M 2 3 . Warszawa, d. 4 Września 1882. T o m I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA11 W W arszaw ie: rocznie rs . 6
k w artaln ie „ 1 kop. 50 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 7 „ 20
k w artalnie „ 1 „ 80.
A d r e s R e d a k c y i
0 początku i posigpach paleontologii
przez H nxleyn,
0(1 oliwili, k iedy człow iek na w idok m u szli lub kości zw ierząt zag rzebanych w p ias
k a c h albo m ieszczących się w m asie skał, zw rócił bliższą u w ag ę n a n a tu rę szczątków zaginionych is to t czyli „skam ieniałości" i z a stan o w ił się n ad przy czy n am i, k tó re spow o
dow ały zn ajd o w an ie się ty c h przedm iotów w ziem i, poczyna się pierw sze zastosow anie n a u k bijologicznych i gieologicznych do b a dań, k tó re dziś n azy w am y paleonto logiją.
P o d tą całkiem p ie rw o tn ą form ą m ożna p rz y pisy w ać paleontologii bardzo staro ż y tn e po
chodzenie, bo pism a filozofa X enofana z K o - lophonn, k tó ry żył n a 500 la t przed e rą chrze
ścijańską, w spom inają o o d k ry c iu szczątków zaginionych isto t w kopalniach S y ra k u z a ń - skich. Od tego czasu począw szy, filozofowie a n aw et poeci, h isto ry c y i gieografow ie s ta ro ży tn i m ów ią o w ykopaliskach, a w epoce o d ro d z en ia p o w stają bardzo ożyw ione spory co do ich praw dziw ego pochodzenia.
J e d n a k ż e n iem a więcój j a k la t 200 od czasu, j a k zaczęto pow ażnie tra k to w a ć podstaw ow e za g ad n ien ia nau ki, a dopiero w ostatn iem stu -
Komitet Redakcyjny stanowią: P. P . Dr. T. Chałubiński.
J . A leksandrowicz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, Dr.
L. Dudrewiez, m ag. S. K ram sztyk, mag. A. Ślósarski.
prof. J . Trejdosiewicz i prof. A. "Wrześniowski.
Prenum erow ać można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w k raju i zagranicą.
P o d w a le Nr*. 2
leciu w artość skam ieniałości (archeologiczna) ze w zg lędu n a ich w ażność w ogólnój lii- sto ry i p o w staw a n ia ziem i została całkow icie uzn an ą.
P ierw sze d ok ład n e b adan ia szczątków k o p aln y ch zw ie rzą t z ty p u kręg o w y ch w y k o n ał C u v ier i podał w sw ojem dziele, w ydanem w r. 1822 (R echerclies su r les o ssem ents fos- siles). Co zaś do p aleo nto lo gii straty g ra ficz- nćj, j e s t to n au k a zupełnie now a, gdyż p ierw szy, k tó ry nad n ią pracow ał, W illia m S m ith , za życia o trzy m a ł w n ag ro d ę sw ojego o d k ry cia pierw szy m edal W o llasto n a w 1831 r.
Ja k k o lw ie k paleon to lo gija w p o ró w n a n iu z in n em i n a u k a m i je s t jeszcze bard zo m łodą, ilość n aukow ego m a te ry ja łu , ja k i m a p rzed sobą, j e s t rzeczyw iście znakom itą. W pięć
dziesięciu o statn ich latach liczba szczątków ko palny ch zw ierząt bezkręgow ych, znanych, p ow ięk szyła się w trójnasób, albo n aw et cztery razy.
Za p rz y k ład em C uv iera, k tó ry zaczął o k re
ślać kopalne szczątk i kręgow ców , poszli z za
p ałem i niom ałem p o w o d z en iem : A gassiz w S zw ajcaryi, vo n M eyer w N iem czech i n a- koniec O w en w A nglii. D ziś znaczna liczba pracow ników szpera n a je d n e m polu n a u ko w cm.
W k ilk u g ro m ad ach k ró lestw a zw ierząt
liczba poznanych g a tu n k ó w ko p aln y ch w y ró
354 W S Z E C H Ś W IA T . 23.
w n y w a liczbie g atu n k ó w ży jąc y ch . W n ie k tó ry c h w yp adk ach fo rm y zag in io n e są liczniej
sze oil dziś istn ie ją cy ch . S ą cale szeregi zw ie
rz ą t, k tó ry c h istn ie n ia n a w e t n ie d o m y ślili
b yśm y się bez odkryć k o p aln y ch . A je d n a k bez przesady m ożem y to pow iedzieć, że nie zn am y jeszcze dziesiątój części skam ieniałości, k tó re będą kiedyś o d k ry te .
Sądząc z ilości szczątków skam ieniałych, znalezionych świeżo w p o k ład ac h form acyj trzecio rzęd o w y ch północnój A m e ry k i, p r z y puszczać trze b a, że n ig d y nie dojdziem y do poznania szczątków k o p aln y ch zw ie rzą t s s ą cych. k tó re się ta m zn ajd u ją, a przez analo- g iją irfożemy się spodziew ać, że podobne b o g ac tw a z n a jd ą się i w A z y i w schodniej, skoro będzie z ró w n e m sta ra n ie m zbadana.
C ala ilość zw ie rzą t zaginionych z epoki m o- zozoicznój w S ta n a c h Z jed n o czo n y ch j e s t do
p iero do p o zn an ia i zdaje się, że S ta n y zacho
dnie są zarów no obficie zao p atrzo n e w p rz ed staw icieli tój epoki, j a k w skam ieniałości po
kładów trzecio rzęd o w y ch .
Mój p rz y ja ciel p an M arsh u w iad a m ia m nie, że w o sta tn ic h dw u la ta c h znaleziono na p rz estrze n i zw yczajnego pokoju szc zątk i k o p aln e przeszło 160 form zw ie rzą t ssącyTch, n a leżących do 20 g a tu n k ó w i 9 rodzajów i że w pokład ach tój sam ej epoki w ydobyto 300 gadów , k tó ry c h ro z m ia ry dochodziły od GO do 80 stóp z je d n ó j stro n y , a do w ielkości k ró li
k a z drugiój.
Z adaniem m ojćj p ra c y j e s t w y kazanie w n a jk ró tsz y c h zary sach , przez j a k i e stopnio
w a n ie doszliśm y do obecnego s ta n u p aleo n to logii i do re z u lta tó w n ie w ą tp liw y c h .
N a p o cz ątk u m uszę zastrzed z, że celem m oim je s t w y k a zan ie g łó w n iejszy c h epok p a leontologii, n ie zaś p o d aw anie szczegółow ej h is to ry i tój n a u k i.
Z ate m p o sta w m y sobie n ajp ierw p y tan ie, ja k ą je s t n a tu r a skam ieniałości? T ak ie je s t m ojem zdaniem , p o d staw ow e zagadnien ie p a leontologii, t a k ą j e s t k w e sty ją , k tó rą m u sim y p rz ed ew szy stk iem rozw iązać, za n im p rz y s tą pim y do ja k ie jk o lw ie k innój.
Czy skam ieniałości są szc zątk am i zw ierząt i roślin, ja k to zdrow e zm y sły s ta ro ż y tn y c h G reków k azały im p rzypuszczać,— czy raczój są one, j a k to pow szechnie m n iem an o w X V , X V I i X V I I w ieku, k am ien iam i, m in e ra ła m i, m ającem i k s z ta łty liści, m uszli i kości na po
dobieństw o tego, j a k m in era ły , k tó re n azy w am y k ry sz ta ła m i są ciałam i s ta le m i o k sz ta ł
tach forem nych, gieom etrycznych? L u b m oże podług innój teo ryi, są one p ro d u k tam i zarod
ków zw ierząt lub z ia rn roślinnych, k tó re do
szły do bardzo niedoskonałego sto p n ia rozwoju?
Z am iast w yśm iew ać naszych przodków i sy- ste m a ty , k tó re p rzy jm ow ali, u siłu jm y lepiój zrozum ieć, dlaczego ludzie, niem niej od nas posiadający inteligiency i, m ieli w tój kw e- sty i poglądy, k tó re dziś m uszą się w ydać ab
surdam i.
W ia r a w to, co niesłusznie n a z y w ają sam o- rod ztw em , czyli pojęcie, że m a te ry ja ży jąca m a za p u n k t w yjścia m a te ry ją m in eralną, nie- przyp uszczając ju ż wcale żadnój m a te ry i ży- wój jeszcze pierw otniejszej, to pojęcie dziś jeszcze p rz y ję te przez n ie k tó r y c h , niegdyś było p ra w d ą u zn a n ą przez w szystkich
P rz y ta c z a n o fo rm ę d rz ew iastą lodu i nie
k tó ry c h m in erałów d la dow iedzenia tój w ła
sności p lastycznój, k tó rą posiada ziem ia, a k t ó - ra to w łasność pozw alała m a te ry i n ieo rg a n i
cznej p rzy b ierać fo rm y ciał organizow anych.
K to k o lw iek zajm o w ał się sk am ieniałościa
m i, wie, że one p rz ed staw iają nieprzeliczone odcienie form, począw szy od m uszli i kości, k tó re są odbiciem form rzeczyw istych, aż do ty c h b ry ł k am ien isty ch , k tó re z m a te ry ją org an iczn ą bardzo słabe p rz e d sta w ia ją podo
bieństw o.
Z n an e dziś dobrze re z u lta ty p rz em ian ch e
m iczny ch d ziałający ch w n a tu rz e , m ocą k tó ry ch su b sta n c y je organiczne przechodziły i przechodzą zw olna w s u b sta n c y je nieo rg a
niczne, m ogły b y ły posłużyć w ciem nocie ów czesnej za dowód p rzem ian y m a te ry i m in eral
nej, w m a te ry ją organizow aną.
W epoce, w k tó ró j z dobrą w ia rą p rz y p u szczano, że pow ierzchnia m o rza j e s t stałą, ląd zaś obniża się i podnosi n a ty sią c e stóp przez k o ły san ie pow racające co sto lat, — pojęcie, że skam ien iało ści n ie są ig rasz k am i n a tu ry , m usiało w y d aw ać się bardziój śm iałem , aniżeli Przyj§cie teo ry i, że góry i ró w n in y utw orzone ze sk a ł zaw ierający ch w danój chw ili m uszle m orskie, będą n anow o p o k ry te w odam i ocea
nu. To też nie m oże nas dziw ić, że m im o j a snych pojęć L e o n a rd a V inci i B e rn a rd a P a - lissy co do n a tu ry skam ieniałości, ich w sp ó ł
cześni m ieli całk iem in n e te o ry je i że błędne
pojęcia dłużój trw a ły .
Ws 23. W SZ E C H ŚW IA T . 355 W" rzeczy samój p rz y końcu X V II w ieku
dopiero dano w yjaśnienie skam ieniałości, o parte n a podstaw ach naukow ych, k tó re nie m ogły już żadnej w ątpliw ości pozostaw iać.
Tym , co tę w ielką przysługę w yśw iadczył nauce, b y ł D u ńczyk M ikołaj S tenon, prof.
an a to m ii we F lorencyi. Z bieracze sk am ien ia
łości z tój epoki posiadali pew ne okazy, k tó re nazy w ali glossopetrae. W pierw szćj połow ie X V I I w iek u F ab iju sz C olonna usiło w ał w y tłu m aczy ć sw oim kolegom w sławnój akade
mii dei L incei, że glossopetrae były to zęby re k in a ko p aln eg o ; arg u m e n tam i sw ojem i w szakże nie p rz ek o n ał nikogo. W pięćdzie
sią t la t późniój S ten o n podjął tę k w esty ją;
zrobił sek c y ją głow y re k in a i pokazał w y r a źnie, że zęby re k in a b y ły tem sam em , co glos
sopetrae. S te n o n zaszedł ju ż nieco dalój, a n i
żeli C olonna; w dalszym ciągu badał skam ie
niałości i w y d a ł w r. 1669 owoc sw oich badań w małój rozpraw ce zatytnłow anój: „De solido in tra solidum n a tu r a lite r c o n te n to “.
W k ilk u słow ach m ożem y streścić ogólne poglądy S ten o n a.
S kam ien iało ści są ciałam i stalem i, k tó re n a tu ra ln ą dro gą znalazły się zaw artem i w in n ych ciałach stały ch , m ianow icie skałach.
Ogólna fo rm u ła podstaw ow ego zagadnienia paleontologii może b y ć w te n sposób p osta
w ioną: m ając ciało pew nćj form y, ntw orzonój zgodnie z p ra w am i n atu ra ln em i, znaleść w te m sam em ciele w ytłu m aczen ie sposobu jeg o po
w staw a n ia i m iejsca, k tó re zajm uje w n atu rz e.
J e d y n y m środkiem rozw iązania tego zada
nia j e s t przyjęcie pew nika, że jed n ak o w e p rz y czy n y w y w o łu ją jed n ak o w e sk u tk i, albo, ja k S te n o n tw ierdzi z p u n k tu w idzenia, k tó ry n as zajm uje, —ciała, k tó re są we w szy stk iem do siebie podobne, zo stały w ytw o rzo n e w j e d n akow y sposób.
A poniew aż g lo sso p etry są w e w szystkiem podobne do zębów rekina, m uszą zatem p o chodzić od ry b p odobnych do rekinów , a że w ielka liczba skam ieniałości p rzed staw ia n a j
zupełniejszą tożsam ość w n ajdrobniejszych n a w e t szczegółach, z m uszlam i znajdo w anem i w m orzach lub w odach słodkich, — te szcząt
k i p rzeto m uszą pochodzić od ta k ic h sam y ch zw ierząt.
N a sp ecy jaln e za rzu ty , ja k np. że n ie k tó re w y k o p a lisk a nie są zupełnie podobne do g a
tu n k ó w żyjących, do k tó ry c h je zbliżają, że
różnią się sw ym składem , je ś li są podobne formą, że są to ty lk o dziury, odciski, k tó ry c h pow ierzchnia ty lk o podobną j e s t do o rg a n i
zmów zw ierzęcych lub roślinnych, S ten o n od
pow iada w yk azaniem przem ian, ja k im podpa
d ają szczątki organiczne zakopane w ziem i, dowodząc, że m asa ich stała może się całk iem rozpuścić i przem ienić do tego stopnia, że z p ierw otn ego u tw o ru pozostanie ty lk o ślad, odcisk, zarys.
P o g lą d y te, w y b orn ie przedstaw ione ro k u 1669 przez S ten o n a, przew odniczyły w szyst
kim n astęp n y m poszukiw aniom paleontolo
gów, k tó rz y po nim pracow ali.
D źw ignia p a le o n to lo g ii, odbudow yw anie ty p u zaginionego p rzy pom ocy pojedyńczego zęba lub kości, opiera się ty lk o n a p ro ste m zastosow aniu rozum ow ań S ten on a. C h w ila zastan ow ienia przek o n a nas, że w nioski o sta
teczne S ten o n a o glossopetrach za w ie ra ły w sobie odbudow anie całego zaginionego zw ierzęcia, przy pom ocy jeg o zębów. Z n aczy ło to, że zwierzę, k tó reg o g lossop etry b y ły szczątkam i, m iało form ę i budow ę rekina; że m iało głow ę, k rę g o słu p , k o ńczy ny podobne do ty ch, ja k ie stan o w ią szczególny ch a ra k te r g ru p y ryb, do którój re k in a zaliczają; że je g o serce, skrzela, kiszki, p rzedstaw iały te sam e osobliwości co u re k in a.
W n io sk i pow yższe opierają się n a dośw iad
czeniu, k tó re pozw ala nam tw ierdzić, iż zęby tego k sz ta łtu i tój budow y szczególnój, nie
zm iennie m uszą to w arzy szyć o rganizacyi re kinów i że ich się. nig dy nie sp o ty k a w in n y ch organizm ach.
Do dziś dn ia jeszcze nie um iem y sobie w y tłum aczyć, dlaczego to ta k je s t; m u sim y fa k t przy jąć ja k o praw o em p iryczn e m orfologii zw ierzęcój; m oże k iedyś znajdziem y tę p rz y czynę w h isto ry i rozw oju całój g ru p y re k i
nów, ale d otąd bezużyteczną całkiem j e s t rz e
czą szu kanie tego rozw iązania w zw y kłem fizyjologicznem znaczeniu.
K to k o lw iek zajm ow ał się paleontologiją, wie, że je d e n ząb lub je d n a kość niezaw sze pozw alają nam sądzić o typ ie, do ja k ie g o zw ie
rzę należało. M ożna posiadać k ilk a zębów lub znaczną n a w e t część szkieletu, a m im o to nie módz odbudow ać m ózgu zw ierzęcia i jeg o członków . T ylko g d y ząb lu b kość p rz ed sta
wia cechy ch a ra k te ry sty c z n e , k tó re w iem y
że zn a m io n u ją p ew n e ty lk o zw ierzęta, w ted y
356 W SZ E C H Ś W IA T . JTs 28.
je d y n ie m ożem y ściśle oznaczyć, do jak ieg o ty p u zw ierzę kopalne należy.
N a w idok zęba trzonow ego k ro w y m ożem y odgadnąć, że on n ależ y do zw ierzęcia przeżu- w ajęcego, k tó re m iało d w a palce zupełne u każdćj nogi; m ając ząb trzo n o w y konia, o d g adujem y, że on należał do czw oronoga n ie- przeżuw ającego, posiad ająceg o ty lk o je d e n palec u każdej nogi. A le g d y b y p rzeżuw ające i je d n o k o p y to w e b y ły g a tu n k a m i zaginione- m i, g d y b y śm y zn ali ich zęby trzo n o w e tylko, żadne fizyjologiczne ro z u m o w an ie n ie pozw o
liłoby n a m ich odbudow ać, tem m niój jeszcze odgadnąć różnic, k tó re j e odznaczały.
C u v ier w swojćj „R o zp raw ie o p rz ew ro ta ch pow ierzch n i k u li ziem skiej" („ D isco u rs su r les re y o lu tio n s de la surface d u g lo b e“) sobie p rz y p isu je stw o rzen ie now ój m eto d y badań paleontologicznych. A le jeżeli się k to ś w czy ta w „P o sz u k iw a n ia n ad kośćm i kopałnem i “ (R ecb erch es su r les ossem en ts fossiles), jeżeli k to ś stu d y ju je p race O u rie ra , ła tw o pozna, że jeg o m eto d a j e s t m eto d ą S te n o n a . G dy zrobił zn a k o m ite o d k ry c ie , g d y p rz y pom ocy szczęki znalezionćj w p o k ład ach ziem skich odbudow ał całą m iednicę zw ierzęcia, do k tó reg o szczęka n ależała, n ie w iedział jed n a k ż e i w ów czas, dlaczego szczególna fo rm a szczęki znajd u je się zaw sze u z w ie rz ą t w o rk o w aty ch ; dośw iadczenie go n auczyło, że te dw ie szcze
gólne fo rm y b u d o w y zaw sze w p a rz e chodzą.
O k re ślen ie n a tu r y sk am ien iało ści m usiało zaznaczyć n ow y p o stęp w n a u c e paleo n to lo gii. P o zw a la ło ono ju ż odsłaniać niejak o h i- sto ry ją ziem i. W istocie bow iem , je ś li skam ie
niałości są szczątkam i z w ie rz ą t i roślin, w y n ik a stąd , że ich p o d obieństw o ze zw ierzęta
m i ląd o w em i lu b z m ieszk ań cam i w ód słod
kich, k aż e przy puszczać istn ie n ie lądów lub w ód słodkich, a podobieństw o ic h z m o rsk ie - mi o rg a n iz m am i każe zn ow u przypuszczać obecność m o rza w epoce, w k tó rć j ż y ły ow e zw ierzęta. W b ra k u dow odów p rzeczących trz e b a p rz y p u ścić, że o rg a n iz m y lądow e i m o r
skie dow odzą is tn ie n ia lą d u lu b m o rza w ty c h m iejscach, w k tó ry c h b y ły znalezione. T e w nioski n a rz u c a ją się sam e w s z y s tk im u m y słom, począw szy o d X e n o fa n a , k tó r y ju ż ta k ż e u trzy m y w ał, że sk am ien iało ści b y ły szczątka
m i organizm ów .
S ten o n w idział w te m w sk az ó w k ę licznych zm ian w aru n k ó w gieologicznycli w T o sk an ii
i ro zum ow ania jeg o są godne now oczesnych gieologów. P ra c e D e M ailleta n a początku X V I I w iek u m ia ły za p rzed m io t sk am ien ia
łości, a Buffon bliżćj jeszcze tę rzecz ocenił w dw u sw oich zn ak o m ity ch dziełach: „Teo- r y ja ziem i" i „E po ki n a tu ry " (la T h ć o rio do la te rre i L es ćpoąues de la n a tu rę ), z k tó ry c h pierw sza by ła debiutem , d ru g a zaś o statn im w y stęp em n au k o w y m w ielkiego p rz y ro d n ik a.
B uffon n a p o czątk u sw oich „E p o k n a tu r y 1' ja sn o w y k a z a ł podobieństw o istniejące pom ię
dzy n a u k a m i gieologicznem i, a n a u k a m i a r- cheologicznem i.
„ J a k ten , k tó ry przedsiębierze pisać dzieje narodów , m usi w różn y ch ro z p atry w a ć się dow odach, m usi najdaw niejsze, n a kru szcach w ybijane, p rzezierać p am iętn ik i, zb u tw iałe w iekiem dochodzić pism a, dla poznaczenia epok dzieł ludzkich i dla ro zeznania czasu od
m ian rządów . T a k chcąc pow ziąć w iadom o
ści dziejów n a tu ry , trz e b a pilnie w zruszyć w szy stk ie św iata m e try k i, trzeb a w w n ę trzn o ściach ziem i n ajd aw n iejszy ch dokopyw ać się św iadectw i sk rz ętn ie tu i ow dzie ich rozrzu
cone zbierać cząstk i i porządne przyp adk ów fizycznych ułożyć znaki, po k tó ry c h m ożnaby dojść początkow ych n a tu r y w ieków . T en j e den ty lk o j e s t sposób staw ian ia p ew n ych na- drożnik ów w nieskończoności i k ład zen ia licz
bow ych k am ien i p rz y drodze przepaści w ie
ków " '). (D ok. n a st.)
W SPOM NIENIE
z w / c i e c z k i p r z y r o d n i c z e j
odbytej w południowych okolicach kraju w miesiącu L ipcu r. b.
podał Józef Nusbaum.
(Ciąg dalszy.)
O p isany powyżój sposób w y d o b y w an ia w ę
gla, czyli sposób t. zw. odbudow y filarów je s t wogóle n ajbard ziej rozpow szechniony, a u n as w K ró le stw ie w szędzie, z w y ją tk ie m k o palni ,,P a ry ż “ w D ąb ro w ie, u ży w an y . Sposób te n
') „Epoki n a tu ry 1* p. Buffona w ydane w ięzyku fran cuskim, p. X. S taszica przetłum aczone na język polski.
Edycya d ru g a. K raków 1803, str. 1 i 2.
tfs 23. W S Z E C H Ś W IA T . 357 nie tego nadzw yczaj ciekaw ego i zagadkow e
go zjaw iska, m ożna sobie objaśnić dw ojako:
albo przez m iejscow e n ag łe opuszczenio się rów noległych początkow o i poziom ych w a rs tw albo też, co w ydaje się praw dopodobniejszem , przez działan ie bocznego ciśnienia n a w a rstw y początkow o poziome, sk u tk iem czego te o sta
tn ie sfałdow ały się. N astępu jące ry s u n k i schem atyczne bliżej n am to w yjaśniają:
P IA S K O W IE C . f
PIASKOWIEC
PiAęknwiPi*
~ j PIASKOWIECja k k o lw ie k bardzo w ygodny, gdyż m oże być
zasto sow any w pokładach rozm aitego u p ad k u , tę je d n a k sła b ą posiada stro n ę, że sp rz y ja bard zo p ożaro m kopalni. P o ż a ry k o p aln i, je śli p o zo staw ić n a stro n ie pożary s k u tk ie m w y buchów gazu błotnego ( C I I ,), w naszych ko
paln iach w cale się nieznajdującego, zależą od obecności w w ęglu ta k zw. p iry tu żelaznego (siarek żelaza), oraz od obecności m iału w ę
glowego. A m ianow icie p iry t żelazny, bardzo w w ęglu pospolity, przechodzi pod
działaniem tle n u i w od y w siarczan żelaza, a p rz y ty m procesie chem i
cznym ta k w iele w ydziela się ciepła, że je s t ono w stan ie zapalić m iał w ę
glow y. O tóż te n o sta tn i grom adzi się.
w w ielkiój ilości we w spom nianych wyżój, podp ierający ch filarach w ęglo
w ych, gdyż sk u tk iem silnego ciśnie
nia, n a ja k ie są w ystaw ione, bardzo ła tw o u le g a ją k ru szen iu . P r a k ty k a dow iodła, że n ajw ięk sz a część poża
rów w kopaln iach w ę g la pow staje w łaśnie w s k u te k prow adzenia robót m eto d ą odbudow y filarów .
O becnie sposób te n coraz częściój za stęp o w an y b y w a przez ta k zw ane podk ładki, k tó re poznam y, w spom i
n ając o k o p a ln i w ęgla „ P a r y ż “ w D ą
brow ie, gdyż je d y n ie w tój dopiero ko p aln i u n as w K ró le stw ie sposób te n
p ra k ty k u je się. W ko p aln i R e n a rd a w ielk i k o ry ta rz , m ając y k ie ru n e k ze w schodu k u zacho
dowi. posiada około 360 m e tró w długości. K o p aln ia ta m niój j e s t do zw iedzania w ygodna, poniew aż je s t bardzo w ilgotna; pod ty m w zględem „ P a ry ż " o wiole j ą przew yższa.
W k ilk u m iejscach znaleźliśm y w kopalni n a ścianach k o ry ta rz y b ard zo p ięk n e odciski pniów L ep idodendronu, k tó re ja k b y n ap isy n a s ta ry c h grobow cach w y m ow nie w sk azy w a ły n a odległe sw e dzieje. Z arów no w ym o
w n ie o p isy w ały nam odległe dzieje i p rze
w ro ty globu naszego, liczne t. z. uskoŁ i, n a k tó re p. d y re k to r ko p aln i k ilk ak ro tn ie - ,vra- cał n asz ą u w ag ę. Oto, w je d n e m m iejscu po
k ła d w ę g la j e s t ja k b y ścięty ja k ą ś zaczarow a
n ą r ę k ą i zastąpiony przez piaskow iec, dalój znów n ag le w ęgiel w y stęp u je, znów p ia sk o w iec go w y p ie ra i t. d., a to bez żadnych przejść, ta k , że m ożna dokładnie palcem w sk a
zać n a g ran icę obu rodzajów skał. P o w sta w a
W m iejscu mm (gdzie przypuśćm y p rz e p ro w adzony j e s t k o ry ta rz w kopalni) w obu r a zach sp o ty k am y tu ż obok siebie n a je d n y m spoczyw ające poziom ie w a rstw y w ęg la i p ias
kow ca. D o lin y u tw orzon e w m iejscach k m o
g ły być z czasem osadam i n ap ły w ow em i w y pełnione, ta k , że p ow ierzch n ia ziemi została zrów nana.
N a podobnie ciekaw e zjaw isko zw rócił ju ż prz ed tem u w ag ę naszą prof. T rejdosiew icz, w skazując nam usk ok , w y stęp u jąc y pod B ędzinem p rz y drodze żelaznój do Sosnow ic, w p u n k cie przecięcia się jój z szosą od B ędzi
n a do D ą b ro w y W te m m iejscu tuż obok sie
bie w je d n y m poziom ie w y stęp u je z lewój stro n y drog i żelaznój w apień m u szlo w y (n a leżący ju ż do form acyi T ryjasow ój), a z p ra - wćj — pokład w ęg la kam iennego; id ąc cokol
w iek dalój, widać, że w ęgiel ginie, a z obu
stro n w y stę p u je ju ż ty lk o p o k ład w apien ia
m uszlow ego.
3 5 8 W SZ E C H Ś W IA T . Jfa 2 3 . O puściw szy S osnow ice, u d aliśm y się znów i
do D ąb ro w y w celu zw iedzenia szybu „ P a ry ż " , ) k tó reg o o d k ry w k ę w idzieliśm y ju ż n a sam y m początku. K o p aln ia „ P a r y ż " , należąca do kom panii fra n c u sk o -w ło sk ió j, j e s t je d n ą z n a j- lepiój u n a s w k ra ju u rz ąd zo n y c h ko p aln i w ę
gla. Z a słu g u je t u n a u w a g ę olbrzym iej siły m aszy n a p a r o w a , p o m p u jąca b ez u stan n ie dzień i noc w odę z k o p aln i „ P a ry ż " i je d n o cześnie z k ilk u in n y c h k o p aln i do tejże k o m panii n ależ ący c h („K oszelew ", „H ieronim ").
G d y b y n a p ew ie n czas m aszy n a ta działać przestała, w szy stk ie p ra w ie k o ry ta rz e k opalni b y ły b y w odą zalane, ta k w ielk a ilość tój o sta
tniój sączy się b e z u sta n n ie w k o p a ln ia c h w ę
gla. To też w ogóle w k o p a ln ia c h ty c h m iej
scam i chodzi się zu p e łn ie ja k b y po deszczu i ze ścian sp ły w a ją s tru g i w ody, ze sklepień sp ad ają k rople, a pod n o g am i b ło to i stru m ie nie. K o p a ln ia „ P a r y ż “, j a k ju ż w spom niałem , je d y n ą j e s t u n a s w k ra ju , gdzie p row adzi się w ydobyw anie w ę g la bardziój ra c y jo n a l- n y m sposobem , zapom ocą t a k zw . pokładki.
W a rs tw a w ęgla nie je s t t u ró w n o le g łą ; m a k ie ru n e k u k o śn y . O tóż w zdłuż spodniój po
w ie rz c h n i w a rs tw y p rz ep ro w a d zo n y j e s t j e den głó w n y chodnik, w zdłuż górnój — d ru g i.
O ba te cho dniki połączone są szeregiem ró w n o leg ły ch do siebie, poziom ych chodników , je d e n pod d ru g im . P o p rz ep ro w a d zen iu głó
w n y ch chodników , n a p rz ó d robi się n ajn iższy chodnik poziom y i n a m iejsce w y b ra n eg o w ę
g la kładzie się k am ień , t. j . piaskow iec, s ta now iący n a d k ła d w ęgla. M ając g r u n t k a m ie n n y pod nogam i, e k sp lo a tu je się dalój w ęgiel, t. j. ro b i się d ru g i, nad p ie rw sz y m położony chodnik; g d y w ęgiel z niego w y b ra n y zosta
nie, znów k o ry ta rz te n z a sy p u je się k a m ie n iam i i ro b o tę p row adzi się wyżój i t. d. Z a n im w ęgiel zo staje w zu pełności z danego k o r y ta r z a w y d o b y ty , te n o s ta tn i stę p lu je się, t. j. je g o ścian y i sk lep ien ie p o d p iera się bel
kam i, zabezpieczającem i je od zapadnięcia.
J a k olbrzy m iem j e s t niew idoczne n a p ie rw szy rz u t o k a ciśnienie g ó rn y c h w a rstw , m o
żna przek onać się z tego, że w sz y stk ie te pod
pierające belki, pom im o znacznój swój g ru b o ści, w k ró tce po p o sta w ie n iu u le g a ją s k rz y w ieniom , złam aniom , a n ie k tó re za p rzyło że
n iem ucha w yraźne o k az u ją trzeszczenie, k tó re też niem ałego nabaw iło n a s s tra c h u ; b yliśm y pew ni, że sklepienie k o r y ta r z a za chw ilę
się zapadnie i zdruzgocze n as n a m iazgę.
R o b o tn ik w k op aln iach w ęg la m a rn y w ie
dzie żyw ot: dla k ilk u zło ty ch dziennego za
ro b k u pośw ięca zbaw ienne św iatło i ciepło słoneczne i spuszcza się z cu ch n ącą la ta r k ą w rę k u w ciem ne i zim ne podziem ia. D opiero k ied y słońce p ochyli się za ho ry zo n t, g d y zło
w rog ie cienie zm ro k u o k ry w a ją ju ż oblicze ziem i, on opuszcza ciem nie kopalni, b y ze św item znów do nich powrócić. In n i ro b o tn i
cy nocą p ra c u ją w k o p aln i a dzień p rzesyp ia
ją . Ach! ja k ż e s m u tn a je s t tre ść tak ieg o ży
w ota bez ś w ia tła !
G dy po kilkogodzinnem p rz e b y w a n ia w lo
chach kopalni w y d o stałem się n a pow ierzchnię ziem i i ra p to w n ie uczu łem ciepły p rom ień słońca, p ra g n ąłem , g d y by m i ty lk o było po
zwoliło, spojrzeć z zach w y tem w lśniące jeg o oblicze. B o i ja k a ż siła n agro m ad ziła w łonie ziem i te potężne w ęg la po kłady , jeżeli n ie siła p ro m ien i tój w spaniałój gw iazdy? P o d ich działaniem n astęp o w ały procesy życiow e w o rg an izm ach daw nój roślinności; siła p ro m ieni słonecznych d ostarczała im en e rg ii che- micznój dla ro z k ła d an ia d w u tle n k u w ęg la z atm o sfery i n ag ro m ad zan ia w ciałach sw ych ty c h olbrzym ich zapasów węgla.
P o zw iedzeniu ko p aln i w ę g la obejrzeliśm y za k ład y zw ane „ H u tą B an k o w ą ". Szczegól
niój za in te reso w a ł n as tu t. z w. piec w ielki, służący do w y ta p ia n ia żelaza z ru d . P ie c w ielki j e s t to w y so k i n a k ilk a p ię tr, m u ro w a n y z cegły ogn io trw ałej piec, u dołu i u góry zw ężony. Od dołu przez sp ecy jalne o tw o ry w p ędzane w ciąż zo stają m aszy n ą p aro w ą św ieże zapasy o grzanego pow ietrza. N a dno pieca k ład zie się drzew o i w ęgiel, n a w ęgiel syp ie się ruda, a n a tę o s ta tn ią w a rs tw a p ia
sk u z w apn em , po tem znów w a rs tw a węgla, ru d y , znów w a rstw a p ia sk u i w ap n a i t. d.
N a stę p n ie od dołu zapala się drzew o; w y tw a rz a się bardzo silny ciąg p ow ietrza i w ęgiel się rozpala. P o d w pły w em w ę g la i pew n ych je g o zw iązków w tej w ysokiój te m p e ra tu rz e ru d a o d tlen ia się i uw olnione żelazo ściek a na dół w p ostaci o g n isto -p ły n n ej m asy . R o zto pio ny piasek z w ap n em tw o rz ą rodzaj szkła zw anego żużlem , k tó re o k ry w a ściekające po
to k i żelaza, zabezpieczając j e od n aty c h m ia stow ego łączen ia się z tle n e m atm o sfery . Że
lazo spuszcza się z pieca d w a ra zy dziennie,
żużel zaś ciągle w y p ły w a . W m iarę w y p ły
tó 23. W SZ EC H ŚW IA T. 359 w an ia żużla i żelaza z góry znów się do pieca
sypie węgiel, rudę, piasek i wapno, ta k , że zw ykle piec je s t czynny bezu stan k u , dopóki nie ulegnie zniszczeniu.
P ie rw sz y pro d u k t żelaza, zaw ierający do 5 % węgla, zowie się surow cem . Jeżeli ogrze
wać do czerwoności surow iec p rzy ciągłym dostępie pow ietrza, cały praw ie w ęgiel ucho
dzi z niego (łączy się z tlenem pow ietrza) i po
zostaje t. z. żelazo sztabow e. Z surow ca lub też z żelaza sztabow ego o trzy m u je się stal, za w iera ją ca do 1 '/.>% w ęgla. W D ąbrow ie w y ta p ia ją żelazo z ru d y , zw anćj lim onitem (wodne połączenie tle n u i żelaza) i sferosyde- ry te m (połączenie k w a su w ęglanego i żelaza).
P o opuszczeniu D ąbrow y skierow aliśm y w y p ra w ę naszą w okolice S ław kow a, B ole
sław ia i O lkusza, b y zwiedzić kop alnie galm a- nu, oraz obejrzeć ro b o ty przy' osuszaniu k o p aln i O lkuskich. O puściw szy D ąbrow ę, w y dostaliśm y się na obszerne te ry to ry jn m T ry - ja su , rozciągające się daleko na południe aż poza O lkusz. B ru d n o żółte, je d n o sta jn e drogi, oraz nieznośny pył, po ry w an y z ziemi najlżej
szym w iaterk iem i p u d ru ją c y literaln ie tw a rze i u b ra n ia , zdradzają obecność w apieni;
w samój rzeczy jed zie m y teraż wciąż po w a
pieniu m uszlow ym T ryjasow ćj form acyi.
F o rm a c y ja T ry jaso w a należy do g ru p y for- m acyj m ezozoicznych czyli drugorzędow yck.
P o d cza s osadzania się ty ch form acyj (T ry jaso wa, J u ra js k a , K redow a) przedstaw icielam i flo
ry naszćj ziem i b y ły głów nie rośliny szyszkowre, sagow cow e i paprocie, a tak że poraź pierw szy p o jaw iły się rośliny7 dw uliścieniow e, ze zw ie
rz ą t prócz polipów, szkarłupniów , m ięczaków , ry b oraz labiryntodo ntów . k tó re ży ły ju ż i w form acy jach pierw szorzędow ych, pojaw iły się poraź pierw szy g ad y (jaszczury i żółwie), p tak i, oraz niższe zw ierzęta ssące.
T ry ja so w a fo rm a cy ja dzieli się n a 3 piętra:
dolne, najstarsze, p rzed staw iające osady n ad brzeżne, środkow e, osadzone z m órz, oraz gór
ne, zw ane k ajp re m , przedstaw iające głów nie osady wód słodkich. U nas, w południow ych częściach k ra ju w y stęp u ją w szy stk ie 3 p ię tra form acyi T ryjaso w ej. W sp o m n ian e wyżój po
k ła d y w apienia m uszlow ego, ta k licznie u n as w y stęp u jąc e, stan o w ią w łaśnie środkow e pię
tro T ry ja su . Skam ieniałości, sp o ty k an e w w a pieniu muszlowTym , w skazują, ja k bogatem
ju ż było życie organiczne w oceanach tćj epoki.
L asy tego ok resu ch a rak tery zo w a ły się nadzw yczajnem b ogactw em roślin sagow co- w ych (C ycadeae). R ośliny te b y ły z w ia stu n a
m i now ego czasu w rozWoju roślinności n a- szćj ziemi; w y ró w n y w ały one bogactw em form paprociom i skrzypom , ta k obfitym w epoce węglow ój, by j e później w epoce J u - rasow ój pi’ześciągnąć. F a u n a ja k ż e różną b y ła od naszćj: olbrzym ie jaszc zu ry (N o tho sau ru s) k ą p a ły się w n u rta c h m orza, ociężałe la b iry n - tod onty z rod zaju C h iro teriu m stąp ały po m iękkim , b ag n isty m gruncie, ani śniąc o tem , że odciski stóp ich n a tu ra n a zaw sze uw ieczni i dziś, gdy po kłady, po k tó ry c h te zw ierzęta stąp ały , w y sch ły i stw a rd n ia ły , znajd ujem y odciski n iezg rab n y ch ich lap. Na dnie m o r- skiem k rzew iły się b u jn ie fantasty czn e lilijow - ce, a z głow onogich m ięczaków A m o n ity i N a u tilu sy p ru ły fale oceanów; p tak i ożyw ia
ły ju ż zielone gąszcze w ysp, a z ssących po
ja w iły się ju ż w orkow ate.
J a d ą c ted y wciąż po p o kładach w apienia m uszlow ego, po dnie oceanów epoki T ry ja so - wój... przybyliśm y do schludnego Sław kow a, by ze św item puścić się drogą do B olesław ia i t u kopalnie g alm anu obejrzeć. R u d a g alm a- now a, p rz ed staw iająca, j a k rzekliśm y, w ęglan c y n k u i krzem ian cy nk u obficie w y stęp u je w okolicach B o lesław ia i O lkusza. Około B o lesław ia istn ie je kopaln ia rządo w a w K rą żk u , oraz k o p aln ia p ry w a tn a p. K ra m sty . W K rą ż k u zw iedziliśm y sam ą kopalnię, a u p. K ra m s ty płóczk arn ię ru d y galm anow ćj.
K opalnie g alm an u zupełnie in n y noszą ch a
r a k te r niż kopaln ie w ęgla. W ty~ch o sta tn ic h jed en w idzieliśm y wszędzie g łów ny szyb, k tó ry m w ęgiel w yd ob yw an y zostaje z kopalni, k o ry ta rz e ty c h kopalni n iezb y t są w ysokie, w ilgotne, a ściany ich czarne, w kopalni g a l
m a n u w K rążk u przeciw nie, istnieje a i 25 szybów, k o ry ta rz e k o p aln i są wyższe, obszer
niejsze, m iejscam i p rzy p o m in ają zupełnie g ro ty n atu ra ln e, a ściany ich brudno-żółtego są koloru.
G a lm an znajdu je się w ziem i nie w a rs tw a m i j a k węgiel, lecz w postaci oddzielnie ro z
rzu co n y ch gniazd w dolom icie (w ęg lan w a
pnia i w ęglan m agnezu). W dolom icie ty m
w w ielu m iejscach zn a jd u je się ta k ż e piękn ie
lśniący k ry sta lic z n y k a lc y t (w apień), a w g n ia-
360 W SZ E C H Ś W IA T . M 23.
ziłach g a lm an u — sre b rzy ste odłam k i błyszczu ołow ianego (siarek ołow iu). K o p a ln ia g alm a
n u w K rą ż k u o w iele j e s t p ły tszą, n iż opisane wyżój kopalnie w ęg la, n a jw ię k sz a bow iem jój głębokośó dochodzi tu 18 sążn i pod p o w ierzchnią ziem i. K a żd y szyb j e s t dokoła obudow any; ru d a w y d o b y w a się szybam i nie zapom ocą m a sz y n y parow ój, lecz rę c z n ą w in dą (w p ry w a tn ć j k o p aln i j e s t w in d a parowa}.
Do k opalni schodzi się szybem po drabinie.
N ie zapom nę n ig d y w rażonia, ja k ie g o dozna
łem , gdy w z ią w szy w rę k ę m a łą cu ch n ącą la ta r k ę górniczą, zacząłem się spuszczać szy
b em w ciem ną o tc h ła ń po sto p n iach zupełnie p ra w ie pionow ój, 18-sążniow ćj d ra b in y ; zda
w ało m i się, że ju ż n a zaw sze św ia tło słone
czne żegnam .
P łu c z k a rn ia ru d y galm anow ój w rządow ój k o p aln i w K rą ż k u , bardzo j e s t p ierw o tn a , r ę czna; zato p ięk n ie j e s t urząd zo n a w ielk a p a ro w a p łu czk a rn ia ru d y w k o p aln i p ry w a tn ó j.
P ła k a n ie ru d y galm anow ój czyli oddzielanie od niój w szy stk ich pobocznych dom ięszek, j a k ru d y o ło w ian ó j, sia rk u żelaza, dolom itu, o d b y
w a się w p ro st d ro g ą m echaniczną, p rzez d zia
ła n ie w ody. C ały m szeregiem b ard zo dow ci
p n ie obm y ślanych m an ip u lacy j, o trz y m u je się z ru d y dro b n y żw ir, k tó ry n a stę p n ie p rz ep u szczany przez specyjalne k o ry ta z w o d ą osa
dza się n a dnie ty c h o statn ich . Ż e zaś różne dom ięszlti ru d y ró ż n y m a ją ciężar w łaściw y, o sady te w a rs tw u ją się tak , że n a sam em dnie osadza się ja k o najcięższa ru d a ołow iana, n a d n ią siare k żelaza, późniój w a rs tw a g al
m anu, a w reszcie, ja k o sto su n k o w o n a jlż e j
szy — dolom it. W p r a w n y ro b o tn ik zdejm uje z g ó ry ło p a tk ą w a rs tw ę d olom itu i w y b iera z n a jd u jącą się pod n im w a rs tw ę g alm an u . T ą m eto d ą n a stę p u je oddzielenie i oczyszczenie r u d y galm anow ój od dom ięszek.
P o zw iedzeniu ty c h zak ład ó w ru sz y liśm y k u O lkuszow i, a po drodze zboczyliśm y w stro n ę w celu o b ejrz en ia robó t, pro w adzo n y ch przez p. K osiń sk ieg o p rz y osu szan iu k o palń O lku skich.
W w iek u 16 i 17, j a k w iadom o, sław n e b y ły pod O lkuszem k o p aln ie ru d y ołowianój i srebra, lecz n a p o c z ą tk u 18-go stu le c ia k o palnie te zalane z o sta ły w o d ą i o d tąd pom im o k ilk a k ro tn y c h u siło w ań aż do o s ta tn ic h cza
sów osuszenie ich nie u d aw ało się. Około czterdziestu la t tem u próbow ano n a w e t m a
szy n ą p a ro w ą w ypom pow ać w odę z zalanój ko p aln i i zbudow ano w ty m celu żelazny szyb, ale w szy stk ie te usiło w an ia spełzły n a niczem . W L ip cu 1880 ro k u liczony in ży n ier-g ó r- n ik p. K osiń sk i podał n o w y p ro je k t osuszenia ko palń O lk u sk ich i o trzym aw szy pom oc od rz ąd u rozpoczął ro bo ty , k tó re p ra w d ziw ą chlu
bę g ó rn ictw u k ra jo w em u przynoszą. S zu k a
ją c po s ta ry c h k ro n ik a c h i czyniąc poszuki
w a n ia w n a tu rz e p. K o sińsk i w sk azał m iej
sce, w k tó re m zn ajdo w ała się niegdyś zasyp a
n a obecnie sztolnia (t. j . odbudow ane ko ry to ), odpro w ad zająca wodę z kopalni, a rozpoczą- w szy ro b o ty z try u m fe m j ą odnalazł. W y b u d o w a n a obecnie now a sztolnia, 750 sążni dłu
gości m ająca, odprow adza szerokiem k o ry tem w ody z zalanój kopalni, a n iedług o ju ż zape
w ne k o p aln ia do teg o sto p n ia osuszoną zosta
nie, że m ożna będzie rozpocząć eksp lo atacy ją ra d y . Z k o paln i tój je d n a k n ie będzie teraz w y d o b y w a n ą ru d a oło w iana i srebro, gdyż przodkow ie nasi w yeksplo ato w ali ju ż pod ty m w zględem kopalnie O lkuskie; obecnie osusza
nie kopalni m a głów nie n a celu ek sploatacyją r u d y cynkow ój czyli g alm anu, w n adzw y czaj nój obfitości tu w y stęp u jąceg o ').
P o żeg n a w szy O lkuskie, ru szy liśm y dalój k u południow i, k u uroczy m okolicom P ie sk o - wćj sk ały i O jcow a. (D ok. n ast.)
Praca fizyczna i praca umysłowa
przez