• Nie Znaleziono Wyników

Z wyjątkiem najzimniejszych punktów ziemi nie ma miejsca, któreby przez jakie istoty nie było za­

mieszkane. Jeśli powiadamy: z wyjątkiem zimnych pun­

któw, to mówimy tylko o powierzchni. Ocean bowiem i na samym wierzchołku biegunów ma reprezentantów organizmu, tak z istot zwierzęcych, jak z istot roślin­

nych. Całe morze roi się i wije zwierzętami najroz­

maitszego wzrostu i kształtu — wszędzie pełno roślin i pnących się i tworzących całe podwodne lasy.

Zimmermann mówiąc o życiu podmorskim, tak się wyraża:

„M orze, — jak już wiadomo — ma swoje góry i doliny, zapełnione naniesionem rumowiskiem i gruzem, resztkam i z okrętów rozbitych, trupam i ludzi, zwierząt

47

i roślin. Tam leży, pociągnięta wapnem i mułem, zielono migająca arm ata, a droga szkatuła ze złotem i klejnotam i obok pustych konch m uszlow ych; tam m ur- szeje czaszka kapitana morskiego obok pogniecionego pancerza ż ó łw ia ; tam rdzewieje harpuna obok zęba morskiego konia; tam uwijają się pomiędzy pakami in ­ dyjskich jedwabnych m ateryi rozliczne fam ilije rybek, kiedy po nad niemi płyną prądy morskie, a z nimi biliony drobnych galaretowych żyjątek, olbrzym ich w ie­

lorybów i żarłocznych rekinów, przed którym i uciekają zbite gromady przerażonych śledzi. Tutaj rozbija się morze o ponuro wyglądające skały, tam wlecze się ni­

by z dąsem po obszernych świecących się pustyniach piaskowych, ówdzie okrąża w głębi lasy, albo po cichu przem yka się po nad rozpadlinami na milę głębokich przepaści.

Morze jest nigdy nie dającym się zapełnić grobem życia, gdzie kruszeją miliony milionów ciał zwierzęcych, których resztki układają się w ław ice częstokroć na milę d łu g ie ; jedna uncya piasku z M orza A dryatyckie- go zawiera tysiąc Rożków Ammona, a z morza przy Antyllach 3 1/ 2 miliona ciał wymoczków. Dno całego oceanu Atlantyckiego jest pokryte m iękką, lipką masą składającej się z 9/ 10 m ałych zwierzątek, których 10 0 może pływać wygodnie w jednej kropli wody. N aw et grunt ta k zwanej równiny telegraficznej na 10,000 stóp głębokiej (pomiędzy Irlandyą a N ow ą Fundlandyą) jest na^ kilka stóp pokryty częścią żywymi zwierzątkami, które tylko mikroskop może rozróżnić, częścią koncha­

mi wapiennemi lub kamyszkowatemi, które prądy mor­

skie tutaj nagrom adziły.

Ale morze jest i widownią najdzikszych bitew , oj­

czyzną najżarłoczniejszych zwierząt drapieżnych. W mo­

rzu istnieje byt bez pokoju i przyjaźni, życie jest ustawicz- nem ściganiem i uciekaniem, chwytaniem i pożeraniem . Nieskończona nienawiść panuje we wodach, gdyż tylko ustawiczne zniszczenie podtrzym uje nieskończone życie

48

św iata morskiego. Tam dziennie wychodzą na łu p lwy, tygrysy i wilki głębin, krokodyle i olbrzym ie wężt morza, i m ordują całe plem iona; tam polipy i meduzy zastaw iają sieci swe łowcze na ig rające nieo stro żn e zw ierzątka kółkow e; tam wieloryb na jedno k łap n ie n e paszczy pożera biliony żegaw nic; tam uderzają lekko- pióre orły i mewy na chwytającą powietrze strw olotkę z pstrem i motylkowatemi płetw am i; tam miecznik i nie­

dźwiedzie uganiają się za słoniam i i rynocerosem oce­

anu ; tam rozm aite pasorzyty czyhają, aby się wświdro- w ać w skórę swobodnie pływającego tuńczyka. W szy­

stko ściga i m orduje: tam wszakże nie słychać żadne­

go ryku walki, żadnego krzyku boleści, żadnego okrzy­

ku zwycięztwa. Bitwy staczają się w tajemniczej ci­

chości, którą przerywają tylko pluskanie rozbijanych bałwanów, lub drgające podskoki śm iertelnie ranionego.“

J e s t to rzeczywiście straszny obraz i zgroza przej­

m uje, niszcząc urok, jak i morze na każdego wywiera.

