M 2 4 . Warszawa, d. 11 Września 1882. T o m I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA“
W W arszaw ie: rocznie rs . 6 kw artalnie „ 1 kop. 50 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 7 „ 20 k w artalnie „ 1 „ 80.
Komitet Redakcyjny stanowią: P. P. Dr. T. Chałubiński.
J . A leksandrowicz b. dziekan Uniw., mag'. K. Deike, Dr.
L. Dudrewicz, mag. S. K ram sztyk, mag. A. Ślósarski.
prof. J. Trejdosiewicz i prof. A. W rześniow ski.
Prenumerować można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.
A d r e s R e < l a k o y i : P o d w a le Nr. XI
Glinka, glina ilasta, gl. m arglow ata, glina piaszczysto-w apienna, gl. m amutowa, gl.
dyluw ijalna, popielatka, borowina, rędzina, glej — czy lóss?
p r z e z
^ L . ^ D M O W S K I E G O ,
J u ż sam a ta k pow ażna liczba term inów w ielkie znaczenie w yrażanej przez się rzeczy w skazyw ać p o w in n a ; jak o ż w szystkie one służą, do określenia zw ierzchniego pokładu ziemi, gdzie najściślejsze połączenie i u sto su n k o w a n ie głów nych składow ych części sko ru
py ziem skićj, a m ianow icie przew ażnie gliny w połączeniu z k rzem io n k ą w postaci subtel
nego p ia s k u i w apnem , w postaci jego węglanu, w y tw o rz y ły u ro d zajn ą glebę, stano w iącą nąj- pożądańszy w y zy sk dla rolnictw a. A je d n a k cala ta obfitość n o m e n k la tu ry zdaje się stw ier
dzać praw dziw ość znanego przysłow ia o od
w ro tn y m sto su n k u m ięd zyliczbą sług, a o trzy m y w a n ą od nich korzyścią, g d y źle obsłużeni z g ra ją sw ojskich posługaczy, u siłu je m y j ą pom nożyć j a k za sm utnój pam ięci pańszczy
źn ian y c h czasów, jeszcze óbcym we w łaściw ą sobie lib e ry ją p rz y b ra n y m drabem . Bo, p y ta m się, j a k w y g ląd a w tój długićj lita n ii te rm i
nów ów świeżo p rz y w o łan y p rzybysz loss,
coraz to częściój z w łaściw ą sobie b u tą n a k a r tach naszych dzieł p rzyrodniczych się rozpo
ścierający?
R ad b y m je d n a k na w stęp ie zi'zucić z siebie zarzu t przesadzonego puryzm u , ja k i d o tk n ął nied aw n o w alczących przeciw ko im m a try k u - lacyi tram w a jó w , a k tó re w raz z całym przy- borem n ab y tk ó w zachodniój k u ltu ry , czy to daw niejszych ja k : kocz, k areta, czy now szych jak. wagon, tender, p latfo rm a i t. p. bez wielkiój szkody dla ję z y k a ostać się m ogą.
O w szem , ta c y n a trę tn i przybysze często b a r
dzo świadczyć m ogą o żyw otnćj en erg ii pol
szczyzny, k tó ra w yciskając n a nich w łaściw e sobie piętno, dobrze im zasłużony in d y g ien at nadaje: ktob y np. w ta k zesłow iańska b rzm ią
cych w yrazach, ja k pielgrzy m lub proboszcz, czy ja łm u ż n a lub paso rzy t, w ędrow ników z pod łagodnego nieba A uzonii lub H ellady, gościńcem przez N iem cy prow adzącym p rzy byłych, chciał dopatryw ać? Tem m niej uzasa
dni o nom a n aw et zgoła śm iesznem by łoby
usiłow anie spolszczać naukow e i poniekąd k o
sm opolitycznego c h a ra k te ru term in y . To też
n ik t z trzeźw y m poglądem nie ta rg n ie się na
n iety k aln o ść nazw czy to gieologicznych o k re
sów, czy odrębnych górutw orów , a godząc się
bezw arunkow o n a u p ra w n ien ie całego szeregu
D ew ońskich czy S y lu rsk ic h , D y jaso w y c h czy
T ryjasow ych, Bo-, M ijo- czy P lijoceniczn ych
3 7 0 W S Z E C H Ś W IA T . Nb 2 4 .
okresów , n ie m ożem y rów nież odm ówić go
ścinności, ja k k o lw ie k obco dla naszego u c b a brzm iącym : m olasom , lijasom , oolitom , k aj- prom , ceclisztejnom i t. d.
Lecz całkiem m a się rzecz inaczój z ow ym u trap io n y m in tru ze m , k tó r y j ak k o lw iek w m o
w ie naszój posiada dość liczną, od w spólnego źródłosłow u niem ieckiego losen pochodzącą parentelę, j a k np. lóźnie, lóźay, lózak, zlózo- w aó i lasow ać (w apno się lasu je), w łasnój swój p ostaci żadną m ia rą nie da w m iejscow e p rzy b ra ć b arw y . C hociażbyśm y u p rz ątn ęli z fry z u ry w s trę tn y n am d w u k ro p k o w y harcap, a podw ójne po ły fra k a podcięli n a sposób b a r
dziój jed nolitó j k u rty , to i t a k n a w e t przeo
b rażo n y w y stą p i on ja k o los — in n y obcy przybysz, k tó ry w y p a rł z u życia n asz ą s ta ro sło w iań sk ą dolę. Z re sz tą chociażby śm y się nie potrzebow ali ra ch o w ać z t ą n ie p rz e p a rtą przeszkodą, czy podobna dozwolić, ab y m ow a k ra ju posługiw ać się m ia ła obcym w yrazem dla oznaczenia gleby, k tó ró j on n ieg d y ś m ia
no spichrza E u ro p y zaw dzięczał, a choć o b e
cnie t a sław a siln ie podk o p an ą została, a od
k ąd A m e ry k a sąsiek i teg o spichrza aw em zbożem zasypać z a g ra ż a — da wne hasło, że „sy
cim y zam orskich ludów głody" je d y n ie do p o ety ck ic h p rzechw ałek należy, zaw sze j e d n a k roln ictw o nie p rzestało uw ażać się za głów ną p o d staw ę naszego b y tu . P raw d z iw ie b y łab y to now a p so ta złow rogiój fatalności, k tó ra ju ż ra z uposażyw szy nasz ję z y k łaciń skim h o n o re m dla oznaczenia głów nój dźwi
gn i dodatnich czy u je m n y c h czynów n a ro d u szlacheckiego, jeszcze glebie, sk ą d nasze zie- m iań stw o czerpie głó w n e sw e zasoby, nazw ę gicrm ań sk ieg o a u to ra m e n tu n arzucićby m iała.
D a B óg, że nie p rz y jd z ie do tój ostateczno
ści i u siłow ania w prow adzenia t a k obco w y glądającego przy b y sza, b y on n a dobre m iał się rozgościć w nauce, trw a łe g o s k u tk u o trz y m ać nie m ogą. Zachodzi t u w szakże innego rodzaju niedogodność, pochodząca z niezw y- kłój obfitości sw ojsk ich term in ó w , n am n o żo n y c h dzięki conajm niój nieoględnój gorliw o
ści naszy ch uczonych, p ra g n ą c y c h ze swój stro n y zalecić ta k ą nazw ę, k tó ra b y w edług ich m niem ania rzecz sam ą najbliżój określać m ogła. S podziew am się, że zw rócenie u w a g i n a tę niedogodność n ie będzie p o czy tan e za zbyteczną i przesadną obaw ę i to ośm iela m ię do ponow nego w yp ow iedzenia sw y c h u w a g
w p rzekonaniu, iż one znajdą uw zględnienie w oczach każdego, k to po jm uje j a k często grzechy niedbalstw a i zbytecznój gorliw ości w n u rta c h sw ych się sp o ty k ają.
J a k ż e poradzić sobie w ty m kłop otliw ym w yborze m iędzy term in am i, liczbę półtu zin a dobrze p rzekraczającem i? Z daw ałoby się, iż nić p rzew odnią w ty m względzie p o w in n a n a
su n ąć po trzeb a liczenia się z pospolitą m ow ą i w pro w adzen ia do ję z y k a tak ieg o term in u , k tó ry b y prócz uw zględnienia w y m ag a ń n au k i m iał szanse rozległego rozpow szechnienia, ja k o w yo brażający pojęcie zby t w ielkiego, choć pow szedniego znaczenia. T ru d n o bow iem przypuścić, ab y n aród w yłącznie rolniczy nie posiadał w swój m ow ie n azw y dla gleby, łą - czącój w sobie nąjbardziój po żądane w w y zy sk iw aniu p rzy m ioty . To też nie b ra k takiój nazwy, ale raczój ich mnogość, zaściankow a, ż e ta k się w yrażę, rozm aitość sta n ę ła na zaw a
dzie zgodzeniu się n a je d n ę i d ała pocliop lu dziom pióra do tw o rzen ia term in ó w bardziój odpow iednich w ed łu g ich pojęcia w y m ag a
niom n au k i, bez w zględu, czy one m ogą liczyć n a p raw o o b y w a te lstw a w potocznej m owie.
