Momus. T. 1, nr 4 (1820)

i

Nr: IV.

_ . ... _ Z zawieszeniem wszelkie.

S 'tb olCt jV K 3-iV IT J ^{O *} go n ieu k o n trn to w an ia.

'2 4 . C z e r w c a . = = = = =

Wesoło choć

P R A S Z K I ;

K to chce jechać do w ód S a ls k ic h nyisi w przó­

dy przebyć Odrę,

W czoraj jako w Wilją Sgo Ja n a .k w itła P aproć, kw iat k tóry w ydała jest p o d o b n y do k o n tra k tó w , bo te zawsze n azajutrz rozw ijają się.

P ew ien Jegomość chce dac dziesięć od s t a , by­

ła n m H u o sto lat pożyczył.

Jak niem a ją kobiety la ta ć , kiedy pióra m ają?

N.i'?. krtfj iiale/y do rzędu polipów choc g o

4

t u tyrifc Iztuk rozciąć, kaida jednak e tę tt 2y£ f>'|.

..., ...

Ć i, ćó tyiko w Niedziele polują, 9% strzsldy

■Se dzielni.-

W niektórych1 krajach róbuj teras rogatk i! W uszach, ciężko «ię do nich z proA)^ dostać,' a i tak iausakowt płacić trzeba.

Mamy tu dworifck tak pochylony, i« wlWcicief sam niewfo na kogo' ón spadnie.

*■ */ **'' i.

•tara Galicja nttnłb wieku jeft przy nadziei;

Kiektorty siliła ribizi} dla'wzroku,’ a ih rtiftb y i«h prawda W octy nite kłuła.

ć o ty lk o spospolicie je liżąc* pospolita upadła;

^Paty/Al tylko jednemu szampanowi sŁumitd Wolno, a u'nas każdemu Samp&nówi.

+ ^■ ii.

upal* liiusij dla tego te t

• f Ilewnif j tjd ti p rem ii praa* Czar we *»orze lęrąz przechodzą przez ezrryrone tfote.

TT 1 -er

Wy iw y fcftjf w k j w j bq Mł lf m ^J1*

strojony.

Ti

W ęt^n»ch ni* zabijają nasęente ^^rąjedji, lecz prowadzą do azlachtuza bohatera. -» u k tam o il«

cy z* dbają.

Muzykalność «ź do więzioń zachodzi, m u t f tą bowiem jchmościów raz wiązanych i dwa razy wi%»

ąanyc.h, a ważymy bat znają.

* VV > ' 1 ' mm e— ■ »■ mmtm- .

Pewien przez perspektywy patrzy na koniec Morat,orjum, myśląc *e ona ma go, przyhliiy.

W jednym sklepi* wino zaczyna robić, ezylr

«taiem, nie plan do Podagry.

Kto oh«e miW prędko, dobrze w głowią, n i« k

•{•chodzi na naukj, ale na portar.

28

W<* F rancji jp.ft P a r , a w H iszpan ji D o * , jak się z sobą zejdą będzie pardon.

Pew ny Ł ite rtt p rze sp a ł się s m a c tn o n a dw óch tylko literach, to jest: na k , na p.

Doświadczono źe wrzuciwszy w kalejdoskop cztery śmieszne w yrazy, za kaźdem poruszeniem in n a facecja w ypadnie.

Człow iek z suknią w ytartą daleko uiezajdzie, a człow iek z wytarłem czołem praw ie wszędzie.

"Warszawa lubi źye bez ź e n y , ludzie goli cho-

♦ ' ; l' • '■ * dzą po ulicach.

£ą osoby co się puściły n a lic y ta c ją , kto da więcej tem u służą.

M axyray liberalne tak są d e lik a tn e , u o lada kam ienne serce rozbić się m uszą.

M iłośnik cudzoziem czyzny gdy przyjechał do

', fci W arszaw y i obruszył piękny pałac Krasińskich , s p y . ta ł się o/.y on jest w W arszawie b u d o w an y , czy le i

zk ąd sprow adzony?

--- r

W an d d która dotąd leżała w m o g ile, teraz bę­

dzie co tydzień wy chodzie na przechadzkę literacką.

A ic Damy nie ruszą się f.eby ktoś za niem i nie s z e d ł, przeto i za W andą będzie ła z ił M oiuus.

t .Tf, , ■ '“ SI

A d r c s s a,

Za daw nych czasów Sekretarze pocztam tu W ar­

szaw skiego , wydawali na now y rok książeczki za­

mykające rozm aite śm ieszne adresaa w ciągu zeszłe­

g o ro k u na listach poczcie oddanych zn alezio n e, p k tóry ch następne się przytaczają;

I> O

Jaśnie Oświeconego X cia Im ci OZAUTORYJSK1EGO G enerała Ziem Podolskich ete. etc.

O rderu O rła białeg o I Ś w iętego Stanisław a kaw alera.

Macieja Brusik forysia oddać p o k o rn ie upraszam

w W arizaw ie.

* »

Bo r$k wlasnyth Ime Pany Petronety}

ZAW ADZKIEJ.

Je£eK *ię tylko nie nazywa inaczej

||0 t* a ty c h tf U xa poszłą w War« jawie,

%; ».... ...

4 Ifonńeur Monsieu*

W ł • » V ■ / « - * A t Barbara Npwięka^

4 moje) najnkoehanszej matcf

" r f H t W f c 4 Musie Musie

Ignacy Sapalewicz M|treszer fi

a Wamawi* x ty». , JĄ *« ^ . Bu# Miodowa Scholąrum Pijarom w Jnfimie.

I *ar*J*etck upft się.

•: t . ■ f ♦. ■ i i ■ . • yi. Tfmartjes ^Marysi.

•3. Pija wódkę z karolhitm»

«4. Tę-polt wjciec oauazyŁ

.i .• % . . V f r , ,r

AS. tJltfarojaliści PFfJtory popsuli/ci*.

*S. Pani i Panina pod»V)itc%or*ku~ raki ft?. Czy Matt-taleri* w pogotowiu?

i®. Mauirki winilibyśmy oceniał? wysoko*

Gdyż grane bawią ucho, tańcowane oko ; W nich to uezu<? się dają' roikosze prawdziwe/

Smakują nam pieezone, zachwycają iywe,

N MMMMMM

A E G D Ó T JL

W karczmie deszcz lał na konie Podróżnego len niówi do Arendarza: „Żydzie! czemu niedasz na-

f " J y

prawić dachu ? ” No jakie naprawić kiedy deszcz pe,«- dal' „To g o napraw jak będzie pogoda.” Żyd na tor Ifa co2 dach ftaprafóac kiedy będzie pogoda , W terr*

czas niepotrzebni.

icuteic w wykonywaniu obómĄiko* urzędu*

Ńa pewnym póciztamcie są dwa okienka, je- dni do wydawania listów , drugie do przyfmow:'-*

n ią ; lecz częstokroć ten ie sam Sekretarz te dwa o- wypełnia. Widząc t# pewien fc g o n to f'/

Wwiązki

3 2

przyszedł' dó okna w którym lis&y p rzyjm ują i p y ­ ta ł się czy niem a listu do niego. P ro ^ ę -p rz e ją ć do drugiego okienka rzek ł S ek retarz, — .gdy p rze­

szedł — zap y tał go czego P a n poCMtfbujfc, — A.

to pow iedziałem W P an u przy Oatntem o k ie n k u ze się pytam o list. Praw da odpow ie.'Sekretarz, lecz ja tam byłem przyjm ującym , a tu jestem w ydają­

cym sekretarzem , to jest wcale co in n e g o , proszę więc o p o w tó rn e w yłuszczenie interesu.

SZARADO- ZAGADKA.

Chcecie znac jak m y to imic zo w iem , Ja lepiej zrobię ic wam g o p o w ie m , O t, rnacie początek im ienia te g o ,

J , koniec )>‘go.

O D P I S na Slnegdolę teatralną.

Być m o ż e , źe kiedyi na d ó ł sp a d ła m , lecz te ­ ra/, wszyscy dobrze wiedzą iź do gó ry id ę , — p ro ­ szę to w sw oieiu pisem ku umieścić —! D dbra przy ­

jaciółka K rym ka.

Znaczenie Logogryfu w p rzeszłym numerze jei$

Ż a r t, a Szarady P ó łk a.