• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.10.29, R. 4, nr 44

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.10.29, R. 4, nr 44"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

r n a H z W £ \ f t i

D o d a t e k d o „ G l o s u W ą b r z e s k i e g o

Nr.

44. Wąbrzeźno, dnia

30 października

1927

r. Rok 4

Ewan^elja

ś w . M a t e u s z a r o z d z . 1 8 , w i e r s z 2 3 — 3 5 O n e g o c z a s u p o w i e d z i a ł J e z u s u c z n i o m S w o i m t ę p o w i e ś ć : P o d o b n e j e s t K r ó l e s t w o n i e ­ b i e s k i e c z ł o w i e k o w i k r ó l o w i , k t ó r y c h c i a ł k ł a ś ć l i c z b ę z s ł u g a m i s w o j e m i . A g d y p o c z ą ł l i c z b ę k ł a ś ć , p r z y w i e d z i o n o m u j e d n e g o , c o b y ł w i n i e n d z i e s i ę ć t y s i ę c y t a l e n t ó w . A g d y o n n i e m i a ł s k ą d o d d a ć , k a z a ł g o p a n j e g o z a p r z e d a ć i ż o ­ n ę j e g o i d z i e c i i w s z y s t k o c o m i a ł i z a p ł a c i ć . A u p a d ł s z y s ł u g a o n , p r o s i ł g o , m ó w i ą c : M i e j c i e r p l i w o ś ć n a d e m n ą , a w s z y s t k o t o b i e o d d a m . A P a n z l i t o w a w s z y s i ę n a d o n y m s ł u g ą , w y ­ p u ś c i ł g o i d ł u g m u o d p u ś c i ł . L e c z s ł u g a o n w y s z e d ł s z y , n a l a z ł j e d n e g o z t y c h , c o z n i m s ł u ż y l i , k t ó r y m u b y ł w i n i e n s t o g r o s z y ; i p o j ­ m a w s z y g o , d u s i ł g o , m ó w i ą c : O d d a j , c o ś w i ­ n i e n . A u p a d ł s z y o n t o w a r z y s z , p r o s i ł g o , m ó ­ w i ą c : M i e j c i e r p l i w o ś ć n a d e m n ą , a o d d a m c i w s z y s t k o ; a o n n i e c h c i a ł , a l e s z e d ł s z y , w r z u ­ c i ł g o d o w i ę z i e n i a , a ź b y o d d a ł d ł u g . A u j r z a ­ w s z y t o w a r z y s z e j e g o c o s i ę d z i a ł o , z a s m u c i l i s i ę b a r d z o i s z e d ł s z y , o z n a j m i l i p a n u s w e m u w s z y s t k o , c o s i ę s t a ł o . T e d y w e z w a w s z y g o p a n j e g o , r z e k ł m u : S ł u g o z ł o ś l i w y , w s z y s t e k d ł u g o d p u ś c i ł e m c i , ż e ś m i ę p r o s i ł . C z y l i t e d y i t y n i e u m i a ł e ś s i ę z m i ł o w a ć n a d t o w a r z y s z e m t w o i m , j a k o m s i ę j a z m i ł o w a ł n a d t o b ą ? I r o z ­

g n i e w a w s z y s i ę p a n j e g o , p o d a ł g o k a t o m , b y z a p ł a c i ł w s z y s t e k d ł u g . T a k c i i O j c i e c n i e b i e s k i u c z y n i w a m , j e ś l i n i e o d p u ś c i c i e ż d y b r a t u s w e m u z s e r c w a s z y c h .

a ź e - M ó j k a -

n a

EwiłiigHin

na Wszystkich Świętych.

ś w . M a t e u s z a r o z d z . 5 , w i e r s z 1 — 1 2 . O n e g o c z a s u , w i d z ą c J e z u s r z e s z e , w s t ą p i ł g ó r ę . A g d y u s i a d ł p r z y s t ą p i l i k u N i e m u u c z n i o w i e J e g o , a o t w o r z y w s z y u s t a S w e , n a u ­ c z a ł i c h , m ó w i ą c : B ł o g o s ł a w i e n i u b o d z y d u ­ c h e m , a l b o w i e m i c h j e s t K r ó l e s t w o n i e b i e s k i e . B ł o g o s ł a w i e n i c i s i , a l b o w i e m o n i p o s i ę d ą z i e m i ę . B ł o g o s ł a w i e n i , k t ó r z y p ł a c z ą , a l b o w i e m o n i b ę ­ d ą p o c i e s z e n i . B ł o g o s ł a w i e n i , k t ó r z y ł a k n ą i p r a ­ g n ą , a l b o w i e m o n i b ę d ą n a s y c e n i . B ł o g o s ł a­ w i e n i m i ł o s i e r d z i a , a l b o w i e m o n i m i ł o s i e r d z i a d o s t ą p i ą . B ł o g o s ł a w i e n i c z y s t e g o s e r c a , a l b o ­

w i e m o n i B o g a o g l ą d a j ą . B ł o g o s ł a w i e n i p o k ó j c z y n i ą c y , a l b o w i e m n a z w a n i b ę d ą S y n a m i B o - ż e m i . B ł o g o s ł a w i e n i , k t ó r z y c i e r p i ą p r z e ś l a d o ­ w a n i e d l a s p r a w i e d l i w o ś c i , a l b o w i e m i c h j e s t K r ó l e s t w o n i e b i e s k i e . B ł o g o s ł a w i e n i j e s t e ś c i e , g d y w a m z ł o r z e c z y ć b ę d ą i p r z e ś l a d o w a ć - w a s b ę d ą , i m ó w i ć w s z y s t k o z ł e p r z e c i w k o w a m k ł a m a j ą c d l a m n i e . R a d u j c i e s i ę i w e s e l c i e s i ę a l b o w i e m z a p ł a t a w a s z a o b f i t a j e s t w n i e b i e s i e c h '

Umarłych święto.

Za

dusze zmarłych, ci co zostali Modlą się dzisiaj

w

serca pokorze, Płyną błagania na westchnień fali Racz im dać wieczny spoczynek Boże!

W kościelnej ciszy drży szept serdeczny Słychać stłumione i ciche łkanie!

Grzechy im odpuść i spokój wieczny, Cierpiącym duszom racz dać o Panie\

W kościele spokój tak tajemniczy l świece płaczą, roniąc łzy złote

Płoną, jak ongi blask świętych zniczy : Boże, dusz biednych ukój tęsknotę!

Dusze zbłąkane, _ ______ _ W wiedźcie o świeci, drogą pokuty.

Tam, gdzie panuje jasny Duch Boży, Gdzie jek nie turni weselnej nuty!

Paula Wężyk.

Racz je, o Panie, wziąść do swej chwały, Zapomnij wszystkich grzechów upadki, Teraz, gdy dość już sie nacierpiały, W wiedź je do nieba, do Bożej Matki!

W kościelnej ciszy, wyzbyci pychy, Modlą sie ludzie skruchą przejęci, Płynie ku niebu głos rzewny, cichy ; Wspomóżcie dusze, wy, wszyscy świeci!

1 zgroza śmierci od katafalku

Spływa i dreszczem przejmuje trwogi:

Wspomóżcie świeci, wam znaną walka.

Znane wam trudne, życiowe drogi!

z ciemnych bezdroży,

(2)

— 162 —

Święto Jezusa Chrystusa Króla.

FEDCBA

W r o k u b ie ż ą c y m k o ś c ió ł k a to lic k i o b c h o d z ić b c d s ic w r a z d r u g i ś w ię to J e z u s a - C h r y s tu s a K ró la . W w y d a n e j n a B o ż e n a r o d z e n ie 1 9 2 5 r. e n c y k lic e d o p a tr ia r c h ó w , p r y m a s ó w , a r c y b is k u p ó w i b is k u p ó w c a łe g o ś w ia ta k a to lic k ie g o P iu s X I u d a w a d n ia o b ­ s z e r n ie i n ie z w y k le p o d n io ś le k o n ie c z n o ść te g o ś w ię ta w d o b ie o b e c n e j, g d y „ n a ja z d n ie s z c z ę ś ć n a w ie d z ił ś w ia t c a ły " , g d y w ię k s z a c z ę ś ć lu d z i

w y p ę d z iła J e z u s ? C h r y ­ s tu s a ! J e g o Z a k o n ś w ię ­ ty z e s w y c h o b y c z a jó w ; z ż y c ia p o je d y n c z e g o , r o ­ d z in n e g o , o r a z p a ń s tw o ­ w e g o , N a d z ie ja tr w a łe ­ g o p o k o ju m ię d z y n a r o ­ d a m i n ie z a b ły ś n ie , d o ­ p ó k i je d n o s tk i i p a ń s tw a ta k z a w z ię c ie o d r z u c a ć b ę d ą p o w a g ę n a s z e g o z b a w ic ie la . P o k o ju C h ry - s tu s a n a le ż y s z u k a ć w k r ó lo w a n iu C h r y s tu s a , O jc ie c ś w . s tw ie r d z a n a ­ s tę p n ie ż e z d a r z e n ia r o ­ k u ju b ile u sz o w e g o u w y ­ p u k liły d o b itn ie to k r ó ­ lo w a n ie C h r y s tu s a . P o d o k o n a n y c h k a n o ­ n iz a c ja c h z e s z ło r o c z n y c h tłu m y p ie lg r z y m ó w z c a ­ łe g o ś w ia ta ś p ie w a ły :

„ T u r e x g lo r ia e C h ris te !"

