• Nie Znaleziono Wyników

Praca po wojnie - Stanisława Ziemnicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca po wojnie - Stanisława Ziemnicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAWA ZIEMNICKA

ur. 1921; Józefów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny, praca, Lubelska Spółdzielnia Spożywców, bank

Praca po wojnie

W LSS-ie poznałam się z moim mężem, który też był zahaczony w tej organizacji.

Przeniosłam się do banku i dopóki się drugie dziecko nie urodziło, to pracowałam w banku. Zaczęłam w banku Społem, to była wieczna reorganizacja. Życie gospodarcze tworzyło się nie od zera co prawda, bo jakaś tam baza była, ale organizacyjnie to prawie od zera, to te reorganizacje były bardzo liczne. W spółdzielczości to przede wszystkim – ledwie zaczęliśmy pracować, ci nowi pracownicy – nas wysłali na kurs samorządowy. Nauczyć nas czytać i pisać po spółdzielczemu – prawa spółdzielczego, przepisów spółdzielczych, samorządowych i tego, i tamtego. I ja już chyba z sierpnia [19]44 roku mam zaświadczenie, że ukończyłam kurs samorządowy w Lubelskiej Spółdzielni Spożywców. Nas od razu szkolili. Szkolili też i w kierunku księgowości, i w kierunku samorządowym, tak że spółdzielnia podnosiła kwalifikacje pracowników, dbała o to, żeby mieli kwalifikacje. W LSS-ie przez dwa lata pracowałam, [19]44-[19]46. W [19]46 roku to już sobie pomyślałam, że co ja będę w LSS-ie tylko sekretarką jakąś [być], pójdę do banku – miałam ukończony kurs księgowości. Poszłam do Banku Społem, ponieważ ten sam resort był. W ramach reorganizacji bank się zaczął nazywać Bank Gospodarstwa Spółdzielczego. W ramach kolejnej reorganizacji stałam się pracownikiem Banku Rolnego z siedzibą na Chopina. Dla mojej mamy, która całe życie jako biedna rolniczka była zadłużona w tych bankach, jak zobaczyła swoją córkę za ladą w Banku Rolnym, to była największa satysfakcja. I w banku pracowałam, dopóki się nie urodziło drugie dziecko, do [19]51 roku. Później od [19]51 do sześćdziesiątego któregoś nie pracowałam, dopóki dzieci były małe.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-07-13, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman, Marek Nawratowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I to mi się udawało, a zwłaszcza w „Wścieklicy”, gdzie po prostu, uważam że Lis zrobił rewelacyjną scenografię malarską.. To było tak, jakby właśnie – jak poszła

Później był taki stół pochyły i wtedy wozili mężczyźni glinę na ten stół, a my mieliśmy formy i takie okrągłe coś z drutem, tym się ściągało nadmiar gliny, i cegłę

Potem Niemcy weszli, były kartki, nie było co jeść, wieś nas utrzymywała, bo przychodzili z mlekiem, to się od razu kupowało pięć-sześć litrów, to

A stryj mój –który obok nas mieszkał i był na tej wojnie rosyjsko-japońskiej, i znał bardzo dobrze rosyjski –to jak szły te wojska, czasem się zatrzymywały we wsi, czy tam

Mój mąż był stałym bywalcem, a ja od czasu do czasu się tam pokazałam, więc ja niewiele na ten temat mogę powiedzieć.. Wiem tylko tyle, że dzięki Norze dzieci

Zamilkł telefon, zamilkło radio, komunikacja – jeszcze to była zima – komunikacja [się urwała].. Myśmy mieli taką zaprzyjaźnioną rodzinę, która się miała

A później jak był ten Międzyzakładowy Komitet – potem to się nazywało „Solidarność”, ale przed tym to jeszcze nie było tej nazwy – to tam się chodziło, bo

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak