• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1936.07.21, R. 17, nr 83

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1936.07.21, R. 17, nr 83"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena pojedynczego numeru 10 gr. Dzisiejszy numer zawiera 6 stron i arkusz powieściowy.QPONMLKJIHGFEDCBA

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L I C K I E P I S M O L U D O W E .

o _ _ _ J _ Ł _ A _ . w e k a p e d . n u e » ię c * n ie 7 » g r . « o d n o łM -

r r z e a p o x a : n ie tn p r s e s p o c itę 2 1 g r. w ię c e j. W w y ­ p a d k a c h n ie p r & e w ld x ia n y o h , p r ty w a tr a y m a n iu p r te d s ię b lo ra tw a . s lo le n ia p r a c y , p r x e r w a n ia k o m o n ik a c ji. a b o n e n t n te m a p r a w a łą d a ć p o x a te r m ln o w v c h d o s ta r c z e ń g a ie t y , lu b z w r o tu c e n y a b o n a ­ m e n tu . Z a d iia ł o g io s ie n lo w y R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k to r p r z y jm u je o d 1 0 — 1 2 . N a d e s ła n y c h a n ie z a m ó w io n y c h r ę k o p is ó w R e ­ d a k c ja n ie z w r a c a I n ie h o n o r u je . R e d a k c ja i a d m in is tr a c ja n i. M ic k ie ­ w ic z * L T e le fo n flO . K o n to c ie k o w e P . K . O P o a n a ń 2 0 4 ,1 6 2 .

tiumienwetn tcykonifiraniern obow{ą»ków,cbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

budujemy silną Ojcsysnq/

m a n R a n ta s n B E a M M M K O d fia B M K ita H s a n M M H B B M a B a M M n M G B n w iw *

/" I r » ■— o n i a a Z a o g ło s i p o b ie r a s ię o d w io r s z a m m . (1 L » y i U Ł ł Z U l l I a . ta m .) 1 0 g r ., la r a k la m y n a a tr . 4 1 a m w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r . n a p ie r w a z e j a tr . 5 0 g r . R a b a tu u d z ie la s ię p r z y c s ę a te m o g ła s z a n iu . .G ło s W ą b r ie s k f * w y e h o d a ! tr z y r a s y ty g o d n . i to : w p o n le d iia łe k , ś r o d ę i p ią te k . P r a y a a d o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i r a b a t o p a d a . D la s p r a w s p o rn y c h je s t w ła ś c iw y S ą d w W ą b n e ś n ie . — Z a t e r m in u w r d r u k , p r z e p is a n e m ie js c a o g ło s M n ia a d m in is tra c ja n ie o d p o w ia d a . W r d a w ń ic ś w o a a a t r z e g a n o b le p r a w o n ie p r iy ję e ia o g ło s s o ś b e z p o d a n ia p o w o d o w

N r. 83 Ko m /m/c m/Os w to rek d n ia 21 lipca 1936 r. R ok 17

D ziś o d b y ł s ie p o g rz e b in s p . o b ro n y p o w ie trz n e j ś p . G e n e ra ła O rlic z - D re s ze ra

K to z nas nie drgnął odruchem bolesne-i D ruh każdego, który skrzydła do hitu D u rsk i, g en eral Ż eligow ski. Z arzad go uderzenia, kto nie poleciał dalej podzie-| tw órczego rozw ijał, druh każdego, który l.in ji G d y n ia — A m er\ ka. g en erało - lić się z drugim , najbliższym — w iadom oś- czegoś chciał, czegoś pragnął, coś robił i tw o-, stw o D lirgoszew scw o d d ział'. L igi cią. która z G dyni nadeszła: w iadom ością rzył w służbie najlepiej przez N iego poję- ■ M orskiej i K o lo n jaln ej i inne in sis ui- niepraw dopodobną — lecz tragicznie praw -j tej idei,

dziw ą. K to w Polsce, kto w śród bliższych lub

i i k ir* j -j i * i . N asz stary w ierne druh, dalszych. K to nie w ątpił, kto m e spraw dzał I ■ J

i kto się nie dopytyw ał. T ragedja gdyńska nietyłko pozbaw iła B o znaliśm y G o w szyscy. N ietyłko ci,: Polskę jednego z najzasłużeńszycli obyw ate-

P an P rezy d en t R zeczy p o sp o litej nadał zlo ty K rzyż Z asługi śp. p p łk , d y p l. S tefanow i L othow i i kpt. pil.

A leksandrow i Ł ag iew sk ien m za zasłu­

gi w słu żbie w o jsk o w ej.

którzy z N im razem przebyliśm y złe i dobre I li, nietyłko osierociła arm ję, zabierając jej od 1914 r., na polach bitew i w śród żołnier-' jedną z w ielkich nadziei na przyszłość. T ra- skich kw ater, m arszów i odpoczynków . Bo | gedja gdyńska pochłonęła rów nież jedną z znała G o Polska cała jak długa i szeroka, i najpiękniejszych, najbardziej rom antycz- Bo był Jej jednym z najpiękniejszych i naj- ; nym czarem ow ianych postaci, jakie w yszły dum niejszych synów . z środow iska legjonow ego, z pośród najbliż-

N asz w ierny stary druh — G ustaw O r-1 szych duchow o i ideologicznie W skrzesicie-

licz - D reszer. । łow i N iepodległości.

C o b y ło p rzy c zy n o ś m ie rc i

D o k o n an a sek cja zw łok śp. gen. O r- w ięc przypuszczenia, że śm ierć nastą- licz - D reszera w y k azała pęknięcie na- pila na sk u tek utopienia, o k azały się m iotu m óżdżkow ego, co spow odow ało m ylne.

n aty ch m iasto w ą śm ierć. P ierw otne

!cje społeczne i osoby p ry w atn e.

IU D Z IA Ł G E N . G O Ę R IN G A W Ż A Ł O B IE!

PO Z G O N IE G E N E R A Ł A D R E SZ E R A . .M inister lotnictw a i naczelny do­

w ódca sil lotnicze cli R zeszę N iem iec­

kiej gen. G oering, spow odu zgonu śp.

gen. O rlicz - D reszera w ystosow ał de­

peszę k o n d o len cy jn ą do generalnego inspektora Sil Z brojnych gen. śm ig łe­

go - R ydza. N iem ieckie M inisterstw o L otnictw o w ystosow ało depeszę kon ­ dolencyjną do m inistra sp raw w ojsko ­ w ych gen. K asprzyckiego, a w u ro czy ­ stym pogrzebie śp. gen. O rlicz - D re­

szera w dniu 20 bm . w G dyni w ezm ą udział z ram ien ia m in isterstw a w m j- nę7 R zeszę* N iem ieckiej dw aj oficero-;

w ie lotnictw a p łk . d y p l. von S tum p!

i ppłk. d y p l. H anesse.

PO W STA Ń C Y I W O JA C Y I „G ŁO S W Ą ­ B R ZESK I" W H O ŁD ZIE ŚP.

D R ESZER O W I.

U biegłej soboty, na O ksyw iu, hołd pa­

m ięci śp. G en. O rlicz-D reszera złożył im ie­

niem Zw'. Pow stańców i W ojaków pow . w ą­

brzeskiego prezes pow iatow y p. BO LESŁA W SZCZU K A , a w im ieniu redakcji „G łosu W ą­

brzeskiego”4 red. p. A D A M SZCZU K A , w pi­

sując się do księgi kondolencyjnej.

M A D R Y T . R ząd o p u b lik o w ał k o ­ m u n ik at o usunięciu ze stan ow isk g e­

nerałów F ranco i C ab an ettas. 4 k o n tr- ti rpedow ce o trzęm alę rozkaz w ę ru ­ szenia do A fryk i p rzeciw k o p o w stań­

com . lecz załoga jednego z nich ..L e­

p an to " odm ów iła p o słu szeń stw a i usi­

łow ała p rzeszk o d zić odplę nięciu pozo­

stały ch okrętów '.

P ow stanie na w y sp ach K an ary j­

sk ich n ie zostało stłum ione. S to lica w ysp L as P alm as zn ajd u je się w rę­

kach po w s t a ń c ó w7.

P A R A Ż . Z R abatu donoszą, że w ódz pow stańców gen. F ran co obw ieścił przez rad jo . że cala A n d alu zja o raz p ro w in cje V alladolid i B urgos są cal- kow icie o b jęte ruchem pow stańczym .

P asażerow ie sam ołntu to w arzy stw a ..A ir F ran ce", k tó rzy p rzy b y li z M aro- ka opow iad ają, że B arcelona b y ła G EN . O R LIC Z-j bom bardow ana przez sam oloty.

f t f o n t f o f e n c j e

P an P rezy d en t R zeczypospolitej prof. Ig n acy M ościcki nadesłał n astę­

p u jącej treści depeszę na ręce pani ge­

nerałow ej D reszero w ej:

„Przesyłam Pani m oje w yrazy głę­

bokiego żalu i szczerego w spółczucia. Pol­

ska traci w osobie G enerała rycerza bez trw ogi i skazy, jednego z pierw szych i najdzielniejszych sw oich żołnierzy w alk 1 o niepodległość, w alk o w ykucie granic i potęgi R zeczypospolitej. (— ) M ościcki.

G eneralny Inspektor Sił Z brojnych gen.

R ydz, śm igły w ystosow ał do m atki śp. gen.

O rlicz-D reszera odręczne pism o następują­

cej treści:

G eneralny Inspektorat Sił Z brojnych.

W arszaw a.

W ielce Szanow na Pani! Jestem tak w strząśnięty w iadom ością o tragicznym zgo­

nie śp. syna Pani G ustaw a, że w szelkie sło­

w a w spółczucia w ydają m i się zbyt niklem i i m ałem i, by m óc je Pani przesłać; w czoraj rozm aw iałem z N im , trudno m i uw ierzyć, że dziś już nie żyje.

W piersi Pani zam iera z bólu serce m at­

czyne, proszę m i w ierzyć, że tak sam o pełne bólu są żołnierskie serca naszej arm ji, która straciła W ielkiego żołnierza i G enerała. — N azw isko Jego pozostanie na zaw sze w hi­

storji nierozłącznie zespolone w tejże z m i­

tem i sław ą arm ji z w ielkością epoki zdoby­

w ania N iepodległości Polski.

Proszę o przyjęcie w yrazów w ysokiej czci.

(—) śm igły-R ydz, generał dyw izji.

N a ręce generałow ej D reszerow ej n ap ły w ają setki depesz k o n d o len cy j­

nych. M iędzy innem i depesze nadesła-

li: pp. p u łk o w n ik K oc, p rezy d en t m . st. W arszaw y, w ojew oda pom orski R aczkiew icz, m inister d r P apce z G d ań sk a, am b asad o r P otocki, dow ód­

ca J p. szw oleżerów p u łk . T rzaska-

Order Odrodzenia Polski

dla śp. generała Orlicz-Dreszera

Pan Prezydent R. P. nadał śp. gen. wstęgę Orderu Odrodzenia Polski za dyw. Gustawowi Orlicz - Dreszerowi wybitne zasługi położone w walce o inspektorowi armji i inspektorowi o- niepodległośćoraz w pracy dla pań- brony powietrznej państwa wielką^stwa.

P o g r

l

e b

Dziś, w poniedziałek, odbył się po-spraw wojskowych gen. Kasprzycki i grzeb śp. gen. Orlicz-Dreszera. Udział cały szereg dostojników7 wojskowych w pogrzebie wziął Pan Prezydent przedstawicieli państw obcych i ty- Rzeczypospolitej, Wódz Naczelny gen. | siączne tłumy publiczności.

Rydz-Śmigły, Rząd in corpore z prem- i Szczegółowe sprawozdanie z po- jerem gen. Składkowskim, minister grzebu podamy.

R e w o lu c ja w H is z p a n ii

Z M an d ry tu donoszą, że w całym k raju w y b u ch ła rew olucja m onarchi- styczna. W szelkie połączenia z zag ra­

nicą są p rzerw an e, dlatego b rak b liż­

szych w iadom ości.

M A D R Y T . AV dniu 16 bm . o godz.

15,15 M in isterstw o sp raw w ew n. o p u­

b lik o w ało k o m u n ik at, w ed le k tó reg o p o w stań cy p o d d ali się w M alaga i B ar­

celonie. S y tu acja w S an S eb astian zo­

stała opanow ana. Z ap rzeczają, jak o b y w o jsk a w S eg o w ji i L ogrono m iały m aszero w ać n a M ad ry t. G arn izo n y w7 ty ch m iastach stan ęły po stro n ie rzą­

du. W M elilga p o w stań cy p o n ieśli k o m p letn ą k lęsk ę, p rzy czem w ielu sch ro n iło się doi strefy fran cu sk iej. — gdzie zostali in tern o w an i. W C iu d d a L eal p an u je sp o k ó j. S y tu acja w B ar­

celo n ie została całk o w icie o p an o w an a.