„ T y je s te ś k r ó le m

c h w a ły , C h r y s te .” L u d z ie i n a r o d y o d B o g a o d d a lo n e w p ło m ie n ia c h w z a je m n e j z a z d r o ś c i w a lk w e w ­ n ę tr z n y c h le c ą d o z n is z c z e n ia i ś m ie rc i, K o ś c ió ł k a to li­

c k i z a ś r o z d a ją c lu d z io m p o k a r m d u c h o w y , w y c h o ­ w u je d la C h r y s tu s a p o k o le n ie ś w ię ty c h z a p o k o le n ie m M y ś l ta je s t b a rd z o b o g a to r o z w in ię ta w P i­

ś m ie ś w . P a n J e z u s s a m z a ś w ia d c z y ł, ż e je s t k r ó le m (Ł u k . 1 , 3 2 -3 3 ). O b r z ę d y ś w ię te te ż p o tw ie r d z a ją p r a w d ę . K r ó le s tw o J e z u s n ie je s t je d n a k z te g o ś w ia ta . Z a s w e g o ż y c ia n ie d ą ­ ż y ł o n d o o b ję c ia tr o ja k ie j w ła d z y : u s ta w o d a w c z e j, w y k o n a w c z e j i s ą d o w e j, c h o ć c h c ia n o Q o o b r a ć

" k ró le m . „ J e d n a k o w o ż — p is z e d o s ło w n ie O jc ie c ś w . b y ło b y to w s ty d liw e m b łę d e m n ie p r z y z n a ć C h r y s tu s o w i - C z ło w ie k o w i w ła d z y n a d r z e c z a m i ś w ie ­ c k im i, ja k ie k o lw ie k o n e b y ły ; w r z e c z y w is to ś c i o tr z y m a ł O n o d s w e g o O jc a p r a w o ta k b e z w z g lę ­ d n e n a d s tw o r z e n ia m i, ż e w s z y s tk o je s t p o d d a n e J e g o d o b r e j w o li“ . W s z y s tk ie n a r o d y ; k a to lic k ie n ie - k a to lic k ie , p o g a ń s k ie , je d n o s tk i i p a ń s tw a .

O jc ie c ś w s p o d z ie w a s ie b a r d z o d u ż o p o te m ś w ię c ie . „ J e ż e li lu d z ie - p is z e - u z n a ją w ła d z ę k r ó le w s k ą C h r y s tu s a p o je d y ń c z o i o g ó ln ie je ż e li w ła d c y i z w ie r z c h n ic y b ę d ą w p r z e ś w ia d c z e n iu ż e r o z k a z u je n ie n a m o c y ^ s w o je g o p r a w a , a le

W dzień zad u szą

Opowieść z życia rybaków.

W niskiej izbie panuje ponury zmrok późnej jesieni. A cicho tam, jak na cmentarzu. Tylko stary zegar na ścianie skrzypi wahadłem i robak drzewny piłuje głośno starą belkę.

z p o le c e n ia i w z a s tę p s tw ie K ró la B o s k ie g o , w z m o c n i s ię ic h p o w a g a i z a r a z e m lic z y ć s ię b ę ­ d ą w s tu d io w a n iu , o r a z w z a s to s o w a n ia p r a w z d o b r e m o g ó ln e m i z g o d n o ś c ią lu d z k ą s w o ­ ic h p o d d a n y c h . W te n c z a s s p o k ó j ła d u b ę d z ie m ó g ł z a k w itn ą ć i tr w a ć , b o n ie b ę d z ie p r z y c z y n b u n tu .. P o d w ła d n i n ie b ę d ą s ię u s u w a li z p o d ic h w ła d z y , b ę b ą b o w ie m w s w o ic h z w ie r z c h n ik a c h w id z ie li o b r a z i p o w a g ę C h r y s tu s a , B o g a i C z ło ­ w ie k a . “

C z e m w ię k s z e k r ó le ­ s tw o , c z e m w ię c e j lu d z i o b e jm u ją s w ą w ła d z ę te rn b a r d z ie j z a c ie ś n ia s e r c e ty c h lu d z i w ę z e ł w s p ó ln o ś c i. T e u c z u c ia z a ś w y c h o w u ją p o k ó j p r z e s z k a d z a ją ją tr z e n io m w o je n n y m . W e d łu g z a ­ m ie r z e ń O jc a ś w ś w ię ­ to C h r y s tu s a K ró la m a b y ć - s k u te c z n e m le k a r s tw e m n a d ż u m ę , k tó r a z a r a ź a ito c z y s p o łe c z e ń ­ s tw o lu d z k ie . D ż u m ą c z a s ó w d z is ie js z y c h je s t t. z w . d u c h ś w ie c k o ś - c i- la ic y z m u , je g o b łę d y i p r ó b y b e z b o ż n e . T e n d u c h ś w ie c k o ś c i o d m a ­ w ia C h r y s tu s o w i w ła ­ d z y n a d w s z y s tk im i n a ­ r o d a m i, o d m a w ia K o ś c io ło w i p r a w a , p r z e k a z a n e ­ g o m u p r z e z C h r y s tu s a , n a u c z a n ia n a ro d ó w , k tó r e c h c ta ly s ię p o z b y ć B o g a i r e lig ją s w ą u c z y n iły b e z b o ż n o ś ć i z a p o m n ie n ie B o g a . O w o c e te j ś w ie ­ c k o ś c i s a s tr a s z n e . C a ła lu d z k o ś ć ję c z y d z iś p o d n a s tę o s tw a m i p ró b w y r w a n ia lu d z i z p o d p a n o w a ­ n ia C h r y s tu s a .

Z b o la ła i z a w ie d z io n a lu d z k o ś ć p o s p ie s z a z p o w r o te m d o s w e g o Z b a w ic ie la . O b o w ią z k ie m k a to lik ó w je s t p r z y g o to w a ć i d o p o m ó c lu d z io m c z y n n ie d o te g o p o w ro tu . D o s y ć d u ż a lic z b a k a ­ to lik ó w n ie s te ty n ie z a jm u je w ż y c iu s p o łe c z n e m s w e g o o d p o w ie d n ie g o m ie js c a i n ie p o s ia d a te j p o w a g i, k tó r a m a c e c h o w a ć ty c h , k tó r z y n io s ą p o c h o d n ie p r a w d y . T o u p o ś le d z e n ie n a le ż y m o ­ ż e p r z y p is a ć z w le k a n iu i b o ja ż liw o ś c i d o b r y c h , k tó rz y s ie u s u w a ją o d p r z e c iw s ta w ie n ia s ię , a lb o s ta w ia ją o p ó r n ie d b a le , w n a s tę p s tw ie c z e g o w r o ­ g o w ie K o ś c io ła r o s n ą w ś m ia ło ś c i i o d w a d z e N ie c h ż e w ie r n i z r o z u m ie ją , ż e m u s z ą w a lc z y ć o d ­ w a ż n ie i z a w s z e p o d s z ta n d a r e m C h r y s tu s a K ró la ! T a k ie s a p r z e w o d n ie w s k r ó c e n iu m y ś li p r z e p ię k n e j e n c y k lik i O jc a ś w . o ś w ię c ie C h r y s tu s a - K r ó la , k tó r e o b c h o d z o n e je s t c o ro c z n ie w o s ta tn ia n ie d z ie lę p a ź d z ie rn ik a .

Na dworze wicher pędzi po wybrzeżu przynosi głuchą pieśń fali morskiej.

— Zapal światło, chcę dokończyć sieci. ..

— Zaraz . . .

Stara kobieta sięga po blaszaną lampkę o- lejną i zbliża się do ogniska. Suchą drzazgą szuka .płomienia wśród popiołu i pozostałego żaru i w chwilę później oświetla migotliwe świa­

tełko cichą izbę.

(3)

163 Płomyczek rzuca blade promienie na śnieżno­

białe włosy starego człowieka i na cierpieniem pooraną twarz starej kobiety na ławce przed ko­

minkiem.

— A o świecy dla niego... dla naszego chłop­

ca nie zapomniałaś?

— Nie. Już od pół godziny się pali! Jakże­

bym miała zapomnieć? Toż jutro dzień zaduszny!

— Tak dzień zaduszny.., Jutro rok, jak nam przyniesiono wiadomość... od której pobielały włosy przed czasem.

— Jutro rok, jak nam powiedziano, że jego okręt zatonął'... I tak długo już leży on w głę­

biach zdradliwego morza, które przecież tak ko­

chał nasz Grzesio, nasz jedynak!

— I nigdy już nie wróci!...

— Morze jest okrutne! Nie puszcza swej ofiary...

— Oj! trzyma ją mocno mokremi ramionami...

— Jednego tylko pragnęłabym jeszcze. Oto, móc ozdabiać grób jego.

Bolesne westchnienie drży na ustach starej kobiety.

— A ... jutro dzień zaduszny !...

Więcej nie mówi siwowłosy człowiek tylko twarz jego pochyla się nad toczoną przez robaki płytą stołu. Nikt nie ma widzieć łzy jego, ani żona nawet...

A zegar jęczy i robak piłuje stare drzewo, wicher szumi na wybrzeżu i morze śpiewa swą pieśń ponurą... O to morze!...

Płomień lampki porusza się niespokojnie.

To powiew od drzwi musnął go.

Na wydeptanym progu stoi blade dziewczę.

— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

—mówi,składając na ławie dwa wieńce z mchui liści leśnych.

— Nie jesteście na wybrzeżu, matko?

