• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1947.06.29 nr 26

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1947.06.29 nr 26"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

W U a m y p i s a r & y a / £&*jtowasanach 3 0 V I — 6 VMM ¿BY

Opłata pocztowa uiszczona ryczałtem.

Cena 10 zł

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L ^ T G^ R A C K I

Rok I V . i i liUUHU v 1

Łódź, 2 9 czerwca 1 9 4 7 r. \ \ *•/

- V ' c W / 0 N r 2 6 (1 0 5 )

W V IM f H M M€ O IV M€ U BB S U

« « sztukę tila scen ludowych

itam?<*ak C‘'a ^ g’ „'Wieś zawia- 4) Członek K om isji: Joanna Gorczycka, damia o wynikach konkursu na ludowy dramatopisarka, członek „Z .A .I.K

S - u “

htw or sceniczny Konkurs ten był ogło- 5) Członek K om isji konsultant: Zygmunt szony przez Redakcję tyg. „Wieś“ w po- Sierp» zaproszony przez Redakcję tyg.

rozumieniu z Wydziałem K u ltu ry Wsi przy „W ieś“ z grona literatów chłopskich.

Zarządzie Głównym Z.S.Ch. w Warszawie: 6) Członek K om isji konsultant: Jan .a d Ju ry konkursu na ludowy utwór Marszałek, zaproszony przez Redakcję tyg lemczny b vł nast.enirta.™ tn , „W ieś“ jako publicysta chłopski, zoriento

wany w potrzebach tęatru ludowego.

sceniczny był następujący, (na zaproszę, nie tyg. „W ieś“ ) :

1) Przewodniczący K om isji: Zygmunt Kałużyński, Redaktor miesięcznika „Łódź Teatralna“ *)

2) Członek K om isji: Leonard Sobieraj- ski, Zastępca Naczelnego Redaktora tyg.

społ.-lit. „W ieś“ .

o) Członek K om isji: Zygmunt Gar- lit. „Wieś“ przyznać nagrody sztukom, o- steeki, Kierownik Działu Wydawniczego patrzonym następującymi godłami i tytu - Zarządu Głównego Z.S.Ch. w Warszawie, łam i:

a Godło

4) do wyróżnienia w grupie faktomontażu teatralnego — 4,

5) do wyróżnienia prace poza konkursem •—

3 (są cenne lecz nie spełniają w arunków kon­

kursu).

6) W yelim inow anych sztuk 21.

Z akw alifiko w ano 7 najlepszych utworów do nagród pierwszej, drugiej i trzeciej.

P oniew aż każda z p ię c iu pozostałych sztuk*

w y ró ż n iła się w y b itn ie w od niesie niu p r z y ­ n a jm n ie j do jednego z u s ta lo n y c h przez Sąd k o n k u rs o w y k r y te r ió w , J u r y p o s ta n o w iło s tw o rz y ć 2 d ru g ie i 3 trz e c ie na gró dy. W s k u ­ te k niem ożności zaszeregowania ty c h sztu k do k o le jn y c h n a gró d na drodze sw obodnej d y s k u s ji,, J u r y posłużyło, się m etodą d o k ła d - Po g ru n to w n y m ro z p a trz e n iu ty c h sie dm iu n e j p u n k ta c ji. W w y n ik u d ru g ie na g ro d y s z tu k J u r y s tw ie rd z iło , że sztuką na poziom ie o trz y m a ły s z tu k i opatrzone g o d ła m i:

7) Sekretarz protokulant K om isji- Leon

spe łn iającą w s z y s tk ie w a r u n k i 1

) Ziemia błogosławiona, tytuł — „Ondra.

T X . T , V^e o n k o n k u rs u je s t u tw ó r oznaczony godłem :

Wal- szek“ ,

Z M W R P w t ;* ? w ? i W 0JeW 6dZliieg0 t- ”Rusznica Królew ska“. K o m is ja w y - 2) Koleba, ty tu ł — „L elu je z biołej izby“.

...” 1 w o u z i. dała orzeczenie, że b y ło b y pożądane prze d ód- K o m is ja po da je następujące orzeczenia d la

Jury postanowiło na posiedzeniu w dniu

sf t u k i do d ru k u częściowe p rz e ro b ie -

dwóch nagrodzonych

s ztu k:

_ Rl(? III slftll TOlr V\T7 nie. T>nełriVWł TTC-----______ ___________ ___1

L p. Nag

1 I

2 I I

3 I I

4 I I I 5 I I I

« H I

7 Jury

T ytu ł sztuki

„Rusznica Królewska“

„Ondraszek“

„Leluje z biołej izby“

„Za prawdę, za lud, za słońce“

„C hw ila dziejowa“

Józef Cięhojtt i A leksy W rofp.k „ K w ia t paproci“

Jury konkursowe poza konkursem nagrodziło utw ór opatrzony godłem Rafał, zatytułowany „Pięćdziesiąty pierwszy robotnik“ .

K om isja sądu konkursowego po uprzednim

Walka

Błogosławiona ziemią Koleba

N ajlepiej z rana z rosą Garncarz

20 czerwca w lokalu

r e d a k c ji

tv<^

s r o ł - n ‘ ® 111 X k tu , ta k ’ by nie został z m a rn o w a n y - ... r e c ia K .ji r y 0 . spo i. je j w y dzW1Qk: społeczny (co da je się w u tw o ­

rze zauw ażyć w jego fo rm ie obecnej).

Spośród sześciu pozostałych sztuka o p atrzo­

na godłem — R a fa ł — zasłu g u je z w a rto ścią k o m p o z y c ji, po pra w no ścią d ia lo g u a przede w s z y s tk im nowoczesną problem atyką społecz­

n ą — na nagrodę. S zkopułem je s t to, że u - tw ó r porusza zagadnienie p o z a w ie js k ie n ie ­ p rz e w id z ia n e w zasadach k o n k u rs u („W ie ś “ N r 42 (70) — 27.X.46 r.). M im o to K o m is ja K o n k u rs o w a p o sta n a w ia sztu kę na g ro d zić p o -

U tw ó r p ie rw s z y — „O n d ra s z e k “ : duża p rz y ­ datność d la sceny lu d o w e j, zręczna budow a, p ró b a s tw o rze n ia historycznego d ra m a tu o c h ło p s k ie j w a lc e k la s o w e j.

U tw ó r d ru g i: „L eluje z biołej izby“ : sztuka posiada duże w a lo ry te a tra ln e w od niesie niu do sceny lu d o w e j, tro c h ę może n a iw n ie p o ­ tra k to w a n ą ale współczesną p ro b le m a ty k ę , uderza do b ra c h a ra k te ry s ty k a osób, ję z y k plastyczny, ję d rn y .

, T rzecie n a g ro d y u z y s k a ły s z tu k i:

1) Godło — N a jle p ie j z rana z rosą. T y tu ł—

za Konkursem,

w randze Il- g ie j nagrody go- „Z a prawdę, za lud, za słońce rąco zalecając te a tro m lu d o w y m poznanie po

prżez. ię s z tu k ę ś w ia ta robotniczego, ja k r ó w ­ nież a p e lu ją c do T e a tró w R o bo tn iczych, ab y sztukę tę w y k o rz y s ta ły na sw o ich scenach.

d o k ła d n y m zapoznaniu się z n a d e s ła n y m i s z tu k a m i p rz y s tą p iła na posiedzeniu w d n iu 20 czerw ca 1947 r. do ostatecznego rozsegre- g o w a n ia m a te ria łu . P rzew od niczą cy K o m is ji red. K a łu ż y ń s k i n a w stęp ie p rz y p o m n ia ł czło nko m J u r y zasady, k tó r y m i w in n i się k ie ­ ro w a ć ucze s tn ic y k o n k u rs u („W ie ś “ N r 42 (70) 27.X.1946 r.).

N astępną s p ra w ą b y ło u s ta le n ie k r y te r ió w oceny. K o m is ja u z g o d n iła system ocen, na p o dstaw ie k tó re g o n a le ż y dokonać zaszerego­

w a n ia s z tu k do e lim in a c ji, do w y ró ż n ie n ia i do n a g ro d y :

1) stopień przydatności utw o ru dla scen lu ­ dowych (prostota środków technicznych, rozm iary sztuki, ilość osób);

2) wprowadzenie do utw o ru problemów społecznych;

3) wartość artystyczna utworu.

W e d łu g tego k lu c z a dokonano p ie rw s z e j e li­

m in a c ji. Z pięd ziesięciu dw óch nade słan ych u tw b ró w w y e lim in o w a n o 21, stw ie rd z a ją c , że n ie s p e łn ia ją one żadnego z w y ż e j w y m ie n io ­ n y c h w a ru n k ó w w s to p n iu p rz y n a jm n ie j w y ­ starczającym . Pozostałe s z tu k i poddano d a l­

szem u ro z p a trz e n iu szeregując je na te, k tó re w e d le u s ta lo n e j p u n k ta c ji są w y b itn e sw o ją p rzyd a tn o ścią dla te a tru ludow ego, bądź w p ro w a d z a ją w sposób w a żny zagadnienie społeczne lu b są na w y s o k im po ziom ie a rty s ­ ty c z n y m . Z trz y d z ie s tu u tw o ró w pozostałych po o m ó w ie n iu każdego z n ic h , ro z b ito je na d w ie g ru p y :

1) do nagrodzenia i 2) do w y ró ż n ie n ia . Do g ru p y pierw sze j weszło 7 _sztuk, do d ru g ie j pozostałe.

Na propozycję przewodniczącego z grupy wyróżnionych wydzielono szereg sztuk, które zalecają się specjalnie tym , że przedstawiają wartość dokum entarną, jako obrazy życia społeczno-obyczajowego wsi (12).

N a propozycję Joanny G orczyckiej Kom isja postanowiła ponadto ze sztuk wyróżnionych wyodrębnić grupę faktom ontażu teatralnego (4 sztuki).

Z C A ŁE G O M A T E R IA Ł U K O N K U R S O W E ­ G O (52 S Z T U K )

1) do nagrody zakw alifikow ano 7 sztuk, 2) do w yróżnienia 5 sztuk,

3) do w yróżnienia w grupie sztuk dbkumen- tarnych — 12,

NAGRODA TEATRALNA

redakcji „WIEŚ" :r=

%

N A S U M Ę

7 6 0 . m # z ł .

z o s t a ł a r o z ł o ż o n a n a s i e d m i u a u t o r ó w s z t u k

« # f « f ś c a ś r m w B t E t i ^ t w y c h

(z p o ś r ó d 5 2 s z t u k n a d e s ł a n y c h na k o n k u r s )

- T

TEODOR GOŻDZIKIEWICZ

*) R e da kcja ty g . „W ie ś “ zamieszcza o ś w ia d ­ czenie Red. Z y g m u n ta K a łu ż y ń s k ie g o :

„ W z w ią z k u z ud zia łem m o im w k o n k u rs ie na sztukę d la te a tró w lu d o w y c h pragnę w y ­ ja ś n ić , że w s p ó łp ra c o w n ik ie m „W s i“ nie je ­ stem , i z re d a k c ją nie m am n ic w spólnego, zaś m o je p rz e w o d n ic tw o sądu kon kurso w eg o je s t je d y n ie dokończeniem pra cy, rozpoczętej w okresie, g d y b y łe m jeszcze c z ło n kie m k o ­

mitetu“.

I naęroda li

II

“ 4 0 X 0 0 zł — Teodor G oździkiew icz

— 25.0 00 zł — Gustaw Prżeczek

— 25.000 z ł — Roman Bub‘ec

poza w arunkam i

regułom, konkursu — 25.000 z ł — Stanisław G ęb ala III nagroda - 15,000 z ł - A rtu r Biernat

“ 15,000 zł —■ Anna Kam ieńska

^ " “ 15,000 zł — J. Rohlof i A. Ł a zare k W Y R Ó Ż N I O N Y C H Z O S T A Ł O S Z T U K 1 7

2) Godło — G arncarz. T y tu ł— „C hw ila dzie­

jo w a-',

3) Godło — Józef Cichoń i Aleksander W ro ­ tek — t y t u ł „ K w ia t paproci“.

S z tu k i te p rz y n a g ro d z e n iu K o m is ja o p a tru ­ je n a s tę p u ją c y m i orzeczeniam i:

1) „Z ą prawdę, za lud, za słońce“ . S ztuka zalecająca się do te a tró w lu d o w y c h , ła tw a do w y k o n a n ia , re a lis ty c z n e d ia lo g i, ś w ie tn a c ha­

ra k te ry s ty k a osób, s iln ie dźw ięczy zagadnie­

n ie spełeczne, sztuka w ym a g a retuszów . 2) „C h w ila dziejowa“. M n ie js z a przyd atno ść d la sceny lu d o w e j, u tw ó r o w yso kie)! a m b ic ­ ja c h autystycznych, p ro b le m społeczny (Re­

fo rm a R o lna ) p o s ta w io n y w y ra ź n ie , mocno.

3) „ K w ia t paproci“. M im o w a d te j s z tu k i (chaotyczna bu dow a lib r e tta ; p rz y e w e n tu a l­

n y m w y k o n a n iu re z u lta t o s ią g n ię ty może być n ie w s p ó łm ie rn y do w y s iłk u w łożonego w te a ­ tra ln e w y k o n a n ie ). J u r y sztukę nagradza ze w z g lę d u .n a w y ją tk o w ą a m b ic ję stworztenia o p e ry d la dzieci chłop skich. Po w y p u n k to w a ­ n iu do trz e c ie j n a g ro d y dw óch p ie rw s z y c h s z tu k : „Z a p ra w d ę , za lu d , za słońce“ i „ C h w i­

la d z ie jo w a “ , Joanna G orczycka z ło ż y ła w obec togo w n io s k u zastrzeżenie, o d m a w ia ją ­ ce ty m sztu ko m dostatecznej, w e d łu g je j sy.

stemu ocen, w a rto ś c i a rty s ty c z n e j, p rz y z n a ją c im n a to m ia s t k w a lifik a c ję do n a g ro d y za w a ­ żne p o s ta w ie n ie p ro b le m y społecznego.

W grupie wyróżnionych bez zaszeregowania z n a la z ły się następujące s z tu k i:

1) G odło — W ota — „ Ż y d w k o lę d z ie "—

S z tuka c ie k a w a przez ś w ietne o b ra z k i oby­

czajow e w ie js k ie .

2) G odło Józef — „S ie d e m d n i“ , I / i ż o po- etyćzn ej w y o b ra ź n i, s iln ie podkre ślon e a k ­ c e n ty społeczne, ż y w i ludzie, ję z y k potoczny;

sztu ka w ym a g a o b ró b k i i dużych skró tó w . _3) G odło — Now y czło w ie k, t y tu ł — „In s c e ­ nizacja piosenek ś lą s k ic h “ w y ró ż n io n a za a m b ic ję stw o rze n ia nowego na tę skalę r o ­ d z a ju teatra lne go .

4) G odło — „ m 2“ — t y tu ł: „P o k u s a “ . S ztu­

k a pom yślana ja k o lib re tto , b ra k m u z y k i, w te j fo rm ie tru d n a do zalecenia dla teatrów- lu d o w y c h .

5) G odło — Chrobat — t y t u ł: „Z m roków w słońce“. P o p ra w n a budow a, szla che tn y wy<

d ź w ię k społeczny.

S Z T U K I W Y R Ó Ż N IO N E W G R U P IE U T W O R Ó W D O K U M E N T A R N Y C H

T y t u ł

„Nieszczęsna przez zdradę, fa łs z i oszustw o“

„ W c ie n iu z d ra d y “

„T o n ie N ie m ie c “

„K o n s p ira to rz y “

„M a g d u s ia w o ju je “

„ K łó tn ia o Zachód“

„N o w e ja s e łk a lu d o w e “

„R e w o lu c ja w Nędzy W ie lk ie j“

9)

D ąb

na ugorze „Zawsze ci sami“

10) Ł u t szczęścia „R u d y Ig n a c “ 11) T ęsknota . . „T a k b y ło “

, Jolt • • „N a m ó w m y “

« a d e k ,

, „w przede dniu“, i

G o d ł o

1) O rzeł 2) Socha 3) C zu w aj 4) S krzepa 5) M agdusia 6) DC — B c 7) W it — K a 8) Oracz

(iSimtITl) BMMKy.

> ) M A V

(2)

Str. 2

,W I E 5"

Nr 26 (105)

S Z T U K I W Y R Ó Ż N IO N E W G R U P IE F A K T O M O N T A Ż U T E A T R A L N E G O

G odło T y tu ł

1) P ra w o . . . „U m o w a “

2) Zachód . . . „ z p o k o le n ia w p o k o le n ie “ 3) N o w y C z ło w ie k „N a w ła s n e j z ie m i“

4) Je rz y N. S. . „ K r z y k gęsi“

J u r y k o n k u rs o w e po p rz y z n a n iu nagród dja u s ta le n ia n a z w is k a u to ró w :

L.

p

Nagrody suma Nazwisko autora 1 I 40.000 zł Teodor Goździkiewicz 2 I I 25.000 zł Gustaw Przeczek 3 I I I 25.000 zł Roman Bubiec 4 I I I 15.000 zł A rtu r Biernat 5 I I I 15.000 zł Anna Kamieńska

6

I I I 15.000 zł Józef Rohlof 7 poza kon­

kursem 25.000 zł.

i A lo jzy Łazarek Stefan Gębala

S Z T U K I W Y R Ó Ż N IO N E P O Z A K O N ­ K U R S E M

1) G odło — K u lis y — „ T e a tr w ś w ie tlic y i szkole“ . (R o zpraw ka teo re tyczna w m o ż liw o ­ ściach te ch n iczn ych sceny lu d o w e j, zaleca się działaczom te a tró w lu d o w y c h , fra g m e n ty bę­

dą d ru k o w a n e w e „ W s i“ ).

2) G odło — D a n ie l — „P la c ó w k a R a dio w a N r 9“ . (T em at w a lk i o k u p a c y jn e j, sztu ka cie­

kaw a, n ie p rz y d a tn a te a tro w i lu do w em u ).

i w y ró ż n ie ń p rz y s tą p iło do o tw a rc ia k o p e rt

T ytu ł sztuki

„Rusznica Królewska“

„Ondraszek“

„Leluje z biołej izby“

„Za prawdę, za lud, za słońce“

„Chwila dziejowa“

„K w ia t paproci“

„Pięćdziesiąty pierwszy robotnik“

GRUPA WYRÓŻNIONYCH BEZ ZASZEREGOWANIA Kazimierz Wota

Józef Bieniek Ewa Cieszkowa Marian Mi ni as Stan. Paleczny

„Żyd w kolędzie“

„Siedem dni“

„Inscenizacja piosenek śląskich“

„Pokusa“

„Z mroków w słońce“

AUTORZY WYRÓŻNIENI W GRUPIE UTWORÓW DOKUMENTARNYCH 1) B. Wojdak, „Nieszczęsna przez zdradę“ ,

fałsz i oszustwo“

2) St. Kolada „W cieniu zdrady“

3) St. St. Rybejski „T o nie Niemiec“

4) A. Kotarba „Konspiratorzy“

5) Kazimierz Wota „Magdusia w ojuje“

6) B. Dynda „K łó tn ia o Zachód“

7) St. W itowski „Nowe Jasełka ludowe“

8) Z. Wołoszyński „Rewolucja w W ielkiej Nędzy“ . AUTORZY WYRÓŻNIENI W GRUPIE

FAKTOMONTAŻU TEATRALNEGO 1) M. Piątkowski „Umowa“

2) Ewa Oleszkowa „Z pokolenia w poko_

lenie“

3) Ewa Oleszkowa „N a własnej ziemi“ . 4) St. Chruślicki „K rz y k gęsi“

S z tu k i nagrodzone będą badane (p rz y n a j­

m n ie j trz y ) przez D z ia ł W y d a w n ic z y Z. S. Ch.

(d ru k fra g m e n tó w n a ła m ach „W s i“ ). S z tu k i w y ró ż n io n e będą d ru k o w a n e fra g m e n ta m i cie k a w s z y m i w ty g o d n ik u „W ie ś “ .

W szystkie rę k o p is y są w re d a k c ji. A u to rz y s z tu k w y e lim in o w a n y c h m ogą zgłosić się po sw o je ręko pisy.

Zgodność powyższego z fa k ty c z n y m p rz e ­

biegiem ob ra d p o tw ie rd z a ją czło nko w ie K o ­ m is ji w ła s n y m i podpisam i.

P rzew odniczący K o m is ji:

Zygm unt Kałużyński

C zło n ko w ie K o m is ji:

Leonard Sobierajski Zygmunt Sierp Zygmunt Garstecki Jan Marszałek Joanna Gorczycka ■ Leon Janczak

R e da kcja ty g . „W ie ś “ serdecznie d z ię k u je ucze stniko m J u r y za g ru n to w n ą , rz e te ln ą p ra ­ cę n a d m a te ria łe m k o n k u rs o w y m , szczególnie na p o d k re ś le n ie zasłu g u je t u w y s iłe k red. Z y ­ g m u n ta K ałużyń skieg o.

N A F U N D U S Z K O N K U R S O W Y Z Ł O Ż Y Ł Y SIĘ P O Z A R E D A K C J A „ W S I“ ) : 1) W y d z ia ł K u ltu r y W si Z. S. Ch. w W a r­

szawie,

2) D e p a rta m e n t L ite r a tu r y w M in . K u ltu r y i S z tu k i — w W arszaw ie,

3) G łó w n y Z arząd „Z .A .I.K .S .-u “ w W a r­

szawie,

4) P a ń s tw o w y B a n k R o ln y w W arszaw ie.

O fia ro d a w c o m sum na w y p ła c e n ie n a gró d R e da kcja tyg. s p o ł.-lit. „W ie ś “ skła da n a ty m m ie js c u po dziękow anie.

P O K O N K U R S I E

Z Y G M U N T K A Ł U Ż Y Ń S K I :

(P r z e w o d n ic x q c y J u ry , r e d a k to r „ Ł o d z i T e a t r a ln e j“ )

O N K U R S na sztukę lu d o w ą ogłoszony b y się o w y m i pseudo - d ra m a ta m i za in te re - został przez „W ie ś “ ja k o trz e c ia te- sow ali.

go ty p u im p reza, i s tw ie rd z ić należy, Są to w cią ż je d n a kże re z u lta ty k o n k u rs u ze p rz y n ió s ł u tw o r y znacznie przew yższające - uboczne, m arg ine sow e n ie ja k o ; ważniejsze w a rto ś c ią u ż y tk o w ą i socjologiczną re z u lta ty jest, że na g łó w n y m , w yzn aczo nym sobie od-

K

J O A N N A G O R C Z Y C K A :

( C z ło n e k J u r y z rn m ie n .o Z A iK S - u )

po prze dnich podo bn ych k o n k u rs ó w , z o rg a n i­

z ow an ych w K ra k o w ie i Ł o d z i (zresztą k o n ­ k u r s łó dzkiego W y d z ia łu K u ltu r y w y z n a c z y ł sobie zakres węższy n iż dw a pozostałe— og ra­

n ic z y ł się do u tw o r u dram atycznego ś w ie tli­

cowego).

P rzede w s ź y s tk im trze b a z w ró c ić uw agę na bogactw o od m ia n, ja k ic h u ż y li a u to rz y 52 s z tu k k o n k u rs o w y c h , — do czego b y n a jm n ie j nie zachęcały w y ra ź n ie oznaczone ra m y k o n ­ k u rs u , p rz e w id u ją c e g o nagrodę, ze w zględu n a p a lą cą po trze bę społeczną, w p ie rw s z y m rzędzie d la u tw o ró w o współczesnej p ro b le ­ m atyce s o c ja ln e j i dostosowane do p r a k ty k i scen lu d o w y c h (n ie w ie lk a ilość osób, p ro sto ta d e k o ra c ji, w y ra z is te i ła tw e do Ujęcia s y lw e t­

k i psychologiczne itd .). P om im o w ięc, że g o r­

liw a chęć dostosow ania się do ty c h p o s tu la ­ tó w w idoczn a je s t u p rze w a ża ją ce j w iększości au to ró w , o b fito ś ć ro d z a jó w scenicznych, r e ­ p re zen to w an a w k o n k u rs ie , św iadczy o wszech­

s tro n n ie z ró ż n ic o w a n y c h szansach te a tru lu ­ dowego. M a m y tu n ie t y lk o w s z e lk ie ro d z a je dram atyczne, od tra d y c y jn e j s z tu k i o założe­

n iu dom u ludow ego, (p rz y k ła d : „S ie de m d n i“ , godło Józef) poprzez o b ra z k i o b yczajow e („Ż y d w ko lę d z ie “ W oty), je d n o a k tó w k i p ro ­ pagandow e ( „ K łó tn ia o Z achó d“ , D. B.), sceny obrzędow e (W it-K a , „B a ś ń no cy w ig ilijn e j“ ), gawędy d ra m a ty z o w a n e („D o la “ , go dło „ T a ­ je m n ic a “ ), p a trio ty c z n e d ra m a ty p a rty z a n c k ie („K o n s p ira to rz y “ , A . K o ta rb y ), aż do w ie lk ic h id eo log iczn ych, h is to ry c z n y c h , a m b itn y c h a r­

ty s ty c z n ie k o m p o z y c ji („R u sznica k ró le w s k a “ G oździkiew icza, „O n d ra s z e k “ , godło „B ło g o ­ sła w io n a z ie m ia “ ), o b o k ty c h , w bo gatej s k a li od fa r s y i m e lo d ra m a tu do c h ło p s k ie j tra g e d ii g ra ją c y c h u tw o ró w , p o d e jm u ją c y c h w s z e lk ie :nane w te a trz e lu d o w y m to n y, — u k a z u ją się p ró b y z u p e łn ie świeże, o a m b ic ja c h n o ­ w y c h ,— w ię c ra fin o w a n a ję z y k o w o i poetycz­

nie, u s iłu ją c a w p ro w a d z ić zdobycze n o w e j s u b te ln e j te c h n ik i lite r a c k ie j do d ra m a tu spo­

łeczno ideologicznego „ C h w ila d z ie jo w a “ K a ­ m ie ń s k ie j, — w ię c o s o b liw a p ró b a tra g e d ii o c ie rp ie n iu c h ło p s k im pod o ku pa cją, z a m k n ię ­ te j w fo rm ę klasycznego a le k s a n d ry n u (B r.

G rz y b k a ) da^ej praca, p rz y p o m n a ją c a sym bo­

lic z n e m o r a lite ty śred niow ieczne prze z ogól­

n ik o w o ś ć w y s tę p u ją c y c h osób (P olska— N ie m ­ c y — H itle r ) ; sztu ka s e n s a c y jn o -d e te k ty w n a , na pisana n a sm ak a m e ry k a ń s k i prze z P o la k a — e m ig ra n ta , b y propagow ać... tezy M a n ife s tu P K W N , w re szcie w y s iłe k z u p e łn ie w y ją tk o w y : baśń — opera d la dzieci ch ło p skich , „ K w ia t p a p ro c i“ Ł a z a rk a , o p e ru ją c a c a ły m ap ara te m bo gatej p a r ty tu r y , z u w e rtu rą , b a le ta m i, c hó­

rem , d u e ta m i i te rc e ta m i.

B o g a ctw o w y n ik ó w k o n k u rs u n ie ogranicza się do ro zm a ito ści g a tu n k ó w d ra m a ty c z n y c h ; do s ta rc z y ł on ró w n ie ż ta k o b fity c h m a te ria ­ łó w socjologiczno - o b ycza jo w ych , że s k ło n iło to sąd k o n k u rs o w y do u tw o rz e n ia od ręb nej g ru p y prac, k tó re odznaczone być n ie m ogły, a przecież p rz y n io s ły w e fra g m e n ta c h , w św ie­

tn ie p o d p a trz o n y c h scenkach, w d o k ła d n ie zapew ne zapisanych rozm ow ach, czy w cha­

ra k te ry s ty c z n y c h anegdotach, a u te n ty c z n y m a te ria ł o b ra z u ją c y życie chłop skie. P o w ta ­ rz a ją się tu często dw a te m a ty : pra ca „ W ic i“ , op isa na’ n ie m a l w fo r m ie dialogow anego s p ra ­ w o zda nia sten ogra ficzne go; np. b. c h a ra k te ­ ry s ty c z n a scena le k tu r y k s ią ż k i o b io lo g ii i na stępn ie d y s k u s ji n a d o d c z y ta n y m ro z d z ia ­ łe m w „ Z a p ra w d ę , za lu d , za słońce“ , d ru g i te m a t: anegdota z czasów o k u p a c ji, podana w s u ro w y m p r y m ity w iz m ie n a rra c y jn y m , ro z ­ d z ie lo n y m na głosy za le d w ie („Nieszczęsna przez zdradę, fa łs z i oszustw o“ , „M a g d u s ia w o ju je “ W o ty ). B y u c h ro n ić o w e m a te ria ły , p o m im o m a łe j, często żadnej ic h w a rto ś c i u ż y tk o w e j d la scen lu d o w y c h , sąd k o n k u rs o ­ w y p o s ta n o w ił u fo rm o w a ć je w specjalną gru p ę p ra c w y ró ż n io n y c h za d o k u m e n ta rn ą w a rto ść, o p atrzon ą zaproszeniem s k ie ro w a ­ n y m do p is a rz y i n a u k o w c ó w —i socjologów ,

c in k u p rz y n ió s ł on ró w n ie ż rzeczy nadspo­

dziew a nie w a rto ścio w e , w p ra k ty c e te a tró w .lu d o w y c h dające się zastosować, brzm iące id eo log iczn ym tonem c h ło p s k ie j re w o lu c ji. A w ię c w p ie rw s z y m rzęd zie z n a k o m ity u tw ó r T eodora G oźd zikie w icza „R u sznica k r ó le w ­ ska “ , godny stanąć obok n a jc e ln ie js z y c h u tw o ­ ró w a rty s ty c z n e j d ra m a ty k i lu d o w e j, ja k

„W ó z D rz y m a ły “ R aczkow skiego, „S le b o d a “ O rk a n a (w p rz e r. M ie rz e je w s k ie j), czy „P a ­ s to ra łk a “ L . S c h ille ra ; s ztuka ta ró w n ie ż w tw órczo ści G oźd zikie w icza ja k o p ro z a ik a za­

ją ć p o w in n a je d n o z czo ło w ych m iejsc. N ie - m n ie jszą p ra k ty c z n ą w a rto ść d la scen lu d o ­ w y c h m a „O n d ra s z e k “ G ustaw a P rzeczka i

„ L e lu je z b io łe j iz b y “ R om ana Bubca, p ie r w ­ szy, ja k o a m b itn a a p ro s ta pró b a u d ra m a ty - zow an ia le g e n d y o z b ó jn ik u w a lczącym dla lu d u , d ru g i, ja k o udana sz tu k a o w a lce c h ło ­ p ó w z o k u p a n ta m i; niższą w a rto ś ć a rty s ty c z ­ ną, a le w ię c e j p a s ji re w o lu c y jn e j za w ie ra

„Z a p ra w d ę “ , za lu d , za słońce“ , w re szcie n ie ­ m a łą niesp odzian kę s p ra w ił czło nko m sądu k u n k u rs o w e g o St. Gębala, ja k o a u to r id e o lo ­ gicznej k o m e d ii „P ię ć d z ie s ią ty p ie rw s z y ro b o ­ t n ik “ , k tó r ą p o w in n y zainteresow ać się zaw o­

dow e sceny k am e raln e.

T

EN N A J B A R D Z IE J e m o c jo n u ją c y m o m e n t każdego k o n k u rs u , o tw ie ra n ie k o p e rt z n a z w is k a m i nagro dzon ych a u to ró w pra c k o n k u rs o w y c h , d a ł n a m pe łn ą s a ty ­ sfakcję. „ O d k r y liś m y " b o w ie m c a ły szereg

„n o w y c h “ pisarzy. T y m sam ym m o g liś m y sobie pow iedzieć, że k o n k u rs s p e łn ił sw o je p o d w ó jn e zadanie: do starczył n a c h w ilę b ie ­ żącą u tw o ró w , k tó re mogą b y ć gra ne — ju ż

— zaraz w te j c h w ili, a co w a żniejsze u m o ż li­

w i ł n a w ią z a n ie k o n ta k tu 'z lu d ź m i, - k tó rz y u ja w n ili zdolności d ra m a to p is a rs k ie i k tó rz y p ra c u ją c n a d sobą ś u d o s k o n a la ją c się stw orzą, m ie jm y nadzieję, w przyszłości d o b rą lite r a ­ tu rę dra m atyczną , p ra w d z iw ą lu d o w ą , bo z sfer chłop skich w yw odzą cą się i na u ż y te k lu d o w y tw orzo ną .

P oniew aż zarów no pra ce nagrodzone ja k i w y ró ż n io n e będą szczegółowo om a w ia ne w na stępn ych n u m e ra ch ,,W s i“ , z a jm ę się p rz e ­ de w s z y s tk im s p ra w ą po śred nio zw iązaną z ko n ku rse m , lecz będącą je g o k o n se kw e n ­ cją, m ia n o w ic ie spra w ą dalszej tw ó rc z o ś c i d ra m a tu rg ó w c h ło p skich , p ra c u ją c y c h d la te a tru am atorskiego.

N ie w ą tp liw ie „R u sznica K ró le w s k a “ , dzie­

ło doświadczonego pisarza — po m im o p e w ­ n y c h niedociągnięć, je s t sztuką dobrą, że n a ­ d a je się n a w e t n a scenę zawodową- i od n ie ­ je d n e j s z tu k i p o w o je n n e j, a w y s ta w io n e j przez te a try zaw odowe w Polsce je s t cie­

kaw sza i napisana z w ię k s z y m n e rw e m d ra -

Zygmunł Sierp

R Y T W I A N Y

Zielonowonnej łunie kieleckich rędzin — garść słów, poeto, śpiewający miastu,

chłopom piszącym Polskę ogniem.świętojańskim —■

pieśń — stosem wici kwitnąca jak zwiastun.

Pieśń — pomsta za strofy romantycznej zadyszki 0 chłopach na schwał kolorowych jak ballada gotykiem mierzwiąca szlachecki łan nieba uśpionego w marmurach D. O. M. wybladłym.

Właśnie pieśń pomści dzieje, co dywanem się słały u wezgłowi na rozkosz wypełnianą po grzech

nie straszny Bogu, lecz nam pod krzyżem dyszącym — 1 żyzną skibą się wesprze o fale na Odrze.

Oto:

pieśń rytwinami idzie jak czerwiec gorąca, wielkim śladem wsi wplała się w ojczyznę, w ściany chał chłopskich i stodół ziarnistych, w krajobraz przemian o południu żyzny.

Teraz

ładuj karabin pieśnią poeto matamorfoz, śpiewaj sielankę brony, co rwie zęby czasu i podaj braciom piszącym ten rozkaz -

Słońcem ucałujmy autostradę naszą! "

Razem

siadaliśmy do garnka żuru na lawie,

śniliśmy o pełnych sadach kwitnących jabłoni, teraz - zaorujemy błonia przeszłości,

po których koń ekonoma nas gonił.

Więc

wieś naszej pieśni bez kalin i jaworów nie tęskni Filonem z altan wiejskich dworów,

lecz śpiewa strofami krzywd, lecz pieni się płużnym wierszem, rośnie topolą do chmur, rozdzwania hymnem świerszczy.

Więc

śpiewaj, poeto, opłotkom wielkie epitafium elektryczną iskrą przepal zmurszały skobel czasu co cię zamknął w strofach ponurej anegdoty wyrastającej z siódmego dnia chaosu.

m a tycźn ym . A le to pisarz zaw od ow y — tem u się n ie d z iw im y , choć n ie ka żd y lite r a t zawo­

d o w y czy poeta je s t ’ dram ato-pisarzem . N a ­ to m ia s t spe cja lnie ra d u je ta k a praca ja k

„51-szy r o b o tn ik “ — p ie rw sza praca d ra m a ­ tyczna chłopa, k tó r y ob ie ra sobie zupełnie o ry g in a ln y i dotąd n ię tra k to w a n y te m a t a k ­ tu a ln y , b u d u je in te re s u ją c ą ak c ję i dosko­

n a le z a w ią z u je i ro z w ią z u je k o n f lik t dra m a­

tyczny.

Cieszy ta k a pra ca ja k „O n d ra s z e k " — sta­

ra legenda z a k tu a liz o w a n a , sztuka zup ełnie n ie tru d n a do w y s ta w ie n ia na scenie te a tru am atorskiego, społecznie p o z y ty w n a a zara­

zem, s ztuka na po dstaw ie k tó r e j m ożna dać p ię k n e w id o w is k o , m ożna w id z a oderw ać n a p ó łto re j go dziny od szarzyzny d n ia codzien­

nego — n ieco dzie nn ym obrazem , a je d n a k dać m u m a te ria ł dó rozw ażań i d y s k u s ji.

S ztuka k tó r a — w y d a je m i się — spe łn ia w s z e lk ie w a r u n k i dobrego u tw o ru dra m a­

tycznego, a k tó r e j a u to r da je się poznać p o ­ ra ź p ie rw szy.

O siągnięcia te są ty m cenniejsze, że n ie w s z y s tk im ucze stniko m k o n k u rs u Udało się sprostać w ie lo ra k im w y m a g a n io m do bre j s z tu k i d ra m a ty c z n e j. N a jtru d n ie js z ą bodaj spra w ą je s t zaw iązanie k o n f lik t u i logiczne, u m ie ję tn e p o k ie ro w a n ie a k c ją — m ó w ią c ję ­ z y k ie m potocznym , ta k zw aną „ fa b u łą “ . I tu p ra g n ę ła b y m z w ró c ić uw agę n a zu p e łn ie u nas zlekcew ażony g a tu n e k lite r a c k i, m ia ­ n o w ic ie na fa k to m o n ta ż . Jest to fo rm a , k tó ra s p e łn ić może w s z e lk ie w y m a g a n ia d y d a k ty k i sta w ia n e te a tro w i, k tó r a może dać b a rw n e i in te re s u ją c e w id o w is k o , zacieka w ić ro z w o je m p rz e d s ta w io n y c h w y p a d k ó w a p rz y k tó r e j a u to r n ie m u s i b o ry k a ć się z je d n o litą a k c ją i n ie m u s i w y m y ś la ć fa b u ły .

Szereg p ra c odznaczało się zup ełnie zgra b­

n ie i ży w o zb u d o w a n ym d ia lo g ie m . A u to rz y m ie li szlachetne i u m o ra ln ia ją c e za m ia ry, poszczególne scen ki b y ły b a rw n ie napisane, całość je d n a k p o g m a tw a ła nieznośnie ja k ą ś

„s p ra w a m iło s n a “ konieczna — w y d a w a ło się au torom ,— ab y p ra ca m ia ła c h a ra k te r d ra ­ m aty c z n y . Z aangażow ane w n a iw n ą in try g ę m iło s n ą postaci, od czasu do czasu d e k la m u ­ ją c e w z n io s łe sentencje lu b po tę p ia ją ce z patosem „c z a rn y c h a ra k te r“ k o m p lik o w a ły pracę a W k o ń c o w y m efe kcie ir y to w a ły sztucznością. N ie p o trz e b n ie o b n iż y ło to p o ­ z io m pra c, k tó re ja k o fa k to m o n ta ż e m o g ły b y b y ć z u p e łn ie czy n a w e t bardzo dobre.

• T a k im u d a n y m fa kto m o n ta ż e m je s t dla m n ie u tw ó r „U m o w a “ . P rz y k ła d e m rażącej d y d a k ty k i, rażącej bo m e dość u m ie ję tn ie u k r y t e j — d w a u tw o ry , zresztą nagrodzone

— „ C h w ila D z ie jo w a “ ; „Z a p ra w d ę , za lu d , za słońce“ . Te d w ie o sta tn ie pra ce w y k a z u ją poza ty m ty le cech d o d a tn ic h (d o b ry ję z y k , ż y w y dialog, b a rw n ie skom ponow ane posz- szczególne sytua cje), że n ie w ą tp liw ie oczysz­

czone z p a p ie ro w y c h „b o h a te ró w “ koniecz­

n y c h d la fa b u ły , k tó r a m a osłaniać le k c ję społeczną, b y ły b y w s w o im g a tu n k u dosko­

n a ły m i u tw o ra m i-

J a k dalece uprzed zeniem je s t m niem an ie , że fa k to m o n ta ż , to ju ż coś co n ie b a w i, ba—

n u d z i n a w e t, bo chce uczyć, do w odzi fa k t, że p e w ie n faiktom ontaż, któ re g o t y tu łu n ie p a ­ m ię ta m — przez r o k cieszył się o g ro m n y m po w o dzen ie m w N o w y m Y o r k u u p u b lic z n o ­ ści a m e ry k a ń s k ie j, k ó ra odznacza się ró w n o ­ cześnie n ie z m ie rn ie n is k im poziom em k u l­

tu ra ln y m , z ły m sm akiem i bardzo w ie lk im zbla zo w a n ie m .

W y d a je m i się, że ogrom ne zapotrzebow a­

n ie am atorskiego te a tru lu do w eg o m ożn ab y przede w s z y s tk im zaspokoić c ie k a w y m i a ła ­ tw ie js z y m i do napisania n iż u tw o r y d ra m a ­ tyczne, fak to m o n ta ż a m i.

Dalsze w y p o w ie d z i c z ło n k ó w J u r y k o n k u r ­ sowego i zaintere sow a nych k o n k u rs e m d ru ­ ko w a n e będą w następnych nu m era ch „W s i".

A u to re m s z tu k i „P ię ć d z ie s ią ty p ie rw szy r o b o tn ik “ , spe cja lnie nagrodzonej pa kon­

k u rs ie je s t pisarz — p u b lic y s ta c h ło p s k i Sta­

n is ła w S tefan G ębala.

(3)

N r 26 (105) „W I E S'f Str. 3

Piotr Chmura

DOJRZAŁOŚĆ DO USTROJU

D A N E Z O B S E R W A C J I

B y łe m p rz y egzam inach m a tu ra ln y c h w Ł o d z i, ja k o delegat ze s iro n y tz w . c z y n n ik a społecznego. Pouczająca w iz y ta c ja . Pytanie, p ro fe so ra : co w iesz o u p a ń s tw o w ie n iu p rz e ­ m ysłu? O dpow iedź — ju ż m a n ife s t P .K .W .N . g ło s ił u n a ro d o w ie n ie p rze m ysłu.

T o ,,ju ż “ p o z w o liło m i w n ik n ą ć g łę b ie j w świadom ość społeczną m łodego in te lig e n ta - m a tu rz y s ty . „ J u ż “ — to znaczy — dopiero.

A w cześniej n ik t n ie g ło s ił tego żądania?

Uczeń n ie w ie . N a pro w a d zo n y w reszcie p o ­ w iada , że s o c ja liś c i po ta m te j w o jn ie . Jaką s iłę społeczną, in te re s y ja k ie j k la s y re p re ­ zen tow a ła PPS? Też n ie w ie. Po p ro s tu b y ła ta k a p a rtia i ty le . P rz y p o m in a m P iłsudskiego z pierw szego okresu. A ha , w 1905 r. ró w n ie ż s o c ja liś c i „ m o g li“ chcieć uspołecznienia p rze m ysłu . A wcześniej — nie? M ilczenie- A o g ru p ie P ro le ta ria tu (z la t 1880— 90) nic n ie wiesz? O procesie 200-tu, o ś m ie rc i W a­

ryńskieg o? N ie czytałeś p ism lite racko -sp o- łecznych? B y ły rocznicow e a r ty k u ły . Uczeń m ilc z y . A w p e rs p e k ty w ie e u ro p e js k ie j, k ie ­ d y te n p o s tu la t postaw iono? M ilcze n ie . Z a ­ czynam z in n e j s tro n y . K ie d y p o w s ta je klasa robotnicza? Po napro w ad zen iach — z k o ń ­ cem 18 w ie k u . Z czym się to wiąże? Uczeń je s t z g im n a z ju m m atem a tyczno - p rz y ro d ­ niczego, chce b y ć in ż y n ie re m a trzeba m u w y ja ś n ić po w stanie p rz e m y s łu fabrycznego.

K to p e łn ił wcześniej fu n k c je p ro d u k c y jn e w zakresie, k tó r y w w . X I X o b ję ła p ro d u k c ja fabryczna? Ciężko na m dojść do s tw ie rd z e ­ n ia , że rz e m ie ś ln ic y w cechow ej o rg a n iz a c ji p ra c y , pó źniej w m a n u fa k tu rz e . S kąd zaczy­

n a ją się re k ru to w a ć pierw sze szeregi ro b o t­

n ik ó w fab ry c z n y c h ? Z n ó w ciężko. W y ja ś ­ n ia m — z b y ły c h rz e m ie ś ln ik ó w , „ lu d z i lu ź ­ n y c h “ i chłopów . A c h ło p i b y li przecież

„g le b a e a d s c rip ti“ ?

Uczeń w reszcie w y s trz e la R e w o lu c ją F ra n ­ cuską — zniosła pańszczyznę, p o z w o Y a opu­

szczać w ieś. K o m u p rz y n io s ła re w o lu c ja zw ycięstw o? T u zaczęły b ić ja k ie ś d zw o n y:

W y g ra ło m ieszczaństwo, k tó re s ta n o w iło 96°/o lu d n o ści. A chłop i, a ro b o tn ic y gdzie się p o ­ d z ia li? N o to, część m ieszczaństw a. Jaka?

Bogatsza. I co ona rob i? P om a łu doszliśm y do w n io s k u , że to ona od m a n u fa k tu ry p rz e ­ chodzi na fa b ry c z n ą p ro d u k c ję i że d la n ie j chłop m u s ia ł b y ć w o ln y od „p rz y p is a n ia do z ie m i“ , że p rze ch o d ził z je d n e j pańszczyzny w dru gą , fa b ryczn ą, w k tó re j m ożna b y ło m u dlatego d y k to w a ć place głodow e. D ochodzi- m y do w n io s k u , że w in w e s ty c ja c h w n o w y m system ie p r o d u k c ji bierze u d z ia ł ró w n ie ż

■ a ry s to k ra c ja .z ie m ia ń s k ą . To je s t ż m ud ny

ę

e fe k t 15 m in u to w ć j ro z m o w y , A lę .d a le j .c ie ­ m n a plam a . J a k i u sta la się u s tró j w E uro pie w X I X w.? D e m o k ra c ja , Jaka? No, .de m o kra­

cja. N a czym ona polega? W szystkie k la s y m o ­ g ły b ra ć u d z ia ł w rządach. A to proszę w y ­ m ie n ić w p o ls k ic h w a ru n k a c h k ie d y się p o ­ ja w ia w rządach (np . zaborczych) p o ls k i chłop i ro b o tn ik ? M ilcze n ie . A o W ito s ie coś

‘ wiesz? Owszem, w 1931 ro k u b y ł aresztow a­

ny... B y ł posłem . A cóż o n ro b ił? B y ł R e fo r­

m a to re m — re fo rm o w a ł... C zy ta k ja k św.

Franciszek? C h odził, kaza ł a lu d za n im ciągnął? J akież środ ow isko re p re ze n to w a ł, ja k i ru c h społeczny? B y ł socjalistą. Czy n a ­ praw dę? No, c h c ia ł połączyć ro b o tn ik ó w z c hłop am i. I to n ie p ra w d a , b y ł przyw ód cą ru c h u ludow ego, a ja k się n a z y w a ła p a rtia , k tó rą k ie ro w a ł? M ilcze n ie . N o dobrze, ile to zatem la t u p ły n ę ło od R e w o lu c ji F ra n c u s k ie j, k ie d y , ja k u nas, ch ło p został c z ło n kie m rządu? 100 la t. Jakże w ię c b y ło z tą dem o­

k ra c ją w w . X IX ? C zy c h ło p i j ro b o tn ic y n ie c h c ie li rządzić, czy n ie m og li? N ie m o g li. A od ja k ic h s ił społecznych b y li zależni? P o­

m a łu : od „ k a p ita lis tó w “ . W a lc z y li z ty m sy­

stem em społecznego w y z y s k u i społecznego poniżenia? W a lc z y li (a le p rz y k ła d ó w uczeń n ie p o d a je ). A wiesz, że u p ły w a p ra w ie sto la t od Pierw szego M a n ife s tu (K o m u n is ty c z ­ nego). k tó r y g ło s ił uspołecznienie ś ro d k ó w p ro d u k c ji? W iesz k to b y ł jego autorem ? — M arks.

M ie siąc te m u w iz y to w a łe m w ie js k ą szkołę powszechną w p rz y c z ó łk o w y m , zniszczonym s tra s z liw ie po w ie cie s to p n ic k im . W 6-tej k la s ie uczn io w ie p is a li zadanie na te m a t:

k tó ra z postaci h is to ry c z n y c h podoba m i się n a jb a rd z ie j. N a jw ię k s z ą ilość głosów zeb rał W a ry ń s k i i ks. Ś ciegienny, mniejszą. — K o ś ­ ciuszko, n a jm n ie j. — S ie nkiew icz.

S T A W A N IE S IE NO W EGO U S TR O JU W ja k im celu p rz y to c z y łe m te d w ie obser­

w acje? S ta n o w ią one kla s y c z n y p rz y k ła d staw ania się nowego u s tro ju w Polsce. M a tu ­ rzysta (syn średniozam ożnej ro d z in y m iesz­

czań skie j) w g im n a z ju m n o w e j P olski b y ł dw a la ta w stosunku do 19 la t, w k tó ry c h u ra b ia ły go in ne stosu nki społeczne, in n e m e to d y poznania, w p ły w y i tre ś c i k u ltu ra ln e . I przez te dw a la ta pozostał w ie m y d a w ­ n ie js z y m na w yko m - K u ł fa k ty (ze starych p o d rę c z n ik ó w ). Na m a tu rę p rz y b y ł zie lon y z przem ęczenia, a m im o to ja k o osobowość społeczna n ie d o jrz a ły . Pisma, gazety, k sią ż­

k i n ie po dręcznikow e, organizacje m ło d z ie ­ żowe tra k to w a ł ja k o po kusy w stosunku do ob ow iązkó w p ilne go ucznia. P iln y uczeń pa­

m ię ta na zw iska M arksa . W itosa. Może p o ­ d z ie lić R e w o lu cję F rancu ską na k ilk a faz, ale ówczesne „Z g ro m a d ze n ie L u d o w e “ w y ­ daje m u się zgrom adzeniem do słow nie lu d o ­ w y m . w k tó ry m zasiedli rów m eż przedsta­

w ic ie le na ró w n y c h pra w a ch c hłop ów i ta k zaczęła się d la niego „w ieczna d e m o k ra c ja “ , do k tó re j nic dodać i n ic u ją ć

D zie w czyn ka z 6 -te j k la s y szkoły w stop- n ic k im ta k arg u m e n to w a ła s w o ją sym pa tię

dla W a ryń skie g o : „C a ły m . sercem u k o c h a ł pracę socjalistyczną, w y tr w a le d ą ż y ł do p o ­ lepszenia losu lu d z i ciężko p ra cujących, a źle w ynagradzanych... R o b o tn ic y zaczęli się erga nizow ać i domagać p o p ra w y b y tu “ - Pisze i o kongresie p a ry s k im p rz e d s ta w ic ie li ro b o tn i­

k ó w w s z y s tk ic h k r a jó w i o p ie rw s z y m o b ­ chodzie 1 -m a jo w y m w W arszaw ie w ro k u 1890 z 10.000 ro b o tn ik ó w , k tó r z y n ie zgło­

s ili się do pra cy.

S ty l n ie je s t je j. Jest to s ty l n o w y c h po d­

ręczn ikó w , oczyw iście. A le dla te j m ło d z iu t­

k ie j g łó w k i s ta n o w i te n obraz przeszłości pierw sze w ta je m n ic z e n ie w h is to rię , w z ro ­ zum ien ie s w o je j w ła s n e j s y tu a c ji społecznej i je j rod ow odu . K ie d y ona s ta n ie prze d m a ­ turą, id e i uspołecznienia p rz e m y s łu n ie p rz y ­ pisze z nieb a spadłem u M a n iię s to w i L ip c o ­ w em u, de m o kra cja w X I X w . n ie będzie dla n ie j u sp o ka ja ją cą „n ie w ia d o m ą “ . I n ie b ę ­ dzie p isa ła w m a tu ra ln y m zadaniu ja k w C h ło p s k im Ś wiecie p is a ł sekretarz g e n e ra ln y P S L-u, że choć m ów ią, iż w ie le b y ło dem o­

k r a c ji, greckie, lib e ra ln e ... dla nas zawsze je d n a k pozostanie je d n a de m o kra cja („a b s o ­ lu tn a “ ).

Te d w ie obserw acje w s k a z u ją ja k n o w y u s tró j będzie się z la ta m i k o n k re ty z o w a ł w świadom ości każd ej je d n o s tk i po przez jeden z g łó w n y c h jego in s tru m e n tó w : szkołę. A le now e obserw acje w s k a z u ją rów nocześnie na w y n ik d a w n y c h tr a d y c ji w y c h o w a w c z y c h i szko ln ych i środ ow iskow ych. P okazany przez nas m ło d y m a tu rz y s ta pow iększa jeszcze w te j c h w ili klasę te j in te lig e n c ji, k tó re j C ha- ła s iń s k i w y tk n ą ł g e tto w ą iz o la c ję społeczną.

Ten p rz y s z ły in ż y n ie r, do piero co po ’ odpo­

w ie d z i z che m ii, w k tó re j w y b ę b n ił w z o ry , z w ią z k i i połączenia chemiczne, na p y ta n ie do ja k ie g o p rz e m y s łu na le ży p ro d u k c ja n a ­ w o zów sztucznych — m ilc z y stro p io n y . J a k ie znasz podstaw ow e ro d z a je przem ysłów ? — w y m ie n ia : w ę g lo w y , ry b n y , m onopolow y...

T o dlatego n ie ro z u m ie k a p ita liz m u , n ie r o ­ zum ie s ił społecznych, będących z sobą w w a lce przez c a ły w ie k X I X do dziś dnia.

Czym że d la niego je s t k u ltu ra ? P ew nie ja k dla k ó ł k a to lic k ic h z T y g o d n ik a Powszechnego

— „p ro d u k c ja k u ltu r o w a

w

od ró żn ie n i« o d ekono m iczne j“ . Czym że naród? K ie d y h is to ­ r ia w s i, je j dążenia, je j sy tu a c ja współczesna są m u nie w ia d o m e i św ięcie obojętne.

„O T R Z Y M U J Ą Ś W IA D E C T W O D O J R Z A ­ Ł O Ś C I B E Z O B Y W A T E L S K IE J “ P rzed staw iciele tz w . c z y n n ik a społecznego ze szczególną , uw agą śledzą prze bieg egza­

m in u m a tu ra ln e g o dotyczącego „zagadnień P o lski współczesnej“ . M ło d y m aturzysta , k tó ­ r y p ię k n ie „o d p o w ia d a “ z che m ii, w y p ro w a ­ dza w z o ry ze zna w stw e m i zam iłow an iem , w k tó r y m ju ż w id a ć przyszłego fachowca, k ie ­ ro w n ik a fa b ry k i, p ra c o w n ik a la b o ra to riu m naukow ego, in ż y n ie ra staje wobec zagad­

n ie ń P o ls k i w spółczesnej w po staw ie nie zawsze zapow iad ającej ob yw a te la. Chemia, fiz y k a , b io lo g ia ,— to d la niego z pewnością wiedza, k tó r ą o g a rn ą ł m n ie j lu b b a rd zie j g ru n to w n ie , ale o k tó re j w ie, że bezw zględ­

n ie m u s i ją opanować, aby stać się ty m , k im pragnie. N a to m ia s t w y d a je m u się, że qj?v- w a te ls tw o liie w ym a ga osobnej w iedzy, że n a g łó w k i gazet codziennych dostatecznie p o in fo rm u ją go o procesach d zieją cych się v / pa ństw ie, o procesach, w k tó re on sam je s t i będzie w coraz w ię k s z y m stopniu w p lą ta n y . Może tr a k tu je , egzam in m a tu ra l­

n y z tego p rz e d m io tu , ja k in s ty tu c ję k o n ­ tr o li p a ń s tw o w e j analogicznej do te j, ’ aką p e łn ią k o m is je do w a lk i ze spe kulacją . W ięc w y s u w a sw o je n u m e rk i o b ow iązu ją cych cen

— lo ja ln e w iado m ości dotyczące u s -ro ju państWa. O kazu je się je d n a k często, że je s t to ty lk o bardzo cienka w a rs te w k a o b y w a te ls tw a — że pod n ią k r y je się n ie ­ wiedza, nie z ro z u m ie n ie nowego u s tro ju . Osią­

gając do jrza łość do w yższych s tu d ió w i pe ł­

n ie n ia zaw odów , m łodzież często n ’ e ro z u ­ m ie otaczającej ją rzeczyw istości h is to ry c z ­ ne j i u s p a k a ja ‘ n a iw n ie siebie, że do tego r o ­ zum ien ia, do te j w ie d z y są po w ołane ja kie ś społeczne i p o lity c z n e in s ty tu c je , k tó re w y ­ k o n a ją tę pracę za nią, zam iast żeby ona sa­

m a w k tó re jś z n ic h w zrastała.

„A U T O N O M IC Z N A W IE D Z A “ D R O G Ą DO D O J R Z A Ł O Ś C I SPO ŁEC ZN EJ?

P ro fe so r C h ała siń ski w a rty k u le „O spo­

łeczny sens re fo rm y u n iw e rs y te tó w “ .wypo­

w ia d a pra gn ien ie , ab y in s ty tu c ja m i ty m i, in ­ stytucjam i. w ie d z y — a dla nas to znaczy w k o n s e k w e n c ji w ie d z y o b y w a te ls k ie j, społecz­

n e j — s ta ły się ty lk o u n iw e rs y te 'y autono­

m iczne, w o ln e od k o n tro li i w g lą d u o rg a n i­

z a c ji społecznych, g ru p p a rty jn y c h i c z y n n i­

k ó w bezpośrednio zainteresow anych w biegu życia państw ow ego. Tymczasem, ja k sam pisze w koń cu a r ty k u łu : „na jszla che tn ie jsze idee n ie re a liz u ją się inaczej, ja k t y lk o w op arciu o g ru p y silne, zorganizow ane, z d y ­ scyplino w a ne i św iadom e sw oich zadań i id e a łó w “ . A g ru p y silne i zdyscyplinow ane to przecież pochodne w ie lk ic h środ ow isk i kla s dołow ych, k ie d y d o jrz e ją one do ru c h ó w

społecznych, w y ra ż a ją c y c h sam ow iedzę i p o ­ trz e b y mas w zorg an izow an ych przez n ie in s ty tu cja ch . D lateg o „z w ią z a n ie n a u k i z p ro b le ­ m a m i o d bu do w y i prz e b u d o w y s tr u k tu r y n a ­ ro d u “ n ie może się dokonać w y łą c z n ie z in i­

c ja ty w y a z y ló w te o r ii (u n iw e rs y te tó w ). Spo­

łeczeństw a w jego z ró ż n ic o w a n iu śro d o w is­

k o w y m i k la s o w y m n ie m ożna tra k to w a ć ja ­ k o ty lk o tw o rz y w a , staw iającego co n a jw y - żei p e w ie n opór dla m is trz a rzeźbiarza.

Że społeczeństwa, z jego aw an sują cych k la s w y ła n ia ją się dążenia i żądania. W ty m je s t lo g ik a społecznych m asow ych przesłanek i w n io skó w . I n a u k i h u m an istyczne o je d n o st­

kach, społeczeństwach i ic h w y tw o ra c h tę lo g ik ę d z ie jó w n ie u s ta n n ie w ła ś n ie p o tw ie r­

dzają. Jakże ta k , w ię c m ożna,, ja k cz y n i to p ro fe so r C h ała siń ski, w y o d rę b n ić dw a szere­

gi — jeden społecznego d z ia ła n ia „n a u k o ­ w e go“ („e lita p ro fe s o rs k a “ ) a d ru g i d zia ła ­ nia „n ie n a u k o w e g o “ w „s z k o ła c h “ p a rty jn o - p o lity c z n y c h , in s ty tu c ja c h społecznych, k u l­

tu ra ln y c h itd . po to, ab y d ru g ie m u odebrać p ra w o do „n a d a w a n ia k ie r u n k u in te le k tu a l­

nego i ideologicznego no w e j in te lig e n c ji em a ncyp ują cych się w a rs tw c h ło p s k ie j i ro ­ b o tn ic z e j“ ?

A ja kże w ta k im razie rozu m ieć książkę p ro f. C hałasińskiego „M ło d e P oko le n ie C h ło ­ p ó w “ ? J a k zrozum ieć uzn an ie dla prze jścia m łodzieży w ie js k ie j '„o d ba nd y do k o ła “ ? K to to s p ra w ił? E lita u n iw e rs y te c k a ? J e j e m i­

s a r iu s z e ? N ie b y ło w ty c h prze m ian ach w ie ­ le nieo dp o w ie d zia ln o ści n a u k o w e j? E lita , o k tó r e j m a rz y p ro f. C h ała siń ski, sama m u s i dopiero pow stać ja k o f a k t społeczny, ja k o nieo dzow ny s k ła d n ik w św iadom ości społe­

czeństwa. I w y d a je się nam , że m a w no w e j Polsce w a ru n k i, ale w ła ś n ie d z ię k i p a rc iu od d o łu mas lu d o w y c h do ta k ie j n a d b u d o w y planow ego życia narodowego. T y lk o , że n a u ­ k o w c o m trz e b a bedzie być w w ię ksze j zgo­

dzie z h is to ry c z n y m zam ó w ie niem społecz­

n y m i n ie tra k to w a ć „n o w y c h in s t y t f e ji k u l­

tu ra ln y c h , k tó re będąc w y ra z e m n o w y c h s ił i a m b ic ji społecznych, stają do r y w a liz a c ji z d a w n y m i in s ty tu c ja m i“ — na zasadzie czys­

tego eksp erym e ntu. T o nie la b o ra to riu m , gdzie dośw iadczam y sto szczepionek o ró ż­

n y c h s k ła d n ik a c h i czekam y n a e fe kt. T o proces społeczny, k tó r y nie je s t doświadcze­

n ie m „ n a pró b ę “ a na serio. I serio trzeba bra ć ry w a liz a c ję n o w y c h in s ty tu c ji ze s ta ry ­ m i, bo w y ra ż a ją one now e s iły społeczne i no w ą org a n iza cję k u ltu r y narodowej..

L IS T N IE W Y C H O W A N K A E L IT Y P R O F E S O R S K IE J

Jeden z m oich p rz y ja c ió ł, p ro fe s o r gim naz­

ja ln y , w rę c z y ł m i lis t m łodego chłop a z pińczo w skie j. w si. Syn m ałorolnego, p ró b o w a ł k ra w ie c tw a , z nędzy d o tk n ię ty został z ło ś li­

w ą anem ią, m a ją c 22 la ta w k o n s p ira c ji ro z ­ począł k u rs y gim n a z ja ln e . Równocześnie dzia­

ła ł w k o n s p ira c ji. Po w o jn ie w 45 r. obciął się na m aturze, (ustne j z polskiego) w g im ­ n a z ju m p ro w in c jo n a ln y m , gdzie u c h o d z ił za

„b o ls z e w ik a “ , bo c z y ta ł „W ie ś “ i z a ło ż y ł koło dysku syjn e. W ro k u 1946/7 w y je c h a ł do W ro c ­ ła w ia od rob ić m aturę . Z n ó w z głod u i w y ­ cieńczenia zapadł w chorobę. W ró c ił na wieś, o rg a n iz o w a ł k o ła m łodzieżow e. Teraz po raz trz e c i będzie się b ił o m a tu rę . O to jego lis t do m ojego p rz y ja c ie la pro fe sora :

Panie Profesorze!

Już samo obcowanie z Panem było kiedyś dla mnie źródłem energii i bodź­

cem do wytężonej pracy. Wytwarzało bo. ziem atmosferę naukowego myślenia i poszerzało horyzont moich myśli. To, że w dyskusji ze znajom ym i kolegami za pomocą argumentacji i dowodów zawsze wychodziłem zwycięsko, jest w dużej mierze Pana zasługą.

I odkąd rozstaliśmy się — muszę to przyznać szczerze — odtąd na polu k ry ty k i i m yśli literackiej postępuję bardzo powoli. W ykłady profesorów od literatury, o ile nie są bezmyślnym po­

wtarzaniem wyczytanych z „ różnych“

lite ra tu r recept, to w najlepszym razie subiektywną oceną wykładowcy. W re­

zultacie uczeń nie może i nie ma obo­

wiązku zdobywać się na nowe oceny, u- ważając poprzednie (profesorskie) za najdoskonalsze.

Ale Pan, dając nam do analizy tek­

sty z dziel poszczególnych autorów u- czył nas przez odrzucenie sugestii pod­

ręcznikowych samodzielnego wniosko­

wania, a więc obiektywnego i synte­

tycznego myślenia. Zdobyy/ając to po­

znałem niejako zasady wnikania po przez oglądane fa k ty w to, co one zna­

czą na planie większej całości. Ale nie

NASTĘPNY (27) NUMER „WSI“ UKAŻE SiĘ Z DATĄ 13 go LIPCA W PODWÓJNEJ OBJĘTOŚCI.

BĘDZIE TO BOGATY NUMER SPRAWOZDAWCZY PO ŚWIĘCONY ZJAZDOWI W RYTWIANACH.

zdążyłem się ju ż puścić samodzielnie na ich głębiny. Może, mając maturę t.

zn. spokojniejszą głowę, szybciej zdo­

byłbym się na ową samodzielność.

Od odpowiedniego zrozumienia bodź­

ców rzeczywistości i przyczyn ich zaist­

nienia — zależy dopiero powstanie od­

powiedniego światopoglądu.

Od wiedzy przeto naszej i wielkości naszego rozumu zależy trwałość naszej ku ltu ry.

Te zagadnienia nie są obce tygodni­

ko m „W ieś“ , bo przy ich pomocy chce rozwiązać kwestię k u ltu ry, zapewniają­

cej na dziś i ju tro naszemu Narodowi dobrobyt i Niepodległość.

B rak takiej k u ltu ry spowodowany został kryzysem ideologicznym i świato­

poglądowym naszago Narodu. M asy lu ­ dowe nie wytwarzały ideologii, która by podołała uwolnić świat pracy od wyzy­

sku i uzbroić go w technikę i społeczną organizację pracy, bo do kontrolowania i unowocześnienia swych m yśli i uczuć ( nieraz tak pięknych!) zabrakło masom chłopskim wiedzy i nauki. To zaważyło dominująco na statyczności k u ltu ry ludo­

wej. Niekontrolowane uczucia stworzy­

ły przemijające, choć piękne niekiedy (na pozór) koncepcje ideologiczne.

„W ieś“ walczy obecnie z nietrwałym o trwałe. Dlatego też nie chce karm ić wsi łatwizną myślową ale ją zapoznaje naukowo z problemami społecznymi, gospodarczymi cyw ilizacyjnym i świa­

ta, Polski i wsi.

„W ieś“ chce przekonać masy ludowe o użyteczności i konieczności przemyśle­

nia nowych koncepcji kulturow ych na płaszczyźnie międzynarodowej, w ko­

rzystnym odniesieniu do nowej rzeczy­

wistości i pod kontrolą zdobywanej przez masy chłopskie coraz wyższej wiedzy.

Czyni to „W ieś“ za pomocą a rty k u ­ łów polemicznych i dyskusyjnych. N a j­

większa je j rola polega na tym, że przez ukazanie nowych, przemyślanych z czy­

telnikami, a więc najrealniejszych kon­

cepcji — walczy z dawnymi, skostnia­

łym i, nie w ytrzym ującym i próby, kon­

cepcjami k u ltu ry ludowej.

Pomyślność w tej walce zapewni/

„W s i“ to, jeśli „W ieś“ będzie ją prowa­

dzić nie przez zwalczacie uczuć, zwią­

zanych z dawnymi koncepcjami ( reak­

cja m iałaby w tym wypadku atut, w y­

kazując, że zabija się osobowość i god­

ność ludzką w człowieku przez nowy ustrój) ale przez ich sublimację, t. zn.

powiązanie z nowymi, dobrze zrozumia­

ły m i koncepcjami i zadaniami. Nie zmarnowany w tym wypadku pierwia­

stek uczuciowy — jako bodziec, pozwoli na szybsze powstanie nowej ideologii i k u ltu ry prawdziwie narodowej, bo przez cały oświecony Naród tworzonej.

H e n ry k B lacha, S iaw iszyce Nowe, 11.6.47 r.

D O JR Z A Ł O Ś Ć DO U S T R O JU L is t m łodego o b y w a te la H e n ry k a B la c h y da je odpow iedź P ro fe s o ro w i C hałasińskiem u.

M ło d y m a tu rz y s ta — d o jrz a ły do u s tro ju

— w y o b ra ż a sobie proces tw o rz e n ia się k u l­

tu r y — nie ja k o p ro d u k t czynności autono­

m iczn ych g ru p in te le k tu a ln y c h , ale ja k o obo­

w ią z e k zro zu m ie n ia k u lt u r y przez uczestnic­

tw o w działa ln ości społecznej. Niepow odze­

n ia ru c h u ludow ego tłu m a c z y b ra k ie m ośw ia- to w o -k u ltu ra ln y c h in s ty tu c ji ru c h u ch ło p ­ skiego. Jeśli m ó w i o „W s i“ i przytacza w ty m m ie jscu „W ie ś “ — to nie dlatego, że m u się osobiście, podoba, ale dlatego, że w id z i w n ie j w ła ś n ie in s ty tu c ję w y p ra c o w u ją c ą „o b y ­ w a te ls tw o “ chłopskie. „W ie ś “ „chce prze- konać m asy lu d o w e o użyteczności i koniecz­

ności prze m yślen ia no w y c h k o n c e p c ji k u ltu ­ ro w y c h ...“ . Chodzi j e j . n ie o „p o p u la ry z a c ję go to w ych kon cep cji, ale tw o rz e n ie ich, o od­

k ry c ia i w y n a la z k i k u ltu ro w e w o b ra n y m zakresie. „W ie ś “ je s t tu ty lk o n a jb liż s z ą dla au to ra lis tu in s ty tu c ją , w o rb ic ie o d d z ia ły ­ wania, k tó re j ten m ło d y ch ło p osiągnął

„d o jrz a ło ś ć do u s tr o ju “ w p rz e c iw ie ń s tw ie do uczonej m ło dzie ży ze szczebla d ru giego stopnia a u tono m iczne j w iedzy. A i trz e c i u n i­

w e rs y te c k i nie za p e w n i je j a u tom atycznie te j do jrza łości. I c z w a rty —k tó r y p ro p o n u je p ro f. C h a ła siń ski — e lity in te le k tu a ln e j p ro ­ fesorów , ró w n ie ż nie.

A B la cha w ę d ru ją c y od w s i do w si. z w y ­ kształce niem id eo log iczn ym (stronn iczym ? !) ja k ie w y n ió s ł ze „W s i“ , in s ty tu c ji „będą.!

cej w yra ze m n o w y c h s ił i a m b ic ji spo­

łe cznych“ in te lig e n c ji c h ło p s k ie j — staje się m im o w o li ^ „p ro fe s o re m “ (przo do w nikiem ), p rz y g o to w u ją c y m kolegów do egzam inów d o j­

rzałości — d o jrz a ło ś c i do u s tro ju .

I

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zadrżała tajga niepodległa Przed pracą mózgu, rąk robotą, Cegła wspinała się po cegle, Szedł czas.. Gdy z hukiem i łoskotem Rosła

poczęciem się w ojn y m iały już gotową arm ię w targnięcia, podczas gdy narody m iłujące pokój nie m iały naw et całkowicie zadowala­.. jącej a rm ii

Udręczeni nie śmiecie patrzeć w oczy bliskim, w gniewie, nienawiści klniecie Boga, ludzi, woda zapomnienia w śnie nawet was nie toczy.. Patrząc na was, widzę z

Uważa się tu bowiem, że nadmierna indywidualizacja badań, jest raczej szkodliwa dla nauki, niż poży teczna, gdyż znaczna większość pracowni­.. ków naukowych składa

Kot mruczy i oblizuje się, ostrożnie pod krzesłami skradając się ku miejscu, gdzie go nęci kęs wołowiny, co ze stołu spadł,. pokrytej cienką smaczną warstwą

Nie mamy potrzeby udowadniać, że nasz przemysł musi się rozwijać szybciej niż rolnictwo, a w łonie przemysłu szybsze tempo trzeba nadawać produkcji dóbr

śred niow iecza!... Tylko regularne

Właśnie ten punkt kosmicznego oparcia albo zadomowienia w świecie, nie tylko artysty, wydaje się być w twórczości Wańka istotny: „Być we własnym domu, to dla pisarza