• Nie Znaleziono Wyników

Górnictwo węgla kamiennego w Polsce. Ku następnej generacji kopalń i sektora (1996 - 2005)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Górnictwo węgla kamiennego w Polsce. Ku następnej generacji kopalń i sektora (1996 - 2005)"

Copied!
420
0
0

Pełen tekst

(1)

A n d rze j L is o w s k i

GÓRNICTWO WĘGLA KAMIENNEGO

W POLSCE

KU NASTĘPNEJ GENERACJI KOPALŃ I SEKTORA

(1996 - 2 005 )

Główny Instytut Górnictwa

(2)

GÓRNICTWO WĘGLA KAMIENNEGO

W POLSCE

(3)
(4)

Andrzej Lisowski

GÓRNICTWO WĘGLA KAMIENNEGO

W POLSCE

––––––––––––––––––––––––––––––

KU NASTĘPNEJ GENERACJI KOPALŃ I SEKTORA

(1996–2005)

G łówny Instytut Górnictwa

Katowice 2006

(5)

Redakcyjna

Okładka („z tyłu)

Książka jest kolejnym zwartym wydawnictwem GIG, zawierającym prace prof.

Andrzeja Lisowskiego z zakresu ekonomiki, organizacji i zarządzania. Warto przypomnieć dwie monografie – prace zbiorowe Profesora i jego współpracowników – dokumentujące „fundamenty komputeryzacji zarządzania” w górnictwie węgla kamiennego – zakładane przez GIG w latach 1962–1974. Są to: Komputeryzacja zarządzania – z doświadczeń przemysłu węglowego (GIG 1972) i Zastosowanie komputerów oraz metod statystyki i ekonometrii w zarządzaniu branżą – na przykładzie górnictwa węgla kamiennego (GIG 1977). Warto też przypomnieć podręcznik akademicki: Podstawy ekonomicznej efektywności podziemnej eksploatacji złóż, wydany w 2001 roku, nakładem GIG i PWN – stanowiący podsumowanie wieloletnich prac prowadzonych w tym przedmiocie przez Profesora w Głównym Instytucie Górnictwa.

Niniejsze wydawnictwo skupia uwagę na wciąż aktualnych problemach rynkowej transformacji i dalszego funkcjonowania polskiego górnictwa węgla kamiennego.

Zawiera 25 prac Profesora (w tym jedną współautorską) – publikowanych w latach 1996–2005 w różnych czasopismach naukowo-technicznych i materiałach konferen- cyjnych. Jest w pewnym sensie kontynuacją analogicznego wydawnictwa zawierają- cego 20 prac wcześniejszych poświęconych pierwszej fazie rynkowej transformacji:

Górnictwo węgla kamiennego w Polsce – efektywność rekonstrukcja zarządzanie, 1989–1995 (Wydaw. „Śląsk” 1996).

W książce dominuje problematyka ekonomiki i zarządzania – jest jednak wyraź- nie „zakorzeniona” w technice i technologii podziemnej eksploatacji złóż. Nawiązuje do doświadczeń przeszłości, ale jest ukierunkowana przede wszystkim na rozwój i przyszłość. Może w wielu punktach wywoływać kontrowersje – zawiera jednak zdecydowane poglądy niezależnego analityka wraz z argumentacją – co zachęca do szukania kontr-argumentów i stymuluje dyskusję. Może być przydatna w kształceniu akademickim; także w procesie aktualizacji wiedzy wyższego dozoru oraz kadry zarządów kopalń i przedsiębiorstw górniczych.

(6)

Spis treści:

Od Autora – Wprowadzenie ... 7 1 II.1996 Czy w Górnośląskim Zagłębiu Węglowym jest potrzebny

alternatywny system eksploatacji pokładów? ... 23 2 II.1996 Aktualna sytuacja polskiego górnictwa węgla kamiennego

i drogi do jego wyższej efektywności ... 44 3 II.1996 „Wojna 30-letnia” o usprawnienie systemu identyfikacji

elementarnych zaszłości gospodarczych w kopalniach węgla

kamiennego ... 55 4 XII.1996 2000 t/d węgla handlowego z jednej ściany to „minimum” dla

efektywnej eksploatacji w Górnośląskich kopalniach... 64 5 III.1997 Prowadzić czy nie – górniczą eksploatację złóż, gdy

powierzchnia wymaga ochrony? ... 76 6 X.1997 O komputeryzacji zarządzania, kosztach i ich nadążnym

planowaniu w górnictwie (uwagi krytyczne i zadania u progu

XXI wieku) ... 94 7 II.1998 Koncentracja produkcji – trwałą szansą obniżania kosztów w

górnictwie ... 107 8 IV.1998 System MKK – szansa przystosowania do wymagań XXI wieku

procedur decyzyjnych w zakresie ochrony powierzchni przed

szkodami górniczymi ... 123 9 VI.1998 Przesłanki, cele i zadania, istotne dla skuteczności programu

rekonstrukcji górnictwa węgla kamiennego w latach 1998 do

2002 i 2020 ... 137 10 IX.1998 Spór o kierunki polityki eksploatacyjnej w programie reformy

górnictwa węgla kamiennego w latach 1998–2002 ... 153 11 XI.1998 O kosztach stałych i zmiennych oraz strukturalnym układzie

rozliczania kosztów produkcji w górnictwie węgla kamiennego ... 173 12 II.1999 O kosztach i szansach stosowania podsadzki hydraulicznej w

górnictwie węgla kamiennego ... 192 13 III.2002 Koncepcja systemu symulacyjnego, zintegrowanego planowania

inwestycyjno- -produkcyjnej działalności podziemnych kopalń –

system SZP ... 212 14 VII–VIII.2002 Podstawowy algorytm zarządzania ... 233 15 VI.2002 Rozszerzona ocena ekonomicznej efektywności przedsiębiorstw

– metoda bilansu dochodów publicznych (BDP) ... 243 16 IX.2002 Szansa racjonalizacji gospodarki zasobami w podziemnej

eksploatacji. Zrównoważone sczerpywanie złóż kopalin ... 253 17 I.2003 Transformacja polskiego górnictwa węgla kamiennego w latach

1990–2002 – dyskusja i konkluzje ... 266 18 VIII2003 Szansa na nowoczesność monitoringu i stymulacji ekonomicznej

efektywności wnętrza podziemnych kopalń – system SRK ... 286 19 XI.2003 Alternatywny program naprawczy polskiego górnictwa węgla

kamiennego w celu dostosowania go do funkcjonowania w UE ... 307 20 IX.2004 Niezauważane (ignorowane?) problemy funkcjonowania

gospodarki i państwa ... 324

(7)

21 IX.2004 Szanse wdrożenia w górnictwie węgla kamiennego,

trójukładowego monitoringu i analityki wnętrza podziemnych

kopalń ... 331 22 XII.2004 O nieodzowności spolaryzowanego wsparcia przez naukę

ekonomicznej efektywności polskiego górnictwa ... 341 23 X.2005 Uwagi do dokumentu „Polityka energetyczna polski do

2025 roku” ... 352 24 XII.2005 Miejsce modernizacji kopalń w programach restrukturyzacji

polskiego górnictwa węgla kamiennego w latach 1990÷2004 ... 365 25 IV.2006 Wpływ restrukturyzacji polskiego górnictwa węgla kamiennego

w latach 1990–2004 na kondycję sektora i na podstawowe

mierniki technicznej modernizacji kopalń ... 380 Cytowana literatura i źródła ... 406

(8)

OD AUTORA – WPROWADZENIE

Katowice, marzec 2006 r.

Ta książka, wydana przez Główny Instytut Górnictwa, zawiera artykuły i referaty które – publikowałem, głównie w Przeglądzie Górniczym, w latach 1996–2005. Prace, stanowią kolejne rozdziały książki i są zamieszczone w porządku chronologicznym.

Można przyjąć że wydawnictwo stanowi „dalszy ciąg” analogicznego zbioru prac z lat 1989–1995 – publikowanego przed dziesięciu laty w oficynie Śląsk [112].

Obydwa książkowe wydawnictwa cechuje to samo dążenie ich autora do połącze- nia swych wysiłków z wysiłkiem tych wszystkich, którzy – jak to mawiał profesor Bolesław Krupiński – są „wżenieni” w górnictwo i za swój niezbywalny obowiązek uważają „dopominanie” się o rozwój i wielkość tego narodowego dziedzictwa.

Autor – jak wielu górników – żyje w przekonaniu, że rynkowa transformacja polskiej gospodarki rozpoczęta ustawami z grudnia 1989 r. otworzyła przed górnictwem węgla kamiennego ogromną szansę. Mogliśmy przezwyciężyć obciążenia przeszłości i „dopracować” się nowej generacji kopalń nieporównanie bardziej nowoczesnych i ekonomicznie efektywnych od tych, które ogromnym wysiłkiem paru pokoleń górniczej kadry zbudowaliśmy w epoce PRL.

Mogliśmy to osiągnąć uwalniając górnictwo od skutków proilościowego rozwoju narzucanego przez „socjalistyczną ideologię” oraz wykorzystując możliwości, które zapewniała górnictwu jego względnie wysoka efektywność1 i zintegrowana struktura.