ST A L IN G O D Z I SIĘ Z T R O C K IM ? L O N D O N . „D ailę7 M ail" zam iesz­

cza pod sensacyjnym ty tu łem w iado ­ m ość o rzekom em pojednaniu się S ta­

lina z I rockim . I rocki m iał uznać S talina jak o w odza now ego ruchu, zm ierzającego do rew olucji św iatow ej.

D -ta m iędzynarodów ka, o rg an izacja Irockicgo. m a być p o d p o rząd k o w an a S talinow i. D ziennik angielski o św iad ­ cza d alej, że cen trala now ej o rg an iza­

cji będzie się zn ajd o w ała w P radze.

IA -ta m iędzynarodów ka m iała o trzy­

m ać niedaw no sum ę 20 m il jonów 7 m a­

rek na zasilanie p ro p ag an d ę7 rew o lu­

cy jn ej w e F ran cji. H iszp an ji i B ełgji.

O g an lorda R otherm ere‘a w arty­

kule w stępnym podkreśla, że p rzy­

m ierze pom iędzy S talinem a T rockim jest zapow iedzią w zm ożenia ag itacji rew o lu cy jn ej na cały m św iecie oraz fali terro ru i w ałki klasow ej.

W IE LK A L IC Z B A Z A B IT Y C H .

Jerozolima. O głoszono o ficjaln ą li­

stę o fiar zaburzeń w P alesty n ie od 19 k w ietn ia do 15 lipca. Z ab ity ch w tym okresie zostało 86 m uzułm anów , 4 chrześcijan i 58 żydów z pośród lu d ­ ności cyw ilnej, a pozatem 1 p o licjan t angielski, 2 policjantów 7 m uzułm an i 4 żołnierzy.

M A N IFE ST A C JE W ST O L IC Y . D n ia 17 bm . o godz. 18-ej o d b y ła się w ielk a m an ifestacja w W arszaw ie w7 sp raw ie G d ań sk a, zorganizow ana przez L igę M oską i K olon jalną. Po przem ów ieniach, u ch w alo n o rezolucję w k tó rej m . in. żąd an e jest u trw alen ie h isto ry czn y ch p raw R zeczypospolitej w ' G d ań sk u .

(2)

S tr. 2 „ G Ł O S W Ą B R Z E S K 1" N r. 85

W K R A JU .

+ L iczb a b ezro b o tn y ch , w ed łu g d an y ch b iu r p o śred n ictw a p racy , w y n o siła w cały m k raju w d n iu 15 b n i. 306.220 o só b .

+ N o w y am b asad o r W ło ch w ręczy w e w to rek n a W aw elu P an u P rezy den to w i K . P . I i st y u w ier zy tel n ia j q ce.

+ W S tró żach W ielk ich p o d S an o k iem , Jan C h in alsk i ro zb ił sw ej sio strze K a ta rz y ­ n ie g ło w ę m ło tk iem , a n astęp n ie tru p a zak o ­ p ał w lesie.

+ P o d o b n o p ro jek tu je się o b n iżen ie ce­

n y b en zy ny o 10 p ro cen t. T ak a m ała o b n iż­

k a p o zb aw io n a je st w szelk ieg o p rak ty czn eg o zn aczen ia.

Z Z A G R A N IC Y

+ A g en cja S tefan i d o n o si: P ap ież P iu s X I u d ziela k ilk a ra zy n a ty d zień w p ałacu C asteł G an d o lfo a u d je n cji, a co d zień o d b y ­ w a p rzech ad zk i. P o g ło sk i w p rasie z ag ra­

n iczn ej o ch o ro b ie p ap ieża są b ezp o d staw n e.

-j- W sferach lo tn iczy ch p o w stała m y śl zap ro szen ia d o P o lsk i p u łk . L in d b erg h a, zd o by w cy A tlan ty k u .

+ W p o b liżu B ru k seli sp ad ł z w y so k o ści 2.500 m etró w sam o lo t w o jsk o w y . A p a ra t ro z­

b ił się. L o tn ik u ra to w a ł się za p o m o cą sp ad o ­ ch ro n u. lecz o d n ió sł o b rażen ia, g d y ż p rzy sp ad an iu zaczepił się o d rzew o .

4- N a lo tn isk u F o g g ia k o ło R zy m u sa­

m o lo t w o jsk o w y w p ad ł p o d czas ląd o w an ia n a d rzew o . S ierżan t p ilo t i k ap itan o b serw ato r zm arli w sk u tek o d n iesio n y ch ran .

5- Z N o w eg o Jo rk u d o n o szą: U p ały trw a­

ją. L iczb a o fia r lu d z.k ich w zro sła d o 4.500 . W o d a w M ississip i o siąg n ęła rek o rd o w ą tem p e ra tu rę 31 sto p n i C elsju sza.

6- N ad H o la n d ją p rzeciąg n ęła siln a b u ­ rza, p o łączo n a z u lew n em i d eszczam i. S zy b ­ k o ść w iatru w y n o siła 22 m . n a sek u nd ę. B u - । rza w y rząd ziła w ielk ie szk o d y w m iastach , n a p o lach i c ie p la rn ia ch . S ześć o só b zg in ęło o d p io ru n ó w .

4- Z ap o w ied zian a w p rzem ów ien iu rad - jo w em k a n clerza S ch u sch n in g a a m n e stja p o ­ lity czn a, m a b y ć o g ło szo n a 25 lip ca, w d ru ­ g ą ro czn icę zam o rd o w an ia k a n c lerza D o llfu - sa. — D ek re t a m n e sty jn y o b ejm ie m . in . b . m in istra R in telen a.

4- W śro d ę o d b y ło się n a p u b liczn y m p lacu A d d is A b eb y p ierw sze p o siedzen ie są­

d u w ło sk ieg o . S k azan o trzech tu b y lcó w ' n a śm ierć za k u p o w an ie b ro n i i am u n icji.

5- W S in g -S in g straco n o n a k rz e śle elek - try czn em F ran c iszk a C rlig h to n i jeg o w sp ó ł- I

Listy z Trzeciej Rzeszy

L E IN A — M IA S T O Ś M IE R C I. — O C H R O N A T A JN E J P R O D U K C JI C H E M IC Z N E J P R Z E D S Z P IE G O S IW E M . — K O L O S C H E M IC Z N Y

2. G . F A R B E N .

B erlin , w lip cu.

P o ciąg ]>ośj)ieszny B erlin — H alle zw al­

n ia b ieg u i z a trz y m u je się n a stacji. W ielk ie [n ap isy na p ero n ie o z n a jm ia ją n am , że zn aj- iu jem y się n a stacji L ein a. Z a d w o rcem w i­

d zim y w y so kie m iiry o lb rzy m ieli b u d o w l., k tó re, ja k się zd aje, k o ń ca n ie m ają. Jest to L ein a, leżąca 150 k m od B erlin a, tw ierd za azo to w a, tw ierd za n afty sy n tety cz n ej, w szel­

k ich g azó w tru ją cy c h , k o lo s p rzem y sło w y , w y b u d o w an y p rzez k o n cern I. G . F a rb e n za p ien iąd ze w y po ży czo n e w A m ery ce, jed n o z z g łó w n y ch n iem ieck ich p rzed siębio rstw w o­

jen n y ch .

O lb rzy m i k o n cern I. G . F arb en k o n cen - tru je 17 (m n iejszy ch tru stó w ch em iczn y ch . 5 fab ry k n aw o zó w ’ sztu czn y ch , 10 zak ład ó w m etalu rg iczn y ch , 20 to w arzy stw w ęg lo w y ch , 3 fab ry k i g azó w , 5 p rzed sięb io rstw w łó k ien ­ n iczy ch , 10 to w arzy stw h an d lo w y ch , zn acz­

n ą liczb ę in n y ch zak ład ó w ' fab ry czn y ch (farb y , m edy k am en ty i in.) i k o n tro lu je n ie­

zliczo n e p rzed sięb io rstw a b o d aj m a cały m św iecie: w S z w a jca rji, w e W ło szech , H isz- p a n ji, N o rw eg ji, A m ery ce, A zji...

O fic ja ln y k a p ita ł tru stu I. G . F arb en p rzew y ższa 6 m il jard ó w ' fran k ó w ', rea ln e a k ty w a w y n o szą 11 m ilja rd ó w , co stan o w i rek o rd w E u ro p ie. W arto ść g iełd ow a a k c y j tru stu w y n o si 24 m ilja rd ó w fran k ó w .

K o n cern I. G . F a rb e n p o siad a S60 k m Jin ij k o lejo w y ch , 260 lo k o m o ty w , 12.000 w a­

g o n ó w (z czeg o 4.000 w ag o n ó w sp ecjaln y ch ).

F a b ry k i tru stu sk o n s u m u ją roczm ie 624 m il­

io n ó w m etró w sześcien n y ch wTo d y , 5 m ilja r­

d ó w m etró w sześcien n y ch g azu , 1.738 m iljo - n ó w g o d zin k ilo w ato w y ch (o k o ło 1/10 ro czn ej k o n su m eji p rą d u elek try czn eg o w S tan ach Z jed n o czo n y ch .)

L ein a je st w p ro st m iastem d jab elsk iem , ro zciąg a się n a o b szarze 8 m il jo n ó w m etró w k w ad rato w y ch . D o stęp d o n ieg o je st zam ­ k n ięty d la n iew tajem n iczo n y ch . O to czo n e je st w y so k iem i m aram i, d ru tam i z p rąd em

n ik a E v e re tt A p p elg ate‘a, k tó rzy w u b . ro ­ k u o tru li żo n ę A p p elg ate‘a.

4- O fiarą ru ch u u liczn eg o p ad ło w B e rli­

n ie w o statn im ty g o d n iu 159 zab ity ch i 4.450 ran n y ch .

Abisyńtzycy zajęli Addis Abebę!

L O N D O N . 20. 7. W ed łu g w iad o -I P A R Y Ż . 20. 7. P rasa fran cu sk a do- niości. n ad eszły ch z D żib u tti, o d d zia- nosi, że A b isy ń czy cy zajęli A d d ts ly w o jsk ab isy ń sk ich . k o rzy stając z j A bebę, g d zie w zięli d o n iew o li d w a p o ry d eszczo w ej, w k ro czy ły do A d d is j ty siące W łochów * A b isy ń czy cy zajęli A b eby . ja k ró w n ież i d o m iasta H ar- lo tn isk o w ło sk ie i k ilk an aście sam o lo - rar, d o k o n ały tam liczn y ch sp u sto szeń tó w , g o to w y ch d o lo tu .

i zm asak ro w ały część g arn izo n ó w . i

Wyrok w procesie toruńskim

T O R U iŃ ’. S ąd O k ręg o w y o g ło sił 8 miesięcy do półtoraroku8 sk azan y m w y ro k w p ro cesie, trw a ją c y m trz y ; w y k o n an ie k a ry zaw ieszo n o n a p rz e­

d n i, p rzeciw k o u czestn ik o m n ian ife- 'c ią g 4 lat, 6 oskarżonych sąd uniewin- stacji w d n iu 8 czerw ca b r. S ąd sk azał nił.

15 oskarżonych na kary więzienia odi

MANIFESTACJA W TORUNIU NA RZECZ GDAŃSKA.

T O R U Ń . W d n iu 19 b m . o d b y ła się n a S taro m iejsk im R y n k u w T o ru n iu , w ielk a m an ifestacja sp o łeczeń stw a p o lsk ieg o w sp raw ie G d ań sk a. D o zg ro m ad zo n y ch w y g ło sił p rzem ów ie­

e le k try cz n em o W y so k iem n ap ięciu , ch ro n io - n em d n iem i n o cą. M iasto n azw ać m o żn a k ró lestw em m aszy n , ta jn y c h in stru m en tów , n iezn an y ch filtró w . P rzez m iasto p rze n ik a ją ja k ieś n iew id zialn e p ro m ien ie, tajem n icze p rąd y . N ajd o sk o n alsze a p a ra ty fo to g raficzn e są tu b ezsiln e: n a p ły cie n ie w y jd zie an i jed ­ n o zd jęcie.

K ażd a ż y ją c a istota w tern straszliw em m ieście n ieu stan n ie strzeżon a jest p rzez n ie­

w id zialn e o czy . L u d zi jed n a k tu m ało . P racę lu d zi w y k o n u ją m aszy n y . F asad y b u d o w li fab ry czn y ch ciąg n ą się n a p rze strze n i p ięciu k ilo m etró w .

W ch o d zim y do g m ach u . P rz era ża ją n as o g ro m n e sale, w y so k ie jak w św iąty n iach , ja sn e i zu p ełn ie p u ste. N ie w d d ać żad n y ch zn ak ó w ży cia. N a ścian ach w id zim y p rzew o ­ d y ru ro w e, z k tó ry ch d a je się sły szeć h u k , p rz y p o m in a jąc y szu m m o rza lu b o d d ech ja­ k ieg o ś o lb rzy m a. W szy stk o je st w erty k aln e, n ieru ch o m e, m ilczące...

T u p ro d u k u je się n a jstra sz liw szą b ro ń śm iercio n o śn ą, tu d o k o ny w an e są n a jśm ie l­

sze e k sp e ry m en ty n au k o w e, tu p ra cu ją n a j­

sły n n ie jsi ch em icy n iem ieccy d o b y w sp ó l­

n ie d y r. A n tczak , p o czem zeb ran i u ch w alili jed n o g ło śn ie rezo lu cję, d o ­ m ag ającą się ro zszerzen ia u p raw n ień P o lsk i w G d ań sk u , id ący ch w k ie ru n­

k u p rzy łączen ia d ru g ie j p o T o ru n iu h isto ry czn ej sto licy P o m o rza — G d ań­

sk a.

—1~

czesn ej F ried ric h B erg iu s i K arl B o sch . — T u p ro w ad zo n e są e k sp e ry m e n ty z n ajn o w - szem i w y n alazk am i.

F a b ry k i w L ein ie to ty lk o jed e n z m n iej­

szy ch o d d ziałó w tru stu I. G . F arb en . P ro d u ­ k u ją ju ż 100.000 to n n afty sztu czn ej ro czn ie a w k ró tce ju ż p ro du k o w ać b ęd ą k ilk a set ty­ sięcy to m Ich k o tły i g e n e ra to ry p o ch łan iają d zien n ie 15.000 to m w ęg la b ru n atn eg o . W ę­

g iel ten w y d o b y w an y je st n a m iejscu , m e­

ch aniczn ie ssan y jest z ziem i, łado w any i p rzew o żo n y d o w arsztató w p ra c y za jed n em n aciśn ięciem g u zik a czy p o d n iesien iem d źw ig n i. R o ib o tn ik ó w je st tu m ało . D o o b słu ­ gi m aszy n o 100.000 sił k o ń sk ich p o trz e b a ty lk o 17 lu d zi. T ajem n ica p ra c y je st staran­ n ie strzeżo n a.

L ein a, to m iasto śm ierci ch em iczn ej, je st je d n e m z n ajstraszliw szy ch w y tw o ró w g en - ju sz a lu d zk ieg o . N iczem są fan tasty cz n e o b ra zy p rze d staw iają ce u to p ijn ą „M etro p o - lis“ w o b ec teg o co w id zi się w L ein ie. L ein a a n ie E ssen czy E rfu rt, I. G . F ar<ben a n ie

„ fa b ry k a n t d ział" K ru p p — je st n erw em p rz y sz łe j w o jny .

Z y g m . R ó ży ck i.

H E N R Y B O R D E A U X

i Z A B A W A

W M O R D E R S T W O

P O W I E Ś Ć

; P R Z E K Ł A D A U T O R Y Z O W A N Y Z F R A N C U S K IE G O

I „i 7--- --Z I--- --- ---- --- -J3 __ ~ , _____ .. ip,____ifllllUI-llUIB——II'Wl---

38) 1 ,

P ó jd ę p o n ią — o fia ro w u je się n ag le h ra ­ b ia d e F o ix .

F ak ty czn ie je st to o b o w iązk iem p an a d o m u . N areszcie a rty stk a u k aże się, w sp arta n a ram ie ­ n iu teg o , k tó ry p o d o b n o siw ego czasu w p ro w ad zał ją w św iat. D aw n a to h isto rja , m o że p o p ro si u p lo tk a p ary sk a. Jak ie b ęd zie je j w ejście? P an i A isery n ie liczy się ju ż, an i C laire d e M au r, zaję ­ ta zresztą w y łączn ie lo rd em M u sg rav e, an i ład n a p a n i H ild en , słu ch a jąc a ze śm iech em , o d sła n ia ją­

cy m je j p ięk n e zęb y , k o m p lem en tó w p o ety czn e ­ g o sir B rian a D affo d ila, an i Izab ella, k tó ra w n ie­

o b ecn o ści o jca ró w n ież zn ik a. W y raźn e n iep o ro ­ zu m ien ie d zieli ją z n arzeczo n y m . Jap o ń czy cy , A m ery k an ie, A lb ań czy cy , am b asad o r z B ern a, k o n su l w ło sk i, p o d p re fe k t z S aint - Ju lien , w szy s­

cy jed nem sło w em , zw łaszcza w szy scy m ężczy źn i, p rzy g o to w u ją się d o p rzy jęcia a rty stk i e n tu zja ­ sty czn ą o w acją. W szy stk ie o czy p a trz ą n a d rzw i.

W tem ja k iś g lo s o d zy w a się z g ó ry . S iln y , ale za­

k ło p o ta n y g ło s h rab ieg o d e F o ix .

D o k to rze, d o k to rze, p ro szę p rz y jść zaraz!

C o się tam d z ie je ? W y p ad ek , ch o ro b a, zem ­ d len ie, a m o że ja k a ś zach cian k a n erw o w ej k o ­ b iety .

Ju ż id ę! — w o ła p ro fe so r D o m in an t, żąd n y o d e g ra n ia ja k iejś ro li.

A p o n iew aż p a rę o só b ch ce iśc za n im , n a k a­

zu j e p rzek o n y w u j ą c o :

P ro szę zo stać! N a jp ie rw p ó jd ę sam .

W ch o d zi p o w o li n a g ó rę, je st b o w iem cięż­

k iej w ag i. P o w o d uje n im n ie ty le o b o w iązek p ro -

| fesjo n aln y , ile ciek aw o ść. Z n ik a n a p ierw szem p iętrze. U p ły w a k ilk a n iesp o k o jn y ch m in u t. Z a­

c z y n a ją się k o m en tarze:

P o za je j d o k u czy ła.

A m o że u p ad ła.

Z ap ew n e p rz e raz iła się siebie sam ej, zo ­ b aczy w szy się w lu strze — w zd y ch a p o d p refekt.

P an i A isery d o rzu ca:

K ied y w y ch o d ziła o d e m n ie, z b u d u aru h ra b in y , b y ła o g ro m n ie zd enerw ow an a. N ie m o ­ g ła u sied zieć n a m iejscu. Z ap y tałem ją n aw et:

■C o p an i je st?

A tak n erw o w y , n ap ew n o — p ro ro k u je p an i R o w sell.

— M u szę i ja p ó jść zo b aczy ć — w trąca się p an i d o m u . — M am ap teczk ę p o d ręczn ą ze w zg lę-

!d u n a d u żą o d leg ło ść o d G en ew y . D ziw ię się, że 1 m ąż o tern n ie p o m y ślał.

K ied y w y ch o d zi ju ż z salo n u, zb liża się d o n ie j Je rz y d ‘A ig u es:

P ó jd ę z p an ią.

C o za p o m y sł! C zy n ie lep iej z a ją łb y się Iz a­

b ellą, p rzecież m u si w id zieć, ja k a jest zd en er­

w o w an a. C zy ta sp rzeczk a n arzeczeń sk a p rz e­

ciąg n ie się w n iesk o ń czo n o ść.

H ra b in a o tw iera d rzw i. W te j ch w ili je j m ąż i d o k tó r u k a z u ją się n a g a lerji. R o zm aw iają p o - cich u, sch o d ząc n ad ó ł. D laczeg o , je że li je st ch o ­ ra, d o k tó r D o m in an t n ie p o zo stał z n ią? P rzecież h ra b ia d e F o ix m ó g ł sam zaw iad o m ić g o ści. W szy ­ stk ie te d laczeg o cisn ą się n a u sta zeb ran y ch , n ik t jed n ak n ie śm ie p y tać; o b aj m ężczy źn i w y g ląd ają n a b ard zo zaab so rb o w an y ch ro zm o w ą. H rab in a i Jerzy d ‘A ig u es, ja k b y ro b iąc im m iejsce, w racają d o salo n u .

C o się stało ? — p y ta w reszcie h rab in a.

Z a n ią tło czą się w szy scy . W szystkie tw arze w y ra ża ją p rzerażen ie, to sam o p rzeczu cie, te sa­

m e o b aw y , ja k b y jed n o zb io ro w e sp o tęg o w an e u czu cie F ik c y jn y d ram at k ażd y zro zu m iał o d ra­

ził, n ik ł je d n a k n ie w ied ział, że o b o k ro zg ry w ała się p raw d ziw a tajem n icza tra g ed ja . D o k tó r D o ­ m inan t n ie zd ziw ił n ik o g o , p o w ied ziaw szy u ro ­ czy sty m to n em :

P an n a C larisse V illev ert n ie ży je.

S ło w a te w y w o łu ją o g ó ln e o słu pien ie. Je rz y d ‘A ig u es ch ce w y jść z salo n u, ale h ra b ia z a trz y ­ m u je go k ró tk ie m :

P ro szę zaczek ać.

A le o n u p iera się:

N ie, n ie, n ie.

N ie m o żn a — p rzy ch o d zi h rab iem u z p o ­ m o cą d o k tó r.

U w ag i n a p ły w a ją ze w szy stk ich stro n .

T o n iem o żliw e!

N ie u m iera się z sam ej zab aw y w śm ierć.

C o się stało ? Z ap ew n e serce?

M n ie się zd aje, że to w y p a d e k — tłu m aczy h ra b ia d e F o ix .

P ad a k ateg o ry czn a o d p o w ied ź sły nn eg o le k a­

rza:

W szelk ie w ątp liw o ści w y k lu czo n e. T w ier­

d zę, że p o p ełn iła sam o b ó jstw o .

X

ORZECZENIE WŁADZ

S am o b ó jstw o ? D laczeg o m iałab y się zab ijać- w p ełn i p o w o d zen ia i m ło d ości, iw ro zk w icie u ro ­ d y , o cen io n ej ju ż i w A m ery ce, d o k ąd n a jg ło ś­

n ie jsz e w y tw ó rn ie w zy w ały a rty stk ę , z n a ją c ją ty lk o z fo to g rafji. B y ła to re fle k sja , k tó ra n a p ew n o w y w o łałab y m o c p y ta ń , g d y b y ich d o k tó r

n ie p rzew id ział i o d razu n ie p o ło ży ł im tam y .

(3)

N r. 83 „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I S tr. 3

Gdy bujne lany padają pod ostrzem kosy..

KŁOSY, PLENNE KŁOSY!SZYBKO I SPRAWCIE ZNIKAJĄ FALUJĄCE CZOŁA! Z PÓL I ŚCIERNISK. LANY. — PRACA ROLNIKA W POCIE

(R ep o rtaż z niw y ro ln ik a.)

P o n iżej p o d ajem y k ró tk i re p o rta ż z p racy ż n iw n e j. R ep o rtaż, ten zap o - w ied zieliśm \ w .n r. St) n aszeg o p ism a.

R e d a k cja . C ały , calu sień k i ro k . ro ln ik p raco w ać m u si n a żn iw o w an ie. R o k p ra c y i w y c ze k i­

w an ia n iep ew n eg o .

K o siarze p ra c u ją w p o cie czo ła

B o ja k i b ę d z ie p lo n c a ło ro c z n e j p ra c y ? C zy o b fity?

C zy o p ła c aln y ?

C zy rzeczy w iście tru d y zo stan ą n a le ż y ­ cie w y n a g ro d zo n e ?

R zec m o żn a, że k a ż d y ro ln ik - o sad n ik , g o sp o d arz śre d n i, a lb o ziem ianin p y ta o to sam sieb ie, b o w ie, że o d zb io ru zależy cała je g o p rzy szło ść, n ie ty lk o jeg o , a le ro d zin y.

C azsy d la ro ln ik a są n ad w y ra z ciężk ie, n ie ra z n ie d o zn iesien ia. A le ro ln ik , z a h a r­

to w a n y w c ię ż k ie j, m o zo ln ej p rac y zn iesie w szy stk o , a b y ty lk o m iał to , co m u d o n a j­

sk ro m n iejsz e g o ży cia i e g z y ste n c ji p o trz e b ­ n e. C h ce u z n a n ia .za sw o ją p ra c ę , k tó re g o n ik t, z n a jąc y ży cie ro ln ik a , n ie je st w sta n ie o d m ó w ić.

T eg o ro czn a p ra c a ż n iw n a je st b a rd z o tru d n a , tru d n ie jsz a n iż w p o p rz e d n ic h la ­ tach . Z b o że w sk u tek d o ść o b fity ch o p ad ó w d eszczo w y ch , p o k ła d ło się n a ziem ię i p o ­ sk rę c ało , u tru d n ia jąc tern p ra c ę . W n ie k tó ­ ry ch stro n a c h n aszeg o p o w iatu zau w ażo no n a źd źb łach rd zę, k tó ra n ie je d n o k ro tn ie d o ­ ch o d zi d o k ło só w . A le szczęście! C o ś zaw sze się u ra tu je !...

R

Jed zieim y n a żn iw a! — P ią ta ran o ...

M ijam y tu i ó w d zie p rz e c h o d n ió w , z k o ­ sam i n a ram ion ach. T o ro ln icy , sp ieszący ro zp o cząć sw o ją p ra c ę .

S am o chó d n iczem strz ała , m k n ie p o g ła d ­ k ie j szo sie, a p rz y d ro ż n e , p o tę ż n e n ie k ie d y d rz e w a , sc h y la ją sw e k o ro n y , ja k b y w itały , alb o d z iw iły się m ieszczu ch o m , k tó rz y ta k ry c h ło w stali.

O tó ż i cel n aszej w ęd ró w k i. W y siad am y . ■ . n u żący łan ...

P rzed n am i, n a tle ciem n eg o lasu , w sło n ecz­

n y m b la sk u lśn i lek k o fa lu ją c e ży to . Jak o k iem sięg n ąć sam a ró w n in a. G d zieś w o d d ali, w idać ch aty i sły c h a ć p o szczek iw an ie p só w .

P o d z iw ia ją c p ięk n o n a tu ry , n ie z a u w a­

ży łem , ja k , zew sząd , ró żn em i d ró żk am i p d-

e

n em i, m ied zam i p rz y b y li k o siarze. O g o rzali, m u sk u la rn i, o tw arzach łag o d n y ch , u śm iech ­ n ięty ch .

S ły ch ać b rzęk k o s, k tó ry c h o strze wry d a- je p rz y je m n y , m e ta lic z n y d źw ięk .

Z b ieg an ie śc ię te g o zb o ża

Jeszcze c h w ila , a k o siarze, ro zstaw ien i p rzv m ied zy , c z e k a ją , trz y m a ją c k o sy w rę­

ce. —

W im ię B o że! — rzu cił k to ś d o n o ś­

n y m g ło sem z p ra w e g o sk rz y d ła .

— im ię B o że! k rz y k n ęli ch ó rem k o sia rz e i z a n u rz y li sw o je k o sy w b u jn y ,

R ząd u staw io n y ch m en d li

P a d ają p o d n ap o rem o stry c h k o s, lśn iące p e łn e k ło sy .

P a d a ją , n a c z a rn ą g leb ę z cich y m sze­

lestem .

C h w il k ilk a , a w o k ó ł k o p i się zżęte zb o ­ że, a ze śc ie rn isk a z n ik a ją p ra co w ic ie z g ra­

b ia n e ręk ą k o sia rz y k ło sy .

I ta k p ra c u ją k o siarze, n ib y łań cu ch z w a rty , d o p ó źn ego w ieczo ra, o d p o cz y w ają c ty lk o d o sp o ży cia je d z en ia .

N a p o lu , n ib y g rz y b y p o d eszczu , z ja­

w ia ją się w p ra w n ą rę k ą u staw io n e m en d le...

A k o sia rz e id ą. id ą, n ib y rw ący p o to k ... d a ­ lej i d a le j.

P o d ch o d zę d o w łaściciela p o la, p o w a ż n e­

g o g o sp o d arza.

— C óż. tam , p an ie — z a g a d u ję g o sp o d a­

rza, ja k ie żn iw a?

K iep sk ie p ro szę p an a. S p raw iła to p.»- g o d a. Z b o że m u si k w itn ą ć c o n a jm n iej 7 d n i

a ty m czasem w 5 d n iu k w itnięcia -r . . d eszcz i raz p o ra ź lato , k ró tk o p rz e d to /.p o - częciem żn iw znów d eszcz p ad ał, w s k o k w czeg o zb o że p o k ład ło się i p o k rę c iło . L m a ie je sz cz e n ie n a jg o rz e j, a le u sąsiad ów :.aw ct rd z a z ja w iła się n a zb o żu . C iężk a to > p ru w a, b o sło m y n ie b ęd ą m ieli. M ó w iąc p raw ię, i teg o ro czne żn iw a n ie p rz y n io sły n aieży leg p lo n u . K ło sy m ałe, n ie sy p ią . W k ażd y m ra ­ zie p rz y ją ć m u sim y i to . M o że k iep sk ie żn i­

w a p o w e tu je n am zw y żk a cen zb o ża.

N a to o sta tn ie u śm iech n ąłem .

C zy p a n w ierzy, że cen a zb o ża p o d ­ w y ższy się?

Z a p y tan y sp o jrz a ł n a m n ie ze z d u m ie­

n iem .

— M am to p rz e k o n a n ie . Ż n iw a n ie z a­

n ad to , a tu trz e b a p łacić p o d a tk i, p ro c en ty o d p o ży czek , zak u p ić to i o w o d o g o sp o d a r­

stw a. G d y cen a ży ta n ie p o d n iesie się, sta ­ n iem y , m y ro ln ic y , w o b liczu k a ta stro fy !

P rz y z n a ję słu szn o ść in cm ii ro zm ó w cy . Z b oża d u żo n ie b ęd zie, a d o teg o m ało p ła t­

n e, to z. czeg o ro ln ik sp ła c i ró żn e zo b o w ią­

z a n ia ?

K ilk a m in u t n ik t z n as n ic n ie m ów i. - K ażd y zajęty sw em i m y ślam i.

— H a, o d zy w a się w pew n ej ch w ili g o ­ sp o d a rz , n iech się d z ie je w o la B o ża!

Ż e g n a ją c n aszeg o g o sp o d arza, d o d aliśm y m u o tu ch y o p ty m isty c z n e m i sło w y .

W racam y rży sk iem d o sam o ch o d u w śró d św ieżo p o u sta w ia n y c h „ m e n d li14, c ic h u tk o szeleszczący ch d o jrz a le m i k ło sam i.

sam ą d ro g ą w rac a m y . A le in n y w i­

d o k . W szęd zie p ełn o ścięteg o zb o ża, łu d zi k rz ą ta ją c y c h się z e n e rg ją i zap alen i. Ju z p ó źn o — 9 -ta. P rzy p rz y d ro żn y c h sk a rp a c h ro w u g d zien ieg d zie sia d a ją zm ęczen i k o sia­

rze i p o sila ją się p rz y n ie sio n e m śn ia d a n ie m , p o k to re.m znów zaczn ą sw ą p racę d la C h le­

b a, ch leb it d la n as w szy stk ich . (K as).

Z . W b o M mo Komisarza j, Jjjjjj

N A W E T

Moskwa. Z g ło szon o o k a ta stro fie I le jo w ej, w sk u te k czeg o n a stąp iło w y ­ k o le je n ie. 13 o só b z n a c z eln ik ie m stac ji W Y S O K I K O M IS A R Z L IG I N A R O D Ó W W G D A Ń SK U SZPIEG O W A N Y .

L IST Y JE G O S Ą O T W IE R A N E . w scho d -

R e p o rte r a n g ielsk i W . B u rn e tt o d w ie­

d ził n ied aw n o W y so k ieg o K o m isarza L ig i N aro d ó w’ w’ G d a ń sk u , L estera i o b e c n ie o p i­

su je w ra ż e n ia z te j w izy ty n a lam ach „ S u n ­ d a y E x p re ss44.

W w sp an ia ły m czerw o n y m d o m u w śró d ­ m ieściu ż y je n a jb a rd z ie j w o sam o tn ien iu , n a jn ie w y g o d n ie jsz y d la rząd có w g d a ń sk ic h czło w iek , S ea L ester, W ysoki K om isarz L igi N arodów w W olnem M ieście G dańsku.

N iczeg o n ie m o że u trz y m a ć w tajem n i­

cy. O bstaw iony jest w prost przez szpicli. — M iejsco w a o rg a n iz ac ja n a ro d o w o - so c ja li­

sty c z n a o to czy ła je g o sied zib ę p ie rśc ie n iem tajn y ch agentów . W szy stk ie je g o rozm ow y telefoniczne są podsłuchiw ane, teleg ram y de­

szyfrow ane, w szystkie listy, k tó re w ysyła i o trzy m u je są ostrożnie otw ierane. O tw iera­

n e są n a w e t listy re k o m a n d o w a n e — n a d a ­

w an e p rz e z p o cztę p o w ietrz n ą, a to tak , że p o o tw a rc iu listu sp e c ja ln y m sam o lo tem p o ­ śp ieszn y m w y sy ła n e są n a m iejsce, ab y z d ą­

ży ć p rzed o d ejściem p o czty lo tn iczej.

P ew n eg o razu L e ste r p o stan o w ił zro b ić p ró b ę. W y siał list p o c z ta pow ie trz n ą do G e­

new y. W p ó l g o d zin y p rz e d o d ejściem sam o ­ lo tu p o czto w eg o w y siał sw eg o se k reta rz a do u rz ę d u , a b y list w y co fać. O czyw iście list m iał b y ć ju ż w w o rk u , p rze z n ac z o n y m do o d e jśc ia. T y m czasem listu n ie b y ło . U rz ę d­

n ik list ten „ z a p o m n ia ł44.

O d czasu w y stą p ien ia G re ise ra w G e n e­

w ie sied zib a L e stera wr G d ań sk u strzeżo n a jest przez dw óch um undurow anych policjan ­ tów . O p ró c z teg o w o k o licy k ręci się d w ó ch ta jn y c h ag en tó w ' n aro d o w o - so c ja listy c z­

n y ch . D w aj a g e n ci sto ją ciąg le n a p rze c iw w ejścia do dom u L estera i n o tu ją każdego,

n iej) w d n iu 22 c z e rw c a .

W k a ta siro fie z a b ity c h zo stało 51 o só b , a 52 o d n io sło ra n y . P o w o d em k a ­ ta stro fy b y ło n ie d b a lstw o słu ż b y k o -

k to do K om isarza L igi N arodów przychodzi.

L e ste r w ie, że n a w y p a d e k a ta k u , p o licja w cale go n ie o b ron i. „O rganizow any atak — m ó w i — m usi nastąpić na rozkaz. N ie w iem , czy i k ied y ro z k a z ta k i b ęd zie w y d an y . M o że d o p ie ro p o ig rz y sk a c h o lim p ijsk ic h 44 — d o - d a je z u śm iech em .

P o in c y d e n c ie g en ew sk im W y so k i K o m i­

sa rz L ig i N aro d ó w ' je st m o cn o b o jk o to w a n y . L e ste r n ie tro sz c zy się o sw rą o so b ę, a le ch o ­ d zi m u o to , a b y n ic n ie stało się je g o m a ł­

żo n ce i trz em có rk o m , k tó ry c h n ie sp u szcza z oka i k tó re stale m uszą siedzieć w dom u.

d z ie p rz ed są d em w m ieście ( z iła .

NIEMIECKIE FABRYKI BRONI W JUGOSŁWJI I RUMUNJL N ie d a w n o c z y taliśm y o zało żen iu fu n d am e n tó w p o d fa b ry k ę b ro n i o- tw iera n ą w Ju g o sła w ji p rz ez n ie m ie c­

k ie z a k ła d y K ru p p a .

T e ra z z n o w u w B u k a re sz c ie w k o ­ ła ch p rz e m y sło w y c h o b ie g a ją p o g ło ­ sk i, iż firm a K ru p p a p ro w a d z i ro k o ­ w a n ia w sp ra w ie z b u d o w a n ia w R u - m u n ji fa b ry k i b ro n i. R o k o w an ia w tej sp ra w ie m a ją b y ć d a lek o p o su n ięte .

Być członkiem L. O. P. P. to

OBOWIĄZEK KAŻDEGO

Cytaty

Powiązane dokumenty

odbyły się no Polskiej Górze pod Kostiuchnówką uroczystości 20-le- cia walk stoczonych przez Legjnistów 4— 6. pod wodzą

padkach niepraew ldxianych, pray w atraym anlu prsedaiębioratw a, ałotenia pracy, praerw ania kom unikacji, abonent niem a praw a iądać poaaterm inow ych doatarcxed

Szkoły zbliżyw szy się do czw artego ołtarza zatrzym ują się, tow arzystw a św ieckie (tw orzą od 4 O łtarza szpaler aż do kościoła reszta procesji posuw a się do

OBOWIĄZEK KAŻDEGO.. pułkow ni- Sobociński i cały szereg reprezem ian- kow i dypl. N eum anna, ’ Przez cały czas uroczystości pogo- odpraw ił ks. K onak uroczystą ; da

padkach nieprzew idzianych, przy w strzym aniu przedsiębiorstw a, złotenia pracy, przerw ania kom unikacji, abonent niem a praw a lądać pozaterm inow ych dostarczeń gazety,

— Położenie osadnictwa na Pomorzu w poprawy konjunktury gospodarczej. zapewnić Pana Redaktora o jednem że Rząd skim w obecnej chwili jest niezmiernie cięż-1 przywiązuje

W wy- 'kach nieprzewidzianych, przy wstrzymaniu przedsiębiorstwa, teńia pracy, przerwania komunikacji, abonent niema prawa dać pozaterminowych dostarczeń gazety, lub zwrotu

staw ia się bardzo niepom yślnie. Jeżeli przejdziem y do skupień em igracyjnych, to naw iększą ilość Polaków w Europie liczy Francja, bo zgórą pół m iljona —