• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 10"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

ESS&La8teSSLiUŁ&

10

Z D O D A T K A M I: „OPIEKUN M ŁO DZIEŻY“, „NASZ PR Z Y JA C IE L i „ROLNIK“

8 in r tgrgMta. w w torek, czw artak i aoboł, --.r.

w ruoui dla aboowtŁów m icaięcznia < doręescaiem 1,30 aL K w artalni« wynoai % doręczaniem 8,88 zł.

Pf»yl«łBj« c i, ogłoazaaia do wazyztkieh

D r u k i w y daw nictw o„Spółka W ydaw nic za” Sp. z o. p. w Now em m ieście. » ,

Adres telegr.

ROK XV* _____ NOWEMIASTO-POMORZE, WTOREK, DNIA 22 STYCZNIA 1935

Ceam ogłoszeń: W ie m w wysokości 1 milimetr* mm stroai* 6-łaraswe| 13 g», aa stronie 8-ł*mswsJ BO gr, na 1 stronis 60 gr. — Ogłosssai* drobas: K&pisowJ słowo (tłusto) 30 gr kaido dsłsss słow o 13 gr. Ogłoszenia «y 100% więosi.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ Kamer te le fo n u : K e w e m U s te &

„Spółka W ydawnicza” Nowemiaato-Pomorze.

S e n a t u c h w a lił now ą K onstytucją.

74 g ło s ó w za, 24 p rzeciw k o n o w e j K o n sty ­ tu cji. — Cała o p o zy cja p rzeciw .

Jak już donosiliśm y w poprzednim num erze naszego pisma, Senat zajmował się nową K onsty­

tucją. Podaliśmy stanowcze w ystąpienie przed sta­

wiciela Klubu Naród., p. Głąbińskiego, przeciw ta ­ kiemu projektow i BB., który ignoruje praw a i zna­

czenie narodu, a prawie całą p e łn ię w ła d z y w Państw ie i odpowiedzialność za jego losy kładzie w ręce jed n eg o c z ło w ie k a . Taksam o n ega­

tywnie i opozycyjnie do projektu tego ustosunko­

w ały się i w szystkie inne Kluby poza BB.

„ P r o je k t n ie d a je gw arancji p ra w o rzą d n o ści”.

Sen. W ożnicki (ludowiec) z a k w e stjo n o w a ł nasam przód form ę u c h w a ły s e jm o w e j, za co m arszałek przyw ołał go do porządku dziennego i omal nie odebrał głosu. Zdaniem sen. Woźni- ckiego nowy p r o je k t stanow i r ew o lu cy jn ą zm ia n ę n ie ty lk o w sto su n k u do o b o w ią zu - j W k o n sty tu c ji, a le i do p op rzednich pro­

je k t ó w BB. Zasady projektu nie gw arantują obywatelom należytego rozwoju ich praw w p ań ­ stwie w odpowiedniej harm onji z dobrem ogólnem.

S y ste m p rezy d en ck i stw arza pole do tw o ­ r ze n ia o lig a r c h ic zn y ch g ru p ek w o to c z en iu p r e zy d en ta i do przyrostu biurokracji. N askutek tego n ie d a je g w a ra n cji p ra w o rzą d n o ści w p a ń stw ie. Klub Ludowy oświadcza się przeciwko projektowi.

„Kończy s ię fa k ty czn ie u str ó j rep u b lik a ń sk i, rząd zić b ę d z ie k a m a ry la ”.

Sen. K łu szy ń sk a (PPS.) stw ierdza, że uchw a­

le n ie m te j k o n sty tu c ji koń czy s ię fa k ty czn ie ustrój rep u b lik ań sk i w P olsce. Gdyby P r e ­ z y d e n t b y ł naw et p r o r o k ie m i codzień rozm a­

wiał z Panem Bogiem, to nie sp r o sta łb y zadaniu, k tó r e p rzerasta s iły je d n e g o człow iek a.

R ządzie za te m b ęd zie kam aryla. W yciągnęły się ręce ku braniu władzy, ale skurczyły się w dawaniu praw obywatelom. O b yw atel p r z e s ta je is tn ie ć i s ta je s ię czem ś w ro d za ju podda­

nego. Czyim b ę d z ie poddanym ? P r e z y d e n ta ? Nie, c a łej drabiny a d m in istra cy jn ej.

W końcu składa nast. deklarację: „Projekt k onsty­

tucji, przyjęty przez kom isję senacką, p rzek a zu je n ieo m a l c a łą w ła d z ę w p a ń stw ie P r e z y d e n ­ to w i. S ejm o w i z pow szechnych wyborów ludo­

wych n ie p ozostaw ia ża d n ej isto tn e j ro li.

G łó w n e w o ln o ści o b y w a te lsk ie , ja k sto w a ­ rzy szeń , zgrom adzeń i prasy, z o sta ły p o m i­

n ię te . B ez p ła tn o ść s z k o ły zo sta ła p r z e k r e ­ ślona. W ten sposób został u n ic e stw io n y d e ­ m ok ratyczn y charakter k o n sty tu c ji p o lsk iej z r. 1921, dotychczas form alnie obowiązujący.

I ten n a w e t k r y ty k u je p r o je k t.

Sen. M akarew icz (san acyjn y Ch. D.) wy­

głosił obszerne przemówienie, w którem zaznaczył, że projekt konstytucji należy uważać raczej jako cenny m aterjał do dyskusji, a n iż e li ja k o doj­

r z a łe d z ie ło k o d y fik a cy jn e.

Sen. M ichejda (N. P. R.) stw ierdził, że od chwili przew rotu majowego nie m arnow ano czasu w łam aniu ustaw , ażeby utrzym ać wzmocnioną po­

zycję. P r z e z n o w y p r o je k t nie d ążon o do n ap raw y R z e c z y p o sp o lite j, a le do u trzy m a ­ nia zasad y jed n ego w o d za i je d n e j partji.

Przem aw iał następnie sen. H orbaczew ski kl.

ukr.) i sen. Utta (Niemiec).

NR. 10 fik cją . L udność ż y d o w sk a n ie pow inna

byc p ostaw ion a w ta k ie j sy tu a cji, a żeb y m o g ła w p ły w a ć na lo s y n a szeg o państw a. — W ładze od n ajw y ższy ch do n a jn iższy ch p o­

w in n y być spraw ow ane im ien iem narodu p o lsk ieg o .

D rugą zasad ą je s t zasad a praw a. T em u p o d leg a ć m u szą w sz y sc y . Powinniśmy posiadać takie rządy w Polsce, k tóre potrafią zapewnić po­

wszechne p o sza n o w a n ie praw a. P o ję c ie s il- n e g o rządu p o le g a dla nąs na tern, ażeby miał siłę nakazania wszystkim posłu ch u dla praw a, k tó r e g o so b ie ży czy .

J e s t k o lo sa ln a przep aść m ię d z y n a szy m p ogląd em , a p ro jek tem pan ów . Klub N aro­

dowy jest zasadniczo przeciwny temu projektow i i jako całości będzie przeciwko temu głosow ał.

Sen. Januszew ski (ludowiec) stw ierdził, że w ię k sz y m b łęd em je st władza dy k tato rsk a. N a fo te l p rezyd en ck i może przyjść człowiek zwy­

kły, może n a w e t taki, jak k ied y ś d e C hanel w e F rancji (u m y sło w o chory uw aga redakcji).

W dalszym ciągu przemawiali senatorow ie Ja-

^ u Zer ^ f ki . (ludowiec)> Dębski (PPS.), Kędzior (Ch. D.), Makuch (Ukr.), Kulerski j szereg innych, jek H m J SC^ o p o w i a d a j ą c s ię p r z ec iw pro-

G ło so w a n ie nad poprawkam i.

M arszałek zarządził głosow anie nad przyjęciem w szystkich popraw ek i pow ołał sek retarzy do obliczania głosów. S ekretarze musieli dw ukrotnie

• u u 8^ £*?.sy> Sdyż za pierwszym razem relacje ich były różne. W drugiem obliczeniu relacje się zgadzały, wobec czego marsz. Raczkiewicz ogłosił, że za przyjęciem, popraw ek głosow ało 75 sen a­

torów, w szy scy z BB. P rzeciw k o poprawkom gło­

sowało 21 senatorów , tj. Klub Narodowy, lewica, kJub ukraiński i niemiecki.

M arszałek stw ierdził, że kw alifikowana w ięk­

szość, w ym agana przez konstytucję, wynosi 6 4, a ustaw ow a obecność 56. Stw ierdził zatem , że po­

praw ki zostały uchw alone kw alifikowaną w ięk­

szością. v

G ło s o w a n ie nad całością projektu.

C ałość projektu wraz z popraw kam i p rzegło­

sowano większością 74 głosów przeciwko 24 przv jed n ym w strzy m u ją cy m s ię .

Po o g ło sze n iu w y n ik u g ło so w a n ia roz- leg ły s ię o k rzy k i na c z e ść P o lsk i i m arsz.

P iłsu d sk ieg o . S e n a to r o w ie BB sk ła d a li żv-

c ze n ia rząd ow i. J

P r o je k t n o w e j K on stytu cji p r z e jd z ie t e ­ raz do S ejm u , k tó r y u ch w a li go ostatecznie«

Stanowisko Klubu Narodowego

„K olosalna p rzep a ść m ię d z y w a sz e m i a n a szem i p o g lą d a m i”.

Jeszcze zabrał głos prezes Klubu Naród, sen. Bartoszewicz i podkreślił, że zn a m ien iem p r o je k tu k o n sty tu c ji je s t n ie o d p o w ied zia ln a d y k ta tu ra , złożon a w r ę c e P r e z y d e n ta .

My c h c ie lib y śm y o p r z eć p r z y sz ło ść Pol-, ski na n arod zie, d la nas naród n ie j e s t

Chcą się lepiej zabezpieczyć niż ub. roku przeciw ewtl. zawodowi?

D ep u ta cja p a rla m en ta rn a p r z ed ło ży m arsz. J. P iłsu d sk ie m u zm ia n y

k o n sty tu c ji do a p r o b a ty ?

W arszawa. Krążą pogłoski, że w prorządow ych kołach parlam entarnych p o sta n o w io n o po p rzy ­ ję c iu s e jm o w e g o p ro jek tu k o n sty tu c ji p rzez plenu m S en a tu w y sła ć do m arsz. P iłsu d s k ie ­ g o d e p u ta c ję , k tó ra b y m u p r z e d ło ż y ła u ch w a ­ lo n y p r o je k t do za a p ro b o w a n ia . W sk ład tej deputacji w ejdą: obaj m arszałkow ie Sejmu i Sena­

tu, obaj referen c i: Sejmu p. Car i S enatu hr.

R o stw o r o w sk i, wreszcie prezes BB. płk. S ła w e k . J e d y n y „ sa n a to r”, k tó r y s ię w str z y m a ł

od g ło so w a n ia .

W arszawa. Jedynym sanatorem , któ ry się w strzym ał od głosow ania przy uchw aleniu k onsty­

tucji, był sen. Makarewicz („sanacyjny” Ch. D.).

Jak się wyraża „Gazeta W arszaw­

ska” o projekcie sanacyjnym nowej Konstytucji ?

O dpow iada on p o tr z e b ie rzą d zą c e g o d ziś o b o zu .

Czołowy ten organ narodow y o pro ekcie nowej K onstytucji wywodzi n a s tę p u ją c o :

„Ustawa ta odpow iada p e w n e j p o tr z e b ie , iecz n ie s p o łe c z e ń s tw a , n ie n arod u p o ls k ie g o , lecz

p o tr z e b ie rządzącego dziś obozu. Chodzi wszak przedew szystkiem o u ła tw ie n ie sobie rzą d ze n ia i u tr w a le n ie się przy w ła d z y . O bóz, dziś rzą d zą cy , podejmuje p róbę u ła tw ie n ia sobie sp ra w o w a n ia w ła d zy i u tr w a le n ia się na d łu ­ żej u ste ru . D z ie ło , będące wynikiem tej próby, będzie tr w a ło tak długo, jak i żywot tego o b ozu .

U r o cz y sto śc i, zapow iadane po ostatecznem uchwaleniu konstytucji, będą „ u r o c zy sto ścia m i ro d z in n e m i“, o g ó ł s p o łe c z e ń s tw a p r z e jd z ie obok nich o b o ję tn ie . “

Nowa Konstytucja nio będzie uchwalona w „rocznicow ym ”

dniu 26 stycznia.

P rojekt K onstytucji w redakcji, uchwalonej przez Senat dnia 16 bm., n ie z o s ta ł jeszcze p rzesłany Sejmowi do dalszego urzędow ania. Przyczyny są n atu ry czysto technicznej". K ancelarja Senatu musi obecnie popraw ki senackiej komisji konstytucyjnej, po ich ostatecznem uchw aleniu przez plenum Se­

natu uporządkow ać, co w ymaga sporo czasu.

Z a p o w ied ź, puszczona przez B.B. o tern, jak to Sejm w rok po zeszłorocznem .zw ycięstw ie” w dn.

26 stycznia będzie mógł wprowadzić nowy ustrój w Polsce już na drodze legalnej, n ie da s ię żadną m iarą urz e c z y w istn ić .

SZSSSSSmmmmmmmm Mmmmmmmmmmmmmmomma

Sejmowa komisja budżetowa o budżecie Min. Spraw Wojsk.

„W sp raw ach w o jsk ow ych w sz y sc y P o la c y odnajdują w sp ó ln y ję z y k , w sp ó ln ą d u sz ę .”*

K H*Wta L8Z? Wi?7* • ,Sei® ° wa komisja budżeto w a o m a w iała budżet M. S. Wojsk. Referował pos. Duch.

Pos. Duch, podkreśliwszy, t e s p r a w a s i ł y z b r o j n e j P a ń s t w a j e s t w s p ó ln ą s p r a w ą c a ł e g o n a r o d u , a w s z e l ­ k i e r o z g r y w k i p o l i t y c z n e n a t y m t e r e n i e m u s z ą u s ta e , zaznaczył, że budżet tegoroczny pozostaje w niezmie­

nionej wysokości 768 miljonów zł, gdy ogólny z r e d u k o w a n o o przeszło 2oO milj. zł.

, o o ? . d y . w y d a t b i. n a ż o ł n ie r z a w y n o s z ą w N ie m c z e c h 12.256 zł, w S o w i e t a c h 11.742, t o w P o l s c e t y l k o 2 .8 0 5 z ł . Udało nam się stworzyć spoisty zespół armji i to będzie decydowało jej o wartości bojowej.

W porównaniu z inneini p ań stw am i w y d a t k i w P o l s c e na w o j s k o s ą n ie w s p ó łm ie r n e . Polsce z a r z u c a się im- perjahzm, tymczasem zajmuje ona ósme miejsce w rozkładzie w ydatków i gdy w nadchodzącym roku budżetowym w s z y- s t k i e p a ń s t w a i n t e n s y w n i e s i ę z b r o j ą , co widać w Anglji, r rancji, Japonji, Czechosłowacji, Niemczech itd to b u d ż e t u P° ZOSta^e W r a m a c h 8 w e 8 ° p o p r z e d n ie g o Szczególny n a c is k r e f e r e n t p o ło ż y ł n a u d z ia ł w o j ­ s k a w a k c j i r a t u n k o w e j p o d c z a s p o w o d z i, co, jak wia- ł e c z e i i s t 0*^8**° Bi^ Z pe*nem UZI* a iiie m c a ł e g o s p o - f o. r^® r a cie członkowie k o m is j i b u d ż e t o w e j o g lą d a li n a d z ie d z iń c u s e j m o w y m s p r z ę t wojskowy w dziedzinie motoryzacji, w yrabiany całkowicie lub prawie całkowicie w kraju i z surowców krajowych.

W dyskusji nad referatem poseł L anger (Klub Lud.) wy­

raził się z wielkiem uznaniem dla armji. Wierząc w n a j ­ lepsze zamiary kierownictw a armji przy używaniu grosza p u ­ blicznego, me podejmuje krytyki wydatków.

Poseł i płk. A r c is z e w s k i; Klub Narodowy ta k sa m o zgo­

dził się na wysokość budżetu i nie szczędził uznania dla a r m j1 jako obrońcy P aństw a. Inne p a ń s tw a wyższe maja budżety. My zato win niśm y im nie tylko dorównać, a l e i prze-

wyźszyc pod in nym względem. F

Pos. Wagner BB z uznaniem podniósł, iż w s p r a w a c h w o j s k o w y c h w s z y s c y P o la c y o d n a j d u ją w s p ó l n y j e - ro z śą d eł£ SPÓlną d u 8 z ę ’ w s p ó l n y r o z u m i w s p ó l n y P o s . Ć z e t w e r t y ó s k i (K lu b N a r.) stw ie rdził, że dzi- siejsze w a r u n k i w y m a g a j ą p o s t a w ie n i a c a ł e g o n a r o d u p o d b r o n ią w r a z ie p o t r z e b y o r a z p o r u s z y ł s p r a w ę s o j u s z u p o l s k o - f r a n c u s k i e g o . * v ę

Pos. Polakiewicz (BBWR) uważał, iż sp r a w a sojuszu z F ra ncją należy do komisji spraw zagranicznych.

S b i . l „ dyskusji odpowiedzi udzielał w lc e m in . S k ła d k o w s k i. B u d ż e t p r z y j ę t o j e d n o g ł o ś n i e .

Ks. blsk. Kubina w Paranie.

K urytyba. Ks. biskup dr. K ubina po dwu- dmowym pobycie w K urytybie i odw iedzeniu pod­

m iejskich kolonij p o lsk ic h : Affonso Pena, Abran- ehes Sta. Candida oraz po odpraw ieniu uroczy­

stej mszy pontyfikalnej w kościele polskim Sw S tanisław a udał się w głąb stanu. Ks. biskup K u­

bina odwiedził kolonje: S. M ateus, gdzie odpraw ił w noc wigilijną „p a ste rk ę ”, następnie Rio Claro i M areehal Mallet. Pora deszczowa zam ieniła drogi w głębi stanu P arana w bagna nie do prze­

bycia, uniemożliwiając dojazd do dalszych kolonii

w dorzeczu rzeki Ivahy. 1

(2)

Wielki proces

narodowców w Łodzi.

H ałaj, C hojnacki, C zernik ! B atora, N astępuje dalsze przesłuchiw anie oskarżonych*

Jako dalszy oskarżony z e z a a je ’Hataj.

Osk, H a ł a j : Do winy się nie przyznaję.

Osk. C h o jn a c k i: Na z e b r a n iu , gdzie miałem wygłosić zarzucone mi słowa, w o g ó l e n i e b y łe m .

Oak. C z ern ik : N a le ż ę o d la t 48 do Stronnictw a Naród.

Za czasów moskiewskich, gdy była pierwsza Duma, już n a ­ leżałem do Narodowej Demokracji. Pomimo, iż p o lic j a n t t k n ą ł m n ie n ie g d y ś b a g n e te m w p le c y na ulicy, nie agitowałem przeciwko władzom. W ie m , ż e s ą t a j n e o r g a n iz a c j e u ż y d ó w i k o m u n is t ó w , u n a s ic h n ie m a .

Osk. P a w ło w sk i: Do winy się nie przyznaję.

Osk. Batora : Przemawiałem bardzo często, ale zwrotu, któ ry znajduje się w akcie oskarżenia, nie użyłem. A r e ­ s z t o w a n y z o s t a łe m 23 m a ja .

Adw. Szwajgler : Zu c o ?

Osk. B a t o r a : S ie d z ia ł e m d w a m i e s i ą c e d o c z a s u g ło d ó w k i i n ie w ie d z ia łe m , z a c o . S ę d z ia ś le d c z y t e ż m i n i e m ó w ił

K to pow in ien u ciek a ć do P a le s ty n y ?

Osk, Kożuchowski : Z a s ta n o w ił m n ie 'z a r z u t n a l e ż e ­ n ia d o t a j n e j o r g a n iz a c j i. M ój o j c i e c b y ł w p o w s t a ­ n iu w 1863 r. I s t u i a ły w t e d y t a |n e o r g a n iz a c j e , a b y w a lc z y ć o w o ln o ś ć . P o c ó ż b y b y ły p o t r z e b n e t e r a z ? M y w a lc z y m y z ż y d a m i. N ie c h c e m y u c ie k a ć p r z e d n im i d o P a le s t y n y , l e p i e j , ż e b y o n i p r z e d n a m i u c ie k li .

Osk. Meylert do wTiny się nie przyznaje.

Osk. Warchoł : N ie b r a łe m u d z ia łu w w y p a d k a c h 3 m a ja . Rano tego dnia przybyłem do lokalu organizacyj­

nego i ogłosiłem wobec zebranych list zarządu S tronnictw a, zakazujący udziału w pochodzie. Wśród zebranych za pano­

wało poruszenie : kierownicy tchórze — rozległy się głosy, poczem wszyscy opuścili lokal.

Ł adny o p iek u n tak t k o n fid en t i

Osk. K o n a r z e w sk i: Do winy się nie przyznaje, ale przy­

znaje s i ę d o f a k t u z a m ó w ie n ia w d r u k a r n i K ie r s k ie - g o u l o t e k p o d t y t u ł e m „ K o m u n ik a t ” i „ P r a w d a o g e n . Z a g ó r s k im ” . O tr z y m a łe m j e od K r z y m u s k ie - g o (konfidenta przyp. red.), k t ó r y p r z y n ió s ł m i j e d o d o m u .

S ę d z i a : W ś l e d z t w i e p a n z e z n a ł in a c z e j.

K onarzewski; W te d y , ja k siedzieliśmy razem w aresz­

cie, K r z y m u s k i m n ie p r o s ił, ż e b y g o n ie w s y p a ć . W za- m ia n o b ie c a ł m i o p ie k o w a ć s i ę m o j e m i i n t e r e s a m i w c z a s ie m e g o p o b y t u w w ię z ie n iu .

P r o k u r a t o r : K ie d y o s k a r ż o n y d o w i e d z ia ł s ię , ż e K r z y m u s k i j e s t k o n f id e n t e m ?

Osk. K o n arze w sk i; M ó w ił m i a d w . K o w a ls k i, ale myślałem, że to są plotki. O k a z a ło s i ę j e d n a k , ż e b y ła t o p r a w d a .

A d w o k a t: Czy K r z y m u s k i o p ie k o w a ł s i ę i n t e r e s a ­ m i p a n a ?

Osk. K o n a r z e w sk i: N ie , z o s t a ł e m o k r a d z io n y . Przy wyjściu z więzienia K r z y m u s k i p o w ie d z ia ł m i s P r e z e ­ s i e k o c h a n y , z r o b i ę i z a r z ą d z ę , c o n a le ż y .

K ie r s k i: Do winy się nie przyznaję, natom ia st p r z y ­ z n a j ę s i ę d o s p o r z ą d z e n ia u lo t e k , d o s t a r c z o n y c h m i p r z e z K o n a r z e w s k ie g o .

S ędzia; Ilu z a tru d n ia pan pra c o w n ik ó w ?

„ J e ste m zniszczon y'’.

Osk. Kierski; Wtedy pracowało 3-ch, o b e c n ie nikt, j e s t e m z n is z c z o n y .

N ie p rzew id yw ał.

Osk. L a s k o w s k i: Po 5 miesiącach pobytu w więzieniu przyszedł do mnie s ę d z ia ś le d c z y z Z a b o r o w s k im i p y ta , c z y p o z n a j ę Z a b o r o w s k ie g o (drugi konfid ent przyp. red.) Pierwszy raz w życiu go widziałem. Wówczas sędzia p y ta się, czy przemawiałem na ul. Kopernika. Z po­

czątku nie mogłem sobie tego przypomnieć, ale po­

tem p r z y p o m n ia łe m sobie, że i s t o t n i e w ó w ­ c z a s p r z e m a w i a łe m . M ó w iłe m o ż y d a c h , m a s o n a c h , myśląc, że to nie jest przestępstw o. N ig d y n ie s ą d z iłe m , ż e , p r a g n ą c , a b y P o ls k a b y ła s iln ą i p o t ę ż n ą , m o ż n a n a d łu g i e m i e s i ą c e d o s t a ć s i ę d o w ię z ie n ia .

Z kolei skła da wyjaśnienia Robakowski, Kożuchowska i Kra­

jewski, którym a k t oskarżenia zarzuca zakłócenie nabożeń­

stw a w katedrze 3 maja. Do winy się nie przyznali.

P o d c z a s s k ła d a n ia z e z n a ń n a ł a w i e o s k a r ż o n y c h p a n u je n a s t r ó j p o w a ż n y , s k u p io n y . Po wywołaniu n a ­ zwiska przez przewodniczącego k a ż d y z o s k a r ż o n y c h w s t a j e i s k ła d a w y j a ś n ie n i a g ł o s e m r ó w n y m i s p o ­ k o jn y m , p a tr z ą c w o c z y p r z e w o d n ic z ą c e m u .