O tóż n ieprzesądzając naukow ój ich doniosło
ści, śm iem w nosić, iż sam a ich d w u w y razo - w ość u tru d n iła b y ich rozpow szechnienie, a to tem bardziój, jeżeli przyjdzie robić w ybór m iędzy np. g lin ą m am u to w ą lub d y lu w ijalu ą, brzm iącem i zb y t scyjentyficznie, gliną ilastą lub m arglow ą, ja k o nied ostateczn ie pojęcie określaj ącem i, gdy te rm in glina piaszczysto- w apienna, ja k k o lw ie k w olny od teg o za rzu tu , z b y t je s t złożonym , ab y m ógł w ejść w po to
czne użycie. Je ż e li więc w szy stk ie te rm in y złożone, dla w zględów p ra k ty c zn y ch odpaść m uszą, p ozostaną w y ra z y pojedyńcze dotąd w ro zm aity ch okolicach k ra ju używ ane. Z ty ch n ąjbardziój rozpow szechniony w yraz g lin ka, ju ż przez to sam o pojęciu g ru n tu odpowiedzieć n ie m oże, iż term in em ty m w n au ce po łącze
n ie m etalu g lin u z tlen em oznaczać się zgo
dzono. P ozo staw iw szy prócz teg o n a uboczu w yrazy borow ina, popielatkó, i t. p. ja k o zby t w y jątk o w eg o , zaściankow ego ch a ra k te ru , bę
dziem y m ieli do w y b o ru m iędzy dw iem a ogól
niejszego rozpow szechnienia nazw am i: rędzina i glój, z k tó ry c h k ażda m a za sobą równój do
niosłości p oparcie. T rzeba je d n a k przyznać,
że pod w zględem u sto su n k o w an ia sk ład ow y ch
części zachodzi pom iędzy niem i pew n a ró ż n i
M 2 4 . W SZ EC H ŚW IA T. 371
ca: glój każe przypuszczać przew agę gliny n a d in n em i składnikam i, co stw ierd za się św iadectw em słow nika O rgelbranda, gdzie odpow iednie w yjaśnienia ludzie facbow i do
brze z tra k to w a n y m przedm iotem obeznani, daw ali. T am pod w yrazem glćj czytam y:
„ziem ia g liniasta, w którój składzie więcój j e s t g lin y niż piasku i w apna; w czasie w ilgo
tn y m tw o rzy zw ięzłą, k le jk ą i nieco przylega
ją c ą do p ługa m asę, w suchym zaś tw ard n iej e i tw o rz y b ry ły " . Z a w yrazem je d n a k glej p rz em an ia n iety lk o je g o rozpow szechnienie, zw łaszcza n a R usi, a m ianow icie n a W o ły n iu i w G alicyi, ale bliskie fonetyczne pow inow a
ctw o z całym szeregiem w yrazów w języ k a ch aryjskiego szczepu, ja k angielski clay, fra n cusk i la glaise, dolno-niem . k lay th o n , dolno sask i klegg, hollend. kley, niem ów iąc ju ż o p obratym czych : serbsko-łużyckiem glonza, glinza, przechodzące w glen, czeskie slin, w ów czas, g d y dla rędziny L inde cy tu je je d y n y ty lk o rów noznaczny w ro sy jsk im ję z y k u ruczew ina. A le w y raz ręd zin a prócz bardziój zbliżonego do pojęcia niem ieekiego lóssu zna
czenia, przyczem stosow nie do przew agi j e dnego lub drugiego sk ład n ik a rozróżniają cięższą lub le k k ą rędzinę, m a jeszcze za sobą ja k o w y raz pochodzenia m ałopolskiego wcze
śniejsze piśm ienne użycie, ja k tego dowo
dzi w iersz J a c k a P rzy b y lsk ieg o w tłu m a czeniu R a ju utraconego (106J): „Ju ż n a E d eń -
skich rę d zin znajduję się brzegu" i cały szereg przyw odzonych przez L indego c y ta t („kałuża p ełn a rędzinnego bło ta z Ossol.“ str. 2).
Z re sztą chociażby tu n aw et zbyw ało na ścisłój odpow ieduiości n aukow em u pojęciu lub pow szechności użycia w y ra zu , pow inienby n a s zachęcić p rz y k ła d ta k często niewolniczo n aślad o w an y ch N iem ców , któ rzy te rm in w ła
ściw ie u ż y w an y w nizinie górnego R enu, za- w artój m iędzy kraw ędziam i W ogiezów i C zar
nego L a su , a w in n y ch m iejscow ościach ozna
czany przez w y ra zy L eh m lub L e tte n , uogól
n ili do n az w y pow szech n ó j, rozciągając j ą n a w e t do k ra in pozaeuropejskich, ja k np. n i
z in y C hińskiój. M ialożby usiłow anie do w pro
w adzania w użycie sw ojskich w yrażeń trz y m ać się n a s je d y n ie w dziedzinie p olityki, ja k
to odgrzebanie jednodźw ięcznego orędzia w skazuje, a odw ieczną naszą k arm ic ie lk ą rę dzinę lub glej złotodajny, k tó re za byle ja k ą koło siebie p racę z ta k ą niew yczerpaną hojno
ścią się w ypłacają, pozw olim y w yprzeć z do
brze zasłużonego stan o w isk a m odnym po stę
powcom, lub co gorsza d um nie w y stęp ujące
m u pod sw ym k u l tu r treg ie r skini sztan darem obcemu przybłędzie?
A te ra z zobaczmy, co m ów ią o rodow o
dzie tego dobroczynnego żyw iciela ro dzaju ludzkiego?
J u ż sam a okoliczność, iż form acyja ta zale
g a przew ażnie niziny, rozścielając się wzdłuż rzecznych strum ieni, k tó re toczą swe m ętn e jeszcze dziś uposażone w osadow y m atery ja ł w ody, pow inno w n iew ą tp liw y sposób w sk a
zyw ać n a proces u tw orzenia się tego rodzaju pokładów . Jeszcze w ym ow nićj św iadczy o tem u k ład w a rstw o w y n a m u łu i obecność szcząt
kó w organicznych, należących do fauny w y łącznie lądów ój bądź w postaci c h a ra k te ry sty czn y ch śliniaczków (succinea oblonga, p up- p a m u scarum i helix hispida), bądź w ko
ściach zaginionych g ruboskórych olbrzym ów , co podszepnęło Z ejsznerow i n adać fo rm acy i nazw ę g lin y m am utow ój. Nic więc dziwnego, że tw ó rca paleontologii C uvier, idąc za prze
k o n an iem uśw ięconem religijn em i tra d y c y ja - m i A syryjczyk ów , E g ip c y ja n i Żydów , a k tó r e n aw et zn alazły odgłos w Tim aiosie P la to na, ochrzcił okres w y tw o rzen ia się tój fo rm a
cyi od d ilim n m — potop — okresem d y luw i- ja ln y m . Ja k k o lw ie k obecna n a u k a wie aż nadto, iż dłu g o trw ałe i stale w je d n y m k ie
ru n k u działające p rzyczy ny w y w o łu ją zm ia
ny, k tó re niekouiecznie k ażą się uciekać do g w ałto w n y c h katak lizm ó w i że w ypełnienie takiój np. niziny L om bardzkiój, jeszcze w epo
ce czw artorzędow ej stanow iącój odnogę A d ry - ja ty k u , m ogło się dokonać osadem przyno
szonym przez ojca w ód lom bardzluch rzekę P o , p o siłk o w an ą przez sw e d opływ y i inn e pobrzeżne alpejskie potok i ').
’) Ktoby nie miał zręczności naocznie się przekonać, jaką, to ilość namułu niosą rw ące lombardzkie potoki, chociażby się przem ykając żelazną przecinającą je ko
leją od pogranicznej słowiańskiej Soczy (Isojizo), przez T agliam ento, Piave aż do wsławionej barkarolam i Bren- ty, ten rzuciwszy okiem na gieograticzną k artę zrozumie, dla czego każda z rzek przy swem ujśeiu zdobywa sobie kosztem morza coraz to rozrastające żuław y, począwszy od prastarego Nilu aż do ojca wód Nowego św iatu Mis
sisipi, w yścielającego sobie pomost w łonie zatoki Mek
sykańskiej. Okaże się naw et zbytecznem uciekanie się do plutonicznych teoryj w ahania się skorupy ziemskiej, w ce-
3 7 2 W S Z E C H Ś W IA T .
