• Nie Znaleziono Wyników

Huragan na wodach Indyi Zachodnich

2. Życie na okręcie

Każdo zatrudnienie na świecie ma swoje przykro­

ści, przyjf inności i swych lubowników. W idzimy nie­

które zajęcia tak w edług naszych zapatryw ań w strętne, że z przestrachem odwracamy oczy, a tymczasem ten, k tóry trudni się owem zajęciem, na żadne inne nie m ieniałby się za nic w świecie. Eskim os szklanki tra ­ nu z psa morskiego nie oddałby za szklankę najlep­

szego wina, a Indyanin am erykański pyszni się usta- wionemi u siebie czaszkami i piszczelami ludzkiemi.

Jakkolw iek życie na morzu w ciasnym, dusznym okręcie wcale nie może liczyć się do wygodnego życia lądowego, jednakże m ajtek um arłby na lądzie -z tęs­

knoty, z niewygody. Dla niego m iękka pościel jest posłaniem cierniowem ; dla niego spoczynek wygodny na krześle jest straszliwem więzieniem; wykwintne por traw y przywiodą go do niestrawności, a bezczynność...

to śmierć dla niego. Niechno tylko na okręcie poczuje zapach morskiej wody, niech wicher zahuczy w postron­

ki, a morze pryśnie bałwanam i, podczas kiedy niebo zieje ogniem i piorunami, natenczas m ajtek chciwie chwyta m iłe mu powietrze, tw arz ściąga do uśmiechu, a skacząc z liny na linę, skrabiąc się jak wiewiórka po masztach, czuje się szczęśliwym, silnym, dumnym.

143 —

Jednakże wcale m u nie tajno, że obecna chwila ty l­

ko jego, gdyż nie wiadomo, co się ju tro stać może, nie wiadomo, rychłoli burza nie strzaska owej nędznej skorupki, którą, nazwano okrętem , a jego samego albo pochłoną bałwany, albo rekin na śniadanie spo­

żyje. Nie tajnem są mu wszystkie niebezpieczeństwa, które go na morzu ustawicznie otaczają i które mu ustawiczną zagrażają zgubą. A m iłą mu jednak owa ustawiczna walka z żywiołami, miłe ustawiczne sta­

wianie czoła niebezpieczeństwom; m iłe codzienne prace, które mu zawsze przypominają, że ma do walczenia z nieprzyjacielem potężniejszym, aniżeli wszystko wojsko lądowe.

Żeglarz zna jednę tylko przyjemność... walczenie z falami, jeden m a nałóg... oddychania powietrzem morskiem, i jednę ma kochankę... okręt. O kręt jest dla niego w szystkiem ; kocha on go jako ojczyznę, ko­

chankę, dom, rodzinę, krewieństwo, — bo okręt jest dla niego wszystkiem. I jakaż czeka go za wszystkie trudy i mozoły nagroda? Oto m ały miesięczny żołd pieniężny, k tóry dla m ajtka, rzec można, nie ma w ar­

tości, gdyż go natychm iast po wylądowaniu utraca.

L ąd też dla m ajtka nie ma więcej znaczenia. M ajtek tw ierdzi, że właściwym dla człowieka żywiołem jest woda, a ląd tylko dla tego Pan Bóg stworzył, aby że­

glarz m iał z niego drzewo na budowanie okrętów, sło d k ą wodę, i aby po wypłacie żołdu m iał gazie ów żołd przehulać. Oo do ostatniego, sumniennie też maj­

tek stosuje się do ogólnego praw idła i rzadko kiedy przynosi ze sobą na okręt jeszcze cokolwiek pieniędzy, skoro po pierwszy raz po dłuższej podróży wyląduje.

N iestety! już przy tak miłem zatrudnieniu stracenia pieniędzy trafia m ajtek na lądzie na nieprzyjemności

— biedak przyzwyczajony do życia skromnego, w strze­

mięźliwego i regularnego, nie znając łakoci ani przy- smaczków, nie wie co ma sobie za zarobione pieniądze Łupie, dla tego upija się jedynie i to upija się ta k ?

— 144 —

że go trzeba nieraz zawieźć na łódce na okręt i bez- przytomnego wciągnąć na pokład. Takie hulanki na lądzie, skoro majtkowie mieli urlop, nie są karygodne- mi, czyli kapitan za nie nie karze; na okręcie zaś tego rodzaju wybryki zdarzyć się nie mogą, ponieważ m ajt­

kom nie wolno mieć własnych trunków , a na okręcie szynkowni nie ma, przynajmniej majtkom ani kupować, ani sprzedawać nie wolno. Rozumie się, że i tu bez kontrabandy się nie obejdzie, ale to w takim sekrecie, że ani żaden z oficerów, ani kapitan, ani naw et nikt z podrzędnych urzędników dowiedzieć się o tern nie powinien, w przeciwnym razie surow a kara oczekiwa­

łaby przem ytnika. Z resztą każdy m ajtek dostanie na okręcie regularnie tak wódkę jak naw et i arak, a przy uroczystych okolicznościach piją grok okrętow y, t. j. arak z wodą, ale bez cukru; nie wolno jednak nikomu działu swego zostawiać na później ani też odstępować go komu innemu, tylko musi go wypić sam i to natychmiast.

Racye te, lubo nie za wielkie, wystarczają jed n ak , i rzec można, że załoga okrętow a ma dobre wyżywie­

nie, chociaż nie wykwintne. Oczywista rzecz, że tak być musi. Praca na okręcie nie jest lekka — prace na lądzie w stosunku do pracy na okręcie są tylko za­

bawką ; z tego powodu musi m ajtek mieć podostatkiem żywności, aby mieć odpowiednią siłę. Z resztą nic więcej nie pobudza d > krnąbrności, zw ątpienia i apatyi, jak niedo­

stateczne pożywienie. W iedzą o tem kapitan i w łaści­

ciele okrętu, dla tego starają się dobrem wyżywieniem utrzymywać załogę we wesołem i żywem usposobieniu.

Przejrzyjm y po krótce stopnie, z jakich się załoga większego okrętu składa. W iedząc, ja k i ma skład wielki okręt, będziemy mogli sobie potem u tw o rzy ć ' obraz mniejszego okrętu.

Naczelnikiem floty, czyli pewnej liczby okrętów jest a d m i r a ł . J e st to najwyższe dostojeństwo w ma­

rynarce, mające trzy stopnie t. j. adm irał, w i c e a d m i ­

— 145 —

r a ł i k o n t r a d m i r a ł . Am erykanie ty tu łu ją swego adm irała: k o m m o d o r e , a Turcy: k a p u d a n b a s z a . Narody mające w ielką siłę morską, mają jeszcze na­

czelnika całej siły morskiej, w i e l k i e g o , a d m i r a ł a , który jeszcze jest przełożonym admirałów. A dm irał ma prawo mieć banderę na swym statku, który się nazywa okrętem admiralskim. Jednakże tylko w po­

koju adm irał ma siedlisko na okręcie admiralskim z b a n d e rą ; podczas wojny znajduje on się na innym okrę­

cie, co naturalnie musi być dla nieprzyjaciela wielką tajem nicą, ponieważ właśnie ten statek wystawiony jest zawsze na największe niebezpieczeństwo.

Naczelnik okrętu nazywa się k a p i t a n . J e s t on nieograniczonym wladzcą załogi i wszystkich, którzy się na okręcie znajdują ; wszystko jest jego rozkazom podległe, a stawiającego mu opór może kapitan natych­

miast zastrzelić. Zdaje się to być surowem, może bar- barzyńskiem. Broń Boże! na okręcie jeden fałszywie wykonany rozkaz, jedno opóźnienie czasem małej ja ­ kiej pracy, może cały okręt zniszczyć i całą załogę przyprawić o życie. Posłuszeństwo na okręcie jest i musi być bez granic, w przeciwnym razie nie może być bezpieczeństwa.

K apitan na lądzie nie ma i nie może mieć tego praw a — a jednakże podczas wojny wobec nieprzyja­

ciela ma prawo każdy oficer, opierającego mu się pod­

władnego uśmiercić natychmiast. Owóż na morzu okręt znajduje się zawsze wobec nieprzyjaciela, ustawicznie toczy walkę ze żywiołami, w każdej chwili może nie­

przyjacielowi, falom lub wichrowi, wpaść w ręce. K ażdy zresztą wyrozumie, że na morzu nie może być tyle, aby w razie oporu można zastąpić innemi siłami, i to jeszcze właśnie w stanowczej chwili.

R anga oficerów morskich jest wyższą, aniżeli l ą ­ dowych, lubo nazwiska są te same. I tak kapitan nie znaczy tyle co komenderujący kompanią, niemieck- hauptm ann, lub francuzki capitaine, ale właściwie major

M orze.

— 146 —

z •władzą nieograniczoną. Porucznik m orski (Lieute­

na n t zur See) ma rangę kapitana.

Kapitan jest na morzu wszystkiem dla całej za­

łogi: sędzią, doradzcą, opiekunem, ojcem, ale jest też i żywym przykładem. Sztukę żeglarską znać on musi jak najdokładniej, prace na okręcie jeśli me lepiej, to przynajm niej tak samo musi umieć wykonać, jak maj­

tek najdoświadczeńszy. W razie, kiedyby w najsroż- szym wichrze drożył się majtek, którem u on każe, wnijść na raje i przyw iązać żagle, nie ma czasu ko­

menderować innego, tylko sam pracę tę uskutecznić musi. N aturalnie, że wolno mu potem m ajtka niepo­

słusznego surowo ukarać, a może i na tej samej raji powiesić. A przypadki takie mogą się zdarzyć łatwo, gdyż nie m ała to rzecz wisieć na linie wysoko w po­

wietrzu, a w iatr człowiekiem pom iata i huśta raz 50 kroków na prawo drugi raz na lewo, wysoko w górę po nad pieniące się bałw any. P otrzeba tam silnej i od zawrotu wolnej głowy, gdyż puściwszy się nieostro­

żnie, wyrzuci w iatr daleko, daleko na morze, pomiędzy pianą okryte bałw any, na pastw ę rekinowi.

Na okrętach wojennych są dwa rodzaje oficerów, tj. o f i c e r o w i e m a r y n a r k i , dowodzący wojskiem mor- s-kiem, i o f i c e r o w i e m o r s c y dowodzący m ajtkam i.

* Jficerowie m arynarki są zwykli oficerowie, znający t-hiżbę żołnierską i będący z wojskiem na okręcie w celu bronienia go i utrzym ywania na mm porządku.

W szędzie są oni na wielkich okrętach do obsługiwania arm at, i t. d. Oficerowie morscy zaś są to ludzie wy­

kształceni teoretycznie, znający służbę m orską i pracę okrętow ą, czego oficerowie m arynarki znać nie potrze­

bują. Stoją oni też o jeden stopień niżej od oficerów morskich.

Inni oficerowie są : k a d e c i m o r s c y . Kadeci m or­

scy, zwani także m i d s h i p m e n , są to młodzieńcy z odpowiedniem wykształceniem, sposobiący się do zawo­

du żeglarskiego. Ju ż od młodości przyzwyczajając się

— 147 —

do niewygód, pracy i wstrzemięźliwości, stają, się z czasem wytrzym ałym i na wszystko bohateram i, a wprawa we wszystkich zatrudnieniach odpowiednich żeglarzom na­

daje im pewności samych siebie, oraz znajomości rzeczy.

N iektórzy z nich w młodym wieku doszli do znaczenia.

I tak P arry, słynny ze swej podróży podbiegunowej, już w 14 roku życia swego dowodził łodzią kanonier- ską, a mając lat 18 odbył na własną rękę podróż podbiegunową.

N a statku kupieckim lub pocztowym pierwszym porucznikiem jest pierwszy sternik, a drugim drugi sternik. Pierw szy prowadzi książkę logową, ma żagle pod swą pieczą i wogóle ma staranie o to, aby rozka­

zy kapitana jak najściślej wykonywano. D rugi ma pod swym dozorem śpiżarnią.

W ymienieni oficerowie są rzeczywistymi oficerami rozkazującymi. N a okręcie znajdują się jeszcze tak zwani o f i c e r o w i e p o k ł a d o w i , do których należą pi­

sarz, cyrulik, kapłan, cieśle, pedel, kucharz, k w a te r­

m istrz, i wiele innych. Ich stosunek jest praw ie ten sam, co przy wojsku feldfebel, furyer, kapral, i t. d.

W edług rodzaju swego zatrudnienia mają też na r a ­ mieniu na ubiorze galowym oznakę; jest to kotwica z łańcuchem lub bez łańcucha, albo topór, albo inny jk- ki znak odpowiedni. Są oni więcej urzędnikam i, ani­

żeli oficerami. Służba okrętow a zewnętrzna, czyli ob­

sługiwanie okrętu, nic ich nie obchodzi, dla tego nie zaciągają ich ani na wartę, ani nie staw iają do żadnej służ­

by. Mogą więc też sobie spać spokojnie całą noc, a za to przez dzień cały są zatrudnieni robotą im odpo­

wiednią — i zaprawdę mają jej też podostatkiem, tak że na nudy zaiste narzekać nie potrzebują.

Wspomnieć musimy tu jeszcze o jednym, najulu- bieńszym urzędniku okrętowym. J e st nim tak zwany s t e w a r d , co znaczy ochmistrz. Jego zatrudnieniem je s t zakupywanie żywności, wydawanie prowiantu ku­

charzowi, a zarazem pod jego pieczą znajduje się g a r­

— 148 —

deroba okrętowa. Toby jeszcze w oczach m ajtków nie m iało tyle znaczenia, ale stew ard prócz tego ma na w łasną rękę handelek różnych drobnostek, ja k np. igieł, nici, tabaki, a co najgłówniejsza, potajemnie przemyca często na okręt gorzałkę i inne zakazane rzeczy, oczy­

wiście w największym sekrecie, Z tąd kiedy się m ajt­

kowie z rozmaitych okrętów zbiorą, bezw ątpiem a jeden drugiego zapyta: Jakże, masz dobrego stew arda?

Ale i kucharz ma nie małe znaczenie. J a k każdy kucharz, nie zawsze z jadłem dogodzi, to przypali, to przesoli, a czasem i nie dosoli, i każdy z m ajtków ja ­ ko znawca poczęści g a n i ; — zwykła to rzecz, jednakże wszystkie te krytyki znawców odbywają się w nie­

obecności kucharza, gdyż każdy stara się o jego przy­

jaźń i względy.

Resztą załogi są żołnierze, którzy prócz w arty, obsługi arm at, i prócz tego, że czasem muszą myć i chędożyć okręt, więcej służby okrętowej nie mają. Z a to druga część — m ajtkowie są rzeczywistym i praco­

wnikami na okręcie. Zwykle m ajtek, dumny ze sw'ych technicznych wiadomości i wrażności swego zatrudnienia, patrzy z góry na żołnierza, nazywając go szczurem l ą dowym; za to mści się żołnierz, nazywając m ajtka osmoloną jaką, jednakże i jedni i drudzy nie są na okręcie zbytecznymi. W praw dzie prędzej obyłoby się- bez żołnierzy, gdyż bardzo wiele jest okrętów , n>e m a­

jących żołnierzy, a dobrze się na nich wiedzie, i to te ż majtka najwięcej gniewa. M ajtek szczególniej musi n a to zwracać uwagę, aby ładunek na okręcie b y ł dobrze ułożony. Zależy na tem bardzo wiele. O kręt bowiem ustawicznie się kołysze i waha, dla tego ł a ­

dunek musi tak być ułożonym, aby się nie kulai. Jak m ebezpiecznem jest złe ułożenie ładunku, tego dowodzi następujące zdarzenie. Pewnego razu nowo zbudowany ok ręt stał na kotwicy w porcie Plymouth. Kapitan, który nazajutrz miał z okrętem odpłynąć, sprosił na po­

kład gości i wyprawił ucztę pożegnalną. N aturalnie

1 4 9

wesołość była ogólna i kielichy prawie ustaw i­

cznie w koło krążyły. Na tej uczcie znajdowało się bardzo wiele panów, naw et i wiele pań znakomi­

tych. W tem kiedy wesołość dochodziła punktu kul­

minacyjnego, silny podmuch w iatru przechylił na bok statek. Nicby to nie znaczyło i nikomu ani na myśl by nie przyszło myśleć nad tak drobnym wypadkiem.

Bezpośrednio jednak po owym nachyleniu się usłyszano pod pokładem straszny rumot, o k ręt coraz szybciej z a ­ czął się przechylać — już pokład stanął pionowo w górę — wszystko co się na pokładzie znajdowało nie przymocowanego spadło w morze — i przedm ioty i ludzie — i nie wyszło minuty, a okrętu już nie było śladu na pow ierzchni; ze wszystkich osób, których by­

ło bardzo wiele na okręcie, ledwie trzydzieści uszło z życiem, reszta m arnie zginęła w odmętach morskich...

I cóż było powodem tak strasznego, nagłego nieszczę­

ścia? Oto nieuw aga przy ustaw ianiu arm at. D ziała stoją zwykle pod pokładem ; paszcze dział w czasie kiedy chcą niemi strzelać, wytykają się otworami, a w czasie, kiedy działa niepotrzebne, otwory owe za- m ykają się szczelnie na zewnętrznej stronie okrętu, aby woda tędy nie w padała do statku. Owóż d ziała na nieszczęśliwym okręcie nie były, jak tego było potrze­

ba, przymocowane linami do boków. Kiedy się okręt pochylił, działa z boku przeciwnego skulnęły się na stronę pochyloną, uderzyły na arm aty tam że się znaj­

dujące, które znowu tak silnie skutkiem tego przeć za­

częły na zamknięte otwory, że drzwiczki rozpękły i woda morska pięćdziesięcioma otworami żygnęła do okrętu, który też w momencie zatonął, pociągnąwszy za sobą w nurty mnóztwo luau na pokładzie zgroma­

dzonego.

Przyczyną całego nieszczęścia było to, że zapo­

mniano arm at przymocować, przez co okręt u tra c ił równowagę, gdy się na bok przechylił. N a takie wy­

padki załoga ustawicznie baczyć powiną, gdyż na okrę­

1 5 0

cie znajduje się mnóztwo przedm iotów, których śru b a­

m i przymocować nie można, a które w nieszczęśliwym razie mógłby nadwerężyć równowagę okrętu, zwłaszcza podczas silnego wichru.

Majtkowie dzielą się na d o ś w i a d c z o n y c h (be­

fahrene) p ó ł do ś wi a d c z o n y c h (halbbefahrene) i na n o w i c y u s z ó w (junge). Pierw si znają swą powinność dokładnie, drudzy nie koniecznie, a przynajmniej jeszcze nie tyle, aby się można na nich spuścić, a ostatni są zwykle nowo zaciężni, którzy dopiero poczynają się uczyć, i których tylko pod dozorem używają do niższych, m ało znaczących posług. Prócz tego znajdują się je­

szcze na statku c h ł o p c y o k r ę t o w i , zwykle w służbie oficerów wyższych, używani do posług osobistych. N ie trzeba jednakże sądzić, aby owi chłopcy zawsze byli chłopcami, gdyż można chłopców takich z dobrze pod- rośm ętym wąsem natrafić.

C ała załoga dzieli się na w a r t y albo k w a t e r y . N a okręcie musi panować porządek jak w zeg ark u ; każdy musi wiedzieć kiedy i gdzie ma na zawołanie stanąć, bez poprzedniego mu powiedzenia. Dla tego załoga dzieli się na pewne oddziały, (kw atery lub w ar­

ty), które mają na okręcie wyznaczone miejsce, prze­

strzeń, na której czynności swe odbywać mają. K ażdy taki oddział stoi pod komendą oficera. Zwykle tylko jedna taka w arta jest na pokładzie i odpraw ia służbę, podczas gdy reszta załogi inną ma pracę. Zmienianie w arty następuje co 4 godziny.

Istnieje jeszcze pewien podział pomiędzy m ajtkam i.

Są to o d d z i a ł y m i s o we, (baeksm aatschaft). M ają one nazwę od m i s y (baek), na której pewna ilość majtków (baeksgaste) odbiera wspólną żywność. W szy­

scy należący do jednej misy kam raci zawięzują pomię­

dzy sobą niejako braterstw o. Ze względu na to, że zawsze, razem do jednej staw ają misy, także i do je­

dnej i tej samej pracy oficerowie ich komenderują.

Przypatrzm y się życiu załogi na okręcie.

1 5 1

„Czy okręt stoi spokojnie na kotwicy w porcie, czy znajduje się na pełnym oceanie, służba odbywa się na nim dniem i nocą; każda w arta składa się za­

wsze z jednego porucznika, dwóch kadetów, sternika, botsmana, konstablera z pomocnikiem, kw aterm istrza, tudzież z potrzebnej ilości majtków, jako też ze sier­

żanta, kaprala i oddziału wojska, jeśli to jest okręt wojenny. Rzemieślnicy, kucharze, lekarze, pisarze, ma­

jący dozór nad żywnością i wiele innych są od wszel­

kich obowiązków służbowych wolni; tylko gdy n astąp i komenda: n a s w o j e m i e j s c a ! i oni muszą udać się na swe stanowiska.

Oficerowie muszą być na warcie 24 godziny, sze­

regowcy zmieniają się co 4 godziny; ponieważ do każ­

dego posterunku są dwie lub trzy osoby, dla tego wy­

padnie na każdego 8 lub 12 godzin warty. Dopóki okręt stoi w pobliżu lądu, musi w arta każdą osobę, chcącą okręt odwiedzić, zameldować służbowemu ofice­

rowi ; na pełnem morzu raportuje się wszystko co ty l­

ko się w dali dzieje. Ku tem u celowi są ustawieni w y g l ą d a c z e (Ausgucker) na bocianiem gnieździe źok- masztu, oraz na przedzie i tyle okrętu. To jeden za­

woła : W rzenie w prostej liniji! jeśli ujrzał przed sobą pieniące się bałwany tak, żeby okręt m usiał na nie wpłynąć, gdyby posuw ał się dalej w tym samym kie­

ru n k u ; i natychm iast kierunek się zmienia, gdyż za­

pewne są tam s k a ły ; to znów inny zaw oła: Flaga zw inięta na północy! a natychm iast kadet z daleko- widzem pnie się na bocianie gniazdo, aby zobaczyć co tam takiego zaszło.

W stawanie i udawanie się na spoczynek załogi stosuje się do pory roku, zatem raz wcześniej, raz pó­

źniej. Skoro słońce zajdzie, zw ijają się flagi, szalupy wciągają się na boki okrętu, najwyższe reje masztów spuszcza się na dół. Jeśli znajduje się tam okręt ad­

m iralski, natenczas strz a ł arm atni sygnalizuje tę chwilę, na innych okrętach szyldwach przy sterze daje znak

— 152 —

•wystrzałem z muszkietu. Potem rozlega się grzm ot bębnów, a czasem nawet odzywają się i krzyczące p i­

szczałki : żeglarz bowiem lubi hałaśliw ą muzykę. Sko­

ro przegląd załogi na tylnej części nastąpił i skoro podział w art zrewidowano, natenczas, z wyjątkiem k o ­ menderowanej do służby warty, wszystko oddaje się wesołości, albo znane piosnki śpiewając, albo jak roz­

puszczone dzieci, bawiąc się w gry, albo wyprawiając dziwaczne tańce, albo też odgrywając komiczne teatra, wszystko wśród wielkiego śmiechu, przyczem i sztur- chańców i klapsów przyjacielskich nie braknie. Skoro jednak warta wieczorna się zaciągnie i bębny powtórnie słyszeć się dadzą, natenczas i gra i taniec natychm iast się kończą. Załoga zabiera swe m aty (pościel), przy- więzuje je do haków u belek w sypialniach, (znajdują­

cych się pomiędzy m achiną parową a galionem, czyli na przedniej części okrętu), na owę huśtaw kę rozpo­

ściera m aterac i kładzie się w nią, przykrywając się kołdrą. Zdarza się prawda niejednemu, do owych napowietrznych łóżek jeszcze nie przyzwyczajonemu, że jak prędko z jednej strony wnijdzie, tak jeszcze p r ę ­ dzej z drugiej strony się wykulnie. N astępuje n a tu ra l­

nie głośny śmiech, który jednakże na rozkaz oficerów

nie głośny śmiech, który jednakże na rozkaz oficerów

Powiązane dokumenty