• Nie Znaleziono Wyników

Wiersz - styl - dialog : wokół dwóch redakcji "Warszawianki"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiersz - styl - dialog : wokół dwóch redakcji "Warszawianki""

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Lucylla Pszczołowska

Wiersz - styl - dialog : wokół dwóch

redakcji "Warszawianki"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 56/4, 439-464

(2)

LUC YLLA PSZCZOŁOW SK A

W IERSZ — STYL — DIALOG

WOKÓŁ DW ÓCH R ED AK CJI „W A R SZ A W IA N K I”

Jed n y m z fu n d am en taln y ch zagadnień języka poetyckiego jest zw ią­ zek pom iędzy sposobem organizacji elem entów prozodyjnych w ypo­ wiedzi w ierszow anej a jej składnią, frazeologią, sem antyką, jej sty li­ stycznym nacechow aniem . R egularna pow tarzalność określonej rozpię­ tości sylabicznej, rym u, liczby czy uk ład u akcentów , rozluźnienie lub odrzucenie ty ch regularności, ich ew entualna in te rfe re n c ja — w roz­ m aity sposób w p ły w ają na d y rek ty w y w yboru środków językow ych na różnych p iętrac h wypowiedzi, rozm aicie k sz ta łtu ją jej stru k tu rę . N ajbardziej w yraziste — w sensie porów naw czym — sta ją się te po­ w iązania w okresach przejściow ych, kiedy p ow stają now e system y czy wchodzą w użycie now e fo rm a ty wierszowe. W tak ich m om entach zda­ rza się czasem, że poeta zmienia, odnaw ia form ę sw ojej już u k ształto­ w anej w ypow iedzi — i w ted y m ożna „in v iv o ” obserw ować przem iany zachodzące w pozostałych w arstw ach tekstu, dostosow ującego się do now ych zasad wierszowego podziału.

Obok tak ich kroków naprzód b yw ają jednak i kroki wstecz, kiedy to w drugiej red ak cji u tw o ru a u to r odwołuje, zaciera w łasne n ow ato r­ skie posunięcia, k tó re jem u sam em u w ydały się zbyt śm iałe, czy też zostały źle p rzyjęte. Z ta k ą w łaśnie sy tu acją m am y do czynienia w; w y­ p ad k u W arszaw ianki — u tw o ru zajm ującego bardzo swoiste m iejsce w procesie kształtow ania się nowszego w iersza polskiego.

W arszaw ianka, ukończona w r. 1898 (I redakcja), jest w twórczości

W yspiańskiego pierw szym tek stem dram atycznym , którego fab uła nie naw iązuje do b ib lijn ej, antycznej czy słow iańskiej m itologii, nie sięga o k ilk aset lat wstecz, ale dotyczy niedaw nej stosunkow o przeszłości. J e s t tekstem , w k tó ry m śpiew nie stanow i — jak w D anielu — je d y ­ nego sposobu realizacji, ani też — jak w Legendzie — nie p rze p a ja

(3)

łego utw oru, ale pojaw ia się tylko w ch a ra k te rz e w staw ek w dialog m ó­ w iony o k ró tk ic h często rep lik ach i cechach bezpośredniej rozm owy. A jednocześnie je st p ierw szy m polskim u tw o rem scenicznym , w k tó ry m w tak im w łaśnie dialogu odszedł po eta od w iersza regularneg o w sto­ p n iu dotychczas nie spotykanym .

W I re d a k c ji d ram a tu , o k tó re j będzie te ra z mowa, użył W yspiański ponad d w u dziestu ró żnych fo rm ató w sylabicznych: od 1-zgłoskowca do 17-zgłoskowca, z różnym i postaciam i średniów kow ym i dłuższych roz­ m iarów . U dział żadnego z ty ch form atów nie sięga 1/4 m ate ria łu w ier­ szowego i żaden też — z w y ją tk ie m 13-zgłoskowca o n a jb ard ziej popu­ larn y m ty p ie średniów kow ym 7 + 6 — nie w y k azuje ten d en cji do tw orze­ nia serii. Ju ż sam a w ielość różnych rozm iarów w ierszow ych i fa k t ich nierów nom iernego rozproszenia w utw orze św iadczą o in ten cjach p rze­ łam an ia reg u larn o ści w ierszow ej. N ie k ie ru ją się one jednak, jeśli oglą­ d am y W arsza w ia n kę jako całość, w stron ę znanego z te re n u bajki, ody, sceny lirycznej — w iersza sylabicznie nieregularnego, w k tó ry m dom i­ now ały trz y podstaw ow e dla rów nozgłoskow ego w iersza sylabicznego rozm iary: 13-zgłoskowiec ze średniów ką po siódm ej sylabie, 11-zgłosko- w iec ze średniów ką po p iąte j sylabie i 8-zgłoskowiec. (W W arszawiance 13-zgłoskowiec o fo rm u le 7 + 6 stanow i 17,5%, 11-zgłoskowiec 5 + 6 — 23%, a 8-zgłoskowiec ty lk o 5,8%.) O dm ienność zaznacza się ty m w y raź­ niej, że W arszaw ianka pisana je st w ierszem o bardzo rzadko sp o ty k a­ nych w spółbrzm ieniach rym ow ych, najczęściej zresztą p arzy sty ch i b li­ skich. K lauzu le rym ow e m a tu niew iele ponad 25% w ersów , a zdarzają się całe kilkudziesięciow ersow e ciągi pisane w ierszem białym .

W ta k zbudow anym u tw orze zauw ażyć się daje ponadto k ilk a szcze­ gółow ych n iejak o sposobów w alki z re g u la rn y m to k iem w ierszow ym . Je d n y m z nich je st stosow anie n ajb ard ziej p o p u larn y ch wzorców sy la­ bicznych bez c h a ra k te ry sty c z n e j dla nich średniów ki. 13-zgłoskowiec i 11- -zgłoskow iec są w św iadom ości odbiorców poezji bardzo silnie zw ią­ zane z określoną postacią średniów kow ą: d la 13-zgłoskowca jest to dział po siódm ej sylabie, d la 11-zgłoskowca — po piątej. R ezygnacja z tego stałego działu m iędzyw yrazow ego, a więc zarazem z sygnału ak cento ­ wego i in tonacyjnego w e w n ątrz w ersu, je s t jakim ś jego sprozaizow a- niem , i ta k ie też w rażenie p rozaizm u — szczególnie w przeplocie z w e r­ sam i przedzielonym i śred n iów k ą i z k ró tk im i odcinkam i — to spraw ia:

CHŁOPICKI

10-zgł. 7-zgł. 5-zgł.

13-zgł. (7 + 6) n ie w ą tp liw ie w raporcie p rzek aże m i sw oją o sta tn ią prośbę, — dla narzeczonej

coś w sp o m n ia ł, — jakaś w stą żk a , — p ew n o pam iątka....

(4)

ll - z g ł . bezśr.

SKRZYNECKI

do tej c h w ili n ie ma rekonesansu

CHŁOPICKI

13-zgł. (7 + 6) ll - z g ł . (5 + 6)

4 -zgł.

czekam nań i stąd w przódy kroku się nie ruszę, to w a żn y m om ent w w a lce, ta pozycja

to punkt zw rotny.

13-zgł. bezśr.

SKRZYNECKI

oni tak w oln o się bronią u Ż y m ir s k ie g o 1

Te bezśredniów kow e odcinki o rozpiętości najbardziej po pularnych wzorców, mogące się stać ich p ełn ą realizacją jedynie za pom ocą zm ia­ n y szyku, stanow ią doraźne, lecz bardzo ostre przełam anie reg u larn ej budow y w ersu. J e st ich stosunkow o niew iele, ale m imo to w yraziście m o dyfiku ją postać in to nacy jn ą utw oru.

In n y sposób zw iązany jest z genezą pew nej liczby w ersów krótkich, głów nie 5-, 6- i 7-zgłoskowców — z genezą i z fak tem ich dość częstego sąsiedztw a w utw orze. Zdarza się m ianowicie, iż odcinek pom yślany,

sform ułow any p ierw otnie jako w ers średniów kow y, 11-zgłoskowiec

(5 + 6) albo 13-zgłoskowiec (7+ 6), W yspiański rozbija w tekście na dw a odcinki krótkie, przew ażnie rów ne członom w ersu:

Czasem jed n ak w rezultacie rozłam ania tradycy jneg o w zorca po­ w sta ją odcinki o in n ej rozpiętości:

6-zgł. CHŁOPICKI tu trzeba w ia ry ll- z g ł . SKRZYNECKI 5-zgł. ll - z g ł . ll - z g ł . 3-zgł.

w ięc w ierz bohatyrze!

w gw iazd ę narodu w ierz, w szczęść tw oich gw iazdę a przezn aczen iu zostaw lo só w w agę, —

— Odwagi!...

Albo:

CHŁOPICKI

14-zgł.

n ie życzysz bym się zb liżył, — słó w się tw o ich boję,

o jedno jeno to z daleka proszę, przebaczcie —

1 C ytaty z u tw o ró w S. W y s p i a ń s k i e g o w e d łu g w yd an ia: D zie ła zebrane. R edakcja zesp ołow a pod k iero w n ictw em L. P ł o s z e w s k i e g o . T. 1. K ra­ k ó w 1964.

(5)

M ARIA 13-zgł. (7 + 6) 8-zgł. 1 5-zgł. J 13-zgł. (7 + 6) 2-zgł. 10-zgł. } 13-zgł. w ie m , w iem

oni n ie śm ią w y m ó w ić p rzed e m ną —

-г- m ilczy cie, ja w y czy ta m , zgadnę, zgadnę w ie le z ob licza; p a trzcie w oczy + m n ie,

od gad n ę w szy stk o ...

szu m , łoskot, ty lu m ężów orężn ych się zbiera,

Z darza się też, że ta k ie w e rsy są pisane nie jeden pod drugim , ale z wcięciem , np. tak :

Nie św iadczy to jed n a k b y n a jm n ie j, że — jak głosi k o m en tarz do W ydania Jubileuszow ego — W yspiański tra k to w a ł te odcinki łącznie, jako w ersy fik acy jn e całostki, a ty lk o (przez zapom nienie chyba?) pisał je czasem jako dw a o d rębne w e r s y 2. Nie, było n a pew no w ręcz od­ w rotnie. W y starczy p rzy jrze ć się w ierszow i L egen d y, u tw o ru ukończo­ nego w cześniej niż W arszaw ianka, aby się przekonać, że m am y do czy­ nienia ze św iadom ą m eto d ą tw órczą. Całe szeregi k ró tk ic h w ersów po­ w sta ły ta m w rezu ltacie rozłam yw an ia re g u la rn y c h 11-zgłoskowców o fo rm ule 5 + 6, a czasem i 13-zgłoskowćów o form u le 7 + 6 na odcinki różnej długości, najczęściej rów ne członom tych w ersów , ale czasem krótsze i dłuższe. Na p rzy k ład :

CHŁOPICKI

en tu zjazm , m ó w isz, boże,

w y śc ie ż n ie w id z ie li 11-zgł. (5 + 6)

9-zgł. 3-zgł. 11-zgł. (5 + 6)

ty c h en tu zjazm ów , zapału i ognia k tó ry nas w ió d ł pod Saragossę, dla F ran cji,

tam nasza m łod ość i zap ał sp ło n ęły

KRAK

11-zgł. (5 + 6 )

D a w n y ch trw ó g

p różno + szu k asz dziś w pam ięci, gd y n o w e lę k i

w od zą tw o ją m yślą i rzeczom ,

k tó re + już przeszły, p rzep ad ły, n a d a ją w y ra z i k sz ta łty żyjące.

W A N D A

[ ]

6-zgł. J 11-zgł- a j a k arząc zbrodnię

(6)

5-zgł. 6-zgł. 8-zgł. 3-zgł. 2-zgł. 7-zgł. 10-zgł. 1 ll - z g ł . > ll- z g ł . w e k rw i braterskiej p ok alałam ręce,

a dziś m i trzeba + rąk czy sty ch i czoła

bez plam

a d uszy jak C horały,

co w ita ją śp iew em Jutrzni blaski, A lb o : KRAK 5-zgł. D laczegoś zeszła?... ll - z g ł . W ANDA 6-zgł. 7-zgł. ) 6-zgł. 8-zgł. 13-zgł. Czarna chm ur opona przeleciała m i drogę, p tak ów n iosąc szarych sk rzy d la ty rój, na w różbę złą.

J a k w idać z cytatów , od czasu do czasu są w tekście rozsiane i w e r­ sy „pełn e”, w ty m w y p ad k u 11-zgłoskowce. W yraźna jest też różnica pom iędzy k ró tk im i w ersam i, k tó re p ow stały w rezu ltacie rozłam ania wzorców średniów kow ych, a tym i, k tó re m ają genezę niezależną od dłuższego w zorca i c h a ra k te r zupełnie sam odzielny. W pierw szym w y ­ pad k u o istn ien iu „ a rc h e ty p u ” w postaci np. 11-zgłoskowca (5 + 6) św iad­ czy obecność działu m iędzy wyrazowego po p iątej sylabie w łącznym ra c h u n k u sylabicznym obu odcinków, w d ru gim — tak i dział nie istn ie ­ je, naw et jeśli przypadkow o oba odcinki liczą 11 s y la b 3.

Tw orząc w ten sposób w ersy k ró tk ie o różnej rozpiętości, W yspiański przełam u je zautom atyzow aną już postać w ersów średniów kow ych, pod­

k reśla lub osłabia in to n acyjn ą in ercję średniów ki. Jednocześnie zaś w zm acnia in to nacy jn ą, a przez to rów nież znaczeniow ą sam odzielność w yodrębnionych w yrazów i grup. Taki sposób w ykorzystyw ania w ersów średniów kow ych nie m a chyba w polskiej lite ra tu rz e precedensu. J a ­ kieś jego ślad y spotkać m ożna w jednej z b a je k M ickiew icza4 — ale w innym kontekście wierszow ym , o przew adze trzech głów nych roz­ m iarów sylabizm u. W yspiański n ato m iast posłużył się tą m etodą w w ie r­

3 T akie w y p a d k i są zresztą zu p ełn ie w y ją tk o w e i w y ra źn ie od m ien n e pod w zg lęd em rytm iczn ym , na przykład:

ŚMIECH

6-zgł. ) , To jęk n ęła lira,

5-zgł. J ezsr- bom ręką trącił,

ręka m i opadła na struny.

4 Zob. S. S a w i с к i, P r o b l e m a t y k a badań n a d w i e r s z e m w o ln y m . „R oczniki H u m a n isty czn e” t. 8 (1959), s. 17.

(7)

szu o znacznie szerszym w ach larzu rozm iarów i p o trak to w ał ją jako jed en ze sposobów w yzw alan ia toku w ierszow ego od ry g o ró w sylabizm u, grającego te ra z rolę ja k b y p o d tek stu dla w iersza wolnego. Podobna technika, obserw ow ana w D w udziestoleciu w w ierszu P aw likow skiej, a w spółcześnie ta k ch ętn ie stosow ana przez G rochow iaka, pełni zupełnie in n ą funkcję, poniew aż osadzona jest w in n y m ko ntekście — w iersza sylabicznego rów nozgłoskow ego (u Paw likow skiej głów nie 13-zgłoskow­ ca, u G rochow iaka 11-zgłoskowca), je st „grą z sylabow cem ” . A ni z póź­ niejszych, an i ze w spółczesnych W yspiańskiem u poetów n ik t bodaj nie w y k o rzy sty w ał w te n sposób sylabizm u do k ształto w ania w iersza nie- rów nozgłoskow ego. W poezji obcej zaobserw ow ać m ożna podobne z ja ­ w isko — ale w sto su n k u do w zorca sylabotonicznego — u popularnego w Polsce na przełom ie w. X IX i XX niem ieckiego poety, A rno Holza 5.

W tek ście I red a k c ji W a rsza w ian ki m a także swój udział w iersz sylabotoniczny. Ale i w ty m w y p ad k u W yspiański ro zb ija regularność zarów no rozpiętości sylabicznej, ja k i toku akcentow ego odcinków . B y­ w a ją więc tu np. pojedyncze w e rsy o w zorcu znanym z regularnego w iersza sylabotonicznego — 3-stopow ce anapestyczne czy 4-stopowce am f ibrachiczne :

У

M ARIA

[ 1

w tej w a szej w o jn ie, słu ch aj g en era le w y o sta n ie c ie w sz y sc y tam um arli,

w y p ięk n i, w y boscy, — w y skarb, dum a nasza... ...w ła sn y ch m ię m oich słó w k lą tw a p rzestrasza, — ju ż w a m w ro ta p od ziem u otw arli...

czasem — b ardzo rzad k o — w p a ru w ersow ych ciągach:

MARIA

t... 3 m o je serce w dłoń zim ną u jęła jak o k w ia t m ię zw arzyła i zgięła

K iedy indziej znów sp o ty k am y k ilk a k ró tk ic h „w olnych tro ch ejó w ” czy „w olnych jam b ó w ” — w ersów o toku trocheiczn y m czy jam bicz- nym , ale o n iejed n ak o w ej liczbie sylab; zdarza się, że u k ład ają się one w k sz ta łt ja k b y stroficzny:

5 Zob. А. С 1 o s s, Die f r e ie n R h y t h m e n in d e r d e u ts c h e n L y r ik . B ern 1947, s. 158 n.

(8)

MARIA

(na śr odku , kolo k l a w i k o r d u — p ó łg ło se m do siebie) ... — po cóż pytam , badać po cóż

w iem , już n iem a l w iem ... ...cóż to ze m ną:

k oło u szu m y ch głos biega szu m em zaw ieru ch y, ■— z pola w a lk i jęk arm atni dolatu je g łu ch y

P rz y jrz y jm y się te ra z bliżej tem u „rozregulow anem u” w ierszowi. P rz y pozornym bezładzie i dowolności w doborze form atów i ich n a ­ stępstw ie dadzą się tu zauw ażyć pew ne zjaw iska dotyczące p o w ta rz a l­ ności określonych cech s tru k tu ry wersów. T ak więc w ersy 13-zgłoskowe 0 fo rm u le w ew nętrznego podziału 7 + 6 g ru p u ją się w ciągi, niedługie zresztą (przew ażnie 2-, 3-wersow e) — częściej, niżby to w ypadało z ich przypadkow ego rozproszenia w te k ś c ie 6. W 11-zgłoskowym rozm iarze ze średniów ką po p iątej sylabie tak ich „skłonności” do ko ncentrow ania się nie m ożna stw ierdzić; choć 11-zgłoskowców jest w ięcej, ich ew en­ tu a ln e w ystępow anie w g ru p ach nie p rzekracza granic przypadkow ego ro zrz u tu ro z m ia ró w 7. Być może, dzieje się ta k dlatego, iż z ty ch dw óch w y raźn ie do sylabizm u naw iązu jących rozm iarów 13-zgłoskowiec jest 1 bardziej d la sy stem u ch arak tery sty czn y , i silniej k o jarz y się z w ie r­ szem d ra m a tu czy poetyckiej p ublicystyki, bardziej w ięc n arzu ca się jako form a w ierszow a p rz y kształto w an iu wypowiedzi. N a to w skazyw a­ ła b y przeprow adzona w II red a k c ji zm iana prop orcji obu rozm iarów na rzecz 13-zgłoskowca.