— Mgła wieczorna leży na morzu, a wicher dmie na brzegu moje dziecko. Jutro tam pójdę.

— I ja pójdę z wami. . Jutro przecież dzień zaduszny i przyniosłam tu wieńce... dla niego, dla mego Grzesia umarłego..

Niemal z czułością gładzą spracowane ręce dziewczęcia przyniesione wieńce.

Dobre z ciebie dziewczę Basiu, Niech cię Bóg błogosławi.

Ach! gdyby Grzesio mógł wrócić i wynagro­

dzić twoją wierność dla niego!

— Grzesio nie żyje, matko. Morze już nam go nie odda, — mówi dziewczę smutno.

Nie, Basiu, już nam go nie odda... nigdy...

— Ten wieniec matko, zaniesiemy jutro na wybrzeże i damy go morzu. Tym tutaj zaś ozdobimy opuszczony grób jakiegoś rozbitka. Tóż ich dosyć spoczywa na naszym cmentarzu; po­

myślmy wtenczas, że to grób Grzesia.

— Teraz pomódlmysię za niego, Basiu, zacz- nij różaniec za dusze zmarłych.

— I modlą się, a modlitwa przynosi ulgę sercu i koi boleść.

— Który za nas niosłeś krzyż ciężki...— mo­

dli się- dziewczę.

I wszystko troje postanawia w tej chwili nieść swój krzyż z pokorą.

— Któryś za nas został ukrzyżowany...

W wiosce nadbrzeżnej budzi się życie. Okręt przybił do brzegu i ludzie biegną nad morze.

W chacie rybaka tego nie słyszą.

— Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie..

— modlą się dalej.

•— A światłość wiekuista niech mu...

W tej chwili drzwi otwierają się z hałasem.

Wysoki brodaty marynarz wpada do izby.

Mgła morska pokryła kroplami brodę i wąsy.

Także w oczach jego błyszczą krople lecz inne

— Matko! Ojcze! Oto jestem znowu! Wasz Grzesio powrócił.

Zanim cisnęły się postacie ogorzałe rybaków z wioski.

— Tak jest, — wołają głosy. — Wtenczas zaszła pomyłka z wiadomością o zatonięciu jego okrętu!

Starzy stoją jak wryci. A radość niespo­

dziewana odebrała im mowę.

— Ach! i ty tutaj, Basiu moja! Więc pozo­

stałaś mi wierną?

— Tak Grzesiu, jestem tą samą i byłabym ci została wierną, choćbyś już nie był powrócił więcej.

— A te wieńce?...

— To na pamiątkę... —Jutro przecież dzień zaduszny...

— Tak dzień zaduszny... Modlić się będzie­

my za tych, którzy już więcej nie powrócili. Sa­

mi zaś podziękujemy Bogu za życie i cieszmy się niem wspólnie.

ZŁOTE l

Jeżeli nie przyczynicie się do zwalczania alkoho­

lizmu, to zaniedbujecie chorobę, która pożera rdzeń społeczeństwa, niszczy szczęście domowe i wyrządza może więcej nieszczęść niż jaka inna przyczyna w naszym wieku.

Kardynał Ledóchowski, Bismark i Kulturkampf

(Według Georges Goyau)

Wzbroniono mu pisać lub otrzymywać listy i przez całych dwa miesiące, musiał pozostać bez Mszy św. W kw etniu mógł się on dowiedzieć, że królewski trybunał uznał go za pozbawionego arcybiskupiego dostojeństwa, państwo pruskie bo­

wiem, które się obawiało prymasowskiej stolicy polskiej, postanowiło przekreślić prymasa. A i sam język polski zniknąć miał niebawem, dzięki nowemu cyrkularzowi Falka, z nielicznych gimna­

zjów, gdzie się jeszcze był utrzymał. Wiara oj­

ców i mowa ojczysta zostały więc odjęte jedną i tąż samą niełaską. A surowe regulaminy pru­

skiego więziennictwa starały się do tsgo pohań­

bić i upokorzyć w najlepsze okazałego i szlache­

tnego Księcia Kościoła, który zaledwie przed czterema laty tylko bywał współbiesiadnikiem na

(4)

1 6 4

k a r y p i e n ię ż n e , l e c z w s a m e m j u ż w i ę z i e n iu d o w i e d z i a ł s i ę o d o d a t k o w e m z a s ą d z e n i u g o z a u d z i e l e n i e S a k r a m e n t u B i e r z m o w a n ia k i l k u d z i e ­ s i ę c i u m ł o d z i e ż y . Z a p a s t e r z a m i s z e d ł l u d . W t e r n n i e s z c z ę s n e m P o z n a ń s k i e m r z ą d k o n i e c z n i e c h c i a ł w y k a z a ć s w ą s i łę . A l e n a d a r m o . O t o u m y ś l ił p c h n ą ć 2 0 p a r a f i j d o a n t y k a n o n i c z n e g o o b i o r u s w y c h p r o b o s z c z ó w i p a r a f j e o d m ó w i ł y , w o l ą c p o z o s t a ć b e z k s i ę d z a , n i ż m i e ć t a k i e g o , k t ó r e g o b y p r a w o w i t y A r c y b i s k u p — L e d ó c h o w s k i — n i e b y ł p r z y s ł a ł . P o d o b n i e , g d y z j a ­ w i ł s i ę p e w i e n i n t r u z , i m i e n i e m K u b e c z a k , l u d o d s u n ą ł s i ę o d n i e g o , z o s t a w i a j ą c f a ł s z y w e g o p a s te r z a b e z o w c z a r n i . W s w y m b i e r n y m o p o ­ r z e l u d n i s z c z y ł w z a r o d k u s c h y z m a t y c k i e u - s i ł o w a n i a r z ą d u . P r z y p a tr z m y s i ę n i e k t ó r y m m o t y w o m „ s z tr a f ó w “ n a L e d ó c h o w s k i e g o . O t o n . p . k a r a 2 0 0 t a l a r ó w z a t o , ż e w y s ł a ł k a p ł a ­ n a d o c h o l e r y c z n e g o o k r ę g u , g d z i e b y l i c h o r z y k s i ę ż a 1

1 8 7 4 i 1 8 7 5 t o n a j b a r d z ie j z d e n e r w o w a n e l a ­ t a B i s m a r k a . W y w o ł a n i e p o w s z e c h n e g o K u l ­ t u r k a m p f u n i e u d a j e m u s i ę , c h y b a t r o c h ę w T u r c ji w z g l ę d e m O r m ja n . N a t o m i a s t , g r o z i b e z ­ s i ln i e , ż e „ n i e u z n a P i u s a I X “ i ż e s i ę c h c e m i e s z a ć d o p r z y s z ł e g o K o n k l a w e ! L e c z w n a ­ s t ę p n y m j u ż r o k u , j a s n e m s Ję s t a ł o , ż e B i s m a r k i r z ą d p r u s k i p r z e g r a li . W . l u t y m 1 8 7 6 r . L e d ó ­ c h o w s k i o p u ś c i ł O s t r o w o . A l e p o b y t n a Ś l ą s k u i w P o z n a ń s k i e m b y ł m u w z b r o n i o n y . U d a ł s i ę p r z e t o d o W i e d n i a , g d z i e o w a c y jn i e p r z y j ę ­ li g o k a t o l i c y , l e c z g d z ie w r o g i e r ó w n i e ż o - k r z y k i p e w n y c h e l e m e n tó w z m u s i ły g o d o s z u ­ k a n i a d a l s z e j t u ł a c z k i . A ż w r e s z c i e z R z y m u , z g ł ę b i W a t y k a n u s a m e g o , p o d c z e r w o n ą p i u - s k ą k a r d y n a ł a ś w . R z y m s k i e g o K o ś c i o ła , s p e ł ­ n i a ć z a c z ą ł d a l e j f u n k c j e p o z n a ń s k i e g o A r c y b i ­ s k u p a . . . R e s z t a j e s t z n a n a . T o t e ż p o p r z e s t a n i e m y n a t y m o p i s i e , c h o ć i m i ę L e d ó c h o w s k i e g o b ą d ź w d y p l o m a t y c z n y c h p r o j e k ta c h i z a w i k ł a - n i a c h , b ą d ź t e ż w o m ó w ie n i u d z i w n y c h ś r o d k ó w p r u s k i e j o s t r o ż n o ś c i j e s z c z e n i e j e d e n r a z p o w r ó c i p o d p i ó r e m G . G o y a u . N a w e t p o u s t a ­ n i u K u l t u r k a m p f u , n i g d y b i s m a r k o w s k i e P r u ­ s y n i e p r z e b a c z ą d w u l u d z i o m , d w u k a r d y n a ­ ł o m w y s z ły m z t e j w a l k i : L e d ó c h o w s k i e m u i A r c y b i s k u p o w i k o l o ń s k i e m u , M e l c h e r s o w i . M e l­

c h e r s d o p i e r o w t r u m n i e m ó g ł w r ó c i ć d o s w e j s t o l ic y . L e d ó c h o w s k i d o n i e j w r a c a , n i o s ą c z e s o b ą p o w i e w m i s y j n y c h r o z k w it ó w , k t ó r y c h p r z e z d ł u g ie l a t a b y ł s t r ó ż e m , j a k o P r e f e k t P r o ­ p a g a n d y . P . G o y a u , k t ó r y p o p o l s k u n i e u m i e t a k w i e r n i e o d d a ł c z y n y i s y l w e t k ę L e d ó c h o ­ w s k i e g o , ż e s p e c j a l n i e n a l e ż y m u s i ę w t y c h d n i a c h z a t o w d z i ę c z n o ś ć . Z w i e lu w z g l ę d ó w k s i ą ż k a j e g o w i n n a b y ć t ł u m a c z o n a . J . B

K O N I E C .

