• Nie Znaleziono Wyników

Philologia : przyczynek do badań nad kulturą intelektualistów antycznych od Tukidydesa do Synezjusza i św. Augustyna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Philologia : przyczynek do badań nad kulturą intelektualistów antycznych od Tukidydesa do Synezjusza i św. Augustyna"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Philologia

Przyczynek do badań nad kulturą intelektualistów antycznych od Tukidydesa do Synezjusza i św. Augustyna*

Według definicji leksykografa starożytnego, którą W. J a e g e r c ytu je jako m otto na początku drugiego tomu angielskiej edycji „Paidei”, w yraz philologos oznacza: „kochający logoi i starający się zdobyć paideię (o φιλών λόγους καί σπουοάζων περί παιδείαν). W iadomo'powszechnie, że term iny: logos (w liczbie mnogiej log oi)1 i paideia (lub paideusis) 2 od gryw ają doniosłą, kluczową rolę w języku i m yśli starożytnych Greków. Natomiast słowa philologos, philologia i philologein znacznie rzadziej przyciągały uwagę uczonych, mimo że rów nież w yrażają istotne aspekty k u ltu ry antycznej. Można b y zaś twierdzić, że pole semantyczne, do którego należą w y ra z y philologos, philologia i philologein pow staje na przecięciu pola sem antycz­ nego, do którego n ależy w yra z logos oraz tego, do którego należy w yraz paideia. W każdym razie w yra z philologos i spokrewnione z nim w yra z y p o jaw iły się w okresie, gdy pola semantyczne w yrazów logos i paideia już się częściowo pokryw ały, co nastąpiło w epoce sofistów i dzięki

dzia-* A r ty k u ł tłu m a c z y li z ję z y k a f r a n c u s k ie g o : E d w a rd Z w o lsk i i A n d rz e j W y ro ­ b isz. T e k s ty źró d ło w e tłu m a c z y ł z o ry g in a łu g re c k ie g o au to r.

1 W s p r a w ie z n a c z e n ia te r m in u l o g o s w a r to z a c y to w a ć u w a g i H. F r ä n k l a od no śn ie u ż y w a n ia tego sło w a p rz ez H e r a k lita (D i c h t u n g u n d P h i l o s o p h i e d e s

f r ü h e n G r i e c h e n t u m s . E i n e G e s c h i c h t e d e r g r i e c h i s c h e n E pik , L y r i k u n d P r o s a b i s z u r M i t t e d e s f ü n f t e n J a h r h u n d e r t s , M ü n ch en 1962, s. 423—424): L o g o s i s t e i n A u s d r u c k d e r g e w ö h n l i c h e n U m g a n g s s p r a c h e ; d i e ä l t e r e n P h i l o s o p h e n l e g t e n k e i n e n W e r t d a r a u f , e i n e F a c h s p r a c h e z u e n t w i c k e l n . M i t l o g o s b e z e i c h n e t e m a n u n t e r a n d e r m d e n i n h a l t o d e r G e h a l t v o n A e u s s e r u n g e n , u n d d a s „ M o t i v " o d e r d e n Z w e c k v o n H a n d l u n g e n ; w e n n m a n e i n e r S a c h e l o g o s a b s p r i c h t , s o b e s a g t d a s , d a s s s i e k e i n e n S i n n o d e r k e i n e B e d e u t u n g h a t . L o g o s i s t a u c h d i e „ A u f r e c h n u n g ”; o d e r d i e „ R e c h e n s c h a f t " d i e m a n g i b t , d a s h e i s s t d i e r e c h t f e r t i g e n d e A u f k l ä r u n g ü b e r d i e e i g n e n H a n d l u n g e n o d e r B e h a u p t u n g e n . D a d e r l o g o s E r k l ä r u n g e n l i e f e r t , i s t e r e r s t e n s r a t i o n a l e r N a t u r ( v g l . „ l o g i s c h ” ) ; z w e i t e n s l i e g t e r o f t n i c h t d i r e k t a m T a g e , s o n d e r n e r m u s s i n u n d h i n t e r d e n E r s c h e i n u n g e n e r s t g e s u c h t w e r d e n ; w e n n e s g l ü c k t i h n z u f i n d e n , w i r d e r d a s s c h e i n b a r V e r w o r r e n e o r d n e n u n d d a s s c h e i n b a r D i s p a r a t e e i n s i c h t i g v e r k n ü p f e n . H e r a k l i t s L o g o s i s t d e r S i n n u n d G r u n d d e r W e l t ; d i e N o r m u n d R e g e l , d i e a l l e s b e s t i m m t u n d d e r e n B e g r e i f e n a l l e s v e r s t ä n d l i c h m a c h t . . . 2 O c zy w iśc ie id z ie tu o sto so w a n ie te rm in ó w : p a i d e i a i p a i d e u s i s p o c z y n a ją c od e p o k i so fistó w . iM ożem y p rz e tłu m a c z y ć te sło w a — w sposób n ied o sk o n a ły — p rz e z te r m in w p ro w a d z o n y w c z a sa ch O św ie c e n ia : k u ltu r a . P rz e d so fista m i ·— ja k w iad o m o — p a i d e i a o zn aczała ty lk o „ w y c h o w a n ie d z iec i”. M a ją c n a u w a d ze z n acze­ n ie i w p ł y w d zieła J a e g e r a , P a i d e i a . D ie F o r m u n g d e s g r i e c h i s c h e n M e n s c h e n (tłu m aczo n ego częścio w o n a p o ls k i) w y p a d a z a s y g n a liz o w a ć k r y ty c z n e u w a g i o je g o p ie r w s z y m to m ie : B. S n e l l , „ G ö ttin giech e G e le h rte A n z e ig e n ” t. 197, 1935, s. 329—353; H. P f e i f f e r , „D eutsche L ite r a tu r - Z e itu n g ” 1935, zesz. 49—51, col. 2126—21134, 2169—2178, 2213—2219; por. ta k ż e k s ią ż k ę В . S n e lla c y to w a n ą n iż e j w p rz y p . 10.

(3)

368 BE N E D E TTO B R A V O

łalności sofistów. Bez uświadomienia sobie tego fak tu nie zrozumie się napraw dę sensu w yrazów philologos, philologia, philologein.

Problem znaczenia tych w yrazów jest od daw na rozstrząsany w filo ­ logii k la sy c z n e j3. Niemniej do chw ili ukazania się hasła Φιλόλογος w „Real-Encyclopädie der A ltertum sw issenschaft” t. X IX , 1938, kol. 2510— 2514, pióra K. M. A b b o 1 1 a, w y ra z y philologos i philologia ba­ dano zawsze marginesowo, w związku z historią filologii bądź lingw is­ ty k i 4 — punkt widzenia, k tó ry miał swe uzasadnienie, lecz ograniczał i zawężał możliwości ich analizy semantycznej. Dopiero Abbott zajął się w yrazem philologos jaiko takim. W jego ślad y podążyli w oparciu o szerszą bazę m ateriałow ą dw aj autorzy rozpraw doktorskich, poświęconych temu zagadnieniu: G abriel R. F. M. N u c h e l m a n s z u n iw ersytetu w Nijme­ gen (1950 rok) 5 i Heinrich K u c h z uniw ersytetu imienia Humboldta w Berlinie (1965 ro k )6.

Badacz, k tó ry szuka w historii w yrazów philologos, philologia, i philo­ logein aspektu dziejów k u ltu ry antycznej, znajdzie w pracach Abbotta, Nuchelmansa i zwłaszcza Kucha w artościow y zbiór uporządkowanych m ateriałów , lecz nie będzie zadowolony z ich in terpretacji. Zarówno A bbott jak Nuchelmans i Kuch rozpatru ją swój przedmiot ze zbýt wąs­ kiego punktu widzenia. Nie przeprow adzają zgoła badań sem antycznych według wym ogów dzisiejszej filologii. A n alizują po prostu wszystkie ustępy, w których pojaw ia się w yra z philologos, philologia czy philologein, lecz nie badają rów nie system atycznie innych w yrazów z tego samego pola semantycznego —■ pola, które należałoby w e w stępnej fazie określić prowizorycznie, a czynność tę powtarzać w m iarę postępu i uściślania interpretacji. Metoda Abbotta, Nuchelmansa i Kucha jest w zasadzie jeszcze metodą filologów z X V II wieku. N ależy przyznać, że jedynie ta metoda pozwala napisać artyk u ł w encyklopedii bądź niemiecką czy ho­ lenderską rozpraw ę doktorską o historii w yrazu. Chcąc przeprowadzić badania sem antyczne w edług nowoczesnych metod nad dziejam i w yrazu philologos trzeba b y napisać grubą książkę, po latach w ytężonej pracy. Toteż należy się cieszyć, że na razie posiadam y zibiory m ateriałów ; roz­ p ra w y doktorskie według trad ycyjn ych m etod filologicznych są jeszcze dziś niezbędne.

Należy podkreślić, że zbiór Kucha jest pełniejszy od zbioru Nuchel­ m an sa7 (i naturalnie Abbotta), jak rów nież znacznie dokład n iejszy8.

3 W z a lą ż k o w e j fo rm ie p o sta w ił go ju ż J o a n n e s v a n W o u w eren , d ru g o rzę d n y e r u d y ta , k tó r y w s z a k ż e żył ja k iś czas w p o b liż u C a sa u b o n a w M o n tp e llie r i u t r z y ­ m y w a ł .k o n ta k ty ró w n ie ż z Jó z e fe m Ju s tu s e m S c a lig e r e m , w s w e j D e p o l y m a t h i a t r a c t a t i o , w y d a n e j w H a m b u rg u w 1604 r., a p rz e d ru k o w a n e j w T h e s a u r u s G r a e c a - r u m A n t i ą u i t a t u m J a k u b a G ro n o v iu sa, t. X , L u g d u n i B a ta v o ru m 1701. 4 B ib lio g r a fię p o d a ją p ra c e cy to w a n e w p rz y p is a c h 5 i 6. 5 G. R. F . M . N U C h e 1 m a n s, S t u d i e n ü b e r φ ιλ ό λ ο γ ο ς , φ ιλ ο λ ο γ ία u n d φ ιλολογείν, Z w o lle 1950. 6 Η. K u c h, ΦΙΛΟΛΟΓΟΣ. U n t e r s u c h u n g e i n e s W o r t e s v o n s e i n e m e r s t e n A u f t r e ­ t e n i n d e r T r a d i t i o n b i s z u r e r s t e n ü b e r l i e f e r t e n l e x i k a l i s c h e n F e s t l e g u n g , B e r lin 1965. 7 K u c h b ie rz e pod u w a g ę 50 u stęp ó w n ie u w z g lę d n io n y c h p rz e z N u c h e l ­ m a n s a . Z ap ew n e m o żn a jeszcze z n aleź ć k ilk a 'tek stó w p o m in ię ty c h p rz e z K u ch a, a le n ie m o żn a m u m ie ć z a złe, że n ie z a u w a ż y ł w sz y stk ie g o . Z m o je j s tro n y c h cia ł­ b y m z a s y g n a liz o w a ć t e k s t y e p ig ra fic z n e c y to w a n e p rzez L . R o b e r t , „ R ev u e A rc h é o lo g iq u e ” 1933, n r 2, s. 132; „ H e lle n ic a ” t. IX , 1955, s. 74, p rz y p . 1; „ H e lle n ic a ” t. X III, 1965. s. 45—58. D o rzu ciłb ym też p a s s u s z S e n e k i, N at. Q u a e s t . V I, 26, 2 (w y d . A . G e r c k e), w k tó r y m w y r a z p h i l o l o g i zo stał p rz y w ró c o n y d z ię k i R o s s b a c h o - w i w sposób c a łk o w icie p e w n y . W rę k o p is a c h f ig u r u je : p h i l o s o p h i , le k c ja o czy w iśc ie

(4)

Niemniej zbiór Nuchelmansa jest również pożyteczny, ponieważ obejm uje dłuższy przeciąg czasu: Kuch zatrzym uje się na końcu II w ieku n.e., Nuchelmans zaś dochodzi do końca V wieku. Obie cezury m ają swe uza­ sadnienie: z końcem II w ieku znajdujem y się w przededniu k ryzysu kul­ tu ry hellenistyczno-rzym skiej 9, z V wiekiem stajem y u progu średnio­ wiecza. Niemniej cezura p rzyjęta przez Nuchelmansa jest lepsza, ponie­ waż otw iera przed badaczem niezm iernie ciekawe persp ek tyw y: pozwala zobaczyć, w jak i sposób przekształca się philologia hellenistyczno-rzym - ska w epoce radykalnych przemian całego św iata starożytnego, co z kolei rzuca światło na philologia z epoki poprzedniej.

W niniejszym artyk u le nie zamierzam naturalnie przeprowadzać stu­ dium semantycznego w sensie omówionym w yżej. Zamierzam jedynie przedstawić, w sposób bardzo poibieżny i prow izoryczny, „idealny ty p ” czy model k u ltu ry, k tó rej istotny aspekt w yrażają term in y philologos, philologia, philologein, podobnie jak term in paideia, a która jest ku ltu rą większości intelektualistów antycznych, od IV w. p.n.e. do końca II w. n.e.; mam zam iar ponadto pokazać z jednej strony genezę tego w zoru k u ltu ­ rowego, a z drugiej jego losy w późnej starożytności. W ykorzystu ję i pod­ daję nowej analizie m ateriały zgromadzone przez Nuchelmansa i Kucha, lecz nie ograniczam się do tekstów, w których pojaw iają się omawiane przez nich w yrazy. Moja baza źródłowa jest znacznie szersza. Pragnąłbym , b y mój artyk u ł mógł posłużyć za punkt w yjścia do badań nad zakresem sem antycznym wspomnianych w yżej term inów. Nie zamierzam przygo­ tować podobnego studium w przyszłości; zamierzam natomiast pracować dalej, aby lepiej określić, zróżnicować i zw eryfikow ać „idealny ty p ” k u l­ tu ry in telektualistów antycznych, k tó ry dziś szkicuję z grubsza i prow i­

zorycznie 10.

Z pierw szym i przykładam i użycia w yrazów philologos czy philologia spotykam y się u trzech m niej w ięcej współczesnych autorów z IV w ie­ ku p.n.e.: Platona, sofisty Alkidam asa, k tó ry był uczniem Gorgiasza, i retora Isokratesa, rów nież ucznia Gorgiasza, ryw ala Alkidam asa i Platona. Ustęp Isokratesa z w yrazem philologia jest późniejszy od n a j­ starszych tekstów Platona zaw ierających term in philologia czy philologos. Tekstu Alkidam asa nie p o trafim y datować dokładnie. Zresztą nie jest ważne, czy ustęp Alkidam asa jest starszy od najstarszego ustępu Platona. Nic bowiem nie w skazuje na to, b y Platon zapożyczył term in philologia

b łęd n a. Z n a m y podobne w y p a d k i, k ie d y k o p iśc i z a s tę p o w a li φιλόλογος lu b φώ ολογείν p rzez <ρώόσοφος lu b φιλοσοφεΐν ; zob. H. K U С h, op. cit., s. 85, p rz y p . 13. (por. S. 33, p rz y p . 9); N u c h e l m a n s , op. c it., s. 70—72; w y ja ś n ie n ie teg o f a k tu p rz e z N u ch el­ m a n s a (s. 70—71) w y d a je m i s ię c a łk o w icie fa łs z y w e (nie m oże b y ć z asto so w an e do z a m ia n y φιλόλογος p rzez φιλόσοφος ; c y to w a n y f r a g m e n t S e n e k i d a je d o d atk o w y a rg u m e n t p rz e c iw k o te m u w y ja ś n ie n iu ).

8 K u ch m ię d zy in n y m i w y e lim in o w a ł p r z y k r y b łąd N u ch elm an sa d o ty c z ą cy d a to w a n ia IG IV 2, 1, 126; H. K u c h , op. cit., s. 29, p rz yp . 4.

9 T ego u z a s a d n ie n ia n ie p o d ał sa m K uch. M ó w i on, że p rz e s tu d io w a ł h is to rię te rm in u p h i l o l o g o s aż do m o m en tu , w k tó ry m le k s y k o g ra fo w ie (P o llu x i P h ry n ich o s) po r a z p ie r w s z y o k r e ś lili je g o zn aczen ie. N ie je s t to w ła ś c iw e u z a s a d n ie n ie : w d a n ie s ię le k s y k o g ra fó w n ie s ta n o w i w a ż n e g o . m o m en tu w h is to rii te rm in u p h i l o l o g o s .

10 W ie le zaw d z ięcz am trz e m stu d io m B. S n e 11 a z a w a r ty m w jeg o p o d staw o ­ w y m d z iele D ie E n t d e c k u n g d e s G e i s t e s . S t u d i e n z u r E n t s t e h u n g d e s e u r o p ä i s c h e n

D e n k e n s b e i d e n G r i e c h e n , H am b u rg 1955 ( D ie E n t d e c k u n g d e r M e n s c h l i c h k e i t u n d u n s e r e S t e l l u n g z u d e n G r i e c h e n , s. 333—352; V e b e r d a s S p i e l e r i s c h e b e i K a l l i m a c h o s ,

s. 353—370; A r k a d i e n . D ie E n t d e c k u n g e i n e r g e i s t i g e n L a n d s c h a f t , s. 371—400). M o ja p e rs p e k ty w a i w y n ik i b a d a ń ró ż n ią s ię od S n e lla , a le jeg o k s ią ż k a b y ła d la m n ie w a ż n y m bodźcem do p o d ję c ia p ra c y .

(5)

370 BE N E D E TTO B R A V O

od Alkidam asa czy Alkidam as od Platona ibądź Isdkrates od Platona czy Alkidam asa. Możliwe, że każdy z trzech autorów stw orzył w yra z philo­ logia samodzielnie. Prawdopodobnie jednak istniał on już przed n im i11. W każdym razie — co przede wszystkim ma znaczenie dla nas — pojęcie „zamiłowania do logoi” jest starsze od Platona, Alkidam asa i Isokratesa. Uczeń sofistów, Tukidydes, przedstaw ia je jako istotną cechę Ateńczyków w przeciwieństwie do pogardy pod adresem logoi, żywionej przez an ty­ tezę A ten, ich naturalnego ryw ala, Spartę. M yśl tę w yraża w mowie po­ grzebowej włożonej w usta P eryklesa (II 39— 41), którą trzeba porównać z przem ówieniem k ró la spartańskiego Archidamosa (I 84), z mową Kleona na tem at miasta M ytilene (III 37, 3— 5; 38, 4— 7; 40, 3) i z odpowiedzią Diodota (III, 42). Zwraca uwagę fakt, że w tekstach Tukidydesa pojęcie: „zamiłowanie do logoi” wiąże się z problem em stosunków m iędzy logoi i erga, czyli między przemówieniam i— inform acją— rozumowaniem z jed­ nej strony, a dziełami, akcją, sprawnością praktyczną z drugiej; inaczej mówiąc, z problemem czy logoi są użyteczne, nieużyteczne bądź szkodliwe z punktu widzenia interesów państw ow ych. Sam o pojęcie „zamiłowania do logoi” jak rów nież problem, z k tórym to pojęcie się wiąże, należą w sposób oczyw isty do sytuacji, stw orzonej przez potężny w p ływ kul­ tu ry sofistyczmej na życie polityczne greckich m iast-państw, szczególnie Aten.

R ozpatrzym y teraz najstarsze teksty, w których p o jaw iają się w yra z y philologia czy philologos. Ich analiza ukazuje tę samą sytuację, co analiza m ów u Tukidydesa.

U Platona spotykam y tylk o jedno miejsce, w 'którym w yraz philologos wiąże się w niedwuznaczny sposób z koncepcją logos samego autora: „Państw o” 581 С — 582 E. „Filologiem” jest człowiek, k tó ry kocha logos w sensie, w jakim go rozumie Platon, czyli filozoï. Użycie w yrazu philologos jest w tym w ypadku raczej przypadkowe; rozróżniając trzy części duszy .(580 D—E): przez którą się pożąda, przez któ rą się gniewa i przez którą się uczy i trz y ty p y ludzi, autor nazyw a philokerdës człowie­ ka, w którym dominuje to epithym ëtïkon, philotimos bądź philonikos czło­ w ieka, w którym dominuje thymos, i analogiczne philologos człowieka, w którym dominuje logos. Przez to jednak nie zamierza w cale w prow a­ dzać nowego term inu filozoficznego, k tó ry mógłby współzawodniczyć z term inem philosophos. Pisze bowiem (582 E): o φιλόσοφός τε καί o φιλόλογος kładąc w yraźnie znak równości między obu w yrazam i („człowiek, k tóry je st filozofem i zarazem filologiem ”) i dając do zrozumienia, że człowiek, którego w toku szczególnej argum entacji nazwał filologiem, nosi w rze­ czywistości miano filozofa 12.

11 H. K u c h (op. cit., s. 16—'20) z d a ją c so bie s p ra w ę ze z n a c z e n ia , „ k tó re l o g o s w s w y c h ró ż n o ra k ic h p o sta c ia c h m ia ł ■[...] d la s o fis ty k i czy r e to r y k i”, w y s u n ą ł h ip o ­ tezę, iż w y r a z y p h i l o l o g o s , p h i l o l o g i a i p h i l o l o g e i n m o gły b yć stw o rzo n e p rzed P la ­ to n em p rz ez s o fis ty k ę b ąd ź re to ry k ę . Je g o h ip o te z a je s t n ie ty lk o p raw d o p o d o b n a le c z , n a s z y m z d an iem , n ieo d z o w n a; b ez n ie j n ie sposób p rz e p ro w ad z ać b a d a ń n ad p o ję c ie m p h i l o l o g i a . N ie s te ty K u c h n ie d o strzeg ł .p e rsp e k ty w , k tó re o tw ie ra ła jego h ip o te za, a n i m o ż liw o śc i u z a s a d n ie n ia je j w sposób d o state c zn y . Z re z y g n o w a ł z n ie j o ś w ia d c z a ją c (s. 20), że „z b r a k u ś w ia d e c tw je s t [...] w s k a z a n e o g ra n ic z y ć s ię do s tw ie rd z e n ia , że p h i l o l o g o s w p rz e k a z a c h źró d ło w ych p o ja w ia s ię po r a z p ie rw s z y u P la to n a ”. G d yb y z a ś poddał u s tę p y 'P lato n a, A lk id a m a s a i I s o k ra te s a b a rd z ie j w n ik liw e j a n a liz ie , b y łb y s ię ła tw o p rz e k o n a ł o słu szn o ści sw eg o sp o strze ż e n ia.

12 H. K u c h (op. cit., s. 8—9) ź le zro zu m iał te n fra g m e n t. R o zu m ie on sło w a:

p h i l o s o p h o s i p h i l o l o g o s , ja k b y chodziło o d w a odrębne t y p y lu d z i. S tą d zrodził się

(6)

Poza om ówionym tekstem w y ra z y philologos i philologia u Platona ni­ gdy nie łączą się w jednoznaczny sposób z jego filozofią. W „Fajdrosie” 236 i w „Teajtecie” 146 A, 161 A —В m am y opisaną rozmowę m iędzy platońskim Sokratesem i ludźmi przepojonym i k u ltu rą sofistyczną. U żywając w yrazu philologos bądź philologia w tym kontekście Sokrates może myśleć w du­ chu o platońskim logos, lecz na pewno w ie doskonale, że jego p artn erzy zrozum ieją w yraz na swój sposób, czyli odniosą go do logoi sofistycznych. W 'każdym razie nie w yg ląd a na to, by używ ał w yrazu nowego dla swoich rozmówców 13. W najstarszym z interesujących nas ustępów Platona, czyli w dialogu „Laches” (188 С— E), autor przedstaw ia dyskusję m iędzy So­ kratesem , politykiem Nikiaszem i strategiem Lachesem. Nikiasz zapytuje Lachesa, czy ma ochotę prowadzić rozmowę z Sokratesem . S trateg odpo­ wiada, że to zależy: „Można mnie uważać za philologos jak również za misologos” w zależności od tego, czy logoi odpowiadają bądź nie odpo­ w iad ają erga (czynom), czy zachodzi zgodność bądź niezgodność między człowiekiem, k tó ry m ówi i tym, co mówi. Dorzuca na koniec, że nie zna jeszcze logoi Sokratesa. S trateg w yraża punkt widzenia człowieka czynu, przeciwnego badaniom i dyskusjom intelektualnym . Nie twierdzi, że jest im w rogi z zasady, lecz pragnie podkreślić, że oprócz logoi istnieją erga i że ludzi n ależy osądzać według erga. Ustęp z „Lachesa” przypom ina pod pew nym i w zględam i najpóźniejszą z interesujących nas w ypowiedzi P la­ tona, spotykaną w „P raw ach” (641 E). A u to r przedstaw ia rozmowę mię­ dzy Ateńczykiem , K reteńczykiem i Lacedemończykiem. Z apytany o swój pogląd na rolę w ychow aw czą sym pozjów i m ając zamiar wdać się w liczne i długie logoi dotyczące paidei jako całości i praw , „cudzoziemiec ateń­ ski” pragnie n a jp ie rw w ypróbow ać teren, aby się upewnić, że nie spotka się z dezaprobatą rozmówców. W ie bowiem doskonale, że według opi­ nii „wszystkich H ellenów” jego ojczyzna jest „philologos i polylogos”, podczas gdy Sp arta uchodzi za brachylogos, a K re ta za „bardziej oddaną polynoia niż polylogia”. Ja k widać, również tym razem w yraz philologos, u żyty przez Platona, nie ma nic wspólnego z jego filozofią. A u tor podaje go jako w yra z powszechnie używ an y przez „wszystkich H ellenów”, na określenie Ateńczyków w przeciw ieństw ie do Sp artan d K reteńczyków . Można przypuszczać, że Hellenowie nastaw ieni wrogo do S p a rty (Platon do nich się nie zaliczał), a przych ylnie do philologia ateńskiej, przypisy­ w ali Spartanom nie brachylogia lecz misologia.

R ozpatrzm y z kolei tekst Alkidam asa, k tó ry przytacza Arystoteles, „R etoryka” II 23 (p. 1398 b 9— 19) jako przykład topos retorycznego, k tó ry nazyw a ex epagôgës u . Alkidam as miał się posłużyć następującym topos: „W szyscy ludzie czczą sophoi. P a ryjc z y cy czcili Archilocha, mimo że złorzeczył; Chioci czcili Homera, mimo że nde był obywatelem ; M y- tileńczyey czcili Safonę, mimo że była kobietą; Lacedemończycy, chociaż nie są zgoła philologoi, dali Chilonowi m iejsce w geruzji; Italioci [chociaż rów nież nie są philologoi?] [czcili ?] Pitagorasa; Lam psakeńczycy urzą­ dzili pogrzeb [publiczny] Anaksagorasowi, mimo że był cudzoziemcem,

13 W a rto m oże w z w ią z k u z ty m p rz y to c z yć f ra g m e n t z P la to n a , gd zie w p r a w ­ dzie te r m in p h i l o l o g i a n ie w y s tę p u je , a le u m iło w a n ie l o g o i w y ra ż o n e je s t w sposób b ard zo ja s n y : n a p o c z ątk u d ia lo g u o „ P a ń s tw ie ” (328 с—d) s t a r y K e ia lo s z a p ra sz a S o k r a te s a do częstszy c h o d w ied zin m ó w ią c : „ M u sisz w ie d z ie ć , że u m n ie , im b a r ­ d z ie j w ię d n ą in n e p rz y je m n o ś c i c ie le s n e , ty m b a r d z ie j ro sn ą p o ż ą d a n ia i rozko sze z w ią z a n e z in te lig e n tn ą ro z m o w ą” [ l o g o i ] (tłum . W . W i t w i c k i e g о).

14 P raw d o p o d o b n ie A ry s to te le s n ie c y to w a ł A lk id a m a s a w sposób d o k ład n y, ale z ap e w n e z ach o w ał on n a jb a r d z ie j z n am ie n n e z w ro ty o ry g in a łu .

(7)

372 B E N E D E TTO B R A V O

i czczą go do dziś; A teńczycy przestrzegając p raw Solona byli szczęśliwi, podobnie Lacedemończycy przestrzegając p ra w Likurga; w Teibaeh naczel­ n icy b yli zarazem naczelnikam i i philosophoi i państwo było szczęśliwe”. Podobnie więc jak u Tukidydesa i Platona, Lacedemończycy Alkidam asa nie kochają logoi. W jego w ypadku zasługuje też na uwagę sofistyczny charakter pojęcia sophos i sophia: uczeń Gorgiasza, Alkidam as wym ienia jako przedstaw icieli sophia trzech poetów, trzech typow ych sophoi, czyli m ędrców i trz y p rzykład y praw odaw ców bądź naczelników w państw ie 15. Zarówno dla sofistów z drugiej połow y V w ieku 16 jak i dla Alkidam asa sophia była wszelkiego rodzaju sprawnością intelektualną — obejm ującą poezję, „naukę” i politykę — dzięki któ rej jednostka może w yróżnić się spośród innych ludzi (pokonując b a rie ry klas społecznych), zdobyć uzna­ nie i aprobatę otoczenia dla sw ej działalności. Jedn ak sophia, której so­ fiści podejm ow ali się nauczać, była przede w szystkim um iejętnością inte­ lektualną typu politycznego, dzięki k tó rej jednostka może narzucić współ­ obywatelom sw oje decyzje i sw oje plany. Niemniej w praktycznym nau­ czaniu sofiści posługiwali się na swój sposób, czyli w duchu „oświeconym” i u tylitarn ym , całą intelektualną spuścizną grecką, a więc daw nym i sopřioi-poetami, daw nym i sophoi-mędrcami i dawnym i sopřioi-prawodaw- cami, przede w szystkim zaś sopboi-poetami, k tó rzy od w ieków stanowili podstawę wykształcenia greckiego. Sophia sławnych mężów z przeszłości zamieniała się w rękach sofistów w narzędzie paidei, w ychow ania całkiem nowego typu, Obliczonego nie, jak dotąd, na przekazanie pew nych postaw m oralnych, uw ażanych za zgodne z trad ycją, lecz na w yrobienie biegłości w dziedzinie logoi celem zdobycia przew agi nad współobywatelam i.

Sięgn ijm y wreszcie po Isokratesa, „Peri antidoseós” 295— 296. Broniąc i chwaląc zarazem sw ój zawód, reto r tłumaczy Ateńczykom, że A ten y „uczą” (paideuei) w szystkich Hellenów sztuki logoi: „uważa się, że nasze m iasto stało się nauczycielem [didaskalos] wszystkich, k tó rzy potrafią mówić lub nauczać; i słusznie”, albowiem Hellenowie widzą, że w yn a ­ gradza hojnie osoby uzdolnione w tym kierunku, że stw arza w arunki do ćwiczenia się wszystkim , k tó rzy pragną poświęcić się tej karierze; „uw a­ żają poza tym, że sam charakter w spólny [koinotës] i pośredni [metriotës] języka [attyckiego] jak również wszechstronna giętkość [eutrapelia] i phi­ lologia p rzyczyniają się w niem ałym stopniu do nauki [paideia] logoi” . W arto przypomnieć, że już P eryk les Tukidydesa nazw ał był A te n y szkołą (paideusis) całej Hellady.

Na czym polegają logoi, których um iłowanie jest, zdaniem Isokratesa. cechą charakterystyczną Ateńczyków w oczach w szystkich Greków? W innym m iejscu tej samej m ow y ;(45— 48) autor w yjaśnia, że „rodzaje [tropoi] logoi są tak samo liczne jak rodzaje utw orów poetyckich”. Za­ strzegając się, że nie zamierza sporządzać pełnej listy w szystkich postaci (ideai) logoi (ponieważ „wym agałoby to niem ałej p racy”) w ylicza postaci

15 J u ż J . V a h i e n ( D e r R h e t o r A l k i d a m a s , [w :] G e s a m m e l t e p h i l o l o g i s c h e

S c h r i f t e n t. I, L e ip z ig -B e r lin 1911, s. 129) z a u w a ż y ł, że A lk id a m a s p o d a je n a jp ie r w

tria d ę poetów , p otem tria d ę filozo fów . H. K u c h (op. cit., s. 22) p o słu żył s ię tą o b s e rw a c ją V a h le n a .

16 W iad o m o ści o so fista c h c zerp ię p rzed e w s z y s tk im z I rozdz. k la syc z n eg o d zieła H. v o n A r n i m a, L e b e n u n d W e r k e d e s D io v o n P r u s a . M i t e i n e r E i n l e i ­

t u n g : S o p h i s t i k , R h e t o r i k , P h i l o s o p h i e i n i h r e m K a m p f u m d i e J u g e n d b i l d u n g ,

B e r lin 1898. P o słu g iw a łe m s ię ta k ż e ro z d z iałam i d o ty c z ą cy m i so fistó w z d zieł: W . J a e g e r , P a i d e i a . D ie F o r m u n g d e s g r i e c h i s c h e n M e n s c h e n , t. I. B e r lin 1934; H . - I. M a r r o u , H i s t o i r e d e l ’é d u c a t i o n d a n s l ’a n t i q u i t é , P a r is 1960.

(8)

następujące: logoi osób, które przez całe życie studiują ro d y (genë) pół­ bogów (czyli genealogiai); logoi osób prowadzących badania nad poetami (περί τούς ποιητάς εφιλοσόφησαν); logoi osób zbierających i opisujących czy­ n y w ojenne (czyli historiai); logoi osób zajm ujących się „pytaniam i i od­ powiedziami” zwanych antilogikoi (czyli logoi erystyczne); logoi w yg ła­ szane w czasie procesów rozpatrujących symbolaia, czyli sp raw y poszcze­ gólnych obyw ateli ateńskich; i wreszcie logoi, k tó re up raw ia sam Isokra- tes i które nie tra k tu ją o spraw ach poszczególnych obyw ateli ateńskich, lecz są „helleńskie, polityczne i panegiryczne”, „bardziej przypom inające u tw o ry napisane z m uzyką i rytm em niż m ow y wygłaszane na procesach sądowych: przedstaw iają bowiem fa k ty w języku bardziej poetyckim i bardziej barw nym , usiłują posługiwać się argum entam i [enthym ëm ata: term in retoryczny] bardziej ważkim i i bardziej now ym i i również pod względem innych fig u r [ideai] budują cały logos różnorodniej i bogaciej. W szyscy, k tó rzy ich słuchają, doznają przyjem ności nie m niejszej niż gdyby słuchali utw orów poetyckich i w ielu pragnie zostać uczniami w przekonaniu, że osoby, k tó re celują w tych logoi, są bardziej sophoi, lepsze i użyteczniejsze od dobrych mówców sądowych”. Należy dodać, że naukę i studium tego rodzaju logoi „helleńskich, politycznych i panegi- rycznych” Isokrates bardzo często nazyw a philosophia zgodnie z sofis- tycznym sposobem pojm owania sophia. Ponadto zauważmy, że — dla sw ej korzyści — Isokrates nie wspomina o logoi politycznych w ygłasza­ nych na ekklësia lub na bule, chce on sprawić w rażenie, że tylko jego logoi są „polityczne”. Je st to oczywiście sztuczka retora.

W sumie przytoczone tek sty wskazują, że „zamiłowanie do logoi” było powszechnie znanym pojęciem w epoce Platona i Isokratesa, że G recy z ich czasów rozum ieli przez nie postawę in telektualną dotyczącą bezpo­ średnio dziedziny politycznej i że same logoi b yły pochodzenia sofis- tycznegO'.

Sp rób ujm y teraz określić związki m iędzy k u ltu rą sofistów, życiem politycznym m iast i „zamiłowaniem do logoi” jako postawą, któ rą oby­ w atel może przyjąć lub odrzucić w życiu politycznym i k tó rą od czasów Tukidydesa większość Ateńczyków, jak się w ydaje, przyjm ow ała.

Pow róćm y jeszcze do m ow y pogrzebowej P eryklesa, która ■—■ odzwier­ ciedlając może w pew nej m ierze jego poglądy — na pewno w yraża w pełni przekonania samego Tukidydesa. Oto parę szczególnie znamien­ nych zwrotów : „Kocham y piękno [philokalein: tj. to kalon philein] z pro­ stotą [euteleia], kocham y mądrość [philosophein: tj. to sophon philein] bez miękkości [malakia]”. „Uważam y za rzecz szkodliwą dla czynów [erga] nie logoi, lecz raczej fakt, że ktoś nie nauczył się z góry przez logos, zanim przystąpił do zrealizowania czynem [ergon] zadań, którym w inien sprostać. Albow iem także pod tym względem różnim y się od in­ nych, że w ykazujem y najw iększą odwagę lecz zarazem zastanaw iam y się

[eklogizesthai] nad tym co m am y przedsięwziąć; u innych natomiast nie­ wiedza [amathia] rodzi śmiałość, rachuba zaś [logismos] w ahanie”. „Mó­ wiąc jednym zdaniem, twierdzę, iż nasze miasto w całości jest szkołą

[paideusis] Grecji, а co zaś tyczy się jednostki, każdy człowiek u nas [w porównaniu z przedstawicielem innych miast] w ykazałby jak sądzę, że jego osoba [sóma] jest zdolna rozwinąć najw ięcej form działalności [eidë] z najw iększą giętkością [malista eutrapelós] i wdziękiem [meta

charitön]”.

Logoi i logos, o których m ówi T ukidydesowy Perykles, są w sposób oczyw isty mowami debat politycznych, pozw alającym i obyw atelom zdać

(9)

374 B E N E D E T T O B R A V O

sobie spraw ę z sytuacji państw ow ej i przedsięwziąć odpowiednie kroki; zarazem też są „rachubami”, „rozumowaniami” nad sytuacją polityczną i wojskową, do któ rych jest zobowiązany obyw atel, zwłaszcza zaś kie­ row nik n a w y państw ow ej, każdy w swoim zakresie. Celem logoi jest obiektyw ne poznanie układu sił politycznych i m ilitarn ych w danej chw ili. Z tych samych logoi Tukidydes zbudował swój logos, sw oje spra­ wozdanie, sw oją relację z w ielkiej w o jn y ateńsko-spartańskiej, sitwarzając podstaw ow y w zór całej historiografii starożytnej. Dążność do obiektyw ­ nego poznania odróżnia Tukidydesa od sofistów, k tó rzy w ątpili w m ożli­ wość poznania obiektywnego i pojm ow ali logoi niem al wyłącznie jako narzędzie w yw ierania w pływ u na ludzi, jako środek „persw azji” (peithó) uciekający się zarazem do chw ytów logicznych, powabów estetycznych i bodźców n a tu ry u czu cio w ej17. Z drugiej stro n y dziedzina, do której odnoszą się logoi u Tukidydesa, jest dziedziną określoną przez sofistów: dziedziną układu sił „pozytyw nych” m iędzy jednostką i grupą, jak rów ­ nież między różnym i grupam i ludzkimi. W ystarczy porównać konsek­ w entną jednostronność opisu Tukidydesowego ze złożonością opowiada­ nia Herodota, u którego mechanika sił „pozytyw nych” nie uwolniła się jeszcze od sfe ry relig ijn ej i wszelkiego rodzaju zainteresowań n ieu tyli- tarnych, by się przekonać natychm iast o rozmiarach długu Tukidydesa względem sofistów.

A le pod innym istotnym względem Tukidydes odbiega od sofistów. Logoi sofistów m i^ły destrukcyjny w p ływ na w ięzy etniczne i religijne, za pośrednictwem których jednostka brała udział w określonej wspólnocie obyw atelskiej czy określonej trad ycji państw ow ej. Logoi Tukidydesowego P eryklesa natom iast są całkowicie zintegrowane w k u ltu rę uznającą bez zastrzeżeń pew ne w artości trad ycyjn e, z któ rych jedne są związane z postawą m oralną państw a hoplitów, inne zaś z postawą m oralną i este­ tyczną daw nej arystokracji. Inaczej mówiąc, jego logoi są elementem składowym syn tezy ku ltu raln ej, k tó rej inne składniki tw orzy tradycja państw a hoplitów i trad ycja arystokratycznych rodów (genë) i która jako całość tkw i korzeniami w konkretnym państwie, w państw ie ateńskim 18. P erykles, którego Tukidydes przedstaw ia w swoim dziele (nie tylk o w mowie pogrzebowej) i k tó ry jest n ajw yraźn iej wzorem doskonałego Ateńczyka (Ateńczyka całkiem różnego od Kleonów , Alkibiadesów i po­ słów z dialogu melijskiego), posiada w najw yższym stopniu podstawową cnotę obyw atela państw a hoplitów, sôphrosynë (umiar, trzeźwość w dą­ żeniach, równowaga), którą k ró l Archidam os niesłusznie przypisuje hopli­ tom spartańskim, a odmawia jej Ateńczykom. Tukidydesow y P erykles

17 N ie m ogę p r z y ją ć z ap ro p o n o w an ej p rz ez L . G e r n e t a ( T h u c y d i d e e t l ’H i s ­

t o i r e , A H E S, 1965, s. 570—575) in te r p r e t a c ji „ ro zu m u ” T u k id y d e s a i jeg o sto su n k u

do „ ro zu m u ” so fistó w ; p rz y z n a ję je d n a k , że n ie m am ró w n ie ż c a łk o w icie p e w n y c h a rg u m e n tó w p rz e c iw k o jeg o tezie.

18 P rz e d s ta w io n a tu p rzeze m n ie k o n c e p c ja s y n te z y k u ltu r a ln e j, k tó ra p o ja w iła s ię po r a z p ie r w s z y u T u k id y d e s a , a p otem — w in n e j p o stac i — w p a id e i w IV w ., je s t — o ile m i w iad o m o — n o w a . M u szę je d n a k zazn acz yć, że bodźcem do ty c h b a d a ń b y ły d la m n ie u w a g i w ie lu in n y c h b a d a c z y : J . H a s e b r o e k , G r i e c h i s c h e W i r t s c h a f t s - u n d G e s e l l s c h a f t s g e s c h i c h t e b i s z u r P e r s e r z e i t , T ü b in g e n 1931, s. 188, 216—217, 232—247; W . J a e g e r , op. cit. t. I, s. 367; L . G e r n e t, L e s n o b l e s d a n s l a G r è c e a n t i q u e , A H E S, 1938, s. 42—4 3 ; J.-JP. V e r n a n t , L e s o r i g i n e s d e l a p e n s é e g r e c q u e , P a r is 196:2, s. 75—87 k tó r y w y z y s k u je tu m y ś li w y p o w ie d z ia n e p rz ez G ern e- t a w w y k ła d a c h z 1951 r .; В . S n e l l , D ie E n t d e c k u n g d e s G e i s t e s s, s. 337—341. M o ja k o n c e p c ja n ie je s t o c zy w iśc ie s u m ą ty c h w s z y s tk ic h u w a g , g d yż z re sz tą u w a g ty c h n ie d ało b y s ię m e c h a n ic z n ie zsu m o w ać.

(10)

uznaje jako zrozumiałą samą przez się zasadę służby jednostki w in te­ resie państwa, „poszanowanie p ra w ”, na k tó re zarówno Archidam os jak i pseudo-dem okrata K leon powołują się w ystępując przeciw osobom zbyt biegłym w dziedzinie logoi. Ja k gdyby odpowiadając — i w sferze m yśli Tukidydesowej faktycznie odpowiadając — na zarzu ty Archidamosa, „że inni”, czyli Ateńczycy, są „zbyt inteligentni w sprawach bezużytecznych” i Kleona, że A teńczycy zebrani na zgromadzeniu ludow ym nie m yślą o za­ daniach praktycznych, lecz „przypom inają słuchaczy sofistów ”, urzeczo­ nych przez „przyjem ność uszu”, P erykles Tukidydesa twierdzi, że philo- sophia ateńska je st „bez m iękkości”. Wiadomo zaś, że m alakia jest jed­ nym z grzechów głównych, które rodzące się państwo hoplitów zarzucało daw nej a ry s to k ra c ji19. „Umiłowanie piękna” (zob. philokalein), o której wspomina Tukidydesow y Perykles, wchodzi w skład arystokratycznej trad ycji ku ltu ro w ej, podobnie jak „wdzięk” (charités); lecz przede w szystkim według niego w philokalia m ają udział w szyscy Ateńczycy i na w szystkich spływ a blask charités (naturalnie charités pozbawionych już wszelkich zabarwień religijnych); następnie „umiłowaniu piękna” to­ w arzyszy euteleia, „prostota”. Należy zaś pamięitać, że przeciwieństwem eutelei jest polyteleia lub tryphë, „zbytek”; że potępienie arystok ratycz­ nej tryp h ë stanow i część składową trad ycyjn ej etyki miasta hoplitów 20; zwłaszcza zaś, że według samego Tukidydesa (VI 15,3— 4) właśnie p o ly­ teleia Alkibiadesa — arystok raty, ucznia sofistów, k tó ry nie posiadał sophrosynë i nie szanował zw yczajów i praw , na k tóre się powoływał demagogicznie (VI 18,7) — jego „zbytek” doprowadził A ten y do kata­ s tro fy (lud bowiem znając zbytkow ny tryb życia Alkibiadesa dał się przekonać, że in icjator w yp ra w y sycylijsk iej dąży do tyran ii i stąd pozbawił go sltanowiska stratega w chwili, gdy w yp raw a już doszła do

iskutku).

N aturalnie, trz y różnorodne elem enty kulturow e — logoi sofistyczne, trad ycja państw a hoplitów i trad ycja rodów arystokratycznych — ule­ gają głębokim przemianom zespalając się w ściśle określoną syntezę.

Synteza, którą spotykam y u Tukidydesa, jest przede wszystkim tw o­ rem samego autora, opierającego się prawdopodobnie na przykładzie Pe- ryklesa. Obraz Ateńczyków , k tó ry m aluje w sw ej mowie pogrzebowej T ukidydesow y P erykles, jest obrazem idealnym . W ielki współcześnik Tu­ kidydesa, A rystofanes, widzi nieprzezwyciężoną sprzeczność między logoi sofistów i trad ycją państw a hoplitów (zob. zwłaszcza „C hm ury”).

Niemniej to, co jeszcze w ostatniej ćwierci V w ieku jest odosobnio­ nym zjawiskiem , ideałem stw orzonym przez wielkiego m yśliciela, staje się w krótki czas później zjawiskiem masowym. P aideja i ideał paidei, k tó ry zdobywa przewagę w A tenach IV wieku i którego głównym przed­ staw icielem jest Isokrates, rów nież stanow i syntezę trzech elementów ku ltu row ych, spotykanych w idealnym obrazie Ateńczyków z m ow y po­ grzebowej Peryklesa, jakkolw iek syntezę na pewno częściowo odmienną od syn tezy Tukidydesowej. W IV wieku sprzeczność między biegłością w dziedzinie logoi i ideałem obyw atela demokratycznego już się zatarła. Isokrates chcąc chwalić swą philosophia, swą „paideję słów, logoi”, musi

19 W y z y s k u ję tu i p rz e k sz ta łc a m m y ś l L . G e r n e t a i J .- P . V e r n a n t a w y p o ­ w ie d z ia n ą w J .- P . V e r n a n t , L e s o r i g i n e s d e l a p e n s é e g r e c q u e , s. 76—77, u m ie js c o - w ia ją c j ą w ra m a c h k o n c e p c ji h is to rii g o sp o d arczej G re c ji w V I w . w y p o w ie d z ia n e j p rzez J . H a s e b r o e k a i k o n t r a s t u ją c e j z m y ś lą G e r n e t a .

(11)

376 BE N E D E TTO B R A V O

udawać (w „Peri andidoseös”), że jest oskarżony przed trybunałem sądo­ w ym o psucie młodzieży przez swą naukę; w rzeczywistości nie istniał już i nie mógł istnieć w Atenach żaden A nytos, k tó ry b y w ysunął pod adresem Isokratesa oskarżenia, jakich ofiarą kiedyś padł Sokrates. Logoi Isokratesa nie m ają też nic z a n tytra d ycyjn ej siły, p rzepajającej logoi sofistów z V wieku. Zarazem zaś ideał obyw atela demokratycznego, p rz y ­ najm niej w bogatych i średniozamożnych w arstw ach społeczeństwa at- tyckiego, zostawia w iele miejsca kulturze intelektualnej pochodzenia so-

fistycznego.

W społeczeństwie attyckim z czasów Isokratesa potęguje się zróżni­ cowanie m ajątkow e. W ielu drobnych właścicieli ziemskich znacznie się bogaci kosztem innych i dołącza do ocalałych jeszcze daw nych rodów arystokratycznych. Powstała w ten sposób nowa górna w arstw a społeczna w sw ej większości pielęgnuje w zór ku ltu row y, k tó ry jest przedstawioną przez nas w yżej syntezą. Je st to zespół w artości łączący dem okratyczne w ym ogi koinotës, mesotës, m etriotës, sôphrosynë, służby na rzecz państw a i poszanowania praw , z ku ltu rą dawnej arystokracji, kładącą nacisk na blask zew nętrzny, zbytek, piękno i wdzięk, i z k u ltu rą in telektualną „oświeconych” logoi sofistów. W yrazem , k tó ry najpełniej oddaje ten w zór ku ltu row y, jest w yraz paideja. Z innych w yrazów o dużym ładunku znaczeniowym n ależy wym ienić przym iotniki: charieis, asteios, philan- thröpos, philomusos, musikos, philologos (lub odpowiednie rzeczowniki: charts itd.), jak rówtiież ich przeciw ieństw a: phortikos, agroikos, sklëros, amusosj amaťhěs (i odpowiednie rzeczowniki).

Pod tym względem sytuacja w dużej części przedstawia się podobnie w niem al w szystkich w ażnych ośrodkach helleńskich. Rozwój ekonomicz­ n y stw orzył w większości m iast greckich liczną w arstw ę obyw ateli-w łaś- cicieli ziemskich, bogatych lub średniozamożnych, która niebawem miała stać się na przeciąg w ielu w ieków w arstw ą dominującą na płaszczyź­ nie politycznej, rdzeniem organizacji państw -m iast w dobie hellenistycz­ nej i rzym skiej, zarazem zaś „nosicielem” specyficznej k u ltu ry intele­ ktualn ej w tych okresach. Równocześnie i bez w ątpienia w ścisłym związ­ ku z powstaniem wspomnianej w a rstw y społecznej, ateński wzór paidei rozprzestrzenia się niem al w e w szystkich miastach greckich. Ju ż w cza­ sach Isokratesa w zór paidei, przedstaw iony przez nas w yżej, zdobywa uznanie w całym świecie helleńskim. Rzecz jasna, zdobywa je nie jako w zór ateński lecz jako w zór panhelleński. K ry ty c y dem okracji ateńskiej i zwolennicy idealizowanej S p a rty mogą być z powodzeniem gorącymi orędownikami paidei; typow ym przykładem pod tym względem jest Teo- pomp.

Nowa paideja, w przeciw ieństw ie do paidei w ędrow nych nauczycieli, sofistów, nie zerwała więzów z tradycjam i i instytucjam i poszczególnych miast, lecz mimo to stała się w spólnym dobrem Greków. Ideał polityczny Isokratesa zakłada tę w spólnotę; jego pu nkt w idzenia nie jest ściśle ateński lecz panhelleński. Na tym m iędzy innym i polega podstawowa różnica między w zorem k u ltu ro w ym Isokratesa i Tukidydesa.

Paideja z czasów Isokratesa jest uważana za istotny element w dzia­ łalności politycznej. Dowodzi tego zarówno dzieło samego Isokratesa jak i to, co zostaje z dzieł najw ażniejszych historyków tej epoki Efora i Teo- pompa, z których p ierw szy był być może osobiście związany z Isokratesem, a drugi prawdopodobnie z nim ryw alizow ał (takie jest przynajm niej zdanie F. J a c o b y e g o ). Twórczość historiograficzną Teopompa —

(12)

która jest naturalnie, za wzorem Tukidydesa, opowiadaniem o zdarze­ niach w ojennych i politycznych — przepaja idea panhelleńskiej paidei, jak w ykazał A. M o m i g l i a n o 21. Również dzięki M om igliano22 wiem y, że Efor posługuje się ideą paidei, by rzucić światło na polityczne i wo­ jenne zdarzenia z historii greckiej; i tak krótJkotrwałość hegemonii tebańskiej tłumaczy faktem , że Tebanie nie posiadali paidei ni aretë, którą d a je paideja, lecz w yłącznie aretë żołnierską; sam Epaminondas odnosił w ielkie sukcesy, ponieważ w odróżnieniu od sw ych w spółobywateli posia­ dał paideję.

Lecz w przeciw ieństw ie do Tukidydesa logoi, k tóre stanowią część składową paidei z IV wieku, nie są nastawione jednostronnie na poznanie obiektywnego układu sił w określonej sytuacji politycznej. Przede w szy­ stkim uznaje się praw ow itość w ielu typów logoi, jak w w ypadku Isokra­ tesa; na przykład logoi o rodach półbogów czyli erudycyjne badania nad daw ną trad ycją mityczną. W ielka różnorodność logoi, k tórym i sofiści z V w ieku posługiwali się w sw ej nauce, obliczonej na w ykształcenie m ężów stanu, rozw ija się teraz i stopniowo przeradza w serię autono­ micznych studiów.

Poza tym logoi dotyczące kw estii politycznych staw iają sobie za cel raczej persw azję, w pływ na ludzi, psychagögia niż odkrycie obiektyw nej sytuacji. Isokrates sądzi, że nie sposób osiągnąć pew nej w iedzy przekra­ czając granicę przypuszczenia (doxazein i stochazesthai). Logoi polityczne m ają dla niego cel zasadniczo praktyczny: dążą do persw azji 23, jak logoi sofistów. Tak rodzi się koncepcja w ym ow y, która miała królow ać nie za­ grożona przez nikogo w epoce k u ltu ry hellenistycznej i rzym skiej.

Co w ięcej, uw ażając m ow y polityczne za narzędzie persw azji, a nie poznania obiektywnego, Isokrates rozw ija i podkreśla ich stronę estetycz­ ną w stępując tym sposobem w ślad y sofistów, zwłaszcza swego mistrza, Gorgiasza. Zrozumiałe więc, że stawia na tym samym poziomie przyjem ­ ność, któ rą dają m ow y „helleńskie, polityczne i panegiryczne” i przyjem ­ ność, któ rą daje recytacja lub śpiewanie poezji. Pod tym względem także cała starożytność podąży za Isokratesem w ysuw ając zawsze na pierw szy plan estetyczny aspekt w ym ow y. P rzy tej sposobności należy zaznaczyć, że logos historyków , k tó ry od czasów Tukidydesa pozostanie dla Greków pokrew nym gatunkiem z logoi p o lityczn ym i24, w IV w ieku jest również opanowany przez troskę o persw azję, a co za tym idzie w parze, przez troskę o przyjem ność. Widać to w każdym razie na przykładzie Teopom- pa, k tó ry chociaż naśladuje Tukidydesa w w yborze przedm iotu historii, dba, jak się w yd aje, bardziej o efek ty retoryczne swego opowiadania niż o obiektywne, naukow e przedstawienie opisywanych zdarzeń. Późniejsi h istorycy starożytni będą pod tym względem naśladować Teopompa, nie Tukidydesa — poza w yjątkam i, zwłaszcza ·ζ w yjątk iem Polibiusza.

21 A. M o m i g l i a n o , T e o p o m p o , „R iivista d i F ilo lo g ia e di Istru zio n e C la s s ic a ”, N S. t. IX , 1931, s. 230—2:4'2, 335—353, p rz e d ru k w : T e r z o c o n t r i b u t e a l l a s t o r ï a d e g l i

s t u d i c l a s s i c i e d e l m o n d o a n t i c o t. I, R o m a 1966, s. 367—392.

22 A. M o m i g l i a n o , L’e g e m o n i a t e b a n a i n S e n o f o n t e e i n E f o r o , „A ten e e R o m a ”, S e r ie III, 3, n. 2, 1935, s. 101—117, p rz e d ru k w : T e r z o c o n t r i b u t o a l i a s t o r i a d e g l i s t u d i c l a s s i c i e d e l m o n d o a n t i c o t. I, s. 347—365; w ty m o sta tn im w y d a n iu zob. s. 361—365. 23 F . Z u c k e r , I s o k r a t e s P a n a t h e n a i k o s , B e r lin 1954, s. 2S. 24 A . M o m i g l i a n o , L’e r e d i t à d e l l a f i l o l o g i a a n t i c a e i l m e t o d o s t o r i c o , „ R iv is ta S to r ic a I t a lia n a ” t. L X X , 1958, s. 442-—458, p rz e d ru k w : S e c o n d e c o n t r i b u t o a l l a s t o r i a d e g l i s t u d i c l a s s i c i , R o m a 1960; w ty m o sta tn im w y d a n iu zob. s. 465.·

(13)

373 BE N E D E TTO B R A V O

W arto wreszcie zwrócić uwagę na ciekaw y ustęp z „Peri aintidoseós” Isokratesa (203— 204). A u to r przypom ina w nim Ateńczykom, że w ielu w ychow anków szkoły „sofistów ”, n aw et jeśli prow adzi życie zwykłych obyw ateli (idioteueiri), „jest w rozmowach i kontaktach z ludźmi [homiliai] bardziej pełnych uroku [chariesteroi] niż uprzednio”. Logoi „sofistów ” z IV w ieku i naturalnie przede wszystkim logoi samego Isokratesa, p rz y ­ czyniają się zatem do zadzierzgnięcia przyjem n ych i „wdzięcznych” sto­ sunków z ludźmi. Stoim y jedynie o k rok od pojęcia, na w yrażen ie którego Latynow ie stw orzyli w yraz hum anitas; dla Cycerona w ym ow a będzie najdoskonalszym w yrazem d najskuteczniejszym narzędziem humanitas.

Pod jednym istotnym względem paideja z epoki Isokratesa zgadza się całkowicie zarazem z sofistami V wieku i z Tukidydesem: logoi, sophia bądź philosophia nie zm ierzają w żadnym przypadku do poznania pod­ staw y czy m etafizycznego sensu świata. Odkąd sofiści zarzucili w ra d y ­ k aln y sposób m etafizyczny kierunek filozofów z V I i początków V w ieku25, problem podstaw y czy sensu św iata nie istnieje ani dla Tukidydesa, ani dla Isokratesa, ani dla jego współczesnych, k tó rzy w yp racow u ją taki sam typ paidei co on. H e ra k lit26 posługiwał się zaczerpniętym z potocznego języka w yrazem logos na Określenie „sensu” św iata (świata, w którym człowiek i jego w artości nie są jeszcze oddzielone od n atury, physis 27), a zarazem też na określenie „m ow y”, która „zdaje spraw ę” z „sensu” świata. Z drugiej strony zmienił trad ycyjn e znaczenie w yrazu sophos mówiąc (fr. 32 D i e l s - K r a n z ) : „jedna rzecz, jedynie mądra, sophon, nie chce i chce być nazyw ana imieniem Zeusa”. Przeznaczał więc p rzy­ m iotnik sophos w yłącznie dla boskiego logos, dla bóstwa jako jedynego i niezmiennego substrátu w szystkich rzeczy, k tó re rodzą się i giną, i pro­ wadzą w alkę m iędzy sobą. H eraklit prawdopodobnie też w ym yślił w yraz philosophos, b y zastąpić nim przym iotnik sophos, k tó ry jego zdaniem nie mógł być zastosowany do człowieka 28. Żadnego śladu tych spekulacji nie spotykam y w terminologii sofistów, Tukidydesa czy Isokratesa, którzy posługują się w yrazam i logos, sophos, philosophos (bądź sophia, philo­ sophia, philosophein) tak, jak gdyby H eraklit w ogóle nie istniał.

Lecz należy przeprowadzić jeszcze jedno rozróżnienie. Sofiści z V w ie­ ku zerw ali z w izją św iata filozofów z poprzedniej epoki, dla których św iat ludzi i św iat n atu ry, ład w artości i praw ludzkich z jednej stron y i ład n a tu ry z drugiej, stanow iły jedną całość. Sofiści pojm ow ali św iat w artości i praw ludzkich jako „umowę” w przeciw ieństw ie do physis. W artości i praw a ludzkie u traciły w ten sposób w iążący charakter, a physis utraciła boski sens. Pod ty m względem ni Tukidydes, ni Isokrates nie podążają w ślad y sofistów. Tukidydes nie w ątp i przez chw ilę w abso­ lu tn ą w artość w zoru kulturowego, k tó ry sobie stworzył. Podobnie Isokra­ tes nie m yśli bynajm niej traktow ać paidei jako zbioru „umów” ; również w ierzy w jej wartość absolutną. N aturalnie idea, że wartości, które nadają sens św iatu, zostały stworzone przez grupy iudzlkie, że są tw oram i spo­ łecznymi, historycznie uw arunkow anym i, względnym i, zmiennymi i prze­

25 H. F r a n k e l , W e g e u n d F o r m e n f r ü h g r i e c h i s c h e n D e n k e n s . L i t e r a r i s c h e u n d p h i l o s o p h i e - g e s c h i c h t l i c h e S t u d i e n , h rsg . vo n F. T i e t ż e , M ü n ch en I960, s. 237: D a s H a u p t a n l i e g e n d e r f r ü h g r i e c h i s c h e n P h i l o s o p h e n w a r d i e M e t a p h y s i k . 26 H. F r a n k e 1, D i c h t u n g u n d P h i l o s o p h i e d e s f r ü h e n G r i e c h e n t u m s 2, s. 423 n. 27 T am że, s. 293 n. 28 P o r. k o m e n ta rz H. D i e 1 s a do f r a g m e n tu 35 D iels H e r a k lita , [w :] D i e l s - - K r a n z , D ie F r a g m e n t e d e r V o r s o k r a t i k e r , I12, s. 159.

(14)

m ijającym i, a mimo to nie (przestają być w artościam i — ta idea nie mogła narodzić się w um yśle Tukidydesa, Isokratesa czy w ogóle jakiegokolwiek przedstawiciela starożytności; dziś jeszcze jest ideą stosunkowo nową, przyjm ow aną nie bez oporów w ew nętrznych. W epoce starożytnej, kiedy ktoś sądził, że w artości są „umową”, negował ich ch arakter jako wartości. Ponieważ Tukidydes i Isokrates są całkowicie przekonani o w artości sw ych w zorów ku ltu row ych, m am y praw o twierdzić, że odrzucają rozdział i przeciwieństwo m iędzy k u ltu rą i naturą, wprowadzone przez sofistów, i że są przekonani o podstawie m etafizycznej sw ych w zorów kulturow ych, mimo że to przekonanie nie osiąga poziomu ich świadomości dysk u rsyw - nej, mimo że obaj zdecydowanie stronią od w szelkich problem ów m eta­ fizycznych.

Dochodzimy tutaj do sedna paidei, która zaczyna się zarysow yw ać u Tukidydesa, osiąga coraz szerszy zasięg społeczny w IV w ieku, b y pano­ wać niepodzielnie w epoce hellenistycznej i rzym skiej : jest to kultura uboga w zainteresowania m etafizyczne, nastaw iona głównie na ziemski św iat ludzi, stosunków ludzkich, lecz tworząca zarazem bogaty wszech­ św iat wartości z przekonaniem, że uznane przez nią w artości m ają pod­ stawę, rękojm ię m etafizyczną29. K u ltu ra m etafizycznie nasycona, w pod­ w ójnym sensie: przepojona m etafizyką, a jednocześnie bardzo daleka od nienasycenia metafizycznego, które cechuje późniejszą k u ltu rę od III w ieku n.e.

Rzecz jasna, rekonstruow any przez nas „idealny ty p ” paidei z epoki Isokratesa pom ija świadomie cały zespół bardzo w ażnych faktów . Przede wszystkim nie uw zględniam y Platona i A rystotelesa. R yw alizacja m iędzy Platonem i Isokratesem ma sw ój ścisły odpowiednik w radykalnej sprzeczności pomiędzy ich postawami intelektualnym i. Platon jest głębo­ ko zainteresow any spraw am i m etafizyki; nie zadawala się odrzuceniem wprowadzonego przez sofistów podziału m iędzy św iatem w artości i praw a św iatem natury, lecz jest nim głęboko zaniepokojony i stara się go usunąć naw iązując, w now ej sytu acji określanej przez sofistów, do spe­ kulacji m etafizycznej m yślicieli presofistycznych. W jego ujęciu sophia staje się znów poznaniem boskiej podstaw y i boskiego sensu św iata, ale sama podstawa i sens św iata nabierają cech transcendentnych, podczas gdy u Anaksym andra czy H eraklita m iały charakter im m anentny. W yraz philosophos traci też u Platona swe już obiegowe znaczenie zyskując nowe, pod pew nym i względam i prawdopodobnie bliskie — jakkolw iek pod innym i bardzo dalekie — znaczeniu, które posiadał u H eraklita: „filozofem ” według Platona jest człowiek, k tó ry przez całe życie kroczy naprzód nieskończoną drogą prowadzącą do poznania wiecznych, nie­ zmiennych „form ” i ich boskiego ła d u 30. Logos bądź logoi stają się narzę­ dziem w procesie poznania „filozoficznego” czyli metafizycznego. Paideją, jakiej n ależy udzielać w idealnym państwie zarówno mężczyznom jak kobietom, jest paideja, kierow ana przez naukę o ładzie transcendentnym , zogniskowana całkowicie wokół bóstwa. Mimo poważnych m odyfikacji to

29 M y ś l m o ja , w e d le k tó r e j t a k u lt u r a z a k ła d a ła b y p rz e k o n a n ie o m e ta fiz y c z n y c h p o d sta w a c h w a rto śc i, p rz e c iw s ta w ia s ię k o n c e p cji p ro p o n o w a n ej p rz ez B. S n e 11 a (por. p rz yp . 110 o raz tego ż, D i c h t u n g u n d G e s e l l s c h a f t . S t u d i e n z u m E i n f l u s s d e r

D i c h t e r a u f d a s s o z i a l e D e n k e n u n d V e r h a l t e n i m a l t e n G r i e c h e n l a n d , H am b u rg

1965, s. 175— 194).

30 H. v o n A r n i m p rz y p is u je S o k ra te s o w i p rz e ła m a n ie tra d y c y jn e g o , s o fisty c z - nego sposobu u ż y w a n ia te r m in u p h i l o l o g o s ( L e b e n u n d W e r k e d e s D io v o n P r u s a , s. 17 п.). Zob. je d n a k co ten sam a u to r p isze w ty m s a m y m d ziele n a s. 64—·67.

(15)

380 B E N E D E TTO B R A V O

nastaw ienie m etafizyczne spotykam y również u A rystotelesa. Właśnie A rysto teles rozw ija system atyczne badania nad „bytem ” jako ta k im 31. Nie przez przypadek w yra z „m etafizyka” narodzi się później z przypad­ kowego tytułu jednego ze studiów Stag iryty.

W perspektyw ie dziejów paidei, k tóre tu taj śledzimy, Platon i A ry sto ­ teles stanow ią w yjątek. Fakt, że nasza konstrukcja „idealnego typ u ” paidei dopuszcza w y ją te k o takim ciężarze gatunkowym , nie musi zakra­ wać na absurd. W IV w ieku w zór ku ltu ro w y, z k tórym łączym y w yra z paideja, dopiero się tw orzy; stoją jeszcze otw orem liczne możliwości. Platon i A rystoteles w yb rali możliwość k u ltu ry nastaw ionej na m etafi­ zykę św iata transcendentnego. Większość ludzi wykształconych z ich epoki wstąpiła na drogę całkiem odmienną. W około pięćdziesiąt lat po śmierci A rystotelesa w zór k u ltu ro w y paidei, spotykany już u Isokratesa, w form ach znacznie bardziej złożonych i rozw iniętych ustali się defini­ tyw n ie i zyska niem al powszechne uznanie. Nie p rzejaw i żadnych w y ją t­ ków w rodzaju filozofii m etafizycznej Platona i A rystotelesa do chwili wkroczenia w fazę kryzysu, co- nastąpi dopiero w II i znacznie bardziej w yraźnie w III wieku n.e.

Nasz „idealny ty p ” paidei pozostawia też na uboczu inną postawę intelektualną, któ ra wszakże nie stanow i „w yjątk u ”, lecz w spółistnieje ze wzorem paidei od jego narodzin do upadku. -Mamy na m yśli postawę, którą można określić z grubsza — opierając się na jej -najbardziej jaskra­ w ym i rad ykaln ym przejaw ie — postawą cyniczną.

Nauka Sokratesa, która posłużyła za punkt w yjścia dla badań m eta­ fizycznych Platona, odegrała analogiczną rolę względem prądu m yślow e­ go, całkowicie przeciwstawnego zarazem filoizofii w sensie platońskim i arystotelesowski-m, jak również filozofii w ujęciu Isokratesa: prądu myślowego, k tó ry zapoczątkował A n ty s te n e s 32, sofista naw rócony na sckratyzm . Ze sw ej szkoły sofistycznej A ntystenes zachował przekonanie, że wszystko, co grupy ludzkie uw ażają za dobro, piękno, sprawiedliwość i powinność, innym i słow y uznane społecznie w artości i praw a różnych grup ludzkich są po prostu „umową” -bez żadnej podstaw y w „naturze”; zachował też indywidualizm , związany z sofistycz-ną koncepcją stosunków m iędzy k u ltu rą i naturą. Zamiast jednak, wzorem sofistów, zachęcać oświecone jednostki do zdobywania w ładzy nad współobywatelam i, A n ty ­ stenes nakłaniał je do rezygnacji z w szelkiej dążności do potęgi i z w szel­ kich potrzeb będących tw orem k u ltu ry tłumacząc, że każdy człowiek po­ w inien jedynie zabiegać o „cnotę” — aretë, w istocie sw ej czysto nega­ tyw ną, polegającą -przede wszystkim na w yzbyciu się dążności do potęgi i do zaspakajania potrzeb, w yrosłych na tle życia społecznego. Philosophia posiada dla A ntystenesa funkcję czysto praktyczną: praw da jest rów no­ znaczna z cnotą.

Szkoła, założona przez A ntystenesa i od przyd-omka Diogenesa „psa” nazwana cyniczną, -nie mieści się rzecz jasna w naszym wzorze paidei; co w ięcej stanow i je j całkowite zaprzeczenie. P rąd cyniczny będzie istniał -obok paidei i będzie na nią w yw ierał znaczny w pływ . Pewne kierunki w filozofii z epoki hellenistycznej i rzym skiej, k tó re trudno byłoby w y ­ kluczyć całkowicie z „idealnego typ u ” paidei, zbliżają się bardzo do cy­

31 P . A u b e n q u e. L e p r o b l è m e d e l ’ê t r e c h e z A r i s t o t e . E s s a i s u r la p r o b l é m a ­

t i q u e a r i s t o t é l i c i e n n e , P a r is 1962.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stały przyniesione przez lądolód, częściowo także przez dryfujące góry lodowe, zarówno z północnej i południowej części Półwysou An- tarktycznego, jak

Bieżące numery można nabyć lub zamówić w księgarniach „Domu Książki” oraz w Ośrodku Rozpowszechniania Wydawnictw Naukowych Polskiej Akademii Nauk —

d u p lik acje, czyli zdw ojenie pew nych genów czy też w iększych odcinków chrom osom

Problem y osiedli ludzkich obejm ują 18 punktów : rozpoczyna je można by powiedzieć truizm , ale jakże często nie b ran y pod uwagę: „Środowisko osiedli

Z niewielkim i wartościami ciepła topnienia 1 wysoką tem peraturą topnienia kryształów plastycznych wiąże się też w ysoka wartość tak zwanej „stałej

w acji astronom icznych, w szczególności do obserw acji położeń planet, co zresztą było dyktow ane z znacznym stopniu przez potrzeby, astrologiczne.. Do celów

łom i po pewnym czasie wykształca brakującą łodyżkę, która pow staje bądź na miejsce rzęski, bądź też niezależnie od niej, przy czym jednak ew entualne

plazm y ja ja mogą wpływać n a działanie genów, które z kolei działają na proto- plazmę, zapoczątkowując szereg w zajem ­ nych reakcji, dzięki którym