6 W skazuje na to sta ty sty c z n y te s t na k on cen trację serii: liczb a w e r só w 13-zgłosk ow ych (7 + 6 ) — n i = 135

liczb a w e rsó w p ozostałych — пг = 646 o b serw ow an a liczba serii — S = 166

najbardziej praw dopodobna liczb a serii — P = --- (- 1 = 224

nx+ n 2

2 щ пг

o d ch y len ie stan d ard ow e

różnica — X = --- = 3 ,2 ; a w ię c je s t istotna. R

7 W yniki testu :

liczb a w e r só w 11-zgł. (5 + 6 ) — щ = 183 liczb a w e r só w p ozostałych — щ = 598 ob serw ow an a liczba serii — S = 235

najbardziej praw dopodobna liczb a serii — P 2 щ щ + 1 = 141

(9)

W każd ym razie te 13-zgłoskowe serie ja k gdyby p rzyciągają cza­ sem do siebie w e rsy 11-zgłoskowe, ta k że p raw ie połow a ich w y stę­ p u je w łaśnie w b ezpośrednim sąsiedztw ie, czy w ręcz w otoczeniu 13--zgłoskowców, na p rzy k ład :

CHŁOPICKI

9-zgł. n a u czcie się sza n o w a ć w od za,

13-zgł. m ilczcie, ja k ja, — nam trzeba p o w ią za ć języ k i

13-zgł. dopiero rek ru tow ać — ję z y k to nam szy k i

13-zgł. m ięsza , ■— języ k i, m ow y, oracje, id eje,

ll - z g ł . a tu potrzeba ręk i, n ie języ k ó w , —

13-zgł. serc żelazn ych n ie sz lifó w lśn ią cy ch i stroik ów

13-zgł. ha p rzyzn asz że rozumiem, czem u ź le się d zieje

P raw dopodobnie w poczuciu W yspiańskiego oba te w ersy stanow iły ja k b y ry tm iczn e rów now ażniki, w podobnym stopniu w p row adzały do­ raźn ą reg u larn o ść toku. D ecydująca m ogła być tu ta j d la p o ety nie tylko stosunkow a długość w zorca i jego postać średniów kow a, ale i jednakow a rozpiętość sylabiczna członu klauzulow ego w każdym z ty ch w ersów .

To o statn ie przypuszczenie potw ierd załob y się w św ietle innego spo­ sobu organizacji pew ny ch elem entów tek stu, odnoszącego się, ja k i po­ przedni, ty lk o do n iek tó ry ch rozm iaró w w ierszow ych. Chodzi m ianow i­ cie o tak ie rozm ieszczenie sam odzielnych w ersów kró tk ich , 5- i 6-zgłos- kow ych, że spora ich część (50°/o 6-zgłoskowców, 30% 5-zgłoskowców) w y stę p u je w b ezpośrednim sąsiedztw ie w ersów średniów kow ych, k tó ­ ry ch jed en człon liczy 5 lub 6 sylab. Tak więc 5-zgłoskowiec m a te n ­ d en cję do p o jaw ian ia się w to w arzystw ie 11-zgłoskowca o form ule 5 + 6, a 6-zgłoskowiec — w to w arzystw ie w ersów o budow ie æ+ б , czyli 13-zgłoskowca (7 + 6), 11-zgłoskowca (5 + 6), a tak że 10-zgłoskowca (4 + 6). N a p rzy k ład :

M ARIA

3-zgł. sio stro , nie...

l l - z g ł . sta ło się, w id z ę to , przed czym się trw ożę

6-zgł. ...m yśl co się w tej ch w ili

13-zgł. na je g o czole p isze — jest tw orem , co noże

l l - z g ł . w se r c e m i w b ija , — m y śl ta sam a w e m nie

5-zgł. m ieszk a od rana,

Albo:

M ARIA

13-zgł. żołn ierz, — a o b y w a te l jutro, — kraj po w o jn ie

13-zgł. p o trzeb ow ać go będ zie, na czas tru d ó w in n y, —

(10)

11-zgł. 5-zgł.

CHŁOPICKI

dalbóg pan ien k o ja sam niespokojny" jestem o n iego,

T aki sposób kształtow an ia w iersza nierównozgłoskowego nie jest czym ś zupełnie now ym na tere n ie naszej poezji. W III części D ziadów M ickiewicz oparł w znacznym stopniu w iersz W idzenia E w y n a in te r ­ fere n c ji 5-zgłoskowca i 7-zgłoskowca z w ersam i średniów kow ym i o fo r­ m u łach 5 + a: (8-, 9- i 11-zgłoskowiec) oraz 7 + x (12- i 13-zgłoskowiec), ale od jego czasu n ik t tak ie j p ró b y nie p odjął w polskiej poezji. W arto m oże w spom nieć, że podobną technikę stosow ali pierw si fran cu scy w ers- libryści, szczególnie G u staw K a h n 8. O ile jed nak w w ierszu fra n c u s­ kim tak iej zasady, czy może raczej ten den cji rytm icznej w organizow a­ n iu w iersza d o p a tru ją się badacze często w w ersach bezśredniów kow ych, p rz y czym łatw o o niejednoznaczną in te rp re ta c ję — to w polskiej poezji, w realizacji, jak ą p rez e n tu je M ickiewicz czy W yspiański, jest ona w y ­ raz ista na sk u tek stosow ania w ersów o pop ularnej, bardzo utrw alo n ej w świadom ości czytelników i słuchaczy, budow ie średniów kow ej.

T endencję do tw orzenia gru p w y k azu ją w W arszaw iance nie tylk o 13-zgłoskowce (7 + 6), ale i w ersy k ró tk ie o pew nych cechach w spól­ nych, dotyczących najogólniej tra k to w a n ia ich postaci akcentow ej. Łączą się więc w długie ciągi w ersy o w yraźnym toku sylabotonicznym i p a r­ tie o ch a ra k te rz e tonicznym oraz pojedyncze w ersy k ró tk ie o m ęskich klauzulach, na przyk ład :

8 Zob.: G. D u h a m e l , Ch. V i l d r a c , N o t e s su r la te c h n iq u e poétique. P a ris 1909, s. 13 n. — L. P. T h o m a s , Le V e r s m o d e r n e , ses m o y e n s d ’e x p r e s ­ sion, son e s th é tiq u e . B r u x e lle s b.r.

MARIA

w id zisz nad n im i, za n im i w le c z e się sm u k ła postać biała, w śn ieg o w y ch płatach się gubi, zn ó w w tum anach się zryw a i drogę całą skryw a, obejm uje...

ręce w yciąga... w id zisz dłonie, —

śn ieży ca -w ich r zaw ija się przez b łon ie

Г... 1

serce m oje m artw ieje, zbudź m oje serce siostro.... serca n ie czuję, daj rękę — oto m artw ota — w o ła j, krzycz...

(11)

P rz y łącznym w ystępow aniu tak ich w ersów i w spom nianej już u p rze­ dnio skłonności do u k ształto w ań quasi-stro ficzn y ch w odniesieniu do sylabotonizow anych w ersó w — isto tn y sta je się nie ty le rozkład ak­ centów , ile nasycenie n im i pew ny ch p a rtii tek stu , ogólne spotęgow anie dźwięczności. D odajm y, że tu w łaśnie grom adzi się znaczna większość w ersów o zakończeniu oksytonicznym .

P a rtie o tak ic h cechach m ają p rz y ty m w utw orze określoną fu n k ­ cję: stanow ią form ę w ypow iedzi w izyjnych, proroczych, w ypow iedzi, k tó re w łożył W yspiański w u sta M arii, a także, w znacznie m niejszym stopniu, Chłopickiego. T ak k ształtow an e są obszerne m onologi o zdaniach przew ażnie k ró tk ic h (w iele oznajm ień), n iera z urw anych, o granicach składniow ych zbieg ający ch się najczęściej z granicą w ersu, monologi, k tó ry m w łaściw a jest w najogólniejszych zarysach inton acja lita ­ nijn a.

Form a w ierszow a pozw ala w yróżnić ponadto dw a odm iennie pod w zględem sty listy czn y m nacechow ane ty p y w ypow iedzi, w obu w y­ padk ach dialogow ej. Je d e n — to d y sp u ta pom iędzy C hłopickim a w yż­ szym i o ficeram i (Skrzynecki, Pac), w k tó re j rep lik i dram aty czn e m ają często k sz ta łt ja k b y k ró tk ic h przem ów ień. D użem u udziałow i w ypow ie­ dzeń pełnych, zdań ro zw in iętych i podniosłej frazeologii odpow iada w tak ic h p a rtia c h te k stu najw iększe zagęszczenie w ersów średniów ko­ w ych, najd łu ższe ciągi 13-zgłoskowca i n a w e t g ru p y 11-zgłoskowców. In n e zjaw iska są c h a ra k te ry sty c z n e dla w y m ian y zdań w kró ciu tk ich rep lik ac h — pom iędzy siostram i, C hłopickim i M łodym Oficerem , A nną i M łodym O ficerem , itd. T u ta j w szybkiej, in fo rm acy jn ej rozm ow ie spo­ ty k a się częściej sk ładnię potocznego języka: zdania w trącone, niedo­ m ów ienia, kon tam in acje, tu po jaw iają się w yrażenia francusk ie, częste są zw ro ty do rozm ów cy. Te p a rtie za w iera ją stosukow o w iele w ersów k ró t­ kich, ale nie p o dporządkow anych żadnem u dążen iu do ujednolicenia to ­ k u akcentow ego, tu rów nież zw racają uw agę p o p u larn e w ersy sylabicz- ne, 13- i 11-zgłoskow iec o postaci „ zam azan ej”, bo bezśredniów kow e, więc jako fo rm a ty w iersza rów nozgłoskow ego w łaściw ie nieznane.

