• Nie Znaleziono Wyników

"Trzymajmy się morza. Problemy morza w opinii Rzeczypospolitej XVIII wieku", oprac. i wstęp Edmund Kotarski, Gdańsk 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Trzymajmy się morza. Problemy morza w opinii Rzeczypospolitej XVIII wieku", oprac. i wstęp Edmund Kotarski, Gdańsk 1985 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Kriegseisen, Wojciech

"Trzymajmy się morza. Problemy

morza w opinii Rzeczypospolitej XVIII

wieku", oprac. i wstęp Edmund

Kotarski, Gdańsk 1985 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 7 8 /1 ,127-131

1987

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

(2)

T rzym a jm y się m orza. P roblem y m orza и’ opinii R zeczyp o sp o litej X V I I I w ieku.

o p ra co w a n ie i w stęp E d m u n d K o t a r s k i . G d a ń sk 1985. W y d aw n ictw o M orskie, s. 542.

A u to r o d d a w n a zajm u jący się p o lsk ą lite ra tu rą m ary n isty czn ą p rzy g o to w ał i w ydał z b ió r osiem n asto w ieczn y ch tek stó w publicystycznych od n o szący ch się d o sk o m p lik o w an y ch w tym stuleciu losów G d a ń s k a . M am y więc d o czynienia, w pew nym zakresie, z k o n ty n u ac ją i dop ełn ien iem p o p rzed n iej p racy E d m u n d a K o t a r s k i e g o — „ U p ro g u m arynistyki polskiej X V I— X V III w ieku” . G d a ń s k 1978. W w ydanej o becnie książce w zn o w io n o 27 d ru k ó w p u b lik o w an y ch lub ich frag m en tó w p o ch o d zący ch z k o ń c a w ieku X V III.

T ak więc zn ajd u jem y tu polski p rz ek ład p ra c y H a ig o ld ta . ..M yśli rzetelne nad n arzek an iem P o lak ó w tyczącym się m n iem an eg o m o n o p o liu m . czyli sa m o k u p stw a m iasta G d a ń s k a ” . P seudonim ten w ydaw ca w sp o só b p rzek o n y w ający p rzy p isu je A ugustow i L udw ikow i S chlözerow i, erudycie i p isarzow i z G ety n g i. W e frag m e n ta c h weszły d o z b io ru u tw o ry K azim ierza K o n s ta n te g o P la te ra, „ L isty sy n ó w ...". S tan isław a S taszica „ P rzestro g i d la P o lsk i". W całości o trzy m aliśm y T ad eu sza C zac k ieg o , „R efleksyje n ad u szk o d zen iem dla k rajó w polsk ich w yni­ k ający m z zan ied b y w an ia h a n d lu ...” o raz list S tan isław a (Szczęsnego) P o to ck ieg o d o Be­ n ed y k ta H ulew icza z 22 czerw ca 1790 r. In exten so o p u b lik o w a n o dyskusję m iędzy posłem b rytyjskim w W arszaw ie D an ielem H ailes'em a sek reta rze m królew skim A n to n im Friese, całość polem iki ob ejm u je siedem pisem ek. Tej sam ej dyskusji dotyczy d ru k M ich ała C zackiego. „ R z u t m y śli". Ja c k a Jezierskiego. „ K o p ija lis tu " o ra z an o n im o w a „fałszy w k a” „ L o rd B urkę d o P o la k ó w ...” , p ism o A d a m a W aw rzyńca R zew uskiego. „ O p ro p o n o w a n e j przez d w ó r lond y ń sk i cesyi m iasta G d a ń s k a ” , a , także kilk a d ro b n iejszy ch pism i frag m en tó w .

P rz e d ru k o w an o też cztery m ow y sejm ow e z czasów sejm u w ielkiego p o ru szające pro b lem G d a ń s k a a przede w szystkim o m aw iające p ro jek t jeg o cesji P ru so m .

N ie w ym ieniam y tu w szystkich pism zaw arty ch w zb io rze. W iększość p o w stała w latach 1790— 1791. w okresie ro zk w itu publicystyki politycznej w czasach sejm u c zteroletniego. T aki a nie inny w y b ó r był d o b ry m praw em w ydaw cy, w ydaje się je d n a k , iż d o m in acja spraw a k tu a ln y ch n a sejm ie w ielkim zak łó ca nieco p ro p o rc je w idzenia spraw y G d a ń sk a w opinii całego X V III stulecia.

O bszerny w stęp w ydaw cy o m aw ia p rzed ru k o w y w an e u tw o ry i ich a u to ró w . Z n ajd u jem y tu tro ch ę in fo rm acji o p isarzach , k tó ry ch teksty nie znalazły się w an to lo g ii a k tó rzy , szczególnie w czasach saskich, zajm ow ali się G d ań sk ie m .

M usiał też a u to r w y b o ru p rzed staw ić sytuację po lity czn ą, w k tó rej po w staw ały te b a rd z o a k tu a ln e, p isan e n a g o rą c o utw o ry . N ie u n ik ał więc sk o m p lik o w an ej i d o k o ń c a jeszcze nie w yjaśnionej spraw y sojuszu p ru sk ieg o i je g o p o litycznych konsekw encji a także z ap y tan ia k to m iał rację w sp o rze o G d a ń sk — „rea liśc i” spod z n ak u Ignacego P o to ck ie g o , czy „ p a trio c i” w g a tu n k u je g o kuzyna Szczęsnego.

S łabością tej części w stęp u jest b ra k rów n o w ag i po m ięd zy om ów ien iam i treści i form y utw o ró w , a in fo rm a cją o a u to ra c h i o tle p olitycznym . Pierw sze streszczają niekiedy d ru k o w a n e k ilk ad ziesiąt stro n dalej p isem ka, ro zw o d zą się n ad ich fo rm ą, n ad zasad am i osiem nastow iecznej p o ety k i publicystycznej. W yw ody te s k ą d in ąd in teresu jąc o ro z b ijają n arrację i nie z astę p u ją in fo rm acji biograficznej. T ytułem p rz y k ła d u — nie d o w iad u jem y się niczego bliższego o F riesem . p o za tym , że p o z o staw ał n a usługach rosyjskiej am b a sa d y — w ydaje się, że to tro ch ę m ało n a tem a t tej ciekaw ej postaci. D otyczy to i innych a u to ró w .

W stęp kończy się n o tą e d y to rs k ą p re ze n tu ją cą p o d sta w ę w ydaw niczą (w iększość z Bi­ blioteki G d ań sk iej P A N ) a także z asad y w y d an ia, o p a rte o in stru k cję z 1955 r. d la w ydań ty p u B. P rzy zn ać trze b a z satysfakcją, że z asad y p rz ed sta w io n e w nocie rzeczyw iście znalazły odbicie w o p ra co w a n iu tek stó w , co nie zaw sze m im o a m b itn y ch zało żeń , m iało miejsce w innych w ydaw n ictw ach tego typu.

W szystkie teksty zo stały o p a trz o n e przy p isam i ob jaśn iając y m i term in o lo g ię, o ra z k o ­ m entującym i frag m en ty m niej ja s n e d la dzisiejszego c zy teln ik a. P rzypisy te. na ogół d o b rze

(3)

i jasno o p ra co w a n e są nie p o zb aw io n e usterek, c h o ć nie zn ajd u jem y w nich jask raw y ch b łędów i niep o ro zu m ień .

I tak n a s. 75, p rzy p . 14 — ,,bez referencyi” znaczy tu oczyw iście bez odniesienia się d o k ró la i R zeczypospolitej a nie ..bez sz a cu n k u ” , co o d d a n e by ło b y z w ro tem „bez rew erencyi” . N a s. 251. przyp. 103 — a lte rn a ta " znaczy w y b ó r m iędzy nabyciem G d a ń sk a p rzez P rusy a jeg o zniszczeniem a nie ..d u e t” . ..p o łączen ie soju szn ik a i są sia d a " , ja k to k a rk o ło m n ie w yjaśn io n o . W przyp. 2 na s. 314 stw ierd zo n o , że sejm cztero letn i był pierw szym za p a n o w an ia S tan isław a A u g u sta sejm em sk o n fed ero w an y m , a więc decydującym w iększością głosów . N ie był to oczyw iście ani pierw szy, ani o sta tn i tak i sejm za p a n o w an ia tego m o n arch y . W p rzy p . 16 i 17 n a s. 317 w y stąp iło n iep o ro zu m ien ie. N o ta z 26 m arc a 1791 p o d a n a z o stała nie przez A u g u sta S tanisław a G o ltz a , e k ssta ro stę g ru d zią d zk ieg o i g enerała w ojsk k o ro n n y c h , a p rzez A u g u sta F rie d ric h a F e rd in a n d a G o ltza . pru sk ieg o ch arg é d 'a ffaires w W arszaw ie, pełn iąceg o obo w iązk i po sła p o w yjeździe L ucchesiniego. U żyte w tekście określenie „ m a się w tej o koliczności passive" nie znaczy ..p o stę p u je bezładnie, n iejed n o ­ znacznie” . ty lk o nie zajm u je stan o w isk a , p o z o staje w obec d an ej spraw y o b o jętn y m , a to jest zn aczn a ró żn ica, zw łaszcza w jęz y k u dyplom acji.

Dziw i w reszcie sfo rm u ło w an ie p rzypisu 4 n a s. 69 — o b jaśn ien ie p o sta ci S tan isław a Szczęsnego P o to ck ieg o . A u to r udziela o nim w ielu in fo rm acji, z w y jątk iem tej jed n ej, iż był on o rg a n iz ato re m i p o d p o rą k onfederacji targow ickiej. C y tu ję: ,,W 1789 r. opuścił W arszaw ę i osiadł w W iedniu. M iał o pinię » R o sja n in a «. z resztą p o dru g im ro zb io rze zd ek laro w ał się ja k o p o d d a n y K a ta rz y n y I I ” . A ni słow a o d ziałalności P o to ck ieg o m iędzy

1789 a 1792 r. C zyżby a u to r liczył n a to , że jest to p o sta ć ta k z n a n a , że oszczędzić m o żn a inform acji oczyw istych? Z ało żen ie o tyle niebezpieczne, że P o to c k i w ystępuje tu k o n sek w en tn ie ja k o S tanisław Szczęsny a z n an y jest ogólnie ja k o Szczęsny P o to c k i (tak też w PSB), co p ro w ad zić m oże d o n iep o trzeb n y ch n iep o ro z u m ień i w ątpliw ości w śród m niej z e p o k ą obytych czytelników .

Tyle zastrzeżeń co d o przypisów , kilk a słów pośw ięcić należy sam ym tek sto m . Jest oczyw iste, że a u to r w ybiera te, k tó re k o n cen tro w ały się n a spraw ie G d a ń sk a . P ow staje je d n a k w ątpliw ość z asad n icza, czy teksty te; rzeczyw iście są re p rezen taty w n e dla opinii społeczeństw a R zeczy p o sp o litej X V III w iek u ? O tym , że p o c h o d zą bez w y jątk u z o sta tn ie g o ćw ierćw iecza a głów nie z lat 1790— 1791 ju ż w sp o m n ian o . P rzyjrzyjm y się teraz ich a u to ro m .

N a 27 d ru k ó w — osiem u zn ał w ydaw ca za pub licy sty k ę a u to rs tw a cu d zo ziem có w : S chlózera. H ailes'a. F riesego. W śró d sześciu innych, k tó ry ch a u to rs tw o nie zo stało ro zszy fro w an e, też m ożem y do m y ślać się a u to ró w niekoniecznie re p rezen tu jący ch ro d z im ą opinię. N iek tó rzy publicyści nie b ęd ący cu d zo ziem cam i, pisali n a zam ó w ien ie a m b a sa d i ew id en tn ie rep rezen tu ją obcy p u n k t w idzenia. P rzy k ład em W ojciech Z ach ark iew icz, a u to r „ M a sk i odkry tej n a M arsow ym P o lu ...” , p u b licy sta n o to ry czn ie w ysługujący się a m b a sa d z ie rosyjskiej.

