• Nie Znaleziono Wyników

Odmiany wiktymizacji w pisarstwie Andrzeja Kuśniewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odmiany wiktymizacji w pisarstwie Andrzeja Kuśniewicza"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Dorota Wojda

Odmiany wiktymizacji w pisarstwie

Andrzeja Kuśniewicza

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (119), 144-162

2009

(2)

14

4

Dociekania

Dorota WOJDA

O dm iany wiktymizacji

w pisarstwie Andrzeja Kuśniewicza

O bejrzałeś się n ieo p a trz n ie [...] i na swe nieszczęście, jak A kteon, gdy u jrza ł kąpiącą się w stru m ie n iu D ianę, w ydałeś na siebie wyrok. (L, s. 173)1

U tw ór Julietta i Justyna ze zb io ru Piraterie poprzedza m otto z m ark iza de Sade: „Przez dłuższą chwilę przyglądałem się z przyjem nością ich niew innej z a b a w i e . ” . Później czytam y zaś:

ściągałem za ręce

m oje siostry obie, Ju lie ttę i Justynę z m ięk k ich traw

- na żw ir o stry jak szkło [...] ON przyglądał się naszej zabaw ie [...]

(Julietta i Justyna, P, s. 62).

S kupiają się tu ta j, podobnie jak to często bywa w prozie A ndrzeja K uśniewicza, w ątki znam io n u jące im a g in a riu m pisarza: dem oniczność, voyeryzm oraz w ystępna relacja m iędzy postaciam i. To w łaśnie Sade i w ogóle X V III-w ieczny lib erty n izm

1 C ytaty z utw orów K uśniew icza oznaczam w n astęp u jący sposób: C z - Czas pryw atny, PIW, W arszaw a 1962; K - Korupcja. Krym inał heroiczny, wyd. III, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1975; P - Piraterie. Wybór wierszy, C zy teln ik , W arszaw a 1975;

L - Lekcja martwego języka, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1977; M - Moja historia literatury, PIW , W arszaw a 1980; W - Witraż, PIW , W arszaw a 1980.

(3)

p a tro n u je literac k im stu d io m perw ersji, jakie sporządza K uśniewicz. W p ism ach Sade’a kat i ofiara w ym ieniają się m iejscam i, poznając przem oc od różnych stro n 2; taką złożoność w iktym izacji ukazuje też pisarstw o K uśniewicza, co w łącza je w n u rt w spółczesnej refleksji n a d w ładzą. S kom plikow any m ech an izm opresjonow ania stał się p rze d m io te m krym inologii oraz analiz socjopsychologicznych, a studia te prow adzą do w niosku, że w ładza określa pojęcie w iny w edle swoich potrzeb, in d u ­ kując pow iązanie czy w ręcz przem ienność ról ofiary i przestępcy, dlatego wikty- m ologia pow inna być n au k ą o cierpiącym człow ieku, o każdej osobie czy grupie, której praw a są ła m an e3.

W epilogu do Ścisłego nadzoru Je an G enet n ad a ł chwytowi „tea tru w te a trz e ” form ę pod g ląd an ia przez okienko judasza - dozorcy obserw ują tu skazańców, p o d ­ dając ich ścisłej kontroli; w te n sposób poetyka sp o jrzen ia4 odw zorow uje wizję rzeczyw istości p o dporządkow anej pan o p ty czn ej władzy. O ta k im św iecie p isał M ichel F oucault: „Inspekcja działa bez przerwy. W szędzie baczne spojrzenie”5. W tek stach K uśniewicza także p an u je inw igilujący w zrok, należący tyleż do a u to ­ rytarnego system u, co do jednostki, która p atrz y z ukrycia, bierze kogoś na celow­ nik , śledzi obiektyw em kam ery. Taki ogląd naznacza Innego jako ofiarę, reje stru je w ystępek i tą m etodą pom naża zadaw ane zło. Sam a lite ra tu ra staje się n arzędziem przem ocy, bo przez rep ro d u k cję perw ersyjnego p atrz en ia w ydaje um ęczonych na p u b liczn y w idok, aby w ciągnąć czytelnika w le k tu rę p o budzającą fantazm atyczną p enetrację. Bohaterow ie Witrażu oglądają film , w któ ry m zabija się żółwicę, wcze­ śniej w ybierając złożone w p ia sk u jaja - kam era pokazuje, co przeżyw a m atka, kiedy odkrywa ogołocone gniazdo, K uśniew icz daje n am też poznać uczucia M ado spoglądającej w oczy najgłębszem u cierp ien iu .

5

Zob. G. B ataille Suwerenny człowiek Sade’a, w: tegoż Erotyzm, przeł. M. O chab, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 1999.

Zob. R. E lias The Politics o f Victimization. Victims, Victimology, and H um an Rights, O xford U niv ersity Press, N ew York 1986; B. H ołys Wiktymologia, PIW, W arszawa 1990; E. B ieńkow ska Wiktymologia (koncepcje - kierunki badań - perspektywy), Z akład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 1992; T.D. M ieth e, R.F. M eier Crime and its

Social Context. Toward in an Integrated Theory o f Offenders, Victims, and Situations,

S tate U niv ersity o f N ew York Press, N ew York 1994. N a d w uznaczny statu s ofiary w nowej hu m an isty ce zw raca uwagę Ewa D om ańska, w skazując, że to, co wcześniej było opresjonow ane, „zyskało swój głos i stało się opresyw ne” - O poznawczym

uprzywilejowaniu ofiary. (Uwagi metodologiczne), w: (Nie)obecność. Pominięcia i przemilczenia w narracjach X X w ieku, red. H. Gosk, B. Karwowska, D om

W ydaw niczy E lipsa, W arszaw a 2008, s. 19.

O kreślenie to pożyczam od R yszarda Nycza, k tóry analizow ał m otyw percepcji wzrokowej w prozie L eopolda Buczkow skiego - zob. Sylw y współczesne, U niversitas, K raków 1996, s. 183.

M. F o u cau lt Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przekł. i posł. T. K om endant, F un d acja A letheia, W arszaw a 1998, s. 191.

2 3

4

14

(4)

14

6

Jej oczy! Spraw dziła, że gniazdo odkryte i doszczętnie spustoszone, i p o dniosła głowę na gołej pom arszczonej szyi wystającej z płaskiego pan cerza - skorupy. W tedy w łaśnie o p e ­ ra to r uchw ycił w yraz jej oczu, a ja, ścisnąw szy rękę M aurycego, w yszeptałam zdław io­ nym głosem: - N a to przecież nie m ożna p atrzeć!... T akich rzeczy nie wolno p ublicznie pokazyw ać!... Lecz na tym nie koniec. C h ło p i [...] w ybiegli z k ijam i i na oczach widzów z atłu k li żółwicę. (W, s. 135)

M ado nie m oże przyjąć postaw y M aurycego, k tóry m ów i o dylem acie: „głodny człow iek czy żółwie jajo?” . Tym, co b u d z i opór dziewczyny, jest „sprzężenie racji rów noległych” (W, s. 136), któ re dem askuje M aurycy, stanow iący - czego m ożna się dom yślać - porte-parole autora. K uśniew icz k o n fro n tu je spojrzenia m otyw owa­ ne, jak w konflikcie tragicznym , rów now ażnym i racjam i. Żółwica p atrz y w obiek­ tyw kam ery, a re p o rte r przekazuje te n obraz M ado, by czytelnik poczuł na sobie oskarżające spojrzenie i sam je skierow ał - w nasilającej przem oc le k tu rze - dalej, ku n astęp n y m w innym i ofiarom . A rtykulacja opresyw ności ro zplenianej w zapo- śred n iczen iach w zroku, w d u blujących się obrazach, to kluczow y m ech an izm Ku- śniewiczowskiego d y sk u rsu 6.

S pośród różnych o dm ian w iktym izacji w pisarstw ie K uśniewicza w ybrałam do opisu dwa jej w arianty, pow iązane ze sobą, jakkolw iek w yznaczające inne p e r­ spektywy. Pierw szy to parodystyczna wizja z Korupcji (1961), gdzie w ątki ofiarni- cze zostają zbanalizow ane, obnaża się tu bow iem pierw otne in sty n k ty w ładzy oraz woli p rzetrw ania. D ru g i zaś, to w ysublim ow ane stu d iu m z Lekcji martwego języka (1977), w której przem oc jest p raktykow aniem ekstatycznej filozofii. Z estaw ienie tych tekstów ukazuje dw oisty ch a ra k te r w iktym izacji pośw iadczanej przez Ku- śniewicza: b an a ln e i perw ersyjne oblicza w ystępku polegającego na czynieniu ko­ goś ofiarą.

Lustro pierwsze: skorumpowanie

„Twórczość K uśniew icza jest lep ien iem szeroko rozum ianego m itu o sam ym sobie”7, p isał Jerzy Jarzębski, k om entując inicjację b o h atera S tref. M ożna zauw a­ żyć, że rów nież w w yw iadach K uśniew icz tw orzy m ityczną autobiografię, a z d ru ­ giej stro n y - że do jego dzieł p rz e n ik a ją elem enty rzeczyw istych dośw iadczeń. Splot zm yślenia z praw dą w obu tych form ach staje się n arratyw izacją kolei życio­ wych, ale też u p raw ian iem gry8.

6 Ja k stw ierdza M aria D elap errière, a u to r Witrażu „w lęku przed cudzym spojrzeniem sam staje się podglądaczem [...], u p ajając się zresztą nie tyle zm ysłow ą perw ersją, ile sam ą sztu k ą jej w y ra ża n ia” (Polifonie i fugi Andrzeja Kuśniewicza, w: tejże Dialog

z dystansu. Studia i szkice, U niversitas, K raków 1998, s. 157).

7 J. Jarzębski M ilka, Bittra, Velma, „Teksty” 1973 n r 4, s. 42.

8 Zob. A. Łebkow ska A ndrzej Kuśniewicz - palimpsesty pamięci, w: tejże Fikcja jako

(5)

W Puzzlach pamięci p isarz objaśnia, czem u jego d eb iu t powieściow y m ógł z n a­ leźć u zn a n ie decydentów 9. O tóż w Korupcji, ta k jak w Trans-Atlantyku, dokonyw ała się rew izja stereotypów p atriotycznych, a p atrio ty zm był w la tac h sześćdziesiątych na cenzurow anym , jeśli oznaczał sprzyjanie etosowi A rm ii Krajowej. Powieść go­ dziła też jednak w PR L-ow ski dyskurs, dew astujący „przede w szystkim te rejony języka, które służą m ów ieniu o pro b lem ach społecznych h isto rii, ideologii, poli­ tyce” 10. Jak u kazuje M ichał G łow iński, nowomowa niszczyła tradycję p atriotyczną, zaw łaszczając właściwe jej style. Tekst Korupcji był b ro n ią obosieczną - celował w em igracyjne podziem ie, ale rów nież w stru k tu ry władzy, k tóra ta m to środow i­ sko n apiętnow ała, a z któ rą p isarz pozostaw ał w dw uznacznych stosunkach. P rze­ w rotność książki p o dkreślał Tom asz B urek, pisząc, że autorow i „nie chodzi o nic innego, jak tylko o to, żeby n as nabrać i [...] spry tn ie zaciem nić swoje in te n c je ”11. N a czym że m iałyby one polegać? B urek nie odpow iada w prost, stw ierdza jednak, iż postacią n ajbliższą K uśniewiczowi jest - „m im o w szelkich ideowych zastrze­ ż e ń ” - Ja n u a ry 12. D alej czytam y zaś o rozdw ojeniu tego b o h atera, k tó ry w ielbi tak ą jak u H irscha „wolność kolonialnego aferzysty i aw an tu rn ik a erotyzm u, p o ­ grążonego w ekstazie zła”, a popełnia zwykłe m atactw a, chcąc po p ro stu żyć. W K o­

rupcji pojaw ia się k o nflikt m iędzy rów now ażnym i racjam i, lecz nie m a tu w znio­

słości. Z tej perspektyw y królew ski tem at późniejszych tekstów K uśniew icza, trans- cendow anie w zło, okazuje się nadbudow ą n a d zd erzeniem tryw ialnej w ładzy z jed­ nostkow ą wolą istn ien ia. Żyrafa (to p seu d o n im Januarego) u p o m in a się o praw o do życia, głosząc, że zagrażają te m u praw u ideologie m askujące p a rty k u la rn e in ­ teresy. Jak m ówi, „wszystkie te pięk n e słowa, hasła, program y, n adzieje - lipa, lipa i jeszcze raz lipa! C hodzi w yłącznie i jedynie o p ełny żłób i o w ładzę” (K, s. 133). B ohater Korupcji w ystępuje jako ofiara w yrachow anych działań oraz ich cyniczny dem askator, stąd powieść m ożna uznać za takie stu d iu m w iktym izacji, w którym jednostka, tłum acząc podłoże możliwej winy, oskarża w ładzę, a także z niej kpi.

O ficjalna biografia podaje, że K uśniewicz, przedw ojenny dyplom ata, działał we fra n cu sk im R uchu O poru, ledwo u n ik n ą ł k ary śm ierci, był w ięźniem obozów

9 Zob. Puzzle pamięci. Z Andrzejem Kuśniewiczem w marcu i kwietniu 1991 rozmawiała

Grażyna Szcześniak, W ydaw nictw o E u rek a, K raków 1992, s. 34-35.

10 M. G łow iński Nowomowa po polsku, W ydaw nictw o P E N , W arszaw a 1991, s. 21. 11 T. B urek Powieść w stadium żartu, „Twórczość” 1962 n r 2, s. 125. K olejne cytaty

tam że.

12 „Jedynie postać an ty b o h a tera spełnia w om aw ianej powieści w arunki in telek tu aln e g o p artn e rstw a z a u to rem ”, pisała B arbara K azim ierczyk,

przypuszczając, że Korupcja oddaje kom pleksy K uśniew icza dotyczące w stąp ien ia do francuskiej, nie zaś polskiej p a rtii kom unistycznej (Wskrzeszanie umarłych

królestw, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1982, s. 58). Powieść poprzedza jed n ak

przew rotne ośw iadczenie: „wszystkie postacie niniejszej gawędy, jako też sytuacje, w jakich się znalazły, są zm yślone” (K, s. 5).

13 Inform acje te pochodzą od pisarza (P u z z le p a m ię c i., s. 22. K olejny cytat s. 30).

14

(6)

14

8

i ta m p rzystał do K om unistycznej P a rtii F ran cji, a po w ojnie w stąpił do P P R i p ra ­ cował w polskiej dyplom acji, został jed n ak odw ołany do k raju , by z tru d e m z n a j­ dować zajęcie, na przykład przy m alow aniu haseł „N iech żyje 1 M aja!” albo „Zwalcz stonkę ziem niaczaną!” 13. K uśniew icz opowiada: „dziw iły m n ie te kłopoty z uzy­ skaniem pracy, dużo później dow iedziałem się, że jako były ziem ian in i pracow ­ n ik służby zagranicznej byłem uzn an y za osobę ta k p odejrzaną, że po powrocie n ależał m i się pobyt w którym ś z w ięzień kochanej PRL” . In n y obraz przedstaw ia Joanna Siedlecka, pow ołując się na dok u m en ty In sty tu tu P am ięci N arodow ej - z jej u sta le ń w ynika, że K uśniew icz u trac ił pracę w dyplom acji P R L , kiedy zaczę­ to go podejrzew ać o grę na dwa fronty jako agenta w yw iadu francuskiego. Po wy­ d alen iu z p a rtii założono m u spraw ę, zam k n iętą po orzeczeniu, że chodzi tu jed­ n ak o „«naszego człowieka», k tó ry «na placówce w L ille w spółpracow ał z naszym

attaché wojskowym, m eldując m u o w spółpracy polskich obyw ateli z policją lub

kontrw yw iadem francuskim »” 14. K uśniew icza u n iew inniono w ro k u 1958, a dwa lata później, rok p rze d p u b lik a cją Korupcji, zarejestrow ano jako agenta SB, którym pozostaw ać m iał do sta n u w ojennego. Sam p isarz często kom entow ał te m at dzia­ łalności agen tu raln ej czy - jak w olał m aw iać - dyplom atycznej, nie łącząc jej ze zdradą, porów nując zaś do profesjonalnego aktorstw a. Tak m ów ił o libertynizm ie:

W iek X V III najbardziej by mi pasował. [...] W ielu rozm aitych dyplom atów , a także ge­ nerałów, dowódców - to byli jakby artyści, którzy w różnych teatrac h grywali. [...] taki człow iek lądow ał na p rzykład na dw orze F ry d ery k a W ielkiego i był d y p lo m atą pruskim . A potem w jak iś sposób - zn alazł się na dw orze E lżbiety Pietrow ny w P etersburgu. O n u p raw iał dyplom ację zawodowo! Ja k artysta! I nie byl uw ażany za z d rajcę .15

W arto zobaczyć, co m ogliby rzec Ja n u a ry oraz twórca tej postaci, odpow iada­ jąc Siedleckiej i zw olennikom lu stracji, zwykle ferującym srogie w yroki bez wy­ słuchania słów obrony. Taka le k tu ra Korupcji jest tym b ardziej uzasadniona, że sam a powieść przy jm u je kształt śledztwa, poznajem y tu h isto rię polskiego agenta oskarżonego o w spółpracę z N iem cam i. N ie jest przy p ad k iem , że K uśniewicz, ob­ w iniony w P R L o szpiegostwo, n ap isał książkę, gdzie w yjaśniał m otyw y podw ój­ nej gry, stw arzając postać zapew ne godną politow ania, ale i z tej pozycji dobitnie św iadczącą przeciw ko represyjnej w ładzy16. A że h isto ria lu b i się pow tarzać, po

14 J. Siedlecka A ndrzej Kuśniewicz, pisarz i agent w świetle dokumentów IP N . Oporów

moralnych nie zdradzał, „Plus. Rzecz o K siążkach”, d o d a te k do: „R zeczpospolita”

2007 n r 83, s. A 22.

15 Niespieszna rozmowa, [z A. K uśniew iczem rozm. K. M eloch], „A rg u m en ty ” 1974 n r

33, s. 8.

16 K onspiracja, odgryw anie różnych ról, zd rad a to tem aty persew erujące w twórczości K uśniew icza, przekładające się na poetykę. Jerzy Jarzębski użył sform ułow ania, że każdy z bohaterów K uśniew icza jest „au to rsk ą «wtyczką» w św iat przedstaw iony, «agentem » dostarczającym in fo rm acji o środow isku i epoce, w której żyje” (Andrzej

Kuśniewicz - historia Fausta, w: tegoż Powieść jako autokreacja, W ydawnictw o

(7)

latach, już w now ym kontekście, Korupcja znów m oże być odczytyw ana jako tekst m ów iący o zdradzie, tym razem jed n ak nie fran cu sk i wywiad, lecz SB jest w do­ m yśle tą stroną, z k tó rą się kolaboruje. Bez w zględu na to, jak rozpatryw ać p o ­ wieść, ujaw nia ona kom plikację akcentow aną w tek stach K uśniewicza: ukazanie, że ofiara i w inow ajca spotykają się w jednej osobie. N ie tylko January, również K arol m a ta k i dw oisty sta tu s i podkreśla straszność swojej sytuacji: „Judasz je­ stem , n iechybnie Judasz, bo w takiej roli d w uznacznej” (K, s. 11), „uczestniczy­ łem w ostatniej wieczerzy! D o licha!” (K, s. 202).

Akcja pow ieści dzieje się podczas nocy, kiedy to K arol zapiera się Januarego, podsłu ch u jąc go i podglądając przez d ziu rk ę od klucza. O bow iązuje tu zatem - co zn am ie n n e dla pisarstw a K uśniew icza - poetyka spojrzenia, decydująca o form ie i wymowie utw oru. W izja człow ieczeństw a, jaka w yłania się z ta k ukształtow ane­ go tek stu , to obraz świata, w którym ludzie zaw łaszczają się z ukrycia, operując w ładzą w zroku. Postępow anie K arola jest jed n ak nie tylko zd radziecką dom inacją - on cały czas m a n adzieję, że Ja n u a ry pośw iadczy swoją niew inność. Pokój kraw ­ cowej, figura rzeczyw istości, staje się sceną, ekranem i salą rozpraw , pom ieszcze­ n iem o tyle osobliwym , o ile obserw ow any człowiek nie wie, że jest w ystaw iony na osąd i sam osądza. K arolow i tru d n o pogodzić się z rolą podglądacza, ale też czer­ pie z niej satysfakcję, bo te ra z to on stosuje „strategię d ez erte ra” : „widzieć i nie być w id zian y m ” . O d n ajd u jąc ową taktykę u L eopolda Buczkow skiego, R yszard N ycz ta k opisyw ał jej motywację: „widzieć i być w idzianym to istnieć, w szelako być w idzianym to przestać istnieć, zatem istnieć - to w idzieć i nie być w idzia- n y m ” 17. Z an im Ja n u a ry stał się ofiarą K arola, prześladow ał go w zrokiem , nie da­ jąc się przejrzeć. N aw et złap a n y już w p o trzask , zachow uje sta tu s u ciek in iera, postaci niejednoznacznej:

[...] spojrzenie takie, że nie daj Panie Boże! kpiące, w idzące chyba do środka czy na wylot! T ak on m nie sobie przym ierzał, ustaw iał, trzym ał od siebie na przyzw oitą o d le­ głość, n ib y to żartem , ale jakże bolesnym [...]. I tak w kółko, jakby m iędzy n am i trw ała w alka o m oją duszę, m oje sum ienie, a ja w tym boju - zarazem przed m io t, ale i p a rtn e r raz z tej, raz znów tam tej strony, raz z diab łem , raz z aniołem . [...] w ciąż mi on bliski, może i zły, ale zarazem w ielki. (K, s. 43-44)

Kw estia sto su n k u do opozycyjnych stanow isk to główny te m at utw oru, znaczą­ cy w kontekście oskarżeń o zdradę kierow anych po d adresem K uśniew icza z róż­

ap o stazji” w tek stach K uśniew icza (Zmagania z diabłem na ruinach świata, w: tegoż

Pożegnanie z emigracją. O powojennej prozie polskiej, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków

1998, s. 144). E lżbieta D u tk a , au to rk a m onografii pisarza, przyznaje: „analizując utw ory K uśniew icza, przekonyw ałam się [...] w ielokrotnie, że jednym

z najw ażniejszych problem ów tego pisarstw a jest zd rad a, z ap rzed an ie siebie [...], bo h ateram i są n a to m iast bardzo często postacie skorum pow ane, zdrajcy, konform iści, k o lab o ran ci” (Okolice nie tylko geograficzne. O twórczości Andrzeja

Kuśniewicza, W ydaw nictw o UŚ, Katowice 2008, s. 13).

(8)

15

0

nych stanow isk ideologicznych. Ja n u ary m ów i o sobie, p odobnie jak M aurycy z Wi­

trażu, że chce „zobaczyć każdą rzecz z dw u stro n ” (K, s. 65). Taką postaw ę tłu m a ­

czy p rag n ie n iem w olności oraz m yślą, że sprzeczne o rientacje dają się sprow adzić do tego sam ego, gdyż na rów ni obciążone są prep aro w an iem ideologii zniew alają­ cych jednostki:

[...] nigdy nie byłem po żadnej stronie barykady, pozostaw ałem zawsze niezależny i sa­ m otny i jednako gardziłem i tą, i ta m tą stro n ą ta k zw anego fro n tu , a m iew ałem p rzy ja­ ciół i tu , i tam . (K , s. 46)

D ziw i to panią, że ja na Półwyspie byłem [...] po jednej stronie barykady, a tu ta j, u was, jestem z w am i przeciw ko N iem com , po drugiej stronie. [...] Z m ien iła się po p ro stu sy tu ­ acja, zm ien iły okoliczności, więc w konsekw encji i m oja decyzja, i mój sw obodny wybór. (K , s. 62)

G dy m ów im y o naszym agencie - to jako o b o h aterze, gdy o obcym - to podły szpieg, d ra ń i tak dalej, zaraz - rozstrzelać, powiesić! [...] N asza policja - to dzieln i chłopcy, którzy sp ełn iają obow iązek, obcy - to łapsy, sługusy jakiegoś tam , obojętne, rząd u czy u stro ju . A w g ru n cie rzeczy [...] - i ci ludzie, i tam ci ludzie. [...] ideologie n u d zą m nie. W szystkie w gruncie rzeczy jednakie. T um anienie głów, k ariera m enerów , przywódców, a obok - u m iera zw yczajny człowiek. (K, s. 62)

Żyrafa w ystępuje z w łasnym ro zu m ien iem k orupcji, ofiary i winy. Ta pierw sza to n ie tyle n adużycie władzy, ile opresywność dyskursu. Z d an iem F oucaulta, stru k ­ tu rę języka tw orzy m ech an izm k o n tro li, k tó ry um ożliw ia dom inację; „dyskurs jest n ie tylko czymś, co tłum aczy w alki i system y panow ania, lecz rów nież tym , dla czego i poprzez co w alczym y - jest w ładzą, k tó rą u siłujem y zdobyć” 18. K uśniewicz pisze zaś, że „nas w szystkich skorum pow ało życie, jego nakazy, p raw a” i że tak pojm ow ana k orupcja „nie pozwala n am na p ełn ą swobodę w yboru” (K, s. 180). W ta k im układzie w iktym izacja polega na dyscyplinow aniu w im ię aktów mowy pozw alających utrzym ać władzę. Żyrafa zostanie u k ara n y n ie dlatego, iż m ógł zd ra­ dzić, ale z pow odu dem istyfikacji reguł dyskursu. Trzeba go w ykluczyć, poniew aż tw ierdzi, że „jesteśm y ofiaram i jakiejś zm owy”, któ rą „nazyw ają różnie: ojczyzna, ludzkość, religia, ideały. P iękne to słowa, ale ileż kosztow ały ofiar, ile udręki! Za te słowa, p u ste w istocie, sprzedano nas czy kupiono, na jedno w ychodzi” (K, s. 69). B ohater K uśniewicza podkreśla, że w inę, jako fakt problem atyczny, usuwa się z pola w idzenia, karan e są zaś czyny przeciw ko dyskursow i, których napiętnow anie leży w in teresie władzy.

I jak zaw sze, ja k od w ieków n ie o d m ien n ie bywało, w szystkie u stro je i w szystkie rządy na św iecie zac zn ą tęp ić niew ygodnych. [...] N ie - w innych. W in a to w polityce zresztą rzecz w zględna, n ieu ch w y tn a. Z aczn ą tęp ić niew ygodnych, a tych ok reślić już łatw iej. (K, s. 131)

18 M. F o u cau lt Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège

de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 2002,

(9)

K arol, szpiegując Żyrafę, przeżyw a konflik t, w aha się bow iem m iędzy dwoma p o jęciam i winy: tym , jakie m u w pajano („Tchórz - m oże, zdrajca - nigdy!”, K , s. 147), a tym , jakie dał m u poznać zd rad zan y teraz tow arzysz („gdy m u pow iedzia­ no - albo, albo - nie w ybrał śm ierci. W ybrał życie, bo stchórzył” - K , s. 148). To b rak odwagi w sytuacji w yboru stanow i dla Jan u areg o w ystępek i m ożna p rzy p u sz­ czać, że sam ponosi tak ą w inę. C eni pruskiego ju n k ra, co wyszedł p rze d lufy k a ra ­ binów, poniew aż w olał śm ierć niż tchórzostw o. Ja n u ary nie szuka u spraw iedliw ie­ nia. K iedy zbliża się czas, by go wydać, najpew niej na śm ierć, u k ry ty za drzw iam i szpicel i d ru h w jednej osobie usłyszy słowa nie do niego skierow ane, a p rze p eł­ nione rozpaczą, pogardą i bezw iedną ironią:

[...] pragnę tylko czuć przy sobie żywego człow ieka, któ ry m nie pojm ie, zrozum ie, nie będzie doszukiw ać się we m nie psychologicznych zagadek [...], ale zobaczy we m nie k o ­ goś, kto chce żyć, uciec od siebie sam ego daleko, daleko od siebie i od tej zawszonej hord y ludzkiej. (K, s. 186)

N ie zyskam y wiedzy, czy Ja n u a ry był zdrajcą, czy też niesłu szn ie go podejrze­ wano. K uśniew icz łam ie zasady k ry m in a łu , by pozostaw ić czytelnika bez rozw ią­ z a n ia 19, co zbliża Korupcję do nouveau roman, gdzie - jak w Gumach A laina Robbe- -G rilleta czy Portrecie nieznajomego N a th a lie S arraut - p aro d ia prozy k rym inalnej służy o p isa n iu rzeczyw istości, w której nie d ziałają reg u ły sensu, zakłóceniom podlega więc p orządek rozum u. W ta k im świecie tru d n o u stalić, kto jest ofiarą, a kto przestępcą, i sam w ym iar praw a okazuje się insty tu cją k ry m in o g e n n ą20. Je­ śli czytać Korupcję jako m ożliw ą odpow iedź na za rzu t zdrady, n ie otrzym am y przy­ znan ia się do ta k sform ułow anej winy. Tchórzostwo? - owszem, m ów i January, ale jak określić w inę w realiach pow szechnej depraw acji zaprow adzanej przez totali- taryzm y? W inny czy nie, Żyrafa zostanie ofiarą - ludzie w ładzy obciążą go w yro­

19 U kazując, że sw oistą m eto d ą tw órczą pisarza jest „p o d g ląd an ie”, K azim ierz N ow icki podkreśla, iż perspektyw izm p rzek ład a się w Korupcji na relatyw istyczną teorię poznania: „K uśniew icz, co zresztą stan ie się jego u lu bionych chw ytem , w ykorzystuje tu [...] sposoby tech n iczn e powieści sensacyjnej i krym inalnej, by w przeciw ieństw ie do reguł tych g atunków nie dążyć wcale do radykalnych rozstrzygnięć, pozostaw iając pow ołany św iat w kręgu p odejrzeń i n iejasności”

(Heroizm i korupcja. O twórczości Andrzeja Kuśniewicza, „W spółczesność”

1969 n r 1, s. 11).

20 N ie tylko „ litera tu ra w ysoka” zdaw ała spraw ę ze zm ian kulturow ych, czyniła to rów nież powieść k ry m in aln a, czego dobrym przykładem jest książka A gathy C h ristie Ten Little Niggers (w dobie political correctness tytułow ana A n d Then There

Were None). Sędzia zapanow uje tu taj nad w szystkim i rolam i p ro ced u ry karnej, by

spełnić m arzenie o artyzm ie, k tóry scalałby m ord z egzekucją (nie jest bez znaczenia d a ta pow stania tej książki, rok 1939). W polskiej lite ratu rze łączył pow ażną diagnozę z konw encjam i k ry m in a łu G om brow icz - w Zbrodni

z premedytacją ukazał sędziego, który sp rokurow ał efekty śledztw a i sam został, jak

b o h ater C h ristie, opraw cą zajm ującym pozycję Boga, dotychczasow ego gw aranta

(10)

15

2

kiem i p o stąp ią „z n im jak z w ściekłym psem , k ija m i zagonią do kąta, kaganiec założą, w pędzą do hyclowskiej b u d y ” (K, s. 179). Stosując „strategię d ez erte ra”, b o h ater K uśniew icza w ym knie się jed n ak sp o jrzen iu K arola i oglądowi czytelni­ ka, do końca pozostanie zagadką; podobnie jak au to r w pisujący w tekst ślady w ła­ snej biografii.

Lustro drugie: urzeczenie

Lekcja martwego języka k o n ty n u u je szereg w ątków podjętych w Korupcji, choć

w pew nej m ierze jej zaprzecza - A lfred K iekeritz dzieli z Ja n u ary m obsesję na p u n k cie odwagi w obliczu śm ierci, lecz wystawia się na ryzyko. To perw ersyjny artysta, m istrz artem id iań sk iej sztuki erotyzm u i łowów, w tym polow ań na ludzi. Ten faustow ski b o h ater żyje w epoce m itów 21, z których w yłoni się w krótce to ta li­ ta rn y świat, co uczyni ofiarą Żyrafę, ale też zb ro d n iarza w ojennego O ttokara von V alentina, b o h atera Eroiki. K uśniew icz ukazuje rzeczyw istość po śm ierci Boga, kiedy N ietzscheańska idea istn ien ia poza dobrem i złem nie w ydała jeszcze takiej tryw ialności, jaką pośw iadcza Korupcja. P ra k ty k i w iktym izacyjne u ra sta ją tu ta j do ran g i trangresyw nego ry tu ału , są przek ład em na form ę w spółczesną „m artw e­ go języka” daw nych m isteriów ofiarniczych22. K iekeritz - jak L ev e rk ü h n i von A schenbach, jak postaci z film ów V iscontiego - prag n ie zyskać sta tu s geniusza, którego darzyłyby natch n ien iem i wiodły w zm ierzch diaboliczne siły. W ejście w noc oznacza jed n ak nie tylko śm ierć b o h atera, ale też p rzekroczenie granicy dzielącej artystow ski w ystępek od pospolitego przestępstw a. P om ysły A lfreda są niczym zarzew ie dla przerażającej inw encji faszystów - chciałby on zaradzić deficytowi p rzędzy potrzebnej do czyszczenia sztucera, zastępując ją w łosam i z dziew częce­ go w arkocza. N adleśn iczy uważa jednak ta k i w ynalazek „za nie dość m yśliw ski w ch arak terze i stylu, jako że kłak i ze łba N a stk i p o hańbiłyby niezaw odnie coś tak m ęskiego i szlachetnego, jak lufa sztu cera” (L, s. 25). L ekcję... łączy z in n y m i utw o­ ram i K uśniewicza paradoks w iktym izacji, nakładający się na złożoną relację m iędzy m ęskością a kobiecością: jedna osoba m oże być k atem i ofiarą, przy czym występ- ność zastrzeżona jest dla m ężczyzn, któ rzy o presjonują się naw zajem , ale w yobra­

21 Zob. J. Jarzębski A ndrzej Kuśniewicz - historia F a u s t a ., s. 260.; M. D ąbrow ski M it

Fausta, w: tegoż Nierzeczywista rzeczywistość. Twórczość Andrzeja Kuśniewicza na tle epoki, W ydział P olonistyki UW , W arszaw a 1987, s. 58.

22 M etaforę „m artw ego języka” różnie rozum iano, in te rp re tu ją c powieść K uśniew icza jako utw ór o niebezpieczeństw ie estetyzm u (R. Rogatko Smakowanie śmierci, czyli

w sidłach estetyzmu, „Życie L ite rac k ie ” 1978 n r 12), o końcu galicyjskiej m itologii

(M. S p ru siń sk i Lekcja literatury żywej, „ L ite ra tu ra ” 1977 n r 47), kresie

m odernistycznej k u ltu ry i w k raczan iu w śm ierć (J. Pieszczachow icz Lekcja śmierci, „K u ltu ra ” 1977, n r 50; L. B ugajski Wstęp do tanatologii, „O dra” 1978 n r 3;

K. R utkow ski M artw y język, „M iesięcznik L ite rac k i” 1978 n r 11), ale też „o śm ierci z perspektyw y życia” (H. Z aw orska Przewrotna radość, „Twórczość” 1978 n r 6, s. 120).

(11)

żają sobie, że obcują z ciałem kobiecym , b udzącym w n ic h fascynację i odrazę. T akim prak ty k o m p a tro n u je bóstwo D iany-Łow czyni, o p ie k u n k i A m azonek, po raz pierw szy objaw ione bohaterow i podczas dziecięcych zabaw, k iedy chłopcy, „na ogół senni i n iem raw i”, nie m ogli dorów nać dziew czynkom , które były „ruchliw e i w ręcz agresyw ne” (L, s. 115).

S adom asochizm w iąże się w pow ieści z fetyszyzm em - A lfred kolekcjonuje obiekty podobne do garroty, co dławi skazańca, dając m u rozkosz, „symbole śm ierci w łączone w życie” (L, s. 58). Rzezie na U k rain ie jawią się bohaterow i jako „urze­ kające”, tw orzą bow iem spektakl „w stylu m o d e rn y ”, gdzie wykonyw ane na tle przep y ch u la ta egzekucje p o tw ierdzają zm ieszanie erotyzm u z m ak ab rą (L , s. 91). U czestnik „sezonu polow ań na U k ra in ie ” (L, s. 119) po d d aje się urokow i tego p a n d e m o n iu m ta k sam o jak w izjom strzeleckim , w któ ry ch zadaw anie śm ierci prow adzi do ekstazy.

Serce zam iera z zachw ytu, n iem al m iłości, urzeczenia! I już lu n eta przy oku, jej kolo [...] obejm uje m iłośnie cel, a palec już na cynglu, jeszcze jedna chw ila długa jak w ieczność [...] M o g lib y śm y sobie n a c hw ilę w yobrazić [...], iż c elu jem y w głowę dziew czyny. (L , s. 33)

W języku psychoanalizy m ożna pow iedzieć, że energia lib id aln a zn a jd u je tu ­ taj ujście we wzrokowej p en e trac ji, stąd najw ażniejszym sym bolem ejakulacyj- nym jest b ro ń p aln a zaopatrzona w lu n etę, pozw alająca przeszywać ofiarę w zro­ kiem i strzałem . C enne fetysze p rez en tu je łowca tylko m ężczyznom ; świat przesy­ cony hom ospołecznym p o żą d an iem 23 m a swoje cerem oniały, do któ ry ch należy pokaz konserw ow ania b ro n i, p rzy p o m in ający eksh ib icjo n isty czn ą m astu rb ację. Szw anda z piety zm em rozbiera na oczach A lfreda sztucer, by dojść do p u n k tu kulm inacyjnego, czyszczenia lufy: „parę p oruszeń w górę i w dół, ta m i nazad, k il­ ka, kilkanaście razy, w yciągnięcie p ręta z m okrą od oliwy, p o ciem niałą przędzą kono p n ą i spraw dzenie, jak w ypadła ro b o ta ” (L, s. 24). A kt pod n iesien ia lufy na wysokość oczu, adoracji czystego p ięk n a jej w nętrza ukazuje, że nacechow ane sek­ sualnie n arzędzie przeznaczone do zabijania jawi się m ężczyznom n ib y m o n stra n ­ cja, pozw alająca w ielbić m iste riu m ofiary. Z astępczem u zaspokojeniu służy także trzc in k a, jaką lekarz z ko m isji asenterunkow ej bad a rek ru tó w zm uszonych n a ­ chylić się i kucnąć. K ojarzą się oni A lfredowi z p u tta m i, chłopięcym chórem ko ­ ścielnym , a także z w onią futerałów na b ro ń i k a b u r lu n e t polowych, która jest „ m ilitarn a, w ojenna i przez to szczególnie p o d n ie ca jąc a” (L, s. 102). A socjacje dotyczą przem ocy p a tria rc h a tu , tłum iącego i w zm agającego hom oseksualne po ­ żądanie, by n ara stały „tajona rad o ść” oraz „poniżenie poprzez b ie rn o ść” (L, s. 92).

23 Jak zauw aża Eve Kosofsky Sedgwick, bliskie relacje m iędzy m ężczyznam i m ogą realizow ać się w postaci p o żąd an ia hom ospołecznego, które w yklucza kobiecość. P a tria rch a t i hom oseksualność są w tym u jęciu przeciw staw ne, jed n ak w ram ach n adrzędnego k o n tin u u m (Between Men. English Literature and Male Homosocial

Desire, C o lu m b ia U niv ersity Press, N ew York 1985).

15

(12)

15

4

Ku te m u prow adzą „cerem onie deg rad acji”, skutkujące ostatecznie - jak stw ier­ dza Jam es G illigan - „zniszczeniem danej osoby, albo jej całej tożsam ości”24.

F orm y zbierane przez K iekeritza m ają szereg w spólnych cech, dobrze w idocz­ nych w scenach ze sztucerem : łączą się z ofiarą i śm iercią, ew okują dialektykę w i­ dzialnego i n iew idzialnego, pod leg ają ry tu a liz a c ji oraz estetyzacji, są zn a k am i hom oseksualności25. N ależą do nich, obok b ro n i, ikony, oleodruki, p o rcelana ra ­ bow ana z ru in u k ra iń sk ic h dworów, w spom nienia, sny, w idoki gnijących zwłok i egzekucji. Osobliwe eksponaty A lfreda odpow iadają rodzajom ludzkiej destruk- cyjności, jakie w yróżnił E rich F rom m , od agresji łowieckiej przez w ojenną, n e­ k rofilię, sadyzm , po ekstatyczne okrucieństw o26. S tatus tego zbioru w skazuje na kolekcję27, stanow i ona bow iem zespół rzeczy danych naocznie, których fu nkcją jest „zapew nianie w ięzi m iędzy tym , co niew idzialne, a tym , co w id zialn e”28, za­ tem utrzym yw anie w istn ien iu . Jak stw ierdza M an fred Som m er, homo collector p o ­ siada zm ysł „estetyki zachowywania: Jest to p rag n ie n ie trw ałej obecności wszyst­ kich tych w spaniałych rzeczy, których oglądanie nas uszczęśliwia. Jest to zacho­ w anie sam ego siebie na sposób i poprzez m e d iu m o g lą d an ia”29. P aradoks zbioru K iekeritza uw ypukla to, na co zw rócił uwagę M ichał Paweł M arkow ski, d y sk u tu ­ jąc z ujęciem kolekcji jako przejrzystej rep rezentacji: odsyłanie do sposobu w i­

24 Taką cerem o n ią jest „ry tu ał p rzyjęcia”, podczas którego now icjusz m a „odw rócić się i pochylić do przodu w pozycji p o d d an ia się”. D okonując sym bolicznego gw ałtu analnego, w ładza w ym usza podporządkow anie i czyni człow ieka „nie-osobą” (J. G illigan Wstyd i przemoc. Refleksje nad śmiertelną epidemią, przeł. A. Jankow ski, M edia R odzina, P oznań 2001, s. 164-165).

25 L ekcja... m a form ę m odernistycznego tek stu hom oseksualnego: ciągi fetyszy

u stan aw iają funkcję poetycką i odraczają spełnienie, łączą Erosa z T anatosem , ew okują hom oseksualność, ciało m ęskie to p rzed m io t pożądania, oglądu

i d estru k cji, obrazy tego ciała przeryw ają fabułę, podlegają znam iennej estetyzacji i stylizacji (zob. G. R itz N ić w labiryncie pożądania. Gender i płeć w literaturze polskiej

od romantyzmu do postmodernizmu, przek ład B. D rąg i in., W iedza Pow szechna,

W arszaw a 2002, s. 54).

26 Zob. E. F rom m Anatom ia ludzkiej destrukcyjności, przeł. J. K arłow ski, w stęp M. C h ału b iń sk i, D om W ydaw niczy R ebis, Poznań 1998.

27 Z różnych perspektyw om aw ia to zag ad n ien ie E. D u tk a Lekcje i kolekcje. O „Lekcji

martwego języka” Andrzeja Kuśniewicza, w: Proza polska X X wieku. Przeglądy i interpretacje, t. 1, red. M. K isiel przy w spółpr. G. M aroszczuk, W ydaw nictw o UŚ,

Katowice 2005.

28 K. Pom ian Zbieracze i osobliwości. Paryż - Wenecja X V I - X V I I I wiek, przeł. A. Pieńkos, W ydaw nictw o UM CS, L u b lin 2001, s. 13.

29 M. S om m er Zbieranie. Próba filozoficznego ujęcia, przeł. J. M erecki, w stęp A. Z eidler-Janiszew ska, O ficyna N aukow a, W arszaw a 2003, s. 9.

30 Zob. M.P. M arkow ski O kolekcjach, w: tegoż Anatom ia ciekawości, W ydawnictw o L iterack ie, K raków 1999.

(13)

d zenia, substytucyjność i fikcyjność30. B ohater K uśniew icza chciałb y pow iązać w idzialne z niew idzialnym : ujrzeć w grom adzonych form ach życie, ale kolekcjo­ nu je obiekty faktycznie pośw iadczające śm ierć, k tórych w italność - czego jest świa­ dom - m oże się okazać tylko jego wym ysłem , fan ta zm a te m istn ien ia w nicości.

Ktoś, kom u byłoby danym stać obok i patrzeć aż do końca [...], udałoby się może odczy­ tać [...] serię drgaw ek nie będących jedynie i w yłącznie ban aln y m i znanym pow szech­ nie objaw em konania. W ielka, w spaniała i nieoczekiw ana, nie do o p isa n ia zmysłow a sen ­ sacja! G dybyż ta k było istotnie! Policzek w ym ierzony na odchodne - przez niezm ożone siły życia - śm ierci i nicości! Souvenir czy avenir? (L, s. 59)

Postaw ione na k ońcu p y tan ie łączy się z lejtm otyw em nagrobnej inskrypcji, któ rą zauw ażają b ohaterow ie na postu m en cie z fig u rą m łodego m ężczyzny podob­ nego do Erosa. P rzyjaciele odczytują souvenir jako avenir, pom yłka b u d z i w nich głęboki zawód. „Przyszłość” byłaby „pociechą, jeśli ktoś w ątp i i boi się, oraz po ­ tw ierd zen iem dla tych, co w ierzą”, a „pam ięć” rozczarow uje, bo p rzem ija (L, s. 7). Tak jed n ak jak słowo „kolekcja” obejm uje „lekcję”31, ta k souvenir nakłada się na

avenir - K iekeritz będzie grom adził zapisy „m artw ego języka”, by uparcie odczy­

tywać je błęd n ie, jako palim psest „następnego, najb ard ziej istotnego istn ie n ia ” (L, s. 6). W szystkie p rak ty k i kolekcjonerskie b o h atera są term in o w an iem w szkole śm ierci, a zarazem prefig u racją tego, co m u si nastąp ić, aby uczeń zdał ostatn i eg­ zam in: sam na sobie dośw iadczył ekstatycznej agonii. P rojekt A lfreda wym aga sp ełnienia p a ru warunków . Po pierw sze, trzeba dokonać oglądu, w któ ry m w yda­ rzy się jego zniesienie, likw idacja własnego w idzenia i zn iknięcie dla innych. Po drugie, należy poznać śm ierć z obu stron, jako spraw ca i ofiara. W sm akow aniu śm ierci - m ów i K iek eritz - idzie zarów no o „jej zadaw anie, jak i dozn aw an ie” (L, s. 128); na tym w łaśnie polega p aradoks w iktym izacji w pisarstw ie K uśniew i­ cza. Po trzecie, do strz a łu dojdzie, jeśli ofiara ujrzy prześladow cę. Po czw arte, obiekt m u si przypom inać rzeźbę z M o n tp arn asse, być lu strem , co u n ie śm ie rteln i egzekutora jako w iecznie m łodego m ężczyznę o kobiecej urodzie. W szędzie cho­ dzi więc o identyfikację: w idzialnego z niew idzialnym , ofiary z ofiarnikiem , p rze d ­ m io tu i p o d m io tu p ercepcji, p ięk n a z k o n tem p lato rem , także o d m iennych płci, w efekcie zaś - o u tożsam ienie śm ierci z życiem.

F antazm at tego u tożsam ienia w iąże się z m item tran ssek su aln ej D iany, p an i płodności i nagłej śm ierci, w ładczyni w zroku, co w ym aga krwaw ych okupów, sama nie pozw ala się w idzieć i jest p a tro n k ą m yśliw ych, których karze za św iętokradcze spojrzenie, jak A kteona, p rze m ian ą we w łasne ofiary. Taki ch a rak te r bogini szcze­

31 Słowa „lekcja” i „kolekcja” łączy etym ologiczne podobieństw o, pierw sze pochodzi od czasow nika lego, legere - „zbierać”, „czytać”, a d ru g ie - od czasow nika colligo,

colligere - „zbierać ra ze m ”, „gro m ad zić”. Lego, legere jako „czytać” pow stało przez

skojarzenie ze „zbieraniem lite r”, m ożna więc pow iedzieć, że „lekcja” to rzeczyw iście, jak sugeruje tek st pow ieści, form a „językowej kolekcji”. 32 W. G om brow icz Dzieła, t. 4: Pornografia, red. nauk. J. Błoński, W ydawnictw o

L iterack ie, K raków -W rocław 1986, s. 151.

15

(14)

15

6

gólnie m usiał przem ów ić do w yobraźni p isarza zafascynowanego w ładzą w zroku oraz tym , że tro p iący i tro p io n y w ym ieniają się rolam i. „I przez sekundę, oni i my, w naszej katastrofie, spojrzeliśm y sobie w oczy” 32 - to ostatnie zdan ie Pornografii (pierw otnie zatytułow anej Akteon), w której „szaleństwo i nam iętn o ści jednoczą opraw cę i o fiarę”33. „N ikt nie poznał po głosie i po zno ju rany, / Że to człowiek - n ie jeleń! D u ch upolow any”34, p isał o A kteonie L eśm ian. K uśniew icz stw orzył zaś postać zabijającą człow ieka jak jelenia i św iadom ą, że za tę zbrodnię m oże p o ­ nieść najwyższą karę, ale że tylko ta k i czyn um ożliw ia spełnienie.

W stu d iu m o erotyzm ie Georges B ataille w ielokrotnie przyw ołuje m ark iza de Sade, k tó ry „określa zbrodnię jako szczyt erotycznego p o d n ie ce n ia”35. P odobną m yśl rozw ija K uśniewicz, pow ołując do istn ien ia b o h atera Lekcji... - zastrzeli on jeńca, poniew aż w tym w ystępku, dokonanym na innym i na sobie, w idzi m ożli­ wość życia. R ealizując sadom asochistyczną perw ersję, A lfred in scen izu je sp ek ­ takl, w któ ry m odegra obie role: m ordow anego A kteona i m o rderczyni D iany. P ra ­ gnie on złożyć, a zarazem przyjąć ofiarę z ludzkiego ciała, chce utożsam ić się z jeń­ cem , by doznać m ęki ta k w ielkiej, że ból p rzechodzi w „stan zgubnej rozkoszy” (L, s. 97)36. Jednocześnie im aginuje sobie, iż „stałby się w m om encie decyzji D ianą- Łow czynią” (L, s. 115), m yśliwym , k tóry krzyżuje ofiarę, strzelając tam , gdzie krzyż lu n e ty każe godzić zabójczem u spojrzeniu. O braz S artaria Diana i niewolnicy staje się źródłem tak ich oto fan tazji Alfreda:

W yobraził sobie kogoś (a w tej postaci, jakby pod czyim ś pseu d o n im em dla niepoznaki, on sam niezaw odnie w najskrytszym p ra g n ien iu ) rozpiętego na czym ś przypom inającym [...] pro to ty p krzyża i naprzeciw tego p rzy rząd u - oczy, tylko w ielkie, olbrzym ie oczy bogini [...]. I na ten obraz D ia n y Efeskiej nałożył się in n y [...]: ciepłe jeszcze ciało m ło ­ dej żydowskiej dziewczyny, k tórą po grom adnym gwałcie h u ltaje z jakiejś włóczącej się po k raju h ajd am ack iej b an d y z atłu k li p ałkam i [...]. O czy konającej p atrzy ły szeroko otw arte w w yrazie zdziw ienia, m im o iż nie m ogły niczego już w idzieć [...], jeden z jego kolegów zro b ił naw et kilka d o k u m en ta ln y ch , pam iątkow ych zdjęć. (L , s. 101)

M otyw spojrzenia, zb ro d n i i jej reje strac ji p rzypom ina scenę z W itrażu, przy czym w Lekcji... w iktym izacja m a ch a ra k te r seksualny. Jak ukazuje B ataille, sed­ no erotyzm u to gw ałt, a „najw iększym gw ałtem jest dla nas śm ierć”, zaś ofiara „to

33 M. L egierski Modernizm Witolda Gombrowicza, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszawa 1999, s. 102. Zob. też J. M arg ań sk i Flirt z Dianą. Paryski epizod Gombrowicza, „P am iętn ik L ite rac k i” 2004 z. 4.

34 B. L eśm ian Akteon, w: tegoż,Poezje zebrane, oprac. A. M adyda, w stęp M. Jakitow icz, Algo, T oruń 2000, s. 373.

35 G. B ataille E r o t y z m ., s. 14.

36 C h arak tery zu jąc ukazyw ane przez m ark iza de Sade eksp ery m en ty na ofiarach, Bogdan B anasiak zauw aża: „Jak więc nienasycona to pasja, lib erty n udow odni, k o n ty n u u jąc ów ek sp ery m en t na sobie” (Integralnapotworność. M arkiz de Sade.

Filozofia libertynizmu czyli konsekwencje „śmierci Boga”, W ydaw nictw o T h esau ru s,

(15)

życie zm ieszane ze śm iercią, ale w m om encie ofiarow ania śm ierć jest już znakiem życia, otw arciem na nieskończoność”37. Tego w łaśnie uczy się d o tk n ięty gruźlicą A lfred. K iedy strzeli do jeńca, sam ow olnie w kroczy w śm ierć (um rze w krótce po d o k o n an iu zabójstw a), jak zrobił to p ru sk i ju n k ie r z Korupcji, a na co nie było stać Jan u areg o - zdobędzie się na czyn zrów nujący gwałt, m orderstw o i ofiarę sakral­ ną, by pozyskać życie.

O fiara K iekeritza to dzieło sz tu k i blisk ie im a g in a riu m pszczoły zatopionej w b ursztynie. O pisując ów klasyczny koncept, w yrażający stosunek m iędzy dzie­ łem a tw órcą, E m anuele T esauro pow iada, że „bursztyn te n p rze d tem był nieoży­ wiony, a teraz jakby ożywiony. Zaś owa pszczoła, któ ra żyjąc była czym ś bez w ar­ tości, um ierając stała się w artościow a”38. F orm ule tej odpow iada zam ysł A lfreda, by stopić souvenir z avenir, ustanow ić posągowe trw anie wyjątkowej chw ili. Pożą­ dane przez K iekeritza dzieło m a estetyzować rzeczywistość i odw rotnie, urealniać sztukę, w czym w idać radykalizację m yśli rom antyków . Jeśli w dobie oświecenia u fan o m a te ria ln y m p a m ią tk o m , o ta cz an o k u lte m k o le k cje m a jąc e św iadczyć o w iecznym życiu ich w łaścicieli, to w rom antyzm ie już takiej w iary nie zachow y­ wano. Śledząc tę zm ianę, Iren eu sz O packi ukazuje, że rom antycy p rag n ę li ocale­ nia jednostkow ości, chw ilowych doznań, zauw ażali w ru in ie d estrukcję, nie zaś sym bol przetrw ania, zaczęli więc szukać m ożliw ości uw iecznienia poza kolekcją rzeczy, by zwrócić się w stronę lite ra tu ry 39. M ickiew icz w pisał swój w iersz, i sam e­ go siebie, do sztam bucha Ewy A nkw iczów ny słowami: „Mój cziczerone! oto na p o m n ik u / Jakieś n iek ształtn e, n ieznajom e im ię / W ędrow nik skreślił na znak, że był w R zym ie”40. W L ekcji... to ciało innego staje się dziełem sztuki, któ re u trw a­ lić m a ślad cielesnego istn ien ia artysty.

W ta k i sposób przetw arza K uśniew icz h isto rię F austa, w ejście w śm ierć ozna­ cza w ypow iedzenie słów: „chwilo trw aj!” . W Puzzlach pamięci czytamy: „F aust jest tą n ajsiln iejszą dla m n ie legendą, p o p ę d e m . ”, lecz realizacja tego in sty n k tu n ie­ sie ze sobą ryzyko, gdyż jego „ceną m oże stać się życie cudze lub w łasne”41. W edle zam ysłu K iekeritza, i ofiara, i kat m u si zapłacić tak ą cenę. O k ru tn y perform ance utrw ala chw ilę, w której obydwoje się zatracają - obraz, jaki pozostanie w oczach jeńca, to om dlew ający od w ystrzału n ap a stn ik , pow idokiem A lfreda będzie zaś

37 G. B ataille E r o t y z m ., s. 20, 93.

38 E. T esauro Luneta Arystotelesowska, [w w ersji łacińskiej]: Zasady ciętej i pomysłowej

wymowy, przeł. W. N ow icka, w: Źródła wiedzy teoretycznoliterackiej w dawnej Polsce. Średniowiecze - Renesans - Barok, w stęp, wyb. i oprac. M. C ytow ska, T. M ichałow ska,

PW N , W arszaw a 1999, s. 462-463.

39 Zob. I. O packi Pomnik i wiersz, w: tegoż,- „Wśrodku niebokręga”. Poezja romantycznych

przełomów, A gencja A rtystyczna Para, Katowice 1995.

40 A. M ickiew icz Do mego cziczerona, w: tegoż Dzieła, t. 1, Wiersze, oprac. Cz. Z gorzelski, w stęp S. T reugutt, C zytelnik, W arszaw a 1993, s. 323.

41 Puzzle p a m ię c i., s. 38.

15

(16)

15

8

spazm ofiary. M ężczyźni uw iecznią się w szczytow aniu - „wszelki erotyzm m a na celu dosięgnięcie istoty w najczulszym punkcie, tak by zam arło w niej serce”42. P ożądanie hom oseksualne nie spełnia się tu przez rea ln ą pen etrację, jakkolw iek scena w ystrzału tyleż pośw iadcza jej niem ożliw ość, co daje u p u st cenzurow anem u p rag n ie n iu . Pośród k a rm in u późnej jesieni objawia się A lfredow i m łody bóg: ciało o p rom ienione strzałą ze słońca, podobną do tych, ja k im i naznaczano świętych. N ajp ierw m łodzieniec jest D ian ą, nie w idzi A lfreda, którego w zrok ślizga się po obnażonych w k ąp ieli sutkach, ale k iedy poru czn ik zostanie zauważony, sam wcieli się w D ianę, by zadać śm ierć. Po tym akcie przy p o m n i sobie słowa de Q uinceya: „L’assassinat est, c’est connu, l’u n des b ea u x -a rts” (L, s. 173).

P rzeobrażając ro m antyczną ideę w pisu na kartkow ym po m n ik u , tw órca L ek­

cji... k reu je postać artysty, k tóry czyni ludzkie ciało czym ś na kształt camera ana­ tomica, co utrw ala m o m e n ta ln ą transgresję, przeżycie (Erlebnis), uznaw ane przez

rom antyków za istotę liryki. W alter B enjam in przeciw staw ił przeżyciu dośw iad­ czenie (Erfahrung), zauw ażając w k u ltu rz e zan ik tej drugiej form y k o n ta k tu ze św iatem , równow ażnej ze zbiorem danych pam ięciow ych43. D om inacja przeżycia, szoku pow odującego wyrwę w dośw iadczeniu, łączy się z kryzysem sztuk auratyw - nych. S ztuki te w ym agają stałości, nie in g eru ją w odbiorcę, zachow ują dystans m iędzy n im a dziełem . W nowych form ach, ta k ich jak fotografia czy film , percy- pow ane są p rzede w szystkim zm iany, dzieło naru sza ludzką integralność, w kra­ czając w świat w ew nętrzny jako przeżycie szokowe. Twórca m oże, jak B audelaire, sytuować „ofiary now oczesności” pośród odrealnionych obrazów m ających zabez­ pieczać p rze d n a d m iarem przeżyć i wyzwalać tajem nicę. Takie p ostaci tkw ią w za­ w ieszeniu m iędzy tajem n icą, której nie dają wiary, a p ełn ą przem ocy rzeczyw isto­ ścią, z której w olałyby się w ydostać44. K iekeritz m a w iele w spólnego z tą k reacją - „zdołał nie tylko przyw yknąć, lecz, co w ażniejsze, uległ naw et n ie jak iem u zblazo­ w an iu w y n ik ając em u z p rz e sy tu zra zu , zdaw ałoby się, fascy n u jący ch w ra ż e ń ” (L, s. 90). Broniąc się p rze d owymi w rażeniam i, p o ru cz n ik n ad a je rzeczyw istości statu s ek sperym entu, ażeby zm ieniać trau m y w kolekcję dośw iadczeń pojm ow aną jako fantazm atyczna ewokacja niew idzialnego. Z tej perspektyw y zabójstwo jeńca oznacza skolekcjonow anie cudzej i w łasnej śm ierci, a zarazem w ykroczenie ku ta ­ jemnicy. W m om encie strzału K iekeritz dośw iadcza ekstrem alnego szoku, ale też p rzełam u je stru k tu rę dośw iadczenia, p orządek souvenir, przeżyciem w ystaw iają­ cym na ryzyko destru k cji, koniecznym jed n ak do osiągnięcia sta n u avenir. Tym ró żn i się b o h ater K uśniew icza od B a u d elaire’ow skich p ostaci - d okonaną tra n s ­ gresją.

42 G. B ataille E r o t y z m ., s. 20.

43 Zob. W. B enjam in O kilku motywach u Baudelaire’a, cz. I i II, przeł. B. Surow ska, „Przegląd H u m a n isty c zn y ” 1970 n r 5 i 6.

44 Zob. J. C u lle r Nowoczesna liryka. Ciągłość gatunku a praktyka krytyczna, przeł. T. K unz, w: Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze, red. i w stęp R. Nycz, U niversitas, K raków 1998, s. 235.

(17)

O dw ołując się do rozróżnień Som m era, m ożna pow iedzieć, że p ostępek A lfre­ da scala zb ieran ie estetyczne z ekonom icznym 45. W pierw szym w ypadku chodzi o p rak ty k ę kolekcjonera, k tó ry nie dokonuje cielesnej w ym iany obiektów, gdyż zaspokaja go ogląd i grom adzenie dośw iadczeń, a w d ru g im realizu je się insty n k t łowcy, n aty ch m iast pochłaniającego łup, żądnego bow iem przeżycia (w obu z n a­ czeniach tego słowa), zam iany cudzego na w łasne. N iegdyś te dwa rodzaje zb iera­ nia nazyw ano conservatio i annihilatio, dziś w iąże się je z opozycją b y tu i nicości. Przeciw ieństw o k o n te m p la cji stanow i olśnienie, a „granicznym p rzy p ad k iem ta ­ kiego nagłego w ypełnienia św iatłem jest przeżycie m istyczne”, któ re w nowożyt- ności zwykle „prow adzi do rozproszenia i d e s tru k c ji” . W syntezie tych wglądów K iekeritz u p a tru je możliwość „bytow ania w n iebycie” (L, s. 6), czem u odpow iada wizja drzewa życia m ającego w yrosnąć z jego ciała i rajskiego ptak a p oruszające­ go ry tm icznie skrzydłam i, by biło zm arłem u serce. A lfred św iadom jest jednak „dw uznaczności objawień, jakie zsyła boska D iana i których n igdy zresztą n ie speł­ n i” (L, s. 114), w iadom o m u, że jego losem m oże okazać się destru k cja i że śm iał­ kowi zaglądającem u śm ierci w oczy grozi kara, „dognają go w k ońcu poszczute psy, jak się to przydarzyło A kteonow i” (L, s. 115). M im o św iadom ości ryzyka b o ­ h a te r L ekcji... p rzeprow adza o stateczny eksperym ent: krzyżuje dwa ciała, dwa spojrzenia niczym wycelowane w siebie obiektyw y lu strz a n e k utrw alających m o ­ m ent zgonu. K oresponduje z tym idea, że obraz, w tym fotografia, chroni od śm ierci, a zarazem na n ią w ystawia, będąc narzęd ziem przem ocy46. R oland B arthes określił rd ze ń fotografii jako punctum: to, co trafia w czułe m iejsce, przeb ija pole kontem - platyw nego studium41. Jeśli punctum jest idiom atyczne i pozajęzykowe, to studium opiera się na w spólnotow ym dośw iadczeniu, na kodach kultury. A lfred stu d iu je „m artw y język”, by w śm ierci zam ilknąć, lecz n ad al przem aw ia do czytelnika jako zw ieńczenie kolekcji, punctum przeszyw ające studium. W edle F o u cau lta, „proza A kteo n a” to „słowo transgresyw ne”, tu ta j „słowo zawdzięcza swą czystość jedynie głębszem u m ilczen iu - m ilczenia tego nie nazyw a, choć m ów i w n im ono wbrew słowu i czyni je m ętn y m i nieczystym ”48.

U kazując paradoksalność tran sg resji, zw iązaną z dw oistym c h a rak te re m D ia ­ ny, K uśniew icz podążył śladem N ietzschego, k tóry sprzeciw ił się p o tę p ie n iu ar­ chaicznej m itologii, dla P latona czy V arrona będącej skandalem . Gorszył ich b rak racjonalności oraz im m oralizm bogów. Jak dowodzi René G irard , odrzucono m i­ tologię, bo czciła „prym ityw ne sacrum, a więc sacrum podw ójne, łączące to, co p rze­

45 Zob. M. Som m er Z b ie r a n ie ., s. 5 . K olejne cytaty s. 8-9.

46 Zob. K. O lechnicki Przemoc fotografii, w: Formy przemocy w kulturze współczesnej, red. H. M am zer, W ydaw nictw o N aukow e UAM, P oznań 2006.

47 R. B arthes Światło obrazu. Uwagi o fotografii, przeł. J. T rznadel, K R, W arszaw a 1996, s. 47.

48 M. F o u cau lt Proza Akteona, przeł. T. K om endant, w: tegoż Powiedziane, napisane.

Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. K om endant, posłow ie M.P. M arkow ski,

F un d acja A letheia, W arszaw a 1999, s. 142.

15

(18)

091

k lęte, z tym , co błogosław ione”49. Trzeba było w ym azać z d y skursu „pierw otny, oryginalny m ech an izm generujący teksty: m ech an izm kozła ofiarnego” . Z godnie zaś z tą regułą u źródeł m itu tkw i akt prześladow ania dokonyw any w społeczności podlegającej kryzysowi, k tó ry to akt m a usunąć ze w spólnoty jednostki obarczane w iną. K iedy sytuacja w raca do norm y, w skrzesza się czy też u n ie śm ie rteln ia ofia­ rę, „wymyśla to, co zw iem y tran sc en d e n tn y m i nad p rzy ro d zo n y m ” . Lekcja... za­ w iera w szystkie stereotypy schem atu prześladow czego, jakie w skazał G irard: k o ­ lejny rok trw a w ojna, obie strony p o p ełn iają zbrodnie, zarów no jeniec, jak i A lfred m ają zn ak i ofiarnicze. W ta k ich w aru n k ach łatw o o m im etyczną w iktym izację - p o ru cz n ik zjednoczy się ze swoją ofiarą, by ustanow ić sacrum.

K iekeritz w ystępuje w im ien iu w łasnym , nie zaś wspólnoty, jest jed n ak sym ­ bolem kulturow ej form acji, m ożna więc przypuszczać, że w jego osobie dokonuje ona rytualnego oczyszczenia. Czy skutecznego? N a to p ytanie przecząco odpow ia­ dają in n e utw ory K uśniew icza, także Korupcja. O podobnej w w ymowie Eroice To­ m asz B urek p isał, że „dem oniczne blaski legendy pora zbryzgać b ło tem i kałem , substancją w łaściwą epoce, w której rojono o «nowej w izji człowieka»” 50. K ieke­ ritz przyznał sobie praw o do zabicia jeńca, jako m istrz w yim aginow anej cerem o­ n ii ofiarnej, i n ie ud zielił pom ocy prześladow anej Cygance, w której wolał ujrzeć w ieszczkę D ia n y niż cierpiącą kobietę. M otyw acje poru czn ik a nie ró żn ią się od faszystow skiej ideologii:

Są kategorie wyższych i niższych zw ierząt. Sam a n a tu ra n arzu ciła ten podział, u zasad ­ niając [...] praw a elity o raz w yznaczając rolę isto t niższego rzędu, m ierzwy, ściółki, g n o ­ ju. Słom a podłożona pod nogi rasowego konia jest m iędzy in n y m i po to, by ten m ógł się na n ią spokojnie w ypróżnić, pokryć ją w arstw ą swych szlachetnych odchodów. To prawo k onia i los ściółki. (L, s. 162)

Z aliczając siebie do rasy wyższej, A lfred p o p ełn ia czyn, w k tórym w idzi arcy­ dzieło, po odjęciu w yrafinow anej filozofii okazujący się jednak zw ykłym b e stia l­ stwem. Z tej perspektyw y L ekcja... odzw ierciedla różne aspekty w yrafinow anej k u ltu ry m o d ern izm u , z jednej strony wolę mocy, tw orzenia, ekstazy, a z drugiej - upadek, destru k cję i tryw ialną śm ierć. Ja n u ary z Korupcji to w pew nym sensie K ie­ k eritz postaw iony wobec konsekw encji swojego eksperym entow ania.

W e władzy luster

O to różne oblicza w iktym izacji w K uśniew iczow skim pisarstw ie: obraz żało­ sny i pospolity, d ziurka od klucza, dom niem any zdrajca i fałszywy przyjaciel, a ta k ­ że obraz pełen fascynującej grozy, lu n e ta sztucera, ciało Erosa i T anatos ob ejm u ­ jący w posiadanie kochanka. Jeśli wydobyć sedno tych wizji, otrzym am y to samo:

49 R. G ira rd K ozioł ofiarny, przeł. M. G oszczyńska, W ydaw nictw o Ł ódzkie, Ł ódź 1991, s. 113. K olejne cytaty s. 117, 69.

(19)

d y k ta tu rę spojrzenia, jaką narzuca śm iercionośna w ładza. D o b o h atera L ekcji... przystaje diagnoza Żyrafy, w edle której p an u je ten , kto rządzi dyskursem ; w im ię tego d y skursu i m ocą jego strateg ii K iekeritz dopuszcza się m o rd u , by przeżyć swoją ilum inację.

O bejrzałeś się n ieo p a trz n ie, dostrzegając m nie za pniem b uka, i na swe nieszczęście, jak A kteon, gdy u jrzał kąpiącą się w stru m ie n iu D ianę, w ydałeś na siebie wyrok. [ . ] i w tym m om encie jego w zrok n ap o tk ał oczy tam tego [...] W ted y p ad ł strzał i p o ru czn ik K ieke­ ritz n aty ch m iast d o zn ał ulgi. Jakby się uchyliła ciem na i ciężka pow ieka i nagle do w e­ w n ątrz zajrzało św iatło. (L, s. 173)

Z brodnię arty k u łu je się tu ta j w kategoriach dyskursu, k tóry n ad a je jej sens ak tu m itotw órczego, co w ięcej, mowa jest o w yroku, pow raca więc taktyka z K o­

rupcji, gdzie sankcjonow ano p a rty k u larn e motywacje. Korzysta z owej ta k ty k i czło­

w iek postaw iony wobec bliskiej śm ierci i po trzeb u jący m itu dalszego życia, zatem jego faustyzm stanow i tak ą sam ą ko n stru k cję dyskursyw ną jak ideologia ojczyź­ niana: chodzi o to, by rządzić językiem i przetrw ać. W św ietle obu pow ieści wikty- m izacja to działan ie pragm atyczne, podejm ow ane dla obrony d yskursu (Korupcja) lub jego urzeczyw istnienia (Lekcja...), stanow i więc ona grę polityczną: „na tym polega pośw ięcanie w artości m niejszych dla osiągnięcia w iększych, a zatem cała nieco gorzka m ądrość każdej gry politycznej. M oże aż w yklęte hasło «cel uświęca środki», m oże okryte w zgardą słowo «kolaboracja»” (M, s. 6). D latego w łaśnie bo ­ h atero m K uśniew icza b lisk i jest Sade, zniew olony przez w ładzę i p rześladujący innych - „lite ra tu ra skondensow ana w w ięzieniu dała n am w ierny obraz człow ie­ ka, dla którego d rugi człowiek przestał się liczyć”51. Różnica m iędzy L ekcją... a K o­

rupcją polega w istocie na tym , że K iekeritz m oże być, chociaż godzi w niego iro ­

nia, ofiarą triu m fu ją cą - jego m artw e ciało złożą do skrzyni, na której Liza Kut w ym aluje swą krw ią m iesięczną litery i .n .r .i ., ale Januarego, ofiarę czasów, które p rzyjdą w krótce, wciska się na tył sam ochodu jak zw ierzę do klatki.

W iersz K uśniew icza Konfortmizm ukazuje swoistą lu strację, akt p rzejrzen ia się w cudzych oczach. R ezultat w glądu jest paradoksalny: „Ja i R eszta / n igdy się n a ­ praw dę nie pokryły / ale jakoś w lu strze / tkw ią w sobie / jak oko o p atrzn o ści” (Cz, s. 47-48). „Ja” podlega m an ipulacjom : „O ni m n ie / / przestaw iają / przesuw ają / w praw o w lewo w p rzód / pod św iatło / w c ień ”, jednak uchyla się posunięciom innych, by trw ać przy swej tożsam ości, poza w ładzą luster: „a ja sta ra m się zacho­ wać siebie / w ich w yobrażeniu o m n ie ”. N a tym polega „kon fo rtm izm ” owej p o ­ staci - kom fort n o nkonform izm u, co łączy ją z Jan u ary m , z K iekeritzem i chyba też z K uśniew iczow skim obrazem siebie.

51 G. B ataille E r o t y z m . , s. 166.

19

(20)

16

2

Abstract

Dorota WOJDA

Jagiellonian University (Kraków)

The Varieties of Victimisation in Andrzej Kuśniewicz’s W riting

T h e victimology perspective assumed for the purpose hereof (R. Elias, T D . Miethe, R.F Meier) shows that the relationship between the victim and the lawbreaker is dynamic and that the modern culture discovers as much as indicates an alternation of their roles. Among the different varieties of victimisation in Andrzej Kuśniewicz's writing, I selected tw o of its variants for the purpose of my description. T h e first is a parodical vision in Korupcja w here the sacrificial threads become trivialised, as the incipient instincts of po w er and will to survive are uncovered there. T h e second is a sophisticated analysis from Lekcja martwego języka w h ere violence is an instance of practising an ecstatic philosophy. These tw o texts, when juxtaposed, show a dual nature of victimisation as attested by Kuśniewicz: banal and perverse facets of a misdemeanour consisting it making a victim out of someone. In light of both novels in question, victimisation is a pragmatic action undertaken in defence of a discourse (as in Korupcja) o r in order to realise it (Lekcja . .. ).

Cytaty

Powiązane dokumenty

mających na celu wzajemne zacieśnienie kontaktów między inżynierami i technikami Polski i Czechosłowacji dodać jeszcze należy ścisłą współpracę NOT i SIA

tanego ustępu nie starajmy się zbyt wielu celów osiągnąć odrazu. Lepiej cały szereg lekcyj poświęcić temu samemu przedmiotowi, za każdym razem jedną

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Niedaleko tego wulkanu, porośniętego w części niższej obfitą roślinnością i lasami, znajduje się duże jezioro Kronockie ciągnące się do Oceanu

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza

b) wskazane wyżej przeznaczenie terenów łączące zabudowę zagrodową (RM) z usługami turystyki (UT) oraz budynkami rekreacji indywidualnej wynika ze stanu istniejącego;