• Nie Znaleziono Wyników

Stanisław Barańczak

W dokumencie Villanella : od Anonima do Barańczaka (Stron 134-138)

N iedościgłym przykładem villanelli w typie loose-line form jest, jak się w ydaje, utw ór S tan isław a Barańczaka zatytu łow any Poręcz.

Poręcz

M ilkliw ie oschła dobroć kanciastej poręczy z - jakby sp olszczył im ig ran t-cieśla - tubajfora (;two-by-four): kto spam ięta? I kto się odw dzięczy za jej sosnow e w sparcie, za rytm , w jakim jęczy w porze przypływ u zaw ias pom ostu , raz po raz, żeliw nie? P ostna szczod rość, najciaśniej pod ręczny pień nauk zheblow an y w przyziem ny, bezd źw ięczny głos, w linię p rostą, prostą jak p róg czy zapora:

Tu? Błąd. Wróć. Kto p am ięta? pod nosi w zrok, w dzięczny, znad niew y w oły w alnych negatyw ów tęczy:

zim nych g łębin? A „zim ny ch " to nie m etafora:

igliw ia sk ostnień m row ią w nas, nas tępo dręczy próchno, którem u trzeba okuć, plom b, pajęczyn filtrujących ow adzi m rok, podpór i porad:

Stój. Bądź. Trwaj. Kto spam ięta? Nikt. Kto się odw d zięczy choć słow em za to, co się coraz głębiej piętrzy

w nim , ten stos, skarb, dług, z którym ju ż się nie upora?

Nikt. Linia prosta obok, nie w nas, znów poręczy:

To? Byt. Twój. K to sp am ięta? I kto się od w d zięczy?79

Jest to bardzo dojm ujący, głęboko m etafizyczny, egzystencjalny w iersz w typie barokow ego k on cep ty zm u . Ju ż sam o u lo k o w an ie liry czn eg o bohatera, który snuje sw oje rozw ażania z „pom ostu" nad m orzem , za­

rysow uje całą sieć w zajem nych, skontrastow anych odniesień ro zciąg a­

jących się od „zim nych głębin" do „niew yw oływ alnych negatyw ów tę­

cz y ", a w ięc u stan aw iający ch p rzeciw staw n o ść nieba i ziem i, św iata ziem skiego i m etafizycznego, ale także wnętrza i zew nętrza człow ieka.

Barierą, osią, ale i centrum tej dychotom ii jest „p oręcz", która fu nkcjo­

nuje także jako „próg czy zap o ra".

79 S. B a r a ń c z a k: Poręcz. W : I d e m: Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995- 1997. K raków 1998, s. 50.

Z aw arta w w ierszu w izja ludzkiego istnienia koncentruje się na nie­

doskonałej i ułom nej naturze człow ieka, stąd: „igliw ia skostn ień ", „próch­

n o ". W ym aga on ciągłego „w sp arcia", „podpór i p o rad ", także „okuć, plom b, pajęczyn filtrujących ow adzi m ro k". M aterialnej, ziem skiej, cie­

lesnej rzeczyw istości przeciw staw iona jest sfera m etafizyczna istniejąca poza granicą, która układa się „w linię prostą, prostą jak próg czy zapo­

r a ". K o n cep t o p eru je d w u zn aczn o ścią słow a, w y k o rzy stu jąc p aron o- m astyczną grę upodobnień brzm ieniow ych: poręcz - „p oręczy ". Z jed ­ nej strony, w ystępuje w odniesieniu do „poręczy [...] p om ostu ", a więc p o jm o w an ej jak o „listw a d rew n ian a [...] o d d zielająca coś lu b służąca jak o osłona i o p arcie"80 („dobroć kanciastej poręczy"). D rugie znaczenie p o ch o d zi od czaso w n ik a „ p o rę c z y ć ", a w ięc „dać g w aran cję [...] z a ­ gw aran tow ać, z a rę cz y ć"81 („L inia p rosta obok, nie w nas, znów porę- cz y . ).ft \

C ałe spektrum zagadnień egzystencjalnych i m etafizycznych w yra­

żone zostało w krętym i naw rotow ym rytm ie villanelli w typie loose-line form . R ozluźnienie toku w ersów refren icznych przyjm uje postać ekstre­

m alną. A nalogia budow ana je s t ju ż w yłącznie na u p odobnionej ekw i­

w alen cji dźw iękow ej. N ie w y stęp u je tu n aw et ep iforyczna p o w tarzal­

ność w ygłosow ych słów, co było konstytutyw nym elem entem struktury villanelli. Słowo „poręczy" użyte w pierwszej i ostatniej strofie ma tu zale­

dw ie charakter hom onim iczny. Spójrzm y na przebieg pierw szego wersu refrenicznego (rt3):

flj M ilkliw ie oschła d obroć kanciastej poręczy [...]

a żeliw nie? P ostna szczod rość, n ajciaśniej pod ręczny [...]

igliw ia sk o stn ień m row ią w nas, nas tępo dręczy [...]

flj N ikt. L inia p ro sta obok, n ie w nas, znów poręczy:

80 Słownik języka polskiego. R ed . M . S z y m c z a k. T. 2. W arszaw a 1979, s. 822.

81 Ib id e m .

D rugi z w ersów refren iczn y ch (a2) przyjm u je ch arak ter dw ugłosu, zaw iera bow iem w sw oim toku w kom ponow any frag m en t zaakcen to­

wany zm ianą kroju pism a:

a., (two-by-four): kto spamięta? I kto się odwdzięczy [■•■]

a2 Tu ? Bład. Wróć. Kto pamięta? podnosi wzrok, wdzięczny, ' (...)

<7, Stój. Badź. Trwaj. Kto spamięta? Nikt. Kto się odwdzięczy

‘ [...]

n, To? Byt. Twój. Kto spamięta? I kto się odwdzięczy?

Tytułow a poręcz, która w w ierszu staje się w ieloznacznym sym bo­

lem linii prostej, w sparcia, progu, zapory i głosu, w ostatnim tetrastychu ujaw nia się jako gw arant poręczenia i to do niego przynależą w yróżnio­

ne słowa:

Nikt. Linia prosta obok, nie w nas, znów poręczy:

To? Byt. Twój. Kto spamięta? I kto się odwdzięczy?

N aw rotow y i refreniczny układ przeplatających się w ersów villanel- li w Poręczy jest siln ie zaw łaszczon y przez sensy w iersza. D elim itacja stroficzna rozm ija się zupełnie z przebiegiem składniow ym . W szechobec­

ne przerzutnie m ocnym gestem tną fragm enty w ypow iedzi i przerzu ca­

ją rozłam ane w yrażenia do następnych wersów, łącząc spójnie nie tylko poszczególne wersy, ale i kolejne strofy. C ałość sp raw ia w rażenie bar­

dzo koherentnej, zw artej w ypow iedzi, choć w naw rotow ych pow tórze­

niach pow racają te sam e słow a, podobne brzm ienia, echa zasłyszanych w yrażeń.

Z naczącym efek tem tego w iersza je st zasto so w an a tu in stru m en - tacja dźw iękow a. M a ona opozycyjny, kon trastu jący charakter, pow ią­

zany ściśle z przebiegiem schem atu rym ow ego. Rym a w yraźnie zbudo­

w any jest na zbitk ach g łosek „d zi", „ć" oraz nosow ej „ ę": „p o ręczy ",

„o d w d zięczy ", „ ję c z y ", „p o d ręcz n y ", „ b e z d ź w ię cz n y ", „ w d zięczn y ",

„tęczy ", „d ręczy ", „p ajęczy n ", „p iętrzy". Podkreślają tę instrum entację także rozkaźniki poręczenia: „Tu? Błąd. Wróć."; „Stój. Bądź. Trwaj". U zy­

skana tym i dźw iękam i eufonia podkreśla niedoskonałość, w adliw ość ele­

m entów św iata, które w sw ym w ybrakow aniu jakby pojękują. Dotyczy to także człow ieka, w którego w nętrzu „igliw ia skostnień m row ią". In- strum entacja staje się w ięc w arstw ą, która w sposób brzm ieniow y na­

śladuje i odtw arza naturę istnienia. Kontrastująco w prow adzony rym b m a natom iast głęboki, niski, nosow y w ydźw ięk: „tu bajfo ra", „po raz",

„zapora", „m etafora", „porad", „upora". A nagram atycznie obecna w nim cząstka „ora" odnosi nas do zagadnienia upływ ającego czasu i przem i­

jania, ale głęboki spokój tego w ygłosu staje w przeciw w adze do zgrzyt- liw ości aktualnie doznaw anej codzienności.

N aw rotow o pow racajace w rytm ie villan elli pytania: „Kto spam ię­

ta? I kto się o d w d zięczy ?" u obecn iają tem atykę p rzem ijania w czasie i rolę pam ięci. M arian Stała w recen zji Chirurgicznej precyzji zauw ażał:

„Pam ięć, o której m ów i poeta, nie ocala rzeczy przeszłych i nie napełnia ich blaskiem istnienia; ona tylko uśw iadam ia »nieprzetrw anie«, to zna­

czy: absolutną n iedostępność, zam kniętość, bezalternatyw ność tego, co m inęło; ona tylko potw ierdza w łasną b ezsiln o ść"82.

K o n trastu jąca, o p alizu jąca op ozycjam i stru k tu ra v illan elli w typie loose-line form w raz z jej naw rotow ą sekw encyjnie repetycją w ersów nie­

ustannie zagarnianych działaniem przerzutni, doskonale potrafiła uchw y­

cić i oddać problem atykę egzystencjalną tego w iersza i sposób m yślenia o św iecie, w których w ciąż uobecnia się dychotom ia życia i śmierci.

W dokumencie Villanella : od Anonima do Barańczaka (Stron 134-138)