Lotnik

francuski zwyciężył niemieckiego

konkurenta.

B e r l i n . N a g ł ó w n e m l o t n is k u w B e r l in i e o d ­ b y ł y s i ę w n i e d z i e lę z a w o d y l o t n ic z e p o m ię d z y n i e m i e c k i m l o tn i k ie m F i s c h e l e r e m , a l o t n ik i e m f r a n c u s k i m D o r e t . O b a j l o t n ic y w y k o n a li s z e r e g z a r ó w n o n i e z w y k ł y c h , j a k i n i e b e z p i e c z n y c h e w o ­ l u c ji p o w ie t r z n y c h , w y m i e n ia j ą c w c z a s ie p o p i s u s w o je a p a r a t y . Z w y c ię ż y ł F r a n c u z .

d w o r z e b e r li ń s k i m i k t ó r e g o B i s m a r k p r z y jm o w a ł w g ł ó w n e j k w a t e r z e j a k o w y n i o s ł e g o d y p l o m a t ę k o ś c ie l n e g o , p r z y s ł u c h u ją c s i ę g r z e c z n i e j e g o w y ­ w o d o m i p r z y jm u j ą c j e z j a k i m ś d z i w n y m t a je ­ m n ic z y m u ś m ie c h e m . . .

C z y ż b y ł a b y t o o d p ł a ta z a ś m ia ł o ś ć w W e r ­ s a l u .

• „ P r y m a s P o l s k i , c i ą g n i e a u t o r , k t ó r e g o ż a ło ­ b ę n a t y c h m i a s t p r z y w d z i a ł y p o b o ż n e r o d z i n y w P o z n a ń s k i e m , w y d a w a ł s i ę o c z o m i n n y c h b i s k u ­ p ó w j a k o o b r a z t e g o , c o i c h m o ż e j u t r o c z e k a ł o i p o d c z a s , g d y p o z o s t a w a ła i m , j a k s i ę p i ę k n i e a p r o s t o w y r a ż a l i, „ o s t a t n i a c h w i l a w o l n o ś c i ' “ , k o - I r z y s ta l i z n i e j , b y d o b i t n i e z w r ó c i ć s i e d o s w y c h k a p ł a n ó w i w i e r n y c h z w y r a z a m i z a c h ę t y i n a ­ u k i . N ie m i e c c y b i s k u p i s t w i e r d z a l i , ż e P r u s y c h c ą w p r o w a d z i ć p r o te s t a n t y z m w ł o n o K o ś c i o ł a K a t o li c k i e g o . N a l i s t p a s t e r s k i b i s k u p ó w , n a d c h o ­ d z i ł y z A n g l ji , I r la n d ji , S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h , B e lg ji , H o l a n d j i i W ł o c h l i s ty i a d r e s y i c h p o ­ c h w a ł y ; t y c z y ł y s i ę t e ż i t e w d u ż e j m ie r z e L e - d ó c h o w s k ie g o .

