• Nie Znaleziono Wyników

-A-d.res ZE ed.ałcc ri: IKZrsiłco-wsł^ie-IFrzied.naieście, STr ©©. %M.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "-A-d.res ZE ed.ałcc ri: IKZrsiłco-wsł^ie-IFrzied.naieście, STr ©©. %M."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

%M. 2 4 . Warszawa, d. 14 Czerwca 1891 r. T o m X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".

W W a rs za w ie :

Z p rze s y łk ą p o c z to w ą :

ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 r o c z n ie „ 10 p ółro c zn ie „ 5

P ren u m erow a ć m o żn a w R e d a k c y i W szech św ia ta i w e w s zy stk ic h k się g a rn ia ch w k raju i zagranicą.

K o m ite t R edakcyjny W s zec h ś w iata stanowią panowie:

A lek sand row ie* J., D eike K ., Dickstein 8., H oyer H., Jurkiew icz K ., K w ietniew ski W ł., K ram sztyk S.,

Natanson J., Prauss St. i W róblew sk i W .

„ W s z e c h ś w ia t " p rz y jm u je ogłos ze n ia , k tó ry c h treść m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z nauką, na n astępu jących w aru n k ach : Z a 1 w ie rs z z w y k łe g o d ruku w szpalcie a lb o je g o m ie js c e p o b ie ra s ię za p ie rw s z y r a z kop. 7'/i>

za sześć n astępn ych r a z y kop. 6, za d alsze kop. 5.

-A-d.res Z E 2ed.ałcc3ri: IKZrsiłco-wsł^ie-IFrzied.naieście, 3STr ©©.

K a ł m u c y .

(n o ta tk a z p o d ró ży o d b y te j na wiosnę 1889 r.).

Stepy K a łm u c k ie należę do nielicznych obszarów E u ro p y , które zam ieszkuje lu ­ dność rasy m on golskiej, pędząca dotąd ż y ­ cie koczow n icze. K a łm u cy, c z y li ja k ich p r a w id ło w e j zow ią rossyjanie kałm ycy, po tatarsku K h a lim ik , stanowią jeden z g łó w ­ nych szczepów rasy i plem ienia m on gol­

skiego. M ies zk a ją oni częściow o w A z y i środkow ój, w obrębie cesarstwa C hińskie­

go, a częściow o w Rossyi. Sami siebie z o ­ w ią E leta m i lub D u rban O jro t (t. j. czte­

rech sp rzym ierzeń ców ); ostatnia nazw a p o ­ chodzi stąd, że E le to w ie d z ie lili się zdawna na cztery rody: D zu n garów , T u rg o tó w , C h oszotów i D erb etów . D o Rossyi kałm u ­ cy p rzy b y w a li różnocześnie, d w ie p om n iej­

sze h ord y C h oszotów p r z y b y ły w 1675 i 1750 r. G łó w n a h orda kałm u k ów nad- wołżańskich składa się z T u rg o tó w , p r z y ­ b yłych z ok olic K u ku -C h oto w 1656 roku.

W sk u tek nadużyć u rzędn ików w 1771 roku kałm ucy postanow ili opuścić stepy n adw oł-

żańskie i pow rócić do Chin. W te d y to ros- począł się pamiętny exodus: 70000 rodzin , t. j. 350000 osób ru szyło w pochód, p o ­ w strzym yw a n i przez h ordy k ir g iz ó w i k o ­ za k ów , w alcząc z nadzwyczajnemu trudno­

ściami d rogi, p rzep ołow ien i p rzy b y li do Chin. W Rossyi pozostało 15000 rodzin.

O becn ie zam ieszkują oni b rzegi U ralu , W o ł ­ gi, K u m y i M an yczu w ilości 120000. Z te ­ go 7 3 % zam ieszkuje gub. Astrachańską.

W ię c ć j niż połow a kałm uków w yzn aje bu d­

dyzm (lam aizm ), część p rzy jęła chrześci­

jaństw o i zam ieszkuje p rzew ażn ie gubernię Sym birską, reszta zaś, zam ieszkująca gub.

orenburską w yzn aje mahom etanizm . Język należy do gru p y m on golsk iej; literatu ra składa się p rzew ażn ie z p rze k ła d ó w r e li­

gijn yc h ksiąg buddajskich. N a jciek a w szym zabytkiem litera tu ry św ieckićj, jest zb ió r pow ieści lu dow ych — Siddikur.

M ieszkanie kałm uka stanowi t. zw . k ib it­

ka, zb ió r k ibitek z o w ie się Chotonem. K i ­ bitka kałm ucka doskonale je s t zastosowana do życia koczow n iczego, składa się ona z lek k iego szkieletu drew nian ego, obcią­

gn iętego w o jłok a m i i um ocowanego sznu­

rami. D oln a część k ib itk i je s t walcowata,

górna ma kształt płaskiego stożka lub p ó ł

(2)

370

W S Z E C H Ś W IA T .

ku li. Ś cian y są tak niskie, że c z ło w ie k nie m oże stanąć pod samą ścianą. T a k ą k ib itk ę m ożna rozebrać lu b postaw ić w przeciągu go d zin y . Czynnością tą w y łą czn ie zajm u ją się kobiety, g d y ż m ężczyźni, n a d zw y cza j le ­ n iw i, trudnią się ty lk o chow em b y d ła , lub polow an iem . N a w ierzch u k ib itk i zn a jd u je się duży otw ór, którym uchodzi dym z o g n i­

ska, o tw ó r ten w celu zabespieczenia k ib itk i od letn iego skw aru, lub z im o w e g o m rozu, za k ryw a się kaw ałkiem w o jło k u . K ib itk a ustawia się na go łó j ziem i, stąd m ieszkańcy jó j marzną przez całą zim ę, pom im o, że n i­

g d y nie zrzu cają kożucha.

W środku k ib itk i rospala się o g n is k o ) nad którem p ra w ie ca ły dzień go tu je się herbata ceg iełk o w a .

O p a ł stanow i suchy n a w ó z b y d lę c y i t y l­

ko w n iektórych m iejscach palą oczeretem . K o c io ł jest n ajw a żn iejszym sprzętem k a ł- muka, k tó ry do n iego p r z y w ią z u je n a d zw y ­ czajną w agę: d o b ry i d u ży k o c io ł stanowi chlubę ro d zin y. K a łm u c y tw ierd zą , że smak h erbaty n iety le za le ż y od sposobu p r z y r z ą ­ dzenia, ile od dobroci sam ego kotła. P o k otle n a jw y żć j cenione są k u fry, których bogaci kalm ucy posiadają czasam i znaczną ilość. K u fr y te rosstaw ionę są dokoła ścian.

R eszta sp rzętów składa się z naczyń d r e ­ wnianych, w k tórych kiśnie m leko, lub k u ­ mys, z p o k ry w y do kotła opatrzon śj rurą, służącój do pędzenia w ód ki (a r k i) z p rze- ferm en tow an ego m leka i z m iseczek d r e ­ w nianych do picia herbaty, m leka lub czej- ganu (kw aśn ego m leka, w k tó rem ju ż się rospoczęła ferm en ta cyja a lk o h o low a ). M i ­ seczki te w ytoczon e z d rzew a lub korzen i d rzew n ych cenią się czasem bard zo drogo.

U bogatych są one opraw ne w srebro i kosztują czasem do 50 rubli. O to w s z y ­ stko, co zn a jd u jem y w ew n ą trz k ib itk i. B i e ­ dni i bogaci różnią się ty lk o ilością i j a ­ kością tych sprzętów . W y ją t e k stanowią ty lk o n iektórzy bogaci za jsa n gow ie, k tó rz y prow adzą życie na sposób eu ropejski. J e ­ d yn e rzec zy w iste b o gactw o k a łm u k ów sta­

n ow ią stada bydła, które zimą i latem pasą się na tych ro z le g ły c h rów nin ach p r a w ie bez żadnego dozoru.

D o dziś dnia u kałm uków istn ieje p o d ­ daństwo, pop.ie’'?"*. js d a a k p r z y koczu jącym sposobie życia praca fizyczn a poddan ych

nie ma żadnój w artości, obow ią zki ich o gra ­ n iczają się ty lk o do wnoszenia pew nćj opłaty.

K sią żęta pobierają rocznie po 6 rubli od każdćj kibitki. K a łm u c y , ja k o pozostający w poddaństw ie, dotychczas w o ln i są od o b ow iązkow ój służby w o js k o w ej. O p rócz tego płacą jeszcze podatki rządow e na u trz y ­ m anie u rzędn ików i t. d. Z iem ia nie sta­

n ow i osobistój własności, lecz je s t własno­

ścią całego narodu.

K a łm u c y są w o g ó le w zrostu n iskiego, tw a r z y szerokiój i płaskiój, o c zy ukośnie roscięte i, ró w n ie ja k włosy, bez w yjątku czarne ja k w ęgiel. Zarost słaby, ogranicza się z w y k le na wąsach, broda zaś bardzo mała i rzadka. D la eu ro p ejczyk a kałm ucy w y d a ją się p om ięd zy sobą n iezm iernie p o ­ dobni, tak, że z trudnością można ro zró ż­

n ić ich p om ięd zy sobą. Są oni, w og óle , cha­

rakteru dosyć łagodn ego, nadzw yczaj g o ­ ścinni i ciekaw i.

