a tak w ielki talent i duch obyw atelski utrzym a".

210 tys., 26. A teny 1 m ilj. 150 tys., 27. G lasgow 1 m ilj. 128 tys , 28. C leveland 1 m ilj. 100 tys., 29.

L os A ngelos 1 m ilj. 100 tys., 30. Bankok Im ilj.

70 tys., 31. M anchester 1 m ilj. 62 tys., 32. Sy­ dney 1 m ilj. 50 tys., 33. W arszaw a 1 m ilj. 50tys., 34. St. L ouis 1 m ilj., 25 tys.

O krągło ’m iljon m ają: M eksyk, San Franci­

sco, K anton, Siangton i N eapol.

Z europejskich krajów W ielka Brytanja m a najwięcej m iast m iljonow ych, m ianowicie pięć: L on­

dyn, L iverpool, Birm inghan, G lasgow i M anche­

ster. W N iem czech jest ich dw a (Berlin i H am­ burg) i w R osji też dw a (M oskwa i Leningrad).

########:##############

ZŁOTE )IYŚL1

Mniej szkody materialnej, a zwłaszcza moral­

nej byłoby, gdybyśmy co roku to złoto i srebro, które idzie na trunki, czy one się zwią szampa­

nem czy prostą wódką, wyrzucili w wodę.

- Ks. arcybiskup Bilczewski.

Upadek charakterów, obniżenie zapału dla i- deałów prawdy i dobra, znieczulenie moralne — oto rezultat zalkoholizowania społeczeństwa

Cytaty

Powiązane dokumenty

W niektórych stronach chłopcy chodząc po domach odgrywają scenę z szcpki, jak Heród zostaje ścięty przez śmierć i zabrany przez djabła do piekła.. Jest to coś w rodzaju

Czasem dziad siwy znużony klęka I pośle w niebo jedno westchnienie, Czasem je stroi dziecięca ręka I rzuci jedno teskne wejrzenie.. Lecz nikt nie myśli —’ gdy tedy droga,

ty Franciszek oddalił się i znowu upadłszy przed krucyfiksem, błagał Jezusa przez krew i śmierć Jego, aby tę zatwardziałą duszę zmiękczyć raczył.. I ten sam głos dał

Smucił się więc tern bardzo i myślał, że jest najnieszczęśliwszym z ludzi na ziemi?. Kiedy raz właśnie był bardzo przygnębiony, zobaczył na ulicy człowieka,który nie

— Uczynię co tylko w ludzkiej jest mocy, aby go odnaleźć — rzekł szef policji i oddalił się spiesznie.. Nazajutrz wręczono carowi

Wilgotne mieszkanie nie mnie często przy czynią się do przeziębienia i ułatwia wszelkie choroby. Mieszkań takich należy stanowczo unikać, a gdy niema innego, to je należycie

przekonały się wnet, że skończył się okres łatwych zysków i wycofały się. Potem opuścili

Więcej nie mówi siwowłosy człowiek tylko twarz jego pochyla się nad toczoną przez robaki płytą stołu.. Nikt nie ma widzieć łzy jego, ani