Ówczesny „(...) układ Wspólnoty i Gwarectw mógł być łatwo – za pomocą odpowied- niej ustawy przekształcony w SKARBOWY KONCERN [79, 81, 85] i mógł być skutecznie włączony do budowy gospodarki rynkowej (...) Nie było przeciwwskazań dla takiej decyzji, ani w prawach gospodarki kapitalistycznej ani w zasobach kadry kierowniczej przemysłu węglowego (...)” (luty 1993 [90]). Górnictwo w swym zintegrowanym układzie mogło zupełnie korzystnie i z sukcesem „wystartować” już w roku 1990 do niezbędnych proefektywnościowych przekształceń.

Niestety, ten podstawowy sektor naszej gospodarki został w roku 1990 skierowa- ny na zupełnie inną drogę przekształceń – z przyczyn, które określałem wówczas [90]

jako „ideologiczne i doktrynalne”. W latach 1990–1993 była to droga dezintegracji (żeby nie powiedzieć „destrukcji”) – co przekreśliło możliwość wykorzystania

„atutów”, które mieliśmy na początku rynkowej transformacji. W następnych latach 1994–2005 WŁAŚCICIEL (działający jako Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy) kierował tzw. restrukturyzacją górnictwa decyzjami krótkowzrocznymi i arbitral- nymi – nierzadko pseudorynkowymi – co po szesnastu latach transformacji doprowadziło je do obniżenia potencjału produkcyjnego o około 30–40% i utraty ponad 50% zasobów przemysłowych.

1 W drugiej połowie lat 1980 (według danych GUS) węgiel był naszym najbardziej efektywnym towarem eksportowym (E = 0,61) – bardziej opłacalnym od eksportu np.

przemysłu maszynowego (0,79) elektrotechnicznego i elektronicznego (1,04) i spożywczego (1,37) [78, 131].

(9)

Krytyka drogi rozwoju o powyższej charakterystyce – zarysowanej tu w ogrom- nym skrócie – oraz „dopominanie” się o zmianę przyjętej przez WŁAŚCICIELA koncepcji dostosowywania górnictwa węgla kamiennego do wymagań gospodarki rynkowej – stanowi znaczącą część merytorycznej treści zarówno tej książki jak jej poprzedniczki (Śląsk, 1996).

Ta w pewnym sensie „historyczna warstwa” treści omawianych książek może być przydatna jako źródło informacji o faktografii i analitycznym dorobku okresu rynkowej transformacji górnictwa węgla kamiennego w latach 1990–2005 – głównie jako przestroga aby w przyszłości nie były popełniane podobne błędy. Historii nie da się jednak ani cofnąć ani zmienić.

W aspekcie praktyki i rozwoju górnictwa większe znaczenie mogą mieć prezen- towane w tych książkach rozwiązania i propozycje jako składowe wizji następnej generacji kopalń i także sektora, która powinna była powstać w okresie rynkowej transformacji, a niestety nie powstała. Po piętnastu trudnych latach makro-działań likwidacyjnych – wizji takiej nadal trudno się doszukać – zwłaszcza w poglądach

„sztabowego zaplecza” WŁAŚCICIELA oraz w poglądach kierownictwa jednostek grupujących kopalnie. Przy tym potrzebnej wizji nie ma ani w obszarze techniki ani zarządzania – zarówno na poziomie kopalń (jako podstawowych zakładów produkcyj- nych) jak też na poziomie organizacji ponadkopalnianej, warunkującej efektywne funkcjonowanie sektora w ramach gospodarki kraju.

Niewątpliwie, „dopracowanie się” takiej wizji – przekonującej i akceptowanej tak przez WŁAŚCICIELA jak „wiodącą” kadrę górnictwa węgla kamiennego – jest podstawowym zadaniem bieżącej dekady XXI wieku. To że dotychczas nie była wyraźnie zarysowana i w odpowiednim czasie wskazana jako długofalowy cel wysiłków podejmowanych w badaniach i w praktycznej działalności sektora – jest niestety jedną z istotnych przyczyn nie zadawalającego stanu w którym znalazło się górnictwo węgla kamiennego po 16-tu latach rynkowej transformacji.

Podstawową intencją przekazywaną w tej książce przez jej autora jest zachęcenie kadry inżynierów i ekonomistów do rzetelnego wysiłku w poszukiwaniu postępo- wych, skutecznych rozwiązań – tak w obszarze techniki jak zarządzaniu – i do budowania tym sposobem następnej generacji kopalń i sektora! To ona określi przyszłość naszego górnictwa węgla kamiennego na najbliższe dziesięciolecia i daleką perspektywę.

Przeszłość utworzyła naszą teraźniejszość. Przyszłość natomiast formuje twórcze wykorzystanie doświadczeń przeszłości, trafność wizji, która powinna być kształtowana zbiorowym wysiłkiem oraz determinacja realizacyjna.

Wyrażam nadzieję, że publikacje zebrane w książce – również gdy będą wywoływać kontrowersje – przyczynią, się do wyprowadzenia górnictwa na rozsądniejszą drogę rozwoju i skuteczniejszą od tej, którą było prowadzone dotychczas. Wyrażam też niezachwiane przekonanie, że polskiemu górnictwu węgla kamiennego uda się osiągnąć pomyślny rozwój przez wiele następnych dziesięcioleci, z ogromną korzyścią dla Kraju i Unii Europejskiej.

* * *

(10)

Aby ułatwić odbiór prac zamieszczonych w książce – przygotowałem wprowa- dzenie obejmujące pięć punktów. W pierwszym wyjaśniam jak rozumiem pojęcie następnej generacji – użyte w tytule. W drugim i trzecim punkcie – charakteryzuję górnictwo węgla kamiennego w okresie PRL, poprzedzającym rynkową transforma- cją. W punkcie czwartym – wskazują realia okresu transformacji, które uzasadniały zarówno podejmowaną krytykę formowanej rzeczywistości jak proponowane rozwiązania naprawcze i kierunki działań. W punkcie piątym wskazuję na główne rozwiązania i działania, których realizacja – moim zdaniem – warunkuje zakwalifi- kowanie kopalń i całego sektora do ich następnej generacji. Projektowo-konstrukcyjna bądź algorytmiczna i programistyczna sprawność tych rozwiązań – a następnie wdrożeniowe zaawansowanie – zadecyduje o tym, czy i kiedy będziemy mogli uznać, że generacja kopalń PRL została zastąpiona przez nową generację kopalń XXI wieku.

1. SPECYFIKA HISTORYCZNEGO PROCESU FORMOWANIA SIĘ KOLEJNYCH GENERACJI KOPALŃ I GAŁĘZI GÓRNICTWA Górnictwo jest tak dawne jak cywilizacja. Zmieniało cywilizację i samo zmienia- ło się pod jej wpływem. Przypomnijmy kopalnie neolitycznego górnictwa Krzemionek Opatowskich (700 szybów), górnictwo soli zapoczątkowane przez Kazimierza I Odnowiciela nadaniem Benedyktynom z Tyńca „prawa poboru soli kamiennej i warzonej w Wieliczce” (1044 r.), czy górnictwo rud organizowane „Ordunkiem Gornym” nadanym tarnogórskim gwarkom przez księcia Jana Opolskiego (1528 r.).

Trudno się nie zgodzić, że kopalnie funkcjonujące w każdym ze wskazanych okresów były odmienne nie tylko pozyskiwaną kopaliną ale, że należały też do historycznie różnych generacji kopalń i górnictw.

Nie wchodząc w specyfikę czasów tak odległych, przypomnijmy generację ko- palń węgla kamiennego okresu wielkiej rewolucji przemysłowej, drugiej połowy XIX w. To wówczas pierwsze wynalezione maszyny parowe zostały zastosowane do odwadniania i ciągnienia urobku, a dobowe wydobycie kopalń zaczęto liczyć nie w dziesiątkach a w setkach ton. Następna generacja kopalń węgla okresu międzywo- jennego to już jednostki o wyraźnie nowocześniejszym wyposażeniu i o produkcji dobowej rządu 1,5–3,5 tys. ton, funkcjonujące przeważnie w określonych grupach kapitałowych i zintegrowane z dalszym wykorzystaniem i przetwórstwem węgla.

Łatwo widoczną specyfiką w rozwoju górnictwa jest z jednej strony trwałość niektórych jego składowych elementów i cech – a z drugiej strony pojawianie się nowych. O przechodzeniu górnictwa od uprzedniej generacji do następnej decydują właśnie te nowe elementy i cechy – jako dźwignie technicznego i organizacyjnego postępu. O tempie ich pojawiania się decyduje głównie rozwój badań i wdrożeń oraz wymagania rynku; także realia polityki gospodarczej państwa i warunki, które sprzyjają – bądź nie – dojrzewaniu składowych elementów nowej generacji kopalń.

O tempie natomiast przechodzenia kopalń i odnośnych gałęzi górnictwa (sektorów) do następnej generacji – decyduje nasycenie praktyki kopalnianej postępowymi rozwiązaniami, które prowadzi do zmian JAKOŚCIOWYCH – głównie w aspekcie bezpieczeństwa górniczego oraz technicznej sprawności i ekonomicznej efektywności osiąganej skutecznym zarządzaniem.

(11)

Tak więc przyjmuję, że pojawianie się nowych, postępowych składowych ele- mentów i cech górniczej rzeczywistości – to inkubacja („wykluwanie” się) następnej generacji kopalń i w konsekwencji całego sektora. Upowszechnianie się i wszech- stronny rozwój tych składowych – to proces formowania kolejnej generacji. Gdy nasycenie praktyki kopalnianej nowymi rozwiązaniami w obszarze techniki i za- rządzania osiągnie zdecydowaną przewagę o znamionach JAKOŚCIOWEJ zmiany – możemy mówić o pojawieniu się następnej generacji kopalń i sektora.

Jeżeli ktoś mi powie, że tak określone pojęcie nowej generacji kopalń – a z tym również całych gałęzi (sektorów) górnictwa – nie jest precyzyjne i otwiera rozległe pole do dyskusji, to się z nim zgodzę! Będę jednak twierdził, że dyskusja o tym jak i kiedy powstaje nowa generacja kopalń – a poprzez rozwiązania ponadkopalniane (głównie w systemach zarządzania) również całych gałęzi górnictwa – jest bardzo potrzebna. Będę też twierdził, że zarysowanie wizji następnej generacji kopalń i odnośnego sektora – jako celu do którego powinniśmy dążyć – jest nieodzownym warunkiem przyspieszonego rozwoju.

2. ROZWÓJ GÓRNICTWA OKRESU PRL ORAZ FORMOWANIE SIĘ TEJ GENERACJI KOPALŃ I SYSTEMÓW ZARZĄDZANIA,

KTÓRA W 1989 ROKU ZNALAZŁA SIĘ NA „STARCIE”

DO RYNKOWEJ TRANSFORMACJI

Skupiając uwagę na okresie w którym formowała się aktualnie funkcjonująca generacja naszych kopalń węgla kamiennego trzeba podkreślić wyjątkowość owego okresu. W 1945 roku całe górnictwo węgla kamiennego na Górnym i Dolnym Śląsku znalazło się na terytorium Państwa Polskiego i zostało znacjonalizowane. Występują- ce wcześniej silne powiązania górnictwa węglowego z przetwórstwem tego surowca zostały zerwane. Kopalnie zaczęły funkcjonować w zintegrowanej strukturze Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego, w którym kluczową pozycję Naczelnego Dyrektora Technicznego zajmował inż. Bolesław Krupiński. Później zostało ujęte w strukturę branżowego ministerstwa, które następnie objęło również energetykę.

Państwowa Rada Górnictwa, jako doradczy organ Premiera, spełniała pod przewod- nictwem Bolesława Krupińskiego funkcję „sztabu” w którym były przygotowane koncepcje i programy rozwoju całego polskiego górnictwa – w tym również węgla kamiennego.

Jeszcze w pierwszej połowie lat 1970, górnictwo węgla kamiennego – jak na ówczesne warunki socjalistycznej ekonomiki – było wcale sprawną makro-jednostką gospodarczą. Kierownictwo resortu wykazywało „właścicielski instynkt gospodarza”.

Rozwój sektora był wyraźny i obejmował zarówno obszar techniki (infrastruktury kopalń, systemów eksploatacji, wyposażenia powierzchni) jak zarządzania. Resort finansował wówczas z własnych środków2 szeroki program komputeryzacji prac analityczno-rozliczeniowych i planistycznych w całym przemyśle węglowym.

2W owym czasie funkcjonował tzw. Fundusz Postępu Technicznego – zasilany „opodat- kowaniem” każdej produkowanej tony określoną kwotą.

(12)

Kopalnie, choć obciążone wszystkimi konsekwencjami wadliwości gospodarki nakazowo-rozdzielczej („uznaniowo-przetargowej” [77]) oraz konsekwencjami utrudnionego dostępu do wymienialnego pieniądza – były stopniowo modernizowane i powiększane (rekonstruowane). Również nowe kopalnie były projektowane na coraz większe zdolności produkcyjne – z zastosowaniem nowoczesnych rozwiązań projektowych, zwłaszcza w technice ciągnienia szybami.

W następnych latach – rosnące zużycie węgla w gospodarce marnotrawiącej tanią energię oraz rosnący eksport węgla jako konsekwencja wymagań Paktu Warszawskie- go i możliwości efektywnego pozyskiwania dewiz – coraz wyraźniej „przestawiały”

górnictwo węgla kamiennego na rozwój głównie ILOŚCIOWY. Zwłaszcza na zwiększanie zdolności produkcyjnej kopań i zwiększanie wydobycia – z eskalacją zaniedbań w zakresie ochrony powierzchni i zasobów (m.in. eliminowanie podsadzki hydraulicznej). Wymagania stawiane przez „resortowego właściciela” przed kadrą górnictwa węgla kamiennego – w zakresie zmniejszanie kosztów, poprawy ekono- micznej efektywności czy modernizacji systemów zarządzania (warunkującej wszelki rozwój) – były coraz wyraźniej jedynie „hasłowe”.

W latach 1980. – gdy w kraju zaczęły się pojawiać elementy gospodarki rynkowej – w górnictwie węgla kamiennego trwał PRL-owski system ekonomiczno-finansowy, urzędowe ceny węgla, limity eksportowe itd., a kryteria ekonomicznej efektywności były coraz wyraźniej ignorowane. Tak np. mimo systematycznego zastępowania w ścianach – stojaków indywidualnych kompleksową obudową zmechanizowaną – koncentracja produkcji w przodkach eksploatacyjnych zmniejszyła się między rokiem 1980 a 1990 – w eksploatacji zawałowej z około 1060 do około 950 t/dobę a w eksploatacji z podsadzką hydrauliczną z około 760 do 605 t/dobę3.

Równocześnie – w wyniku oddziaływania przez kilka dziesięcioleci, fatalnego sprzęgnięcia w socjalistycznej gospodarce dwóch podstawowych funkcji zarządzania:

planowania i motywowania [77] – w kopalniach następowało „nawarstwianie” się najróżnorodniejszych „przerostów”! Był to ewidentny skutek powszechnie stosowanej przez jednostki gospodarcze metody zabezpieczania sobie możliwie najdogodniej- szych warunków do realizacji planów i ich przekraczania, aby osiągać związane z tym, wszechstronne korzyści. Dobrą ilustracją nagromadzonych „przerostów” mogą być trzy wskaźniki charakteryzujące w 1989 roku średnią kopalnię, która wówczas produkowała około 8840 t/dobę.

• Średnia w kopalni liczba prowadzonych ścian i chodników – odpowiednio 12,3 i 16,7.

• Średnia na koniec roku długość utrzymywanych chodników – 172 km (bez wyrobisk strukturalnych).

• Liczba zatrudnionych w tzw. kopalni zasadniczej (na dole i na powierzchni) – 5940 osób.

Znamienne dla lat 1980 były nie tylko zaniedbania w zakresie jakości technicz- nych parametrów kopalń, ale również ignorowanie konieczności podnoszenia na

3 W tym czasie w górnictwie W. Brytanii i Niemiec z jednej ściany o analogicznym wyposażeniu wydobywano już ponad 1800 t/dobę.

(13)

coraz wyższy poziom jakości zarządzania. W tych latach, intensywne prace nad rozwojem skomputeryzowanych systemów monitoringu i analityki wnętrza kopalń oraz systemów planowania działalności inwestycyjnej i produkcyjnej sektora – zostały w aspekcie merytorycznym (B+R) „wyhamowane”, a w aspekcie wdrożeniowym całkowicie wstrzymane.

Zarysowany wyżej, historyczny proces formowania się generacji kopalń i sektora węgla kamiennego okresu PRL – mimo wielu zrozumiałych ułomności tego procesu – doprowadził do powstania górnictwa znaczącego w skali europejskiej. Organizacyjnie było zintegrowane w „socjalistycznym, resortowym koncernie”, obejmującym 70 głębinowych kopalń oraz kilkadziesiąt przedsiębiorstw w zapleczu inwestycyjnym, maszynowym i usługowym. Roczna zdolność produkcyjna górnictwa sięgała 195–200 mln ton węgla handlowego, a średnia dobowa produkcja wynosiła około 620 tys. ton.

3. ELEMENTY I CECHY GÓRNICZEJ RZECZYWISTOŚCI, KTÓRE W OKRESIE PRL ZAPOWIADAŁY FORMOWANIE SIĘ KOLEJNEJ GENERACJI KOPALŃ I SYSTEMÓW ZARZĄDZANIA

Zapowiedź następnej generacji kopalń, która nie zdołała się uformować w latach 1945–1989 – ale ma szansę zająć miejsce generacji kopalń PRL – pojawiła się już w okresie międzywojennym gdy Henryk Czeczott wprowadził do terminologii górniczej pojęcie „koncentracji robót” (1924 [16]), i gdy Bolesław Krupiński wiązał to pojęcie z systemem ścianowym i „zasadą racjonalizacji” (1929 [41]). Także, gdy Rudolf Piaseczny, prowadząc w kopalni Dębieńsko ścianę o długości 400 m w pokładzie o miąższości 1 m, osiągnął wydajność oddziałową „3 tony na głowę” – i wskazywał, że przyczyną sukcesu była „koncentracja robót i wszelkie korzyści z niej wynikające” (1930 [165]).

W powojennym okresie PRL jako pierwszy najwyraźniej przybliżył tę wizję Andrzej Smolarski w jednym ze znakomitych, do dziś aktualnych „Wykładów dla wyższego dozoru technicznego kopalń”, organizowanych przez Bolesława Krupińskiego [193]. W roku 1948, a więc w czasie gdy generacja kopalń PRL – (od 1989 roku oczekująca na wymianę) dopiero zaczynała się rozwijać – mówiąc o „zasadzie koncentracji” – powiedział: „Zasada ta wyraża się dążeniem do skupienia wydobycia całej kopalni w możliwie małej liczbie przodków odbudowy, w wypadku idealnym w jednym przodku” (str. 135).