N a 27 d ru k ó w — osiem a u to rs tw a obcego, sześć niepew nych i jed e n (co najm niej) w oczyw isty sp o só b p o w sta ły n a zam ów ienie rosyjskie — razem 15, co d o k tó ry ch p o w sta ją u z asad n io n e w ątpliw ości, czy re p re z en tu ją one p o g ląd y ów czesnych obyw ateli R zeczypospolitej.

W ydaw ca b ro n ić się m oże słusznym sk ąd in ąd tw ierd zen iem , że naw et najb ard zie j d y s­ pozycyjni publicyści, chcąc trafić d o o d b io rcy i o d d z ia łać n a ń w d u c h u p o żąd an y m przez m ocodaw ców , nie pow in n i a b stra h o w a ć od rzeczyw istości i lekcew ażyć fu n k cjo n u jący ch społecznie sądów . P u b licy sty k a p isan a naw et w najgorszej w ierze m oże więc być źró d łem d o p o z n an ia opinii społecznej. W teorii zało żen ia to słuszne, tru d n o je d n a k w p rak ty ce oddzielić to , co jest o p in ią społeczną, o d tego, co ow ej opinii sufluje p u b licy sta. Ileż to n a p is an o tek stó w , nie ty lk o w X V III w., k tó re nic nie m iały w sp ó ln eg o ze społecznym stan em św iadom ości i m o g ą być, w najlepszym w y p a d k u , źró d łem d o b a d a n ia m entalności d y sp o n en tó w , dla k tó ry ch satysfakcji były pisane.

W p rz y p a d k u F riesego czy Z ach ark iew icza całk o w ite rozm inięcie się z op in iam i czytającej p ubliczności zapew ne nie g rozi, lecz p o zo staje tru d n o ść z as ad n icza: odcedzenie sądów p ro ­ p a g an d o w y ch i p o stu lo w an y ch o d społecznie fu n k c jo n u jąc y ch .

(4)

W ątpliw ości pow yższe nie nie m ają na celu neg o w an ia oczyw istej sensow ności edycji tych d ru k ó w . T ak ja k i wiele innych pub lik acji z o k resu sejm u cztero le tn ieg o zasługują one na p o w tó rn e w ydanie w raz z nau k o w y m o p raco w a n iem . P o z o sta je ty lk o p y tan ie , ja k dalece są one źró d łem d o b a d a n ia opinii p ublicznej?

W róćm y teraz d o głębszej kry ty k i w stępu, m ian o w icie d o tła dziejow ego n a któ ry m p o w stały zg ro m a d zo n e w an to lo g ii utw o ry . W ydaw ca czuje się m niej pew ny w m aterii historycznej pierw szej p o ło w y X V III w ieku, lecz i ją p o k ró tc e om aw ia. N a s. V III— IX zn ajd u jem y uw agi o niezrealizow anych p ro jek ta c h zakty w izo w an ia p olityki R zeczypospolitej na półn o cy w X V II w., m .in. o p lan ach Sobieskiego z p o czątk ó w p an o w an ia. Brak w zm ianki o p o d o b n y c h p ro jek tac h A u g u sta II. Z n a n e są au to ro w i p ro jek ty p o w o ła n ia k o m p an ii h andlow ej, czy flo ty kap ersk iej. ale nie d o strzeg ł o n ich zw iązku z szerszym p lan em rek u p eracji In flan t, z czym w iązały się ro zp o częte p ra ce przy ro zb u d o w ie p o rtu w P ołądze. W tych w łaśnie n iezrealizow anych, ja k i inne. p ro jek tac h , tkw i p o części geneza w ielkiej w ojny pó łn o cn ej 1700— 1721.

K o n flik t ten p rzy n ió sł w zrost znaczenia Rosji i P ru s — w pływ y tych m o ca rstw ścierać się poczęły w G d a ń sk u w łaśnie w latach tej w ojny. Z abiegi G d a ń sk a o p ro tek cję rosyjską przeciw P ru so m nie zaczęły się n a przełom ie lat sześćdziesiątych i siedem dziesiątych gdy m iasto p o czu ło się z ag ro ż o n e pierw szym ro z b io re m , ja k się to zdaje w ynikać z uw ag na s. X V III. Ju ż o d czasów p rzed o sta tn ie g o b ezkrólew ia z n alazł G d a ń sk o p iek u n a w zwycięskiej Rosji. Ł ączyły m iasto z R o sją fo rm aln e tra k ta ty g w a ran tu jąc e opiekę i o b ro n ę przed zakusam i P rus a tak że polskim i p ró b a m i w zm ocnienia zw iązk u G d a ń s k a z R zecząp o sp o litą.

