• Nie Znaleziono Wyników

Jeżeli staniem y nad wodą i podniesiony kamyczek rzucimy na jej wygładzoną powierzchnią, natenczas o- koło tego miejsca, gdzie kamyczek upadł, ukaże się kółko, które coraz się będzie rozszerzało; po nim dru­

gie, trzecie — dziesiąte, aż wreszcie cała woda w znacznej naokoło przestrzeni zacznie m ałe tworzyć w a­

ły , coraz słabsze, aż w końcu zupełnie się znowu uspo- koji. Każde poruszenie wody wywołuje takie falowanie, f albowiem gdy powierzchnia wody na bok lub w kółko zadrgnie, utworzy m ałą górę, a za sobą dolinę; góra że cięższa, upada i wypycha wodę, która się znowu wznosi i na ten sam sposób nowy wał przed sobą wy­

wołuje — za pierwszym wałem ukazuje się zaräz d ru ­ gi, albowiem woda chce w ydrążoną kotlinę zalać, i za­

— 93 —

leje ją, też, ale po za sobą zostawi kotlinę, którą znów nowy w ał pragnie zalać, — i ta k dalej, coraz słabiej, aż w końcu ruch ten zupełnie ustanie.

Falowanie morza jest li tylko skutkiem przyczyn zewnętrznych, a mianowicie wiatru. Je st to zupełnie to samo zjawisko, jakie zauważyć możemy przy rzuce­

niu kam ienia na głębinę. W iatr jednakże nie może fo remnego koła fali utworzyć, ponieważ nigdy nie ude­

rza powierzchni wody pionowo z góry na dół, ale pod bardzo ostrym kątem i w linii więcej lub mniej d łu ­ giej. Pierwsze jego uderzenia marszczą tylko pow ierz­

chnią morza na każdym punkcie, gdzie w iatr dotknął wody, ale pod ustawicznemi uderzeniami fale coraz wzra­

stają, aż dojdą do owej przerażającej wysokości, aż ryk, szum fal, które teraz już nazywają się bałw anam i, przegłuszają grzm ot piorunów.

Zwykle czytamy o bałwanach wysokości wieży, lub innego jakiego przedm iotu. J e st to przesada, albo też wyskok przerażonej fantazyi. Strach ma wielkie oczy — i tu bałw any zdają się podróżnym o wiele wyższe, aniżeli są w rzeczywistości. Podczas zwykłego w iatru wznoszą się bałw any do 6 stóp, podczas burzy do 30 stóp. K apitan W ilkes spostrzegł na morzu bie- gunowem fale 32 stopy wysokie. Praw da, że jeśli do- rachujem y do tego kotlinę, która się znajduje pomiędzy bałw anam i, natenczas w takim razie będą one docho­

dziły do 43 wysokości.

Jakim sposobem może w iatr tak wysoko podnieść bałw any? Początkowo woda tylko się marszczy, ale coraz większe w yrastają fale, coraz wyżej wznoszą się bałw any, a tymczasem sam w iatr się bynajmniej nie zwiększył. F ranklin dał na to następujące wyjaśnienie.

Jeżeli palcem naciśniemy wiszący dzwon, ważący do 50 centnarów, wtenczas ten dzwon za pierwszym razem wcale się nie poruszy, za drugim drgnie, za trzecim jednak, dziesiątym — setnym tak się rozrusza, że trzebaby znacznej siły, aby go w owym ruchu po­

— 94 —

wstrzymać. Odwrotniefzaś, jeśli tak rozmachany dzwon zaczniemy palcem powstrzymywać na ten sam sposób jak pierwej, dzwon się znowu z czasem ustatkuje. Z a­

tem nie chodzi tu tyle o siłę. ile o pracę ustawiczną.

D la tego też fale morskie, z początku słabe, ule­

g ając ustawicznemu działaniu wiatru, w yrastają do 30 stóp i 'wyżej. Skoro zaś w iatr ustanie, morze jednakże nie tak prędko się ustatkuje, ponieważ potrzebaby o- sobnej siły, aby w strzym ać rozm achane bałwany. Z tąd też nieraz się zdarza, że wały przy najspokojniejszem powietrzu ustawicznie biją.

Jednakże jest i druga przyczyna falowania morza podczas spokoju w atm osferze. W iatr bowiem idzie tylko prądam i, pasami, a morze, jako jedna przestrzeń, poruszone w jednem miejscu, udziela ruchu powierzchni naw et w dalekie strony, gdzie nikt w iatru nie słyszy.

N aw et bałw any w ty ł biją. W iatr, uderzając we wodę, tworzy zawsze w tern miejscu, gdzie dotknie pow ierz­

chni, koło koncentryczne. Jeżeli, w iatr wieje po nad a wyśokiemi górami, natenczas, że uderza we wodę pod bardzo ostrym kątem , przeto bałw any biją do brzegów,

podczas gdy w iatr daleko od lądu prze na powierzchni ■ m orza zupełnie w inną stronę.

Bałwany morskie, skutkiem owych kół koncentry­

cznych, nie tw orzą nigdy wodnego, długiego wału, ale krótkie, poszarpane i pouryw ane kawały, które właśnie dla tego są bardzo niebezpiecznemi. K rzyżują się one i rozcinają, zbliżają się jeden do drugiego i rozbijają, [

gonią się nawzajem i naraz wraca się z nich jeden tu albo tam ; natenczas oba bałw any sobie przeciwne łą - 1

czą się na moment w jednę wysoką górę wody, e z ę - . ; stokroć podwójnej wysokości, a potem się rozłączają i i każdy idzie swoją drogą.

To krzyżowanie i łam anie się fal jest przyczyną strasznego ryku, oraz powodem wydzielania piany, k tó - * rą każdy bałw an jest na grzbiecie pokryty; żeglarze nazywają owe pęki piany owieczkami.

— 95 —

O wiele głąbiej sięgają jednakże bałwany w głąb’

morza, aniżeli na powierzchni. Im woda ma rozle- glejszą przestrzeń, tern bałw any większe i tem głębiej do dna wzrusza się morze. Mimo to nurkowie wschodnio- indyjscy i podczas najgwałtowniejszej burzy spuszczają się na dno m orskie, zaręczając, że w głębokości 1 0 0

stóp już nie czuć falowania. Jednakże badania w yka­

zały, że falowanie powierzchni wzrusza wodę o wiele głębiej. W roku 1816 zatonęła szalupa w m orzu;

później chciano ją wydobyć, dla tego w dzwonie dla nurków spuszczono się na dno, celem zbadania miej­

scowości. N azajutrz miano robotę te prowadzić dalej, ale nadarem no — w nocy był wielki w icher i fale ta k dno morskie wzburzyły, że już w głębokości 48 stóp niczego z dzwonu dojrzeć nie było można. Fale więc wzruszyły g ru n t morski i zmąciły wodę.

Że fale głębiej idą, na to jest pełno dowodów i to nie dowodów zebranych w głębi morza, ale na jego powierzchni. F ala bowiem, idąc naprzód, zatrzym uje się przed mieliznami. To dowodzi, że się spodem za­

piera, wody spodnie stawąją, tylne zaś naciskając, wznoszą wodę na powierzchni w górę. Zdarza się, że na ukrytych skałach albo mieliznach, wody wznoszą się do niesłychanej wysokości i tworzą bardzo wysokie ściany, które zbijając się coraz wyżej, wreszcie z ry­

kiem i grzmotem opadają. W odnodze Biskajskiej są dwie skały zwane A rtha, pod wodą podczas odpływu na 28 stóp się znajdujące; nadciągające wały 5 lub 6

stóp wysokie w yrastają nad niemi bardzo wysoko. N a­

w et podczas przypływ u, kiedy te skały prawie 40 stóp znajdują się pod powierzchnią, jeszcze wielkie wznie­

sienie się fali zauważyć można. Nie daleko od nich są skały na 60 stóp pod powierzchnią, a jeszcze fale wznoszą się nad niemi do podwójnej wysokości. Na ławicy nowofundlandzkiej łam ią się bałw any o grunt o 00 stóp pod powierzchnią. To oczywiście dowodzi, że ruch fal na dół dosięga bardzo głęboko.

96

Skoro fale bądźto prądowe, bądźto skutkiem przy­

pływ u lub w iatru dostaną się do miejsca, gdzie dno morza ukośnie w górę się wznosi, natenczas spodnia część wody zapiera się i staje, podczas kiedy nowe w ały naprzód ją pchają. Zrobi się natenczas wielki w ał, na którego wpływa następnie drugi, który również nie mogąc odpłynąć, łączy się z pierwszym, tworząc w ał dwa razy tak wielki jak pierwszy. N astępnie ude­

rza trzeci, czwarty — dziesiąty i tak dalej, aż woda w tern miejscu utworzy ścianę na 30, 4 0 , czasem 80 stóp wysoko w górę. Takie ściany wody staw ają się tem większemi, im wybrzeże jest więcej strome i więcej skaliste, ponieważ może wodzie tem silniejszą stawić zaporę. L a tarn ia m orska Bell Rock jest 1 1 2 stóp wy­

soką, a jednak się zdarza, że owa ściana wody wynie­

sie się tak wysoko, że fale dosięgną jej wierzchołka.

Przy wyspie Stromboli ma nawet dochodzić do 3 00 stóp wysokości.

Zjawisko to wspaniałe, ale i straszliw e zarazem, znajdujące się wszędzie na każdem m orzu, na wybrze­

żach, gdzie skały nadbrzeżne staw iają wodzie zapory, nazywa się w r z e n i e m m o rz a .* ) M orze rzeczywiście, waląc falę na falę, wre i kipi, syczy i gotuje się, ry- czy, grzmi, przewala się jak wściekłe, a ściana wody w yrasta z morza coraz wyżej, aż zgniata-się własnym ciężarem , upada ze strasznym łoskotem i b iałą pianą zarzuca wodę naokoło. Ściany takie wodne zajmują częstokroć pas morza na jednę, kilka, lub kilkanaście mil, a okręta zdała tylko zarzucić mogą od nich mogą kotw icę, gdyż niepodobieństwem jest przebyć takie wodne zapory. F ale, kotłowaniem się wody na

wszy-*) W y ra z n iem ieck i B r a n d u n g tło m a czy M ongoriuaz po p o lsk u n a w r z e n i e m o r s a . W p o lsk im języ k u , ż e P o la c y d a lek o m ieszk a ją od m orza i n a m orzach m ało m ieli do czy n ien ia , n ie m a w yrazów tech n iczn y ch , d la te g o op rócz n iek tó ry ch , w szy stk ie przy jęte z języ k ó w ty ch lu d ów , k tó re są nad m orzam i o sia d ły m i, ja k o to fr a n c u sk ie g o , a n g ie lsk ieg o , h o len d e r sk ie g o i niem ieck ieg o . P rzyp . a u t.

— 97 —

stkie strony miotane, albo zgniotą okręt ja k skorupkę od jaja, albo rzucą go jak p iłk ę daleko "od siebie, bądźto przed, bądzto za, bądźto w bok siebie — i z całego o krętu fale ledwo kilka drobnych szczątków doprowadzą do brzegów. W ielkie i ciężkie statki zarzuci fala na , piaski, albo też, jakto już wiele razy się zdarzyło, przewróci okręt tak, że masztami utkwi on w gruncie mo­

rza. S iła takiego wrzenia morskiego jest tak wielką, że kam ienie kilkunastocentnarowe spłókuje, jakby by­

ły z drzew a; pod Skerryorore usunęło wrzenie skałę granitow ą, 8 0 0 centnarów ważącą, o 5 stóp z jej pier­

wotnego miejsca.

Ponieważ brzegi morskie są jedyną przyczyną wrzenia, dla tego w miarę spadzistości, głębokości i większego lub mniejszego nacisku fali, zjawisko to jest albo większe, albo mniejsze. W iele pięknych zatok i odnóg morskich jest z tej przyczyny dla okrętów nie­

przystępnych.

ż e niczego na morzu nie ma, czegoby nie chciano zbadać, dla tego robiono rozliczne doświadczenia, jak a je s t szybkość poruszającego się naprzód bałwanu mor­

skiego. Najwygodniejszym i najpewniejszym sposobem byłoby płynąć z nim razem, jednakże szybkość fali morskiej jest większą od pędu okrętowego. Doświad­

czenia wykazały, że w okolicach równikowych fala ubie­

ga na dzień 2 0 mil morskich, czyli 5 mil geograficznych.

M ile morskie są bowiem milami angielskiemi, których cztery stanowią jednę geograficzną; geograficzna zaś m ila jest piętnastą częścią stopnia długości na równiku.

Jednakże fale posuwają się raz prędzej raz wol­

niej, stosownie do gwałtowności w iatru, lub innych przyczyn, które powierzchnią morza w ruch wprawiają.

Tem i zaś są, prócz w iatru, trzęsienia ziemi i wybuchy wulkaniczne. Zdawałoby się, że trzęsienia ziemi nie powinny dawać się czuć okrętom na powierzchni mo­

rza. Owszem przeciwnie, na morzu tak samo dawają

M orze. 7

— 98 —

się one •we znaki, jak na lądzie. Podczas trzęsienia ziemi w Syryi, które zburzyło Aleppo, całe M orze Śródziem­

ne się z a trz ę s ło ; podczas trzęsienia ziemi, które zbu­

rzyło równocześnie K arakas i Lizbonę, z a trzą sł się A tlantyk i wiele, wiele okrętów zniszczył i p o trz a s k a ł;

we wszystkich zapiskach dowódzców okrętów, którzy wówczas znajdowali się w obrębie trzęsącego się mo­

rza , można znaleźć wzmiankę o tern zjawisku.

Dnia 23 G rudnia 185 4 roku zatrzęsła się ziemia i port w Simonada, a pierwszy wielki bałw an, w sku­

te k tego trzęsienia powstały, dobiegł w 1 2 godzin i 16 m inut do San Francisko. PonLw aż obie te miej­

scowości leżą od siebie o 4 8 0 0 mil angielskich, dla tego bałw an ubiegał na m inutę 6V2 angielskiej. Z a­

uważono także, że niektóre bałw any ubiegały 32 mile angielskie na godzinę.

Gdyby nie krzyżowanie się wałów i gdyby nie ich gwałtowność, to byłyby one dla żeglugi wielkiem dobro­

dziejstwem — oczywiście przypuściwszy, że okrętowi wy­

pada droga w tę samę stronę, dokąd fale morskie pły­

ną. N atenczas nie tylko w iatr pchałby statek z tyłu, ale i fala unosiłaby go z wielką chyżością. Tym cza­

sem fale w łaśnie na morzu najwięcej majtkom doku­

czają i najwięcej zadawają im pracy. O kręt uderzany lalami z boku, to chyli się na prawo, to na lewo; raz przodek okrętu zapadnie głęboko w parów, utworzony pomiędzy dwoma bałwanam i, to znowu, gdy bałw an porwie przodek na swe ram iona i uniesie go w górę, ty ł OKrętu zanurza się w przepaściach, aż okręt stanie praw ie prostopadle przodem do góry. W szystkie becz­

ki, skrzynie, paki i paczki kulają się po izbach okrę­

towych, a ludzie muszą się mieć bardzo na ostrożności, aby nie spaść z pokładu, albo aby ich bałw any, co chwilę wpadające n a pokład, nie spłókały w morze.

Nie jest to zresztą żadną ła tw ą rzeczą utrzym ać się natenczas na pokładzie w równowadze, i tylko zapra­

wieni majtkowie potrafią utrzym ać spokój um ysłu pod­

— 99 —

czas ryku bałwanów, grzm otu piorunów, szumu, świstu i jęku piekielnego rozszalałych żyw iołów , — tylko wielka zgrabność i wprawa zdoła ich utrzym ać na o- kręcie skaczącym, kręcącym się i chwiejącym na wszy­

stkie strony, jak najbardziej rozbujana huśtaw ka.

Człowiek przeciwko wszystkiemu, co mu zagraża zgubą, szukał i szuka prezerwatywy. I tak przeciw chorobom znalazł lekarstw a, przeciw piorunom — kon- duktory, przeciw naciskowi wód morskich na wybrze­

żach — tam y; zaczął tedy rozmyśliwać, ażali się nie uda znaleźć czegoś, coby zdołało uśm ierzyć natarczy­

wość bałwanów, jeżeli już ich całkiem uspokoić się nie uda. Zauważono, ze niosący wodę kładą w kubełki na wierzch krzyż, sporządzony z dwóch klepek, które wybornie bronią od rozlania się wody. N a ten sam sposób postanowiono zabezpieczyć okręt przed wałami morskiemi, otaczając go wielką ilością próżnych beczek.

T ak zabezpieczony okręt wystawiono na próbę na mo­

rze. Lecz cóż się stało? Oto fale strzaskały nie ty l­

ko beczki, ale razem z niemi i okręt. Co bowiem w kubełku może zdziałać klapka zbita na krzyż, tego nie zdołają i miliony beczek, chyba trzebaby całe mo­

rze zastawić klapkami, lub beczkam i; w kubełKu bo­

wiem cała powierzchnia wody jest owym krzyżem za­

łożona, a cóż znaczy założona przestrzeń kilkudziesię­

ciu prętów kwadratowych na powierzchni morza, w sto­

sunku do całej powierzchni morza?

N a uśmierzenie bałwanów jest istotnie jeden śro­

dek. znany już w starożytności. Zauważono bowiem już w dawnych bardzo czasach, że cokolwiek oleju w la­

nego we wodę, czyni ją przezroczystą. Arystoteles, mó­

wiąc o przezroczystości wody m orskiej, sądzi, że to pochodzi ztąd, iż woda morska zawiera w sobie olej.

P lu tarch powiada, że nurki brali w usta cokolwiek ole­

ju , a gdy na dnie morskiem stanęli, wypuszczali z ust olej, który im wodę klarowniejszą czynił. Pliniusz wy­

raźnie powiadał, że olej uśmierza wzburzoną wodę.

— 100 —

Pomimo wzmianek owych sławnych uczonych, nowo­

żytni uczeni albo o tern zapomnieli, albo też wręcz uważali to za bajkę, gdyż żadnych doświadczeń w tym względzie nie czynili. Tradycya jednakże o tem nie zapomniała. Tak św. L udbertus d ał pewnemu kapłanowi, udającemu się w podróż morską, flaszeczkę z poświęconym olejem, zape­

wniając, że nią może burzą uśmierzyć. E razm R oterdam - czyk wyraźnie powiadał, że olej uśmierza fale wodne. W e­

dług przepisów morskich, gdy podczas burzy trzeba było wyrzucać ładunek, istn ia ł i istnieje przepis, aby naj­

pierw wyrzucano beczki z olejem, wylawszy olej po­

przednio na morze. Podobno statki holenderskie, uda­

jące się na połów wielorybów, zaopatryw ały się za­

wsze w pewną ilość beczek oleju, ale w jakim celu to czyniono, było tajemnicą.

Dopiero F ranklin postanow ił sprawdzić, ile w tem prawdy zawarto, a ile przesady. K u tem u celowi poszedł on pewnego dnia, kiedy d ął dość silny w iatr, nad brzeg staw u, obejmującego 11,520 stóp kwa- 1 dratowych. Stanąwszy na stronie staw u wprost przeciw wiatrowi, czyli na tej stronie, do której w ały biły, w lał na wodę cokolwiek oleju. Rzeczywiście olej za­

czął się po powierzchni rozszerzać, ale że w ały biły w tę stronę, przeto wnet wyrzuciły go na wybrzeże.

Franklin p szedł teraz na drugą stronę stawu, gdzie w iatr w ały zaczynał dopiero wytwarzać. Tu wlał na powierzchnią wody tylko łyżeczkę od kawy pełną oleju.

N atychm iast zaczął się na wszystkie strony rozszerzać i zwolna okrył cały staw świecącą, gładką jak zw iercia­

dło powłoką, pomimo że w iatr d ął dalej, jak przed tem . Doświadczenie to pow tarzał F ranklin wiele razy, zawsze z tym samym skutkiem.

Doświadczenie to pobudziło Franklina do rozpo­

częcia badań na większą skalę. Z kapitanem B etingJ em udał się na morze i tam w miejscu, gdzie pomię­

dzy łodzią a lądem morze znacznie w rzało, wylał dzban oleju. W momencie od tego miejsca aż do

lą-— 101 lą-—

d u wygładził się pas szeroki wody przez wrzenie na­

wet. W tem jednak miejscu, gdzie woda wrzała, ścia­

na wody ani się nie zmniejszyła, ani też gotować się nie przestała, zrobiła się tylko gładką jak szkło.

Z tego wynika, że olej nie uśmierza bałw anów, wygładza tylko powierzchnią wody, a w iatr o ślizką, gładką powierzchnią odbija się, nie mając miejsca, gdzieby się zasadził, i tak nowych wałów nie może z łatwością tworzyć.

Zresztą wszystkie doświadczenia dobre są tylko na m ałą skalę, na stawy i jeziora, ale wszystkie oleje ziemi możeby nie starczyły, aby rozszalałe żywioły uspokoić podczas ryczącej burzy, wznoszącej wodę w bałw any do 30 stóp wysokości. Dotychczas nikt się tego środka celem uśmierzenia burzy nie chwycił, co jest oczy­

wistym dowodem niemożności wykonania czegoś podobnego.

4. Wiatr.

C ała kula ziemska ma na kilkanaście mil grubą powłokę zupełnie przezroczystą. Je st nią p o w i e t r z e ,

■czyli atmosfera, która ziemię oblewa naokoło. Ponie­

waż ziemia jest kulistą, dla tego też i jej okrywa mu­

si mieć kształt kulisty. Jednakże powietrze nie jest całkiem okrągłą wydętą kulą, tak dla obrotu ziemi, tak dla jej przyciągania, jako też dla różnej tem pera­

tury na ziemi.

Ziemia obracając się ze zachodu na wschód nie może ze sobą pociągnąć również i znajdującej się na niej grubej powłoki powietrza, a ponieważ to, jako lekkie, nie może za nią podążyć, dla tego pozostaje usta­

wicznie w tyle. Nam się natenczas zdaje, że powie­

trze, czyli w iatr, wieje ze wschodu. J e st to zupełnie to samo złudzenie, jak kiedy jedziemy szybko podczas zupełnej ciszy — wydaje nam się wtenczas, że w iatr wieje nam w twarz, lecz właściwie my biegniemy na­

~ 1 0 2

przód, a w spokoju będące powietrze staw ia nam tylko opór.

Gdyby obrót ziemi był na całej kuli ziemskiej jednakowym, natenczas na każdym punkcie ziemi m ie­

libyśm y w iatr wschodni, powstający skutkiem tego obro­

tu. W iatr taki nazywa się wiatrem statecznym, a wy­

raz techniczny m arynarki zowie go p a s a t . Ale, jak nam wiadoma, największy pęd ma ziemia przy rów niku;

w m iarę jak się oddalamy ku biegunowi, zmniejsza się szybkość ruchu, a przy biegunach zupełnie ustaje, dla tego też owe pasaty są zawsze na półkuli północ­

nej północno-wschodnie, a na półkuli południowej po­

łudniowo- wschodnie.

P asaty jednakże można w całem ich rozwinięciu napotkać tylko na morzach pod równikiem, gdyż na lądach rozm aite miejscowe przyczyny albo zmieniają, albo całkiem znoszą kierunek owych statecznych wiatrów.

Pasat jest to więc prąd powietrza ze wschodu na zachód, wskutek obrotu ziemi na około osi; powietrze, * jako m aterya lżejsza, nie może zdążyć za ziemią.

Lecz znajduje się jeszcze inny prąd o wiele w ię­

kszy i o wiele więcej znaczenia mający, i to górą od rów nika do biegunów, a dołem od biegunów do rów ni­

ka. Je st to skutek nagrzewania słonecznego. Pod równikiem, gdzie stonce żary swe sypie w prostej linii, powietrze szybko się rozgrzewa, a rozgrzane unosi się wysoko w górę na granicę atmosfery. Tam oziębione staje się cięższem i opada na bieguny. Pow ietrze zaś biegunowe stara się zastąpić próżnią na równiku i całą s iłą rzuca się w strefy podbiegunowe, gdzie również rozpaliwszy się, wzbija się w górę, aby oziębione na- pow rót wrócić do miejsca, zkąd wyszło. Na ten spo­

sób płyną ustawicznie dwa prądy pow ietrza — jeden ciepły górą ku biegunom, a dołem zimny od biegunów ku równikowi.

Zachodzi tu zupełne podobieństwo do prądów m or­

Zachodzi tu zupełne podobieństwo do prądów m or­

Powiązane dokumenty