jste. 21 (1355). Warszawa, dnia 24 maja 1908 r. Tom X X V I I,
A d r es R ed a k cy i: K R U CZA Jsft. 32. T elefon u 83-14.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W S ZE C H Ś W IA T A ".
W W arszaw ie: rocznie rb . 8, kw artalnie rb . 2.
Z przesyłką pocztow ą rocznie rb . 10, p ó łr. rb . 5.
PRENUMEROWAĆ MOŻNA:
W Redakcyi ,,W szechśw iata“ i we w szystkich księgar
niach w kraju i za granicą.
R edaktor „W szechśw iata'4 przyjm uje ze sprawami redakcyjnem i codziennie od godziny 6 do 8 w ieczorem w lokalu redakcyi.
C Z Y N N O Ś Ć O P T Y C Z N A R O P Y W Ś W I E T L E W S P Ó Ł C Z E S N Y C H
T E O R Y J C H E M I C Z N Y C H .
Czynnemi optycznie nazyw am y ciała, które posiadają własność skręcania płasz
czyzny spolaryzowanego promienia świa
tła o pewien ch arakterystyczny dla każ
dego z nich k ą t n a prawo (oznacza się przez d lab -|-) albo na lewo (znak l lub — ).
Różnica pomiędzy promieniem światła zwyczajnego, a spolaryzowanego polega, ja k wiadomo, n a tem, że w pierwszym razie mamy do czynienia z drganiem cząsteczek eteru we wszystkich możli
wych prostopadłych do promienia kie
runkach, gdy w drugim, rozpatrując światło prostolinijnie spolaryzowane, wi
dzimy, że drgania cząsteczek eteru od
bywać się mogą tylko w je d n y m okre
ślonym ściśle kierunku; taki prostolinij
nie spolaryzowany promień światła nie posiada już cech doskonałej sym etryi wkoło swej osi.
Zjawisko skręcania płaszczyzny pola
ryzacyi św iatła zauważył pierwszy Ara-
go w roku 1811, podczas doświadczeń z płytkam i kwarcowemi. W cztery lata później, przez badania Seebecka i Biota, zostało stwierdzone zjawisko optycznej czynności roztworów wodnych cukru i kw asu winnego; badaniom Biota, F r e s nela oraz Herszla zawdzięczamy dalsze zgłębienie tych zjawisk. Głównie jed n ak od okresu epokowych prac P asteu ra '), Le Bela 2) i v a n ’t Hoffa 3) datuje się w ła
ściwie rozwój badań nad czynnością optyczną rozmaitych ciał w natu rze i przyczynami tego zjawiska, oni to bo
wiem dowiedli, że czynność optyczna substancyj organicznych zależy od asy
metrycznego ugrupowania się atomów lub grup ich wewnątrz cząsteczki. Tym więc uczonym przedewszystkiem z a wdzięczamy stworzenie nowej gałęzi nau
ki—stereochemii, czyli chemii w prze
strzeni, która rozpatruje cząsteczkę jako układ statyczny punktów m ateryalnych i stara się ustalić prawa, rządzące u k ła
‘) R e ch e rc h es su r la d iss y m e trie m oleculaire des p ro d u its o rg an ią u es n a tu re ls (1860—1861).
2) B uli. soc. chim . (2) 22, 337,
3) L a chim ie dans 1‘espace (1873); die L age-
ru n g d e r A to m e im R a u m e (1877).
322 W SZECH SW IA T 21 dem atomów w molekule. Badając kw a
sy winne P a s te u r zauważył, że jeden i ten sam związek oxganiczny może w y stępować zarówno w praw oskrętnej i le- woskrętnej optycznie czynnej modyfika- cyi, ja k i w postaci zupełnie obojętnej optycznie, k tó ra stanow i mieszaninę j e dnakow ych ilości praw oskrętnej i lewo- skrętn ej modyfikacyi i nosi nazwę ciała
*racemicznego“ (oznacza się przez r lub d-j-Z). Badania P asteura, a później Wis- licenusa *) dostarczyły podstaw dla w y wodów v a n ’t Hoffa i Le Bela, którzy p ra wie jednocześnie, a niezależnie je d e n od drugiego wypowiedzieli teoryę, stano
wiącą fu n dam en t dzisiejszej stereoche- mii węgla. Walden, F isch er i in n i ucze
ni przyczynili się w znacznym stopniu do rozwoju i u g ru nto w an ia tej teoryi.
Prócz asym etryi atomów węgla, czynność optyczną substancyj organicznych mogą wywoływać asy m etry czn e atom y innych pierw iastków (azotu, siarki). Stereoche- mia azotu, w myśl v a n ’t Hoffa i Le Bela, rozwinięta została przede w szystkiem przez H antzscha i W e rn e ra a). W ostatnich czasach poczyna się rozwijać stereoche- mia selenu i cyny. S ubstancye optycz
nie czynne, czyli w ywołujące skręcanie płaszczyzny polaryzacyi św iatła w pew n y m k ie ru n k u , w edług Landolta, mogą być podzielone na tr z y kategorye.
Do pierwszej z nich należą ciała, k tó ry m tylko w postaci krystalicznej w ła
ściwą j e s t pew na czynność optyczna, znikająca zupełnie z chwilą, gdy ciała te przez rozpuszczenie w cieczach lub stopienie trac ą swą budowę k ry s ta lic z ną. W taki sposób zachow ują się pewne związki nieorganiczne oraz organiczne, należące stosownie do swej budow y do pew nych określonych ściśle g rup k r y s t a lograficznych. W szystkie te optycznie czynne k ry ształy istn ieją w postaci dwu modyfikacyj (praw oskrętnej i lewoskręt- nej), z k tó ry ch każda j e s t ja k b y o d b i
ciem drugiej w zwierciadle, ja k to np.
widzimy dla modyfikacyj kwarcu. Tu dla modyfikacyi praw oskrętnej powierz-
•) A nn. C hem . 1C7, 343.
3) B eri. B er. 28, 1, 1243.
chnia s leży n a prawo od sc, dla mody
fikacyi zaś lewoskrętnej na lewo, (ob.
poniżej podany rysunek).
O dm iana le w o sk rę tn a. O dm iana p raw o sk rętn a .
Zjawisko czynności optycznej k ry s z tałów, m ające zresztą ch ara k ter czysto fizyczny, dowodzi bezwątpienia, że przy
czyna czynności optycznej leży w samej budowie kryształów t. j., innemi słowy, zależy od pewnego ułożenia się grup cząsteczek. Wysokość skręcania płasz
czyzny polaryzacyi dla różnych krysz
tałów j e s t nad er rozmaita, w zależności od ch arak teru ciała, z którem mamy do czynienia.
Do k ateg o ry i drugiej optycznie czyn
n ych substancyj zaliczyć należy ciała, k tó re zarówno w krystalicznym ja k i niekrystalicznym (bezkształtnym) s ta nie (stopione lub rozpuszczone) są czyn
ne optycznie. Podobnych ciał znamy w chwili obecnej bardzo niewiele: je st ich zaledwie 8, a należą wyłącznie do ciał organicznych, np. siarczan stry c h n i
ny, winiany rubidu i cezu.
Nareszcie w k ateg o ryi ostatniej zkolei umieścimy te ciała, które tylko w s ta nie niekrystalicznym, a więc stopione lub rozpuszczone, są optycznie czynne.
Do kategoryi tej należą wyłącznie związ
ki organiczne, k tórych ilość je s t bardzo znaczna, w chwili bowiem obecnej zna
my przeszło 700 organicznych optycznie czynnych połączeń, a z każdym rokiem liczba ta się znacznie powiększa. P rze
ważna część optycznie czynnych związ
ków należy do kategoryi węglowodorów, jed n o i wielowartościowych alkoholów, kwasów, cukrów, alkaloidów, pochodnych terpenów, kam fory i t. d.
W jakiż sposób stwierdzono, że czy n
ność optyczna bezkształtnych substancyj
M 21 WSZECHŚWIAT 323 organicznych nie zależy od pewnego
ułożenia się grup cząsteczek (jak to ma
my dla czynnych optycznie kryształów), lecz stanowi właściwość samej molekuły?
Chodziło o przekonanie się, czy po prze
prowadzeniu danego związku w stan nor
malnej pary, gdy ciało to rozłoży się na oddzielne molekuły, czynność optyczna znika, co dowodzićby musiało, że ona zależy od pewnego zespołu grup molekuł.
Badania w ty m kierunku, polegające na oznaczaniu czynności optycznej pewnych substancyj organicznych (np. kamfory) w stanie normalnej pary, próbował u sk u tecznić Biot *), a doprowadził je do po
myślnych i dokładnych wyników w 50 lat później Gernez 2). Badania te jasno wykazały, że czynność optyczna badanej substancyi w stanie pary pozostaje nie
zmienną (uwzględniając w obliczeniach warunki doświadczenia), czyli że czyn
ność optyczna związków organicznych je s t właściwością samej cząsteczki, za leżną od ugrupow ania się w niej ato
mów. Czynność więc optyczna k ryszta
łów a substancyj bezkształtnych orga
nicznych odmienny ma charakter: pierw
sza wchodzi w zakres zjawisk czysto fi
zycznych, d ruga—należy ju ż do chemii.
Ponieważ czynność optyczna substan
cyj organicznych je s t zależna od pew ne
go ugrupow ania się atomów węgla, azo
tu, siarki i niektórych innych pierwiast
ków, przeto stereochemia ogólna rozpada się n a poszczególne rozdziały, traktujące o istocie stereochemii każdego z tych pierwiastków zosobna: mamy więc ste- reochemię związków węgla, azotu, siarki oraz niedawno powstałą stereochemię związków selenu i cyny.
Teorya Le Bela i v a n ’t Hoffa, stano- w iącapodstaw y stereochemii węgla, ustala tezy następujące:
1) Każde ciało, które w swym wzorze budowy zawiera conajmniej jeden asy
m etryczny atom węgla, t. j. tak i atom węgla, który j e s t połączony z czterema innemi różnorodnemi atomami lub g r u
pami atomów, je s t optycznie czynnem i musi istnieć zarówno w odmianie pra- woskrętnej, ja k i lewoskrętnej. Mody- fikacye te są, biorąc bezwzględnie, sobie zupełnie równe i łącząc się ze sobą w j e dnakowych ilościach tworzą optycznie nieczynną czyli obojętną mieszaninę łub związek, zwany ciałem „racemicznem“
lub „racem atem “.
Na poniżej podanym rysunku widzimy dwie modyfikacye kw asu mlecznego, z których każda zawiera jed en asyme
tryczny (połączony z czterema różnorod
nemi grupami: Ht OHi C3, COOH) atom węgla.
Modyflkacya praw oskrętna (d)
o H
OH
C — H — I
CH, COOH
Modyfikacya^lewoskrętna (l)
OH
C - I H —
HOOC CH,
d-f-I=optycznie obojętny kwas mleczny.
2) Czynność optyczna znika z tą chwilą, gdy nie mamy już w danym związku asymetrycznego atomu węgla: ta k np.
alkohol amylowy, zawierający asy m etry czny atom.
CH., H
') Mem. de l‘Acad. de sciences 2, 114.
2) Ann. soient. de 1‘Ecołe norm. sup. 1, 1,
> c <
c2 h 5 c h 2 o h
węgla, je st związkiem optycznie czyn
nym, podczas gdy ciało
H CH3
\ / / C \ CH3 c 2 h 5
t. j. pentan, zawierający takie ugrupo
wanie, w którem dwie z pośród czterech poła .zonych z węglem grup są identycz
ne (grupy CH3), je s t ju ż optycznie obo
324 W SZECHŚW IAT Ns 21 jętn e. W związkach organicznych, za
w ierających więcej niż je d e n asy m etry cz
n y atom węgla, zjaw iska czynności o p ty cznej' są bardziej skomplikowane, odpo
wiednio więc do tego w zrasta i liczba optycznie czynnych oraz racemicznych modyfikacyj, k tó ry ch ilość oraz c h a r a k te r można określić n a zasadzie is tn ie ją cych wzorów m atem atycznych. Roztrzą
sanie tej spraw y zadalekoby je d n a k mo
gło nas zaprowadzić.
Co do stereochemii innych p ierw iast
ków, sądzić należy, że asym etryczny (po
łączony z trzem a różnorodnemi grapam i atomów) atom trójwartościow ego azotu nie wywołuje czynności optycznej, znane są je d n a k optycznie czynne związki azotu pięciowartościowego. Ostatniemi czasy poczyna się rozwijać stereochem ia związ
ków czterowartościowej siarki oraz se
lenu; znane są np. optycznie czynne p o łączenia odpowiadające wzorom:
C2 H3 c h 2. c o o c 6 h s
\ s /
/ \
CH3 Br
C6 H5 c h 2. c o o h
W / \
C H / Br.
J a k się oblicza m atem atycznie w artość czynności optycznej substancyj organicz
n ych i ja k oznacza się ona doświadczal
nie?
W ysokość czynności optycznej, wyra^
żającej się w skręcaniu płaszczyzny po
laryzacyi św iatła przez płynne s u b s ta n cye organiczne, zależy od długości w a r
stw y badanej cieczy, od długości fal światła, k tó re przepuszczam y przez w a r stwę danej su b stancy i oraz od jej t e m p eratu ry *).
W artość czynności optycznej (t. zw.
współczynnik rotacyjny) w yraża się wzo- rem [«]^ = i , gdzie
!) Z w ykle, przeprowadza się doświadczenie w oraz zastosowuje żółte światło płomienia sodowego (Odpowiadające linii D Fraunhofera).
przez a oznacza się k ą t polaryzacyi da
nego rodzaju światła,
„ l „ długość rurk i pola
ryzacyjnej z b ad a
nym płynem,
„ d „ „ ciężar właściwy b a danej cieczy w sto
sunku do wody w4°C,
„ t „ „ tem peraturę badanej substancyi.
W badaniach nad czynnością optycz
ną stałych ciał organicznych rozpuszcza się je w obojętnym (optycznie nieczyn
nym) płynie; w tym przypadku współ
czynnik rotacyjny znajdujem y ze wzoru:
r , 100 d j . i .
[a] = --- , gdzie c oznacza stężenie, l. c
czyli ilość gramów stałej substancyi, za
w artej w 100 cm3 roztworu.
Do. badań nad czynnością optyczną związków organicznych służą rozmaitych systemów przyrządy polaryzacyjne (po- laryskopy), które podzielić możemy na dwie kategorye:
1) właściwe przyrządy polaryzacyjne (polarystrobometry), które w ym agają pe
wnego określonego rodzaju św iatła (np.
płomienia sodowego) i używane są prze
ważnie w badaniach naukowych;
2) sacharym etry, różniące się w budo
wie od przyrządów poprzednich; w ym a
gają one zwyczajnego białego światła, a stosowane są przeważnie w technice, j a k to już sam a ich nazwa wskazuje, do oznaczania zaw artości cukru w jego roz
tworach.
Powyżej podany ry su n ek wyobraża sa- ch ary m etr system u Soleila—V entzkego—
Scheiblera, powszechnie używ any w c u
krownictwie.
WSZECHSWIAT 325
A, C i H są to t. zw. pryzm aty Nicola ze szpatu dwójłomnego, spojone b alsa
mem kanadyjskim wzdłuż przekątnej; D — okrągła płytka kwarcowa, składająca się z dwu kryształów (prawo—i lewoskrętne- go) jednakowej grubości; G — płytka z kwarcu; E i F — przesuwane kliny z kwarcu; R — ru rk a polaryzacyjna, n a pełniana cieczą badaną; T — luneta w y
suwana; K—r u ra do obliczania k ą ta po- laryzacyi na skali zapomocą lusterka s.
Przyrząd ten z powodu niedostatecz
nej dokładności rezultatów nie nadaje się właściwie do ścisłych badań n auko
wych. Budowane przez Schmidta i Haen- scha t. zw. a p a ra ty polaryzacyjne pół
cieniowe z kompensacyą klinową, stano
wiące znaczne ulepszenie przyrządu So- leila i Ventzkego, nie są złożone w kon- strukcyi, a dają rezultaty dokładne, ja k to miałem sposobność zauważyć podczas badania czynności optycznej rop nafto
wych.
O czynności optycznej ropy, która, ja k wiadomo, składa się w przeważnej części z ciekłych i stałych węglowodorów roz
maitych szeregów i tylko w nieznacznej ilości zawiera związki in n y ch p ierw iast
ków (tlenu, azotu, siarki) oraz domieszki mineralne, stanowić muszą zawarte w niej optycznie czynne substancye organiczne, a więc związki, zawierające asym etrycz
ne atomy węgla.
Ponieważ zaś czynność optyczna ropy, wobec danych nauki współczesnej, musi niewątpliwie znajdować się w ścisłym związku z jej pochodzeniem z substancyj organicznych (na co je d n a k nie wszyscy uczeni się zgadzają), zjawiska więc czyn
ności optycznej ropy niepodobna oddzie
lić od jej genezy: obadwa te, nader cie
kawe zagadnienia są ściśle ze sobą zw ią
zane — i jako takie traktow ane będą w rozprawce niniejszej.
Badania nad czynnością optyczną ropy i jej pochodnych, d atu ją się właściwie od niedawna, bo dopiero od roku 1904.
Są je d n ak wskazówki, że już wcześniej pewne próby w ty m k ie ru n k u były po
dejmowane,
Już w 1835 roku Biot *) miał do czy
nienia z substancyą olejowatą, która sil
nie skręcała na lewo płaszczyznę pola- ryzacyi światła; substancyą ta należała do rzędu olejków eterycznych, a Biot, nazywa ją J e n a p h te “; niestety, trudno- by było dowieść obecnie, że uczony ten miał rzeczywiście do czynienia z praw dziwą naftą: są naw et pewne poszlaki, że badana przezeń substancya nie była wcale naftą, że miano „le n a p h te “ mogło być nadawane w owym czasie w szyst
kim płynom olejowatym wogóle, nie zaś specyalnie olejowi ziemnemu, czyli ropie.
Że zagadka wewnętrznej s tr u k tu r y ro
py interesowała już przed 30 laty u m y
sły w ybitnych badaczów, widzieć można z tego, że ju ż w 1878 roku 2) znakomity uczony rossyjski Mendelejew badał ropę pod mikroskopem. Markownikow i Ogło- blin 3) w 1884 r., badając t. zw. „białą naftę k a u k a s k ą “ oraz bezbarwne p ro d uk ty destylacyi ropy nie zauważyli ża
dnego skręcania płaszczyzny polaryzacyi światła. W 1897 r. Benedikt 4) twierdził, że ropy, ogólnie biorąc, są optycznie nie
czynne, choć w jednym p rzy p ad k u zau
ważył on, ja k również Pelgry 5) słabo wyrażoną czynność optyczną ropy. Od czasu Waldena, który zaznaczył 6) wielką doniosłość badań nad optyczną czynno
ścią ropy dla chemiczno - geologicznych teoryj powstania jej w naturze, poczyna się cały szereg celowo przeprowadzonych badań w tej dziedzinie. Na jed n em z po
siedzeń rossyjskiego Tow arzystw a Che
micznego w 1904 r. 7) Czugajew zwrócił uwagę na zjawisko czynności optycznej ro
py, zastrzegając się jed n ak , że fakt ten nie
‘) Mem. de 1‘A cad. des S ciences (1835) 13, 140-143.
3) N e ftia n a ja prom yszl. w P e n s y lw a n ii i na K aw kazie.
3) Ż urn. ru ssk . flz. chim . O b szczerstw a 15, 237.
4) A nalyse d. F e tte u n d W a c h s a rte n (1897), 206.
5) H o ld e—U n te rs. d. S c h m ie rm itte l (1897) 80 81.
6) 25 J a h r e ste re o ch e m . F o rs c h u n g .—(1900) N a tu rw iss. R u n d s c h a u Na 12— 16.
7) 24 k w ie tn ia .
326 W SZECH SW IAT JSIa 21 może, zdaniem jego, decydować n a k o
rzyść organicznej hypotezy poAvstania ropy w naturze. U w aga ta nie pozostała bez skutku, wywołując niezmiernie oży
wione d eb aty na szpaltach pism n au ko wych. Rakuzin jednocześnie przedstaw ił re z u lta ty sw ych b ad ań n ad czynnością optyczną ropy oraz w yraził przekonanie, że czynność optyczna ropy stanowczo dowodzi jej pow stania z substancyj or
ganicznych. Badając w przyrządzie po
laryzacyjnym ropy rozm aitego pochodze
nia (Kaukaz, Pensylwania), Rakuzin s tw ier
dził, że skręcają one płaszczyznę pola
ryzacyi światła n a prawo, czyli że r o pom ty m j e s t właściwa pewna czynność optyczna, która, j a k dodaje później 1), w z ra s ta razem z ich ciężarem właściwym, nie zmienia się z biegiem czasu i musi być zależna od pewnej optycznie czyn
nej substancyi, znajdującej się we w sz y st
kich optycznie czynnych g atu n k ach ropy.
W alden a) uznaje, że czynność optycz
n a ropy i jej produktów przem aw ia nie
wątpliwie na korzyść organicznej hypo
tezy pow staw ania ropy w naturze; do
d aje przytem , że zjawisko to dowodzi obecności w ropie as y m etry czn y ch ato
mów węgla, azotu i siark i i j e s t poważ
n y m arg u m e n tem przeciwko teoryom p o w staw an ia ropy w n atu rze przez działa
nie węglików metali n a wodę, głoszonym przez zwolenników nieorganicznej hypo
tezy pow staw ania ropy (Mendelejew, Moissan, B erthelot i inni). Jednocześnie je d n a k W alden opowiedział się w ted y za tworzeniem się ro p y z ciał organicz
n ych przeważnie roślinnego, ongi is tn ie
ją ceg o świata, w brew Englerowi, k tó ry już w r. 1888 3) wygłosił teoryę pow sta
w ania ropy w n atu rz e z re szte k tłusz
czowych organizmów zwierzęcych, żyją
cych ongi w głębinach morskich. Do wniosku tego, że właśnie su b stan cy e ro ślinnego, a nie zwierzęcego św iata m u siały tworzyć ropę, W alden dochodzi na
■) P o sie d z e n ia ross. T -w a chem . 22 i 29 m a ja 1904.
2) T am że oraz Chem . Z eit. (1906), 391, 3) B er. d. d e n tsc h . C hem . Ges. (1888,) 136, 183, 269, 1816.
zasadzie badań porównawczych nad czyn
nością optyczną substancyj zwierzęcych (np. tran, lanolina) oraz produktów po
chodzenia roślinnego (węgiel brunatny, b urszty n i t. d.).
U trzym uje, że królestwo roślin daleko bardziej niż królestwo zwierząt, obfituje w substancye czynne optycznie, z tego więc powodu to pierwsze główny udział mieć musiało w sprawie pow staw ania ropy w naturze, chociaż jednak, zależnie od warunków lokalnych, i fauna morska w reakcyi tej mogła uczestniczyć mniej, albo więcej.
J u lia n Bartnicki.
(c. d. n.)
DWA J U B I L E U S Z E .
1. C h e m i a o g ó l n a . W roku 1863 H. Sainte-Claire Deville ogłosił pierwsze swe doświadczenia odnoszące się do dy- socyacyi pod wpływem ciepła związków chemicznych, które zaliczamy do n aj
trwalszych. Poglądy, wyprowadzone z tych doświadczeń, w wysokim stopniu zm ie
niły bardzo wiele zasadniczych pojęć, dotyczących powinowactwa chemicznego, a w dalszem rozwinięciu stały się p un
k te m wyjścia dla najważniejszych spo
sobów badania i k ryteryów ek sperym en
taln y ch w całym dziale współczesnej n au k i fizyczno - chemicznej, pozwalając wprowadzić metodę m atem aty czn ą roz
w ażania przebiegu zjawisk. Szczególnie ważnem rozszerzeniem dzieła Devillea stały się badania Franciszka Raoulta, który, we dwadzieścia przeszło lat po pierwszym, wprowadził pojęcie dysocya- cyi elektrolitycznej jak o wynik rozle
głych i głębokich studyów nad zacho
waniem się i własnościami fizycznemi roztworów rozcieńczonych. Wiadomo po
wszechnie, ja k ie znaczenie dla rozwoju pojęć chemicznych zdobyła sobie ta „no
w a teo ry a elektrochem iczna14 ze swemi poglądami na istotę ciśnienia osmotycz- nego i przewodnictwa elektrycznego w roz
tworach. Nie mniejszy wpływ ta nowa
JSfo '21 W SZECHSW IAT 327 gałąź chemii w yw arła na inne nauki do
świadczalne o przyrodzie: można powie
dzieć, że w tej chwili wszystkie znajdują się pod jej kontrolą w wielu swych za
daniach szczegółowych. Ogólna zaś filo
zofia przyrody—n au k a o m atery i—pozy
skała w tej doktrynie trw ałą i mocną podstawę dla swych wniosków. Wielu jeszcze innych członków Tow. chem.
francuskiego położyło zasługi na tem sa
mem polu, opracowując szczegóły lub wciągając w zakres badania n ajrozm ait
sze zjawiska. Wspomnimy o doświad
czeniach Ponsota nad kryo-solami i kryo- hydratam i, o ważnych badaniach Lemo- inea nad zjawiskiem przechodzenia fosfo
r u białego w czerwony i odwrotnie, a d a
le j—nad dysocyacyą jodowodoru. Lemo- ine badał także zjawiska dysocyacyi p e wnych związków organicznych pod dzia
łaniem światła. Do tego działu należą również ważne poszukiwania A. E tard a nad rozpuszczalnością soli w wodzie i w różnych rozpuszczalnikach organicz
nych.
Około r. 1864 Marcelin Berthelot, po
dówczas prezes Tow. chem. franc., razem z członkiem tego stowarzyszenia, Póanem de Saint Gille, podjął obszerny cykl b a
dań nad przebiegiem eteryfikacyi. Z ba
dań tych wypływ ać się zdawała myśl, k tórą Berthelot sam już dalej rozwijał z właściwym sobie im ponującym n ak ła
dem energii i pracowitości, że tajemnicza siła, rządząca zjawiskami chemicznemi, owo „powinowactwo", ta k zagadkowe dla badaczów, może znaleść miarę dla siebie w ilościach ciepła, wydzielającego się albo pochłanianego podczas przemian chemicznych. W ięcej niż dwadzieścia lat Berthelot z całym zastępem swych ucz niów i pomocników poświęcił na doświad
czalne uzasadnienie tej myśli, mierząc ciepła utajone topienia się, rozpuszczania i ulatniania, ciepła właściwe niezliczonej ilości ciał najrozmaitszych, ciepło two
rzenia się osadów, przechodzenia odmian alotropicznych lub izomerycznych jednych w drugie i mnóstwo innych przejawów, związanych z tą sprawą. W ielka grupa młodszych badaczów, de Forcrand, Le Chatelier, Delćpine, Louguinine, Massol,
Lemoult i wielu jeszcze innych, opraco
wywała szczegóły tej nowej dziedziny badania pod okiem mistrza, wzbogacając faktyczną stronę termochemii olbrzymią ilością nowych faktów, ściśle i wielo
stronnie zbadanych. Jakkolwiek idea za
sadnicza termochemii okazała się niemo
żliwą do dowiedzenia, chemia jed n ak ogólna zdobyła skutkiem tej pracy ogrom
ną ilość faktów i w skazówek,.że wspom
nimy tu tylko o w ykryciu stosunków pomiędzy ciepłem spalenia związku a ist
nieniem podwójnych i potrójnych złączeń w cząsteczce, pomiędzy temże ciepłem a funkcyą tlenu w składzie związku i t. p.
N?uki zaś pokrewne, i w szczególności fizyologia, w darze od termochemii otrzy
mały całe snopy ja sn y c h promieni świa
tła. W bliskim też stosunku z badania
mi term ochemicznemi pozostają studya nad m ateryałam i wybuchowemi, w któ
rych, ta k samo, j a k w doświadczeniach, mających na celu czystą teoryę, podzi
wiać musimy n a każdym kroku pomysło
wość B erthelota jak o eksperym entatora.
Za jeden z jej dowodów służyć może roz
powszechniona dzisiaj w pracowniach naukowych „bomba Berthelota", której wielostronne zastosowania ułatw iają w w y sokim stopniu zadania chemii doświad
czalnej.
Jeszcze na kilka lat przed założeniem Tow arzystw a Ludwik P asteur ogłosił (1852) swoje spostrzeżenia, dotyczące skręcania płaszczyzny światła spolary
zowanego przez pewne ciała krystaliczne.
Gdy poznał, że wiele związków, obojętnie zachowujących się względem światła spo
laryzowanego, pod różnemi wpływ ami ulegać może szczególnemu rozdwojeniu na dwie modyfikacye optycznie czynne i różniące się między sobą nietylko od
wrotnością działania optycznego, ale i uło
żeniem płaszczyzn krystalicznych, w y
wnioskował, że skład chemiczny, budowa krystaliczna i własności optyczne znaj
dują się w ścisłej pomiędzy sobą zale
żności. Znaleziona przez P asteu ra m e
toda rozdzielania na prawo i lewo-skrę- tne związków t. zw. racemicznych, po
legająca na działaniu na ich roztwory
pew nych mikroorganizmów, zwróciła
328 W SZECHSW IAT M 21 uw agę tego uczonego na spraw y ferm en
tacyjne i w tym k ie ru n k u poszły już dalsze jego wiekopomne badania, o k t ó rych znajdziemy sposobność wspomnieć jeszcze dalej. Chemiczno teoretyczna zaś strona tej kw estyi, podjęta przez A chil
lesa Le Bela, doprowadziła tego osta
tniego do teoryi budowy przestrzennej cząsteczek związków, w szczególności or
ganicznych. Działanie bowiem n a św ia
tło spolaryzowane w yw ierają takie tylko ciała, w który ch budowie przypuścić mo
żemy pew ną dysym etryę,. spowodowaną przez ułożenie niejednakow ych rodników albo atomów dokoła atomu węgla. W ia domo, że jednocześnie (1874) t a sama idea i pod tem i sam em i w pływ am i spo
strzeżeń P a s te u r a narodziła się w u m y
śle v a n ‘t Hoffa w sposób zupełnie sam o
dzielny. Wielką zasługą Le Bela było poparcie wywodów: teoretycznych do- świadczalnemi syntezam i związków czyn
nych optycznie, przedtem nieznanych.
Bogate żniwo ważnych faktów n au k o wych, zebrane n a polu badania sto su n ków pomiędzy składem i budow ą związ
ków chemicznych a ich działaniem na promień światła, bardzo znacznie pomno
żone było przez stu d y a w różnych dzie
dzinach zbliżonych. T ak Moureu badał załamanie i rozpraszanie m olekularne św iatła w związkach organicznych. Hal
ler oznaczał w pływ budow y cząsteczek ty c h związków na polaryzacyę. Szcze
gólnie ważne tu ta j spostrzeżenia poczy
nił F reundler, k tó ry powiązał własności optyczne ciał organicznych z zachowa
niem się kryoskopicznem ich roztworów.
Nakoniec, bad ania spektroskopowe, w k tó rych ogromne zasługi położyli Lecoą de Boisbaudran, D emaręay, U rbain i wielu innych członków Tow arzystw a chemicz
nego francuskiego, zbliżają się także b a r
dzo do tego działu nauki, k tó ry zajm uje się stosunkam i pomiędzy światłem a w ła
snościami chemicznemi materyi. Nie
które szczegóły z zakresu ty c h badań zostaną jeszcze wspomniane następnie.
Teraz wspomnieć w y p ad a o zasługach dla chemii ogólnej, ja k ie położył Caille- | t e t f skraplając poraź pierwszy w r. 1877 szereg gazów, u w ażanych przedtem za j
„doskonałe", t. j. niedające się doprowa
dzić do s tan u cieczy. Zniósł on przede- w szystkiem sztuczną grupę w yjątkowych ciał przyrody, a z drugiej stro n y —stwo
rzył metodę, k tó ra wzbogaciła naukę mnóstw em pierwszorzędnego znaczenia faktów i wniosków.
2 . C h e m i a n i e o r g a n i c z n a . W ciągu półwiecza spis pierwiastków chem icznych został powiększony o 22 ciała nowo odkryte: z nich 10 zostało po
raź pierwszy wydzielonych przez człon
ków Tow. chem. francuskiego. Pierwszym co do czasu (1862) był tal, k tó ry w p ra
wdzie na rok wcześniej został dostrzeżo
n y spektroskopicznie przez Crookesa, lecz wydzielenia go ze związków i zbadania je g o własności dokonał Lamy. Lamyego więc uważać należy za istotnego odkry
wcę talu na tej samej zasadzie, która odkrycie fluoru każe przypisywać Mois- sanowi, jakkolw iek istnienie tego chlo
rowca i elem entarna jego n a tu ra były przyjmowane przez wielu chemików bo
daj od samego początku wieku XIX.
W dziejach odkrycia pierwiastków po
dobne zdarzenia powtarzają się zresztą nieraz. I gal, wydzielony w r. 1875 przez Lecoąa de Boisbaudran, również był prze
w idyw any przez Mendelejewa n a zasa
dzie jego u k ład u pierwiastków, a je d n ak n ik t uważać nie może chemika rossyj- skiego za odkrywcę tego metalu. Tenże Lecoą wydzielił i zbadał sam ar (1879), a nadto, na wzór tego, co z talem uczy
nił Crookes, przygotował poniekąd od
krycie dysprozu, wyznaczając c h a r a k te rystycznie jego linie widmowe. Kierując się niemi, U rbain wydzielił rzeczywiście ten pierw iastek i poznał jeg o własności.
I jeszcze raz powtórzyło się toż samo z europem, spektralnie zaznaczonym przez Lecoąa, lecz otrzym anym poraź pierwszy przez D em aręaya (1901), gdy historya te rb u przypomina do pewnego stopnia dzieje fluoru, nazwa bowiem tego metalu figurowała w spisie pierw iastków od cza
sów Mosandra, t. j. od pierwszych lat ubiegłego stulecia, lecz odnosiła się do ciał, zaw ierających w sobie zaledwie śla
dy istotnego terbu, otrzymanego w s ta
nie czystym i zbadanego dopiero w roku
No 21 W SZECHŚWIAT 329 1905 przez Urbaina. Lecz ponad w szy st
kie odkrycia wymienione bezporównania ważniejszem okazało się dobrze czytelni
kom „Wszechświata" znane odkrycie r a du (1898) i jednocześnie dostrzeżonego polonu, przez które Piotr Curie i żona jego Marya ze Skłodowskich wprowadzili nietylko chemię, ale i całą, rzec można, naukę o przyrodzie, na nowe, nieprzewi- dywane tory. W spomnianej liczby 10 dopełnia bliski radu i polonu aktyn, zna
leziony przez Debiernea w 1904 r.—Do tych studyów nad pierw iastkam i zbliżają się z jednej strony ciekawe i ważne b a dania Troosta i Hautefeuillea nad sk ro pleniem ozonu, z drugiej zaś — subtelne i bogate we wnioski poszukiwania, które Moureu przeprowadził nad gazami szla- chetuemi, argonem, helem i neonem, oznaczając ich ilość, wyziewaną przez pewne źródła mineralne francuskie i z ich obecności w tych źródłach wyprowadza
ją c ważne poglądy n a stan wewnętrzny głębokich w arstw skorupy ziemskiej.—
Tu wreszcie wspomnieć też należy o sze
regu prac z kierunkiem bardziej techni
cznym, które Devillea doprowadziły do nowych metod otrzym ywania sodu i gli
nu i o innym, w ykonanym we współce z Debrayem, które pozwoliły w sposób racyonalny zmienić całkowicie metody wydzielania metali platynow ych. Takiż sam charak ter posiadają niedawno ukoń
czone poszukiwania Giintza nad otrzy
mywaniem wapniowców. Czysto teore- tycznemi zaś nazwać można piękne stu- dya spektroskopowe Urbaina, przez któ
re ten badacz doszedł do ścisłego i nie
wątpliwego scharakteryzow ania gadolinu, samaru, te rb u i dysprozu, i dopiął cał
kowitego rozdzielenia tych ciał, niezmier
nie sobie bliskich, zapomocą frakcyono- wanych strąceń i krystalizacyj.
Przyczynki do znajomości związków nieorganicznych, zdobyte przez członków Tow chem. francuskiego, imponują wprost swoją liczbą i w wielu razach doniosło
ścią. Zaledwie w postaci suchego spisu możemy tu uwzględnić najważniejsze- Do takich zaliczyć w ypada badania Jo- lyego nad niobanami i w anadanam i oraz nad związkami osmu i rutenu; klasyczne
studya Dittea nad ufanianami; Leidiego—
nad związkami cyanowemi rodu i pe- wnemi związkami osmu; frakcyonowanie związków ytrow ych i dydymowych przez Urbaina i Lacombea; badania, które Aloy przeprowadził nad uranem; obszerne i wa
żne poszukiwania, których dokonali Ver- neuil i Wyrouboff nad rozdzielaniem tlenków, zaw artych w minerałach cery- towych i związane z powyższem zada
niem spostrzeżenia tychże uczonych nad składem soli metali ziem rzadkich; cie
kaw y szerśg badań, które Recoura prze
prowadził nad budową bardziej złożo
nych związków chromu, nad sulfochro- mianami, chromosiarczanami i chromo- sulfochromianami. Tu także należą ba
dania Joannisa nad amidkami i chloro- amidkami potasowców oraz nad metalo- amonami i ich związkami. Na oddzielne wspomnienie zasługiwałoby także ważne odkrycie azotków metalicznych, stano
wiące jed en z licznych-dorobków nauko
wych Sabatiera i Senderensa.
Towarzystwo chemiczne Francyi, j a k kolwiek poczet główny jego zasług przy
pada na naukę teoretyczną, nie usuwało nigdy z programu swych zajęć zastoso
wań chemii. Jednym z pierwszych pre
zesów Towarzystwa (1862) był odkrywca niegdyś bromu, Balard, który jeszcze wcześniej przeszedł na drogę techniczną i przemysłowi francuskiemu wielkie od
dał usługi jak o założyciel i kierownik dożywotni warzelni soli w Salindres. Był to pierwszy zakład, który z wody mor
skiej, oprócz soli kuchennej, wydobywał ważne dla przemysłu związki bromowe, potasowe i magnezowe, używając w tym celu metod wynalezionych przez Baiarda.
S chutzenberger i Lauth, dwaj alzatczycy z rodu lecz francuzi z przekonań, zasłu
żyli się wielce przemysłowi farbiarskie- mu. W ilm przeprowadził pomnikowe b a dania nad wodami mineralneml Francyi.
Wieloma zadaniami, dotyczącemi p rze
mysłu chemicznego, zajmował się z wiel-
kiem powodzeniem Scheurer-Kestner, ró
wnież alzatczyk, który, jako senator p a ń
stw a francuskiego i posiadacz wielkiej
fortuny, stosunkami swemi i ofiarnością
w wysokim stopniu przyczyniał się do
330 W SZECHŚW IAT JSTo 21 m ateryalnego rozwoju Towarzystwa. Na
polu przemysłowem pracowali także z wielkiem powodzeniem Lindet, Garros, Guillaume, Sidot i bardzo wielu innych.
Niepodobna wreszcie pominąć milcze
niem i tej okoliczności, że znaczna licz
ba studyów chemicznych, podjętych w celu wyłącznie teoretycznym, staje się następnie p unktem wyjścia dla zastoso
wań. Tu zaznaczyć wypada choćby ta kie świetne fakty, ja k fabrykacya ru b i
nów Prem yego i Verneuiłla, o trzy m y w a
nie węglików, a w szczególności w ęgliku wapnia Moissana, przygotowywanie środ
ków w ybuchowych, opierające się dzisiaj na zasadach w skazanych przez dośw iad
czenia gabinetowe B erthelota i Lo Cha- teliera, ogromne postępy metalurgii, ce
ram iki i szklarstw a, również zapoczątko
wane w pracowni naukowej.
B r. Znatowicz.
(dok. nast.)
O Ś W I E T L E U G I Ę T E M , S I A T K A C H D Y F R A K C Y J N Y C H I O S P E K T R O
S K O P I E S C H O D K O W Y M .
Siatki Rowlanda przyczyniły się nie
słychanie do rozwoju analizy widmowej;
sam w ynalazca położył n a tem polu nie
zmierne zasługi. Podaliśm y powyżej wzór, który wiąże k ą t uginania się św ia
tła z długością fali, rzędem widma i od
stępem między dwoma elementami siatki (s n < p = n -~ ); doświadczenie daje w s z y s t
kie wielkości, oprócz X, długości fali, k tó rą można z wzoru tego obliczyć. Wiele doświadczeń w optyce fizycznej daje możność oznaczenia X, ze w szystkich j e dnak sposobów sposób siatk i daje w y niki najdokładniejsze. Rowland zapom o
cą siatki wklęsłej oznaczył długość fali dla przeszło l 100 linij w widmie sło- necznem i w widmie łuku elektrycznego.
Nie wchodząc w bliższe szczegóły m e to dy ty c h pomiarów, zaznaczymy, że s ta nowiła ona zupełnie oryginalny pomysł fizyka am erykańskiego. W łaściwie m ó
wiąc, siatka wklęsła pozwoliła mu ozna
czyć z niesłychaną ścisłością stosunek długości fal dla różnych linij; w y star
czało ted y oznaczyć bezwzględną w ar
tość dla jednej linii, aby tem samem módz oznaczyć w przyjętych jednostkach długość fali w szystkich innych linij. J e den z uczniów Rowlanda, Bell, dokonał z nadzw yczajną starannością pomiaru bezwzględnego długości fali dla linii D —sodowej; Rowland wziął średnią z li
czby otrzymanej przez Bella i n a jb ar
dziej wiarogodnych liczb, otrzym anych przez innych uczonych. W ten sposób ułożył wzorcową tablicę długości fal dla tysiąca przeszło linij, k tó ra to tablica j e s t nicią przewodnią we w szystkich po
szukiwaniach z zakresu analizy widmo
wej. Podajem y tu długości fali dla trzech linij k ad m u podług tablicy wzorowej.
o
L in ie Cd. D łu g o ść fali w je d n . A n g stro e m a
( l A = 1 0 8
cwi)
czerwona 6 438, 680
zielona 5 086, 001
niebieska 4 800, 097
Kto zna trudności pomiarów fizycznych, tego niemało zdumiewać będzie ilość znaków dziesiętnych, które podaje Row
land; był on przekonany, że błąd wy-
o
nosi w każdym razie mniej niż 0, 01 A.
J e d n a k w w ypadku tym, ja k i w wielu podobnych, przeceniono ścisłość osiągnię
tą. Przekonały o tem późniejsze poszu
kiw ania niezmiernie utalentow anego b a dacza angielskiego w dziedzinie optyki fizycznej Michelsona. Michelson skon
struow ał p ięk n y przyrząd, oparty na in- terfe ren cy i światła, k tó ry pozwolił mu zmierzyć długość fali dla niektórych szczególnie ostry ch linij widmowych z dokładnością, jakiej sobie dotychczas nie wyobrażano w pomiarach optycz
nych. Oto liczby które otrzymał on dla tych samych linij Cd.
9
L in ie Cd. D łngośó fa li w je d n . A n g stro em a (zapom ocą „ in te rfe ro m e tru " M ichelsona)
czerwona 6 438, 472 2
zielona 5 085, 824 0
niebieska 4 799, 910 7.
M 21 WSZECHŚWIAT 331 Rozczarowanie nasze je s t wielkie.
Wszystkie liczby Rowlanda różnią się od
o