Ks
2 4 .Skądże nagle pow stać m ogła te o ry ja w y tw o
rzen ia się now szych g lin ia sty c h pokładów d rogą pow ietrznego n aw ian ia, teoi*yj a, k tó ra znalazła u m iejętn ie streszczony w y ra z n a p ierw szych k a rta c h tego pism a? („O p o w staw a n ń i gliny"
W szech św iat N -r 1). N iem a w ątpliw ości, że pow aga im ien ia je j tw ó rc y , zn ak o m iteg o gie- ologa b ar. v. R ich th o fen a, k tó ry dw u letn ią swą, podróżą w e w n ę trz u C hin słusznie za odkryw cę n ie p rz e b ra n y c h b o g ac tw tego k r a j u u w ażan y m być może, p o w in n a n ajzu p e ł
niej u sp ra w ied liw ić stro n n icze un iesien ie nie sam ych jed y n ie ro d ak ó w p o d ró żn ik a. G dy j e d n a k te n pogląd n ie ty lk o m ięd zy uczonem i dw u in n y ch przodow niczych n aro d ó w zacho
du nie zn alazł d o tą d u zn a n ia , a n a w e t w n ie m ieckich p od ręcznik ach b y w a p rz y jm o w a
n y m nie b ezw arunkow o lecz z pew nem za
strzeżeniem n iech to posłuży p o n iek ąd za u spraw ied liw ien ie śm iałości, z j a k ą a u to r n i
niejszego a rty k u łu , o p iera jący się n a d y le ta n cki ój raczej ciekaw ości niż n a zasobach g ru n - tow nój przyrodniczćj w iedzy, odw aża się w y powiedzieć w ty m w zględzie k ilk a u w a g w nadziei, że one w y w o ła ją d y s k u s y ją i po
budzą do ró ż n o stro n n eg o k w e sty i zbadania.
A choćby poglądy zn a k o m iteg o podróżnika nie d ały się u trzy m a ć, n ie uszczupli to b y n a j
m niej jeg o zasług n a polu p rz y sz ły c h m ięd zy n arodow ych korzyści, j a k nie uw łacza p a m ięci w ielkiego o d k ry w c y A m e ry k i K olum ba, p o m y łk a co do is to ty dokonanego przezeń
dzieła. (C. d. n.)
lu w yjaśnienia, dla czego g ruzy zburzonej przez A ttylę Akwiiei, zwykłego stanow iska rzym skiej floty, ba, naw et sam a klasyczna H ad ry a leży dziś o p arę godzin drogi od morza, którem u nazwę nadała. To też w cale niew e
sołe myśli m ącą oko widza, oglądającego z kampanilli S. M arka przesadnie upoetyzow aną lagunę, a której zmiany w czasie słabego odpływu przypom inają raczej plamy w strętnej ropuchy niż zmienność barw chameleo- na; w y starczy zw yczajny proroczy pessymizm, aby zde
tronizowanej królowej A dryatyku przepowiedzieć los jej poprzedniczki R aw enny.
') Allgemeine Erdkunde y. H ahn, H ochstedter und Pokorny 1881. Edycyja 3-cia, str. 467.
0 poGzątku i postępach paleontologii
przez I I u x J c y i i .
(Dokończenie.)
W y licza n astęp n ie Buffon pięć g ru p pom ni
ków (dow odów ), k tó re uw ażać należy za św iadków pierw szych w ieków n a tu ry ; w szy
stko to są fa k ty paleontologiczne.
1) N a pow ierzchni i w e w n ę trzu ziem i zn a jd u ją się m ałże i in n e m o rsk ie is to ty — a w szy stk ie ciała, w apiennem i n azyw ane, są utw orzone z ich okruchów .
2) B ad ając sk o ru p y i in n e p ro d u k ty m or
skie, k tó re się w ydobyw a z ziem i w różnych k ra ja c h E u ro p y , p rz ek o n y w am y się, że zn a
czna część g a tu n k ó w zw ierząt, do k tó ry c h te szczątki należą, nie istn ie je w cale w m o
rzach przyległych. T a k sam o w idzim y n a łu p k a c h i in n y ch sk ałach w znacznych głębo
kościach, odciski ry b i roślin nienależących do naszego k lim a tu i k tó re albo wcale ju ż nie istn ieją, albo istn ie ją ty lk o w południow ych krajach .
3) N a S y b ery i, j a k rów nież w różnych oko
licach północnych E u ro p y i A zyi zn a jd u ją się szkielety, kości, zęby słoniów , hipopotam ów i nosorożców w ta k w ielkiój liczbie, że trzeb a nab rać zupełnego prześw iadczenia, iż zw ie
rz ę ta te, k tó re dziś m ogą się sp otyk ać ty lk o w południow ych k ra ja c b , is tn ia ły niegd yś i n a lądach północnych. S zczątk i słoniów i in n ych zw ierząt lądo w y ch sp o ty k ają się bardzo blisko pod p o w ierzch nią ziem i, g d y ty m cza
sem m uszle i in n e szczątki is to t m orskich zn a jd u ją się zagrzebane w znacznój głę
bokości.
4) Szczątki, kości i zęby słoniów, ja k o te ż zęby hipopotam ów zn a jd u ją się n iety lk o w k ra ja c h pó łnocnych naszój półkuli, ale ta k ż e w północnych okolicach A m e ry k i, chociaż an i słonie an i h ip op otam y nie istn ie ją wcale n a lądach now ego św iata.
5) W środk u lądów, w m iejscach naj b a r
dziój oddalonych od m órz, zn ajdu je się n ie przeliczone m nóstw o m uszli, k tó ry c h w ięk
szość n ależy do rodzajów zw ie rzą t, is tn ie ją
cych jeszcze obecnie w p o łu dniow ych m o
rzach. N iek tó re znow u z nich nie m a ją nic
24. W SZ EC H ŚW IA T. 3 7 3
w spólnego z ro d zajam i żyjąccm i, do tego sto
p nia, że pew n e g a tu n k i zdają się zaginionem i i zniszczonem i z przyczyn dotąd nieznanych.
N ie będziem y dochodzić, do ja k ie g o stopnia te dow odzenia m ogą być słuszne; w y starcza ją one do uspraw ied liw ien ia tw ierd z en ia Buffo- na, że w pew nój danój epoce m orza zupełnie p o k ry w a ły lądy; że dalój, p ow staw an ie sk ał u tw o rz o n y ch ze sk am ieniałości w y m ag ało d a
leko więcój czasu, aniżeli tra d y c y je uśw ięcone, p rzeznaczają go n a w iek ziemi; że k lim a t bie
gunow y doznał ta k j a k i in n e k lim a ty stopnio
wego oziębiania; że w ielka liczba g atu n k ó w zw ierzęcych nie istn ie je ju ż dzisiaj wcale, a p rz e w ro ty gieologiczne m ają pew ien zw ią
zek z rozm ieszczeniem gieograficznem .
T e tw ierd zenia, te głów ne p u n k ty stan o w ią cały p lan paleontologii. Jed n eg o ty lk o p u n k tu brakow ało de uzu p ełn ien ia obrazu; W iliam S m ith odnalazł go w o statn ich latac h X V III.
w ieku. T en sk ro m n y m ierniczy (gieom etra), zm uszony z pow ołania sw ojego do ciągłego p rzeb ieg an ia A n g lii w ro z m a ity c h k ieru n k ach , k o rz y sta ł z w y jątk o w o sp rzy jających w a ru n ków , w ja k ic h znajdow ały się w ty m k ra ju p o k ła d y trzeciorzędow e, b y je zbadać s ta ra n nie i porów nać skam ieniałości, k tó re w sobie zaw ierały.
W iern e, d o k ład n e n iesłychanie jeg o obser- w acyje w y k ry ły tę praw d ę niew zruszoną, że każdy p o k ład zaw iera p ew n e skam ieniałości jerrm ty lk o właściw e; co więcój, że porządek, w ja k im leżą w a rstw y nacechow ane tem i sk a
m ieniałościam i, j e s t niezm iennie te n sam . To uogólnienie, ta p ra w d a w ielce w ażna, pręd
ko została spraw dzona i ro zciąg nięta do w szy stk ich części k u li z i em ski ój, dostępnych dla gieologów . D ziś opiera się ona n a w iel
kiój ilości obserw acyj i może być uw ażana za je d n ę z najlepiój u g ru n to w a n y c h praw d n a u k przyrod niczych.
O dkrycie w sp o m n ian e m iało dla gieołoga w ielk ą doniosłość. P o zw alało m u ono spraw dzić tożsam ość sk a ł jed n eg o w ieku, k tórych ciągłość b y ła p rz erw a n ą lub sk ład zm ieniony.
W ięk sz e jeszcze znaczenie m iało ono dla bijo- loga, bo dowodziło, że podczas olbrzym ich cyklów , zaznaczonych przez w ytw orzenie się ró żnych skał, isto ty żyjące ulegały n ie u sta ją cym przem ianom . N iety lk o bow iem p ierw otne g a tu n k i zaginęły całkow icie, ale nadto tw o
rz y ły się ustaw icznie now e w m iarę j a k ta m te w ym ierały.
Z atem dopiero w końcu zeszłego w ieku g ran ice paleontologii zostały ściśle zakreślone w k ie ru n g u gieologicznym i bijologicznym zarazem . S zkicując liisto ry ją dalszych p o stę pów, m ów ić będę o bijologii i w pływ ie paleon
tologii n a m orfologiją zoologiczną.