J e d e n z g łó w n y c h św ia d k ó w osk arżen ia.

Zainteresowanie wzrasta, gdy przed krata m i staje j e d e n z g łó w n y c h ś w ia d k ó w o s k a r ż e n ia , in ic j a t o r i o r g a ­ n iz a t o r spraw y przeciwko narodowcom, kierownik V bryga­

dy urzędu śledczego w Łodzi, Z y g m u n t B r y la k . Z p o ­ c z ą t k u ś w ia d e k z e z n a j e p e w n y m g ł o s e m , p ły n n ie , c y t u j ą c z n o t a t e k . Najprzód referuje przed sądem ustrój

władz S tronnictw a Narodowego według posiadanych wiado­

mości, n a s t ę p n ie c y t u j e f a k t y , o k t ó r y c h w ie d z ia ł z r a p o r t ó w k o n f id e n t ó w , mające świadczyć o p rzestęp­

stw ach oskarżonych.

Raporty p o u f n e ś w ia d e k otrzym ywał od d w ó c h k o n ­ f id e n t ó w : znanego już naszym czytelnikom W ła d y s ła w a K r z y m u s k ie g o , b. se kretarza koła Śródmieścia Stronnictw a Naród, i k o n f id e n t a Z a b o r o w s k ie g o .

Św iadek tra ci p ew n o ść sie b ie .

Teraz ś w ia d e k , wzięty przez obronę w ogień pytań, b a r d z o p r ę d k o tr a c i pewność siebie i zaczyna m ó­

wić t a k c ich o , że sąd zmuszony jest p aro k r o t­

nie zwracać mu uwagę. Bardzo ważne są zeznania świadka, złożone na samym początku.

Sędzia : — Czy m e ld u n k i, otrzym ywane od pana, od K r z y m u s k ie g o i Z a b o r o w s k ie g o , b y ły u s t n e , c z y p i­

s e m n e ?

Ś w i a d e k : — P is e m n e .

Na p o d sta w ie czego d o szed ł św ia d ek do w niosku, że is t n ie j e „Tajna Grupa”

w Stronnictw ie.

Adw. Z ieliński: — Na podstawie tych wszystkich d a ­ nych, które tu usłyszeliśmy, d o s z e d ł p a n d o w n io s k u , ż e i s t n i e j e ta jn a grupa w Stronnictwie Nar., dążąca do oba­

lenia przemocą rządu ? Ś w i a d e k : — Tak.

Adw. Zieliński: — Na j a k ie j p o d s t a w ie świadek tw ier­

dzi, że g r u p a t a j e s t t a j n a ?

Świadek: — N ie t w i e r d z ę , że j e s t t o t a jn a g r u p a , jest to pew na grupa w Stronnictwie Nar.

Adw. Zieliński; — Czy potwierdziły się dane, dostarczo­

ne przez konfidentów czy wykryto skład broni ?

S k ła d ó w broni ni© w y k r y to , a le g u m ę, rury, ż e la s tw o .

Ś w i a d e k : — S k ła d ó w b r o n i n ie w y k r y t o a n i b r o n i n ie z n a le z io n o . O d n a jd y w a n o j e d y n i e g u m ę , r u r y i ż e l a s t w o , c z y li t. z w . „ p a r a r a f y ”. B r o n i t e ż n ie o d e b r a n o n ik o m u . M ia łe m j e d n a k p o u f n e w ia d o ­ m o ś c i, ż e n ie k t ó r z y n a r o d o w c y p o s ia d a li n i e l e g a l n i e b r o ń , jak np. Konarzewski.

Co s i ę t y c z y o w e j g r u p y w Str. Nar., to dążyła ona do przekształcenia S tronnictw a n a z w ią z e k t a j n y . Działal­

ność tej grupy była tajną, a t a k ty k a polega n a wykorzysta­

niu jawności Stronnictwa.

Sędzia : Czy istnienie tej grupy było wiadom em wszy­

stkim?

Ś w iadek: Nie, ja o tem dowiedziałem się drogą poufną.

Na polecenie tej grupy w m ie s z k a n ia c h d z i e s i ę t n i k ó w i s e t n i k ó w b y ły z w o ły w a n e n i e l e g a l n e z e b r a n ia .

S ę d z i a : W ię c u ittw ia d o m o b y ło w s z y s t k im o istnie­

niu tej g r u p y ? Ś w iadek: Ni©.

Adw. Z ie liń sk i: A w i ę c i s t n i a ł a o s t a t e c z n i e t a jn a g r u p a ?

Świadek: Należy o d r z u c ić o k r e ś l e n i e „ ta jn a g r u p a ”

— nie było grupy, ale oyli p o s z c z e g ó ln i ludzie, k t ó r z y p o z w o lili s o b ie n a d z ia ła ln o ś ć ta jn ą , z a k o n s p ir o w a n ą .

Adw. Szwajdler ; Na c z e m p o le g a t a d z ia ła l n o ś ć ? Świadek: O d b y w a ły s i ę k o n s p ir a c y j n e , t a j n e z e ­ b r a n ia w m ie s z k a n ia c h c z ło n k ó w .

Adw. Szw ajdler: U kogo były takie z e b r a n ia ? Ś wiadek: U dziesiętników i setników.

Adw. Szwajdler: D z i e s i ę t n i c y i s e t n i c y s ą w c a ł e m S tr . N a r o d o w e m .

Ś w iadek: T ak , a l e m o g ą o d b y w a ć z e b r a n ia w l o ­ k a la c h o r g a n iz a c y j n y c h , a l e n i e u s i e b i e .

Adw. Szwaj le r: Więc na tem polegała ta jn o ś ć ? Świadek: Tak.

Adw. Szwajdler: W ię c cal© S t r o n n ic t w o N ar. b y ło o b j ę t e k o n s p ir a c j ą ?

Ś w i a d e k : N ie , t a j n o ś c i w o r g a n iz o w a n iu s e t e k i d z ie s ią t e k n ie b y ło , a l e z e b r a n ia d z i e s i ę t n i k ó w i s e t n i k ó w b y ły t a j n e . Samo związanie ich nie było t a j ­ ne, tylko cele działalności setek i dziesiątek były tajne.

S ę d n i a : C zy c a ła a k c ja s e t e k i d z i e s i ą t e k b y ła t a j n a ?

Świadek: N ie , tylko poszczególne fragm enty działalności i częściowo m o g ły być tajne.

Adw. Szwajdler: Co t a j n e g o r o b io n o w d z i e s i ą t ­ k a c h i w j a k i c h ?

Ś wiadek: N ie m o g ę t e g o u j a w n ić z e w z g lę d u n a t a j e m n i c ę s łu ż b o w ą .

Po przerwie zeznawał k o m e n d a n t p o lic j i na m. Łódź, komisarz N ie d z i e ls k a Z e s łó w j e g o w id a ć , ż e j e s t o n z d e c y d o w a n y m w r o g ie m n a r o d o w c ó w . M ó w ią c 0 S tr o n . N ar., u ż y w a d o s a d n y c h w r a ż e ń . Według jego z e z n a ń n a r o d o w c y d e m o lo w a li s k ła d y ż y d o w s k i e 1 p o k a ż d e in p r a w ie zebraniu „ k r e w s i ę l a ł a ” n a u l i ­ c a c h . On prowadził też policjantów, którzy dn. 3 m aja ub.

r. wtargnęli do katedry. Opisuje, jak to się bito w ewnątrz kościoła, a skoro weszła policja, zaraz był spokój, a u m u n ­ durowani narodowcy zaczęli się podobno „ r o z b ie r a ć ” z k o ­ s z u le k . Na py ta n ia obrońców odpowiada, że w katedrze znaleziono tylko 1 k o s z u l k ę , a było ta m obecnych ponad 100 um undurow anych. Zeznaje też, że policjanci weszli do kościoła z karabin am i.

Po komisarzu Niedzielskim zeznawało jeszcze kilku świadków, a m. in. gen. Olszyna-Wilczyński, k o m e ndant garnizonu Łódź i poseł BB. Wolczyński. Obydwaj św iadko­

wie byli w k atedrze dnia 3 maja, lecz nikt nie widział, by w katedrze była ja k aś bójka przed wkroczeniem policji.

Opozycja ma zrozumienie dla rzeczowej pracy.

