• Nie Znaleziono Wyników

Najpierw wykończyli Żydów, później stopniowo Polaków chcieli wykańczać - Jerzy Filipowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najpierw wykończyli Żydów, później stopniowo Polaków chcieli wykańczać - Jerzy Filipowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY FILIPOWICZ

ur. 1927; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, II wojna światowa

Słowa kluczowe Warszawa, II wojna światowa, okupacja, ukrywanie się

Najpierw wykończyli Żydów, później stopniowo Polaków chcieli wykańczać

No w czasie okupacji traktowanie to było straszne. Nas po prostu Niemcy widzieli, jako osoby niepożądane. Tak, jak najpierw wykończyli Żydów w getcie, to później stopniowo Polaków chcieli wykańczać, tylko, że to za duża populacja, to nie takie proste. I stosunek ich był taki zły, przymusowy. Po prostu jesteś niższej kategorii człowiekiem, ale jeżeli będziesz ze mną współpracował, to będziesz miał dobrze. Tak mieli folksdojcze, tak mieli kapusie. Przekupywali niektórych, tak było. Byliśmy traktowani, jak naród do wyniszczenia. Jeżeli chodzi jeszcze o okres okupacji, to jeszcze taki fakt mi został w pamięci. Pewnego dnia, wracam na Żoliborz, idę ulicą Śmiałą, sąsiedzi: „Nie idź! Nie idź!” -„Dlaczego?” -„Bo wszystkich z domu aresztowano.” Okazuje się, że ich wywieźli na Aleję Szucha na jakieś przesłuchanie.

Nie wróciłem do domu, a ponieważ jeszcze późnym wieczorem było zebranie Szarych Szeregów, to poszedłem tam i mówię, co jest. Oni od razu mówią: „Nie, słuchaj, do domu nie wracasz, wywieziemy ciebie pod Kampinos.” Pamiętam, nazwę miejscowości: Gacie. „Tam u rolnika takiego się przetrzymasz, zawieziemy cię i tam będziemy mieli kontakt.” No i wywieźli mnie tam. Dobrze było u tego rolnika. Okazuje się, ze po paru dniach wszystkich wypuścili. Dlaczego? Bo mój wujek, którego mieszkaniem był ten nasz dom, był pułkownikiem kawalerii Siódmego Pułku Ułanów, i przed wojną jakiś czas był senatorem. Czyli był osobą, którą Niemcy się interesowali.

I chcieli wiedzieć, co się z nim się dzieje – czy jest w domu, czy się ukrywa. No, widocznie do niczego nie doszli i wszystkich puścili. Jak puścili, to ja [zostałem]

powiadomiony i wróciłem do domu. No, taki był przypadek.

(2)

Data i miejsce nagrania 2017-01-13, Nałęczów

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Agnieszka Ląkocy

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie wiem skąd rodzina mamy tam się znalazła, no, łatwo się domyśleć, że to było bardzo dawno, no i Polacy, którzy tam byli, to wiemy, jaką mieli przeszłość,

„Gwałtu, co się dzieje!” Jeszcze jak dyrektorem teatru był Jerzy Torończyk (świetny dyrektor, ojciec Krzysia; bardzo się z nim przyjaźniłem), to on mi dawał propozycje

Puść mnie, bo już niedaleko mam do domu” - „Kręć, bo oficerowie sowieccy się kąpią, wodę musisz nakręcić” Mój brat mówi: „Słuchaj, może ktoś inny będzie kręcił” -

W każdym razie nie można tego przesądzić, czy [ludzie starego reżimu] byli tak pewni wygranej i tego, że wszystko się odwróci, podczas gdy nastroje społeczne, sytuacja

Więc nie wiem, dlaczego oni tak się zarządzili, że sami na siłę tych Żydów, dwóch ich było, że na siłę, znajomych, koniuchy zaczęli odwozić po nocy aresztu.. Do rana,

Ja tak tego nie przerabiałem tutaj, ale [później] burzono ścianki, robiono salony takie wielkie prawda, gdzie było na styl zachodni, mi się to podoba na przykład, że jest

Z surowych można było zrobić wydmuszkę, to na nitce, u nas w starej chałupie wisiało, na mode, żeby na drugi rok namalować te skorupki te, bo jak tam się dostało od krzesny, to

Dopiero w 1947 roku żeśmy się przenieśli na ulicę Piłsudskiego, potem Świerczewskiego, obecnie znowuż Piłsudskiego –tam, gdzie są wodociągi, bo ojciec pracował