J a k skoro zostało uznanem n astęp stw o ga
tu n k ó w zw ierzęcych i roślinnych, pierw sze p y tan ie ja k ie się n astręczało zoologowi i bota
n ikow i było: ja k i zachodzi zw iązek m iędzy ga
tu n k a m i, k tó re po sobie n astęp ują? S tu d y ja poczynione przez C iw iera nad szczątkam i ko- p aln em i zw ierząt ssących, znalezionych w j a skin iach trzeciorzędow ej form acyi w M ont- m a rtre doprow adziły do odkrycia dw u w y
gasły ch g atu n k ó w czw oronogów kopytow ych:
A nop lo th eriu m i P alaeo th eriu m .
Doniosłój w artości m ato ry jały , k tó rem i rozporządzał C uvier, pozw oliły m u u tw o rzy ć sobie dokładno pojęcie o narząd zie k o stn y m i uzębieniu ty c h dw u typów , oraz porów nać ich budow ę z k opy to w em i dni naszych.
B ad an ia te p rz ek o n ały zarazem , że Anoplothe
rium , k tó re pod p ew nem i w zględam i przed
staw iało podobieństw o z jednój s tro n y do św iń, a z drugiój do przeżuw ających , — ró ż n i
ło się zarazem ta k w yb itn ie od ty c h dw u grup , że nie m ogło by ć pom ieszczonem w ża- dnój z nich. N ależało m u się raczój ja k ie ś po
średnie m iejsce, będące ty lk o łącznik iem m ię
dzy tem i dw iem a g ru p a m i ta k odm iennem i w faunie tegoczesnój.
T ak sam o rzecz się m iała z P alaeo th e riu m , k tó re służyło ja k o połączenie m iędzy sobą ta - pirów , nosorożców i ko ni. N astępn e p oszuk i
w ania dały szereg fak tó w tój samój treści.
N ajciekaw szem i naj dziw niej szem o d k ry ciem j e s t w y k azan ie w epoce mezozoicznój szeregu ty p ó w pośrednich pom iędzy p tak am i i gadam i, dw iem a k lasam i kręgow ców , ró- żniącem i się bardzo znacznie.
W faunie mezozoicznój przedział, ja k i je dzieli, j e s t całkow icie w yp ełn io ny z jednój s tro n y przez ptak i, k tó re p osiad ają c h a ra k te r y gadów , z drugiój zaś przez gady, k tó re m ają cechy ptaków .
W n aszych czasach g ru p a ry b , zw anych
szklisto-łuskie (G anoidae), je s t t a k różną od
d w ud yszny ch (D ipnoi), że n a tu ra liś c i u tw o
rz y li z nich d w a rz ęd y oddzielne,! ą je d n a k
3 7 4 W SZ E C H ŚW IA T .
JTs 24.
p o k ład y dew ońskie z a w ie ra ją ty p y , o k tó ry c h tru d n o byłoby pow iedzieć napew n o, czy n a leżą do jc d n y c b lu b drugich.
A gassiz w ciąg u długich i p ra co w ity ch b a
dań, ogłoszonych w r. 1833 do 1842 p rzy p u szcza, że is tn ia ł jeszcze innego ro d z aju zw ią
zek pom iędzy d aw n em i i no w em i fo rm a m i życia. Z au w aży ł on, że ty p y ry b n ajd a w n ie j
szych, p rz e d sta w ia ją b ard zo w iele cech. k tó re o d n ajd u jem y w zaro d k ac h ry b dzisiejszych i że n ie ty lk o u ry b , ale n a w e t u k ilk u grom ad b ezkręgow ych, posiad ający ch d łu g ą p aleonto logiczną h isto ry ją , fo rm y ty p o w e o statn ie są bardziój zm ienione, więcój w yosobnione, a n i
żeli form y p ierw o tn e .
F a k t w y k azan y przez prof. O w ena, że uzę
bienie u k o p y to w y ch i u ssąc y ch m ięsożer
n y ch z form acyi trzeciorzędow y ch j e s t zawsze zupełne, p o p iera ta k ż e pow yższą zasadę.
N iem niej cennem i w tój m ierze są obser- w acy je D a rw in a. P od czas n au k o wój podróży n a okręcie B eagle, i w a g ę je g o zw ró cił n a sie
bie te n fa k t szczególny, że fauna, k tó ra bez
pośrednio poprzed ziła fa u n ę obecnie is tn ie ją cą, p rz ed staw ia Wszędzie te sam e szczególno
ści co i fa u n a dzisiejsza. S kam ien iało ści epoki trzeciorzęd o wój lu b czw artorzędow ój, zn ale
zione w A m ery ce południow ój lu b A u stra lii, dowodzą, że fauna, k tó ra p o p rz ed ziła epokę obecną odznaczała się, j a k dzisiejsza, obecno
ścią bezzębnych i w o rk o w a ty c h zw ierząt, chociaż g a tu n k i obu epok bard zo się różnią m iędzy sobą.
M imo w ysokiój w a rto ści ty c h w skazów ek, k w e sty ja ścisłego zw iązk u form życia zw ie- rzęcego i roślinnego nie m oże b y ć rozw iązaną z zadow oleniem , je ż e li się n ie p o ró w n y w a stopień po sto p n iu całego szeregu fo rm je d n e go ty p u przez cały d łu g i p rz eciąg w ieków .
W o statn ich la ta c h uczeni oddali się p ra c y w ty m k ie ru n k u i u zu p e łn ili j ą przy n ajm n ió j co do konia. M niej je d n a k j e s t ona zu p e łn ą od
nośnie do g łó w n y ch g ru p z w ie rz ą t k o p y to w y ch i m ięsożernych. W sz y stk ie w spom nia
ne poszu k iw an ia p ro w a d zą do ty c h sam ych re zultatów . W p e w n y m oznaczonym sze reg u for
m y następ u jące po sobie p rz e d sta w ia ją w y łą czności budow y, p o w ięk szające się stopniow o.
I tak: zw ierzęta ssące epoki obecnój, k tó re posiadają m iednicę i uzębienie odpow iednio zm ien ion e i zm niejszone, a p rz eciw n ie m ózg ro zw inięty , poprzedzały tak ie, k tó re p rz e d sta
w iały zm ian y m niej szój lub większój w agi w budow ie m iednicy i uzębieniu i mózg m niój rozw inięty.
P ra c e de G aud ry , M arsha i Copego do
starc zają licznych przykładów na poparcie tego p raw a.
P o zo staje nam te ra z streścić re z u lta ty ty c h studyjów , k tó re m iały za przedm iot początek i p o stęp y paleontologii. C ała paleontologija op iera się n a dw u pew nikach: pierw szy, że skam ieniałości są szczątkam i zw ierząt i roślin, drugi, że s k a ły w arstw ow e, w k tó ry c h znajd u j ą się skam ieniałości, są sk ałam i osadowem i.
K ażde z ty c h tw ierd zeń op iera się n a ty m pew niku, że też sam e s k u tk i są w yw ołane przez te sam e przyczyny . Je śli poza m a te ry - j ą żyjącą istn ie je p rzy czyn a zdolna w y tw o
rzy ć gałęź kopalną, m uszlę, kość, paleontolo
g ija w ów czas tra c i sw oją podstaw ę. Jeż eli u w a rstw o w an ie sk ał n ie było sk u tk iem ty ch sam ych przyczyn, k tó re je dzisiaj w y w o łu ją, nie m am y w ta k im razie sposobu ocenienia p rzestrzen i czasu, an i p o rząd k u , w ja k im for
m y życiow e n astęp o w ały je d n e po drug ich . Jeż eli w szakże p rzy jm iem y te d w a pew niki, zap ro w ad zą n a s one do bardzo w ażnych k o n - sekw encyj, a m ianow icie że:
1) M a te ry ja ożyw iona istn ia ła n a ziem i od czasów n iep am iętn y ch , k tó ry c h n a w e t m ilijo- n a m i la t obliczyć niepodobna.
2) P rze z ciąg ty c h nieprzeliczonych w ie
ków m a te ry ja ży w a u le g a ła ciąg ły m zm ia
nom , k tó re sp raw iły , że k ażd y o k res św ia ta zw ierzęcego i roślinnego m a sw oich p rz ed sta
w icieli w k ilk u g atu n k ac h , k tó re nie istn ia ły w okresie p o p rzedzającym lub ju ż zag inęły w o k resie n astęp n y m .
3) W w ielu sku pien iach ssących, oraz n ie
k tó ry c h sk u p ien iach gadów zaginionych, k tó re p rz e trw a ły przez znaczne epoki gieologiczne i p rzech o w ały głów ne swoje ch a ra k te ry , sze
re g różn ych form , re p rez en tu ją cy ch sk up ien ia w o d stęp ach czasu kolejno po sobie n a s tę p u jący c h , je s t ściśle ta k i sam , j a k być pow inien,
g d y b y b y ł w y tw o rzo n y przez stopniow e zm ia
n y początkow ych form szeregu.
S ą to fa k ty z h isto ry i ziem i ró w n ie oczy
w iste, j a k fa k ty z h isto ry i ludów . S ta ra n n ie om in ąłem w szy stk ie hipotezy, k tó re w roz
m a ity c h epokach u k ład an o n a ra c h u n e k p a
leontologii i pod k tó re chciano po dciągnąć
zdobycze tój n au k i.
te
24.
W SZEC H ŚW IA T.375 N ie chcę nadużyw ać cierpliw ości m oich
czytelników , m ów iąc im o pom ysłach, k tó re m oże i b y ły nie bez pożytku, ale k tó re są całkiem obce praw dzie nstalonój w paleonto
logii. Obecnie ta p raw da uznana pozostaw iła ty lk o dw ie m ożliwe hipotezy. P ie rw sz ą z nich j e s t ta: że w ciągu h isto ry i ziem i nieprzeliczo
ne g a tu n k i zw ierząt i roślin istn ia ły w cza
sach nieobliczonych, niezależnie je d n e od drugich. T a te o ry ja p rz y jm u je szczególne, za
dziw iające sam orodztw o, k tó re w ytw arzało is to ty n a w e t ta k ie , ja k konie i słonie, drogą n a tu ra ln e g o procesu, w ciągu w szystkich epok, k tó ry c h ślady przechow ały n am sk ały osadowe; zm usza ona do w ierzenia w niezli
czoną ilość aktów stw orzenia w ciągu o kre
sów czasu niedających się obliczyć.
D ru g a h ipoteza u trzy m u je, że g a tu n k i zwie
rz ą t i roślin n a stę p u ją jed n e po d ru g ich — je s t ona w ynnikiem stopniow ych zm ian pierw szój.
J e s tto te o ry ja ew olucyjna; zdobycze paleon
tologiczne o statn ich la t dziesięciu ta k zgadza
j ą się z tą hipotezą, że gdyby jej niebyło, pale
ontologow ie m usieliby j ą stw orzyć.
W przyszłości paleontologija zdaje się być niezależną od w szelkich względów hipotetycz
nych. Z a la t 50 w h isto ry i paleontologii po
wiedzą, że nasza epoka w y k ry ła przez obser- w a cy ją fa k tó w paleontologicznych praw o n a
stę p stw a form zw ierząt w yższych. S tenon i C u v ier przez sw oją znajom ość praw e m p iry cznych w spółrzędności części, zyskali możność w n io sk o w an ia z części o całości. Późniój zna
jom ość p ra w a n a stę p stw a form pozw oliła n a stępcom S te n o n a i C u v iera w nioskow ać z j e dnój lub dw u form (postaci) o całym szeregu i odgadyw ać ty m sposobem w epokach n ie
skończenie odległój przeszłości, istnien ie form żyjących, k tó ry c h n a w e t śladu dziś w ynaleść
niem ożna.
A . S.W S P O M N IE N IA Z P O D R Ó Ż Y
P O P E R U
K R A ] I P R Z Y R O D A , przez
JANA SZTOLCM ANA.
(Dokończenie).
Z m niejszy ch ptak ó w dw u zaledwie w yli
czyć m ogę, ja k o w łaściw ych delcie Tum bezu,
Jed e n z nich z tój samój fam ilii co i k acy k i (Q uiscalus assim ilis); je s tto p ta k w ielkości naszój sroki, ta k ja k i ona z d łu g im ogonem.
Sam iec je s t czarny, sam ica zaś szara. Nieod
łączny też to m ieszkaniec m anglarów , w śród k tó ry c h się lęże i karm i, szukając m ałych krabikó w w błocie ryzoforow em . S am iec w locie składa ogon ry nien ko w ato, co robi wrażenie, ja k b y go w płaszczyznie piono- wój trzy m a ł. Z w n ętrza zarośli dochodzi n as czysty, k a n a rk o w y śpiew małój gajów ki (D endroćca aureola). M ały te n żó łty ptaszek trz y m a się w y łączn ie gąszczu m anglow ego lub jeg o pobrzeża. Gniazdo um ieszcza n a ro snących w sąsiedztw ie k rz ak ac h m im ozy lub akacyi. Śpiew jeg o j e s t niekiedy je d y n y m głosem , ja k i się w śród ciszy ryzoforów rozlega.
Do najpokaźniejszych m ieszkańców d elty T um bezu należy w sp an iały k rok ody l (C rocodi- lus o cc id en talis)1). O lbrzym ie te gady spotkać m ożna leżące n ieruch om ie na brzegach k a n a łów, z paszczą ro zw artą. Za naszem zbliże
niem zw olna, niespiesząc się, w chodzą do w ody i pod jój pow ierzchnią nik ną.
Gdzie je d n a k rozwój życia zw ierzęcego do
chodzi nadzw yczajnój potęg i, to n a ow ych m ieliznach w śród tego b ło ta grzęskiego. Dość j e s t n am rę k ę zanurzyć, aby schw ycić ja k ą m uszlę z rodzaju Y enus, T ellina lu b w ielkie
„ośle k o p y to " — p a ta de b urro, j a k n azy w ają m iejscow i p ew ien rodzaj A r ca. O strożnie j e d n ak z zagłębianiem ręk i, gdyż w tem że bło
cie żyje pew ien ra k (Sąuilla), pow szechnie u w ażany za jad o w iteg o . R a n y przezeń za
dane m ają być n iek ied y śm iertelne i m iejsco
w i d rżą przed nim . R a k ten pięknego k a r m inow ego z b iałym koloru, posiada cały od
w łok (to co u n as szy jk ą rakó w nazyw ają) nadzw yczaj ro z w in ię ty i ciężki; koniec jeg o uzbrojony j e s t licznem i kolcam i. P ie rw sz a p ara nóg nie posiada szczypców j a k zw y k ły ra k rzeczny, lecz rodzaj grzebieniastych n a
cięć. R a k ku rczy je , chcąc się bronić, a n a stępnie silnym nadzw yczaj ru ch em w y rz u ca j e naprzód, zadając ra n ę j a k lancetem . O sile tego ud erzen ia m ogłem się b y ł przekonać, gdym m u drążek podsuwał: je s t ono k ró tk ie a nadzw yczaj gw ałtow ne. Z b ytecznem je s t dodaw ać, że stw orzenie to ja d u nie posiada;
lecz z drugiój s tro n y nic dziw nego, że m ogło-
J) Szczegóły o tych g ad ach p a trz W szechśw iat N r. 1.3 7 6 W SZ E C H ŚW IA T . M 2 4 .
b y zadać ra n y niebezpieczne, w pew ny ch n a w e t razach śm iertelne. U k ry ty w głębi b io ta, zadaje n am u d erzenie w tedy, k ied y się najm niój spodziew am y. T ępe zazębienia jeg o nóg p rzy silnem bardzo u d erzen iu szarpią, a nie tn ą w łó k n a m ięśni, gdy jednocześnie do ra n y w chodzi błoto m anglow e, zaw ierające ogrom ny p ro c en t gn ijący ch cząstek organicz
nych; działa w ięc ono ja k b y ja d niebezpieczny.
P e w ie n ch łopak, sz u k a ją c y dla n as ja j b ło tn e
go p ta s tw a zo stał przez sąuillę ran io n y ; nie za w ah a ł się ra n ę w y p a lić n a ty c h m ia s t, oba
w iając się w idocznie g o rszych n astęp stw . R a k a tego zw ą m iejscow i „cam aro n b ru jo “ (rak-czarn o k sięźn ik ). Ten, k to go w idzi w m u zeum zoologicznem w sło ik u ze sp iry tu sem nie dom yśla się zapew ne, że m a p rzed sobą t a k niebezpieczne stw orzenie.
C ała pow ierzchnia m ielizn je s t gęsto po
d ziu ra w io n a przez k ra b y z ro d z aju G elasim us, trz y m a ją c e się w niew ielkiój od sw ych n o r odległości. R a k i te, j a k i ow a O cypoda w spo
m in an a w y żó j, k rę c ą z b ło ta k u lk i, któ rem i, w edle obsei’w acyi p. Jelsk ieg o , z a ty k a ją swe n o ry w czasie p rz y p ły w u . G d y z pew nój odle
głości spo jrzy m y n a ró w n ą pow ierzchnię m ie
lizny, w idzim y j ą iisian ą tem i k ra b a m i, z k tó ry c h p ew n a o dm iana p o ru sz a w pow ietrzu na p raw o i n a lew o sw em i w ielk iem i szczypcam i, do nożyc k ra w ieck ich podobnem i; zw ą te ż go
„ s a s tr i“ (kraw iec). Z a n aszem zbliżeniem ju ż w odległości ja k ic h 30 k ro k ó w ch ow ają się do sw ych nor; n ie k tó re je d n a k zn a la zły ju ż ta m intruzów , k tó rz y w p o sp iech u nie do swój n o ry zaleźli; p ra w y w ięc w łaściciel n o ry zo
sta je w kłopocie, n iem o g ąc się pom ieścić i zm uszony część sw ego c iała n a w id o k w y staw iać. W m iarę , j a k się n ap rzó d posuw am y, ju ż poza n a m i w y łażą spłoszone k ra b ik i. T y m sposobem za jm u jem y zaw sze śro d ek koła, m a
jąceg o p ro m ień około 30 k ro k ó w , w olnego od ty c h stw o rzeń, g d y poza n ie m w ielk a ró w n i
n a p rz y bacznem w p a tr y w a n iu się przez lo r
n e tk ę okaże się u sia n ą poruszaj ącem i się zwol
n a stw orzen iam i.
D w ie g ru p y k ra b ó w z a m ie sz k u ją p rz e w a żnie m ielizny ryzoforow e, obie, j a k się zdaje, należące do rod zaju G e la sim u s. J e d n e z nich, w spom niane powyżój k ra w c y , o nożycach p łaskich i szerokich; d ru g ie, m niejsze od po
przednich, o nożycach w y sm u k ły ch , z a o k rą glonych. K ażda z ty c h dw u g ru p c h a ra k te ry
sty czn y ch liczy ja k ie 5 lub 7 odm ian, k tó re w spółcześni k arcynologow ie pew nie za od
dzielne g a tu n k i uw ażają. O dm ian y te przedc- w szy stk iem różnią się m iędzy sobą w ielko
ścią szczypców, a n a stę p n ie ubarw ieniem , k tó re od bardzo żyw ych kolorów przechodzi stopniow o do szarój jed n o stajn ó j b arw y .
W spo m niałem ju ż powyżój, że m ielizny r y zoforowe p o siadają słab y sp ad ek k u wodzie, z czego widzieć m ożem y, iż nie w szystkie ich części w jed n a k o w y sposób zalew ane zostają i gdy części o poziom ie niższym po dlegają co
dziennie zalew an iu przez m ałe p rz y p ły w y n a w et, in n e wyżój położone, czekać m uszą czas dłuższy, aby je w oda p o k ry ła. W a ru n k i więc b y tu dla k ra b ó w jed nó j i tój samój g ru p y nie są wszędzie jedn ak o w e, a ró żnica w nich j e szcze w zrośnie w oczach naszych, g dy doda
m y, że i g ru n t, w ja k im raczki żyją, n ie wszę
dzie je s t jed n ak o w y ; je d n e z k ra b ó w ży ją w g rzęsk iem błocie i te w ogóle p osiadają szczypce słabsze, g d y przeciw nie in n e p rz eb y w a ją n a ró w n in k a ch porośnięty ch cy peru sa- mi, czyli n a sam y m b rzeg u w y sp piaszczy
sty ch. M iejsca te p o siad ają g ru n t tw a rd y , zaw ierający duży p ro c en t p iask u i zalew ane b y w a ją przez n ajw iększe ty lk o p rzy p ły w y n a no w iu lub w czasie pełn i księżyca, zatem cze
k a ją 2 tyg odn ie czasu, ab y w ciągu p a ru dni zrzędu b y ć zalanem i przez p rz eciąg czasu b a r
dzo k ró tk i w a rstw ą wody n a p arę cali g ru bą.
J e d n a z odm ian m niejszego g a tu n k u k rab ó w m ieszka o p arę w io rst w g ó rę rz ek i nad w odą zupełnie słodką.
Szczegóły te podaję w celu zachęcenia j a kiego przyszłego p o d ró żnik a do b ad ań b a r
dziój detaliczny ch niż m oje, n ad sto su n k ie m ró żnic u k ra b ó w do różnic w w a ru n k ach b y tu . M n ie zajęcia k o lek to rsk ie nie pozw alały oddać się b a d a n iu bardzo ciekaw ej w e d łu g mego zdan ia k w e sty i. To co w in n y ch gru p ach zw ierząt, j a k np. u p tak ó w w yśw iecić n am się u d a p rz y zw iedzaniu w ielkich obszarów, gdzie w a ru n k i b y tu zm ieniają się w sk u te k zm ian w szerokości gieograficznój lub w zględ
nego położenia n ad poziom em m orza, tu, k to w ie, m o gliby śm y ro zstrzy g n ąć n a p rzestrzen i 1 w io rsty k w ad rato w ó j, d zięki ró ż n ic y k ilk u stóp w e w zg lęd n y m poziom ie ró żn y ch części m ielizn.
N a b ło tn isty c h w yspach, porosłych gąsz
czem dziw oklow ym żyje prześliczny G rapsus,
t e
2 4 . W SZEC H ŚW IA T. 3 7 7p ięk n ie czerw ony w żółte k ro p k i i k reski. P o
jed y n cze je d n a k osobniki, ja k ie spoty kam y, zejść się łatw o nie dają, k ry ją c się szybko w sw y ch głębokich dziurach. N a w yspach pierścieniow ych, n a gran icy ryzoforów i zw y- kłój roślinności w idzim y w ielkie pół-stopow e n o ry olbrzym iego k ra b a o błęk itn ó j sk o ru pie i czerw onych nogach. J e s tto ta k zw any S inboca, co dosłow nie znaczy „bezgęby" (G e- carcinus). L ecz ty c h zejść niełatw o, a ro zk o pyw ać ich norę, w któ rój m iry ja d y kom arów siedlisko znajdu ją, n iek ażdy się odważy. B y w a ją je d n a k przypadki, że sp o tk an e przez nas dw a czubiące się sam ce w ziąć łatw o m ożem y, w ów czas bow iem , rozgrzane w alk ą, zapom i
n a ją o zw ykłój swój ostrożności.
M ają te ż ry zo fory i sobie w łaściw y g atu n ek o stry g (O strea), czepiający się ko rzen i dziwo- ltlów w śród b ło ta m anglow ego. Co ro k u pe
w ien F ra n c u z wozi ich znaczny tra n s p o rt do L im y , aby sm akoszom tam tejszy m za dobrą cenę sprzedać.
P ię ć ty p ó w okolic przedstaw ia n am więc po
m orze p eru w ija ń sk ie . O s ta tn i z nich, czyli m a n g la ry , najm niejszego je s t znaczenia, oprócz bow iem ujść T um bezu i Z aru m illi nigdzie więcój n ie w y stęp u je; je s t zato najbardziój c h a ra k te ry sty c z n y m . P o d w zględem rozcią
głości najw ażn iejszy m , bo nąjw ięcój obszaru zajm u jący m , je s t ty p n azw an y przez nas
„w zgórzam i" (L as L om as), ciągnie się bow iem w północnem P e r u szerokim pasem , sięgając w górę k ilk a ty się c y stóp nad poziom em m orza.
W z a je m n y ro zk ład sch a rak tery zo w an y ch dopieroco okolic ła tw o n a m u tk w i w pam ięci p rzy n astęp u ją cy m schem acie. P a s przy m o r
ski, szeroki na k ilk an aście w io rst, zajm uje p u sty n ia czyto piaszczysta, czy skalista.
W ty m sam y m co on k ieru n k u , ty lk o u pod
nóża A ndów i n a dolnych rozgałęzieniach tego p asm a ciąg n ą się w zgórza pasem n a k ilk a dziesiąt w io rst szerokim . O ba te pasy podłu
żne, czyli rów noległe do b rzegu m orza, a za
ra z e m do k ie ru n k u K o rd y lijeró w p rzecinają co p ew n ą odległość doliny rzek. W północnem P e r u (w prow . Tum bez) „w zgórza" dochodzą do sam ego b rzegu m orskiego, czyli że ta m p u s ty n i przy m o rsk ićj b ra k zupełnie; m iejsca zaś w zgórz od stro n y podgórskiój zajm uje pas b ro dy A bsalona, k tó ry z kolei bardziój ku
północy (dolina Z arum illi), podchodzi bardziój k u m orzu.
Poniew aż „w zgórza11 są niezró w n an ie bo
gatsze w roślinność od p u sty n i przym orskiój, a pas brody A bsalona od wzgórz, w idzim y więc z tego, że w m iarę, j a k się zbliżam y do g ranicy E cu ad o ru zm ienia się szybko u ro dzajność g ru n tu i w ilgotność. W zgórza ru g u j ą pusty n ię, a jeszcze bardziój k u północy
sam e są w y ru g o w an e przez „pas brody A bsa
lona". Chociaż dalój k u północy, poza g ran i
cę E cuado ru , ja k ą je s t rz ek a Z aru m illa, nie należałoby się zapuszczać, zm uszony je ste m to uczynić, aby u w y d a tn ić szybkie, pow iem lepiój, g w ałto w n e przejście od p u sty n i do naj- pyszniejszych lasów zw rotnikow ych.
W spom niałem ju ż przedtem , że jad ąc z m ia
s ta Tum bezu k u Z aru m illi, zauw ażyć m oże
m y stopniow aną zm ianę w krajobrazie; że zm iana ta gw ałtow niej czuć się daje, gdy nad brzegiem doliny Z arum illańskiój staniem y.
P rzejed źm y rzekę, a znalazłszy się n a p ra w ym jój brzegu od stro n y E cu ad o ru , zauw a
żym y jeszcze w iększą zm ianę. R oślinność ta bogatsza i ja k iś powój o pyszn ym fijoletow ym kw iecie p o k ry w a wielkie przestrzenie, stan o wiąc gęste ściany n a brzegach zarośli. Ta j e d n a k okolica podlega jeszcze zm ianom pór ro k u i znaczna część drzew tra c i liście w po
rze suchój. D opiero po dwugodzinnój jeździe dostajem y się do P a lm a lu — najcudow niej
szego lasu pod słońcem , leżącego n a dolnych rozgałęzieniach A ndów . T u ju ż ro k cały r o ślinność liście traei, czyli nie tra c i ich wcale, i ro k cały okolica zachow uje je d e n i ten sam c h a rak ter. M am y tu palm k ilk a gatu n k ó w , m am y bam busy (G uadua), a palm y i bam busy to niezaw odny zn ak w ilgotności k lim atu .
S pójrzm y na niebo: i ta m g ra n ic a dw u k ra in widoczna; po jednój s tro n ie ch m u ry ciężkie ołowiane, rów nem półkolem odcięte;
po drugiój niebo czyste bez jednój ch m u rk i.
W ciągu pół godziny przejeżdżam y z k ra in y
ciągłych deszczów, k tó re ta m niem al ro k cały
b y w a ją , do k ra in y deszczów pery jodycznych,
k tó re ty lk o przez kilk a m iesięcy w roku, i to
głów nie nocam i padają.
378
W SZ E C H Ś W IA T .M 24.
Praca fizyczna i praca umysłowa
przez M. Siedlewskiego.
(C iąg dalszy.)
3) M etoda dośw iadczalna, w prow ad zo n a do fizyjologi przez F lo u re n s a k ilk a d z ie sią t la t tem n , o k az ała się bardzo płodną w re z u lta ty . B y ła ona p oraź p ierw szy zasto so w an ą do fizyjologii m ózgu i w tój też gałęzi n ajw ięk sze oddała usługi. N a tu ra ln ie dośw iadczenia dokonyw ane b y w a ją p ra w ie w y łączn ie n a zw ierzętach, lecz p raw a, zd ob yte przez a n a to - m iją porów naw czą p o zw alają n am w y n ik i ty c h b ad ań w pew nój dość określonój m ierze stosow ać i do człow ieka. N a m ocy ty c h to b a
d ań psy chofizyj o logo w ie orzek ają, iż zjaw isk a psychiczne, k tó re o b ejm u jem y m ian em św ia dom ych, o dbyw ają się w szarój su b stan cy i w ielk ich półk ul m ózgow ych. W tój 3— 4 m i-
Poziomy przekrój półkul mózgowych.
lim etrów grubój w a rstw ie , p o k ry w ającó j na- k sz ta łt k o ry pó łk u le m ózgu i złożonój z m ili- jonów kom órek n erw o w y ch , w rażen ia s ta ją się św iadom em i, czyli p rz e tw a rz a ją się w czu
cia; w niój rów nież rodzą się chcenia dow ol
ne, im p ulsy ruchow e, k tó re przechodzą w p r ą dy nerw ow e, działające n a m ięśnie i w p ro w a
dzające w ruch te lu b owe członki. P o n iew aż najzaw ilsze czynności duchow e n a te d w a ele
m enty: czucia i chcenia rozłożyć się dadzą, p rzeto i one ta m sw oje siedlisko m ieć m uszą.
W tój korze m ózgowej o db y w ają się n a js u b teln iejsze ro zu m o w ania m a te m a ty k a , n a jb a r
dziej ab stra k c y jn e w yw ody m etafizyka, zaró
w no j a k i bezładne m yśli dziecięcia; ta m się sn u ją najidelniejsze m arzen ia po ety , zarów no j a k i chłodne, a przezorne w y ra ch o w a n ia przem ysłow ca; ta m p o w stają w zniosłe p ro je k ty filan trop a, zarów no j a k i p o tw o rn e pla
ny zbrodniarza; ta m się gnieździ naj k a p ry śni ej sze, najbo gatsze w odm iany uczucie m i
łości, zarów no j a k i je d n o z n ajp ro stszy ch , n ajjed n o stajn iejszy c h — uczucie przy jem n o ści po zaspokojeniu p ra g n ie n ia.
Jeż eli p rzed m io t astron om ii im p on uje n a m ogrom nością sw ą i m ajestatem , jeżeli n a p a w a nas zdum ieniem , zm ięszanem z pokorą, to ba
dania p sy chofizyj ologiczne budzą w n as po
dziw i uw ielbienie dla potęgi teg o m aleńkiego la b o ra to ry ju m m yśli; z tego to siedliska duch, ja k b y stu ra m ie n n y B ryjareu sz, w strz ą sa zie
m ią, cały u k ład p la n e ta rn y opasuje splotam i sw ej przędzy i, ośm ielony pow odzeniem , sięga aż do m gław ic, aż do k ra ń có w w szechśw iata.
J e s tto n ajw ięk szy w św iecie zdobyw ca, n ig d y niezw alczony, gdyż po k a ż d y m u p a d k u w staje j a k A nteusz, z p o tro jo n ą siłą, n ig d y n iezm ę- czony, gdyż ani n a chw ilę znać n ie chce spo
czynku, n ig d y n i e s y t y , gdyż zaledw ie je d e n tr y ju m f odniesie, ju ż po now e la u r y sięga, najnieszczęśliw szy w chw ili, w k tó ró jb y w szy
stko ju ż posiadł, gdyż ży jąc w iecznie ty lk o zaborem , nie m iałb y ju ż ra c y i b y tu . Szczę
ściom dla niego chw ila ta n ig d y n ie n astąp i.
J a k u ła m e k 0,999... nieograniczenie się zbliża do jed n o ści i n ig d y z n ią się zrów nać nie może, ta k i m yśl, n ieu stan n ie dążąca do w iedzy zu- pełnój n ig d y jój nie posiędzie i dla teg o za
wsze będzie m iała n a co spozierać w zrokiem p o ż ą d liw y m i czem sw ą chciw ość zaspakajać...
S po strzeg am , że d ałem się unieść fan tazy i;
w tej chw ili widocznie z bardziój północnych s tre f m ojego m ózgu n a d p ły n ę ły chłodniejsze fale rozw agi, b y m ię zw rócić n a w łaściw ą drogę. Ja k ie ż dośw iadczenie n aprow adziło fizyjologów n a dom ysł, że z jaw isk a św iado
m ości m a ją siedlisko w p ółku lach m ózgowych?
S p o strzeg li oni, że po zniszczeniu ty ch półkul
u p tak ó w , u żab, u ry b u s ta ją w szelkie czyn
Jfs 24.
W SZEC H ŚW IA T.379 ności psychiczne świadome; u staje czucie,
iista ją ru c h y dowolne. Ż aba w te n sposób zo- p ero w an a nie widzi, nie słyszy i sam a się nie porusza. Jeż eli j ą ukłóć w nogę igłą, noga się skurczy; jeżeli będziem y kłóli żabę raz poraź, m ożna j ą zm usić do skakania; jeżeli j ą w rz u cim y do w ody, żaba p ły n ąć będzie. R u ch y te nie są w szakże an i dowolne, ani świadom e:
są to albo p ro ste odruchy, ta k ie same, ja k kurczenie się d łoni człow ieka śpiącego, g d y j ą połaskoczem y, albo też a k ty autom atyczn e, ta k ie sam e j a k ru c h y lu n aty k ó w , osób zahi
pno ty zow anych i t. p. Rzeczyw iście, żaba p ły nąć będzie w p ro sty m k ie ru n k u , nieom ijając przeszkód dopóty, dopóki nie ud erzy nosem o przeciw legły brzeg n aczynia (jeżeli nie za
trz y m a się pierw ój w sk u te k w y czerp an ia nerw ow ego), w ted y staje i, jeśli jój nie ruszać, to zdechnie n a tem sam em m iejscu. Żabę ta k ą lub p ta k a m ożna karm ić, w pych ając m u p o k a rm do g ard ła ; zw ierzę sam o go połknie, gdyż p o ły k an ie je s t a k te m odruchow ym ; w te n sposób m ożna je u trzy m ać p rzy życiu przez dość długi przeciąg czasu, gdyż organy tra w ie n ia , oddychan ia i k rą żen ia k rw i, nie u cierp iaw szy nic n a w ycięciu półkul, m ogą fu n k cyjonow ać dalój norm aln ie. Jed n ak że trze b a je koniecznie karm ić; pozostaw ione sa
m em u sobie zw ierzę zdechnie, choćby j e ob
sypać pokarm em . N a zw ierzętach, ja k pies, k o t, m ałp a i inne, dośw iadczenia tego w y k o nać niepodobna, gdyż u nich pociąga ono za sobą śm ierć w sk u te k tego, że u w yższych zw ie rzą t w iększa je s t zależność m iędzy o rga
nam i, ta k , iż śm ierć jednego pow oduje w ięk sze osłabienie, a n a w e t i śm ierć in n y ch . D la
teg o to niższe zw ierzęta m ogą żyć pomimo o k ro p n y c h częstokroć kalectw ; żółw ia np.