Jako zn a m ien n y o b ja w w a rto p o d k reślić p rzy ch y ln e sta n o w isk o o p o z y c ji dla

d z ia ła ln o śc i o b ecn eg o m in istra ro ln ictw a , p. P o n ia to w sk ie g o .

Warszawa. Na wtorkowem posiedzeniu komisji parcelacyj po przemówieniu min. Poniatowskiego rozpoczęła się dyskusja.

Ja k o pierwszy zabrał głos pos. ks. C z e t w e r t y ń s k i (K lu b N a r.), który oświadczył, jak następuje:

M o w y p. m in is t r a z w r a c a j ą u w a g ę t e m , ż© s ą b a r d z o r e a l n e . O b e c n y p. m in i s t e r z d a j e s o b ie d o ­ k ła d n ie s p r a w ę z t e g o , c z e g o r o ln ic t w u p o t r z e b a i c o w d z is i e j s z y c h w a r u n k a c h da s i ę d la n ie g o z r o ­ b ić. Z a w d z ię c z a ć to należy temu, że p. m in i s t e r j e s t d a w n y m d z ia ła c z e m , k t ó r y t e r z e c z y p r z e m y ś la ł, z a n im je m ó g ł r e a liz o w a ć .

C ie s z y m n ie , ż e n ie s ł y s z e l i ś m y t u d z iś f r a z e s ó w , k t ó r e m i b y liś m y p r z e z s z e r e g la t k a r m ie n i. P. mini- ster p o w ie d z ia ł w n i k li w i e , ż e p r z y s z ło ś ć m u s i b y ć o p a r t a o s a m o p o m o c w ie j s k ą . Lud je dnak przynajmniej w centralnej Polsce stracił zaufanie do władz i we wszystko, co w swoich poczynaniach na władzy się opiera. Z a w io d ły o r g a n iz a c j e g r o m a d n e i p r a c a s p ó łd z ie lc z a .

M in is te r s łu s z n ie p o d k r e ś lił, ż e m a z a u f a n ie d o s ił , ż y j ą c y c h w ś r ó d łu d z i m ło d y c h , których w ydała szkoła polska. T a k j e s t . J e s t to poDadto element, który jako bardziej k u ltura lny ma większe w ymagania i który s t a ­

wia praw a materjalne i moralne.

Mówca p o w o ła ł s i ę n a s z e r e g n a d u ż y ć w y b o r c z y c h i r e p r e s y j w ła d z a d m in is t r a c y j n y c h .

P o s . M a lin o w s k i (S tr . L ud ) zaznaczył, że n a s t r ó j d z is ie j s z y c h o b r a d n a p a w a g o z a d o w o le n ie m , c z e g o ju ż d a w n o w c z a s ie p o s ie d z e ń s e j m o w y c h n ie o d c z u ­ w a ł. Z g a d z a ł s i ę z r e f e r e n t e m , ż© w t e n s p o s ó b p r o ­ w a d z i s i ę r o b o t ę d la P o ls k i. R zą d i c a ł e społeczeństwo muszą pójść po liuji umocnienia d r o b n e g o r o ln ic t w a . M u szą s i ę n a t o z n a le ź ć f u n d u s z e , gdyż rzecz ta jeat niesłychanie ważna dla wzmocnienia państw a.

Omawiając działalność parcelacyjną Państw. Banku Rol­

nego, mówca stwierdził, że g r o m a d z i o n n i e p o t r z e b n i e z n a c z n e i lo ś c i z i e m i i z a r a b ia n a s p r z e d a ż y ^ z i e m i p a r c e lo w a n e j . O sa d y r e n t o w e n a P o m o r z u , Ś lą s k u i w P o z n a ń s k ie m z n a j d u ją s i ę w s t a n i e o p ła k a n y m I p o w in n y b y ć t r a k t o w a n e p ie c z o ło w ic ie . W końcu mówca wyraził życzenie, aby obraz p ra c, p r z e d s t a w io n y p r z e z r e f e r e n t a i m in is t r a , n a d a l b y ł u t r z y m a n y .

Ne posiedzeniu popołudniowem pierwszy przemówił pos*

Ś w i ą t k o w s k i (P P S ) s W y w o d y r e f e r e n t a w d u ż y m s t o p n iu p o k r y w a j ą s i ę z m o j e m i z a p a t r y w a n ia m i c o d o p r z e b u d o w y u s t r o j u r o l n e g o w P o ls c e .

Z powyższego wynika, że opozycja ma zrozumienie dla rzeczowej pracy.

Korfantego nie wydano sądom.

S a n a cja dom aga s ię ro zw ią za n ia sejm u śląskiego*

Katowice. Onegdaj odbyło się posiedzenie Sejmu śląskiego, na którem p. Roguszczak zrefe­

rował spraw ę zezwolenia Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej pp. K orfantego, H agera i Prokopa. Głosam i k lu b ó w o p o zy cy j­

nych S ejm u c h w a lił w n io se k r e fer en ta , w y ­ pow iad ający s ię przeciw w ydan iu z e z w o le n ia na p o cią g n ięcie do odpow iedzialności są d o ­ w e j 3 w y m ien io n y ch p o słó w .

Pod koniec posiedzenia p . K orfanty w y s tą ­ p ił z nagłym w n io sk ie m , zalecającym u c h w a ­ le n ie p r o te stu S ejm u p rzeciw p o sta n o w ien iu s e n a c k ie j k o m isji k o n sty tu c y jn e j, które stw ierdziło, że s ta tu t organiczny w o je w ó d z tw a ś lą sk ie g o m oże być zm ien ion y u sta w ą p a ń ­ s tw o w ą . W niosek ten został uchw alony głosam i Ch. D., N. P. R., P. P. S. i Niemców.

P rasa sanacyjna atakuje bardzo ostro stanow isko Sejm u śląskiego w spraw ie s ta ­ tutu organicznego i twierdzi, że jest ono szkodliwe dla państwa. W konsekw encji dom aga się roz­

wiązania sejmu.

W nioski w sp raw ie B er e zy K artu sk iej.

Onegdaj odbyło się posiedzenie sejmowej k o ­ misji prawniczej, na którem dokonano przydziału referatu. W szystkie wnioski klubów opozycyjnych w spraw ie obozu izolacyjnego w Berezie K artuskiej przydzielono posłowi Janow i Nowodworskiemu z KI. Narodowego.

W i n c e n t y M i g u r s k i . 41

CZYLI UCIECZKA MOJA Z SY B IR U Z ŻONĄ I D W O JG IE M NIEŻ YW Y C H DZIECI.

Zdarzenie prawdziwe z 1835 r.

^Ciąg dalszy).

Była to młoda, bo zaledwie szesnastą wiosnę kończąca osoba. Wówczas, kiedy do U ralska przybyłem i ją poznałem , od lat trzech pow róciła ona z P etesburga z m atką swoją, gdzie przez lat trzy wraz ze swoim ojcem, w służbie tam będącym, m ieszkała. Męża i ojca pochowano w P etersburgu, a one obie wróciły do U ralska.

W czasie ich bytności w P etersburg u p rzypatrzy­

ły się one tam tejszym zwyczajom, dlatego, że były przeciwne uralskim , po powrocie przeto one pier­

wsze z uralskich kobiet rzuciły stroje i zwyczaje przodków , przebrały się po europejsku i przyjęły europejskie zwyczaje.

Trafiało się, że stare Uralki, widząc je przez ulice pod parasolkam i lub w kapeluszach idące, robiły nieznacznie znak krzyża świętego i zaty k a­

jąc sobie uszy rękam i swoich szarafauów , nazywa- y je pomiędzy sobą po cichu „przeklętem i od- szczepieńcam i”. Dia wyższej zaś klasy były one z początku przedm iotem pokątnych szem rań, na­

stępnie zbliżania się, a później naśladow ania. Nic przeto dziwnego, że obie te reform atorki, m ieszka­

jąc podówczas pomiędzy taką dziczą, pragnęły lep ­ szego tow arzystw a, a że go tylko pomiędzy ze­

słanym i tu Polakam i znalazły, mile ich tam przyj­

mowano. W szczególności zaś córka, młoda Marja, pobierając od nich naukę i kształcąc się, przyw ią­

zała się do naszych zasad, przejęła się naszeini zwyczajami i prawie mówiła i m yślała po naszemu.

