• Nie Znaleziono Wyników

"Priester der Klio. Historisch-sozialwissenschaftliche Studien zur Herkunft und Karriere deutscher Historiker und zur Geschichte der Geschichtswissenschaft 1800-1970", Wolfgang Weber, Frankfurt [etc.] 1984 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Priester der Klio. Historisch-sozialwissenschaftliche Studien zur Herkunft und Karriere deutscher Historiker und zur Geschichte der Geschichtswissenschaft 1800-1970", Wolfgang Weber, Frankfurt [etc.] 1984 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Olszewski, Henryk

"Priester der Klio.

Historisch-sozialwissenschaftliche

Studien zur Herkunft und Karriere

deutscher Historiker und zur

Geschichte der Geschichtswissenschaft

1800-1970", Wolfgang Weber, Frankfurt

[etc.] 1984 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 77/4, 806-811

1986

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

U w agi te w sk a z u ją ja k w iele jeszcze sp ra w z h isto rii patologii życia społecz­ nego w in n o zostać ro zpatrzonych. P re ze n to w an a p ra c a je st je d y n ie początk iem i w stę p n ą an a liz ą danych. A u torom u d ało się je d n a k zrealizow ać cel w y tk n ię ty ich poszukiw aniom : o d nalezienie „-wpływu m iędzy rozw ojem społecznym i ek o n o ­ m icznym a m e n ta ln y m i k u ltu ro w y m ” (s. 1).

K siążka została w y d an a te c h n ik ą m ałej p oligrafii.

M ałgorzata K a rp iń ska

W olfgang W e b e r , P riester d er Klio. H isto risch -so zia lw issen sc h a ft­ liche S tu d ie n zu r H e r k u n ft un d K arriere d eu tsch er H isto rik e r u n d z u r G eschichte der G esch ich tsw issen sch a ft 1800— 1970, „E uropäische H och- s c h u lsc h rifte n ” : R eihe 3 „G eschichte u n d ih re H ilfsw isse n sch a ften ’’ t. 216, P e te r L ang-V erlag, F ra n k fu r t a.M .—B e rn —N ew Y o rk 1984, s. 613. K siążka W olfganga W e b e r a , n a p isan a w se m in a riu m W olfganga R e i n h a r ­ d a n a U n iw ersy tecie w A ugsburgu, p o d ejm u je te m a t rozległy i w ażny, k tó ry choć ju ż w ielo k ro tn ie p o d d aw an y analizie, nigdy przecież — p rz y n a jm n ie j w te j sk a li — n ie był p rze d m io te m b a d a n ia ja k o zespół zjaw isk z z a k resu h isto rii sp o ­ łecznej (Sozialgeschichte) i h isto rii s tru k tu r (S tru k tu rg e sc h ic h te ). A u to r zam ierzył odpow iedzieć n a p y ta n ie o p rze słan k i w ielkiego p restiżu , ja k i od początków X IX w . był udziałem n a u k h isto ry czn y ch w N iem czech, a ta k ż e w A u strii, niem ieckojęzycz­ nej S zw ajcarii, a w pew n ej m ierze w NRD; p ra g n ie on p rzede w szy stk im w y ja śn ić ta je m n ic ę dw óch sw oistych ceah, k tó re n a te n p re stiż się sk ład ały , a za ja k ie uw aża on jed n o lito ść (E in h e itlic h k e it) i zw arto ść (G eschlossenheit) fac h u o raz jego w yjątkow ość (E ig e n tü m lic h k e it). M niejszą uw agę a u to ra p rzyciąga c h a r a k te r nauk o w y ch w alo ró w h isto rio g ra fii niem ieck iej. S tw ierd za on od ra z u w e w stęp ie, że tym , co w y ró ż n ia ło i sp a jało n au k ę h isto rii i h isto ry k ó w w obszarze n ie m ie c­ kim , o d g rad z ają c ich od h isto rii i h isto ry k ó w innych k rajó w , b y n ajm n ie j nie b y ł historyzm , ów fenom en, k tó ry k ie d y ś F ry d e ry k M e i n e c k e u zn ał za n ajw ięk sz e osiągnięcie w d zieja ch N iem iec od czasów refo rm a c ji. H isto ry zm — zd a n ie m a u to ­ r a „o statn ia relig ia lu d zi u czonych” — o siąg n ął ju ż k re s sw ej p rzystosow alności, zagubił się w p rz y b ie ra ją c y m w ciąż n a sile te o re ty zo w a n iu ; w strzą sn ęły n im o s ta t­ nia w o jn a a n a stę p n ie rew o lu c ja na u n iw e rsy te ta c h schyłku la t sześćdziesiątych. A le chodzi n ie ty lk o i n ie ty le o to. H isto ry zm n ig d y nie został sta ra n n ie j zd e­ finiow any, zaś m nogość jego in te rp re ta c ji b a rd z iej d zieliła niż łączyła badaczy. S am sąd, ja k o b y h isto ry c y zaw sze m usieli rozw iązyw ać swe p roblem y w sztafażu uczonych teorii, je st w ysoce w ątp liw y ; podobną w ątp liw o ść budzą w ysiłki, m a ją c e n a celu zw iązanie dziejów n a u k i h isto rii w N iem czech z u w a ru n k o w a n ia m i p o li­ tycznym i, w k tó re ja k o b y byli badacze w tłoczeni. T ra d y c y jn a h isto rio g ra fia n igdy nie u p ra w ia ła politycznej pro p ag an d y , a tra d y c y jn i h isto ry c y nigdy nie u w aż ali się za re p re z e n ta n tó w te j czy innej klasy.

B rak klaso w y ch u w a ru n k o w a ń i znikom ość zależności n a tu ry p o litycznej w p rac y h isto ry k a nie oznacza oczywiście, że działa on — ta k a u to r — w pró żn i, odporny n a w p ły w czasu i okoliczności. H isto ry k re a g u je n a n ie p rzez to, że zw iązany je st ze środow iskiem . To środow isko fo rm u je jego osobowość, k s z ta łtu je w a rsz ta t, w yznacza p ro m ie ń o d działyw ania n a otoczenie, stan o w i o p rzeb ieg u k a ­ riery . Ale przynależność do środow iska nie je st synonim em przyn ależn o ści do klasy. Ś rodow isko to dom, w k tó ry m się w y ra sta , w ięzy p o k re w ie ń stw a i p r z y ­ jaźni, poziom i a tm o sfe ra szkoły, poczucie w ięzi k o n fesjo n a ln y c h , przebieg studiów , w reszcie p rzy n ależn o ść do szkoły nau k o w ej i co się z ty m w iąże — osobowość i m ożliw ości n auczyciela akadem ickiego — m istrz a. C hcąc w ięc poznać czynniki,

(3)

R E C E N Z J E 807

k tó re n a d a ły sta n o w i h isto ry k ó w w N iem czech cnoty jed n o ro d n o ści (zw artości) i w yjątkow ości, trz e b a b ad a ć środow isko, i to p rzede w szy stk im w odniesieniu do tych re p re z e n ta n tó w fa c h u (cechu), k tó rzy o d g ry w a ją w n im pierw szoplanow e role, d ecy d u jąc o selek cji do zaw odu, o tzw . k o m u n ik a cji n au k o w e j, czyli o d o k to ­ ra ta c h i h ab ilita cjach , o d ru k u p ra c w p erio d y k ach i w ydaw niczych oficynach, 0 p ow ołaniach n a w ak u ją ce sta n o w isk a, a ta k że — co je st zd a n ie m a u to ra ty lk o logiczną tego k o n sek w en cją — o ciągłości idei i m eto d badaw czych.

B o h a te ra m i k siążk i są za te m ty lk o n ie k tó rzy historycy, a m ianow icie k ie ­ row nicy k a te d r, o rd y n a riu sz e (posiadacze pełnych o rd y n a ria tó w — In h a b er der V ollordinariate). U w zględniono o rd y n ariu sz y -k ie ro w n ik ó w k a te d r h isto rii to u t court (z re g u ły w edle schem atu: h isto ria sta ro ż y tn a , średniow ieczna, now o ży tn a i n a j­ nowsza), uplaso w an y ch w zasadzie na w ydziałach filozoficzno-historycznych. Tylko w p rz y p a d k u innych niż u n iw e rsy te ty uczelni (np. politechnik) w zięto pod uw agę

T ów nież k ierow ników k a te d r historii, u sy tu o w a n y ch w innej tk a n c e o rganizacyjnej, stosow nie do sw oistości szkoły w yższej. P ole b ad a n ia objęło h isto ry k ó w 58 uczelni niem ieckojęzycznych: w Rzeszy N iem ieckiej (za la ta 1804— 1945), w D orpacie (1802— —1918), w tzw . uniw ersytetacth Rzeszy w P ozn an iu (1941—.1945) i S tra sb u rg u (1941— 1944), w politechnice w G d ań sk u (1907—1945), w S zw ajc arii — (w B ernie, Z urychu, F ry b u rg u i Bazylei), w niem ieck im u n iw ersy tecie w P ra d z e (1852— 1945), no i oczyw iście w NRD. C ezurą ad q u e m w y k ła d u je st ro k 1970: czas r e s tr u k tu ­ ra liz a c ji fac h u w RFN, m.in. pod w pływ em rew o lu c ji stu d e n ck iej 1968 r. B o h a te­ rów je s t ogółem 702; f ig u ru ją oni w alfa b ety c zn y m p o rzą d k u n a końcu k siążk i (s. 597—613), sk ru p u la tn ie w y liczeni ja k o k o le jn i k ierow nicy k a te d r w ra m a c h k ro ­ n ik i k aż d ej z w yszczególnionych uczelni (s. 533—596), stanow iąc p rze d m io t d ro b ia z ­ gow ej zbiorow ej analizy b io g rafisty czn ej w tek ście głów nym w y k ła d u (s. 189—316 1 430—485).

T ylko o rd y n ariu sz e sym bolizują zaznaczone w ty tu le c h a ra k te ry sty c z n e tre śc i pow ołania, ja k ie łączy się z u p ra w ia n ie m h isto rii (przez niem ieckiego badacza). Są k a p ła n a m i sw ego zaw odu, jego hero ld am i, nie ty lk o i nie ty le dlateg o , że p o ­ siedli w iedzę „boską”, zdolną do o d k ry w a n ia p ra w d w yższego rzędu, ale przede w szy stk im dlatego, że p ro w a d z ą d ziałalność „ d u szp a stersk ą”, w cale n ie w p rz e ­ nośnym znaczeniu. Ju ż R a n k e p isa ł — p o d k re śla a u to r — że k o ry fe u sz n a u k h i­ sto rii p ełn i „u rz ąd ”, k tó ry d a je się p rzy ró w n a ć ty lk o do k ap łań sk ieg o ; wszaik b ad a h isto ry k f a k ty przeszłości, k tó re p rze n ik a ł b csk i d uch (Über A lle m sc h w eb t die g ö ttlich e O rdnung der D inge, w elch e zw a r n ic h t g eradezu n a ch zu w eisen , aber doch zu a h n en ist — p isa ł R a n k e ) . H isto ry k m ia ł rozpoznaw ać w procesie dzie­ jow ym p a le c boży; jego rola polega m .in. na id e n ty fik o w an iu „chrześcijańskiego d u c h a ” z „naukow ym m y ślen iem ”. W ierności te j dew izie d o chow yw ali nie ty lk o w szyscy uczniow ie i uczniow ie uczniów R ankego, ale ta k ż e — ja k z nacisk iem p rzypom ina a u to r — sukcesorzy k o n k u re n c y jn y c h szkół: D r o y s e n a i M o m m ­ s e n a. W szyscy oni — n iezależnie od re p rez en to w an y c h z a in te re so w ań tw órczych i bez w zględu n a okoliczności — m ieli św iadom ość swego p o sła n n ic tw a, m isy jn ej roli, w k tó re j u stęp o w ali pola ty lk o teologom . B yli w ięc potężni i zadow oleni z siebie; znali dobrze ro zm iar w pływ u, ja k i roztaczali n ad uczniam i, słuchaczam i i czyteln ik am i. M ienili się ojcam i sw ych w y chow anków i w czasie p riv atissim ó w w taje m n ic z a li ich w a rk a n a fac h u i zw yczaje środow iska. W rogo p rzy jm o w a li w szelkie n ow inki i b ardzo n ie lu b ili k ry ty k i. W szystko to sp raw iało , że w ysoko cenili sobie łączące ich w ięzi interesów , k tó re n ak a zy w a ły im zaw sze trz y m a ć ze sobą.

T eza o potędze ord y n ariu szy , o ich kastow ości i so lid arn o ści w p ostępow aniu, dopro w ad ziła W olfganga W ebera n ie ty lk o do w ydzielenia ich ja k o odrębnego, p osiadającego n ajo strze jsze k o n tu ry p rze d m io tu b ad a n ia , ale i do n a d a n ia m etodzie

(4)

Sozial- i S tru k tu rg e sc h ic h te fo rm zabsolutyzow anych. Z biorow e an a liz y bio g rafii o rd y n ariu sz y z n a jd u ją też c e n tra ln e m iejsce w książce. A u to r p y ta o ich pocho­ dzenie socjalne. In te re s u ją go w y zn a n ie i szczegóły w y k ształcen ia, pie rw sz e s a ­ m odzielne k ro k i po u kończeniu studiów , p rzeb ieg k a rie ry n au k o w e j. D robiazgow ej egzegezie p o ddano okoliczności zw iązane z h a b ilita c ją , działalność pom iędzy h a b i­ lita c ją a p ierw szy m pow o łan iem na k a te d rę , w reszcie — n ajo b sze rn iej — a k ty w ­ ność na sta n o w isk u o rd y n ariu sza. R e zu ltaty egzegezy ilu stro w a n e są przy pom ocy licznych ta b e l i w ykresów .

N ajb a rd zie j pełne w y n ik i dotyczą k ie ro w n ik ó w k a te d r w Rzeszy N iem ieckiej i — dla o k resu po ro k u 1949 — w R epublice F e d e ra ln e j N iem iec. J e s t ich aż 532. Pochodzą przew ażn ie z ośrodków m iejsk ich i w ielk o m ie jsk ic h położonych n a obsza­ rz e P ru s (a w ra m a c h P ru s — w B ra n d e n b u rg ii i N adrenii). N ajliczn iejsi (10%) są B erlińczykam i. W ogrom nej w iększości r e k r u tu ją się z g ó rnych w a rstw p ro ­ testan ck ieg o społeczeństw a; w p o n ad 50% p rzy p a d k ó w ojcow ie ich byli p asto ra m i, n auczycielam i gim n azjaln y m i, u rzę d n ik am i i pro feso ram i. T w orzyli ty m sam y m elitę zaangażow anego w służbie p aństw ow ej m ieszczaństw a. Ich dom inacja uległa zachw ianiu dopiero po zakończeniu d ru g iej w o jn y św iato w ej, a ściślej — u sch y ł­ ku la t sześćdziesiątych. Uczęszczali z reg u ły do h u m a n isty c zn y c h gim nazjów , często do p ro testan c k ich szkół p ry w a tn y c h . N ajc h ętn iej też w y b iera li p ru sk ie u n iw e rsy ­ te ty , p rz y czym szczególnym w zięciem cieszył się stołeczny u n iw e rsy te t im. F r y ­ d e ry k a Wilihelma. N a stu d ia zagraniczne u d a w a li się rzadko. Obok h isto rii s tu ­ diow ali zazw yczaj filologię k lasyczną lu b filozofię, w późniejszym okresie — g er- m a n isty k ę lu b geografię. D o k to raty zdobyw ali po 4—б-letn ich stu d iac h , w w iek u od 22 do 28 la t. T a sw o ista hom ogeniczność zachow ała się w zasadzie do dziś, choć zrozum iałe, że u leg ła rozluźnieniu. Po o sta tn im eg zam inie p rzychodził czas a sy ste n tu ry , czasam i p rze ry w an y d ziałalnością nauczy cielsk ą w gim nazjum . H a b i­ lita c ja , k tó re j poddało się — ja k obliczył a u to r — około 90% późniejszych o rd y ­ n ariu sz y , dochodziła do sk u tk u zazw yczaj n a je d n ej z w iększych uczelni; n a j ­ częściej n a U n iw ersy tecie B erlińskim . W iększość w y h ab ilito w an y c h pow oływ ana b y ła n a stę p n ie n a tzw . p ozaplanow e p ro fe su ry (außerplanm ässige P ro fessu ren ) i po 5—9 la ta c h u zy sk iw ała u p rag n io n y w stęp do are o p a g u o rd y n ariu sz y — k ie ro w ­ ników k a te d r (p rz ec iętn a w iek u dla tego m o m en tu , w ieńczącego czas mozolnego w sp in a n ia się po sto p n iac h ak ad em ick iej h ie ra rc h ii w ynosiła — 33—38, potem 40—43 lata). U n ie h ab ilito w an y c h trw a ł te n proces dłu żej; pozbaw ieni ve n ia le ­ gendi m ogli też liczyć n a o rd y n a ria ty co n ajw y ż ej w m niejszych u n iw ersy te ta ch . W brew te m u , co się zazw yczaj sądzi, w iększość k ie ro w n ik ó w k a te d r nie zm ieniała uczelni; zupełnie sp oradycznie przy jm o w an o propozycje objęcia k a te d ry n a uczelni zagranicznej.

W eber w yliczył, że dan e d la A u strii i niem ieckojęzycznej S zw ajc arii n ie od­ bie g ają od d an y c h zeb ran y ch dla Rzeszy i R e p u b lik i F e d e ra ln e j N iem iec. Oczy­ w iście in aczej m a się rzecz w NRD, gdzie p rzeło m org an izacy jn y i m etodologiczny m u siał doprow adzić do pow ażnych zm ian w ta b e la c h i w y k resach . A le o h isto ­ ry k a c h NRD pisze a u to r n a d e r w strzem ięźliw ie.

G en e ra ln ie m ożna pow iedzieć, że uzy sk an e d a n e p o tw ie rd z a ją w cześniejsze usta le n ia, do ja k ic h doszedł C h ristia n v o n F e r b e r (por. jego „Die E n tw ick lu n g des L e h rk ö rp e rs d er d eu tsch e n U n iv e rsitä te n u n d H ochschulen 1864—1954”, G ö ttin ­ gen 1956).

K ap ła ń sk i sta tu s o rd y n ariu sz a, k tó ry b y ł alfą i om egą na drodze p row adzącej do zrozum ienia w ysokiej ra n g i n a u k i w N iem czech i k tó ry w w ysokim stopniu pozw ala w y tłu m aczy ć jej je dnorodność i zw artość, z n a jd u je w y ra z i najw yższy stopień u o gólnienia w sw oistym cha-rakterze szkół krzew iący ch się w św iecie n ie ­ m ieckich h isto ry k ó w . Szkoły te b y ły w p ra w d zie liczne i m e ry to ry c zn ie

(5)

zróżnico-R E C E N Z J E 809

w ane, a le pod w zględem fu n k c jo n a ln y m i w sfeTze u w a ru n k o w a ń socjalnych n ad e r jed n o lite, co n a jm n ie j też aż po połow ę obecnego stu lecia w całym niem ieck o ję­ zycznym obszarze odporne n a działan ie w pływ ów zew n ętrzn y ch , d estru k c y jn y c h , przenoszonyah do nich ze św ia ta np. polityki.

Isto tą i fu n d a m e n te m szkoły je st sw oisty dla N iem iec sto su n ek naukow ych, a jeszcze b ard z iej duchow ych, organ iczn y ch w ięzów , łączących m istrz a i ucznia. S to su n ek te n ok reśla W eber ja k o ro d za j sto su n k u zachodzącego m iędzy p atro n e m a k lie n te m , w k tó ry m „pew na osoba P (patron) w y k o n u je z ra c ji sw ej u p rzy w ile­ jo w an e j pozycji opiekę i ud ziela re la ty w n ie trw ałe g o p o p arc ia pew nej osobie С (klientow i)”. O pieka zobow iązuje k lie n ta -u c z n ia do św iadczenia pow inności n a rzecz p airo n a -n a u cz y cie la (m istrza). Z arów no opieka n ad uczniem , ja k i św iadczenia tego o sta tn ie g o m a ją c h a ra k te r czynności dobrow olnych, p rzy czym je d n a k św ia d ­ czenia u c z n ia -k lie n ta nie p ow inny dorów nyw ać w ielkością św iadczeniom m istrza, gdyż w p rzeciw n y m p rzy p ad k u elem ent nieodzow nej n a linii nauczyciel—uczeń „ a sy m e trii” u stą p iłb y m iejsca zasadzie sy m etrii, co znaczyłoby w g ru n cie rzeczy nic innego ja k w ysunięcie n a p la n pierw szy elem e n tu rów norzędności (np. w form ie p rzyjaźni) i negow ałoby w te n sposób sam ej istocie szkoły. O pieka, k tó rą n au c zy ­ ciel g w a ra n tu je uczniow i, ob ejm u je z je d n e j stro n y p rze k azy w a n ie uczniow i n ie ­ zbędnego p en su m w iedzy o fa k ta c h i m etodach badaw czych, z dru g iej zaś — i to je st w ażniejsze — p o p ie ra n ie jego k a rie ry poprzez w y k o rz y sty w an ie będących w w łasn ej dyspozycji „so cjaln y ch ” środków . O bow iązki ucznia z kolei polegają na w y k o n y w an iu w y m ag an y ch przez m istrz a czynności służbow ych oraz — przede w szystkim — na sam odzielnym p ro p ag o w an iu i ro zw ija n iu n a u k m istrz a. „Asy- m etry czn o ść” w y ra ż a ją c a p rzew agę kom ponentów duchow ych n a d a je sto su n k o w i m istrz—uczeń k sz ta łt w ięzi zupełnie szczególnej, ta k ie j m ianow icie, w k tó re j obaj p a rtn e rz y z czasem tra c ą poczucie trw a n ia zw iązku w jego p ie rw o tn e j p ostaci — ja k o sto su n k u p a tro n —klien t, a godzą się n a p o sta ć rac jo n aln e g o sto su n k u , w k tó ­ ry m po d staw o w y m spoidłem sta je się zasada pow inow actw a w ew n ętrzn eg o , k tó ra pociąga za sobą zgodność m an. w zak resie k o n ce p tu a liz acji przeszłości. M istrz sp ra w u je opiekę nad uczniem nie dlatego, że oczekuje odeń w przyszłości zap łaty za opiekę, ale dlatego, że w ierzy, iż u czeń „w edle o b iektyw nych n au k o w y ch k r y ­ te rió w ” n a opiekę zasłużył. Uczeń zaś p rz e jm u je i upow szechnia idee m istrz a nie dlatego, że p rze n ik a go poczucie zaciągniętego długu, a dlatego, że je „w e w n ę trz­ n ie ” zaak cep to w ał i je s t prześw iadczony o tym , że ich pro p ag o w an ie leży w in te ­ resie n au k i. W pow stały m w te n sposób zw iązku (szkole) są sia d u ją z sobą i w z a ­ je m n ie się u z u p e łn ia ją sto su n ek zależności (echte soziale G efolgschaft) oraz zasada w ierności, w y ra ż a ją c a ściśle osobisty sto su n e k sw oistego p a rtn e rs tw a (dodajm y: p a rtn e rs tw a , którego cnotą m usi być h ierarch ia). U czniem je st rów n ież ktoś, k to od m istrz a ty lk o n iew iele p rz e ją ł w zak resie n aukow ym , ale za to m oże pow ołać się na b lisk i stosunek więzi osobistych. P rz y k ład e m ty c h w ięzi są d ed y k a cje na k a rta c h p ra c uczniów , a n ad e w szystko księgi p am iątk o w e , k tó re — ja k p rz y ­ pom ina a u to r — sta ły się zjaw isk iem częstym ju ż w p oczątkow ej fazie h isto rii h isto rio g ra fii w Niem czech. K sięgi p am iątk o w e i la u d ac je zaw sze „odzw ierciedlały s tru k tu ry , m echanizm y i z a l e ż n o ś c i --- akadem ickiego ry tu a łu , k tó ry podpo­ rzą d k o w a n y je st solidnym zasadom h ie ra rc h ii” — cy tu je a u to r za M a rtin em F r a n t z b a c h e m .

„ S tru k tu ra ln o -so c ja ln y ”, w rzeczy sam ej form alistyczny p u n k t w idzenia na fu n k cjo n o w a n ie fachu p o ja w ił się przed a u to re m ja k o pokusa do w tłoczenia sw ych 702 o rd y n ariu sz y -k ie ro w n ik ó w k a te d r, w chronologiczny ciąg g en e racji, w y zn a­ czony w łaśn ie przez szkoły. D oszedł on do zaskak u jąceg o w niosku, że w ięcej niż trz y c z w a rte w szystkich b a d a n y ch to uczniow ie albo L eopolda R ankego albo

(6)

Jothanna G. D roysena, albo T h eo d o ra M om m sena. Szkolą R an k eg o rep rez en to w ało w edle w yliczeń W ebera aż 306 k iero w n ik ó w k a te d r siedm iu pokoleń, co stan o w i 57% ogółu p o d d an y c h b ad an iu . D ługą listę o tw ie ra 14 bezpośrednich w y chow anków m istrza, a w śród nich m.in. G eorg W aitz, H ein ric h von Sybel, W ilhelm G iesebrecht, zam yka zaś g en e racja, k tó re j ak ty w n o ść zaznacza się jeszcze n a progu w spół­ czesności. D rugi a rc y k a p ła n — D roysen — „o ddziałał n a 48 o rd y n ariu sz y (co s ta ­ now i 9% sta n u ), trz e c i — M om m sen — n a 58 (odpow iednio 11%). In n y m i słow y: 77% p ro m in e n tn y c h p rze d staw ic ie li n iem ieckiej n a u k i h isto rii — „stra te g icz n a e li­ t a ” w fa c h u — o d n a jd u je sw ój rodow ód in te le k tu a ln y w .szkołach, k tó re pochodzą od trzech lu m in arzy . P ozostali tw o rzą m a rg in e s (to R a n d g ru p p en u n d E in zelg ä n ­ ger)·, m arg in es w y tłu m a cz o n y tym , że n ie k tó rz y uczeni nie o k az u ją się zdolni do p o d trzy m y w a n ia tr a d y c ji szkoły, i nie p o tra fią w ychow ać następców , k tó rzy n a fo telu k ie ro w n ik a k a te d ry m ogliby ich godnie zastąpić. D aje o sobie znać jeszcze d ruga okoliczność, ta m ianow icie, że na części daw nego te ry to riu m Rzeszy (np. w NRD) załam ały się zasady zm iany w a r ty w fachu, coraz m niej zasadzające się na elem encie „so cjaln y m ”, n ato m ia st coraz b ard z iej odzw iercied lające „ irra c jo ­ n a ln y ” p o lityczny elem en t. T a o sta tn ia k o n s ta ta c ja nie obala — ta k a u to r — zasadniczej tezy w y k ła d u , głoszącej, że „duchow a k o n sy sten cja i oryginalność niem ieckiej n a u k i h isto rii je s t nie tyle re z u lta te m poznaw czych, czysto n au k o w y ch treści w tw órczości h isto ry k ó w , a już z całą pew nością nie n a stę p stw e m u w ik ła ń n a tu ry p o litycznej, ile specyficznych dla fac h u w zględów stru k tu ra ln o -śro d o w isk o - w ych, so c jaln y ch ”. P o tw ierd za ona — jego zd an iem — reg u łę, że n au k o w i sa m o t­ nicy i n o n k o n fo rm iści m ieli szansę objęcia k a te d ry ty lk o w ted y , k iedy decydow ali się p rzy stą p ić do szkoły i zostali przez nią zaaprobow ani.

W alorów k sią ż k i W ebera nie w olno n ie dostrzegać lub lekcew ażyć. J e s t ona in te re su ją c y m i w aż n y m p ro d u k tem m ody n a o p rac o w a n ia z zak resu S tr u k tu r ­ i Sozialgeschichte, k tó r a z n a jd u je dziś — ja k w iadom o — żarliw ych zw olenników w śród części h isto ry k ó w zachodnioniem ieckich; stan o w i p ró b ę zastosow ania ich m etod do b a d a n ia h isto rii historiografii. O p a rta n a żm udnej kw eren d zie źródeł i sta w ia ją c a am b itn e , o ry g in aln e p y ta n ia badaw cze, zaw iera p raw d ziw ą k o p aln ię w iadom ości o o b ję ty ch b ad a n ie m h isto ry k a ch . Liczne ta b ele i w y k resy , zestaw ien ia i dane sta ty sty c z n e u ła tw ia ją lepsze poznanie opisan y ch w tek ście m echanizm ów , p rze n ik a ją c y c h d zieje i s tru k tu ry dyscyplin histo ry czn y ch w ciągu p onad 150 la t. Pożyteczny d la dalszych b ad a ń będzie sy stem a ty cz n y i p ełn y w ykaz obsady k a te d r h isto rii n a u n iw e rsy te ta c h i w yższych uczelniach, u sy tu o w an y ch w polu b a d a w ­ czym a u to ra (m im o w szystkich zastrzeżeń, ja k ie bud zi „w ielkoniem iecki” zakres te ry to ria ln y p rac y , m e ry to ry c zn ie nie uzasadniony). W ty m sensie k sią żk a w zbogaca naszą w iedzę o d ziejach całego szkolnictw a w yższego w N iem czech. U w agi czy­ te ln ik a polskiego n ie m ogą nie zw rócić liczne polonica.

P ozytyw ne w arto śc i w y k ład u W ebera są sia d u ją w szakże z ew id e n tn y m i jego słabościam i, b a — może n aw e t należałoby pow iedzieć, że są one źródłem ty c h o statnich. O k az u je się bow iem , że b ad a n ie h isto rii h isto rio g ra fii p rzy w yłączn y m zastosow aniu m etod w łaściw ych h isto rii s tr u k tu ra ln e j i społecznej d a je ty lk o cząstkow y e fe k t i przynosić może n iezam ierzone s k u tk i uboczne. N ajb a rd zie j za­ w ażyła tu — ja k się w y d a je — okoliczność, że chcąc odpow iedzieć n a postaw io n e przez siebie p y ta n ia m u siał a u to r p rzy ją ć pew ne założenia n ie ja k o ap riorycznie. Chodzi p rze d e w szy stk im o tezę, głoszącą, że h isto ry z m uzn aw an y za w izy tó w k ę n ie m ie ck ie j n a u k i h isto rii p rzy n a jm n ie j od połow y X IX w., n ie zaw dzięczał sw ych sukcesów an i w alo ro m poznaw czy/n i m etodologicznym , an i ty m b ard z iej sw ej rzekom ej dyspozycyjności w obec p o lity k i, a p rzed e w szy stk im (jeżeli n ie w y łąc z­ nie) tem u, że „jego tw ó rcy dobrze w iedzieli, w ja k i sposób przyciągnąć n a sw oje

(7)

R E C E N Z J E 811

se m in a ria w iern y ch uczniów , a n a stę p n ie um ieszczać ich n a eksponow anych s ta ­ now iskach, ta k że o u tsid erzy z góry sk a za n i byli n a izolację”. T eza nie zostala w w yw odach W ebera p o tw ierdzona, co w ięcej — n ie została w ogóle po d d an a p ró b ie w e ry fik a c ji. J e s t ona — m oim zdaniem — tw ie rd z en ie m nie ty lk o za­ w isłym w p różni, ale w ręcz b ałam u tn y m .

P ra c a pozbaw iona je st analizy tw órczości n au k o w ej o rd y n ariu sz y , co w p ra w ­ dzie zgadza się z d e k la ro w a n y m i n a w stęp ie założeniam i w y k ład u , ale osłabia w ażny w niosek W ebera, k tó ry u trz y m u je , że o rd y n ariu sz e zm onopolizow ali w sw ym ręk u w szy stk ie isto tn e dla sta n u dyscypliny decyzje, nie dlatego, że p isa li m ą d re k siążk i i głosili ta k ie czy in n e n au k o w e poglądy, a ty lko dlatego, że byli u sto s u n ­ ko w an i, że dysponow ali w pływ am i, że tw o rzy li so lid arn ą w sp ó ln o tę, k tó ra p o tra fiła e x cath ed ra skutecznie b ronić sw ych in teresó w , że m ogli bez tru d u zniszczyć każdego, k to n ie był jed n y m z nich. P raw dziw ość tego tw ie rd z e n ia w ym ag ała w sp arcia poprzez b a d a n ie tre śc i p rac n au k o w y ch , sposobu k o n ce p tu a liz acji dziejów ja k o czynnika, decydującego o k ształcie i ro zw oju n au k o w y ch szkół w h isto rio ­ g rafii. Tego zaś w p rac y n ie ma. O g ran iczając pole w idzenia do k ie ro w n ik ó w k a te d r a u to r p o m in ął w ielu spośród ty c h , k tó rzy w y w arli olbrzym i w pływ n a oblicze h isto rio g ra fii n iem ieckiej, byli w spółbudow niczym i je j p re stiż u i pośrednio czasam i przyczynili się rów nież do u k sz ta łto w a n ia charyzm atycznych, k a p ła ń sk ic h tre śc i zaw odu h isto ry k a . Nie m a w ięc — by w skazać ty lk o n ajw y b itn ie jsz y c h — Jo h a n n a G o ttfrie d a H e rd e ra i K aro la M arksa, W ilhelm a D ilth e y a i E rn s ta T ro el- tsch a, H ein ric h a R ic k e rta i W ilhelm a W indelbanda, O tto n a G ierk e i M axa W ebera. P różno by te ż w w y k az ac h nazw isk szukać h isto ry k ó w sztuki, archeologów czy szczególnie zasłużonych d la w szy stk ich n a u k o przeszłości h isto ry k ó w p ra w a (Theo­ d or M om m sen i O tto G ierk e znaleźli tu sw oje m iejsce ty lk o z tego w zględu, że zostali przez a u to ra u zn a n i za 'h istoryków to u t court).

T ru d n o dzielić p rześw iadczenie W ebera o tym , że im p lik ac je polityczne tw o ­ rzy ły irra c jo n a ln y sk ła d n ik h isto ry z m u i przez cały czas pozostaw ały zjaw iskiem epizodycznym , w tó rn y m , u stę p u ją c y m znaczeniem d e te rm in a n to m s tru k tu ra ln y m , socjalnym . W ątpliw ości n a s u w a ją się zarów no w ted y , k ie d y a u to r dzieli h isto ­ ry k ó w poszczególnych g en e ra c ji n a szkoły, w ierząc, że środow iskow e, socjalne u w a ru n k o w a n ia całkow icie w y sta rc za jąc o w y zn aczają w a rs z ta t badacza, ja k i w te ­ dy, k ie d y np. ro z p ra w ia on o hisrtorykadh T rzeciej Rzeszy. U jm u je ich — jeżeli oczyw iście są k ie ro w n ik a m i k a te d r i za raze m o rd y n ariu sz am i (co w la ta c h 1933— —1945 b y n a jm n ie j n ie było reg u łą), ta k ja k b y p an o w a n ie h itle ry z m u w N iem czech było zd arzen iem dla naulki h isto rii w N iem czech całkow icie obojętnym . A w a rto — n ie w chodząc w d eta le — p am iętać , że w Trzeciej Rzeszy s ta n h isto ry k ó w ró w ­ nież był przez p o lity k ę i p ro p ag a n d ę ch ę tn ie tra k to w a n y ja k o s ta n k apłanów .

S łudzy K lio w N iem czech p o k az an i zostali w ięc w p ra c y je d n o stro n n ie, w m e­ chanicznym p oszatkow aniu, anonim ow o i fra g m en tary cz n ie, w re z u ltac ie n ie p re c y ­ zyjnie. Je że li m im o w szelkich słabości le k tu ra k siążk i je st pożyteczna i k ształcąca, to p rze d e w szy stk im dlatego, że sk ła n ia do przem y śleń i d y sk u sji — n a d ethosem h isto ry k a i n ad czy n n ik am i in sp iru ją c y m i rozw ój h isto rii; d a je też a su m p t do zadum y n a d isto tą szkół histo rio g raficzn y ch , a zw łaszcza n a d sw oistością stosunków łączących m istrz a i ucznia. Z astan a w ia, czy m ożna książkę W ebera u zn a ć za k li­ niczny p ro d u k t d o b re j szkoły, skoro zdolny i p rac o w ity uczeń ta k w y ra źn ie n a ­ ru szy ł n ie zb ę d n ą — ja k czytam y — dla praw id ło w eg o je j fu n k cjo n o w a n ia zasadę „a sy m e trii”?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]