|i:l!l|l!|IHil|fllll|l!II!|ll|ill!l|M|i:|!!|ll|l I I J l II |i.|l!il(|ll|l1l':ll;|ll|lilllliH:!l =|l>|ll|i<|!!|! I I I M >- j g ® - r ... —
> Rok V. Sierpień 1887. Nr. 2.
m o m o
TRZECIEGO ZAKONU ij
S w . O . F r a n c i s z k a . :
Wychodzi w zeszytach m iesięcznic i kosztuje rocznie;
w K ra k o w ie 50 centów ;
z przesyłką do A nstry ji 65 centów, do Niem iec I m. 50 fen., do F rancyi i W ło c h 2 frank i,
do .Ameryki */s dolara.
Pojedyńczy zeszyt w K ra k o w ie 5 centów , z przesyłką 7 ct. — 14 fen.
Redaktor i Wydawca: Dr. W ładysław MHkowskl.
R E D A K C iJA i A D M M IS T IU C Y JA
W K H I ł J t i i M l l i A T O M t l i l l j ;
^ D ra W ładysław a Milkowskiego w Krakowie.
--- — — _ _ --- * ---
i li i u n i c i ■ i i i i i ■ i i i i ■ i i 1 1 1 i i u i i i > i i i i i i i i i i i i i r
SPIS RZECZY.
Sw. Wawrzyniec męcz. (rycina)-': . . . . <»5
Potęga ł a s k i ... 00
! Z powodu jubilenszu Ojca św... 68
Śm ierć i jej n auk i w przykładach (C. d . ) . . 02
Kroniczka...
101
B ib lijo g r a lija ... 124
N ekrologija . ...127
O f i a r y ... . . 128 K alendarzyk.
W DKUKAliNI ZW IĄZKOW EJ w KUAKOWIE
pod zarządem A. Szyjowskiogo.
/ l
P O T Ę G A Ł A S K I .
Tak skuteczna łaska Boża Tak dziwna jej moc, Że gdy błyśnie, wnet jak zorza
Z duszy spędza noc.
Czy to serce trapi strata, Ozy zgryzoty mól, Skoro wiarą, w niebo wzlata
Wnet się koi ból.
Gdy świat przeto w duszę twoję Pokus utkwi grot,
Wnet umocnion wiary zbroją W niebo wznieś twój lot:
Kornie wyznaj swoje winy, Szczóry obudź żal,
Matki Boskiój proś przyczyny, Zbawiciela chwal,
A wnet z nieba pomoc zstąpi Pokus ujmie szał,
Nowa siła w duszę wstąpi I znów będziesz stał.
Pan taki litościwy, Tak pomagać rad, Że gdy ujrzy żal prawdziwy
Zapomina wad.
- 67 -
--- S
h* Choćbyś grzechów miał tak wiele
Ile piasku ziarn, Póki dusza mieszka w ciele
Do Niego się gam.
Byłeś ufał, byłeś kochał I w piersi się bił,
Z żalu za swe grzśchy szlochał, Z zdroju łaski pił.
A Pan wszystko ci daruje, Boś ty Jogo syn I z pamięci wyruguje
Ciężkość przeszłych win.
Bo gdzie miłość w duszy płonie, Tam już nie ma kar Jej obecność w naszem łonie
Już jost Boży dar.
Niech się przeto ten nie lęka Kto j;i w piersi ma, Już go Pańska chroni ręka
Bo Pan swoich zna.
Grdy więc serce zdejmie trwoga, Śmiało w duszy twierdz Żc gorijoa miłość Boga
Mocna jako śmierć:
Bo jak z śmiercią konioc bierze Złudny świata czar,
Tak tóż miłość w równśj mierze, Gasi pokus żar.
Ks. Z. S. F.
w
+*)
Z powodu jubileuszu Ojca św., dostojnicy naszego Kościoła wydali prześliczny w spól
ny list pasterski, który tu w c a ło ści.p o dajemy:
Arcybiskupi i Biskupi
wszystkich dyjecezyj w kraju naszym i wszystkich trzech katolickich obrządków na ziemi naszej, od wieków wspólnie w jednej świętej, katolickiej wierze Boga wyznawa- jących i chwalących , przesyłają wszystkim ukochanym dyjccezyjanom swoim, ducho
wnym i świeckim, pasterskie swe błogosła
wieństwo i ojcowskie pozdrowienie w Banu!
Miłosierny Bóg i zawsze wierny w do
trzymaniu obietnic swoich, nie opuszcza ni
gdy Kościoła swego, który krwią najdroższą,
•Jednorodzonego Syna Swego nabył dla sie
bie, i który ugruntował i zbudował na nie
wzruszonej skale Piotrowej, tak, żeby nawet bramy samego piekła nigdy przeciw nie
mu przemódz nie mogły. Dopuszcza nań
i< r ---
- 69 —
««5---
I wprawdzie często bardzo eiężkie czasy, bar . . . f
dzo srogie prześladowania i straszne uciski, bo sam Boski Założyciel jego, to mu prze
powiedział, że świat będzie go mieć w nie
nawiści, że go prześladować i wszystko złe przeciw niemu mówić będzie; dopuszcza nań straszne walki i gwałtowne, zrywające się nań wichry i burze; ale śród samych tych, z mocami piekła i złości ludzkiej jego za
pasów, śród samych najdzikszych nań na
paści i najboleśniejszych udręczeń jego, czę
sto go taką opromienia nadziemską chwałą, często takim blaskiem nadprzyrodzonego ma
jestatu otacza, że sami nieprzyjaciele jego, patrząc na to, co się przeciwko wszelkiemu ich spodziewaniu i obrachowaniu w Kościele dzieje, pomimo woli swej, jeśli nie usty, to przynajmniej ze strachem i przerażeniem w sercu wyznać są zmuszeni: P a l e c to Ho ż y , a nie ludzki. Ręka to Boża, a nie ludzka zdziałała; sam więc Kościół Chry
stusowy musi być dziełem Boga!
Nie chcemy, najmilsi dyjecezyjanie nasi, na dowód tego, cośmy tu na wstępie po
wiedzieli, roztaczać przed oczyma waszemi całego szeregu wszystkich chrześcijańskich wieków i przypominać wam tego wszystkie
go, co Bóg w dobroci i miłosierdziu swo- jem dla chwały, czci i ozdoby Kościoła swego, dla uwierzytelnienia jego Boskiego
V -SM®
70 -
początku uczynił, bo nie chcemy zanadto rozwlekać tej wspólnej odezwy naszej do Was. Dość będzie na potwierdzenie tego, cośmy powiedzieli, przypomnieć Wam to tylko, na co sami po części patrzyliście i patrzycie, albo coście od wierzących pobo
żnych ojców i matek Waszych powzięli.
Dość będzie przypomnieć Wam długie, wie
kopomne rządy w Kościele Bożym, nieod
żałowanej nigdy a prawdziwie świętej pa
mięci wielkiego papieża Piusa IX, i Tego, dziś Kościołem Bożym rządzącego, niemniej wielkiego i świętego następcy jego Leona X III., męża wedle serca Bożego; abyście rozważając to, co się za rządów tych obu papieżów w Kościele Chrystusowym stało, razem z nami uwielbiając Boga, zawołali:
O d P a n a si ę to s t a ł o i j e s t d z i w i ł em w o c z a c h n a s z y c h ! Dzieje tych dwóch wielkich papieżów przekonywają nas najmocniej, że Pan Jezus i w najcięższych czasach i najboleśniejszych doświadczeniach, był i jest zawsze z Kościołem swoim, że go nigdy nie opuszczał, i w czasach prób najsroższych i najgwałtowniejszych udręczeń i ucisków, dawał mu chwile jasne, świetla
ne i uroczyste, niebieskich swych pociech.
A śród tych pociech, otaczał go nadto i ta
kim urokim nadziemskim i taką chwałą
nadprzyrodzoną, że często najzapamiętalsi
- 71 -
--- ;--- wrogowie jego, pozbawieni wiary i łaski Bożej, uderzeni atoli temi, oczywistemi do
wodami mocy Bożej, korzyli się wobec ma
jestatu duchowej nadziemskiej powagi i wła
dzy tych papieżów, którzy, jako prawdziwi namiestnicy Boscy na ziemi, kierowali na
wą i losami Kościoła Hożego i w tej łodzi Piotrowej, tylu burzami miotanej, spokojnie i bez trwogi, ufni w niezawodna pomoc Bo
żą, wieźli bezpieczni odkupiony ród ludzki do portu jego wiekuistych przeznaczeń.
Kiedyż, pytamy się Was, był bardziej na
pastowany i dręczony Kościół Chrystusowy, od wewnętrznych i zewnętrznych nieprzy
jaciół swoich, jak za dni długiego i ponty
fikatu Piusa IX ? Kiedyż złość ludzka i pie
kielna bardziej się wysilała w wynajdywa
niu wszelkich narzędzi i środków prześla
dowania Kościoła i świętego Pomazańca Pańskiego, Namiestnika Bożego na ziemi?
Kiedyż to książęta i królowie i możni po
tentaci świata i wszyscy przewrotni mędrcy zeszli się byli gromadnie w jedno, jak za dni Jego i rzekli sami w sobie: Potargajmy więzy, krępujące nas, Kościoła, zrzućmy z sie
bie nieznośne dla nas i dla naszej dumy
jarzmo papiestwa? A jednakowoż kiedyż
znowu, pytamy Was zajaśniał piękniej i
wspanialej majestat papiestwa, jak właśnie
wtenczas, gdy Pius IX dzierży! władzę i
L , ______________________________________ »
72
» H S ~
■X*
•ster Kościoła? Ten święty starzec, słaby i obdarty ze wszystkiego, co miał i posiadał, ten krzyż od krzyża, przez cały długi ży
wot swój prawie na krzyżu rozpięty, z krzy
ża rozkazywał; ten pozornie opuszczony od wszystkich, jednem słowem swojem, jednem wezwaniem swojem, po kilkakroć zgroma
dzał cały świat katolicki około tronu swego, za Jego dni po kilkakroć widział świat zdu
miony wszystkich biskupów całej kuli ziem
skiej, około świętej stolicy Jego; i taka je
dnomyślność ich z nim, taka zgoda i takie posłuszeństwo dla nich wszystkich zajaśnia
ły, jakich nie widziały nigdy minione wieki Kościoła.
I ten słaby pozornie starzec tyle wiel
kich i świętych, dla całej ludzkości zba
wiennych rzeczy dokonał, że historyja ze czcią najgłębszą imię Jego w rzędzie naj
większych papieżów na zawsze przechowa i zapisze.
A kiedy po długim i ciężkim trudzie ży
wota, podobało się Panu odwołać z tej zie
mi wiernego sługę i zastępcę swego, aby
z rąk Jego odebrał wieniec niewiędniejącej
już nigdy nagrody i chwały, kiedy wielki
Pius IX odpoczął w grobie, majestat i
chwała papiestwa nie zbladły, nie zstąpiły
z nim razem do dołu. Na tronie Piotro-
wym posadziła Opatrzność Boska, w tych
U
- 73 -
tak trudnych a ciężkich dla Kościoła cza
sach, męża niezwykłej miary; męża wiel
kiego rozumu i wielkiego serca; męża peł
nego mądrości Hożej; męża takiego wdzięku, charakteru, takiej słodyczy i łagodności, ta
kiej miłości pokoju i zgody, że od razu te- mi wielkiemi darami nieba, któremi go Pan jego do tak wysokiego urzędu ubogacił, zadziwił świat i oczy wszystkich przyjaciół i nieprzyjaciół Kościoła zwrócił na siebie.
Katolicy wierni wielbili Boga i dziękowali Mu. że w miejsce Piusa, powołał na stoli
cę Piotrowa Leona X III, a wszyscy wrogo
wie i nieprzychylni Kościołowi od razu zro
zumieli, że Bóg jest rzeczywiście ,z .Kościo
łem swoim, że w trudnych czasach dał mu na wodza i hetmana męża, który sprosta wielkiemu zadaniu swemu, że trudna bę
dzie walka z takim wodzem, który mądro
ścią Ducha św. oświecony, odkrywa wszel
kie zasadzki i najskrytsze nawet wybiegi wroga i umie na wszelkie rany i boleści biednej, znękanej ludzkości podać stosowne, skuteczne lekarstwa. He ten wódz i naczel
ny hetman Kościoła, ten nieomylny nauczy
ciel prawdy objawionej, w krótkim stosun
kowo czasie pontyfikatu swego, jątrzących się ran uleczył, ile zdrad piekielnych nie
przejednanych wrogów Boga i zbawienia
ludzkości odkrył, ile ojcowskich przestróg
- 74 -
{ t*<--- 3*
M z wysokości stolicy swej apostolskiej pań
stwom i narodom, obałamuconym błędami wieku, podał, ile nieprzejednanych swem słodkiem słowem pojednał, ile potentatów świata tego majestatem, słowa powagi i wdzięku charakteru swego, do swej czci i uszanowania przywiódł, to, zaprawdę, tru- dnoby nam było wszystko tu wyliczyć. Dość będzie przypomnieć, że najpotężniejsi mo
carze świata, cesarze wiarą z nim nie złą
czeni, pod sąd jego rozjemczy swe sprawy oddawali, a roztropnością i mądrością swoją, daną sobie z nieba, potrafił on niejedno złe od Kościoła odwrócić, niejeden ciężki cios mu zadany odeprzeć, naprawić i nieszko
dliwym uczynić. Znowu tedy rozważając rządy tego wielkiego papieża i ukochanego Ojca naszego Leona X III, dziękując Bogu i uwielbiając Go, musimy zawołać: że Bóg jest z Kościołem swoim, że choć go ciężko jeszcze nawiedza i jak złoto w ogniu do
świadczeń i cierpień próbuje, nie przestaje dawać mu i chwil pięknych i jasnych try- jumfu i chwały i czcią nadprzyrodzoną i ozdobą niebieską go koronuje.
I nowa jeszcze, a wielka pociecha w tych dniach ciężkich deswiadczeń i próby czeka nasz Kościół święty, czeka nas wszystkich.
Oto ukochany ten nasz Ojciec św., Leon X III, będzie, da Bóg, z końcem tego bieżą-
m><~---3H§
— 75 -
• K ---
A M
cego roku obchodził wielki jubileusz ka
płaństwa swojego, z końcem tego roku bę
dzie obchodził 50-rocznicę pierwszej Mszy św. swojej.
Jakaż to radosna nowina dla całego Ko
ścioła, dla wszystkich katolickich narodów!
Jakaż to pociecha dla wszystkich dobrych dzieci Kościoła! Lotem błyskawicy rozeszła się też ta błoga, radosna nowina po całej kuli ziemskiej; a wszędzie, gdzie tylko się
ga pasterskie berło duchowego panowania Leona, wszędzie, gdzie tylko bije katolickie serce, czy to w pałacach możnych, czy pod strzechą słomianą ubogich lepianek, czy wśród narodów dawno ugruntowanych w wie
rze świętej, czy wśród nowo nawróconych, jeszcze niezupełnie ucywilizowanych ludów i szczepów i pokoleń ludzkich, które zale
dwie pierwsze początki łaski Hożej i wiary odebrały, wszędzie ta nowina wesoła poru
szyła do głębi serca katolickie.
Narody wszystkie katolickie gotują się na wielki obchód tej uroczystości wspaniałej ukochanego Ojca swojego. Ozyliż tedy my, potomkowie tych prawowiernych naddzia- dów naszych, którzy ze stolicy Piotrowej jedynie zbawiającą wiarę odebrali i jako skarb najdroższy w spuściżnie nam prze
kazali, mielibyśmy w tyle po za temi kato- lickiemi narodami pozostać? Ozyliż mielibyś-
--- J
- 76 -
r — --- : —
my dać się im wyprzedzić w uczuciach mi
łości i przywiązania naszego do powsze
dniego Ojca chrześcijaństwa całego? Czyli/, mielibyśmy to wielkie, tyle pociechy i chlu
by przysparzające głowie Kościoła i całemu Kościołowi zdarzenie obojętnie pominąć?
czy nie miałoby ono całkowicie zająć, za
przątnąć naszego umysłu i zapalić naszych serc ?
O drodzy, ukochani dyjecezyjanie nasi!
aż nadto cenimy Was i ufamy wierze, mi
łości i pobożności waszej, abyśmy choć na chwilę mieli źle rozumieć o Was i przypu
ścić w sercu naszem, że nie pójdziecie za głosem i wezwaniem naszem i z tej nader ważnej i uroczystej chwili w Kościele Bo
żym skwapliwie nie skorzystacie, byście wspólnie z nami, wobec przyjaciół i nie
przyjaciół wiary i Kościoła, wobec świata całego, nie objawili wiary waszej katolickiej, nie dali folgi uczuciom świętym wezbranej radości serc Waszych, uczuciom przywią
zania i miłości do tego Ojca powszechnego całego chrześcijaństwa, któremu Bóg, w mi
łosierdziu nieprzebrany, przygotowuje w tym roku wielki dzień chwały i tryjumfu, i śród ciężkich trosk i udręczeń i krzyżów jego, gotuje nam pociechę, jaką niewielu tylko wybranym swoim zwykł dawać.
mx~
- 77 -
*•<-
Dlatego my, arcybiskupi i biskupi Wasi, wszystkich trzech obrządków, zebrawszy się w jedno i naradziwszy się wspólnie, wezwa
wszy naprzód pokornie Ducha św. o pomoc i światło potrzebne, postanowiliśmy w tych dniach wspólną naszą odezwę uczynić do Was, do Was ukochanych dyjecezyjan na
szych , jakby jednemi usty przemówić i w uszy wasze zawołać: Cieszcie się i ra
dujcie się dobre dzieci Kościoła! bo oto Ko
ściół, matka wasza, w swym najwyższym Pasterzu w tym roku wysoko uczczoną zo
stanie! Cieszcie się i radujcie się, dobre dzieci najlepszego Ojca, bo oto Ojciec ten Wasz wspólny, Ojciec powszechny całego chrześcijaństwa, obchodzić będzie, z łaski Bożej, w tym roku, wielki dzień swej chwały i swej pociechy. Cieszcie się i radujcie się dobre owieczki z pasterzami Waszymi, wier
nymi synami tego Ojca, którzy razem z Wa
mi pragną najserdeczniej, najwspanialej ob
chodzić dzień wielki i uroczysty jubileuszu kapłańskiego Leona X II I papieża, Ojca swe
go i Ojca Waszego.
Radosną tę nowinę ogłaszamy Wam wszystkim, duchownym i świeckim dyjece- zyjanom naszym i pewni jesteśmy, że, prze
jęci uczuciami żywej wiary katolickiej, przy
wiązania i miłości do Głowy Kościoła, Na
miestnika Bożego na ziemi, radzi pójdziecie
i
_ 78 -
i
|Kr --- ^
' A
za tym głosem i wezwaniem naszem i ra
zem z nami, pasterzami Waszymi, tak, jak przystało, jak się Bogn podoba, obchodzić będziecie i święcić to wielkie, uroczyste święto Kościoła, ten wielki uroczysty dzień jubileuszu kapłańskiego papieża naszego i Ojca Leona X III.
A jakże mamy je obchodzić, to wielkie uroczyste święto całego Kościoła, aby i Panu Bogu z tego obchodu przybyła chwała i Ojcu św. urosła pociecha, i nam, obchodzą
cym, zbawienna korzyść? Abyśmy nie znu
żyli uwagi Waszej odpowiedzią naszą na to zapytanie, odpowiemy Wam krótko, odpo
wiemy prostemi słowy, by tem lepiej tra
fiły do serc Waszych i głębiej się w nich wyryły.
Przygotowując się do wielkiego obchodu jubileuszu kapłańskiego Leona, papieża na
szego, i, da Bóg, święcąc ten obchód, uczyń
my to, co dobre dzieci czynią, gdy się go
tują na dzień wielkiej chwały i zaszczytu swego ojca dobrego, i gdy ten dzień już rzeczywiście święcą. Dzieci dobre, gotując się na dzień piękny, uroczysty zaszczytu i chwały swego ojca: najprzód w wielkiej pokorze serca dziękują Panu Bogu za to, że im dał ojca takiego, który cnotami i za
sługami swego żywota, mądrością i zacno
ścią swoją zasłużył sobie na tę cześć i mi-
---
A ^ *
łość, którą mu bliscy i dalecy oddają, pro
szą gorąco Pana Boga o to, by pozwolił w dobrem zdrowiu i pomyślności ukocha
nemu ojcu dożyć tego dnia szczęśliwego, kiedy go powszechny szacunek spotka, kie
dy krewni, przyjaciele i znajomi otoczą go i szczere serca życzenia i powinszowania swoje składać mu będą; przygotowują na
przód , w cichości duszy, te miłe niespo
dzianki dla ojca, któremi w dniu uroczy
stym go weselą. A kiedy sam dzień uro
czysty zawita, to już nie posiadają się z ra
dości: wszystkie wspólnie śpieszą do ojca, ze łzami w oczach całują ręce i nogi .jego, obsypują go pieszczotami swemi, składają u stóp jego te podarunki, na jakie ich staje, i sami nie wiedzą, jak wynurzyć przed nim i wylać te uczucia radości, miłości i przy
wiązania bez granie, któremi serca ich ko
chające są przepełnione dla niego; same nie wiedzą, jak mu winszować, jakie życze
nia mu składać. W niewysłowionej miłości ku ojcu proszą gorąco Boga, by im długo, długo, takiego ojca dobrego zachować ra- czył.
Drodzy dyjecezyjanie nasi! Papież Leon X III to Ojciec nasz, to Ojciec powszechny całego chrześcijaństwa! My katolicy, bez różnicy obrządku, wszyscy jesteśmy jego dziećmi. A jakiż to dobry ton Ojciec nasz
Y --- ---
- 80 -
--- > , powszechny, jaki słodki i łaskawy! jak tro
skliwy i dbały o dobro prawdziwe, o zba
wienie wieczne swych dzieci!
Jakżeż on niezmordowanie, śród natężo
nych prac, śród rozlicznych cierpień i cięż
kich krzyżów, jakich Bóg nie szczędzi wier
nemu słudze swemu, śród prześladowań nieustannych, zadawanych mu potajemnie i jawnie od wrogów wiary i Kościoła, nie przestaje opiekować się i dbać o dobro i rozwój Kościoła św. katolickiego, najmilszej Oblubienicy swojej! Jakżeż
011mądrością, roztropnością, miłością i cichością swoją przyczynia się ustawicznie do podniesienia uroku i chwały i blasku tej ukochanej Oblu
bienicy swojej i Boskiego Mistrza swego, którego tu na ziemi zastępuje nam, którego imieniem i władzą rządzi i kieruje Kościo
łem świętym, prowadząc go, a w nim ludz
kość całą śród burd ustawicznych i nieu
stannych napadów nieprzyjacielskich, do wiekuistego celu przeznaczeń swoich.
Otóż Ojciec ten nasz dobry, najlepszy, ten papież Leon X I I I , będzie, da Bóg w tym roku obchodził 50-letnią rocznicę swego kapłaństwa. Wielki to, najuroczystszy dzień w jego życiu. Uczyńmyż jako dzieci dobre, kochające tego Ojca, uczyńmyż wszy
stko, co w siłach naszych, by ten wielki dzień Ojca naszego jak najlepiej uczcić, by
f
--- $H#
r — : - - - , , - i
uroczystość dnia tego, ile )>yc może, jak najwyżej podnieść i najwspanialej po kato
licku dzień ten obchodzić i do obchodu jego jak najgodniej się przysposobić.
Prosimy Was tedy, ukochani dyjecezyja- nie nasi i napominamy w Panu, abyście na
przód gorąco dziękowali Bogu, iż, na te cięż
kie czasy rozpierającej się niewiary i prze
śladowania Kościoła, matki naszej, dał nam w swej łasce takiego papieża, takiego nieu
straszonego obrońcę praw nieprzedawnio- nycli Kościoła, takiego słodkiego przejedna- wcę serc ludzkich, którego nawet nieprzy
jaciele prawdy Bożej, pomimo woli szanują, i proście serdecznie Pana Jezusa, tego szczo
drobliwego dawcę wszelkiego datku dobre
go i daru doskonałego, aby tego ukochane
go Ojca naszego, tego świętego Namiestnika swego zachował nam zdrowo, przy czer
stwych siłach, na ten dzień pożądany we
sela i chwały Jego, aby go i potem długo, długo jeszcze zachowywać raczył zdrowo i czerstwo, dla sprawowania szczęśliwie rzą
dów Boskiego Kościoła swego. Ile razy od
tąd odmawiać będziecie przepisane modły za Głowę Kościoła, za papieża Leona X III, dołączajcie najgorętsze prośby i błagania o to, byśmy z nim razem w radości serca błogosławiony dzień jubileuszu Jego obcho- w
- 81 -
4 ^ ---
- 88 -
IK-- ---
, /
dzili, by zdrowy i czerstwy w tyra dniu szczególnie błogosławić nam raczył.
Lecz nie poprzestańcie na samych proś
bach i życzeniach Waszych, by Ojciec ś\v.
dożył szczęśliwie jubileuszu swego. Ale jak dzieci dobre obmyślają naprzód, jakąby przy
jemność Ojcu swemu w dniu jego chwały sprawiły, jakieraiby miłemi podarunkami serce jego rozweseliły; tak i Wy, kochani dyjecezyjanie nasi, już teraz obmyślajcie i przygotowujcie te dary i ofiary serc Wa
szych, któremibyście, w dniu jubileuszu Jego, rozradowali serce Jego ojcowskie. Wy wie
cie, najmilsi, w jakiem przykrem, niezno
śnym położeniu znajduje się już od lat wielu nasz Ojciec św., Namiestnik Chrystusowy.
Odarty i ograbiony, wyzuty ze wszystkiego mienia, które od tysiąca lat nąjprawowiciej papieże rzymscy posiadali, od zawziętych, nieprzejednanych nieprzyjaciół Boga, wiary i Kościoła, ograniczony jest nasz Ojciec św.
li tylko na te jałmużny, które mu pobo
żność katolickich narodów w ofierze składa.
Sam on wprawdzie dla siebie niewiele po
trzebuje, bo. jako wierny sługa Chrystusowy, umie z apostołom narodów i obfitować, umie także i niedostatek znosić. — Ale po
trzeby powszechnego Kościoła, którego rzą
dy na jego barkach spoczywają, są ogromne, i mnożą się z dniem każdym. Same misyje
--- >>§
- 88 -
katolickie, w rozlicznych pogańskich krajach milijony pochłaniają, a nadto utrzymanie tylu kongregacyj św., dla załatwienia spraw kościelnych potrzebnych, utrzymanie tylu dostojników Kościoła, z dochodów własnych wyzutych, utrzymanie konieczne dostojności samego dworu Namiestnika Bożego na zie
mi, ileż to codziennych wymaga wydatków!
Na pokrycie tych niezbędnych potrzeb Ko
ścioła, nie ma Ojciec św. dziś żadnego sta
łego dochodu, bo mu nieprzyjaciele .lego zabrali go. W tych więc potrzebach Ko
ścioła, w tym niedostatku swoim wyciąga on do nas swe ręce. My — dzieci .Jego.
Ozyż dzieci dobre patrzą obojętnie na bie
dę i nędzę ojca? Czyż nie podzielą się z nim chętnie i ostatnim groszem, by mu w po
trzebach Jego ulżyły i nędzę Jego osło
dziły ?
lilatego drodzy, ukochani dyjecozyjanie nasi, prosimy Was i przez wnętrzności mi
łosierdzia Chrystusowego zaklinamy, abyście w tym roku hojniej niż zwyczajnie i ocho
tniej, każdy wedle sił przemożenia swego, dobrowolne oiiary Wasze i datki na rzecz Ojca św., na świętopietrze składali. Pasterze Wasi duchowni, uzbierane po kościołach i parafijach składki te przeszłą na ręce nasze, a my da Bóg, gdy się pojawimy przed tro
nem Ojca św., gdy mu życzenia nasze i
1---
- 84 -
BK --- ><#
i Wasze z okazyi jubileuszu Jego składać bę
dziemy, my te ofiary Wasze, połąezone z osobistemi ofiarami naszemi, złożymy do stóp jego, jako najwonniejsze kadzidło przed tronem Chrystusa, prosząc Ojca tego, by łaskawie to przyjąć raczył, na co nas, dzieci Jego, stało, i nam błogosławił. Ufamy Bogu, że prożnem nie będzie to wezwanie nasze do Was. Narody inne katolickie, przez ręce swoich biskupów, przyniosą tam bogate da
ry złota i srebra, przyniosą najpiękniejsze i najdroższe upominki miłości, przywiązania i wdzięczności Ojcu św. Wstyd byłoby to dla nas i dla Was, gdybyśmy, nie daj Boże, z próżnerai rękami w tym dniu przed Na
miestnikiem Bożym stanęli. Prawda, że nie jesteśmy tak bogaci, tak zasobni, jak wiele innych narodów, ale i biedniejsze jeszcze od nas ludy i szczepy katolickie nie żałują swych darów i to często przechodzących ich możność i siłę dla Ojca św. Nie bogaci i zasobni przeważnie go ratują, ale serca choć najuboższe, lecz ofiarne, serca kocha
jące, które i wdowim groszem przyczyniają się do ratunku Ojca. Niech serca Wasze za
płoną tą ofiarnością, niech każdy katolik choćby kilka, kilkanaście centów chętnie poświęci na rzecz Ojca św., a upewniamy Was, że z tych drobnych, ale licznych i chętnych ofiar uzbiera się pokaźna suma,
B K -
- 85 -
--- _ > # i kraj nasz, acz ubogi, nie okaże się pośle A dnim w ofiarności swej dla Ojca św.
A kiedy sam dzień od wszystkich praw
dziwych katolików szczerze pożądany, i go
rąco oczekiwany zawita, a będzie nim 31 grudnia b. r., to już chcemy i gorąco pro
simy i powagą naszą w Imię Chrystusowe Wam przykazujemy, abyście dzień ten uwa
żali wszyscy, jako wielki i uroczysty w Ko
ściele Bożym, abyście go w największem skupieuiu ducha i umysłu Waszego, w naj
gorętszej pobożności spędzili. Wiadomo Wam wszakże, ukochani dyjecezyjanie nasi, jaką czcią wierni Chrystusowi otaczają każdego młodego jeszcze kapłana, kiedy na wstępie świętego urzędu swego, po raz pierwszy w życiu przystępuje do sprawowania Naj
świętszej Ofiary Ciała i Krwi Pańskiej, jak radośnie cisną się wszyscy do niego, aby odebrać z rąk jego błogosławieństwo ka
płańskie. Daleko większą jeszcze czcią i mi
łością darzą go wtenczas, gdy Bóg miło
sierny pozwoli mu, w swej łasce, po pięć
dziesięciu spełnionych latach swej wiernej a poczciwej służby kapłańskiej, stanąć zno
wu przy ołtarzu Pańskim i z rozradowanem sercem ofiarować tego Baranka Bożego bez zmazy, którego całe pół wieku wiernym opowiadał, do serc ich wprowadzał, jego pokój im przynosił.
i
►K---
- 86 —
~3*»
A jeśli każdego pojedynczego zwykłego kapłana 50-letnia rocznica pierwszej jego inszy św., takim wdziękiem i urokiem w oczach wiernych go otacza, jeśli taki za
pał, taką radość w ich sercach wywołuje, że wszyscy zbliska i zdaleka cisną się w tym dniu do niego, niezwykłą czcią go otaczają i za wielki skarb sobie poczytują błogosławieństwo jego w tym dniu odebra
ne od niego; to jakiż zapał święty, jakaż radość, jakie powszechne w całem chrześci
jaństwie poruszenie wywołać powinien dzień wielki kapłańskiego jubileuszu Tego, który najwyższą, najzupełniejszą władzą kapłańską jest przyodziany, który pełność apostol
skiej władzy w Kościele Chrystusowym ode
brał od Boga; który, jako Namiestnik Boży na ziemi, jest zastępcą widomym niewido
mego między Bogiem a ludźm i, jedynego pośrednika Jezusa Chrystusa; który, jako arcykapłan nowego przymierza, jako naj
wyższy i jedyny Areypasterz i rządca Ko
ścioła całego, jest biskupem i ojcem wszy
stkich biskupów i kapłanów i wszystkich wiernych ; którego wszyscy, jak samego Je
zusa Chrystusa, słuchać powinni.
Chcemy więc i przykazujemy, abyście w dniu tym wszyscy w kościołach Waszych parafijalnych jak najliczniej już od rana się zbierali, aby w każdym kościele dnia tego
' \
#)f<--- ^
— 87 -
«-<--- •»
/i
przy wystawieniu w monstrancyi Przenajśw.
Sakramentu, uroczysta na intencyją Ojca św.
odprawioną była suma, z odpowiednią o znaczeniu dnia tego dla ludu wiernego nauką.
Po mszy św. zaś przykazujemy odprawić pięć pacierzów, pięć Zdrowaś Maryja i jedno Wierzę na pomyślność papieża; odśpiewać zwykłe suplikacyje, uroczyste Te Deum z modlitwą na.końcu dziękczynną. A po
nieważ wiemy od dawna, jak wielkim czci
cielem Matki Bożej jest nasz ukochany Oj
ciec św., jak usilnie od wielu lat wzywa z calem chrześcijaństwem Jej wielowładnej przyczyny za Kościołem do Boga, i Jej po tężnej opieki i pewnej obrony, ponieważ wiemy, jak gorąco pragnie i nakazuje, abyś
my wszyscy katolicy, wzywając Maryi, prze
czystej Bogarodzicy, na cześć Jej odmawiali pobożnie Bóżaniec św., więc o pociechy serca tego żarliwego czciciela Maryi, uko
chanego naszego Ojca św., w dniu wielkim Jego chwały, dla uproszenia wszelkich po
żądanych darów Bożych, wszyscy duszpa
sterze niech razem z powierzonym swej pieczy ludem wiernym odmówią dnia tego choć jednę część Różańca Maryi, czy to w czasie nieszpornym, czy, w razie niemo
żności odprawienia uroczystych nieszporów,
\i
•» « ---
--- -—
' M
już z rana, po odśpiewaniu jutrzni, przed su
mą uroczystą,.
Prosimy Was także i napominamy w Pa
nu, afiyście, bacząc na to, że tylko z czy
stego, laską Bożą ozdobionego serca pocho
dzące korne modlitwy i błagania podobają się P anu, „a Bóg — jak mowi Pismo — zatwardziałych grzeszników nie wysłuchuje, jak najliczniej w tym dniu wielkim wiel
kiego papieża Waszego, przystępowali do św. Sakramentów Pokuty i Ołtarza, abyście, opłakując grzechy Wasze i Pana chwały do serc dobrą spowiedzią oczyszczonych przyjmując, te święte komunije Wasze ofia
rowali na intencyją Ojca św. i prosili Pana Jezusa, który się złączy z duszami Wasze- m i, by z wysokości nieba wejrzeć raczył na świętego, sędziwego Namiestnika Swego na ziemi, by dni doświadczeń i cierpień Jego gorzkich skrócić, a dni pożądane zwy
cięstwa i pokoju Kościoła, najmilszej Oblu
bienicy Jego przyśpieszyć raczył, by Go uzbroił męstwem i siłą potrzebną do sto
czenia zwycięskiej walki ze wszystkiemi wro
gami Boga i Kościoła, by przedłużyć raczył dnie doczesnego żywota Jogo, dla sprawo
wania szczęśliwie rządów Kościoła, by Go uwolnił od prześladowców Jego, czcią i chwałą swoją ozdobił, a wszystkie proś- w
&<-
\ i
i
r - - - - by i błagania Jego przyjąć i spełnić ra :1
czył.
Tak obchodząc i święcąc uroczystość wiel
ką, uroczystość jubileuszu kapłańskiego Wa
szego papieża i Ojca, Bogu przysporzycie chwały, Ojcu św. pociechy, a sobie samym wiele zbawiennej korzyści i okażecie się, jako dobre dzieci Kościoła katolickiego, które we wszystkiem, co czynią, co zamierzają, szukają przedewszystkiem królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, jak im to Boski ich Mistrz i Pan nakazał.
Dziękując zaś gorąco Panu Bogu za to, że nie opuszcza nigdy Kościoła swego, że na dni ciężkie jego doświadczeń i próby ognistej, przez którą przechodzi w naszych czasach, dał mu tak mądrego, tak świętego, tak wielkiego papieża i wodza, tak dobrego pasterza, że sędziwość Jego w tym roku ta
ką pociechą, taką czcią i ozdobą koronować raczy, ponówcie szczerze, wszyscy bez wy- jątku; obietnice Wasze Panu Bogu, że za
wsze wiernemi, dobremi i posłusznemi dzieć
mi tego papieża waszego, togo Ojca W a
szego pozostaniecie, że w wierze Waszej katolickiej, aż do ostatniego tchu życia Wa
szego wytrwacie, że ją odważnie wobec przyjaciół i nieprzyjaciół Kościoła wyzna
wać i sumiennie, wedle niej, życie Wasze urządzać będziecie. Jeden Bóg jest tylko, w
---- ;---
- 89 -
m < r
- 90 -
--- jeden chrzest św., jeden Kościół, jedna Gło
wa Kościoła, jeden papież i Ojciec nasz, biskup Rzymu. Kto z nim wiarą, miłością, nadzieją i posłuszeństwem niezłączony, ten niezłączony z Kościołem; kto się od niego odrywa, ten od nadziei synów Bożych, od zbawienia odpada, bo Kościół tam jest, gdzie Głowa jego, gdzie Namiestnik Chrystusowy, gdzie papież rzymski; bo Kościoła tam nie ma, gdzie nie ma papieża, gdzie On nie włada, nie rozkazuje, gdzie jego nie słu
chają. W tym wiec jedynym, świętym, apo
stolskim, katolickim Kościele, połączeni naj
ściślej z (iłową jego, papieżem rzymskim, trwajcie wszyscy, wszystkich trzech obrzą
dków, ukochani dyjecezyjanie nasi, a łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i miłość Boża i społeczność Ducha Świętego, niech będzie z Wami wszystkiemi. Amen.
Dan 4 marca 1887.
f Seiveryn Morawski ,
A rcybiskup i M etropolita lw ow ski obrz. łac.
f Sylwester Sembratowice,
A rcybiskup lw ow ski obrz. grecko-kat., M etropolita halicki i B iskup kam ieniecki.
f Izaak M ikołaj Isakowics,
A rcybiskup i M etropolita lw ow ski obrządku orm . kat.
f Jan Saturnus Stupnicki,
B iskup przem yski, sam b o rtk i i sanocki obrz. gr. kat.
i , . /i.
- 91 -
#*5--- --- --- 1 1
f Albin Sas Dunajewski,
Biskup krakowski.
f Łulcasz Ostoja Solecki ,
Biskup przemyski, obrz. łacińskiego.
f Ignacy Łoboś,
B iskup tarnow ski.
f Ju lijan Pcłese,
Biskup stanisław ow ski obrz. gr. kat.
List ten, dodaje słusznie Moniteur de Romę , świadczy wymownie o gorliwości ka
tolickiej biskupów Galicyi i o ich uległości dla Ojca św. Jestto akt wielkiej doniosłości, stwierdzający jedność i zgodę, istniejącą mię
dzy katolikami różnych obrządków w tym kraju, a którą chcieli pasterze ci dać po
znać, z okazyi wielkiej uroczystości katolic
kiej. Ten dowód pobożności synowskiej i miłości braterskiej będzie bardzo rzewną pociechą dla ojcowskiego serca Leona X III.
Mamy nadzieję, że Jego błogosławieństwo wzmocni tem więcej węzły dobrych stosun
ków, doda im większego znaczenia pomię
dzy katolikami różnych obrządków, którzy ten kraj zamieszkują.
— *-«50^-=—
\ i
A
k--
---3Hf
Śmierć i jej nauki w przykładach
p r z e z O . I ' r . K s . S c l i o n p p c ^ o T o w . J e z .
(Z o ry g in a łu p rze ło ży ł Wł. M.)
(Ciąg dalszy, p a t r z : Echu Nr. 5 z r. b )
§. 6. Dlaczego święci lubią myśleć o śmierci ?
Święci i słudzy boscy nieustannie myślą, o śmierci, albowiem wiedzy, ile myśl ta po
maga im w postępowaniu na drodze cnoty.
S z c z ę ś l i w y A r s e n i j u s z , mówił, u- mierając Teofil aleksandryjski, s z c z ę ś l i wy A r s e n i j u s z , k t ó r y m i a ł z a w s z e tę c h w i l ę p r z e d o c z a m i ! Święty Ar
senijusz zajmował w świecie wysokie stano
wisko; atoli myśl o śmierci skłoniła go do oddalenia się na puszczę egipski],. Był dyja- konem Kościoła rzymskiego, gdy w r. 383.
mianowano go nauczycielem Arkadyjusza, syna wielkiego Teodozyjusza.
---
w#Kr
- 93 -K ---
Byłto mąż znakomity wiedzą i wymową, niemniej jak i powierzchownością pełną go
dności, imponujący okazałym wzrostem, wło
sami zupełnie białemi i brodą, spadającą mu na piersi. Oświecony pamięcią na śmierć, niby świecznikiem zawsze zapalonym, nie dał się olśnić wielkościom ziemskim, a u- sunąwszy się od dworu, poszedł do anacho- retów Tebaidy, przygotowywać się na wiel
ką podróż. W y z n a j ę , rzekł, że d r ż ę z a z b l i ż a n i e m s i ę ś m i e r c i . Przeniknio- ny tą zbawienną bojaźnią, przygotował się tak dobrze, że umarł pełen ufności i rado
ści w roku 445, w wieku lat 95. Teofil, patryjarcha aleksandryjski, znajdując się znów w chwili stanowczej, wspomniał sobie na tego świętego starca i nie mógł się pow
strzymać, by nie wyrzec: S z c z ę ś l i w y A r s e n i j u s z u , k t ó r y ś m i a ł z a ws z e tę c h w i l ę p r z e d o c z a m i ! Chciał po
wiedzieć, że gdyby był naśladował Arseni- jusza, żyłby świątobliwiej i byłby nabrał większej otuchy w chwili ukazania się przed Bogiem.
Sw. Bernard w myśli o śmierci znajdy
wał ustawiczny bodziec gorliwości, za po
mocą którego doszedł do unikania najmniej
szych błędów, i do wykonywania wszystkich uczynków w sposób doskonały. G d y b y ś m i a ł d z i ś u m r z e ć , zapytywał sam sie-
«*< ---
r
94 ■>**bio, c z y b y ś to c z y n i ł , co c z y n i s z ? A gdy rozpoczynał jakieś zniszczenie: G d y b y ś m i a ł u m r z e ć po t e j c z y n n o ś c i , j a k b y ś j e j d o k o n a ł ?
Sługa Boży Bernard Colnago, zakonnik Towarzystwa Jezusowego, który zmarł, po
czytywany za świętego, w Katanii, w Sycylii, w roku 1611, w tejże samej myśli czerpał siłę swą i światło. Śmierć 'stała się dlań jakby przyjaciółką najserdeczniejszą i dorad
czynią. Pisarz jogo żywota podaje, że miał w swej celi trupią głowę, umieszczoną na półeczce, w widocznym miejscu, by ciągle zwracała na się jego uwagę: Nazywał ją s w o j ą ś m i e r c i ą , z którą lubiał rozma
wiać, do której się zwracał we wszystkich okolicznościach. Gdy był stroskany, przyci
śnięty zmartwieniami, gdy go zwątpienie ogarnęło, śmierć jego mówiła doń głosem milczącym: O d w a g i , B e r n a r d z i e , w s z y s t k o t o - mi n i e w k r ó t c e , a ra
d o ś ć w i e c z n a b ę d z i e t e g o o wo cem. Gdy go nęciły roskoszo: B e r n a r d z i e , mówiła śmierć, k o s z t o w a ł a m n i e g d y ś z a d o w o l e n i a z m y s ł ó w, i c ó ż m i z t e g o p o z o s t a ł o t e r a z ? W k r ó t c e b ę d z i e s z j a k j a , a wt e d y o! j a k ż e b ę d z i e s z s z c z ę ś l i w y m , ż e ś n i e m i p o g a r d z i ł ! Gdy miał wąt
pliwość jaką, jaką niepewność, gdy nie wie-
U i
- 95 -
--- >f
M ,
dział,
liaktórą przechylić się stronę, radził się swćj śmierci, a ta mu mówiła: ( i d y b ę dz i es z t ym, czym j a j est em, j a k b y ś r a d b y ł p o s t ą p i ć w o b e
c n e j o k o l i c z n o ś c i ? Proste to zapyta
nie było światłem dla świątobliwego zakon
nika: wiedział, czego się ma trzymać.
§ 7.
Trupia głowa, symbol używany dla przypominania sobie, że umrzeć trzeba.Ci, którzy chcą nie stracić z oczu śmierci, różnych używają sposobów do przypomina
nia jój sobie. Najczęściej trupią głowę, cza
szkę, zwykle sztuczną, kamienną, drewnia
ną, albo po prostu malowaną umieszczają w swej kaplicy lub w celi; niekiedy jestto prawdziwa trupia głowa, z grobu wydo
stana.
Podróżnik pewien opowiada, że pragnąc zwiedzić klasztor O.O. Karmelitów, został wprowadzany do refektarza zakonników'. Tu natychmiast uderzył go przedmiot jeden:
była to czaszka, umieszczona w miejscu w7i- docznem i niby panująca nad całą sobą.
Wymieniono mu umarłego, do którego cza
szka ta należała. Ten sam podróżnik ciekaw był zwiedzenia celi O. Trapisty: znalazł
* - - o
#Kr
- 96 -
--- i
w niej również trupią głowę. Dodaje on, i to może wydawać się dziwniejszem, że jeden z jego przyjaciół, człowiek świecki, uczony, postarał się o czaszkę i umieścił ją w po
koju, w którym pracował. Ten mędrzec, mówił, prowadził życie przykładne.
Św. Franciszka, szlachetna dams rzymska z XV stulecia, wyrzekła się była, dla J e- z u s a C h r y s t u s a , wszelkich p różności światowych pierwej, nim śmierć ją z nich ogołociła. Po wizerunku ukrzyżowanego, przedmiotem dla niej najcenniejszym była trupia głowa. Pragnęła zawsze mieć ją przed oczami i doszło do tego, że kładła ją na stole w czasie spożywania pokarmów.
Ton czyn mógłby nie jednego delikatnego światowca natchnąć uczuciem przerażenia;
nie powinien dziwić ze strony świętej. Co mówię? nawet ludzie pozbawieni łaski chrze
ścijańskiej czynili podobnież. Czytamy o pe
wnych filozofach pogańskich, że pragnąc za
chować ciągłą pamięć o śmierci, i utrzy
mać się w surowym umiarkowaniu, posłu
giwali się czaszką, zamiast czary do picia.
r
97 A§ 8.
Grób i inne środki dla przypominania sobie, że umrzeć mamy.Święci, pragnący lepiej myśleć o śmierci, posunęli się aż do zamieszkania w grobach:
to jest w pieczarach, które niegdyś służyły i za grzebalnie. Do ich liczby należał św. Ja- kób, pustelnik w Palestynie. Ten święty, smutny przykład ułomności ludzkiej, po dłu
giej służbie Bogu w praktykowaniu cnót najostrzejszych, zapominał, że był zawsze tylko człowiekiem ułomnym; a gdy przy
szedł do św. Piotra, zanadto pewnym bę
dąc siebie, zaniedbując modlitwę i wysta
wiając się na niebezpieczeństwo, popadł w grzech wielki. Lecz wkrótce poszedłszy za św. Piotrem w upadku, jął go naślado
wać w pokucie. Przenikniony żalem i skru
chą, lejąc potoki łez, postanowił odpokuto
wać błąd swój przez pokutę przykładną i zamknął się w pieczarze. Tam, wśród kości nieboszczyków, odzyskał życie łaski, którą zachował aż do dni swych ostatka.
Kiedy św. Antoni, patryjarcha senobitów wschodnich, usunął się na pustynię tebajdz- ką, szukał naprzód jakiegoś lochu, któryby mógł mu służyć za przytułek. Naraz spo
strzega rozpadlinę w skalo; wchodzi do niej,
a widząc dookół rozsiane szczątki kości
ludzkich spostrzega, że jest w dawnym irro-
9
* t ~ ---- -MP
A
bie. N i c c li b ę d z i e t e n b ł o g o s ł a w i o n y , zawołał, ż e m i z n a l e ź ć p o z w o l i ł t o m i e s z k a n i e . P r a g n ę w n i m z a m i e s z k a ć i t u s ł u ż y ć P a nu.
G r ó b t e n . t e k o ś c i z m a r ł y c h , b ę- (1 ą ni i c o d z i e n n i e p r z y p o m i n a ł y n i c o ś ć r z e c z y l u d z k i c h i n i e ś m i e r t e l n o ś ć , k t ó r a j e s t n a m p r z y r z e c z o n e w
Jezusie Chrystusie.Wielki Atanazy, patryjarcha aleksandryj
ski, wypędzony ze swej stolicy przez Ary- janów i zmuszony ukrywać się, zamieszkał również w grocie grzebalnej. Nigdzie jaśniej nie widział wielki ten doktór skarbów ży
cia wiecznego, jak w tym ponurym przy
bytku śmierci.
Święty Jan Jałmużnik kazał za życia wy
kopać sobie grób, aby go mieć zawsze przed oczami.
Ktokolwiek zwiedzał opactwo Trapistów w Westmalle, w prowincyi Antwerpskiej, tego ogarnęło, przy wejściu, żywe wrażenie, owszem gwałtowne uczucie przerażenia. Gdy milczący klasztor otwiera się przed tobą, wzrok twój uderza widok szkieletu ludzkiego, którego czarne oczodoły zdają się patrzeć na ciebie. Wychodzi z grobu, zrzucając swój całun i trzymając w ręku zegar wska
zuje swym palcem bez ciała godziny ucho
dzące, jak gdyby chciał powiedzieć: L i c z ę
VV
O °
A , «'
w a s z e c h w i l e . Po nad tom widzimy wielkiemi literami te słowa Syna Bożego:
„ C z u w a j c i e , bo n i c w i e c i e d n i a a n i g o d z i n y " . Do okoła zegaru widzimy rozmaite inne symbole śmierci i wieczności:
węża zwiniętego w kłębek, kosę wyostrzoną, klepsydrę czas mierzącą i pochodnię prze
wróconą. Jakiż wymowny obraz! Co za po
ważny przedmiot do rozmyślania!
Zakonnicy Kartuzi, uczniowie św. Bru
nona, nie zadowalniają się zwykłemi sym
bolami śmierci, mówiącemi do oczu; przy
wodzą sjbie na pamięć myśl tę zbawienną za każdym spotkaniem się; pozdrawiają się wzajem mówiąc: Memento mori , pamiętaj na śmierć. Bozumiem, powiecie, że Kartuzi mają zawsze oczy zwrócone na grób i tru
pie głowy: to są zakonnicy i pustelnicy, którzy całe życie nic nie robią innego, jeno przygotowują się na śmierć. Atoli ludzie światowi, którzy żyją w wieku.... Tak?! to ludzie światowi, wielcy naszego wieku nie mają również umierać? Czy oni również nie powinni się przygotować do wielkiego przejścia? Czyliż nie potrzebują, jeżeli nie chcą dać się uwieść ułudom życia, oświecić się pochodnią śmierci? Zresztą, są prawdzi
wi chrześcijanie, żyjący wśród świata, są bogaci i wielcy i w naszym wieku, trwający w cnocie i oni także rozmyślają o śmierci,
V «
- 100 -
r - - - - jak zakonnicy i święci. Dwaj znakomici ksią ■ **
żęta: Karol V i Maksymilijan dali tego przykład budujący. Cesarz Karol V, kazał sobie zrobić trumnę z całunem pośmier
tnym i godłami, używanemi w ceremoni- jach pogrzebowych. Kazał ją wozić z sobą w podróży i umieszczać w pokoju, w któ
rym spał. Ci, którzy patrzyli na troskliwość, z jaką trumnę tę przechowywał i na cenę, jaką zdawał się do niej przywiązywać, mnie
mali. że to skrzynia, zawierająca skarby.
W r/eczy samej, rzekł cesarz, t o mój skarb n a j w i ę k s z y : d n i a p e w n e g o b ę d z i e mi b a r d z o p o t r z e b n y w w a ż n e j s p r a w i e , o k t ó r e j p r z e m y ś l a m .
Karol V naśladował w tem tylko przy
kład dziada swego Maksymilijana. Książe ten, na 4 lata przed śmiercią, kazał zrobić trumnę, w której miał' być pochowanym.
Spoglądał na nią w milczeniu, słuchał gło
su tajemnego, który, zdawało się, że z niej się wydobywa i mówi doń: P a m i ę t a j, ż e u m r z e s z , i ż e u t r a c i s z w s z y s t k i e w i e l k o ś c i t woj e. Słowa te wywierały na Maksymilijanie wrażenie jak najgłębsze.
Mówił, pokazując na tę trumnę szeroką:
N a c ó ż m i s ię p r z y d a , ż e m j e s t p a n e m t y l u k r ó l e s t w ? O t o c o bę
d z i e w k r ó t c e m oj e m m i e s z k a n i em i m o i m p a ł a c e m ! (0. d. n.).
--- -- ---
- 101 —
#<r
-3*®A
Kroniczka.
Adres Tercyjarzów polskich
do Ojca świętego, który podpisywać można w rc- dalccyi „Echa“, brzmi w przekładzie pol
skim jak następuje:
Jak ziarnko prochu, które wszędzie na tej zie
mi przyczepia się, tak samo wśród darów świetnych, które cały wszechświat katolicki przychodzi ofia
rować Waszej Świątobliwości, znajdzie się całkiem biedny i zupełnie mały hołd naboiności synowskiej, który składa w pokorze, u nóg Waszej Świątobliwo
ści, garstka dzieci Serafickiego Ojca św. Franciszka, z katolickiej Polski.
Racz pozwolić, Ojcze święty, żeby te biedne, drobne ziarnka nie zostały odrzucone, ale przyjęte łaskawie przez Namiestnika Bożego, ukochanego przez Tego, który się uczynił biednym i małym na tej ziemi, a któremu podobało sie natchnąć swego sługę świętego Franciszka z Assyzu, naszego Sera
fickiego Ojca, gdyż widział, ie jest biedniejszy i po
korniejszy od innych.
My także, jako najmniejsi z wielkiej rodziny franciszkańskiej, nie posiadając nic i nie mogąc rywalizować z nikim, bogaci tylko naszem ukocha
nym ubóstwem, upadając do stóp Waszej Świątobli
wości, całując je z najczulszą miłością synowską i składając w Najświętszcm Sercu Jezusa i Niepoka
lanej Maryi, Królowej Różańca świętego, nasze ży
czenia, nasze modły, nasze łzy i pragnienia nasze, I dla chwały św. Kościoła i Jego najwyższej głowy, błagamy Waszej Świątobliwości o błogosławieństwo dla dzieci Serafickiego Ojca św. Franciszka, rozrzu
conych po całej Polsce, aby to błogosławieństwo wzmocniło ich, aby żyli i umieraii jak prawdziwe dzieci wzniosłego ubogiego z Assyżu, oddane duszą
! sialem miłości Najświętszego Sakramentu, Niepo-y ,Ojcze święty!
- 102 —
❖ ...
kalanej Maryi Dziewicy i Papieżowi rzymskiemu, na
szemu Królowi i naszemu Ojcu, najukochańszemu ze wszystkich ojców.
Najzupełniej oddane dzieci Waszej Świątobliwości11 A m e r y k a . S t a n y Z j e d n o c z o n e A- m e r y k i p ó ł n o c n ś j . ( U n i w e r s y t e t k uto- 1 i c k i). O jciec św. zatw ierdził plan za ło że n ia p ie r
wszego uniw ersytetu katolickiego w Ameryce; za
le cił jednak, ażeby jeszcze raz dojrzale rozw ażono kw eslyją, w którem mieście m a to n a stąp ić, i aby w tym celu zasiągnięto o pinii wszystkich' biskupów S tan ów Zje d no czo ny ch . W ty m celu z w o ła n a b ę dzie now a konferencyja b iskup ów , w p oło w ie czerw ca b. r. do Balt.ymory, i na niej nastąpi ostate
czne rozstrzygnięcie, .lak w ia d o m o , u c h w a łę z a ło żenia uniw ersytetu katolickiego pow zięto n a trze
cim soborze pro w inc y jo n a lny m w Baltym orze, w r . 188ł. Biskupi postanow ili wówczas zacząć od urzą- I dzenia w y działu teologicznego, czyli sem inaryjum g łów ne g o , seminarium principale an instar uni- nersUatis, aby p óźnie j, przy p om y śln y m rozw oju, d odaw ać inne w ydziały; i, dla przeprow adzenia rzeczy w praktyce, w ybrali kom isyją w ykonaw czą, z ło żo n ą z arcybiskupów , biskupów , k a p ła n ó w i św ie
ckich, w której wszystkie części kraju m ia ły sw oich reprezentantów . K om isyja ta wkrótce b y ła w m o żności zaw iadom ienia, iż środki pie n iężn e na u p o sażenie w y działu teologicznego ła tw o się zebrać d a dzą. D ość będzie tylko w ezwać do składek ka toli
k ów zam o żniejszych, m nie j zam o żn y m pozostaw ia
ją c troskę o utrzym anie szkół parafijalnych. P e w na bogata p ani o fiaro w ała ju ż p ó łto ra m ilijo n a fran ków; w niektórych Stanach otw orzone podpisy d o starczyły nie b aw e m piśm ie nn y c h zo b ow iązań na m ilijo n fr. S u m ę zaś potrze b ną n a wzniesienie n a j
konieczniejszych b udo w li, o b racho w auo n a 1,‘250.000 franków , sum ę n a trw ałe uposażenie 7m iu iub 8 m iu
103 -
§ r « ---— & 9
V, ’
katedr teologicznego fakultetu n a 2 m il., o g ółe m zatem potrzeba 3.250.000 fr., b rak więc jeszcze tylko 750,000 lub m ilijo n a fr., które ła tw o będzie m o żn a zebrać w ciągu roku. Dalej kom isyja zasta
n a w ia ła się na d w yborem m iejsca, i p o s tan o w iła zaproponow ać, ażeby pierwszy ten, dla naro du ca
łego przeznaczony uniw ersytet katolicki, w zniesiony b y ł w samej stolicy kraju, w W aszyngtonie. To m iasto odznacza się zdro w e m p o ło że n ie m , klim a
tem u m ia rk o w a n y m i p rzedstaw ia wiele środków pom ocniczych do w y ch ow ania i nauk i. Podczas gdy inne m iasta są ogniskam i h a n d lu i przem ysłu, W a szyngton jest d u c h o w e m ogniskiem kraju , centrem je g o s ił politycznych i intęllektualnych. W p raw d zie członkow ie kom isyi ró żn e m ieli p og ląd y w tej ma- teryi i niektórzy b iskupi zachow ali je d o tą d , ale w ko ńcu kom isyja praw ie je d no zgo d nie , na w nio sek arcybiskupa z B o sto nu , o b ra ła W aszyng to n n a siedlisko uniw ersytetu. W p oparciu tego w niosku zw racano uw agę n a to , iż w wielkiej A m eryce n ie w ątpliw ie z czasem liczne pow staną uniwersytety, więc te n pierwszy i n a p e w ien czas je d yny , m usi się wznieść w p unk cie śro d ko w y m i w stolicy p a ń stwa. T ym sposobem zawsze zachow yw ać o n b ę dzie p ry m a t przed in n e m i i stanie się praw dziw ym instytutem n a ro d o w y m ; będzie też przed oczym a w szystkich g o d łe m je d n o ści katolików , rozproszo
ny ch p o ró żny ch Z jedno czo ny ch S tan ach ; zaś o g ó ł m ieszkańców S tan ów Zje d no czo n y ch , w tym w y b o rze stolicy będzie w id ział d o w ód h a rm o n ii, w sto
sunku K o ścio ła katolickiego do rzeczypospolitej.
W k ażd śm zaś in n e m mieście, przeciw nie, u n iw e r
sytet w y daw ałb y się instytucyją m iejscow ą. W p r a wdzie inne m iasta m a ją w iększą liczbę ludn ości i większy handel, ale to nie je s t p o w o d e m do obić- rania ich za siedlisko uniw ersytetu; owszem: korzy
stniej jest za k ład a ć ognisko d uch ow ej d zia łaln o śc i
# « r - - --- '- H Ń #
V
- 104 -
tam , gdzie je s t ognisko m o ralny ch i ind yw id ualnych s ił całego n a r o d u , a tak ie m ogniskiem zawsze bę
dzie W aszyng to n. Miasto to, liczące tylko 200.000 m ieszkańców , m niej przedstaw ia s id e ł i p o n ę t do zepsucia, niż wielkie ogniska h andlo w e. Zresztą biskupi m a ją zam iar nie d ozw alania s tu d e ntom m ie szkać w m ieście, tylko w kollegijach u niw ersyte
ckich, w pew nej odległości od m iasta. T ak sam o p óźniej postąpi się ze stu d e ntam i inn yc h w ydzia
łó w , o ile oni nie b ę d ą p od opie ką rodziców lub krew nych. Będzie zatem przyjęty system angielski uniw ersytetów , O prócz tego jeszcze następujące sfo rm u ło w a n o życzenia, co do now ego u niw ersy
tetu: 1) A żeby biskupi sam i kierunek jego w ręku zatrzym ali. R e zo lu cy ja to w a żn a z tego p ow od u , iż b y ł także projekt pow ierzenia uniw ersytetu j a kiem u zakonow i. Jednocześnie też biskupi w y n u rzyli życzenie, ażeby profesorów uniw ersytetu w y bierać tak z różny ch zakonów , jak o te ż i z kleru świeckiego. 2) W e w n ę trzn y zarząd sem inaryjum m a być pow ierzony k a p ła n o m kongregacyi św. Sul- picyjusza. 3) Dla szczęśliwego przeprow adzenia tej spraw y p ożąd ane m b y ło b y , ażeby Stolica św. w tym czasie n ik o m u in n e m u w Stan ach Z jedno czo ny ch nie u d zie lała pozw olenia n a p o d o b n e przedsięw zię
cie. W uzasadnieniu p rzy p o m in a ją biskupi, iż we Francyi bardzo ż a łu ją tego, iż odrazu przystąpiono do zak ład a n ia w ielu uniw ersytetów , zamiast je d n e m u dać trw ałe podstaw y, a potem , w sposobnśj chw ili, działalność sw oję rozszerzać. N aw et w insty- tucyjach m niejszej w agi taka p rakty ka o ka zała się potrzebną. Dlatego d o pó ty nie należy myśleć o za
ło że n iu drugiego uniw ersytetu, d o p ó k i przyszły S o b ór plenarny bisku p ów am e ry kańskich nie da w tym względzie przychylnego zdania. W jesieni, przeszłego roku, p o słali b isku p i do R z y m u d w óc h ze swego g ro na; m iano w icie dra Keane z Rich-
Y - - - Y
«'•«---
- 105 —
|t<~--- :>•
l
m o n d u i d ra Irela nd z St. P aul, ażeby ta m całą. tę spraw ę Stolicy św . przedstaw ili, i aby uzyskali p o trzebne p e łn o m o c n ic tw o do zało żenia uniw ersytetu.
Pierwszego z d w óc h p om ie n io n y ch b isku p ów w y
brali też na rektora przyszłego uniw ersytetu, z w n io skiem , ażeby dla skierow ania sił wszystkich w d a
n y m kierunku, m ó g ł od O jc a św. otrzym ać zw olnie
nie z zarządu dyjececyją. Papież p otw ie rd ził w ybór, ale d o zw o lił b iskupow i pozostać n ad al przy sw ojej dyjecezyi, d o p ó k i uniw ersytet większego rozw oju nie nabierze. Dr. Iteane u ko ńc zy ł teraz sw oję mi- syją w R zy m ie i w ró c ił do A m eryki, aby n a n a j
bliższej konferencyi bisku p ów w Baltym orze zdać sprawę i przedsięw ziąć dalsze środki. D la pomie- nionej wyżej szlachetnej ofiarodaw czyni n a u n iw e r
sytet, pani Caldw ell, p rzy w iózł on od papieża list i różę złotą.
Ilu łg a ry ja .
( A d r e s B u ł g a r ó w d o O j c a ś w.). Artystycznie w y ko nany adres, który katolicy bułgarscy wystosowali do O jc a św., nosi datę uroczystości św. A p o s to łó w Słowiańszczyzny:C yryla i M etodego i brzm i wedle p rz e k ła d u , prze
słanego w iedeńskiem u Vaterlandowi, ja k n a stę
p uje :
„O jcze Ś w ięty ! Ze w szystkich stron św iata d o ch o dzą Cię najszczersze życzenia i najserdeczniej
sze pow inszow ania, z p o w o d u pięćdziesiątej roczni
cy Tw ego kapłaństw a. Pan B ó g w y b rał Cię na swego k a p ła n a i u sta n o w ił Cię najw yższym p aste rzem swej trzody, k tó rą tu n a ziem i przedstaw ia K o ściół katolicki.
Jako d ro b n a cząstka trzody Chrystusow ej, sta
je m y i m y, Ojcze ś w ., przed T ob ą, aby Ci w n a j
głębszej czci złoży ć nasze najuniżeńsze życzenia.
T ak g łęb o k o atoli odczuw am y nicość w ła sn ą, że nie