Gdy do U ralska przybyłem , dawałem jej lekcje języka francuskiega. Z przyjazdu Albiny była bardzo uszczęśliwioną, gdyż wstęp jej do naszego domu był jej upoważniony.

Panna Marja w trzy miesiące po naszym ślu­

bie wyszła za mąż i m ieszkała w naszem sąsiedz­

twie, a chociaż mąż, będąc najzaciętszym wrogiem Polaków za to jedynie, że uciekającem u w czasie n a­

szej wojny skórę na płocie wytrzepali, gniewał się na nią, że u nas bywa, jednak chęć widzenia jej w ykształconą przez szpary mu na to patrzyć k a­

zała. Stąd to dobra Marja po całych dniach u nas

z robotą przesiadyw ała.

Zrywać więc z nią po mojej rzekom ej śm ierci tak ścisłe stosunki, bez żadnej przyczyny, byłoby nietylko nierozsądnie, ale naw et i niebezpiecznie*

Raptowne bowiem takie zerwanie wprowadziłoby całe miasto w podejrzenie. Pewni zaś jej ch ara k ­ teru i przyw iązania do nas, liczyliśmy na to, że ona, jako żona urzędnika, wyższe miejsce w kan- celarji wojskowej zajmującego, może dowiedzieć się od niego o zarządzeniach, względem nas zapa­

dłych i nas o nich uprzedzić.

Kiedy więc pani Marja przyszła, wziąwszy ją za rękę, do znanego już gabinetu wprowadziłem.

Tam w głębokiem zam yśleniu siedziała Albina, z głową, u k ry tą w rękach.

Marja, zobaczywszy gabinet, krzyknęła :

— B o ż e ! co to jest ? !

— Za chwilę dowiesz się, pani, o wszystkiem

— zawołałem .

Strwożona, jednem spojrzeniem objęła w szystko.

A gdy pozatem na stole ujrzała jeszcze parę pistole­

tów, na widok ich w zdrygnęła się i spojrzała na Albi­

nę. Oczy ich spotkały się, ale kiedy w tych oczach i całej tw arzy mej żony spostrzegła boleść, w strzą­

snęła się, zbladła jak ściana i usiadła na krześle.

(3)

Szan. naszym Czytelnikom

I S z a n o w n e j K l i e n t e li p o d a j e m y d o ła s k a w e j w ia d o m o ś c i, iż w s z e l k i e w p ł a t y , d o k o n y w a n e p r z e z PK O n a „ S p ó łk ę W y d a w n ic z ą 64 Sp. z o . o.

w N o w e m m ie ś c ie , n a le ż y dokonywać na k o n t o PKO

nr. 2 0 0 0 8 4.

A d m in is t r a c ja .

W I A D O M O Ś C I

N o w e m i a s t o , dnia 21 styoznia 1935 r.

Kalendarzyk. 21 stycznia, Poniedziałek, Agnieszki P. M.

22 stycznia, Wtorek, Wincentego i Anastazego.

Wschód słońca g. 7 — 31 m. Zachód słońca g, 16 — 04 m.

Wschód księżyca g. 19 — 47 m. Zachód księżyca g. 8 — 48 m.

'Wymiar p o d a tk ó w od w ła sn o ści n ieru ch o m ej.

Min. Skarbu zatwierdziło wzór księgi, uproszczonej dla właścicieli nieruchomości budynkowych, księgi, opracowanej wspólnie przez Polski Związek Zrzeszeń własności Nierucho­

mej i Związek Księgowych w Polsce.

Zgodnie z postanowieniami obecnie obowiązującej O rdy­

nacji Podatkowej wspom niana księga uproszczona, po za­

świadczeniu jej przez władze skarbowa pierwszej lub drugiej in stancji (Urzędy i Izby Skarbowe), rzetelnie i prawidłowo prowadzona, może służyć za podstaw ę do wymiaru p o d a t­

ków od własności nieruchomej. Zawiera ona wszystkie przepisy skarbowo-podatkowe, obowiązujące własność nieru- mości, praktyczne wzory rachunkowe oraz niezbędne pou­

czenia, jak należy omawianą księgę prowadzić, wreszcie — s a m ą księgę rachunkową.

Zatwierdzenie wzoru księgi uproszczonej rachunkowości

■dla nieruchomości budynkow ych wprowadza jednolite normy rach u n k o w e wśród tej kategorji podatników, zarazem usta la pewne kategorje objekty wne przy wymiarze podatków od wymienionej własności.

W ażne dla r esta u ra to ró w .

W „Dzienniku U sta w ” z dnia 22 grudnia ub. r. ogłoszo­

ne zostało rozporządzenie m in istra sk arbu, zwalniające na 1935 r. zakłady detalicznej sprzedaży spirytusu i napojów alkoholowych, znajdujące się w miejscowościach, liczących do 2.000 mieszkańców włącznie, od obowiązku uiszczenia opła t z t y tu ł u prowadzenia tej sprzedaży. Rozporządzenie już weszło w życie.

Cena pom arańcz — 1,30 za kilogram .

Komisarz rządu m iasta Gdyni oraz ministerstwo przemy­

słu i han d lu w porozumieniu z h u rto w n ik am i owrneów po­

łu dniow yc h ustanowili ceny n a pomarańcze, obowiązujące na całym obszarze kraju, w wysokości 1 zł i 30 gr za kilogr.

w detalu.

Dla umożliwienia przeprowadzenia kontroli sporządzony został wykaz firm krajowych, które ostatn io zakupiły więk­

sze tr a n s p o r ty pomarańcz.

Z m ia s ta i

.

O sa d zen ie w w ię z ie n iu d zia ła cza lu d o w eg o .

L u b a w a . Od dłuższego już czasu w więzieniu karnem w Lubaw ie odsiaduje karę p. Józef Ćwikła, czło­

n e k Rady Naczelnej Stronnictw a Ludowego i prezes zarządu pow. Stron Lud. w pow. lubawskim.

P. Ćwikła skazany został na karę 3 miesięcznego wię­

zienia i 1 m i e s i ę c z n e g o a r e s z t u . Na karę pierwszą p. Ćwi­

k ła s k a z a n y z o s t a ł z a o b r a z ę o b e c n e g o r z ą d u w czasie p r z e m ó w ie n ia na zebraniu Stron. Ludowego w kwie­

tniu 1934 r. w Rożentalu pow. lubawskiego, zaś na karę drugą za akcję w c z a s ie s t r a j k u r o ln e g o .

R ozw ój m iasta.

L u b a w a . Dn. 1 stycznia rb. liczba mieszkańców m iasta naszego wynosiła 5785 osób, w tem 33 żydów. N a tu r a ln y przyrost ludności w ub, ro ku wynosił 163 osób, w tem 1 żyd.

Zgonów w roku ub było 137. Nadwyżka urodzin nad zgo­

nami wynosiła zatem tylko 26 osób. W ogólności przyrost lu dności w roku ub. wynosił 203 osób, w tem 4 żydów.

Z ostatniej liczby można wnioskować, że mimo biedy i n ę ­ dzy, k tó ra w mieście daje się jeszcze bardziej odczuwać niż n a wsi, w zrasta przypływ ludności z wiosek do miasta.

W 15-tą roczn icę o sw ob od zen ia Lubawy.

L u b a w a . Rocznicę przyłączenia Lubawy do Macierzy obchodź, u nas 19 bm. Wieczorem poprzedniego dnia udekoro- wano bardzo licznie domy flagami narodowem i oraz ilumi­

now ano okna przeważnie świecami. Je d y n ie front gm achu Zarządu Miejskiego był pięknie ilum inowany żarówkami.

W pią tek odbył się też capstrzyk, w któ rym brały udział organizacje P. W., Straż Graniczna, Straż Pożarna, Sokoli itd. Capstrzyk ruszył z dziedzińca gimnazjalnego przez miasto na rynek. Tu p. apt. Wolski wygłosił krótkie przemó­

wienie, przytaczając owe pam iętne chwile oswobodzenia Lubaw y z pod jarzma niemieckiego. Na zakończenie swego przemówienia mówca wniósł trzykrotny okrzyk na cześć Rzplitej, powtórzony trzykrotnie przez zebranych. Po od ­ ś p ie w a n iu „Wszystkie nasze dzienne spraw y“ udano się oa dziedziniec gimnazjum, gdzie nastąpiło rozwiązanie pochodu, N a ry n k u palono smolne beczki.

W sam dzień rocznicy, tj. w sobotę zrana, odbyła się w kościele farnym Msza św., na którą przybyły organizacje, szkoły, Straż Gran. i poczty sztandarow e tow arzystw miejsc.

W nabożeństw ie wzięli też udział przedstawiciele władz miejscowych i samorządu. Nabożeństwo, odprawio ne przez ks. prał. Kasynę, uświetniło Tow. śpiewu „Harfa“. Na zakończenie ks. P ra ła t wygłosił krótkie kazanie. Wieczorem o godz. 7.30 odbyła się w sali p. Kowalskiego akadem ja przy nikłej, niestety, frekwencji obywatelstwa. Akademję rozpoczęto o degraniem marsza przez orkiestrę, poczem słowo w stępne wygłosił kom. wiceburm. p. Dakowski. Na program skła dały s ię : 2 pieśni chórowe, wykonane przez Tow. ś iewu „Harfa”, 2 piękne deklamacje, wygłoszone przez pp.: Hejkównę i Licz- nerską. K w artet muzyczny w składzie p p . : Dakowskiego, Mówińskie^o, Nowoświeckiego i Dukata w ykonał 2 utw ory muzyczne. Bardzo pouczający i pełen wspomnień z przed la t 15 referat wygłosił p, dyr. Sierazeński. Przedstawił tworzenie się Rady Ludowej w naszym powiecie oraz przygotow a nia do zbrojnego zrzucenia jarzm a niemieckiego. Na czele tej całej akcji stali ludzie tej miary, ja k ś. p. dr. Rzepnikowski, ks. prób. Majka i tylu innych, z któ rych dużo już dziś nie żyje. W dalszym ciągu swego referatu P relegent wspom niał o przygoto waniach do przyjęcia wojska polskiego, wkraczającego do L ubaw y, o en- tuzjastycznem w ita niu przez władze polskie z I. polskim burm., p. Wolskim na czele i lu d n o ść polskiego wojska.

W s pom nia ł też o przyjęciu błękitnego g enerała Józefa Halle­

ra przez ludność, a n a s tę p n ie serdeczne pow itanie przez ks. prał. Kasynę w kościele farnym . W końcu swego przemó-

KTO JESZCZE NIE ZAPISAŁ

gazety na miesiąc l u t y , niech się z tem pospieszy, bo aa czas gazety nie otrzy­

ma. Nowi abonenci mogą jeszcze otrzy­

mać Kalendarz Łąkowski.

wienia p. dyr. Sierszeński wniósł okrzyk na cześć Rzeczy­

pospolitej Polskiej. Na zakończenie akadem ji odśpiewano wspólnie przy akom panjow aniu orkiestry „Boże coś Polskę”.

U nas panowała cisza.

N o w e m ia s t o . Dzień 19 stycznia, jako 15 rocznicę oswo­

bodzenia Nowegomiasta z półtora wiekowej niewoli i złącze­

nia z Macierzą nasze miasto obchodziło licznem udek o ro w a­

niem flag narodowych. Pozatem atoli minął ten dzień bez jakichkolwiek dalszych uzewnętrznień tej epokowej w dzie­

jach naszego grodu chwili. Bierność ta napewno nie jest objawem dodatnim, ale tłumaczy się obecnym syste­

mem, przy którym społeczeństwo poprostu traci powoli po­

czuwanie »ię do w łasnej inicjatywy, przywykając już do przyjm owania wszystkiego z góry.

Z sa li są d o w ej.

N o w e m ia s t o . W ub. środę odbywały się w tut. Sądzie Grodzkim rozprawy karne z oskarżenia prywatnego, którym przewodniczył nacz. S. G. p. Łazarewicz. Ukarani zostali;

M o r zy K a z im ie r z z G r o d z ic z n a ( d a w n ie j z M a r z ę e ic ) z a p o b ic ie p ie r ś c i e n ie m ż e la z n y m p. B e r n . J o d ło w ­ s k ie g o z M a r z ę e ic n a 1 t y d z ie ń a r e s z t u ; Piotrowscy Ja n , Józef, Władysław, Leon i Walerja z Brzezin za pobicie p. Pałki J a n a , który w skutek tego musiał udać się do szpi­

tala, na 1 mieś. aresztu z zawieszeniem na 2 la ta każdy oraz ponoszenie kosztów powództwa cywilnego; U rb a ń sk a Józe­

fina za pobicie Borysowej M. na 1 mieś. aresztu z zaw, na 2 lata.

Ponadto były też rozpraw y karne z oskarżenia publicz­

nego przód. Nowackiego, którym przewodniczył sędzia p.

Regener. Kilka spraw o d ro c z o n o ; u k ara n a została Bartkow- i ska Oecylja z Głęboczka (pow. brodnicki) za kradzież a r t y ­ kułów żywnościowych swemu ojcu na 3 tyg. aresztu, a n a ­ rzeczony jej Pilanc Hub. za paserstw o na 2 tyg. aresztu, przyczem Sąd obojgu zawiesił wykonanie kary na 2 lata.

P o k w ito w a n ie .

N o w e m ia s t o . W administracji naszej złożył p. Lewiń- j ski z Brodnicy, dawn. w Nowemmieście, na rzecz biednych I do rąk Zarządu Miejskiego 20 zł.

I

Zatruci© trych in ą.

i R u m ia n , pow. działdowski. W tych dniach w gospo- ) darstw ie rolnika Świniarskiego zabito świnię, której po uboju nie poddano badaniom. Okazało się, że Świnia ta po- i siadała trychiny i cała rodzina Świniarskich, w liczbie 9, za- i chorowała ciężko na tę straszną chorobę. Dwie osoby w stanie beznadziejnym przewieziono natychm iast do szpitala w Lubawie. J e s t jeszcze j e d n a więcej przestroga, że nie należy lekceważyć przepisów zdrowotnych, gdyż można n a ­ razić się nie tylko na surową karę ze strony władzy, ale poza

| tem jeszcze narazić siebie i in nych na niebezpieczeństwo życia.

P o m o r

Skutek gołoledzi.

D z ia łd o w o . W czwartek 17 bm. przywieziono do szpi- I ta la pow. Kierownika szkoły, p. Landowskiego ze Słupa, k tó ­

ry uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. P. L., w racając do do- : mu, poślizgnął się wskutek gołoledzi i u p ad ł na ziemię,

przyczem jabłkiem kolanowem natrafił na kamień.

N ie sz c z ę śliw y w ypad ek .

Co do Morzego, sprawiedliwości stało się zadość,

a le m y p o n o sim y karę, żeśm y s ię w zbraniali u m ieśc ić na łam ach gazety ja w n ą

n iep ra w d ę.

N o w e m i a s t o . Pod koniec maja 1934 r.

głośnem echem rozległa się wieść o bandyckim napadzie niej. Kaz. Morzego z Marzęeic na p. Ja- dłow skiego Bern. z Marzęeic, pow racającego ro ­ werem z Nowegomiasta. Morzy poranił niebez­

piecznie p. J. żelaznemi pierścieniam i tak, iż ten zalał się krwią. Na pomoc p. Jadłow skiem u po­

spieszyli znajdujący się w pobliżu pp. Puszkowski i W egner, którzy obezwładnili napastnika i d o p ro ­ wadzili do tut. P osterunku policji.

Podłożem tego napadu była kradzież łańcucha od krów u p. Jadłow skiego, o k tórą p. J. posądził Morzego i doniósł o tem do policji. Morzy od­

wdzięczył się za to p. J. napadem .

Po ^umieszczeniu notatki o napadzie w naszej gazecie Morzy przysłał do Redakcji sprostow anie, według którego on był tym niewinnym i n apad­

niętym. Redakcja jednak, będąc dokładnie poinfor­

m ow aną, jak się spraw a przedstaw iała, a mianowicie, że napastnikiem był Morzy, sprostow ania nie umieściła. W tedy to Morzy udał się pod skrzydła Starostw a — a p. Morzy jest „Strzelcem* — pu­

pilem sanacji. Starostw o nałożeniem nam k ary zmusiło nas do zamieszczenia sprostow ania, o któ- rem wiedzieliśmy zgóry. że zawiera niepraw dę.

Ze prawda była po naszej stronie, a nie tego, co usiłow ał swem „sprostowaniem* wmówić Morzy, dowodem tego aż dwa wyroki sądowe. A mianowicie na rozpraw ie karnej 3. X. ub.

r., tut. Sąd Grodzki ukarał Morzego za kradzież łańcucha na 1 mieś. aresztu z zaw. na 2 lata i ponoszenie kosztów postępow ania karnego zaś na drugiej rozpraw ie karnej, 16 bm., z oskarżenia pryw atnego, Morzy u k arany został za napad i po­

bicie p. Jadłow skiego na tydzień bezwzględnego aresztu.