L e c z h i s t o r j a L e d o c h o w s k i e g o j e s z c z e n i e b y ł a s k o ń c z o n a , r z ą d b o w i e m p o s t a n o w ił o b s a ­ d z i ć p o s w o j e m u p r z e z s i e b i e s a m e g o o p r ó ż n i o ­ n ą s t o l ic ę i z a r a z w z i ą ł s i ę d o d z i e ł a w P o z ­ n a ń s k i e m . W i ę z i e ń L e d ó c h o w s k i p r z e s t a ł b y ć a r c y b i s k u p e m w o c z a c h p a ń s t w a o d d n i a 1 5 k w i e t n i a 1 8 7 4 r . 9 c z e r w c a k a n o n i c y p o z n a ń ­ s c y z o s t a l i z a w e z w a n i d o o b i o r u a d m i n i s tr a t o r a d i e c e z j i, a p r u s c y b i u r o k r a c i , k t ó r z y z g ó r y p r z e w i d y w a l i i c h o d m o w n ą o d p o w ie d ź , z j a w i l i s i ę j u ż t e g o s a m e g o d n i a , b y s e k w e s t r n a r ó ż n e k a s y d i e c e z ja l n e n a ł o ż y ć , z a i n s ta l o w a ć k o m i s a r z a w e w ł a s n y m p a ł a c u p o l s k ie g o P r y m a s a . ( 2 t. 1 6 6 s t r . ) O d d n i a 9 c z e r w c a 1 8 7 4 r . d o 1 - g o p a ź d z ie r n i k a 1 8 7 5 r . b a j e c z n a s u m a p i ę ć d z i e s ię ­ c i u t y s i ę c y t a la r ó w k a r ( b l is k o 3 0 0 .0 0 0 z ł .) z o ­ s t a ł a n a ł o ż o n a n a k l e r p o z n a ń s k i , p o n i e w a ż n i e c h c i a ł w c h o d z i ć z t y m k o m i s a r z e m w s t o s u n k i . K a n o n i k K o r y t k o w s k i m u s i a ł g o p r z y j m o w a ć . Z n o s ił p r z y t e m w e z w a n i e p o w e z w a n i u i z a r e ­ a g o w a ł d o p i e r o n a g r o ź b ę w ł a m a n i a . W s k a z a ł w p r a w d z i e j e d e n z k l u c z y d o k a s y , l e c z k a z a ł p o l i c j a n to m z a b r a ć g o s a m y m .. O d m ó w i ł p o s ł a ć p o d r u g i k l u c z d o a r c y b is k u p i e g o a g e n t a i z n ó w z m u s i ł p o l i c j ę d o c h o d z e n i a p o n i e g o . W r e s z ­ c i e , f o r m a l n i e z a p r o t e s t o w a ł p r z e c i w w s z y s t k i m t y m a k t o m b e z p r a w i a . C z t e r y d n i p ó ź n i e j k a ­ n o n i c y p o z n a ń s c y o ś w i a d c z y li , ż e ż a d n e g o a d ­ m i n is t r a t o r a n i e w y b i o r ą , p o n i e w a ż m a j ą , s w e g o a r c y b i s k u p a L e d ó c h o w s k i e g o , k t ó r e m u j e s z c z e a n i B ó g a n i p a ń s t w o n i e z e s ła l i ś m i e r c i . T a k b r z m ia ł a o d p o w i e d ź k a n o n i k ó w , ź a t o 3 5 o k r ę ­ g ó w d e k a n a l n y c h n a 4 0 p r z y s ł a ł o im s w e l i s t y d z i ę k c z y n n e .

M o g l i b y ś m y n a t y m p r z y k ła d z i e w i e r n o ś c i k l e r u i l u d u z a k o ń c z y ć b o h a t e r s k i e d z i e j e K a r ­ d y n a ł a L e d ó c h o w s k i e g o w c z a s i e K u l t u r k a m p f u . A l e d o k o ń c a w a l k i b y ł o j e s z c z e d a l e k o . P o ­ s t a w a , o r a z u w i ę z ie n i e L e d ó c h o w s k i e g o p o c i ą ­ g a ł y i n n e f a k t y z a s o b ą i t a k , k s . K o r z u c h o w s k i, k a n o n i k g n i e ź n i e ń s k i , s z e d ł d o w i ę z i e n ia z a t o , ż e w y k o n y w a ł p e w n e c z y n n o ś c i b i s k u p i e , p o ­ w i e r z o n e m u p r z e z L e d ó c h o w s k i e g o . S u f r a g a n p o z n a ń s k i J a n is z e w s k i , p o s z e d ł r ó w n i e ż p o d k l u c z . C z y ż n i e z a s tę p o w a ł o n P r y m a s a i w j e g o i m ie n i u , c z y ż n i e s p e ł n ia ł c z y n n o ś c i b i s k u ­ p i c h ? 2 7 l i p c a b y ł u w i ę z io n y z a n i e u i s z c z o n e

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czasem dziad siwy znużony klęka I pośle w niebo jedno westchnienie, Czasem je stroi dziecięca ręka I rzuci jedno teskne wejrzenie.. Lecz nikt nie myśli —’ gdy tedy droga,

ty Franciszek oddalił się i znowu upadłszy przed krucyfiksem, błagał Jezusa przez krew i śmierć Jego, aby tę zatwardziałą duszę zmiękczyć raczył.. I ten sam głos dał

Smucił się więc tern bardzo i myślał, że jest najnieszczęśliwszym z ludzi na ziemi?. Kiedy raz właśnie był bardzo przygnębiony, zobaczył na ulicy człowieka,który nie

— Uczynię co tylko w ludzkiej jest mocy, aby go odnaleźć — rzekł szef policji i oddalił się spiesznie.. Nazajutrz wręczono carowi

Wilgotne mieszkanie nie mnie często przy czynią się do przeziębienia i ułatwia wszelkie choroby. Mieszkań takich należy stanowczo unikać, a gdy niema innego, to je należycie

przekonały się wnet, że skończył się okres łatwych zysków i wycofały się. Potem opuścili

W N iem czech jest on rozpowszechniony tylko na północy. Stanisław

Żle na początku wieku XIV różaniec już był powszechnie zaprowadzony w Polsce, dowodem tego jest fakt, iż znajdujący się w Kolegjacie Głogowskiej pomnik z roku 1317 przedstawia