Dalsza konkretyzacja kierunku wskazanego przez A. Smolarskiego nastąpiła najwyraźniej na przełomie lat 1950–1960, w wyniku zrealizowanych wówczas w GIG, obszernych badań nad definicją i miernikami koncentracji produkcji oraz jej wpływem na pracochłonność kopalń [50, 54]. Po blisko 30-tu latach formowania się pojęcia koncentracji produkcji we współczesnym górnictwie, została wówczas przyjęta definicja uogólniona: „... ilość wydobycia w jednostce czasu na element kopalni” [50].

Definicja ta rozszerzyła pojęcie koncentracji na wszystkie elementy kopalni i równocześnie umożliwiła wprowadzenie do praktyki ilościowych mierników koncentracji – co zapoczątkowało prowadzenie badań nad jej wszechstronnym wpływem na ekonomikę kopalń.

(14)

W owym czasie zostały też sformułowane dwie tezy zarysowujące z większą dokładnością wizję kopalń następnej generacji:

Teza I – rok 1959 – „Idziemy do górnictwa charakteryzującego się coraz większą koncentracją eksploatacji, w którym wielka ilość wydobycia będzie uzyskiwana z niewielkiej liczby przodków skupionych wokół odpowiednio przelotowych dróg odstawy. Czy to się komuś podoba, czy nie – taki jest kierunek rozwoju nowoczesnego górnictwa – wynikający zresztą z prostego faktu, że intensywna eksploatacja obniża bardzo wydatnie pracochłonność poza przodkową, a dzięki temu jest tańsza od eksploatacji ekstensywnej i zdekoncentrowanej” [50].

Teza II – rok 1964 – „zasadniczym perspektywicznym celem górnictwa jest kopal- nia, uzyskująca całe przypadające na nią wydobycie z jednego lub co najwyżej kilku przodków, prowadzonych w jednym pokładzie, obsługiwanych przez jeden punkt załadowczy, jedną główną drogą transportu, podszybie i szyb. Cel ten wyraża dążenie do maksymalnego uproszczenia kopalni i (równocześnie) do maksymalnego wykorzystania (obciążenia wydobyciem) jej wyrobisk, wyposażenia i wszystkich pozostałych elementów” [54].

W następnych latach – gdy przez blisko dwie dekady górnictwo węgla kamienne- go okresu PRL coraz wyraźniej szło drogą rozwoju proilościowego – tak zarysowana wizja następnej generacji kopalń została zepchnięta w zapomnienie. Formowała się natomiast scharakteryzowana wyżej proilościowa generacja kopalń i sektora. Jak podkreślano, było to górnictwo o potencjale produkcyjnym sięgającym 200 mln ton/rok, z ogromnym zapleczem budowlano-montażowym i maszynowym ale równocześnie górnictwo obciążone „garbem” ogromnych „przerostów”, nie zdolne do skutecznego wykorzystania rozwiązań proefektywnościowych, które mimo braku zapotrzebowania powstawały również w tamtych warunkach.

Wśród tych rozwiązań – nie budzących większego zainteresowania ówczesnych władz „resortowego koncernu” – warto wymienić następujące przykłady:

• metoda potencjałów [59] umożliwiająca operatywną kontrolę wykorzystania wyposażenia produkcyjnego zainstalowanego w ścianach – bez konieczności użycia monitoringu czujnikowego,

• metoda prognozowania wartości całokształtu szkód górniczych na terenach objętych wpływami podziemnej eksploatacji złóż” [62], racjonalizująca pozyski- wanie zasobów z filarów ochronnych,

• tama do ciągłego tamowania i podsadzania ścian z obudową kroczącą [66], umożliwiająca zrównanie ze ścianami zawałowymi produktywności ścian prowa- dzonych z zastosowaniem podsadzki hydraulicznej,

trójukładowy system dekretowania elementarnych zaszłości kopalnianych na rejony rozliczeniowe, procesy i jednostki organizacyjne [60], bez którego nie jest możliwe nieodzowne powiązanie kosztów z technicznymi i górniczymi warunka- mi ich powstawania,

• skomputeryzowana, symulacyjna metoda prognozowania ekonomicznej efektywności wariantów budowy i rozwoju kopalń węgla kamiennego ... (system SPP) [63] umożliwiająca zasadnicze ograniczenie wpływu subiektywnych

(15)

i arbitralnych ocen ekonomicznej efektywności wariantów działalności – na decyzje w planowaniu inwestycji i produkcji sektora oraz w gospodarce zasobami.

Wskazałem tylko parę przykładów z prac, które prowadziłem i które są nadal aktualne. Ale rozwiązań podobnie niewykorzystywanych – albo wykorzystywanych niedostatecznie – było przecież wiele. Były proponowane przez wiele autorskich zespołów, zarówno w obszarze techniki jak zarządzania. Rozwiązania te – jeżeli nie wszystkie to liczne spośród nich – mogły budować w nakazowo-rozdzielczym górnictwie PRL nową JAKOŚĆ. Górnictwo węgla kamiennego, które w roku 1990 rozpoczynało rynkową transformacją – dysponowało więc niewątpliwie dużym zasobem rozwiązań wcześniej nie wykorzystanych, które mogły znacząco ułatwić i przyspieszyć formowanie nowej – już rynkowej – generacji kopalń i sektora.

Niestety, historia potoczyła się inaczej.

4. PRZYJĘTA DROGA DOSTOSOWANIA GÓRNICTWA WĘGLA KAMIENNEGO DO WYMAGAŃ GOSPODARKI RYNKOWEJ I REZULTATY TRANSFORMACJI PROWADZONEJ W LATACH

1990–2005

W lutym 1989 roku, gdy w czasie obrad Okrągłego Stołu decydowały się losy i kierunki rozwoju całego kraju – w podzespole ds. górnictwa nie było jasnego poglądu jak górnictwo węgla kamiennego miało pokonywać drogę transformacji rynkowej. Nie było pewności jaki „kształt” na końcu tej drogi miała osiągnąć następna generacja kopalń i sektora, która – nie było co do tego wątpliwości – musiała zastąpić generację uformowaną w PRL. Ścierały się różne, przeważnie sprzeczne poglądy.

Dominował nurt zachowawczy reprezentowany przez „stronę rządową” i nurt liberalny przeważający po „stronie solidarnościowej”. Tendencja do uniknięcia lub minimalizacji zmian zderzała się z tendencją do zmiany wszystkiego – pod hasłem kopalń „samodzielnych, samorządnych, samofinansujących” [80] – na końcu drogi prawdopodobnie sprywatyzowanych. Już wówczas „przebijała się” doktryna (ciążąca później na rynkowej transformacji całej gospodarki) – w myśl której efektywna może być tylko własność prywatna, państwowa (publiczna) natomiast jest skazana na gorsze wyniki [2, 93].

Tymczasem rozsądek i elementarna wiedza górnicza podpowiadały, że obydwie tendencje są nieracjonalne, a w niektórych propozycjach ewidentnie błędne.

Zachowanie górnictwa w tym stanie, który osiągnęło u progu rynkowej transfor- macji groziło – w konfrontacji z konkurencją światowych eksporterów węgla – nieuchronnym bankructwem w niezbyt odległej perspektywie. Tendencja natomiast pozbawienia górnictwa węgla kamiennego zintegrowanej struktury organizacyjnej i „wystawienie” pojedynczych kopalń do walki o rynek – była jawnie sprzeczna z doświadczeniem znaczących górnictw świata – gdzie konkurencję wygrywają przede wszystkim duże korporacje grupujące wiele kopalń. Było też sprzeczne z własnym doświadczeniem ponad stuletniej eksploatacji Górnośląskiego Zagłębia Węglowego.

Doświadczenie to mówi, że kopalnie, które w istocie nie produkują węgla ale go pozyskują ze złoża – z natury zróżnicowanego w aspekcie jakości kopaliny

(16)

i warunków geologiczno górniczych – nie mogą uzyskiwać jednakowych wyników ekonomicznych, jeżeli są eksploatowane racjonalnie (tzn. z pełnym wykorzystaniem występujących możliwości). Ekonomiczna efektywność poszczególnych kopalń jest ze swej górniczej natury zróżnicowana i zmieniająca się w czasie – zwłaszcza dłuższym – co grozi bankructwem (zamknięciem kopalni) w okresie „kryzysu”

opłacalności, o długości trudnej do przewidzenia. Ten jeden argument powinien wystarczyć aby uzasadnić celowość pracy kopalń w strukturze zintegrowanej – choć w obszarze zarządzania przemawia za tym wiele dalszych, bardzo istotnych argumentów.

Wyniki starcia poglądów przy „Okrągłym Stole” i droga, która została narzucona rynkowej transformacji górnictwa węgla kamiennego – to dziś już historia znana.

Górnictwo zostało rozdrobnione a rynek węgla zdezorganizowany i wydany na „łup”

prywatnych pośredników. Na dodatek zostały mu „zaaplikowane” ceny sprzedaży węgla nie pokrywające kosztów produkcji – „rzekomo dyktowane przez rynek węgla”

(W. Blaschke [4]) – co już w latach 1991–1993 doprowadziło ten sektor na skraj gospodarczej katastrofy.