Po czyjej więc stronie była praw da ? Mo­

rzego dosięgła zasłużona kara. Ale trudno nam zrozumieć, dlaczego my mamy ponosić k arę za to, żeśmy nie chcieli na łam ach naszej gazety za­

mieścić jawnej niep raw d y ?

D ru g ie sp o tk a n ie min. B ecka z min. L avalem . Genewa, 19. 1. M inister Beck przyjął dziś przedpołudniem rum uńskiego m inistra spraw za­

granicznych, p. Titulescu, a następnie W ysokiego Komisarza Ligi Narodów w G dańsku, p. L estera i w ęgierskiego m inistra Spraw Zagranicznych, p. Kanya.

O godz. 3-ej popołudniu odwiedził m inistra Becka po raz drugi podczas obecnej sesji genew ­ skiej francuski m inister spraw Zagranicznych, p.

Laval. K onferencja ta trw ała do godziny 4-ej po­

południu.

W godzinach w ieczornych m inister Laval opu­

ścił Genewę i udał się do Paryża. Taksam o mini­

ster Beck już odjechał do W arszawy.

L id z b a r k . W ub. czwartek przed połud. wywróciła się przy wjeździe do m ia sta na sk ute k śliskiej powierzchni ulicy jadąca z Jelenia f u r m a n k a p. Karpińskiego. Tył f u r ­ m anki dziwnym sposobem nadrzucił w bok, ta k że fu rm a n k a uderzyła o b>*uk, skutk iem czego znajdujące się na niej osoby w ypadły. Najdotkliwsze obrażenia głowy odniosła przeszło I 60-letnia A. Łożyńska i praw dopodobnie doznała nadwyręźe-

| nia kości pacierzowej. Po prowizorycznem z b a daniu i o p a ­ trzenia odwieziono Ł. do domu. Spojone deski (kasta) wo­

zu uległy niemal doszczętnemu rozbiciu. Kto w w ypadku zawinił, narazie nie zdołano ustalić.

K om ornik z a m k n ię ty w c h le w ie !

T u c h o la . Niezwykła przygoda wydarzyła się egzekuto"

rowi w Śliwicach, pow. tucholskiego. Za wchodzącym do chlewu rolnika G. egzekutorem drzwi się nagle zatrzasnęły i przestraszony egzekutor znalazł się w ciemnym chlewie pomiędzy bydłem. Wyjście z chlewa było niemożliwe, gdyż drzwi posiadały zewnątrz zatrzask.

Nikt widocznie nie zauważył wejścia do chlewa k o m o r ­ nika, a stu kania i w ołania były daremne. Po kilku godzinach dopiero ktoś wszedł z domowników do chlewa, ażeby bydłu dać paszę. Wówczas dopiero komornik, znajdujący się w potrzasku, w ydostał się n a wolnośc i

Do p r o k u ra to r a wpłynęło od owego pechowego ko m o rn i­

ka doniesienie na rolnika G. o rozmyślne przeszkadzanie w urzędowaniu. Tymczasem p. G. twierdzi, że w całej tej „afe­

rze“ czuje się niewinnym, a głupi figiel przypisuje wiatrowi.

Przykra ta przygoda praw dopodobnie znajdzie swój epilog w sądzie.

Z d a lszy c h stro n

Koń za 6 zł.

W a r s z a w a . I nspektor T-wa Ochrony Zwierząt kupił w Warszawie na moście Poniatowskiego straszliwie w yczerpa­

nego konia. Woźnica Reichenbaum z N a d a rz y n a sprzedał konia za 6 złotych.

K o n cert K iepury w K rak ow ie.

K r a k ó w . W ub, poniedziałek Polskie Radjo tr a n s m ito ­ wało z te a t r u Słowackiego operę Pucciniego „Toseę”, w któ rej gościnnie w y stą p ił J a n Kiepura. P rzedsta wienie odbyło się przy całkowicie wypełnionej sali. Olbrzymie m asy p u ­ bliczności odeszły od kas te atralnych bez biletów.

Zysk z przedstaw ienia przeznaczył Kiepura na budow ę muzeum naród.

W chwili u kaz ania się Kiepury z balkonów sp a d ł na śpiew aka prawdziwy deszcz kwiatów. Podczas przerwy wręczono Kiepurze w dowód u zn a n ia wieniec laurowy.

Na węźle wstęgi, wiążącym kokardę, znalazła się sre b rn a tabliczka z n a p is e m : „Największemu Śpiewakowi, światowej sławy artyście, Ja now i Kiepurze, Komitet Budowy Muzeum Narodowego w Krakowie, dnia 14 stycznia 1935 r.“ W dole tabliczki liść sreb rn y laurow y z n a p i s e m : „Tosca — C a varadossi”.

Śpiewak udał się do Berlina i Paryża, a sta m tą d wy­

ruszy do Hollywood, do Ameryki, gdzie czeka go prac a w nowych filmach.

55 m iljo n ó w z ł g rzy w n y .

Na dyrektorów i prokurentów W spólnoty In te­

resów , dr. Tomalę, Schaerffa, K allenborna, Willin- gera, Góralczyka i B ernhardta śląski urząd woje­

wódzki, wydział skarbow y, nałożył k arę pieniężną w w ysokości 55 miljonów zł i 48 000 zł za sk ła d a ­ nie fałszyw ych zeznań i udzielenie nieprawdziw ych w yjaśnień do wymiaru podatku dochodow ego za

I

lata 1929—1931 względnie za rok 1932 dla kato- w ickiejspółki akcyjnej zjednoczonych hut Królew­

skiej i Laury. Równocześnie nałożono odpow ie­

dzialność za całkow itą grzywnę tej w ysokości na wymienione spółki akcyjne.

S k rad zion o o k o ło 2 m il], z ł. 12 u r z ęd n ik ó w k o le jo w y c h a reszto w a n o .

Ł ó d ź . Śledztwo w sprawie nadużyć kolejowych w Łowi­

czu — zatacza coraz szersze kręgi. Z warszawskiej dyrekcji kolejowej areszowano d otą d 12 urzędników. A resztowani podejrzani są o nadużycia w sumie około 2 milj. zł,

N A D E S Ł A N E .

P.^KIerownik szkoły w Koszelewach ma głos.

Z K o s z e l e w donoszą nam z wiarogodnego źródła, iż miejsc, kier. szkoły, p. Musolf — rozdaje w szkole dzieciom „Wiadomości dla w szystkich”, gazetkę sanacyjną, w y d a w a n ą w Działdowie.

I

J e s tto piśmidło, nie daw no pow sta łe — o bardzo przyziem­

nym poziomie etycznym, bo żerujące wyłącznie na niskich in s ty n k ta c h ośmieszania i zohydzania swych politycznych przeciwników. Taką to le k tu rę p. Kierownik uważa za sto­

sowne rozdawać dziatwie szkolnej. N ato m iast zakazuje on czytać przepojone duchem czysto katolickim i gorącem p a t ri o ­ tyzmem znane na całą Polskę czasopismo : „Przewodnik K a­

to licki”.

Przed p a r u miesiącami rozdaw ał p. Musolf w szkole dzie­

ciom listy z zaproszeniem na walne zebranie Związku Strze­

leckiego. Czy na to jest kierownik sz k o ły ?

i...• . iruri— nńffiiiiiiffiTirjmffli

R U C H T O W A R Z Y S T W .

N o w e m ia s t o . Walne zebranie Kat. Stów. Młodzieży męskiej oddział Nowemiasto odbędzie się wTe wtorek, 22 bm.

o godz. 8 ej w ognisku parafja ln em z nast. porządkiem o b r a d : 1. Zagajenie i przywitanie gości.

2. Odczytanie protokółu l ostatniego walnego zebrania . 3. W ybór marszałka.

4. Sprawdzenie obecności członków.

5. S prawozdanie zarządu i komisji rewizyjnej.

6. Udzielenie absolutorjum zarządowi.

7. W ybór nowego za rządu i komisji rewizyjnej.

8. Wolne głosy i wnioski.

9. Zakończenie.

O liczny udział członków i Bympatyków prosi Zarząd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie