• Nie Znaleziono Wyników

Wybuch II wojny światowej - Irith Hass - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wybuch II wojny światowej - Irith Hass - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

IRITH HASS

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, ulica 3 Maja 8, matka, ojciec, wybuch wojny, bombardowanie Lublina, Niemcy, Brześć, ucieczka do Brześcia

Wybuch II wojny światowej

Przyjechaliśmy [z wakacji] i tatuś z wujkiem od razu uciekli do Brześcia. Byli pewni, że kobietom i dzieciom nic się nie stanie, tylko oni muszą uciekać. Jak się Niemcy zbliżali do Lublina, to wtedy oni uciekli. Ciocia, siostra mamusi, żona tego wujka, który uciekł razem z tatusiem, przyszła do nas na 3 Maja spać z nami. W nocy było bombardowanie i potem weszli Niemcy. Zeszliśmy razem z innymi na dół, tam była jakaś piwnica czy coś takiego. Wszyscy ludzie przyszli tam z tego domu. [Po jakimś czasie] weszliśmy na górę, już była cisza. Potem już słyszało się, jak chodzili, takie kroki żołnierzy. Może za dwa dni, już nas wyrzucili z mieszkania.

Data i miejsce nagrania 2008-07-04, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I później była zima, zima to były śniegi, mróz był, to wzięli niewolników żydowskich, niewolników żydowskich wzięli i wyrzucili ich do, chcieli, żeby ich do Lublina?. W

Człowiek tylko się zastanawiał, czy iść na SGGW – bo miałam takie jakieś ciągotki, żeby pracować dla wsi – czy iść na SGH, gdzie mnie ciągnął kolega brata, który mówił,

Dzieci raczej wiedziały, dzieci były w domu, nie było szkoły, pisaliśmy właśnie te nasze pamiętniki, bawiliśmy się.. Oczekiwało się rodziców, żeby przyjechali

Gdzie kto mógł, to uciekał, żeby się ratować, no bo były naloty stale… Ja miałam taki rozstrój nerwowy właśnie po tym pierwszym bombardowaniu, jak tylko usłyszałam syreny,

Jak ludzie szli z Warszawy, to było w roku [19]39, to moja mama i ciocia jeździły przez wodę, na tamtą stronę i brały na chleb mąkę, w nocy mama z tą kuzynką robiły chleb i

Ziemniaki były niewykopane, ale on nie zauważył tego, bo przejechali i tutaj na zakręcie na Dęblińską – może sam nie był taki odważny, pewny siebie był, ale nie był

To przez złość, przez złość jeden, no jeden pracował w tartaku tutaj na Brzeskiej Rampie był tartak, tam, gdzie teraz ta stolarnia i chciał mu coś, podstawił tego, na

Dużo było wtedy uciekinierów z Krakowa, ze Lwowa jak to wszystko szło, a tu na tym zakręcie, jak się idzie na cmentarz, nad tym stawem, Boże ile tam ludzi zabiło.. Nasi sąsiedzi