U b ió r m ężczyzn składa się z w ysokich butów, z o ryg in a ln ie przyszytem i w ysokie- mi obcasami, spodni i zw ierzch n iego ubra­

nia przypom in ającego k rojem strój kauka­

ski, lecz bez charakterystycznych ozdób, na g ło w ie noszą baranią czapkę, z którą nie rosstają się naw et w czasie najw iększych upałów , k rótk i nóż u pasa dopełnia stroju.

K o b ie ty , stosunkowo o w iele brzydsze od m ężczyzn, u bierają się w p erkalow e cha­

łaty, przew ażn ie koloru czerw on ego. U za ­ m ężnych, w ystające z pod czapki w arkocze zaszyte są w aksamitne w oreczk i i w ra z z niem i p rzyw iąza n e do pasa. W id o k ta­

kich w a rk o czy n adzw yczaj jest o rygin a ln y, chociaż n ieestetyczny. Z fajką kałm uczka p raw ie się n ig d y nie rosstaje i naw et po w ypalen iu trzym a ją w ustach. P o n ie w a ż ca ły dzień pali się ogień w kibitce, dla za ­ palen ia fa jk i w kłada się w nią kaw ałek tle ­ ją c e g o nawozu. Zapach tćj m ięszaniny tru ­

dno sobie w yobrazić.

M ło d e dziew częta noszą w łosy krótko

podstrzyżone. N a g ło w ie noszą z w y k le

czerw on e, czw orok ątn e czapki, obszyte z ło ­

tym lub srebrnym galonem , czapka taka

przedłu ża się w d ó ł z jedn ćj strony w ięcej

niż z dru giój. P ró c z tego dziew częta noszą

płócien n e gorsety, którem i ściskają biust tak,

aby piersi b y ły ja kn ajm n ićj w idoczne, o na­

(3)

N r 24

W S Z E C H ŚW IA T .

371 szych pod tym w zględ em pojęciach o d zy­

wają się z ironiją. D zieci do la t kilku c h o ­ dzą zu pełn ie nago, starsze zaś w jed n ćj koszuli. W ło s y u dzieci strzygą p rzy sa- mćj g ło w ie , ale za każdym razem zosta­

w iają kosm yk nieostrzyżony, który rośnie do tój p o ry, dopóki splątaw szy się, sam się nie oderw ie. U starszych dzieci można w i­

dzieć po kilka takich kosm yków.

K a lm u cy w o g ó le są n ad zw yczaj brudni i praw ie n ig d y się nie m yją, poczęśc.i w ynika to stąd, że w stepach często bra­

knie n aw et w od y do picia. N ie m yją oni także swoich drew nian ych naczyń, co p rzy w spólnem ich użyciu nie m ało się p rzy c zy ­ nia do rospowszechnienia zarazy syfilitycz- nćj w przerażających rozm iarach, pomimo, że kalm ucy są bardzo moralni.

(dok. nasł.).

J ó z e f Paczoski.

0 ZASTOSOWANIU BARWNIKÓW

D O B A D A Ń

FIZJOLOGICZNYCH U M U T ,

(D o k o ń c z e n ie ).

Stosując m etodę C h rząszczew skiego do badań b ijo lo g iczn y ch u zw ierzą t beskręgo- wych, różni badacze (M iec zn ik ó w , Solger, Schindler, Claus, M ey er, E is ig ) zebrali w w ielu razach dość pouczające spostrzeże­

nia, które jed n a k z pow odu d oryw czości i braku system atycznego planu doświadczeń nie dostarczyły ogóln iejszych w niosków . D o p iero w ostatnich latach zasłużony b a ­ dacz m o rfo lo g ii zw ierzą t, A . K o w a le w s k y w Odesie, w yk o n ał całe szeregi system aty­

cznie przeprow ad zon ych doświadczeń, które rzucają ciek aw e św iatło na czynności pew ­ nych orga n ów i p ozw a la ją w yciągnąć w nio­

ski, m ające ogóln e znaczenie dla b ijo ło g ii z w ierzą t. Zastan ow im y się dlatego nieco szczeg óło w iej nad spostrzeżeniam i znako­

m itego badacza.

K o w a le w s k y p r z y swoich doświadczeniach

prócz jedn oprocen tow ych rostw orów indy- gokarm inu, am onijakalnego karm inu i m ię- szaniny tych p rze tw o ró w stosował jeszcze różne inne barw n iki, które mu dostarczyły bardzo ważnych rezu ltatów , a m ian ow icie lakmus i n iektóre barw n iki sm ołow e (b łę -

j

k it alizai^ynowy, b ie l in dofenolow ą, błękit m etylen ow y i w ezuw inę c z y li trójam idoazo-

! benzol), o których w ypadnie nam poniżćj je s z c z e ' oddzielnie pom ów ić. P r ó c z tego

| w strzyk iw a ł n iektórym zw ierzęto m jed n o-

i

p rocen tow y rostw ór chlorniku żelaza, a na-

| stępnie po slabem zakwaszeniu organów

■ oblew ał je słabym rostw orem żółtego żela-

! zocyjanku potasu (postępow ał w ięc odw ro- ' tnie, ja k A rn o ld ). R o stw o ry w ym ienionych

j

ciał w strzy k iw a ł po w iększej części w prost do ja m y ciała i zestaw iał zw ierzęta przez

J

je d e n do kilku dni p rzy życiu, ażeby dać

j

barw nikom czas do nagrom adzenia się we w łaściw ych organach w ydzieln iczych . C za-

J

sami okazała się potrzeba kilkakrotn ego J p ow tórzen ia zasirzyknięcia. U szkarłupni i w p ro w a d zał K o w a le w s k y rostw ory b arw n i­

ków także do systemu naczyń wodnych

| p rzez w strzyk n ięcie do nóżek. U n iektórych

j

zw ierzą t, m ianowicie u takich, którym n ie­

można b y ło w strzyk iw a ć b arw n ika z p o w o ­ du szczupłości ich rozm iarów , K o w a le w s k y w p ro w a d zał go do kanału pokarm ow ego, żyw ią c j e silnie zabarw ionym pokarm em , k tó ry zw ierzęta chętnie p rzy jm o w ały. L i -

| ście pożerane p rze z gąsienice m otylów ob- syp yw a ł także sproszkow anym błękitem m etylenow ym .

N iepodobna zestaw ić tu całego, nader o b ­ fitego szeregu spostrzeżeń zebranych tą d ro ­ gą przez K ow alew sk iego , postaramy się t y l­

ko o uw ydatnienie najciekaw szych i n ajd o ­ nioślejszych faktów . O kazuje się m ian ow i­

cie, że różne orga n y w yd zieln icze tego sa­

mego zw ierzęcia , a naw et różne oddziały tegoż samego organu przedstaw iają stale pow inow actw o do pew nych barw ników . T a k np. jed n e p rzy cią ga ją i odkładają w swoich kom órkach w yłącznie tylko indy- gokarm in, inne tylk o karm in, co następuje naw et i wtenczas, g d y w strzyknięto do c ia ­ ła mięszaninę obudwu barw ników . U sk u ­ tecznia się w ięc w oddzieln ych organach

| segregacyja zm ięszanych ciał, podobnie ja k

1 w ślimaku ucha mięszanina dźw ięk ów ros-

(4)

kłada się na p o jed y ń cze tony. B a r w n ik i zostają p rzed ew szystk iem pochłonięte p rzez k o m ó rk i p r z y rz ą d ó w w y d zie la ją c y c h , z a ­ b a rw ia ją c p rzew a żn ie zaw arte w p roto p la z- m ie drobn e ziarenka, k ro p e lk i, lub n aw et w ięk sze ciała o określon ćj postaci, g d y ty m ­ czasem ją d ra kom órkow e pozostają w n or­

m alnych w arunkach bezbarw n em i. Z k o ­ m órek g ru czo ło w y ch p rzech o d zą barw niki z w y k le dalój do p rze w o d ó w , zb ie ra ją c się tam w postaci k ryszta łk ó w lu b barw nych ziarenek. Z in nych kom órek, p o m ieszczo ­ nych w innych częściach ciała, k tó re nie m ają żadnój kom u n ikacyi n azew n ą trz, ja k np. ja m a ciała, b a rw n ik i albo z n ik a ją n ie­

znaną jeszcze d rog ą, albo pozostają do k o ń ­ ca życia . T a k np. sztucznie zab a rw ion e k om órki, otaczające serce w ielu ow adów ; c z y li tak zw an e kom órki p e r y k a r d y ja ln e p rzech od zą n aw et z gą sien icy do zw ierzęcia d o jrza łeg o (im a g o ). P o za strzyk n ięciu la k ­ musu różne k om órk i i o rg a n y p rzy jm u ją za b a rw ien ie czerw on e, które pod d zia ła ­ n iem pa ry am onijakaln ój p rzech o d zi w b łę ­ kitne. K o w a le w s k y w nosi stąd, że takie części mają od czyn kw aśny. T e same czę­

ści za b a rw ia ją się z w y k le ta k że karm inem na czerw o n o , cy ja n k iem zaś żelaza (w e d le opisanój w yżó j m e to d y ) i a liza ry n ą b łę k i­

tnie, n igd y zaś nie grom adzą w sobie in d y ­ gokarm inu , k tó ry w y d zie la się w ię c ty lk o w przyrządach z odczyn em zasadow ym lub p rzy n a jm n iej obojętn ym . A liz a r y n a zbiera się w ostatnich w postaci brunatnych zia re­

nek. P o n ie w a ż K o w a le w s k y po w s trz y ­ knięciu lakmusu do ja m y brzusznój u m y ­ szy i k ija n ek ropu ch y (B u ffo cin ere a ) o tr z y ­ m ał zaba rw ien ie b łęk itn e w ielu k a n alik ów n erkow ych , g d y tym czasem m ocz p rze d sta ­ w ia ł zaw sze k o lo r czerw o n y i p on iew a ż in ­ dygok a rm in w y d z ie la się za w sze ty lk o w k a ­ nalikach n erkow ych , n ig d y zaś w torebkach, otaczających k łę b k i M a lp ig h ie g o , K o w a ­ le w s k y nabrał przekon an ia, że części ciała z w ie rz ą t beskręgow ych z kwaśnem o d d zia ­ ływ a n iem , t. j. za b a rw ia jące się na czerw o ­ no lakm usem i karm inem , odpow iadają to ­ rebkom n erk o w ym k ręg o w có w , części zaś z od d zia ływ a n iem zasadowem , za b a rw ia ją ce się in d ygok a rm in em , o d p o w ia d a ją k a n a li­

kom skręconym .

Z e szczegółó w dostrzeżonych przez K o -

372 N r 24.

w a lew sk iego w ym ien im y tylk o następujące-, in dygok a rm in w y d z ie la ją obw odow e kana­

lik i gru czołu , pom ieszczonego p rzy osadzie ro żk ó w w ielu skorupiaków ; dalćj tak zw ane naczynia czyli kan aliki M a lp ig h ie g o u w szy­

stkich ow adów ; organ Bojanusa u ślim aków i m a łżów ; przysadki ż y ł u głow on ogich . U pierściennic (A n n e lid e s ) in dygokarm in p rzy jm u ją tylk o ciałka k r w i i gru czołk i j e ­ dn ok om órkow e rozrzu cone w pow łoce ciała, ty lk o u rzędu G ep h y rei w yd ziela się in d y ­ goka rm in w organach segm entalnych, które u reszty pierściennic okazują p rzeciw n ie odczyn kwaśny, t. j . za ba rw ia ją się czer­

w ono po zastrzykn ięciu lakmusu lub kar­

minu. U osłonnic znajdu ją się w m iękkiój masie w yp ełn ia ją cej przestrzenie pom ięd zy organam i liczn e p ęch erzyki w ypełnion e sta- łem i w ytw ora m i w y d zieln iczem i (con cre- m enta), w tychże samych pęcherzykach osa­

dzają się także drobne kryszta łki in d y g o ­ karm inu. U szkarłupni K o w a le w s k y nie otrzym a ł żadnych rezu lta tów po z a strzy ­ knięciu tego barw nika.

Z a b a rw ien ie czerw on e karm inem lub la k ­ musem w ystą p iło w końcow ych torebkach gru czołu ro żk o w e g o skoru piaków (k tó reg o o b w o d o w e kanaliki w yd z ie la ją in d yg o k a r­

m in). T a k ie saine zachow anie okazują sze­

re g i k om órek n ab łon kow ych na oskrzelach i przysadkach n óg sk rzelow y ch i kom órki w torebkach końcow ych gru czołu p o w ło k o ­ w ego (S chalen dru se) u skorupiaków . U M y - sis za b a rw iła się średnia część kan ali­

k ó w wąti-oby czerw on o działaniem lakmusu, reszta w ą trob y ty lk o działaniem karm inu.

U o w a d ó w i ich gąsienic liczn e kom órki tak zw an ego ciała tłu szczow ego okazu ją w ie l­

kie p ow in ow actw o do karm inu i lakmusu, w szczególn ości zaś ta ich część, która o ta ­ cza serce (k o m ó rk i p ery k a rd y ja ln e), lub p r z y le g a do sk rzyd la tych mięśni serca. T e same k om órk i za b arw iają się z w y k le także w yżój opisanem skom binowanem działaniem ch lorniku żelaza i żelazo-cyjanku potasu.

U m ięczak ów (ślim ak ów i m a łżó w ) p r z y ­ sadki przedsion ków sercowych, c z y li tak zw ane g ru c z o ły p eryk a rd yja ln e, p rzy b ierają podobne zabarw ien ie ja k k o m ó rk i ciała tłu ­ szczow ego u ow adów . T o samo dostrzegł K o w a le w s k y w sercu osk rzelow em g ło w o ­ nogich. U w iększości pierściennic karm in

W S Z E C H Ś W IA T .

(5)

N r 24.

W S Z E C H Ś W IA T .

373 i lakmus w y d ziela ją się obficie w organach

segm entalnych, u je żo w c ó w zaś w tak zw a ­ nym gru czole ja jo w a ty m K o h le ra czyli ser­

cu; u osłonnic za b a rw ia ją się tylk o ciałka k r w i i mięśnie.

P r ó c z tych danych zasługują na w zm ian­

kę jeszcze następujące spostrzeżenia: u p o d ­ ja d k a (G r y llo ta lp a ) tylk o żółte naczynia M a lp ig h ie g o p rzy jm u ją id y go k a rm in , białe zaś w ypełnion e ciałam i w ydzieln iczem i (con- crem en ta) pozostają bezbarwnem i. U mszyc kan alik i M a lp ig h ie g o nie istnieją, zastępują j e kom órki w yściela jące tylną część kanału pokarm ow ego. U muchy dom ow ój, jó j gą­

sienicy i robaka m ącznego (gąsienicy T en e- b rio m o lito r) karm ion ych lakmusem, tylko tyln a część średniój kiszki okazyw ała czer­

wone zabarw ienie, reszta kanału pokarm o­

w ego błękitn e. U pająków i kosarza (P h a - langiu m ) w ątroba w y d z ie la in dygokarm in , k tó ry u w iększych pająków także w ystępuje w kanalikach M a lp ig h ie g o , karm in zaś i la k ­ mus zabarw iają pew ne kom órki ciała tłusz­

czow ego, ciałka k rw i i silnie rozw in ięte g ru czo ły biodrow e c z y li koksalne, U skor- p ijon ów b iod row e g ru czoło w e w jed n ćj czę­

ści w yd ziela ją karm in lub lakmus, w dru- g ić j zaś in dygoka rm in , podobnie ja k gru czo ł ro żk o w y u skorupiaków . W ątrob a skorpijona okazu je odczyn kwaśny (ezer wone za b a rw ien ie lakmusem), podobn ie jak M ysis, kom órki ciała tłu szczow ego zabar­

w ia ją się karm inem . T a k ie zachow anie się g ru czołó w w y k a zu je łącznie z innemi da- nem i w iększe p o w in o w ac tw o skorpijona ze skorupiakam i, aniżeli z pająkami.

U skorupiaka N eb a lia ok a za ły się po za- strzyknięciu b a rw n ik ó w silnie zabarw ion e ziarenka także w kom órkach zw ojo w ych (n e rw o w y c h ) tak zw an ego przyrzą du w ę ­ chow ego, a m ian ow icie błękitne po błękicie alizaryn ow ym , czerw o n e po karm inie i la k ­ musie. U ro z w ie lite k (D aph n idae) w ystą­

p iły w ow ych kom órkach zw o jo w ych po lakmusie błękitne, a nieco późnićj także drobne czerw o n e k rop elk i, co do w od zi j e ­ dnoczesnego istnienia cząstek kwaśnych i zasadow ych w je d n ć j komórce.

U mięczaka H a lio tis znajdu je się, w edłu g W egm anua, p o d w ójn y organ Bojanusa. P r z y doświadczeniach K o w a le w s k ie g o tylk o pra- w y gru czoł m iał znaczenie nerki, w y d z ie la ­

ją c in dygokarm in , przez le w y zaś przecho­

dziła krew ; zawieszone w ostatniej liczne kosmki w yp ełn ia ły się często karm inem po zastrzyknięciu m ięszaniny ostatniego z in- dygokarm inem . U mięczaka P leu robran - chus z rzędu O pistobranchia in dygokarm in w yd ziela się p rzez nerkę, karm in zaś zbiera się w podobnym organie, ja k u H a liotis. P o « niew aż ten organ grom adzi także

W

swoich kom órkach nierospuszczalne barw n iki z ia r ­ niste i inne drobne cząstki w strzyknięte do ciała (np. ciałka czerw on e k rw i kręgo w ców , krople tłuszczow e i t. p .) i p o w oli j e p r z e ­ traw ia, w ięc K o w a le w s k y uznał ten p r z y ­ rząd za rodzaj śledziony, przypuszczając, że ma u tego mięczaka podobne znaczenie, ja k śledziona u k ręgow ców . C iekaw e te spo­

strzeżenia będą przedstawione czyteln ikom W szech św iata w obszerniejszym referacie jed n eg o ze w spółpracow n ików .

R ezu lta ty doświadczeń K o w a le wskiego są

j

niezm iernie pouczające, albow iem w ykazu ją ściśle, że najistotniejszą rolę p r z y w yd zie-

j

laniu o d g ry w a ją same kom órki i że złożonćj budowie organu n ależy p rzyp isyw a ć d o p ie ­ ro drugorzędn e znaczenie. W sk u tek w ła ­ ściw ego składu jed n e kom órki p rzycią ga ją z płynu odżyw czego organizm u jed n e z w ią z ­ ki chem iczne lub barw n iki, inne kom órki p rzy jm u ją ciała lub barw n iki innego skła­

du. T a w łaściw ość kom órek znajdu je się w ścisłym zw iązku z ich odczynem kwaśnym lub zasadow ym , k tó ry znów jest zależnym od obecności szczególn ego rodzaju ciałek, ziaren lub krop elek w protoplazm ie. N ie sama protoplazm a przyciąga w ięc barw n iki, ale te ciałka lub ziarenka kwaśne lub zasa­

dowe, które zw yk le są rozm ieszczone w r ó ż ­ nych organach, lecz m ogą także jedn ocze­

śnie w ystępow ać w jednój kom órce. T y m danym n ależy p rzyzn a w a ć fundam entalne znaczenie dla w yjaśnienia ogóln ych zja w isk życiow ych .

I I I .

W roku 1742 Duham el doniósł akademii

francuskiej, że u zw ierzą t karm ionych k o ­

rzeniem m arzanny (R u b ia tinctorum ), do-

mięszanym do pokarm u, kości przyjm u ją

zabarw ien ie czerw on e. M arzanna do n ie ­

dawna je s zc ze w ielce była rospowszechnio-

na w farbiarstw ie. G łó w n y jć j produkt b a r­

(6)

874

w s z e c h ś w i a t.

N r 24.

w ią c y stanowi a lizaryn a , którą, obecnie d ro ­ gą sztucznej sy n tezy otrzym u ją z antracenu.

W r. 1847 F lou ren ? p rzy żyw ien iu m łodych zw ierzą t m arzanną doszedł do przekonania, że ostatnia za ba rw ia ty lk o n ow o tw orzące się w arstw y kości i dostarcza tym sposobem w yb o rn ego środka do zbadania w aru nków wzrostu kości. J eżeli np. z w ie rz ę rosnące przez pew ien czas b ęd zie karm ione m arzan­

ną, a następnie zn ó w p rzez k ilk a m iesięcy otrzym a pokarm bez dom ięszki barw n ika, w tedy na p rzek ro ju d łu g iej kości najstarsze i n ajm łodsze w a rstw y przedstaw ią się bez- barw n em i, gd y tym czasem części pow stałe podczas karm ienia marzanną okażą w yraźn e zabarw ien ie czerw on e. T w ie r d z e n ie F lo u rensa zostało z je d n e j stron y w zupełności po tw ierd zo n e p rze z L ie b e rk iih n a i K o llik e ra, z dru giej zaś zn a la zło liczn ych p r z e c iw ­ n ik ó w (R u th e rfo rd , G ibson, B ib ra , S trel- cow , K a szczen k o i in.), k tó rzy u trzym ują, że b a rw n ik za b a rw ia w szystkie części kości, do których się dostaje d rogą naczyń i kan a­

lik ó w sokow ych, a zatem i starsze w a rstw y kości, a po w strzym aniu dow ozu ba rw n ik a znika zn ó w p o w o li z tkanki. P o n ie w a ż K o l- lik er,p o m im o tych zarzu tów , w najn ow szem wydaniu swój h istolo gii obstaje p rzy p ier- w otnem zdaniu, nie można k w esty i spornej uznać za ostatecznie rosstrzygn iętą. W e ­ d łu g spostrzeżeń K aszczen ki, p o czyn ion ych na żabach, m arzanna zabarw ia n ie ty lk o k o ­ ści, ale także w szystkie inne tkanki, choć' z innem natężeniem i w yd ziela się ze k rw i do moczu; n ajsiln iej barw ią się, prócz kości i zw ap n ia łych chrząstek, pew n e w a rstw y skóry, ziarenka żó łtk o w e w ja jk a c h i pew n e ziaren ka w przew odach żółciow ych . L ie - berkuhn o trzym a ł błękitne za b a rw ien ie k o ­ ści po w strzyk n ięciu zw iązk u sodu z aliza- ryną do k rw i a lb o u żab do podskórnych w orków lim fatyczn ych . S tre lc o w u trz y m y ­ wał, że podobne za b a rw ien ie kości ja k m a­

rzanną m ożna otrzym a ć ju ż w p ó ł g o d z i­

n y po w strzyk n ięciu in dygokarm in u do ż y ł m łodych gołęb i.

L ie b e rk iih n i E d in g e r d o strzeg li, że po w strzyk n ięciu do k rw i zw ią zk u sodu z ali- zaryn ą w szystkie o rga n y p rzy jm u ją za b a r­

w ien ie m niej w ięcej w yraźn e, lecz od m ien ­ ne pod w zględ em ko loru , a m ian ow icie j e ­ dne okazują k o lo r ró ż o w y , inne k o lo r ż ó ł­

taw y, ja k np. m ózg i rdzeń pacierzow y. P o ­ niew aż wspom niany zw ią zek a lizaryn y z za ­ sadami daje zabarw ien ie czerw one, z k w a ­ sami żółte, można było tą drogą oznaczyć odczyn organu podczas życia. B łon a ślu zo ­ wa żołąd ka u k ró lik ó w podczas traw ienia nie przedstaw iała jedn ostajn ego za b a rw ie­

nia żółtego , ale w iększe i m niejsze żółte plam y na tle różow o fijo letow em ; u psów była cała żółta w czasie traw ien ia, czerw o - no-brunatna zaś p rzy pustym stanie żołąd­

ka. G ru czo ły w błonie mogą p rzy p o w ie rz ­ chni okazyw ać odczyn kwaśny, w g łęb i za­

sadow y lub obojętny. J u ż daw niej starał się K I. B ernard w ykazać m iejsce tw orzen ia się kwasu w żołądku zapom ocą w strzyk i- wnń do k rw i żyją ceg o zw ierzęcia n a jp ierw żelazo-cyjanku potasu, a następnie m lecza­

nu żelaza, lecz te dośw iadczenia nie d o p ro ­ w a d z iły do stanow czych rezu ltatów . P o w strzyknięciu masy k lejo w ej zabarw ionej rospuszczalnym cyjan k iem żelaza (b łękitem b erlińskim ) do naczyń krw ionośnych na­

tychm iast po śm ierci zw ierzęcia w szystkie orga n y okazują z początku zabarw ien ie cie- m no-błękitne, k tó re jed n a k nader szybko zaczyn a blednąc w n iektórych organach,

i

szczególn ie w w ątrobie. P o ch o d zi to nie w ą tp liw ie z zasadow ego o d d zia ływ a n ia tka-

! nek. D la p rzy w ró cen ia p ierw otn ego koloru w ypada często poddać p rzy go to w a n e skraw ­ ki przed ostatecznem ich zam knięciem dzia­

łaniu słabych kw asów . W nerkach, kwaśno ' o d d ziaływ ających za życia, takiego zb ied n ie­

nia masy n igd y nie spostrzegaliśm y.

P r ó c z zasadow ego odczynu w żyjących

organach w ystępuje jeszcze drugi skuteczny czyn n ik o dbarw iający, a m ianow icie p o trze­

ba tlenu do utrzym ania żyw otn ości tkanek.

Ż y w e pierw iastk i (k o m ó rk i) zabierają ch ci­

w ie tlen n ietylk o z h em oglobiny, czy li c z e r ­ w on ych ciałek k rw i aż do ostatniego śladu, ale także z p rzetw o ró w chem icznych ła tw o

| oddających tlen, je ż e li ostatnie zostaną

w p ro w a d zon e do k r w i obiegu. W y k a z a ł to

b liżćj E h rlich p rzez zastrzykn ięcie do ż y ł

i ro stw o ró w błękitu m etylen ow ego, błękitu

a liza ryn o w eg o , ceru leiny i b ieli indofenolo-

w ej (b łę k itn ie zabarw ion ej p rzy zetknięciu

1 się z p o w ietrzem ). R o stw ory tych z w ią zk ó w

ła tw o się odba rw ia ją pod w p ły w e m ciał od-

tlen iających , zam ien iając się na tak zw an e

(7)

leu k o-zw ią zk i, ciem nieją zaś zn ów p rzy z e t ­ knięciu się z w oln ym tlenem. W szystk ie organ y, które ch ciw ie ch w yta ją b arw n ik, lecz całego tlenu od razu mu n ie zabierają, przy jm u ją ciem ne zabarw ien ie po w p ro w a ­ dzeniu barw n ika do k r w i obiegu, ja k np.

biała substancyja ośrodków n erw ow ych , ga ­ łą zk i i z w o je n erw o w e i większość gru czo ­ łó w w yd ziela ją cy ch , z w yją tk iem części k o ­ ro wój w nerkach i w ątroby, które pozostają bezbarwnem i w skutek siln ego odtleniania barw n ik ów . T a k samo ja k ostatnie zacho­

wują się i płuca pom im o obfitego ich p rze­

w ietrzania. M ięśn ie i nabłonki przedsta­

w iają zabarw ien ie pośrednie, tkanka łączna tylk o częściow o p rzy jm u je ba rw n ik, kora m ózgow a w cale się nie zabarw ia. W nie­

których częściach w ystęp u je pociem nienie w pierw szej c h w ili w ystaw ienia ich na bes- pośrednie działanie p o w ietrza , lecz nastę­

pnie w szystkie części zab a rw ion e coraz bar­

dziej blednieją. In d o fen o l ła tw iej się od- tlenia od innych wspom nianych p rze tw o ­ ró w . Serce czynne po je g o zastrzyknięciu okazuje k o lo r błękitny, p rzy czasowem j e ­ dnak w strzym aniu przystępu po w ietrza do płuc b led n ieje, a po przyw rócen iu oddycha­

nia pow tórn ie ciem nieje.

D ośw iad czen ia dokonane z błękitem me­

tylen o w y m n ap ro w a d ziły E h rlich a na inne nader w ażne o d k ry cie. P r z y przeglądaniu tkanek żab, zabarw ion ych tym p rzetw orem przez w strzyk n ięcie do żył, dostrzegł, że ze w szystkich p ierw iastk ów w łókna nerw ow e n ajcliciw ićj ch w ytają barw n ik i przez cie- m no-błękitne zabarw ien ie w yraźn ie się u w y ­ datniają pośród innych tkanek. D alsze d o ­ świadczenia w yk a za ły, że w szystkie z a w ie ­ rające siarkę indam iny c z y li t. zw . barw ni­

ki Lautha, których p ierw o w zó r stanowi tio- nina i do których n ależy także błękit m ety­

len ow y (czterom etylotion in a), zachow ują się w zględ e m w łó k ien n erw o w y ch w istotnie jed n a k o w y sposób. O d k rycie E h rlich a o tw o ­

rz y ło drogę do rozjaśnienia w ielu jeszcze ciem nych k w estyj w histologii układu ner­

w ow ego. W ie lk i postęp p o czyn ił ten dział nauki ju ż p rzed 20 la ty przez zastosowanie rostw orów złota w ed łu g m etody Cohnhei- ma do zabarw ien ia o b w od o w ych zakończeń nerw ow ych , le c z w w ielu razach nie można b y ło tą drogą osięgnąć rezultatu zadaw al-

N r 24.

niającego. U siłow an ia badaczów zw rócone są obecnie ku najszerszem u w yzyskaniu me­

tody E h rlicha i w samej rzeczy osięgnięto ju ż nader ciekaw e rezultaty. D ostrzeżono w w ielu miejscach n iezm iernie bogate sp lo ­ ty najcieńszych nitek n erw ow ych i istotne ich zakończenia, w yjaśniono ju ż w części nader zaw iłą budow ę kom órek zw o jo w ych i w zajem n e ich zw ią zk i; otrzym ano także w siatkówce oka zupełnie now e dane, w y ­ kazujące w zajem ny zw ią zek p ierw iastk ów , składających ten z a w iły organ i n ie w ą tp li­

wie z czasem nauka osięgnie jeszcze liczn e inne ważne zdobycze p rzy stosowaniu m e­

tody Ehrlicha. W ostatnich czasach badacze o trzym a li najlepsze rezu ltaty nie po w strzy ­ knięciu błękitu m etylen ow ego do obiegu k rw i, ale po zastosowaniu go do o d d z ie l­

nych błon w yciętych z organizm u bespo- średnio po zabiciu zw ierzęcia .

Zastrzyknięty do organizm u błękit m e ty­

len ow y prócz w łókien n erw ow ych zabarw ia także szczególn ego rodzaju ziarenka z n a j­

dujące się w różnych organach, m ianow icie w komórkach nabłonkow ych, mięśniach, j a j ­ kach, jajnikach, ciałkach białych k rw i i in ­ nych. O tych ziarnkach wspom inają różni ba­

dacze, m ian ow icie A .K o w a le w s k y , A rnstein, O. Schultze i M itro fa n ow . Znaczenie ich nie jest jeszcze rozjaśnione; M itro fa n ow p rzypisu je im w ażny u dział w procesach ż y ­ ciow ych tkanek. P r z y oddziaływ aniu b łę k i­

tu m etylen ow ego na skraw ki ze sztucznie stw ardnionych organ ów , a zatem u ległych zm ianom pośm iertnym , zabarw iają się n a j­

silniej ją d ra kom órkow e i mucyna (ślu z), słabiej protoplazm a, lecz wspom niane z ia ­ renka nie przyjm u ją zabarw ienia, p r z e c i­

wnie — zabarw ione w stanie żyw ym tracą barw n ik po przełożen iu tkanek do w y ­ skoku.

P r z y pom ocy innych p rze tw o ró w b a r­

w iących w strzykniętych do k r w i można za ­ b arw ić in ny rodzaj ziarenek występujących tak obficie w pew n ych organach, że ostatnie p rzy jm u ją jeszcze za życia ja s k ra w y kolor.

P o k a z y w a ł mi o dpow iedn ie preparaty doś­

w iadczony badacz, k tó ry szczegółów swych doświadczeń jed n a k jeszcze nie ogłosił.

W każdym razie okazuje się z tych spo­

strzeżeń, że w ielk ie "pole badań jest go to w e do u p ra w y i że można z niego spodziew ać

W S Z E C H ŚW IA T .

375

(8)

376

w s z e c h ś w i a t.

N r 24.

się nader obfitego plonu. R ó żn e z w ią z k i | chem iczne odzn aczają się specyjaln em p o ­ w in ow actw em do ciał w ch odzących w skład pew n ych pierw iastk ów i tkanek. T łu m a c zy to nam specyficzne o d d zia ływ a n ie p ew n y ch le k ó w na ściśle określon e części ciała, np.

u bezw ładn ienie n e rw ó w ru chow ych p rze z kurarę, skutki środków n ark o tyczn ych i t. p.

M ieliś m y w n in iejszy m a rtyk u le k ilk a k r o t­

nie sposobność do w ykazania, że sp o strze­

żenia w yd a ją ce się p ierw otn ie m ałow ażn em i zyskują w następstwie p ierw szo rzę d n e zn a ­ czenie i d o p ro w a d za ją do re zu lta tó w , k tó ­ rych skrom ny badacz w cale nie p r z e w id y ­ w ał. W s z e lk ie u siłow an ia nad rozja śn ie­

niem zasadniczych k w estyj pozostają często płonem i, p óki ja k ieś poboczne spostrzeże­

nie n ie wskaże, po jakiej drodze n a leży p o ­ stępow ać, ażeby dopiąć pożądan ego celu.

Jak do szczytu strom ej g ó r y prostą d rogą w spiąć się niepodobna, lecz bez trudu i w krótszym czasie z a jd z ie się tam „z a k o ­ sam i” , tak też i w nauce prosta d rog a często zaw odzi, a ty lk o ścieżk i n iepozorn e i zb a ­ czające na w szystkie strony prow adzą do upragnionego szczytu z obszern ym w id n o ­ kręgiem . T a k ą ścieżkę dla nauk b i o l o g i ­ cznych o tw iera ją b a rw n ik i.

D r H . H oyer.

BURSZTYN

I ROŚLINNOŚĆ LASO BO R SZTYN O W E G O .

(C ią g d a ls z y ).

W sp o m n iałem ju ż , że nadm ierna p rod u k - cy ja ż y w ic y bu rsztyn ow ej je s t zja w isk iem chorobliw em . W p r a w d z ie p ro d u k c y ja ż y ­ w icy je s t dla d rze w o ty le pożyteczn a, że zalew a rany i ch roni je p rzed szkodliw em i w p ły w a m i atm osfery, pasorzytam i i t. d., że otacza stare, w procesie przem iany mate- ry i n iebiorące ju ż udziału, części d rze w a w arstwą n ieprzepuszczającą w od y, a tem sa­

mem utrudnia lu b opóźnia ich gn icie, ale tera p ija taka kosztu je n iek ied y d ro g o r o ­ ślinę samę, która n ietylk o sw ój ka pita ł za­

pasow y, ale i tkanki do życia potrzebne na ż y w ic ę przem ienia. Sosna bu rsztynow a ju ż w stanie norm alnym miała liczn iejsze i w ię k ­ sze p rze w o d y żyw iczn e od d rze w obecnie żyją cych , a każde je j uszkodzenie w y w o ły ­ w ało tw orzen ie się p rzew o d ó w n ow ych, ros- szerzenie daw niejszych . A uszkodzeń nie brakow ało, p rze w o d y nazew nątrz otw arte są czyły ż y w icę tw ardn iejącą na pow ietrzu . Już samo odpadanie łusek m artw icy o tw ie ­ rało ż y w ic y drogę nazew nątrz, wysychanie i odpadanie dolnych rozga łęzień pni w c ie ­ niu leśnym u krytych i pozbaw ion ych św ia ­ tła, u szkodzen ie drzew p rze z w ich ry lub bu rze, pasorzyty roślinne lub zw ierzęce, ptaki lub zw ierzęta ssące, oto czyn n iki p o ­ w odujące uszkodzenia sosny bu rsztyn ow ej, pośrednio zaś w zm ożenie się i w ylew a n ie n azew n ątrz ży w icy .

I w dzisiejszych drzew ach żyw iczn ych pod w p ły w e m takich czyn n ik ów n atu ral­

nych w zm aga się p rod u k cyja i w ysięk ż y ­ w icy. U sosny bu rsztynow ej w p ły w w y ­ w iera ła nadto okoliczność, u dziś żyjących sosien albo nieistniejąca, albo w słabym w ystępująca stopniu. M ia n o w icie po p e w ­ n ym p rzecią gu czasu, za zw yczaj po latach kilku od ch w ili powstania przew odu , części je g o w środku lub u spodu d rzew a p o ło ż o ­ ne zarastały t. zw . ty lla m i (th y lle n ). N i e ­ k tó re z kom órek m iękiszow ych otaczają­

cych przew ód ż y w ic z n y w rastały weń, tam d z ie liły się bardzo żyw o tw o rzą c tkankę m iękiszow ą bard zo szczelnie w yp ełn ia ją cą ca ły p rzew ó d , lub też część je g o , a on tem samem nie m ó g ł nadal przeprow ad za ć ż y ­ w icy. T o też g d y w ielk a ilość ż y w ic y u d r z e w naszych nągrom adza się w pniu, w środkow ych i dolnych je g o częściach, to u sosny bursztynow ej droga do tych części była dla ż y w ic y zapom ocą ty lli zam knięta, a nadm iar ż y w ic y p r z y lada skaleczeniu w y le w a ć się musiał nazew nątrz.

Ż y w ic a w yciekająca z sosny bursztyno­

wej nie była czysta, ale mętna od za w a rto ­ ści organ icznych i pow ietrza. Cieknąc z ran drzew a, zasychała p o w o li w kształcie m n iej­

szych lub w iększych k rop li, lub w yd łu żo ­

nych sopli, kapała na ziem ię próchnicow ą,

ja k a tw o rzy ła gle b ę lasu bu rsztynow ego

i z lep ia ła ją w czarną lub brunatną masę

żyw iczn ą, w ielk ich często rozm iarów . Scie-

(9)

N r 24.

w s z e c h ś w i a t

. 377

kając i usychając na pniu pozbaw ion ym k ory, odciskała na sobie dokładnie ślady drzew a, now e za lew y p o k ry w a ły żyw icę starszą, tw orząc coraz n ow e w arstw y, o k ry ­ w ające się p łaszczow ato. T e nieczyste, m ę­

tne żyw ice pod w p ły w e m ciepła słon eczne­

go w yja śn ia ły się, m ęty opadały, bańki po­

w ietrzn e zlew a ły się w w iększe i unosiły, opuszczały w reszcie czystą, płynną żyw icę.

Rzucone wichrem na lepką ży w ic ę liście, kw iaty, nasiona lub o w a d y ton ęły w niój zw oln a pod w p ły w e m ciepła słonecznego, n iekiedy b y ły p o k ryw an e św ieżo w yciekłą w arstw ą ży w ic y . T a k samo g in ę ły o w a d y lub ślimaki, k tó re p rzy braku przezorn ości po cieknącym bursztynie o d b yw a ły spacery, u trw a lały się w łosy w ie w ió re k lub koszatek (M y o x u s), ocierających się o pnie, w reszcie pióra d zięcio łó w .

Jedn ak n ietylk o z pni żyjących, ale i z m artw ych, pow alon ych kłód sosien bur­

sztyn ow ych w yciek a ła pod działaniem cie­

pła słonecznego żółta żyw ica tak samo, ja k to często w id zim y na ramach okien, drzw iach lub parkanach. W ten sposób cieknąca ży w ic a je s t za zw yczaj zupełnie czysta, bez zanieczyszczeń lub baniek p o ­ w ietrza , przezroczysta. Czasem kropelka w y cie k łeg o bursztynu w isi na cienkiej n i­

teczce, zaschnie i w ted y n ow y zalew ją otoczy.

2. Las bursztynowy.

S zczą tk i organ iczne zatopione w burszty­

nie nie należą do rzadkości. Z w łaszcza n iektóre g ru p y ow adów , np. m rów ki, m u­

chy, kom ary znam y w bardzo w ielk iej ilo ­ ści okazów i gatu nków . Zachowane są z w y ­ k le ja k n a jle p ió j, lupą lub m ikroskopem r o ­ zeznajem y na nich n ajd robn iejsze szczegóły m o rfolo giczn e. L iś c ie i k w iaty roślin rza­

d ziej się trafiają, ale sposobem zachowania m ogą za ch w ycić botanika. W y s ta rc z y w spo­

mnieć, że z k w ia tó w flo ry bursztynow ej można ró w n ie ścisłe kreślić narysy (d y ja - gra m y), ja k z k w ia tó w roślin obecnie żyją*

cych. Z e o pracow yw an ie takiego m atery- ja łu jest rzeczą ponętną dla badacza, pojm ie każdy, n ajlepiej je d n a k ten, k ogo p rzy p a ­ dek zm usił k ied y do stu dyjow ania literatu ­ ry paleobotanicznej. Z d arza się n iekiedy, że g ie o lo g o w i p rzy sposobności stu dyjów

I gieologiczn ych wpadną w rękę skamienia-

| łości roślinne, do których opracow ania się

j

poczuwa. W rezultacie nadaje z całą p o ­ w agą naukowe n a zw y zw ęglon ym drzazgom

; drzewa, które na podstaw ie p rzy p a d k o w e­

go kształtu oznacza, zg n iły m lub poszarpa­

nym liściom i t. p. śmieciom, a tym sposo­

bem m noży balast n iby naukow y, którego

| usuwanie z nauki niezaw sze je s t p r z y je ­ mne. Ż e przy takiej sposobności oznaczano paprocie za w ije (m yriapoda), łuski szyszek za łuski ryb, paprocie za sagowce, sagowce za paprocie, strzęp y ró w n o leg łe, ale tr z y ­ mające się razem za skrzypy, zaś strzępy rozlu źn ione za g lo n y i t. d. dostarcza p a leo ­ botanika p rzy k ła d ó w aż nadto. Z tego w łaśnie pow odu trzeba n ależycie oceniać doniosłość tak w zo ro w o zachow anego ma- teryja łu , ja k im je s t flora lub fauna burszty­

nowa, a znacznie większą wartość należy p rzypisać spostrzeżeniom lub wnioskom r o ­ bionym na podstaw ie tak znakom itego ma- teryjału , niż innym , robionym na podstaw ie m ateryjału gorszego.

Ż e zaś m ateryjał, ja k ie g o dostarczyły bursztyny, je s t bardzo ro z le g ły , a w prze-

j

ważnój części został ju ż przez specyjalistów opracow any, przeto nietrudno na tej ścisłej i podstawie wysnuć obraz ów czesnego życia, I krajo b raz roślinny, o ży w io n y tysiącem ga-

| tunków zw ierzęcych .

K ra jo b ra z roślin n y świata ówczesnego

| różn ił się zarówno ód naszego dzisiejszego, ja k od obecnego zw ro tn ik o w ego . Znakomitą część je g o zajm ow ał dziki, ciem ny bór so­

snowy, pełen p n iów pow alonych wichrem , o gałęziach obw isłych od szarych porostów , pniach błyszczących od sopli i p o w ło k bur- j sztynow ych, p o k rytych hubami pasorzy- I tnemi (P o ly p o ru s i T ram etes). N a ciemnej

| zielen i ig ie ł sosnowych o d b ija ły jaśniejszą barw ą k rzaki je m io ł pa sorzytn ych (L o ra n - thus i Pa tzea), tu i ow dzie pnące lijany, w yrastające z g le b y leśnej pokrytej pniami gn ijącem i, czepiając się sosien, szukały j n szczytó w tychże światła dla swych liści,

j

N a pow alon ych pniach z ie le n iły się kobier-

! ce m chów i w ątrob ow ców , w znosiły kępy

paproci. W p ow ietrzu tysiące ow adów , na

ziem i tłu m y m rów ek, topiących się całem i

rojam i w bursztynie, tu i ow d zie sieć paję-

1 cza zdobyczą obciążona. Z d rzew a na d rze-

(10)

378

W S Z E C H S W IA T .

N r 24.

w o skaczą, w ie w ió rk i, zaś z odd a li dola tu je stuk d zięcio ła ło w ią c eg o ow a dy. S łow em d z ik i bór, m atecznik, nieznaczn ie t y lk o ró ż ­ ny od dziew iczych puszcz polskich i lit e w ­ skich.

Z ato gd y sięgniem y okiem poza b rze g boru sosnowego, dostrzegam y k ra jo b ra z zu ­ pełnie inny, zw ro tn ik o w y . P a lm y w achla- rzow ate (S a b a l) i pierzaste (P h o e n ix ) obok cyp rysów , sagow ce obok dębów , w a w rz y n y obok buka lub kasztana (C astan ea), eu ka­

liptusy p rzy ja ło w c a c h , m a g n o lije razem z liczn em i w rzosam i. S ło w em pom ięszanie roślin, które dziś w y łą czn ie ży ją w z w r o tn i­

k o w ej strefie z innem i, w łaściw em i naszój.

T e n to m ięszany ch arakter, k tó ry nam dziś trudno pojąć lub obrazow ać, b y ł zn a m ie­

niem lasu bu rsztynow ego, znam ieniem k r a j­

obrazu gó rn o k re d o w e g o i eoceńskiego.

O gó łem znam y z bursztynu 130 gatu n ­ k ó w roślin k w ia to w y c h , nadto znaczną, ilość [ g rz y b ó w , porostów a zw łaszcza m chów i wą- j trobow ców . A b y pojąć n ależy cie różnicę, i ja k a zachodziła m ięd zy florą bu rsztyn ow ą j

a obecną, czy to Prus, czy też n aw et ziem i całój, w ysta rczy p r z e jrz e ć następującą ta­

belkę porów naw czą:

R o ś lin y w b u rsz­

ty n ie (130 ga t.)

|Obecna flora 1 Prus (K lin g - jg ru e ff 1204)

O b e c n a flo ra z ie m i ( H o o k e r

i B e n th a m 1 0 0 0 0 0 g a t .

S a g o w ce 1

.

0 83

Ig la s te 24 4 3C0

G n io to w e l) 0 36

J ed n oliśc ie n n e 9 297 19600

B esp łatk ow e 39 110 12100

W o ln o p ła tk o w e 37 430 2&300

Z rosłop łtitk ow e 19 3G3 37800

W id z im y przeto, że ro ślin y bespłatkow e, w oln opła tkow e i szp ilk o w e dom in u ją ilo ­ ścią, gatu nków , natomiast n ajbogatsza g r u ­ pa roślin obecnych, t. j. zro sło p ła tk o w e m iała skąpą jeszcze ilość p rze d s ta w ic ie li w epoce bu rsztyn o w ej. T o ż samo je d n o - liścienne. S a g o w ce w poprzednich e p o ­ kach, ju ra jsk ie j i k red o w e j, d o sięg ły m axi- mum sw ego ro z w o ju , je d y n y gatu nek bur­

s zty n o w y św iadczy, że je s zc ze w ted y ro sły |

j . pod naszem niebem, a gatunek Zam ia sam-

j

biensis b y ł może ostatnim sagow cem na tak dalekiej północy. Natom iast brakuje z u ­ pełnie tych rodzin , które dziś są n ajb ogat­

sze w gatunki, niem a g łó w k o zro słyc h (o b e ­ cnie je s t ich przeszło 10000 gat.), brak trę- dow nikow atych (2000), w a rgow ych (2 700), i psiankowatych lub akantow atyeh (p o 1 5 0 0 ) w reszcie storczyków , tój najw spanialszej

! g fu p y naszych roślin (d ziś do 5000 gat.).

| B ra k u je we florze bu rsztynow ej zu pełnie [ roślin o kwiatach przystosow anych w b a r­

dziej z a w iły sposób do zapylan ia przez j ow ady, w iększość ówczesnej roślinności sta- [ n ow ią gatunki zapylane za pośrednictw em i w iatru. T e m można w ytłu m aczyć nikłość : i małe w ym iary k w ia tów flo ry b u rsztyn o­

w ej, n ajokazalszy z nich Stuartia K o w a - lew sk ii (T ern stra em ia cea e) ma 2,8 cm śre- dnicy.

Znajom ość św iata zw ierzęcego , ja k i o ż y ­ w ia ł b o ry bursztynow e, je s t z łatw o z r o z u ­ m iałych po w od ó w bardzo n ierów nom ierna.

P odczas g d y drobne zw ierzęta , zw łaszcza o w a d y tysiącam i to p iły się w płynnej ż y ­ w icy, niepodobna o taki w ypadek ze z w ie ­ rzętam i w iększem i, zw łaszcza kręgow cam i.

A le i te p o zosta w iły ślady po sobie w bu r­

sztynie. Zd arzają się tam n ierzadko w łosy ssaków przysch łe do ży w ic y . K . Eckstein o d ró żn ił ich k ilk a gatu nków , do jak ich zw ie rz ą t n ależały trudno określić, ale są m iędzy niem i takie, które zgadzają się zu ­ pełnie z włosam i w iew ió rek i koszatek. A . B. M e y e r zbadał pióra ptasie zachow ane w bursztynie, pochodzą one z trzech ró ż ­ nych gatu nków , z tych je d e n zga d za się zu pełn ie z dzięciołem pstrym . T o co cza

j

sem można czytać (lu b naw et w zbiorach osobliw ości oglądać) o żabach i ja szczór- kach za w artych w bursztynie n ależy w czę­

ści do d zied zin y fan tazyi, w części zaś jest produktem sztucznym . Z e ślim aków o p i­

sali K le b s , S an d b erger i H e łm 9 gatu nków , w szystkie różnią, się od obecnie u nas ż y ją ­ cych, a przypom in ają najw ięcój gatunki ż y -

| ją c e obecnie w Japonii oraz A m e r y c e pół­

nocnej. T a k ie samo podobieństw o ma cała fauna ow adnicza, w ykazu ją j e w części i ro ­ ślin y.

O w a d ó w zebrano z bursztynu przeszło

2000 gatunków , n iew szystkie są jed n a k po

(11)

N r 24.

w s z e c h ś w i a t.

379 dzień d zisiejszy opracow ane. W ra żen ie bes-

pośrednie, ja k ie odbieram y po zbadaniu fau ­ n y bu rsztynow ej ow adziej, jest nader mala różnica gatu nków w tedy żyjących od o b ec­

nych. D o p ie ro bliższe obejrzen ie poucza, że niema w bursztynie ani jed n ego gatunku, k tó ry b y d o trw a ł niezm ien ion y do dziś dnia;

zm iany jednak, ja k im gatunki bursztynow e następnie u legły, są bardzo nieznaczne. T o też słusznie za u w a żył O . H eim , że trudno o lepszy dow ód zmienności gatunków w c ią ­ gu czasu dłuższego, ja k studyjum zaw arto­

ści bu rsztynow ych, zw łaszcza zaś ow adów zachowanych z w y k le znakom icie.

II . A . Ila g e n badał szczegółow o zmiany, jakim rodzin a psotników (P s o rid a e ) uległa od epoki bu rsztyn ow ej. Zn alazł on dw a szeregi zmian, tw orzących się rów n olegle, a sobie przeciw nych. Z jed n ej strony, upra­

szcza się coraz bardziej budowa maćków, nóg, protoraxu, n aw et zanikają pojcdyńcze ich części, z dru giej strony budowa oczu, p a zu rk ów i sk rzyd eł staje się coraz bardziej skom plikow aną, przez co lepiej rozw inięte zw ierzęta osięgały w iększą sw obodę ruchów, lepsze przystosow anie do w aru nków życio- i wych.

Badania fauny ow adniczój w yk a za ły

j

w bursztynie obecność w ielu form p rzej-

i

ściowych, nie ju ż m ięd zy gatunkam i lub ro d za ja m i obecnem i, ale m iędzy rodzinam ! ow adów . N ie będę jed n a k obecnie woho-

j

d zil w te szczegóły, zaznaczę tylk o obfitość ; term itów , gru p y ow adów , naszemu podnie- biu dziś zu pełn ie obcój.

G d zie się rosciągał ten las bursztynow y, którego florę i faunę tak dokładnie znam y, n iew iadom o. Przyp u szcza ją je d n i, że za­

rastał pow ierzch nię, obecnie zatopioną w o ­ dami m orza B a łty ck ieg o. M n ie inne zapa­

try w a n ie w y d a je się praw dopodobniejsze Znam y bursztyn n iety lk o z pokładów tr z e ­ ciorzędow ych Sam bii, ale i z trzecio rzęd o ­ w ych w arstw L w o w a . M a się znajdować także w eoceńskich warstwach o k olicy K i ­ jo w a . B u rsztyn lw o w s k i zaw iera, podobnie ja k bałtycki, szczątki roślin, bardzo obfite w łosy gw ia zd k o w a te dębów , d rza zgi d rze­

w a sosnowego, łuski szyszek niew yraźne.

N ie znam y p rzy czyn y, aby przypuszczać, że p och odził z innego drzew a ja k bursztyn bałtycki (su kcynit), oba posiadają te same

własności chemiczne i fizyczne. W y d a je się przeto rzeczą naturalną szukać siedziby lasu bu rsztynow ego na północ od eoceń­

skich i oligoceńskich, morskich w arstw k ar­

packich, na przestrzeni m iędzy B ałtykiem , K ijo w e m a L w ow em .

Jak dłu go las b u rsztynow y zarastał na­

sze okolice, dociec trudno, zapew ne tysiące lat. Sosny bursztynowe, tw orzą ce coraz obficiej żyw icę, ch orzały i m arły, p rzy sp ie­

szały ich zgon liczn e pasorzyty roślinne lub zw ierzęce. Tym czasem ląd zapadał się co ­ raz g łęb iej, fale morskie coraz szerzej się rospościerały, w reszcie m orze zalało cały las bursztynow y, zniszczyło wszystkie o rg a ­ n izm y, ja k ie w nim żyły. N ie zniszczał je d y n ie bursztyn, ale pogrzebany w mule oligoceń skiego m orza, został dla nas ja k b y kroniką, opowiadającą prastare d zieje kuli ziem skiej.

(dok. nast..).

M a ry ja n R a cib ors k i

GŁUSZEC, CIETRZEW

i

i c h

:

m i ę s z a ń c y

.

(D o k o ń c z e n ie ).

Z d arza się n iekiedy spotkać mięszańców cietrzew ia z głuszycą, lub n aodw rót głuszca z cieciorką. P ta k i te do niedaw nego sto­

sunkowo czasu uważane b y ły za oddzieln y gatunek i opisywane pod różnem i n azw i­

skami, ja k Tetrao medius, T . intermedius, T . urogalloides i in. Jeszcze nietak d a w ­ no nasz orn itolog, hr. Tyzenh au z, z b ija ł sta­

now czo mniemanie, ja k o b y ptak ten m iał być pokurczem głuszca i cietrzew ia, p r z y ­ taczając na poparcie sw ego tw ierdzen ia

| fakt, że dostarczono mu trz y takie mięszań-

J

ce z m iejscow ości Rakiszek, na gra n icy K u r- a n d y i, g d zie ja k o b y cietrze w ie b y ły nader rzadkie, a głuszce oddaw na w ytępione. Dziś wszelako nie ulega w ątpliwości, że są to mię- szańce wspomnianych p o w yżej dwu gatun­

ków , g d y ż naw et otrzym ano potomstwo

z chowanych ptaków, a liczne obserwacyje

m yśliw ych p rzy c z y n iły się jednocześnie do

u trw alen ia tego mniemania.

