• Nie Znaleziono Wyników

Edukacja i pierwsze doświadczenia zawodowe - Jan Leus - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Edukacja i pierwsze doświadczenia zawodowe - Jan Leus - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAN LEUS

ur. 1959; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność, edukacja drukarska, Liceum Poligraficzne nr 6 w Lublinie

Edukacja i pierwsze doświadczenia zawodowe

Zacząłem chodzić do szkoły podstawowej w 1966 roku, do Szkoły Podstawowej nr 22 im. Walerego Wróblewskiego, która się mieściła na ulicy Bronowickiej. Chodziłem tam przez osiem lat, od pierwszej aż do ósmej klasy.

Później na rok przeniosłem się do Puław – chodziłem do Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych im. Adama i Jerzego Czartoryskich. W Puławach mieszkałem u siostry.

W tym czasie pierwszy raz zetknąłem się z drukarnią – po podstawówce przez rok pracowałem jako uczeń w drukarni, która się mieściła w Puławach na [ulicy] Wojska Polskiego. Był to odział Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Usług Poligraficznych, którego dyrekcja była w Lublinie i mieściła się na ulicy Okopowej. Płacono mi, jeśli sobie dobrze przypominam, 250 zł, bo byłem uczniem i zaczynałem się wszystkiego uczyć od podstaw. Moim mistrzem był wtedy pan Józef Banaszek, kierownikiem był linotypista pan Andrzej Michalski. Miałem się uczyć przede wszystkim rozkładu kaszty, materiału... – wszystkiego, co było związane ze składem typograficznym.

Zacząłem od składu ręcznego. Na początku pokazano mi, gdzie który materiał leży, jakiej jest grubości. Następnie uczono mnie zwijać sznurki (takie konopne), bo tymi sznurkami – już po z złożeniu danego składu – trzeba było związać formę, żeby się nie rozsypała. Także to też w pewnym sensie nauka taka była: jak się prawidłowo zwija sznurek, żeby on się nie rozwalił. To były najprostsze rzeczy, od których zaczynałem.

Po roku przeniosłem się Lublina, gdzie otworzono szkołę, którą skończyłem. Było to Liceum Poligraficzne nr 6 w Lublinie, które mieściło się w Technikum Chemicznym na Alejach Racławickich. Liceum było czteroletnie. Mieliśmy warsztaty w ciągu roku szkolnego i praktyki w trzeciej klasie, miesięczne praktyki w wakacje letnie. Za te praktyki raz nam zapłacono.

(2)

Data i miejsce nagrania 2013-06-13

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Katarzyna Kuć-Czajkowska, Anna Sawa

Redakcja Małgorzata Maciejewska, Anna Sawa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z dzieciństwa został mi właśnie taki urywek, bo moja siostra pracowała [w drukarni na Żmigrodzie] na zecerni.. Zapamiętałem, że tam był szum i tak mi się to utrwaliło, taki

W 1980 roku, jak żeśmy się dowiedzieli, że coś się zaczyna dziać, myśmy [drukarnia przy ulicy Kościuszki] się też zatrzymali.. Cały nasz zakład powiedział, że

Druga grupa to były łatwe [do składania teksty], tak zwana woda, bez żadnych wstawianych znaków, bez niczego, to można było szybko składać. Trzecia grupa to już jakieś tabelki,

Trzeba było nową kolumnę zaczynać od akapitu albo nie wolno było zostawiać na końcu kolumny wiersza, w którym było przeniesienie. Korektorki na to

To jest składacz, który z poszczególnych czcionek składa i łamie ten skład, który złożył linotypista, który dostarcza zecerowi skład w wierszach.. To nie są już

Jak tutaj w Lublinie była spartakiada, myśmy mieli w Lubelskich Zakładach Graficznych koło wędkarskie, nie chwaląc się byłem jednym z założycieli.. Zorganizowaliśmy [więc]

Jak pracowałem na linotypach [w drukarni przy ulicy Unickiej], to się podchodziło do kolegi i przywiązywało mu się do takiej wajchy, którą ciągnął, żeby łapa spadła po

Teraz nie łapie się psów, a on wyłapywał i do tej budy, i żeby ktoś się zgłosił po tego psa to musiał zapłacić.. Bezpańskich psów