• Nie Znaleziono Wyników

Joseph Langland

W dokumencie Villanella : od Anonima do Barańczaka (Stron 121-125)

Villanella Josepha Langlanda zatytułowana Ecclesiastes, opublikowana w zbiorze Poetry Today w 1956 roku, ukazuje już nowe tendencje w kształ­

tow aniu przerzutniow ego toku w ersow ego.

Ecclcsiastes

O ut of the icy storm s the w hite hare cam e Shivering into a haven of hum an arm s;

It w as not love but fear that m ade him tam e.

H e lay in the arm s of love, having no nam e But co m fo rt to address. Shaking alarm s O u t o f the icy storm s, the w hite h are cam e

A cro ss the haunted m eadow s crack lin g w'ith gam e.

W h at evil eye pinpointed his soft charm s?

It w as not love but fear. That m ade him tam e A m o n g the chilling hail and scatterin g aim . H elp less against the sport of ancient farm s, O u t o f the icy storm s the w hite hare cam e T h in kin g, perhaps, it leaped throu gh icy flam e, T h in k in g , w ith instinct, hate or tru st disarm s.

It w as not love. But fear that m ade him tam e Leaped again in his heart; his flesh becam e Translated into havens. From sudden harm s O u t o f the icy storm s the w hite hare cam e;

It w as n o t love bu t fear that m ade him tam e.67

Eklezjasta

W prost z burzy śnieżnej p rzybiegł biały zając Trzęsąc się szukał schronienia w ram ionach ludzi;

To nie m iłość osw oiła go, lecz strach.

Legł w ram ionach m iłości, bezim ienny

Bo im ię niepotrzebne, gdy dobrze jest. W panice W prost z burzy śnieżnej p rzybiegł biały zając

P rzez naw ied zone pola, sp oniew ierany przez nagonkę.

Jakież złow rogie oko n am ierzyło te łagodne w dzięki?

To nie m iłość osw oiła go, lecz strach,

Pośród m roźnego gradu i rozrzu conych celów.

Bezradny w obec rozryw ek pradaw nych zagród, W prost z burzy śnieżnej p rzybiegł biały zając.

M oże całkiem rozm y śln ie dał susa przez żar lodu,

Instynkt go pouczył, że rozbrajać m ożna ufnością i gniew em . To nie m iłość osw oiła go, lecz strach

Znów pod skoczył w sercu, jego ciało i krew Stały się schron iskiem . Od nagłych ciosów W prost z burzy śnieżnej p rzybiegł biały zając, To nie m iłość osw oiła go, lecz strach.

Tłum. Maciej Nowak

Z asto so w an e p rzerzu tn ie m ięd zy w ersow e, ale i m ięd zy stro ficzn e wyraźnie dynam izują tok wiersza i spraw iają w rażenie w artko podąża­

jącej akcji, eskalacji ruchu. Jest to wyraźnie zespolone z tematyką wiersza podkreśloną przez nagrom adzenie czasow ników ruchu. Przerzutnie sta­

ją się więc tu najbardziej w łaściw ym sposobem kształtow ania w ypow ie­

dzi podm iotu, podkreślenia jeg o em ocji. Wersy refreniczne są płynnie w kom ponow ane w strukturę zdania, która konsekw entnie rozm ija się z delim itacją stroficzną, i znajdują się w zupełnie nowej funkcji tw orze­

nia w ielu, ciągle odnaw ialnych znaczeń. Pierw szy z w ersów refrenicz- nych (at) za każdym razem integralnie łączy się z dalszą częścią zdania należącą już do następnego wersu. Ciekawy zabieg występuje w drugim z wersów refrenicznych («,). Zachow uje on dokładnie powtarzany zasób i układ słów, ale dzięki użytym znakom interpunkcyjnym za każdym ra­

zem uzyskuje inną postać, by klam row o powrócić do pierwotnej postaci:

a, It was not love but fear that m ade him tam e.

[...]

a , It w as not love but fear. That m ade him tam e ' [■••]

rt, It w as not love. But fear that m ade him tam e [...]

<7, It w as not love but fear that m ade him tam e.

Jak widać, każdorazow a innow acja przecinka bądź kropki w prow a­

dza tu nowe znaczenie. W Ecclesiastcs całość sprawia wrażenie mocno scalo­

nej, em ocjonalnej, w artko przebiegającej w ypow iedzi. Poetycka, w y ra­

finow ana w sw ych refren icznych pow tórzeniach form a zupełnie zatra­

ca swą w yrazistość i schem atyczność w yrazu, staje się integralnie w kom ­ ponow ana w p rzebieg w iersza. Jej naw rotow ość zaczyna sprzyjać w y­

rażanym treściom , by zespolić się ikonicznie w transopow ieści.

U kształtow anie form alne Ecclesiastes Josepha Langlanda przypom i­

na pierw szą villanellę Stanisław a Barańczaka zatytułow aną Co mam po­

wiedzieć. Obie reprezentują typ loose-line form i w obu dom inuje tok prze- rzutniow y. Przede w szy stk im jed n ak w podobny sposób kształtow ane są wersy refreniczne, które podlegają nieustannym przekształceniom i nie­

m al nigdy nie są p ow tórzone w identycznej postaci. D rugi w ers refre- niczny («,) w w ierszu Barańczaka, podobnie jak w utw orze Langlanda, zbudow any jest ze stałej sekw encji słów (z w yjątkiem jed nego wersu), które za pom ocą zn aków in terp u nk cy jn y ch u zysku ją w ciąż now ą po­

stać, a zatem i now e znaczenie:

a, Co mam powiedzieć, wie, że będzie powiedziane.

[•••]

a2 Co mam powiedzieć? „Wierzę"? Będzie powiedziane

‘ [...]

Co mam powiedzieć - wierzę - będzie powiedziane.68

W v illa n e lla c h B a ra ń cz a k a i L an g lan d a, ale tak że w ła ściw ie we w szy stk ich realizacjach loose-line form nie ch od zi ju ż w yłącznie o po­

w racanie tych sam ych treści we w ciąż zm ien iających się kontekstach.

Ludow a, tan eczna p ro w en ien cja rek ap itu lacji, stałych, pow tarzalnych naw rotów znacznie oddaliła się i utraciła znaczenie w tej now oczesnej postaci. W spółczesna form a villanelli reprezentuje ciągłą zm ianę, ruch, dynam ikę i przekształcen ia, w których jak echo odbijają się słowa już zasłyszane, p ow tórzone bądź u podobnione brzm ieniow o. Taka postać gatunkow a villan elli znacznie bardziej - jak się w ydaje - przystaje do czasów obecnych i w spółczesnego rytm u życia.

I,K S. B a r a ń c z a k: Co mam powiedzieć. W: 1 d e m: Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986-1988. P ary ż 1988, s. 11.

W dokumencie Villanella : od Anonima do Barańczaka (Stron 121-125)