• Nie Znaleziono Wyników

Zagadnienie wewnętrznej niesprzeczności i przydatności Scheebenowej łaski usynowienia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zagadnienie wewnętrznej niesprzeczności i przydatności Scheebenowej łaski usynowienia"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Różycki

Zagadnienie wewnętrznej

niesprzeczności i przydatności

Scheebenowej łaski usynowienia

Studia Theologica Varsaviensia 4/2, 233-267

(2)

KS. IGNACY R Ó Ż Y C K I

Z A G A D N IE N IE W EW NĘTR ZN EJ NIE SPR Z EC Z N O ŚC I I PR Z Y D A T N O ŚC I SCH EEBENO W EJ Ł A S K I

U SY N O W IE N IA

T r e ś ć : W stęp. 1. Isto ta zagad n ien ia. 2. Źródła. 3. P o d sta w y teorii. 4. N atu ra zrod zen ia z B oga. 5. P r z y m io ty p o łą czen ia su b sta n c ji B ożej ze stw o rzen iem . 6. S k u tk i p o łą czen ia su b sta n c ji B ożej ze stw o rzen iem . 7. A n a lo g ie o b ra zu ją ce p o łą c z e n ie su b sta n c ji b o sk iej D ucha św . ze s tw o ­ rzen iem . 8. R o z w in ię c ie teo rii w sz c zeg ó ło w y ch tezach. 9. R o zw ią za n ie

za g a d n ien ia

M aciej Jó zef Scheeben, urodzony w r. 1835 z m a rły w r. 1888, uw ażan y jest pow szechnie za najgłębszego spośród w szy stk ich teologów piszących w jęz y k u niem ieckim . B ezsprzecznie zalicza się go do n ajw ięk szych teologów , jak ic h w y d ał św iat kato licki w X IX w. U znanie jego w ielkości z biegiem la t ustaw icznie w zrasta; i ta k — zain tereso w an ie jego poglądam i jest obecnie w iększe niż było do chw ili w y b u c h u pierw szej w o jn y św iato ­ w ej; m nożą się p race m onograficzne o jego teologii; p rz y stą ­ piono do k ry ty czn eg o w y d ania w szy stk ich jego d z ie ł 1. Z na­ kiem w zrastająceg o u zn an ia dla Scheebenow ych poglądów jest rów nież to, że do jego teo rii u cie k a ją się dzisiaj teologowie po to, by rozw iązać a k tu a ln e zagad n ien ia w spółczesnej teologii.

Z nazw iskiem Scheebena najściślej zw iązana jest jego teo ria isto ty łask i usynow ienia, gratiae adoptionis filio ru m Dei. P o ­ czy nając od chw ili ogłoszenia uw ażano ją długo za a w a n tu r­

1 M a tth ia s J o sep h S c h e e b e n : G esa m m elte S ch riften . F reib u rg/B r. 1941— 1957. D o ty ch cza s, w 7 to m a ch u k a za ły się w s z y s tk ie g łó w n e dzieła S c h e e b e n a w w y d a n iu k r y ty czn y m , u w z g lę d n ia ją c y m p o p ra w k i a u to r­ sk ie „ l e t z t e r H a n d ”, je ś li ta k ie się d och ow ały.

(3)

niczą i Teodor G ra n d e ra th , in sb ru c k i profesor, zaatako w ał ją gw ałtow nie. Ta nieufność u trz y m a ła się aż do ostatniego o kresu m iędzyw ojennego i zaznaczyła się tym , że w y k ła d tejże teo rii w p o śm iertn y ch w y d an iach Scheebenow ego dzieła D IE M Y­ STE R IEN D ES CH RISTEN TU M S zaopatrzono w długi p rz y ­ pis, p ro stu jąc y poglądy Scheebena, a pochodzący od A rnolda R a- dem ach era. T a p rzestro g a przed z a p atry w a n ia m i Scheebena n a łask ę usyn o w ien ia zn ik n ęła dopiero w k ry ty c z n y m w y d a ­ n iu DIE M Y STERIEN z r. 1941 i została zastąpiona uw ag ą w y ­ daw cy, Jó zefa H öfera, w sk azu jącą k ró tk o na teologiczną do­ puszczalność teo rii S c h e e b e n a 2. U sunięcie w spom nianej p rze ­ stro g i R ad em ach era zostało poprzedzone i um ożliw ione zm ianą ogólnego n a sta w ie n ia teologów do w y m ien ion ej teo rii, a zm iana ogólnego n a sta w ie n ia teologów została spow odow ana upo­ w szechnioną znajom ością m eto d y h isto ry czn ej w śró d nich: u m iejąc in te rp re to w a ć znaczenie d e k re tó w soboru tryd enck iego w ich h isto ry czn y m kontekście, nie w idzą an i bezpośredniej a n i po średniej sprzeczności m iędzy te o rią S cheebena a tre śc ią soborow ego d e k re tu o u sp raw ied liw ien iu 3.

R ów nocześnie zaczy nają się, zwłaszcza w okresie pow ojen­ nym , coraz to now i teologow ie zw racać do Scheebenow ej teorii, celem teologicznego tłu m aczen ia zam ieszkania Osób Bożych, a przede w szystkim D ucha św., w duszach obdarzonych łask ą uśw ięcającą: albow iem z d ają sobie sp raw ę z tego, że w y p ra ­ cow ana przez sch olastykę te o ria przy p o rządk ow ań , czyli a p ro - p riacji, nie tłu m aczy w y starczająco d an y ch P ism a św. o za­ m ieszkan iu osób B ożych 4. D latego albo ogólnie opow iadają się za dopuszczalnością teo rii P etav iu sa -S c h e e b en a 5 albo e x pro-

fesso zam ieszkanie p rze d staw ia ją jako osobową w łasność D u ­

2 D ie M y sterien des C h risten tu m s. F reib u rg /B r 1941 str. 144.

3 C. C o l o m b o : S ü ll’ in a b ita zio n e d ella S S . T rin ita n elP an im a in grazia. S c u o la C a tto lic a , 1948, 242—244.

4 F. B o u r a s s a : P r é se n c e de D ieu et u n ion a u x d iv in es p erson n es. S c ie n c e s E c c lé sia stiq u e s, 1954, str. 6—23.

5 H. R a m i è r e : Il C uore di G esu e la d iv in iza zzio n e d el cristian o. R om a 1949.

(4)

cha św. 6, albo w istocie łask i w idzą sto su n k i różne i szczególne do każdej z trz e c h Osób tak , że zam ieszkanie je s t w sw ej isto ­ cie try n ita ry c z n e 7; są to zaś tw ierd z en ia Scheebenow ej teorii. T en k ró tk i p rzeg ląd w y starcza do stw ierd zenia, że teo ria ta nie należy do teologicznej archeologii, ale je s t w śród narzędzi, ja ­ k im i w spółczesna d o g m aty ka k ato lick a p o słu guje się do roz­ w iązan ia a k tu a ln y c h zagadnień.

1. Istota zagad n ienia

Czy jed n a k je s t narzęd ziem ro k u ją c y m w idoki n a spełnienie p ok ład an y ch w nim nadziei? Oto p y tan ie podstaw ow e, k tó re każd y teolog m u si rozw iązać, zanim zasto su je tę teo rię do te ­ ologicznego tłu m aczen ia zag ad n ień ta k doniosłych ja k istota stw o rzo n ej łask i uśw ięcającej oraz isto ta łaski niestw orzonej, tj. zam ieszkania osób B ożych w d uszy obdarzonej łaską.

W św ietle n a u k i Nowego T e sta m en tu usynow ienie, adopcja czyli p rz y b ra n ie za dzieci Boże jest n a jb a rd zie j zasadniczym sk u tk ie m istotow ym , fo rm aln y m sta n u łaski. Św . P a w e ł wiąże je ściśle z zam ieszkaniem D ucha św. w nas, gdy pisze: „A że jesteście synam i, Bóg w y słał do serc naszych D ucha S y n a sw e­ go, k tó ry w oła: A bba, O jcze” (Gal, 4,6). Z w iązek zam ieszkania D ucha św. z p rz y b ra n ie m za dzieci Boże jest w m y śli św. P aw ła ta k ścisły, że posiadanie d a ru niestw orzonego, tj. D ucha św. tw o rzy — praw dopodobnie — isto tę łask i p rz y b ra n ia za dzieci Boże. S tą d każde teologiczne tłum aczen ie isto ty łask i usynow ie- nia m a dw ie części składow e: charytologiczną, z ro zp raw y o ła ­ sce oraz try n ita r y c z n ą , z ro zp raw y o T ró jc y św. C harytologicz- n a stro n a zagad n ienia d o ty czy p y tan ia , przez co s ta je m y się p rz y b ra n y m i dziećm i Boga; try n ita ry c z n a zaś rozw aża, czy zam ieszkanie w d uszy obdarzonej łask ą może być w łasnością osobową.

[ 3 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 2 3 5

6 C. O e m e n : O ver h et e ig e n e v a n den H e ilig e n G eest in de in w o .- ning. W erk g en o sch a ft v a n den T h eo lo g en in N ed erlan d . R o erm o n t-R o ­ m en , 1948, str. 133— 140i

’ G o n z a l e z R u i z : La sem eja n za d iv in a d e la grazia. 1948.

(5)

T eoria pow szechnie przy jm o w an a w teologii katolickiej, a w y p raco w ana głów nie przez teologów o kresu w ielkiej scho­ lasty k i, rozw iązu je zagadnienie charytologiczne w n a stę p u ­ ją c y sposób: p rz y b ra n y m i sy nam i Boga sta je m y się w łaściw ie przez posiadanie stw orzonego przy m iotu , qualitas creata, k tó ry duszę czyni m iłą Bogu, a nie przez posiadanie D ucha św. Z a­ m ieszkanie D ucha św. je s t ty lk o sk u tk ie m istotow ym , fo rm a l­ n y m p o siadania łask i stw orzonej. Po w tó re zam ieszkanie nie je s t w łasnością osobową D ucha św., ale jest niepodzielnie w spólne w szystkich trz e m osobom Bożym ; D uchow i św. zaś je st przy p isan e m eto dą tzw . p rzy p o rząd k ow an ia um ow nego, czyli ap ro p riac ji: oto rozw iązanie części try n ita ry c z n e j zagad­ nienia w edług teorii scholastycznej.

Scheeben, doskonaląc i rozb u d o w u jąc teo rię L e s s iu s a 9 P e - tav iu sa 10, T hom assina 11, tw ierd zi, że p rz y b ra n y m i sy n am i Bo­ ga s ta je m y się w łaściw ie przez posiadanie D ucha św., zw iąza­ nego z duszą n aszą za pośred n ictw em stw orzonej łask i uśw ię­ cającej; a nie przez sam ą stw orzoną łaskę uśw ięcającą. W od­ ró żn ien iu od w iększości teologów tw ierd zi rów nież, że zam iesz­ kan ie D ucha św. w d uszy obdarzonej łask ą nie jest p ro sty m przy porządkow aniem , a p ro p riacją, ale jest h y p o staty czn e czyli osobowe. O piera zaś sw oją teo rię p rzede w szystk im na n auce św. P aw ła i Ojców g reckich K ościoła do tego stopnia, że sta le nazyw a ją te o rią O jców greckich.

R ozpraw a n in iejsza pom ija z rozm ysłem h isto rię teo rii S che- ebenow ej, jej genezę, jej sto su n ek do poprzedników , jej oddzia­ ły w an ie n a w spółczesnych i potom nych. B ada w yłącznie jej przed m io tow ą w artość, tj. jej praw dziw ość; należy zatem do teologii sy stem aty czn ej.

P rzed m io tow ą w arto ść teorii teologicznej ocenić m ożna n a ­

» por. L eon ard i L e s s i i: D e p e r fe c tio n ib u s m o rib u sq u e d iv in is. P a - r is iis 1912 str. 252 nn.

10 D io n y sii P e t a v i i : O pus d e th e o lo g ic is d ogm atib u s. P a r iss is 1867, tom 3, str. 499— 587.

11 L u d o v icu s T h o m a s s i n u s : D og m a ta th eo lo g ica . P a r isiis 1866. T. III: D e in ca rn a tio n e V erb i, rozdz. 10— 16, str. 738— 811.

(6)

[ 5 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 2 3 7

p rzó d przez określenie, w jak im sto p n iu sp ełn ia ona d an e do­ starczo n e p rzez źródła, tj. Pism o św. i tra d y c ję dogm atyczną. P o ró w n an ie in te rp re ta c ji nad an ej tek sto m P ism a św. przez S cheebena z poglądam i dzisiejszych egzegetów byłoby bardzo ciekaw y m p rzy czy n k iem do teologii b ib lijn e j. T akiego stu d iu m ciągle jeszcze brak, a w prow adziłoby ono n ieje d n ą isto tn ą po­ p raw k ę do Scheebenow ej egzegezy. P rzeprow adzono n ato m iast k o n fro n ta cję Scheebenow ej teo rii z n a u k ą Ojców greckich, zwłaszcza zaś z n a u k ą C y ry la A lek san d ry jskiego: w y n ik jej okazał się dla Scheebena niek o rzy stn y , albow iem ta k G al tier ja k M onsegû tw ierd zą, że zam ieszkanie D ucha św. w edług O jców g reckich jest ty lk o przypo rządk o w an iem , a p ro p riac ją 12.

P rzed m ioto w ą w arto ść n aukow ej teo rii m ożna także badać pod k ą te m w idzenia jej w ew n ętrzn ej niesprzeczności: n ie m oże bow iem być praw d ziw a ta teo ria, k tó re j jedno tw ierd zen ie za­ przecza d ru g iem u . Je śli w e w n ętrzn e sprzeczności p o jaw iają się w d ru go rzęd ny ch , n ieisto tn y ch tw ierdzeniach , te o ria może być jeszcze od nich uw olniona; jeśli n ato m ia st dotyczą tez zasadniczych, je s t nie do u rato w an ia, b łędna i m usi być za­ rzu con a jako narzędzie naukow e. W łaściw ym przedm iotem do­ ciekań n in iejszej ro zp raw y jest w łaśn ie w e w n ętrzn a n iesp rze- czność ró żn y ch tw ierd zeń Scheebenow ej teo rii m iędzy sobą. P ośrednio zaś zam iarem a u to ra jest odpow iedzieć na p y tan ie, czy teo ria łask i usynow ienia p rzed staw io n a przez Scheebena n a d a je się — jak o w e w n ętrzn ie n iesprzeczna — do rozw iązy­ w ania ty c h c e n tra ln y c h zagadnień teologicznych, ze w zględu na k tó re została w ym yślona. Je ślib y bow iem okazało się, że jest w e w n ętrzn ie sprzeczna i że sprzeczności są nieusuw alne, gdyż dotyczą tez podstaw ow ych, wów czas byłoby od ra z u ja ­ sne, że ta k w rozpraw ie o łasce jak w rozpraw ie o T rójcy św. n ależy z niej nieodw ołalnie zrezygnow ać.

D ośw iadczenie w ielu pokoleń teologów uczy, że obydw ie ro zp raw y teologiczne ■— o T ró jcy św. i o łasce — są n a jtr u d ­

12 P. G a l t i e r : L e S a in t E sp rit en n o u s selon le s P ères grecs. R o­ m a 1946; de B. M. M o n s e g û : U n id ad e trin id ad , R e v i s t a Esp. d e Teol. 1948, str. 276— 325.

(7)

niejsze do opanow ania. T rudność pow iększa jeszcze sty l Schee­ bena, n ieje d n o k ro tn ie n iezw ykle zaw iły. T a zawiłość sty lu ponosi nap rzód w inę za to, że sam Scheeben nie dostrzegł pod nią sprzeczności, w k tó re popadł; ponosi tak że w inę rów nież za to, że niew ielu jest teologów, k tó rz y m ieli dość zdolności, sił i w ytrw ało ści, by su m ien n ie i do końca przeczytać i p rze ­ analizow ać w y w od y S ch eebena o istocie łaski usynow ienia; a n ik t nie p rzeanalizo w ał jej od stro n y w e w n ętrzn e j nie- sprzeczności. A u to r n in iejszej rozpraw y, p ostaw iony wobec w spo m nian y ch tru d n o ści, m a cichą nadzieję, że jej w y n ik i nie b ęd ą niegodnym m illen iu m p a ń stw a polskiego p rzy c z y n ­ kiem do ogólnego sk arb ca teologii katolick iej.

2. Źródła

W NA TU R UND GNADE, pierw szy m sw oim dziele, ogło­ szonym w r. 1861, S cheeben szedł jeszcze za ogólnie p rz y j­ m ow aną teo rią sch o lasty czn ą odnośnie isto ty łaski usy no w ie­ nia, ale ju ż w r. 1865, w ydając sw oje klasyczne D IE M Y STE­ R IE N DES C H RISTEN TU M S, opow iedział się za te o rią P e ta - viusa, k tó rą sobie przysw oił. DIE M Y STERIEN DES C H R I­ STEN TU M S b y ły przeznaczone dla szerokich kół czytelników i d latego ogran iczają się do naszkicow ania n ajw ażn iejszy ch zrębów teorii, ta k że n a p o dstaw ie tego dzieła tru d n o jest dzi­ siaj u stalić w e w szy stk ich szczegółach, jak dalece ju ż wówczas S cheeben p rzetw o rzy ł i u doskonalił te o rią P e tav iu sa -T h o m a s- sina.

W ykład te o rii w postaci w p ełn i d o jrzałej, a w rozm iarze m onograficznym , dał S cheeben dopiero w sw ym głów nym dziele, pt. HANDBUCH DER K A TH O LISC H EN DOGM ATIK, tom II, księga III, z ro k u 1878. T eoria, p rzed staw io na w ty m dziele, osiągnęła ta k ą dojrzałość, że do końca swego życia S cheeben niczego z niej nie odwołał, m im o g w atłow ny ch a ta ­ ków, an i też niczego, godnego w zm ianki, do niej nie dodał, tak że p a ra g ra f 169 w spom nianej księgi trzeciej stan ow i p o d sta­ wow e źródło dla pozn an ia m y śli Scheebena o istocie łaski u sy ­ now ienia.

(8)

[ 7 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 3 9

Bardzo rychło, bo ju ż w r. 1881. Teodor G ra n d e ra th S. J. za­ ata k o w ał teo rię Scheebena w a rty k u le pt.: „Die C ontroverse ü b e r die F o rm a lu rsa c h e d e r G o ttesk in d sch aft u n d das T ri- d e n tin u m ”, ogłoszonym w in sb ru ck im ,,Z e its c h r ift fü r k a th o ­

lische Theologie”. A rty k u ł G ra n d e ra th a zapoczątkow ał spór

ze Scheebenem , trw a ją c y aż do r. 1884. G ra n d e ra th w y ­ stępow ał n a k a rta c h „ Z eitsch rift fü r ka th o lisch e Theologie”. S cheeben ogłaszał sw e re p lik i w czasopiśm ie „Der K a th o lik ”, w ychodzącym w M oguncji. G ra n d e ra th ogłosił c z te ry a rty k u ły : 1) w sp o m nian y ju ż w yżej, pt. „Die C o n tro verse ü b e r die F o r­ m alu rsach e de G o ttesk in d sch aft u n d das T rid e n tin u m ” 13; 2) „Die C on tro v erse ü b e r den F o rm a lg ru n d d e r G o ttesk in - s c h a ft” 14; 3) „P hilosophisch-theologische E rw äg un gen ü b e r den F o rm a lg ru n d d e r G o ttesk in d sch aft zum letz te n M al” ie.

S cheeben odpow iedział trz e m a a rty k u ła m i. P ierw szy u k a ­ zał się pod ty tu łe m „Die C ontro v erse ü b e r die F o rm al Ursache d e r G o ttesk in d sch aft in den G erech ten u n d das T rid e n tin u m ” w r. 1883 17 ; dalsze n astęp o w ały w bardzo szybkim ry tm ie . N ajobszerniejszy, d rugi, b y ł dw uczęściow y i nosił ty tu ł: „Die C ontro verse ü b e r die F o rm a lu rsa c h e u n se re r G o ttesk in d ­ sc h a ft ■— noch einm al. M it ein em E x k u rs ü b e r die L e h re des h. T hrom as vom m e ritu m de condigno” 18. O statni, zam yk ający d yskusję, ró w nież dw uczęściow y, z r. 1884, szedł pod ty tu łem : „Die C on tro v erse ü b e r die F o rm alu n sach e d e r K in d sc h aft G ot­ tes — zum le tz te n M al” 19.

H asło do zam knięcia d y sk u sji dał p ierw szy G ra n d e ra th , nie d aw ała ona bow iem żad n y ch w idoków n a zbliżenie się sta n o ­ w iska przeciw ników ; w ręcz odw rotnie, w m ia rę jej p rze d łu ża ­ nia się, k a ż d y z d y sk u tu ją c y c h jed y n ie u szty w n iał się w sw ych poglądach: ta k bardzo odm ienne b y ły m en talno ści d y sk u ta n ­

13 Z e i t s c h r i f t f ü r k a th o l is c h e T h eo lo g ie, 1881, str. 283— 319. 14 ta m że 1883, str. 491— 539. 15 ta m że str. 593— 638. 16 ta m że 1884, str. 545— 579. 17 D e r K a t h o l i k . 1883 str. 142— 175. 18 ta m że str. 581— 603; ta m ż e 1884 str. 18— 57. 10 ta m że str. 465—494; 610·—621.

(9)

tów . G ra n d e ra th pośw ięcił d y sk u sji 163 stro n y , S cheeben od­ pow iedział n a 154 stro n ach , podczas gdy m o nograficzny w y ­ k ła d sw ej teo rii w HANDBUCH DER K A TH O LISC H EN D O G ­ M ATIK zm ieścił n a 26 stro n ach; n a polem ikę z G ra n d e ra th e m przezn aczy ł zatem przeszło pięciokrotnie w ięcej te k s tu niż na s y ste m aty c zn y w y k ład . P o lem ik a z G ra n d e ra th em , m im o swej obszerności, nie w nosi jed n a k niczego istotnego do zrozum ienia zasadniczych m y śli S cheebena, a w zrastające usztyw nien ie się a u to ra w idoczne je s t w tym , że — n a c isk a n y p rzez G ra n d e - r a th a — u siłu je sw ą teo rię p rzedstaw ić jako logiczne n a stę p ­ stw o n a u k i św. Tom asza o p odstaw ach zasługi de condigno 20, podczas gdy w HA ND BU CH DER K A TO L ISC H EN DOGM A­ T IK uw ażał ją za obcą teologii łacińskiej.

P rz ed śm iercią sw oją przy g o to w ał do d ru k u , celem ponow ­ nego w ydania, DIE M Y STERIEN DES CH RISTEN TU M S. Ta ostatn ia, przez a u to ra p rze jrz a n a re d a k c ja dzieła, jako „A us­ gabe d e r letz te n H an d ” , uk azała się dopiero w r. 1941 jak o tom II zbiorow ych dzieł Scheebena. Je śli porów nać te k st p a ra g ra fu 30 w ty m w y d a n iu z te k ste m tego sam ego p a ra g ra fu w w y d an iach poprzednich, przez Scheebena nie popraw ionych, okaże się, że w ty m w łaśn ie p a ra g ra fie, ro zp raw iający m o za­ m ieszkaniu D ucha św. przez łask ę uśw ięcającą, czyli p rz e d sta ­ w ia ją c y m w ła sn ą teo rię Scheebena, nie zm ienił on n aw et jed ­ nego słow a ograniczając się do po p raw ien ia szyk u w yrazów i in te rp u n k c ji. T ak bardzo aż do końca sw ych dni b ył p rz e ­ k o n an y o praw dziw ości sw ej teorii!

W ty m sta n ie rzeczy w y k ła d poglądów Scheebena na istotę łaski usy n ow ienia m usi się z konieczności oprzeć na HA ND­ BU CH DER K A TH O LISC H EN DO GM A TIK ; polem ika z G ra n ­ d e ra th e m oraz DIE M Y STERIEN DES C H RISTEN TU M S m ogą jed y n ie dostarczyć u zu p e łn iają c y ch w y ja śn ie ń i naśw ietleń. P rz y ty m DIE M Y STERIEN DES CH RISTEN TU M S będą sk ró ­ tow o cytow ane jako M Y STERIEN , a HANDBUCH będzie zna­ k iem um ow nym , zastę p u ją c y m p e łn y ty tu ł HANDBUCH DER K A TH O LIC H EN DOGM ATIK. Celem łatw iejszego

(10)

19] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 241

nia cy to w an y ch m iejsc, HA ND BU CH cy to w an y będzie nie w e­ dłu g stro n , ale w ed ług n u m eró w m arginesow ych, k tó re są je d ­ no stkam i podziału znacznie m niejszy m i od stro n i nie zależ­ n y m i od ro k u i n u m e ru w y d an ia 21.

3. P o d sta w y teorii

M yste rie n p o ru szają zagadnienie łaski usynow ienia w p a ra ­

g rafie 30; H andb uch rozw aża je n a to m ia st w p a ra g ra fie 169 księgi trzeciej, pośw ięconej d o gm atycznej nauce o stw orzeniu.

Ł aska usynow ienia, gratia adoptionis, oznacza u S cheebena dokładnie to samo, ca łask a uśw ięcająca, gratia g ra tu m fa-

ciens, ta k że czy tam y u niego „gratia adoptionis seu g ra tu m ja cien s” 22. Scheeben p rzy jm u je , jak o podstaw ę do sw ych roz­

w ażań, ogólną k ato lic k ą n au k ę, w ed łu g k tó re j godność p rz y ­ b ra n y c h dzieci Bożych, zw iązana z łask ą uspraw ied liw ienia, m a w d uszy człow ieka spraw iedliw ego sw ą rzeczow ą p o d sta­ w ę 23: je s t n ią d a r stw orzony, w lan y w duszę przez Boga i b ę ­ dący przypadłością, p rzy m io tem i „habitus” duszy 24. Za szkołą tom isty czn ą i razem z w iększością teologów u trz y m u je , że ten stw orzo ny p rzy m io t duszy, zw an y łask ą usynow ienia czyli uśw ięcającą, nie je s t ty m sam y m co m iłość, lu b jak ak o lw iek in n a cnota w lana, v irtu s infusa: podm iotem , w k tó ry m tkw i,

inh aeret, łask a usy now ien ia jest su b sta n c ja duszy; w ładze d u ­

szy, a nie jej su b sta n c ja , są zaś w łaściw ym podm iotem w szyst­ k ich cnót w la n y c h 23.

21 W p ie r w sz y m w y d a n iu H A N D B U C H w y k ła d te o r ii S ch eeb en a zn a j­ d u je się w to m ie d ru gim , podczas g d y w y d a n ie k r y ty c z n e d zieł zb io­ ro w y ch zarzuca o r y g in a ln y p o d zia ł na to m y , a k a żd y w o lu m in p rze­ zn acza n a jed n ą z k sią g H A N D B U C H , za ch o w u ją c jed n a k o ry g in a ln e n u m ery m a rg in eso w e. W sk a za n ie k się g i i n u m eru m a rg in eso w e po­ z w a la w ię c n a szy b k ie o d n a lezien ie cy to w a n eg o te k s tu w ja k im k o lw iek w y d a n iu .

22 H a n d b u c h , III B u ch nr 799; 882.

23 M y s t e r i e n , F reib u rg /B r str. 510 n; H a n d b u c h , k się g a III nr 799. K sięg a H a n d b u c h b ęd zie odtąd p o d a w a n a ty lk o w te d y , g d y n ie b ęd zie ch od zić o k s ię g ę trzecią.

24 dz. cyt. nr 799. 25 dz. cyt. nr 799 nn.

(11)

Ta stw orzona łask a usynow ienia, zapodm iotow ana w su b ­ stan cji duszy — ja k Scheeeben stale i n iezm iennie w e w szy st­ kich sw ych dziełach n aucza — podnosi do w yższej, boskiej godności, k tó ra polega n a u po dobnieniu n a tu ry stw orzonej do n a tu ry Boskiej „pod ty m w łaśnie w zględem , pod k tó ry m jest źródłem , G rund, boskiego życia, ty lk o jej z n a tu ry p rzy słu g u ­ jąceg o ” 26: dzięki te m u jest ona uczestn ictw em w n a tu rz e Bo­ żej, participatio naturae divinae.

R azem z całą teologią k ato lick ą p rz y jm u je on także, iż stw o­ rzon em u darow i łaski u synow ienia to w arzyszą — w stan ie łask i — nie ty lk o in n e łask i stw orzone, tj. cno ty w lane, ale rów nież i łask a niestw o rzon a: „z p o dniesieniem do s ta n u łaski jest zw iązane zam ieszkanie Boga, w szczególności D ucha św. w ty ch , co m a ją łaskę, tj. trw a ła , su b sta n c ja ln a obecność Boga w stw orzeniu, przez k tó rą On d aje się (...) jako d a r n iestw o ­ rzonej łask i” 27.

P rz y ją w sz y te w szy stk ie założenia, Scheeben staw ia sobie py tan ie: Czy zam ieszkanie D ucha św. w duszy m ającej łaskę uśw ięcającą jest — obok stw orzonej łask i uśw ięcającej — ró w ­ nież w jak iś sposób p rzyczyną, dzięki k tó re j sta je m y się p rz y ­ b ran y m i dziećm i Boga; czy jest ono w jak iś sposób causa fo r-

m alis filia tio n is divinae, ta k że dziećm i Boga jesteśm y nie

ty lk o przez posiad an ie łask i stw orzonej, uśw ięcającej, ale rów ­ nież przez posiadanie łask i n iestw orzonej, czyli D ucha św.? C ała teo ria Scheebena je s t w łaśnie odpow iedzią n a to pytanie.

HANDBUCH przed staw ia ją jako w yższą syntezę teo rii te ­ ologów łaciń sk ich z te o rią Ojców g re c k ic h 28: rozw ija ją m ia­ now icie w ta k i sposób, że naprzó d p odaje odpowiedź całej te ­ ologii zachodniej, szczególnie scholastycznej ; na d ru g im m iej­

26 dz. cyt. nr 801; „ D ie E rhöhung... P o n ie w a ż H a n d b u c h je s t w p o­ sia d a n iu p r a w ie k a żd ej b ib lio te k i, o d n o śn ik i do jeg o te k s tu ty lk o w y ­ ją tk o w o b ęd ą p r z y ta cza n e w p e łn y m b rzm ien iu ; n a jc z ę śc ie j zaś w sk a ­ za n e b ęd ą je d y n ie p o c z ą tk o w e sło w a zd an ia — a to w ty m c elu , b y — w o b ec d użej ilo ś c i d o n o śn ik ó w — n ie p rzed łu ża ć z b y tn io tek stu .

27 dz. cyt. nr 832.

28 M y s t e r i e n , b ard ziej p o p u la rn e, rezy g n u ją z ta k rozb u d ow an ej pod­ b u d o w y te o r ii a ogra n icza ją s ię do p r z e d sta w ie n ia w n io sk ó w S ch eeb en a.

(12)

scu szeroko om aw ia i an a lizu je teo rię O jców greckich; a w trz e ­ ciej części p a ra g ra fu h a rm o n izu je ze sobą obydw a antagoniczne u jęcia p rz y pom ocy w łasn ej teorii.

W u jęciu teologów łaciń sk ich — pisze Scheeben ■— „zam iesz­ k an ie D ucha św. nie je s t k o n sty tu ty w n y m sk ład n ik iem dzie­ cięctw a Bożego; za ta k i uw ażan a jest ty lk o łask a stw o rzo n a” 29: „ Ja k o causa fo rm a lis, czyli to, w czym stw o rzenie posiada god­ ność dzieci Bożych, przez co jest B ogu m iłe w sposób odpo­ w ia d a ją c y tej godności itd. i od czego nosi nazw ę dziecka Bo­ żego m iłego B ogu itd. podaw ano w yłącznie gratia creata a n i-

m ae in h a eren s” 30.

Scheeben w idzi dw a źró dła p rzy p isa n ia stw orzonej łasce w y ­ łącznej roli w u k o n sty tu o w a n iu naszego dziecięctw a Bożego: U sch olasty k ów b y ła n im opozycja wobec n a u k i P io tra L om - bardza, że D uch św. jest zasadą, P rinzip, teologicznej tj. boskiej m iłości w nas, z w yłączeniem stw orzonego habitus. Po soborze try d e n c k im zaw ażyła zaś n a u k a dogm atyczna w y d a n a przezeń, w edług k tó re j iu stitia inhaerens jest unica causa form alis

iustificationis: w św ietle tej n a u k i d ogm atycznej m ogło się w y­

daw ać jak o niedopuszczalne k ażde ujęcie, k tó re za k o n s ty tu ­ ty w n y sk ła d n ik s ta n u łask i uw ażałoby zam ieszkanie D ucha św. obok gratia inhaerens.

Po tak im zw ięzłym sc h ara k te ry zo w a n iu teo rii teologów ła ­ cińskich Scheeben p rzy g o to w u je te re n pod rozbudow ę w ła s­ n ej teorii:

Zauw aża p rzede w szystkim , że cyto w an a w yżej n a u k a dog­ m aty c zn a soboru try d en ck ieg o o łasce stw orzonej, jak o je d y ­ nej przy czy nie fo rm aln ej, istotow ej u sp raw ied liw ien ia, b y n a j­ m niej nie zm usza logicznie do o d rzucenia zam ieszkania D u ­ cha św. jak o sk ła d n ik a w sp ó łk o n sty tu u jąceg o w jak iś sposób s ta n łaski. A lbow iem soborow i chodziło o w y ra ż en ie ty lk o te j m yśli, że ta spraw iedliw ość, ja k ą sp raw ia w nas łaska, je s t rzeczyw ista, praw dziw a, a nie ty lk o z nazw y; że z isto ty sw ej je s t przy m iotem , qualitas, i p rzypadłością duszy; a nie polega,

[ ] 1 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 4 3

29 dz. cyt. nr 827. 80 dz. cy t. n r 832.

(13)

an i w całości ani w części, n a zaliczeniu nam na w łasność spraw iedliw ości C h ry stu sa 31. N atom iast s ta n łaski, jako w yż­ szy sposób b y to w an ia dzieci Bożych oraz jak o p od staw a ich w yższej godności i pełnego posiadania wyższego życia, oprócz w ew n ętrzn eg o p rzy m io tu , B e sc h a ffen h e it, duszy m oże o bej­ m ow ać jeszcze coś innego.

Po drugie, sam Kościół, fak ty czn ie i rzeczyw iście zaliczył do pojęcia, tj. isto ty dziecięstw a Bożego nie tylk o g ratiam anim ae

in fu sa m , ale rów nież in h a b ita tio nem S p iritu s adoptionis: U czy­

nił to w ted y , gdy przeciw ko B aiusow i trz e b a było określić już nie spraw iedliw ość, ale w yższy s ta n dzieci Bożych, sta tu s d eifi-

cus 32. T a w łaśnie n a u k a Kościoła, k tó ra — w ed łu g stałego od­

tą d m n iem an ia Scheebena m ieści się w p o tęp ien iu trzy n asteg o i piętn asteg o tw ierd z en ia B aiusa 3S, będzie jed n y m z w aln y ch a rg u m e n tó w za jego teorią, albow iem w jego p rzek o n an iu cała ta te o ria je s t w nim w yrażo n a fak tyczn ie, choć jeszcze niew yraźnie.

W obec tak ie j in te rp re ta c ji m yśli Kościoła nic dziw nego, że tę sam ą teo rię Lessiusa, P e tav iu sa , Thom assina, k tó rą zw al­ czał w „ N a tu r u n d G n ad e” 34, te ra z uw aża za zgodną z duchem czasu i duchem Kościoła, „zeitgem äss u n d dem G eiste d er

K irch e e n tsp re c h en d ” 35. O d pad ły tru d n o ści, ze w zględu n a

k tó re p rze d tem ta teo ria w y d aw ała się nie do przyjęcia. F a k t zaś n ieu zn aw an ia jej przez teologów Scheeben sprow adza do d w u p rzy czy n: 1) an i P e ta v iu s an i T hom assinus nie zdołali w szech stro n n ie, a llseitig, dostosow ać te j teo rii do m yśli Ojców; 2) żaden z nich nie uzgodnił je j tak że z ty m , co teo ria schola- sty czna p ozytyw nie tw ierdzi. Z tego jasno widać, co zdaniem Scheebena n ależy zrobić, by tej teo rii zapew nić pow szechne p rzyjęcie: trz e b a nap rzó d w szech stro n n ie przed staw ić n auk ę

31 dz. cyt. n r 838; „In d es d ie A bsicht... 32 dz. cyt. nr 838: „U nd in der T hat... 33 D 1013, 1015.

34 G esa m m elte S ch riften , B an d I: N atu r und G nade. F reib u rg /B r 1941 f t r . 121.

(14)

[ 1 3 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 2 4 5

O jców greckich, a potem zharm onizow ać ją z ujęciem teologii zachodniej.

J a k wobec tego w y g ląd a w szechstro n n e p rzedstaw ienie n a u k i Ojców greck ich o zam ieszkaniu D ucha św. jak o su b sta n c ja ln ej w spólnocie z Bogiem, w sp ó łk o n sty tu u jącej nasze dziecięctw o Boże?

W przód jed n a k zasadnicza uw aga m etodologiczna o w yw o­ dach Scheebena p rzed staw iający ch n a u k ę O jców greckich. P rzed staw ien ie cudzych poglądów je s t zadaniem h isto rii n a u k i i dlatego w inno czynić zadość w szy stk im w ym aganiom m e­ tody h isto ry cz n e j: nie może niczego do nich dodaw ać, w n i­ czym ich p rzerabiać. K ażdy, k to uw ażnie p rzeczy ta „w szech­ s tro n n e ” p rzed staw ien ie n a u k i Ojców g reckich dane przez Scheebena, zauw aży, że S cheeben nie przem aw ia w ty c h u stę ­ pach jako h isto ry k , ograniczający się do zreferow an ia cudzych poglądów i nie z a jm u ją c y wobec n ich stanow iska. W yw ody zaś jego nie są zgodne z w ym ogam i dzisiejszej m eto dy h isto ry cz­ nej z te j p ro ste j przy czy n y , że są w ypow iedzią teologa i m y ­ śliciela, k tó ry nie ty lk o nie ogranicza się do u znan ia teorii Ojców greckich za sw oją, ale ją d alej rozw ija, pogłębia i sy ­ ste m a ty z u je . N a 43 n u m e ry m arginesow e HANDBUCH po­ św ięcone tem u zagadnieniu, ty lk o 9 w p ro st z a jm u je się w y ­ pow iedziam i O jców greckich, 2 P ism em św., a 32 ro zw ija w ła­ sne m y śli S cheebena osn u te na tle p a try sty c z n y c h tekstów ; nie m ogło b y ta k być, g d yb y nie przem aw iał we w łasnym im ieniu, a ty lk o refe ro w a ł pog ląd y d rugich.

W ty c h dług ich w yw odach nie m a także żadnego k ry ty c z ­ nego zastrzeżen ia pod ad resem teo rii G reków ; przeciw nie, za­ znacza się stale u zn an ie posu n ięte aż do zachw ytu, k tó ry w y ­ raż a się n ag ro m adzen iem p ochlebnych su p erlaty w ó w .

Rów nież ogólna dyspozycja całości dowodzi, że to, co jest za­ ty tu ło w a n e jako w y k ła d teo rii O jców greckich, jest w rze ­ czyw istości w yk ład em poglądów , stanow iących w łasne i oso­ biste p rzek o n an ie Scheebena: albow iem ty lk o w ty m założe­ n iu m oże on w o sta tn im ustępie p a ra g ra fu m ówić o h arm on ii m iędzy te o rią G reków a te o rią łacinników , nie podd any m żad­

(15)

ny m popraw kom , jeśli obydw ie teo rie uw aża za praw dziw e i za w łasne.

Tok w yw odów tru d n o nazw ać p rze jrz y sty m . W yróżnić je d ­ n a k m ożna w nim dw ie części: p ierw sza om aw ia podstaw y greckiej teo rii dziecięctw a Bożego z adopcji — od n u m e ru 841 do 861 — d ru g a zaś staw ia tezy dotyczące jego istoty, od n u ­ m e ru 861 do 871.

P o d staw ą całej teo rii je s t tw ierd zen ie: jeste śm y dziećm i Boga nie ty lk o z adopcji, z p rzy b ra n ia , ale rów nież z tego w zględu, że jeste śm y z Boga, aus G ott, zrodzeni. M ianow icie tezę, że „zrodzenie z Boga i to w znaczeniu m ożliw ie n a jp e łn ie j­ sz y m ” 36 p rz y słu g u je p rz y b ra n y m dzieciom Boga, Scheeben uw aża za n a u k ę P ism a św. i Ojców greckich, nie u leg ającą żadnej w ątpliw ości. W P iśm ie św. dow odem praw dziw ości tej te z y jest — jego zdaniem — częste posługiw anie się w y raże­ niem „zrodzeni z B oga”, „n aro d zeni z D ucha bożego”, zw łasz­ cza w tekście greckim , w k tó ry m gennasthai jest zawsze na m iejscu łacińskiego naści. W skazuje zaś w szczególności na n a ­ stę p u ją c e te k sty : J 1,13; J 3,5— 6; J 3,21; 1 P io tr 1,23; 1 J 3,9. Spośród O jców greck ich tezę tę — jego zdaniem — p rz y jm u ją : Iren eusz, A tan azy i C yry l A lek san d ry jsk i, k tó ry pisze o b y to ­ w y m pok rew ień stw ie z Bogiem, jak o n astęp stw ie zrodzenia dzieci Bożych 37.

Co należy nap rzó d rozum ieć przez zrodzenie, a potem przez zrodzenie z Boga? Na osnowie ogólno scholastycznej definicji zrodzenia je ste stw żyw ych —■ „origo v iv e n tis de v iv e n te co-

n iu n cto in sim ilitu d in e m na tu ra e” — b u d u je Scheeben pod­

staw ow e dla sw ej teo rii rozróżnienie m iędzy zrodzeniem , Z e u ­

gung, a odrodzeniem , W ied erg eb u rt. O drodzenie, W iedergeburt,

„ je st to udzielenie w yższego sposobu b y to w an ia i życia oraz

36 dz. cyt. nr 844. M y s t e r i e n n ie sięg a ją aż ta k d alek o w p o d sta w y ca łej teorii: n ie m a tam a n i tej p o d sta w o w ej te z y a n i a n a liz y naszego zrod zen ia z B oga. T en brak m o że s ię c z ę ścio w o tłu m a czy ć p o p u la r­ n ym ch a ra k terem d zieła, częścio w o zaś ty m , ż e dopiero w H a n d b u c h d o szed ł S ch eeb en do o sta tn ich p o d sta w teo rii, czego p rzed tem jeszcze n ie dokonał.

(16)

[ 1 5 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 2 4 7

upodobnienie do n a tu r y ” 38 odradzającego; je s t to w praw dzie

„orgio v iv e n tis de v iv e n te in sim ilitu d in e m na tura e”, ale

z pom inięciem istotnego w a ru n k u zrodzenia, tj. coniunctio, czyli w sp ó ln o ty su b stan cji. N ato m iast zrodzenie, Z eu g un g, jest „to udzielenie su b sta n c ji rodzącego, M itte ilu n g der Su b sta n z

des Z e u g e n d e n ”; je s t to „origo v iv e n tis de v iv e n to coniuncto”

z położeniem silnego nacisk u n a coniunctio, czyli w spólnocie su b stan cji, su b sta n tie lle E in h eit u n d G em ein scha ft, m iędzy ro ­ dzącym a zrodzonym 39. Chociaż tego w y ra ź n ie nie czytam y, to jed n a k odnosi się w rażenie, iż ta su b sta n c ja ln a jedność czyli w spólne posiadanie, M itb esitz, participatio, albo w spółudział w po siad an iu su b sta n c ji jednego je ste stw a przez d ru g ie je ste ­ stw o stan o w i w y ró żn iającą, gatu n ko w ą, n a jb a rd zie j c h a ra k ­ te ry sty c z n ą cechę zrodzenia. N ależy tak że zauw ażyć, że m ow a w ty m o k reślen iu zawsze o w spólnocie su b stan cji, a nie o w spól­

nocie n a tu ry tego sam ego g a tu n k u : chodzi zatem o w spółudział w p o siad an iu k o n k re tn e j, jed n o stk o w ej su b stancji.

S cheeben tw ierd zi teraz, że ta k sprecyzow ane pojęcie zrodze­ nia, Z eu g u n g , Pism o św. sto su je do p rz y b ra n y c h dzieci Bo­ żych, czyli naucza, że w u sy n o w ien iu tj. adopcji przez Boga „zachodzi u d zielenie su b sta n c ji Bożej, eine M itte ilu n g der S u b ­

stan z G ottes s ta tfin d e t” 40. M yśl S ch eeb en a m ożna jeszcze w y ­

razić inaczej: w ed ług P ism a św. do pojęcia czyli do isto ty n a ­ szego dziecięctw a Bożego n ależy nie ty lk o p rzeb ran ie n a s za dzieci, ale rów nież udzielenie n a m su b sta n c ji Bożej czyli zro­ dzenie z Boga. N ie m a w praw d zie w y ra ź n ej w ypow iedzi P is­ m a św., ale to je s t zaznaczone, a n ged eu tet, w n a stę p u ją c y spo­ sób: dzieci Boże rodzą się z nasien ia Bożego, sem en Dei, k tó re w n ich trw a ; n a stęp n ie św. J a n używ a w ty m sam ym k o n te k ­ ście ty c h sam y ch w y rażeń — P ater in m e et ego in P atre ■—■ rów nocześnie n a oznaczenie jedności życia i m a je s ta tu Bożego m iędzy O jcem i S ynem oraz jedności m iędzy ludźm i w stan ie łask i a Bogiem.

38 dz. cyt. nr 841: „ M itteilu n g h ö h eren S eins... 39 dz. cyt. nr 841— 843.

(17)

Poniew aż jest to a rg u m e n t z objaw ienia za praw dziw ością n a jb a rd zie j podstaw ow ej tezy w całej teorii, należy się p rz y j­ rzeć bliżej ta k p odstaw ow em u sform ułow aniu jak a rg u m e n ­

tom przytoczonym za jego słusznością.

Zasadnicze założenie całej teo rii brzm i; jesteśm y nie ty lk o p rz y b ra n i za dzieci Boże, ale rów nież z Boga zrodzeni. Otóż w ta k w y rażon ym założeniu tk w i źródło w szystkich tr u d ­ ności — owszem, n a w e t sprzeczności — w jak ie się Schee­ ben w ikła. Ze sw ego najogólniejszego bow iem pojęcia zrodze­ n ie do tego stopnia przeciw staw ia się adopcji, że k to jest zrodzony nie jest adoptow an y ; adopcja zasadniczo w y klucza zrodzenie adoptow anego. Je śli więc rów nocześnie m am y być przez Boga adopto w an i i przez Boga zrodzeni, to albo adopcja n ie jest p raw dziw ą czyli w znaczeniu w łaściw ym adopcją, albo zrodzenie z Boga nie jest p raw d ziw y m tj. w znaczeniu w łaściw ym zrodzeniem .

Scheeben uw aża jed n ak , że fa k t zrodzenia nas przez Boga obok adopcji przez Boga je s t nam d a n y w objaw ieniu. Nie w idzi p o trzeb y dow odzenia fa k tu adoptow ania nas przez Bo­ ga, n ato m ia st fa k tu zrodzenia z Boga jako m niej pew nego m usi dowieść. P y ta n ie , czy udow odnił go w sposób zadaw alniający ?

Jego a rg u m e n t z Nowego T e sta m en tu zakłada, że sem en Dei je s t rów noznaczne z su b sta n c ją Bożą. Że ta k jest rzeczyw iście, tego Scheeben n aw et nie sta ra się dowieść rozum ow aniem egzegetycznym , ale ogranicza się do pow ołania się na św. Ireneu sza, k tó ry sem en Patris o m n iu m uw aża za S p iritu s

Dei. Św iadectw o jednego Ojca nie jest nigd y spraw dzianem

w y sta rc z a ją c y m dla teologicznej pew ności w y k ła d n i Pism a św. w rzeczach w iary . D ru g a część a rg u m e n tu z P ism a św. opiera się n a słow ach C h ry stu sa — J 17, 22 — k tó re tylk o w te d y m ogą być podstaw ą dla jego założenia, jeśli w y ra ż ają m yśl, że m iędzy S y n em a O jcem jest te n sam ro dzaj jedności co m iędzy ad o pto w any m i dziećm i Boga a Bogiem: bo tylk o w ted y m ożna wnosić, że ludziom w stan ie łaski Bóg udzielił sw ej su b sta n c ji stąd, że u dzielił jej sw em u rodzonem u S y­ nowi.

(18)

[ 1 7 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O S C I 2 4 9

m a ją tak ie w łaśnie znaczenie. Być może, iż ta k ie rozum ienie słów C h ry stu sa n asunęło m u się nie przez ich egzegezę, ale drogą sk o jarzen ia ze słow am i św. C y ry la A leks., k tó re nieco w yżej przytoczył, że m ianow icie p o k rew ień stw o zawsze z ak ła­ da posiadanie tej sam ej n a tu ry . A le znow u pam iętać należy

0 podstaw ow ej zasadzie m etodologicznej, że w rzeczach w iary

1 obyczajów ty lk o jed n o m y śln a egzegeza Ojców stanow i pew ne k ry te riu m w łaściw ego znaczenia P ism a św. T ak w ięc okazuje się, że Scheeben nie do starczy ł w y starczająceg o a rg u m e n tu z P ism a św. za praw dziw ością podstaw ow ego założenia całej sw ej teorii.

Nie lepiej w y p ad a ocena w arto ści a rg u m e n tu z O jców K oś­ cioła. We w prow adzeniu do u stęp u 41, m ówi, że Ojcowie greccy w yłożyli tę n a u k ę na w iele sposobów, vielfach; że p rze d staw i­ cielam i jej są szczególnie, besonders, czyli nie w yłącznie, I re ­ neusz, A tanazy, Bazyli, C y ry l A leks. Tym czasem Scheeben nie p rzy tacza żadnego św iadectw a poza w ym ienionym i; a spośród czterech O jców im iennie w sp o m n ian y ch n a u k a B azylego nie je s t zilu stro w an a żadnym cytatem . W reszcie żaden z trz e ch c y tow an y ch Ojców nie używ a ty c h sam y ch słów i pojęć, w ja ­ kich S cheeben w ypow iada sw oje m yśli. M etoda n auk ow a w y ­ m agała zatem , b y Scheeben w ykazał, że m im o odm iennej szaty słow nej uczą oni tego sam ego, co on. Takiego w yw odu jed n a k S cheeben nie przep row ad ził i dlatego p o w staje w ątpliw ość, czy S cheeben nie podsuw a Ojcom sw ych w łasn y ch teo rii, o k tó ­ ry ch oni nie m yśleli. Ta w ątpliw ość w zrasta, jeśli się zważy, że C y ry l Al., k o ro n n y św iadek S cheebena, w ty m sam ym , przez Scheebena cytow anym , tekście, w k tó ry m pisze o pew nego ro ­ d z a ju p o k rew ień stw ie z Bogiem 42, nasze dziecięctw o Boże tłu ­ m aczy nie p rzez udzielenie n am su b sta n c ji Bożej, ale przez u podobnienie do S y n a Bożego przez łaskę: czyli — w te rm in o ­ logii Scheebena — nie przez zrodzenie, Z eugung, ale przez od­ rodzenie, W ied erg eb u rt. W niosek, n a rz u c a ją c y się zgodnie z w y m ag an iam i m eto d y nau k o w ej, jest wobec tego tak i, że

41 dz. cyt. n r 841. 42 dz. cyt. nr 845, 864.

(19)

Scheeben nie d o starczy ł dow odu n a to iż teo ria, k tó rą on n a ­ zyw a teo rią O jców greckich, je s t rzeczyw iście ich teorią.

4 . N a t u r a z r o d z e n i a z B o g a

Poniew aż jed n a k Scheeben sądzi, że w ystarczająco udow od­ nił, iż jesteśm y nie ty lk o adoptow ani, ale rów nież z Boga zro­ dzeni w m ożliw ie n a jp e łn ie jsz y m znaczeniu, d ru g i k ro k jaki w inien zrobić, polega n a w y ja śn ie n iu ja k a je st n a tu ra i p rz y ­ m io ty naszego zrodzenia z Boga czyli u dzielenia su b stan cji Bożej p rz y b ra n y m dzieciom Boga.

N aprzód, czym ono nie jest? Z rodzenie z Boga Jego p rz y b ra ­ n y ch dzieci — tw ierd zi S cheeben — nie posiada w szystkich w łasności n a tu ra ln e g o z ro d z e n ia is. Od zrodzenia n a tu ra ln e g o odw iecznego S y na Bożego różni się ono tym , że dzieci Boże p rz y b ra n e są w przód stw orzone z niczego, a dopiero potem zrodzone przez d a r łaski; że nie pochodzą ze su b sta n c ji Boga ja k odw ieczny Syn. To zastrzeżenie oddala od teo rii S cheebena niebezpieczeństw o pan teizm u . Od zrodzenia zaś, jak ie zachodzi w stw orzeniach, różni się pod ty m w zględem , że su b sta n c ja Boża, chociaż p raw d ziw ie dana, nie sta p ia się jed n a k ze stw o­ rzen iem w jedn o rzeczow e jestestw o, W esen, podczas gdy czą­ s tk a rodzicielskiej su b sta n c ji sta je się su b sta n c ją potom stw a stw orzonego, zrodzonego ze stw o rzo ny ch rodziców. T a d ru g a różnica dodatkow o w y k lu cza m ożliwość p anteistyczn ego t łu ­ m aczenia teo rii Scheebena.

Z tego co pow iedziano, w y nika, że Scheeben nie uw aża zro­ dzenia p rz y b ra n y c h dzieci Bożych za zrodzenia n a tu ra ln e ,

n a tü rlich e Z eug un g ; N ie ste ty nie w y jaśn ia, na czym dokładnie

polega n a tu ra ln e zrodzenie, chociaż w skazuje, k tó re zrodzenie uw aża za n a tu ra ln e : są nim — zrodzenie S y n a Bożego i zrodze­ nie stw orzonego po to m stw a przez stw orzonych rodziców. Z ko­ lei, jeśli „zrodzenie p rz y b ra n y c h dzieci Boga nie może posia­ dać w szy stk ich w łasności n a tu ra ln e g o zrodzenia w Bogu lub

(20)

[ 1 9 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 5 1

w stw o rz e n iu ” 44, p o w staje p y tan ie , czy je s t ono jeszcze zro­ dzeniem w zn aczeniu w łaściw ym . Tego zagadnienia jed n a k Scheeben nie sta w ia i odpow iedzi n a nie nie daje.

Czym z kolei jest udzielenie su b sta n c ji Bożej p rzy b ra n y m dzieciom Bożym ? Poniew aż dziecko Boże p rz y b ra n e nie jest tą sam ą rzeczą co su b sta n c ja Boża, k tó rą o trz y m u je przez zro­ dzenie z Boga, udzielenie su b sta n c ji Bożej czyli zrodzenie z Bo­ ga do k on u je się „przez połączenie, V erein ig un g, kollesis, copu-

latio, su b sta n c ji Bożej ze stw o rzen iem i d latego m a c h a ra k te r

w lania, w szczepienia, E in zeu g un g , E in sen ku n g , E in p fla n zu n g

sem in is d ivin i — czyli su b sta n c ji Bożej w b y t ju ż istn ie ją c y ” 45.

Je śli stw orzenie otrzy m ało su b sta n c ję Bożą przez zrodzenie z Boga, posiada ją; czyli b ezpośrednim n astę p stw e m n arod ze­ nia z Boga jest sto su n ek przy n ależn o ści su b sta n c ji Bożej do przy b ran eg o dziecka Bożego. A le pod ty m w zględem Scheeben idzie jeszcze d alej: tw ierd zi m ianow icie, że p o w staje o b u stro n ­ n a przynależność do siebie, vjexelseitig e A n g e h ö rig k e it obydw u su b stan cji, podobna do tej, jak ą pociąga za sobą zw iązek m a ł­ żeński, k tó ry z dw ojga ludzi czyni una саго 46.

W ja k i sposób do k onu je się to połączenie su b sta n c ji Bożej z su b sta n c ją p rz y b ra n y c h dzieci Boga czyli jej w szczepienie w stw orzenie? W yw ody S ch eebena nie są w tej części ani zw ięzłe an i p rz e jrz y ste z pow odu pow tó rzeń i n ieisto tn y c h d y ­ gresji. D la jaśniejszego zobrazow ania jego m y śli zostan ą one sprow adzone do d w u pu n k tó w : nap rzó d om ówione będzie istn ien ie i n a tu ra tego połączenia obydw u su b stan cji, potem

zaś jego przym ioty.

Istn ien ie takiego połączenia su b sta n c ji Bożej ze stw orzeniem d ostrzega S cheeben w dw u k ieru n k a ch : poprzez D ucha św: oraz poprzez Syna. Połączenie D ucha św. ze stw orzeniem jest

44 dz. cyt. nr 844.

45 dz. cyt. nr 846. W yraz „V e r e i n ig u n g ” n a leży tłu m a czy ć jako „p ołą­ c z e n ie ”, a n ie jako „zjed n o czen ie”. W y n ik a to zarów n o z w y ja śn ia ją c y c h słó w ■— k o llesis, c o p u la t io ■— jak i z ca ło śc i Teorii.

46 dz. cyt. nr 846. M y s t e r i e n m ó w ią o o b u stro n n ej i w z a je m n e j p rzy ­ n a leżn o ści w p a ra g ra fie 30,3.

(21)

jego zam ieszkaniem w duszy uśw ięconej przez łaskę oraz jej opieczętow aniem przez D ucha św. P ołączenie S y n a Bożego z duszą jest n ato m ia st duchow ym m ałżeń stw em i zaślubinam i m iędzy duszą a S ynem Bożym.

Za n a jb a rd zie j k lasy czn y arg u m e n t, locus classicus, z P is ­ m a św. zarów no na to, że istn ieje w spom niane połączenie su b ­ sta n c ji Bożej ze stw o rzen iem czyli su b sta n c ja ln a w spólnota z Bogiem, su b sta n tie lle G em ein sch a ft m it G ott, ja k rów nież na to, że m a ono c h a ra k te r zam ieszkania D ucha św. w stw o rze­ n iu jak o św iąty n i, uw aża Scheeben 1 K or 6,17— 19: św. P a w e ł bow iem „pow iedziaw szy o kollesis z Bogiem, bezpośrednio po­ te m przechodzi do pojęcia św ią ty n i Ducha św.; przez co to po­ łączenie o kazuje się tego rodzaju, że stw orzenie je s t s u b sta n ­ cjaln ie napełnione przez wyższy, d uchow y i św ięty p ierw ia ­ s te k ” 47. T akie b ezpośrednie przejście — sądzi Scheeben — je s t m ożliw e ty lk o dlatego, że kollesis z Bogiem jest w cytow a­ n y m m iejscu ty m sam ym co zam ieszkanie D ucha św. Odw o­ łu je się tak że do p o k rew n y c h m iejsc P ism a św.: 1 K or 3, 10— 17 oraz 2 K or 6,17.

„ S u b sta n c jaln e zam ieszkanie bóstw a w człow ieczeństw ie w zględnie w stw o rzen iu w ogólności, jest w P iśm ie św. p rz e d ­ staw ione... jako opieczętow anie i nam aszczenie ciała D u­ chem św. albo w łasn y m duchem Boga. W yrażen ia „opieczęto­ w a n y ” i „nam aszczenie” o k reśla ją zam ieszkanie jako u dziele­ nie bóstw a i jego połączenie z św iąty nią, czyli jako pew nego ro d zaju przyczynow ość form alną, eine gew isse In fo rm a tio n ” 48. Pism o św. m ianow icie „p rzedstaw ia D ucha św. jako pieczęć (sfragis), k tó ra nie ty lk o się na nas o db ija albo .pozostaw ia na nas odcisk ale rów nocześnie jest nam nałożona jako oz­ doba; i jak o nam aszczenie, Salbe, k tó re nie tylko udziela n am sw ej w onności, ale tak że samo w nas p rze n ik a i nas prze- p a ja ” 49. T aką n a u k ę o d n a jd u ją O jcow ie greccy — i

Schee-47 dz. cyt. nr 850: „A us d iesem C harakter der V erein igu n g... M y s t e r i e n o m a w ia ją za m ieszk a n ie D u ch a św . jak o p o d sta w ę n a szeg o d ziecięctw a B ożego w p a ra g ra fie 30,2.

48 dz. cyt. nr 852. 49 dz. cyt. nr 853.

(22)

[21] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 5 3

b en — w 2 K or 1,22; w Ef 1,13— 14 oraz w Ef 4,30. Zam iesz­ k an ie D uch a św. i opieczętow anie D uchem św. są n a j­ w ażniejszym i i n a jb a rd zie j zasadniczym i pojęciam i, n a k tó ­ ry ch Scheeben opiera nie ty lk o swe tłu m aczenie narodzenia z Boga p rzy b ra n y c h dzieci Bożych, ale n a w e t ich zaślu ­ bin z S ynem Bożym. A lbow iem w edług O jców greckich — pisze —· „D uch św. jest p ośred n ikiem su b sta n c ja ln ej jedności w zględnie rzeczow ej stro n y m isty czn ych zaślubin, V e rm ä -

lu n g ” 50. „C om m unicatio (koinonija) S p iritu s S a n cti (2 K o r 13,

13) w spólnota D ucha św .” jest d la niego „n ajm ocn iejszym w y ­ rażeniem , d er p räg n an teste A u s d r u c k ” n a o kreślenie n a tu ry narod zin z Boga oraz zaślubin z S y nem Bożym 51: W szak „m ocą su b stan cjaln eg o zam ieszkania D ucha Bożego stw orzenie osiąga w spółposiadanie tego sam ego ducha, k tó ry m ży je Bóg i tą drogą zostaje podniesione do najściślejszej w spó ln o ty i podo­ bień stw a bytow ego, des Seins, z B ogiem ” s2.

M istyczne zaślu b in y p ełn ią p odw ójną rolę w teo rii Schee­ bena. Słu żą n ap rzó d do bliższego o k reślen ia n a tu ry tego udzie­ lenia su b sta n c ji stw orzeniu, n a k tó ry m polega zrodzenie p rz y ­ b ra n y c h dzieci Boga. Do sto su n k u w zajem n ej przynależności, ja k i zachodzi m iędzy m ałżonkam i, m a trim o n iu m c o n su m m a tu m uciek a się Scheeben, by określić specyficzny c h a ra k te r udzie­ lenia su b sta n c ji B o ż e j53. „Na s k u te k ... w prow adzenia i p rz y ­ w łaszczenia su b stan cji, eine S e n k u n g u n d A n e ig n u n g der

S u b sta n z, su b sta n c ja ln a w spólnota m iędzy Bogiem a duszą

w łasce posiada całą rzeczyw istość i p ełne znaczenie m a trim o ­

n iu m co n su m m a tu m oraz najściślejszego i najdoskonalszego

50 dz. cyt. nr 858. 61 dz. cyt. nr 852.

52 dz. cyt. nr 852. R olę D u ch a św . w zrod zen iu p rzy b ra n y ch dzieci B o ży ch S ch eeb en w n a stęp u ją cy sp osób w ią ż e z w ła sn o śc ią osob ow ą trzeciej o sob y B ożej; T rzecia o sob a B oża je s t su b sta n c ja ln y m tc h n ie ­ n iem , O d e m , B oga O jca. D la teg o w ła ś n ie w n iej su b sta n cja B oża o b ja ­ w ia się jako s e m e n d i v i n u m , c z y li v e h i c u l u m zrod zen ia d zieci ad o p to ­ w a n y c h , p och od zące od B oga i p r z e k a z y w a ln e stw o rzen iu . Dz. cyt. nr 856.

(23)

przyłączenia d uszy do Boga jako do jej głow y; chociaż dla zaznaczenia duchow ego c h a ra k te ru tego sto su n k u uży w a się zw ykle nazw oblubieniec i o b lu b ienica” 5i. S cheeben nie m ów i w y raźn ie w ty m tekście, z kim dusza w chodzi w sto sun ek m ałżeńskiej przyn ależn ości w n a stę p stw ie zrodzenia z Boga; z k o n te k stu w y nika, że z ty m Bogiem, któ reg o su b sta n c ję otrzy m u je. W ykazano już w yżej, że udzielenie su b sta n c ji Bo­ żej naro dzo n y m z Boga je s t zam ieszkaniem D ucha św. S tąd p rzy ją ć trzeb a, że m ałżeństw o m istyczne zaw iązuje się m iędzy duszą w łasce a D uchem św.

M istyczne zaślu bin y i to w łaśn ie z Synem Bożym służą z kolei dla w y ja śn ie n ia „w ew nętrznego, organicznego zw iązku dziecięctw a z adopcji z odw iecznym sy n o stw em ” 55. R ealizacja naszego p rz y b ra n ia przez Boga o b ejm u je m ianow icie dw a sk ład n ik i: zrodzenie z Boga oraz zaślu b in y z S ynem B o ż y m 50. Chociaż pow iązanie zaślu bin ze S y nem Bożym z p rzy b ra n ie m za dzieci Boże jest isto tn y m sk ład n ik iem teorii, Scheeben nie p rzy tacza n a jego p oparcie św iadectw P ism a św. an i Ojców; ogranicza się do ogólnego stw ierdzen ia: „w łaśnie ta k to p o j­ m ow ali Ojcowie, gdy dziecięctw o stw o rzen ia przed staw iali jako uczestnictw o w sy n ostw ie S ło w a”, 57. P rz eb y w a n ie S y n a Bo­ żego w nas, In e x is te n z des Sohnes G ottes in uns, jest w edług ty ch że O jców w łaściw ą podstaw ą, G rund, tego uczestnictw a.

L ogiczny c h a ra k te r i pow iązanie n u m e ru 846 z 847 H a n d ­

buch w sk azuje dow odnie na to, że rów nież p rzeb y w an ie w nas

S y n a Bożego posiada całą rzeczyw istość i pełne znaczenie m a -

trim o n iu m co n su m m a tu m . F a k tu su b stan cjaln eg o zam ieszka­

nia w nas S y n a Bożego, Scheben nie potrzebow ał dowodzić, jako ogólnie zn an ej p raw d y . S ch em at jego rozum ow ania jest jed n a k n a stę p u jąc y : p rzeb y w an ie S y n a Bożego w nas jest d u ­ chow ym i zaślubinam i; zaślu b in y są najdo sk on alszą postacią

54 dz. cyt. n r 846.

55 dz. cyt. nr 847. N a m isty c z n e m a łżeń stw o d u szy z S y n e m B ożym p o w o łu ją się ta k ż e M y s t e r i e n § 30,3,

56 dz. cyt. n r 852. 87 dz. cyt. nr 847.

(24)

[ 2 3 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 5 5

adopcji; d latego „przez m ałżeństw o z S ynem Bożym rów nież usynow ienie nas przez Boga o kazuje się w p ełn y m b la sk u ” 38. S cheeben dowodzi, i to w nioskow aniem teologicznym , ty lk o ostatniego e ta p u przytoczonego rozum ow ania w n a stę p u jąc y sposób: z nazw y i pojęcia dziecięctw a z adopcji w y nik a, że ce­ lem u synow ienia nas przez Boga je st w prow adzenie nas na m iejsce rodzonego S yna. N ajdoskonalsza adopcja d o kon u je się w śród lu dzi przez m ałżeństw o: ono bow iem pociąga za sobą nie ty lk o p raw n e, ale tak że su b sta n c ja ln e usynow ienie, su b sta n ­

tie lle E inbindung. U synow ienie nas przez Boga jest w ięc m a ł­

żeństw em z Synem ' Boga i zarazem najdosk o nalszą postacią a d o p c ji59.

W praw dzie bez w yraźn eg o dow odu pozostał pierw szy, w y j­ ściow y etap om aw ianego rozum ow ania, ale stało się ta k w i­ docznie dlatego, że dla Scheebena każde insertio, to jest w pro­ w adzenie su b sta n c ji Bożej w stw orzenie — więc nie ty lk o za­ m ieszkanie D ucha św. ale i S y n a Bożego — m a nie ty lk o po­ dobieństw o, Analogie, ale rów nież pełn e i całkow ite znaczenie

m a trim o n iu m c o n s u m m a tu m 60; o m ałżeń stw ie duszy z S ynem

Bożym ro zp raw ia bow iem w ty m sam y m kontekście, w k tó ­ ry m w yw odzi, że udzielenie su b sta n c ji Bożej, a zatem zam iesz­ kan ie D ucha św., m a p ełn e znaczenie takiego m ałżeństw a. Do­ w odem z P ism a św. n a to jest zaś 1 K o r 6, 16— 17 „w k tó ry m A postoł w y ra ź n ie w y jaśn ia, że przez kollesis stw o rzen ia z Bo­ giem sta je się ono praw dziw ie jed n y m D uchem ta k , ja k ad-

haerens m e re tric i u n u m corpus e ffic itu r ” ei

Istn ien ie d w u zaślub in m ałżeńskich duszy z S yn em Bożym

58 dz. cyt. n r 847.

59 dz. cyt. nr 847. S ch eeb en n ie w y ja śn ia , co n a le ż y ro zu m ieć p rzez su b sta n c ja ln e u sy n o w ie n ie zięcia lu b sy n o w e j. P o ję c ie su b sta n cja ln eg o u sy n o w ie n ia , s u b s t a n t i e l l e E in b i n d u n g , tak jak b rzm i w y d a je s ię p o ­ zb a w io n e ro zu m n eg o sen su , a n a w e t w e w n ę tr z n ie sp rzeczn e. Z n a czy ­ ło b y b o w iem , że n a zięc ia i sy n o w ą p rzech od zi su b sta n cja ln a , b y to w a część sto su n k u sy n o s tw a , a n ie ty lk o p raw n a: co je s t m e ta fiz y c z n ie n ie m o ż liw e .

60 dz. cyt. nr 846. 61 dz. cyt. nr 846.

(25)

oraz d uszy z D uchem św. nie ulega żadnej w ątpliw ości i s ta ­ now i jed en z isto tn y ch sk ład n ikó w teorii: jedne i d ru g ie za­ ślu b in y są często i w y raźn ie w toku w y k ła d u przez Scheebena w ym ien ian e. N apróżno jed n a k szu k alib y śm y jasnego określe­ nia ich roli i w zajem nego sto su n k u m iędzy nim i. M ożna n a ­ w e t w ątp ić czy Scheeben m iał całk iem jasn y pogląd w tej spraw ie: g dy b y go m iał, b y łb y chyba w y raźn ie postaw ił zagad­ nien ie i podał rozw iązanie oraz nie b y łb y bez szczególnego po­ w odu w y m ien iał obydw u zaślu b in obok siebie, ja k g dyby ich znaczenie dla teo rii było id entyczne. N a podstaw ie tek stó w rozrzu co n y ch w różn ych u stęp ach w z a jem n y stosunek m iędzy obydw u zaślu b in am i m isty czny m i jest n a stę p u jąc y :

W zaślu b in ach duszy z D uchem św. dokonuje się ud ziele­ nie stw o rzeniu Bożej su b sta n c ji D ucha św., czyli zrodzenie p rz y b ra n y c h dzieci Bożych, n ato m iast w zaślubinach duszy z S ynem Bożym d o konuje się adopcja, czyli p rzy b ra n ie stw o­ rzen ia za dziecko przez Boga. M istyczne m ałżeństw o z Synem B ożym p ełn i fu n k cję tłu m aczącą naszą adopcję przez Boga dlatego, że rów nież „m iędzy ludźm i najdoskonalsza adopcja do ko n u je się przez m ałżeństw o z sy nem jakiegoś o jca” 62. P rz y ty m m istyczne zaślu b in y z D uchem św. są zasadnicze i p ierw o tn e, a zaślu b in y m isty czne z Synem Bożym są w tó rn e i w y n ik a ją z zaślu b in z D uchem św. albow iem w ty m m i­ sty czn y m m ałżeń stw ie S y n a Bożego ze stw orzeniem D uch św., u dzielon y stw orzeniu, p ełn i fu n k cję ręk o jm i oblubieńczej m i­ łości oraz: „p o śred n ik a su b sta n c ja ln ej jedności w zględnie rze ­ czowej stro n y tego m istycznego m ałż eń stw a ” 63. Je d n e i d r u ­ gie zaślu b in y są dla teo rii konieczne, gdyż bez zaślub in z D u­ chem św. nie m ożna zrozum ieć Scheebenow ego ujęcia zrodze­ nia z Boga, a bez zaślubin z S ynem Bożym jest w ykluczone zrozum ienie teo rii naszej adopcji przez Boga.

W ty m , co do tąd o n a tu rz e naszego zrodzenia z Boga po­ w iedziano, należy zauw ażyć co n astęp u je: W praw dzie Scheeben s ta ra się z w ielk im w y siłk iem w ykazać, że zrodzenie z Boga

62 dz. cyt. nr 847. 63 dz. cyt. nr 858.

(26)

[ 2 5 ] Z A G A D N I E N I E W E W N Ę T R Z N E J N I E S P R Z E C Z N O Ś C I 2 5 7

p rzy słu g u je n a m w m ożliw ie n a jp e łn ie jsz y m znaczeniu, okazało dzie S cheeben ograniczy ł się do stw ierd zen ia, że nie je s t ono się ono je d n a k zrodzeniem w niew łaściw y m znaczeniu. W praw - zrodzeniem n a tu ra ln y m , ta k im ja k zrodzenie S y n a Bożego z Boga O jca i zrodzenie nasze z naszy ch rodziców , ale m u si być w rzeczyw istości u zn an e za ta k sam o niew łaściw e, ja k w nie­ w łaściw ym znaczeniu udzielenie su b sta n c ji d okonuje się w m ał­ żeństw ie.

Z tego, co d o tąd pow iedziano, w idać, że te o ria S cheebena opiera się n a n a stę p u jąc y c h ró w n an iach: „zrodzenie z B oga” ró w n a się „u d zieleniu su b sta n c ji B ożej”, a to ró w n a się „m ał­ żeń stw u z D uchem św .” , k tó re z ko lei je s t zam ieszkaniem D u­ cha św. T en szereg ró w n a ń staw ia Scheeben w w idocznym celu, b y w ykazać, że jesteśm y nie ty lk o adoptow ani, ale i zrodzeni z Boga. N ie zauw ażył jed n a k tk w iącej w nim anty nom ii, k tó ra teo rię jego poczynając od sam y ch podstaw w ik ła w sprzeczności i pozbaw ia rozum nego sensu. W szak, m ocą p rz y ję ty c h rów nań, zrodzenie z Boga jest m ałżeń stw em m isty czn y m z D uchem św., a m ałżeństw o je s t najdoskonalszą p ostacią adopcji — w edług w łasnego w y zn an ia Scheebena. W obec tego sprow adzenie zro­ dzenia z Boga do zaślu bin jest ró w n ow ażn e sprow ad zeniu go do adopcji; tym czasem cała te o ria zm ierza do tego, b y w y k a ­ zać, że zrodzenie z Boga je s t czym ś w ięcej niż adopcja. P o n ie ­ w aż nie w idać żadnego sposobu u su nięcia tej antyn om ii; pon ie­ w aż po w tó re dotyczy ona p od staw teo rii — trz e b a z koniecz­ nością w nioskow ać, że Schebenow a teo ria łask i u synow ienia jako całość je s t pozbaw iona rozum nego sen su i nie może słu ­ żyć za narzęd zie do ro zw iązyw ania teologicznych problem ów . K lucza do zharm onizow ania n a u k i św. P aw ła, p o d k reślającej naszą adopcję z n a u k ą św. Ja n a , kład ącą nacisk na zrodze­ nie z Boga, Scheeben n ie s te ty nie dostarczył. K lucz te n m uszą dopiero teologow ie znaleźć.

A by m ieć głębsze i pełniejsze pojęcie o tym , ja k sobie w ła ­ ściw ie S cheeben p rzed staw iał nasze zrodzenie z Boga, należy jego teo rii postaw ić k ilk a p y ta ń k tó re się n a rz u c a ją szuka­ jąc e m u p raw d y czytelnikow i, k tó ry c h jed n a k Scheeben sam sw ej teo rii nie postaw ił.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla dodatniej liczby naturalnej n znaleźć wzór na największą potęgę liczby pierwszej p dzielącą n!4. Rozłożyć na czynniki pierwsze

Pokaż też, że powyższe twierdzenie nie działa w drugą stronę, to znaczy znajdź ciąg {a n } który nie jest zbieżny, chociaż {|a n |}

Czy nie przeczy to tezie, że pierwszy wyraz ciągu nie może mieć wpływu na

23. Dana jest liczba rzeczywista a. Niech P będzie dowolnym punktem wewnątrz czworokąta wypukłego ABCD. Udowod- nij, że środki ciężkości trójkątów 4P AB, 4P BC, 4P CD, 4P

Podaj przyk lad grafu, kt´ory nie jest p

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Niech X, Y, Z będą afinicznymi

Rozwiązania należy oddać do piątku 15 lutego do godziny 14.00 koordynatorowi konkursu panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty 16 lutego.