N a ty m te re n ie też najczęściej m ożna obserw ow ać jask raw e różn i­ ce w długości fo rm ató w — przechodzenie od w ersu długiego do znacz­ nie krótszego i odw rotnie. K ró tk ie w e rsy b y w ają czasem w ypełniane przez sam odzielne k ró tk ie zdania, ale k ied y indziej — przez w y razy stanow iące część zdania rozpoczętego w w ersie dłuższym , przerzucone poprzez k lau zu lę w ersu. W pierw szym w y p ad k u więc m am y do czynie­ nia ze zbieżnością działu składniow ego z w ierszow ym , w d rug im — z o strą n ieraz rozbieżnością, ale w obu rów nie znacząca w y d aje się rola in to n acji w iersza. W yodrębnia ona bow iem lub po dk reśla w y razy i zw iąz­ ki często o b ardzo isto tn y m znaczeniu dla k o n tek stu , zwiększa n

(12)

atężę-nie em ocjonalne atężę-nie poprzez silne sygnały w ew nątrz w ersu lub w k la u ­ zuli (np. w y krzykniki) — ale przez w zm ocnienie pauz istniejących lub w prow adzenie dodatkow ych, poprzedzonych przez różnego stopnia a n ty - kadencje, co d aje na pew no b ardziej bezpośredni w yraz w zruszenia czy w ogóle zaangażow ania w tok w ydarzeń. Na przykład:

CHŁOPICKI

[ 1

P rzezn aczen ie sta w ia m nie u proga w ró t śm ierci

Albo:

M ARIA

[ • . . . . •]

zatrzym ać go — stój gończe, ty m n ie n ieszczęśliw ą n ie czyń —

ty ż y w y m sło w em reszty m ego życia m n ie n ie w ydzieraj...

W tym d ru g im cytacie w yeksponow any został w k ró tk ich w ersach p aralelizm orzeczeń w y rażający ch p rośby M arii, dzięki czemu potęguje się in to n acja niepokoju.

Takie śm iałe w ykorzystyw an ie m ożliwości into nacji w ierszow ej w nierów nozgłoskow ym dialogu, dające się zauw ażyć szczególnie w p a r­ tiach konw ersacyjnych, ale dotyczące sporadycznie także innych „pio­ nów sty listy czn y ch ” tek stu , jest jedn ą z istotnych zdobyczy W yspiań­ skiego w om aw ianym u tw orze i n ad aje m u w dużym stopniu c h a ra k te r sw obody i niezaw isłości od w ersyfik acyjn y ch rygorów .

Biorąc te ra z pod uw agę zarów no wielość i udział różnych form atów w iersza, jak ich rozm ieszczenie, w zajem ny stosunek, i w reszcie ich nacechow anie stylistyczne, m ożna próbow ać określenia form y w ersyfi- k a cy jn ej W arszaw ianki. Ze w zględu na to w łaśnie funkcjonalne nacecho­ w anie tru d n o ją jed n ak scharakteryzow ać w sposób jednoznacznie odno­ szący się do całego utw o ru . W p artiach retorycznych, „pu blicy sty czny ch ”, na sk u tek zagęszczenia w ersów 13-zgłoskowych o najb ard ziej po p u larn ej d la sylabizm u postaci średniów kow ej 7 + 6 i „przyciąganiu” przez nie w ersów 11-zgłoskow ych także o typow ym sylabicznym w zorcu — zbliża się ten w iersz do zw iązanej z sylabizm em fo rm y b a jk i czy ody. Ale elem ent, k tó ry w tak im n iereg u larn y m sylabicznie w ierszu gra w ybitną rolę o rganizującą — ry m — tu m a c h a ra k te r sporadycznie stosow anego środka. W inn y ch p a rtiac h utw o ru spory udział w ersów krótkich, częsta zm iana rozm iaru, św iadom e odchodzenie od postaci średniów kow ej tr a ­ d y cy jny ch wzorców — to już w yraźny, duży krok w k ieru n k u w iersza nie liczącego na ciągłe odw oływ anie się do system u sylabicznego (czy innego num erycznego), a więc w iersza — najogólniej biorąc — wolnego.

(13)

W tak ich m o m entach w e rsy o tra d y c y jn e j dla sylabizm u budow ie są już ty lk o aluzjam i, d o raźny m i rytm izacjam i. Podobna je st rola w ersów o toku sylabotonicznym w om aw ianych w yżej p a rtia c h w izyjnych — są to n iek ied y w yraziste, ale doraźne tylko u regulow ania to k u wierszowego.

T ak więc w całym utw orze, tylko w niejed n ako w y m nasileniu, stoso­ w ane są ro zm aite sposoby zw alczania regu larn ości w ierszow ej budow y, a ten d en cje ry tm izacy jn e, działające już w k ontekście w iersza „m niej w olnego” lub „b ard ziej w olnego”, są w ielokrotnie w y k orzy styw ane do k ształto w an ia u tw o ru n a płaszczyźnie stylistycznej.

W chw ili k ied y W a rszaw ianka ukazała się w d ru k u , nowe sposoby form ow ania w ypow iedzi jeszcze dosyć nieśm iało to ro w ały sobie drogę w polskiej poezji. T e tm a je r, idąc zresztą śladam i L eonarda Sowińskiego, próbow ał likw idow ać średniów kę w p o p u larn y ch w zorcach sylabicznych, ale z zasady w k o ntekście rów nozgłoskow ym . On też we w czesnych la ­ tach dziew ięćdziesiątych napisał dw a w iersze nierów nozgłoskow e (H ym n

do m iłości i Pod reglam i), któ re — choć trz y m a ją się silnie głów nych

w zorców średniów kow ych, szczególnie 11-zgłoskowca 5 + 6 — p rezen ­ tu ją często podobny sto su nek do m ożliw ości in to n acyjny ch , jak i obser­ w ow aliśm y u W yspiańskiego. R ozłam yw anie w zorców 7 + 6 i 5 + 6 na k rótsze odcinki stosow ał już sam W yspiański w L egendzie. I w reszcie — drogi ku w ierszow i w olnem u, ale niejako „od d ru g iej s tro n y ”, m ożna się d o p atryw ać w k ilk u liry cznych tek sta ch o pozornie prozaicznym kształcie, k tó re publikow ało „Ż ycie” tu ż przed ukazaniem się W arsza­

w ia n ki (Róże Lew andow skiego, Z a c h w y t Dębickiego, Ironia Łuskiny),

a tak że w spółcześnie z n ią i później. Częste są w nich p a rtie o c h a ra k te ­ rze litanijnym ,- obfite w yliczenia i pow tórzenia. P a n u je zasada rozpoczy­ n an ia każdego w ypow iedzenia od nowego w iersza, a w te k s t w p lata się często reg u la rn e w zorce sylabiczne średniów kow e (przew ażnie 11-zgłosko­ w iec 5 + 6). T en o statn i c h w y t stosow ał też W yspiański w k ró tk o po

W arszaw iance ukończonym M eleagrze.

W szystko to b y ły jed n a k zjaw iska fra g m en tary czn e — ograniczone co do rozm iarów , m askow ane czy m odyfikow ane udziałem m uzyki. Na ty m tle form a W arszaw ianki, ta k różn ym i drogam i odchodząca od w ie r­ szowej reg u larn o ści i ta k rozm aite p rez e n tu ją c a sposoby organizow ania w ypow iedzi nierów nozgłoskow ej w w ierszow ym układzie — stanow iła n iew ątp liw ie zjaw isko znaczące i ciekaw e. A le w tej postaci, jak ą tu przedstaw iono, u tw ó r W yspiańskiego je s t p raw ie że nieznany. W a r­

szaw ianka p o jaw iła się n a scenie niem al jednocześnie z d ru k iem

(w dw óch k o lejn y ch n u m e ra c h „Ż ycia”, z końca r. 1898) i w sezonie 1898/99 grano ją pięć razy . A k ied y sztuk ę wznowiono, co stało się do­ piero w r. 1901, istn iała ju ż jej druga, zm ieniona przez W yspiańskiego, w ersja. O dtąd w y staw ia się W arszaw ianką zawsze w edług red a k c ji II,

(14)

ona też w zasadzie stanow i podstaw ę w szystkich późniejszych p rz e d ru ­ ków, w ty m oczywiście licznych w ydań szkolnych. Je d y n y w y ją te k (prócz m ało znanej w iedeńskiej edycji W arszaw ianki) stanow ią znako­ m icie opracow ane Dzieła zebrane W yspiańskiego, W ydanie Jubileuszow e pod red a k c ją Leona Płoszewskiego, gdzie zamieszczono obie red akcje utw oru.

W red ak cji II W yspiański dokonał w łaśnie owego, w spom nianego już na w stępie, k ro k u w stecz: zrezygnow ał w znacznym stopniu z alte rn a c ji różnych fo rm ató w w ierszow ych na rzecz p op ularny ch rozm iarów śre ­ dniów kow ych, 13-zgłoskowca (7 + 6) i 11-zgłoskowca (5 + 6), d w u k ro tn ie p rzy ty m pow iększając p rzeciętn ą częstość w ystępow ania w spółbrzm ień klauzulow ych (liczba w ersów o zakończeniach rym ow ych w zrosła z 30°/o do 60%).

Oto ja k p rzed staw iają się różnice pom iędzy obiem a red akcjam i W ar­

szaw ianki, jeśli chodzi o udział różnych rozm iarów w iersza:

13-zgłoskowe w ersy ze średniów ką po siódm ej sylabie, k tó ry ch li­ czebność ta k bardzo wzrosła, u k ład a ją się w II red ak cji w ciągi już nie kilku -, ale kilkudziesięciow ersow e. Tow arzyszy im oczywiście tak że 11-zgłoskowiec, k tó ry tera z i we w łasnym zakresie przejaw ia tendencję do w ystępow ania w g ru p ach 9.

To nasycenie u tw o ru typow ym i dla sylabizm u w ersam i średniów ko­ w ym i osiągał W yspiański różnym i sposobami: likw idow ał zupełnie k ró ­ ciutkie w ersy, czasem łączył dw a krótkie w jeden dłuższy, czasem s k ra ­ cał dłuższe od 13-zgłoskowca, czasem znów zm ieniał szyk w bezśred- niów kow ych 11- i 13-zgłoskowcach — ale najczęściej uzupełniał, do­ daw ał, „w yciągał” w ers do postaci 13-zgłoskowca (7 + 6) lub 11-zgłos­ kow ca (5 + 6), wreszcie — zm ieniał całe kw estie, b y osiągnąć ich reg u la rn ą postać w ierszow ą, dodając przy ty m sporo nowego m ate ria łu językow ego.

9 W yniki testu sta ty sty czn eg o (w zory podane w p rzyp isie 6): liczb a w e r só w 11-zg ło sk o w y ch (5 + 6) — щ = 239

liczb a w e r só w p ozostałych — П2 = 504 o b serw o w a n a liczba serii — S = 214

najbardziej praw dopodobna liczba serii — P = 325 od ch y len ie stan d ard ow e — R = 11,8

różnica — X = 9,4; a w ię c jest bardzo istotna. w e r sy dłuższe od 13-zgł. (oraz 12-zgł.) 11-zgł. (5 + 6) 13-zgł. (7 + 6) 11-zgł. bezśr. 13-zgł. bezśr. w e r sy krótsze od 11-zgł. REDAKCJA I REDAKCJA II 400 — 51,l°/o 225 — 30,7% 183 — 23,4% 239 — 31,4% 135 — 17,5% 245 — 33,3% 15 — 1,9% 7 — 0,9% 14 — 1,8% 4 — 0,6% 34 — 4,3% 23 — 3,1%

(15)

D latego to II red a k c ja W arszaw ianki, choć w ersów liczy o kilkadziesiąt m niej, m a o przeszło 700 sylab w ięcej, o przeszło 100 zdań w ięcej.

P rz y okazji te j „ re g u la c ji” w iersza odw ołane zostały oczywiście lub u legły za ta rc iu opisyw ane w yżej sposoby k ształto w an ia w iersza w ol­ nego. W yspiański re s ty tu u je w ięc te ra z p ierw o tn ą postać k o lejn ych w ersów k ró tkich , 5- i 6-zgłoskowców, czy 6- i 7-zgłoskowców. N a sk u ­ tek ogólnego zm niejszenia liczby w ersów k ró tk ic h nie ob serw uje się już owej ten d e n c ji do zestaw ian ia tej sam ej rozpiętości sylabicznej w od­ cinku sam odzielnym jako w ers i w odcinku stanow iącym człon w ersu średniów kow ego. W ersów bardzo k ró tk ic h praw ie nie m a — nie istn ieją w ięc ta k ja sk ra w e a lte rn a c je długości jak w I red akcji.

W zw iązku z ty m i zm ianam i uległa znacznem u osłabieniu rola fo r­ m y w ierszow ej w różnicow aniu stylistyczn ie odm iennych ty pów w y ­ pow iedzi: m o m en ty ożyw ionej w y m ian y zdań w to w arzy sk iej rozm ow ie niew iele już się różnią od d y sp u ty politycznej swoim k sz ta łte m w ie r­ szowym . Z ary so w u je się n ato m iast w y raźne przeciw staw ienie p a rtii w izy jn y ch i pro fety czny ch , gdzie g ru p u ją się w e rsy k ró tk ie i sylabotoni- zowane (w ersy kró tsze od 11-zgłoskowca stanow ią tu 88%), o częstych oksytonach w k lau z u li — całej reszcie utw oru , pisanej w ierszem długo- form atow ym , 13- i 11-zgłoskow cem , z rzad kim i rozluźnieniam i toku. P rzew ażnie są to sporadyczne, jedn o- czy kilku w ersow e w tręty , robiące na tle tych dw óch rozm iarów średniów kow ych o identycznej rozpiętości drugiego hem isty ch u — w rażenie odstępstw od regu larn eg o sylabiczne- go w iersza. W dw óch ty lk o w ypadkach typow o ko n w ersacy jn y ch pozo­ sta ła sy tu a c ja częstszej zm iany rozm iarów , większego stosunkow o u dzia­ łu w ersów k ró tk ich . Są to te ra z ja k b y w ysepki pro zy na tle w iersza reg ularneg o (pierw sza rozm ow a Chłopickiego z M łodym O ficerem , A nna i M aria w końcow ej scenie ze w stążką). Z ty c h dwóch rozm iarów , w ią­ żących ta k silnie w iersz II red a k c ji z sylabizm em , przew aża p rzy ty m dłuższy, k tó ry poprzednio ustęp ow ał m iejsca 11-zgłoskowcowi.

„ P o rząd k o w anie” fo rm y w ierszow ej W arsza w ia n ki w rozm aitym sto p n iu w pływ a na poszczególne w a rstw y w ypow iedzi językow ej. Z m ia­ n y n a tu ry głów nie in to n acy jn ej zachodzą wówczas, gdy dw a k ró tk ie w e rsy łączy W yspiański w jeden w ers średniów kow y 10, poniew aż d o ty ­ czy to z zasady w ersów , z k tó ry ch k ażd y w ypełniony je st przez zdanie pojedyncze. Szersze znaczenie m a d ro b n y z pozoru zabieg, po trzeb n y do w prow adzenia działu m iędzyw yrazow ego po p iąte j czy po siódm ej sylabie w bezśredniów kow ych 11- i 13-zgłoskowcach: zm iana szyku w zdaniu. N a p rzy k ład :

10 K om entarz do D z ie ł z e b r a n y c h w sp o m in a o ty m tak że — t. 1, s. 377 — p opadając w ten sp osób w sp rzeczn ość ze sta n o w isk ie m w y ra żo n y m na stro n icy poprzedniej (zob. p rzyp is 2).

(16)

R edakcja I:

SKRZYNECKI

Do tej ch w ili n ie m a rek on esan su

R edakcja II:

R ek on esan su n ie m a do tej ch w ili.

R edakcja I:

SKRZYNECKI

on zw lek a, a p atrzy w d ziew czyn ę nieruchom y...

R edakcja II:

on zw lek a , a w d ziew czyn ę patrzy nieruchom y...

W e w szystkich takich w ypadkach W yspiański zastępuje progresyw ny szyk — anty cypacy jn ym , co w efekcie d aje nasilenie retorycznego cha­ r a k te ru w ypow iedzi.

P odobny re z u lta t przyniosło likw idow anie bardzo k ró tk ich w ersów : I-, 2-, 3-, 4-zgłoskowców. Tu bow iem padły ofiarą p raw ie w yłącznie ta ­ kie kolokw ializm y, ja k „rozum iem ”, „rozum iecie”, „słyszcie” — w roz­ m ow ach Chłopickiego z o fic e ra m i11 czy p y tan ie Anny, k ied y słyszy p u ­ kanie do drzw i („Co to jest? ”). Z ostały one usunięte z te k stu także i wówczas, gdy stanow iły cząstki w ersów dłuższych, ale nietypow ych dla sylabizm u: jakichś 14-, 15-, 16-zgłoskowców — po p ro stu nie m ieściły się w re g u la rn y m w ierszu, a łatw o je było odrzucić. W ten sposób zn ikły z te k s tu zw roty, w k tó ry ch p rzejaw iała się ta k isto tn a d la d ia­ logu fu n k cja pod trzy m an ia k o n tak tu z rozm ówcą.

N iektó re k ró ciu tk ie w ersy przyłącza teraz W yspiański do w ersów dłuższych, bezpośrednio z nim i sąsiadujących. P o w stają dzięki tem u — przew ażnie po d robnych przekształceniach — fo rm a ty średniów kow e 7 + 6 i 5 + 6. Na przykład:

R edakcja I:

M ARIA

b led n ie, m arszczy się, zw itek ... co to jest,

żołnierz, jak b yć m iało, przynosi raport tylko, ...i to co się stało, już...

jak że straszn y sm u tek w oczach niesie... żołnierz z tego pułku, gdzie on b y ł 11 N a przykład:

CHŁOPICKI

otóż to, otóż to zgon, w te d y gdy trzeba żeby M ars w p ełn ej zbroi gn ał przez pola, rozu m iecie

(17)

m undur ten sam , co i on m iał... m iał?...

co ja m ó w ię, co ja m y ślę,

— — ale z w ite k różow y, — n ie to plam y, zbroczony... ach, co ja p o m y śla ła m teraz tak w y r a z iśc ie

m oja w stą ż k a b yła b ia ła — B oże jest b i a ł a

---R edakcja II:

B led n ie — m arszczy się — zw itek — żołnierz, ja k b yć m iało, p rzyn osi rap ort tylk o... i to, co się sta ło —

ju ż — ja k że stra szn y sm u tek w oczach n iesie... to te n pułk, gd zie on b ył; m undur, co on m iał... M iał?... Co ja m y ślę — to p lam y, zbroczony — A le zw itek różow y — w stą żk a b yła biała,

B oże — j e s t ! ja okru tn a cóżem p o m y ś la ła ?

O słabiona w ięc została w II red ak cji sam odzielność ty ch kró tk ich zdań czy rów now ażników , ich odrębność. R eg u la rn y w ie rs z ,. ry m ow any p rz y tym , zbliżył k u sobie te ja k b y fra g m e n ty m yśli, nad ał im pew ną ciągłość, skrócił pau zy m iędzy nim i. A co za ty m idzie — zm niejszyła się te ra z m ożliw ość w y pełnienia ty c h pauz przez inne niż słowo elem en ty scenicznej realizacji.

W iększe różnice pom iędzy obiem a red ak cjam i u tw o ru obserw ujem y, rzecz prosta, wówczas, g d y p oeta w ydłuża w e rsy do postaci średniów ko­ w ej 13- czy 11-zgłoskow ej, a jednocześnie szuka ry m u — co w ym aga nierzadko tak że w staw iania w ersów dodatkow ych i dokonyw ania róż­ n y ch zm ian w s tru k tu rz e w iersza. T eoretycznie rzecz biorąc, m ożliw e tu b y ły dw ie drogi: 1) u zu p ełn ianie ju ż sform ułow anych zdań przez d od at­ kow e składniki; 2) dodaw anie zdań sam odzielnych. W yspiański stosow ał oba sposoby, ale w n iejed n ak o w y m stopniu. N ow y m a te ria ł językow y w szedł do II re d a k c ji przede w szy stkim dzięki sposobowi drugiem u,

W arszaw ianka pow iększyła się bow iem głów nie o nowe zdania. Są to p ra ­

w ie w yłącznie zdania pojedyncze, stanow iące sam odzielne w ypow iedze­ nia lub połączone z d aw ny m tek ste m stosunkiem w spółrzędności. Tak sztu kow ał W yspiański głów nie w e rsy kró tkie, te now e zdania także w ięc nie są długie; w y p e łn ia ją często człon k lau zu lo w y w ersu, dzięki czem u brzm ią szczególnie dobitnie. Pod w zględem rozpiętości sylabicz- nej „ p a su ją ” znakom icie do zdań te k stu I red ak cji, k tó ry ch przeciętna długość w ynosiła około 7 sylab.

W ypada te ra z zapytać, ja k ą fu n k cję p e łn ią te now e zdania w sto ­ su n k u do istniejącego ju ż tek stu ? Co wnoszą? P rz y jrz y jm y się kilku przykładom :

(18)

R edakcja I:

MŁODY OFICER

w ła śn ie w ch od zi w dziedziniec...

CHŁOPICKI

(nie obra ca ją c się, w i d z ą c j a k b y w y o b r a ź n i ą ) ...sam jed en szeregow iec

MŁODY OFICER tak... R edakcja II: MŁODY OFICER W łaśn ie w ch o d zi w dziedziniec... CHŁOPICKI (nie ob ra ca ją c s i ę ; w id z ą c , j a k b y w y o b r a ź n i ą ) Tak, jak b ym poglądał: Sam jed en s z e r e g o w ie c ?

MŁODY OFICER

Tak...

O tym , że Chłopicki nie w idząc w yobraża sobie gońca złej wieści, św iadczy jego zachow anie, zorganizow ane przez tek st poboczny. Słowa „T ak, jak b y m poglądał” nie są in fo rm acją dla p a rtn e ra , ale dodatkow ym w y jaśn ien iem dla widza, m ają w ięc — z p u n k tu w idzenia potrzeb d ia­ logu — c h a ra k te r red u n d an tn y . R edakcja I: R ed ak cja II: PAC G enerale, czekam y CHŁOPICKI

albożem ja w od zem , idźcie do n aczeln ego w od za, n iech on w as w ied zie

PAC

G enerale, czekam y, czem uż to od w lek asz?

CHŁOPICKI

A lbożem w od zem , ty m nie tam iść n ie każ. — K to w ód z n aczelny? K siążę! — to idźcie do niego.

(19)

D odane do k w estii P aca p y ta n ie „czem uż to odw lekasz?” jest zu­ pełnie zbyteczne w obec poprzed zających je słów. Oczywiście, jego m o­ ty w ację stanow i — oprócz w y ró w nan ia w ersu do postaci 13-zgłosko- w ej — tak że p e rsp e k ty w a ry m u z n astęp n y m w ersem , w k tó ry m zacho­ dzi sy tu a c ja podobna: n a m iejsce p rzesuniętego dalej zdania „idźcie do naczelnego w odza” — w staw iono red u n d a n tn e „ ty m nie tam iść nie k a ż ” .

R edakcja I:

CHŁOPICKI

p a n o w ie w drogę, ha w o jsk o ju ż w id zę w rotach p rzechodzi

(do si e b ie ) ona m n ie p rzyk u w a oczym a

SK RZYNECKI

( p ó łg ło se m do siebie)

on z w le k a , a p atrzy w d ziew czy n ę nieru ch om y...

R ed akcja II:

CHŁOPICKI

P a n o w ie w drogę! H a! W ojsko, ju ż w id zę, w rotach przechodzi. — D o w ó d ztw o obejm ę!

(ciszej) P rzy k u w a m nie oczym a.

SK RZYNECKI

(p ółgło sem )

Czy zap ał ze sło m y — ? on z w lek a , a w d ziew czy n ę p atrzy n ieruchom y...

O krzyk Chłopickiego „D ow ództw o obejm ę!” jest zbytecznym pow tó­ rzen iem decyzji p o d jętej ju ż na do b ry ch kilk a chw il w cześniej. Chłopicki zakom unikow ał o niej pod koniec dłu giej ty ra d y , w ołając:

K onia! Mój b ia ły sam w p ierw sze szeregi pogoni. — K onia! Ż o łn ierstw o za nam i! D ow od zę!

— i dlatego te ra z w zyw a oficerów do w y m arszu („Panow ie w drogę!”). A p y tan ie Skrzyneckiego „Czy zapał ze słom y?” jest, jak się w ydaje, rów nież zbytecznym w y rażen iem m yśli, k tó re j sform ułow anie pozo­ staw iono p ierw o tn ie odbiorcy.

T ych k ilk a p rzy k ład ó w — a podobnych m ożna by cytow ać dziesiąt­ ki — stanow i ilu s tra c ję zjaw iska bardzo ogólnego. W szystkie dodane w now ej red a k c ji zdania m a ją c h a ra k te r pow tórzeń czy zbędnych

(20)

w yjaśnień, stanow ią — z p u n k tu w idzenia potrzeb dialogu — m ate ria ł red u n d a n tn y . D otyczy to rów nież m etaforycznych określeń do istn ie ją ­ cego już te k stu (utrzym anych z zasady w m łodopolskiej m anierze ob ra­ zowania), np. (tekst dodany w yróżnia spacja):

CHŁOPICKI

T en w ło só w zaplot, g ło w y uczesan ie w y so k ie, r y sy ostre, n am iętn e i dum ne, p o sta w a sm u k ła, gęsta, zachow anie,

n isk i tem br głosu... ( b r z ę k o s r e b r n ą t r u m n ę —) —

Albo:

M ARIA

N iepokój w raca — siostro... w ięc pan, generale, n ie daje w ia ry tem u, co się w serce w krada

ta jem n ie, p ółśw iad om ie ( j a k a ś ć m a ż a ł o b n a ) , że u śm iech i pogodność z tw arzy nam opada.

P rz y stosow aniu pierw szej m etody „w ydłużania” w ersów — dodaw a­ niu składników do istn iejących już zdań — tru d n o się spodziewać w ie­ le nowego m ateriału , choć i tą drogą m ogłoby w ejść nieco istotn ych dla k o n tek stu elem entów . W yspiański jednak zawsze praw ie przedłuża zdanie za pom ocą składnika, k tó ry jest m niej lub bardziej bliskim synonim em już istniejącego (tekst dodany w yróżnia spacja):

CHŁOPICKI

...3 K ażdy z nas za C yncynnata się m a, za źródło cnot; —

Albo:

MŁODY OFICER

Co ch w ila ktoś cw ałem dobiega do nas lu b od nas pow raca, ja k rek on esan s — a p rzyn iósłszy raport, sta w a p r z e d n a m i t u , przed generałem .

Albo:

CHŁOPICKI

[ -1

rozum iałem , że pań stw o n asze ch cesz w sk rzeszo n e pokazać św ia tu — ś w i a t z a d z i w i ć m o c ą .

N ajw ięcej zm ian obejm ujących całe kw estie, zmian, po k tó ry ch cza­ sem niew iele pozostaje z tek stu I r e d a k c ji12, w ykazuje rozm ow a

Chło-12 T y le jed n ak i w pozycjach tak w a żn y ch dla w a r stw y zn aczen iow ej u tw oru, że a b so lu tn ie n ie m ożna tej dysputy trak tow ać jako „pisanej na n o w o ”. Zob. D zie ła z e b r a n e , t. 1, D o d a te k k r y t y c z n y , s. 380.

(21)

pickiego z w yższym i oficeram i. D ążenie do regularności, do w ydłużenia w ersu — a zdarza się nieraz, że W yspiański, p rze ra b ia ją c całą kw estię n a w iersz sylabicznie reg u la rn y , „z ro zp ęd u ” lik w id u je naw et 11-zgłos- kow ce na rzecz 13-zgłoskowców — dążenie też do osiągnięcia m aksim um w spółbrzm ień końcow ych, w szystko to sp raw ia, że do tej sceny w eszły nie tylk o now e słowa, z w ro ty i całe w ypow iedzenia, ale że zm ienił się w niej do pew nego stopnia c h a ra k te r skład ni i intonacji. J a k i jest kie­ ru n e k ty ch ro zm aity ch zm ian? Oto przyk łady :

R ed ak cja I:

SKRZYNECKI

ty , jed en , g en era le m ożesz uratow ać pozycję całą, — tw o ja głow a na to, ten en tu zjazm , ja k i ty w zb u d zasz sam ym zja w ien iem się na polu w a lk i

CHŁOPICKI

en tu zjazm , m ów isz, boże, w y śc ie ż n ie w id z ie li ty c h en tu zja zm ó w , zap ału i ognia k tóry n as w ió d ł pod S aragossę, dla F ran cji,

tam nasza m łod ość i za p a ł sp ło n ęły

SKRZYNECKI

Z y m irsk i zg in ą ł i c a ły jego p ost stracony, ju ż w ie ść się rozeszła po p u łk ach ,

R ed ak cja II:

SK RZYNECKI

T y je d e n jeszcze p o tra fisz ra tow ać

p ozycję — choć je s t zła; rzecz tw o jej głow y. Jestem p ew ien , że sk r y ty p lan m asz, w ie sz g otow y. — Z ja w się ty lk o na polu, a arm ia żołn ierzy

na tw ó j jed y n y w id o k w Z w y cięstw o u w ierzy.

CHŁOPICKI

Z w y cięstw o , zapał, ogień , u n iesien ie,

w ió d ł n as pod S aragossę, tam , tam ! przez p łom ien ie. D la F ra n cji nasza m łod ość i za p a ł sp łon ęły.

SKRZYNECKI

Z y m irsk i zgin ął. Już sw eg o dop ięły: upór, zła w ola. — C ały post stracony. Już w ie ś ć złow różbna po p u łk ach się szerzy. Zginął...

(22)

R edakcja I:

CHŁOPICKI

[ 1

to jest źle u ciebie, jeśli przyjd ziesz do w ła d zy , w spom nij

SKRZYNECKI

to żart, hum or, zgoda,

a le są rzeczy straszne, co są w tobie, — że n ic n ie robię, to ju ż w ie le robię,

B óg ode m n ie n ie żąda, lecz ty, że się ch w iejesz, — to w a h a n ie się n a jzd oln iejszego człow ieka; co m ów ię, geniusza, je s t straszne;

w to b ie g en erale je s t geniusz w a lk i b o jo w y gen iu sz

R edakcja II:

CHŁOPICKI

[ ]

P om n ij, p rzyjdziesz do w ła d zy — a p rzyjd ziesz k oleją; — na pióropusz ci g w ia zd ę narodu zaw dzieją;

w sp om n ij — że b ędzie człow iek — co cieb ie podkopie. Ze to je st w szy stk o czar, to, co ja robię.

SKRZYNECKI

Zapom nę. Straszn e rzeczy, p rzedsię, co są w tobie. B óg ode m n ie n ie żąda. G dy B óg b u łat poda, zobaczę, ja k p op łyn ie w m ym stru m ien iu w oda; — m ącić n ie daj m i B oże — ale ty jedyny,

ty gen iu sz w a lk — ty zw ołuj sw e m arsow e syn y!

J a k w idać z przytoczonych fragm entów , n iektóre k ró tk ie zdania I r e ­ d ak cji zostały tu rozw inięte przez dodaw anie składników synonim icznych w sto su nku do istniejącego tekstu, np. „uniesienie” dodane do „zap ału ” i „ognia”, „tam , ta m ” — po określeniu celu: „pod Saragossę” . Podobna je s t rola zdań w kom ponow anych w tek st I red akcji — np. zdanie „choć jest zła” w kw estii Skrzyneckiego z pierwszego c y ta tu stanow i stw ie r­ dzenie fa k tu doskonale w szystkim znanego, bo o nim to przecież cały czas mowa. W iele jest także redundancji, k tó ra w odróżnieniu od po­ w yższych zjaw isk m a c h a ra k te r n iejako w ew nętrzny. N a przy k ład w do­ dan ych w II red ak cji zdaniach ta k ą cechę zbyteczności m a ją p rzy - daw ki w św ietle k o n tek stu : wieść jest „złow różbna”, chw ila „św ięta” , p lan „ s k ry ty ” .

P rz y jrz y jm y się te ra z w ypow iedzeniu z I red akcji (kw estia S k rzy ­ neckiego):

(23)

ten en tu zjazm , ja k i ty w zb u d zasz sam ym z ja w ie n ie m się na polu w a lk i

D zięki obecności zaim ka w skazującego i elipsie orzeczenia w zdaniu głów nym m a ono c h a ra k te r kolokw ialny, a n iereg u larn e rozczłonkow a­ nie w iersza p o d kreśla in to n ację ja k b y nie dokończonej reflek sji. W II re ­ d a k c ji zajęło jego m iejsce w ypow iedzenie następ u jące:

Z ja w się ty lk o na polu, a arm ia żołn ierzy na tw ó j je d y n y w id o k w Z w y cięstw o u w ierzy.

J e s t to w ypow iedzenie pełne i rozw inięte ponad w ym agania rozm o­ w y (tautologiczna w te j sy tu a c ji „arm ia żołn ierzy ” !). Zostało ono tak rozm ieszczone w re g u la rn y c h w ersach, że ich p u n k ty w ęzłow e i ry m y rozczłonkow ują zdania i w y p u n k to w u ją w ażne pozycje, a in to n acja jest te ra z w yrazista, d ek lam aćy jn a.

Z upełnie ju ż zniknął w II red a k c ji in n y z cytow anych fragm entów tek stu :

[B óg ode m n ie n ie żąda], le c z ty, że się c h w iejesz, — to w a h a n ie się n a jzd o ln iejszeg o człow ieka;

co m ó w ię, gen iu sza, je st straszn e;

W y stęp u je w nim zespół cech, k tó ry pozw ala określić w ypow iedź jako w łaściw ą m ow ie potocznej, c h a ra k te ry sty c z n ą dla sty lu rozm ow y: e lip ­ sa orzeczenia w zdaniu n ad rzęd n y m p rz y po drzędnym w trąconym , kon- tam in acja, zaim ek w skazujący. W ty m zespole zjaw isko spotykane w przem ów ieniach — k o m en ta rz m ówiącego do w łasnego tek stu („co m ówię, geniusza”) — m a tak że c h a ra k te r kolokw ialny. Sw obodną in to n a ­ cję rozm ow y u w y d a tn ia podział w ierszow y, w k tó ry m z a ta rta została r e ­ gularność (po 13-zgłoskowcu 7 + 6 n a stęp u je w ers o tak ie j sam ej rozpię­ tości, ale bezśredniów kow y, d alej 9-zgłoskowiec, tak że bez średniów ki)

i zrezygnow ano z rym u.

W II red a k c ji w rep lice S krzyneckiego nie zostało po ty ch cechach ani ślad u — jest ona g ładk a zarów no w budow ie w ierszow ej, jak sk ład­ niow ej; a u to r posługuje się tu p ełny m i w ypow iedzeniam i i w spółbrzm ią­ cym i klauzu lam i:

B ó g ode m n ie n ie żąda. G dy B óg b u ła t poda, zobaczę, jak p o p ły n ie w m ym stru m ien iu w oda; — m ącić n ie daj m i B oże — ale ty jed y n y ,

ty gen iu sz w a lk — ty zw ołu j sw e m a rso w e syn y!

K iedy Skrzy neck i zam iast „w tobie, generale, je s t geniusz w a lk i” m ówi te ra z „ ty geniusz w a lk ”, o trz y m u je m y zam iast stw ierdzenia z w trąco n ą ap o stro fą do rozm ów cy — ty po w ą dla retorycznego sty lu k o n stru k cję bez łącznika oraz także znam ienną h iperbolizację w postaci liczby m nogiej dopełniacza; in to n acja zm ienia się p rzy ty m na w y k rz y k ­

(24)

nikow ą. W arto też zwrócić uw agę na w zniosłą p ery frazę „m arsow e sy- n y ” — z pseudoarchaiczną, typow ą dla poetyckich klauzul, końców ką b iern ik a liczby m nogiej.

J a k w ynika z analizy fragm entów , k tó re b yły ty lko p rzy k ład em ogólnych tendencji, zm iany i dod atki w prow adzone przez W yspiańskiego w II red ak cji W arszaw ianki nie wnoszą (z w y jątkiem k ilk u n a stu w e r­ sów końcowych, o k tó ry ch za chwilę) żadnych now ych m otyw ów — są pow tórzeniem lub przetw o rzen iem już istniejących. R ozszerzają u tw ó r m ate ria łe m zbytecznym z p u n k tu w idzenia zaw artej w nim inform acji, są red u n d a n tn e w sto su n ku do te k stu głównego, a czasem i pobocznego. Ale sw oją obecnością te p rzeform uło w ania bardzo w yraziście utw ó r m o­ d y fik u ją. W II red ak cji n asilają się bow iem tak ie cechy składniow e i intonacy jn e, k tó re zw iązane są z w ypow iedzią retoryczną, oraz p o ja­ w ia ją się k o n stru k c je frazeologiczne dające w rezultacie zw iększenie p a­ tosu i nasycenie te k stu sym boliką i pojęciam i ogólnymi. Równocześnie zaś znikają z u tw oru zw roty, w k tó ry ch przejaw iała się dążność do n a ­ w iązania k o n tak tu czy podtrzym ania uw agi rozm ówcy, a także takie, k tó re rozm ówcę c h a ra k te ry z u ją (np. francuszczyzna w ustach Chłopickie- go). N a sk u tek tego procesu dialog w II red a k c ji W arszaw ianki stracił w znacznym stopniu sw oją fu n kcję pow iadom ienia p a rtn e ra , a sta ł się zbiorem w ypow iedzi „sam ych w sobie”, przeznaczonych w dużej m ierze tylk o dla odbiorcy spoza sceny.

Czy ta k a zm iana roli w ypow iedzi w dram acie wiąże się w sposób ko­ nieczny z przejściem od w iersza wolnego do b ardziej reg u la rn y c h s tru k ­ tu r w ierszow ych? Na podstaw ie dw óch ro zp atry w an y ch tu w ersji utw o­ ru nie da się na pew no stw ierdzić żadnej ogólnej praw idłow ości. P rz y ­ puszczać można, że w iersz reg u larn y , zwłaszcza dłuższy wzorzec śre d ­ niówkowy, w jakim ś stopniu otw iera możliwości dla podobnego k sz ta łto ­ w ania słowa w dram acie. Szerzej niż proza i niż w iersz w olny k orzysta on z w yrazów niepełnoznacznych, a reg u larn e następstw o sygnałów in to n a ­ cyjny ch (często rów nież uregulow anych co do c h a ra k te ru : a n ty k a d e n - cja w średniów ce, k ad encja w klauzuli) n ad aje m u cechy d eklam acji, w łaściw e raczej przem ów ieniu niż rozmowie. Ale w ydaje się, że w w y ­ pad ku W arszaw ianki decydujące znaczenie m iał sposób, w jak i to p rz e j­ ście się odbyło. Form a w ierszow a II red ak cji nie była tw orzona od no­ wa, poeta nie m yślał 13-zgłoskowcem czy 11-zgłoskowcem, tylk o dosto­ sow yw ał do ich k ształtu w cześniej n apisany tekst. W ypełniał więc b ra ­ k u jące odcinki reg u la rn y c h wzorców tym , co było n a jła tw ie j tam um ieś­ cić. Z rozum iałe też, że w tak iej sy tu acji tru d n o się było oprzeć n atłok o ­ wi obiegow ych poetyzm ów.

A m o ty w y tych p rzekształceń form y w ierszow ej W arsza w ian ki? N ieznane są, niestety, w łasne opinie W yspiańskiego, nie w ypow iada się

(25)

na ten te m a t w spółczesna m u k ry ty k a . Ale przypuszczać można, że fo r­ m a w ierszow a tek stu , w k tó re j tru d n o było uchw ycić jakąk olw iek z dob­ rze dotąd zn an y ch zasad kształtow ania, m ogła szokować zarów no słu ch a­ czy, jak i — co w ty m w y p ad k u rów nie w ażne — aktorów . W iersz w olny jako k sz ta łt dialogu tragicznego dotąd nie w ystępow ał, nie m iew ał także fu n k cji — jak ą n iejed n o k ro tn ie obserw uje się w W arszaw iance — proza- izow ania to k u w ypow iedzi. Nie w ykluczone też, że akto rom tru d n o było uczyć się ta k pisanych ról, a jeszcze tru d n ie j — w ygłaszać je, resp e k ­ tu ją c a u to rsk ie in te n c je podziału w ierszowego. S ygnały tego podziału b y ły dla ich naw yk ó w częstokroć bardzo słabe: ani rac h u n k u sylabicz- nego, ani ry m u , a nie zawsze b y n a jm n ie j silne działy in to n acy jn e na końcach w ersów . T akie w ięc m ogły być powody, dla k tó ry c h W yspiań­ ski, znakom icie oczytan y w e w spółczesnej lite ra tu rz e dram aty czn ej i b lis­ ko w sp ó łp racu jący z te a tre m , zm ienił w iersz W a rs z a w ia n k i13.

P odobna decyzja, ja k w iadom o, jeśli je st ostateczna, obow iązuje w y­ daw ców pism poety, a — ja k w idać — p rz y jm u je ją bez zastrzeżeń rów -, nież te a tr. A le czy w w y p a d k u W a rszaw ia nki jest to zupełnie słusz­ ne? W ydaje się bowiem , że w prow adzenie w II red a k c ji m ate ria łu języ­ kowego red u n d an tn eg o w sto su n k u do pierw otnego te k s tu m iało jeszcze uboczne re z u lta ty . Nie ty lk o zm ieniła się fu n k cja dialogu, k tó ry w w ie­ lu w yp ad k ach m a te ra z ty lk o pozorny c h a ra k te r. Nowe zdania i sk ła d ­ n ik i w ielo k ro tn ie ja k b y „ p rz y tu p u ją ” sens, sta w ia ją „k rop ki nad i”, od­ b ie ra ją w idzowi czy czytelnikow i saty sfak cję pły nącą z w łasnej oceny w yd arzeń i słów, p a ra liż u ją czy nn y odbiór u tw o ru.

A le to nie w szystko. W tra k c ie p rzeform u ło w y w ania te k stu weszło do niego w II re d a k c ji w iele w yrazów i k o n stru k c ji m odyfikow anych i tw orzonych p rzez W yspiańskiego w im ię „tęży zny” i „m ocy” języka, praw d ziw y ch i pozornych archaizm ów , słow ianizm ów itp. Słow em — w iele z te j ta k nas drażn iącej „w yspiańszczyzny” : różne „zapom nieć” w znaczeniu „ z ap am iętać” (zob. w ostatnio cytow anej kw estii S krzyn ec­ kiego), „p rzecz”, „p rzed się”, „snad ź”, „ w ry c h le j”, nie używ ane form y i końców ki (zwłaszcza w klauzulach). Szczególnie to dotk liw e w n ag ro ­ m adzeniach, np. „przecz jestem snadź śm ie rte ln y łow iec” — dodane do k w estii Chłopickiego.

G orzej jed n ak, że n a d a ją c sw em u utw orow i bardziej reg u la rn ą fo r­ m ę w ierszow ą, nie u strzeg ł się W yspiański szeregu sprzeczności i no n ­ sensów. Je d e n z tak ic h w y p adków w zbudził ju ż kiedyś w ątpliw ości T a­ deusza Sinki:

13 K om entarz (ib i d e m , s. 377) w ią ż e p rzyczyn y zm ian w p row ad zon ych przez W ysp iań sk iego z ty m , że p rzy g o to w u ją c II red ak cję autor „m iał już w ię k sz e d o św ia d czen ie w ie r sz o p isa r sk ie ”. T aka op in ia jed n ak n ie m oże chyba w ogóle w ch o d zić w rachubę.

(26)

n ie rozum iem y, co znaczą słow a C hłopickiego, że w c h w ili w a żen ia się lo só w na polu b itw y on jest „jako w noc b łądzący ciem n ą ”, to zn ów „u szczytu rycersk ich c h w a ł” 14.

Otóż tego „szczytu ry cerskich ch w ał” nie było po pro stu w I re d a k ­ cji W arszaw ianki, dostał się on do utw o ru praw dopodobnie w zw iązku z poszukiw aniem ry m u do jednego z poprzednich wersów, kończącego się w yrazem „ciał” (w. 429 red ak cji II). Podobnie jest z tautologicznym i w yrażeniam i z p a rtii w izyjnych:

R edakcja I:

CHŁOPICKI

zn ajcież w y , kto ó w w ódz jak n a g ły piorun, jak b łysk M ars i M inerw a go w iodą

on jed en duszą w a lk i, za nim grom y lecą, gd zie ręką sk in ie, sięg n ie w zrokiem

R edakcja II:

Z najcież w y , kto ów w ódz, jak n a g ły piorun, jak b łysk; półbogi w o jen n e go w iodą, przed nim i za n im grom y. On M ars, on D u ch w id om y, le c i zw a la ć i zm óc.

Gdzie ręką sk in ie, — tłum , szczęk ów , tę te n tu szum . R edakcja I: M ARIA [ ] la m en t to szarpie i targa p ierś

b ólem przeczuć okru tn ych i grozą; —

R edakcja II:

[ ]

L am en t m ną szarpie i targa b ólem przeczuć, lę k ó w grozą;

„Szum szczęków” zaw dzięczam y zapew ne dbałości o in stru m e n ta c ję w iersza (uzyskiw aną p rzy pom ocy w spółbrzm ień rym ow ych), „grozę lę­ ków ” — u jednolicaniu to k u akcentow ego w w ersie. Z upełnie niezrozu­ m iałe jest dodane w II red ak cji zdanie Chłopickiego: „w spom nij [...] Że

14 T. S i n к o, w stę p do: S. W y s p i a ń s k i , Dzieł a. P ierw sze w y d a n ie zb io ­ row e. W opracow aniu A. C h m i e l ą i T. S i n к i. T. 3. W arszaw a 1926, s. X VI.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzieci pozostających pod nadzorem sądów

uspołecznionej i osób fizycznych od jednostek gospodarki uspołecznionej Palestra 22/9(249),

1978.. Do isto ty solidarności b iern ej należy m.in.. nie objętych odpow iedzialnością PZU ) roszczeń odszkodow aw czych

Doświadczenie wielu w ieków pozwoliło poznać, że na podstawie opinii w ym ien ia ­ nych m iędzy sędziami daje się utw orzyć lepszy sąd niż na podstawie

Najwyższego z dnia 11 stycznia 1978 r.. taryfy adwokackiej i wydatków jednego adwokata, np. na przejazdy), ale także ryczałtów pobieranych przez zespół

Glosa do uchwały Sądu Najwyższego z dnia

K ażdy jego fotogram je st p rzem yślaną, skończoną

P otrzebow skiego oraz