(12)

380

w s z e c h ś w i a t.

N r 24.

M ięszań ce cietrze w ia i głuszca są. p r z e ­ w ażn ie dw u typ ó w , choć w łaściw ie trudno znaleść dw a osobniki zu pełn ie podobne do siebie, g d y ż cechy obu ga tu n k ów mogą, w ystępow ać w różn ym stopniu. D w a j e ­ dnak w ybitn e ty p y „głu szca śred n iego ” , ja k go T yzen h a u z n azy w a , za leżą od tego, czy przew aża p ierw iastek je d n e g o lub d ru ­ g ie g o gatunku, co z w y k le z a le ż y od tego, c z y ojcem b y ł c ie trze w lub głuszec, g d y ż cechy o jcow sk ie p rze w a ża ją n ajczęściej nad m atczynem i. O ile m i się u dało w id zieć

u głuszca, lecz p rzeciw n ie, kształtem bar­

dziej zb liżon y do dzioba cietrzew ia, choć dłuższy od n iego stosunkowo. O gon ma zlek k a w id ło w a ty , ze sterów kam i skrajnem i i p rzy skrajnem i zlekka o d w in iętem i na bo­

ki, co ju ż do pew n ego stopnia przypom in a lirę cietrzew ia. C ałe ciało, z w yjątkiem skrzydeł, jest p o k ryte czarnem i pióram i z m etalicznym połyskiem , różnych jed n a k odcien iów na różnych częściach ciała. I tak, na p iersi połysk ten je s t n ajsilniejszy, w y ­ bitnej fijo letow o -p u rp u row ej b a rw y (tam ,

nieznaczną liczb ę tych ptaków , w nosić m o­

żna, że p oku rcze typu c ie trze w ia trafiają eię znacznie częściej, a n iżeli głu szcow ate, co się tem objaśnić daje, że c ie tr z e w ie są w szęd zie znaczn ie liczn iejsze od głu s zc ów i że zna czna ilość k o gu tów c ie trze w ia szukać musi na stronie efem eryczn ych m ałżonek.

E g z e m p la rz poku rcza o ty p ie cietrzew ia , zn a jd u ją cy się w m uzeum we Frascati, na­

le ż y do n a jb a rd ziej typ o w ych te g o rodzaju.

W ie lk o ś ć ma pośrednią m ię d zy cietrzew iem i głuszcem (n ie c o w ię k s z y od głu s zy cy), d zió b siln y, n ietak je d n a k h akow aty, ja k

gd zie u głuszca je s t ciem no-zielony, a u cie ­ trz e w ia gra n a tow y ). N a brzuchu i bokach ciała odcień ten słabo bardzo w ystępuje i to je d y n ie na obrzeżeniach piór. N a w ierzchu g ło w y , p oliczka ch i na karku połysk ten je s t słaby i z lek k im o liw k o w y m odcieniem . N a plecach i ku prze zn ó w spotykam y dość silny p ołysk fijo letow o -p u rp u row y, lecz t y l­

ko na obrzeżen iach piór. Z łożone sk rzyd ło I je s t b a rw y ciem no-rdzaw o bru n atnój,z n a d ­

zw y cza j drobnem czarn iaw em prążkow a- I niem, ku k raw ęd zi k o lor rd za w y je s t sła-

! biej ro zw in ięty , a zastępuje go odcień cza r­

(13)

N r 24.

w s z e c h ś w i a t.

381 n iaw y. O b rzeżen ie lotek drugorzędnych

białe; takież są b rzegi 2 ó j , 3 ój, 4-ój, 5-ój i 6-ój lotki. P o d o g o n ie

b i a ł e ,

gra b o u pstrzo­

ne czarnem i plamami. S kok p o k ry ty cza i- n iaw em i pióram i, z drobniutkiem białawem upstrzeniem . P on a d oczam i dość słabo r o z ­ w inięte i księżycow ato u łożone korale.

In n e odm iany tego typu są mniej więcój podobne do opisanego przed ch w ilą egzem ­ plarza, z tą jed n a k różnicą, że pu rp u row y połysk wpada n iek ied y w odcień o liw k o w y , lub że w skrzydłach , na lotkach d ru g o rzę­

dnych znajdu je się duże białe lustro. O gon też może b y ć m niój lub w ięcój w idłow aty, zaw sze jed n a k w bard zo m ałym stopniu.

In n ym zu pełn ie ptakiem je s t mięszaniec typu głuszca (p raw d op od ob n ie z koguta głuszca i ciec io rk i). D zió b ma siln y i ha­

kow ato za gięty, ogon rów n o ścięty ja k u głuszca. U b a rw ien ie całe praw ie niczem się nie różn i od u barw ienia głuszca, tylko sterów ki są je d n o lic ie czarne, bez białego upstrzenia. W ię k s z y m je s t też nieco od z w y k łe g o pokurcza, przedtem opisanego.

D r M e y e r w swój m onografii głuszców wspom ina je d y n ie o dw u egzem plarzach tój odm iany, znanych mu. Jeden z nich za b ity został w 1883 roku w Czechach p ó ł­

nocnych i tego rysunek podał nam d r e z ­ deński u czony.

Zd arzają się też n iek ied y pokurcze cie trzew ia i głuszca podobne do ku r obu g a ­ tunków, są one m niejsze od głu szycy a w ię k ­ sze od cieciork i i u barw ieniem do p ie rw ­ szych bardziój zbliżon e.

Dotychczas nie spraw dzon o jeszcze, czy głuszec średni, c z y li pokurcz jest w stanie rozm nażać się. P raw d o p o d o b n ie, ja k w ięk ­ szość m etysów, tak i ten je s t niepłodnym , nie w ypada jed n a k z tego, aby i m iędzy niem i nie zd a rza ły się niekiedy osobniki płodne, skoro m uły, uważane z w y k le za ab­

solutnie ja ło w e , w y d a w a ły n iekiedy potom­

stwo. F a k tem jest, że pokurcze cietrzew ia i głuszca p rzy la tu ją często na toki c ie trze ­ w i, czem zdradzają n iejako swój zapał m i­

łosny, a naw et za p rzyk ła d em sw ych n ie­

praw ych ro d zicó w tok u ją w sposób o ry g i­

nalny. W e d łu g Brebm a, głos ich bardziój jest zb liżon y do głosu cietrzew ia, niż g łu s z­

ca. Z n ajom y mój za b ił w K ró le s tw ie mię- szańca, k tó ry w raz z cietrzew iam i tokow ał.

Jest on podobno w ted y nadzw yczaj w o jo ­ w n iczy, a ja k o siln iejszy od cietrzew i, z ła ­ twością je z tok ow iska odpędza.

O prócz opisanych w yżó j mięszańców, zna­

ne są je szcze poku rcze z koguta cietrzew ia i ku ry pard w y (T e tr a o lagopus), oraz z k o ­ guta p a rd w y i cieciorki. P ie r w s z e z nich są w ielkości pośredniój m iędzy obiem a fo r ­ mami m atczynem i, całym kształtem p r z y ­ pominają więcój cietrzew ia , a upierzenie mają mięszane czarne z białem . P a lce, ja k u pard w y, m ają zaw sze upierzone aż po sa ­ me paznogeie. Tam , g d zie przew aża pier­

wiastek samca, ogon mają zlekka w id ło w a ­ ty i zaw sze znacznie dłu ższy niż u pardwy.

U tych zaś egzem plarzów , u których w ybi-

M i ę s z a n i e c .

tniój w ystępują cechy matki (p a rd w y ), za­

miast p iór czarnych występują pióra rd za­

we, p rzypom in ają ce letnie ubarw ienie par­

d w y. U pokurczów , pochodzących ze s k rzy ­ żow ania pard w y z cieciorką, cechy tój osta- tniój w ystępują dość w yb itn ie pod postacią pstrych p ió r w łaściw ych kurom cietrzew ia ze znaczną przym ięszką p iór białych, odzie­

dziczonych po p ard w ie. Jeden z eg zem ­

p larzy, w yobrażonych u M ey era , posiada

całą głowrę, szyję i p lecy tak ubarwione, ja k

u cieciorki, spód zaś czysto biały. K o lo r

też bia ły w ystępuje silnie na skrzydłach

pod postacią dużych białych plam i o b rz e -

żeń pojedyńczych piór, oraz na ogonie,

g d zie w szystkie sterów k i są szeroko biało

zakończone, in n y zn ów egzem plarz w tym -

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

[r]

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

W oda, z topienia śniegu tego pochodząca, schodząc w głąb ziemi, cedzi się w piaskach; wydobywając się przeto na powierzchnię, jest zupełnie czystą i

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

ło również, że ma się rodziców, którzy mogą się pochwalić wyższym wykształceniem.. Często to oni byli pierwszym i inspiratoram i zakupu tego urządzenia,