Aby przypomnieć dramatyzm owego okresu warto zacytować karykaturalną koncepcję kreśloną w lutym 1993 r. przez ówczesnego „ideologa” rynkowej transformacji górnictwa węgla kamiennego. W koncepcji tej zakładał: „... utworzenie ok. 5–7 ugrupowań gospodarczych ... (skupiających – AL)... kopalnie perspektywiczne (minimum 20 lat eksploatacji) ... Następnie strona rządowa rozpoczęłaby negocjacje na temat warunków przejęcia przez „wybrańców” ... pozostałych ... kopalń ...

Kopalnia („wybraniec”! – AL.)), która wygrywa przetarg może „połknąć” pozostałe kopalnie na zasadach rynkowych: sama decyduje o obsadzie zarządów kopalń, strukturze organizacyjnej ugrupowania, wewnętrznym ustroju ekonomicznym, wielkości wydobycia, cenach, wielkości zatrudnienia. Przetarg byłby zażarty i owocował by wzrostem efektywności. Przecież to zwycięska kopalnia stawia warunki: jej zarząd jest nie naruszony, jej związki panują nad pozostałymi strukturami związkowymi, jej ludzie są zwalniani w ostatniej kolejności...” [147, str. 14].

Po tak pomyślanym, pseudorynkowym eksperymencie (którego „echa” można znaleźć również w następnym etapie rynkowej transformacji) WŁAŚCICIEL kopalń oraz grupujących je spółek skarbu państwa rozpoczął realizację tzw. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Była znamienna stosowanym uprzednio – utrzymywa- niem cen węgla na poziomie niższym od kosztów produkcji i parytetu importowego oraz konsekwentnie realizowanymi makrodziałaniami likwidacyjnymi. Aby osiągnąć rentowność górnictwa węgla kamiennego, jako deklarowany cel restrukturyzacji – zamiast eliminować „przerosty” nawarstwione w gospodarce nakazowo-rozdzielczej i rozwijać wszystkie modernizacyjne rozwiązania, które miały szansę skutecznie formować post PRL-owską, rynkową generację „uproszczonych” kopalń i efektywnego sektora – rozpoczęto likwidację najpierw kopalń tzw. „trwale nierentownych” a później kopalń tworzących tzw. „nadmierne moce produkcyjne”;

(nadmierne w stosunku do zdegradowanego rynku!).

Rozpoczynając tak ukierunkowaną restrukturyzację sektora – ustawą „Prawo Geologiczne i Górnicze” z 1994 r. [197] – przekazano w gestię kopalń i grupujących

(17)

je przedsiębiorstw podejmowanie decyzji o tym czy oczekujące na eksploatację parcele zasobowe będą wybierane czy też będą przeklasyfikowywane i pozostawiane jako „nieopłacalne”. Przekazując jednostkom produkcyjnym takie kompetencje – nie udostępniono im równocześnie szeroko rozumianych „instrumentów” umożliwiają- cych rzetelną, zobiektywizowaną ocenę ekonomicznej efektywności poszczególnych parcel zasobowych przy wykorzystaniu doświadczeń całego górnictwa i nie ustanowiono kontroli sporządzania tych ocen przez Urzędy Górnicze. Tym sposobem została otwarta możliwość pozorowania ocen ekonomicznej efektywności zasobów i sięgania w sposób rabunkowy, jedynie po najkorzystniejsze partie pokładów i pokłady.

Kopalnie i grupujące je przedsiębiorstwa objęte kolejnymi programami „likwida- cyjnej” restrukturyzacji i poddane ogromnej presji aby zmniejszały zatrudnienie – funkcjonując w warunkach permanentnego zagrożenia płynności finansowej i niedoboru środków na inwestycje – korzystały dość swobodnie ze wskazanej możliwości. Przy tym – starały się „utrzymać na powierzchni” realizując elementarne działania modernizacyjne. Ogromnym wysiłkiem modernizowały to co było w zasięgu ich możliwości – utworzonych na szczęście powszechnie wdrażaną gospodarkę rynkową i wymienialną złotówką.

W kopalniach pojawiły się nowe konstrukcje wielokrotnie wydajniejszych kom- bajnów ścianowych i chodnikowych. Obudowa zmechanizowana ścian i współpracu- jące z nimi przenośniki zgrzebłowe zostały gruntownie unowocześnione a obudowa chodników usprawniona (częściowo z pionierskim wykorzystaniem kotwi).

W transporcie urobku upowszechniły się nowe typy przenośników i taśm oraz wyposażenia przesypów – co łącznie z osiągniętym postępem w utrzymaniu chodników – wprowadziło nową jakość w transporcie oddziałowym i w znaczącej części transportu głównego. Proces likwidacji i uruchamiania nowych przodków ścianowych został usprawniony. Upowszechniła się automatyzacja procesów przeróbki mechanicznej i wielu stanowisk pracy na dole – zwłaszcza w czujnikowej kontroli parametrów bezpieczeństwa górniczego. W zarządzaniu nastąpił wyraźny postęp w obsłudze rynkowych funkcji zarządów jednostek grupujących kopalnie oraz zarządów kopalń – za pomocą następnej generacji komputerów i skomputeryzowa- nych systemów analityczno-rozliczeniowych.

Makrodziałania likwidacyjne realizowane w kolejnych programach restruktury- zacji sektora oraz modernizacja prowadzona przez kopalnie we wskazanych wyżej zakresach (i także innych zakresach o mniejszym znaczeniu) – doprowadziły w okresie rynkowej transformacji do niewątpliwych, JAKOŚCIOWYCH zmian w kondycji górnictwa węgla kamiennego.

Oto skrótowa charakterystyka tych zmian – zarówno niekorzystnych jak korzyst- nych – między rokiem 1989 a 2005 (rok 1989 = 100%):

• Zasoby bilansowe i operatywne kopalń czynnych: 1989 – odpowiednio 30,680 i 12,788 mld t; 2004 – 15,939 i 4,513 mld t; ubytek odpowiednio 48 i 65% co oznacza, niewątpliwie rabunkową gospodarkę złożem.

(18)

• Liczba czynnych kopalń: 1989 – 70 kopalń; 2005 – 324 kopalnie; ubyło 38 kopalń; (ubytek – 54,3%).

• Średnia roczna produkcja węgla handlowego jednej kopalni: 1989 – 2,5 mln t, 2005 – 3,0 mln ton; wzrosła o 0,5 mln ton; (20%).

• Zatrudnienie w kopalni właściwej na mln ton rocznej produkcji: 1989 – 2344 osób; 2005 – 1264 osób; zmniejszyło się o 1080 osób (ubyło 46%).

• Koncentracja produkcji w przodkach ścianowych: 1989 – 719 t/dobę; 2005 – 3035 t/dobę (wzrost do 422% – co oznacza postęp bardzo dobry).

• Dekoncentracja organizacyjno-techniczna (DOT), mierzona średnią w skali roku, liczbą zatrudnionych w kopalni właściwej, przypadających na jeden czynny przodek ścianowy: 1989 – 474 osoby; 2005 – 918 osób; (wzrost o 94% co ozna- cza, że za korzystnym wzrostem koncentracji w przodkach fatalnie nie nadążało

„upraszczanie” struktury kopalń i organizacji pozaprzodkowej).

• Skomputeryzowane systemy zarządzania. Między rokiem 1989 i 2005 wyposaże- nie kopalń i grupujących je przedsiębiorstw w komputery oraz sprzęt pomocniczy osiągnęło poziom, który nie hamuje modernizacji zarządzania, natomiast meryto- ryczna, proefektywnościowa skuteczność stosowanych systemów w zakresie analityki i planowania pozostają w istocie na poziomie nie wiele lepszym niż w okresie PRL. W praktyce – mamy w kopalniach całe „cmentarzyska niewyko- rzystanych liczb” – ale nadal nie ma metod zapewniających obiektywną ocenę ekonomicznej efektywności prowadzonej eksploatacji złoża. Funkcjonuje nato- miast powszechnie stosowana zasada sporządzania ocen ekonomicznych zgod- nych z oczekiwaniami przełożonego.

5. KU NASTĘPNEJ GENERACJI KOPALŃ I SEKTORA!

W nawiązaniu do powyższej charakterystyki stanu kopalń i całego sektora po okresie PRL (punkty 2 i 3) oraz do charakterystyki zmian osiągniętych w obszarze techniki i zarządzania w wyniku 16-tu lat rynkowej transformacji (punkt 4) – trzeba postawić pytanie: Czy stan, który osiągnęliśmy można uznać za odpowiadający następnej – post PRLowskiej – generacji kopalń i sektora (w obszarze techniki i systemów zarządzania) w polskim górnictwie węgla kamiennego? Czy wizja generacji, którą decydujemy się uznać za potrzebną i właściwą dla I dekady XXI wieku – odpowiada aktualnej rzeczywistości górnictwa?

Odpowiedź na to pytanie może być różna. W zasadzie każdy górnik może loko- wać „poprzeczkę wymagań” stawianych przed górnictwem – na różnej wysokości.

Ja – od czasu gdy zostałem „wżeniony” w górnictwo przez Profesora Krupińskiego – mam ją ulokowaną wysoko! Uważam, że polskie górnictwo – w tym zwłaszcza górnictwo węgla kamiennego jako główny filar bezpieczeństwa energetycznego kraju – powinno i ma szansę funkcjonować na wysokim, światowym poziomie.

Moja odpowiedź na postawione pytanie jest więc negatywna. Wyłączam z tej oceny sprawę drastycznego zmniejszenia potencjału produkcyjnego górnictwa węgla

4Bez małej kopalni prywatnej – „Siltech”.

(19)

kamiennego, gdyż uwzględnienie tego faktu wymagało by przeniesienia oceny na znacznie szerszą płaszczyznę. Uważam, że stan, który osiągnęliśmy w okresie 16-tu lat niefortunnie i w wielu aspektach błędnie prowadzonej rynkowej transformacji tego górnictwa – nie może być uznany za następną – post PRLowską generacją kopalń i sektora. Nawet w technologii eksploatacji ścianowej, w której nastąpiło największe zbliżenie do wizji górnictwa następnej generacji – wciąż brakuje powszechnie, bieżąco stosowanego – skomputeryzowanego monitoringu wykorzystania dyspozycyjnego czasu wyposażenia przodkowego w powiązaniu z kosztem eksploatacji całego ciągu produkcyjnego. Niestety – bez takiego monitoringu trudno wyobrazić sobie sprawne zarządzanie kopalniami XXI wieku.

Podobnych braków, których usunięcie przybliża lub nawet warunkuje osiągnięcie poziomu JAKOŚCI postulowanej dla następnej generacji kopalń i sektora – jest niestety nie mało, zarówno w obszarze techniki jak zarządzania. Braki te – przynajm- niej niektóre – wskazuję w publikacjach z lat 1996–2005 zebranych w tym wydawnic- twie. Równocześnie proponuję rozwiązania i kierunki działań umożliwiające eliminację niesprawności. Propozycje powstawały w kolejnych latach rynkowej transformacji – uważam jednak, że są nadal aktualne i że większość z nich może okazać się przydatna.

Za szczególnie istotne – w aspekcie postulowanej, wysokiej sprawności i ekonomicznej efektywności następnej generacji kopalń i sektora – uważam propozycje dotyczące pięciu zadań. Określę je skrótowo i wskażę rozdziały książki (publikacje) – w których tym zadaniom poświęcam najwięcej uwagi.

1. Podjęcie szeroko zakrojonych prac badawczo-rozwojowych i wdrożeniowych aby już w najbliższych latach wprowadzić do kopalń nowy system eksploatacji pokładów – alternatywny w stosunku do ścian kompleksowo zmechanizowa- nych. Bez takiego systemu, który zastąpi dotychczasowego „monopolistę” tam wszędzie gdzie nie jest on ekonomicznie efektywny – będziemy skazani na nad- mierne koszty produkcji i dalsze niedopuszczalne straty zasobów. Największe szanse na sprostanie tak wysokim wymaganiom ma – jak dotychczas – system ubierkowo-zabierkowy do pola – z zastosowaniem chodników wgłębnych.

System ten może wyeliminować bardzo duże koszty wyposażenia ścian komplek- sowo zmechanizowanych i prowadzenia chodników rozcinających pokład (stwa- rzających przy tym największe zagrożenia tąpaniami). Może też znacząco ułatwić przechodzenie frontem eksploatacyjnym niewielkich uskoków i dzięki wydłużeniu frontu eksploatacyjnego ułatwić eksploatację pod terenami chronionymi; (rozdzia- ły 1, 4, 10 i 22 oraz rozdział 5 w pracy [131]).

2. Podniesienie technologii podsadzki hydraulicznej na taki poziom nowoczesności aby jej stosowanie nie zmniejszało postępu frontu eksploatacyjnego – co zapewni konkurencyjność tej technologii w aspekcie kosztów – w stosunku do dewastacyj- nej technologii zawałowej. Osiągnięcie tego stanu zależy głównie od zakończenia badań i wdrożenia przeponowych tam podsadzkowych w eksploatacji ściano- wej oraz od wdrożenia usprawnionych instalacji podsadzkowych (urządzenia zasilania, gumowane rurociągi o wielokrotnie wyższej trwałości, niezawodna armatura przodkowa). Usprawnienie technologii podsadzki hydraulicznej i jej

(20)

przywrócenie polskim kopalniom węgla kamiennego (w roku 1970 z podsadzką hydrauliczną wydobyliśmy 65 mln t) jest nieodzownym warunkiem zwiększenia bezpieczeństwa górniczego, zwłaszcza eksploatacji prowadzonej na coraz więk- szych głębokościach. Także warunkiem funkcjonowania kopalń jako „zakładów produkcji bezodpadowej” i co nie mniej istotne – przywrócenie górniczej eksploa- tacji ogromnych zasobów zalegających w filarach ochronnych z równoczesną minimalizacją szkód górniczych w obiektach powierzchniowych; (rozdziały 5, 8, 12 oraz praca [119]).

3. Zakończenie już daleko zaawansowanych prac badawczo-wdrożeniowych nad powszechnym zastosowaniem w monitoringu i analityce funkcjonowania wnętrza podziemnych kopalń – trójukładowego dekretowania elementarnych zaszłości gospodarczych – obejmującego: układ terytorialny (rejony rozliczeniowe i obiekty), układ procesowy i organizacyjny. Układ terytorialny tworzy unikalną możliwość powiązania kosztów z warunkami ich powstawania, układ procesowy umożliwia prognozowanie (z niezbędnym prawdopodobieństwem) kosztu eksplo- atacji prowadzonej na założonym poziomie technicznym, a układ organizacyjny – operatywną, proefektywnościową kontrolę osiąganych wyników i motywowanie kadr. Bez sprawnie funkcjonującego, trójukładowego monitoringu elementarnych zaszłości – zwłaszcza kosztów – nie jest możliwe wyznaczanie pełnego kosztu po którym pozyskuje się węgiel z poszczególnych przodków i parcel zasobowych kopalni. Oznacza to również niemożność prognozowania na podstawie aktual- nego doświadczenia, pełnego kosztu eksploatacji zasobów przewidywanych do eksploatacji – co jest równoznaczne z przekreśleniem możliwości kwalifiko- wania zasobów do wybierania, bądź pozostawienia w złożu – na podstawie wiaro- godnych ocen ekonomicznych (podlegających kontroli) i tym sposobem możliwości opanowania marnotrawstwa zasobów, które wystąpiło w okresie rynkowej transformacji; (rozdziały 3, 11, 18, 21).

4. Szerokie zastosowanie w zarządzaniu, zarówno kopalniami jak całym sektorem – metody symulacyjnego odtwarzania w komputerze procesu funkcjonowania podziemnych kopalń węgla kamiennego – w dowolnie długim okresie czasu, przy zadanym poziomie techniki górniczej. W metodzie tej realizowanej przy zastoso- waniu sieci pertowskich zmodyfikowanych przez Andrzeja Czyloka [18, 20]

i oprogramowanych w pakiecie SPP1 – wykorzystuje się dane o strukturze kopalni i dane geologiczne o zasobach oraz tzw. model kosztów obiektywizujący ocenę w skali wszystkich kopalń sektora. W wyniku zastosowania metody – zostają określone w sposób zobiektywizowany koszty pozyskania zasobów dla różnych zakładanych wariantów eksploatacji – co umożliwia nie tylko zasadnicze uspraw- nienie metod planowania inwestycyjnej i produkcyjnej działalności kopalń ale również prognostyczne określanie kosztu wydobycia i zyskowności zasobów w złożu. Bez zastosowania wskazanej – odpowiednio zaktualizowanej metody i pakietu oprogramowania, (który paradoksalnie w okresie rynkowej transformacji został zepchnięty w zapomnienie) – będziemy nadal pozbawieni możliwości gospodarowania zasobami z wykorzystaniem racjonalnych ocen. Nie ulega wąt- pliwości, że bez oprogramowania, które zapewnia stosowanie we wszystkich

(21)

przypadkach jednakowych kryteriów oceny opłacalności wybierania zasobów – w szczególności: jednakowego „modelu” prognozowania kosztów pozyskania i wyznaczania wartości węgla na podstawie jego cech – nie będzie możliwa eliminacja dowolności ocen i opanowanie związanej z tym rabunkowej gospodar- ki zasobami; (rozdziały 6, 13, 14, 16).

5. Zapewnienie górnictwu węgla kamiennego – jako sektorowi o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego kraju – statusu większej niż do- tychczas niezależności od arbitralnych decyzji podejmowanych przez „kadencyj- nych” polityków i rządową administracją działającą z ich nadania. Specyfika górnictwa, które pozyskuje nieodnawialne zasoby ziemi, będące własnością również przyszłych pokoleń – wymaga z jednej strony stabilnej polityki paliwo- wo energetycznej i surowcowej państwa, ukierunkowanej na wykorzystanie własnych zasobów – z drugiej zaś właścicielskiego zarządzania, które w kopal- niach i w sektorze kreuje warunki długofalowego, proefektywnościowego rozwo- ju. Już na „starcie” do rynkowej transformacji lansowałem myśl [81, 85, 93], że do zarządzania majątkiem państwowym powinien być powołany SKARB PAŃ- STWA jako jednostka gospodarcza (kapitałowa), maksymalnie apolityczna i niezależna od Rządu – na wzór NBP. Zgodnie z tym postulatem, górnictwo węgla kamiennego – powinno być „prywatną własnością SKARBU PAŃSTWA” – powinno normalnie funkcjonować na wolnym rynku oraz odpowiadać za swą efektywność (m.in. poprzez zaangażowanie w przetwórstwo węgla) i za wygry- wanie konkurencji ze światowymi eksporterami węgla (m.in. poprzez zorganizo- wanie taniego przewozu węgla). Jestem przekonany, że taki wariant funkcjonowania górnictwa jest nadal aktualny; (rozdziały 9, 15, 20, 23, 25).