W cześnie szukać należy genezy sytuacji tak d ra m aty cz n ie ujm ow anej w p rz ed ru k o w an y ch pism ach z lat 1790— 1791, kiedy to ro zstrzy g n ąć się m iały losy G d a ń s k a i T o ru n ia — m iast od d a w n a b alan su jący ch w chw iejnej ró w n o w ad ze m iędzy P ru sam i a R osją. R o z­ strzygnięcie, o d rz u co n e n iejak o n a p o c z ą tk u lat siedem dziesiątych, kiedy to p o zo staw io n o ob a m iasta przy R zeczypospolitej, choć p o za jej granicam i (na s. V n iep o trzeb n ie użyto przenośni o p o zo staw ien iu ich w g ran icach R zeczypospolitej), w ydaw ało się nieu ch ro n n e.

T ak zary so w u jąc sy tu ację d o ch o d zi a u to r d o p ro b le m u kluczow ego, d o sytuacji G d a ń sk a i T o ru n ia w zm ien io n y ch p o ro k u 1780 sto su n k a c h R zeczypospolitej z sąsiad am i. K o n flik t zab o rcó w i z w ro t p o lity k i p ruskiej d ały Polsce m ożliw ość o d eg ran ia aktyw nej roli politycznej, uw aln iając się od rosyjskiej k u rateli i nadzieję na w y k o rz y stan ie sprzyjających k o n iu n k tu r p olity k i europejskiej — w szystko to są rzeczy oczyw iste. Ż ąd a n ia pru sk ie i angielskie — cesji G d a ń sk a i T o ru n ia , ja k o w a ru n k u sojuszu p o lsk o -b ry ty jsk ieg o też były ju ż w ielokrotnie o m aw ian e w h isto rio g rafii. E d m u n d K o ta rsk i ro zw aża te d ylem aty p o d k ąte m nie w yłącznie politycznym , a głów nie ek o n o m iczn y m . W strzy m u je się od fero w an ia łatw ych w y roków w starym sporze, k to m iał ra cję: „ p a trio ta M o sk al” , „ p a trio ta P ru s a k ” , czy „ p a trio ta P o la k ” , że pozw olim y sobie sp a rafra z o w ać sark azm F ran c iszk a Salezego Jezierskiego. N ie p rzyznaje do ko ń ca racji ani F riesem u , rep rezen tu jącem u n ajd o b itn iej m oże sta n o w isk o p ro ro sy jsk ie — tzn. nie o d d aw ać G d a ń s k a , ani H aiies’owi, k tó ry arg u m e n to w ał za o d d an iem m iasta P ru so m . C o więcej, a u to r nie d o cen ia S tan isław a A u g u sta law irującego m iędzy stro n n ictw am i i usi­ łującego racjo n alizo w ać ich politykę.

G o d n a podziw u w strzem ięźliw ość ocen ulega je d n a k k ilk a k ro tn ie załam an iu . W ydaw ca od czasu d o czasu uleg a szlach etn em u p atrio ty zm o w i lo k aln em u i eon am ore tra k tu je p rzeciw ników cesji m iast, p o w o łu jąc się zresztą ch ętn ie n a a u to ry te t n iep o d ejrz an y ch o p łatn ą filo ro sy jsk o ść pisarzy — Stanisław a Staszica i T ad eu sza C zackiego.

Jeszcze w y raźniejsza byw a niechęć a u to ra d o S tan isław a A u g u sta i polity k i d w o ru , szczególnie od m o m e n tu po łączen ia z p ro p ru sk im i p a trio ta m i. W yjaśnienie tej oziębłości jest łatw e — a u to r za p rz ew o d n ik a p o sk o m p lik o w an y m gąszczu d y p lo m aty czn y ch p rzetarg ó w tej epoki w ziął sobie Jerzego ł o j k a i jeg o efektow ne pub lik acje. N ie dziw i więc b ra k

(5)

en tu zjazm u dla p o czy n ań k ró la, raczej budzi u z n an ie fa k t, iż nie d o k o ń c a dal się a u to r zaw ojow ać p o g ląd o m najw iększego w roga C iołka.

Przyjęcie je d n a k a priori sta n o w isk a p rzychylnego G d a ń sk o w i i przejęcie tez ł o jk a d o p ro w ad ziło d o tw ierdzeń, z k tó ry m i czujem y się zm uszeni polem izow ać.

I tak na s. X X X V I zn ajd u jem y u p ro szczo n ą ocenę przy m ierza p o lsk o -p ru sk ieg o : „R ze cz ­ p o sp o lita w myśl tego a k tu m iała w zam ian za niew ielkie ulgi — zrezygnow ać z G d a ń sk a i T o ru n ia " — sugeruje się tu . że zw iązek ten niew iele daw ał w zam ian za cesję m iast. S tan o w isk o tak ie jest p o m ieszaniem pojęć — sojusz p ru sk i z aw a rto nie dla u lg celnych, głów nym zyskiem stro n y polskiej m iało być zrzucenie p rep o n d eren cji rosyjskiej.

N a s. L V III— L IX a u to r zdaje się uw ażać, że w ystarczyłby ty lk o m ocniejszy nacisk d y p lo m aty czn y stro n y polskiej i A nglicy zaw arliby sojusz bez o g ląd an ia się n a w aru n k i pru sk ie, tzn. na cesję G d a ń s k a . D o w o d em na to m iała być p ro p o z y cja P itta z g ru d n ia 1790 r. z ło żo n a M ichałow i K leofasow i O gińskiem u, szybkiego zaw arcia u k ład u bez w a ru n ­ ków w stępnych. Jerzy L ojek, op ierając się na tym i d o strzeg ając g o to w o ść L o n d y n u d o rezygnacji z w y n ag ro d zen ia Pru s, całą winę za niedojście d o u k ła d u złożył n a S tanisław a A u g u sta, k tó ry m iał jeg o zd an iem sa b o to w a ć ro k o w a n ia — d o m y ślam y się tu, że z m iłości d o Rosji i im p erato ro w ej K atarzy n y .

O tó ż sz k o p u ł w tym . że n ik o m u jeszcze nie u d a ło się u d o w o d n ić owej brytyjskiej rezygnacji z w aru n k ó w w stępnych, k tó re H ailes w W arszaw ie w ysuw ał d o k o ń ca rów nie stanow czo, przy n ajm n iej w spraw ie cesji G d a ń sk a . Jeśli k to ś z czegoś g otów był zrezygnow ać n a p o c zą tk u 1791 r.. to P rusy z pow ażn eg o tra k to w a n ia p rzy m ierza, c o raz m niej im ju ż przy d atn eg o . M iło czytać, że m o żn a było zro b ić o m let bez ro zb ijan ia jaj i uzyskać sojusz brytyjski bez cesji G d a ń s k a , bliższa je d n a k k o n fro n ta c ja tez ze źró d ła m i, w ykazuje ich ilu- zoryczność.

R ów nie niebezpieczne jest ro b ien ie zarzu tó w k ró lo w i, że nie chciał w y buchu w ojny pru sko-rosyjskiej. Pierw sze p ru sk ie ż ą d a n ie w yw iązania się z sojuszniczych zo b o w iązań ob n aży ło b y całą słab o ść R zeczypospolitej, a los słabych so juszników byw a p o n u ry i nie trzeb a było w ielkiego um ysłu, by w p o c zątk ach 1791 r. w y o b razić sobie, iż w o jn a ta k a trw ałab y k ró tk o , a stro n y pog o d ziły b y się kosztem P olski, k tó rej siły o b ro n n e były w tedy jeszcze m niejsze, niż latem 1792 r.

N a s. C IV a u to r w y raża p reten sję d o k ró la i p a trio tó w , iż „odw ró ciw szy się o d P ru s (p o d naciskiem opinii publicznej, sejm u przede w szystkim ) przejaw ili zb y t m ało inicjatyw y, by szukać now ego so ju szn ik a, b y zbliżyć się d o R osji". O tó ż nie król. ani Ignacy P otocki odw rócili się o d P ru s — k ró l nigdy im nie ufał. P o to ck i chciał im wierzyć d o końca. T o pow zięta p o d naciskiem bezm yślnej opinii publicznej uch w ała o nierozdzielności ziem R zeczypospolitej o g ran iczała pole m an ew ru politycznego. Było to na rękę tym , k tó rzy staw iali n a ro sy jsk ą k a rtę i dążyli d o zn iechęcenia Prus i w y k azan ia im , że ty lk o w sojuszu z R o sją m ogą uzyskać to , czego im od m ó w iła R zeczpospolita.

C o zaś tyczy się m ałej energii w sz u k an iu now ego so ju szn ik a, lub zbliżenia z R osją, w ystarczy stw ierdzić, że now y soju szn ik , tzn. z ap ew n e A u s tria , m u siałby chcieć sojuszu ale w tym czasie była zajęta na Z ac h o d zie. Rosji n ależało b y za to zbliżenie zapłacić. P o zo staje py tan ie — czym ?

W szystkie pow yższe uw agi nie m ają na celu n eg o w an ia zn aczen ia p u b lik acji, któ rej głów ny w alo r leży w zn ak o m ity m o p raco w a n iu i u d o stę p n ie n iu tekstów , k tó re p rz y p o m in ają , iż o pinie o G d a ń s k u byw ały ro zm aite. L ek tu ra an to lo g ii uczy, iż w szelkie sądy a p rio ry czn e są szkodliw e — tak szesnatow ieczna niechęć d o G d a ń sk a -C h ła ń sk a , ja k i o b ecn a, często fo rm u ło w an a n a siłę idealizacja m iasta i jeg o m ieszkańców .

R ecenzent chciałby się n a zak o ń czen ie przyznać, iż po lek tu rze o m ów ionej pracy, w dalszym ciągu żywi w ątpliw ości n a tu ry zasadniczej: czy G d a ń sk w X V I — X V III w. ułatw iał R ze­

(6)

czypospolitej ,.trzy m an ie się m o rz a ” , czy u tru d n ia ł? O d pow iedź na to p y tan ie w ym agać będzie jeszcze długich b a d a ń , w k tó ry ch o m ó w io n e w ydaw n ictw o ok aże się b a rd z o p rzy ­ d a tn e.

W ojciech Kriegseisen

Je a n -P ierre C h r é t i e n . H istoire rurale de l'A friq u e des Grands Lacs. G uide de

recherches. Bibliographie et te x te s rassem blés par.... T rav a u x d e C e n tre de R echerches

A fricain es (U n iv ersité d e P aris 1) N r 1, é d itio n Afera-difTusion K a rth a la . Paris, 1983. s. 285.

T en niezw ykle po ży teczn y p rzew o d n ik bib lio g raficzn y zaw iera aź 1871 pozycji, zgrupow anych tem aty czn ie w trzech częściach: 1. K ra jo b ra z y : śro d o w isk o n a tu ra ln e i h isto ria ; 2. P race i d n ie: tech n ik i i g o sp o d a rk i· 3. S ytuacja ludności w iejskiej: asp ek ty społeczne, polityczne i k u ltu ra ln e. K a żd a z tych części dzieli się z kolei n a działy i ro zd ziały w y o d ręb n ian e tak ż e w edług reguł p rzed m io to w y c h . U łatw ia to zn ak o m icie w yszukanie p o trze b n y ch pozycji d o d o w o ln ie sfo rm u ło w an eg o te m a tu zw iązanego z szero k o ro z u m ia n ą h isto rią wsi i śro d o w isk a n a tu ra ln e g o o b sz a ru W ielkich Je z io r A fry k ań sk ich . P raw ie w szystkie ro zd ziały zaw ierają niew ielki k o m en ta rz , k tó re g o zad an ie m jest z o rie n to w an ie czytelnika w o siągniętych w danej dziedzinie re zu lta tac h i p ersp ek ty w ach badaw czych n a przyszłość. N iestety k o m en tarz e te są b a rd z o nierów ne, a n iek tó re w ręcz n iep rz y d atn e. W iele pozycji bibliograficznych z a o p a trz o n o w k ró tk ą , najczęściej je d n o z d a n io w ą ocenę, u łatw ia ją cą ustalen ie h ierarch ii lektur.

P oszczególne ro zd ziały g ru p u ją pozycje bib lio g raficzn e w edług stałych i przejrzystych reg u ł: n ajp ierw w y m ien ian e są ta k zw ane klasyczne pozycje z h isto rio g ra fii św iatow ej i afry k ań sk iej, p o tem cen n e ze w zględów m eto d y czn y ch p ra ce d o ty czące innych regionów A fryki, dalej p race n a te m a t całej A fryki W schodniej, o b sz a ru W ielkich Jezio r i w reszcie poszczególnych p a ń stw tegoż o b sz aru . W m iarę m ożliw ości w ra m a ch poszczególnych grup p ra ce są u k ła d a n e w p o rz ą d k u c h ro n o lo g icz n y m : najp ierw p ra ce d o ty czące dziejów n a js ta r­ szych, a n a k o ń c u najnow szych.

P rzew o d n ik o tw iera w stęp a u to rs tw a J. P. C h r é t i e n — głów nego re d a k to ra p ra cy będącej zb io ro w y m w ysiłkiem 18 b ad aczy . W stęp zaw iera wiele interesu jący ch i in sp iru jąc y ch ro zw ażań n a tem at h isto rio g rafii afry k ań sk ie j, jej głów nych n u rtó w i ich genezy. U k azu je p o trzeb y i persp ek ty w y b a d a ń n a d h isto rią wsi w A fryce a w rejo n ie W ielkich Je z io r w szczególności. W y jaśn ia p o d staw o w e z as ad y k tó ry m i kierow ali się tw órcy prezen to w an ej b ib liografii. W iele uw agi pośw ięcił też C h ré tie n z ag a d n ie n iu ź ró d eł d o szero k o ro z u m ian ej h istorii wsi afry k ań sk iej. Ź ró d ła p isan e w o b szarze W ielkich Jezio r p o jaw ia ją się d o p ie ro u schyłku w ieku X IX . T rad y cja u stn a — tak c en n a d la tego te m a tu — sięga zazw yczaj nie głębiej niż n a 6— 7 p o k o leń w stecz, a więc d o schyłku w ieku X V III czy p o c z ą tk u X IX , głębiej w przeszłość m o że przenieść h isto ry k a ty lk o a rch e o lo g ia , p o d w a ru n k iem , że b a d a n ia a rcheologiczne z o s ta n ą z ap ro g ra m o w a n e i p rz ep ro w a d z o n e w sp o só b u w zględniający interesy b ad aczy historii wsi i o sad n ictw a N ieu m iejętn ie p rz ep ro w a d z o n e b a d a n ia m o g ą bow iem w sp o só b bez­ p o w ro tn y zap rzep aścić szanse w yjaśnienia w ielu p ro b lem ó w z z a k re su h istorii wsi. J. P. C h rétien słusznie też w skazuje, że o ile b a d ac zy dziejów polity czn y ch in teresu ją ty lk o n iek tó rzy in fo rm a to rz y , zazw yczaj zaw o d o w o zajm ujący się z ap am ięty w an iem i przek azy w an iem wiedzy o przeszłości, o tyle d la b ad aczy dziejów wsi, in fo rm a cje k ażd eg o ich m ieszkańca m o g ą być źró d łem w artościow ym .

P rzew o d n ik zaw iera w iele — m oże naw et w iększość — pozycji ty lk o p o śre d n io zw iązanych z tem atem . E lem entem w sp ó ln y m m o że tu być p o d ję ta p ro b le m a ty k a lub szczególnie p ło d n a

1 Z satysfakcją należy po d k re ślić, że C h arles d e L e s p i n a u — a u to r k o m en ta rz a n a tem a t h isto rii w iejskiej i arch eo lo g ii (s. 65— 66) d o strz eg ł w k ład polskiej archeologii w b a d an ia afry k an isty czn e. N iestety w bibliografii nie u d a ło mi się od n aleźć p ra c polsk ich a rc h e o lo ­ gów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]