• Nie Znaleziono Wyników

Dorożki i komunikacja autobusowa - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dorożki i komunikacja autobusowa - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAWA PODLIPNA

ur. 1930; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, autobusy, dorożki

Dorożki i komunikacja autobusowa

Dorożki? To stały na Kowalskiej. I mi się zdaje, że tutaj były dorożki na Hanki Sawickiej. Jak to się teraz nazywa? Na Świętoduskiej. Tutaj były dorożki. A na Kowalskiej to po wyzwoleniu były. Ale przed wojną to ja nie pamiętam.

Ja nie jechałam [dorożką przed wojną]. Ojciec, pamiętam, jechał. Pamiętam ojciec gdzieś był u kolegi. No i tam popiły, i dorożkę sobie wziął. A ojciec był taki elegancki.

Kapelusz miał, getry. Pan nie wie, jakie to getry były. Takie jak z filcu i to jak półbuty, jak ktoś elegancki był, to miał półbuty, zakładał sobie getry. Te getry takie były albo siwe albo beżowe i to na takie zatrzaski, o tak się o, zaciągało, a tu w półbutach. No. I ojciec miał właśnie te getry i tam jechał, a naprzeciw tego naszego domu mieszkał doktor, felczer. I dobrze mu się powodziło, bo pracował w szpitalu Bożego Jana, a prywatnie jeszcze przyjmował, zawsze miał dużo ludzi. I mówi tak: ,,Ooo, źle się na świecie robi – do mojej babci powiedział – jak już taki pastucha jeździ dorożką, to niedobrze jest”. I babcia powtórzyła mu i mówi: ,,O, Władek, to ty dorożką jeździsz?”

Dorożki były [przed wojną], a taksówki to zaraz po wyzwoleniu były. A przed wojną to pamiętam, tam jeździły te autobusy. I zapomniałam, jak się nazywały. To autobusy jeździły trasą do Kurowa i na Warszawę tutaj. Bo pamiętam babci mąż we Włostowicach pochowany, to babcia zawsze jeździła na Wszystkich Świętych właśnie tymi autobusami prywatnymi, tak. Nie było państwowych, tylko tak jak spółka, bo to było, pamiętam, po trzech, czterech ludzi do tego należało. Tak jak wujek mówił, że jeden to nie wiem czy był, tylko najmniej dwóch było albo czterech do tego należało.

No i tymi pieniędzmi się chyba dzieliły jakoś, no nie wiem. No ale też chyba podatki opłacały.

Była [komunikacja autobusowa przed wojną]. To tutaj od stacji też była jedynka. I na Wiejskiej końcowy miała. Przed samym mostem tym starym. To raz chyba na godzinę, chyba raz na godzinę jeździła ta jedynka. Jak już jeździła ta jedynka, to wszystkie dzieci czekaliśmy, jak jedynka przyjedzie, i czekaliśmy kto to przyjechał, kto wsiądzie i pojedzie do miasta. Ale innych linii, to nie pamiętam... nie wiem, bo na

(2)

Kalinowszczyźnie to tylko jedynka była. I nawet nie wiem czy, no chyba miała gdzieś jakieś przystanki, bo po wojnie, po wyzwoleniu to też jedynka była, to już jeździła do fabryki samochodów. Ale tyle narodu było zawsze, że ludzie o tak wisiały. Nie były drzwi zamknięte. Tuż po wyzwoleniu, tak. Pamiętam taki chłopak jechał do miasta i tu na Ruskiej taki zakręt, to to były jeszcze kocie łby wtedy. I ten chłopak właśnie jechał, i na zakręcie wypadł. I przyleciał jeszcze do domu, a tu mieszkał na Kalinie, i przyleciał jeszcze do domu, drzwi roztworzył, upadł i umarł. Młody był. Co on miał?

Chyba dwadzieścia lat, dwadzieścia jeden. Piotrek, pamiętam, się nazywał, a nazwiska zapomniałam.

Ja nie jeździłam tą jedynką. Ojciec, jak tam jechał do kolegi, to tam jeździł, tam gdzieś na Garbarskiej, ale ludzie to kiedyś chodziły na piechotę. Na przykład mój wujek mieszkał, matki brat, na Garbarskiej, to wszystko na piechotę nad rzeką szło.

Tam nie było tak mody na samochód czekać. Szło wszystko. Z Czereśniowa, z Jakubowic, to wszystko na piechotę chodziło. Długie, Wólka, to na piechotę wszystko. Albo furmanki były, tylko furmankami, pamiętam, przyjeżdżało wszystko.

[Czy byłam przed wojną na dworcu PKP?] Nie. Znaczy, przechodziłam tylko pod tunelem jako to pociągi, to się bałam nawet iść, taki ten szum był okropny, puch, puch, no. A tak, to nie, nie byłam.

Data i miejsce nagrania 2015-06-24, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Weronika Witosław

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bo wtedy, nie pamiętam co to było takiego, że tyle ludzi się zebrało i każdy chciał zobaczyć to krematorium.. I ja z koleżanką byłam, ale to się rozproszyło wszystko, bo

Bo to nawet po wyzwoleniu, nawet magiel był właśnie u tego Sacharskiego, na Wiejskiej, tylko to już był elektryczny, tośmy tam chodzili, a tam do księdza to się chodziło,

Tylko takie starowiny i to przeważnie takie, no nie wiem, ja tak się tam nie znałam, ale jak się tak rozmawiały, to że to na przykład gospodarz, babcia przepisała gospodarstwo

Tam były takie wnęki i tam człowiek ani nie mógł siąść, ani nie mógł stanąć, tylko taki pochylony był. Data i miejsce nagrania

Jak wyszłam za mąż i siostra, to ona zajęła sobie jeden pokój, właśnie co piekarnia była, to tam chleb był na tej podłodze.. Toś my szkłami, bo nie było też takich

No to w czterdziestym czwartym roku to też dostał, bo kto miał prawo jazdy, to żeby się zgłaszać.. Takie było, że to kierowców

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, wyzwolenie Lublina lipiec 1944 roku, obóz koncentracyjny na Majdanku, ulica Lubartowska, ulica Cyrulicza, Żydzi, Holocaust.. Majdanek

Ale pamiętam to chyba jeden dzień w tygodniu to ten lód tylko, bo to furmanki przyjeżdżały po ten lód. Bo to jakby tak na bieżąco, to by się