• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2005, nr 2 (72)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2005, nr 2 (72)"

Copied!
99
0
0

Pełen tekst

(1)

2 / 2 0 0 5

C e n a 1 5 , 0 0 z ł ISSN 0867-7115

IN D EX 380075

VAT 0%,naklod 1500 szt.

J a k u b S t e lm a c h I l a t 5 P r z e d s z k o le P u b li c z n e w B o b r o w n ik a c h

(2)

W ydawca:

„Śląsk” Sp. z o.o. W ydawnictwo Naukowe

al. W. Korfantego 51, 40-161 Katowice, tel. biuro (032) 25 80 756, 25 81 910 fax 25 83 229, dział handlowy 25 85 870

e-mail: biuro@ slaskw n.com .pl, handel@ slaskwn.com .pl http://www.slaskwn.com .pl

Rada naukowa:

prof. Joanna Papuzińska - Przewodnicząca (Warszawa) prof. Alicja Baluch (Kraków)

m gr Liliana Bardijewska (Warszawa) prof. Krystyna Heska-Kwaśniew icz (Katowice) dr Grażyna Lewandowicz-Nosal (Warszawa) prof. Irena Socha (Katowice)

Zespół redakcyjny:

prof. Jan M alicki - redaktor naczelny - tel. (32) 208 38 75 m gr Magdalena Skóra - zastępca redaktora naczelnego mgr Aneta Satława - sekretarz redakcji - tel. (32) 208 37 61 m gr Ewa Paździora - redaktor

K o re kta: Laura Ryndak

S kła d i ła m a n ie : Grzegorz Bociek P ro je k t o k ła d k i: M arek J. Piwko

Zrealizowano przy pom ocy finansow ej M inisterstwa K ultury

ISSN 0867-7115

Dyżury redakcji:

poniedziałek, środa, p ią te k - ( o d godz. 10.00 do 12.00)

Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji tekstów i skrótów nadesłanych m ateriałów oraz do nadawania własnych tytułów. Za skutki ogłoszeń redakcja nie odpowiada.

Adres redakcji:

Biblioteka Śląska Redakcja „Guliwera"

Plac Rady Europy 1, 40-021 Katowice tel./fax (32) 208 37 20

e-mail: guliwer@ bs.katowice.pl

(3)

GULIWER 2 (72)

KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

kwiecień - maj - czerwiec 2005

W numerze:

• Podróże „Guliwera” 3

WPISANE W KULTURĘ

• Małgorzata Gwadera: Tyleż znana, co tajemnicza S

• Edyta Lisowska: Postaci nie tylko z komiksu 8

• Agnieszka Sikorska: Wróćmy do Głowy na tranzystorach! 1S RADOŚĆ CZYTANIA

• Danuta Mucha: Twórczość Danuty Wawiłow w opinii krytyków i badaczy literatury 19

• Tomasz Marciniak: Śmierć polskiego komiksu dziecięcego? 28

• Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Topsego i Lupusa przygody z cenzurą 33 PRZEKRACZANIE BAŚNI

• Janusz Dunin: Dalsze poszukiwania krasnoludków z bajki Marii Konopnickiej 37 NASZE WRAŻENIA

• Grażyna Lewandowicz-Nosal: Nowa książka Barbary Gawryluk

Przedszkolaki z ulicy Morelowej 43

• Krystyna Harężlak: Pierwsze wrażenia dzieci z kl. II c Szkoły Podstawowej

w Radziechowach 44

NA LADACH KSIĘGARSKICH

• Krystyna Heska-Kwaśniewicz: O kwitnących forsycjach i losach żydowskich dzieci 4S

• Barbara Pytlos: Poniżanie - Nie! Przemoc - Nie! Zły dotyk - Nie!

Rasizm i nietolerancja - Nie! 47

• Grażyna Lewandowicz-Nosal: Dwa razy „Literatura” SO

• Bogna Skrzypczak-Walkowiak: Kolekcje ojca Ponsa... SI

• Jolanta Szcześniak: Komu potrzebny jest apokryf? S3

• Izabella Kiełdyk: Z Piotrem nowych czasów SS

• Maria Kulik: Przygody czarodziejki Lili S6

• Joanna Gut: Korniszonek Grażyny Bąkiewicz, czyli o tym, jak uczyć się nie ucząc? S7

• Barbara Pytlos: Tajemnica szyfru Marabuta 60

• Jolanta Szcześniak: W trosce o piękno otaczającego nas świata 62

• Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Nowe frywolitki 63

(4)

• Anna Horodecka: Chcę być najlepszy...

• Anna Horodecka: Podróż w głąb siebie.

6S 67 Z LITERATURY FACHOWEJ

• Grażyna Lewandowicz-Nosal: Animacja czytelnictwa dziecięcego -

nowa jakość w bibliotekach 68

• Bogumiła Staniów: Czytanie i dziecko 73

Z RÓŻNYCH SZUFLAD

• Maria Kulik: W bibliotece urodzinki, dla chłopczyka i dziewczynki 77

• Grażyna Lewandowicz-Nosal: Jubileusz Basi Tylickiej 81

• Konkurs - Pozdrowienia dla Pana Andersena 83

• Grażyna Lewandowicz-Nosal: Rok Andersena w Bibliotece Narodowej 83

• Hanna Dymel-Trzebiatowska: Bajarz wszech czasów. 200S - Rok Andersena 84 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ

• Tomasz Bilski: Czasopismo „Ladeni”, czyli „strojenie” literatury dla dzieci i młodzieży 87

• Ewa Gajcy: Jak zmieniły się biblioteki dla dzieci 90

• Nagroda im. Kornela Makuszyńskiego 9S

ABSTRACT 96

(5)

PODRÓŻE „GULIWERA”

Zachwyt polskich mediów wzbudził wizerunek dorodnego hydraulika zdoby­

wającego Unię Europejską a już w kolejce czeka śliczna pielęgniareczka, która co prawda nie robi jeszcze zastrzyków, ale przyszłość ma świetlaną. Z sarka­

zmem piszę te słowa, jakże odległe na pozór od zagadnień, którymi zajmują się autorzy rozpraw drukowanych w naszym periodyku, ja k też czytelnicy, ocze­

kujący na propozycje, interpretacje i analizy książek adresowanych do dzieci.

Szczerze mówiąc, wolałbym wizerunek uczonego - astronoma odkrywającego nowe gwiazdy, planety, mgławice, czy też twórcy, którego synonimem je st uczo- ność, erudycja, oryginalność. A więc ta sfera owej wewnętrznej doskonałości

@w sensie retorycznym), która uszlachetnia to, co je st utożsamiane z człowie­

czeństwem. Zapewne przestrzeń ta rozciągająca się między prozaicznością a odświętnością zawsze towarzyszyła człowiekowi. Wybór zaś, niczym w sytu­

acji Buridanowej, owego średniowiecznego uczonego, którego dylematy dają się sprowadzić do znanej Fredrowskiej konkluzji „o osiołku, któremu w żłoby dano”, należy do każdego z nas. Takie to czasy.

Zatem na pozór są to odległe światy od naszej literaturoznawczej codzien­

ności. Ale tylko na pozór. Bowiem w bogactwie naszej wielkiej produkcji wydaw­

niczej umyka dział, który był domeną wielu pokoleń czytelniczych, dział popula­

ryzujący osiągnięcia wiedzy, techniki, myśli inżynierskiej, kształtujący wyobraź­

nię konstrukcyjną. I wolałbym, aby obok magicznej rzeczywistości Harrego Pottera istniał i był kontynuowany nurt, którego synonimem je s t Stanisław Lem. Jego opus magnum właśnie ukończyło krakowskie „W ydawnictwo Literackie”.

I gdy czyta się nie tylko jego powieści, ale i dzienniki, otwiera się inny krąg fascynacji. Wyobraźni, która przenosi nas w świat doskonałości liczb, precyzji umysłu, wyobraźni przestrzennej. Może zatem warto poddać refleksji literaturo­

znawczej i tę sferę twórczości adresowanej także do dzieci i młodzieży, a przez to popularyzować wiedzę, która może kształtować inną wyobraźnię i obraz miesz­

kańca naszego kraju. A wówczas zamiast hydraulika i pielęgniareczki być może synonimem naszych możliwości będzie uczony i astronom.

Jan Malicki

(6)
(7)

WPISANE W KULTURĘ

Małgorzata G wad era

TYLEŻ ZNANA, CO TAJEMNICZA1

W opracowaniach zbiorowych z zakre­

su literatury dziecięcej i młodzieżowej po­

stać Barbary Tylickiej odnajdujemy w zna­

komitym towarzystwie, m.in. Alicji Baluch, Grzegorza Leszczyńskiego, Gertrudy Skot­

nickiej, Joanny P apuzińskiej i Ryszarda Waksmunda. Twórczość literacka łączy jej nazwisko z W andą Chotomską i Henrykiem Chmielewskim2. A jednak Leksykon litera­

tury dla dzieci i m łodzieży z 1999 r., zawie­

rający cenny rejestr S4 badaczy i krytyków literackich, uwzględniając wszystkich wcze­

śniej wymienionych, nie podaje charakte­

rystyki sylwetki ani dorobku twórczego Bar­

bary Tylickiej3. Podobnie inne wydawnictwa biograficzne z dziedziny literatury polskiej4.

Żadna z publikacji zwartych jej autorstwa nie została opatrzona notą biograficzną, ani nawet krótką w zm ianką o twórcy5. Poszu­

kiwania internetowe również nie przynoszą inform acji biograficznych. W tej sytuacji bardzo cenny staje się wywiad z Barbarą Tylicką, przeprowadzony przez „Guliwera”

w 2001 r.T Czytamy w nim: „Niem al od p ó ł wieku zajmuję się literaturą dla dzieci"7. To pół wieku starań, aby ta „ścieżka obok dro­

gi”, ja k nazywa autorka literaturę dla mło­

dego czytelnika, zamieniała się w autostra­

dę8.

1964 r. to data wydania prekursorskiego Małego słownika literatury dla dzieci i mło­

dzieży pod redakcją Krystyny Kuliczkowskiej i Ireny Słońskiej we współpracy z Barbarą

Tylicką, Izabelą Lewańską, Stefanią Wortman i innymi „pionierami” tej dyscypliny. Następ­

nie powstaje Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży pod redakcją Krystyny Kuliczkow­

skiej i Barbary Tylickiej w dwóch wydaniach - z 1979 r. i wersja uzupełniona z 1984 r.

Wreszcie w roku 2002 pod redakcją Barbary Tylickiej i Grzegorza Leszczyńskiego ukazuje się Słownik literatury dziecięcej i młodzieżo­

wej, zawierający niemal tysiąc haseł biogra­

ficznych i tematycznych, obejmujących syl­

wetki pisarzy i niektórych współczesnych gra­

fików, dzieła, bohaterów literackich oraz wy­

brane zagadnienia problemowe związane z literaturą i książką, kierowaną do młodych czytelników, je j krytyką, recepcją, współcze­

snością i rozwojem historycznymW. Barbara Tylicka opracowała w tym kompendium 239 haseł. Ich analiza ujawnia bardzo szerokie spectrum zainteresowań i specjalizacji ba­

dawczych autorki. Omówieni pisarze, tytuły i bohaterowie reprezentują literaturę an ­ gielską, am erykańską, francuską, kana­

dyjską, niemiecką, polską, skandynawską, rosyjską, włoską, hiszpańską, czeską, wę­

gierską, rumuńską, bułgarską - współczesną i dawną, poezję i prozę, beletrystykę i pozy­

cje popularnonaukowe. Uwzględniono tu tak­

że polskich autorów słuchowisk radiowych, sztuk teatralnych, scenariuszy filmowych i programów telewizyjnych, jak również kon­

kursy, nagrody i stowarzyszenia z dziedziny twórczości literackiej dla dzieci i młodzieży.

Bardzo wnikliwą charakterystykę zagadnień zawierają cztery hasła ogólne w opracowa­

niu Barbary Tylickiej - komiks, krasnoludki,

S

(8)

serie wydawnicze dla dzieci i młodzieży oraz literacka twórczość dzieci i nastolatków.

Gdyby nie byto literatury dla dzieci, one same b y ją stworzyty stwierdza badaczka w je d n ym z artykułów , odpow iadając na pytanie: Po co dzieciom literatura?10 Od­

powiedź przynosi też lektura dwóch tomi­

ków zawierających ponad SO opowiadań, pamiętników i listów nagrodzonych w kon­

kursie literackim „Świata Młodych” „Złota Ostroga” w latach 1974-197811. W ju ry za­

siadali Janusz Domagalik, Edmund Niziur- ski, a wśród redaktorów pisma kierownik działu k u ltu ra ln o -lite ra ckie g o - Barbara Tylicka. Obie książki ukazały się w jej w y­

borze i opracowaniu, ja k również z komen­

tarzem redakcyjnym, w którym zawarła plon 23-letnich doświadczeń pracy w „Świecie Młodych” - refleksji przesyconych ogrom­

nym szacunkiem dla dziecięcego twórcy.

Zwłaszcza opowiadania najmłodszych (1 2 -

16 la t) D z ie ń d o b ry, ż y c ie ! u ja w n ia ją ogrom ną wrażliwość, zaskakują dojrzało­

ścią przemyśleń, czasem form ą i środka­

mi wyrazu. Niewątpliwie s ą to cechy każ­

dego artysty, także, a może szczególnie m łodego, bo ja k pisze Barbara Tylicka:

W mtodości każdy bywa pisarzem, bo ni­

g d y potem nie poraża go tak m ocno bo ­ gactw o św ia ta 12. Ta różnorodność ujęta w formę Kartek z mojego pamiętnika zosta­

ła nagrodzona w 198O r. międzynarodowym dyplomem Premio Europeo13.

W ym agania zw iązane z p ra cą w p i­

śmie, którego num er bez tekstu do czyta­

nia nie m ógt się ukazać14, zaow ocow ały tw órczością literacką dla dzieci - powstały opow iadania Barbary Tylickiej, z których kilka zostało o publikow anych w postaci w ydaw nictw zwartych, do dziś w znaw ia- nych 15. T ra k tu ją o „W ażnych Spraw ach Dziewcząt i Chłopców”16, całkiem zwyczaj­

nych Joli czy Ani, często utrwalanych na piśmie przez samych bohaterów.

Nie mniej interesująco prezentują się biografie Alicji w Krainie Czarów, Calinecz- ki, Kubusia Puchatka, Pinokia, Plastusia, F e rd yn a n d a W s p a n ia łe g o , O n d ra szka , Byczka Fernando, Pana Sam ochodzika, Brzydkiego Kaczątka, Aladyna i wielu in­

nych postaci literatury dziecięcej oraz ich twórców, które przez parę lat zamieszczał

„Guliwer”, a w 1999 r. wydała łódzka „Lite­

ra tura” 17. B oha te ro w ie naszych k s ią że k zostali w2OOO r. trzykrotnie uhonorowani:

nom inacją do Nagrody „Edukacja 2OOO” , wyróżnieniem Fundacji „Świat Dziecka” za pomysł zachęcający młodych czytelników do w ę d ró w e k lite ra ckich oraz N a g ro d ą Głów ną Polskiej Sekcji IBBY w konkursie

„Książka roku 2OOO” za św ietną koncepcję popularyzacji czytelnictw a18. Upowszech­

nianiu w iedzy o dorobku literackim zaadre­

sowanym do młodego odbiorcy służą rów­

(9)

nież przekłady B. Tylickiej m.in. z literatury rosyjskiej i francuskiej19 oraz wydana w serii

„Portrety Literackie Pisarzy dla Dzieci i Mło­

dzieży” książka o Arkadym Fiedlerze20.

W dostępnej w w ersji elektronicznej bazie Bibliografii Zaw artości C zasopism Biblioteki Narodowej, uwzględniającej po­

zycje jedynie od 1996 r., zarejestrowano 91 publikacji autorstwa Barbary Tylickiej - 59 recenzji i 32 artykuły, wśród których w y­

różniono 3 wywiady: z Henrykiem Chmie­

lewskim, E w ą P rzybylską i Stanisław em Kowalewskim21. Odnajdziemy je głównie na łamach „Nowych Książek” i „Guliwera”, je d ­ nak wyniki kwerendy upoważniają do wnio­

sku, iż wykaz ten jest niepełny, nadto za­

wiera błędy merytoryczne i formalne.

W ięzi łączące Barbarę Tylicką z „G u­

liw e re m ” s ą bardzo m ocne. Była je d n ą z niew ielu osób, dzięki którym pow stał22 w 1991 r. i aż po rok 2 0 0 2 w c h o d z iła w skład zespołu redakcyjnego. Sama au­

torka zalicza fakt pow stania tego p ie rw ­ szego pism a o książce dla dziecka w dzie­

ja c h polskiej kultury za jedno z osiągnięć III R zeczypospolitej23.

Troska o poziom, kształt i charakter li­

teratury dla najmłodszych przejawia się we wszystkich w ypowiedziach badaczki. Nie budzi jej zachwytu (przeceniany przez wie­

lu) fakt, że dzieci w ogóle czytają, zastana­

wia się raczej nad aspektem, co jest przed­

miotem lektury i ja k ten proces przebiega, mając zawsze na względzie jego rezultaty.

Ma odwagę stawiać literaturze dla dzieci i młodzieży w ysokie wym agania dotyczą­

ce m.in. kultury języka24, jej funkcji estetycz­

nych, poznawczych i - tak zaniedbywanych współcześnie - wychowawczych. Podnosi kwestię ochrony wartości w literaturze, po­

kazując zagrożenia kom ercyjnej kultury masowej i jej „produkty” w dziedzinie twór­

czości dla dzieci. Uświadamia czytelniko-

wi konsekwencje relatywizmu etycznego, udowadniając, że wolność bez określone­

go zaplecza aksjologicznego prowadzi do chaosu25. Promuje literaturę polską i świa­

tową, realizującą najlepsze wzorce, która obywa się bez dramatycznej akcji, nadmia­

ru dialogów, agresji, horrorów, bezcelowych wysiłków wyobraźni26, gdyż tylko taka twór­

czość dla dzieci i młodzieży ma szansę stać się częścią literackiego i kulturowego do­

robku ludzkości.

Walka o należne miejsce w literaturze twórczości dla dzieci toczyła się na wielu fro n ta ch 27 - stw ie rd ziła Barbara Tylicka w w y w ia d z ie u d zie lo n ym „G u liw e ro w i” . Swój udział w tym procesie ocenia ja ko skromny. Dodajmy jedynie, iż szkic ten ma charakter wprowadzający i nie pretenduje do miana całościowego oglądu przedsta­

wionych zagadnień.

7

(10)

1

Tytuł jest cytatem zaczerpniętym z wywia­

du z Barbarą Tylicką. Ścieżka obok drogi, „Guli­

wer” 2001 nr 4, s. 19.

2

Tamże, s. 22.

3

Zob. S. Frycie, M. Ziółkowska-Sobecka:

Leksykon literatury dla dzieci i młodzieży, Piotr­

ków Trybunalski 1999.

4

Np. Współcześni polscy pisarze i bada­

cze literatury. Słownikbiobibliograficzny, pod red.

J. Czachowskiej i A. Szałagan, Warszawa 1994­

2003, t. 1-8.

5

Z autopsji.

6

Ścieżka obok drogi, „Guliwer” 2001 nr 4, s. 19-24.

7

Tamże, s. 19.

8

„Literatura dla dzieci zawsze stanowiła tyl­

ko „ścieżkę obok drogi”. Wiedzę i działalność w tej dziedzinie lekceważono, i ani twórcom, ani kry­

tykom nie przynosiła zaszczytów”. Tamże, s. 21.

9

Słownik literatury dziecięcej i młodzieżo­

wej, pod red. B. Tylickiej i G. Leszczyńskiego, Wrocław 2002, s. [5]

10

B. Tylicka: Na koniec wieku, „Guliwer”

2001, nr 1, s. 5.

11

Kartki z mojego pamiętnika, wybór i oprac.

B. Tylicka, Warszawa 1979; Dzień dobry, życie!, wybór i oprac. B. Tylicka, wstęp J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1980.

12

Dzień dobry, życie!..., s. [146].

13

Premio Europeo zob. Słownik literatury dziecięcejimłodzieżowej ..., s. 324.

14

Ścieżka obok drogi..., s. 22.

15

Np. B. Tylicka: Kartki z zielonego zeszy­

tu, Warszawa 1971; Jeden dzień Ani, Kartki z zie­

lonego zeszytu, Łódź 2000; Mieszkam w fabry­

ce snów, Warszawa 1993.

16

Tytuł serii Wydawnictwa Harcerskiego

„Horyzonty”, w której ukazywały się opowiadania B. Tylickiej.

17B. Tylicka: Bohaterowie naszych książek.

Przewodnik po literaturze dla dzieci i młodzieży.

Łódź 1999.

18

Prospekt reklamowy wydawnictwa „Lite­

ratura”, Łódź 2004.

19

Zob. Ścieżka obok drogi... , s. 22; Christi- ne Aubree: Czarna magia w szkole , przeł. B. Ty­

licka, Wrocław 2000.

20

B. Tylicka: Arkady Fiedler. Warszawa 1989.

21

FIDKAR - http://mak.bn.org.pl/fidkar.html.

22

Ścieżka obok drogi... , s. 24.

23

Tamże.

24 „Ten literacki często jest nieobecny na­

wet w literaturze” zob. B. Tylicka: Na koniec wie­

k u . , s. 6.

25 Tamże, s. 5-11.

26 B. Tylicka: W dawnym stylu, „Guliwer”

2002, nr 4, s. 36.

27 Ścieżka obok d ro g i., s. 21.

Edyta Lisowska

POSTACI NIE TYLKO Z KOMIKSU

Relacja ze spotkania z Henrykiem Chmielewskim w dniu 0S.02.200S r.

Od lat na wizerunku znanych, fikcyj­

nych bohaterów dorabia się cała branża re­

klam owa, producenci zabaw ek, odzieży i innych produktów dla najmłodszych. Zna­

ne, chociaż nieżyjące postaci, zarabiają dla tych żyjących m iliardy dolarów rocznie.

W skład tej sumy wchodzi olbrzymia część

Papcio Chmiel, fot. Tomasz Cieślak

(11)

dochodów ze sprzedaży zabawek, kaset i gier wideo oraz innych gadżetów. Począt­

kiem tych „dochodow ych” inspiracji i na­

tchnień twórców, tego samonapędzające- go się marketingu, są zwykle utwory lite­

rackie. Nie tylko bohater, ale cały utw ór bądź nawet dorobek jednego pisarza staje się „pożyw ką” , z której czerpie się zyski, mimo że nie zawsze prezentuje się go w je ­ go pierwotnej, tradycyjnej, książkowej wer­

sji. Przykładem wykorzystania dorobku li­

terackiego wielu znakomitych pisarzy lite­

ratury dziecięcej może być twórczość Ju­

liana Tuwim a, Marii K onopnickiej, Jana Brzechwy czy W andy Chotomskiej. Dzieła ostatnich dwóch mogliśmy usłyszeć jakiś czas temu w telewizji publicznej w trakcie trwania kampanii reklamowej serków ho­

m ogenizowanych. Podczas trwania owej kampanii wiersze Brzechwy i Chotomskiej mogliśmy przypomnieć sobie jedząc serki Danio. Kolejne wersy z wierszy tych auto­

rów nadrukowane były na wewnętrznej stro­

nie w ieczek np. w aniliowych czy w iśnio­

wych serków.

Podobne w ykorzystanie, tym razem formy komiksu oraz wizerunku bohaterów, ma miejsce w przypadku twórczości Hen­

ryka Chmielewskiego. Prace tego autora bawią nas ju ż czterdzieści osiem lat, a wraz z jego twórczością poznajemy etapy uczło­

wieczania Tytusa z udziałem jego przyja­

ciół Romka i A’tomka. Te charakterystycz­

ne postaci polskiego kom iksu za zgodą Henryka Chmielewskiego użyczyły swego wizerunku polskim kam paniom reklam o­

wym i pojawiły się na wielu polskich pro­

duktach. Wykorzystani zostali nie tylko bo­

haterowie, ale również konw encja, czyli forma przekazu słów bohaterów, która po­

jawia się w tak zwanym dymku. Podobna forma towarzyszyła niegdyś kampanii bil- boardowej, podczas której operator sieci te­

lekomunikacyjnej - Telekomunikacja Pol­

ska - zachęcał, do korzystania z Książki Telefonicznej TP. Bohater tej kampanii, czyli książka, wypowiadał się w formie charak­

terystycznej dla komiksu, czyli w dymku, zaczerpniętym właśnie z komiksu.

Na dowód reklamowego dorobku Ty­

tusa sam autor rozporządza dosyć pokaź­

nym zbiorem materiałów, które relacjonują udział Tytusa, Romka i A’tomka w różnych kampaniach promocyjnych na polskim ryn­

ku. Wśród nich znalazł się plakat z posta­

ciami Tytusa, Romka i A’tomka, który za­

chęcał do zwiedzania Muzeum Powstania W arszawskiego, otwartego w 2004 roku, dokładnie w 60. rocznicę Powstania. W y­

konano w ówczas folder reklamowy, z ini­

cjatywy kombatantów, który zachęcał naj­

młodszych do zwiedzania muzeum (patrz foto I).

9

(12)

Jest to tylko jeden z wielu przykładów w ykorzystania tych bohaterów. Uczestni­

czyłam w rozm owie z sam ym dysponen­

tem praw autorskich do postaci, czyli Hen­

rykiem C hm ielewskiem , który opow iedział mi o w ie lu d z ia ła n ia c h T ytusa, R om ka i A’tom ka w branży reklamowej. Podczas naszego spotkania, które odbyło się w pe­

wien mroźny, lutowy dzień, autor opow ie­

dział mi o projekcie kartek świątecznych z udziałem sym patycznej trójki przyjaciół, na których w ystępują jako trzej królowie, innym razem jako Żydzi, jeszcze innym - przebierają się za aniołów. Papcio Chmiel stw orzył zestaw siedm iu bożonarodzenio­

wych kart z udziałem swoich bohaterów.

Oczywiście z okazji Świąt W ielkanocnych Tytus z g ru p ką przyjaciół pojawili się na p isa n kach . W tra k c ie rozm ow y zdałam sobie sprawę, ja k szerokie je st w ykorzy­

stanie w d zia ła n ia ch reklam ow ych tych postaci. W cześniej zbadany przeze mnie inny nasz ro d zim y b o h a te r w y k a z y w a ł

Foto 3 - kampania programu Q line 3000, fot. Tomasz Cieślak

(13)

Foto 4, 5 - kampania „Moto Magazyn”, fot. Tomasz Cieślak zdecydowanie mniejszy udział w reklam o­

wym biznesie (mowa tu o Koziołku Matoł­

ku).

Na dowód licznych działań reklam o­

wych na polskim rynku z udziałem postaci Chmielewskiego wymienię kilka z nich. Jed­

na z firm (D im o) stw orzyła w zory ośmiu różnych kubków z wizerunkiem omawianej trójki, kolejna firma (Play) wyprodukowała program komputerowy, który jak sama za­

chwala, przeniesie użytkownika w przygo- d o w o -z rę c z n o ś c io w ą grę po bajkow ym ś w ie c ie k o m ik s ó w P a p c ia r Chmielą (patrz foto 2). Później­

sze działania branży kompute­

row ej to k a m p a n ia pra so w a z udziałem Tytusa i jego przy­

ja c ió ł dla firm y Q Line 3000

(patrz foto 3). Nasz bohater brał również udział w kampaniach społecznych, prze­

strzegając kierowców na łamach „Moto Ma­

gazynu” przed szybką ja zd ą (patrz foto 4 i S), a w 2000 roku na łamach „Nowin Gli­

wickich” Tytus zachęcał do udziału w VIII Finale W ielkiej Orkiestry Świątecznej Po­

mocy (patrz foto 6, 7, 8). Pokrewna wcze­

śniej wymienionej branży była również kam­

pania oleju Mobil Oil (patrz foto 9), w której Tytus, Romek i A’tomek reklamują olej sil­

nikowy. Ponadto 20 lat temu można było dostać plan lekcji, który do­

dawany był jako dodatek do komiksów lub „Świata Mło­

dych” (patrz foto 10), później w sp rz e d a ż y p o ja w iła się

Foto 6, 7, 8 - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, materiał udostępniony przez Henryka Chmielewskiego

11

(14)

jego nowocześniejsza wersja.

W iększe kam panie z u-działem na­

szych bohaterów to działania Biura Rekla­

my Telewizji Polskiej, na której zlecenie Pap­

cio napisał specjalną Księgę TVP. To nie ko­

niec wykorzystania postaci przez telewizję publiczną. Na łamach biuletynu wydawane­

go przez Telewizję Polską ukazały się w la­

tach 2002 i 2003 kartki bożonarodzeniowe, a dla swoich klientów Telewizja stworzyła s p e c ja ln y p o d a ru n e k - p u d e łko , które w swym składzie zawierało: Księgę TVP, któ­

ra opisuje używane niegdyś urządzenie do wieszania krawatów, krawat (patrz foto 11)

z wizerunkiem Tytusa oraz mniejsze pude­

łeczko, w którym znajdowało się owo dru­

ciane urządzenie.

Foto 11 - Henryk Chmielewski wiąże krawat stworzony na potrzeby kampanii Biura Reklamy

TVP, fot. Tomasz Cieślak

(15)

Jednym z nowszych działań prom o­

cyjnych było stworzenie przez autora ze­

stawu okien, jakie miały zdobić budynek jednego z w arszawskich dom ów tow aro­

wych firm y Traffic Club, która w okresie Świąt Bożego Narodzenia chciała ozdo-

Foto 14 - szampan Bąbelki, fot. Tomasz Cieślak

Foto 13 - notes, materiał udostępniony przez Henryka Chmielewskiego

bić okna swojego budynku witrażami z za­

baw ną tró jką bohaterów, tym razem w y­

stylizow aną zgodnie ze zwyczajem bożo­

narodzeniowym (patrz foto 12). Były rów­

nież plakaty z postaciami Tytusa, Romka i A’tom ka, reklam ujące ich sztukę w ysta­

w ia n ą w teatrach w Warszawie, Łodzi i Za­

brzu. Sam P apcio z n a la z ł w latach 70.

w kiosku RUCH notes robiony z makula­

tury, na którym producent bezprawnie użył wizerunku Tytusa z komiksu Tytus dzien­

nikarzem (patrz foto 13). W roku 1993 fir­

ma Babice Stare koło W arszaw y w ypro­

dukowała w ino bezalkoholowe dla dzieci o nazwie „BĄBELKI” (patrz foto 14). Na po­

trzeby promocji tego produktu powstał rów­

nież plakat Tytus, Romek i A’tom ek trzy­

m ający butelkę. Do prom ocji szam pana użyty został Tytus z księgi IX.

Pomysłodawcą i tw órcą prawie wszyst­

kich projektów graficznych z udziałem Ty­

tusa, Romka i A’tomka jest sam autor, któ­

ry p re ze n tu je p ro je k t zle ce n io d a w co m , udziela zezwoleń i licencji na użycie postaci przez niego stworzonych bądź na wykorzy­

stanie wątków zaczerpniętych z jego dzieł.

Nie każde uczestnictwo bohaterów komik­

sów Papcia w działaniach reklamowych jest dochodowym interesem. Czasem działania takowe odbyw ają się bez honorarium, in­

nym razem nie s ą powodem do dumy sa­

mego autora. Jeszcze innym nie okazują się sukcesem, ja k chociażby sama ekrani­

zacja przygód bohaterów komiksów Pap­

cia, czyli film pt. „Tytus, Romek i A’tomek

13

(16)

Foto 15 - tramwajolot, kampania KFC, fot. Tomasz Cieślak

wśród złodziei marzeń” w reżyserii Leszka Gałysza. Jak twierdzi Papcio, jego Tytus został zmieniony na gwiazdę wielkiego for­

matu, narysowany już bardziej nowoczesną kreską nie przypomina Tytusa w jego wer­

sji. Sam autor nie brał czynnego udziału w tworzeniu animowanej produkcji, której graficy nie konsultowali z nim swoich pro­

jektów. Chmielewski użyczył jedynie postaci i ubolewa nad faktem, że film owy Tytus ma cztery palce, chociaż w oryginalnej wersji miał zawsze pięć. Sam scenariusz filmu nie p o w sta ł na po d sta w ie księgi napisanej przez Papcia. Został on stworzony na po­

trzeby filmu i wyłoniony drogą konkursu zor­

ganizow anego przez W ydaw nictw o Pró­

szyński i spółka. Film nie odniósł tak wiel­

kiego sukcesu, ja k się spodziewano, po­

nieważ według autora nie oddawał realiów pierwowzoru. Nie był zgodny wygląd boha­

terów a nawet fabuła, w której było pełno sprzeczności. Profesor to zidiociały staru­

szek mieszkający na poddaszu, a film, który krytykuje reklamę, sam z reklamy korzysta.

Dowodem je st kam pania restauracji fast food - Kentucky Fried Chicken, towarzy­

sząca filmowi, zachęcająca do zakupu ze­

stawów dziecięcych, do których dołączano maskotki bohaterów filmu, a za pięć zesta­

wów można było otrzymać super Tramwa­

jolot (patrz foto 15). Emisji towarzyszył pla­

kat i inne materiały reklamowe promujące film „Tytus, Romek i A’tomek w krainie zło­

dziei marzeń” (patrz foto 16). Pomimo iż zadbano o to, aby główni bohaterowie mó­

wili głosami sław aktorskich, gdzie Tytuso­

wi użyczył głosu Marek Kondrat, Romkiem był W ojciech Malajkat, zaś A’tomkiem Piotr Gąsowski, a w jednej scenie usłyszymy na­

wet głos Gustawa Holoubka, „występują­

cego” w roli pomnika Mikołaja Kopernika, jak twierdzi sam autor: pogrzebane zostały szanse na kolejne filmy, gdyż każdy następ­

ny zawsze będzie kojarzył się z pierwszą adaptacją, która - jak sami wiemy - nie była najlepsza.

Jak w idać dorobek literacki polskich pisarzy dla najm łodszych przedstawiany jest współcześnie nie tylko w postaci za­

drukowanych wierszami kart, coraz częściej

Foto 16 - plakat reklamowy filmu „Tytus, Romek i A’tomek w krainie złodziei marzeń”,

fot. Tomasz Cieślak

(17)

Foto 17 - toruńskie katarzynki, autor zdjęcia Edyta Lisowska

polscy producenci w ykorzystują nasze ro­

dzim e postaci. Jak tw ierdzi Przem ysław Myśliwy, szef marketingu i sprzedaży toruń­

skiej firm y Kopernik: w Polsce je s t dużo postaci godnych uwagi, które trzeba kulty­

wować, co osobiście czyni z wym iernym efektem, gdyż wykorzystał do kampanii to­

ruńskich pierników Koziołka Matołka oraz postać Tytusa. Drugi z wymienionych wraz z przyjaciółmi 26 czerwca 2004 roku pod­

czas „Święta Piernika” uczestniczył w pre­

m ierze nowej, X X IX księgi, pod tytułem Tytus, R o m e k iA ’tom ekpiernikarzam i i rów­

nocześnie pojawił się na opakowaniach to­

ruńskich katarzynek (patrz foto 17).

S e rd e c z n ie d z ię k u ję H e n ry k o w i Chmielewskiemu za pom oc i udostępnie­

nie wszystkich materiałów.

Agnieszka Sikorska

WRÓĆMY DO

GŁOWY NA TRANZYSTORACH!

Hanna Ożogowska ukończyła pisanie Głowy na tranzystorach w 1967 roku. Nie było mnie jeszcze wtedy na świecie, a lek­

turą tą mogli zaczytywać się moi dziewię­

cioletni wówczas rodzice. Są jednak książ­

ki, które nie umierają szybko i ta z całą pew­

nością do nich należy.

ELEMENTY HUMORYSTYCZNE W POWIEŚCI

Jedną z cech, które decydują o atrak­

cyjności prozy Hanny O żogow skiej, je st niewątpliwie jej humor1. Nie sposób prze­

czyta ć całej pow ieści i ani razu się nie u śm iechnąć. Ś m ie szą sytuacje, w ja k ie w plątują się raz za razem chłopcy - Mar­

cin i K o s te k . W y s ta rc z y p rz y p o m n ie ć

„Zw iązek Niesienia Ulgi Ofiarom Przemo­

cy”, który zajmował się - a jakże - pobie­

raniem re g u la rn ych s k ła d e k czło n ko w -

15

(18)

Rys. Gwidon Miklaszewski

skich, z których kupowano słodycze temu delikwentowi, który akurat był pokrzywdzo­

ny przez okrutnego nauczyciela oceną nie­

dostateczną, czy cyrk zorganizowany dla najmłodszych dzieci, który zasłynął z nu­

merów o atrakcyjnie brzmiących nazwach:

„zdalnie sterowany człowiek” , „nieustraszo­

ny treser ciągnie lwa za ogon” czy też „słod­

ko w o d ny m ikro kro ko d yl w nurcie w iś la ­ nym” . Śmieszy również to, że żaden z nie­

wątpliwie oryginalnych pomysłów, motywo­

w a n y c h z a w s z e d o b rą w o lą c h ło p c ó w (przecież nie każdego stać na prawdziwy cyrk, prawda?), nie znajduje poklasku u do­

rosłych, w p lą tu ją c tym sam ym M arcina i Kostka w coraz to nowsze kłopoty i zmu­

szając ich do składania długich i zawiłych

wyjaśnień (które same w sobie też s ą za­

bawne), na przykład przed kierownikiem szkoły. Istotny je st również komizm słow­

ny, którego wyraz znajdziem y między in­

nymi w powiedzonkach bohaterów. Bawi, powtarzane uparcie przez mamę „M acio­

ry” - panią M aciołajtyszew iczow ą zawo­

łanie: „Santa M adonna” czy też w szech­

obecne „norm alnie” Kostka. Szczególnie je st to zintensyfikowane w chwili, gdy Ko­

stek, zam iast pojechać na kolonie, poja­

wia się u Marcina w Zielonym Siodle.

- Kostek, czy to ty?! - p yta ł oszoło­

m iony Marcin.

- Ja i moje klamoty.

(...)

- A twoja mama?

- N ormalnie. O dprowadziła m nie na dworzec ije s t przekonana, że ja d ę z panią Skoczelową. A le ja nie pojechałem. Roz­

myśliłem się.

- W ostatniej chwili?

- Nie. Wczoraj, ja k to ogłoszenie na przystanku zobaczyłem.

- Kostek, m ów w sposób zwięzły i ja ­ sny! Jasny do ja sn e j katapulty! Więc jak?

- Normalnie. Ty też widziałeś: W spół­

dzielni ogrodniczej pilnie potrzebni zbiera­

cze truskawek, agrestu i malin. (...) - A ja k twoja mama będzie czekać na listy od ciebie z kolonii, to co?

- Normalnie. Sobieraj ma moją kartę napisaną do mamy. Za tydzień ją wyśle.

Wystarczy. Mama wie, że nie lubię listów.

A w tym, co dałem Sobierajowi, piszę, że kolonie dobre i nic m i nie potrzeba2.

Rozpoczynanie każdego zdania słów­

kiem „normalnie” sugeruje, jakoby mister­

nie ułożony i przem yślany plan ucieczki z kolonii nie był niczym wyjątkowym, lecz codziennością, która może w paść każde­

mu do głowy.

(19)

Poza tym, w książce znajduje się naj­

lepsza definicja kompleksu, ja k ą zdarzyło mi się kiedykolwiek przeczytać:

(...) Już mam: w kompleks!

- To znaczy?

- To znaczy, że ktoś pow ie: „deszcz pad a ”, a ty będziesz myślał, że to o twoich uszach.

Majstersztykiem jest również w ypraco­

wanie Marcina zatytułowane „Gdybym miał czapkę niewidkę”, które w końcu trafia do jego ojca i przedstawia m łodszego Bigo- szewskiego w pozytywnym świetle. Okazu­

je się, że gdyby Marcin miał czapkę nie­

widkę, wcale nie nakopałby koleżance Ja- godziance za ciągłe docinki na temat jego zbyt odstających uszu, lecz odw iedziłby kierowników m iejsc pracy rodziców, aby udawać ich sumienie i spowodować przy­

znanie rodzicom premii i podwyżek.

Z całą pewnością temat komizmu za­

prezentowanego w Głowie na tranzysto­

rach nie został przeze mnie wyczerpany.

Zasygnalizowałam jedynie te elementy, któ­

re wydały mi się szczególnie warte uwagi.

Nie został wyczerpany choćby i z tego po­

wodu, że humor bije z każdej strony książ­

ki i nie sposób w tak krótkim artykule od­

dać wszystkich jego odcieni.

OBRAZ DOROSŁYCH

Przede w szystkim nauczyciele. Tak naprawdę można by im wiele zarzucić, ale w każdej postaci można zauważyć sympa­

tycznego człow ieka, zaw sze skłonnego pomóc innym, choć nie pozbawionego wad.

W zrusza postać dobrotliwej wychowawczy­

ni, pani Pucek, którą uczniowie autentycz­

nie kochają i ostatnią rzeczą, jakiej pragną, jest zmartwienie jej. Bawi zaangażowana i naiwna praktykantka, która nabiera się na fortel uczniów, m ający d o p ro w a d zić do

Rys. Gwidon Miklaszewski

przegadania lekcji. Uwierzyła, że rodzice dzieci z klasy IV A stosują nowoczesne me­

tody w ychowawcze, polegające m.in. na przywiązywaniu syna do kaloryfera czy za­

mykaniu w ciemnej komórce. Przebacza­

my jej jednak, bo nie zamierzała zostawić tego ciemnego sekretu dla siebie, ale chcia­

ła pomóc uczniom, uświadam iając rodzi­

com na wywiadówce, co myśli o tego typu metodach. Jakież było jej zdziwienie, gdy ci „okropni” rodzice mieli poglądy w ycho­

wawcze zupełnie podobne do niej! Sympa­

tyczny, pomimo całej swojej nerwowości, jest również kierownik szkoły, który wciąż decyduje się dać chłopcom jeszcze jedną szansę i udziela Marcinowi cennych wska­

zó w e k w ychow aw czych. N aw et surow a pani Skoczelowa pokazuje sw oją ludzką twarz, gdy zdobywa się na przeprosiny po niesłusznym oskarżeniu M arcina o kra­

dzież kwiatów. Jest to po prostu szkoła, któ­

ra z a jm u je się nie ty lk o w tła c z a n ie m uczniom do głów wiedzy, lecz również sze­

roko pojętym wychowaniem i kształtowa­

niem osobowości.

17

(20)

Troszkę inny jest obraz rodziców. Nie­

ste ty s ą oni często zabiegani, uw ikłani w obowiązki domowe i zarabianie pienię­

dzy, z pow odu czego brakuje im czasu i cierpliwości dla własnych dzieci. Tak jest w domu Marcina, gdzie brakuje na co dzień ojca, a matka w sposób wyraźny wyróżnia młodsze i starsze dziecko, natomiast śred­

nie uważa za wulkan, który zawsze może w ybuchnąć kłopotami.

- A m ó j W acek: tylko szkoła i dom.

Czasem to aż namawiam, żeby do teatru poszedł albo do kina... A znowu Piotruś to po prostu aniołek. Tak m i pomaga, tak się troszczy!

Marcin uniósł wysoko brw i patrząc na młodszego brata i wyrażając w ten sposób cały sceptycyzm co do opinii mamy.

(••■)

- A średni? - zapytała pani Szeleści- na. Nawet ona zauważyła, że mam a pom i­

nęła średniaka.

- Marcin? - Teraz mama westchnęła.

- Dobry chłopiec, ale niestety... trudny.

O czyw iście rodzice m ają obow iązek narzucać dzieciom pewne normy i granice.

W ydaje się jednak, że w tym przypadku Marcin nie otrzymuje od matki czegoś, cze­

go naprawdę by potrzebował - zrozumie­

nia i poczucia, że rodzice s ą z nim zawsze, niezależnie od tego, co zrobi. Na szczę­

ście jest jeszcze dziadek (chociaż nie ro­

dzony), który akceptuje Marcina takiego, jakim jest, wymaga jedynie absolutnej praw­

domówności. I słusznie.

DYDAKTYZM

Autorka kładzie nacisk na (...) posza­

nowanie społecznej własności, obowiązek utrzymania porządku w szkole i w domu, zagadnienie regulam inu szkolnego i je g o przekroczeń, przyjaźni i solidarności m ię­

dzy uczniamiQ. Z całą pewnością. Oprócz przyjaźni i solidarności m iędzy uczniami, dostrzeżemy tu też subtelne nawiązania do książek. Wydaje się ważnym fakt, że książ­

ka jest atrakcyjną dla takich równych chło­

paków ja k Marcin i Kostek. Być może mło­

dzi czytelnicy, d o strze g a ją c takie pasje w swoich rówieśnikach, chętniej przyjm ą je jako swoje własne.

- Masz rację. Ja wsadzę w plecak do­

mino i ja ką ś ciekawą książkę. Ty też weź.

Tylko patrz, żeby była gruba!

Jednak nie sposób pozbyć się myśli, że niektóre rzeczy ra żą ju ż naiw nością i nieżyciow ością. W szystko zaczyna się na w akacjach w Z ielonym Siodle, kiedy chłopcy a n g a żu ją się w prace w gospo­

d arstw ie dom ow ym dziadka, sum iennie zarabiają zbierając owoce, a nawet zabie­

ra ją się do pracy nad charakterem roz­

poczynając mozolne czyszczenie do cna przerdzew iałego łańcucha. S zczytem ich dokonań na rzecz ludzkości s ą potajem ­ ne n o cn e w y p ra w y , w w y n ik u k tó ry c h znacznej poprawie ulega stan dróg w Zie­

lonym Siodle. W ydaje mi się, że te ele­

m e n ty d la w s p ó łc z e s n e g o c z y te ln ik a m ogą być ju ż nieco niezrozum iałe i trą ­ cić myszką. Jednak je s t to w łaściw ie je ­ dyna rzecz, któ rą m ogłabym zarzucić tej książce. Jakoś ta k bow iem je s t, że od g rz e c z n y c h i u ło ż o n y c h d z ie c ia c z k ó w , w o lim y ło b u z ia k ó w i d la te g o c z y ta n ie o M arcinach, Mikołajkach i Tomkach, za­

w sze będzie spraw iało przyjem ność za­

równo dzieciom , ja k i dorosłym.

1 O różnicach między pojęciami komizm, humor, śmiech można przeczytać w: Zofia Adam- czykowa: O komizmie „Jeżycjady”, w: Między Bambolandią i Jeżycjadą. Małgorzaty Musiero­

wicz makro- i mikrokosmos, Katowice, Wydaw­

nictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2003.

2 Wszystkie cytaty pochodzą z: Hanna Ożo- gowska: Głowa na tranzystorach, Warszawa,

(21)

RADOŚĆ CZYTANIA

Danuta Mucha

TWÓRCZOŚĆ DANUTY

WAWIŁOW W OPINII KRYTYKÓW I BADACZY LITERATURY

Rys. Paweł Głodek

Niekwestionowane nowatorstwo twór­

czości poetyckiej Danuty W awiłow nie za­

wsze spotykało się z uznaniem krytyków i badaczy literatury. Znamienne, w zasadzie wciąż aktualne i jakby prorocze, w ydają się słowa zagorzałego wielbiciela talentu pisar­

ki, G rzegorza Leszczyńskiego, który ju ż w 1984 roku zam ieścił na łam ach prasy następującą opinię:

Szkoda, że pisarstwo Danuty Wawiłow - poetki, (...) której nazwisko je st symbolem nowych zjawisk w poezji dla dzieci - pozostaje w cieniu refleksji krytycznej1.

S p ró b u jm y sko n fro n to w a ć te słow a z opiniami innych krytyków i badaczy lite­

ratury o tej niezwykłej pisarce. Ciężar w y­

powiedzi drukowanych za jej życia dotykał ją i tłamsił lub mobilizował. Rozmiar emocji badawczo-krytycznych o je j dokonaniach twórczych nie zawsze szedł w parze z roz­

piętością omawianego materiału. Czasem słowa niszczyły, a bywało, że dowartościo­

wywały pisarkę.

Krytycy odnotowali pojawienie się na rynku wydawniczym prawie wszystkich po- czytajek W awiłow2. Mimo poświęconych im krótkich wzmianek prasowych, Danuta Wa­

w iłow zaistniała w literaturze jako pisarka aktywna i kontrowersyjna.

W 1980 roku ukazała się we W rocła­

wiu negatywna recenzja książki Daktyle. Jej autor - Adam Gierak - podpierając się au­

torytetem Jana Brzechwy w podtytule re­

cenzji: Co b y Brzechwa na to powiedział, wypowiada wiele ostrych słów pod adresem D. Wawiłow. Swoją krytykę kieruje nie tyl­

ko do autorki tekstu, ale także ilustratora książki. Nie wnikając w szczegóły utworu, o śm ie sza je g o puentę, p a ra fra z u ją c ją w sposób następujący:

Takie ciosanie palm na głowie młodych czytelników, robienie im wody z mózgu i straszenie gorylami dominuje w większości ukazujących się ostatnio książeczekQ.

Recenzja nie doczekała się riposty i po­

została bez odpowiedzi. Do Daktyli wróciła Alicja Ungeheuer-Gołąb w 1999 roku. Po­

święciła im sporo ciepłych uwag w artykule W ylicza n ki P a n i Danki. N apisała w nim m.in., że:

Autorka znała doskonale specyfikę dziecięcych rymowanek i po

19

(22)

mistrzowsku pokazywała ją w swoich poetyckich wyliczankach4.

Swoją wypowiedź zakończyła słowami:

Fakt ten zdaje się potwierdzać myśl, iż w realizacji poezji należy

wykorzystywać różnorodne formy dziecięcej ekspresji. Problem ten rozumiała doskonale Danuta Wawiłow, czemu dała wyraz w swych

niepowtarzalnych wierszachS.

W roku 1980 pozytywną recenzję o po- czytajce Danuty Wawiłow Chcę mieć przy­

jaciela napisała Iwona Tessarowicz. Zda­

niem recenzentki autorce udało się uniknąć taniego dydaktyzmu, dzięki talentowi i du­

żej kulturze pisarskiej. W łaściwość ta jest typowa dla całej twórczości pisarki. Tessa­

rowicz w ocenie wymienionej tu poczytajki zwraca uwagę na warsztat literacki poetki.

Według niej wyznaje ona zasadę, że w lite­

raturze dla dzieci ważne je s t nie tylko to, co się opowiada, ale i ja k się to robiT. Recen- zentka dostrzega talent literacki D. Wawiłow i podkreśla, że jest ona znakomitym obser­

watorem życia podwórkowego i szkolnego.

Recenzja następnej książki nie była już tak entuzjastyczna. Hanna Ratyńska, pi­

sząc o poczytajce Danuty W awiłow Kiedy byłam mała, w której zrelacjonowana zo­

stała rozmowa dziecka z dorosłym o jego dzieciństwie7, zaznacza, że podjęty temat powinien stać się przedm iotem głębszej analizy literackiej. Świat wspomnień z lat dziecięcych należy bowiem do ulubionych wątków literackich małych czytelników.

Lektura tej książeczki - akcentuje recenzentka - może podsunąć pomysł ciekawych rozmów i wspomnień, nie tylko w domu, ale także w grupie przedszkolnej8.

Mimo oszczędnych i zróżnicowanych opinii, autorka nie zaprzestała drukowania krytykowanych utworów. W łączała je do sw oich książek bez żadnych zm ian ani

Rys. Paweł Głodek

ulepszeń. O braku odzewu na krytykę ze strony pisarki ś w ia d czą też w ielokrotne wznowienia poczytajek.

Stosunkowo najwięcej uwag badacze i krytycy skierowali pod adresem utworów poetyckich. Zrecenzowane zostały wszyst­

kie książki poetyckie D. Wawiłow. Autorkę Rupaków chwalono za nowatorstwo, a wier­

sze włączono do kanonu lektur szkolnych.

Krytycy i badacze bacznie śledzili do­

konania twórcze Danuty W awiłow od pierw­

szej opublikowanej przez nią książki.

Rok 1978 przyniósł wypowiedź Joan­

ny Papuzińskiej, która wysoko oceniła de­

biut poetycki autorki. R ecenzując tom iki Rupaki i Strasznie ważna rzecz, badaczka zw róciła uwagę na ich oryginalność, na przedstawienie świata z pozycji dziecka, zgodnie z je g o lo g iką i mową. R upaki - zdaniem Papuzińskiej - cechuje fantasty­

ka, hum or i filozofia m yślenia otwartego, zaś drugi zbiór - przepojony jest liryzmem.

Wysoki poziom literacki obu zbiorów wier­

szy sprawił, że badaczka na ich podstawie próbuje określić właściwości dobrej książ­

ki dla dzieci, która pojawia się dziś rzadko i trudno ją dostrzec w zalewie literackiej chałtury. Joanna Papuzińska pisze m.in.:

(23)

Zawodowy czytelnik czuje się wśród dzisiejszych wierszy dla dzieci trochę ja k w rezerwacie. Nie tylko dlatego, że

znalazła tam schronienie literacka tradycja - tak czasem zamierzchła, że nawet nie dziewiętnastym wiekiem, ale bodaj Panarejowym rymowaniem - wyliczaniem nasiąkła9.

Tak przewrotnie rozpoczęty artykuł ma jednak tylko jednego „pozytywnego” auto­

ra, bowiem to właśnie o twórczości Danuty Wawiłow Joanna Papuzińska pisze dalej:

Większość tych wierszy można swobodnie wypuścić z rezerwatu, dadzą sobie radę z kryteriami, jakie powinien spełniać prawdziwy wiersz10.

Autorka artykułu kończy w ypow iedź obszernym fragmentem wiersza D. W awi­

łow Strasznie ważna rzecz, puentując w ten sposób swój wywód krytyczny. Równocze­

śnie reklam uje poetkę w sposób ja w n y i jednoznaczny, a zarazem profesjonalny i głęboki.

Wyróżnienie tomiku Rupaki I nagrodą Premio Europeo w Padwie nie spowodowa­

ło żadnego przełomu. Wzmianka o nagro­

dzie ukazała się m.in. w artykule Krystyny Kuliczkowskiej, która skwitowała to w yda­

rzenie literackie jednym zdaniem, ujmując temat najkrócej, ja k to było możliwe. Autor­

ka informowała, że:

(...) na ostatnim VII Premio [I nagrodę otrzymała] piękna książka Danuty Wawiłow „Rupaki”, łącząca niezwykłą prostotę z nowatorstwem środków wyrazu (I nagroda wśród tzw. albumów dla młodszych dzieci)11.

Nic w ięc dziwnego, że czytelnik miał blade pojęcie o autorce Rupaków i jej twór­

czości, a i o samej nagrodzie wiedział nie­

wiele. Wzmianka towarzyszyła bowiem ob­

szernej wypowiedzi K. Kuliczkowskiej na temat współczesnej literatury dla dzieci i mło­

dzieży, szczególnie prozy realistycznej, którą

później tak bardzo upodobała sobie Danu­

ta Wawiłow. Podejmując zatem kwestię na­

grody za Rupaki, można było przyjrzeć się z większą uwagą wyróżnionej książce, któ­

ra zyskała sobie międzynarodowy aplauz.

Tak się jednak nie stało. A szkoda, bowiem Krystyna Kuliczkowska mogła uczynić to kompetentnie i autorytatywnie.

W roku 1983 pojawiły się nowe w ypo­

wiedzi krytyków o twórczości pisarki. Do n ie z w y k le w a żn ych n a le ży w y p o w ie d ź Leszka Żulińskiego, który uznał ją za naj­

zdolniejszą debiutantkę lat siedemdziesią­

tych. W swym dorobku literackim potrafiła bowiem zademonstrować szerokie zainte­

resowanie światem dziecka12. Nadmienił, że Danuta Wawiłow należy do autorów pa­

sjonatów, poświęcających dzieciom czas i serce, inwestując w nie całą sw ą ludzką i tw ó rc z ą energię. A u to rka je st, w edług L. Żulińskiego, niekłam anym przykładem pisarki, dla której napisanie utworu jest tyl­

ko momentem finalnym szerokich zainte­

resowań światem dziecka. Nic też dziwne­

go, że jej Rupaki i Strasznie ważna rzecz to bestsellery wydawnicze.

Krytycznie, z lekkim odcieniem ironii, odniosła się natomiast do twórczości pisarki Barbara Dohnalik, pisząc:

Danuta Wawiłow zdobyła sobie sławę znakomitej poetki dla dzieci książeczką pt. „Rupaki” (...). Po zrupaczeniu dziecięcego świata poetka zajęła się

Rys. Paweł Głodek

21

(24)

m.in. zbieraniem folkloru dziecięcego, czyli różnych wyliczanek, paplanek, śpiewanek (które, mówiąc między nami, nie zawsze są tworzone przez same dzieci) - ale chwała je j za iście kolbergowski wysiłek. Gdyby nie to, że przy okazji poetka wytwarza różne historyczno-dydaktyczne kawałki (...)13.

W 1984 roku biogram Danuty W awi­

łow ukazał się po raz pierwszy w słowniku literatury dla dzieci i młodzieży14.

Pewien impas w powściągliwości ba­

daczy i krytyków w stosunku do tw órczo­

ści Wawiłow, przełamuje na łamach „No­

wych Książek” w 1984 roku Grzegorz Lesz­

czyński. Oceniając książkę Czerwone ja ­ błuszko Danuty W awiłow i Olega Usenki, zwraca uwagę na brak opracowań krytycz­

noliterackich poświęconych twórczości po­

etki. A u to r z d e za p ro b a tą stw ierdza, że choć nazwisko pisarki wymieniane jest czę­

sto w pozytywnym sensie, to jednak prac badawczych i krytycznych po prostu na jej tem at nie ma, co dziwi tym bardziej, że dostrzeżona została na forum m iędzyna­

rodowym15.

W rok później ten sam badacz wymie­

nia Danutę Wawiłow wśród nazwisk najwy­

bitniejszych autorów, przybliżających po­

ezję do przeżyć d zie cka 16. U m iejętność widzenia rzeczywistości oczami dziecięce­

go podmiotu lirycznego sprawia, że poezja D. Wawiłow staje się właściwie poezją sa­

mego dziecka. Przykładem jest wiersz Uro- dzinki. Pasja, która rządzi tu dzieckiem , stwarza nader wiarygodny obraz dziecka i jego natury. Grzegorz Leszczyński pisze:

Lektura wierszy Wawiłow nasuwa refleksje: dziecko to taki mały, bardzo śmieszny, ale i na swój sposób mądry człowiek. Zupełnie inny niż dorośli.

Właściwie niemożliwy do poznania17.

G. Leszczyński wielokrotnie powraca do twórczości pisarki, jest wielbicielem jej

talentu i poświęca jej wiele miejsca w swym dorobku naukowym.

Twórczością Danuty W awiłow interesu­

je się również Dorota Diłanin. Tematem jej refleksji krytycznej stał się tom wierszy pt.

Wędrówka. Nie jest to wyłącznie recenzja.

W yw ód Doroty Diłanin ma form ę eseju, w którym autorka zwraca uwagę na obec­

ność fo lklo ru d zie cię ce g o w tw ó rczo ści W aw iłow , na u m ie ję tn o ś ć p rz y b liż a n ia dziecku przez poetkę świata oraz oswaja­

nie go z rozmaitymi lękami, niepokojami, m.in. z zagadnieniem śmierci. Dorota Diła- nin nie szczędzi pochwał pisarce za prze­

m yślaną konstrukcję tomu, dziecięcą wizję czasu (To było dawno, w sobotę), problem przemijania, oraz zauważy, iż:

Umiejętność wsłuchania się w głos dziecka, je s t jedną z pewniejszych dróg dotarcia do dziecięcego świata18.

Autorka artykułu zachwyca się dziecię­

cym i puentami (Jesienią) i mówi o rozcza­

rowaniach (puenta wiersza Morze). Zwraca uwagę na znakomite metafizyczne przesła­

nie tytułowego w iersza Wędrówka, który odczytuje niczym modlitwę bliską każdemu człowiekowi i odwołującą się do pokładów tego, co w każdym z nas najbardziej ludz­

kie l9. Przesłanie to okazało się bliskie wielu czytelnikom , skoro w iersz zam ieszczony został w artykule Pożegnanie20.

Rys. Paweł Głodek

(25)

W roku 1986 twórczością Danuty W a­

w iłow zainteresowała się Janina Góral21, która napisała o znaczeniu wiersza Rupa­

k i d la k s z ta łto w a n ia w y o b ra ź n i sw ych uczniów. Opis przebiegu lekcji wraz z przy­

toczonymi reakcjami dzieci stanowi cenne źródło wiedzy o wpływie utworu na czytel­

ników, którzy bez reszty pokochali fanta­

styczne stw orki, szukając ich potem we w ła sn ych d om ach. G łę b o kie p rze życia d z ie c i po le k tu rz e w ie rs z a s k ła n ia ją - w przekonaniu Góral - do przeświadcze­

nia, że W awiłow jako poetka potrafi zna­

leźć z dzieckiem wspólny język. Obraz w y­

myślonych postaci był bowiem tak suge­

stywny, że uczniowie bez trudu snuli w ła­

sne fa n ta zje z ich udziałem . Oto je d n a z wypowiedzi dziecięcych:

(...) nie mogłam znaleźć nożyczek. To na pewno Rupaki potrzebowały ich do czegoś, bo przedtem chyba widziałam, ja k te nożyczki przesuwały się po

podłodze22.

Fantastyczny św iat stw orzony przez D. Wawiłow stał się światem dzieci, a Ru­

paki - powiernikami ich sekretów i marzeń, co stanowi najlepszą ocenę wiarygodności bohaterów i jasności przesłania utworu.

Rok 1987 przyniósł nowe wypowiedzi krytyczne o twórczości pisarki. Poświęcił jej m.in. sw oją uwagę Antoni Marianowicz, któ­

ry w artykule pt. Chwalę Danutę Wawiłow nie szczędził jej pochwał:

Misterna robota wierszy Danuty Wawiłow - pisał - łączy się z naturalnością, prostota - z wyrafinowaniem, fantazja -

z humorem, a wszystko razem spojone je st trudnym do zdefiniowania

elementem, który umownie określany bywa jako talent23.

I choć uwagi A. Marianowicza odnoszą się do Wierszy dla niegrzecznych dzieci, to przecież można je odnieść do całego

dorobku literackiego poetki. Przyw ołany p rz e z nie g o a u to ry te t Ja n a B rz e c h w y (o moim uznaniu decyduje przede wszyst­

kim poziom tych wierszy, które na pewno podobałyby się Brzechwie24), wydaje się za­

sadny i gruntownie umotywowany. W iado­

mo bowiem , że zarów no Brzechwa, ja k i W awiłow gustowali w angielskich nursery rhymes, mieli też zbliżony stosunek do li­

teratury dla dzieci w ogóle.

Poezja Danuty W awiłow została także poddana gruntowniejszej analizie w książ­

ce Alicji Baluch pt. Dziecko i świat przedsta­

wiony, czyli tajemnice dziecięcej lektury.

Baluch pisze m.in., że choć autorka w swych wierszach

(...) posługuje się znanymi z dawnej poezji formami trybu rozkazującego, [jej wypowiedź] nie ma moralizatorskiej i twardej intonacji25.

Porównując fantastyczne stworki Ru­

paki do Muminków, odwraca relację doro- s ły -d z ie c k o w k o łysa n ce O R upakach.

Ukazuje też odrębność i zupełną nieprzy- stawalność światów dziecka i dorosłego (na korzyść oryginalnego m yślenia dziecka, a nie schematyzmu w myśleniu dorosłego).

Analizując precyzyjnie utwory Danuty Wa- wiłow, Alicja Baluch zwraca uwagę na bo­

gactwo wypowiedzi poetyckich pisarki, na oryginalność jej w ierszy i ich przesłanie.

Stwierdza m.in., że

w (...) wierszach (...) Wawiłow dorosły nie może zaofiarować dziecku nic26.

Zwraca uwagę na potrzebę poszukiwa­

nia nowego modelu poezji, która będzie budowała porozum ienie m iędzy dziećmi i dorosłymi i ukazywała najmłodszym świat wartości rodziców.

Poezji Wawiłow wiele uwagi - o czym ju ż wspom inaliśm y - poświęcił G rzegorz Leszczyński. Nazwał on lirykę poetki od- dziecięcą27, a w ięc taką, która:

23

(26)

Pozwala poecie niejako być dzieckiem - twórczo realizować słynny program Marii Konopnickiej (...)28.

Grzegorz Leszczyński uznał autorkę Rupaków za przedstawicielkę nowatorskich tendencji w poezji. Tezę tę starał się udo­

wodnić, zestawiając wiersze pisarki z po­

ezją Joanny Kulmowej, Hanny Januszew­

skiej, Anny Kamieńskiej, Józefa Ratajcza­

ka, Ewy Szelburg-Zarembiny, Juliana Przy­

bosia. Analizując je, pisał:

Sytuacja liryczna wiersza (...) stanowiącego w zakresie „silentia poetica” autorskie credo twórcze - przypomina tak charakterystyczną dla twórczości Szelburg-Zarembiny intymność matki i dziecka, wspólnotę wyobraźni i fantastycznych przeżyć29.

Zafascynowany pisarstwem Wawiłow, Leszczyński zwracał uwagę nie tylko na li­

terackie nawiązania i kontynuacje, ale na o ryginalność jej poetyckich w ypow iedzi.

Pisząc o aw angardowości pisarki stw ier­

dzał, że:

[Wawiłow i Ratajczak] są jeszcze poza masowo uprawianą poezją dla dziecka, jeszcze nie doczekali się rzesz

naśladowców, epigonów, „chudych literatów”, okruchami spadającymi z bogatego stołu ich poezji nie pożywiła się dotąd grafomania, są oryginalni i pełni świeżości (...)30.

Ten głos zdaje się współbrzm ieć z wy­

pow iedziam i innych krytyków i badaczy, podobnie odbierających twórczość Danuty Wawiłow, choć nie określających swego stosunku do niej w sposób tak wyrazisty i przekonujący.

Do takich wypowiedzi należy zaliczyć wypowiedź Bożeny Kulczyńskiej, która do sukcesów31 literackich pisarki zalicza Wier­

sze dla niegrzecznych dzieci. Sam tytuł pu­

blikacji Dla dzieci - inaczej jest oceną i pro­

mocją dorobku autorki, która stworzyła wła­

sny styl w poezji dla dzieci. Jej nietuzinko­

wa - zdaniem recenzentki - tw ó rczo ść wzbudza podziw nie tylko czytelników, ale też wybrednych krytyków.

W tym samym niemal czasie ukazała się recenzja W ierszy dla niegrzecznych dzieci Joanny Świąder. Recenzentka, na­

w iązując do słów pisarki, określa je jako witaminę C: potrzebną, a nawet niezbędną do życia. Autorka zachwyca się książką, podkreśla, że jest niekonwencjonalna i ory­

ginalna. Swą opinię kończy słowami:

Niepedagogiczne, a bardzo potrzebne, funkcjonujące spontanicznie. Po prostu witamina C32.

Bardzo trafnie oceniła twórczość Da­

nuty W awiłow Ewa Brańska, pisząc:

Autorka doskonale zna dzieci i ich sposób myślenia i rozwiązywanie problemów. Nie poucza i nie udziela rad, ja k wszystkowiedzący dorosły.

Bardzo pewnie porusza się

w dziecięcym świecie marzeń i bajek33.

W roku 1991 G. Leszczyński opubli­

kował artykuł Słówko o poezji34, w którym pisze o nowatorstwie Danuty W awiłow jako autorki dziecięcych kołysanek. Zmodyfiko­

waną, odległą od wzorców ludowych koły­

sanką są Rupaki. Jest to współczesna w er­

sja kołysanki śpiewanej przez dziecko mat­

ce. Autor artykułu w swej refleksji o poezji dla dzieci potw ierdza, że zajm uje w niej miejsce wyjątkowe.

Lata 90. zaowocowały ważnymi publi­

kacjami naukowym i o twórczości pisarki.

Rosnące zainteresowanie jej dorobkiem li­

terackim znalazło odbicie w artykułach, po­

święconych obiegowi szkolnemu35 jej utwo­

rów oraz w szkicach analityczno-interpre- tacyjnych. Wśród tych ostatnich na szcze­

gólną uwagę zasługuje szkic B. Kulki pt.

Świat dziecięcych doznań w poezji Danuty W awiłow36. Autorka szkicu, odwołując się

Cytaty

Powiązane dokumenty

domo, że chodzi o „Guliwera” - pojawiają się znane elementy okładek, a jego nazwa jest wypisana na tyle dużymi literami, aby można ją było łatwo

Autorka sięga też po m otywy jeszcze niezbyt często pojawiające się w literaturze dla młodzieży, stara się już oswajać swo­. ich czytelników z tragedią czy

Jednak w obu pokoleniach podobne było pragnienie wolności, tylko różne sposoby udowadniania wszystkich (także sobie), że się jest wolnym.. - Yes, o f course -

Poeta za ­ wsze bardzo żywo i emocjonalnie reagował na to, co dzieje się w świecie otaczającym, rejestrował zachodzące w nim zmiany, za ­ w sze też, nawet w

ników w stolicy Tatr: na jp ierw wszyscy ludzie bardzo się nudzą; odliczam y dwie godziny na obiad, jedną na kolację, zostaje jeszcze dw a­.. naście godzin na siedzenie w

Zaznaczyć warto jednak, że smok jako bohater literacki współcześnie nie pojawia się już tak często w literaturze dla dzieci jak w minionych

w ie mają różne cele - nie któ rzy w ypraw iają się po skarb, inni po je dynku ją się z diabłem , jeszcze inni walczą o miłość.. Niechciany wyjazd ma zatem

trzebuje wskazówek i uzyskuje je, zaczyna też rozumieć, że tylko uważna obserwacja pozwoli na uchwycenie porządku (Pokazał m i tę i tamtą stronę. Różniły się