tru d n o j e s t p o p ro stu zabić, je śli uderzać no
żem byle gdzie: trze b a m u ju ż albo trafić w serce, albo uciąć łeb; zw yczajną glistę mo
żna przeciąć n a dw oje, niezabijając jó j; żabie m ożna uciąć nogę bez obaw y o jój życie, pod
czas gdy człow iek, pozostaw iony w ty m s ta nie bez pom ocy, u m arłb y n a pew no. W idzim y w ięc, że u w yższych zw ie rzą t i n a tu ra ln ie u człow ieka niem ożna się dowiedzieć o czyn
ności półkul m ózgow ych przez ich bezpośre
dnie zniszczenie. J e d n a k m ożna iść dro gą uboczną. P ó łk u le łączą się z re sztą m ózgu zapom ocą ta k zw anych odnóg m ózgow ych, przez k tó re w chodzą do p ó łk u l w rażenia, a w y
chodzą im p u lsy ruchow e; stosow nie do tego każda odnoga składa się z dw u połów: czucio- wćj i ruchow ój. Jeżeli ek sp e ry m e n ta to r lub choroba zniszczy czuciow ą połow ę jednój ta- kiój odnogi, to n astęp u je paraliż czucia w j e dnój połowie ciała, jeżeli zniszczy ru ch ow ą połowę — to paraliż ru chu . Czucie u sta je dla
tego, że w rażenia nie m ogą dojść do półkul, b y się ta m stać świadom em i, ru c h y dowolne s ta ją się niem ożliw e dlatego, że im p u lsy r u chow e dowolne, zrodzone w półku lach , nie m ogą się z nich w ydostać, by przejść na n e r
w y ruchow e i przez nie podziałać n a m ięśnie;
ru c h y zaś refleksyjne, czyli ta k zw ane odru
chy, w ty m o statn im w y p ad k u , poniew aż nie- zależą od świadom ości i p ółku l m ózgow ych, pozostają nieuszkodzone; jeżeli chorego, w te n sposób sparaliżow anego, ukłó jem y w porażoną rę k ę —to rę k a się skurczy, choć sam n ie je s t
n ią w stan ie poruszyć.
Teraz, g d y w szyscy fizyjologow ie są p rz e
konani, że mózg je s t organem duszy, in n a k w e sty ja stoi n a porządk u dziennym , m ia
now icie k w e sty ja lokalizacyi czynności u m y słow ych w ro zm aity ch okolicach k o ry m ó
zgowej. W p raw d zie zdania fizyjologów w ty m przedm iocie m ocno się różnią, lecz dziś w przybliżeniu m ożna oznaczyć tę część k o ry mózgowój, w którój w rażen ia do
chodzą do świadom ości i tę część, z którój w y
chodzą popędy ruchow e. M am y także pow o
dy, k tó re n as sk łan iają do tw ierdzenia, że w zjaw iskach, z k tó ry c h się sk ład ają w yższe czynności um ysłow e, w zjaw iskach intelig ien- cyi uczestniczą przew ażnie przednie zrazy półkul m ózgow ych (zw róćm y u w agę n a to, że od w ieków ju ż w ąskie i niskie czoło uw aża się za oznakę ciasnoty um ysłow ój). T e dane, zdobyte przez nauk ę, że ta k pow iem , w ty ch dniach, są tu d la n a s p o n ie k ą d zbytkiem , gdyż dow odzą więcój, aniżeli n am p o trzeba do u za
sadnienia naszego założenia.
4) Zauw ażono paralelizm m iędzy rozw ojem
m ózgu i stopniem inteligency i ta k u ludzi, j a k
i u zw ierząt. W iadom o pow szechnie, że ludzie,
odznaczający się w ysokiem i zdolnościam i
um ysłow em i. posiadają zazw yczaj głow y,
a zatem i m ózgi w iększe od p rzeciętn y ch .
P rz e c ię tn a w aga m ózgu m ężczyzny w ynosi
mniój więcój 1390 gram ów , m ózg zaś B y ro n a
i C u v iera w aży ł przeszło 1800 gr., S chillera
1785 gram ów , A gassiza 1512, G a u sa 1942.
3 8 0 W SZ E C H Ś W IA T . M 2 4 .
W a g a m ózgu id y jo tó w (m ikrocefalów ) w a h a się od 1100 do 300 gram ów . Jeżeli w e
źm iem y n a uw agę w iek, to o kazuje się, że śred n ia w a g a m ózgu m ężczyzn n ajw ięk sz ą je s t w peryjodzie od 30 do 40 roku, a k o biety m ięd zy 20 i 30-ym ro k ie m życia, co się w y b o rn ie zgadza z p eryj odom n a jw ię k sz e go ro zw o ju in te lig ie n c y i u obu płci. M ózg starc ó w m niój w aży, gdyż rów nolegle z u p a d k ie m sił u m y sło w y c h idzie i częściow y zanik m ózgu. M ózg k o b ie ty w aży średnio 1250 gr., a w ięc znacznie m niój, niż m ózg m ężczyzny, i bądź cobądź faktem je s t, że pod w zględem obszaru i po tęgi in telig ie n cy i k o b iety u s tę p u ją m ężczyznom . K o n s tra st te n okaże się n ie ta k w ielkim , je ż e li, co j e s t ra cy jo n aln ićj, w eźm iem y w agę m ózgu nie ab so lu tn ą, lecz w zględną, t. j. sto su n e k w agi m ózgu do w a g i ciała: jeże li w agę ciała i m ózgu m ężczyzny p rz y jm iem y za 100, to w aga ciała k o b iety b ę
dzie 92, a w ag a jó j m ózgu ty lk o 90. P rz e c i
w nie u niższych ra s, gdzie k o b ie ta ró żn i się od m ężczyzny fizycznie bardzo m ało, a d u ch o wo p ra w ie wcale, ró żn ica m ięd zy m ózgiem ko b iety i m ózgiem m ężczyzny j e s t bez p o ró w n a n ia m niejszą, niż u ra s w yższych, gdzie różnice fizyczne i duchow e są dość znaczne.
Jeż eli będziem y b ad a li ro z m a ite ra s y ludzkie, n a p o tk a m y ta k iż sa m sto su n e k m iędzy w a g ą m ózgu i in telig ie n cy ją; w aga m ózgu negrów ta k się m a do w agi m ózgu europejczyków , ja k 90 do 100; bad an ia n a d k ilk o m a m ózgam i buszm en ó w w y k a z a ły w agę dziew ięciuset kilkudziesięciu gram ów ; trz e b a jed n a k ż e b rać n a u w agę szczupłość ty c h ludzi, k tó r a znacznie złagodzi te n k o n tra s t. K ów nież co do o b ję to ści czaszek p o ró w n y w an o euro p ejczy k ó w z ludźm i niższych ra s z jednój s tro n y i e u ro pejczyków d zisiejszy ch z europ ejczy k am i X I I . w ie k u (w e d łu g czaszek, znalezionych n a c m en ta rz a c h z teg o w ieku). D a n e s tą d o trzy m a n e, p rz ed staw ia oboczna t a b l i c a '):
Z tój ta b lic y w idzim y, że n a jw ię k sz a ilość p a ry żan d zisiejszych m a czaszkę objętości 1500— 1600 centym , szer., p a ry ż a n z X II -g o w ieku 1400— 1500, s ta ro ż y tn y c h eg ip cy jan tyleż, n eg ró w 1300— 1400, au stra lo z y k ó w 1200— 1300. Jeżeli zaś w eźm iem y p rz eciętn ą
*) T ablica t a w zięta je s t z dzieła: „Le cerveau comme organe de la pensće“ p. C harlton B astian , y. II, p. 18.
objętość czaszki dla każdego, to otrzy m am y w tój sam ój kolei cyfry : 1570, 1520, 1490, 1430, 1340. L e B on p o ró w n y w ał obwód gło
w y osób, należących do ro zm aity ch k las lu dności p ary sk ió j i n a zasadzie ty c h pom ia
ró w u szy kow ał j e ta k w p o rz ąd k u n a stę p u ją cym : 1) uczeni i literaci, 2) bu rżuazyja, 3) a ry s to k ra c y ja rodow a, 4) służący. Id źm y
1
£ fc*
j si » i 45.0 25.0 20.0 10,0 0,0 0,0 0,0 100,0
>-*
£ -0 fco H
<X> o 7,4 35,2 33,4 14,7 9,3 0.0 0,0 O
O
o
r - H^•5. ,0
*? R £
— O c o 0,0 12,1 42,5 36,4 9,0 0,0 0,0 100,0Paryżanie z XIIwieku osób 0,0 7.5 37.3 29.8 20.9 4.5 0.0 100,0 ’
Paryżanie dzisiejsi osób 0,0 10.4 14,3 46,7 16,9 6,5 5,2
O
o ' 1
o
r - H
Objętośćczaszki w centymetrach sześć. 1200—1300 1300—1400 1400—1500 1500—1600 1600—1700 1700—1800 1800—1900