• Nie Znaleziono Wyników

Robotnik. R. 2, nr 50 (1918)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Robotnik. R. 2, nr 50 (1918)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 50. Lublin, dnia 8 grudnia 19i s r.

Cena n

TYGODNIK SPOŁECZNY, POŚWIĘCONY SPRAWOM WARSTW PRACUJĄCYCH.

... = O rgan Stow arzyszenia Robotników Chrześcijańskich. ...-.. " ... .

Adres Redakcji i Administracji: Krakowskie-Przedmieście 7, I piętro (Lokal Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich).

Redaktor przyjmuje we środy i piątki od godziny 6 - 7 wieczorem. Administracja otwarta codz. od 9 rano do 6 wiecz.

P R AT C Ą T Ł A D E M.

Bank Handlowy u (Dorsznwie

5

^ = = ^ - .. O D D Z IA Ł w L U B L IN IE 5 = = e e =

p r z y j m u j e z a p i s y na

' "OLSIM POŻft

R Ó W N I E Ż w R U B L A C H

O

113-2

BMNK ZWIĄZKU

SPÓŁEK KOWYCH

Oddział w Lublinie

K r a k o w s k i e - P r z e d m i e ś c i e 64.

114-1

P O S IA D A DO S P R Z E D A Z Y

Rsygnaty Polskiej Państwowej Pożyczki 1918.

w otti no In: loo, 5oo, looo, 5.00010.000

In sty tu cja centralna w Poznaniu. Oddziały: W arszawa, Lublin, Gdańsk, Toruń.

(2)

4

Hospodynie!

R O B O T N I K

Witajże nam, witaj, miły

Osierocona djecezja lubelska otrzymała nareszcie ojca i pasterza.

Chrześcijańska, wierna Kościołowi ludność miasta i prowincji, zwraca się z zaufaniem i czcią do Ciebie, Najdostojniejszy Książe Biskupie, pro­

sząc o błogosławieństwo w tej go­

dzinie ciężkich doświadczeń dziejo­

wych, jaką cały naród przeżywa.

Przybyłeś, oczekiwany z utęsknie­

niem, witany z nadzieją, że krzepkie- mi dłońm i ujmiesz ster wszystkich spraw, które Ci podlegają z urzędu i tych, z któremi, jako obywatel, bę­

dziesz m iał do czynienia. W itam y Cię, Najdostojniejszy Pasterzu, z wia­

rą, że wstąpisz godnie, w ślady wiel­

kich i ofiarnych bojowników za ca­

łość i ^ystość świętej spuścizny Chrystusowej, za prawdę w słowie i w czynie*! W itam y Cię z miłością, jaką dzieci w inne są swem u ojcu, z miłością, której dowody złożymy w zbożnej pracy dla dobra Kościoła i Ojczyzny.

Nie wątpim y, że otoczysz opięr ką wszystkie warstwy . społeczne, szczególnie zaś tę, która jej brak najbardziej odczuwała, t. j. warstwę ro­

botniczą. W najbliższej przyszłości zwrócisz się niezawodnie ku m nogim rzeszom pracujących, zajrzysz do warsztatów i fabryk, zaniesiesz im słowa pociechy i uznania, słowa m i­

łości i zachęty.

Robotnik zna Cię, Najdostojniej­

szy Księże Biskupie, z pełnej za­

parcia pracy w parafji Częstochowskiej;

znasz go i Ty, Pasterzu, więc przy dobrej woli robotników nie powinno ani jednego z nich zabraknąć w w in­

nicy Pańskiej.

W dzisiejszych czasach bardziej, niż kiedykolwiek, odczuwam y potrze­

bę zgodnego współdziałania. Chcem y tedy widzieć w Tobie, Najdostojniej­

szy Księże Biskupie, swego ojca, wodza, swego opiekuna i przyjaciela.

Bądź nam Pasterzem dobrym na wzór Tego, któremu wszyscy słu­

żym y i który za nas życie dał na

I n g r e s

»s. Mm Mariana M m l

W 'niedzielę „dnia 1 grudnia c 'był się uroczysty ingres ks. Biskupa Fulmana na stolicę biskupią.

, Dostojny Pasterz przybył około godz.

10-ej do miasta. Na rogatce warszawskiej powitali go: ks. kanonik Scipio del Campo, prezydent miasta Turczynowicz, gen. Śm i­

gły i prezes Przanowski. W olbrzymim pro- cesjonalnym pochodzie udał się następnie ks. Biskup do Katedry. Tu powitał Paste­

rza dotychczasowy administrator djecezji, ks. kanonik Zenon Kwiek, w asyście pra­

łatów i kanoników.

Po krótkiej modlitwie przed Najśw.

Sakramentem przeszedł ks. Biskup przed wielki ołtarz, gdzie chór, złożony z klery­

ków, odśpiewał hymn: „Oto kapłan wielki".

Następnie Pasterz zasiadł na tronie bisku­

pim, a ks. kanonik Szyszkowski odczyta’

z ambony pismo wizytatora apostolskiego w Polsce, ks. Achillesa Rattiego, do J. E.

ks. biskupa Fulmana. W piśmie tem ks.

Ratti zawiadamia, że Ojciec św. zamiano­

wał ks. Marjana Fulmana biskupem lu­

belskim.

“^ Po przemówieniu ks. administratora zabrał głos ks. Biskup. Zanim słowa, któ­

re wypowiedział, przytoczymy w obszerniej- szem streszczeniu, zaznaczamy już w tym numerze, iż przemówienie chwytało za serce prostotą i szczerością uczucia. Ks.

Biskup złożył w niem podziękowanie ks.

ministratorowi, poczem zwrócił się do 'cian i do robotników, podkreślając ich enie dla narodu. Następnie przemó- sterz do mieszczaństwa i inteligencji,

ze szczególnym zaś apelem zwrócił się do wojskowych i do rodziców. Zakończył ks.

Biskup swoje przemówienie prośbą do Matki Boskiej, aby raczyła mu dodać sił do pracy, zapewnieniem, że całe życie poświęci dla dobra ludu, i wezwaniem do wiernych, aby mu nie odmawiali zaufania i pomocy.

Gdy ks. Biskup skończył, chór od­

śpiewał „Te Deum“ , poczem Pasterz w asyście duchowieństwa odprawił uro­

czystą sumę. Po sUmie ks. kanonik Scipio del Campo oznajmił wiernym, że ks. B i­

skup udzielił wszystkim odpustu.

* * *

Ponieważ osoba ks. Biskupa Fulma­

na nic wszystkim jest znana, pozwolimy sobie przypomnieć tutaj to, co napisaliśmy o Nim w n-rze 38. „Robotnika".

Ks. Biskup Marjan Fultnan urod ' się w r. 1866. Po ukończeniu semi, <jum włocławskiego udał się do petersburskiej Akademji duchownej, którą ukończył w r. 1890. Następnie byl ks.

Fulman profesorem liturgji i teologji dog­

matycznej w seminarjum włocławskiem.

W r. 1896 wywieźli Rosjanie ks. Fulmana do Niżnego Nowogrodu, gdzie przebył dwa lata. Powróciwszy stamtąd piastował god­

ność proboszcza w Lublinie, Kowlu i Roz­

przy, a od roku 1907 zarządzał paraf ją św.

Zygmunta w Częstochowie. Obok zalet gorliwego duszpasterza posiada ks. Ful­

man niezwykły dar słowa i pióra.

W r. 1905 zaczął wydawać miesięcz­

nik „Wiadomości pasterskie" o zakresie kościelno-społecznym dla duchowieństwa, gdzie zebrał do pracy przeważnie młode siły.

W r. 1906 zaczął redagować „Kroni­

kę djecezji kujawsko-kaliskiej".

W r. 1907 wybrano go na posła z gub. piotrkowskiej do pierwszej Dumy rosyjskiej.

krzyżu. Bądź ojcem wyrozum iałym , ale dbałym o dobro powierzonej so- kie rzeszy, bądź przewodnikiem świa­

tłym i roztropnym w dniach burzy.

W ie m y wszyscy, że przychodzisz do nas pełen miłości i ochoty, pełen wiary w nasze dobre chęci, pełen niewzruszonej pewności, iż praca z Bogiem dla narodu musi wcześniej czy później przynieść upragnione ow o­

ce. W ie m y także, że nie ulękniesz się ani trudów, jakie Cię tu czekają, ani zawodów ani walki z tem i m o­

cam i, które od wieków zagrażają Kościołowi, ale go przemódz nie do- łały, i nie zdołają nigdy. Zwartą gro­

m adą stać będziem zawsze przy To- f bie, Najdostojniejszy Księże Biskupie, słuchając Twoich rozkazów.

Ślubując to, w ołam y z całego serca:

W i t a j ż e n a m , w i t a j , m i ­ ł y H o s p o d y n i e ! W itaj, Gospo­

darzu miły, i prowadź swoją czeladkę do nowej, pięknej przyszłości.

Nowy biskup lubelski to człowiek niezwykłe żywy i czynny. Umysł bystry i jasny sąd o rzeczach i ludziach, charak­

ter mocny i nieugięty, duże wykształcenie świeckie i telogiczne, wielka pracowitość i umiejętność pracy, doskonała znajomość dróg dla pracy pasterskiej i społecznej duchowieństwa, składają się na czło­

wieka i kapłana, jakich się codzień nie spotyka.

Przy tem wszystkiem jest nasz nowy Biskup najlepszym człowiekiem.

Uchwały Chrześcijańskiej Demokracji.

W Warszawie odbył się wielki Zjazd Stowarzyszeń Robotników Chrześcijańskich, na którym między innymi uchwalono:

„Zjazd Stow. rob. chrześc. uchwala założyć o g ó l n o k r a j o w y s e k r e t a r j a t ruchu chrześc. spoi. i wzywa wszystkie organizacje chrześcijańskie w Polsce do współdziałania; organizacją sekretarjatu zajmie się specjalna komisja, złożona z de­

legatów wszystkich stow. i związków, sto­

jących na gruncie chrześc.-społecznym".

W szeregu uchwał, dotyczących spraw wewnętrznych organizacji, zjazd robotni­

ków chrześcijańskich uchwalił też jedno­

myślnie rezolucję następującą:

O gó l no -k r aj ow y zjazd S t o w a ­ r z y sz eń r o b o t n i k ó w c h r z e ś c i j a ń ­ skich, odbyty w Warszawie w Domu lu­

dowym przy ul. Śniadeckich Nr. 5, w d.

17 i 18 listopada r. b., stwierdzając, że utw orzony obecnie rząd , złożony p raw ie w yłącznie z żyw iołów socjalisiycznych, nie może być uwa­

żany ani za wyraz " 'M całego narodu,

(3)

Nr. 50. R O B O T N I K

wobec czego nic jest rządem n a ro ­ dow ym , ani też za wyraz woli ludu, re­

prezentowanego w nim bardzo słabo i je­

dnostronnie, wobec czego nic jest też rządem ludow ym , protestuje przeciwko narzucaniu w ten sposób narodowi, wbrew jego woli, dyklatury partyjnej i w y­

raża nowemu rządowi votum nieufno­

ści.

C iern e moce ś w i a l a.

Wojną n i e s p o d z i a n e k nazwał ktoś tę straszliwą tragedję narodów, której ostatni akt rozgrywa się przed nami.

1 słusznie.

Zaiste bowiem krwawą niespodzianką był najazd germański na Belgję - pod pozorem obrony granic niemieckich, jak nie mniej zburzenie Kalisza, dokonane po słynnym manifeście, w którym „wielkodu­

szni" cesarze Wilhelm i Franciszek Józef przyrzekali narodowi polskiemu wyzwole­

nie z pod jarzma carów.

A potem - niespodzianki coraz cie­

kawsze.

Austrja, fen dziwny twór polityczny, który żył dzięki pracy Słowian, w którym jednak rządzili żydzi, Niemcy i Węgrzy;

Austrja, będąca mieszaniną najrozmaitszych ras, plemion i wyznań*), wbrew wszelkim przewidywaniom rozpadła się dopiero po całych latach wojny. Utrzymywało ją przy życiu pięć czynników: n ieuśw iad om ie- nie i brak zgody u ludów słowiańskich, p ra s a żyd ow sk a, b iu ro k ra cja nie.!

m ieck o-w ęgiersk a, m ililaryzm , bę.

dący wierną kopją pruskiego i najpofęź.

niejszy z nich kapitalizm żyd ow sk i#

Wszystkie te potęgi, wszystkie te ciem­

ne moce pracowały niestrudzenie, aby nie dopuścić do wyzwolenia Słowian i do zwycięstwa demokracji zachodnich. Prasa wiedeńska, w 70 procentach żydowska**), była najdzielniejszą pomocnicą w tym kie­

runku. Dzięki niej „wierne" ludy monarchji tak długo zachowywały pokój wewnętrzny (t. zw. Burgfrieden), dzięki niej tysiące zbrodni ogłaszano jako czyny bohaterskie, niebywale w historji gwałty przedstawiano jako państwowe konieczności. Przez cztery lata rzucała ta prasa, kierowana przez ży­

dowskich i niemieckich postępowców, naj­

ohydniejsze obelgi na Francję, Anglję i Amerykę, szydziła z naszej nędzy, natrzą­

sała się z tragedji Belgji i Serbji, szerzyła systematycznie kult militaryzmu i piała hymny na cześć ludzi, których teraz czyni zbrodniarzami. Prasa ta nazywała nas moskalofilami, równie, jak i Czechów, a gdy Rosja znikła, groziła nam zupełnem zniszczeniem.

*) W flustro-Węgrzech mieszkały ludy, na­

leżące do trzech ras: aryjskiej, semickiej (żydzi) i mon-;- ' iej (Węgrzy i Turcy); narody rasy aryj­

skiej rozpadają się według rodzin w następujący sposób: Polacy, Czesi. Słowacy, Rusini, Słoweńcy, Chorwaci. Serbowie i Bułgarzy należą do rodziny słowiańskiej: Niemcy do germańskiej; Rumuni, Włosi i Ladynowie do romańskiej. Prócz tego ży­

ło w flustrji sporo Ormian i Cyganów, tudzież kilkaset tysięcy okcokrajowców różnej uarodowości.

**) W samej flustrji (bez Węgier) należało do żydów lub od nich zależało 35(0 pism perjo- dycznych, na Węgrzech 90° o prasy znajdowało się w rękach żydowskich.

Ze szczególną troskliwością popierała prasa wiedeńska i berlińska interesy !k a- p i t a l^z m u,’ który, jak wiadomo, prze­

ważnie w żydowskich rękach się znajduje.

Przem yśl wojenny, ten straszliwy po­

twór pijący krew i pot miljonów, doszedł db miljardowych dochodów właśnie dzid­

ki bezprzkładnemu poparciu całej prasy żydowsko-niemiecko-węgierskiej. jemu też zawdzięczały istnienie i stały rozwój osła­

wione centrale, które do ruiny doprowa­

dziły szerokie masy ludności, podczas gdy ich kierownicy dorabiali się kroci miljonów.

R ę k a r ę k ę m y j e .

Kapitalizm żydowski, autokracja nie­

miecka, militaryzm pruski i prasa żydo- wsko-niemiecka zawarły z sobą na czas wojny sojusz nierozerwalny, sojusz na śmierć i życie.

Durchhalten, aushalten, Maul halten!***). Takie prostackie hasło rzu­

ciła prasa berlińska i wiedeńska jako szczyt filozofji życiowej stu dwudziestu miljonom obywateli państw centralnych i pięćdziesięciu miljonom przymusowych współtowarzyszy ich doli i niedoli.

Przez cztery lata trwało panowanie tych ciemnych mocy, przez cztery lata nie wolno było podnieść ani słowa protestu przeciw niesłychanym nndużyciom pruskie­

go militaryzmu i żydowskiego kapitalizmu.

Pod osłoną tych mocy działy się naj­

straszniejsze zbrodnie, jakie w historji kie­

dykolwiek spełniono. Nie mówimy tu o Belgji i o Fr.incji, bo krew i łzy ich mie­

szkańców pomściły zwycięskie armje Koa­

licji na hordach najezdników. Nie mówimy 0 nadużyciach i gwałtach, dokonywanych przez niemieckich oficerów i żołnierzy na rannych, na kobietach i dzieciach, nie mó­

wimy o zatapianiu okrętów handlowych 1 osobowych, nie rozwodzimy się nad barbarzyńskiem niszczeniem zabytków, miast i wsi na ziemi francuskiej, nie pi­

szemy o napadach lotników niemieckich na bezbronne miasta w krajach Koalicji...

Za wszystkie

te

gwałty, które tak bardzo obciążają sumienie nowożytnych Niemiec i które tak wielkim wstrętem i smutkiem przejmują duszę każdego uczciwego czło­

wieka, weźmie odwet sprawiedliwy Koalicja.

Musimy jednak przypomnieć i stawić przed oczy Europy okropny korowód zbro­

dni, popełnionych na ludach, które ani bronić się nie mogły ani wojny obecnej nie spowodowały.

Musimy to uczynić w obecnej zwła­

szcza chwili, kiedy z jednej strony zdru­

zgotany już militaryzm pruski, korzystając z rozdarcia wewnętrznego Polski, zagraża naszemu prawu do ziem nad Wartą, Odrą i dolną Wisłą, z drugiej zaś strony prasa żydowska i niemiecka uderza na alarm z powodu - Dgflromów, jakie rzekomo Polacy urządzają na żydach.

A więc przypomnijmy, kto w Polsce wifal z radością władze okupacyjne i na kim one się oparły? Przypomnijmy, że w obu okupacjach Królestwa roiło się od urzędników niemieckich i żydowskich) Powiedzmy jeszcze, że wszystkie odpo­

wiedzialne, a intratne stanowiska były w ich rękach; że oni to właśnie szykano­

wali ludność polską w biurach paszporto­

wych, meldunkowych i kwaterunkowych;

że oni uprawiali niedozwolony handel

***) Przetrzymać, wytrzymać, milczećl (do­

słownie: pysk stulićl).

i wywozili płody kraju miljo że ich dziełem, dziełem kapitalis

dowsko-niemieckich, jest straszliwe spu­

stoszenie lasów polskich i zupełne miej­

scami wytępienie bydłostanu; że ich dzie­

łem było pc większej części skrępowanie prasy narodowej przy równoczesnej swo­

bodzie, gdy chodziło o spory partyjno-kla- sowe; że nakoniec żydom w niemałej mie­

rze zawdzięczamy akty złej woli ze strony Niemców podczas tej wojny****).

A cóż mówić o pismach, które stały na usługach żydów i Niemców albo ich wpływom podlegały? Zatrute ich słowo tumaniło przez szereg lat opinję społe­

czeństwa, nie dopuszczało do porozumie­

nia się stronnictw, kopało przepaść mię­

dzy poszczególnymi odłamami opinji naro­

dowej, jak również między poszczególnymi stanami.

Dziś - prasa żydowska i niemiecka rozgłasza po świecie krzywdy, jakie rze­

komo spotykają z naszej strony niewinny lud Izraela. Zarzuca ta prasa narodowi polskiemu masowe pogromy, zarzuca cia­

sny fanatyzm i nietolerancję. Ruchliwi pu­

blicyści żydowscy nie poprzestają na agi­

tacji antypolskiej-'za pośrednictwem prasy;

redagują memorjaly i przedstawiają w nich Koalicji zmyślone gwałty polskie.

Ciemne moce kapitalizmu żydowskie­

go i bolszewizmu wzięły się za ręce i w zgodnem współdziałaniu próbują nas na wewnątrz doprowadzić do rozstroju i anar- chji, na zewnątrz zaś zohydzić w oczach Koalicji.

Ale - wszystko ma swój czas.

Niezawodnie przyjdzie tedy czas, w którym sprawiedliwość będzie oddana rze­

czywiście pokrzywdzonym. Wtedy okaże się, że pogromy istotnie były zainscenizo- wane na ziemiach polskich, ale - przez żydów i za żydowskie pieniądze na lu­

dności polskiej. W ysłannicy Koalicji, między innemi p. Villaime i b i s k u p Forster, opowiedzą w Paryżu, Londynie i Waszyngtonie sporo ciękawych rzeczy w tym względzie.

]uż w niedalekim • zapewne czasie przed trybunałem W ilsona i innych przywódców ludzkości staną wszystkie złe moce świata.

Stanie przeg tym trybunałem i przed trybunałem opinji najpierw militaryzm niemiecki; stanie następnie jego główna podpora — kapitalizm żydow ski;

stanie przed nim przewrotowa p ra sa żyd ow sk a i stanie duchowe jej dziecko - bolszewizm , gdziekolwiekby powstał i jakiekolwiekby przyjął formy.

Wszystkie te ciemne moce będą s ą ­ dzone i osądzone, a nieszczęsne fch ofiary otrzymają zupełne zad o śću czy ­ nienie.

*♦**) Tu przypominamy tylko działalność Cleinowów i Feldmanów.

M o d l i t w a p o l s k a .

Na Sejmie wychodźtwa polskiego w Ameryce, który się odbył w Detroit, w dniach od 26 do 39 sierpnia, a o któ­

rym pisaliśmy w num. 48 „Robotnika",

odmówił ks. W. Zapała następującą

wspaniałą modlitwę:

(4)

R O R O T N 1 K. Nr. 50.

„Panie Boże Wszechmogący!

My, dzieci narodu polskiego na wy- chodźfwie. wznosimy dzisiaj ku Tobie rę­

ce nasze błagalne. W ojczyźnie naszej, Polsce, nie wolno jesf lak głośno wołać do Ciebie, Boże, jak my fufaj wołamy.

Starcy nasi, mafki nasze i dzieci modlą się fam dzisiaj do Ciebie, Boże, w głodzie i poniewierce - wzdychaniem tylko i łzą.

Mężowie i młodzież nasza modli się lam dzisiaj do Ciebie, Boże, w ogniu i wojnie- konaniem lylko i krwią. My jedni, wy- chodźfwo polskie, bracia ich tam rodzeni, my jedni z wolnej ziemi amerykańskiej wznosimy ku Tobie, Boże, gromki dziś tu­

taj głosi Boże Jagiellonów, Boże Sobieskich, Boże Kościuszków! Otośmy się zebrali, pielgrzymi ziemi polskiej, wychodźcy z zie­

mi ojców, matek naszych i dziadów.

Gdy przednia s tr a i w y ch od ź- iw a w arm ii polskie} w e Fran cji m odli się tam do Ciebie, Boże, obyczajem przodków naszych, na polu bitw y szczękiem k arab in ów i hu­

kiem dział, my, cośmy ją lam wysłali, modlimy się do ciebie, Boże, obyczajem podobnież przodków naszych, w izbij* na­

szej sejmowej, o zwycięstwo prosząc dla ich bagnetów, a o zgodę i roztropność dla

naszych rad. 1

Boże Chrobrych i Łokietków, Boże Skargów i Kordeckich, daj im tam. tym żołnierzom serdecznym, męstwo, a nam tutaj ducha zgody i roztrop n ości!

Niech z męstwa ich tam, a z naszej zgo­

dy lulaj wyrośnie ta wolna, la niepodległa, la ukochana, ta wyśniona, la wymarzona Polska — Ojczyzna nasza miła!

Boże, k tóry zasm u casz, ale na to, ab y ś p ocieszył, Boże ojców na­

szych i dziadów, Boże Krasińskich, Sło-

M i zwyciężonym!

Sprawozdawca „Vossische Ztg.“

podaje następujący opis podróży ko­

misji niemieckiej dla uzyskania za­

wieszenia broni.

„Dnia 8 b. m. ciężkie mgły wypełnia­

ły powietrze. Samochody nasze, które przed kilku godzinami opuściły siedzibę sztabu w S p a a * ) , stanęły na linji nieprzy­

jacielskiej, poczem przesiedliśmy się do pojazdów, dostarczonych przez francuską komendę.

Dziesięć godzin jazdy w towarzystwie oficerów francuskich, milczących i zimnych.

Tylko od czasu do czasu wskazywano rę­

ką ślady potwornego zniszczenia, jakby w zamiarze przygotowania nas na to, że przeciwnik weźmie odwet za wszystko, a uczyni to w możliwie najcięższych wa­

runkach rozejmu i pokoju. Oficer fran­

cuski woła: „Voil Saint Quentin!“ l**) Gru­

zy, ruina, zniszczenie.

Wieczorem wprowadzono nas na ja­

kiejś małej stacyjce do przygotowanego pociągu. Okna szczelnie zasłonięte. Pociąg rusza.

*) Miejscowość belgijska, słynna jako uz­

drowisko kąpielowe.

**) „O lo Saint Ouentlnl" Okrzyk len odno­

si się do barbarzyńskiego zniszczenia, jakiego Niemcy w tern mieście dokonali.

wacKich, Mickiewiczów! Boże, którego oni prosili o w ojnę pow szech ną za w o ln o ść ludów , Boże, prosimy Cię, aby ta wojna powszechna, skoro raz już u nas przyszła, męczeństwa naszego była końcem, a wolnej i niepodległej Ojczyzny naszej znowu początkiem.

W nadziei tej i pewności sejm len nasz dzisiaj rozpoczynamy i o błogosła­

wieństwo Twoje, o Boże, dla sejmu tego prosimy. W imię Ojca i Syna i Ducha św.

Amen“.

W W A L C E

Z A N A R C H Ją

Pomimo wszystkiego, co się u nas mówi i pisze o niemożliwości anarchji w Polsce, coraz częściej zdarzają się fakta, świadczące, że jednak lepiej mieć się na baczności.

. ' Do takich taktów zaliczyć trzeba prze- deSvszyskiem nieudane coprawda, nie mniej same przez się smutne i niepoko­

jące próby wywołania rozruchów na tere­

nie Zagłębia Dąbrowskiego. Zbrodnicze indywidua szerzyły lam już od dłuższego czasu agitację w duchu zasad bolsze­

wickich, a występ naszych b o l s z e w i ­ k ó w w D ą b r o w i e * ) dał przedsmak tego, co mogłoby nastąpić, gdyby władze miej­

scowe nie były stanowczo wystąpiły. Do faklów, potwierdzających obawy, należą

*) Pisaliśmy o tem w num. 48 „Robotni- ka"‘. (Przyp. Red.)

Późnym rankiem zatrzymujemy się.

Jesteśmy w Iesie Compiegne. Może z umy­

słu tutaj, a nie w jakiemś mieście, gdzie bylibyśmy narażeni na nieprzyjemności ze strony mieszkańców, których nienawiść ku nam nie zna granic.

Las Compiegne zamknięty wokoło wojskięm. Na torze kolejowym obok na- S7ego staje inny pociąg: Kwatera m a r ­ s z a ł k a F o c h a i jego sztabu. Tutaj, odcięci od świata, jakkolwiek wolno nam w sprawach urzędowych porozumieć się z kwaterą niemiecką za pośrednictwem telegrafu iskrowego z wieży Eiffel, spędzi­

liśmy trzy dni w ciągłej pracy.

Przyjęto nas przyzwoicie, ale zimno.

W każdem drgnieniu, w każdem słowie naszego francuskiego otoczenia, przede- wszystkiem zaś w sposobie prowadzenia konferencji odczuliśmy wielką nieprzyjaźń, jaką Francja żywi do Niemiec.

Marszałek Foch zjawił się przed na­

mi tylko dwa razy: na powitanie i na po­

żegnanie. Ten zimny, surowy starzec, przy­

pominający raczej oficera angielskiego, przyjął nas zapytaniem: Czego sobie panowie życzą?

Jako wysłannicy dawnego rządu nie byliśmy upoważnieni do przyjęcia wszy­

stkich warunków bez zastrzeżeń. Pod prze­

wodnictwem posła Erzbergera podzieliliśmy się na trzy komisye, a to dla spraw armji lądowej, marynarki i kwestji politycznych.

Przeciwnicy, a byli to sami oficerowie, przedłożyli nam szczegółowe waiunki, zi-

również zamachy „ c z e r w o n y c h g w a r ­ d z i s t ó w " z ą b k o w i c k i c h , którym kres położyło energiczne zarządzenie gen. Ro­

zwadowskiego**).

Obecnie w jednem z pism lewico­

wych ukazał się półurzędowy komunikat, ostrzegający przed anarchją. Czytamy tam między innemi:

Najgroźniejszem niebezpieczeństwem, przed jakiem stoi Państwo Polskie, jest bolszewizm. Bolszewizm ten płynie do nas z Rosji przez agentów rządu bolsze­

wickiego. Wśród tego rządu wybitną ro­

lę odgrywają żydzi polscy, jak Radek- Sobelson i inni, którzy wyzyskując swo- je stosunki w Polsce i środki finansowe, jakimi obracają, wysyłają licznych agita­

torów do Państwa Polskiego.

Są ślady niektóre, że do niedawna działające w Warszawie e l e m e n t y n ie­

m i e c k i e w pewnych wypadkach nie tylko tolerowały propagandę bolszewizmu, ale wyraźnie popierały agentów rządu bolszewickiego.

Przednią strażą anarchji jest znajdu­

jąca się w ścisłym związku z rosyjski­

mi bolszewikami t. zw. socyaldemokra- cya Królestwa Polskiego, składająca się przeważnie z żydów.

W pamiętnych dniach 11 i 12 listo­

pada, kiedy wojsko polskie i polska orga­

nizacja wojskowa (P. O. W.) wydzierały władzę z rąk niemieckich, ż yd zi b o l ­ s z e w i c y w W a r s z a w i e , jak to stwier­

dzają urzędowe protokuły, z a a t a k o w a l i

**) Patrz artykuł w rubryce „Rozmaitości*

p. t. „ J a k sobie generał Rozwadowski poradził z bolszewikami'*.

mno, bez jednego cieplejszego słowa. Nie inaczej zachował się angielski admirał, biorący udział w konferencji.

f

\le wyrażamy się ściśle: Nasz dwu­

dniowy pobyt w siedzibie komendy fran­

cuskiej, to nie były żadne rokowania.

Przedstawiono nam gotowe formuły do przyjęcia. A my z naszej strony mogliśmy tylko zauważyć, że pewne postanowienia są dla nas nie do wykonania. Tak np. żą­

dano wydania 160 łodzi podwodnych, podczas gdy admiralicja niemiecka ma ich tylko 114, a z tego tylko 25 procent w stanie, nadającym się do użycia. Uzyska­

liśmy też tylko zmianę odnośnej klauzuli:

„Wszystkie łodzie podwodne" — zamiast, jak żądano, „160 łodzi podwodnych*.

Odcięci od świata, o wypadkach chwili dowiadywaliśmy się za pośrednic­

twem pism paryskich, które kurjerzy w dwu godzinach przywozili z Paryża. Mil­

cząco podano nam wiadomość o abdy­

kacji cesarza. Porozumieliśmy się pośpie­

sznie z nowym rządem i otrzymaliśmy od niego potrzebne pełnomocnictwa.

Na drugim posiedzeniu plenarnem zgłosiliśmy nasz protest przeciw nieludz­

kim warunkom rozejmu. Niemniej jednak poprzednio musieliśmy podpisać przedło­

żony nam akt zawieszenia broni. W tej chwili ani jeden z oficerów francuskich nie okazał wzruszenia, tajonej radości, ta­

jonego tryumfu. Zimno, z ukłonem woj­

skowym rozstaliśmy się.

Ja k ciężko jest być zwyciężonym!"

(5)

Nr. 50. R O B O T N I K . w 7 w y p a d k a c h ż oł ni er zy polskich

na u licach , wznosząc przytem okrzyki:

„ P r e c z z w o j s k i e m p o l s k i e m ! P r e c z z P o l s k ą l “

W Kielcach przyjezdni agenci bolsze- wizmu, r ó w n i e ż żydzi, wygłaszali mowy, zakończone okrzykami:

„ P r e c z z b i a ł ą gęsią!**'* Pr ecz z P o l s k ą l Ni e ch żyj e T r o c k i ! "

Stwierdziwszy, że mimo tych prowo­

kujących wystąpień ludność polska w Warszawie i w innych miastach kraju, nie dała się porwać do czynów gwałtownych, gazeta owa pisze następnie:

Jesteśmy przekonani, że dziś w ża- dnem państwie zachodnio-europejskim ludność nie tolerowałaby takiego zacho­

wania się wrogich żywiołów, a i żydzi nigdzie też nie pozwoliliby sobie na po­

dobne wystąpienia. Władze polskie uczy­

niły i uczynią wszystko, co leży w ich mocy w celu utrzymania porządku pu­

blicznego, lecz zakusy bolszewizmu nie mogą być tolerowane, inaczej bowiem- istnienie Państwa Polskiego będzie za­

grożone.

Dalszem ogniwem tej planowo zorga­

nizowanej agitacji jest niezawodnie dzia­

łalność Rady delegatów robotniczych w Warszawie. Na ulicach miasta ukazał się lam plakat, drukowany na czerwonym pa­

pierze. Czytamy w nim, że „Rada delega­

tów robotniczych miasta Warszawy na trzecim posiedzeniu w dniu 23 listopada postanowiła z w a l c z a ć rząd o b e c n y (przeważnie s o c j a l i s t y c z n y l - Przyp.

Red.) i d ą ż y ć do o b j ę c i a w ł a d z y przez Radę delegatów robotniczych w ce­

lu utworzenia jednolitego frontu w walce

***) Tak nazywają bolszewicy orla polskiego na sztandarach narodowych.

FELIKS KOZUBOWSKI. 6)

(SYM).

Jaft lioiista Mm M i Mił sztandar i żonę?

Przychodzi mi na myśl, że oni nie wiedzą o mojej obecności i że mimowoli mógłbym się stać powiernikiem ich myśli lub zwierzeń. Zrywam się przeto i rozchy­

lam krzaki. Spostrzegają mnie oboje, a ja na ich twarzach czytam ogromne zmiesza­

nie. Jędruś stoi zaczerwieniony jak burak, a ta piękna, wytworna panna może poraź pierwszy w życiu czuje się zakłopotana.

Bo też — pierwsze to chyba „sam na sam"

z mężczyzną, z mężczyzną pięknym, szla­

chetnym i rycerskim. Przykro mi, że prze­

rwałem tę śliczną sielankę, ale— czyż mo­

głem inaczej postąpić?

W S z a m p a n j i , 25. s i e r p n i a . Dziś, przy śniadahiu, zwróciłem ba­

czniejsza uwagę na pannę Delorme. Wszak ona wyróżniła Jędrusia, jego jednego z pośród trzydziestu oficerów i chorążych naszego batalionu. Przepraszam: wyróżniła akże „ojca" jedenastej kompanji, kapita-

0 wyzwoienie; nawiązać natychmiast sto ­ sunki z r u ch e m r o b o t n i c z y m w Ro­

sji, N i e m c z e c h i Aus tr ji .

Z żądań tych, aż nadto jasnych, w y­

nika, że Rady robotnicze w Warszawie stoją na gruncie tych samych zasad, które wyznają bolszewicy żydowscy w Rosji, oraz ich bracia duchowi w Niemczech 1 w Ausliji. Zastanawiające jest, że są w Polsce żywioły, pragnące z w i ą z k ó w z N i e m c a m i po tylu strasznych krzy­

wdach, których społeczeństwo nasze od nich doznało. Nie można sobie tego ina­

czej wytłomaczyć, jak tylko agitacją ży­

dowską, Niemcy bowiem jedynie w ż y ­ d a c h mieli i mają dotąd najwierniejszych sprzymierzeńców.

Gdy już mowa o tem warto wspom­

nieć o dwugadzinowych pismach, które w ostatnich czasach rozpoczęły formalną kampanję przeciw polskości. Są to: „Lem- B e r g e r Zei tu ng", gazeta żydowska, w y­

dawana w języku niemieckim, i „ N o w y Dziennik"* także żydowski, wychodzący w Krakowie.

Krakowski „Kurjer Codzienny" pisze o nim, że jest pismem, p l u j ą c e m nieu­

s t a n n i e na p o l s k o ś ć , poczem po­

wiada:

Piśmidło to na polskiej ziemi, pro­

wokujące w każdym numerze uczucia polskie jest wprost szerzycielem najza- jadlejszej nienawiści. Jest szkodnikiem społecznym, który tylko ręka, kierująca machinacjami Ukraińców, mogła stwo­

rzyć, aby siać także i u nas niezgodę.

Czas najwyższy poskromić tę prowoka­

cyjną robotę.

lakie zaś było zachowanie się 1 u- d n o ś c i ż y d o w s k i e j we Lwowie pod­

czas rządów ruskich, dowodzi najlepiej następujący komunikat prezydjum Rady ministrów warszawskich:

na Rogera d’flrmagnac. flle to zupełnie co innego...

Patrzę tedy (ukradkiem, rozumie się), na pannę Delorme i zachwycam się jej cudownie złotym i bujnym włosem, świe- tnemi, jak gwiazdy, oczyma, kształtnym zakrojem ust, z poza których czarodziejski uśmiech ukazuje dwa rzędy zdrowych, olśniewająco białych zębów. Doprawdy, skończony tuman ze mnie, żeby się nie po­

znać na niej od samego początku, żeby czekać, aż na nią zwróci uwagę — ktoś drugi. Nawiasem mówiąc, może to i lepiej, że się nie zachwycałem tą uroczą twa­

rzyczką... Cóżby mi bowiem przyszło z zachwytu, gdyby ona nie raczyła nawet na mnie spojrzeć? Ach, lepiej, bezsprzecz­

nie lepiej nie myśleć o niej, aniżeli nara­

zić się na jedno z tych zimnych i wy­

niosłych spojrzeń, które w tej chwili otrzy­

mał Meudon w odpowiedzi na swoje na­

tarczywe umizgi.

Z kolei zwracam wzrok na Jędrusia.

Siedzą vis-a-vis. On nie spuszcza z niej prawie oczu, ale nie jest pochłonięty do tego stopnia, żeby nie wiedzieć, co się wo­

koło dzieje. Prowadzą swobodną, wesołą rozmowę, do której ustawicznie mięsza się ten nieznośny Meudon (staje mi się wprost niemiły). Dowcipy jego wydają mi się nie na miejscu, spojrzenia, jakiemi strzela ku swej sąsiadce (siedzi z lewej strony tuż koło niej), dotykają mnie rów-

Wiadomości, jakie nadesziy wa, świadczą o silnem zamąceniu sunku między ludnością polską a ży­

dowską. Rząd nie posiada jeszcze w tej chwili zupełnie ścisłych danych o prze­

biegu zajść. Stwierdzonym jest jednakże fakt, źe część ludności żydowskiej w y­

stępowała solidarnie z Ukraińcami z bro­

nią w ręku przeciw Polakom, co wywo­

łało zrozumiałe rozgoryczenie polskiej większości mieszkańców Lwowa.

Nakoniec nie od rzeczy będzie przy­

toczyć za „Gońcem Krakowskim": wiado­

mość, że s o c j a l n a d e m o k r a c j a wKró- l e s t w i e otrzymała z komisarjatu dla spraw polskich u rządu sowjetów rozporządzenie, aby na razie nie występowała w duchu bolszewickim i w ten sposób uśpiła czuj­

ność „burżuazji". Według tej wiadomości chwila wystąpienia proletarjatu polskiego wraz z rosyjskim (!) do walki zbrojnej p r z e c i w K o a l i c j i nastąpi wkrótce, a ha­

sło do niej dadzą wkraczające w granice Polski czerwone wojska sowjetów rosyj­

skich.

Tak to anarchja systematycznie przy­

gotowuje grunt w Polsce do akcji, która musiałaby kraj nasz zamienić w kupę gmzćw, a ludność jego oddać w niewolę tłuszbzy bolszewicko-żydowsko-niemieckiej

STRASZNY POWRÓT ROBOTNIKÓW POLSKICH

z NIEMIEC.

Od kilku dni powracają z Prus rze­

sze polskich robotników i jeńców, którymi zaopiekował się komitet, utworzony w To­

runiu. Obecnie. „Gazeta Toruńska" za­

mieszcza płomienną odezwę p. t. „Chleba

nie żywo, jak i Jędrusia. Odczuwam to raczej, gdyż on nie zdradza się z uczu­

ciami.

Rozmowa schodzi na temat naszej wyprawy marokańskiej. Twarze oficerów ożywiają się, każdy ma coś do opowie­

dzenia. Zabiera głos i Meudon, wymy­

ślając niestworzone po prostu przygody, w których miał rzekomo uczestniczyć, na­

turalnie w roli bohatera. Wiemy wszyscy że kłamie bezczelnie, ale on sobie z tego nic nie robi i zwraca się wyraźnie do pan­

ny Delorme, jakby oczekiwał od niej uzna­

nia czy pochwały. Wreszcie Zuzanna od­

zywa sie, patrząc się na kapitana Rogera:

— Gdybym cię nie znała osobiście, gotowabym sądzić, że jesteś nieludzkim zwierzchnikiem, kapitanie. To, co nam pan Meudon tak zajmująco opowiedział, a co, jak sam się wyraził, jest zaledwie drobną cząstką jego przygód z przed mie­

siąca, dowodzi, żeś go pan, panie kapita­

nie, stale wysyłał na miejsca najbardziej, zagrożone, i to dwa lub trzy razy dziennie.

Przykra chwila milczenia, w czasie której porucznik Meudon posyła zjadliwe spojrzenia w stronę panny Delorme. file oto słychać poważny, surowy głos „na­

szego ojca":

— Ten, którego wysyłałem na miejsca najbardziej zagrożone, siedzi naprzeciw ciebie, panno Delorme.

(Ciąg dalszy nastąpi).

i

(6)

R O B O T N I K . Nr. 50.

głodnym! Micka i odzieży niemo­

wlętom!" W odezwie tej czytamy między innemi:

„Z Saksonji, Hanoweru, Hamburga, Wcstfalji, ba, nawet z Francji, gdzie, o 5 km. za frontem pracowali, wracają do Oj­

czyzny jeńcy, internowani, robotnic* trzo­

nowi, mężczyźni, kobiety, dzieci. P%ez ca­

łą długość Rzeszy niemieckiej bez opieki, bez wskazówek, bezradni, bo po niemiecku nie umieją, i głodni, ach, jak głodni!

Wszyscy ci biedacy, a było ich przed rozejmem 75 0 .0 0 0 w Rzeszy, dojeżdżają do Torunia koleją, czekając na niektórych stacyach po 36 godzin, wracają z mieniei^

całem, z rodziną i dziećmi maieńkiemi, co się w niewolL-rodziły.

Od dwóch tygodni przepływają ich codziennie setki przez dworzec główny w Toruniu. Wielu nie posiada ani grosza, bo im za czas ostatni zarobków nie za­

płacono; byli tacy, którym za^jiesiąc za­

płaty nie dano.

Głodni (niektórzy od kilku . dni nic w ustach nie mieli), z zimna drżący, bez­

radni, stoją gromadkami, siedzą na zi­

mnych kamieniach, zastygli w bólu i mę­

ce. Czekają ratunku - lub końca. Tylko niemowlęta płaczą żałośnie; - konają na rękach matek".

Tak w ra ca j Polscy robotnicy-z nie­

mieckiej „republiki ludow ej".

O rząd narodowy.

]ak wygląda gabinet p. Mo- raczewskiego?

Zasadą jest we wszystkich państwach k o n s t y t u c y j n y c h , że tylko p e ł n y gabinet może być rządem odpowiedzialnym.

Gabinet p. Moraczewskiego liczy obecnie zaledwie o ś m i u /członków zamiast pię­

tnastu, których rmcł początkowo obejmo­

wać. Powodem tego jest, że od pierwszej

"chwili aż s i e d m i u c z ł o n k ó w odmówi­

ło pracy w gabinecie z powodu jego partyjnego charakteru. Członkowie ci są:

pp. Minkiewicz, Wojda, Witos, Kędzior i trzej reprezentanci zaboru pruskiego. Po­

zostali członkowie gabinetu należą do j e d n e j partji politycznej (P. P. S.) i tworzą zaledwie p o ł o w ę całego skła­

du. Słusznie pisze z tego powodu „Kurjer Codzienny", że „podobnego gabinetu, w którym połowa ministrów nie chce za­

siadać, a którego druga połowa mimo to rządzi, Europa jeszcze nie widziała!"

Wiece w stolicy kraju.

W ub. niedzielę odbyły się w War­

szawie dwc wielkie wiece, które są dosko­

nałym wyrazem nastroju społeczeństwa.

Pierwszy z nich, w iec Nar. Związku R obotniczego, w którym wzięło udział 3000 r o b o t n i k ó w , uchwalił wśród bu­

rzliwych oklasków rezolucję, stwierdzającą, że gabinet p. M o r a c z e w s k i e g o , złożony z przedstawicieli P. P. S. i P. S. L., jest rządem mniejszości narodowej i ludowej i jako taki nie może być uznany za rząd narodowy.

Drugi wiec, zwołany przez P olską P artję P ostęp ow ą, odbył się przy li­

cznym udziale inteligencji zawodowej.

Przemówienia wygłosili: inż. Al. de Ros - ś e t (więziony dłuższy czas przez Niem­

ców), \poseł Korf anty i przedstawicielka Belgji.1 Następnie przyjęto rezolucje, doma­

gającą się utworzenia rządu frójzatfft- y o w e g o , który powinien oprzeć się o K o a ­

l i c j ę celem obrony i zjednoczenia nie­

podległej Polski, j, żądającą od kon,i Pił­

sudskiego aby porozumiał się ą K ó m i-

^ t e t e m J p a r o d o w y m w P a r y ż u w spra­

wie: obsadzenia głównych miast zaboru

^•pruskiego przez wojska polski; i koalicyuie!

Yw sprane wywarcia przez Koalicję nacisku na z powodu bąrbarzyńsfw, po­

pełnianych przez powracające do kraju żołdactwo niemieckie; w sprawie zwrotu taboru kolejowego-i uwolnienia robotników polskich, zajętych w Niemczech. Rezolucja protestuje wkońcu stanowczo przeciw obecności ambasady niemieckiej w War­

szawie, a to z tego względu, że Polska jest od chwili ogłoszenia niepodległości na stopie wojennej z Niemcami «i jako sprzymierzeniec Koalicji pokoju z nimi dotąd nie zawarła.

Po wiecu kilkotysięczny tłum utwo­

rzył pochód manifestacyjny, w którym nie­

siono sztandary narodowe i p o r t r e t W i l s o n a . Manifestanci, na których' czele szedł poseł K o r f a n t y , urządzili owacje na cześć K o a l i c j i i W i e l k o ­ polan oraz przeciw niemieckiej ambasadzie.

Sprawy polskie.

Francja a Polska.

Delegaci Polskiej Komisji Likwida­

cyjnej powrócili z podróży do Belgradu, gdzie przedstawili reprezentantom Koalicji następujące życzenia: Polacy pragną, aby Koaljcja wysłała komisję dla zaprowadze­

nia porządku we Lwowie, aby obsadziła główne miasta Galicji Wschodniej i aby utworzyła komisję polsko-ruską z komisa­

rzem francuskim na czele. Imieniem Koa­

licji odpowiedział gen. francuski Hen rys , że zniesie się w tej sprawie niezwłocznie z generałem Franchetem d’Esperay, który zawiadomi o życzeniach polskich rząd y Koalicji i Polski Komitet N arod o­

w y w Paryżu. W rozmowie z delega­

tami P. K. L. oświadczył gen. Henrys, że Koalicja do Nowego roku opanuje Rosję i zagrodzi anarchji drogę do Polski. Woj­

ska Koalicji posuwają się w kierunku Ki­

jowa, a w szeregach ich nie brak polskich żołnierzy. Wkońcu zaznaczył gen. Henrys, że Francja pragnie, aby Po lsk a p o ­ w stała w g ran icach historycznych.

Biskup anglikański 0 gwałtach rusko * żydow­

skich w Galicji wschodniej.

Dnia 27 listopada przybył do Krako­

wa jako gość ks. Biskupa Sapiehy a n g l i ­ k a ń s k i b i s k u p F o r s t e r z L o n d y n u 1 przerwał tutaj na kilka dni swą podróż wizytacyjną z obszaru działań armii bał­

kańskiej Koalicyi.

Dostojny gość przejechał całą prze­

strzeń kraju naszego od Tarnopola przez Lwów, gdzie przebył kilka dni walk i m i a ł s p o s o b n o ś ć p o c z y n i ć b a r d z o u j e m n e sp^ t r z e ż e n i a z a r ó w n o co do z a c h o w a n i a si ę

U k r a i ń c ó w ,

j a k i ż y d ó w w s t o s u n k u do P o l a k ó w .

Biskup Forster oświadczył zupełnie niedwuznacznie,.. że u w a ż a za s w ó j o bowi ąz' ek s p o s t r z e ż e n i a zako- nUinfrkow^ać r z ą d o t n K o a l i c j i .

Wielkopolska do prezy­

denta Wilsona.

Naczelna Rada ludoWa w zaborze pruskim wysłała do. prezydenta Stanów Zjedn., prezydenta*"Wilsona, - memo.-jał, w którym, wskazując na zamierzony przez Niemców obsadzenie prowincji polskich, zaznacza, że Polacy w zaborze pruskim są wobec tych planów bezbronni.. „Prze­

szło 200.000 synów naszego narodu — po­

wiada memorjał - poległo w obecnej wojnie, walcząc w wojsku niemieckim.

Inni mężczyźni, zdolni do walki, znajdują się przeważnie w szeregach niemieckich.

Nie możemy stawiać oporu przemocy zbrojną silą, wszyscy jednak, jak jeden mąż stawimy opór .pod każdym innym względem, o ile rząd niemiecki będzie ob­

stawał przy swoich zamiarach". Memorjał kończy się słowami:

„Naród polski, który szanownemu pa­

nu prezydentowi, jak i jego sprzymierzeń­

com do wiecznej zob ow iązany jest w dzięczności za to, co dla nas uczy­

niono, jest zupełnie pewny, że szanowny pan prezydent, jak i jego sprzymierzeńcy bezbronnemu narodowi nie odmówią swej skutecznej pomocy".

Podpisali memorjał w imieniu Na­

czelnej Rady ludowej:

ks. Stanisław Adamski, Adam Po- szwiński i Wojciech Korfanty.

Ordynacja wyborcza do Sejmu.

Rada ministrów wydała dekret o w y­

borach do Sejmu, naznaczając je na dzień 26 stycznia 1919. Wybory rozpoczną się o godz. 8 rano i trwać będą bez przerwy do godz. 9 wieczorem. W wyborach będą brać udział w s z y s c y o b y w a t e l e p a ń ­ s t w a bez r ó ż n i c y płci, którzy skończy­

li w dniu wyborów 21 lat. Prawo głoso­

wania wykonywa się o s o b i ś c i e . Nie mają go wojskowi wszystkich stopni.

Wybranymi na posła mogą być k a ż d y o b y w a t e l i k a ż d a o b y w a t e l k a , którzy mają czynne prawo wyborcze. Urzęd­

nicy państwowi nie mogą być posłami w tych okręgach wyborczych, w których pełnią służbę, jeden poseł przypada na 50.000 ludności; na ułamki tej liczby, w y­

noszące więcej niż 25.000, przypada rów­

nież jeden poseł. Państwo Polskie dzieli się na 45 okręgów wyborczych z 320 manda­

tami. Z tego na ziemie zaboru rosyjskiego przypadają 33 okręgi z 241 mandatami, na ziemie dawnego zaboru austrjackiego 12 okręgów z 79 mandatami, a mianowicie na Śląsk Cieszyński jeden okręg wyborczy z 8 mandatami, na Galicję 11 okr. wyb.

z 71 mandatami. Zabór pruski otrzymał 10 okręgęw z nieznaną jeszcze na razie liczbą mandatów.

Najdrobniejszy błąd uczy nas pokory, ale nie dopuśćmy, aby nawet najcięższy doprowadził nas do zniechęcenia.

Biskup Po I t e r.

(7)

Nr. 50.

0 bezpieczeństwo Lublina.

— *

Chcąc zachować nadal żywy kontakt Straży Bezpieczeństwa Publicznego ze spo­

łeczeństwem oraz dać wyraz stosunkowi społeczeństwa do tej instytucji, kierownicy S. B. P. zwołali zebranie, na które przybyli delegaci 25 instytucji kulturalno-oświato­

wych i zawodowych oraz przedstawiciele wszystkich 17 cechów m. Lublina.

Na zebraniu tym przyjęto następu­

jące uchwały:

1) Po wysłuchaniu sprawozdań z działalności Straży Bezpieczeństwa Pu­

blicznego, zebrani j e d n o g ł o ś n i e stwier- V dzają konieczność Straży Bezpie­

czeństw a Publicznego.

2) Wobec ujawnienia faktu, że na służbie w Milicyi Ludowej znajdowali się notoryczni krym inaliści, zbiegli z wie­

zienia i ponownie zaaresztowani podczas pełnienia służby z bronią w reku, zebrani wyrażają przekonanie, że Milicji Ludo­

wej och ron a bezpieczeństw a m ia­

sta oddaną być nie może. Milicja Ludowa, o ile ma nadal istnieć, powinna być podporządkowaną władzy w ojsko­

wej. 3) Wobec istnienia samorządowych władz miejskich równorzędne funkcjo­

now anie Kom isarza ludow ego m.

Lublina, zebrani uw ażają za nie­

dopuszczalne.

4) W zakończeniu zebrani wyrażają uznanie dla dotychczasow ej dzia­

łalności S. B. P. i zwracają sie do spo­

łeczeństwa polskiego z gorącem wezwa­

niem, by ludność, której dobro miasta leży na sercu, zapisywała się jak najliczniej do szeregów Straży Bezpieczeństwa Publi­

cznego.

Hasła polityczno-społeczna robotników angielskich.

Na konferencji robotniczej w Londy­

nie we wrześniu uznano następujące za­

sady, których mają się trzymać delegaci robotników na kongiesie pokojowym:

1) Liga wolnych ludów, współdzia­

łająca w celu zapewnienia sprawiedliwości i trwałego pokoju w stosunkach między narodami.

2) Żadnych politycznych, czy ekono­

micznych zastrzeżeń, faworyzujących jedne, a krępujących inne narody.

3) Żadnych odszkodowań, czy repre­

sji, opartych na chęci zemsty; dopuszczalne jest jedynie w ynagrodzenie szkód rzeczyw istych.

4) Uznanie praw małych narodów i zasady: „Żaden n aród nie pow i­

nien b y ć zm uszony do podp o­

rząd k o w yw an ia się w ładzy pań­

stw ow ej, której sobie nie życzy".

5) radnych zmian terytorialnych ani prawno-państwowych, poza temi, których wymaga dobro zainteresowanych ludów i sprawa ogólnego pokoju.

Postanowiono również wnieść na ewentualne obrady pokojowe program so­

cjalny, którego treść przedstawia się jak następuje:

4) W zasadzie i w praktyce uznaną /ostanie reguła, że p ra c a ludzka nie

R O B O T N I K .

jest przedm iotem zysku, ani a rty ­ kułem handlu.

2) Przymusowa służba istnieć bę­

dzie jedynie jako kara za dowiedzione występki.

3) Wolność prasy, słowa i zrzesza­

nia się zostanie robotnikom zagwaranto­

wana.

4) Marynarzom floty handlowej wol­

no będzie opuszczać zajęcie na statku w razie, kiedy ten znajduje się w miejscu bezpiecznem (prawo 6trajku).

5) Wykluczone będą z handlu mię­

dzynarodowego towary, w których pro­

dukcji biorą udział dzieci, liczące mniej, niż 16 łat wieku.

6) Dzień roboczy w przemyśle i han­

dlu nie ma trwać dłużej, jak osiem godzin.

7) Przeprowadzona zostanie reforma sądownictwa na podstawie sądów rozjem­

czych.

Co słychać w Polsce?

Sądy doraźne w Galicji.

Komisja Likwidacyjna zaprowadziła na całym obszarze Galicji sądy doraźne.

Powodem tego zarządzenia była okoli­

czność, że zbrodniarze po wprowadzeniu sądów doraźnych w jednym powiecie prze­

nosili się do drugiego, aby tam dalej gra­

sować. Sądy doraźne będą karać śmiercią przez rozstrzelanie nie tylko za zbrodnie morderstwa, rabunku, podpalenia, gwiiłtu i sabotażu, ale także i za pobudzanie in­

nych do zbrodni, za organizowanie napa­

dów, udział w zyskach lub pomoc w zbro­

dni.

P. O. W. „/cielona do armii.

Gen. S o s n k o w s k i objął komendę nad wszystkimi oddziałami Polskiej Orga­

nizacji Wojskowej (P. O. W.) i zarządzi mobilizację wszystkich jej oddziałów. Mo:

bilizacja ma być ukończona do 10 gru­

dnia b. r„ poczem P. O. W. zostanie wcie­

lona do armji regularnej.

Wilson doktorem Wszechni­

cy Jagiellońskiej.

Profesorowie wydziału filozoficznego w najstarszym polskim wersytecie za­

mianowali jednogłośnie prezydenta Wilso­

na doktorem filozofji.

Spraw y robotnicze.

Robotnicy w Radzie miejskiej w Krakow ie. Komisja Likwidacyjna uchwaliła zmianę ordynacji wyborczej do Rady miejskiej krakowskiej, w tym duchu, że w 4 kurji wyborczej przyznała 24 man­

daty radzieckie osobom, które dotąd były pozbawione prawa wyborczego.

Większością głosów uchwaliła Komi­

sja Likwidacyjna oddać wszystkie manda­

ty robotnikom weuług następującego klu­

cza: 17 mandatów dla przedstawicieli orga­

nizacji socjalno-demokratycznej, 5 dla organ izacji ch rześcijań sk o -sp o -

i

łecznej, a 2 dla orgcJTUGcji

roDoini

narod0wo-demokratycznej. Sprawę pow łania osób przekazano prezydjum Komis Likwidacyjnej.

Ośmiogodzinny dzień ro b o ­ czy. Na posiedzeniu ministrów warszaw­

skich w dniu 22 ub. m. uchwalono wydać dekret w sprawie rozporządzenia 8-godzin- nego dnia pracy. Rozporządzenie to obej­

mie w s z y s t k i e kategorje pracowników, z wyjątkiem ministerstw i dziennikarzy, a rozciągnięte będzie na ciily obszar pań­

stwa.

P rzyw ód cy socjalizm u prze­

ciw gw ałtow nym reform om sp o ­ łeczno-ekonom icznym . Słynny teore­

tyk socjalizmu w Niemczech, następca Marksa i Lassalle’a, wystąpił bardzo sta­

nowczo przeciw dążeniom ze strony skraj­

nych socjalistów do urzeczywistniania za­

sad socjalizmu w chwili,^, kiedy miljony żołnierzy powracają do krśju i kiedy nę­

dza i głód sprzyjają wszelkiego rodzaju nadużyciom. Z równie rozumną przestrogą zwrócił się do r o b o t n i k ó w w a r s z a w ­ s k i c h przywódca socjalistów galicyjskich, p. D a s z y ń s k i , który w numerze „Robo­

tnika" warszawskiego, organu P. P. S., przestrzega swoich „towarzyszy", aby obe­

cnie „jeszcze nie brali" na siebie kierow nictw a produkcją przem y­

słow ą. Przemysł - pisze p. Daszyński - przebywa przesilenie niezwykle. Obrabo­

wali go Prusacy i Austrjacy, brak mu su­

rowców, komunikacja kolejowa zagrożona.

A jednak w interesie konsumentów n ale­

ży przem ysł natychm iast u ru ch o­

m ić. Przestrzega wreszcie p. Daszyński robotników, aby „nie kierowali się lokal­

nymi interesami, któreby mogły sparaliżo­

wać przemysł".

Płace robotników kolejo­

w ych. W Warszawie odbył się wiec pracowników kolejowych z warsztatów, na który przybył minister koleji p. Moraczew- ski. Oświadczył on, że do czasu wydania rozporządzenia rządowego wszystko ma pozostać tak, jak kolejarze zdecydowali dotychczas.

Normy płacy, opracowane przez pra­

cowników są następujące:

Rzemieślnicy od 1000 do 1200 marek miesięcznie.

Robotnicy od 700 do 800 mk. mieś.

Kobiety 500 mk. mies.

Uczniowie 400 mk. mies.

Niezależnie od tego omówiona ma być z ministrem sprawa węgla i aprowi­

zacji oraz wydane być winny zaliczki ,3 miesięczne na poczet odszkodowania

wojennego.

Działalność chrzęścijańkiej o r ­ ganizacji zaw odow ej na terenie ga­

licyjskim daje coraz piękniejsze rezultaty.

Pertraktacje między zarządem kopalni w S z c z a k o w e j a dalegatami robotników z sekretarzem „Polsk. Zjednoczenia zawód, chrześc. robotników", p. P u c h a ł k ą na czele, doprowadziły do następującej umowy:

1. Place stale zostają podwyższone o 25 procent i to licząc od ostatniej wypłaty,

2. Robotnikom akordowym, którzy nie z własnej winy nie mogą uzyskać prze­

ciętnego zarobku, ma być ten przeciętny zarobek przyznany.

3. Od 18 listopada wprowadza się ośmiogodzinny dzień pracy.

4. Do kontroli w konsumie fabry­

cznym delegują robotnicy trzech mężów za­

ufania. Mężowie zaufania mają prawo wglą­

du w księgi, rachunki, faktury i t. p.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

Idea prawa, za którą w bój ruszyły ludy K oalicji, wspiera się na wzniosłej nauce Chrystusa, na m iłości bliźniego. Cudowne jest to dzieło Jego zmiłowania i

Nie używaj korektora, a błędne zapisy wyraźnie przekreśl. Pamiętaj, że zapisy w brudnopisie nie będą oceniane. awu wzorów matematycznych, cyrkla i linijki oraz kalkulatora

Niech f (n, k) oznacza ilość tych k-elementowych podzbiorów zbioru liczb naturalnych od 1 do n, które nie zawierają dwóch kolejnych liczb

Każda gałąź opisuje pewien możliwy przebieg doświadczenia. Sięgasz po klucze kolejno, niewłaściwe przekładając do drugiej kieszeni, aby wyciągnąć właściwy

Odtąd staje się coraz bardziej jasnem praw dziw e znaczenie procesów tera ­ tologicznych. W ten sposób jesteśm y zmuszeni

Udowodni¢, »e produkt tensorowy snopów bardzo szerokich jest snopem bardzo

Montaż wewnętrznej i zewnętrznej instalacji gazowej dla zasilania urządzeń gazowych.. w budynku