• Nie Znaleziono Wyników

Villanella : od Anonima do Barańczaka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Villanella : od Anonima do Barańczaka"

Copied!
224
0
0

Pełen tekst

(1)

J od Anonima / do Barańczaka

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Katowice 2006

(2)

V illan ella - gatunek liryczn y w yw odzący się z renesansow ych W łoch, początkow o tow arzyszący dw orskiej m uzyce i tańcom . W X X w ieku podejm ow any przez takich pisarzy, jak: Jam es Joyce, W ystan Hugh Auden, Dylan Thom as, T heod ore Roethke, Sylvia Plath, E lizabeth Bishop, Jam es M errill; w yraża proble­

m atykę m iłosną, egzystencjalną

i m etafizyczną. W literaturze

polskiej słynn e stały się villan elle

Stan isław a Barańczaka. O becnie

v illan ella na pow rót fascy n u je

poetów.

(3)

Villanella

(4)

PODRĘCZNIKI I SKRYPTY

P

UNIWERSYTETU ŚLĄSKIEGO W KATOWICACH

N R 61

(5)

Joanna

Dembińska-Pawelec

od Anonima do Barańczaka

Kole kej F«raa

ntetyckicl Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Katowice 2006

(6)

Redaktor serii: Historia Literatury Polskiej Marek Piechota

Recenzenci Teresa Kostkiewiczowa

Tadeusz Sławek Tomasz Stępień

86-348563

(7)

Spis treści

C z ę ś ć I: P o e ty k a i d z ie je g atu n k u

W prow adzenie do poetyki gatunku... 11

Zarys h is to r ii... 24

Villanella we W ło s z e c h ... 29

Villanella w P o l s c e ...36

Villanella we F ra n c ji...42

Villanella w A n g l i i ...57

Villanella w A m e r y c e ... 68

Sytuacja gatunku w XX w ie k u ...72

Model Passerata i jego parafrazy... 73

James J o y c e ...73

Ezra P o u n d ...77

William E m p s o n ... 81

Wystan Hugh A u d e n ...87

Dylan T h o m a s ... 92

Theodore Roethke... 99

Sylvia P l a t h ...‘ ...105

Elizabeth B is h o p ... 110

Tom D i s c h ...115

Loose-line f o r m

... 118

Joseph L a n g la n d ... 119

James M e rr ill...123

(8)

Marilyn H a c k e r ...127

Rachel H a d a s... 130

Stanisław B a r a ń c z a k ... 132

Free f o r m ... 136

Gilbert S o r r e n t i n o ... 137

I n n i ... 139

Z a k o ń c z e n ie ...145

Część II: Interpretacje Stanisław Barańczak: Co mam p o w ie d z ie ć ... 155

Stanisław Barańczak: Debiutant w p r o c e d e r z e ...164

Stanisław Barańczak: Powiedz, że w k r ó t c e ... 181

Stanisław Barańczak: Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził . . . . 198

B i b l i o g r a f i a ... 211

Prace dotyczące v i l l a n e l l i ... 211

Słowniki i encyklopedie... 212

Nota b ib lio g r a f ic z n a ...213

Yillanelle cytowane w książce . ... 215

(9)

Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta, kiedy szedłeś wzdłuż bloku. A w tej samej chwili waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.

„Non sópiu..." - ten żar róż bez ciężaru, ten żart na śmierć i życie, pędzący za chmarą motyli

anapest tętna. Właśnie ta aria Mozarta

m i a ł a tu brzmieć, jak gdyby istniała gdzieś karta praw przechodnia spod bloku, której nie gwałcili ci inni my, ci z gruzów wznoszący mocarstwa - gwarancja, że choć jedna zasłona, nie zdarta do szczętu płyta, przetrwa; że zawsze uchyli jakieś okno czy wyrok ta aria Mozarta.

Jak gdyby wszystkie dobra zdążyła ta martwa ręka niepoczytalnie zapisać nam, czyli

kupczykom gruzów, z których wstawały mocarstwa, w których rosła, wbrew nim, na niczym nie oparta wiara, że to nie błąd, że nigdy się nie myli

w oknie na którymś piętrze ta aria Mozarta.

Waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.

(10)
(11)

C zęść I

Poetyka i dzieje gatunku

(12)
(13)

Wprowadzenie do poetyki gatunku

V illan ella zach w yca ju ż brzm ien iem sw ojej nazw y, uw odzi łag o d ­ n o ś c ią , p rz y w o łu je k o n o ta c je p a s to ra ln e , d o p o m in a się k o ja rz e n ia z m uzyką. W yw odzi się z naśladow nictw a ludow ych pieśni tanecznych i ta jej m uzyczna natura akcentuje swoją obecność do czasów w spółczes­

nych. Form ę stanow i przem ienna, n aw rotow a cyrku lacja w ersów , d la­

tego villan ella byw a porów nyw ana do fugi. W spółdziałanie przep lata­

jących się tem atów - refrenów, w ytw arza sw oisty rytm repetycji, który sp raw ia w rażen ie u czestn ictw a w tan eczn y m k ręgu p o w tó rzeń i n a ­ w rotow ym ruchu słów oraz m yśli. Złożony, słow no-m uzyczny ch arak ­ ter villan elli z czasem zaczął się zm ieniać, w skutek czego w ydzieliły się dw ie odrębne dziedziny - m uzyczna i liryczna, z których każda zyskała w łasną historię.

T eksty an on im ow ych tw órców zap isy w an e pod n otacją m uzyczn ą villanelli w yznaczyły z czasem reguły gatunku, stanow iąc w spółcześnie inspirację dla poetów tej rangi co D ylan Thom as, Sylvia Plath, Elizabeth Bishop, Jam es M errill, Stanisław Barańczak. Rów nolegle do tych zm ian ew olucja ujaw niła jeszcze jed ną, istotną przem ianę. D aw na w esoła, ta­

neczna p io sen k a o tem atyce m iłosnej, w d w u d ziesty m w ieku n abrała charakteru przede w szystkim pieśni funeralnej. O tej interesującej, w ciąż na now o w ytw arzającej się relacji w zajem nych odniesień pom iędzy ak­

tualnym czasem a tak błyskotliw ą i skom plikow aną form ą, jaką jest v il­

lanella, będzie m ów ił niniejszy tekst.

W 1 9 8 8 ro k u u k a z a ł s ię to m w ie r s z y S ta n is ła w a B a r a ń c z a ­

ka, k tó ry n o sił ty tu ł W idoków ka z tego św iata i inn e rym y z lat 1 9 8 6 -

(14)

19S8\ Ten długo oczekiw any zbiór liryków spotkał się z gorącym przy­

jęciem i w ielkim uznaniem zarów no ze strony krytyków , jak i czytelni­

ków. W idoków ka... jest tom em fascynującym i niezw ykłym , w ysoce arty- stow skim i głęboko filozoficznym , ale przede w szystkim m etafizycznym .

Pierwszy, otw ierający zbiór w iersz zatytułow any Co mam pow iedzieć w ydał m i się szczególnie interesujący. Rejestruje on m om ent przebudze­

nia o św icie, kiedy jaźń w aha się jeszcze na progu snu i jawy. Jednak nie tylko ten dialog głosów u zarania poranka stanow ił o atrakcyjności po­

ety ck ieg o zab ieg u . O tw ierający W id o k ó w k ę... w iersz je s t in teresu jący przede w szystkim ze w zględu na sw oją przynależność gatunkow ą. Co mam pow iedzieć to villanella. Jest to pierw szy utw ór liryczny Stanisław a Barańczaka, który realizuje ten daw ny w zorzec gatunkow y.

W p ierw szej ch w ili v illan ella sp raw ia w rażen ie w iersza o bardzo prostej, w ręcz banalnej w swej oszczędności i pow tarzalności budowie.

Ale w istocie jej ograniczona, skon d ensow ana, w ręcz m inim alistyczna form a o w yraźnie skod yfikow an ych zasad ach kryje niem ałą trudność.

W ym aga bow iem niezw ykłej finezji intelektualnej zarów no w podjęciu tem atu, jak i w jego ukształtow aniu form alnym . W dzisiejszych czasach w ydaw ać się m oże zbyt ornam entacyjna i osobliw a, raczej anachronicz­

na, ale jed n o cześn ie in try gu jąca. Z p ew n o ścią jed n ak p ozostaje jedną z najbardziej w ym agających i skonw encjonalizow anych form w ypow ie­

dzi lirycznej. Dla poetów sięgających po ten gatunek stanow i praw dzi­

we w yzw anie: jest surow ym i w yrazistym św iadectw em ich kom peten­

cji oraz um iejętności.

Jak m ożna przypuszczać, w łaśnie te cechy villanelli sprawiły, że sta­

ła się ona jed nym z najbardziej cenionych i łubianych gatunków lirycz­

nych Stanisław a Barańczaka. W najnow szym tom ie jego wierszy, zaty­

tu ło w an ym C hiru rgiczna precyzja. E legie i piosen ki z la ł 1 9 9 5 -1 9 9 7 2, za­

wartych jest pięć now ych villanelli: Z okna na którym ś piętrze ta aria M o­

zarta; D ebiu tan t w procederze; Poręcz; Pow iedz, że \wkrótce; Płakała w nocy,

1 S. B a r a ń c z a k : W idoków ka z tego św iata i inne rym y z lat 1986-1988. Paryż 1988.

W szy stk ie cy taty p o ch o d zą z tego w y d an ia.

2 1 d e m: C hiru rg iczn a precyzja. E legie i p iosen k i z lat 1 9 9 5 - 7997. K raków 1998.

(15)

ale nie jej plącz go zbudził. Ich zakres tem atyczny jest bardzo szeroki i róż­

norodny, sięgający od problem atyki egzystencjalnej, poprzez zag ad nie­

nia sztuki, aż do intym nych zw ierzeń - w iersza dedykow anego żonie.

W łaściw ie m ożna pow iedzieć, że w szystkie n ajbard ziej insp iru jące za­

gad nienia nurtu jące p oezję Stan isław a B arań czak a zn alazły sw ój w y­

raz przy użyciu gatunku villanelli. Stała się ona n ajbardziej w yrafino­

w anym i najdoskonalszym sposobem w yrażania, staw iającym także n aj­

w yższe w ym agania w obec czytelnika. M arian Stała, podejm u jąc próbę ustalenia, „jakie w iersze są niezbędne dla zrozum ienia polskiej poezji lat dziew ięćd ziesiątych", w ym ienił w reprezentacyjnej, starannie w yse­

lek cjon o w an ej gru p ie także dw a w iersze S tan isław a B arań czak a: P o­

wiedz, żc w krótce oraz Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził3. Czy nie jest to zastanaw iające, że oba te utw ory to villanelle?

W Słowniku term inów literackich pod redakcją Jan u sza Sław ińskiego odnaleźć m ożna n astępu jącą inform ację na tem at tego gatunku:

V ila n e lla (fr. Villanelle) - w poezji francuskiej u tw ór w ierszow any o cechach sielanki, w yw odzący się z w łoskiej pieśni ludow ej, upraw iany w X V -X V II w.

Początkow o dość sw obodne form y gatunku w XVI w. skodyfikow ał J. Passe- rat, w którego tw órczości v. składa się z pięciu tercetów rym ow anych aba i strofy 4-w'ersow ej (nbaa), przy czym w ersy pierw szy i trzeci pierw szego ter­

cetu powtarzają się w edług określonych zasad w e w szystkich strofach. V. przy­

pom niana została w poezji francuskiej i an gielskiej XIX i XX w. w utw orach refleksyjn o-filozoficznych4.

Philip K. jason, autor szkicu o w spółczesnych postaciach villanelli, za­

stanaw iając się nad faktem zainteresow ania tym gatunkiem , podkreślił przede w szystkim w agę jego w ew nętrznej struktury:

1 M. S t a 1 a: P róba p ra k ty czn ej w olności. K ilka m yśli o p o ez ji III R zeczpospolitej, zapisanych w iosną 1998 roku. W: I d e m : P rzeszu kiw an ie czasu. P rzech ad zki kry ty czn oliterackie. K raków 2004, s. 286.

4 T. K o s t k i e w i e ż o w a : Vilanella. W: Słow n ik term in ów literackich. R ed . J. S ł a w i ń - s k i . W rocław 1988, s. 554.

(16)

Ze w szystkich skod yfikow anych form , które ryw alizu ją z sonetem , tylko vil- lanella, w ew nątrz jej d obrze rozpoznanego kształtu, kontynu uje akum ulację elem entów znaczących struktury literackiej. [...] R zeczyw iście je st coś w isto­

cie tej form y - i różnorod ności jej m ożliw ych funkcji - co skupia uw agę w ielu poetów 5.

Ta in teresu ją ca o p in ia Ja so n a , zw racająca u w ag ę na w ew n ętrzn ą istotę villan elli, skłan ia do szczegółow ego określenia zasad kształtu ją­

cych tę form ę. M oże zatem w arto by rozpocząć te rozw ażania od m ini- m alistycznego „rzutu o k a" na jej konstrukcję.

W najw iększym skrócie, jak zrobili to M ark Strand i Eavan Boland6, m ożna w ym ienić sześć zasad kształtujących form ę villanelli:

1. W iersz składa się z dziew iętnastu wersów.

2. Z aw iera pięć strof trzyw ersow ych i szóstą czterow ersow ą.

3. Pierw szy w ers pierw szej strofy (a :) jest pow tórzony jako ostatni w ers drugiej i czw artej strofy.

4. Trzeci w ers pierw szej strofy (a2) jest pow tórzony jako ostatni wers trzeciej i piątej strofy.

5. N aprzem ien nie p ow tarzan e w ersy a 1 i a2 w ostatniej, czterow er- sow ej strofie szóstej zbiegają się jako przedostatni i ostatni w ers wiersza.

6. W całym w ierszu w ystępują tylko dwa rym y pow tarzane w sche­

m acie aha, w ostatniej strofie abaa.

G d y by p ró b o w ać u ch w y cić p rzeb ieg v illa n elli z jej n aw ro to w y m u kładem refrenów (ay a,), schem at m ógłby w yglądać następująco:

flj b a2 a b flj a b a 2 a b a7 a b a2 a b a : a2

S tru k tu ra v illa n elli, zary so w an a zaled w ie szk ico w o , u kazu je w e­

w nętrzne dążenie form y do podziału na trzy części. Philip K. Jason w ią­

że to z procesam i percepcyjnym i:

5 PK. J a s o n :

M odern V ersions o f the Villanelle.

„College Literature" 1980, No. 7, s. 136.

Jeżeli nie zaznaczono inaczej, cytaty obcojęzyczne w niniejszej pracy w przekładzie autorki.

6 The M akin g o f a P oem . A N orton A n thology o f P oetic Form s.

Eds. M. S t r a n d , E. B o ­

la n d . New York-London 2001, s. 5.

(17)

Tendencja materii [w iersza - J.D.-P.] do rozszczepienia na trzy segmenty przywodzi na myśl - w wypadku formy villanelli - pokrewieństwo do podstawowych procesów poznawczych i wyjaśniających7.

Pierw sza tercyna pełni fu nkcję w p row adzenia i prezentacji. W niej przedstaw ione są, w sposób okalający strofę, a więc rozdzielnie, oba re- fren iczn e wersy. Od drugiej do piątej tercyny pojed y n cze refren y n a ­ przem iennie znajdują się w zakończeniu każdej strofy. O statni tetrastych, m ający w yraźny charakter finału, sum uje w zakończeniu oba refrenicz- ne w ersy w dystych zam knięcia. A nalizu jąc form ę villanelli, A ndrzej So­

snow ski konstatow ał:

Z atem na pierw szy rzu t oka „łań cu ch D N A " vilanelli m oże się w yd ać dość pokrętny, ale przy bliższych o g lęd zin ach uderza lekkość efektu całej k o n ­ strukcji - ow e dw a aspekty, prostota i trud ność, w yznaczają p arad oksaln ą naturę form y i p rzesąd zają o jej bard zo szerokiej skali tem atyczn ej8.

M oże w arto w tym m iejscu zapytać, co spraw iło, że z taką atencją podjął Stanisław Barańczak dawny, nieupraw iany w Polsce9 gatunek li­

ryczny? Jaka jest niezw ykła „tajem n ica" villanelli?

Z villanellą zetknął się Stanisław Barańczak przypuszczalnie po raz pierw szy w trakcie sw ojej p racy tran slato rskiej, która stanow i bard zo istotny rozdział jego filologicznych zainteresow ań. Książkę, będącą zbio­

rem szk icó w „o w a rsz ta cie tłu m a cz a p o e z ji", z a ty tu ło w a n ą O calon e iv tłum aczeniu, rozpoczął n astępu jącym w yznaniem : „W ostatnim ćw ierć­

w ieczu spędziłem na tłum aczeniu w ierszy praw dopodobnie w ięcej cza­

su niż na jakim kolw iek innym zajęciu, jeśli nie liczyć snu; zajm ow ałem się też autoram i i utw oram i bardzo licznym i i bardzo ro zm aity m i"10.

7 P.K. J a s o n: M odern Versions o f the V illanelle..., s. 139.

* A. S o s n o w s k i : V ilanella i „ ro n d elk i". [D ostęp: 14.02.2004]. D o stęp n y w W orld W ide Web: h ttp :/ / n ieszu flad a.p l/ _artyk u ly/ v ilan ella.h tm l.

9 W m on ografii W iersz polski. Z arys h isto ry cz n y (W roclaw 1997) L u cylla P szczo lo w sk a nie o d n o to w u je villanelli.

111 S. B a r a ń c z a k : O calone w tłu m aczen iu . S zkice o w a rsztacie tłum acza p o ez ji z d o łą cze­

niem m ałej a n tologii przekładów . P ozn ań 1992, s. 7.

(18)

W d orobku tran slatorskim Stanisław a B arań czaka znajdują się do­

tychczas trzy villanelle: D ylana Thom asa N ie w chodź łagodnie do tej do­

brej n ocy1'1, W ystana H. A udena A le nie m ogę12 i Elizabeth Bishop Ta jedna sztu ka 13. Trzeba jed n ak p odkreślić, że p rzek ład v illan elli staw ia przed tłum aczem d odatkow e w ym agania - kon ieczność zachow ania precyzji form alnej. O tym istotnym dla gatunku zobow iązaniu, a także o swoim d o św iad czen iu tłu m acza w yn iesionym z przekład u villanelli A udena, pisze B arań czak n astępu jąco:

d om in an tą sem an ty czn ą w iersza A u d ena je st bynajm niej nie to, co nam ten w iersz bezp ośred nio m ów i (choć m ów i n am , przy całym sw oim hum orze i pozornej lekkości, rzeczy chyba nie mniej w ażne niż m oralno-religijne praw ­ dy [...]). D om inan tą taką, czynnikiem sk ład ow ym absolu tnie nieusuw alnym i n ien aru szaln ym w p rocesie przekładu, jest natom iast fakt, że w iersz repre­

zentuje określony, trudny i posiadający (zw łaszcza w poezji angielskiej) swoją w łasną trad ycję gatu nek stroficzny. G atu n kiem tym jest villanellau.

K siążka Barańczaka O calone w tłum aczeniu zaw iera także inform acje na tem at tego gatunku:

zńUanclla, typ rym ow o-stroficzn o-refrenow ej konstrukcji obudow any nie tak w ielom a przepisam i - sześciom a zaledw ie. W sw ojej klasycznej postaci musi inllanclla stoso w ać się do w ym ogów następ u jących : (1) m usi skład ać się z 19 w ersów , p od zielonych na 6 strof, z k tó ry ch 5 pierw szych liczy sobie po 3 w ersy, a ostatnia - z przyczyn, które w yjaśnią się za chw ilę - w yjątkow o 4 w ersy; (2) cały w ers pierw szy m usi p ow tórzyć się w dokładnie tym sam ym brzm ien iu jako w ers szósty (kończący drugą strofę), d w unasty (kończący czw artą strofę) i osiem nasty (przedostatni w ostatniej, szóstej strofie); (3) cały

11 D. T h o m a s: W iersze w ybrane. W ybrał, p rzeło ży ł i p o sło w ie m o p atrzy ł S. B a r a ń ­ c z a k . K rak ó w 1974, s. 183.

12 W .H . A u d e n: 44 w iersze. W ybór, p rzek ład , w stęp i o p rać. S. B a r a ń c z a k . K raków 1994, s. 91.

13 E. B i s h o p: 33 w iersze. W ybór, p rzek ład , w stęp i op rać. S. B a r a ń c z a k . K raków 1995, s. 143.

14 S. B a r a ń c z a k : O calon e w tłum aczen iu ..., s. 323.

(19)

w ers trzeci m u si się analo g iczn ie p ow tórzyć jako w ers dziew iąty, piętnasty i dziewiętnasty, tzn. kończący strofę trzecią, piątą i ostatnią; (4) jak z tego w yni­

ka - C zytelnik, m am nadzieję, nadal śledzi ten arytm etyczny w yw ód z zapar­

tym tchem ? - w ersy nr 1, 6 ,1 2 i 18 m ają w pozycji rym ow ej to sam o słow o i analogicznie w ersy nr 3, 9 ,1 5 i 19 m ają w pozycji rym ow ej sw oje w łasne, jed no i to sam o słow o, ale te dw a czterokrotnie pow tórzone w yrazy m uszą się z sobą rym ow ać (rym em , który dla jeszcze w iększej przejrzystości naszego klarow nego w yw odu oznaczm y jako A); (5) w ersy rozpoczynające w szystkie strofy następujące po pierw szej, tj. w ersy nr 4, 7 ,1 0 ,1 3 i 16, kończą się tym że rymem A - inaczej m ów iąc, w każdej strofie w ers pierw szy rym uje się z trzecim (w ostatniej także z czw artym ), jednakże każdy z tych inicjalnych w ersów m usi mieć w pozycji rym ow ej inne, nie pow tarzające się słow o; (6) w szystkie w ersy pozostałe, tj. nr 2, 5, 8 ,1 1 ,1 4 i 17, jeszcze inaczej m ów iąc - w ersy środkow e strof, łączy inny rym (oznaczmy go jako B) i wersy te rów nież kończą się rozm a­

itym i, nie p ow tarzającym i się w yrazam i. O tóż i cała tajem nica villanelli !15 Po tak skom plikow anym przedstaw ieniu zasad kształtujących form ę villanelli Barańczak określił „zadanie" autora przekładu w następujący sposób:

Tłum acząc villandlę A udena, zastosow ać się do pow yższej garstki w ym o­

gów w ersy fik acy jn y ch , a zasoby en erg ii i inw encji, któ re p ozostaną nam po nien agannym w ykon aniu tej części pracy, sp oży tk ow ać na zadbanie o to, aby przy całej regu larności w iersza i strofiki skład n ia utw oru b yła m ożliw ie najbardziej zró żn ico w an a i natu ralna, jeg o m etaforyk a i obrazow anie - p la­

styczne i konkretne, słow nictw o i frazeologia - dobrze osadzone w potocznej polszczyźnie, no i w ogóle, jak w każdym innym p rzekład zie - aby był to po prostu sw obod n ie w yp ow ied ziany, trzym ający się kon sekw entn ie sw ojej w ew nętrznej lo giki i natu ralnie brzm iący po p olsku liryk, który jed ocześnie pow tórzy czy teln ikow i m ożliw ie d okład nie to, co m iał m u do pow ied zenia w sw oim języ ku autor. O t, ty le16.

Przytoczony ironiczny i zabaw ny opis villanelli zarysow uje tak n ie­

pojętą kom plikację, że w zupełności m ożna zgodzić się ze słow am i, któ­

15 Ibidem , s. 3 2 3 -3 2 4 . 16 Ibid em , s. 324.

(20)

re zn alazłam w jednym z am erykańskich syllabusów : „Villanelle są kosz­

m arem ; nie da się tego w yrazić in aczej".

P rzed staw io n e zasady i schem at p rzebiegu u kazu ją bardzo ścisłe, im m anen tn e i konstytutyw ne cechy form y villanelli, które m ożna by za G erard em G enette'em określić jako architekstualne, a w ięc należące do poziom u w ew nętrznej gram atyki form y17. Te zaledw ie „aparycyjne", jak p o w ied ziałby Stanisław Balbus, czysto konstrukcyjne w łaściw ości n ie­

w iele w isto cie m ów ią o tym g a tu n k u 18. P ozb aw io n a sw ojej h isto rii, z m ien iającej się w czasie sem an ty ki, „w ew n ętrzneg o św iato p o g ląd u "

v illan ella pozostaje tylko schem atycznym abstraktem . A jak przekonuje Teresa K ostkiew iczow a:

C ho d zi m ianow icie o rozp atryw an ie w yp ow ied zi nie tylko z punktu w id ze­

nia zasad jej budow y (dających się zrekonstru ow ać w p rocesie analizy), ale przede w szystkim - w perspektyw ie określonej sytuacji, której w ypow iedź jest fu n k cją i która rzu tu je na jej w ew n ętrzną organizację. U tw ór literacki nie jest ju ż w yizolow aną z kontekstu strukturą, ale staje się jądrem faktu literackiego11*.

M ark Strand i Eavan Boland w A N orton A nthology o f P oetic Form s podkreślali, że „poetyckie form y nie są abstraktem , ale są głęboko ludz­

k ie", „zakorzenione" w odległych dziejach21’. Tak też jest właśnie z villa- nellą, której odległy, ludyczny rodow ód umyka próbom precyzyjnego usta­

lenia. Jej zapisana historia sięga XVI wieku. Była wówczas śpiewana jako cykliczna pieśń i tańczona w koło. Tę m uzyczną prow eniencję odzw ier­

ciedla form a cyrkulacyjnych, naw rotow ych wersów refrenicznych. Repe- tycje tych w ersów stanowią najbardziej istotną właściwość villanelli.

P ie rw sz a stro fa p re z e n tu je n iem a l o d tw o rzo n ą, ja k w u tw o rach m uzyczn ych, ekspozycję refren icznych „tem atów ", które następnie po­

wracają i krążą naprzemiennie, by ostatecznie spotkać się w ostatnim dwu-

17 G. G e n e 11 e: P alim psesty. P rzeł. A. M i 1 e c k i. W: W spółczesn a teoria badań literackich za g ran icą. A n tologia. T. 4, cz. 2. O p rać. H. M a r k i e w i c z . K raków 1992, s. 321.

IK S. B a 1 b u s: M iędzy stylam i. K rak ów 1996, s. 218.

19 T. K o s t k i e w i c z o w a : O da w p o ez ji polskiej. D zieje gatu n ku . W rocław 1996, s. 13.

20 The M akin g o f a P oem ..., s. 3.

(21)

w ersie zam knięcia. Z tego też w zględu H enri M orier porów nuje form al­

ny kształt villanelli do fugi:

[...] dw a refren y które w yd ają się ścigać przez cały w iersz (jak tem aty fugi), łączą się na końcu (raz jeszcze, d o kład n ie ja k w stylu fu g i)21.

W naw rotow ym porządku kształtuje się także eufonia tego w iersza.

O d m ien n ie niż w w ięk szo ści ry m o w an y ch w ierszy, gdzie d źw ięk ry ­ m u w iąże cząstki zazw yczaj jed nokrotnie, w villanelli jed en szereg po­

w tarza się aż trzynaście razy, a drugi sześć razy. Pogłębia ten efekt cy­

kliczn ie pow racająca b rzm ien io w o ść refren icznych w ersów , z których każdy pojaw ia się po cztery razy. O siem z dziew iętnastu w ersów villa- nelli jest zatem stale, naprzem iennie pow tarzanych w obrębie w iersza.

Ten sp osób kształto w an ia w y p o w ied zi sp raw ił, że w p rzyp ad ku n ie­

których villanelli dopatryw ano się podobieństw a do m agicznej form uły zaklęć.

Pow tórzenie spełnia zatem w tym gatunku niebagatelną rolę, którą zapew ne m ożna w yw od zić z obszarów ludow ej ry tu alizacji życia. Je ­ rzy Bartm iński w szkicu O rytualnej fu n kcji pow tórzenia w folklorze zw ra­

ca uw agę na pow iązanie refrenicznej form y tekstu z rytualną obrzędo­

w ością:

Jed en sens pow raca w k olejn y ch strofach, tak jak w obrzędow ym cyklu w ra­

cają stale te sam e w ażne treści. [...] P ow tó rzen ie p ozostaje też w w id ocznym zw iązku z koncepcją czasu naw ro to w eg o (sakralnego), w yraża ją w sposób elem entarny środkam i języka. N ie sprzyja w zbogacaniu i poznaw czem u roz­

w ijaniu sensu tekstu, stanow i b ow iem zaprzeczenie zmiany, przeciw ieństw o ruchu ku now em u. [...] jeg o czas je st czasem w yjętym z jed nokieru n kow ego, linearnego toku, je st czasem zatrzym any m . [...] p ow tórzen ie w sp ółtw orzy czas m ityczny, „w ieczn e te ra z "22.

21 H. M o r i e r : D iction n aire de p o etiq u e et de rhetoriqu e. G en ev e 1981, s. 1174.

: : J. B a r t m i ń s k i : O rytu aln ej fu n k c ji p o w tórzen ia w fo lk lo rz e. P rzyczyn ek do p o ety ki sa cru m . W: S acru m iv lite ra tu rz e. R ed . J. G o t f r y d , M . J a s i ń s k a - W o j t k o w s k a, S. S a w i c k i. L ublin 1983, s. 2 6 4 -2 6 6 .

(22)

K onsekw en cją atem poralności i cykliczności w prow adzonych zasa­

dą p ow tórzeń jest nie tylko zatrzym anie upływ u czasu, ale także w strzy­

m anie narracyjn ego toku. M ark Strand i Eavan Boland, analizując poe­

tykę v illan ełli, zw racają uw agę na „nieobecność narracyjnej zdarzenio- w o ści".

Fig u ratyw n y rozw ój - piszą w A Norton Anthology ofPoetic Forms - jest m ożli­

w y w viłlanelli. A le form a ta o d m aw ia opow iad ania historii. O na krąży do­

ok o ła i d ookoła, w zbran iając się p od ążać dalej w jakim ko lw iek linearnym rozw oju , tw orząc w ten sposób na n ajgłębszym poziom ie sugestię intensyw ­ neg o p o w racan ia n astroju , em ocji i w sp o m n ien ia23.

Tak jed n o stajn ie naw rotow y schem at pow tórzeń w ersów refrenicz- nych i rym ów m oże w ydaw ać się nużący lub m ało ciekawy. Tym czasem v illa n e lla sp raw ia w rażen ie w ręcz o d m ien n e. D o m in u je w niej ru ch zm ienności, innow acji, przem iany. W ynika to z ogólnej zasady refreno­

w ego p o w tó rzen ia, o której pisał Ju rij Łotm an, podkreślając, że „brak w sztuce pełnych, absolutnych pow tórzeń sem antycznych. [...] M ów iąc ściśle, pow tórzenie pełne i bezw zględne w w ierszu jest w ogóle niem oż­

liw e", p on iew aż „w chodząc w różne konteksty, przybiera ono za każ­

dym razem now e zabarw ien ie sem an ty czn o -em o cjon aln e"24. D użą zło­

żoność tego zjaw iska badacz tłum aczy w następujący sposób:

W sp ó łczesn a lu dow a, klasy czn a i w sp ó łczesn a literacka p ieśń niezm iennie n ad ają refrenow i niezliczoną w ielość odcieni. [...] ogólnym praw em struktu­

ry tekstu po etyckieg o będ zie n ie m ech an iczn e p ow tórzen ie części, lecz ich w zajem n e pow iązanie, org aniczny zw iązek. D latego żad na z części tekstu p o etyckieg o nie m oże być zrozu m iana bez określenia jej funkcji. Sam a przez się po prostu nie istnieje: w szystkie sw oje w łaściw ości, całą sw oją określo- ność k ażda część tekstu zy sku je w zestaw ieniu (porów naniu i p rzeciw sta­

w ien iu ) z innym i jeg o częściam i i z całym tekstem . Z estaw ien ie to m a d ia­

23 T he M ak in g o f a P oem ..., s. 8.

24 J. Ł o t m a n : S tru ktu ra tekstu arty sty czn eg o. P rzeł. A. T a n a l s k a . W arszaw a 1984, s. 1 8 3 ,1 8 9 -1 9 0 .

(23)

lektycznie zło żo n y charakter: ten sam proces zestaw ian ia ze sobą części tek ­ stu artystyczn eg o je st zw ykle jed n o cześn ie i zbliżen iem - porów naniem , i od su n ięciem - p rzeciw staw ien iem znaczeń. Z bliżenie pojęć w yod rębn ia różn ice m ięd zy nim i, oddalenie - u kazu je p od obieństw o. [...] w zrost ilości pow tórzeń p row adzi do w zrostu sem antycznej różnorod ności [...]. Im w ięk­

sze jest p od o bień stw o , tym też w iększa je st ró żn ica25.

D ia lek ty cz n y ch a ra k te r p o w tó rzen ia je s t w ła ściw ie źró d łem w e ­ w nętrznej idei villanelli. A utorzy podejm ujący gatunek dobrze zdaw ali sobie z tego spraw ę. Funkcją jego bow iem staje się w ydobyw anie różnic, m odulacji sem antycznych, niuansów w ieloznaczności. C yrkulacje refre­

nów u m o żliw iają tw o rzen ie n ap ięć, k ontrastów , spraw iają, że w iersz m oże być jed n o cześn ie radosny i smutny, m iłosny i tragiczny, żałobny i konsolacyjny. Z pew nością ten w łaśnie aspekt spraw ił, że villanella za­

częła być p o strzeg an a jak o p o ciągająca, in teresu jąca i in try gu jąca dla w ielu poetów.

Na tę w łaściw ość dialektycznej m odulacji w obrębie villanelli zw ra­

cał także uw agę H enri Morier. Pisał on następująco:

V illanella d aje nam sposobność do od szu k an ia, w e w nętrzu sam ego re­

frenu, to znaczy w jeg o jed n o lito ści, rozm aitości n iu ansów duch ow ych lub u czuciow ych: oscylu je m iędzy dw om a sm akam i, d w om a w rażeniam i, dw o­

m a w sp ó łbrzm ien iam i, jak m iędzy dw iem a m iłościam i, i prow ad zi od je d ­ nego refrenu do innego, tak jak idzie się od bru n etki do blondynki. V illanella przyw ołuje także obraz w ahania, kaprysu, w ątpliw ości, całej przestrzeni kon­

fliktu m oralnego: w ybierzem y zem stę czy p rzebaczenie? H eroizm czy ży­

cie proste? T k liw o ść czy nam iętn ość? U śm iech czy u m artw ienie? Ł ad n e czy piękne?

Sztu ka po lega na p rzechod zeniu z jed n eg o od cienia w inny, w sposób bardziej natu ralny lub bardziej p ikantny; zatem stosow nie do kontekstu ter­

cetu, sp osób w yp ow iad ania refrenu zobow iązan y jest się zm ieniać: różnica in tonacji, p rzesu n ięcie siły akcentu, w p ro w ad zen ie lub opu szczenie pauz w e w nętrzu w ersu w ystarczają do p rzem iany nastroju i stanow ią o uroku

13 Ibid em , s. 1 9 0 -1 9 1 .

(24)

villanelli. I będ zie to u rok bard zo fran cu ski, poniew aż Fran cu zi znajdują u p od obanie w su bteln ym i żartobliw ym obrazie aspektów d uszy26.

Tej cy rk u lacji zm ien ności, n ieustan nej m od u lacji przeciw staw ia się prosty, jed nostajny schem at rym u, który w iąże całość bardzo spójnym , konsekw entnym u kład em aba. K ręta zaw iłość w zorca m etrycznego zo­

staje w nim niem al usidlona, rym spaja bow iem jak klam ra każdą tercy- nę, a także w iąże ze sobą bezpośrednio kolejne strofy. W efekcie całość w ypow iedzi spraw ia w rażenie lekkiej i spontanicznej swobody, ale okiełz­

nanej ram am i rygorystycznej formy.

N aw rotow a zm ien ność i kon trastująca opozycja nastrojów , uchw y­

cone w bardzo spójnej strukturze form alnej w iersza, pozw oliły Philipo- w i K. Jasonow i sform ułow ać hipotezę analityczną, którą nazw ał „para­

dygm atem sch izofren ii". W św ietle tego paradygm atu analizow ał villa- nellę Sylvii Plath M ad Girl's Love Song27.

Z aryso w an y pow yżej fo rm aln ie i sem an ty czn ie złożony ch arakter villanelli u jaw nia w kon sekw encji, jak pow iedziałby Stanisław Balbus,

„w ew nętrzny św iatopogląd " tej formy. Interesujące uw agi na ten tem at zaw arli w sw oim opracow aniu M ark Strand i Eavan Boland:

V illanella w rzeczy w isto ści n ie je st w stanie ustanow ić konw ersacyjnego tonu. O na skłania się w stronę p ieśni, w stronę poezji lirycznej. I podczas gdy tem atem w iększo ści liry czn y ch w ierszy jest strata, form alne cechy villanelli od syłają do idei straty bezpośred nio.

Jej p ow tarzane wersy, naw rotow ość strof, stają się, jak to słyszy czytelnik, odrzuceniem progresji, ruchu w przód, tem poralności, a zatem ostatecznie, utraty i rozpadu. K ażda strofa villanelli z jej refrenam i staje się serią odzy- sk ań 28.

26 H . M o r i e r : D ictio n n a ire de poetiqu e..., s. 1174-1175. M orier, jak o jed y n y z teo rety ­ ków tego g atu n k u , w y różn ia także d rugi typ v illanelli o party na stro fach czterow ersow ych.

W k ażd ej stro fie , w p rz e m ie n n y m p o rząd k u w y stę p u ją d w a w e rsy refren iczn e: aba'b' a bb'a ’ a b a ’b' abb'a'... Je d n a k w e w sz y stk ich p o zo stały ch o p ra co w a n ia ch v illan ella fu n k cjo ­ n u je w y łą cz n ie w tej p o staci, któ rą u stalił Je a n P asserat.

27 P.K. J a s o n : M odern Versions o f the V illanelle..., s. 1 4 1 -1 4 2 . 28 The M ak in g o f a P oem ..., s. 8.

(25)

Przedstaw iona charakterystyka villanelli, stanow iąca próbę uchw y­

cenia jej najbardziej istotnych w łaściw ości, ujm uje ten gatunek w posta­

ci p ew nego w y id ealizo w an eg o abstraktu . Takie p o d ejście zgodne jest z koncepcją Philipa K. Jasona, który w odniesieniu do villanelli w ypo­

w iadał taką oto konstatację: „Literacka historia nie w ydaje się tutaj w ażną k w estią"29. Trzeba jed nak pam iętać, co podkreśla Edw ard Balcerzan, że

„W y zn aczn ik i k o n stru k cy jn e w y p o w ied zi p o e ty ck ie j, ro z p a try w a n e w izolacji, bez odniesienia do m odelu kom unikacyjnego, jak i się za nim i kryje - na przykład »nagie« w yznaczniki konstrukcji sonetu - nie dają, n aszy m zd an iem , żad n ej m o ż liw o ści u p o rząd k o w an ia p ro b lem a ty k i genologicznej. O graniczenie obserw acji do spraw konstrukcyjnych, »sa- m ych w sobie« i »sam ych dla siebie«, groziłoby w ręcz zafałszow aniem obrazu genologii p o ety ck iej"30. Z astrzeżenie to w ydaje m i się niezw ykle w ażne i istotne w kon tekście rozpatryw an ego gatunku. M am bow iem prześw iadczenie, że w łaściw e zrozum ienie villan elli w ydaje się m ożli­

we dopiero dzięki ośw ietleniu jej historii i dostrzeżeniu przem ian, jakim w m iarę upływ u czasu podlegała. D opiero taka perspektyw a um ożliw ia zobaczenie pełni dziejow ego procesu, o jak im w spom inała Teresa K ost- kiew iczow a: „tw orzona przez ludzi i odpow iadająca na ludzkie potrze­

by poezja stanow i pew ną całość, istniejącą jakby ponad w iekam i i zm ia­

nam i, dlatego jest porów nyw alna, a - co w ięcej - pow inna być porów ­ nyw ana, bo przez to dotrzeć m ożna do jej istotnych, ponadczasow ych cech i w a rto ści"31.

29 P.K. J a s o n: M odern V ersions o f the V illanelle..., s. 136.

30 E. B a l c e r z a n : S ystem y i p rz em ian y g a tu n k o w e w p o lskiej liry ce lat 1 9 1 8 -1 9 2 8 . W:

P ro b lem y lite ra tu ry p o ls k ie j lat 1 8 9 0 -1 9 3 9 . R e d . H . K i r c h n e r , M .R . P r a g ł o w s k a , Z. Ż a b

i

c k i. S eria II. W rocław 1974, s. 1 5 3 -1 5 4 .

31 T. K o s t k i e w i c z o w a: O da w poezji..., s. 392.

(26)

Zarys historii

N akreślenie historii villanelli nastręczyło badaczom w iele trudności i obfitow ało w szereg niespodzianek. Inaczej niż pow szechnie sądzono, przypisując villanelli w łoski rodowód, historia tej form y toczyła się w spo­

sób n iesp o d ziew an y i zaskakujący. W sp ó łczesn e badania ukazały, jak kom entuje A m anda French, że „w szyscy poeci i uczeni m ylą się co do v illan elli"1. W 2003 roku poeta i krytyk Edw ard H irsch na łam ach „Wa­

shington P ost Book W orld" w yraził zdecydow aną opinię, że villanella je st fran cu sk ą form ą sk od y fikow an ą w X V I stuleciu. U tw ór Jeana Passerata ]'ay perdu ma Tourterelle, napisany w 1574 roku, a opublikow any w 1606 roku, je st jed n y m i zarazem jed y n y m ren esan so w ym przykład em dziew iętnasto- wrersow ej, alternacyjno-refrenow ej formy, obecnie nazyw anej villanellą. Wiersz J'ay perdu ma Tourterelle - form alnie w yjątkow y - był także [...] nieznany przez dw a i pół w ieku po śm ierci poety, aż do 1840 roku, kiedy to pew ni rom antycz­

n i poeci w e Francji odkryli na now o ów w iersz i błędnie oznajm ili, że form a ta w yw o d zi się ze starożytności. Poeci, którzy zaczęli pisać villanelle, w ierzyli, że w sk rzeszają anty czną tradycję. Tradycja ta nigd y nie istn iała2.

Skąd zatem wzięło się przeświadczenie o tym, że forma ta wywodzi się z renesansow ej Italii?

R odow ód villanelli do dzisiaj nie jest ustalony. Z zapisanych źródeł w ynika, że początkow o była kom ponow ana i tytułow ana w XVI wieku

1 A . F r e n c h: In trodu ction . „M erid ian . T h e S e m i-A n n u al from the U n iv ersity of V irg i­

n ia " 2003, nr 12.

2 Ib id e m .

(27)

w N eapolu jako villcinella alla napoletana. Sporo n iejasności w prow adza jej nazw a, którą w yw odzi się od słow a villano określającego w ieśniaka i prostaka, a także nazw y villa oznaczającej posiadłość i obszar w iejski.

Sugestia w ięc pochodzenia villanelłi z folkloru ludow ego m ogła w yda­

wać się niem al oczyw ista. Tym czasem uczeni, w skazując przem yślany tok w ypow iedzi, oczyszczony z dom ieszek naiwmego sentym entalizm u, a także precyzyjną form ę tego utw oru, zauw ażają, iż podw aża to hipo­

tezę o jej ludow ym charakterze. W ielu w ięc badaczy, podobnie jak G en- naro M aria M onti, autor obszernego studium Le Villanelle, skłania się do trak tow an ia v illan elli jako form y jed n o cz eśn ie w y tw orn ej i p o p u la r­

nej, w yw odzącej się z kultury ludow ej. Ci jednak, którzy akcentują bły­

skotliw y i finezyjny charakter villanelli oraz podkreślają jej kunsztow ną form ę, skłaniają się do uznania jej za utw ór o w alorach artystycznych, im itow any na w zór folkloru ludow ego, ale przynależny do kultury dw or­

skiej, p rzeży w ającej w ó w czesn y ch h u m an isty czn y ch W ło szech czas kulturalnego rozkw itu.

Jadw iga Kotarska, pisząc o poezji nielicznej, zw róciła uw agę na istot­

ne procesy kulturow e, które prow adziły do usam odzielnienia liryki i m u­

zyki: „Renesans był okresem em ancypow ania tekstu z daw nego zw iąz­

ku z m u zy k ą, a zarazem d ążn ości do od rod zen ia jed n o ści p o ety ck o- -m uzycznej, w łaściw ej liryce czasów starożytnych [...] był epoką bu jne­

go rozkw itu w okalnych form m uzycznych. Pow stał now y typ polifonii, której celem było uzyskanie w yrazistości tekstu. Konieczność uw zględ­

niania w alorów językow ych prow adziła do w yznaczania m uzyce funkcji ilustracyjnej i interpretacyjnej. Słow o, podporządkow ane we w cześniej­

szych okresach m uzyce, staw ało się »reg u latorem « linii m elod ycznej, czyn nikiem pobudzającym inw encję kom pozytorów .

Na zachodzie Europy ukształtow ały się now e form y pieśniow e o cha­

rakterze popularnym , np. w ilanela [...], frottola [...], stram botto [...] i inne.

Pojaw iły się rów nież nieliczne gatunki bardziej kunsztow ne, np. dw or­

ski m adrygał""'.

' ] . K o t a r s k a : P oezja nieliczna. W : Słow n ik literatu ry staropolskiej. Red. T. M i c h a ­ ł o w s k a . W rocław 1990, s. 639.

(28)

Badania m u zykologiczne dow odzą, że villan ella nie była utw orem o prow en ien cji ludow ej, ale kom pozycją o cechach artystycznych. N aj­

starszym , znanym kom pozytorem villanelli jest G iovani Tommaso di Maio, zaś najw ażn iejszym autorem , który stw orzył najdoskonalsze m uzyczne form y tego gatunku, był G ian D om enico da N ola.

W łoscy badacze w yw odzą villanellę z rodzim ej frottoli, będącej żar­

tobliw ym utw orem lirycznym o charakterze ludow ym . N ie m ożna jed ­ nak zapom inać, że frottole pisał także Petrarka, co świadczy o wysokich, artystycznych znam ionach tej pieśniowej formy. Tymczasem Ronald E. Mc Farland w studium The Villanelle. The Evolution o f a Poełic Form wysunął cie­

kaw ą hipotezę, w skazując, że utw orem preku rsorskim m oże być także hiszpańska pieśń o charakterze tanecznym nazyw ana villcmcico, którą śpie­

wano i tańczono przy akom paniam encie vihueli, instrum entu o kształcie pośrednim pom iędzy gitarą i lutnią (z niej w yw odzi się słynna hiszpań­

ska chitarra battente). Villancico nosi w sobie ślady w pływ ów arabskiej pieśni zejel oraz portugalskiej cantiga de amigo. Ta pieśń o charakterze ta­

necznym m ogła dotrzeć do Neapolu wraz z hiszpańskim dworem Alfon­

sa V, który w 1443 roku został królem Królestw a Obojga Sycylii.

Teza ta w ydaje się tym ciekaw sza, że w skazuje źródło inspiracji, które znalazło bard zo podatn y grunt. Na połu dniu W łoch w ciąż żyw a jesz­

cze była leg en d a p ro w an salsk ich tru badurów , którzy po w ypraw ach krzyżow ych p rzeciw katarom schron ili się m iędzy innym i na dw orze Fryderyka II na Sycylii w Palerm o, w ów czas w ażnego i prom ieniujące­

go ośrodka m yśli naukow ej i kulturalnej. Ponadto na tym terenie wciąż aktualne było oddziaływ anie „sycylijskiej szkoły p o etyckiej", której tw ór­

czość liryczn a stała się insp iracją dla D an tego i P etrark i oraz poetów dolce stil nuovo.

H ipoteza ta w iedzie w końcu - co oczyw iste - do liryki prow ansal- skiej, będącej jednym z najw ażniejszych źródeł poezji miłosnej. Interesu­

jące w k on tek ście v illan elli jest nie tylko p o d jęcie tem atyki zw iązanej

z p rzeży ciam i kochanków , ale także n iezw y k le kunsztow ne i tw órcze

kształtow anie budow y form alnej strof oraz układów rym ow ych. „A m ­

bicją każdego trubadura - pisze Zofia R om anow iczow a - jest odnawiać

form ę sw oich pieśni, nie w racać do raz użytych układów stroficznych.

(29)

Prow adzi to do niesłychanej w irtuozerii i rozm aitości form y p o ety ck iej"4.

C iekaw ym p rzy k ład em , m oże p rek u rso rsk im , k tóry u kazu je zw iązki z późniejszą villanellą, jest bardzo znana w średniow ieczu, żartobliw a piosenka taneczna w form ie ronda nosząca nazw ę virelai bądź chanson baladee. Śpiew ana była na przem ian przez głos solow y i chór, w ykonują­

cy refren z to w arzy szen iem instrum entów . W P olsce piosenki te były znane pod nazw ą firleje. R ozpoczynały się refrenem , po którym n astę­

pow ała strofa czterow ersow a. Dw a początkow e wersy, często dodatko­

wo pow tarzane, m iały sw oją linię m elodyczną, dw a następne pow raca­

ły do m elodii refrenu, antycypując jego chóralne w ykonanie. W Brew ia­

rzu m iłości Z ofii R o m an o w iczow ej odnaleźć m ożem y przykład virelai, określony tam jak o b allad a an on im ow ego au tora pod tytułem D 'am or m ’estera ben e gent...

M iłość by mi była m iła, G dyby m a Pani bliżej była.

N a tę nutę m a b allad a - M iłość by mi b yła m iła...

K tórą dla mej Pani składam , Bo mi bez niej w ielk a bieda.

M iłość by mi była m iła, G dyby ma Pani bliżej była.

[...]

O czy m oje skarb od kryły - M iłość by mi była m iła...

ja sn e lica, u śm iech m iły Kochać m uszę z całej siły.

M iłość by mi była m iła, G dyby ma Pani bliżej była.

Piękna Pani, d um n olica - M iłość by mi była m iła...

4 Z. R o m a n o w i c z o w a : W stęp. W : B rew iarz m iłości. A u tologin liryki staroprozm nsal- skiej. Tłum . i oprać. Z. R o m a n o w i c z o w a . W rocław 1963, s. XIX.

(30)

N ie w ierz zd radnym , co z zazd rości Źle ci m ów ią o m iłości.

M iłość by mi była m iła, G d yby m a Pani bliżej była.

Ballad o, chyżo się zw ijaj - M iłość by m i b yła m iła...

Bież i p ozd rów P an ią, której W d zięk i m łod ość n ie przem ija.

M iłość by m i b yła m iła, G d yby m a P an i bliżej b y ła5.

In teresu jącym przy k ład em zw iązków p row ansalskiej liryki z villa- nellą, a zw łaszcza z tą jej postacią, do której sięgają w spółcześni, dw u­

dziestow ieczni pisarze, m oże być słynna alba G irauta de Borneilla, żyją­

cego praw dop odobnie w latach 1175-1220. Ta pieśń pożegnania kochan­

ków w raz z n ad ch o d zący m św item często p o słu g iw ała się refrenem , w którym słow o alba, o znaczające zorzę, p ow racało sekw encyjnie, ob­

w ieszczając n ieu n ik n io n e rozstan ie. W u tw orze B o rn eilla refren iczny w ers podlega n iew ielkim m odyfikacjom , w prow adzając efekt - podob­

nie ja k w e w sp ółczesn ej villan elli Jam esa M errilla, Josep ha Langlanda i Stanisław a B arań czaka - fabulacji treściow ej:

„Królu n iebieski, św iatło i jasn ości, B oże w szechm ocny, Panie w spaniałości, D ruha op iece Twej zlecam gorliw ie, P oszed ł, nie w raca, n ie w iem , zali żyw ię,

A w kró tce błyśn ie zorza!

[...]

Bo ju ż na w sch o d zie w rogatych prom ykach G w iazd a się dźw iga, ta, co św it odm yka,

I w kró tce błyśn ie zorza!

5 A n o n im : D 'amor m 'estcra hen e g en ł... T łu m . Z. R o m a n o w i c z o w a. W : B rew iarz m iłości..., s. 4.

(31)

Ptaszę, co zw ykło św it w abić po borze...

Z bu d ź się! Z azd rosny zask oczyć cię m oże, A w krótce błyśnie zorza!

[...]

W ejrzyj na gwiazdy, jaką zn aczą porę, A nie posłuchasz, biada ci i gore,

Bo w krótce błyśnie zorza!

[...]"

(Kochanek odpowiada)

„D ruhu m ój m iły! W ołasz nad arem nie!

N iech dzień się cofnie! N iech zorza się ściem ni!

G dy N ajpiękniejszą w ram ionach m ych trzym am , C óż mi św it, gwiazdy, cóż w iosna lub zim a,

Z azd rosny cóż i cóż z o rz a !"6

Villanella we Włoszech

W ło sk a v illa n e lla b y ła s z e sn a sto w ie c z n ą , n e a p o lita ń sk ą p ie śn ią o charakterze tanecznym , w y k onyw an ą - zw yczajem tam tego czasu - do w tóru m uzyki granej na in stru m en tach strun ow ych. W yłoniła się w dobie renesansu w raz z rozkw item kultury hum anistycznej. N ie poja­

wiła się żadna w zm ianka o niej w traktatach poetyckich średniow iecza.

N ajstarsze, znane villanelle pochodzą ze zbioru Canzone villanesche alla napolitana datow anego na 1537 rok7. Z pew nością w ięc były one u tw o­

ram i granym i, śpiew anym i i tań czonym i w cześniej, choć ich p raw d zi­

wej genezy do dzisiaj nie znamy. A utoram i tekstów pozostaw ali zw ykle

" G. de B o r n e i 11: Reis glorias, verais lum s e clartatz... T łu m . Z. R o m a n o w i c z o w a . W: B rew iarz m iłości..., s. 5 8 -6 0 .

7 R.E. Mc F a r 1 a n d: T he V illanelle. T he E volu tion o f a P oetic Form . Id ah o 1987. K siążce F arlan d a zaw d zięczam szczeg ó ln ie w iele cen n y ch in fo rm acji.

(32)

anonim ow i poeci bądź pisali je rów nież sam i kompozytorzy. O popular­

ności tego gatunku słow no-m uzycznego w połow ie XVI w ieku m oże za­

św iadczać fakt, że już w 1541 roku, a w ięc w cztery lata po villanellach n eapolitańskich, słynny kom pozytor G iovanni da N ola przygotow ał edy­

cję C anzone villanesche opublikow aną w W enecji.

W 1555 roku villanelle „przekroczyły" Alpy i w postaci zbioru Orlan- da di Lasso, szesnastow iecznego „księcia m u zy k i", kapelm istrza Latera- nu, zostały w ydane w A ntw erpii. Zresztą był to czas w ielkiego rozkw itu p u b lik acji o ch arak terze śp iew n ik o w y m , w y d aw an y ch jak o poesia per m usica, n otu jących zapis m uzyczny i słow a pieśni. Villanelle m iały jed ­ nak w tym czasie pozycję - jak się w ydaje - dość w yjątkow ą. Jak podaje jed en z badaczy tego gatunku - G ennaro M aria M onti, pom iędzy 1567 a 1584 rokiem , kiedy ukazała się pierw sza edycja kom pozycji Luca M a- renzia, pojaw iło się około stu now ych w ydań i reedycji zbiorów villanel- li8. O statn ia p u b lik acja k o lek cji ty ch sło w n o-m u zy czn y ch kom p ozycji datow ana jest na 1631 rok.

G ennaro M aria M onti w studium Le Villanelle, próbując zdefiniow ać ten gatunek, pisze, że villanella to

u tw ó r liryczny zbu dow any z d ystychów o rym ach parzystych, którego dw a głów n e w ersy p ow tarzają się w zw ro tk ach rów nych pod w zględem w ielk o­

ści, m etru m i układu rymów. C zasam i przed dystycham i lub po nich znajduje się jed en albo w ięcej w ersów sam odzielnych, a czasam i nie. W pew nych przy­

pad k ach m iędzy zw rotkam i istn ieje p ew ien zw iązek lub łączy je refren, n aj­

częściej jed n ak p o zostają n iezależn e od siebie. N igdy nie w ystępują tu rym y krzyżow e (A BAB) ani okalające (A B BA )9.

Szesnastow ieczne, w łoskie villanelle pisane były zgodnie z m odą tego czasu na podobieństw o liryki poetów dolce stil nuovo, ale przede w szyst­

kim w ierszy Francesca Petrarki, którego sposób przedstaw ienia tem atu m iłości p ozostaw ał n ied o ścigłym w zorem . U żyw ano przy tym ary sto­

8 C y t. za: ibid em , s. 24.

9 G .M . M o n t i : Le Villanelle. T łu m . K. W o j t y n e k - M u s i k . C yt. za: R.E. M c F a r - 1 a n d: T he V illanelle..., s. 6.

(33)

kratycznego, „znam ienitego" języka narodow ego, literackiego - volgare illustre, jak n azy w ał go D ante. V illan ella jed n a k ze w zględ u na sw ój p opu larn y ch arak ter oraz żartobliw y i w eso ły ton dw orskiej zabaw y, w w iększym stopniu ciążyła ku m ow ie dialektalnej, uw ażanej ów cześ­

nie za niedoskonałą. Szlachetne form y liryki zaczęły być w ypierane przez u tw ory im itu jące p oezję p op u larn ą i stały się na p rzełom ie XV i XVI w ieku pew ną m anierą dom inującą w tw órczości grupy poetów d w or­

skich. Z pew nością w ięc te w zględy spraw iły, że Pietro Bem bo, który w m łodości, przebyw ając na dw orze w U rbino, napisał Stanze w stylu poezji dw orskiej na cześć panującej tam księżny (znajdziem y tam m ię­

dzy innym i obok frottoli i stram botto także villanelle), w w ieku dojrza­

łym zerw ał z form am i popularnym i, pozostając zw olennikiem czystego petrarkizm u. Pow rócił do nieskazitelnej form y sonetu, kancony i sesty- ny, pilnując jed nocześnie czystości m ow y „u szlachetn ionej" i odrzuca­

jąc w szelkie naleciałości językow e o prow en ien cji dialektycznej.

W brew tym d ążen iom hum anistów , k tórzy p ró bo w ali w ytw orzy ć w zór w łoskiego języka literackiego, pow staw ały także villanelle pisane w języku neapolitańskim , których najsłynniejszym twórcą był Salvatore Di G iacom o10. Nie był to dialekt m iejscow ej ludności, ale język o rodo­

w odzie arystokratycznym , św iadom ie archaizow any i w zbogacony ele­

m entam i stylu i obrazow ania Petrarki. Jednak w utw orach Di G iacom o czyste i jasne spojrzenie Laury zostało zam ienione w sensualne, ciem ne, m arzące oczy n eap o litań sk ich d ziew cząt, w p row ad zając nutę m elan ­ cholii i ekstazy. Poeta nie obaw iał się także przyw ołać w sw ych utw o­

rach południow ow łoskiego kolorytu lokalnego w raz z otaczającą przy­

rodą. P lasty czn o ść o brazo w an ia tych v illan elli, a także n eap o litań sk i dialekt, który w zbogacił w ypow iedź o w ym iar m uzyczny, sprawiły, że pieśni te do d zisiaj są w ykonyw an e i w ciąż są d ostępn e ich nagrania m uzyczn o-w okaln e na płytach.

Jako form a m uzyczna villanella była utw orem kom ponow anym zw y­

kle na trzy głosy z akom paniam entem instru m entów strunow ych. Po-

111 F.D. M a u r i n o: Di G iacom o's „ U occhie de su on no, n ire": A M odern „ V illanella’' Them e.

„P u b licatio n s of the M od ern L an gu age A sso ciatio n o f A m e rica " 1967, N o. 82, s. 1 8 5 -1 9 0 .

(34)

siadała przejrzystą i prostą strukturę rytm iczną, ale jej charakterystyczną cechą było przełam ywanie i naruszanie tradycyjnie obowiązujących zasad kom pozycji. Historycy form m uzycznych upatrują genezy villanelli w re­

akcji sprzeciw u w obec szczegółow o skodyfikow anych i rygorystycznie obow iązujących zasad m adrygału. Istnieje wiele villanelli będących paro­

dią najbardziej znanych tekstów m adrygałow ych oraz ich kom pozycji m u­

zycznych. Stąd także kom pozytoram i tych śpiew no-tanecznych utworów są m iędzy innym i sław ni m adrygaliści, jak A drian W illaert, O rlando di Lasso, a przede w szystkim Luca M arenzio, który był początkow o zw iąza­

ny z dw orem we Florencji i w Ferrarze, a lata 1596-1598 spędził w War­

szaw ie jako nadw orny kapelm istrz Zygm unta III, by ostatecznie osiąść w Rzym ie w służbie papieskiej. M adrygaliści, którzy inaczej niż anonim o­

w i twórcy poesia per musica preferow ali bardziej pow ażną poezję, odegra­

li istotną rolę w kształtow aniu villanelli. Przyczynili się do rozw inięcia i doskonalenia jej formy, spraw ili także, iż pod koniec XVI w ieku cieszyła się znacznie w iększym pow ażaniem . Jednakże upodabniając ją do m a­

drygału, sprawili, że pow oli zatracała ona swój parodystyczny charakter.

Tematyka villanelli, podobnie jak innych utw orów należących do liry­

ki m iłosnej tam tego czasu, była skonw encjonalizow ana i sięgała przede w szystkim do w zorów obiegow ego petrarkizm u. Podm iotem m ów iącym niemal zawsze był kochanek przeżywający nieszczęśliwą miłość, odrzuco­

ny przez piękną, lecz okrutną dam ę serca, bądź też dośw iadczający z jej strony obojętności. O dczuw ał duchow e rozterki i zagubienie wynikające z paradoksalnej sprzeczności pom iędzy zew nętrznym pięknem em anują­

cym od swojej wybranki, a jej zim nym , okrutnym postępow aniem . Odtrą­

cenie skazywało go na życie, które wobec braku „służby" u stóp ukochanej okazyw ało się pozbaw ione w artości, podobne do w iecznego wygnania.

Przykładem villanelli, ilustrującym naśladow any w zór liryki Petrarki za­

równo w zakresie tematyki, wyobraźni i sposobu przedstawienia, może słu­

żyć wiersz anonim owego autora zaczerpnięty ze zbioru Orlanda di Lasso:

Tu sai, M adonna m ia, ch 'io t'a m ' e voglio Tanto di ben ch 'io non ritrovo loco;

Perche prend ete l'm io m artir in gioco?

(35)

Se sai che dcl tuo laccio m ai mi scioglio Et per voi m e nutrico in fiam m a e foco, Perche prendete l'm io m artir in gioco?

Se sai che la m ia fede e ferm o scoglio C he per voi m i consum o a poco a poco, Perche prendete 1'mio m artir in gioco?

D unque, M adonna, cessa il tuo furore, A bbi pieta de chi t'ha dato il core C h 'in vita e m orte t'e bon serv itore!11

Ty w iesz, Pani M oja, że kocham cię i m iłuję Tak bardzo, iż sobie nie znajd uję m iejsca;

C zem uż się baw isz m oim cierpieniem ?

Skoro w iesz, że nigdy tw ych w ięzów nie zryw am 1 d ojrzew am w płom ieniu i w' ogniu dla ciebie, C zem uż się baw isz m oim cierpieniem ?

G dy w iesz, iż m a w ierność jest skałą n ajtw ard szą, Że siebie dla ciebie zjad am po kaw ałku,

C zem uż się baw isz m oim cierpieniem ? Z atem , M a Pani, pow strzym aj sw ój gniew, Miej litość nad tym , co ci oddał serce, Co dobrym sługą tobie na życie jest i śm ierć!

T łu m . K ry sty n a Y V ojtynek-M usik

Znajdujem y w tym utw orze zarów no słow a czci skierow ane do uko­

chanej, jak i skargi zakochanego na w zgardę i obojętność z pow odu jej nieczułego zachow ania. W zam ierzeniu w iersz staje się przede w szyst­

kim w yrazem w yznania m iłości i w ierności naw et w obliczu n iepow o­

dzenia. Zbudow any jest bardzo regularnie z konsekw entnie pow racają­

cym i, stałym i refrenam i, jed nostajnym schem atem rym ow ym abb, który w puentującym zakoń czen iu zm ien ia się na ccc. W ypracow ana form a

" A nonim : inc. „Tu sai, M adon na m ia, ch 'io t'a m 'e voglio [...]". C yt. za: R E . M c F a r - l a n d : The Villanclle..., s. 7 -8 .

(36)

spotyka się tu z w yrafinow anym sposobem w yrażania uczuć poprzez grę paradoksów i kontrastów .

Nie m ożna jednak zapom nieć, że w arstw a słowna villanelli ukształto­

wana w sposób konceptualny, podana w w yrafinow anej form ie naw roto­

w ych w ersó w refren iczn y ch , n ie była tw o rzo n a au ton o m iczn ie i dla pełności obrazu pow inn a być rozpatryw ana w pow iązaniu z w arstw ą m uzyczną utw oru, ale przede w szystkim w odniesieniu do kontekstu kultury d w orskiej. N a tę zależn ość zw raca uw agę Edw ard Balcerzan, p o d k reślając, że „D opóki liryka fu n k cjo n u je na praw ach podsystem u sztuki sy n k rety czn ej (w ielo tw o rzy w o w ej), dopóty każda w ypow iedź poety jest r o z u m i a n a o tyle, o ile z r o z u m i a ł ą w ydaje się »gra- m atyka« sy tu acji k om u n ikacyjn y ch , u tw ierd zo n a w obyczajach danej społeczności. [...] U stępując naciskow i obyczajów - w erbalizuje obyczaj, n ad aje m u k sz ta łt języ k o w y , w p isu je w eń w łasn e cechy sty listy czn e i w łasny rytm k on stru k cy jn y "12.

Z ap isy w an a w tan ecznej v illan elli tak ch arak tery sty czn a dla tego czasu sy tu acja p rzeży w an ia n iesz cz ęśliw ej m iło ści staw ała się źró d ­ łem opisu całej gam y m ożliw ych zachow ań udręczonego kochanka - od o p łak iw an ia sw o jej sy tu acji, do p ró b jej p rzem y ślen ia, zro zu m ien ia, a w końcu przew artościow ania i poszukiw ania pocieszenia. Często pod­

jęcie refleksji prow adziło do rozdźw ięku pom iędzy głosem przeżyw ają­

cego m iłosne rozterki kochanka, a rozsądnym głosem kom entującego „ja".

W ypracow anie tego dystansu stało się św iadom ym zabiegiem służącym efektom zabaw nego żartu, w yrafinow anej parodii lub ironii. Przejaw ia­

ła się w tym tak ceniona w ow ym czasie subtelność dow cipu i skłonność do k o n cep tu , k tó ry ch u m iejętn e d o zo w an ie by ło w id om ym znakiem od d ziały w ania po ety ck ieg o ingenium i pożądan ym efektem dw orskiej kultury.

Przykładem w łoskiej villanelli opartej na poetyce konceptu jest utwór anonim ow ego poety zaczerpnięty ze zbiorów A lfreda Obertella:

12 E. B a l c e r z a n : S ystem y i przem ian y ga tu n k o w e iv p olskiej liryce lat 1918-7928. W:

P ro b lem y lite r a tu r y p o ls k ie j lat 1 8 9 0 -1 9 3 9 . R ed . H. K i r c h n e r , M .R . P r a g ł o w s k a , Z. Ż a b i c k i . S eria II. W rocław 1974, s. 1 5 4 -1 5 5 .

(37)

Son m o rt'et m oro et pur cerco morire, N e per stato m orir perdo la vita.

O p oten tenza d 'am o r sol infinita!

Et ben ch 'io m oro non m ore il m artire, A nzi fra ghiaccio e foco ho m orte e vita,

O p o ten ten za d 'am o r sol infinita!

D unqu e la vita mia si puó ben dire Peggio ch e m orte chi la tienne in vita.

O p otentenza d 'am o r sol infinita!

Q uesta e la vita di chi segue am ore Tra ghiaccio e foco, fra spem e e tim ore;

Vivo m orendo et no vive ne m uore.13

Jam m artw y i um ieram , i szukam w ręcz śm ierci, N ie dla bycia m artw ym tracę m oje życie.

O potęgo m iłości jed yna bez końca!

A chociaż ja um ieram , nie u m iera m ęka,

G orzej, pośród lodu i ognia m am i śm ierć, i życie, O potęgo m iłości jed y n a bez końca!

Z atem o życiu m oim p ow ied zieć by m ożna, Z e to gorsze od śm ierci, co z życiem łączyło,

O potęgo m iłości jed yna bez końca!

Taki jest żyw ot tego, co za m iłością biega, Pośród lodu i ognia, nad ziei i trw ogi;

Ż yję, um ierając, i ani żyję, ani n ie um ieram .

T łu m . K ry sty n a W o jty n ek -M u sik

W iersz utrzym any jest w konw encji liryki petrarkow skiej. K oncept podkreśla nierozerw alność cierpienia i miłości. U żyta gra słów - „am ore";

„tim ore"; „m uore" oraz „m orire"; „m artire"; „m orendo"; „m uore" - i an-

11 A no nim : inc. „Son m o rt'e t m oro et p u r cerco m orire [...]". Cyt. za: R.E. M c F a r - I a n d: T he V illaiiclle..., s. 15.

(38)

tytetycznych zestaw ień, jak „m orte e v ita", ukazują paradoksalne dyle­

m aty w przeży w an iu m iłości. Jed n o cześn ie stała para w yrazów połą­

czonych rym em - „v ita"; „ in fin ita "- roztacza, tak charakterystyczną dla liryki tego czasu, perspektyw ę m etafizyczną.

Villanella w Polsce

W XVI w ieku rozdrobnione W łochy przeżyw ały ogrom ny rozkw it życia gospodarczego, politycznego, a przede w szystkim kulturalnego, stając się centrum prom ieniującym na całą łacińską Europę. A rtystyczne inspiracje w łoskie oddziaływ ały na kulturę francuską, angielską, niem iec­

ką, w ęgierską, docierając przez Bałkany do D ubrow nika, sław nego ośrod­

ka poezji p etrark o w skiej. W zajem ne m ięd zynarod ow e kontakty stw a­

rzały także okazję do kształtow ania ogólnoeuropejskich w zorów zacho­

w ań oraz p rz e n ik a n ia sty lu i m od y k u ltu ry P ółw y sp u A p e n iń sk ie ­ go. P od obn ie R zeczp o sp o lita przeży w ała w ielk ie o żyw ien ie k u ltu ral­

ne: „W okresie renesansu - podkreśla Jadw iga Kotarska - nastąpiło w Pol­

sce dość znaczne upow szechnienie m uzyki, śpiew u i tańca oraz rozbu­

dzenie zam iło w an ia do zbiorow ych form życia m uzycznego. [...] W ę­

drow ni m uzycy i kantorzy kolportow ali w raz z tekstam i obiegow e m e­

lo d ie "14. N ie m oże w ięc dziw ić, że staropolska liryka m iłosna, podob­

nie zresztą ja k pozostałych narodów tw orzących w spólnotę życia kul­

tu ralneg o, k ształto w an a była pod w pływ em w zorów p etrark ow skich i m arin isty czn y ch . W daw nej R zeezp o sp o litej „k osm op olity czn y k li­

m at życia m uzycznego - jak zaznacza Alina N ow icka-Jeżow a - w któ­

rym p ierw szop lan o w ą rolę odgryw ały in sp iracje w łoskie, a także in ­ tensyw ność p o lsko -w ło sk ich zw iązków literack ich oraz ożyw ione po- dróżnictwo, sprzyjały upowszechnieniu znajom ości pieśni włoskiej w Pol­

14 J. K o t a r s k a : Pieśń popu larn a. W : Słow n ik litera tu r

1

/ sta ro p o lsk iej. . ., s. 577.

Cytaty

Powiązane dokumenty

instants two time series of measurements are generated with the EDS; one consists of noise free measurements, while the other consists of noisy measurements, i.e., measurements

De voortstuwingskrachten, de geometrie van het schild en de interactie met de grond bepalen de positie en de oriëntatie van het schild tijdens de voortgang. De positie, oriëntatie

Magdalena jest nie tylko pierwszą osobą, która odkrywa pusty grób, ale przed wszystkimi, również przed Piotrem, dostępuje przywileju uj­ rzenia Zmartwychwstałego,

częło burzenie symetrii wiersza. Wersy stają się krótsze, jakby blokowane były zwątpieniem. Prowadzony wewnętrznie dialog sprawia w końcu, że podmiot liryczny

Jego dalsze objaśnienia, polemizujące z uwagami Barańczaka, nie wytrzymują krytyki i utwierdzają czytelnika tego sporu w przekonaniu, że w większości przypadków

Next to this, a global net mediated sea level rise of an estimated 0.59 meter is predicted according to the IPCC records (IPCC, 2007 and still in the 2014 report again stated).

obaw dyplomatów rzymskich. Sądzili oni, że powstanie styczniowe zostało wprawdzie wywołane przez rewolucjonistów, ale dlatego sta­ ło się ono możliwe, że

dżających się w rozbudowane dygresje i erudycyjne konteksty wiedzy politycznej, socjologicznej, psychologicznej… I ten obfity materiał, i sposób jego analizy jest już