ostraków z nazwiskiem Tem istoklesa, odznaczających się identycznym charakterem pisma, a w ięc w yraźnie przygotow anych do rozdaw ania kaptow anym przez jeg o w ro g ó w przeciw nikom Temistoklesa. A w ięc ostracyzm H yperbolosa też był dziełem sil nej gru py politycznej. Zadziw iająca naiwność form ułow ania słusznego wniosku! P o dobnie naiw nie postawione jest zagadnienie, czy ostracyzm nie b y ł czasem głów nie w y w o ły w a n y przyczynam i natury w ew nętrzno-politycznej, a nie zew nętrznej. Może to nie rzekom a zdrada Tem istoklesa ani prospartańska postawa K im ona były decydującym i czynnikam i ich w ygnania. A w yd aw ałob y się, że tylu uczonych burżuazyjnych, ja k B e l o c h , G l o t z i inni, pisało ju ż dawno o przyczynach na tury w ew nętrznej.
Reasumując — ja k w yn ika chociażby z pow yższego pobieżnego przeglądu — tom recenzow any bardzo dobrze spełnia postawiony K on gresow i cel; istotnie inform uje 0 stanie badań w d ziedzin ie epigrafiki, niestety — poza Bułgarią — tylko badań prow adzonych przez uczonych k ra jó w kapitalistycznych. D ojm u jący brak stanowi pom inięcie w dorobku ep igra fik i ostatnich lat badań radzieckich, szczególnie na wybrzeżach M. Czarnego, bardzo interesujących znalezisk rumuńskich, zw racają cych podobnie ja k radzieckie badania uw agę nie tylk o na panujących G reków 1 Rzym ian, ale przede w szystkim na ludy m iejscow e. T en zasadniczy błąd nauki burżuazyjnej — patrzenie na d zieje antyku oczami ludów i klas rządzących — w y stępuje w yra źn ie i w om aw ianych tu referatach kongresowych. P o zytyw n ym
osiągnięciem Kongresu jest n iew ą tp liw ie zw ycięstw o zasady nie izolowania in skrypcji od środowiska i coraz pow szechniej p rzyjm ow an y pogląd, że epigrafika jest jedną z w ażnych dziedzin historii i n ależy je j staw iać takie w ym agania, jak i innym naukom historycznym.
Iza B ieżuńska-M ałow ist
S. A. Z e b i e 1 e w, Siew iernpje Priczernom orje. M o sk w a -L en in grad 1953, s. 387 + 1 nlb.
P od tytułem pow yższym ujęto kilkanaście rozpraw i artykułów, które, z je d nym w yjątkiem , pow stały w ostatnim dziesięcioleciu tw órczości zm arłego w 1940 r. uczonego, p rzy czym niektóre z nich ogłoszone zostały tu drukiem po raz p ie rw szy. Tem po badań nad historią starożytną k ra jó w na południu ZSRR, zwłaszcza w dziedzinie prac w ykopaliskow ych, sprawia oczywiście, że w yn ik i badawcze Ż e- b i e 1 e w a muszą dziś ulec w n iejed n ym punkcie b liżej lub dalej idącej rew izji i m odyfikacji. I tak nowouzyskany m ateriał archeologiczny wskazuje, że kolon i zacja grecka na wschodnich w ybrzeżach K rym u była w sw ym wczesnym okresie (V I w.) znacznie bardziej intensywna, że także rozw ój w ytw órczości rzem ieślniczej na północnych w ybrzeżach M orza Czarnego osiągnął sw ój w ysoki stoipień znacznie wcześniej, niż to p rzyjm ow ał Ż eb ielew (s. 48 sq. w rozpraw ie o powstaniu państwa bosporańskiego oraz 116 sqq. w studium o głów nych liniach rozw oju ekonom iczne go tegoż państwa). Now sza też niż studia Żebielew a interpretacja i analiza m ate riału ceram icznego z IV- stulecia każe p rzyp isyw ać m iejscow ej produkcji w tej dziedzinie znacznie w iększe znaczenie gospodarcze, niż to sądził autor (s. 138 sq). W św ietle też now ych znalezisk pogląd Ż eb ielew a o stałej, postępującej dekadencji gospodarczej państwa bosporańskiego od p ołow y I I I w. p. n. e. do I w. n. e., co w iązać się m iało z osłabieniem państwa, okazuje się przecież zbytnim uproszczeniem skom plikowanych procesów dziejow ych (por. recenzja, „W oprosy istorii“ 1954, nr 2,
s. 167). P rzyk ła d ów tego rodzaju w y liczy ć można i w ięcej, książka jednak b yn aj m niej nie staje się przez to przestarzała, zachowując sw e zasadnicze trw ałe w a r tości. D ecydują o nich nie tylko p ew ne tw ierdzenia o znaczeniu ogólnym , które w ytrzym a ły próbę czasu i ożyw ionych długich dyskusji, ale i sposób stawiania pro blem ów , ostrość i głębokość ich w idzenia, co w iąże się ściśle ze strukturą i w y p o sażeniem w arsztatu naukowego autora, warsztatu, którego zasadniczą cechą jest ogromna, rzadko spotykana, wszechstronność w operowaniu różnego rodzaju źródła mi, w ich w zajem n ym zestaw ieniu i łączeniu.
W in terpretacji źródeł pisanych posługuje się Ż eb ielew subtelną i p recyzyjn ą analizą filologiczn ą przekazów, dochodząc z je j pomocą do stw ierdzeń o znaczeniu ogólnohistorycznym . I tak w głośnym studium „O ostatnim z P airisatyd ów i p o w staniu scytyjskim w państwie bosporańskim“ , oparta na rozległym m ateriale leksy- k ograficznym interpretacja term inu ektrephein, jako w ych ow an ie niew olnika do m owego, stanowi jeden z głów nych argum entów, za pomocą których Ż eb ielew udo wadnia, że zaburzenia w państw ie bosporańskim w ostatniej ćw ierci I I stulecia były w rzeczyw istości ruchem socjalnym , ipowstaniem scytyjskich niew olników . W ażn y rezultat badaw czy osiągnął rów nież autor odnośnie do szeroko dyskuto wanego zagadnienia, czy istotnie Tanais, ważna (placówka w ym ian y m ięd zy ludami Europy wschodniej i A z ji a światem grecko-rzym skim , została w I stuleciu zburzo na przez bosporańskiego w ładcę Polem ona, o czym zdaw ał się św iadczyć przekaz, jaki zachował Strabo, i co by stanowiło doniosłe w ydarzen ie w historii k rajów nadczarnomorskich. P rzez w skazanie na fakt, że Strabo użył tu terminu elcport- h ein — pokonać, a nie d iaporthein — zniszczyć do szczętu i przez subtelne przea nalizow anie znaczenia tych dwóch słów dostarczył Ż eb ielew zasadniczego argum en tu p rzeciw poglądow i o zburzeniu Tanais w okresie w p ły w ó w rzym skich; tw ierd ze nie to osiągnięte w drodze analizy tylokrotnie już dyskutowanego źródła literack ie go, potw ierdzone zostało ostatnio i przez prace w ykopaliskow e, które nie w ykazały żadnych śladów takiej katastrofy. To m istrzow skie opanowanie „m etod y filo lo g ic z n ej“ znalazło swój w yra z i w u m iejętnym rozw iązyw aniu najtrudniejszych zaga dek, ja k ie staw iają źródła epigraficzne, nip. interesujący, ale ogrom nie uszkodzony tekst dekretu z Olbii, który przynosi inform acje o stosunkach tego miasta z M i- trydatesem Eupatorem (s. 275 sqq.). Choć dekret ten b ył w ielok rotn ie przedm iotem studiów i prób uzupełnienia ze strony najbardziej znanych ep igrafik ów , ja k W i l h e l m i R o b e r t , Ż eb ielew p o tra fił zrekonstruować kilka jeszcze dalszych istot nych elem entów napisu, k tóry w ten sposób zyskał na w artości jako źródło histo ryczne; dzięki niemu uzasadniony staje się pogląd, że w końcu I I i w początkach I stulecia dążenie do oddania się pod w ładzę k rólów pontyjskich objęło cały sze reg państewek na północnych w ybrzeżach M orza Czarnego. P ró cz tego w interpre tacji m erytorycznej tego dekretu d aje Ż eb ielew jeden z licznych przyk ład ów ol brzym iej eru dycji i opanowania m ateriału źródłow ego ja k rów nież i trzeźw ego k r y tycyzmu. W skazuje on na absurdalność zakorzenionego w nauce mniem ania, że w y stępujący w tym napisie A rm e n io i, którzy zam ieszkiw ali w pobliżu Olbii, pochodzić
m ieli z Arm enii, co jest zupełnie nie do wytłum aczenia. Spraw a natomiast w yjaśnia się, jeśli za Ż eb ielew em czytelnik za jrzy do leksykonu Stefana z Bizancjum, gdzie słowo A rm e n io i w ystępu je rów n ież na oznaczenie m ieszkańców nadm orskiej m iej scowości A rm en e opodal Synopy.
In terp retacja źródeł pisanych w iąże się w studiach Ż eb ielew a w organiczną całość z tym i wnioskami, jak ie buduje on na podstaw ie m ateriału archeologiczne go; w ujęciu jeg o zabytki kultury m aterialn ej i sztuki stają się tu p ełnow artościo w ym źródłem historycznym , niezbędnym do odtw orzenia zasadniczych zjaw isk
procesu dziejow ego. N ie tylko p rzejaw y życia gospodarczego·, ale i liczne fa k ty z d ziejó w kształtowania się różnorodnych organizm ów państw ow ych na północ nych w ybrzeżach M orza Czarnego zostały tu dzięki in terpretacji m ateriału arche ologicznego bądź odkryte jako novum , bądź też w ystąp iły w zupełnie innym św ietle niż dotychczas. W ykorzystu jąc w tak pełny sposób w ym ow ą źródeł archeologicz nych, autor w skazuje jednocześnie na granice ich stosowalności i zachow uje um iar i ostrożność w obec przedw czesnych w niosków i uogólnień, jakich tyle nasuwa za zw yczaj m ateriał archeologiczny. D obitny przyk ład znajduje się w uwagach na te m at powstania państwa bosporańskiego, gdzie autor rozw aża zagadnienie chrono logii osadnictwa greckiego na wschodnim w ybrzeżu K rym u (s. 50 sqq.). Znaleziska ceram iki i innych p rzed m iotów pochodzenia greckiego, znajdow ane tam w grobach z V II/ V I w., uważane b yły niejednokrotnie za dowód intensywnego osiedlania się G reków już w tym -okresie. W niosek ten Ż eb ielew zakw estionow ał jako nie dość uzasadniony, wskazując na m ożliw ości innego w yjaśnienia pochodzenia tych za bytków. Choć też nowsze znaleziska nie p otw ierd ziły tych zastrzeżeń Żebielew a, w ówczesnym stanie m ateriału archeologicznego b yły one przecież m etodycznie uzasadnione. Dużą ostrożność zachował rów n ież Ż eb ielew odnośnie do bogatych znalezisk ceram icznych z I V stulecia, stojąc — w obec niedostatecznych jeszcze badań szczegółowych w tym zakresie — na stanowisku, że chodzi tu o im porty z A tty k i i in nych m iast G recji. N iem n iej jednak w id zia ł on m ożliwość, że ow a ceram ika sta now iłaby jed yn ie naśladow nictw o w yro b ó w attyckich; istotnie też, w krótce po uka zaniu się jego studiów, szczegółow e badania stylu rysunków na w azach i techniki ich wykonania w ykazały, że stanowiła ona w ogrom nej większości produkt m iej
scowy, który w y p a rł w znacznej części im porty attyckie (T. N. K n i p o w i с z, „Izw ie s tija G A IM K “ 1935). W ten sposób obraz rozw oju w ytw órczości w państw ie bosporańskim i jeg o związku z miastami rdzennej G recji ulec musiał m od yfik a cjom.
Um iejętność wszechstronnego i pełnego w yzyskania źródeł, k rytycyzm i trzeź wość sądu szły w twórczości Ż eb ielew a w parze ze zrozum ieniem dla ważnych, w ę złow ych problem ów historii społeczeństw; szereg też jego tw ierd zeń stanowi, jak ju ż wspomniano, trw ałe osiągnięcia naukowe. Do nich należy pogląd o charakterze państwa bosporańskiego, które stanowiło tw ór nie tylko elem entu greckiego, ale równocześnie i ludności m iejscow ej. Ó w współudział ludności niegreckiego pocho dzenia w kształtowaniu się organizm ów państw ow ych na terenie północnych w y brzeży M orza Czarnego, stanow ił też o specyfice ich rozw oju i historii. Ż eb ielew w ykazał, ja k miasta na tym terenie, założone w okresie k olon izacji greckiej, znacz
nie w cześniej niż w G recji w łaściw ej czy anatolijskiej utraciły charakter niezależ nej polis i w eszły w ram y w iększej całości — państwa bosporańskiego. Po okresie kształtowania się skrystalizow ało się ono w p ołow ie w. IV , będąc tu n ajw cześ n iejszym państw em typu hellenistycznego, typu charakteryzującego now ą epokę w historii społeczeństw starożytnych. T o określenie ro li historycznej państwa bospo rańskiego w iąże zatem poniekąd d zieje społeczeństw śródziemnomorskich, posługu jących się pracą niewolniczą, z dziejam i ludów środkow ej i wschodniej Europy, nadając im now y, nieznany aspekt, Ż eb ie le w stele bow iem akcentuje zw ią zk i łą czące społeczeństwa znad północnych w yb rzeży M orza Czarnego z plem ionam i za m ieszkującym i rozległe obszary na północ od nich. Ludom tym poświęcona została rozpraw a na tem at logos skythikos H erodota (s. 308 sqq.), gdzie autor dał znakom ity rozbiór krytyczny tego cennego przekazu źródłow ego, przyw odząc now e argumenty za wiarogodnością Herodota, precyzując bliżej źródła jego inform acji, a zwłaszcza poddając now ej, a zarazem bardzo trzeźw ej in terpretacji zaw arte tam wiadom ości
o ludach graniczących ze Scytią. Z drugiej strony historię państw i państewek na północnych w ybrzeżach M orza Czarnego rozpatruje Ż eb ielew w ścisłym powiązaniu z dziejam i świata grecko-rzym skiego, w yd ob yw a ją c ze znanych i w ielokrotn ie w y korzystyw anych źródeł zupełnie now e dane. Bardzo interesujące są stw ierdzenia ty czące się w zajem n ych stosunków państwa bosporańskiego i A ten , głów n ego odbiorcy jego zboża; wychodząc od w zm ianki u Plutarcha o rzekom o barbarzyńskim pocho dzeniu Demostenesa i odrzucając je j hypekrytyczną ocenę, jaka panowała wśród ogółu uczonych, konstruuje Ż eb ielew bardzo przekon yw ający w yw ó d na tem at w ię zów o charakterze publiczno praw nym , które łączyły ob yw a teli ateńskich z m iesz kańcami miast państwa bosporańskiego („B osporskije etiudy“ , s. 192 sqq.). W n ie rozerw aln ym też powiązaniu z ruchami niew olników , wstrząsającym i światem śró dziem nom orskim w latach trzydziestych i dwudziestych I I stulecia na S ycylii i w ba senie M orza E gejskiego — bada też Ż eb ielew historię zaburzeń w państwie bospo- rańskim w ostatniej ćw ierci I I wieku, tzw. powstania Saumaka, w ykazując, że i ono m iało, podobnie ja k i ruchy na obszarze śródziem nom orskim , charakter pow stania niew olniczego. Jednocześnie też Ż eb ie le w podkreśla cechy różniące to pow stanie od innych, przez w ydobycie tej specyfiki tym lepiej uzasadniając swą tezę. T a roz praw a Żebielew a, najbardziej głośna ze w szystkich jeg o studiów poświęconych k ra jom nadczarnomorskim, przetłumaczona także na ję zy k francuski („R evu e des É tu des G recques“ , 1938) w yw oła ła długą i namiętną dyskusję, która w ykazała słuszność koncepcji Ż eb ielew a i jego interpretacji źródeł. N o w e m ateriały archeologiczne, do tyczące organizacji w ytw órczości w państw ie bosporańskim, przyniosły także po tw ierdzenie tej tezy. M om ent kon fliktu społecznego w y k ry ł w reszcie Ż ebielew w tekście tzw. „P rzy s ię g i C h erson ezyjczyków “ (s. 217 sqq.), w ykazu jąc z całą oczy wistością, że w tym m ieście w alka pom iędzy różnym i grupam i socjalnym i toczyła się w sposób rów n ie zaciekły i bezw zględny i w im ię podobnych haseł, ja k w sze regu miast G recji w łaściw ej w I V i I I I stuleciu. S tw ierdzenie to, w y k ry w a ją c e p o dobieństwa w rozw oju d ziejow ym różnych k ra jó w świata starożytnego, jest jeszcze, jednym podkreśleniem roli państw i państewek nad północnym i w ybrzeżam i M o rza Czarnego i miejsca, jak ie ono zajm ow ało w ogólnym biegu historii społeczeństw antycznych.
Tadeusz Zawadzki
L ily R o s s T a y l o r , P a rty P o litics in the Age of Caesar. U n i versity of C alifornia Press, B erk eley and Los A ngelos 1949, s. 255. Książka L. R o s s T a y l o r zajm ującej się ponad 30 la t studiami nad historią Rzym u i literaturą łacińską, podjęła n iezw yk le interesujące zagadnienie w alki stronnictw w R zym ie w okresie przejścia od republiki do cesarstwa.
W nauce burżuazyjnej istniały dw a pogląd y na istotę i charakter stronnictw politycznych v f republice rzym skiej. M o m m s e n , zgodnie ze sw ym m odernistycz nym ujęciem historii przenosząc współczesną sobie w alk ę partii politycznych na w a l kę stronnictw rzymskich, w id ział w popularach i optym atach przedstaw icieli dw óch przeciw staw nych grup: ek w itó w — „k ap italistów “ — popieranych często przez plebs, oraz nobilitas, która jest dla niego odpow iednikiem arystokracji feudalnej. Drugi pogląd, sform ułow any przez G e 1 z e r a i będący odbiciem uwstecznienia historiografii burżuazyjnej okresu im perializm u, dążącej do zamazania wszelkich k on fliktów społecznych, przeciw staw ia się uznaniu p rzyjętego nawet przez M om m