• Nie Znaleziono Wyników

"Historia gospodarcza ludności świata", Carlo M. Cipolia, Warszawa 1965 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Historia gospodarcza ludności świata", Carlo M. Cipolia, Warszawa 1965 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Ihnatowicz, Ireneusz

"Historia gospodarcza ludności świata",

Carlo M. Cipolia, Warszawa 1965 :

[recenzja]

Przegląd Historyczny 5 7 /1 , 154-156

1966

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

R

E

C

E

N

Z

J

E

C arlo M. C i p о 11 a. H istoria gospodarcza ludności św iata, W arszaw a 1965, P a ń stw o w e W ydaw nictw o N aukow e, W spółczesna B ib lio te k a N a u ­ k o w a „O m ega”, s. 108.

Ileż dośw iadczeń i m a rz eń h isto ry k a sk ry sta liz o w a ło się w te j książeczce! W idać t u śla d w ielo k ro tn eg o n ie d o sy tu po le k tu rz e drobiazgow ych p rzyczynków i sporów , echo w ielo k ro tn y c h p y ta ń o cel i p ożytek p o szu k iw ań m onograficznych, chęć o g a rn ię ­ t a je d n y m sp o jrze n ie m d ziejów ludzkości, d o ciek an ie co w h isto rii i w d n iu d zisie j­ szym je s t głów nym problem em . U czony w ło sk i z a jm u je się bow iem n a s tu n ie w ie lk ie ­ go fo rm a tu stro n a c h h isto rią ludzkości i uw ag ę sw ą pośw ięca głów nie o sta tn im 10 ty ­ siącom la t, w k tó ry c h d o k o n ały się zasadnicze zw roty dziejów . K sią żk a p rzy ty m nie je s t ogólnikow a, p rze ciw n ie — zaró w n o w m a te ria le , gdzie sp o tk ać m ożna n a w e t z a ­ s k a k u ją c e i szczegółow e d a n e sta ty sty c zn e , ja k i w e w n io sk a ch n a ty m m a te ria le b u ­ d o w a n y c h je s t zd u m iew a jąc o k o n k re tn a .

J e s t to m ożliw e dzięki d y sk re tn e j, ale żelaznej dyscyplinie, z ja k ą p o tra k to w a n y z o sta ł te m a t. W szystko p o d p o rzą d k o w a n o bow iem o b se rw ac ji d w u zasadniczych, z d a ­ n ie m C i p o 11 i, przełom ów w h isto rii i k o n se k w e n cjo m z ty c h przełom ów w y n ik a ­ jącym . Idzie o dw ie re w o lu c je : neolity czn ą i przem y sło w ą. P o szu k iw a n ie cech w sp ó l­ n y c h w ty c h c e zu rac h i o d su w an ie n a p la n d ru g i in n y c h p u n k tó w zw ro tn y c h nie

je s t czym ś now ym . K sią żk a tu o m a w ian a im p o n u je je d n ak ż e zw arto ścią i k o n se k w e n ­ c j ą obrazu. C złow iek — p o w iad a a u to r — żył przez k ilk a se t tysięcy la t czerpiąc e n e rg ię z o taczającego św ia ta poprzez niszczenie z w ie rząt i dziko ro sn ąc y ch ro ślin ja d aln y c h . S y tu a c ja zm ien iła się ra d y k a ln ie , gdy człow iek zaczął zajm o w ać się ro l­ n ic tw e m i hodow lą — o p an o w a ł bow iem sz tu k ę p o w ięk sza n ia zasobów e n e rg ii s to ­ ją cy c h do jego dyspozycji. R ów nież w d ru g iej re w o lu c ji — w re w o lu c ji p rz e m y ­ słow ej w idzi a u to r p rze d e w szy stk im zm ianę sposobu c z erp an ia i u ży tk o w a n ia en e rg ii: o p an o w a n ie u m ie ję tn o ści w y k o rz y sty w a n ia en erg ii n ag ro m a d zo n e j w p a ­ liw ach . O bie te zm iany n ie odbyły |j ę w sposób g w ałto w n y — pod słow em re w o ­ lu c ja rozum ie się tu d łu g o trw a ły proces — i obie przy n io sły ze sobą bezw zględne i w zg lęd n e (tj. n a jednego m ieszkańca) zw iększenie śro d k ó w , k tó re m ogą być u ż y ­ t e za ró w n o d la celów in w esty cy jn y ch , ja k i k o n su m p c y jn y c h . M ie rn ik iem rozw o­ j u sił w y tw ó rc zy c h je s t w ięc d la C ipolli u m ie ję tn o ść p o słu g iw a n ia się w p ierw szej re w o lu c ji biologicznym i k o n w e rto ra m i energ ii, w d ru g ie j zaś nieożyw ionym i.