Zaiste, piękne jest morze, cudowny widok, ale na po- wierzchni; głębie zaś są przerażające, okropne.

Z mieszkańców krain podmorskich zasługują na uwagę w pierwszej linii wymoczki. J e s t to plemię najmniejsze, częstokroć tylko mikroskopiczne, a jedakże chociaż nie dla wielkości, to dla swej ilości głów ną o dgrywające rolę w całym układzie powierzchni ziemi i tak dna morskiego, jak i wody m orskiej. W morzu je s t ich tak pełno, że często zajmują obszary kilku mil kwadratowych przy znacznej głębokości. I to me ty l­

ko w okolicach ciepłych, ale i tam, gdzie powierzchnia wody morskiej ścięta lodem na setki stóp grubości.

Owe wymoczki farbują swą ilością morze nad w ybrze­

żam i P eru czekoladowo, a u przylądka Pilares zajmują przestrzeń 5 % mili długą i l 1/^ szeroką. W ieloryb, ów olbrzym nie tylko pomiędzy zwierzętam i m orskim i, ale nawet pomiędzy zwierzętam i całej kuli ziem skiej, na jeden raz pożera biliony wymoczków, które są jego właściwym pokarmem. Wymoczki swym pancerzem

49

zasypały doliny i utw orzyły naw et góry, bo cóż s% np.

góry kredowe, jak jedynie niezliczoną ilością nagroma­

dzonych konch i pancerzy! Zimm erm ann zestawiając pojedyncze data, powiada, że chcąc się przekonać, ile wymoczki przyczyniają się do u k ład u świata, musimy isc na równiny stałego lądu, gdzie p rzedtem pirw otne morze fale swe toczyło, a które to równiny powstały ze skam ieniałych skorup i konch ta k zw ierzątek jak i roślin morskich. W T ourraine znajduje się 9 mil kw a­

dratowych m arglu ze skorupek muszlowych; P aryż

i

wiele innych m iast zbudowanych jest na wapnie, k tó ­ rego cal kw adratow y zawiera 5 8 ,0 0 0 wymoczków; k re ­ da wyspy W ight zawiera dziesiątą, Szampanii szóstą, M eadorska połowę resztek takich zw ierzątek; cal ku- biczny niejednej kredy zaw iera do miliona wymoczków.

Część Berlina również zbudowana jest na wymoczkach.

J a k morskie zwierzęta, mianowicie niższego rzędu odznaczają się niesłychaną płodnością. W ogóle zwie­

rzę ta wodne są płodniejsze, aniżeli lądowe. Ryby sk ła ­ dają rocznie wiele tysięcy jajek. P a ra karpi naprzy- kład już w trzecim roku rozm nożyłaby się na kilka ty- sięcy bilionów — liczba, którą łatw o wymówić, ale k tó ­ rej niepodobna nawet pojąć. Tak więc jedna para karpi zdołałaby w kilku latach całe zarybić morze, gdyby co innego tem u nie stanęło na przeszkodzie. Że w mo­

rzu wszystkie zw ierzęta są żarłoczne i jedne drugie pożerają, gdzie ustawicznie toczą się walki o życie, rozm nożenie takie jest niepodobnem. J e st to m ądre urządzenie Stwórcy, gdyż przez to utrzym uje się ró­

wnowaga wszystkich zw ierząt; nie ma ani za wiele jednego gatunku, ani za mało. Lubo zw ierzęta ścigają i m ordują się wzajemnie, jednakże nigdy nie zdołają wygubić jakiego gatunku. Ten przywilej niszczenia, n ieraz całkiem nierozumny, m a tylko serce człowieka!

Gdybyśmy chcieli wymieniać zw ierzęta istniejące w morzu, musielibyśmy napisać osobną księgę, k tó rą- byśmy samymi tylko imionami zapełnili, tyle ich tam

M orze. 4*

50

tego się znajduje. Ju ż samych wymoczków tyle żyje tam rodzajów, że opis ich byłby bardzo długi. Dalej miękczaki, muszle, z których jedne zadziwiają przepy- sznemi kolorami, inne są drogocenne, jak perłow a ma­

cica, zawierająca w sobie perły. Pozwolimy sobie te ­ raz krótką wzmiankę o niektórych żyjących tam tw o­

rach zupełnie różnych od naszych.

Zadziwiają przedewszystkiem podróżnego jaskółki morskie. Nie są to jednakże ptaszki, tylko rybki, m a­

jące płetwy boczne bardzo przedłużone i tak urządzo­

ne, że się w powietrzu mogą czas niejaki utrzym ać, ale to tylko tak długo, dopóki owe skrzydełka im nie oschną — wtedy padają napowrót w morze. Rybka taka nie może powietrzem nadmorskiem oddychać, dla tego dla mej to samo jest wychylić się po nad wodę, co człowiekowi skryć się pod wodę. Zatem nie trudno odgadnąć, że rybki te nie wyskakują zawsze nad wo­

dę dla uciechy, ale poczęści z potrzeby, uciekając przed goniącymi e drapieżnem i rybam i. Częstokroć uda im się omylić prześladowcę wodnego, ale z drugiej strony dostają się w szpony ptactwa czyhającego na tak ł a t ­ wą zdobycz, a nawet nieraz całe ich masy padają na pokład okrętu, gdzie się stają zdobyczą ucieszonej za­

łogi.

Ale otóż straszna długa ryba, z paszczą nabitą kłam i, szybkością strzały zbliża się do okrętu. To r e k i n , ów postrach majtków. Niczem lew, niczóm ty ­ grys w porównaniu do rekina —- lew, tygrys, to jesz­

cze są zwierzęta szlachetne, ale rekin, czyli h aja, to potwór nad potworami. Czasem tygodniami krąży ko­

ło statku, aby nieostrożnego m ajtka pochwycić. Bia­

da, kto wpadnie we wodę — ten już zapewne zniknie w paszczy potworu! Straszny grób dla człowieka. I to jeszcze śmierć dla takiego człowieka jest tern okro­

pniejsza, że rekin łupu nie zabija, ale żywcem połyka i dopiero w brzuchu pozwala mu się zadusić. Dwaj bracia, służący na statk u holenderskim jako m ajtkowie,

s ta li raz na pokładzie tuż przy poręczy. Nagle okręt się pochylił, a starszy z braci straciwszy równowagę, s p a d ł we wodę. N aturalnie, rekin czatujący na podo­

bny wypadek, sta w ił się jak zawołany i połknął nie­

szczęśliwego. M łodszy brat bez długiego nam ysłu do- skoczył do arm aty, w ystrzelił i ta k szczęśliwie tra fił potwora, że ten w kilku sekundach już pływ ał nieżywy na powierzchni. Ja k tylko się dało najszybciej rozpłatano brzuch rekinowi i w istocie wydobyto jeszcze żywego m ajtka. Ów m ajtek później objeżdżał po świecie i po­

kazyw ał wypchaną skórę owego rekina.

Zawsze prawie w żołądku rekina znajdują ciała ludzkie, ztąd też dostał on nazwisko ludożercy.

Ponieważ majtkowie nigdy nie są bezpiecznymi przed kłam i tych potworów, ztąd też ile razy zdarzy się o- kazyja, urządzają na niego polowanie. Skoro tylko spostrzegą rekina — ja k się samo przez się rozumió, gdy do tego mają czas i okazyją, natychm iast kucharz okrętow y wychodzi na pokład z kawałem m ięsa, który zahacza na hak strasznie ostro szlifowany. H ak ten przymocowany jest do łańcucha, a ten wreszcie do li­

ny. W ędę owę zarzucają z wielkim hałasem , aby obu­

dzić uwagę potworu, który też niebawem zdobycz spo­

strzega, a cofnąwszy się cokolwiek w ty ł dla lepszego zapędu, lotem błyskawicy ponętę pochwycił i połknął.

T eraz majtkowie silnem szarpnięciem wbijają hak rek i­

nowi w gardło. Uczuwszy się rannym , zaczyna się szarpać, wyskakiwać w górę, a wreszcie ja k w artałka w kółko krążyć, przez co ran i się tern bardziej. Na końcu w skutek upływu krw i zaczyna słabnąć, a wtedy też zaczynają go pomału windować ku okrętowi. J e ­ szcze się rwie, jeszcze uderzaniem ogona swego zamie­

nia burze w koło siebie w górę piany, ale nakoniec wydobyty leży na pokładzie. Jeszcze zdradliwie zbli­

żyć się do niego, gdyż jedno m ałe uderzenie ogonem śm ierć człowiekowi zadaje. Cieśla okrętowy z ostrym toporem czeka sposobności, aby jednym zamachem prze­

4*

52

ciąć muszkuły ogonowe, a wtedy już nie ma niebezpie­

czeństwa. Przy łbie mniej jest niebezpieczeństwa, po­

nieważ pomiędzy kły wpuszczono mu kaw ał grubej liny okrętowej, którą ściął zębami i trzym a silnie, jakoby n a niej całą swą chciał wywrzeć zemstę. Skoro tyl­

ko ogon odcięty, natychmiast następuje okrzyk tryumfu,, albowiem zwycięztwo na nieprzyjacielu zostało doko- nanem.

Ale zobaczmy do innych zwierząt. Tam w od­

dali w ytyka się z m orza coś nakształt ogromnego ża­

gla — to płetwa djabła morskiego. Dziwny i niezgra­

bnie zbudowany na oko, ten potwór, jest jednakże b ar­

dzo zgrabny we wodzie, pływ a doskonale i w jednej chwili jak błyskawica przebiega przestrzenie.

Na tem nie koniec. Znajdujemy w m orzu ryby, które są tylko głową, a reszty braknie, — a przynaj­

mniej tak wyglądają jak głowa do koła obwiedziona grzebieniem pletwowym. M łotek jest rybą okrągłą jak węgorz, ale zam iast głowy ma poprzeczny młotek, ztąd jego nazwa. Inne mają na przodzie na kilka łokci wystający prosty ząb, inne p iłę, inne w yglądają jak długa taśma.

Zw ierząt ssących znajduje się mnóztwo różnych gatunków. Jedne są zupełnie podobne do ryb, jak wieloryby i delfiny, inne do połowy ciała od głow y są podobne zwierzętom lądowym, a przednie i tylne nogi mają zamienione w płetwy, jak np. psy morskie, cielę­

ta m orskie, morsy i inne. N iektóre z nich mają z tw a­

rzy niejakie podobieństwo do człowieka. Jak że więc przed setkami laty, kiedy jeszcze morze uważano za.

mieszkanie tajemne, gdzie tylko jeszcze półbogi i du­

chy m iały tam swe siedliska, — jakże więc musieli się zabobonni żeglarze zdziwić, gdy naraz po stronach o- krętu wynurzyły się z powierzchni morza łagodne tw a­

rze, które niebieskiem, miłem swem okiem, popatrzy­

wszy chwilę na żeglarzy, hulknęły zaraz pod wodę!:

Tej przyczynie mamy do zawdzięczenia bajki o

syre— S S

-oacb. M iały to być dziewice m orskie, pół panny i p ó ł ryby. Z owych syren, to je s t pół panien i pół ryb, mamy dzisiaj kuferki i tran. T a k to do­

świadczenie i z niem cywilizacyja pozbawiła pięknego ubarw ienia czasów mitycznych.

Zwróćmy się do św iata roślinnego. I tu znajdu­

jemy rośliny mikroskopiczne, które naw et niektórym ozęścią morza nadały nazwiska. W praw dzie pod wodą m orską rośnie tylko jedyny jeden rodzaj roślin, które nazywamy tangi czyli wodorosty, ale owe tangi dzielą się na tyle gatunków i podgatunków, tak rozmaicie są kolorowane, że zdaje nam się coraz nowsze upatryw ać indyw idua roślinne. Znajdujemy tam oprócz m ikros- kopicznych, do liszaju lub pleśni, aż do olbrzymów na 1 5 0 0 stóp długości, a zatem ogromem przechodzących naw et drzewa mammutowe Kalifornii, a nasze dęby do nich są drobnemi krzaczkami porzeczek. Zwykle wo­

d orosty, przyczepione do sk a ł albo gru n tu morskiego, kołysaniem się morza oderwane, spływają na powierz­

chnią, a potem porwane prądam i, dostają się na zu­

pełnie inne morza. Są niektóre miejsca, gdzie prądy straszną ilość tych wodorostów nagromadzą. T ak np.

pomiędzy wyspami Azorskiemi a Antyllami znajduje się tak a łą k a sześć razy większa, aniżeli Niemcy, tak że Kolumb potrzebow ał 14 dni, aby j ą przebyć. N a M o­

rzu Niemieck.em również pokazują się takie roślinne wyspy, czasem 3 — 4 mil obszerne. Na morzu połu- dniowem lodowatem znajduje się wyspa Kerguelen, któ­

rą otacza pierścień zbitych w masę na powierzchni wody owych tangów, dla których wyspa stała się dla okrętów nieprzystępną.

Ja k na lądzie ta k i w morzu rośliny stosują się do klim atu; nie wszędzie rośnie jeden i ten sam g a tu ­ nek. Jednakże nie ma miejsca w morzu, jeśli nie jest głębsze nad 3 0 0 0 stóp, aby się tam nie znajdowały wodorosty. W e wszystkich morzach mają one te same znamiona, to je s t: są galaretow ate, powleczone podobną

54

do skóry powłoką. N iektóre z nich wydaja tylko d ł u ­ gie ramiona, nieregularnie ugrupowane, inne rzeczywiste liście. Z różnych gatunków wspomnimy tylko o g r o - n o ś c i e , którego ojczyzną morze A ltlantyckie pomiędzy Azorami i Antylami. Morszczyzna odznacza się naj1- przód nadzwyczajną swą długością, jako też tern, że przy żeberkach liściowych ma pęcherzyki napełnione powietrzem, co jej u łatw ia pływ anie; znajduje się przy wybrzeżach europejskich. Blaszecznia, czyli wodorost cukrow y, jest ledwo na sążeń długi, bardzo cienki; z niego wyrabiają mannę. W koło Islandyji rośnie płu- cnica czyli mech islandzki; wygląda czerwonawo i uży­

wa się jako lekarstw a na piersi.

W morzu Lodowatem Północnem rośnie wodorost olbrzymi z gałęziam i długim i 4 0 stóp, a z liściami 8mio- stopowemi; kolor jego rozm aity, to karmazynowy, to fio­

letowy. Lasonia przy wyspach Falklandzkich wyrasta, niby jab ło ń nad powierzchnią, ale gałęzie swe wpuszcza we wodę. Inne gatunki wodorostów dorastają do po- wiórzchni i puszczają odnogi, które się rozkładają na- powierzchni.

Samo dno morza porosłe już zupełnie roślinami jak najrozmaitszemi co do kształtu i koloru. Trudno byłoby się kusić, żeby opisywać wspaniałość podmorskich łąk , gajów i gaików. Najsilniejsza fantazya nie potrafi, sobie stworzyć tego, co tam sama natura wydaje.

„Podm orskie rośliny zpomarańczowem liściem, słup­

kowe, poprzebijane gąbki morskie, rurkow ate, wachla- rzowato rozpostarte wodorosty z ich czerwono zafarbo- wanemi pęcherzykami, pełnym i poruszalnem i żyłkam i i inne, tworzą owe podmorskie zarośla, plątając się i przerastając się wzajemnie, tu tworząc altany i ganki, tu w ikłając się w niedającą się rozpleść gęstw inę, a przytem lśniąc najrozmaitszemi kolorami, które zm ie­

niają się po każdym uderzeniu fali. A w owej czaro­

dziejskiej grze kolorów pom ykają różnokolorowe m u ­ szle i lśniące ry b k i; zwolna czołgają się po łodygach.

55

żerujące ślimaki, drzewa nagryzają potężne szarowłose morsy i niemi żywi się olbrzymi du pong, owa syrena w bajce, niezgrabny manali, w ędrujący rekin, gęstowło- sy pies morski i ociężały żółw’. Patrz! jak olbrzymie krowy morskie odganiają się wzajemnie od najlepszych pastwisk, jak pies m orski musi uciekać, kiedy się mors (koń morski) zbliża, jak silnie dupong rwie gałęzie, aż przyległe do nich ślimaki ze stukiem upadają! W łaś­

nie pasą się trzody spokojnie w ciemnym chłodzie dna morskiego, gdy wtem zbliża się cichaczem głodny re ­ kin; jego szklane oczy świecą blaskiem żółtawym i upatrują zdobyczy. W net spostrzega go pies morski i kryje się w najgęściejsze zarośla lasu porostów. W momencie scena się zmienia. Muszla zamyka konchę i rzuca się w głębią, żółw’ kurczy się pod skorupą i spuszcza się na dno, igrające rybki nikną pomiędzy gałęziam i, raki kryją się pod korzenie, a młody mors zwraca się frontem, aby swe kły zwrócić ku niebez­

piecznemu nieprzyjacielowi. Rekin stara się zaczepić go na bezbronnym boku. W alka się rozpoczyna; prze­

nosi się ona wreszcie aż do lasu wodorostowego, gdzie zapaśnicy tu i owdzie zaplątają się płetw am i; wreszcie zgrabniejszem u rekinowi udaje się morsowi bok roz­

płatać, poczem tenże w strachu śmiertelnym ucieka do lasu, tam się zapląta, a zwycięzca go pożera.“

Godnemi uwagi są k o r a l e . Korale, u nas do ozdoby służące, są okryw ą zwierząt, należących do ro­

dzaju p o lip ó w . Są to zwierzęta galaretowe, które niczem więcej nie są, jak pyskiem i kiszką. Około pyska mają mnóztwo ramion, któremi zdobycz chwy­

tają. Prócz tego na każdym takim ram ieniu ma polip wypukłość, z której wyrasta inne ram ię z haczykiem.

Polipy albo są stale przywiązane do miejsca, to jest podstaw ą swoją są przyrosłe do dna morskiego, albo też bujają wolno, a w takim razie zowią się meduzami albo żegawkami, z grecka akalefami. Są to zwierzęta, które się przyczyniają do świecenia morza. Korale

5

«

s ta łe są powleczone wapienną skorupą i tw orzą całe drzewa. Pierw otny zwierz w ydał ze siebie mnóztwo nowych żyjątek, które znowu wydały inne — i tak dalej długie, długie lata. W ydanie nowego zwierzęcia jest podobne do rozradzania się drzewa. N a współ*

nym pniu ukazuje się pączek, który pęka i z tego wy­

ra sta gałązka z ukrytym polipem. Przez to że um ie­

rają stare, a nowe wyrastają, i to zawsze na jedoym i tym samym pniu ze wszystkich stron, przeto pień ów grubieje i rośnie. Polipy wogóle, a w szczególno­

ści korale, są zupełnie co do k ształtu drzewa rozm aitej wielkości. Korale rosną coraz wyżej i coraz szerzej, a ż wreszcie dorastają powierzchni, przerastają ją i tw o ­ rzą dla okrętów bardzo niebezpieczne rafy. Kafa więc jest to sk ała koralowa, albo nad albo pod powierzchnią m orza; jest ona tak mocna, że okręt, gdy o nię ude­

rzy, rozbija się niechybnie.

Jak porosty, tak i korale, których jest wiele gatun­

ków, tw orzą całe lasy podmorskie. Korale bowiem rozm nażają się bardzo ł a tw o ; nie tylko, że wydają ze siebie pączki, i przez to samo się mnożą, ale każdy bu­

rzą, falami, uderzeniem morskiego potworu odłam any pączek lub g ałąź natychm iast staje się patryarchą no­

wego pokolenia. Z tąd korale po całem morzu tropicz- nem są pospolite. Takie lasy korali są dzisiaj podsta­

wą wielu wysp. K oral urósszy nad powierzchnią mo­

rz a , umiera, ponieważ bez wody żyć nie może. N a takiej rafie osiada najprzód pleśń, która kruszy wa­

pienną skorupę. Do tego prądy morskie sprowadzają porosty, które upychane falami na rafę zatrzym ują się, rozsypują w słońcu, m ięszają ze skruszoną sk ałą i w kilka może wieków pokrywają się zielonością. Są wy­

spy koralowe pierścieniowate, z jeziorem, morską wodą

spy koralowe pierścieniowate, z jeziorem, morską wodą

Powiązane dokumenty