Zakończona sukcesem realizacja pięciu wskazanych zadań utworzy „fundament”

umożliwiający rozwiązywanie wielu dalszych zadań – zarówno szczegółowych jak bardziej ogólnych. Z tego względu zadania te określam jako kluczowe dla skutecznego formowania się post PRLowskiej generacji kopalń i sektora.

Kopalń bezpieczniejszych – mimo pogarszających się warunków naturalnych;

znacząco „uproszczonych” tak w aspekcie liczby czynnych przodków jak struktury transportowej i wentylacyjnej; lepiej zorganizowanych zwłaszcza w obszarze służb utrzymania ruchu i w robotach pozaprzodkowych – z wykorzystaniem specjalistycz- nych oddziałów i brygad jednostek „ponadkopalnianych”. Kopalń – podkreślam:

znacząco „uproszczonych” strukturalnie i organizacyjnie. Zarządzanych z wykorzy- staniem wszechstronnie rozwiniętych skomputeryzowanych systemów monitoringu wnętrza funkcjonujących kopalń i co najważniejsze – wspartych na tym monitoringu – symulacyjnych systemów prognozowania oraz proefektywnościowego, zintegrowane- go planowania działalności inwestycyjnej i produkcyjnej.

Sektora, który – bez względu na trudną do przewidzenia ponadkopalnianą struk- turę organizacyjną – będzie objęty WŁAŚCICIELSKIM zarządzaniem ukierunkowanym nie na makrodziałania likwidacyjne (prowadzone pod hasłem poprawy rentowności i utrzymania podaży węgla na poziomie zaniedbywanego popytu), a na dostosowanie zdolności produkcyjnej frontu eksploatacyjnego do możliwości zbytu węgla – z przestrzeganiem racjonalnej gospodarki zasobami oraz zachowaniem rezerw

(22)

w zdolności produkcyjnej szybów i zakładów wzbogacania. Sektora, który jest ukierunkowany na ekonomiczną efektywność i rozwój w długiej perspektywie; na zwiększanie wydajności załóg w kopalniach ale równocześnie – tworzenie w otoczeniu kopalń nowych miejsc pracy, m.in. poprzez zaangażowanie w „Rekulty- wację Śląska”, poprzez wszechstronną integrację sektora z zaniedbanym przetwór- stwem węgla na paliwa płynne oraz paliwa ekologiczne dla indywidualnego ciepłownictwa itd.

Czy tak zarysowana wizja kopalń i sektora – jako cel i zadanie do realizacji jeszcze w tej dekadzie XXI wieku – jest przekonująca i czy jest realna?

W roku 2006, gdy tę książkę Główny Instytut Górnictwa oddaje do rąk Czytelni- ka, nasze górnictwo znajduje się wprawdzie w nowym punkcie na osi czasu, ale stoi nadal przed większością problemów, które występowały w roku 1990 gdy generacja kopalń uformowana w okresie PRL wkraczała w nową rzeczywistość. Niektóre z nich zwiększyły swą skalę trudności (np. problem eksploatacji na dużych głębokościach) i zarysowały się nowe (np. konieczność zwiększania już w najbliższych dekadach produkcji dotychczas ograniczanej). Choć istotne sposoby rozwiązania tych problemów były opracowywane już wcześniej – zadania do wykonania są ogromne, na miarę zbiorowego wysiłku całej twórczej KADRY górnictwa węgla kamiennego.

Wszystko co prezentuję, dyskutuję i lansuję w publikacjach przekazywanych ponownie do rąk Czytelnika – ma zachęcać do tego wysiłku. Jeżeli ta zachęta będzie skuteczna – choćby w nie wielkiej skali – będę uważał, że zamysł zbiorczego wydania publikacji spełnił oczekiwania.

W tym miejscu składam serdeczne podziękowanie Naczelnemu Dyrektorowi Instytutu profesorowi Józefowi Dubińskiemu – za wyrażenie zgody na realizację tego zamysłu w formie wydawnictwa GIG.

Prof. zw. dr hab. inż. Andrzej Lisowski

(23)
(24)

1 II.1996

CZY W GÓRNOŚLĄSKIM ZAGŁĘBIU WĘGLOWYM JEST

POTRZEBNY ALTERNATYWNY SYSTEM EKSPLOATACJI POKŁADÓW?

1. GDZIE SZUKAĆ UZASADNIONEJ ODPOWIEDZI NA TO PYTANIE?

W polskim górnictwie węgla kamiennego, ze ścian i obsługujących je chodników, uzyskujemy 100% wydobywanego węgla. System wybierania pokładów ścianami – głównie kompleksowo zmechanizowanymi – jest więc swoistym „monopolistą”. Od lat 1960 gdy system ten „wyparł” z kopalń ostatnie zabierki, jest to „monopol” nie zagrożony przez żaden inny system.

W 1983 r., podsumowując w Przeglądzie Górniczym [72] analizę wykazującą ogromny wpływ rosnącej koncentracji produkcji na efektywność naszego górnictwa węgla kamiennego w latach 1960–1980 – pisałem: „... nowoczesne wyposażenie, którym w minionym dwudziestoleciu nasycono roboty górnicze ... w następnym dwudziestoleciu nie wystarczy...” – ale równocześnie konstatowałem: „Niestety pojawienie się nowej generacji technik i technologii górniczych umożliwiających kontynuację dotychczasowego trendu wzrostowego jest mało prawdopodobne ... w najbliższych 10–15 latach ... Jedyną rozsądną perspektywę stanowi więc intensywny JAKOŚCIOWY rozwój tych technik i technologii, które powstały i sprawdziły się w minionym dwudziestoleciu” – czyli systemu ścianowego!

Kilkanaście minionych lat, wypełnił rzeczywiście intensywny rozwój systemu ścianowego i nie pojawił się żaden nowy system, który mógłby „realnie” z nim konkurować. Dopiero w roku 1993, inż. Krzysztof Gralikowski – na sympozjum zorganizowanym w GIG z okazji 100 lat podsadzki hydraulicznej na Górnym Śląsku podał inicjalną koncepcję ubierkowo-zabierkowego „systemu siemianowickiego”

[27]. Na podstawie tej inicjalnej koncepcji w wyniku dwuletnich intensywnych prac analitycznych i projektowo-konstrukcyjnych – z udziałem dr. inż. A. Decowskiego i inż. K. Gralikowskiego – została zarysowana bardziej rozwinięta wersja systemu

Przegląd Górniczy nr 2, 1996. W artykule wykorzystano niektóre wyniki badań zrealizo- wanych w projekcie KBN [105, 111]. UWAGA: Analityczne wyniki tego projektu były tak istotne, że wykorzystano je w dwóch różnych celach. W ostatnim rozdziale książki [112] aby uzasadnić celowość prowadzenia II fazy rynkowej transformacji drogą „twardego proefektyw- nościowego zarządzania” [115] – natomiast w P.G., aby uzasadnić konieczność wdrożenia alternatywnego systemu eksploatacji pokładów. Ze względu na odmienność tematu, zdecydowano się na zamieszczenie w tej książce artykułu PG mimo, że „faktograficzne argumenty” są powtórką wykorzystanych również we wskazanym rozdziale książki [112];

(A.L.).

(25)

ubierkowo-zabierkowego wraz z nową generacją niezbędnego wyposażenia. Ostatnio wersja ta została przedstawiona na Międzynarodowej konferencji Automatyzacji Górnictwa ICAMC ’95 i opublikowana w pracy [111]. Sądzę, że właśnie tak zarysowany system eksploatacji ma w określonych warunkach, wyraźną szansę zajęcia w Górnośląskim Zagłębiu pozycji systemu alternatywnego w stosunku do ścian kompleksowo zmechanizowanych.

Ale system ubierkowo-zabierkowy to tylko koncepcja i zarys rozwiązań, nato- miast realnym systemem jest nadal jedynie aktualny „monopolista” – system ścianowy. Bez względu na to, czy obok systemu ubierkowo-zabierkowego pojawi się koncepcja jeszcze jakiegoś innego systemu – na razie z taką koncepcją niestety nikt nie wystąpił – zawsze przebycie drogi od wstępnych do gotowych rozwiązań, które mogłyby podjąć rywalizację z systemem ścianowym, wymaga znacznych środków finansowych. Powstaje więc pytanie: jak można uzasadnić niezbędne duże nakłady na zaprojektowanie i przeprowadzenie prób poligonowych nowego systemu eksploatacji pokładów, aby mógł stać się systemem „realnym”, rzeczywistą alternatywą dla systemu ścian kompleksowo zmechanizowanych?

Otóż najbardziej racjonalne wydają się trzy „ścieżki” prowadzonej argumentacji.

1. Odwoływanie się do doświadczeń najbardziej rozwiniętych górnictw Zachodniej Europy, które w warunkach „monopolistycznego” stosowania najnowocześniej- szych ścian kompleksowo zmechanizowanych nie potrafiły utrzymać kosztów produkcji poniżej cen światowych i znalazły się w pozycji faktycznego „bankruc- twa”; także odwoływanie się do doświadczenia największych eksporterów węgla (Australii, USA i in.), którzy ściany kompleksowo zmechanizowane stosują tylko tam gdzie ich produkcja może osiągnąć średnio 5÷8 tys. t/d a obok nich, w mniej dogodnych warunkach stosują inne systemy, głównie system komorowo- -filarowy (room and pillar).

2. Odwoływanie się do potencjalnych walorów systemu ubierkowo-zabierkowego lansowanego jako rozwiązanie konkurencyjne w stosunku do systemu ścianowe- go, a więc prezentacja jego efektywności, opracowywanie szczegółów poszcze- gólnych elementów wyposażenia, np. przenośnika, obudowy itp.

3. Wskazywanie na mankamenty i ograniczenia monopolisty – ścianowego systemu eksploatacji pokładów, które w warunkach Górnośląskiego Zagłębia Węglowego są istotną przyczyną występowania w kopalniach wysokich kosztów produkcji;

w konsekwencji są również przyczyną zagrożenia konkurencyjności polskiego węgla na otwartym rynku paliw.

Spośród wskazanych „ścieżek”, pierwsza i druga były wykorzystywane wielo- krotnie. Na kolejnych etapach prac nad systemem ubierkowo-zabierkowym – zarówno w publikacjach [27, 88, 92, 98] jak w przygotowywanych wystąpieniach do władz górnictwa [94, 101] – argumentacja ta była wykorzystywana najszerzej. Brakowało natomiast pogłębionej analizy, która umożliwiałaby szersze wykorzystanie argumen- tów „ścieżki” trzeciej. Dopiero w ostatnim półroczu prace realizowane w ramach indywidualnego programu badawczego KBN [105], poszerzyły rozpoznanie faktograficzne i powiększyły w tym zakresie zasób argumentów.

(26)

Ważniejsze wyniki tych badań podaję niżej w punkcie 2. Jednak gdy 13 czerwca br. – na sympozjum zorganizowanym przez Komitet Górnictwa Polskiej Akademii Nauk i Główny Instytut Górnictwa, z udziałem członków trzech Sekcji tego Komitetu – pokazałem niektóre z tych wyników, prof. dr hab. inż. Adam Klich odebrał tę prezentację jako „krytykę systemu ścianowego”. Otóż chcę jak najmocniej podkreślić, że intencją badań i poniższej prezentacji nie jest „krytyka systemu!” Ich sens jest zupełnie odmienny.

Idzie o to aby doceniając w pełni ogromne walory systemu ścianowego, zwłasz- cza ścian kompleksowo-zmechanizowanych – uznać jednak pewne ograniczenia tego systemu i tym samym uznać nieodzowność rozwinięcia prac badawczo-rozwojowych nad systemem alternatywnym. To nie musi być system ubierkowo-zabierkowy! Może być jakiś inny – byle był! Faktu występowania w systemie ścianowym określonych ograniczeń nie da się zanegować, a dalsze ignorowanie tego faktu – wyrażające się brakiem środków na niezbędne badania – może bardzo negatywnie zaciążyć na dalszym funkcjonowaniu naszego górnictwa węgla kamiennego.

Zadania w zakresie poprawy efektywności tego górnictwa – w tym zwłaszcza obniżenia kosztów produkcji – są ogromne. Właśnie ze względu na rozmiar tych zadań, skuteczne rozwinięcie badań nad systemem alternatywnym jest tak istotne i pilne. Sądzę, że tak sformułowany postulat nie powinien być odbierany jako

„krytyka systemu ścianowego” a raczej jako dążenie do eliminacji nieefektywnych zastosowań, aby tą drogą zwiększyć jego sprawnościowe wyniki i wzmocnić pozycję w naszym górnictwie węgla kamiennego. O wzrost koncentracji i rozwój systemu ścianowego dopominałem się przez dziesięciolecia (m.in. 50, 53, 72) i choćby dlatego dążenie do kreowania systemu alternatywnego ma takie „drugie dno”.

2. OGRANICZENIA WYSTĘPUJĄCE W ZASTOSOWANIACH SYSTEMU ŚCIANOWEGO ORAZ ICH WPŁYW

NA WYNIKI KOPALŃ

Analiza systemów ścianowych stosowanych w Górnośląskim Zagłębiu Węglo- wym sprowadza się w istocie do analizy sześciu odmian tych systemów. Wyróżnia się je według sposobu kierowania stropem: zawał i podsadzka hydrauliczna bądź sucha – oraz według rodzaju obudowy i związanej z nią mechanizacji: ściany kompleksowo zmechanizowane i ściany z obudową indywidualną.

Wspólną cechą wszystkich odmian systemu ścianowego – wynikającą z jego tech- nologicznej istoty – jest przechodzenie każdego przodka ścianowego przez co najmniej cztery fazy robót: zbrojenie (wyposażanie) przodka, jego rozruch, później fazę produkcji i wreszcie likwidacji. Wiele ścian, w zależności od warunków geologiczno- -górniczych, może przechodzić przez pięć dalszych faz określonych w ewidencji jako:

wygaszanie, zatrzymanie, rezerwa, wyczekiwanie i zaburzenia tektoniczne.

Liczba ścian występujących w kopalniach w poszczególnych fazach robót stano- wi istotną przesłankę zarówno do oceny poziomu technicznego systemów ścianowych jak też do oceny geologiczno-górniczych warunków ich stosowania; jest przy tym istotnym czynnikiem wpływającym na ekonomiczną efektywność systemu ścianowe-

(27)

go rozpatrywanego w pełnym cyklu technologicznym od przygotowania ściany do jej likwidacji.

Na rysunku 1 przedstawiono strukturę wykorzystania według faz robót – ścian pozostających w ewidencji kopalń węgla kamiennego, w średnim miesiącu I kwartału 1995 r. Na ogólną liczbę 599 ścian, w fazie produkcji pozostawało 413 ścian tj.

okrągło 69%. Blisko co trzecia (31% – 186 ścian) pozostawała poza fazą produkcji: 46 ścian (7,7%) w zbrojeniu i 92 (15,3%) w likwidacji; 48 ściany znajdowały się w pozostałych fazach robót (8,0%).

Rys. 1. Struktura wykorzystania ścian w górnictwie węgla kamiennego według faz robót; średnia miesięczna liczba ścian w I kwartale 1995 r. Razem 599 ścian

Tak więc, w ocenie warunków stosowania systemów ścianowych (a z tym możli- wości obniżenia kosztów produkcji węgla kamiennego) należy brać pod uwagę, że aktualnie w naszych kopalniach na każde dwie ściany pozostające w fazie produkcji – trzecia ściana jest albo zupełnie bezproduktywna albo daje produkcję ograniczoną – jako ściana rezerwowa, przechodząca zaburzenia tektoniczne itp.

Trzeba też brać pod uwagę, że w pierwszym kwartale 1995 r. na ogólną średnio- miesięczną liczbę 599 ścian, w kopalniach prowadzono 955 przodków chodnikowych, w tym 230 chodników tzw. kamiennych, 568 kamienno-węglowych i tylko 157 węglowych. Na jeden przodek ścianowy w ewidencji przypadało więc średnio 1,6 przodka chodnikowego. Ponieważ koszty ponoszone w tych przodkach kształtowały się na poziomie 5300 zł na jeden przodkodzień z obłożeniem – w porównaniu z kosztem około 16000 zł na jeden przodkodzień z obłożeniem w przodkach ścianowych – chodniki, podobnie jak ściany nieproduktywne, powinny być rozpatrywane jako istotny element ścianowych systemów eksploatacji, współdecydujący o ich koszcie. Istotny jest zwłaszcza koszt poza przodkami w zakresie utrzymania, obsługi procesów produkcyj- nych itp. – nie objęty wskazanym kosztem w przodkach.

Niestety – ze względu na stan systemów analityczno-rozliczeniowych obsługują- cych kopalnie – odpowiednio kompleksowa ocena efektywności stosowania systemów ścianowych z uwzględnieniem kosztów pozaprzodkowych występujących właśnie w chodnikach – jest aktualnie niemożliwa. Nawet najprostsze wskaźniki oddziałowe – obejmujące normalnie całość robót od punktu nawiązania wentylacyjnego i przejmo-

Cytaty

Powiązane dokumenty

jące zmianę parametrów użytkowych tych podsadzkowni zmywczyck, w których nie da się uzyskiwać pełnego zasilania rurociągów mieszaniną o optymalnej gęstości oraz

palni nie zmienia się w czasie prowadzonych badań w sposób istotny.. Normatywy zużycia energii elektrycznej.... Normatywy zużycia energii elektrycznej... Wyznaczenie

1 https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofy_górrnicze_w_Polsce.. głębiej prowadzona eksploatacja pokładów węgla kamiennego powodują wzrost liczby robót wybierkowych

- już zaliczone do gazowych, w których występowanie metanu zostało niewątpliwie stwierdzone w wyrobiskach górniczych prowadzonych w pokładzie węgla na obszarze górniczym

Istotę wspomnianej modyfikacji jest zastępienie współczynnika RQ - dla kontrolowanego obszaru wyrobisk górniczych - wskaźnikami uzyskanymi z rozwięzania układu

Zasadniczym celem więzi hierarchicznej jest zespolenie pogrupowanych zadań podsystemów kopalni wokół realizacji produkcji, przy czym kanałami tej więzi płyną informacje: co,

Ilpex- cTaBxeHHue chhmkh noKa3HBaKT pa3JiHHHbie bhäm noBpe»xeHHfl bojiokoh cepxpeBKHbi jieHTbi, gjia Koiopoä yciaHOBxeHO 40% CHHxeHHe conpoT hbjishhh na paciascem

Weryfikatorami stosowanej organizacji pracy są: rytmiczność produkcji, wielkość wydobycia, koszty wydobycia oraz utracone możliwości wydobycia na skutek niepełnego