• Nie Znaleziono Wyników

^-dres IRecieiłscyi: ITrakowskie-Przedmieście, USTr ©©.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "^-dres IRecieiłscyi: ITrakowskie-Przedmieście, USTr ©©."

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, d. 3 Sierpnia 1890 r. T o m I X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W IA T A . "

W W a rsz a w ie : ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z p r z e sy łk ą p ocz tow ą: ro c z n ie 10

p ó łro c z n ie „ 6

P re n u m e ro w a ć m o ż n a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ą .

Kom itet Redakcyjny W sz e c h św ia ta stanowią panowie:

A leksandrow icz J , Bujwid O., D eike K „ D ickstein S., F la u m M., Ju rk iew icz K ., K w ietniew ski W ł., K ram -

sztyk S., N atanson J . i P rau ss St.

„ W s z e c h ś w ia t11 p rz y jm u je o g ło sz en ia , k tó r y c h tre ś ć m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz z w y k łeg o d ru k u w szp alcie a lb o je g o m ie jsc e p o b ie ra się za p ierw szy r a z k o p . 7'/*»

za sześq n a s tę p n y c h ra z y k o p . 6, za d alsze k o p . 5.

^-dres IRecieiłscyi: IT rakow skie-Przedm ieście, USTr ©©.

Postać liści i l i f t u . ’

M ow a, w y p o w ie d z ia n a p rz e z S ir J o h n a L u b b o c k a w R o y a l I n s titu tio n d. 25 K w ie tn ia r. b .

L iść pom im o swćj cienkości wcale nie je st prostą błonką, lecz składa się z w ielu w arstw kom órkow ych, a je g o jam istości otwierają, się nazew nątrz m ilijonam i otw or­

k ów zw an ych szparkam i, które pospolicie m ieszczą się na dolnój je g o pow ierzchni.

B udow a liści je st rów nie rozm aita, ja k ich kształty.

L iście potrzebują ochrony od zbyt siln e ­ go parow ania, g łó w n ie w okolicach gorą­

cych i suchych,

W niektórych razach pow ierzchnię ochra­

nia w arstw a w erniksu, w in n ych w y d zieli­

n y w apienne, lub w ogóle solne. W innych znow u w ypadkach ten sam skutek sprawia

P o m ija ją c w s tę p n e słow a m ó w c y , m n ie j b u ­ d zące z a ję c ia , p r z y s tę p u ję w p ro s t do is to tn e j t r e ­

ś c i o d c z y tu . (T łu m .).

zw iększona lepkość soku; n iek ied y liście przybierają położenie pionow e i tym sposo­

bem w ystaw iają na działanie prom ieni słoń ­ ca mniejszą pow ierzchnię; w innych jeszcze razach stają się one m ięsistem i. W ełn iste w ło sy także są pospolitym i skutecznym środkiem ochrony. R oślin y p u styn iow e czę­

sto bywają pokryte grubą pilśnią w łosów . In n e znow u będąc gładkiem i na północy, dążą na południu do w ełnistości. G atunki chłodnój w iosny są znow u gład k ie. W rze­

czy samój, użytek w łosów roślinnych bar­

dzo je st rozm aity. Jak ju ż w spom niałem , służą one do pow strzym yw ania zb yt rapto­

w nego parow ania. Są one ochroną szpa-*

rek, czyli dziurek oddechow ych, poniew aż zaś te ostatnie znajdują się na dolnój po­

w ierzchni liści, przeto w razie pokrycia p il- śniow atem i w łosam i jednój tylk o p ow ierz­

chni liścia, je s t nią zaw sze osłonięta dolna je g o pow ierzchnia, ja k u białodrzew u.

W innych razach użytek w łosów polega na otrząsaniu w ody. J estto rzeczą bardzo ważną u niektórych roślin górskich i ba­

g ien n ych . W razie zatkania otw orków od­

dechow ych wodą, np. m głą lub rosą, stają się one n iezd oln em i do w ykonyw ania w ła­

ściw ej im czynności. P ok ryw ające je w ło­

(2)

482 WSZECHŚWIAT. N r 31.

sy otrząsają, w od ę i utrzym ują je w su ch o ­ ści. T a k w ięc w ło sk i zarów no ochraniają przed w ysych an iem , ja k o też przed nadm ia­

rem w ody.

Inna czynność w ło só w , o którój nie m o­

żna zam ilczeć, p olega na d ostarczan iu c ie ­ n ia wobec, zbyt siln eg o o św ietlen ia i n a d ­ m iernego gorąca. S łużą też one ja k o och ro­

na p rzeciw k o ow adom , a n aw et przeciw ko w iększym zw ierzętom . P arzące w łosy p o ­ k rzyw y dostarczają zn an ego przykładu, a grube, w ełn iste w ło sy często byw ają n ie ­ sm aczne dla traw ożern ych czw oron ogów .

L iście opadające szczególn iej są charak­

terystyczn e dla stosunkow o zim nej i w ilg o ­ tnej atm osfery u m iarkow anych krain. D la odm iennych przyczyn zaw sze zielo n e liście stają się liczn iejszem i w górach i pod z w r o ­ tnikam i.

W górach roślin y m uszą jaknaj więcej k o ­ rzystać z k rótk iego lata, stąd trw a łe i za­

w sze zielo n e gatu n k i są tam liczn iejsze, ani- ; ż eli u nas. K ażdy m u siał zauw ażyć, ja k j dalece nasze drzew a łam ią się w razie śnie- } gu , g d y są jesz cze p ok ryte liśćm i.

S tosu n k ow o tw arde i sk órk ow ate liście, jak zaw sze zielo n eg o dębu i o liw k i, zn aj­

dują ochronę p rzeciw k o zw ierzęto m w sw o ­ jej budow ie, a często b yw ają nadto u zb ro­

jo n e kolcam i, jak u ostrokrzew u; są one lepićj u zd oln ion e do zn oszen ia upału i su ­ szy p o łu d n io w ej, aniżeli stosunkow o d e li­

k atne liście n aszych drzew opadających, które z b y t łatw o p o z b y w a ły b y się swój w o­

dy. D la zaw sze zielo n y ch liści je st m oże korzystną lśn iąca pow ierzch n ia, albow iem czyni je zd oln iejszem i do otrząsania śn ie ­ gu. N ad to, ich szparki często m ieszczą się w dołk ach i byw ają och ron ion e przez w ło ­ ski niep ozw alające na zbyt siln e parowanie.

U tk an ie i budowa liści je s t w rzeczy samej obszernym i bardzo zajm ującym p rzed m io ­ tem , lecz obecnego w ieczoru m uszę o g ra n i­

czyć się sam ym tylk o ich k ształtem .