Z a p y ta ć w y p a d a n ie ty lk o o to, czy w p ro w a d ze n ie takiego m ie rn ik a d a je le p ­ sze, d o k ła d n ie jsz e w y n ik i, n iż in n e sposoby o k re śla n ia sto p n ia ro zw o ju sił w y tw ó r­ czych, lecz ta k ż e o to, czy m ożliw a je s t p ró b a p o ró w n y w a n ia n ie k tó ry c h w sk a ź ­ n ik ó w n a ta k ie j p rz e strz e n i i w ta k im czasie. Czy i w ja k im sto p n iu p o ró w n y ­ w a ln a je s t p o p ra w a s ta n d a r tu w y ży w ien ia o tę sam ą ilość k alo rii, np. dziś w I n ­ d iach i w S zw ecji, albo n a ja k im k o lw ie k obszarze w I II w . p.n.e. i w X IX w. n.e.? N ie je d n o k ro tn ie ju ż w sk az y w an o n a niebezpieczeństw o zbytniego k o n k re tu w t a ­ k ic h o k azjach . P o ró w n y w a n ie ja k ich k o lw iek zjaw isk p rz y pom ocy jednego tylk o m ie rn ik a zaw sze z a w iera p ew n e ry zy k o — ty m w iększe, im m n iej szczęśliw ie do­ b r a n o m ie rn ik . W ystarczy przy p o m n ieć, że ta k pow szechnie p rz y ję te ja k o w sk a ź ­ n ik roczne zużycie w ęg la k am ien n e g o też n ie je d n o k ro tn ie zaw odzi i n ie uw zg lęd n ia n p . fa k tu , że m a szy n y p a ro w e w fa b ry k a c h i lok o m o ty w y w S zw ecji, R osji i in ­ n y ch le sisty c h k r a ja c h były przez dłu g i czas o p a la n e drzew em . Czyż p rzez to b y ły m n ie j w ażnym elem e n te m p o stę p u technicznego niż te, k tó re w in n y c h k ra ja c h o p a la n o w ęglem ? W p raw dzie a u to r rów n ież żyw i w k w estii m ie rn ik ó w w iele za -/

(3)

R E C E N Z JE

155

strzeżeń , czasem w ręcz o drzuca m ożliw ość w y m ie rn y c h p o ró w n ań , tru d n o p ow ie­ dzieć je d n a k , ab y z ty c h zastrzeżeń w y cią g n ię te zostały n ależ y te w nioski. M ierze­ n ie sto p n ia ro zw o ju sił w ytw órczych sposobem stosow anym przez Cipollę je s t n ie ­ w ą tp liw ie in te re su ją c e , je d n ak ż e ch y b a n ie najszczęśliw sze.

M ie rn ik iem p o stęp u n a te j drodze od je d n ej re w o lu c ji do d ru g ie j m a być ta k ­ że zw iązany z pierw szym , ogólniejszym , w sk aź n ik procen to w y z a tru d n ie n ia w ro l­ n ictw ie, w zględ n ie w przem yśle. Nie trze b a dow odzić, ja k przy b liżo n a to in fo rm a ­ cja. W y n ik ają z n ie j różne niep o ro zu m ien ia lub w rę cz tw ie rd z e n ia budzące opozy­ cję. Np. w ed łu g d an y c h przytoczonych n a s. 17 (w ykres) Z w iązek R a dziecki z n a j­ d u je się obecnie w sta d iu m ta k im , ja k A ng lia w la ta c h 1750— 1800. T am że w o p a r­ ciu o te n m ie rn ik a u to r tw ie rd z i, że re w o lu c ja p rze m y sło w a „...d o tarła około ro k u 1900 do N iem iec, ...Stanów Z jednoczonych..., R osji i Ja p o n ii”. K tó ry ż h is to ry k cza­ sów now oży tn y ch nie zaoponuje w sposób stanow czy? Je d n a k ż e bad acza tysiącleci, a n ie d ziesiątk ó w la t, in te re s u je je d y n ie k ie ru n e k rozw oju.

Z ta k m ierzo n y m rozw ojem sił w y tw ó rczy ch zestaw ia a u to r rozw ój d e m o g ra­ ficzny ludzkości, a n a liz u ją c zm iany te m p a p rz y ro stu ludności, zależność m iędzy cz y n n ik a m i k sz ta łtu ją c y m i stopę p rz y ro stu n a tu ra ln e g o (naw iasem : w y k re s n a s. 71 je s t błęd n y , m a zam ien io n e n azw y krzyw ych). D aje to p o d staw ę do rea liza cji z a ­ sadniczego celu k sią żk i — b a d a n ia zw iązku, ja k i zachodzi m iędzy zjaw isk a m i d e­ m o g rafic zn y m i a rozw ojem sił w ytw órczych. P rz ed sta w io n o różne w a ria n ty te j zależności: i znaczny w zro st d em ograficzny ja k o re z u lta t rew o lu c ji rolniczej i w zro st d em ograficzny ja k o czynnik sty m u lu ją c y ro ln ic tw o i szybki w zro st dem o­ g raficz n y ja k o p rzeszk o d a p rz y p rze jęc iu rew o lu c ji przem ysłow ej.

P rz y ta k ie j p ro b lem aty c e nie sposób nie d o tk n ą ć sp ra w y podziału dochodu. I n ­ te re s u je o n a je d n a k a u to ra p rz e d e w szystkim w płaszczyźnie in w e sty c ja — k o n ­ su m p c ja i p rze d e w szy stk im z p u n k tu w id ze n ia sk u tk ó w d em ograficznych i gospo­ d arc zy ch ; je s t zaledw ie d o tk n ię ta . P rz ed m io tem ro zw aż ań je s t w ięc k o n su m p c ja g lo b aln a i p rze cię tn a. P rz y p o m in a to ch w ilam i p o sz u k iw an ia p rze cię tn ej d w u j a ­ kościow o ró żn y c h zjaw isk. S k u tk i podziału dochodu w zak resie k sz ta łto w a n ia sto ­ su n k ó w społecznych zostały p o tra k to w a n e niezw y k le p e ry fe ry jn ie . W ty m sta n ie rzeczy n ie doceniono, rzecz oczyw ista, w p ły w u sto su n k ó w p ro d u k c ji n a je j ro z­ m ia ry i zm iany, n ie doceniono też różnic jakościow ych m iędzy fo rm a c ja m i społecz­ n o-ekonom icznym i. W konsek w en cji, ja k słusznie sąd zi R e d a k c ja polskiego w y d a ­ nia, ty m w łaśn ie tłu m aczy ć n ależy „...niektóre bud zące sprzeciw oceny, ...w ybiela­ nie p odbojów k o lonialnych, p rzy p isy w a n ie społeczeństw om przem ysłow ym w ielu cech u je m n y ch , k tó re zapisać n ależało b y w yłączn ie n a k onto kap italizm u ...” („Od R e d a k c ji”, s. 8).

J a k tru d n o u n ik n ą ć p ro b le m a ty k i ig n o ro w an e j w książce św iadczy też n ie ty l­ ko w sp o m n ia n e ju ż nieporozum ienie p rzy o k reśla n iu sto p n ia ro zw o ju społecznego, ale ta k ż e i to, że w sw ych ro zw ażan iach n a d p e rsp e k ty w a m i dalszego ro zw o ju lu d z ­ kości a u to r z a trz y m u je się nieco bezradny. M ożliw ości pom yślnego ro zw o ju w idzi w zasto so w an iu kro k ó w , k tó re tru d n o n azw ać rad y k a ln y m i. Z a k ła d a ją c sta tu s quo w z a k resie sto su n k ó w społecznych chciałby je d y n ie n a s tę p s tw a tragicznego k o n ­ flik tu m iędzy śro d k am i, k tó re m ogą być uży te zarów no tw órczo, ja k i n iszczyciel­ sko, a p raw d o p o d o b ie ń stw em słusznego użycia ty c h p otężnych m ożliw ości łagodzić tro sk ą o „sam ow ychow anie i k u ltu r ę ” ludzkości. N ie ro z p a tru je n a to m ia st k w estii u su n ię cia rzeczy w isty ch przyczyn tego k o n flik tu i n ieb ezp ieczeń stw a z niego w y ­ nikająceg o .

W ty m k lim a c ie pesym istycznej oceny a k tu aln e g o sta n u i p e rsp e k ty w kończy się k sią żk a ch w ilą m e lan c h o lijn e j rac zej zad u m y n a d k w e stią przyszłości k u ltu ry . W idzi w n i e f a u to r r a tu n e k dla św ia ta , n a k tó ry m żyjem y. W słow ach: „M asy n ie - ośw iecone lu b w półośw iecone m ogą coraz b a rd z ie j oddziaływ ać n a k u ltu r ę i fa la w u lg arn o śc i m oże p rz e n ik n ą ć do filozofii i sztuki. Je ste m zu p e łn ie p rzek o n an y , że

(4)

156

R E C E N Z J E

je s t to cena, k tó r ą b ez w aru n k o w o trz e b a zap łacić" (s. 91) — je s t je d n a k głos in n e ­ go, ginącego św ia ta . T ru d n o zgodzić się z ta k ą p o sta w ą. Je d n a k ż e , ja k się zdaje. R e d a k c ja w y d a n ia polskiego zbyt ła tw o ro z p ra w iła się z obaw am i C ipołłi tw ie r ­ dząc w zg ra b n y m w p ro w a d ze n iu , że k u ltu r a u le g a w u lg a ry z a c ji ty lk o w ted y , gdy je s t sk o m e rc ja liz o w a n a. H is to ria d o sta rc za ch y b a i in n y c h p rzy k ła d ó w .

K sią żk ę za m y k a ją su m ie n n e p rzy p isy i b ib lio g ra fia. A p a ra t te n , c h a r a k te ry ­ sty czn y d la p ra c n ie k ied y i suchych, i p e łn y ch p e d a n te rii, cz y te ln ik a w p ra w ia w k ró tk ą chw ilę zd u m ien ia, ta k z a sk a k u ją c y je s t w "książce, k tó rą czyta się p rz e ­ cie ja k św ie tn ie i le k k o n a p isa n ą pow ieść.

Ire n e u sz Ih n a to w ic z

Ja c q u e s L e G o f f, La civilisa tio n de l’O ccident m é d ié v a l, C o lle­ ction „L es g ra n d e s civ ilisatio n s” d irig ée p a r R aym ond B loch, P a ris 1964, s. 694.

W śród liczn y ch w o sta tn im o k resie sy n te z pośw ięconych h isto rii cyw ilizacji, ry w a liz u ją c y c h ze sobą zaró w n o po d w zględem o p raw y z e w n ętrzn e j (d ru k , ilu s tra ­ cje, m apy), ja k też o ry g in aln y ch , często n a w e t z a sk a k u ją c y c h ujęć, dzieło Ja c q u e s L e G o f f a sta n o w i je d n ą z n ajc ie k a w sz y c h pozycji i z a słu g u je n a sp e c ja ln ą uw agę polskiego czyteln ik a. N ie ty lk o — o czym n iż ej będzie m ow a — z pow o d u w c ią g ­ n ię cia w sy n te zę cyw ilizacji e u ro p e jsk ie j s p ra w p o lsk ich , a le p rze d e w szy stk im ze w zględu n a jed n o lito ść u ję c ia całości za g ad n ien ia, n a u d a n ą p ró b ę stw o rz e n ia „h i­ sto rii in te g r a ln e j” w d u ch u k o n ce p cji M. B l o c h a i L. F e b v r e ’ a. W sp an ia ła sz a ta z e w n ę trz n a je st w y ra ze m słu szn ie p rz y słu g u ją c e j książce L e G offa w y sokiej ran g i.

K sią ż k a s k ła d a się (a ra c z e j je s t zbudow ana) z k ilk u części. P ie rw sz a , u k a z u ­ ją c a „rozw ój h isto ry c z n y ” (s. 27—144) p rz e d sta w ia w sposób szkicow y z a ry s h isto rii śred n io w ie cz a i — p rz y p e w n y c h no w y ch sp o strz eż en ia ch — je s t n a jb a rd z ie j t r a ­ d y cy jn a z całości. N a su w a ją się tu od ra z u re fle k s je n a tu r y ogólniejszej. Czy m oż­ liw a je s t p e łn a sy n te za d ziejów cy w ilizacji bez szerokiego w łączen ia w n ią h isto rii p o lity cz n ej? W e w spółczesnej n au c e h isto ry c zn e j p a n u je niechęć do h isto rii p o li­ ty c zn e j — n ie ch ę ć u za sa d n io n a w sto s u n k u do tra d y c y jn e g o u ję cia te j p ro b le m a ty ­ ki, oscy lu jąceg o m iędzy sum m ą fa k to g ra fic z n ą , a p rze rz u can iem do przeszłości w spółczesnych sy tu a c ji p olitycznych. W y d a je się je d n a k , że n a g ru n cie h isto rii in ­ te g ra ln e j, p rz y zro z u m ien iu p odłoża i ra m w y p ad k ó w politycznych, p rzy głębszym po zn an iu psychologii spo łeczn ej epoki, m o żn a będzie w łaściw ie ocenić w iele f a k ­ tów , te n d e n c ji i procesów .

D ru g a g łó w n a część k sią żk i u k a z u je „cyw ilizację śred n io w ie cz n ą” z ró żn y c h p u n k tó w w id ze n ia . A u to r, z n a jd u ją c w ciąż n o w e u ję c ia sp raw , zd aw ało b y się d o ­ b rze znanych, s ta r a się o d tw orzyć m ożliw ie p e łn y o b raz życia i p sy c h ik i śre d n io ­ w iecznego E u ro p e jc z y k a w j e g o czasie i j e g o p rz e strz e n i, s ta ra ją c się w szelkim i sposobam i u n ik n ą ć m o d e rn izac ji. W alnie w ty m p o m ag a p e łn e fin e z ji o d tw o rzen ie sposobu m y śle n ia człow ieka średniow iecza, człow ieka u ję te g o w całym k o n te k śc ie społecznym . A u to r p ró b u je d o trzeć do m y śli i w y o b ra że ń ty p o w y c h d la poszczegól­ n y c h g ru p społecznych, p o słu g u ją c się z ca łą sw obodą zarów no k ro n ik a m i i d o k u ­ m e n tam i, ja k lite r a tu r ą p ię k n ą i ik o n o g rafią , w re szc ie o d tw a rz a ją c atm o sferę ó w ­ czesnego życia p rz y pom ocy w iadom ości o śro d o w isk u g eo graficznym i p rz y ro d n i­ czym , k u ltu rz e m a te ria ln e j itp . C zęść tę rozp o czy n a om ów ienie sp a d k u p o a n ty k u i jego p rz e tw a rz a n ia w ra m a c h cy w ilizacji śred n io w ie cz n ej. W d alszy m ciąg u r y s u ­ je a u to r g ra n ic e te j cyw ilizacji w czasie i p rz e strz e n i, ta k ja k je ro zu m ieli ów cześ­ n i lud zie; o m a w ia sto su n e k ty c h lu d zi do osób i zjaw isk spoza w łasn eg o k rę g u — zarów no d o „n ie w ie rn y c h ”, ja k do p rze d sta w ic ie li zaśw iatów , k tó rz y b y li d la w ię k

Cytaty

Powiązane dokumenty

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]

Żurowski konsultorem Papieskiej Komisji Interpretacyjnej. Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny