• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 54

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 54"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

K u to e w k m P. Ł O. PognaMl ar. 800 064. O n o pojedyńczego m e m p lt n « 10 gro w Ł

Z D O D A T K A M I: „OPIEKUN MŁODZIEŻY“, „NASZ PR Z Y JA C IE L “ I „ROLNIK“

»Drwęca* wychodzi 3 razy tygodn. we wtorek, czwartek i sobotę rano. — Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,20 zł.

Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,59 zł.

Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich g azet

Druk i wydawnictwo »Spółka Wydawnicza* Sp. z o. odp. w Nowemmieście.

Cena ogłoszeń; Wiersz w wysokości 1 milimetra na stronie 6-łamowej 15 gr, na stronie 3-łamowe] 50 gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenia d robne: Napisowe słowo (tłuste) 30 gr każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100% więcej.

Numer t e l e f o n u : N o w e m i a s t o 8.

Adres telegr,: .Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Pomorze.

ROK XV. NOWEMIASTO-POMORZE, WTOREK, DNIA 7 MAJA 1935

TIITW illiniM W IIIIIIIIIII TH T?T1,T 1 1 T rT T ita g g ™ m H i^ ^

L — Ns. 54

Dobrze, że choć teraz przynajmniej Niemcy otw orzyły Anglji oczy.

Jesteśmy świadkami wielkiego zaniepoko­

jen ia opinji publicznej Anglji gwałtownemi zbrojeniami morskiemi i powietrznemi hitlerow­

skich Niemiec.

W Anglji wprost zawrzało oburzeniem jak w ulu.

I to dopiero teraz. Aż dotąd bowiem Anglicy stale, nawet po brutalnem złamaniu przez Niemcy Traktatu Wersalskiego, zachowywali jakiś dziwny spokój. Dopiero obecnie, gdy się przekonali niezbicie o ogromnych zbrojeniach n iem iec­

kich w dziedzinie lotn iczej i o wielkim planie dozbrojeniow ym na morzu, odrazu strach ich obsiadł. Ten niepokój Anglji jest z jednej strony zrozumiały, jako że zbrojenia te zagrażają b ez­

pośrednio jej bezpieczeństw u, ale z drugiej strony jest on zu p ełn ie zasłużony. Jeżeli Niemcy zaledwie w kilkanaście lat po tak strasznej prze­

granej stały się znów postrachem wojennym dla całej Europy, to w tern lw ia część winy leży właś­

nie po stronie A nglji, jej dziwnie ustępliwej, ba, fa­

w oryzującej wprost Niemcy polityki. Już na konferencji paryskiej przedstawiciel Anglji, osła­

wiony Lord George, zab iegał najusilniej o jak n a jła g o d n iejsze warunki pokojowe dla Nie­

m iec. Tak samo później polityka angielska szła nieustannie po linji ustęp liw ości i życzliw ości dla Niem iec. Anglja przedewszystkiem zabiegała o wprowadzenie Niemiec do Ligi Narodów i o przyznanie im od razu stałego m iejsca w Radzie Ligi Narodów, o obni­

żenie wysokości opłat reparacyjnych, o przed-' wczesne opróżnienie okupowanej Nadrenjl.

Wpływowe pisma angielskie i rozmaici angielscy mężowie stanu swemi wynurzeniami co do nie­

mieckich granic na w schodzie ośm ielali N iem ­ ców do ich rew izjon istyczn ych zakusów. Po­

lityka angielska pod tym względem kierowała się ja­

kąś dziwną krótkow zroczą polityką samolubną.

Bojąc się bowiem przew agi w ojskow ej Francji na kontynencie Europy, chciała dla jej zrów n o­

w ażenia widzieć Niemcy dostateczn ie sil- nem i. Sama natomiast uw ażała się za dosta­

tecznie zabezpieczoną przed niemi po zni­

szczeniu niemieckiej potęgi m orskiej. Tym­

czasem stało się tak, że Niemcy na skutek tej zaślepionej pobłażliwości dla nich ze strony angielskiej polityki dziś już osiągnęły taki stopień uzbrojenia, że nietylko na k on ­ tyn en cie zagrażają pokojowi świata, aie i na morzu i w pow ietrzu stan ow ią poważne n ie ­ b ezpieczeństw o dla Anglji. Teraz dopiero A nglja w idzi sw ój błąd i jego następstwa i bije na alarm i na gwałt się rów n ież zbroi. Do tego atoli nigdy nie byłoby doszło, gdyby A nglja w swej polityce była się kierowała rozsądkiem, solidarnością wobec swych sprzymierzeńców, a nie krótkowzroczym egoizm em i uczuciami zazdrości w stosunku do tych, z któremi ram ię przy ram ieniu we wojnie światowej walczyła nad złam aniem niemieckiej militarnej przewagi w świecie. Żałować nie ma za co A nglji z powodu niepokoju, który dziś przeżywa i zaw odu nie­

wdzięczności, który ją spotkał ze strony tych, którym tak niebacznie sprzyjała. Owszem, dobrze s ię stało, że choć teraz przynajmniej Niemcy same jej na gwałt otworzyły oczy na to, co jej z ich stron y zagraża.

W A nglji o g ro m n e oburzenie z pow odu zbrojeń N ie m iec.

Londyn. Cała prasa an gielsk a z ogrom nem oburzeniem zwraca się p rzeciw ko N iem com z powodu wiadomości o postanowieniu Niemiec budowy 12 łodzi podwodnych. To nowe podeptanie Traktatu Wersalskiego w yw oła zap ew n e en er­

giczne kroki ze strony rządu an g ielsk ieg o , ponieważ zbrojenia niemieckie na m orzu i w pow ietrzu godzą bezpośrednio w stron ę Anglji.

Wiadomość o postanowieniu budowy niemiec­

kiej floty podwodnej zbiegła się z rewelacjami

„Poeple” i „Sunday Express” o n iem ieckim pro­

gram ie morskim. Mianowicie Niemcy w czasie mających odbyć się za 10 dni rokowań angielsko- niemieckich mają przedłożyć program, żądający 5 pancerników-dreadnougbtów, 16 krążow ni­

ków, 50 kontrtorpedowców i 50 łodzi pod­

wodnych.

W odpowiedzi na zbrojenia niemieckie an g iel­

ska opinja publiczna domaga się od rządu budowy 500 now ych sam olotów , o szybkości prawie 300 mil na godz., w tem 100 bombowych, mogących zabrać po 2 tonny bomb. Pisma pod­

kreślają, że już obecnie Niem cy w pow ietrzu są dwa i pół razy siln iejsze od Anglji, a za 2 lata będą już posiadać flotę powietrzną, cztero­

krotnie przewyższającą siły angielskie.

Gdańsk zdewaluował guldena

o 42 i p ó l procent.

Gdańsk. W ciągu nocnego posiedź, z 1. na 2. maja senat gdański uchwalił wydać pięć rozporządzeń celem przeprow. dewaluacji guldena gdańskiego.

Są to : 1) Ustawa monetarna, 2) Ustawa o banku emisyjnym, 3) Nominacja komisarza państwowego dla czuwania nad kształtowaniem cen, 4) Ustawa o sklepach, 5. Rozporządzenie o zniesieniu istnieją­

cych dotychczas w Gdańsku ograniczeń, dotyczą­

cych zakupu t. zw. Registermarken.

O d ew alu acji guldena gdańskiego podają następujące szczegóły:

Wartość guldena gdańskiego obniżona została o 42,37 procent, to znaczy, że zrównano go z kur­

sem złotego. Wartość jednego kilogramaj czyste­

go złota oznaczono na 5.924.44 guldenów.

Po dewaluacji kursy walut obcych będą się kształtować mniej więcej w sposób następujący:

100 guldenów — 100 złotych , 100 m arek niem. — 212.345 guldenów, 100 franków szw.

— 172 guldeny, 100 guldenów holenderskich — 358,31 guldenów gdańskich.

N ow y guiden został w ten sposób paryteto- wo całkowicie zrów nany ze złotym i wszedł więc niejako do polskiego systemu walutowego

— co pod pewnym względem ułatwi handel polsko- gdański i polsko-gdańską współpracę gospodarczą.

Dewaloryzację guldena gdańskiego należałoby więc — gdyby w grę wchodziły tylko względy polityczno-gospodarcze — powitać z zadowoleniem.

Ale wiemy doskonale, że do ściślejszej współ­

pracy gospodarczej trzeba dobrej woli ze strony Gdańska a tej dobrej woli dotychczas nie widać po stronie Gdańska.

Obok korzyści na długą metę, niewątpliwie złączonych z faktem walutowego zbliżenia się Gdańska do Polski, trzeba uwzględnić także i pow ażne zaburzenia, wynikające z na­

g łe j zm iany p ary tetu w Gdańsku.

Na krótszą metę trzeba się liczyć z poważnemi trudnościami, wynikającemi z faktu — dumpingu walutowego Gdańska. Celno-handlowo Gdańsk z Polską stanowią naczynia połączone. Tymcza­

sem w tych naczyniach połączonych poziom cen towarów i usług Gdańska zostaje nagle obniżony 0 42 proc.

Wynikają z tego zaburzenia i trudności w ca ­ le poważne, jeśli się uwzględni rolę Gdańska w handlu polskim.

Weźmy tylko Gdańsk i Gdynię. Gdańsk g ó ­ ruje nad Gdynią całym sw ym w ielk im apa­

ratem kupieckim i rozdzielczym .

Obecnie opłaty portowe Gdańska uległy g e n e ­ ralnej obniżce o 42 proc. Jakie będą następ­

stw a tego faktu dla portu gdyńskiego?

Obniżenie dewaluacyjne opłat portowych w Gdańsku może się okazać bardzo poważną kon­

kurencją dla Gdyni i osłabić je j zdolność rozw ojow ą na przyszłość. Dodajmy do tego 1 obniżenie płac robotników portowych w Gdańsku o 42 proc. Dlatego niewątpliwie sprawa opłat portowych Gdańska i Gdyni wymagać teraz będzie nowego uregulowania.

Oto pierwsze uwagi i spostrzeżenia, jakie na­

suwają się przy wiadomościach o dewaluacji guldena, które niewątpliwie jest poważnem wyda­

rzeniem także dla polskiego życia gospodarczego.

Odezwa Senatu.

Senat gdański u siłu je w inę za dewaluację zrzucić na „pewne e le m e n ty ”.

Wyjaśniając jej motywy, Senat wydał odezwę do ludności, w której na wstępie skarży się, że już „od dłuższego czasu pew ne e lem en ty roz­

puszczały pogłoski, iż gulden gdański jest zagro­

żony” — a czyn iły to oczyw iście, „aby „skom­

promitować Senat narodow o-socjalistyczny”

i przygotować jego obalenie. Pod wpływem tej agitacji „niektóre wystraszone elementy, w więk­

szości wypadków niesumienne i kierujące się złą wolą”, starały się w ostatnich dniach coraz szyb­

ciej wycofywać swe oszczędności z kas i banków i zmieniać je na złoto lub waluty obce.

„Wskutek tych zdradzieckich zabiegów — głosi dalej odezwa — gulden gdański, mimo wielkich ofiar, od dłuższego czasu ponoszonych przez cały naród niemiecki, wkońcu istotnie znalazł się w niebezpieczeństwie, skoro nie można było w skutek istniejących um ów obronić go przez wprowadzenie ęrzymusowej gospodarki dewizowej.

W celu zapobieżenia rozwojowi wypadków, w szczególności zagrażających istnieniu niemieckiego Gdańska, Senat zaczął temu przeciwdziałać i po dojrzałym namyśle, idąc za przykładem szeregu państw7, ustanowił nową wartość guldena na sta­

łym poziomie złota”.

N astró j G d a ń sz c z a n po dew aluacji.

Gdańsk. O dewaluacji guldena ludność gdań­

ska dowiedziała się zrana z plakatów, rozlepionych w mieście, a zawierających odezwę senatu. Lud­

ność ogarnął nastrój paniki. Posiadający w domu jakąś gotówkę urządzili szturm na sklepy, obawia­

jąc się zwyżki cen towarów. O godz. 1-ej z pole­

cenia władz wszystkie sklepy z wyjątkiem skle­

pów spożywczych zostały zamknięte. Banki za­

wiesiły obroty guldenami, przenosząc całą swoją pracę na tranzakeje złotowe. Część gdańskich kupców, która na czas jeszcze dowiedziała się o zamierzonej dewaluacji, w ciągu dnia wczorajszego zdołała poważne sumy guldenów wymienić na wa­

lutę polską w Gdyni oraz w sąsiednich miejscowo-

| ściach polskich. Ludność Gdańska w dyskusjach

i na temat nowej sytuacji stwierdza, że klucz za-

I gadnienia leży w pytaniu, czy senatowi gdańskie- 1 mu uda się uniemożliwić zwyżkę cen.

P o r o z u m ie n ie fr a n c u s k o - s o w i e c k i e .

U roczyste podpisanie paktu w za jem n ej pom ocy odbędzie s ię 12 m aja w M oskw ie.

Już od miesięcy ciągnęły się pertraktacje celem zawarcia porozumienia między Francją a Sowietami

— napotykając na coraz to nowe trudności. Kiedy się już zdawało, że wszystkie przeszkody zostały usunięte, umówione warunki napotkały" na ostre sprzeciwy we francuskiej radzie ministrów. Mówią, że główny szkopuł stanowiła przyrzeczona So­

wietom pożyczka w kwocie 4 miljardy franków na rozbudowę kolei.

Ostatnio rozeszła się w kołach politycznych wieść, iż porozumienie francusko-sowieckie wre­

szcie osiągnięto. Pakt wzajemnej pomocy został w czwartek wieczorem w Paryżu podpisany, zaś oficjalne podpisanie paktu ma nastąpić 12 maja w Moskwie,

Prasa francuska pisze, że pakt francusko- sow iecki n ie naruszy trak tatu polsko-fran­

cuskiego, k tórego utrzym anie w ym ieniono wyraźnie w dodanym do paktu p rok ok óle.

Według „Tempsa” nowy układ francusko-so- wiećki nie będzie sojuszem wojskowym. Wraz z układem francusko-włoskim i francusko-angiel­

skim będzie on elementem systemu bezpieczeństwa, który ma Europę uchronić od wojny.

Min. Laval przyjechać ma do W arszawy w dniu 8 maja. Stąd prosto uda się do Moskwy na uroczystość podpisania paktu.

(2)

Z a koń cze n ie u ro c z y sto śc i w Lourdes.

„Szturm błagalny do nieba o pokój dla św iata*. — Modlitwa Ojca św.

Lourdes. Z soboty na niedzielę przez noc całą odprawiały się w Lourdes Msze św., dziesiątki ty­

sięcy ludzi na klęczkach trwało na adoracji Najśw.

Sakramentu, kapłani z ambon odmawiali modlitwy jubileuszowe kolejno we wszystkich językach, na­

wet po hindusko. Msze św. dla Polaków celebro­

wał J. E. Ks. Biskup Przeździecki.

Legat papieski, kardynał Paeelli, przyjmując w sobotę dziennikarzy, zaakcentował wyjątkowy w dziedzinie Kościoła charakterluroczystości w Lour­

des i scharakteryzował je jako „szturm błagalny do nieba o pokój dla świata”.

W niedzielę odbyło się uroczyste nabożeństwo oraz procesja eucharystyczna, prowadzona przez legata papieskiego, kardynała Pacelliego. W pro­

cesji wzięło udział zgórą 300 ty sięcy osób.

O godzinie 16,30 Ojciec św. nadał drogą radjo- wą z Watykanu specjalne błogosław ieństw o ap ostolsk ie, które przekazane zostało za pośred­

nictwem megafonów. Powracającą z procesji piel­

grzymkę z Polski z narodowym sztandarem na czele witano niezwykle gorąco i owacyjnie.

Po dzieciach i niewiastach potężny głos bła­

galn ej m odlitw y o pokój wznieśli w niedzielę, ostatni dzień uroczystości zam knięcia Roku Ju­

bileuszow ego w Lourdes, mężczyźni. Niezliczo­

ne szeregi pielgrzymów z całego świata powiększyły w dniu tym jeszcze tłumy ludności okolicznej.

Zrana nabożeństwo uroczyste odprawił kardynał Verdier, arcybiskup Paryża, po południu zaś o godz.

15 pontyfikalną Mszę św. zamknięcia Jubileuszu — legat papieski kardynał Paeelli. B ezpośrednio po n ab ożeństw ie z głośn ik ów , gęsto rozmiesz­

czonych dokoła Groty, rozległy się słow a Na­

m iestnika C hrystusow ego, których tłumy wy­

słuchały ze łzami w oczach, klęcząc w czasie słów błogosławieństwa.

„Bracia, synowie Nasi najukochańsi — brzmiały słowa Ojca św. — wznieśmy wspólną modlitwę do wspólnej Matki naszej!” Poczem rozległy się sło­

wa modlitwy :

„ N ie p o k a la n a K r ó lo w o P o k o ju !« O k a ż n a m s w e m i ł o s i e r d z i e ! N ie p o k a la n a K r ó lo w o P o k o j u , m ó d l s i ę z a n a m i! O M a tk o Ł a s k a w o ś c i i M iło s ie r d z ia , k t ó r a ś t o w a r z y s z y ł a S y n o w i T w e m u N a j s ło d s z e m u , g d y n a o łt a r z u k r z y ż a d o p e łn ia ło s i ę z b a w ie n ie r o d z a j u lu d z k ie g o , k tó r a , b ę d ą c W s p ó ło d k u p ic ie lk ą , u c z e s t n i c z y ł a ś w J e g o c ie r p ie n ia c h i k t ó r a tu z T w e j ś w i ę t e j G r o ty r a c z y s z b ło g o s ła w ić t y lu b is k u p o m ,

k a p ła n o m i c a łe m u ś w ia t u k a t o lic k ie m u , o d n a w ia ­ j ą c e m u w c z a s i e t e g o s z c z e g ó l n i e ś w i ę t e g o t r iu m fu O fia r ę K r z y ż a , t a k p r z e z w s p o m in a n ie w d z ię c z n e m s e r c e m T w y c h ła s k a w y c h i b ło g o s ła w io n y c h O b ja­

w ie ń , j a k i p r z e z a k t y d z ię k c z y n ie n ia w o b e c B o g a z a s z c z ę ś l i w e u k o ń c z e n ie ś w i ę t e g o R o k u O d k u p ie ­ n ia , z a c h o w a j w n a s i p o m n a ż a j c o d z ie n n ie o w o c e O d k u p ie n ia i T w y c h B o l e ś c i. M a tk o w s z y s t k ic h u fa j ą c y c h w T o b ie , k t ó r z y t r w a j ą w c z y s t o ś c i o b y ­ c z a jó w , w p o c z u c iu g o d n o ś c i ż y c ia , w j e d n o ś c i u m y s łó w i z g o d z i e s e r c , u c z y ń p o k ó j m ię d z y n a ­ r o d a m i, a b y ś m y m o g li w r e s z c i e k o r z y s t a ć b e z p r z e s z k ó d z d a r ó w t e g o p o k o ju . A m e n .”

W s p a n ia ły przeb ieg u ro c z y sto śc i zakoń czenia Roku J u b ile u szo w e go

na J asn e j Górze.

Częstochowa. Niezwykle podniosłe przeżywała C zęstochow a chwile w dniach zakończenia Roku Jubileuszowego od 25—28 kwietnia rb.

Przez pełne trzy dni i noce adoracje obok licznych rzesz ludu odbywały różne organizacje katolickie i zakony, za dnia żeńskie, w ciągu nocy męskie. W godzinach o 24, 2, 4 i 6 odprawiane były Msze św.

W piątek i sobotę o godz. 10,30 odprawione były uroczyste sumy, wieczorem zaś o godz. 7 na­

bożeństwa do Serca Jezusowego i te złączone były z procesją eucharystyczną po wałach. Obie procesje prowadził ks. prał. A. Zimniak, wikarjusz generalny.

Wśród duchowieństwa znajdował się i Ks. Biskup Kubina. W czasie głównych nabożeństw wygło­

szono cykl kazań, omawiających stosunek Chry­

stusa do dziecka, młodzieńca, kobiety, mężczyzny, rodziny i Kościoła.

Najważniejszy punkt osiągnęły uroczystości w niedzielę. Dnia tego o godz. 11 wielką procesję z Bazyliki na szczyt celebrował Ks. Biskup Dr.

T. Kubina, poczem na Szczycie odbyła się suma pontyfikalna z głębokiem i pięknem kazaniem ks.

prałata Wróblewskiego na tem at: „Chrystus, a Kościół”. Po sumie, której wysłuchało około 50 tys. osób i około 70 księży, duchowieństwo odśpiewało hymn aTe Deum”, w czasie którego błogosławieństwa Najśw, Sakramentem udzielił Do­

stojny Celebrans.

Po przeniesieniu Najśw. Sakramentu do Bazy­

liki gorące przemówienie do zebranych wygłosił Ks. Biskup Kubina. Na zakończenie odśpiewano hymn aBoże, coś Polskę”. Udział wiernych był ogromny.

W ielki odpust jubileuszow y.

G n ie z n o . O dpust św. W ojciecha, połączony z uroczy- stem zakończeniem ’Roku Jubileuszow ego, zgrom adził w

Gnieźnie do 30.000 pątników . Na o d p u st przybyli k się ta bi­

sk u p i: Okoniewski, Dominik i Dymek. W ystaw iono 11 bram trium falnych. Najw znioślejszą chwilą uroczystości było w y­

niesienie ze sk arb ca k ated ry relikwij św. W ojciecha. Po n ie ­ szporach przeszła przez ulice m iasta procesja z reltkw jam i Świętego z udziałem 4 biskupów , przedstaw icieli w ładz i tłum ów w iernych on.

Nadzwyczaj podniosłe kazanie w ygłosił Ks. Biskup Lau- bitz. Między innem i p o w ie d z ia ł:

„M y ni© is t n i e j e m y o d w c z o r a j I n ie z a w d z ię ­ c z a m y s w e g o b y tu p r z y g o d n y m t r a k t a t o m , a l e j e ­ s t e ś m y s t a r y m c h r z e ś c ij a ń s k im n a r o d e m , k t ó r y c o ś z n a c z y ł w p r z e s z ło ś c i i m a — j e ś l i z B o g ie m d o s w o ic h p r z e z n a c z e ń p ó jd z ie , a p o s t o l s k ą w p r z y s z ło ­ ś c i m is j ę d o s p e łn ie n ia , j a k o o g n is k o c h r z e ś c ij a ń ­ s k ie j w ia r y , p ło n ą c e m ię d z y b e z b o ż n ic t w e m z j e ­ d n e j, a p o g a ń s t w e m z d r u g ie j s t r o n y ”.

W 14-tą ro cz n icę trzeciego p o w stan ia ślą sk ie g o .

Minęło 14 lat od chwili, gdy jedna z najwier­

niejszych ideałowi wolności i najbardziej polskich dzielnic Rzeczypospolitej, Górny Śląsk, po raz trzeci chwyci! za broń, ażeby po raz trzeci zam anifestow ać przed całym św iatem swą polskość i sw ą chęć przynależenia do Ojczy­

zny. — Rządy zaborcze usiłowały stłumić ducha polskości w duszach twardych i nieugiętych Gór­

noślązaków, ale nie dopięły tego celu nawet w części. — Polskość na Śląsku przetrwała trium­

falnie stulecie niewoli i wywalczyła sobie przyna- leżenie do wolnej Ojczyzny.

W Gdańsku można subskrybow ać pożyczkę Inw estycyjną.

Gdańsk. Prezydent senatu Greiser zakomuni­

kował komisarzowi generalnemu R.P. min. Papee‘mu, że senat — po rozpatrzeniu sprawy — nie podnosi zastrzeżeń przeciw akcji subskrypcyjnej 3-proc.

premjowej pożyczki inwestycyjnej na terenie Wol­

nego Miasta.

R o z p raw a apelacyjna ks. T ad e u sza Jajki.

Czy w rządzie polskim są masoni?

Sensacyjne oświadczenie prokuratora.

W czw artek, w Sądzie Okręg, w Krakow ie, przed sędzią M acbalskim , o d była się rozpraw a ap e la cy jn a ks. Tad. Jajk i, w ikarego w Niegowici, skazanego w m arcu br. przez Sąd w N iepołom icach za „obrazę rząd u i rozpow szechnianie fałszy­

w ych wiadom ości, m ogących w yw ołać niepokój p u b lic zn y ”, n a 6 t y g o d n i a r e s z t u i 30 z ł grzyw ny z zaw ieszeniem w y konania kary na la t 4. W edług oskarżenia ks. Ja jk o m iał dopuścić się tego czynu, w ygłaszając kazanie w koście­

le w Niegowici.

Rozpraw a rozpoczęła się od o d czytania aktów z I in s ta n ­ cji, m iędzy innem i zeznań św iadków. N astępnie za b rał głos prok. dr. B o r y c z k o , s k ła d a j ą c s e n s a c y j n e o ś w i a d c z e ­ n ie , ż e c o f a t ę c z ę ś ć o s k a r ż e n ia , k t ó r a m ó w i o pop eł­

nieniu przez ks. J a j k ę o b r a z y c z ło n k ó w r z ą d u . N ie j e s t b o w ie m o b r a z ą t w i e r d z e n ie , ż e k t o ś j e s t m a s o ­ n e m . P ro k u ra to r ż ą d a ł n ato m ia st z a t w ie r d z e n ia w yroku pierw szej in stan cji, odnośnie do zarzutu rozpow szechniania niepraw dziw ych w iadom ości, mogących wywołać niepokój publiczny, dowodził bowiem, że w y s t ę p k ie m j e s t p o r ó w ­ n y w a n ie s t o s u n k ó w p o ls k ic h z m e k s y k a ń s k ie m u

Obszerny wywód ap elacyjny w ygłosił n astęp n ie o b r o ń ­ ca k s . J a j k i, m ec. Sygieriez, k tóry nadm ienił, że ks. Ja jk o przyznał się do użycia w czasie kazan ia słów: „w r z ą d z ie p o ls k im s ą m a s o n i, to je st rzeczą jaw ną, a m asoni, to są ludzie, którzy w alczą z Kościołem k atolickim ”, ks. Ja jk o z a p r z e c z y ł n a t o m ia s t , by powiedział: „i u nas w Polsce w krótkim czasie dojdzie do tego, jak w M eksyku, bo n aw et o tern gazety publicznie piszą”. Mec. Sygiercz dowodził, że t w i e r d z e n ie o p r z y n a le ż n o ś c i n i e k t ó r y c h c z ło n k ó w r z ą d u d o m a s o n e r j i n ie j e s t o b r a z ą , g d y ż o d p o w ia ­ da f a k t y c z n e m u s t a n o w i rzeczy. Nie m ożna również podciągnąć w yrażenia „i u nas dojdzie w krótkim czasie do tego, jak w M eksyku” pod a rty k u ł kodeksu karnego o sze­

rzeniu fałszyw ych w iadom ości, gdyż nie je st to „w iadom ość”, tylko „w niosek”, w ynikający z poprzedniego. Pow szechnie bowiem wiadom o, że s p r a w c a m i z a j ś ć m e k s y k a ń s k ic h b y li m a s o n i. Na tej podstaw ie mec. Sygieriez prosił o uniew innienie swego klienta.

Na przem ów ienie obrońcy replikow ał p ro k u ra to r, poczem sędzia M achalski ogłosił w y r o k , m o c ą k t ó r e g o uznał ks.

Ja jk ę w in n y m szerzenia fałszyw ych wiadom ości, m ogących w ywołać niepokój, n a t o m ia s t u w o l n ił g o o d z a r z u t u o b r a z y c z ło n k ó w r z ą d u . Ks. Ja jk o skazany został na 3 t y g o d n i e a r e s z t u i grzyw nę w kwocie 30 zł. W ykona­

nie kary z a w i e s z o n e zostało na la t 3.

Po ogłoszeniu w yroku, mec. Sygieriez zapow iedział w nie­

sienie kasacji.

Podw yższenie kar za uprow adzenie ludzi z terytorjunt

Szwajcarji.

Berno. Rada fe­

deralna zaaprobowa­

ła projekt ustawy o gwarancji bezpieczeń stwa federacji szwaj­

carskiej.

Projekt rozszerza pełnomocnictwa rzą­

du, ustanawia wy­

sokie kary za upro­

wadzanie ludzi z te- rytorjum Szwajcarji, a także za szpiego­

stwo polityczne, woj­

skowe i ekono­

miczne.

N ow y prym as Anglji.

Londyn. Ostatnio odbyła się uroczysta intronizacja nowego arcybisk. Westmin-

steru Artura Hinsley a Studenci francuscy protestują przeciw przyjmowaniu żydów na wyższe uczelnie.

Doszło przytem do zajść. 'Jgg

J u l j a K a v a n a g h . 1

FATALNA MIŁOŚĆ

Powieść z angielskiego.

Lat tema kilka w małej wiosce normandzkiej żyła młoda dziewczyna, silna, wysoka i dziwnie piękna, z oczami błękitnemi i złotemi włosy, świe­

ża dziewczyna, jak róża.

Na imię jej by ło Aniela, co zaś do nazwiska, tego nikt w całej wiosce nie wiedział.

Dziewczyna, odkąd mogła zapamiętać, sierotą była. Wychował ją stary, schorzały wuj, który, dbając przedewszystkiem o swój spokój, bardzo się mało nią zajmował. Kosztowała go nie wiele, a właściwie nic, sama bowiem na swoje utrzyma­

nie zarabiała, stary wuj zatem pozwalał jej robić, co chce i postępować, jak jej się podoba.

Gdy wuj umarł, dziewucha została sama w chatce na wzgórzu, pomiędzy morzem, doliną i wsią. Wuj nie był właścicielem domu, w którym większą część życia przemieszkał, ponieważ jednak młoda dziewczyna oznajmiła właścicielowi, An­

drzejowi Grandsere, że zapłaci mu komorne za rok cały, przebiegły i sprytny Normandczyk chęt-

tnie ją jako lokatorkę zatrzymał.

— Słuchaj, chłopcze, — rzekł do swego syna Ignacego, — dobrze się rzeczy złożyły. Nie ma­

my się co bać o tę dziewczynę, spokojna i praco­

wita. Gdybyśmy jej nie zatrzymali, możeby nam się dostał jaki wyrobnik nędzarz, któryby ko­

mornego ani grosza nie zapłacił i na którymbyś- my tak wyszli, jak w roku zeszłym na Mateuszu.

Ignacy skrzywił się szkaradnie.

— Ja tam, co prawda, nie lubię tej Anieli.

Zuchwała i opryskliwa.

— Stary Andrzej mrugnął okiem, uśmiechając się w duchu, bo wiedział doskonale, że Ignacy kręci się około dziewuchy, ale cóż mu to szkodzi­

ło ? Chłopak, to zawsze chłopak, a piękua dziew­

czyna była przecież w tym wieku, że mogła już strzec swego serca.

Mieszkańcy wioski wogółe nie lubili sieroty, niektórzy nawet się jej obawiali, nie dlatego, aże­

by miała co złego komu zrobić, ale że była dzi­

waczką i że wszystkim zdawała się niebezpieczną.

Ona za to nikogo się nie bała i nie dbała o niko­

go na świecie, prócz pewnego chłopca-sieroty, zwanego Klemensem.

Klemens ów był to cichy, łagodny i nabożny młodzieniec, który odczuwał dla niej rodzaj czci,

a dla którego ona była zawsze łagodną i do­

brotliwą.

Nic więc dziwnego, że Klemens miał dobre wyobrażenie o swej przyjaciółce, pomimo, iż mie­

szkańcy wioski nie podzielali tego zdania.

Aniela, będąc dzieckiem, była tak silną i swa­

wolną jak chłopiec. Gdy wyrosła, rozbudziły się w niej gwałtowne uczucia i popędy, których się nie starała wcale hamować i stała się wkrótce kozłem ofiarnym i postrachem wsi całej.

Skoro tylko zdarzyło się tam coś złego, wnet jej to przypisywano. Jakkolwiek dowodów brakło, uważano ją jednak za winowajczynię i tem więcej posądzano o przebiegłość, im mniej było dowo­

dów. Ona jest nie tylko złą, mówiono, lecz jesz­

cze umie się tak wykręcać, że nie podobna jej złapać na gorącym uczynku.

Aniela rzadko kiedy chodziła do kościoła w niedzielę. Skoro jednak weszła tam przypadkiem, zachowywała się, jak należy, skromnie i spokojnie.

Ksiądz proboszcz nieraz usiłował czynić jej stoso­

wne uwagi. Dziewczyna słuchała go z uszanowa­

niem, lecz z rad jego nie korzystała bynajmniej.

— To jakaś dziwna dziewczyna, — mawiał za­

cny pleban, — ale Bóg wzruszy ją kiedyś swą łaskę i Aniela poprawi się. (C. d. n.)

(3)

W I A D O M O Ś C I .

N o w e m i a s t o , dnia 6 m aja 1935 f.

K alendarzyk, 6 maja, P oniedziałek, J a n a A post. i Ew. w Oleju.

7 m aja, W torek, Domiceli i Eufrozyny M.

W schód słońca g. 3 — 58 m. Zachód słońca g. 19 — 07 m.

W schód księżyca g. 7 — 25 m. Zachód księżyca g. 00 — 00 m.

a m ia s ta i

Z posiedzenia Rady M iejskiej.

L u b a w a . W ub. środę o d była się nagłe posiedzenie R ady M. przy udziale w szystkich rad n y ch po przew ód, burm.

p. W ojciechowskiego. N asam przód Rada M. uchw aliła nagłość obrad. Na porządku znajdow ał się w łaściw ie tylko 1 p u n k t i to przyjęcie do wiad. pism a W ydziału Pow. o zatw ierdze­

n iu budżetu, który tylko z m ałem i przesunięciam i został zatw ierdzony w całości. N astępnie o d b y ło , się posiedzenie ta jn e .

Jak obchodzono Święto Narodowe?

L u b a w a . Przebieg Św ięta N arodow ego 3 Maja był w naszem mieście podniosły i urozm aicony. O godz. 6 rano n a ulicach m iasta odb y ła się p o b u d k a o rk iestry miejskiej.

Tow. i organizacje zebrały się na dziedzińcu gimin., skąd o godz. 9 w yruszono z o rk iestrą do fary, W czasie nabożeń­

stw a kazanie w ygłosił ks. p rał. Kasyna. Po nabożeństw ie odśpiew ano „Boże coś Polskę*. Chór kościelny „Harfa* wy­

k onał pieśni na głosy. Z kościoła ruszono na Rynek, gdzie okolicznościow e przem ów ienie na te m a t doniosłości K onsty­

tu c ji 3 Maja wygłosił wice-prez. O kręgu VI. Sokoła, p. dr.

Leon Brasse. N a-zakończenie w niósł trzy k ro tn y okrzyk na cześć Rzplitej i jej P rezydenta, Potem o rk iestra m iejska kon­

ce rto w a ła na Rynku, a organizacje się rozeszły. Około godz.

12 odbyło się w sali p. K ow alskiego akaderaja. Mimo, że w stę p był bezpłatny, salka św ieciła pustkam i. Na akadem ji było z górą 150 osób. Przem aw iał n a te m a t K onstytucji 3 Maja i obecnie uchw alonej prof. p. Pędziński. Po p ołu­

dniu odbyły się zaw ody sportow e, strzelanie z w iatrów ek do tarczy w ogrodzie p. Kowalskiego, a wieczorem zabaw a lu d o w a przy udziale ork iestry wojsk. 67 pp. z Brodnicy.

Z abaw a, urządzona przez „Sokół*, odbyła się wśród harm o- nijnej zgody. Domy były udekorow ane licznie flagam i na- rodowem i, a okna n alepkam i T. C. L. Przed południem od­

b y w a ła się uliczna zbiórka n a cele T. C. L.

B ieg na przełaj.

L u b a w a . U rządzony przez Tow. Gimn. „Sokół* bieg na przełaj w dniu 3 Maja w yw ołał nadzw yczaj wielkie za in te re ­ sow anie ta k w śród sportow ców , jak i społeczeństw a. Do biegu zgłosiło się razem 26 zaw odników , kilku zostało niedo­

puszczonych. W ystartow ało 21 zaw odników , u m ety stan ęło 17. Ju ż na godzinę przed rozpoczęciem biegu ulice, którem i biegła trasa , były zajęte przez licznych przechodniów . Przy m ecie obecni byli sędziowie, m. in. prezes Okręgu VI p. apt.

St. Wolski, nacz. O kręgu VI p. Leńdzion z N ow egom iasta, pow. porucznik P.W. i W.F. z N owegomiasta i t. d. oraz 1000 widzów. Trasa prow adziła w śród tru d n y ch w arunków . Ulice by ły m okre, a droga polna p o k ry ta śniegiem. Pierw szy przy­

był do m ety Boi. A delm ann K. S. M. Tuszewo 13,62|5 min. II m iejsce zajął Boi. Jastrzem bski Zw. Strz. N owem iasto 13,132j5 min., III, A nt. Zedlew ski „Sokół* L ubaw a 13,192|5 m. Dalsze m iejsca zajęli członkowie „Sokoła* z Lubaw y, jeden członek L.K.S. it.d. Pierw szych 10 zaw odników otrzym ało w artościo­

we nagrody, ufundow ane kosztem gniazda „Sokół*. Reszta zaw odników otrzym ała dyplom y pam iątkow e. Biegiem tym rozpoczęto w naszem mieście sezon sportow y.

Jeszcze można

odnowić przedpłatę na

„ D R W Ę C Ę “

na tiiiesiąc MAJ .

W dzisiejszym numerze rozpoczęliśmy druk nowej zajmującej powieści p. t.

„ F a t a l n a m i l o ś ć ”.

nie oddany ty p starej cyganki Jagi, praw dziw ej i ruchliw ej jędzy. H arm onizow ał z Ja g ą i p odstaw ą sta ry cygan Nimro.

J a k w I. akcie trzym ały widzów postacie cyganów, ta k w II. i III. doskonale oddziaływ ali na ich uw agę i uczucia m atk a Szymecka, j Zosia,] J a n e k i odnaleziona Jad w ig a (Sylena). Szym ecka ze swej roli w yw iązała się bardzo do­

brze, a szczególnie o d działała na uczucia w scenie rozpozna­

nia Jadw igi. Niemniej tru d n ą do w yw iązania się b yła rola Zosi, zawiedzionej narzeczonej J a n k a . Wczucie się w sy tu a ­ cję w ytw orzyło zharm onizow ane obrazy z Szym ecką, a także

— po odzyskaniu narzeczonego — przepiękny, pełen m ło­

dzieńczego życia i szczęścia d u e t z Jan k iem . Z achw ycona sielankow ym nastrojem du etu publiczność rzęsistem i o k la­

skam i zm usiła m iłą parę do pow tórzenia śpiew u. J a k Jon- kisz był św ietnie o d d an ą postacią cygana, ta k Ja n e k okazał się doskonale w roli m łodego je d y n ak a — dziedzica — k o n ­ trastu jąc y m i nieruchaw ym parobkiem .

Po przedstaw ieniu odbyła się zabaw a taneczna, k tó rą w dość krótkim czasie zam knięto, gdyż m ało było ch ętn y ch do zabaw y.

Zaznaczyć też należy, źe am atorzy na życzeniejzarządu TCL. odegrali sw ą sztukę po raz drugi w niedzielę, specjal­

nie dla biednych i bezrobotnych, którzy dzięki bezpłatnem u w stępow i mogli zobaczyć przedstaw ienie i zapom nieć chociaż tylko n a k rótki czas o codziennych troskach.

Nie dziwnego, że po ta k przedstaw ionej sztuce w dzięczna publiczność długo będzie W spominała wieczór 3-go Maja i pracę TCL.

Egzaminy m aturalne.

N o w e m ia s t o . W tu t. gim nazjum państw , odbędą się w najbliższym czasie egzam iny m atu raln e. W VIII-ej klasie było 19 uczniów, z któ ry ch 17 dopuszczono do egzam inu piśm iennego. Egzam in ten rozpocznie się w poniedziałek, 13 bm. U stne egzam iny odb ęd ą się praw dopodobnie w pie rw ­ szych dniach czerwca.

Sam olot nad m iastem .

N o w e m ia s t o . W niedzielę, 5-go bm., w południe przeleciał nad naszem m iastem sam olot z T orunia, który w chwili przelotu w yrzucił całą m asę ulotek.

U lotki te z pow odu w iatru dość długi czas u trzym yw ały się w pow ietrzu, ezem w yw ołały żywe zainteresow anie m iesz­

kańców m iasta, zw łaszcza m łodzieży. T reścią ulotek był apel urzędników z całego Pom orza do rolników , przem ysłow ­ ców i kupców pom orskich, ażeby Ci wzięli jaknajliczniejszy udział w zakupie obligacyj Pożyczki Inw estycyjnej. Sam o­

lot, po kilku okrążeniach, ruszył w k ie ru n k u Lubaw y, skąd w racał w niedługim czasie i zniknął w k ie ru n k u połudn. —

zachodnim .

Na ekram e

<lziś w Lubaw ie, a we w torek w Noweraraieście będziem y mieli możność ujrzenia i usłyszenia w spaniałego film u pt.

„ N i e d o k o ń c z o n a s y m f o n j a w, zaw ierającego szereg epizo­

dów wesołych i sm utnych z życia genjalnego kom pozytora S ch u b erta . W film ie tym w ystępują: zn an a p a rtn e rk a Kie p o ry M arta Eggert, znakom ity ak to r w iedeński Ja ra y i inni.

G łów na je d n a k „ro la” przypada cudow nej muzyce S chuberta.

A trakcją film u je st udział św iatow ej sław y ork iestry filhar- m onji w iedeńskiej oraz znakom itego chóru „W iener S aen g er k n a b e n ”. W ystaw a i śliczne zdjęcia m. in. z W iednia, puszty w ęgierskiej, z zam ku hr. E sterh azy ‘ego. W drug, filmie „V iva V illa * akcja toczy się w M eksyku, gdzie nieokiełzany zabi­

ja k a przeobraża się w w ładcę państw a. Św ietna kreacja a k to rsk a W allace Berry w roli tytułow ej, im ponujące sceny m asow e, piękne zdjęcie staw iają film ten w rzędzie jednego z najlepszych.

Nowa o fia ra

krw aw ej aw antury pijackiej.

P a c o l t o w o . W niedzielę, 5 bm., o d była się w naszej wsi zabaw a w oberży p. Kurow skiego, na k tó rą przybyli rów nież m iłośnicy zabaw w iejskich z Now egom iasta, m. in.

znany a w a n tu rn ik Józef B endyk. Ten, po n ab ra n iu an im u ­ szu w ódką, w szczynał z każdym kłótnię, aw a n tu ro w a ł się, rozbijał w szystko, co mu w padło w rękę. Inni uczestnicy zabaw y sta ra li się pow strzym ać B. w jego a w a n tu rach i to było pow odem szam otania się, podczas którego k toś uderzył B endyka nożem czy sztyletem w praw y policzek. B. p ad ł n ieprzytom ny na ziemią, brocząc krwią. Dzisiaj rano prze­

wieziono go do szp itala Pow. w Nowemmieście, gdzie udzie­

lono mu pomocy lekarskiej. S tan jego je st bardzo groźny.

Z Pomorza

Trzeci Maj.

N o w e m ia s t o . Mimo poprzednich chm urnych i m roźnych dni dzień 3-ciomajowy z a b ły sn ą ł jedDak* prom ieniam i słońca, choć jeszcze Dył chłodny. O oznaczonym czasie wszel­

kie organizacje i tow arzystw a zebrały się n a dziedzińcu gim ­ nazjalnym , skąd o godz. 10-tej w yruszyły pochodem do ko­

śc io ła parafjalnego. Na c z e l e z k ara b in am i kroczył oczy­

wiście S t r z e le c . U roczyste nabożeństw o o dpraw ił ks.

wik. Redmer, któ ry też, po uroczystych suplikacjach z a in to ­ now ał „Te Deum* i „Boże coś P olskę”. Podczas n abożeń­

stw a piękne pieśni odśpiew ał chór kościelny pod b a tu tą p.

erg . S m ukały. N astępnie znow u uform ow ał się pochód, k tó ­ ry w yruszył przed gm ach S tarostw a. Tam p. sta r. dr. Tom- czyński przyjął ra p o rt i dokonał przeglądu poszczególnych organizacyj. Okolicznościowe przem ów ienie w ygłosił p. kier.

ezk. powsz. W asyluk. Na zakończenie uroczystości o d była się d efilad a organizacyj P. W. i W. F., poczem w poł. m ieliśm y k o n ce rt ork iestry na rynku. Na m arginesie o rk iestry Z. S.

nie m ożna się pow strzym ać od jednej uwagi. O ile dosko­

nale um ie ona odegrać I. Brygadę, o tyle jeszcze aż d otąd się nie nauczyła grać „H ym nu N arodow ego“, pomim o, że n a każdej uroczystości zachodzi potrzeba jego odegrania.

Możliwe, źe o rk iestra czeka na zm ianę melodji „Hymnu*, co podobno je st w projekcie...

W ieczorem o d była się w sali H otelu Centr. w ieczornica, zorganizow ana z ram ienia tu t. Koła T. C. L. Na w ieczor­

nicę złożyło się słowo w stępne prezesa T. C. L., p. insp.

Piotrow skiego, okolicznościow e przem ów ienie, p. prof. Ró­

życkiego i p rzedstaw ienie te a tra ln e w 3 ak tach ze śpiew am i i tańcam i p.t. „Zem sta cygana*, odegrane przez zespół am a­

to rsk i.

P rzedstaw ienie to w ypadło znakom icie. W w yszkoleniu śpiew ów chórow ych, solow ych i duetów pom ógł jeden z am a­

torów , przy w y d atn y m akom panjam encie p. K ryzym entów ny.

W szystkie role odeg ran o sta ra n n ie i um iejętnie i bardzo dobrze, co należy przypisać doskonałej grze naszych am atorów .

W yraziście i z finezją o d d an ą z o sta ła rola b o h a te ra sztuki m łodego cygana Jonkisza, który, w czuw ając się w sw oją rolę i od d ając d oskonale tru d n e sytuacje, pełne tragizm u i zacię­

cia dram atycznego, w yw oływ ał p ełny n astró j publiczności i przykuw ał jej uw agę. U zupełniała dzielnie jego rolę m łoda cyga n I£a Sylena (Jadw iga), tw orząc m iły n astró j w w ykona­

nym z Jonkiszem duecie o pięknej, a pow ażnej i uczuciowej m elodji. Wreszcie p rzedstaw ił się nam obraz ta ń c a 4 dziew ­ cząt cygańskich z Syleną. Taniec ten w ta k t sm ętnego cy­

g ań sk ieg o w alca, przy akom panjam encie ta m b o ru i śpiew u tanecznic, zyskał burzę oklasków publiczności, k tó ra żą d ała pow tórzenia tańca. Obóz cygański uzu p ełn ił dobrze i u d a t-

Wynlk wyborów do Rady P ow iatow ej.

K lęska sanacja.

L id z b a r k . Dn, 29 4. rb. odbyły się w ieczorem w r a tu ­ szu na posiedzenie Rady i Z arządu Miejskiego w ybory do Rady Pow. Obecni byli wszyscy rad n i i Zarząd Miejs. w kom plecie jak również i przybyły z D ziałdow a p. sta ro s ta Fr.

Tw ardow ski. Po załatw ieniu w ym aganych form alności, jak odczytaniu ustaw y wyborczej itd. przez przew odu., p. burm . P arzyboka przystąpiono do w yborów . P a rtja R obotnicza w y­

su n ę ła p. Szum ana, kupcy i rzem ieślnicy p. Fr. Ćw iklińskiego z BB. podano czł. Żarz M. p. L. M arkow skiego. S ta ła się atoli r z e c z przez BB. zgoła n ie p r z e w id z ia n a , gdyż p. L. jak się w ykazało, z bardzo słusznego pow odu z r z e k ł s i ę m a n d a tu . Za w ysuniętym i k a n d y d a t a m i pp.:

C. i S z. o p o w i e d z ia ła s i ę w y m a g a n a i l o ś ć r a d n y c h , w obec czego b e z g ło s o w a n ia weszli w sk ład R. P. Z byt chełpliw e i pew ne w ięc przypuszczenia san acji co d o o d n i e ­ s i e n i a w i ę k s z o ś c i w z g lę d n ie zw ycięstw a doznały zupełnej p o r a ż k i. Wobec tego nieprzew idzianego fa k tu n a s tą p iła oczywiście w śród z w o le n n ik ó w B B . z r o z u m ia ła k o n ­ s t e r n a c j a i m iny im nieco zrzedły. Pod pew nym względem i tu spraw dziło się przysłow ie, że „kto pod kim d o łk fk o p ie , sam w nie w padnie*.

Z nalezienie zm arłego na polu.

L id z b a r k . W ub. czw artek po poł. obiegła m iasto wieść, że n a polu maj. p. P feifera znaleziono nieżywego nieznanego osobnika. Stw ierdzono, źe je st to 17-letni Olej­

niczak (głuchoniem y), zaraieszk. w P rą d k a c h pow. działdow ­ skiego. W idocznie za błądził i w p o la z w ycieńczenia zesłabł.

Dość silny w ty c h d niach p an u jąc y m róz i zaw ieja śnieżna spow odow ały gw ałto w n ą śmierć. Po zb a d an iu przez kom isję sąd.-lek. za b ra ła ro dzina zwłoki nieszczęśliwego.

w y o o ry no Kady P o w ia to w ej.

Z w y c ię ż y li n a r o d o w c y .

P ło ś n ic a . Dn. 29. IV. rb. odb y ły się tu w ybory do Rj dy Pow., z k tó ry ch zwycięsko wyszli narodow cy. Ja k o człoi ków w ybrano n a r o d o w c ó w pp. P o k o j s k i e g o i S liw ii s k i e g o . K a n d y d a t s a n a c y j n y , p. S to d o ls k i. w łaść. mi ją tk u ziem skiego w G rodkach, p r z e p a d ł, nie nzyskaw sz odpow iedniej ilości głosów. J a k n as inform ują, w yboi zostały z a c z e p i o n e jako niew ażne. Po w yborach dosz]

pom iędzy 2 osobam i do ostrej w ym iany słów, co dla jedm z nich m iało przykre n a stę p stw a , polegające na tem , źe p<

lieja z / o ż y ła j e j w i z y t ę , p r z e p r o w a d z a j ą c r e w iz j ę , poc c z a s k t ó r e j z n a la z ła r e w o l w e r .

Wybory do Rady pow iatow ej.

O p ie s z a ło ś ć c z y r o z m y ś ln e s p ó ź n ie n ie s i ę . F ilic e . Członek Rady Gm innej, p. poseł K am iński z W.

Turzy, w ysunięty na k a n d y d a ta do Rady Pow., nie został w y­

bran y dzięki tem u, źe znalazł się o p i e s z a l e c w o s o b i e b. w ó j t a p. Z i e l i ń s k i e g o z K r a s n o łę k i, k tó r y w id o ­ c z n i e u m y ś l n ie s p ó ź n ił s i ę d o p o d p is u l i s t y k a n d y ­ d a t ó w .

Wybory do Rady P ow iatow ej.

P r z e s z li d w a j k a n d y d a c i B. B . — J e d n y m z n ic h , t o n a c z e ln ik U r z ę d u S k a r b o w e g o .

D z ia łd o w o . Dn. 29. IV. rb. n a posiedzeniu R ady Miejsk.

odbyły się w ybory do Rady Pow. Wybory te d ały pełne zwycięstwo^ B.B., któ ry jako k a n d y d a tó w w y b rał pp. W ellen- gera i K a l i s z e w s k i e g o , n a c z . U r z ę d u S k a r b . Na posie­

dzenie przybył zast. p. S tarosty. P ierw otnie na k an d y d a tó w do R. ?. byli u p atrz en i in n i, lecz w o sta tn ie j chwili n a s t ą ­ p iła z m ia n a . W obec w niesienia 1 listy k an d y d a tó w — in a ­ czej być nie mogło — głosow anie za k a rtk a m i nie odbyło się.

Zwolnienie ze służby.

D y b g o r l iw y m i c z ło n k a m i L e g j o n u M ło d y c h . D z ia łd o w o . Zw olnienie ze służby otrzym ali urzędnicy U rzędu Skarb.: pp. Ślązak, zast. kier. oddz. egzekucyjnego, egzekutor K ania, rzek. ofic. rez. i urzęd n ik W ieczorek.

U r z ę d n ic y c i s ą c z ło n k a m i L e g j o n u M ło d y c h i g o r ­ liw y m i s łu ż b łs t a m i, lecz w idocznie w ładze przełożone nie uznały ich gorliw ości pod względem służbow ym i dlatego c h zw olniły. W iedzą sąsiadzi, ja k kto siedzi.

P ociąg zabił 2 chłopców .

G d y n ia . Torem kolejow ym szło w stro n ę G dyni 2 chłop­

ców, uczniów szkoły pow szechnej z K acka Małego. Podczas m ijania pociągu tow arow ego nie zauw ażyli, źe z drugiej s tro ­ ny nadchodził pociąg pospieszny. Pociąg w padł n a chłopców . Obydw aj zginęli pod kołam i.

Zaprzysiężenie rzeczoznaw ców izbowych*

G d y n ia . Prezes Izby Przeraysłow o-H andl w Gdyni zaprzysiągł w obecności radców Izby pp. Rum m la i H ildta m. in. p. W acław a M rozińskiego z L idzbarka w c h a ­ rakterze rzeczoznaw cy dla drzew a na obw ód Izby.

Prezes Izby P rzem ysłow o-H andlow ej w Gdyni, p. St. Tor, przyjm ow ać będzie osoby, zain tereso w an e w spraw ach izbo­

wych, w poniedziałki i p ią tk i od godz. 12-ej do 13-ej w lo k a ­ lu Izby, G dynia, ul. Ś w iętojańska 56,

Z d a lszy c h s tr o n P o lsk i.

Kobieta h ersztem bandy*

B y d g o s z c z . Od dłuższego czasu n ieu ch w y tn a szajka w pow. bydgoskim dopuszczała się kradzieży i w łam ań.

O statnio po jednem ę w łam ań policja schw yciła pew ną 28- le tn ią kobietę, k tó ra o kazała się hersztem b an d y złodzi i w y d ała w szystkich członków szajki, k tó ry ch pokolei.

»chw ytano.

D z ia ło s ię to w P ipldów ce.

To, co poniżej opisuję, działo się gdzieś, m niejsza o to, gdzie, — pow iedzm y, że w przysłow ow ej Pipidów ce. Dość, źe się n ap ra w d ę ta k działo. Urząd Skarbow y, — pow iedzm y w Pipidów ce — w o statn ich dniach p rzed staw ił praw dziw y am erykański K onsulat Em igracyjny. Działy się ta m rzeczy nigdy n ie b y w a łe ! Otóż ludziska, chcąc się pozbyć przed I.

kw ietniem swoich groszy z ty tu łu podatków , a nie chcąc się narazić n a o dsetki za zwłokę, grem jalnie pospieszyli do Ka­

s y “. Lecz tu sp o tk a ł ich zawód. Nie łatw o bowiem czas- mi pozbyć się sw ych groszy naw et w Urzędzie Skarbow ym zw łaszcza kilka dni przed pierw szym . A więc idę i ja z po­

datkam i. Ju ż przed gm achem zauw ażam k ilkadziesiąt osób któ re oblegają w p ro st wejście, tak , źe po o d eb ra n iu i udzie­

len iu silnych szturchańców utorow ałem sobie drogę do w nę­

trza. Lecz to był dopiero początek tej drogi krzyżowej. Na k orytarzu, na klatce schodow ej niezliczona moc m ęczenników W ejście do „Kasy* zam knięte, woźni i zdaje się“ n aw et Po­

licja „reguluje ru c h ”. To gorzej, pom yślałem sobie l P atrzę n a zegarek, godz. 11, kom binuję sobie, od czego jest przecież pan naczeln ik ! Chociaż nigdy nie byłem „bokserem *, to je d n a k udało mi się nareszcie dorw ać do drzwi p. naczelnika Ale co to ? Drzwi są zam knięte. Gdzie je st p. N aczelnik ? —*

p y ta m przechodzącego na k o ry tarzu urzędnika. — Nie wiem, nie w idziałem go dziś jeszcze, odpow iada, podobno gdzieś na posiedzeniu czy coś takiego.

W ałęsam się po biurach, szukając zastęp cy p a n a naczel­

n ik a i dow iaduję się, że pan vice naczelnik m a o b rad y Ko­

misji. D ostawszy się szczęśliwie na ulicę, słyszę g ru p k ę ko­

biet i mężczyzn, k tórzy obrad u ją. Ju ź poraź* trzeci przy je­

chałem i znow u djab łu na ofiarę, mówi pew ien gospodarz a wiecie, co mi pow iedział te n w oźny czy tam policjant,

„to trz a było prędzej p arę dni się przypakow ać, a zresztą możecie przekazać na P. K. O. A ja m u na to, że ja nie um iem w ypisać takiego ankietu, bo ja się tego nie uczyłem W końcu, zdesperow any, p o w ie d z ia ł: Niech się dzieje w ola Boska, więcej juź sobie nie zbałam ucę, niech te ra z „oni“ do m nie przyjdą*.

Z apom niał biedak tylko, że, ja k „oni* przyjdą, to juź gorzej, bo darm o „oni“ nie przyjeżdżają. Je stem p rzekonany że, gdyby pan M inister lub sam pan Prezes Izby Skarbow ej raz jeden tylko p rzyjrzał się ta k iem u obrazow i, to z m iejsca p o sta ra łb y się o zniesienie tych to rtu r.

R U C H T O W A R Z Y S T W . Baczność P. P* P szczela rze!

N o w e m ia s t o . Zw iązek cukrow ni w porozum ieniu z Mi­

n isterstw em R olnictw a obniżył cenę cu k ru do p o d k a rm ia n ia pszczół n a w iosnę do ceny zeszłorocznej. O bniżka ta odnosi

« 9 ty ]“ 0 00 cukru, pobranego w m iesiącach kw ietniu i m aju rb. W obec tego, że myśmy odebrali cu k ier dopiero 3 k w iet­

nia, należy wnosić, źe obniżka dotyczy i n as. Zarząd poczyni wszelkie sta ra n ia w celu uzy sk an ia zw rotu n ad p łac o n ej ceny Dużo członków zrezygnow ało la to ś z przy d ziału cukru ulgo­

wego, bądź to ze względu n a p ierw otną w ygórow aną eene bądź też z innych obaw . W obec tego, że cena zniżkow a m a w ażność tylko n a kw iecień i maj, zaś od czerw ca po­

cząwszy, ponow nie będzie podw yższona, w zywa się w szystkich ty c h członków, k tórzy chcą te ra z k o n jn n k tu rę w ykorzystać do niezw łocznego sk ła d a n ia pośw iadczeń sołtysów na ilość p o sia d an y c h pni i w p łac an ia p rzy p ad ający ch k w ot (po 50 gr za kg.) u sk a rb n ik a p. W ardow skiego. P ośw iadczenia zło­

żone już poprzednio za trzy m u ją sw oją w ażność, należy tylko zeznać, czy zam ierza się takow e w ykorzystać i m ścić o p ła tę O stateczny term in sk ła d a n ia pośw iadczeń wzgl. zeznań u s ta ­ naw ia się n a dzień 12 bm.

Ze w zględu n a bardzo w ażne i naglące sp raw y w yznacza się term in p o siedzenia m ajow ego n a dzień 14 bm. o godz.

13 u p. S erożyńskiego, n a k tó re w inni członkow ie staw ić sie

grem jalnie. Z arząd. *

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie