• Nie Znaleziono Wyników

ŚMIERĆ POLSKIEGO KOMIKSU DZIECIĘCEGO?

W jednym z poprzednich tekstów z za­

dowoleniem powitałem nagłą erupcję zain­

teresowania komiksem polskich domów wy­

dawniczych oraz - co za tym idzie - poja­

wienie się na rynku mnogości tytułów, w tym wielu pozycji dla dzieci1. Tu po części przy­

pomnę tę informację, uaktualniając ją o in­

formacje bieżące - bo przez te trzy lata, które minęły od napisania owego artykułu, zmie­

niło się bardzo wiele i chciałbym właśnie na przykładach udowodnić tytułową tezę.

Dobry okres dla komiksu trwał krótko UE), czyli ubożenie społeczeństwa (obja­

wiające się np. w przejadaniu zgromadzo­

nych w bankach oszczędności), tak w ięc na przełomie 2003/2004 część oficyn ograni­

czyła w ydawniczy rozmach (Siedmioróg, Mandragora), inne zaw iesiły działalność (Twój Komiks). Przestały się także ukazy­

w ać opiniotw órcze poznańskie AQQ (po 10 latach istnienia) oraz krakowski Krakers.

Wydawnicze problemy ma też KKK (Kra­

ków). Bój na rynku wydawniczo-prasowym m ogą w ygrać tylko najsilniejsi - po poja­

wieniu się dziennika „F akt” (październik 2 0 0 3 ) inne g a z e ty o d n o to w a ły s p a d k i sprzedaży - ma to swe przełożenie na sy­

tuację kom iksu - je d y n ie koncern Axel Springer stać obecnie (od początku 2004) na wydawanie co tydzień zeszytów z serii w kioskach serii z amerykańskimi superbo- haterami: Spidermanem, Batm anem ...TM - Semic przekształcił się w FunMedia, któ­

re ostatecznie upadło w 2003 r.

W raz z pow olnym uw iądem w yd a w ­ nictw tradycyjnych, rozrastają się strony in­

ternetowe. Tu właśnie można znaleźć po­

głoski o zam ykaniu popularnego,obrazo- twórczego magazynu Produkt, wychodzą­

cego od 2000 roku. Żadne jednak z wymie­

nionych powyżej wydawnictw oraz maga­

zynów nie było skierowane w swej działal­

ności ku odbiorcy stricte dziecięcemu, czy młodzieżowemu. Taką działkę rozwijał Pod- siedlik, Raniowski i sp., po części Egmont i sporadycznie inne pomniejsze wydawnic­

twa. Przypomnę więc działania wywołanych w tym miejscu oficyn.

Egm ont w ych o w a ł sobie odbiorców w ieloletnim wydawaniem Kaczora Donal­

da (w 2004 świętowano 1S-lecie!). Obec­

nie jest to jedyna tak długo regularnie wy­

dawana seria przeznaczona dla najmłod­

szego czytelnika komiksów. Zaopatrywanie się w gotowe, sprawdzone za granicą wzor­

ce jest celnym strzałem - nie wątpi w to nikt, kto widział młode, 11-, 12-letnie czytelnicz­

ki, ustawione w kolejce po autograf włoskiej autorki rysunków czasopisma Witch - dru­

giego rynkowego przeboju Egmontu. W se­

rii albumowej wydawnictwo to uruchomiło serię Czary-Mary, gdzie przypomina starot- kę - Kajko i Kokosza Janusza Christy, któ­

rej korzenie sięgają 1956 roku, zaś reprin­

ty zeszytów z lat 80. s ą już klasyką. Nowo­

ś c ią s ą natom iast cztery album y Tymek i Mistrz spółki Tomasz Leśniak/Rafał Ska- rzycki, będące zbiorami historii drukow a­

nych wcześniej w Komiksowie - dodatku G a ze ty W y b o rcze j p rze zn a czo n ym dla dzieci (był to je d y n y tam zam ieszczany polski kom iks).W zw iązku z o szczę d n o ­ ściami, dodatek zlikwidowano po kilku la­

tach chwalebnego istnienia w lipcu 2004 r.

A autorzy do szuflady nie rysują...

A więc rodzice, wychowawcy, bibliote­

karze! Zobaczcie na kilku przykładach, co się obecnie wydaje.

PRZEMOC JAKO METODA DZIAŁANIA Przemoc, brutalność, nieczyste intere­

sy, grupy przestępcze wkroczyły na dobre do naszych komiksowych opowieści i sta­

ły się dom inującym i m otywam i - twierdzi publicysta „Polityki”2.

Likwidator - główny, tytułowy bohater czarno-białego, rysow anego prostą, ale staranną i w ypracow aną kreską komiksu, w yw odzącego się z undergroundow ego nurtu twórczości, je st walczącym ekoter- ro rystą , u b ra n ym w k o m in ia rk ę , g la n y i uzbrojonym w karabin maszynowy. Jego metody s ą proste. Fizycznie rozwala za­

równo dręczących zw ierzęta, w ędkarza- kłusownika ja k i polityków, którzy mu się nie podobają. W trzecim zeszycie cyklu ro zw ią za n a zo sta je w końcu kłopotliw a kw estia polskiego parlam entu: budynek S ejm u zo sta je w ys a d z o n y w pow ie trze w zam ian za w ypatroszenie leśnej zw ie­

29

rzyny, gdyż w Polsce zapa­

n o w a ł g ł ó d . P re z y d e n t Kwaśniewski prosi Am ery­

kanów o pom oc, na co ci z chęcią się godzą: Potrze­

bujem y nowego, groźnego p rz e c iw n ik a - i to p o ­ w szechnie znienaw idzonego. N ajlepsza byłaby ja k a ś lewicowa dyktatura w A m e ­ ryce Środkowej lub Azji, ale ten Likwida­

to r też m oże być od biedyQ.

KSIĘŻA I PEDOFILE

W komiksie Dąbrowskiego przewija się także wątek antyklerykalizmu, szczególnie silny w komiksowych, amatorskich wydaw­

nictwach zinowych sprzed ponad 10 lat (np.

QquryQ, Saturator, Łabondek, Mat’ Pariad- ka - ten ostatni, czołowy organ polskich anarchistów, można było do niedawna ku­

pić w EMPiK-ach). Dziwić się można, że Kościół potrafiący w ykorzystyw ać nawet media elektroniczne i m uzykę „m łodzie­

żową” do Nowej Ewangelizacji nie sięgnął do tej pory po komiks jako narzędzie gło­

szenia swych prawd i działalności misjonar­

skiej. Nieliczne polskie przykłady s ą nie­

atrakcyjne, a czasem wręcz żenujące. Zja­

dliw y obraz kleru w kom iksach tam tego okresu był przecież reakcją na odczuwalną, szczególnie przez m łodzież, ingerencję Kościoła katolickiego w prawie wszystkie sfery życia społecznego.

Jednym z owych nielicznych nowych przykładów na wątki „kościelne” w polskim kom iksie je s t satyrycznie sportretow ana w komiksie postać ks. Jankowskiego, pra­

łata kościoła św. Brygidy w Gdańsku. Ten kontrowersyjny kapłan, kapelan „Solidarno­

ści” o znanych zamiłowaniach do przepy­

chu i antyżydowskich wypowiedzi, po raz kolejny zyskał dwuznaczną co najmniej sła­

wę w lipcu 2004 posądzeniami o praktyki

pedofilskie. Ksiądz Jankowski został spor- tretowany w roku 2001 na kartach luksu­

sowo wydanego przez twórców barwnego albumu Straine: Dystrykt Galicja. W histo­

rii Kinder P arty gdański duchowny ukryty jest pod pseudonimem ks. Prałata Henry­

ka Marii Brygidy i 21 grudnia wyprawia uro­

czystą kolację połączoną z opłatkiem dla wszystkich liczących się członków organi­

zacji mafijnych i terrorystycznych. Ich dzieci bawią się na innym piętrze pałacu. W kul­

minacyjnym momencie przyjęcia z olbrzy­

miego, przyozdobionego orłem w koronie, tortu wyłania się m ś c ic ie l. Cała historia okraszona je s t slangow ym słownictw em znanym z film ów akcji - i z pew nością do takich komiksów należy4.

O statnia afera klerykalno-seksualna została poprzedzona podobną spraw ą ze znanym psychoterapeutą, Andrzejem Sam- sonem. W momencie pisania tego tekstu nie ma jednoznacznych rozstrzygnięć są­

dowych, brak jeszcze wyraźnego komikso­

wego echa tych kontrowersyjnych w yda­

rzeń. M ała a lu z ja p o ja w iła się je d y n ie w ostatnim odcinku Przygód Jerzego5

SUBKULTURY

Obrazowanie subkultur w polskim ko­

miksie ma swe korzenie w ruchu zinów na początku lat 90.6 Były to w ięc zawsze prze­

kazy zaangażowane. Prezentujące walkę punków ze skinami (np. autorski zin Pro- siacek, Krzysztofa Owedyka, numery 1 -8 wznowione w 2003 r. przez Kulturę Gnie­

wu) autorskie, powielaczowe wydawnictwa.

Najsławniejszy, bo prawie jedyny ko­

miks PRL, Kapitan Żbik (1967-1982) stronił od ukazywania świata społecznego. Akcja tego przygodowego cyklu skupiała się na prezentowaniu działań dzielnego kapitana (później majora) Żbika w niezobowiązująco ogólnikowej rzeczywistości lat siedemdzie­

s ią ty c h . J e d yn a kry ty k a s p o łe c z n a - w a ż k a ze względów wychowawczych

- to potępienie (jak to się obecnie mówi) subkultury

gitowców. Zjawisko musia­

ło być w ów czesnej skali rzeczywiście groźne, skoro zaczęto mówić 0 tym głośno i zaprzężono do walki z nim także młodzieżowe kino („Stawiam na Tol- ka Banana” , reż. Stanisław Jędryka, przy­

pomniany przez TV Polonia na przełomie lipca i sierpnia 2004 r.).

Podobną subkulturą, postrzeganą dziś jako niebezpieczną społecznie, s ą skini.

Dwu reprezentantów tej grupy: Stefan i Ze­

nek stało się ulubionymi postaciami drugo­

planowymi autorów cyklu o JJ - pojawiają się już w pierwszych częściach cyklu. Gład­

ko wygoleni, w dresach adidas, czasami z biało-czerwoną opaską na ramieniu, cza­

sem z orłem na T-shircie, zachw ycają się pięknem naszej Ojczyzny - Polski. W je d ­ nym z ostatnich odcinków, kiedy to akcja toczy się tuż po unijnej akcesji, czyli 1 maja, łysogłowi bohaterowie utyskują nad losem kraju, zawiedzionej Matki - Ojczyzny i prze­

granego „ostatniego boju” . Ich humoru nie poprawia przejeżdżający właśnie tuż obok na deskorolce Jeż Jerzy - próbując pocie­

szyć skinów posuwa się do ostateczności:

proponuje pobicie w łasnej osoby. Stefan 1 Zenek ochoczo to w ykorzystują, a cała akcja okazuje się ich prowokacją.

Ze skinam i w alczyły ju ż kom iksowe punki na początku lat 90. XX wieku. Ich cza­

sy minęły, pojawiły się nowe subkultury: tech­

no, hip-hop. Skini na razie pozostali, choć bez wątpienia zmarginalizowani. Właśnie ta subkultura jest ostatnią przedstawioną w ko­

miksie polskim. Ukazujący się od 1995 roku w ogólnodostępnym miesięczniku „Ś lizg”

komiks Przygody Jeża Jerzego przedstawia

perypetie kolczastego deskorolkowca, jest prezentacją akrobatycznych trików, potem deska staje się jedynie atrybutem Jeża, po­

magającym mu w przemieszczaniu się lub służącym do walki, o czym jeszcze będzie mowa poniżej.

TERRORYZM I IRAK

Wydarzenia z 11 września 2001 roku, zwracające uwagę publiczną na świat isla­

mu, a szczególnie fundamentalistycznego te rro ry z m u , p ó ź n ie js z a w o jn a w Iraku, w którą zaangażowała się Polska7, m ają swe szydercze odbicie w komiksie.

W przedostatnim zeszycie z cyklu Ty­

tus, R om ek i A ’Tomek - Tytus internautą (księga XXVIII, 2003 r.), główny bohater ko­

miksu rysowanego od 1957 roku8, na sku­

tek eksperymentu prof. T’Alenta przedosta­

je się do Internetu napotykając na dziwne, brodate i przyozdobione w turbany ludki. Są to wirusy komputerowe wyposażone dodat­

kowo w długie brody. W irusy - talibowie, zwalczeni w końcu przez bohatera, kryją się w organizacji Fatałach. Jednak inne imiona przestępców są już swojskie i, ja k zauważa Mariusz Czubaj, przypom inają pruszkow- sko-wołomińskie ksywy: Golonka, Kiełbasa, Salceson. Bandyci planują św iatowy za­

mach bombowy, który może powstrzymać tylko olbrzymi okup. C hm ielewski po raz kolejny narysow ał kom iks publicystyczny, w którym wyraźnie czuć cierpki sm ak współ­

czesności stwierdza dziennikarz9.

Za ciosem poszli autorzy Jeża Jerze­

go. W gazetowej historii, zająknąwszy się lekko pokazali „polskie oddziały o k u p . eeee... stabilizacyjne” w Iraku. Żołnierzom spada morale: na placu ćwiczebnym grają w jo jo , karty, baw ią się w k la s y . Jednak wezwany na pomoc JJ pogarsza tylko sy­

tuację, ucząc żołnierzy przyjemności czer­

panych z miękkich narkotyków. Wywołał też 31

aferę, znajdując fra n cu ską

w ielką oficynę, „pierwszy komiks politycz­

ny” . Autorem zbioru 11 czarno-białych hi­

storii, dopełnionych rysunkami z cyklu Bolo oraz graficznymi szyderstwami ze społecz­

nej reklamy „Bo zupa była za słona”, skie­

rowanej przeciw przemocy w rodzinie, oraz

„Pij mleko - będziesz wielki” , gdzie rysun­

k o w ą o z d o b ą s ą dw aj is la m iś c i na tle skrzynki z materiałami wybuchowymi, jest Tomasz Niewiadomski11.

Pojawiają się i tu Arabowie - ściślej mó­

wiąc na początku jest to sam Saddam Hu­ jeszcze w innym miejscu komiksu (Ratman w Iraku). Ratman, sztandarow y bohater Niewiadomskiego - którego pierwsze pe­

rypetie pokazała „Nowa Fantastyka” ju ż w 1999 roku, przem yka sporadycznie po kadrach zbiorku. Niewiadomski jest zwią­

zany z tym miesięcznikiem do dziś i część z prezentowanych w zeszycie historii mia­

ła swój pierwodruk tam właśnie. Ratman w Iraku za p rz y ja ź n ia się z m ongolskim strażnikiem, którego oswaja chrzczonym w ó d ką kumysem. Doprowadza do znisz­

czenia samochodów wypełnionych środka­

mi wybuchowymi i w końcu znika podczas ucieczki. Miejscowa ludność „niewłaściwie interpretuje wydarzenie” twierdząc, że przy­

czyn ą strat wśród ludności cywilnej była a m e ry k a ń s k a ra k ie ta , k tó rą s te ro w a ła Myszka Miki.

Absurdalne poczucie humoru autora często kroczy po cienkiej granicy obrazo- burstwa: np. Auschwitz przedstawiony jest na jednym z kadrów jako artystyczna insta­

lacja obrazująca kruchość ludzkiego życia, w yko n a na przez „n a jw ię ksze g o a rtystę wszech czasów”, performera Adolfa Hitle­

ra, którego innym dziełem była Kryształo­

wa Noc - „happening typu szkło, ogień, gniew”. Niewiadomski szydzi w tym miej­

scu ze współczesnych mu i osobiście cza­

sem znanych twórców, zyskujących uzna­

nie skandalami i balansowaniem na niedo­

określonym skraju kiczu i szokującego po­

mysłu. W komiksie mamy i inne aluzje do współczesności. Jedna z historii zaczyna się: „był sobie Pit, Cit i Vat”, a jest to bajka czytana przez dziadka. Gdzie indziej Autor czyni aluzje do barów wietnamskich, pro­

ponujących bardzo egzotyczne dania, np.

gołąbki w sosie hui-vi-co.

P olityków w yw ołanych po nazw isku (częściej jednak rozpoznawalnych po ka­

rykaturalnych rysach) jest jeszcze więcej w S6-stronicow ym zeszycie N iew iadom ­ skiego: prezydenci Piskorski kontra Ka­

czyński w scenie pojedynku na warszaw­

żej Marsie pędzący łazikiem Balcerowicz potyka się o zaporę zastaw ioną przez Sa­

moobronę i staje oko w oko z Lepperem.

Śmiać się czy płakać? - toż to nasza naj­

now sza r z e c z y w is to ś ć . N iew iadom ski odchodzi w tym zbiorze od typowego dla siebie abstrakcyjnego humoru, czasem ra­

żąc natręctwem skojarzeń. W kilku też miej­

scach widać, jak gubi puentę - historie wy­

raźnie nie m ają zakończenia - być może autor znudził się ich opowiadaniem i póź­

niej nie miał już czasu ni cierpliwości, aby narrację zakończyć w wyraźny sposób.

Komiks ten nie jest pierwszym polskim komiksem politycznym, ale być może za­

początkował w znaczący sposób nurt po­

krewny: komiksowej satyry społecznej, któ­

rej zaledwie elementy można było zobaczyć u innych rysowników. Ale - czy nie jeste­

śmy zbyt przemęczeni codziennością, aby i w przerysowanych komiksach jej szukać?

S ko m e n to w a n e pow yżej p rz y k ła d y dowodzą, że nurt społeczny w polskim ko­

miksie przybiera na sile. Takie wątki poja­

w iają się nawet w sztandarowym, znanym ju ż trzem pokoleniom komiksie Chmielew­

skiego. Młodsi twórcy - niekoniecznie w y­

wodzący się ze środow isk jaw nie konte­

stujących - także nie pozostają obojętni na dziejące się wokół nich wydarzenia. Po­

kolenie Produktu, D ąbrowski czy bracia M inkiewiczowie m ów ią językiem , jakiego nauczyli się w m ediach i na ulicy. Czy czują się bezradni w idząc otaczającą głu­

potę, karierow iczostw o, re lig ijn ą obłudę i agresję? Być może rysowanie komikso­

wych historii to dla nich jedyna walka z tak w idzianym światem.

W tej analizie skupiłem się na komikso­

wych wizjach polskiego świata lat, a wręcz chwil ostatnich, ale siłą rzeczy wykazałem, że próby reakcji na otaczającą nas rzeczy­

wistość społeczną nie są dla owej ikonicz- no-werbalnej form y przekazu niczym no­

wym. Oczywiście nawiązania do tej rzeczy­

wistości m iały m iejsce nawet za czasów PRL-owskiego świata, ale pragnę podkre­

ślić, że obecnie s ą one w yjątkowo silne.

Natomiast polski komiks dziecięcy umarł.

1

Tropienie Indian, „Guliwer” 2003, nr 2, s. 33-38.

2

Mariusz Czubaj, Krrrwawe dymki i zadymy,

„Polityka” 2003, nr IS , s. SS.

3 Ryszard Dąbrowski, Likwidator. Decydu­

jące starcie, Kultura Gniewu 2003.

4 Burt Softa, Chris Weber, (pseud.), Straine.

Dystrykt Galicja, Kraków 2001, Cyrkielnia, b. s.

5 Rafał Skarżycki, Tomasz Leśniak, Przy­

gody Jeża Jerzego, „Ślizg” nr 9/2004.

T Łukasz Zandecki, Polski komiks undergro­

undowy, „D/C Magazyn” nr 1S (77), 11 kwietnia 1996 r., s. 1S (dodatek do „Głosu Wielkopolskiego”).

7 Tomasz Marciniak, Islam polityczny i fun­

damentalny. Postradziecka Azja Środkowa oraz Ro­

sja, „Sprawy Narodowościowe” 2002, s. 1S7-16S.

8 Poprzednie „księgi:” skomentowałem w:

Metakomiks dydaktyczny. Jubileusz H. J. Chmie­

lewskiego i międzypokoleniowy przekaz „Tytusa, Romka iA ’tomka”, „Guliwer'’, 2004, nr 2, s. 3S-42.

W Mariusz Czubaj, Krrrwawe dymki izady- my, op. cit.

10 „Ślizg” 01/97, styczeń 2004.

11 Tomasz Niewiadomski, Marsjanie z globalnej wioski, Warszawa 2004, wydawnictwo Nowy Świat.

Krystyna Heska-Kwaśniewicz kiem stają się bohaterami wielu pasjonują­

cych przygód zw iązanych z porw aniem Topsego przez dyrektora cyrku „Gloria” - niedobrego dla zwierząt i ludzi - Sławicz- ka1. Trasa poszukiwań psa wiodła z Biel­

ska przez Strzem ieszyce-Tarnów -D ębicę- R zeszów -P rzem yśl aż do Lwowa i Krze­

mieńca, aż po granicę polsko-sowiecką.

Już w roku 1958, wkrótce po powrocie Zofii Kossak (pisarka przyjechała do Pol­

ski w 1957) z przymusowej emigracji, w y­

33