• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Warszawska, 1860, T. 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Warszawska, 1860, T. 3"

Copied!
739
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

BIBLIOTEKA

WARSZAWSKA.

P IS M O P O Ś W IĘ C O N E

n a u k o m , s z t u k o m i p r z e m y s ł o w i ,

1860 .

Tom trzeci.

N O W ß J S E R Y I T O M XI.

w a r s z a W X !

W D R U K A R N I G A Z E T Y C O D Z IE N N E J, p r z y u l i c y D i u i i ł o w i c z o w a k i ó j N r. 619.

I 8 6 0 .

(4)

3

l i

W o ln o druk ow ać, z warunkiem złożen ia w K om itecie C enzury, w ydrukow aniu, prawom przepisanój lic z b y egzem p larzy.

W arszaw a, dnia 2 0 C zerw ca ( 2 L ipc») 18G 0 r.

C e n zo r, j i a d o a k o i.l k g i a i . n y S t a n i a ł « w a k i .

(5)

0 ROZKOPANIU MOGIŁY W SIEDL1SZOWICAI1.

PU ZKZ

K a ro la Eogawskiego (*).

H is to r y a n ie tw o rz y się z n ic z e g o .

R z e c z je d n a z n a jtr u d n ie js z y c h do o d g a d n ie n ia , najwięcćj z a o strz a ją c a cie ka w ość n a s z y c h s ta r o ż y tn ik ó w , a naj- mniäj przez n ich z b a d a n a , są to nasze m ogiły tak gę sto r ozsiane po o bsz ernyc h d ziedzinach daw nej ziemi pol- skićj. M ogiły są ja k b y sfinksy słow iańskie, k t ó r e jeszcze nie prze m ó w iły do nas sw dm s ło w e m , a m y d o tą d nie zbadaliśm y d o sta te cz n ie o n y c h znaczenia.

L u d z k o ś ć im dalój sięgnie okiem w s w ą p rze s z ło ś ć , tern większa m g ła n ie p e w n o śc i z a k ry w a p o c z ą tk o w y p r z e ły e g jćj p ie r w s z y c h h i s to r y c z n y c h k r o k ó w na ziemi;

bo ja k ż e tam t r u d n o o trz y m a ć jakieś -pew niki, na k t ó ­ ry eh by o p r z e ć się i s tanow czy o nich sąd w ydać m ożna.

R z e c z y w is te p o c z ą tk i n a r o d ó w leżą zw ykle d a le k o po za wiekami, w k t ó r y c h czło w ie k z p o m o c ą oznaczonych znaków s ta r a ł się u trw a lić myśl s w o j ą , by ją w p u ś c iz n ie p ó ź n y m p rze k a z ał p o k o len io m . Cóż te d y z p e w n o ś c ią wiedzieć nam m ożna o z a b y tk a c h , co o w iele w y p r z e ­ dz a ją c czasy p iśm ien n y c h p o m n ik ó w , c h o ć b y w n a jp ro st-

O Rozpruwa czytana w d. 52 lutego b, r. na posiedzeniu oddziału archeologii i sztuk pięknych w T ow arzystw ie Nauko wórn K rak ow sk im .

Tom IU. Lipko 1860. ^

(6)

2 O ROZKOPANIU MOGIŁY

szych sw o ic h p o s t a c i a c h , o g ó lo w y c h hieroglificznych z n a k ó w , sięgają daleko jeszcze poza c z a s y , z k t ó r y c h u stn e n a w e t p o d a n ia m o g ły b y dla nas być jak im ś p r z e ­ w odnikiem wśród tylu k rzy ż u ją c y c h się tylko d o m y słó w . T ak jest! n a w e t ustne p o d a n ia i pierw sze o nich przez kronikarzy zapiski, nie m o g ą nas zap ro w ad z ić na praw dziw y ślad rzeczy w iśtegó żriaczenia m o g ił , w p ie r ­ w o t n y c h dziejach n a szych p rao jc ó w . J e ż e li bow iem sum ień by badacz ź cklą s u ro w o ś c ią nauki p r z y s t ą p i do rozw ażania n a jsta rs z y c h p o d a ń , k tó re późnićj p r z e s z e d ł­

szy pod p ió ra k r o n ik a r z y i h is to ry k ó w sta ły się ja k b y ź r ó d ł e m , z k tó re g o dalsze rozlew ają się dzieje; to za­

p r a w d ę ów badacz' h ó W n ć g o najczęściej d o z n a r o z c z a ­ r o w a n ia , w i d z ą c , jak w ła sną r ę k ą p rz y c h o d z i m u z ry w a ć k w ia te k po k w ia tk u o w y c h u r o c z y c h le g e n d , w k tó re w m łodości swojćj sam n a w y k ł w ie rz y ć z relig ijn ą ści­

słością.

S m u tn e tó j e s t zap ra w d ę dla badacza i h i s to r y k a z a d a n i e , w m iarę p r z y s u w a n ia się i c h w y ta n ia niem al źa w ą te k o w y c h z ło ty c h m ło d o c ia n y c h p o w ia s te k o K r a ­ kusie i W andzie w sam dm w n ę trz u ich m ogił > widzićó, ja k te żłote powiastki o d s u w a ją się od nas coraz to diilćj, n ik n ąć w re s z c ie w ińgle w ieków , jak n ik n ą za zbliżeniem s i ę \ d o nich łud zą c e nas i n ę c ą c e ku sobie swoim p o z o ­ r em o w e w k rain ie imogił u k ra iń s k ie majaki.

D o p ó k i ludzie z p i e r w o t n ą silą a p o e ź y ą W życiu, o widni ty lk o d u c h e m mlodziońćzćj fantazyi, siniało i r a ­ źno k ro cz y li w p rzy sz ło ść d z ie jo w ą , bez św iadom ości n a w e t d o k ą d orla z a p ro w a d z ić ich może* d o p ó t y nie z a g łę b ia n o się V ścisłe r o z p a try w a n ia n a jp ie rw o tn ie j­

szych dziejów na ro d ó w , ani śledzono właściw ego z nar c?enid pózostdłych p o iń n ik ó w odlcglćj s t a r o ż y t n o ś c i , nie o d w ie w a n o z podań u stn y c h r ó ż n o r o d n e g o p y łu , n a n ie ­ sionego na nie, p r z e z wieki. W szystkie tćż p i e r w o t n e dzieje każdego n a r o d u , wszystkie zabytki p o m n ik o w e z a m ie rz c h ły c h c zasów o k r y w a ją się zw ykłe szerokim p łasz c ze m o na jja s k ra w s z y c h b arw ach fańtazyi, zdobnój całćtn b o g a c tw em z ło ta i d y a m e n tó w p o d a ń ludow ych.

L e c z dziś lu d z k o ś ć w kroc z yła w inne sta d y u m sw ego żyWótś. C złow iek w łasną siłę za stą pił z dobytem i

(7)

prosz o n e w n a tu rz e bez ż a d n eg o p o ż y tk u spoczyw ały w uśpieniu. JPoeżyą, ów n e k ta r d n i s ie la n k o w y c h , u s u ­ nąw szy p o w o li z c o d z ie n n e g o ż y c i a , p r z e n ió s ł do ksiąg d ru k o w a n y c h o z dobnem i in ic y ą la m i na g ładkim weli-r now ym p a p ie rze . J a s k r a w ą f an ta zy ą zastąpił .bezbar­

w n y m , -a bodaj czyli nie b r u d n y m realizm em . Analiza c h e m ic z n a , ro zk ła d p ierw ia s tk ó w na a to m y jesjt dzisiaj na p o r z ą d k u d z ie n n y m u w szystkich i w szędzie, i ona t ę m a d o p ić r o w p r o w a d z i ć ludzkość w ów raj u tra c o n y na ziemi.

D latego o b ecnie i nauki pow ażne ja k ,h isto ry a, c h c ą c nie c h c ą c wnijść na tę sam ą d r o g ę musiały, uledz p o trz e b ie i p r ą d o w i w ie k u sw ojego. D zisiejszy h isto ry k i badacz, tak ja k a n a to m lub che m ik, nie może już dawać wiary na słow o ty lk o w y p o w ie d z ian e u prze dnio. Ale b a d a n ia sw oje sta ra ć się musi r o z b ie ra ć z całą ś c is ło śc ią , c h o ć b y mu n a w e t p rzysz ło n iem iło sie rn ie r o z e d r z ć ć nie j e d n ę tk a n k ę ze z ło ty c h n ite k p o d a ń w ie k o w y c h u s n u tą .

P r ą d więc ten a n a lity c z n y najszćj e p o k i p o r y w a ją c corąz silniej ^badania h is to r y c z n e odległćj s ta ro ż y tn o ś c i w swoje r a m io n a , z a o strz y ł w z ro k ich bada w c z y , aby nim, jakby okiem p r z e d p o to p o w e g o I c h tio z a o ra , history,a z d o ła ła w zrok swój za p u śc ie w najg łę b sze .szczeliny s ta ­ r o ż y tn o ś c i, i ty m s p o s o b e m aby o d g a d ła dzieje i d p ć h a wieków, d o tą d osłonię te dla nas m g łą tajetpnicy. P o ­ znanie zaś d o k ład n e s ta r y c h z a b y tk ó w i p ę m n i k ó w ja- k ieg o b ą d ź ro d z a ju , ksz ta łtu , a naw et m a te ry a ju , k t ó r e ubiegłe wieki o c h ro n iły w sw ojćm zniszczeniu aż do dni naszych, j e s t b e z w ą tp ie n ia na jdzielniejszą p o m o c ą do osią- gn ięn ja takiej dą ż n o śc i, do w ta je m n ic z e n ia ^ ię w d z i e j e i d u c h a ludów , co t e zabytki zostawiły dla nas w puśc i- znie. I tu ą rę h e o lo g ia n ieo c e n io n e odd,aje historyi .usługi.

D zięki n iesp rą co w a n ćj w y trw a ło ś c i r ó ż n y c h uczo­

n y c h na tćj d ro d ze a r c h e o lo g ic z n y c h poszukiw ań, pie je d e n z abytek lub pom nik sta ł się dla nas tak jas n y m , ja k b y ś m y sami do u tw o rz e n ia go własńćj n iegdyś p rzy ­

kładali rę k i. Z abytki starej G re c y i i o w e g o R z y m u , pana j a r z m ią ć e g o św iat s ta r o ż y tn y , stały się dla n a s z y c h cza­

sów n a jdokła dniój zna jom e. In d y a o tw a rła już dla wiedzy

(8)

4 O ROZKOPANIU MOGIŁY

ludzkiej za b y tk i swojćj p o tw o rn ó j fantazyi. T a jem n ic z y E g i p t , dziedzina sfinksów i h iero g lifó w , w yszeptał n a ­ szym u c z o n y m sw oję c ie k a w ą z a g ad k ę . Sfinksy o d e ­ z w ały s ię , a hieroglify Czytają t e r a z jak w łasne pismo.

Z tym kluczem w r ę k u do h ieroglifów , C h a b a s nied a w n o obznąjm il nas z na jd a w n ie jsz ą na św iecie k s ię g ą , z n a le ­ z io n ą w T e b a c h około 1846, k s ię g ą niem al w s p ó łc z e s n ą czasom A b r a h a m a , a z k tó rć j c z erp a ł, j a k w idać z d o ­ k o n a n y c h p o r ó w n a ń , n a tc h n io n y wieszcz pieśni H io b a , a n a w e t Mojżesz. D ziwne, olbrz ym ie p o m n ik i A ssy ry i i Babilonu z n iezrozum iałym ć w ie k o w e tn p i s m e m , ow e r u in y wielkości i u p a d k u lu dzkie go w y p r o w a d z o n o dzi­

siaj przed tr y b u n a ł nauki i s ą d u naszego. P u łk o w n ik R aw lison, O p p e r t i n ie s tru d z o n y L a j a r d , co z n ieodża­

ło w a n ą dla nauki s tr a tą z a k o ń cz y ł n ied a w n o życie w c ią ­ gu sw o ic h d o c ie k a ń , dali n a m po z n a ć d o k ła d n ie ow ą wielkość, p o g r z e b a n ą w o d w ie c z n y c h z a d m u c h a eh piasku.

Z ro z u m ieli ćw iekow e znaki i odczytali s p is a n y n ie ­ mi g r o b o w i e c wielkiego ło w c y k ró la M emroda. A u c z o ­ ny badacz francuzki L e s s u e r , id ąc już śladem sw y c h p o p r z e d n ik ó w , z o d g r z e b a n y c h w ru in a c h d w ó c h c y lin ­ d r ó w z napisam i , obliczył z d o k ła d n o ś c ią w r o k u ze­

szłym czas założenia w ieży B a b e l, o w e g o ś w ia d e c tw a n ie u s ta n n e g o b u n t u ro z u m ó w lu d zk ic h p r z e c iw w ie k u ­ istej Bożćj m ąd ro ś c i.

S ta ro ż y tn o śc i gallo -ro m ań sk ie i c e lto-gallickie z n a ­ lazły sw ego tłu m ac z a w osobie w y t r w a ł e g o 1’A b b ć C o- c h e t’a, p ó łn o c n e izby olbrzym ie w u k o ro n o w a n ó j głow ie r z ą d z ą c e g o tera z k ró la d u ń sk ie g o , a r u n y s k a n d y n a w ­ skie, k tó re m i znaczyli swoje p r z y g o d y a w a n t u r n i c y c a ­ ł e g o świata, N o r m a n y , w takim W orsa e e i n a szy m koledze K a ro lu Rafnie.

T a k w ię c , z te g o n a w e t p o b ie ż n e g o p o g lą d u na p ra c e t e g o c z e s n y c h a rc h e o lo g ó w widzim y, ja k b a dania n a d p om nikam i o d leg ły c h w ieków idąc n a p rz ó d p r z y ­ spieszonym k ro k ie m , o tw ie r a ją c o ra z to szersze widoki na dzieje s ta r o ż y tn e g o ś w i a ta , w ta je m n ic z a ją nas coraz t o więcćj w życie ow y c h ludów , o k tó ry c h zaledw ie daw niej z niejasnych pod a ń wiedziano.

(9)

Sajme tylko nasze m ogiły, gęsto po s z e r o k i c h zie­

m iach S łow ia ńsz c z yzny rozsiane, m ilczą jak dawniej.

M ogiły nie w yspow ia da ły nam d o tą d swojej p r z e ­ szłości, a nie w yspow ia da ły i h olów całej S ło w ia ń sz c z y ­ zny, k t ó r e się k r y j ą w ich łonie.

M iniońa prze sz łość legła w m o g iła c h , a w ich też w nętrzu znajdują się jej ślady. C h c ą c więc tę p rzeszłość p o z n a ć, zbadać, ocucić, m usim y się g n ą ć w m ogiły, za­

p u śc ić się w ich głębie, i tam d o p ić ro napowrófc o d s z u k a ć z a tr a c o n e g o sło w a żywota.-

R o z k o p m y zatćm m ogiły nasze, zajrzyjm y do d n a ich głębin, zbadajm y d u c h o w y ż y w o t naszych p ra o jc ó w , a s ta ­ niem y na p e w n y m ro d z in n y m g ru n c ie , i zielona d a rń m o ­ gił n a s z y c h z a kw itnie w o n n ć m k w ieciem p rzy s z ło śc i.

L e c z n a d ro d ze b adań n a u k o w y c h jak ż e nam daleko je s z c z e do te g o , jak m ało p o s tą p iliś m y w ty m względzie.

U m ieję tn e , p o r z ą d n e , ujęte w p e w ie n ład stały, badanie m o g ił p r a w ie n ie r o z p o c z ę t e j e s t jeszcze; bo to co dotąd z ro b io n o , z r o b i o n o niemal p r z y p a d k ie m , praw ie d o r y ­ wczo. W w s c h o d n ie j części kraju, tam gdzie m ogił tak gęsto, że niem al z w i e rz c h o łk a jednej widać ju ż d ru g ą , n a U k ra in ie i na D n i e p r o w y c h s te p a c h , tam to n a jo b s z e r ­ niejsze jest pole do badań nad m o g iłam i. W iem y w p r a ­ w dzie o d w ó c h a r c h e o g r a f ic z n y c h ko m isy a c h : odeskićj i kijowskiój, lecz p ra c e n a u k o w e o w y c h komisyj d z iw n ą ja k ą ś o w in ię te są tajem nicą. L e c z jeżeli są d zić n am wol­

no ro z p a trz y w s z y b a c z n ie : „Zapiski O d e s k a h o O b sz c z e- stw a I s to r y i, i D r e w n o s t e j ” to s z an o w n a o deska kom isya najm nićj p r z y n o s i nam o w o c ó w badań, w ła śn ie nad m o g i ­ łami. B y ć m oże, kijow ska kom isya więcćj się niemi zaj­

m uje, bo z jćj p o le c e n ia , j a k to w ia d o m o , r o z k o p a n o nie j e d n ę na U k ra in ie m ogiłę; a tym p o s z u k iw a n io m z a w d z ię ­ czać m am y n a u k o w ą o m o g iła c h k siążkę M ichała G r a b o w ­ skiego: „ U k r a in a d a w n a i te r a ź n ie js z a ” , k t ó r a nas ch o ć c okolw iek z u kraińskim ś w iatem m o g ił zaznajom iła.

Kraje Pow iśla nie p rz e d s ta w ia ją nam takiej w ielo­

ści jak U k ra in a m ogił, lecz m am y zato takie, z k tó re mi w ią ż ą się n ajpierw sze nasze h is to r y c z n e p o d a n ia . T utaj je d n a k ż e nie na c h ę c ia c h , lub zapo zn a n iu w ażności p o d o ­

b n y c h po sz u k iw ań , a na m ożnośc i nam zbyw a. Czas w o l­

n y od wszelkich p rze sz k ó d , s w o b o d n e r u c h y w działaniu,

(10)

6 O ROZKOPANIU MOGIŁY

zasoby m a te ry a ln ę , ą n a w e t p e w n a z a c h ę ta z g ó r y , .rozwi­

j a ć t y lk o m o g ą takie badania m o zolne z siebie, ,ą zw olna p o suw ające się n a p rz ó d . T e g o je d n a k w sz y stk ie g o brak nam z u p e łn y w krajać,ty Pow iśla, i to właśnie w czasach, w k t ó r y c h gdzieindziej o d d a ją się z całym z apałem , a z a ­ sobam i nauki i śro d k ó w p o m o c n ic z y c h , ;dó rozśw ietlania ro z lic z n y c h h isto r y c z n y c h ' p o m n ik ó w . W ięc tćż i niew ie­

le tutaj zrobiono, bo c h o ć P a n B ó g je d n o s ło ń c e s tw o ­ r z y ł dla w szystkich ludzi, to p rze c ie ż nie r ó w n o c z e ś n ie i nie je d n a k o w sz y stk im o no p rz y ś w ie c a .

Z b a d a n ie m o g iły siedliszow skićj, do k t ó r e g o sw ćm zaufaniem r a c z y ł m nie z a szczycić o ddział, p ie r w s z ą j e s t p r ó b ą i pierw szym s ta w io n y m k ro k ie m pa tćj drodze, do­

tą d n ietk n ię tć j u nas. A ja k nasze m u n a u k o w e m u T o w a ­ r z y s tw u dalsze badania z a w d z ię c z ać b ę d ą p o c z ą t k o w a ­ nie i z a c h ę tę do p o sz u k iw ań późn ie jszy c h , tak z n o w u T o ­ w a rz y stw o n a u k o w e ma do p o d z ię k o w an ia g o rliw y m o b y ­ w atelskim c h ę c io m szan. w łaściciela Siedlißzowip, g e n e ra ła Z ałuskiego, a n a szego w tć m g r o n ie .z a c n e g o kolegi i p r a ­ cow nika, że nie t y lk o T o w a r z y s tw u sw ojć m zgłoszeniem i w ia d o m o ś c ią o tćj m ogile p o d a ł p ie rw s z ą s p o s o b n o ś ć d o r o z p o c z ę c ia t y c h badań, ale n a d to o tw a rłsz y dla mnie swoje g o ś c in n e p ro g i, zasilał m nie sw oją n a u k ą i św iatłem , a d o s ta rc ze n iem p o t r z e b n y c h do r o z k o p y w a n ia r o b o t n i ­ ków , osłonił wszelkie wydątki, m e m ale naw et, g d y b y je nam na w ła sn ą p rzy sz ło p o n ie ś ć r ę k ę . f u także w s p o ­ m nieć mi trz e b a d w ó c h ludzi, co s z c z e r y m w s p ó łu d z ia ­ łem wsparli tę c z y n n o ś ć m o ją : pićrw szy p. L u d w ik Ł e p - kow ski, z n a n y nam d o b rz e r y s o w n ik , z c a łą b e z in te r e s o ­ w n o ś c ią p r z y b y ł z e m n ą n a m ie js c e ,,aby sw ą w p r a w n ą r ę ­ k ą m ó g ł zaraz p r z e n ie ś ć pa p a p ie r, g d y b y co było p o t r z e ­ ba; d r u g i p. G ałecki, c. k. n a c ze ln ik ,tąmt:ejsz,ęgp p o w ia ­ tu w Ż a b n ie, k tó r e m u s k o ro w prze jaź dz ie przez tę m i e ­ ścinę okazałem zlecenie T o w a r z y s tw a do r o b ic p ia popzp- kiwań i o ś w ia d cz y łem cel m eg o w te s t r o n y p rzybycia, z w łaściw ą sobie u p r z e jm o ś c ią udał się z e m n ą do Siedli- szowic, aby sw ą u r z ę d o w ą p o w a g ą w esprzeć działanie w o b e c m iejscpw ćj lu d n o śc i, a bez cz eg o nje wiom, pzy- libym z dołał p rze z w y c ięż y ć u p ó r i z a b o b o n n y w s t r ę t l u ­ dzi s ą s i a d u ją c y c h ,z m o g iłą.

(11)

J e ś ż ć z e w m iesiącu c z e rw c u 1858 r o k u , oddział p o ­ lecił ttii u d a ć się do Siedlisżow ic dla r o z k o p a n ia m ogiły.

W yjazd w szakże z dom u szah. właściciela na czas d ł u ż ­

szy-,■

w łaśnie tatótego lata, a n a s tę p n ie zajścia w ojenne Pańsjtwa n a szego w p o c z ą tk a c h n a s tę p n e g o , nie d o z w a la ­ ły mi w przódy aż d o p ić ro ubiegłćj je s ie n i w yw iązać się Z d a nego zlecenia. P r z y b y w s z y n a m iejsce dnia 1 w r z e ­ śnia 1859 ro k u , r o z p o c z ą łe m r o z k o p y w a n ie dnia n a s t ę ­ p n e g o , tojest: dnia 2 września, k tó re tćż t rw a ło bez p r z e r w y dni siedm , bo aż do dnia 9 t. m.

Wieś Siedtiszow icó zaliczała się daw nićj do byłego sa n d o m ie rs k ie g o w o je w ó d z tw a , p o w ia tu p ilźnieńskiego;

ó b e ć h ie żaś p o ło ż o n a j e s t w obw odzie ta r n o w s k im , p o ­ wiecie żabieńskim . P o la siedliszowskie d o t y k a j ą b rz e g ó w D u n a jc a, a wieś sam a i nasza m ogiła nie opodal od tćj r z e k i leżą na p r a w y m jdj b rz e g u , o małe p ó ł mili o d m iej- śća, gdżiś D unajec n a p rz e c iw O p a to w c a zlew a sw e w o d y do W isły. Z iem ia tu ż y zna, p r a w ie bezleśna, bo ty lk o m a ­ łe ih i dęboWemi, a i to zrzadka, s tr o jn a gajam i. O kolica p o w abna: r ó w n in a , na k t ó r ć j oko ro z m ie r z a ją c tę p r z e ­ s trzeń, o p rz e ć się d o p i ć r o m oże na lekkich w zgórzach, p o d n o s z ą c y c h się na p rz e c iw n y c h b r z e g a c h W isły. Sam o u jście D u n a jc a ma w sobie wiele z a jm u ją c e g o widoku:

zielone w o d y te g o dzie c k a g ó r , s z e r o k ą p ł a c h t ą tu lą c się do m atki W isły, ł ą c z ą się z n ią p ow oli i d łu g o jeszcze ja k b y w s tę g ę o d m ie n n e j b a rw y z nać je na w od a c h w iśla ­ ny c h . L e w y b r z e g W isły w sp in a się s tr o m o nad tę du- naj'cbw ą r ó w n in ę , a s ta r y O p a to w ie c z g o ty c k im z cegieł k o śc io łe m s m u tn o s p o g lą d a z ta m te g o b r z e g u na bratnie Żawiśle.

D la badań a rc h e o lo g ic z n y c h dziw nie j e s t p o n ę tn a cala ta okolica. N a p r z e s t r z e n i mil kilku, po o b u s t r o ­ n a c h W isły z na jdują się w id o c z n e ślady w ielkiego zalu­

dnienia s tr o n t u te j s z y c h , n ie z n a n y c h n am w y p a d k ó w , a n a w e t w yżśzego s to p n ia k u ltu ry w c z asach p r z e d h i s to ­ r y c z n y c h . P r a w y b rz e g W isły d o s ta r c z a nam m ogiłę sie- dliszow ską, od k tó rć j w p ro m ie n iu p a ru m ilo w y n , liczne z n a c h o d z ą się W ykopaliny spiżow e, w y tw o rn ie js z e g o sm a ­ ku, d o w o d z ą c e p e w n e g o u k sz ta łce n ia ludów , c o nam j e pbzoataw iły pó sobie. Sam p o s ia d a m w m y m m a ły m zbio­

(12)

8 O ROZKOPANIU MOGIŁY

rze kilka z ta m ty c h s tr o n p r z e d m io tó w , na ba c zną zasłu­

g u ją c y c h uw agę a p o tw ie r d z a ją c e s ą d o t y c h stro n a c h : b r z ę k a d ło wraz z należnym d o ń tłu c z k ie m , znalezione w G o r z y c a c h w ro z r z u c o n e m u r o c z y s k u ; p i ę k n ą zapinę s p ir a ln ą w y d o b y tą z ziem i w G rądzkiój Woli; o s tr o g ę ba rd z o s ta r o ż y tn e g o k s z ta łtu z Klyża.

N a lew ym znow u b rz e g u W isły m am y m ogiłę w C z a rk o w a c h , także p o d o b n o w B ejscach, o g r o m n e p ie ­ czary w R o g a c h p o d O p a to w c e m , zk ą d ró w n ie ż na w ysta­

wie naszej widzieliśm y p o p ieln ic e i ró ż n e cie k a w e p r z e d ­ m ioty bro n zo w e , zd o b ią c e dziś zbiory p. P i ą tk o w s k ie g o w M iechowie.

W o kolicy w ięc z a znaczonej tak obfitemi zabytkam i o d le g ły c h wieków i nasza siedliszow ska m o g iła nie m ogła być bez p e w n e g o w ażnego z n a cz e n ia dla lu d ó w on g i t u ­ taj o siadłych.

M ogiła, nad k t ó r ą t e r a z z a sta n aw ia m y się w łaśnie, u s y p a n a je s t zaraz poza w sią o b o k d ro g i w io d ą c ćj ku W iśle , a z jój w ie rz c h o łk a o b s z e rn y ro ztw ió ra się dla oka widok.

K s z ta łt jćj z e w n ę tr z n y niem al j e s t o w a ln o -p o d łu ż n y , tw o r z ą c po w y m ierz en iu u p o d s ta w y linij p o d łu ż n y c h d oskonały p r o s t o k ą t , k tó re g o bo k i dłuższe m ają 18 m e ­ tró w 68", a k r ó ts z e 17 m e tró w 4 0 ' długości; w ysokość zaś p io n o w a od w ie rz c h u aż do dna m o g iły po r o z k o p a ­ niu okazała się n a 4 m etry , 75" m iary paryzkiój. L e c z z uwagi w ie kow e go u g n ia ta n ia się ziemi, w y s o k o ś ć ta p ie r w o tn ie m usiała o wiele m ia rę tę p rz e c h o d z ić i w e ­ d łu g p r z y j ę ty c h obliczeń p o tró jn ie ta k ą stanow ić. S pód m ogiły w idocznie przez wiele lat r u s z a n y p łu g ie m , dla u z y sk an ia kilku skib ziemi, zm niejszył się i zm ienił p e ­ wnie sw ój p i e r w o t n y zakrój.

Ż a d n ć j trą d y c y i, ż a d n y c h d a w n ie jsz y ch p odań, lud m ie js c o w y nie wić o tój mogile; ani tćż nie nosi o n a w okolicy ż a d n e g o n a z w iska. C ień wiekow ój tajem nicy osłania w zu p e łn o śc i onój znaczenie. K ie d y r o b io n o d r o ­ gę ku Wiśle kolo samój tera z p r o w a d z o n ą m ogiły, są lu­

dzie, co p a m ię ta ją, ja k tu ż u jój p o d n ó ż a w y d o b y to kilka sz k ie letó w ludzkic h, k tó re r ó w n o c z e ś n i e p o c h o w a n e na parnym szczycie, o d g r z e b a ły się, zaraz p r z y r o z p o c z ę c i u

(13)

naszego ro z k o p y w a n ia . S z k iele ty te je d n a k nie d o w o d z ą niczego, bo w idocznie z a g rz e b an e zostały tutaj w c z asach p ó ź n ie jszy c h , n a jp rę d z e j za wojen szw edzkich, za k t ó r y c h liczne w tych s tr o n a c h s taczano u tarc zk i; a w p a r u miej­

scach w pobliżu n a p o ty k a j ą się szw edzkie g r o b o w is k a wojenne.

W m o g iłac h u k r a iń s k ic h z n a c h o d z ą się ró w n ie cza­

sami p o d o b n ie j a k tu w y g rz e b y w a n e pod p o w ie rz c h n ią kości ludzkie, a Michał G ra b o w s k i w swój „ U k ra in ie ” ta ­ ki sam j a k nasz w y d a ł sąd o ty c h o d k r y c ia c h .

P r z y s t ę p u ją c do r o z k o p y w a n ia m o g iły , w ziąłem s o ­ bie za p ra w id ło p r z e p is y o p a r t e na wielu w takich raz a c h b a daniach, w y d a n e p rzez k ró le w s k ie T o w a r z y s tw o p ó ł n o ­ c n y c h s ta r o ż y tn ik ó w w K o p e n h a d z e . R o z w aż y w sz y te p rze pisy d o k ład n ie wraz z tdm, co n ie m ie c c y badacze n am m ów ią, a i z tdm, co nam p o d a ją nasi krajow i a r c h e ­ ologow ie, jako w ska z ów ki na co najwięcdj d a w a ć b a c z e ­ n ia p o trz e b a w p o d o b n y c h s p ra w a c h , w ziąłem się dó z a ­ p u s z c z e n ia ło p a t w tę ziemię, k t ó r a przez wieki s p o c z y ­ w ała n ie tk n ię ta c ie k a w ą r ę k ą , a k t ó r ą z ta k ą u s iln o ś c ią i r e lig ijn e m p o szanow aniem zniesiono na to tu m iejsce.

D w a są s p o s o b y u ż y w a n e p rzy r o z tw ie ra n iu mogił:

albo ro z ta c z a ć ziem ię na boki, zacząw szy od w ie rz c h o łk a ; albo robić p o p r z e c z n e p rz e c ię c ia , po c z y n ają c od s p o d u . D r u g i p rz y ją łe m za w łaściw szy do naszćj p ra c y , ta k dla o c h ro n ie n ia od z u p e łn e g o z n iszczenia w ie k o w e g o z a b y ­ tku, jak o tdż i dla oszczędzenia d łu g ie g o czasu, k o n i e ­ c znego w takidm zajęciu, a naw et, że r ó w n i e d o b rz e j a k o i pidrw szy d o p r o w a d z a do celu: zalecają go zaś z w ykle s k a n d y n a w s c y a rc h e o lo g o w ie .

R o z p o c z ęliśm y w ię c u k o ś n e p rz e c ię c ie , od samdj za­

c z ynają c p odstaw y, p r z e k o p e m w szerokości 85" p ro w a ­ d z onym p o d ł u g k o m p a s u od w schodu ku z achodow i.

K i e r u n e k ten w sk a z y w a ł się sam ja k o n a jo d p o w ie ­ dniejszy z adaniu p rac y , bo trafiając właśnie na sam ś r o ­ dek m ogiły, p rz e c in a ł w p o p r z e k na d w ie r ó w n e p o ło w y jdj ow a lną długość; ró w n ie d late g o , że k o m o ry czyli to z k a m ie n ia lub balów d r z e w n y c h z n a jd u jąc e się na s p o ­ dzie mogił, są zw ykle w sa m y m środku; a g d y b y ta k o w e

Toin III. Liploc 1860. 2

(14)

1 0 O ROZKOPANIU MOGIŁY

w is to c ie w naszej b y ć m iały, b y ło b y n iep o d o b ie ń stw em , a b y ś m y s z ero k o śc ią z a k re ś lo n e g o p r z e k o p u nie natrafili c h o ć b y na k o ń c z ą c ą się z którćj s tro n y k o m o rę , W t a ­ kim zaś razie bylibyśm y lub szerszy, lub też drugi b oc z ny r o p o c z ę li p r ze k o p . G d y b y zn o w u sam e tylko k o ś c io tru ­

py były w mogile złożone, to zw yczajny o n y c h u k ła d w m o g iłac h g ło w a m i ku w sc h o d o w i byłby nas naszym p r z e k o p e m n a p ro w a d z ił k oniecznie na nie.

P o o d rz u c e n iu p ie rw s z y c h darni i z w ierzchnćj p r z e ­ p a lo n e j od s łońca a p rzekruszalćj pow ietrzem ziemi, zbli­

ż a ją c się coraz więcćj ku ś ro d k o w e m u w n ę trz u m ogiły, n atrafialiśm y na w a rstw y coraz tw a rd s z e , coraz mocnićj u b ite naciskiem ciężaru ziemi całdj m ogiły. T a k s p ra s o ­ w a n a ziem ia zaledw ie u s tę p o w a ć chciała p od silnćm ude­

rze n iem ż e laznego o skardu, a robota szła niezm iernie wol­

no, pom im o iż dzięki hojności szan. w łaściciela nie z b y ­ w a ło nam wcale na z d olnych ro b o tn ik a ch . Dla p r z y ś p i e ­ szenia znow u, p r z e c ię c ie p ro w a d z o n o z d w ó c h s tr o n j e ­ d n o c z e ś n ie tak, źe w ro z m ie rz o h y m i stale zaznaczonym ś ro d k o w y m p u n k c ie m ogiły, p rz e k o p z obu s tr o n miał się znijsć razem . A je d n a k pom im o usilndj p r a c y p ięciu k o ­ p ią c y c h , a czasem i więcćj, od r a n a do w ieczora i tylko w w ym ienionym zak re sie 85" s z ero k o śc i p ro w a d z o n e g o p r z e k o p u , p otrzeba było p e łn y c h dni siedmiu, a ż ebyśm y doszli do z a m ierz o n e g o celu, ujrzeli dno m ogiły. Wieleź- b y w ięc czasu i wielu ludzi p o trz e b a było, g d y b y śm y chcieli całą na b o k i r o zrz u c ić , p o s tę p u ją c w tak im razie w edle p ić r w s z e g o i nąjwięcój u nas d o tą d u ż y w a n e g o s p o ­ so b u w p o d o b n y c h razach.

W m iarę p o s u w a n ia się coraz dalćj kii ś ro d k o w i m o g iły , a tćm sam dm do jćj g łęb in y , p r z e k o p nasz p ię ­ t rz ą c sw e śc ia n y , rozliczne w sw oim prz, kroju zaczął n am p o k a z y w a ć w arstw y ziem nasyp an y c h , a każda w a r ­ stw a p rz y b ie ra ją c o d m ie n n ą b a r w ę , z d o k ła d n o ś c ią o d ­ z n a c z a ła się o dm iennem i słojami n a s y p u , w ijąeemi się w edle te g o , jak ziemia in n eg o g a tu n k u była n a s y p y w a n a . Z w ie rzc h n i czarnoziem t a m ty c h okolic m ieszał się z c z e r ­ w o n a w ą m a r t w i c ą i se le dynow e m i jak b y szlamami j e z i o r lub staw ów : a to w sz y stk o złączone z nieodzow nym we w szystkich m o g iła c h p iaskiem , s tw a rd n ia łe p rze z

(15)

czas«, ubite sw oim c ię ż a re m , za u d e rz e n ie m że la z n eg o narzędzia p r z y b ie ra ło na śc ia n a ch p r z e k o p u p o ły sk n ie ­ mal metalu. Kilka od łam ó w d rz e w n y c h , a m ianow icie

s z c z ą t k i zbutw iałej d ę b in y w m ałych ilościach, w kilku napotkaliśm y m ie js c a c h , ja k r ó w n ie ż pa rę niew ielkich kaw ałków g ra n itu p o lnego a raczćj r u n i o n e g o , m im o że ten rodzaj k a m ie n ia nie znajduje się tera z w ty c h

s tronach.

Zbliżając się w ten s p o s ó b coraz więcćj do śro d k a , o tw orzyło się nam kilka d ość z n a c z n y c h i g ł ę b o k ic h ro z p a d lin w ś c ia n a c h po obu s tr o n a c h . R o z p a d lin y te p ow sta ły p e w n ie przez z a tr z y m y w a n i e się w iększych b ry ł ziemi j e d n a na d rugie j przy s ypaniu m ogiły. C o znow u nam d o w o d z i, że aż do nas n i k t tutaj nie n ie ­ p o k o ił te g o odw ie c zn e g o , z a bytku. K iedy o s k a rd a m i i siekieram i u d e rz o n o o boki r o z p a d l in , g łu c h y o d g ło s jak b y g ro b o w e e c h o ro z c h o d z ił się w n a s z y m p r z e k o p ie : zdaw ało s ię , że w ie k o w a p rzeszłość m o g iły p o c z y n a się do nas odzyw ać, lub sk a rż y za n a ru s z e n ie g ro b o w e g o m ilczenia.

L a d a chw ila spodziew aliśm y się usłysz e ć o sta tn ie o c z ekiw ane słow o, a w niem zroz um ie ć p ra s ta re dzieje teg o Pow iśla. U w a g a, cie k a w o ść , o c z e k iw a n ie w y tę ż a ły s i ę , w z ra sta ły z każdćm uderzeniem o skarda. Uczucie je d n a k czy n iło niemal w y r z u t tej niozćm n ie p o h a m o ­

wanej c iekaw ości c z ło w ie k a , że dla d o w ie d z e n ia się n ie ś w ia d o m y c h s p ra w sobie, nie c h c e n a w e t u sz an o w a ć w ie k o w e g o s p o k o ju i z ry w a się c h o ć b y i do s z a rp a n ia tej m atk i ziemi.

S ió d m e g o dnia ziem ia zaczęła m ię k n ą ć p od r o b o ­ tn ik ó w nogam i, dochodziliśm y ju ż do calizny, do dna m ogiły. G łu c h e e c h a z w olna um ilkły, bo by ły ty lk o o d g ło se m n a s z y c h o s k a rd ó w ; znikło z ł u d z e n i e , zziybiła się c iekaw ość: w m ogile nic nie znaleźliśm y.

W s am ą caliznę z a p u śc iliś m y jeszcze św idry, aby i tam posz u k ać s p o d z ie w a n y c h śladów przeszłości; lecz

•i ś w id e r tę s a m ą co i o s k a rd d a ł nam o d p o w ie d ź , że w mogile nic n i e m a , bo ci, co j ą sypali, nie zagrzebali n ic p od nią. A w ięc to n ie g r o b o w is k o ta s ie d lisz e w sk a mogiła! t a k ą m ożem y w s z y s tk im dać n a te ra z odpow iedź.

(16)

1 2 O ItOZKOPANM MOGIŁY

N a m w sz a k ż e, c o śm y z praw dziw ym zajęciem d o ­ konyw ali ro z k o p y w a n ia , lżyj się na s e r c u zrobiło, żeśm y nie po trą c ili kości sta ry c h p rao jc ó w . A chociaż tutaj sło w a m ę d r c a P a ń s k ie g o w E k k le z y a s ty k u : „ I kości je g o n a w ie d z o n e były, a po śm ierci p r o r o k o w a ł y ’', nie u w ie ń ­ c z y ły p r a c n a s z y c h , zato u ro cz y s te sło w a kościoła

„ re q u ie s c a n t in p a c e ” , n a w e t dla n a u k o w y c h b adań nie z o sta ły zgw ałcone.

P o d o k o ń c z o n e j czynności ro z k o p a n ia i prze jrz e n ia w n ę trz a m ogiły, z ro b io n y p r z e k o p w z u p e łn o śc i z a r z u ­ cony został, a m ogiła w niczern nie u tra c iła sw y c h d a ­ w n y c h k ształtów . C h c ą c a to li, aby z r o b io n y c h p o s z u ­ k iw a ń b y ł ślad dla n a s tę p n y c h bada cz ó w , g d y b y w to m ie jsc e sięgnęli, uznałem za w łaściw e spisanie p r z e p r o ­ wadzony] c z y n n o ś c i, a pism o .w łożone do silnej butelki n a le ż y c ie przy o tw o rze z a o p atrz o n ć j, um ie sz cz o n e na sam em dnie m ogiły, zostało z a sy p a n e rów n o c z eśn ie z prze k o p e m .

T a k i j e s t p rze b ieg , o ile m o ż n a do k ład n y , c z ynności p r z e p r o w a d z o n y c h celem p o w z ię cia w iadom ości o sie- dliszowskiyj mogile.

T e ra z zaś w y p a d a nam p r z e n ie ś ć się na pole p o r ó ­ w nań n a u k o w y c h z p o sz u k iw a n ia m i d o k o n a n e m i w in­

n y c h te g o ro d za ju zabytkach; zarazem staw ić d om ysły 0 znaczeniu naszćj m ogiły i i n n y c h , jakie po ich ro z ­ k o p a n iu do te g o sam ego działu zaliczyć p rzyjdzie nauce.

M ichał G rabow ski na p o c z ą tk u swój szacow nćj p o d wielą w zględam i książki: „ U k r a in a d a w n a i te ra ź n ie js z a ” , pow iedziaw szy, „ m ają to do siebie n ie k tó r e ważne za­

g a d n i e n i a , że w ła śn ie bliżej r o z p a t r z o n e , o d k r y w a ją , jak m ało o nich w iem y, ja k wiele dla ich r o z s trz y g n ię c ia z ro b ić zostaje, i na ty m s to p n iu j e s t dziś oznajm ienie się nasze z m ogiłam i” , w y b o rn ie skreślił o b e c n e u nas sta n o w is k o nauki p o d w zględem m ogił, a zarazem i sam n a jle p szy sąd w ydał na s w o ją książkę.

C h c ą c atoli siebie i nas zaraz p o cieszyć, ten p iln y s p isy w ac z in w e n ta rz a u k r a iń s k ic h m ogił, p o w ia d a dalćj:

„ P o c z y n io n e badania są zawiązkiem osobnćj, a pnoźe 1 najważniejszej gałęzi n a u k i naszych s ta ro ż y tn o ś c i, k tó ra jeż e li jćj szczęście i w y trw a ło ś ć p o s ł u ż ą , złożyć może

(17)

okazałą całość i w ydać zadziwiające sk u tk i. Z akładam y p ierw o c in y nowej g a łę z i b a d a ń ” , m ów i na stę pnie, „ sła ­ w iąc po n ieu to ro w a n ćj dro d ze p ie r w s z e kroki, k t ó r e jakkolwiek są słabe dlatego w łaściwie, że należało kiedyś zacząć od p o c z ą t k u , że nie o trz y m y w a n ie ż a d n y c h r e ­ zultatów p o c h o d z iło z tą d , żeśm y nie p rzy stę p y wali do rzeczy s y s te m a ty c z n ie ” . I nic słuszniejszego nad to zdanie. T a k m ało jeszcze u nas z a sta n aw ia n o się nad m ogiłam i, tak z p o z o ru tylko s ą d z o n o o tym p r z e d m io ­ c ie , że -wszyscy niemal widząc m o g ił ę , w idzą w niej zaraz p o g r z e b a n e ciała jakic hś ludów sobie niez n a n y c h . M ogiła a g ro b o w isk o j e s t d o tą d s y n o n im e m dla nauki i dla p o w s z e c h n o ś c i patrzącej na nią po w ierzchu. P o ­ w ód do ta k z w y k łe g o s ą d u leży właściw ie w t ć m , że nie r o b i o n o d o tą d p o r z ą d n y c h s y s te m a ty c z n y c h p o s z u ­ kiwań: ś le d z o n o tylko za w y g rz e b y w a n ie m ja k ic h ś z m o ­ giły zaby tk ó w . J e ż e li zatem znalazły się jakie p r z e d ­ m ioty, albo kości ludzkie lub też zw ierzęce, z a p isy w a n o to s p o s trz eż e n ie . J e ż e li zaś m o g iła okazała się p r ó ż n ą , n ikt n a w e t o niej n ie w spom niał. T akie p rzy n a jm n ie j n a p o ty k a m y ślady p o k sią ż k a c h n a s z y c h ba da cz y. S p i ­ sy w a n o więc p r o s t y inw e nta rz p o z o s ta ły c h f upięci, ja k b y dla cie ka w ośc i, a nie badano dla nauki i dojścia p r a w d y . M ichał G ra b o w s k i sam także p o p a d ł n to b łę d n e koło, i d la te g o m im o niemałej w a r to ś c i , j e d y n a u nas k sią ż k a jego, zajm ująca się m ogiłam i s z c z e g ó ło w o , nie p rzyniosła dla nauki p o ż y tk u , ja k tego w olno się było sp o d z ie w a ć i po z dolności pisarza i po o g r o m n y c h p o d r ę k ą m ate - ry a ła c h na U krainie. Mimo te g o każdy, co się u nas d o tk n ie te g o p r z e d m io tu , m usi m o c n o o tę książkę za­

wadzić, a i tera z nam t o samo z p o trz e b y czynić wypada.

W d w u n a s tu p o w ia ta c h g u b e rn ii kijowskiej nali­

czono m o g ił 6259. C óżto w ięc za o g r o m n a cyfra stoi p r z e d naszem i oczami: to istna ojczyzna m o g ił ta U k r a ­ ina! Z tej j e d n a k potężnej liczby n iew iadom o, czyli s e tn a część była b a d a n ą , w n o s z ą c z G rabow skiego opisu, bo sam w spom ina, że „zaledw ie s e tn a , jeżeli nie ty sią c z n a z m o g ił b y ła r o z k o p y w a n a i to ro z k o p y w a n o je zw ykle n ie u m ie ję tn ie i p ły tk o ; dlatego najczęściej nic w nich nie znajdow ano, lub same kości lu d zk ie ” .

(18)

1 4 O ROZKOPANIU MOGIŁY

P rz y z n a je zatdin autor, ze „najczęścićj nic nie z n a j­

d o w a n o ” w m ogiłach, lecz nie zastanaw ia to wcale je g o uw agi i nie sta ra ł się n a w e t d o c ie c , jaki był s to s u n e k m o g ił p r ó ż n y c h do m ogił ze szkieletami lub p r z e d m io ­ tam i. W szakże o to najwięcćj c h odzić p o w in n o sądow i 0 zn a cz e n iu mogił. P r ó ż n e z ostaw iono bez w zm ianki, bez śladu o nich.

W ty c h jed n a k , co nie z aw iodły oc z ekiw a nia po- szukiw aczów , znajdow ano: k a ta k u m b y , to je s t k o m o ry g ro b o w e w raz ze szczątkam i ludzkiem i; w ęgle i p o p io ły p o g r z e b o w e , c e g ły i p iec y sk a z a w a lo n y c h k o m ó r, g r o b y b u d o w a n e z d rz e w a , ślady c a ło p a le n ia ; p o p ie ln ic e , łza- w n i c e , szkielety k o ń sk ie obok lu d zk ic h z ł o ż o n e ; sam e czaszki głów l u d z k i c h ; szkielety o b ło ż o n e kam ieniam i lub k o r ą d r z e w n ą ; sam e z w ie rz ę ce k o ś c i; wazy k a ­ m ie n n e czyli u rn y ; z b ro je , o g ro m n e p ł y ty do to cz e n ia p r o c ; na c zy n ia z płaskorzeźbam i; śliczny h e łm a te ński 1 ró ż n e tym p o d o b n e p rzedm ioty: a z n ich w y c ią g n ię to w n io s e k , „że m o g iły w największój części są g r o b o w c e z najodleglejszych c z a s ó w ” . Z gadzam y się ca łk iem na t e n s ą d , lecz o tyle tylko, o ile doty cz y m o g ił n a g r o ­ bn y c h ; p rz e c z ą c je d n a k ż e ic h p r z e d h is to r y c z n e j starości, s k o ro takie p r z e d m io ty jak h e łm a t e ń s k i , lub s k a n d y ­ naw ski a m u le t, a n a w e t k am yk bułgarski do X I I I wieku p rz e z L e le w e la odniesio n y , w n ic h znaleziono, a k tó re p o d obliczenie d a t h i s to r y c z n y c h p o d c ią g n ą ć ła tw o .

Z ty c h więc u k r a iń s k ic h badań ja k niemniój z in ­ n y c h , co takie sam e p o d a ją re z u lta ta, j a k np. m ogiła w R uszczy, o p isa n a przez Lelew ela, n a u k a zdobyła dla siebie j e d e n d o p ić ro p e w n i k , że w ca ły m ro z lik u n a szych m o g ił je s t pom iędzy niemi dział je d e n , w k tó r y m m ogiły p o c z y ty w a ć należy za m o g iły n a g ro b n e . ^ T o zaś u t w i e r ­ dza nas, w raz z a u to re m U k ra in y , w m n iem aniu, że dalćj r o b io n e posz u k iw an ia w m og iłac h dla c ie k a w o śc i na u - kowćj, a u m ie ję tn ie i r o z w a ż n i e , zasp o k o ić j ą b ę d ą m o g ł y ” .

Z t e g o co się ju ż d o tą d w ypow iedziało, nie m o ż e m y się zgodzić n a p o d a n y przez G ra b o w s k ie g o , a przez W in c e n te g o P o la w ro z b io rz e „ U k r a in y ” ta k p o c h w a lo n y p o d z ia ł m o g ił n a 3 regdy, lic z ąc d o pierw szego na jz w y­

(19)

czajniejsze o k r ą g ł e i k r ą g ł y c h w ierzchów; do drugiego ta k zwane czubate, to je s t na p o d s ta w ie je d n ć j d ź w ig a ją c e w ierzchołek d rugić j mogiły; do trzeciego zaś w y d rą ż o n e , zw ane pospolicie m ajdany. Z e w n ę trz n e p rze c ie ż k sz ta łty nie są koniecznie o z n a k ą w e w n ę tr z n e g o znaczenia i p r z e ­ znaczenia w szystkich p o m n ik ó w : są one ty lk o w y ra z e m smaku, ja k b y a r c h i te k t o n ic z n y c h zakrojów . W szak m oże być r o m a ń s k i, o s tr o łu k o w y , r e n e s a n s o w y k o śc ió ł łub p o m n ik ; a j e d n a k n ik t z po w o d ó w t y c h a r c h i te k t o n i ­ c z n y c h ksz ta łtów o b u d w u za je d n o i toż. samo nie p o ­ cz y ta nigdy. T a k się m a i z mogiłami. I c h z e w n ę trz n e k s z ta łty d o w o d z ą tylko, że w e p o c e ich s y p a n ia trzy»

m an o się p e w n e g o , p r z y ję te g o i u trw a lo n e g o niem al a r c h i te k t o n ic z n e g o sm aku. P o d z ia ły zatóm na o k rą g łe j czu b ate i w y d r ą ż o n e m o g ą sta n o w ić w o g ó ln y m dziale m o g ił ty lk o poddział, t o j e s t ozn a k i; jak b y a r c h i t e k t o ­ n ic z n y c h k s z ta łtó w , k tó re ja k ie g o b ą d ż pojęciu, wszędzie i w najodleglejszych w ie ka ch u w szystkich lu d ó w n a ­ p o ty k a m y . W ięc np. m ogiły czu b ate o d p o w ia d a ją in d y j­

skim S tu p a s o m , k t ó r e w C hinach p rz e s z e d łs z y w a rc h i­

t e k t u r ę p od nazw ą T u-po, albo S u -tu -p o w e d łu g R e m u - sata i K la p ro th a , s ą ow e w ie lo p ię tro w e , w ie lo k ą tn e, wy­

s k a k u ją c e , czcze w e w n ą t r z , dziwaczne wieże c hińskich św iątyń. N a to tćż p o d o b ie ń s tw o c z u b aty c h m o g ił ze Stupa«am i zw rócił ju ż M arcinkow ski s łu s z n ą uw a g ę .

Mogiły w y d rą ż o n e, zaliczone p rze z siebie do rz ę d u trz e c ie g o , p o c z y tu je G ra b o w s k i ,za m iejsca biesiad lu d o ­ ż e rc z y c h A n d ro fag ó w i M elanchlenów , ludów , o k t ó r y c h pobycie w t y c h s tr o n a c h H e r o d o t w swój opisuje księdze.

T a k ie zabytki m o g ą być często, j a k on sam już zauw ażył, horodkam i; lub s ą d o w e m i okopiszczam i tć m łatw iój, że w owalu okalającym z n a jd u ją się m iejsca w je z d n e , jak o b y b ram y . L e c z minio tegb, jeż e liby k tó re stanow czo od h o r o d k ó w i o kopisz c z ów r o z ró ż n ić się dało, a n a w e t do tak ie g o , ja k c h c e m ieć G r a b o w s k i, g d y b y słu ż y ły użycia, to tćm samćm ju ż nie n a le ż y ich zaliczać do ja k ie g o ś n ieo z n a c z o n e g o r z ę d u , ale j e p o d c ią g n ą ć w y ­

p a d n ie wedle służby, j a k ą pe łn iły , do w ła ściw e go działu z ie m n y c h u sy p ó w ; %

(20)

1 6 O ROZKOPANIU MOGIŁY

O ile w iadom o j e s t d o tą d , to m o g iły najw ięcej się n a p o ty k a ją po nad j a r a m i i p o n a d k o ry te m rzek, a z w ła ­ szcza w iększych. T a k sam o rzecz się ma na Ukrainie, tak na naszćm Pow iślu i P o m o rz u , tak samo i za r z e k ą S w i r ą , m iędzy jez io re m O n e g o i Ł a d o g s k ić m , k tó re m i oba b rz e g i W o lc h o w a o k ra s z a ją się. N a jw ię ce j też c z u ­ j ą c y d u c h e m s ta r e S ło w ia ń sz c z y zn y dzieje C h o d a k o w sk i m ów i dlatego, że: „jakiś d o g m a t widzialnie u s y p y w a ć j e z a lecał na pob rze ż a ch rz e k i to je s z c z e w yniosłych, bo w całym p r z e c ią g u od W o łc h o w a aż do N o w o g r o d u to ż sam o daje się s p o s tr z e g a ć , a w stecz od rz e k i ich niem a” : zupełnie tak sam o jak i u n a s , gdzie w o k o li­

cach b ezrzecznych i w w yższych g ó r a c h n ik t nie sp o tk a m ogiły. T a k ie więc najzw yczajniejsze ro z p o ło ż e n ie m ogił, trz y m a ją c y c h się rz e c z n y c h łożysk, gdzie z k o n iec z n o ści swćj najpierw ej osiedlały się ludy, d o w o d z i, iż właśnie w takich s tr o n a c h z n a jd u jąc e się u s y p y są najstaroży- tniejszemi z a b y tk a m i, a nic w e w n ą trz nie z a w iera ją c nie są g ro b o w c a m i, lecz ty lk o wielkiemi s y p a n e m i o ł ta ­ r z a m i, slu ż ą c em i do p o trz e b o b r z ę d o w y c h , k t ó r e , j a k m ów i C h o d a k o w sk i, „jakiś d o g m a t widzialnie tutaj u s y ­ p y w a ć zalecał” . In n e zaś u sypy, nie trzym ające się w s k a ­ zanego k i e r u n k u , lecz p o r o z rz u c a n e ja k b y z p r z y g o d y , są p ó ź niejszego p o c h o d z en ia , a b ę d ą to n a jp rę d z ć j sam e n a g ro b n e k u rh a n y .

Z d o ty c h c z a s o w y c h o gólników , jak ie się w ty m p rz e b ie g u po d ro d z e tylko rzuc a ło, p o trz e b a t e r a z za­

w r ó c ić do w n io s k ó w o ty c h wsypach z iem nych, aby je z e staw ić o ile m ożna dla p o ż y tk u nauki.

J e d e n z pisarzy n a szych, co wzrośli i ż y ją n a U k r a ­ inie, M arcinkow ski, z n a n y w litera tu rz e pod na z w ą N o ­ w osielskiego, napisał prze d p a ro m a laty w y b o r n ą książkę p o d s k ro m n y m t y tu łe m : „L ud u k r a iń s k i” . W tćj książce trz y m a ją c się R i t te r a V o rh a lli, dziejów p r z e d - H e r o d o - tow ycli e u ro p e js k ic h ludów , co jeszcze d ł u g o sw o ją p o c h o d n ią p rzy ś w ie c a ć będzie w ta m ty c h c iem nościach, a b io rą c w p o m o c liczne opisy o d b y ty c h w g łę b i Azyi p o d ró ż y w raz z różnem i badaw czem i dziełam i na swojćj drodze, nie je d n ę trafnie odgadł z a g a d k ę , ro z p r o m ie n ia ­ jącą ciemnie d u c h a p r z e d h i s to r y c z n y c h dziejów sło-

(21)

w ia ń s k ic b ludów . D o tk n ą w s z y r ó ż n o r o d n y c h p r z e d m io ­ tów , te n syn ojczyzny m o g ił nie p o m in ą ł ich także.

Ów tdź szkic M a rc in k o w s k ie g o , zak re ślo n y w o g ó l­

nych tylko k o n t u r a c h , j e s t t a k p o e z u c io w o o b r o b io n y pod względem mogił, że u siłu jąc o ddać cześć praw dzie, najlepiej będzie p o p r o s t u słowa j e g o p r z y to c z y ć . „ U sypy ( k u r h a n y , s o p k i, s t u p a s y , tum uli, m ogiły, m ie jsc a w y ­ niosłe) i c ześć kam ieni n ie o b r o b io n y c h , m ów i o n , należą do n aj p ierw s z y c h sym bolów r e lig ijn y c h . G ó r y , na k t ó ­ ry ch ludzie żyli p o p o t o p ie , ja k o m iejsca w yniosłe, zbliżone ku n i e b u , uważały się za św ię te , za ołtarze w zniesione b ó s tw u od samej n a tu ry . K iedy cześć s ło ń c a i księ ż y c a r o z p r z e s t r z e n i ła się p o m ię d z y lu d a m i, g ó r y w ięcćj jesz c ze n a b ra ły z n a c z e n ia religijnego; zdaw ało s ię , że g ó r y m usiały b y ć m ie sz k an ie m Boga, kied y one n a jp ie rw ru m ie n iły się p ro m ie n ie m w schodu i najdlużćj odbijały światłość s ło ń c a z a c h o d z ą c eg o . K apłani p o g a ń ­ scy p i e r w o t n ą t r a d y c y ą religii objaw jonćj o r a j u z ie m ­ skim zamienili w legendę o górze bogów, stojącćj w p o ­ ś ro d k u św iata i sięgającej n ie b a ; z tą d w y p ły w a ły rzeki święte, tu stało d rze w o ży w o ta . G ó r y św ięte, m iasta b o g ó w znane były w sz y stk im Judom ” , a m y ich nie p o trz e b u je m y za a u to r e m w yliczać, lecz d o d a ć , że tćż i n a jśw iętsze ta je m n ic e w iary s p e łn ia ły się takż e na, g ó r a c h , a c h rz e ś c ia ń s tw o od H o r e b a p rze z S y o n p rze sz ło po n ich aż na G olgotę. S łow ianie mieli ta k ż e owo św ięte ,góry, osobliwie tak zw ane łyse i babie góry.

„ Ś w ią ty n ia k a ż d a , ciągnie dalćj a u to r , była wedle m istycznćj idei religii starożytnej, o dbicie m t e g o , n i e ­ bieskiego g r o d u b o g ó w . T em plum R zym ian p o c h o d z i od g r e c k ie g o tem .no; znaczy od a u g u r ó w , ich s z tu k ą z a k re ś lo n e m iejsce tak na ziemi j a k o i na n ie b ie ; bo w sz y s tk o co j e s t t u , ma swój p r o t o t y p w św iecie d u ­ ch o w y m . T e w yobrażenia m istycznćj św ią ty n i, p rze n ie- sionćj z nieba, z n a jd u jem y w sz ę d z ie ; widać tu w y o b r a ­ żenia w y n ie sio n e z objaw ienia B ożego, w yobrażenia, k t ó ­ r y c h szczątkam i, lubo skażonem i, zawsze żyła ludzkość, bo sam a przez się nic ż y w o tn e g o s tw o rz y ć nie była w s ta n ie ” .

T o m I I I J .i p lo c 1 8 « 0 .

3

(22)

1 8 o r o z k o p a n i u m o g i ł y

P rz e c z y ta w s z y te u s tę p y z książki M arcinkow skiego, m usim y p r z y z n a ć , że t r u d n o je s t k ró cć j i dobitniej s c h a ­ r a k t e r y z o w a ć najstarsze p o jęc ia ludów, pozostałe z r e ­ sztek p ie r w o tn ć j o b ja w io n e j’ re lig ii, a zarazem zaznaczyć w ażność i z n a cz e n ie g ó r w sta ro ż y tn o śc i.

W m iarę je d n a k ż e ro z p le n ie n ia się ro d u ludzkiego, ludy najstarsze z o w y c h g ó r na r ó w n i n y zstąpić m usiały, i t u n a tu r a ln y m k ieru n k ie m p o s tę p o w a ły za biegiem r z e k po u żyźnionych r ó w n in a c h . .S k o r o więc g ó r n ie ­ stało, a p o trz e b a d u c h a lu dzkie go d o m a g a ła się o d d a ­ wania czci s tw ó rc y w sz e c h rz e c z y , g ó r y n a tu ra ln e , ludy m usiały sobie z a stą p ić usy p a m i swój w lasnćj p rac y . D la te g o n ieja k o z w ra c a ją c się w tę s a m ą myśl, M a r c i n ­ kowski m ów i na innóm miejscu: „ U s y p y b y ły o łtarzam i p ierw o tn e j religii, od kry tern i ś w iątyniam i, ś w ię ty m k o s ­ m osem , kam ieniem w ę g ie ln y m św iata, p r z y b y tk ie m B oga.

P o s t a ć ich zm ieniała się z ro ż n e m i w yob ra ż en ia m i ludów o niebiosach. B yły g ó r y o t r z e c h w ie rz c h o łk a c h ( t r y - k o r u p t o i , try c a n ta d r y ); były o s ie d m iu , b y ły w reszcie 0 dziew ięciu p i ę t r a c h o d p o w ia d a ją c e b u d d y jsk ie m u w y ­ o b raż e n iu o dziew ięciu n ie b io s a c h ” ; (otóż tu m am y zaraz ro z w ią z a n ie G r a b o w s k ie g o m ogił c z u b a ty c h d ru g ie g o rzę d u ). „ A u t o r Vorhalli w ynalazł na to a u te n ty c z n e d o ­ w ody, że T ha, czyli d z ie w ię c io p ię tro w e p a g o d y chińskie b yły tylko p r z e o b ra ż e n ie m s tu p a s ó w in d y js k ic h , to p ó w k a b u ts k i c h , tu m u ltu s ó w , czyli k u r h a n ó w e u ro p e js k ic h . Ż e w reszcie o d p o w ia d a ły one dziew ięciu s to p n io m bytu d u c h o w e g o , dziew ięciu niebiosom , k tó r e p rz e jś ć m usiał B u d d a , nim zstą pił na ziemię. L iczba dziewięć j e s t liczbą m is ty c z n ą u wielu ludów, ja k liczba trzy, cztery, sierłm, czterdzieści. Ś w ią ty n ia zaw sze i wszędzie postaciow ała w szechśw iat i n ie b o ” , a p o s ta c iu je je i teraz.

W ięc „ w yniosłośc i czyli g ó ry były nnjpierw szą ś w ią ty n ią ; b yły tćż one zdaje się m iejscem p ie r w o tn ć m w y sta w ian ia ciał z m a r ły c h , kiedy ich nie palono, nie g r z e b a n o , nie r z u c a n o do w ody, aby nie kalać t ru p e m c z y sty c h a św ię ty c h p ie r w ia s tk ó w św iata b o ż e g o ” . L ecz 1 w t y m , ja k widzim y w y p a d k u , w yniosłości, a z niem i i usypy, trz e b a także p o c z y ty w a ć za o b rz ę d o w e zabytki, za o łta rz e p o św ię co n e czci p ie r w o tn y c h re lig ijn y ch pojęć.

(23)

K ażdy co bliżej z a s ta n o w ił się nad te mi p ojęc iam i i ja k one c o ra z dalój ro z r a s ta ją c się o k r y w a ły się r ó - żnemi kształty; każdy co r o z p a t r y w a ł ź ró d ła p i e r w o tn y c h dziejów lu d z k o ś c i, a zarazem b a d a ł bez u p r z e d z e n ia pozostałe z ta m ty c h czasów pom niki, do t y c h sa m y c h dojdzie pom ników , do j a k ic h d o s z e d ł i M a rc in k o w sk i.

Znalazłszy zaś w s ło w a ch pisarza „ L u d u u k r a i ń s k ie g o ” naszą w ła s n ą myśl, przysw oiliśm y sobie j e g o w y ra z y ' w całej r o z c ią g ło ś c i oddali.

Czuli ju ż tę s a m ą p r a w d ę Michał G ra b o w s k i w swój

„ U k r a i n i e “ i k ry ty k te g o dzieła W in c e n ty P ol. L e c z pierw sz y b ojąc się jakiej herezyi p o p e łn ić , zaledwie n a ­ p o m y k a: ,,że ołta rze i p om niki tu te js z y c h ludów s ta r o ż y ­ tn y c h by ły i być inne nie m ogły, tylko s y p a n e z ziemi, i p rz y c h o d z i n a tu ra ln ie do w niosku, że m iejsca ta k o w e g o o b rzę d u , m u szą się w liczbie dzisiejszych m ogił z n a jd o ­ w a ć .“ P o l zaś, m u sn ą w sz y jaskółczćm s k rz y d łe m poezyi zielone j e z io r o badań, bliżej tę rze c z dotyka; „ p u n k te m s k u p ie n ia dla rzesz, m ów i p o e ta k r y ty k , b y ła od w ieków ,

• w szędzie i zaw sze religio, i w p o b u d k a c h r e lig ijn y c h u p a ­ t r u j e m y g łó w n ą p r z y c z y n ę ta k wielkich i licznych p o m n i ­ ków h is to r y c z n y c h , ja k ie mi są m ogiły. W w ie ka ch wiel­

kiego n a tc h n ie n ia idą wszelkie w y o b ra ż e n ia p od j e d e n s tr y c h u le ę , i do d o k o n a n ia ta k w a ż n y c h dzieł p o t r z e b a było relig ijn eg o n a tc h n ie n ia w c z asach, gdzie cz łe k nie był jeszcze n ie w o lą złam any, a p o t r z e b y c o d z ie n n e do p ra c y znaglać nie m ogły. M ogiły p rz e to ju ż a p rio ri b io ­ r ą c , nie m o g ły b y ć czem innórn, ja k dziełem religijnego n a tc h n ie n ia i o g niskam i r e lig ijn y c h ob rzę d ó w , ofiar dla b o g ó w i czci dla zm arłych! T e n fak t uw ażam za p u n k t w yjścia k w e sty i o m o g iła c h .“ P rz e ś lic z n y te n w yw ód m iesza je d n a k ż e dalej, k o ń c z ą c rz e c z s w o ją słow am i:

„ M o g ły rpieć m ogiły kilka p rze z n a c z e ń razem , lu b o ich ju ż k s z ta łt z e w n ę trz n y dowodzi, że też o so b n e p r z e z n a ­

czenia m ie w a ły .“

Z w ra c a ją c tera z do ź ró d ła sa m y c h w yw odów , w y c ią ­ gam y z n ich znow u te n drugi w n io se k , że jak pom iędzy u sy p a m i z ziemi, s ą jed n e u s y p a m i n a d g r o b n e m i, k ry ją - cemi w sobie zagrzebane sz cz ą tk i ludzkie, lub tóż p r z e d ­ m ioty; tak znow u d rugie s ą usypam i o b r z ę d o w e m i, 11 oj-

(24)

2 d O ROZKOPANIU MOGIŁY

starszem i na ziemi ołta rza m i p i e r w o t n y c h r e lig ijn y c h p o ­ ję ć ; a to są, daleko starsze od p ierw sz y c h . Z uw agi zatem

na te n podział, k t ó r y sama n a tu r a p r z e d m io tu w skazuje, radzilibyśm y podzielić nasze u s y p y z iem ne na d w a g ł ó w ­

ne działy.

D z ia ł pierw szy: U s y p y o b rzę d o w e, o b ietn e , czyli najstarsze ołtarze p ie r w o tn y c h r e lig ijn y c h pojęć, i te n a ­ zwijm y moc/iłami.

D z ia ł drugi: U sy p y n a g ro b o w e , a na z w ijm y je k u r ­ h a n y .

S k a n d y n a w s c y badacze p ó ł n o c n y c h s ta r o ż y tn o ś c i, dzielą, w p ra w d z ie na sy p y na trz y działy: na o b ietn e to je s t m o g iły , , Blolhoei“ na n a g ro b n e k u rh a n y ,, Aelhoei‘f i na sy g n a ło w e czyli stróżyszcza i f a rd s y , , B a u nehaei. D z ia ł t e n t rz e c i u c z o n y c h S k a n d y n a w e ó w , s tró ż y s zc z i f a r u - sów, radzibyśm y całkiem z n a uki u s u n ą ć , bo hy p o tez a , aby s y p a n o m o g iły dla znacz e n ia niem i wielkich p o c h o ­ d ów lu d o w y c h , lub p r z e p r a w ich p rz e z rze k i, nie może się u trz y m ać , co i M ichał G ra b o w sk i czuł d oskona le i sam jćj także zaprzeczał. S k a n d y n a w s c y badacze wzięli z a p e w n e za o g ó ln ą zasadę, o ile się dom yślać m ożna, n a ­ p isy u nich r u n ic z n e na skalach, lub w ielkich kam ieniach, d o k o n y w a n e przez N o rm an ó w , a z n a c z ą c e ich ślady.

W S k a n d y n a w ii w ś ró d skał i ich załom isk, m oże te g o b y ła p o trz e b a dla w łó c z ą c y c h się m ałem i oddziałam i i niem al u k r a d k o w o N o r m a n ó w . L e c z u nas z r ó w n i n a ­ mi, ze s t e p a m i , , rze c z się m iała i m a c a łk iem inaczej.

D zieci p u s ty ń , jakiem! były w szystkie od w s c h o d u c ią ­ g n ą c e ludy, nic p o t r z e b u ją d ro g o w s k a z ó w na ziemi, b o j e m ają na n i e b i e , k ie r u ją się w e d łu g g w ia z d y p o la rn ć j.

Kirgizy podziśdzień, j a k o p o w ia d a b a ro n U slar w o p isa c h s w e g o c z te ro m ie s ię c z n e g o p o b y tu p o m ię d z y nimi, k i e r u ­ j ą się w sw oich p o c h o d a c h w e d łu g te g o gw ie ź dziste go kom pasu, zwiąc g w ia z d ę p o la r n ą ta m ir -k a z y k to j e s t ż e ­ lazny kół; a b a ro n U slar w y m ien ia i inno znaki, w e d łu g k tó ry c h k ie ru ją c się, n ig d y nie zm y lą szlaku sw ojego.

Ozem s ą dziś jeszcze na az y jsk ich ste p a c h K irg iz y , i ja k sobie r a d z ą w po trz e b ie , tern były z m ałą r ó ż n i c ą i tak samo sobie radziły i owe ludy, tu ła ją c e się po r ó w n in a c h , w c z asach wielkich p r z e d h is to r y c z n y c h w ę d ró w e k . Mogi-

(25)

ly w reszcie m o g ą tylko s y p a ć ludy osiadłe, n ig d y w ę ­ d ro w n e , bo im i czas na to nie pozwala i o p uszczając m iejsce nie mieliby z nich po ż y tk u . O d rz u c iw sz y zatem s tatecznie z u s y p ó w z ie m n y ch sygnałow e, stróżyszcza, farusy, d r o g o w s k a z y , p o z o sta n iem y stale p rzy d w ó c h w s k a z a n y c h działach. W eźm y się n a w e t do samej nazwy, zkąd właściwie pochodzi i co o z n a cz a wyraz m ó m ła a co

ku rhan.

K a ro l S zajnocha w swoim w yw odzie l ,L e c h ic k i p o ­ czątek P o ls k i“ w y c ią g n ą w s z y na e ty m o lo g ic z n y c h t o r t u ­ ra c h w yraz m ogiła, w y m u s ił na nim s m u tn e p r zy z n a n ie do p o c h o d z e n ia od w yrazu s k a n d y n a w s k ie g o , m ogel, meof/el, m ikel co znaczy wielki', ja k b y to z p r z y m io tn ik ó w sa m y c h tak ła tw o p o w s ta w a ć i p e łn e jęz ykow e o b y w a ­ te ls tw o p rz y b ie ra ć m ogły tak ważne oznaczenia i zn a cz e ­ nia c z e g o ś , ja k np. u nas m ogiła. M usim y zatem wię- cćj od S z a jn o c h y przy z n a ć lin g w is ty c z n e g o p o c z u cia i o b r o tu s ta r y m S łow ianom , i nie m ożem y w żaden logi­

czny s p o s ó b p rz y ją ć ta k ie g o wyw odu; tćm zaś więcćj, że j ę z y k sk a n d y n a w s k i na ozn a cz e n ie naszej m ogiły posia d a

wyraz; , , H o e i i te g o wszędzie stało używa.

L e c z z a p rz e c z y w sz y s k a n d y n a w s k ie g o p o c h o d z e n ia m ogiły, p r z e d s ta w ia m y inne, daleko jak są d z im y p r a w ­ dziwsze; z poc h o d z en ia i d u c h o w e g o znaczenia. W j ę z y ­ ku m ongolskim m uhe (m o ż e s a n s k r y o k ie g o p o c z ą tk u ) z n a cz y św iątynia. N a s z e m ogiły b ę d ą c ołtarzam i religij- ncm i w ybornie o d p o w ia d a ją tej nazwie. Sam zaś wyraz

■muhe m ógł z ła tw o ś c ią ze W s c h o d u do nas n a d p ły n ą ć w raz z t ra d y c y ą z ie m n y ch o łta rzy , ja k ró w n ie ż łatw o m ó g ł się p rze k sz ta łcić w m ogiłę, po s ło w ia ń s k o i po r u ­ sku w y m a w ia n ą wiuhiła.

K u rh a n j e s t także wyraz o ry e n ta ln y , s łu ż ą c y p o m ię ­ dzy T a ta ra m i na oznaczenie n a s y p u n a g ro b o w e g o a z a tćm właściwie teg o , co p rz e z e ń c h c e m y pow iedzieć.

B ra ć jed e n za d r u g i obu w y ra z ó w nie m o żn a i nie należy; bo każdy z nich, m a sw e dokładne w ź r ó d ło s ło - wie znaczenie. D latego dalej m ó w ią c , w łaściw ie każdą zwać i r o z ró ż n ia ć będziem y. D o t ą d je d n a k ż e u wielu pisz ą c ych te nazwy m ieszają się w u ż y c iu niezaciągnięte do ładu. Jednakże szan. p rez e s arch, kom is, wilcń., a za-

(26)

2 2 O ROZKOPANIU MOGIŁY

s łu ż o n y a rc h e o lo g E u s t a c h y hr. T y s z k ie w ic z w sw o ic h b a daniach, stale ju ż używ a w y ra z u k u r h a n , na ozna cz e n ie g ro b o w isk , na co także w sw y c h dziełach uważa i sędzi­

w y N a r b u tt .

W ie k i w łaściw e znaczenie każdćj z o so b n a m ogiły z a g in ę ły n ie p o w ro tn ie w p r z e s trz e n i w ieków . W szystkie p r z y c z e p io n e do nich leg e n d y ustne i sp isa n e , wszystkie p rzy w ię z y w a n e znaczenia, bliższe badania zaraz rozw ieją, w ykażą ich daleko późniejsze czasy i p o m ię s z a n ie w y ­ p a d k ó w .

D latego, kto z lege nd i o p o w ie ś ci c h c e d o c h o d z ić znaczenia jalcićj m ogiły, zmyli się zawsze. O t r z e p a w ­ szy bowiem pierw sz y pyl p o da niow y, pokaże się d o p ićro p o d nim na ja w ie w ła ściw a r d z a s ta ro ż y tn a , owa eruqo, nobilis, ta k cen n a na s ta r y c h bronzach. M amy n iedaleko siebie dwie n ajpiękniejsze mogiły, a lud a n a w e t i histo- ry a stroi je w p rz e ślic z n e dziejow e fantastyczne le g e n d y o K r a k u s ie i W andzie, w myt, n a w e t b a rd z o d u c h o w e g o zakroju, bo o wielkićm p o ś w ię c e n iu się dla na ro d u . N a t y c h d w ó c h m o g iła c h z a czepia swój p o c z ą te k nasz naród.

S ą one dla nieg o ja k b y rzeczyw isterni o łta rza m i, u stóp k t ó r y c h p rz y świadku p ły n ą c ć j W isły, w ziął p ie r w s z e n a m a sz cz e n ie dalszych sw oich p o św ię ce ń a n a w e t i z a ­ w odów . U s tó p t y c h m ogił w y k o ły sa ły się p ie rw s z e k a ­ żd e g o z nas h is to r y c z n e p ojęcia r o d z i n n y c h dziejów . N a ­ sze niańki s n u ły nam z tą d z ło te pow iastki, k tó re u k o ­ ch a w s z y s e rc e m , uw ierzyliśm y w nie. S e r c e nie ra d e b y się z niemi r o z s ta w a ć i im z a przeczać. L e c z cóż kiedy p o d m ło te m zim nćj rozw agi, w ocz ac h n a s z y c h r o z p r y ­ s k u ją się zaraz, a m ilknie n a w e t na u s ta c h u lu b io n a p i o ­ se n k a ,, W a n d a leży w naszćj ziemi, co nie chciała

N ie m c a .14

O tw ó rz m y księgi, p r z e k o n a jm y się.

N a js ta r s i nasi k ro n ik a rze , ja k Gallus i D zierzwa, zwa­

ny od B iclow skiego M iorszem , p iszący w X I I i X I I I w ie ­ ku swojo kroniki, nic jeszcze nie w iedzą o p r z y p a d k a c h K r a k u s a i W an d y w t y c h s tro n a c h , a zatćm i o ic h nie w s p o m in a ją m o g iłac h . W in c e n ty z w any K a d łu b k ie m , id ą ­ cy po n ich w X I I I w ie k u , w e d łu g p o p r a w n e g o i o c z y ­ sz cz o n e g o z d o p isk ó w i k o m e n ta rz y r ę k o p i s o m , mówi

Cytaty

Powiązane dokumenty

w ał się Aleksander G ąsiewski, który w ciągu lat przejął się bardzo metodą, jaką obserwował po-za kordonem, posługiwał się nią i staw ał się nieraz

robionego dziś języka. Dajcie nam porządną rozwijający umysł naukę składni; ta myśl naszą rozjaśni, da rozum, który na straży czystości języka stanie i

W pierw szym peryodzie, który się z XII wiekiem już zam yka, juryzdykcya tylko kasztelańska (castellanatura) przechodzi w zakres sądow nictw a patrym onialnego z

nia, lecz rzeczy co się jego tycze tak się obróciły, iż chociaż spraw a wisiała jeszcze między nim a Banerera, on zastanowiwszy się może nad skutkami

Pani starościna oczy miała pil- zwrócone na zwierciadło, a własne jćj ręce pracowały nad mala- na JfJ5 którćj nie była kontenta, bo się rzucała i

Gdy wszystko było skończone, dopiero wówczas spojrzał na zegarek i odetchnął z ulgą. Miał jeszcze do odejścia kuryerów dwie godziny. ktoś śmiał, się

go, i do _ odmiennej ordynacyi Bodzanty biskupa k ra ­ kowskiego z 1359 roku (52). Spór ten, w którym szlachta postanowiła areszt położyć na wszystkich

Każdy bowiem dział wielki rozłącza się na cztery lub p ięć wielkich zadań, a te znowu rozpadają się na inne liczne studya, które dopiero całość złożyć