• Nie Znaleziono Wyników

Solidarność Jastrzębie : tygodnik Regionu Śląska i Zagłębia. Nr 28

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Solidarność Jastrzębie : tygodnik Regionu Śląska i Zagłębia. Nr 28"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

W ostatnich miesiącach, w ostatnim roku, nastąpił zauważalny, bez ucieka­

nia się do statystyki, wzrost zamachów sam obójczych iudzi starych.

P a w e ł Matusik, jego żona i siostra, za­

m ieszkali w Rudzie Śląskiej, przy ulicy G liw ic k iej 14, wszyscy pow yżej osiem ­ dziesiątki, zapłacili w biurze opałow ym za w ęgiel jeszcze w sierpniu i nie o trzy ­ m ali go do dziś... K iedy rozm awiałem z odratow anym samobójcą, Andrzejem P., jeg o babcia powiedziała, żebym poszedł do Matusików, bo A n d rzej P. jest mło-

O fiejahia statystyka m ówi o 3 — 4 tysiącach samobójstw dokonanych. Jest to jedna piętnasta lub jedna dwudziesta zamachów. Średnia światowa, p rzyjm o­

wana przez zajm ujących się tym zagad­

nieniem naukowo, wynosi 8 — 10 usiło­

wań na jedno sam obójstwo dokonane.

W ynika stąd parę wniosków: fałszowanie oficjaln ej statystyki, ukrywanie, kiedy to jest m ożliwe, w ypadków samobójczych przez rodziny, brak dostatecznych warun­

ków do większej skuteczności sam obój­

czej.

KOMU Bile DZWON ?

dy i da sobie radę. Tamci nie. Wiadomo, 70 — 8SJ procent samobójców za p o w ia ­ da swój czyn. Jest nieprawdą, że nie ma sygnałów. P a w eł Matusik też zapow ie­

dział...

Starzy ludzie są niedołężni i nie po­

trafią stać w kolejce po kilkanaście go­

dzin. N ie m ają rów n ież pieniędzy, żeby zapłacić na czarnym rynku 500 złotych za kilogram mię=a.

K ry zy s gospodarczy, totalny brak wszystkiego, powoduje kryzysy moralne.

C złow iek staje się człow iekow i wrogiem . W idzim y nagle twarze chien. Stary na­

ży ł się już i może wcześniej umrzeć.

Znane są w ypadki głodzenia niepro­

duktywnych. Babcia może się jeszcze przydać, jeżeli zgadza się oddać swoją kartkę na wódkę, papierosy, potem na m ięso dla wnuczka, który nie pracuje, a jeść musi, nieborak. . 1 zdarza się, coraz częściej, że trzęsącą ręką trafia do ust całe opakowanie relanium. A stare, w dodatku niedożywione organizm y, bardzo

trudno odratować...

P r o ! Tadeusz Kielanow ski, autor wstę­

pu do „W arto żyć” , jest zdania, że za j­

m ujące się sam obójstwami polskie piś­

m iennictwo naukowe jest ubogie, a dziennikarze dotykają problemu spora­

dyczn ie i okazjonalnie. Prasa ogranicza się do wzmianki „zm arł tragicznie” , w szystko jedno, czy to będzie dotyczyło w ypadku drogowego, morderstwa, w y ­ padku przy pracy czy samobójstwa. Sa­

m obójstwo. to tabu. o którym pisze się ogóln ikow o i dlatego jest trudnym do rozw iązania problemem dla społeczeń­

stwa, A że jest to problem trudny, simutny, bolesny i zły — nie ulega w ąt­

pliw ości dla nikogo, bez względu na re­

prezentow ane filozo fie życiow e czy orientacje polityczne.

Polska, ze współczynnikiem 11,3 (liczba sam obójstw dokonanych, skutecznych, na 100.000 m ieszkańców) nie należy na szczęście do czołówki.

Trzeb a się jednak w tym miejscu za­

strzec. I to w ielokrotnie. Po pierwsze, statystyka, prowadzona przez m ilicję, jest niekom pletna. N ie wiadomo, jak bardzo. Sam obójstw usiłowanych w ogó­

le się nie notuje i tylko, przeglądając w szpitalach -książki chorych, co jest robo­

tą żmudną i daje m izerne wyniki, moż­

na ewentualnie w y ło w ić przypadki targ­

nięć na życie. **

Polska należy prawdopodobnie do k ra­

jów o najw yższym wskaźniku samo­

bójstw usiłowanych. Pani dr Skrowa- czewska. ordynator oddziału w ew n ętrz­

nego od ponad dwudziestu lat. dzięki której uprzejmości uzyskałem większość materiału m erytorycznego, tw ierdzi, że w mieście Ruda Śląska, usiłuje odebrać sob.f życie około 300 osób rocznie. Lud­

ność miasta wynos: niecałe 0,5 proc, lud­

ności Polski, W ynik mnożenia jest dra­

m atyczny: ponad 60.000 prób sam obój­

czych.

Ostatni wniosek brzmi makabrycznie, aie mani tu na myśli olbrzym ie zaanga­

żowanie. lekarzy, ratujących samobójców.

Często muszą oni wysłuchać bogatych wiązanek niedoszłego denata, kiedy mu się poprawi zdławione pętlą gardło na tyle, że może mówić. Nieraz 'est to w y- nik szoku po powrocie na tę stronę, ale częściej gniew człowieka, który zadał sobie ból% myślał, że wszystkie problemy ma za sobą, a tu okazuje się, że trzeba żyć dalej.

Ratowanie samobójcy kosztuje. Zatru­

temu podaje się dożylnie płyny wielo- eiektrolitow e. Poza odżyw ieniem organiz­

mu chodzi przede wszystkim o wydalenie trucizny przez zwiększone oddawanie moczu. Renata T., lat 30, zatruta re!a- dormem (2,2 proc. barbituratów we krw i, na granicy m ożliwości organizm u), w ciągu pierwszej doby otrzym ała 4,5 li- ' tra kroplówki.

W 1964 roku wolno było wydać na le­

karstwa dla jednego chorego 9 złotych na dobę szpitalną. Potem 15 złotych. WT 1.974 stawka w yżyw ien iow a psa w ięzien­

nego wynosiła około 40 złotych Teraz znacznie więcej. Jeden trujący sie zu­

żyw ał w 1964 roku lekarstw za 300 zło­

tych na dobę. Lekarz musiał rozpisać te kw oty na innych chorych. Pom ijam tu wszystkie moralno-społeczne aspekty po­

danych realiów. Faktem jest, że lekarz staje przed dylematem: komu tu odjąć pigułkę?

Renata T „ matka dw ojga dzieci, kie­

d y się obudziła, płakała rozpaczliwie, ja k skrzywdzone dziecko. Dlaczego? Może szok, może nie chciała żyć, może w yra­

ziła płaczem to przeżyte przerażenie, kie­

dy i ej się zdało, że już nie ma ratun­

ku?

D r Skrowaczewska z zespołem, w y le ­ czyła 100 proc. samobójców, których do- wieziono do szpitala żywych. Nie udało się natomiast uratować czterech pacjen­

tów, którzy targnęli się na życie w szpi­

talu.

Pow ody desperackich kroków są naj­

przeróżniejsze.

Panna S „ lat 16, zażyła opakowanie relanium i opakowanie oxyterracyny. bo mamusia zwróciła je j uwagę, że p rzy­

chodzi nieco za późno do domu wieczo­

rami, jak na sw oje lata. Przespała się zdrowo, przepłukano jej żołądek i praw ­ dopodobnie będzie miała kłopoty ze zdro­

wiem , kiedy się przeziębi a lekarz prze­

pisze je j antybiotyki.

Ewa T. i Krystian L. mieszkają w al­

tance, w ogródkach działkowych. Mają dziecko. K iedy ich przywieziono, Ewa skłam ała, że jest żoną Krystiana i poda­

ła jego nazwisko jako swoje. Tw ierd zili, że się zaczadzili, bo w altance są marne warunki mieszkalne, szczególnie z dziec­

kiem. Prawda. L ek arz stw ierdził, co w zakresie społecznego aspektu wypadku nie ma znaczenia, że nie truli się tlen-

( C 1 Ą G D A L S Z Y N A S T R . 3)

ROK I

W DRODZE DO TELEWIZJI

REGIONU

TYGODNIK REGIONU SLĄSKO - DĄBROWSKIEGO

KATOWICE, 17 LISTOPADA 1981 CEN A 8 ZŁ

i.

W środę przyjeżdża do strajkujących Ma­

ciej Zem baty; w czwartek — prof. Ireneusz Opacki z Instytutu F ilologii Polskiej U ni­

wersytetu Śląskiego. W piątek, 6 listopada czytają na cechowni sw oje wiersze: A n ­ drzej Szuba, Jerzy Sitarz. Zygmunt Korus i Zbigniew Dymecki

Rów nież w piątek ustawia się przed ko­

palnią „Sosnowiec” wóz transmisyjny. Pod­

łączone są kam ery, m ikrofony i światła.

Dyrektor Zarzycki z katowickiego ośrodka telew izyjn ego oświadcza, że chyba tylko trzęsienie ziemi może uniem ożliwić prze­

prowadzenie konferencji. Nie podejmuje jednak decyzji. Czeka. Wyjeżdża, w końcu, do Katowic. P o 45 minutach nadchodzi wia-

wać premiera Jaruzelskiego o aktualnym stanie sytuacji. W ybielają delegację, która ma pojechać do - Warszawy. Wstrzymują się jednak z wykonaniem tej decyzji, gdyż przed kopalnią znowu pojaw ia się wóz transmisyjny z „odblokow anym ” Rafałem Szymońskim. A le i tym razem pada hasło:

„zw ija ć kable” . Ekipa telew izyjn a odjeżdża O 17.20 Komitet S trajkow y informuje te­

leksem Prem iera o tym, iż mimo wydane­

go . przezeń władzom w ojew ódzkim polece­

nia „niezw łocznej realizacji audycji w T V polskiej z udziałem K om ite tu Strajkowego (i d ru g ie j — niezależnej, z udziałem władz w ojew ódzkich) i rozpoczęcia rozm ów — n i«

Wszyscy obywatele są obrońcami całości i swobód narodowych Konstytucja 3 Maja 1791

K ilk u n a s t u g ó r n ik ó w podjęło pod ziem ią strajk ok u p a c yjn y . Foto: H E N R Y K W O Ż N IA K domość wyjaśniająca, że w yjechał do...

Krakow a — „w pilnych sprawach służbo­

w ych ” . P o godzinie odjeżdża wóz transmi­

syjny. R a fa ł Szymoński, przewodniczący Kom isji Zakładowej w T V Katow ice p rzyj­

muje do wiadomość zakaz pokazywania się przed kamerami do poniedziałku.

I L

7 listopada ksiądz dr Zdzisław W ajzner z Sosnowca, występujący od początku kon­

fliktu w charakterze m ediatora, udaje się do biskupa Bednorza. W efekcie tego spot­

kania — biskup telefonuje do prem iera Ja­

ruzelskiego. Prem ier podejm uje szereg zo­

bowiązań.

N azajutrz znowu pojawia się w kopalni wiceminister górnictwa Gustek. Jest z nim w icew ojew oda Niglus oraz kilka innych osób. I znowu, jak 29 października zgłoszo­

ne jest oświadczenie, że w izyta ta ma „zu­

pełnie pryw atny charakter” . 3oście zagadu­

ją o hokejową drużynę „Z agłębia” Sosno­

wiec, która ostatnio przegrała trzy mecze.

Podnoszą jednak temat konferencji telew i- zyjn ej — proponując ograniczenie je j emisji do programu lokalnego.

C złonkowie Kom itetu S trajkow ego odrzu­

cają kategorycznie tę sugestię.

U L

zo sta ły podjęte żadne k ro k i w ty m kierun­

k u " do godziny 16.00 dnia dzisiejszego. W związku z brakiem „jakichkolw iek perspek­

ty w n a szybkie rożiuiązanie k o n flik tu ” K o ­ m itet S trajkow y zwraca się do Prem iera o „spow odow anie realizacji w/w programów te le w iz yjn ych i wysłanie przedstawicieli rząd u w celu podjęcia rozm ów (...), gdyt w ładze w o je w ó d zkie od początku konfliktu nie w y k a z a ły należytej operatywności we w szystkich działaniach należących do ich o- b ow iązków , a ponadto usztywniając swoje sta n o w isk o p ow odują przedłużenie się straj­

k u ”.

W teleksie zawarta jest także propozy­

cja osobistego przedstawienia P rem ierow i sprawy przez przedstawicieli Kom itetu Strajkowego.

O 24.00 w yjeżdżają do W arszawy: Zdzi­

sław Iwanyszyn, Stanisław Lew icki oraz Jerzy Pióro. Tow arzyszy im wiceprzewod­

niczący Zarządu Regionu Ryszard Nikodem.

Dwie godziny wcześniej pięcioosobowa grupa górników (Zbigniew Janiczek, Stefan Kośla, Zygmunt Rogawski, Jan Trela 1 Z e­

non Urgacz) podjęła na dole kopalni strajk

okupacyjny. -

W poniedziałek 9 listopada strajkujący ( C I Ą G D A L S Z Y N A S T R . 6) górnicy postanawiają osobiście poi n formo- — ---—---

(2)

U listopada w Katowicach

W K atow icach po ra i p ierw ­ szy od wielu lat uroczyście ob­

chodzono IX listopada, dzień od­

zyskania niepodległości przez naród polski. W rocznicę pa­

m iętnych w y d a r z e ń sprzed 63 lat __ kiedy <® odrodziła się na nowo polska państwowość — społeczeństwo K atow ic tłumnie zgromadziło się na uroczystej mszy św iętej w Bazylice K ate­

dralnej Chrystusa K róla. P rz y ­ były tam obok mieszkańców miasta, delegacje zakładów pra­

cy z pocztami sztandarowymi

„Solidarności” — m iedzy inny­

mi z kop. „W u je k ” , H u ty „B ail-

Zebraliśm y się tutaj — pod tym pomnikiem Powstańców Śląskich, aby w 63 rocznicę od­

zyskania niepodległości złożyć hołd wszystkim tym, którzy w alczyli o w olną i niepodległą Polskę.

63 lata temu 11 listopada 1918 roku, Rada Regencyjna przeka­

zała w ładzę w kraju — powra­

cającemu z tw ierd zy m agdebur­

skiej tw órcy Legionów Polskich i Kom endantowi I Kadrow ej Kom panii S trzelców — B ryga­

dierow i Józefow i Piłsudskiemu, k tóry rozpoczął organizowanie państwa polskiego.

Zostawszy Naczelnikiem Pań­

stwa, Piłsudski dążył w p ie rw ­ szym rzędzie do zorganizowania arm ii i stworzenia dem okratycz­

nego Sejm u. Spełniły się ma­

rzenia Kościuszki, Dąbrowskie­

go, Traugutta, ziścił się cel P o ­ wstań Narodowych, cel w alki wielu, w ielu pokoleń Polaków

— wolna, niepodległa R zeczyp o­

spolita Polska.

Naród n igd y nie godził się z niewolą. N ie pogodził się z nią pod zaborami i nie pogodził się z nią po przegranej w o jn ie 39 roku. Żołnierze A rm ii K ra jo ­ w e j, Powstańcy W arszaw y i P o­

lacy na wszystkich frantach I I w o jn y św iatow ej swą krw ią św iadczyli światu, że „n ie mo­

że być spraw ied liw ej Europy bez niepodległej Polski” . Okaza­

ło się jednak, że to nie w ystar­

czyło.

Św iatow e mocarstwa na kon­

ferencjach w Jałcie i Poczda­

m ie zatw ierd ziły powojenny tikład polityczny w Europie, który przyniósł Polsce pozorną wolność. T ym razem jednak P o ­ la k ó w zn iew alali sami Polacy, wspom agani obcą arm ią i obcy­

m i w zoram i. S traszliw y terror stalinowski, poznańska masakra w 56 roku, zaw zięte niszczenie polskiej tradycji i kultury, nie­

przejednana walka z Kościołem, k tóry w czasach poniżenia zaw ­ sze stał z Narodem i b ył dla niego źródłem w iary, siły i na­

dziei. W ydarzenia 68 roku, grud­

niowa tragedia na W ybrzeżu w 70 roku, k rw a w e represje w 76

— długa jest lista zbrodni (— — — — Dz. U. nr 20 poz. 99, art. 2, pkt. 1, 3 ponie­

w aż „tekst lży konstytucyjny

don” i JIPR, górnicy w galo­

w ych mundurach, weterani Po­

wstań Śląskich, harcerze, dzia­

łacie Klubu Inteligen cji K ato­

lickiej.

Mszę świętą w asyście bisku­

pów celebrow ał ks. biskup or­

dynariusz Herbert Bednorz, któ ry w ygłosił patriotyczne kaza­

nie okolicznościowe przeryw ane często oklaskami. Nabożeństwo zakończyło się odśpiewaniem w atm osferze powszechnego w zru­

szenia hym na państwowego i kościelnego.

Następnie przed katedrą ufor­

m ował się w ielotysięczny po-

ustrój P R L oraz poprzez in g e ­ rencję w w ewnętrzne sprawy krajów sojuszniczych i dyskre­

dytowania panujących w tych krajach stosunków — godzi w konstytucyjne zasady polityki zagranicznej P R L i je j soju­

sze” . Nie zgnębiły one jednak naszego narodu. W prost prze­

ciwnie — naród stawał się mocniejszy, dowodząc sw ej si­

ły, niezłomnej w o li i dojrza­

łości w Sierpniu 80 roku.

Po raz pierwszy w powojen­

nej historii Naród nie tylko jest św iadom y swych celów, ale jest rów n ież zorganizowany. P o w ­ stała „Solidarność” , która kon­

tynuuje w alk ę naszych O jców i Dziadów, bo „w alka o w o l­

ność, gdy się raz zaczyna — dziedzictwem z ojca przechodzi na syna” .

W iele było w naszej historii m om entów tragicznych, prze­

granych powstań, umęczonych przyw ódców — jedno co- w nas

— w Narodzie trwało, to na­

d zieja niezłomna, to duch nie­

podległy, którego nie m ógł zw y ciężyć nikt i nigdy. Ten duch, choć zatruwany niew olą, trw ał niewzruszenie i każdemu poko­

leniu kazał się upominać o naj­

w yższe wartości — o wolność, o prawdę, o sprawiedliwość. Ten duch trw ał na przekór wszyst­

kim niepowodzeniom, porażkom czy naw et klęskom. Teraz m u­

sim y m ieć świadomość tego, że obecnej w alki nie możemy prze­

grać; nie w olno nam zm arno­

w ać szansy, która stw orzyliśm y przed rokiem. Wolności nikt nam nie podaruje — nie ma takiej d ru giej strony, która podpisałaby z Narodem porozu­

m ienie dające mu wolność.

Wolność musimy sami w y w a l­

czyć, sami ją zdobyć. N ie ma w tej ch w ili w Polsce siły, któ­

ra m ogłaby ujarzm ić społeczeń­

stwo i powtórnie je zniewolić.

Wiosną w y jd zie z wojska ostatni rocznik, który nie prze­

ży ł strajku, który Sierpień 80 roku spędził zam knięty w ko­

szarach. Coraz liczniejszy i po­

wszechniejszy jest Związek Za­

w odow y Funkcjonariuszy M ili­

cji O byw atelskiej, którego człon k ow ie chcą służyć społeczeńst-

ehód t górniczą orkiestrą ko- j palni „Julian” na czele, który przeszedł ulicami K atowic. Pod Pom nikiem Powstańców Śląs­

kich odbył się uroczysty, okolicz nościowy wiec z udziałem de­

legacji Zarządu Regionu Śląsko- Dąbrowskiego N SZZ „Solidar­

ność” . Do licznie zebranych w y ­ głosił przem ów ienie przew odni­

czący Zarządu Regionu Leszek W aliszewski. Cokół pomnika pokryły wiązanki kw iatów .

(Tekst przemówienia drukuje­

my poniżej).

wu, a nie skom prom itowanej w ładzy.

Z bliżają się w ybory do Rad Narodowych. Wiosną kończy się ich kadencja — m ożem y i mu­

sim y na radnych wybrać ludzi do których mamy zaufanie, któ­

rzy rzeczywiście będą nas re­

prezentować.

Z w iązek doceniając rangę i ważność tej sprawy, będzie wal czył z całą stanowczością o praw d ziw ie demokratyczną or­

dynację wyborczą, gdyż tylko taką p rzyjm ie społeczeństwo.

W dalszej perspektywie ma­

m y w y b ory do Sejmu.

W przyszłym roku będziemy gościć Papieża, naszego Papieża, który rok przed pamiętnym Sierpniem, na Placu Z w ycięst­

w a w W arszaw ie m odlił się o odnowienie oblicza T e j ziem i — naszej polskiej ziemi.

Od roku ży je m y w stanie ciągłego zagrożenia, jednak naj­

bardziej powinniśmy bać się nie zagrożenia zewnętrznego, ale wewnętrznego — tego, że Z w ią­

zek pójdzie złą drogą, w ybierze złą politykę postępowania i po­

przez błędne działanie zaprze­

paści cały dorobek Sierpnia 8n roku. M ożem y się sami znisz­

czyć wewnętrxnvm i waśniami, nieporozumieniami i personal­

nymi rozgryw kam i. N ależy dy­

skutować, spierać się, nawet kłócić, ale przed podjęciem de­

cyzji. G dy ja podejm ujem y, nie wolno toroedow ać wcielania je j w życie. W ted y musimy razem konsekwentnie działać, bo w szy­

scy jesteśmy odpow iedzialni za realizacie oostanowień większo­

ści — takie są zasady dem okra­

cji.

N ie w olno nam się niecierpli­

w ić i działać pochopnie. Tak, jak w Sierpniu strajkujące sto­

cznie i strajkujące W ybrzeże w p ływ a ło i zm ieniało świado­

mość wielu m ilionów ludzi w naszym kraju, tak istnienie „So­

lidarności” w Polsce nie pozo­

staje bez w p ływ u na świado­

mość ludzi w otaczających nas krajach (— — — —) jak w yżej. Z tych szlachetnych in­

tencji skierow aliśm y Posłanie do narodów kra jów Europy

Komunikat z rozmów Rządową i Komitetem

kopalni „Sosnowiec”

13 i 14 listopada 1981 r.. zgodnie z w cześniejszym i ustaleniami, odbyły się na terenie kopalni „Sosnow iec’ * rozm ow y pom iędzy K om isją Rządową pod przew odnictw em ministra gór­

nictwa i energetyki gen. dyw . Cze­

sława P iotrow skiego a K om itetem Strajkow ym pod przew odnictw em W ojciecha Figla.

R ozm ow y poprzedził program tele­

w iz y jn y nadany 12 listopada 1981 r.

j z ośrodka T V K atow ice w program ie ogólnopolskim. Po program ie tym zo­

stał przerwany strajk oku pacyjny na dole kopalni. Z chw ilą rozpoczęcia rozm ów został odw ołany strajk w ła­

ściwy. j

Działając wspólnie, w in ten cji po­

rozumienia społecznego, czyniąc za­

dość postulatom górnik ów kopalni .»Sosnowiec” , strony ustaliły, co na­

stępuje:

I. K om itet S tra jk ow y kopalni „S o ­ snowiec’ ’ p rzyjm uje do wiadomości oświadczenie ministra górnictw a i energetyki — gen. dyw . Czesława Piotrow skiego, o dokonanym ostate­

cznie odkażeniu przez jednostkę wojskow ą terenu przy kopalni „Sos­

now iec” 4 X I 1981 r.

W ynagrodzenie w wysokości obli­

czonej jak za okres wykonyw ania pracy w ypłacone zostanie całej zało­

dze kopalni i pracownikom PRG za trudnionym w kopalni za wszystkie dni robocze w okresie strajku od 27 X do 4 X I 1981 r. włącznie, nato­

miast dla pracow ników zatrudnio­

nych w tym okresie rów nież w dni wolne od pracy — także za te dni.

Zapłata w pełnej wysokości wska­

zanej w yżej, za czas od 5 X I 1981 r.

do końca strajku w dniu 13 X I 1981 r.

wypłacona zostanie załodze i pra­

cow nikom P R G zatrudnionym w k o­

palni z k w oty pożyczonej kopalni

„Sosnow iec” przez Ministerstwo G ór­

nictwa i E nergetyki w term inie do dnia w ypłaty, za poręczeniem R egio ­ nu Śląsko-Dąbrowskiego N SZZ ..So­

lidarność” D yrekcja i K om isja Z a­

kładowa N S ZZ ..Solidarność” kopalni

„S osnow iec” oświadczają, iż spór w części za ten okres podają do roz­

strzygnięcia kolegium arbitrażu spo­

łecznego przy O SPIUS w K atow i­

cach.

Szczegółowe zasady zapłaty za czas strajku ustali K om itet S trajkow y i D yrekcja kopalni „Sosnow iec” nś za­

sadzie w zajem nego porozumienia.

II. Osoby, u których nastąpiły ob­

ja w y zatrucia, bez względu czy były pracownikam i kopalni czy nie, bez względu czy b yły hospitalizowane czy otrzym ały pomoc am bulatoryjną, w g listy przedłożonej przez K om itet Strajkow y, otrzym ują w term inie do 31 X I I 1981 skierowania do sanato-

między Komisją Strajkowym

rium i zostaną poddane leczeniu w ramach L-4 po orzeczeniu kom isji le­

karskiej o braku przeciwwskazań.

Skierowania do sanatorium powinny mieć charakter skierowań powypad­

kowych.

Osoby w/w otrzym ają jednorazo­

w e świadczenie w kw ocie 5.000 zł dla osób. którym udzielono pom ocy am­

bulatoryjnej ł 10.000 zł dla osób ho­

spitalizowanych.

Osoby w/w skierowane zostaną do właściwych kom isji lekarskich dzia­

łających z udziałem przedstawicieli

„Solidarności” , celem ustalenia pro­

centu uszczerbku na zdrow iu i w y ­ płacenia odpowiednich świadczeń, przewidywanych w ustawie z 12 V I 1975 r. o świadczeniach z tytułu w y ­ padków przy pracy i chorób zawo­

dowych (Dz. U. N r 20 poz. 105).

III. K om itet S tra jk ow y kopalni

„Sosnowiec” domaga się wszczęcia postępowania w yjaśniającego w sto­

sunku do osób odpow iedzialnych a zwłaszcza w stosunku do w ojew od y katow ickiego, prezydenta miasta Sosnowca. prokuratora w ojew ód z­

kiego w K atow icach, proku­

ratora rejonow ego w Sosnowcu, ko­

mendanta w ojew ód zk iego MO w K a ­ towicach w zw iązku z niepodjęciem przez nich działań mających na celu zapobieżenie powszechnemu niebez­

pieczeństwu dla życia i zdrowia ludzi tj. przestępstwa przewidzianego w art. 144 kodeksu karnego. .

Minister gen. dyw. Czesław P io ­ trow ski oświadcza, że p rzyjm u je po­

w yższe oświadczenie do wiadom ości oraz oświadcza, że nie jest w ładny do w ydania decyzji w tym zakresie i domaga się sprecyzowania zarzu­

tów , celem nadania sprawie biegu i przedstawienia prem ierow i PRL, gen.

arm ii W ojciechow i Jaruzelskiemu.

K om itet S trajkow y oświadcza, że dla wyciągnięcia konsekwencji, w ciągu 7 dni, licząc od 14 X I 1981 r..

sprecyzuje zarzuty na piśmie i prze­

śle je prem ierow i gen. arm ii W ojcie­

chowi Jaruzelskiemu za pośrednic­

twem Ministra Górnictwa i Ener­

getyki gen. dyw. Czesława P io tro w ­ skiego. K om itet StrajkóV/y domaga się załatwienia pow yższej sprawy i powiadomienia go ze strony rządu o wyniku dochodzeń w term inie nie przekraczającym 31 X II 1981 r.

PrzewodniC7acv Kom itetu S trajko­

wego (—) W OJCIECH FIG IEL.

W iceprzew odniczący Zarządu R e­

gionu Śląsko-Dąbrowskiego N S ZZ ..Solidarność’» (—) R Y S Z A R D N IK O ­ DEM.

Przew odniczący Kom isji Rządowej gen. dyw. C ZE SŁA W PIO TR O W S K I M inister Górnictwa i Energetyki.

Sosnowiec, dnia 14 X I 1981 r.

Wschodniej, uchwalone na l K ra jow y m Zjeździe „S olidar­

ności” . Pam iętajm y, że w kra­

jach tych mieszkają nasi bra­

cia, z którym i m amy pełne pra­

w o wchodzenia w porozumie­

nia, układy i sojusze, ale tylko jako równi z rów nym i i wolni z wolnym i. Musimy pamiętać także o naszych rodakach gdzie kolw iek mieszkają i żyja, szcze­

gólnie zaś o bardzo licznej Po­

lonii w Związku Radzieckim (--- —) jak w y żej.

Na zakończenie chciałbym za­

cytować słowa legionowego poe­

ty:

„W iara w Polskę nam była sztandarem i gotowi byliśmy krew

przelać...”

Dzisiaj nasza walka nie jest walką zbrojną, orężna, ale jest

walką pokojową — bez rozle­

wu k rw i i za to podziwia nas świat. Naszym orężem sa w a r­

tości, w które w ierzym y i praw dziwa ludzka solidarność. P a ­ m iętam y, że jeszcze niedawno ludzi, którzy odw ażyli się ob­

chodzić nasze narodowe św ięto

— 11 listopada i 3 M aja — wsadzano do więzienia. W ob­

ronie najwyższych dla nas w a r­

tości, staniemy jak jeden mąż i pow iem y za poetą:

Wiara w Polskę nam jest sztandarem i gotowi jesteśm y krew

przelać!

wszak

Polska serce jak granit ma twarde!

LESZEK WALISZEWSKI

NIE MA SIŁY, KTÓRA MOGŁABY NAS POWTÓRNIE ZNIEWOLIĆ

Dialog i współpraca

Grono 60 osób zjechało na 6—

7 listopada do Częstochowy na V spotkanie europejskie „D ialog i Współpraca". Bardzo reprezen­

tatywne grono. Nazwiska znane szeroko w europejskim świecie chrześcijańskiej działalności spo­

łeczno-politycznej. Posłowie i se­

natorowie do francuskiego Z gro­

madzenia Narodow ego, posłowie do Bundestagu w R F N , posło­

w ie i senatorowie z B elgii i W łoch, parlamentarzyści A u ­ strii i Luksemburga. Grupa po­

słów do parlamentu eu ropej;

skiego. Także znani dziennika­

rze. Działacze zw ią zk ow i t W łoch, Belgii, Francji. P rzed ­ staw iciele zw iązkow ego ruchu chrześcijańskich robotników (M C L ) w e Włoszech. Wszyscy Teprezentują chrześcijański nurt społeczno-polityczny. Zaprasza­

jącym i są członkowie koła po­

selskiego Polskiego Związku Katolicko-Społecznego do S e j­

mu z Januszem Zabłockim.

W itają zgrom adzonych gospo­

darze ziem i częstochowskiej:

Z bigniew K ok ot — przew odni­

czący Zarządu Regionu Często­

chowskiego „Solidarności” i przedstawiciel przebyw ającego w W atykanie biskupa często­

chowskiego Stefana Bareły.

Zbigniew K okot m ów i m iędzy innym i:

„•Solidarność» jest związkiem skupiającym większość społe­

czeństwa polskiego. Śmiało moż­

na go określić jako zipiązek b li- stci chrześcijańskim ideałom na­

uki społecznej Kościoła, której treści odnajdują się w naszej praktycznej działalności. Zw ią­

zek stal się ow ocem społeczne­

go buntu. Buntu przeciw ogra­

niczaniu prawa jednostki, prze­

ciwko władzy, która nie tylko doprowadziła kraj do stanu rui­

ny, a ludność pozostawiła przed w id m em klęski głodu, lecz prze­

de wszystkim odebrała nam pra w o głosu sprzeciwu, sprowadza­

jąc nas do roli »m ówiących ma­

szyn». Dlatego rola działaczy

•Solidarności* stała się służbą społeczeństwu. W sw o jej dzia­

łalności sięgamy do idei perso­

nalizmu chrześcijańskiego, uwa­

żając i e prawo jednostki do ży­

cia godnego człowieka musi być respektowane. ( — ) O d samego początku, od Sierpnia podporą

«Solidarności* stal się Kościół.

z Europą

Dlatego «Solidarności» od K oś­

cioła nic nie jest w stanie od­

grodzić. W polskiej społecznoś­

ci, społeczności katolickiej związ ki niezależne od ateistycznej, komunistycznej władzy muszą się opierać na ideologii chrześ­

cijańskiej. W sw o jej encyklice

•Laborem e x e r(e n s* nasz wielki rodak napisał: • wolne i nieza­

leżne związki zawodowe są nie­

odzownym środkiem ochrony godności człowieka i jeg o w ol­

ności, przy pełnym zachowaniu odpowiedzialności*. Słowa te są podstawową zasadą działalnoś­

ci • Solidarności«. Uniwersalizm tej form uły związku zawodowe­

go otwiera przed nami również możliwość współpracy ze związ­

kami działającymi w oparciu o inne inspiracje

W tym klim acie polska stro­

na przedstawia w trzech r e fe ­ ratach kwestię społeczną — jak to nazwał papież Leon X I I I przed 90 laty — na przykła­

dzie polskim. Gorąca dyskusfa dotyczy dwóch k ręgów tem a­

tycznych. M iędzynarodowych aspektów sytuacji w Polsce, co do której zgromadzeni uznają, że dokonujące się w Polsce przem iany są naszą sprawą w e ­ wnętrzną ł uw ażają za niedo­

puszczalne jakiekolw iek próby ingerowania w nie z zewnątrz.

Uznają taJsże że m iędzynarodo­

w e uwarunkowania sytuacji w Polsce w inny skłaniać Europę Zachodnią do dalszej pomocy ekonomicznej. Ekonomiczne wsparcie Polski ma kluczowe znaczenie w przezwyciężaniu naszego kryzysu gospodarczego.

Zachodnioeuropejscy uczestnicy konferencji będą taką postawę zajm ow ali w swoich rządach i parlamentach, a także w insty­

tucjach ponadnarodowych.

Wśród spraw w ewnętrznych Polski w ielk ie zainteresowanie gości z Zachodniej Europy wzbu dziło przem ów ienie Janusza Za­

błockiego na ostatniej sesji S e j­

mu, podczas której m ów ił o tym , że katolicy polscy — w im ię równości obywatelskich praw — powinni mieć warun­

ki do organizowania się w stron­

nictw o polityczne o inspiracji chrześcijańskiej. Stronnictwo ta­

kie ma tylko w tedv sens, gdy będzie w ynikiem zbiorow ej w o­

li szerokich kręgów polskiego społeczeństwa. Stosunek do idei stronnictwa w imieniu zachod­

nioeuropejskich parlam entarzy­

stów w y ra ził włoski ooseł A l- berto Garocchio który stwier­

dził, że sprawa powołania stron­

nictwa chrześcijańskiego jest sprawa samych Polaków . ...Jaki­

kolwiek będzie wasz w ybór — powiedział — będziem y się

2

wami solidaryzować” .

W obradach uczestniczyła de­

legacja Regionu Śląsko-Dąbrow­

skiego „Solidarności” z człon­

kiem Prezydium Zarządu odpo­

w iedzialnym za stosunki mię­

dzynarodowe Józefem Mako­

szem oraz członkami Zarządu Regionu: Franciszkiem Bycz­

kiem i Markiem Wachem. Jó­

zef Makosz powiedział zgroma­

dzonym, że ważne jest dla „S o­

lidarności” , by mieć trybunę, z której m ożem y się zwrócić do przedstawicieli w ielkiej Eu­

ropy, przedstawić nasze bieżą­

ce spraw y i nasz głów ny cel:

dążenie do autentycznej dem o­

kracji, w której będziem y po­

pierać każdą autentyczną par­

tię polityczna, kierującą się in­

teresem kraju i narodu. W tej chw ili .Solidarność” stała się autentycznym przedstawicielst­

w em narodu. W S ejm ie m amy posłów, którzy potrafią nas re­

prezentować. Sa to jednak jed ­ nostki. Podziękow ał Januszowi Zabłockiemu za jego ostatnie przem ów ienie w Sejm ie.

Przedstaw iciele Regionu Ślą­

sko-Dąbrowskiego zorganizowali dla zagranicznych uczestników konferencję, podczas której ob­

szernie poinform ow ali o nurtu­

jących nasz region i kraj prob­

lemach.

Następna konferencja „D ialog i Współpraca” odbędzie się w roku przyszłym w e Włoszech.

(js)

(3)

L E K A R Z

— P E D A G O G IE M Dopiero Sierpień 1980 uświa­

dom ił m łodzieży, że może i po­

winna odwołać sie do dorosłych.

Doktor Polak zawsze traktow ał m łodzież partnersko i przez to zyskiw ał coraz większe zaufa­

nie. Zaczęło się w gabinecie le ­ karskim od skarg na pracę noc­

na. Prace nocne polegały na tym , że uczniowie, którzy co­

kolw iek przeskrobali musieli w vk on vw a ć w internacie naj­

rozm aitsze prace porządkowe do późnych godzin nocnych, albo b yli do nich budzeni nad ra­

nem. Rozm ow y lekarza z d y ­ rekcją i wychowawcam i nie dały rezultatu. W październiku ubiegłego roku oficjaln e pismo Polaka spowodowało w praw dzie o ficja ln y zakaz takich prac. ale w praktyce nic sie nie zmieniło.

W tej sytuacji doktor Polak za­

brania uczniom chodzić na pra-

m ##

* n I f i f l C f

K on flik t w Zasadniczej Szko­

le Budowlanej ..Budostalu-4” w Dąbrowie G órniczej nabrzmie­

wa! przez lata. Kary cielesne, drastyczne kary pieniężne ua absencję, w internacie praca nocna, .jako oodstawpwv Środek w ychow aw czy. Kiedy przed czterem a laty rozpoczął tam pracę w charakterze lekarza szkolnego Aleksander Polak, na­

stąpiła rewolucja. Dla m łodego absolwenta medycyny m łodzież okazała się największa życiową pasją Nowatorstwo metod dok­

tora Polaka szybko zjednuje mu r z e a z uczniów ale przeciwko

"występuje cała kadra Pedago­

d zy nie moga D ogodzić sie z faktem , że lekarz szkolny inge­

ru je we wszystko co dotyczy m łodzieży Doktor Polak mając potężne poparcie uczniów wiele dla nich wyw alcza, to zaś po­

głębia jego antagonizm z kadra pedagogiczną. Epilog rozgrywa się od 5 listopada br.. K iedy to -w internacie szkoły dochodzi do strajku okupacyjnego.

konanyra, eo jeszcze bardziej zaostrza wzajem ny antagonizm.

Teraz już wpłj-w na uczniów ma jedynie szkolny lekarz.

PROFILAKTYKA ZAMIAST KAR

W arto zatrzymać się chwilę nad koncepcjami pedagogiczny­

m i doktora Polaka. Otóż uważa on, że zarówno w m edycynie jak i w pedagogice najw ażn iej­

sza jest profilaktyka, z a p o ­ b i e g a n i e .

Zie w y n ik i w nauce i ab­

sencja — m ówi doktor Polak — bezw zględnie i w yłączn ie spo­

w odow ane s<j złym i w arunkam i nauki, pracy i życia tutaj. L e p ­ sze w y n ik i mogą być osiągane nie na drodze dotychczas p ra k ­ tyko w an e go przym usu, zakazów

< nakazów, ale przez polepsza­

nie uczn io w sk ich w a ru n k ów by­

towych. To zasadniczo w p ły w a na motywację, na dobre chęci.

1 m ożna to załatwić z sa m ym i u czniam i i pew nym i ludźm i do­

brej wołi. tak jak udało m i się to osiągną ć w sam ym interna­

cie. To sam o należy u czynić na w arsztatach i w szkole. IV in ­ ternacie doprow adziłem do te­

go, że od zeszłego roku obow ią­

zuje zasada, że w obec ucznia nie można stosow ać dotychczas stosow anych kar. I proszę sobie wyobrazić, zn ikła w śród ucz­

n ió w agresja. O czyw iście są ja­

kieś drobne zajścia, ale stano- w ią one 10— 20 proc. tego, co było przedtem. Teraz w śród ucz­

n ió w w ytw o rzyły się zalążki w ew nętrznych struktur, a przed tern stanowili kilkusetosobow ą masę. Rada M łodzieżow a, pom i­

m o że jest zw alczana przez d y ­ rekcję (rewizje w pokojach za­

w ezw ania rodziców ) działa na tyle skutecznie, że doprow adzi­

ła do obciążenia patologii w śród uczniów do m inim um .

Wiele kontrowersji wzbudza forma zwolnień lekarskich w y ­ stawianych przez doktora Po­

laka. Profilaktyka jest tu rozu­

miana przez doktora szeroko.

Zaufanie ucznia do lekarza i lekarza do ucznia stało się tak głębokie, że uczeń nie orzyjdzie po zwolnienie bez uzasadnionej potrzeby. Doktor Polak udziela zwolnień, gdy uczeń poskarży się na złe samopoczucie czy tę­

sknotę za domem.

Nic na siłę — to podstawa metodyczna doktora Polaka Na m oje pytanie, czy nie obawiał sie nadużywania tej form y ży ­ czliwości przez uczniów, posły­

szałem rzecz zaskakującą: w 37-procentowej absencji zwolnię nia lekarskie stanowiły... od 5 do 7 proc. mimo to ostatnio dy­

rekcja szkoły podjęła decyzję, abv zwolnień wystawionych przez doktora Polaka nie hono­

rować, co jeszcze bardziej pod­

niosło temperaturę wzajem nej niechęci.

U C Z N IO W S K IE N E G O C J A C J E Zainicjowana przez doktora Polaka akcja zwalczana jest przez dyrekcję ustawicznie.

9 października uczniowie Za­

sadniczej Szkoły Budowlanej

przy „Budostału-4” złożyli oś­

wiadczenie w yrażając protest

„przeciw ko nagonce na demo­

kratyczny samtel, d„ w . zaw arli szesc PoswVató w - nięcia od m łodzieży iyrektorn szkoły. 5 nauczycieli i \ w ® chowawców, ujawnienia sx, gółów mechanizmu potracenia \ przeznaczenia potrąceń pienięż­

nych, wyjaśnienia sprawy roz­

wiązania klasy. zapewnienia przeprowadzenia kursu praw jazdy zgodnie z umową, zapew­

nienia nauki zawodu na zaję­

ciach praktycznych, a także za­

przestania represji wobec Rady M łodzieżow ej Dowstałej z inspi­

racji doktora Polaka.

Następstwem tego oświadcze­

nia były spotkania m łodzieży z przedstawicielami Kuratorium O światy i W ychowania (L. Lew kowicz. P Zachariasz), przed­

stawicielam i dyrek cji „Budosta- lu-4” (L. Słow ikow ski) oraz przedstawicielami NSZZ „Soli­

darność” (J. Wiśniewski, W.

Jarnecki. St Bicharski). P o w o ­ łano komisją, poczyniono w o- i>ec młodzieży zaDewnjenia i u- '

m ówiono się na 21 październi­

ka.

K iedy nadszedł umówiony dzień. Danowie z kuratorium obiecali zebranie komisji na 26 października Jednak 26 nikt się nie zjaw ił. Młodzież doszła do wniosku, że jedynym w y jś­

ciem jest strajk ostrzegawczy.

Następnego dnia z kurato­

rium nadeszła wiadomość, że chłopców nie można było za­

wiadomić o kolejnym term inie spotkania ze względu na...

strajk nauczycieli z internatu w Bielsku i Częstochowie.

Kom isja, która w końcu przy jechała po dwóch dniach, nie spotkała sie z młodzieżą.

S T R A J K

W czwartek 5 listonada ucz­

niowie Zasadniczej Szkoły Bu­

dowlanej w Dąbrowie Górniczej ogłosili strajk okuoacyjny. Bia­

ło-czerwona flaga. przy wejściu stolik dvzurnv. drzwi internatu zamknięte na klucz. N iew ielka kartka informuje, że strajk be- dzie trw ał do spełnienia przed­

łożonych postulatów.

Kierow nictw o internatu i w y ­ chowawcy przychodzą do pra­

cy według grafiku, ale wszel­

kie decvzíe node’ muie uczniow­

ski Komitet S trajkow y. Do go­

dziny 8.00 m ógł wyjść z inter­

natu do szkoły kto chciał i u- czyniło to kilkunnstu uczniów.

W internacie mieszka około 300 chłonców. z czego ?/3 należy do

„Solidarności” . Trzeci dzień strajku okazał sie najbu rzliw ­ szy. Odbyte dWa zebrania ro­

dziców — w internacie i w szkole stanowiły istne piekło.

Zebranie w internacie prze­

znaczone było dla rodziców ucz­

niów zorñieiscowvch. K iedy do­

ktor Polak przedstawiał jak doszło do zaistniałej sytuacji, weszło na sale dwóch panów:

Rurarz — radny mieiski^ z Dą­

brow y Górniczej oraz Grelan — przewodniczący komitetu rodzi­

cielskiego Grożąc prokuratura ( C I Ą G D A L S Z Y N A S T R . 6) ce nocne. Kończą się on e bez­

powrotnie

A le pozostał jeszcze problem bicia. Tutaj w iódł prym kie­

rownik internatu do spraw pe­

d agogiczn ych !) Adam Soćko.

Podstawowe narzędzie pracy oe dagogicznej pana kierownika stanowiła pałka m ilicyjna Pan Soćko groził nia na apelach l w ym ierzał tęgie razy 27 listo­

pada ub. roku jeden z chłopców zostaje uderzony w okolicę na- rzadów płciowych. Na znak protestu 12 uczniów ogłasza w internacie kilkudniow y strajk głodowy. Incydent kończy się przyjazdem specjalnej komisji.

sprawa w yżyw ienia. Doktor Po­

lak określa! je jako stan głodu jakościowego (praw ie na okrąg­

ło kasza z sosem bez żadnych dodatków i witamin). Interw en­

cja kończy się podniesieniem dziennej stawki na w yżyw ien ie z 29 na 45 złotych, a jeszcze później — na złotych 60 Nie obciążą to i tak „Budostalu” . Bowiem — jak i poprzednio — całą tę kwotę muszą wpłacić uczniowie.

Widząc coraz prężniejszą siłę uczniowską, kadra pedagogiczna przystąpiła do kontrataku. D y­

rektor szkoły Ryszard - T w a r ­ dowski oprowadził przew odni­

czącego strajku po klasach i oś-

a pan Soćko zostaje karnie przeniesiony.

I wreszcie problem, który wzbudza najw ięcej em ocji do chwili obecnej — kary finanso­

we Za nie usprawiedliwioną nieobecność potrącano uczniom dniówkę oraz koszt d o b y h o ­ t e l o w e j w wysokości około 55 złotych Dawało to kwotę od 80 do 160 złotych dziennie, co w konsekwencji zadłużało nie­

których uczniów na wiele ty ­ sięcy złotych! Częsta konsek­

wencją zadłużenia bvło usunię­

cie ze szkoły. Jak tw ierdzi do­

ktor Polak, potrącanie kosztów doby hotelowej odbywało się bezprawnie. Obecnie ta sorawą.

zajęła się komisja powołań,a przez przedsiębiorstwo „Budo-.

stal-4” . Ma ona ustalić przez kogo i na jakiej podstawie by­

ły te pieniądze pobierane, jak również... co się z nimi stało.

Od czasu uczniowskiej gło­

dów ki karv cielesne ustały.

P rz y okazji wyszła również

mieszał przed kolegami. W efekcie uczeń załamał się (pró­

ba samobójstwa) i zrezygnował ze szkoły.

Kolejna bomba wybuchła w styczniu Na półrocze w yrzuco­

no 44 uczniów i rozwiazano ca­

łą klasę Doktor Polak wysyła dramatyczny teleks do Minister­

stwa Oświaty i Wychowania.

Minister w odpowiedzi polecił przyjąć wszystkich z powrotem, ale dyrekcja wykonała go ty l­

ko częściowo.

Od tego czasu więź uczniów z lekarzem szkolnym pogłębia się coraz bardziej. Traktując m łodzież poważnie i .partnersko doktor Polak inspiruje chłop­

ców do utworzenia Rady M ło­

dzieżow ej, niezależnej od Rady powołanej przez dyrekcję. Po­

maga również wypracować no­

w ej radzie sensowny regulamin internatu. Każdy punkt dysku-, towany jest przez ogół uczniów.

W ychow aw cy w spraw ie regu­

laminu stają przed faktem do-

KOMU Blie CS

( C I Ą G D A L S Z Y Z E S T R . 1) Idem ~węgla, ale oni obstawali przy swoim . Poniew aż zatrucie b yło niezbyt moęne, postawiono ich na nogi bez do­

ciekania, co połknęli.

I tu też reflek sja: co by się stało, gdyby kiikadz;es:at takich redlin dosta­

ło swój kąt w którejś z poodbieranych w illi, albo nawet w jakiejś daczy, do k tórej ani rusz nie można dopasować właściciela.

* * »

Wspomniany już A n drzej P., lat 24 jest bardzo w rażliw ym , n erw ow ym 'człowiekiem , od którego odeszła żona.

Pracow ał na kopalni „N o w y W irek ” i ro­

bił to nienagannie, skoro otrzym ał po­

życzkę umarzaną po sześciu latach pra­

cy. Potem zaczął mieć kłopoty z żoną, co spowodowało parę bumelek. Potem się w stydził pójść do dyrektora, a jak się przestał wstydzić i żona się popra­

w iła, b yło tych bum elek ponad d w a ­ dzieścia (w jednym ciągu). T rzykrotn ie odm ówiono mu powtórnego przyjęcia.

N a w e t z przerwaniem ciągłości pracy i w szystkim i innymi konsekwencjami.

Chodziła z nim i wystawała przed gabi­

netami żona. W końcu w yjech ała do ro­

dziny. Kopalnia zaskarżyła Andrzeja P.

o zwrot 25.000 złotych. Andrzej sięgnął ix> tabletki... Dr Skrowaczewska w yciąga go z zatruć, ale pracy nie załatwi, bo ma tysiące pacjentów, a co kilka dni jed­

nego z tych. co z własnej woli... W w ie­

lu wypadkach w ątpliw e, czy rzeczywiś­

cie nieprzymuszonej..'.

Freud m ów i na temat samobójców:

istnieje tzw. „superego” (Uber — Ich), w znacznym stopniu identyczne z sumie­

niem. Przykład: ojciec nie kocha, ego jest znienawidzony, winny i niezdolny winy znieść

Andrzej P. ma trzy bezduszne, forma- listyczne odpowiedzi, odm awiające mu m ożliwości podjęcia pracy w kopalni, gdzie pracował sześć lat, zna ludzi, ma kolegów. Boi się zmiany środowiska, nie- akceptacji. Dlaczego tak trudno zrobić w yjątek? Bo o w yjątku można m ówić, jeżeli nie będzie się pamiętało o ma­

chlojkach prawno-finansowych, zw iąza­

nych ze sportowcami, członkami rad za­

kładowych starych związków, etatami partyjnym i itd.

Z państw socjalistycznych najwyższym współczynnikiem samobójstw dokona­

nych legitym u ją się W ęgry. Jest to je­

den z najwyższych współczynników na świecie. W ykres graficzn y, uwzględnia­

jący targnięcia na życie w poszczegól­

nych grupach w iekowych, w ykazu je tam skok w grupie p ow yżej 60 lat. Polska podawana była jako ewenem ent: naj­

wyższa Uezba samobójstw w przedziale 30 — 40 lat i spadek. Sporadyczne w y ­ padki po sześćdziesiątce. K ra j spokojnej starości. Tak może i było.

Badania statystyczne nie w ykazują wzrostu samobójstw w czasie kryzysów politycznych. Przeciwnie. W szelkie roz­

ruchy, zmiany rządów, rew olty, w o jn y

powodują znaczny spadek zamachów na życie.

W bezspornym natomiast związku wprostproporcjonalnym jest liczba sa­

m obójstw i wielkość kryzysów gospo­

darczych. Tego faktu nie należy ukry­

wać, bo ukrywanie dawno stwierdzo­

nych prawidłowości jest wyłącznie głu­

potą. Wszystkie opracowania naukowe w ykazują zbieżność w ielkiego kryzysu w 1930/32 i masowej fali targnięć na ży ­ cie, obiegającej wszystkie kraje. Kapi­

tan Edward Wasiński, naczelnik W ydzia­

łu Krym inalnego K W MO w Katowicach tw ierdzi co prawda, że żadnego nasile­

nia samobójstw nie ma, a wahnięcia, je­

żeli mają miejsce spowodowane są jedy­

nie spadkiem ciśnienia atmosferycznego i jesiennym osłabieniem organizmów.

W ykazyw any skrupulatnie przez m ili­

cję i prokuraturę autentyczny wzrost postaw ^agresywnych m ówi tylko o jed ­ nej stronie zagadnienia. „N ie zabija się nikt, kto nie chciał zabić kogoś innego, albo p rz yn a jm n ie j nie ż y c z y ł kom uS ś m ie r c i" — m ów i nauka. Agresja u lu­

dzi bardziej prym ityw nych ma to samo źródło, co autoagresja u inteligentnych.

W krajach o wyższym standardzie gos­

podarczym jest więcej samobójstw, w krajach zacofanych więcej morderstw.

M ów i się często: w ielka aglomeracja-

— dużo samobójstw... Okazuje się, że to nie takie proste. N ow y Jork. Chica­

go, Waszyngton m ają wskaźniki znacznie , poniżej przeciętnej am erykańskiej. Nato­

miast w miastach o przegrupowującej, się strukturze przem ysłowej np. San Frań- 1 cisko — Oakland czy La Chaux-de-Fonds w e Francji, skąd młodzież ucieka, a zo­

stają ludzie starsi — obserwuje się ga­

lopujący wzrost tego ponurego wskaźni­

ka. _

N ie wolno nie widzieć analogii między tym i przykładami a umierającymi, sta­

rym i, górniczym i osiedlami na Śląsku, gdzie pozamykano zakłady pracy, prze­

ciętny w iek mieszkańców jest. bliski eme­

rytalnego, a dzwon kościelny, oznajm ia­

jący kolejną śmierć, słychać co/raz częś­

ciej.

Z B IG N IE W K R Ó L

Cytaty

Powiązane dokumenty

czyć  ma  bowiem  poezji  powstającej  po  roku  1989.  Aby  jednak  lepiej  zrozumieć,  jakie  obrazy  Śląska  leżą  u  początków  jego 

http://rcin.org.pl.. Na- miętności duchowne nie zamieniły nas zupełnie na austryaków. Zwycięztwo pod Morgarten jest owo- cem ohydnej kradzieży i niegodnego napadu. Ci ludzie

Ale on, prokurator Tarnowski Jest ponad emocje przemian dziejących się w Polsce, mówi: *my,stojący na straży praworządności.musimy wyzwolić się z Jakichkolwiek

Krajowa Komisja Porozumiewawcza powołuje zespół roboczy dla ewidencyjnego’ ujęcia wszelkich sekcji zawodowych i branżowych Związku oraz inicjatyw powstałych w tym

Jak również uczniów przyzakładowych szkół Zawodowych świadczących pracę na rzecz zakładu pracy lub popiera- J$cycji naukę zawodu, osoby wykonujące pracę na

Komisja wniosła oprzeprowadzenle dochodzeń przez Prokuratur« Wojewódzką oraz wszczęcie postępowania karnego wobec osób odpowiedzialnych zp powstałe straty z tytułu

b/ Prawo tworzenia 1 zrzeszania się w zwlęzkl zawodowe maję także osoby śwladcz«ce stale pracę na zasadach zbliżonych do pracy wykonywanej w ranach stosunku

Gąsienica (larwa), z której następnie ma się rozwinąć samiec, daje się rozpoznać po tem , źe je s t drobniejszych rozmiarów i że, uczepiwszy się gałązki