N iepodobna klasyfikow ać ro ślin w ed łu g k szta łtu liści, które często zn aczn ie się róż­

nią u bardzo b lisk o sp ok rew n ion ych r o ślin . T ak babka w ielk a (P la n ta g o m ajor) m a l i ­ ście szero k ie, a babka lancetow ata (P la n ta ­ go lan ceolata) w ąsk ie. R osszerzen ie, lub zw ężen ie liści za le ż y od odm iennych w a­

runków . U roślin, podobnie ja k babki, zieln ych i b ezło d y g o w y ch , liście rozesłane dążą do rosszerzania, w zn iesion e zaś do zw ężania swój blaszki. T ak np. traw y mają liście mniej w ięcej w zniesione i w ąskie.

W innych razach szerokość liścia zależy od od ległości od siebie pączków , a w innych jeszcze od liczb y liści w okółku.

Liście sercowate i łatowate.

P o m ięd zy szerokiem i liśćm i sp ostrzega­

m y dw a odm ienne typ y odpow iednio do te­

go, czy są one ow alne, lub dłoniaste. R o­

ślin y jed n oliścien iow e, ja k traw y, turzyce, lilije , h ijacyn ty, pow szechnie posiadają li­

ście w zniesione i w ąskie. Jeżeli się rossze- rzają, ja k np. u przełaja (T am us), dzieje się to g łó w n ie u podstaw y, gd zie żyłk i bardziej są rossunięte i schodzą się znow u ku w ierz­

chołkow i. U w ażalib yśm y tę formę za pier­

w otny typ liścia szerokiego.

Z upełnie jed n a k odm iennym jest liść dło- n iasty, podobnie ja k ręka rosszerzający się ku sw obodnem u brzegow i. Tutaj ży łk i przebiegają w prostym i rozbieżnym k ie ­ runku, poniew aż zaś służą n ietylk o do n a ­ daw ania liściowa mocy, ale nadto do odży­

w ian ia go, taki w ięc układ n iew ą tp liw ie je s t korzystnym . Inną przyczynę podobne­

go układu znajdujem y może w ok oliczn o­

ści, że takie liście pospolicie są w pączku w achlarzow ato złożone.

G dzieindziej dłużej się zatrzym yw ałem nad bukiem , lecz m oże godzi mi się znow u pokrótce o nim w spom nieć. Ciężar liści, ja k i gałąź m oże utrzym ać, zależy od jej po­

łożenia i m ocy. Sposób wzrostu buku i g ra­

bu bardzo je st podobny, lecz g a łę z ie tego ostatniego są cienkie, a liście drobniejsze.

O bciąw szy gałązkę buku poniżej szóstego liścia przekonam y się, że pow ierzchnia dźw iganych przez nią liści w y n o si około 18 cali kw adratow ych. W naszym klim a­

cie liście po w iększej części rade p och ła­

niają jaknaj więcej ciep ła i od p ow ied n io są ułożone. Szerokość liści bukow ych, w y n o ­ sząca koło l 3/ t cala, odpow iada średniej o d ­ le g ło ści pączków . G dyby b y ły szersze, za ­ ch od ziłyb y jed en za drugi, gdyby b y ły w ęż­

sze, nastąpiłaby strata przestrzeni. G dy tym sposobem z jednej strony je s t określo­

(3)

N r 31. WSZECHŚWIAT. 483 ny obszar, z drugiej strony szerokość liścia,

tem sam em je s t oznaczona je g o długość, a,lbowiem, dla otrzym ania obszaru 18 cali, przy szerokości 1% cala, długość liścia musi b yć dw a cale. T ym sposobem tłum aczy się kształt liści bukow ych.

Zastosujm y te rostrząsania do in n ych w y­

padków . Jako przykład biorę kasztan ja ­ d a ln y i białodrzew . K asztan ma pień s il­

n iejszy, aniżeli buk, może w ięc dźw igać w iększą p ow ierzch n ię liści, poniew aż zaś od ległość pom iędzy pączkam i je st taka sa­

ma, przeto liście nie mogą być szersze; stąd są one stosunkow o dłuższe i to im nadaje szczeg ó ln y kształt m ieczow aty.

J e żeli teraz spojrzym y na koniec gałązki sokory, c zy li topoli czarnej i porów nam y ją z gałązką białodrzew u, uderzą nas dw ie rzeczy: naprzód, gałązk i niem ożna położyć na arkuszu papieru tak, aby liście na siebie nie zachodziły; liście bow iem zbyt są liczn e i szerokie. P o wtóre u białodrzew u g ór­

na i dolna pow ierzchnia liści jest odm ienna, gd y ż tę ostatnią pokryw a gęsta pilśń w ło ­ só w , nadająca jćj biały kolor; z drugiej strony u sokory obie pow ierzchnie prawie są jed n a k o w e.

O b ied w ie te w łaściw ości są ze sobą w zw iązku, k iedy bow iem u białodrzew u li­

ście są poziom o rospostarte, u sokory z w ie ­ szają się one pionow o. O b ie ich p o w ierz­

ch n ie znajdują się w w arunkach bardzo po­

d ob n ych i od p ow ied n io okazują podobną budow ę; dla tej samej p rzyczyn y sw ob o­

d n ie zw ieszają się d alek o jed en od d ru ­ giego.

S p ojrzyjm y na ch w ilę na w ielką grupę d rzew szyszk ow ych . D laczego np. jed n e z nich mają liście d łu gie, a inne krótkie?

Z ależy to, jak sądzę, od siły g a łęzi i liczb y lat, przez jak ą liść się utrzym uje; d łu g ie j

liście opadają po roku, dwu lub trzech, gd y j

tym czasem gatunki z krótszem i liśćm i za­

chow ują j e przez d łu g ie lata, np. jo d ła 8 do 10, A bies pinsapo aż do lat 18.

(c. d. nast.).

A . W.

0 WPŁYWIE SZKOŁY WSPÓŁCZESNEJ

NA BO ZW Ó J FIZY CZN Y

MŁODZIEŻY SZKOLNEJ.

W y k ła d prof. d r a N. C yb u lskie go ,

n a o g ó ln era z g ro m a d z e n ia c z ło n k ó w T ow . o p iek i zd ro w ia w K rak o w ie, w d n iu 30 M a rca 1890 ro k u .

(D o k o ń czen ie).

Co do chorób oczu, to o ile mi w iadom o, p ierw szy dr Cohn •) w roku 1868 o g ło sił badania nad 1 0 0 6 0 dziećm i, uczęszczające- mi do szkół rozm aitych kategoryj. Z badań tych w ynikało, że zajęcia szkolne w sposób nadzw yczajny przyczyniają się do w y w o ła ­ nia krótko w idzenia i w ogóle do osłabienia w zroku. T ak np. w szkołach w iejskich udaw ało się jeszcze autorow i spotykać ca­

łe k lasy, w których zupełnie nie było krót- kow idzących, w ogóle zaś ilość ich nie p rze­

w yższała 1,5% . W niższych klasach szkół m iejskich dochodziła do 2% , w klasach w yższych ju ż do 9% , w m łodszych klasach szk ół realnych krótkow idzących b y ło 9%;

w ostatniej zaś k lasie 44'%; w m łodszych klasach gim nazyjum k lasycznego — 12% , w starszych 55% , a w śród studentów u n i­

w ersytetu w rocław sk iego liczba k r ó tk o ­ w idzących doszła ju ż do 59 V2%. O g ło sze­

n ie tych w yn ik ów spraw iło w ielk ie w ra­

żenie w całój Europie i w yw ołało dalsze badania w tym samym kierunku, ja k b y w celu skontrolow ania w yn ik ów Cohna.

B adania te bez przerw y praw ie trw ają aż do ostatnich czasów. W badaniach d a l­

szych n ietylk o pow szechnie stw ierdzono spostrzeżenia Cohna, lecz w ykazano, że w niektórych szkołach spraw a stoi daleko gorzej. D r K ru ger w starszych klasach gim nazyjum k lasyczn ego w e F rankfurcie znalazł k rótkow idzów 64% . D r Hoffm ann w W iesbadenie w m łodszych 11, w star­

szych 58% . T e same w yniki otrzym ano tak­

') Cohn, U n te rs u c h u n g d. A ugen v a n 1 0060 S c h u lk in d e r.

(4)

484 WSZECHŚWIAT. N r 31.

że w M onachijum , K ró lew cu , L u cern ie (D r P fliiger *), w P etersb u rgu (E rism an 2), w T yflisie (D r R eich 3), który znalazł aż 71% , w P o łta w ie (D r M edem *) w ogóle 46 % , w w yższych klasach gim n azyju m k la ­ sy czn eg o do 60% . B adania te, szc z e g ó l­

n ie now sze, w yjaśn iły także do pew nego stopnia przyczyn y, skutkiem k tórych krót- k ow id zen ie pow staje. T a k pew ną ilo ść p rzy­

padków trzeba z a lic zy ć na karb d z ie ­ dziczności; w znacznie w ięk szej części krót- kow id zen ie było nabytem : w y stęp o w a ło ono jak o n astępstw o pracy p rzy niedostatecznem o św ietlen iu w szk ołach i w domu, jako na­

stęp stw o d łu g ieg o p rzyp atryw an ia się b li­

skim przedm iotom b ez d ostateczn ego w y p o ­ czynku oczu , ja k np. p rzy czytaniu, przy w szelk ich preparacyjach, w yszu k iw an iu słó ­ w ek w słow n ik ach i t. p. i w końcu pew na część u czn iów krótko w idzenie sw oje za­

w dzięczała skurczow i akom odacyi. Zapro­

w adzenie dobrego o św ietlen ia w klasach, od p ow ied n ie rozm ieszczen ie u czn iów po­

d łu g stanu w zroku, zaop atrzen ie ok u lara­

m i, przerw y m iędzy god zin am i w yk ład ów , ogran iczen ie w yk ład ów do u stn eg o n aucza­

nia i zred u k ow an ie pracy pozaszkolnej w niższych klasach do 1 g o d zin y, a w w yż­

szych do 3, ćw iczen ia gim n astyczn e, w y ­ cieczki na św ieże pow ietrze, p ły w a n ie, je ż ­ dżenie na łyżw ach , w szystk o to, ja k w yk a­

zu je spraw ozdanie z sześcio letn ich obser- w acyj prof. H ip p la w G iessen , m oże n ie- ty lk o zm n iejszyć rozw ój k rótk ow id zen ia i w o g ó le osłab ien ia w zroku, lecz n aw et zu ­ p ełn ie go pow strzym ać. Sam o się przez się rozum ie, że tak zn aczn ego rozw oju krótko- j w id zen ia, szc z e g ó ln ie w szk ołach klasycz- n ych , niem ożna lek cew ażyć, nasam przód j

d latego, że oko k rótk ow id za j e s t bardziej usposobione do in n ych ciężk ich , nieraz po- j

w odujących utratę w zroku, cierp ień , a po- w tóre dlatego, że stan ten w w ielu zaw o- j dach staje się bardzo u ciążliw ym . W p ra w - j d zie do p ew n ego stopnia (ja k k o lw ie k n ie- ;

1) C e n trb l. f. p r a c t. A n g e n h e ilk u n d e , 1867 ro k u , s t r . 2 9 3 .

2) O e s te rr e ic h is c h e V e re in s z e itu n g , 1878, s t r . 45.

3) K a w k a z s k ij m e d ic in s k ij s b o r n ik N r 27, 1878.

4) Z e its e k r if t f u r S c h u lg e s u n d h e its p fle g e , N r 2, 1890 r.

zaw sze) m ożem y w zrok popraw ić zapom ocą okularów , lecz łatw o sobie w yobrazić, ja k uciążliw em być m usi noszenie okularów dla żołnierza, oficera, budow niczego i w ielu in ­ nych zaw odów i w jakiej sytuacyi są ci lu ­ dzie, je ż e li przypadkow o okulary sw oje stra­

cą, lub rozbiją.

Ten w p ływ szk ół na upośledzenie w zro ­ ku został stw ierdzony je szcze w inny spo­

sób, a m ianow icie dr S e g e l ') w B aw aryi u 1 6 0 0 popisow ych znalazł, że k rótk ow i- dzącycli

z k lasy w ieśniaczej b yło . . . 2%

ze szk ół m ie js k ic h ... 4 —9%

z m ieszkańców miast, pisarzy,

k upców , rzem ieślników . . . . 44%

z jed n oroczn ych ochotników . 58%

a wśród tych u klasyk ów . . 65% . N iem niej przerażające są w y n ik i badań w p ły w u szk o ły na rozwój ciała i rozm aite w niem zboczenia.

W roku 1865 dr F ahrner 2) o g ło sił ros- prawę, w którój w y k azał, że ze w szystkich przypadków , napotykanych w praktyce, sk rzyw ień k ręgosłu p a 90% pow staje w w ie ­ ku szk oln ym , jak o następstw o n ieod p ow ie­

dnich urządzeń do siedzenia, braku ruchu i zm uszania d zieci do pozostaw ania n a j e - dnem m iejscu w jednostajnej postaw ie p rzez czas długi. Sk rzyw ien ia te napotykano da­

lek o częściej u dziew cząt, niż u ch ło p có w . Spostrzeżenia F ahrnera podobnież ja k i spo­

strzeżen ia Cohna w y w o ła ły bardzo o ż y w io ­ ną dyskusyją i dalsze badania w tym k ie ­ runku. O becnie n ietylk o w każdym pod­

ręczniku chirurgii znajdujem y osobny roz­

dział, traktujący o tak zw anych skoliozach i przyczynach ich pow staw ania, lecz istn ieje cała literatura o ław kach szk oln ych .

Badania te w yjątkow o zo sta ły n aw et uw ieńczone pew nym skutkiem .

W skutek n iew ą tp liw y ch d ow odów , że sk rzyw ien ia kręgosłupa b y ły w y w o ły w a n e starym system em ław»ek, w ład ze szkolne w całój E u rop ie uznały potrzebę w prow a­

dzenia now ych, które bardziej od pow iadały w ym aganiom h ig ijen y szk oln ej. Z asadni-

!) B a y c r. A e rtz lic h . I n te llig e n z b la tt, 1878.

2) F a h r n e r. D as ICind u n d d e r S c h u ltis c h . Z e it- s c h rift, 1868.

(5)

Nr 31. WSZECHŚWIAT. 485 czą wadą. starego system u było to, że ław k i

nie b y ły przystosow ane do w zrostu dziec­

ka, nadto często nie posiadały oparcia z ty ­ łu i z w y k le p u lp ity b y ły zadaleko odsu­

n ięte od siedzenia. W skutek tego dziecko w takiej ław ce b y ło w stanie zachow ać po­

staw ę pionow ą tylk o przy nadm iernej pra­

cy m ięśni tu łow ia. P raca ta szczególn ie była znaczną, jeżeli w dodatku jeszc ze nie było oparcia dla nóg.

Z badań fizyjologicznych w iadom o, że każdy m ięsień m oże pracow ać tylk o przez p ew ien krótki czas, że praca musi być prze­

ryw ana chw ilam i odpoczynku i że w razie przeciw nym m ięsień wpada w stan znuże­

n ia, w którym n aw et n ajsilniejsze pobudki w oli nie są w stanie doprow adzić go do od- w ied n iego naprężenia (skurczu); częste zaś i nadm ierne zn u żen ie m ięśnia pow strzym u­

j e je g o d alszy rozw ój. T o też przy starym system ie ła w ek , pom im o najostrzejszych w ym agań, uczeń n ie b y ł w sta n ie trzym ać się prosto przez czas d łuższy i m im ow oli starał się zm n iejszyć pracę sw oich m ięśni przez opieranie jed n eg o , lub d rugiego boku o ja k iś przedm iot, przez opieranie się na ręce, garbienie się, a w ostateczności przez boczne sk rzyw ien ia kręgosłupa, o ile one p rzyn osiły mu u lg ę podm iotow o. O czyw i­

ście, że im słab szy b y ł układ m ięśniow y, im bardziej starał się uczeń zadość uczynić w ym aganiom szk o ły i im dłużej za ch o w y ­ w ał jed n ak ow ą postaw ę, tem łatw iej n u ­ ż y ł sw oje m ięśnie, tem łatw iej otrzym yw ał sk rzyw ienia. T o też w niektórych szko­

ła ch żeńskich sk rzyw ien ia kręgosłupa do­

ch o d ziły do 80% i w yżój, podczas, gdy w szkołach m ęskich w y n o siły zaledw o od 20% do 30% ; chłopcy bow iem z natury żyw si i ru ch liw si posiadali z jednej strony siln iejsze m ięśnie, aniżeli d z ie w c z ę ta ,z d ru ­ giej m niej chętnie stosow ali się z w y k le do w ym agań szk o ły i przybierając na m iejscu rozm aite p ozycyje, nietak często d oprow a­

d zali m ięśnie do znużenia.

Z przytoczonego w yjaśn ien ia p rzy czy n skrzyw ień kręgosłupa w ynika, że ła w k i szkolne muszą być ściśle p rzystosow ane do w zrostu dziecka, p ow in n y posiadać oparcie d la n óg i dla tułow ia; to ostatnie m usi być w y g ięte odpow iednio do k rzyw izn y k ręgo­

słu p a i przedstaw iać szeroką pow ierzchnię,

o którą się opiera kręgosłup. T ak ie opar­

cie chroni dziecko od zbytecznej i w cale niepotrzebnej pracy i znużenia m ięśni i da­

j e mu możność n ietylk o uniknąć sk rzyw ie­

nia k ręgosłupa, lecz także pilniej skupiać uw agę na przedm iocie w yk ład u . P om im o, że obecnie ju ż w całej E u rop ie podobne ław k i zostały w prow adzone, u nas w G a- licy i może się niem i p oszczycić, ja k w iad o­

mo, bardzo n iew ielk a ilość szk ół, a raczej klas. P rzew ażnie spotykam y jeszcze ław k i tak zbudow ane, że trudno ok reślić do k tó ­ rego ze znanych system ów w ypada je za­

liczyć.

D ok ład n iejsze badanie przyczyn sk rzy­

wień kręgosłupa w yk azały, że n ietylk o szkoła, lecz i dom rod zicielsk i, nauka do­

m ow a, przy którój bardzo często zupełnie się nie uw zględ n ia, jak ą postaw ę dziecko zachow uje, sk rzyw ien ie kręgosłupa może powodow ać.

Najbardziej jed n ak szk od liw ym je st w p ły w dzisiejszego w ychow ania na układ n erw ow y, g łó w n ie na sam mózg, który w skutek nadm iernój, lub nieodpow iednio rozłożonej pracy wpada w stan chorobo­

w y, znany pod nazwą przeciążenia m ózgu (U eberbiirdung, surm enage). Stan ten, ja k w ykazali K raft - E b in g , R ossbach, H aase, Y irch ow i inni, może być n ietylk o p rzyczy­

ną osłabienia zdolności u m ysłow ych d z ie c ­ ka, lecz także m oże dać im puls do dalszych zm ian w u k ład zie nerw ow ym , które p ocią­

gają za sobą rozwój choroby nerw ow ej, lub um ysłow ej. P oczątkow em i objawam i tego stanu są zw y k le kongiestyje do gło w y , krw o­

toki z nosa, bóle g ło w y , bessenność, utrata pam ięci i w ogóle zdolności do pracy um y­

sło w ej, pew na ociężałość i apatyja. Z bo­

czenia tego rodzaju, ja k św iadczą liczn e spostrzeżenia lekarzy, a także sp raw ozd a­

nia deputacyi naukow ej do spraw le k a r ­ skich szkolnych w P rusach '), są obecnie zjaw iskiem pow szechnem i pow stają w tej lub innej postaci w skutek nadm iernego ob­

ciążenia m ózgu pracą um ysłow ą, niedosta­

') G u ta c h te n d e r w iss e n s c h a ftlic h e n D e p u ta tio n f. d. M ed izin alw e se n , U e b e rb iird u n g d e r S c h ille r.

S aram i, d e r Y e ro rd . u. Geaetze f. d . h o h e re S ch u - len in P re u ss e n J . 1886, I, s tr. 297.

(6)

486 WSZECHŚWIAT. N r 31.

teczn ego snu i in n ych w arunków życia szkolnego.

J a k znaczna ilo ść dzieci przedstaw ia tego rodzaju ob jaw y zaburzeń w u k ła d zie ner­

w ow ym , św iadczą następujące sp raw ozd a­

nia lekarskie: Tak, dr G u illau m e ') podaje, że bóle g ło w y i kongiestyje w m ęskiej sz k o ­ le sp otyk ał u 40°/o, w żeńskiej zaś u 51% . D r K ollm ann ob jaw y neu rasten ii, które w niższych klasach gim n azyju m zu p ełn ie n ie w ystęp ow ały, w w yższych sp o ty k a ł u 66% . D r N esterd o rf w jed n em z ros- syjskich gim n azyjów zn a la zł wśród 10 le- in ich uczniów 8,3% , w śród 1 2 — 13-letnich 1 6 ,7 — 25% , wśród 1 7 -letn ich 66,7% , wśród 1S) letnich 7 7 ,8 °/0 takich, u k tótych n iew ą t­

p liw ie trzeba było p rzyjąć p ew n e zab u rze­

n ia w u k ład zie n e rw o w y m , skutkiem k t ó ­ rych w y stęp o w a ły b ó le g ło w y , bessenność, szyb k ie cielesn e i u m y sło w e nużenie się, nadzw yczajna p ob u d liw o ść układu n erw o­

w ego szczeg ó ln ie w zak resie nerw ów n a ­ czyń i serca, jed n e m słow em w szy stk ie ob­

ja w y , cechujące t. zw . przeciążen ie m ózgu.

T eod or B eck er 2) z F ran k fu rtu zn alazł w ostatnićj k lasie gim n azyju m , oraz w osta­

tniej klasie pryw atnej szk o ły żeńskiej cie r ­ piących na bóle g ło w y od 80 do 83% . P o ­ dobnie obszerną sta ty sty k ę bólu g ło w y u dzieci zebrał dr K e lle r 3). W pracy tój na szczególną u w a g ę zasłu gu je ten fakt, że ból zw y k le m ijał p odczas w akacyj i z nad­

zw y cza jn ą p raw id łow ością w racał podczas zajęć szk oln ych .

Z e w szy stk ie te ob jaw y ze stron y układu n e rw o w eg o nie są dla z d ro w ia obojętnem i, św iad czy także statystyk a śm iertelności d zieci w A n g lii 4), z której w ypada, że p od ­ czas g d y w ostatnich latach śm iertelność d zieci z pow odu w szy stk ich chorób w o g ó ­ le znacznie się z m n ie jszy ła , śm iertelność d zieci w w ieku szk oln ym z chorób m ózgu w zrosła. S tatystyk a śm ierteln ości, ja k to ju ż zw ró cili u w agę sami lekarze angielscy, n ie je s t bynajm niej m iarą w p ły w u szk o ły

' ) H y g ie n e s c o la ire . G eneve, 1864.

2) L u f t u n d B e w e g u n g , G e su n d h e its p fle g e in d en S c h u le u . F r a n k f u r t n. M. 1867, 1. 13.

3) A rc h iv e s d e n e u r o lo g ie , 1883.

4) O n ie n o rm a ln o s ti m o zg o w o j ż y z n i M anaseei- n a , 18S5. P e te r s b u r g , s tr . 123.

na stan m ózgu u dzieci, gd y ż w w ie lu p rzy­

padkach przeciążen ie m ózgu n ie pociąga za sobą innych następstw prócz przerw ania dotychczasow ych studyjów , w in n ych uspo­

sabia do innych chorób, które stają się osta­

tec zn ie przyczyną śm ierci. M ając to w szy­

stko na w zględzie, lekarze angielscy w roku 1884 w ystosow ali p etycyją ') do p arlam en ­ tu, w której otw arcie i stanow czo żąda­

ją zm iany istniejącego system u nauczania w szkołach. R ów nież do tego sam ego w n io­

sk u p rzyszła paryska akadem ija lekarska w roku 1888.

W tym że samym roku n iem ieckie stow a­

rzyszen ie akadem ickie 2) zło ży ło m em oryjał k an clerzow i państwa, zaopatrzony licznem i podpisam i, w którym w ykazuje szk o d liw e w p ły w y obecnego w ychow ania w N iem ­ czech, zarazem zw raca uw agę, że w ych o­

w anie to zup ełn ie nie odpow iada d zisiejszym w ym aganiom czasu, potrzebom obecnych stosunków społecznych, że n ietylk o osłabia m ózg i oddziaływ a szk o d liw ie na z d r o w ie m łodzieży, lecz zarazem zabija zam iłow an ie do nauki, zniechęca do życia i n ie daje naj­

m niejszych podstaw do pojm owania życia w sp ółczesn ego.

W racając do spraw y przeciążenia m ózgur m usim y je szcze zaznaczyć, że stan ten m oże n iek ied y pozostaw ać jak b y u tajon y, n ie - zdradzając bynajm niej najm niejszych obja­

w ów ze strony czynności układu n erw o w e­

go i w ystępuje na ja w tylk o p rzy innych zaburzeniach w ustroju, w yw ołu jąc ciężkie następstw a, które zaburzeniom tym z w y k le nie tow arzyszą, W in n ych razach znow u przeciążenie mózgu pow oduje ogólną sła ­ bość fizyczną ustroju, rozm aite nerw ice o n a ­ turze kurczow ej i drgaw kow ej: histeryją,.

chorobę św . W ita, halucynacyje i t. p. W ro­

ku 1884 na zjeździe w M agdeburgu dr Me- schede 3) w yk azał, że w ciągu ostatnich lat 10 ilość um ysłow o chorych w sem inaryjach nauczycielskich znacznie wzrosła; zdaniem autora fakt ten je st w yłącznie następstw em przeciążenia um ysłu nadm iarem pracy.

T h e B ritis h m ed ic. J o u r n a l 1884, m . I, s tr. 729- 2) S c h u lre fo rm . N e u e J a h r b iic h e r f. P h il. u. P o e d . 1888, s tr . 266.

3) D r M e s th e d e „ A llg e m e in e Z e its c h rif t fu r P s y - c h ia tr ie “ , 1885 r., N r 41, s tr . 711.

(7)

Nr 31. 487 T ak ie są g łó w n e szk od liw e w p ły w y szko­

ły w spółczesnej na stan fizyczny. Jeżeli j e ­ dnak pomimo to pew na część uczącej się m łodzieży w p ływ om tym że nie podlega, to zaw dzięcza to tylk o swojej przyrodzonej ru ch liw ości, sw ojem u instynktow i i temu, że na szczęście szk oła w spółczesna w rze­

czyw istości bardzo rzadko potrafi obudzić zapał i zam iłow an ie do nauki, że w iększość m łod zieży u czy się ja k b y z przym usu, ja k ­ by z konieczności; za to p ilniejsi uczniow ie w ynoszą na sobie ca ły ciężar tych w p ły ­ w ów , oni to z w y k le tracą wzrok, otrzym ują garby, a w końcu stają się nerw ow ym i cho­

rym i. N ie u lega w ątpliw ości, że już dzisiaj nieraz zachodzi potrzeba w ysłania 17-let- n iego m łodzieńca do zakładów liidropaty- cznych; m im ow oli nasuw a się pytanie, ja k ie środki pozostaną lekarzom do zastosow ania w w iek u późniejszym ?

T aki stan rzeczy je s t w całej E u rop ie. J a ­ kież stosunki są w naszych szkołach? Na to pytanie m oże być ty lk o je d n a odpow iedź, a m ianow icie, że my szk ół sw oich pod w zglę­

dem ich w p ływ u na zdrow ie m łodzieży zu ­ p ełn ie nie znam y, nie mamy o tem żadnego w yobrażenia. T a nieznajom ość stosunków h igijen iczn ych naszych szkół w yp ływ a stąd, że z jed n ej strony do dziś dnia nie posia­

dam y lekarzy szkolnych, którzyby z urzędu składali spraw ozdania o stanie zdrow otnym szk o ły , z drugiej brak u nas, ja k zw yk le, in ic y ja ty w y pryw atnej do przeprow adzenia podobnych badań, a być m oże przeszkody natury form alnej. L ecz ja k ie k o lw iek są przyczyn y, w ynik faktyczny je s t ten, że do dziś dnia nie posiadam y najm niejszych m ateryjałów do w yrobienia sobie zdania o zdrow otnych warunkach szk ół naszych.

J eż eli jed n ak ty lk o pow ierzchow nie rzu ci­

m y okiem na nasze budynki szkolne, na brak w n ich czystości i św iatła, na przed­

p otopow e ław k i, na ilość przedm iotów w y ­ k ładanych, na ich objętość, na ilość godzin szkolnych, je ż e li przejrzym y niektóre uw a­

gi pp. n a u czy cieli szk ół naszych w „Mu­

zeu m ”, je ż e li u w zględ n im y ostatnią relacyją o siłach nauczycielskich prof. A u gu sta S o ­ k ołow sk iego, to z pew nością będziem y m u­

sieli przyjść do przekonania, że w naszych szkołach m usi być rów nież źle, albo naw et g o rzej. J eżeli jed n a k nie je st w naszej

m ocy szk oły te przekształcić i urządzić po­

d łu g tych w ym agań, które wskazuje h ig i- jena szkolna, a do których drogą dośw iad­

czenia doszli in n i, to obow iązkiem naszego T ow arzystw a je st dążyć do obeznania się z niem i, do zbadania ich w p ły w u na naszę m łodzież, do w yrobienia w łasnej statystyki szkolnej i do n iesien ia rady i pom ocy tam, gdzie bądź w ładza szkolna, bądź m łodzież ucząca się tej rady i tej pom ocy może po­

trzebow ać.

N ie może być w ątpliw em , że praca w tym kierunku sum iennie i um iejętnie przepro­

w adzona przyniesie obfite owoce; zebrane m ateryjały i fakty z jednej strony ośw iecą samo społeczeń stw o, p rzy czy n ią się do do­

k ładniejszego uśw iadom ienia rzeczyw istych potrzeb ośw iaty i obudzą poczucie potrzeby w iększej troskliw ości, o ile to od nas sa­

mych zależy, o lo sy m łodzieży szk oln ej, z drugiej dadzą podstawę w ładzy szkolnej do w prow adzenia niezbędnych ulepszeń i zmian, które obecnie nie wydają się nie- zbędnem i. Sądzę, że nie potrzebuję dow o­

dzić, że do czuw ania nad stanem zdrow ia m łodzieży szkolnej mogą i muszą być p o ­ w ołane tylko siły fachow e, t. j. lekarze i o ile można lekarze, obeznani z zasadami higijen y. P rzytoczon e w yżej fakty ja k k o l­

w iek , jak to zauw ażyliśm y w yżej, nie w y­

w o ła ły nigdzie zasadniczej zm iany w syste­

m ie szkolnym , to jed n ak że b y ły o tyle prze­

k onyw ające, że zm usiły bardziej troskliw e o zd row ie uczącej się m łodzieży społeczeń­

stw a do utw orzenia osobnej in stytu cyi le ­ karzy, t. zw . lekarzy szkolnych. T ak w S zw ecyi i B e lg ii in stytu cyja ta istnieje ju ż oddaw na, w e F r a n c y i, Szw ajcaryi i W ę­

grzech została wprowadzoną przed k ilku laty. W p raw d zie dotychczas stosunek le­

karza do szk oły i jeg o obow iązki, n ie są dostatecznie określone, jed n ak że w obfitej literaturze, dotyczącej spraw y lekarzy szk ol­

nych, można znaleść dostateczne podstaw y do takiego określenia. N ietylk o bowiem znajdujem y obszerny, w yczerpujący traktat 0 obow iązkach lekarza i je g o stosunku 1 stanow isku w szkole w znanej pow szech ­ nie higijen ie szkolnej B agińskiego, oraz Erism ana, lecz sprawą tą zajm owano się na kongresach lekarzy w r. 1884 w L o n d y ­ nie, w r. 1887 w Frankfurcie; w roku 1888

(8)

488 W SZECnŚW IAT. Nr 31.

w W ied n iu . W sz y stk ie te rospraw y i d e­

baty n iety lk o d o sta rczy ły sporój ilości ma- tery ja łó w do określenia ob ow iązk ów i za­

dania lekarza szkolnego, lecz zarazem do­

sta rczy ły d ow od ów , że dla och ron y zdrow ia m łod zieży tro sk liw a op iek a lek arza h igi- jen isty je st niezbędną. P o d z iela ją c to p r z e ­

k on an ie,że i ii nas, ja k ie k o lw ie k są w aru n k i h igijen iczn e sz k ó ł naszych, op iek a lekarska je st n ietylk o pożądaną, lecz naw et, z p rzy­

toczonych w yżćj p ow odów konieczną i m a­

ją c tę sp raw ę za spraw ę w ielk iej d o n io sło ­ ści sp o łeczn ej, w y d zia ł n aszego to w a r z y ­ stw a u zn a ł za stosow n e p rzed sta w ić S z a ­ now nem u Z grom adzeniu n astęp u jące d w a w nioski:

1 ) O g ó ln e Z grom adzenie „T ow arzystw a o p iek i zd row ia” uw aża za n iezb ęd n e w p ro­

w adzenie in sty tu cy i lek arzy szk oln ych . 2 ) Z ajęcie się tą spraw ą poleca w y d zia ­ ło w i ').

3 S T O - W E

ZMIANY TERYTORYJALNE

W A F R Y C E . ( ■ w e d ł u g 1 d r a S u p a n a ) .

R okow ania p om iędzy A n g łiją a N iem ca ­ mi w sp raw ie p od ziału A fr y k i w schodniej zak oń czon e zo sta ły w d. 17 C zerw ca u k ła ­ dem, który n ad łu go będzie pam iętnym w7h i-

ł) T o w a rz y stw o „ O p ie k i z d r o w ia 11, w c e lu p r a k ­ ty c z n e g o p o s u n ię c ia ta k w a ż n e j s p r a w y , p r z e d s ta ­ w ionej w p o w y ż sz y m o d c z y c ie p ro fe s o ra C y b u l­

sk ieg o , za p o ś re d n ic tw e m sw eg o k o m ite tu i w y ­ b r a n e j a d h o c k o m is ji, o d n io sło się d o le k a r z y k ra k o w s k ic h z p ro p o z y c y ją n a ty c h m ia s to w e g o w p r o ­ w a d z e n ia w c z y n o p ie k i n a d z d ro w ie m m ło d z ież y sz k o ln ej. K o m isy ja o p ra c o w a ła o d p o w ie d n ią in - s tr u k c y ją , o ra z s z e re g sc h e m a tó w d o w p isy w a n ia w szelkich d a n y c h , o d n o sz ą c y c h s ę do z d ro w ia u c zn ió w i u c z e n n ic .

G d y b y k to z n a sz y c h c z y te ln ik ó w z e c h c ia ł z a ­ p o z n a ć się b liż e j z p ro p o n o w a n ą p rz e z T o w a rz .

„ O p ie k i z d ro w ia “ o rg a n iz a c y ją , n a s z a r e d a k c y - j a ja k n a jc h ę tn ie j słu ż y ć b ę d z ie sw o je ra p o ś r e d n i­

c tw em .

( P r z y p . R e d . W s z e c h ś w ) .

storyi. N iew dając się w szczegóły układu, które są dobrze znane z telegram ów i n ie- rostrząsając zu p ełn ie, czy m ały H elgolan d istotn ie pow etuje niem com stracony grunt w A fry ce, zatrzym am y się tylk o nad stroną gieograficzną przedm iotu.

U k ład anglo-niem iecki zasługuje na u w a­

g ę, bo rosstrzyga odrazu w iele kw estyj spor­

n ych w A fryce m iędzy obu państw am i, obraca w n iw ecz m arzenia każdej strony i w n ow y sposób kształtuje ląd A fr y k i pod w zględem politycznym . D zięk i u kładow i bespow rotnie u leciały rojenia o jakiem ś w szechstronnem obejm ującem ląd cały p a ń ­ stw ie kolouijalnem . N iedaw no jeszcze z w o ­ len n icy p olityk i kolonijalnćj w N iem czech bojaźliw ie w ynurzali się z chętką połącze­

nia niem ieckich posiadłości w A fryce za­

chodniej z krajem pobratym czych boerów . W praw dzie próby niem ców , ażeby utrw alić się na w ybrzeżu wschodniem (L ucia-bai) sp e łz ły na niczem , ale na północ od 22°

szer. płd., do którego rząd angielski w r o ­ ku 1885 rospostarł swój w pływ , pozosta­

w ało jeszcze w iele ziem i niezajętój. W po-

| w yższym zapew ne celu karty k olon ijaln e niem ieck ie pi-zedłużały w rzeczy samćj po­

siadłości n iem ieckie w A fry ce p ołu d n iow o- zachodniej, daleko na wschód aż za j e z io ­ ro N gam i. Tym czasem układ k ład zie kres

. . . , . .

j tym pragnieniom , stanow iąc przed jeziorem trw ałą granicę, odtąd środek i wschód A f ­ ryki południow ej niep od zieln ie praw ie na­

leżą do anglik ów .

Ze swój strony an glicy jeszcze śm ielsze m ieli roszczenia do tój części w yżyn y A fry - j ki w schodniój, na której leżą w ielk ie j e z io ­

ra. C hcieli oni w ten sposób przerzucić m ost pom iędzy sw ojem i południow o-afry- kańskiem i posiadłościam i, a projektow anem państw em u źródeł Nilu; do urzeczyw ist­

n ienia projektu miano pozyskać E m ina- paszę.

K raina jezio r, położona m iędzy trzem a głów n em i rzekam i A fry k i — N ilem , K ongo i Zam beze, to p raw dziw y środek A fryk i podzw rotnikow ej, środek n ie ty le gieom e- tryczn y, ile gieograficzny. O ddać cały ten olb rzym i kraj od jeziora W ik toryi do N yassy w ręce potęgi an gielsk iej znaczyło u czyn ić ją panią całej A fry k i p od zw rotn i­

kow ej. A jed n ak i te sn y rozw iały się bes-

(9)

Nr 31. WSZECHŚWIAT. 489 pow rotnie. O becnie na m ocy układu niem-

cy stanęli twardo nad w schodnim brzegiem T an gan ik i, podczas gdy zachodni stanow i w łasność państw a K on go, brzegi jezior W ik toryi i N yassy rów nie w znacznśj c zę­

ści należą do niem ców . T ym sposobem po­

m iędzy p osiadłości an gielsk ie na południu i p ółn ocy w b ity został potężny k lin n ie ­ m iecki od wschodu.

T u jed n ak n ie kończą się niespodzianki, ja k ie wprow adza układ an glo-n iem ieck i na ziem ię afrykańską.

P o m ięd zy w schodnią kończyną kraju S o ­ m ali a M ozam bikiem słabym łukiem w dzie­

ra się ocean w masę lądu afrykańskiego.

W najgłębszem m iejscu tego lu k u leży Zan­

zibar. N a k szta łt prom ieni zbiegają się do teg o punktu drogi karaw anow e całej A fry ­ ki w schodniej. P rzep y sz n y port Zanziba­

ru n ie ma n ig d zie rów nego sobie na p rze­

ciw leg ły m brzegu lądu afrykańskiego, w y­

spiarskie położen ie broni go od napaści n ie­

p rzyjaciół, urodzajna ziem ia w y ży w ia bar­

dzo gęstą ja k na stosunki afrykańskie lu ­ dność. W szystko tu jed n oczy się, aby za­

p ew nić Z anzibarow i górujące stanow isko.

W rzeczy samej od Lam u aż do M ozam ­ biku Zanzibar je s t jed y n y m punktem sk ła­

dow ym handlu w schodnio - afrykańskiego.

Z iem ie S om ali dostarczają tu skór, ziem ie S uaheli — gum y, kopalu, sezam u, kopry i drzew a b udulcow ego, cała zresztą w scho­

dnia część A fry k i środkow ej dostarcza ko­

ści słon iow ej. T ak potężna centralizacyja handlu w schodnio-afrykańskiego w Zanzi- barze w praw ia nas w zdum ienie i tworzy jaskraw e przeciw ieństw o ze stosunkam i, pa- nującem i w A fry ce zachodniej.

A to li te przyrodzone korzyści um iano je sz c z e w Zanzibarze spotęgow ać. K upcy A fr y k i w schodniej są arabam i i jak o tacy zależn i są od Z anzibaru, m ahom etańskiego centrum A fry k i w sch od n iej. Zależność to podwójna: p olityczn a i ekonom iczna. W sz y ­ scy oni, n iew yłączając T ip p o-T ip a, mają zobow iązania w zględ em bogatych kupców in d yjsk ich z Zanzibaru. T u zbiegają się w szystk ie n ici polityczne: A fry k a w sch o ­ dnia tańczy tak, jak jćj zagra Zanzibar.

U k ła d anglo-niem iecki rozryw a w szyst­

k ie w ęzły przyrodzone i h istoryczn e, a lb o ­ w iem Zanzibar oddaje pod w p ły w y brytan -

skie, w ybrzeże zaś Suaheli (przypuszczalnie i w yspę Mafiją) niem com . T o ostatnie no­

m inalnie w praw dzie zależy dotychczas je sz ­ cze od sułtana Zanzibaru, faktycznie jednak przeszło w ręce n iem ieck ie. G dyby naw et sułtan nie chciał podpisać aktu zrzeczenia się w ybrzeża na rzecz niem ców , to i w ó w ­ czas w ątpić należy, czy niem cy opuściliby kraj, dla podbicia którego pon ieśli tyle ofiar w ludziach i pieniądzach.

Natom iast w idocznem jest, że n iem ieccy posiadacze A fryk i wschodniej staną wobec now ych w arunków i potężnych trudności.

P rzedew szystkiem będą m usieli w yzw olić się z pod zależności ekonomicznej Z anzi­

baru, jak o ju ż an gielsk iego. Samo w y z w o ­ len ie w szelako n ie przyjdzie z łatw ością, albow iem na stan ten rzeczy zło ży ł się d łu ­ gi szereg w ieków . P o d w zględem p o lity ­ cznym w ysw obodzenie arabów w ybrzeża od w p ły w u Zanzibaru n ie będzie trudnem , bo zależność ta w ostatnich czasach była bar­

dzo słabą. P ow stała wśród nich dość silna partyja opozycyjna przeciw ko sułtanow i, co zresztą najlepiej u jaw n iło się podczas w alk z niem cam i. N aw et fanatyzm religijn y nie m ógłby arabów przechylić na stronę su łta ­ na w obec widocznój jeg o słabości i p r z e ­ wagi państwa n iem ieckiego.

A to li to h ołd ow an ie sile u arabów może niem com wobec anglików zaszkodzić. Bo, n ie ulega k w estyi, oczom krajow ców nie m ogło ujść w sp ółzaw od n ictw o pom iędzy obu państw am i, w yn ik i sporu rów n ież sta­

ną się widocznem i: w oczach arabów A n g li- ja, dostając sułtanat zanzibarski, osięgnęła zw ycięstw o. Odtąd też, od czasu układu k rajow cy zawsze będą się zwracać ku Zan­

zibarow i pod opiekę anglik ów . W id zim y w ięc, że położenie niem ców w A fryce w schodniej stanie się w skutek ugody z an­

glikam i utrudnionem . N iem ożna w ątpić, że an glicy u czynią z Zanzibaru p ierw szo ­ rzędną tw ierdzę morską na oceanie In d y j­

skim , która p ozw oli im panow ać nad całem w schodniem wybrzeżem ; cóż to za różnica z poprzedniem położeniem , gd y w Zanzi­

barze siedział sobie tylk o w schodni w ładzca, k tóry m ógł in trygow ać, n igd y zaś być groź­

nym .

O becnie niem cy szukają rady na to n o ­ we położenie i w idzą ją w postaraniu się

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podbudowy betonowe bez dylatacji - grubość warstwy po zagęszczeniu: za każdy dalszy 1 cm ponad 12 cm.. ANALOGIA: wzmocnienie podłoża warstwą kruszywa stab.cem.Rm=2,5MPa

mnie pozbyç z kraju – skar˝y∏ si´ mamie albo ˝artowa∏: – Nie dam si´ stàd wykopaç tylko dlatego, ˝e w Pary˝u zosta∏ twój ulubiony literat.. – Jesienià pojawi∏ si´

Przedstawicielstwa fabryczne POZNAŃ,

• w miesiącu grudniu przedłoŜono do uzgodnienia i zatwierdzenia Prezydentowi Miasta Nowego Sącza oraz Staroście Nowosądeckiemu "Program działania Komendy Miejskiej PSP w

Roboty ziemne wykonywane koparkami podsiębiernymi o poj.chwytaka 0,40 m3, z transportem urobku na odległ.. do 1 km,

Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212 w m... Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212

Szczęśliwy ten pan korespondent „Czasu“, on pierwszy miewa najlepsze wiadomości, powiadają nawet, że on zna tego kelnera osobiście.. W kołach m inisterjalnych

1) Przetwarzanie danych za pomocą monitoringu wizyjnego i monitoringu dostępu odbywa się w celu zabezpieczenia Zakładu oraz zapewnienia bezpieczeństwa osób przebywających