• Nie Znaleziono Wyników

Mówiłem o potężnym znaczeniu tajnej prasy - Władysław Bartoszewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mówiłem o potężnym znaczeniu tajnej prasy - Władysław Bartoszewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI

ur. 1922-2015; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe KUL, wykłady o Polskim Państwie Podziemnym, tajna prasa, Janusz Krupski, Andrzej Pawelczyk

Mówiłem o potężnym znaczeniu tajnej prasy

Doszedłem do wniosku, że można znaleźć takie formuły jawnego działania, które będą grą z nimi – czyli wrogami tej postawy, którzy, jeżeli byli w pełni konsekwentni, to należeli przynajmniej do bezpieki, jeżeli się kamuflowali i udawali, że mają inne poglądy, to odgrywali niekiedy rolę bardziej złożoną. Bo bezpieka to jasne – jest jak wojsko, jak front. Ja wolę jasne sytuacje, wtedy wiem, z kim mam do czynienia, a o konfidencie nie wiem, że mam z nim do czynienia, on jest zdrajcą – bo Judasz to bolesny przypadek w doświadczeniu ludzkości, a przecież nie jedyny. Słaby człowiek, ale kompletnie zamaskowany, ten, który całuje w policzek Chrystusa w ogrodzie oliwnym, to jest wieczne doświadczenie ludzkości. Otóż ja to doświadczenie w malutkim wymiarze – człowieka, który miał za sobą lata komunistycznych więzień – zdobyłem, widziałem metody, znałem je na przykładzie nie tylko własnym, ale i dziesiątków ludzi, których mogłem obserwować, wspaniałych, bohaterskich, niezwykłych, przeciętnych, słabych, różnych. I mam ich w pamięci, często wdzięcznej.

I teraz znalazłem się w warunkach już wiele lat po tych więzieniach, które skończyły się ze stalinizmem, kiedy się rodziła myśl niezależnego ruchu wydawniczego.

Mówimy o sytuacji dwadzieścia lat późniejszej, bo stalinizm skończył się w latach 1955-1956, a w połowie lat 70. ci młodzi ludzie kończyli uczelnie i zaczynali swoją działalność, konkretnie w Lublinie, ale przecież nie bez związku z podobnymi myślami, które rodziły się równocześnie gdzie indziej. Otóż ja sobie wymyśliłem, że sformułuję takie tematy wykładów rocznych, czy ćwiczeń, czy seminarium – bo różnie można było to zaszeregować – jak Polskie Państwo Podziemne, jak Polacy i Żydzi w warunkach wojennych, jak – to było szczególnie przewrotne z mojej strony, przyznaję, ale to chwycili i bardzo dobrze zrozumieli moi studenci, wśród nich właśnie Borusewicz i Krupski – jak metody walki z inteligencją polską w okresie terroru hitlerowskiego. O co chodziło? Mówiłem jawnie o metodach konspirowania, przeciwdziałania zagrożeniu, między innymi obserwacji, szpiclostwu, donosom, o

(2)

metodach notowania czy nie notowania, tworzenia skrzynek, o metodach przygotowywania i obiegu informacji. I mówiłem o potężnym znaczeniu – bo cały rok to wykładałem – tajnej prasy, która wobec braku telewizji i radio, była jedyną więzią między społeczeństwem mądrzejszym, mniej mądrym, świadomym, mniej świadomym, z tego, z innego regionu, bo roznosiła wiadomości. To dawna zasada historyczna od czasów opisywanych przez Kraszewskiego – wić – wici od wsi do wsi, od miejscowości do miejscowości, wiadomości przekazywane ustnie, parole, hasła przekazywane ustnie; w czasach nowożytnych oczywiście rozwinięte do mediów, których wielki rozwój zaczął się w Europie w wieku XVIII, a w Polsce praktycznie w wieku XIX i to szczególnie wtedy, kiedy Polska upadła i kiedy własne media na przykład w austriackiej części Polski były bardzo ważnym czynnikiem wychowawczym, świadomościowym, ja myślę o Krakowie, Lwowie, mniej możliwe było to pod zaborem rosyjskim, pruskim, ale było też. Były pisemka katolickie parafialne, były pisemka dla ludu, były pisemka dla kobiet, dziewiętnasty wiek to zna, historia czasopiśmiennictwa, to wszystko jest opisane w pracach doktorskich, uczonych dziełach, to wiadomo. Ale ja przecież miałem to w głowie, że sam od dwudziestego roku życia zaczynałem w konspiracji między innymi od mediów, bo byłem współautorem, później redaktorem katolickiego pisma tajnego „Prawda Młodych”.

Absolwent, a potem doktor z KUL-u, Andrzej Pawelczyk, który nie należał do tej grupy [studentów], ale był bardzo przyzwoitym człowiekiem, napisał pracę doktorską o katolickiej organizacji tajnej z lat 1941-44 Front Odrodzenia Polski (FOP), którą obronił w ramach historii kultury polskiej u [Jerzego] Kłoczowskiego. Pawelczyk, robiąc tę pracę, opierał się między innymi o dostarczane mu przeze mnie materiały dotyczące katolickich tajnych mediów z lat 1941-44 – praca nie była nigdy wydrukowana, ale w skrypcie leży oczywiście w archiwach. Ja chciałem, żeby ktoś nad tym pracował.

To był mój świadomy plan – zwrócenie uwagi na wpływ mediów, które uformowały ludzi takich [jak my]. Jeżeli szanowali Kłoczowskiego czy mnie – [a] my, jako ludzie wtedy młodsi od nich, byliśmy współautorami, czytelnikami i kolporterami – to widzieli, że to zostało [nam] w głowach, [że] miało praktyczny, zdroworozsądkowy skutek.

Data i miejsce nagrania 2011-03-18

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Doszli do wniosku, że będzie bezpiecznie, jeśli pojedziemy na jakąś małą wieś, gdzie w większości mieszkają Polacy i gdzie będzie można przeczekać okres niepokojów i

Bo tak z boku byli, a był taki przepis, że jak było gdzieś w bok, że samotne mieszkanie czy coś, to nie opłacało się prowadzić do nich linii.. „Łoj panie, dam łokieć

Chodziły Cyganki wróżyć, a to ci ludzi na wsi naiwni, że to prawdę powie, a tu jedna wróżyła, a druga szła kury łapać czy tam jeszcze coś.. Ona pozamykała się w

Poszliśmy do gminy, podpisała, rozpłakała się, a wójt był z Witaniowa i mówi: „Oj pani Mazurowa, tam to dobrze.. On jest zdrowy, to do

Krupski miał swoje życie, mieszkał w swoim środowisku, miał rodzinę, bo był z Lublina, ja zupełnie tego nie obserwowałem i muszę uczciwie powiedzieć, że się tym

[…] Kiedy byli dziećmi, powstawał ruch duszpasterstw akademickich i Klubów Inteligencji Katolickiej, gdzie wykorzystywano dopuszczone przez system komunistyczny formy

Potem było tak, że w całej Polsce jedyną uczelnią, na której się mówiło o historii Żydów, był KUL – i to ja.. Nie było tego gdzie indziej, w żadnej uczelni państwowej, bo

Jednym słowem, przekraczałoby to już mój zasięg, żebym poznawał szerzej profesorów w różnych miastach, gdzie nie miałem bezpośredniego kontaktu z uczelnią – akurat z