• Nie Znaleziono Wyników

(O r-O t.)

(* 14. V III . 1867 w W arszaw ie).

P ierw sze poezje d rukow ał w „D zienniku dla w szystkich" w r. 188.3.

O ddzielnie: „P oezje" 1889. „Lećcie pieśni" 1897. „ F ra g m e n ty z epopei N apoleońskiej". „ P ie śn i" 1894. „S tare m ia sto " 1902. „K ro n ik a m iesz­

cz ańska" 1902 i 1923. „ W y b ó r p o ez y j“ 1900. (1—4 w yd.), „P ieśń o Sław ie".

W B ibljotece po m iątek : „C ytadela w arszaw ska", „E tap am i n a S ybir",

„K sięstw o W arszaw sk ie", „R ok 1831", ..Rok 1863". K ilkadziesiąt książek dla dzieci.

Zbudzeni.

Ocknął się ze snu tłum, i podniósł w górę Źrenice nocą oślepione długą.

B yły ciemności na ziemi ponure,, Tylko się zachód krw aw ą palił smugą;

W ięc w kradł się postrach do serc tłumu smutnych, Do serc, zalanych łzami i pokutnych...

I wielkim głosem wołał tłum ze łkaniem, Milczenie nocy przeryw ając głuchej:

Oto tęsknimy zbudzeni świtaniem, Oto zwątpienie zatruw a nam duchy, Bo żądzą słońca traw iąc się daremną, Idziemy drogą posępną i ciemną...

W iemy, że wzejdzie słońce i oświeci W iekowym cieniem zasmuconą ziemię;

W iemy, że przyjdzie duch przyszłych stuleci, W gwiazd promienistych królewskim diademie;

Ale nie wiemy, z której świata strony Przyjdzie ten anioł i ten świt wyśniony...

Ale nie wiemy, którą nam iść drogą Do tej jutrzenki złotej i promiennej,

W ięc ból nas szarpie, jak tych, co nie mogą Z m artw oty ducha otrząsnąć się sennej, I pójść sił pełni i nadziei nowych

Przez łzy i ciernie do blasków różowych.

I niema pieśni strażników ofiarnych, Co z nas zryw ali zwątpienia łańcuchy;

Oni już w trumnach pokładli się czarnych, I uleciały ich skrzydlate duchy,

I do krainy ojców poszły złotej, — A my zostali po nich, jak sieroty...

Byli nam światłem... ale ich już niema, Do swej błękitnej wrócili ojczyzny;

P różno błądzimy tęsknemi oczyma, Próżno się rwiem y z życiowej zgnilizny, Ona nas więzi, jak całunów płótno, I nie widzimy ich... tedy nam smutno...

Tedy nam smutno... pamiętamy jeszcze Ich cudnych pieśni dźwięki konające.

Dziś, kiedy mroki kryją nas złowieszcze, Dziś, gdy się w piersiach trw ożą serca drżące, Kiedy ku pileśni tęsknoty w nas rosną,

A piosnkę tylko słyszym y miłosną...

My chcemy pieśni, o! my chcemy pieśni, Lecz nie tej, co ma dźwięk pieszczony, złoty, Co tylko serce rozkrw aw ia boleśniej

Słodką melodją miłosnej tęsknoty, Co zam iast budzić usypia helotów...

My chcemy pieśni silnej, jak huk grzmotó>v...

Niech ona spłynie z gwiaździstych błękitów.

Niech, jako piorun, w naszą pierś uderza, Niech nam dzień bliskich prorokuje świtów Niech nas w życiowych walkach opancerza, Bezpłodne smutki niechaj w nas uśmierca, Niech nam nie nerw y szarpie, ale serca!...

Taką nam pieśnią niech zadźwięczą liry, M y takiej pieśni łakniemy, jak chleba;

Ona sw ą siłą zedrze smutne kiry, Co zasłoniły jasny błękit nieba, —

W ów czas na czystych lazurów przestw orza W ypłynie złota nowych wieków zorza...

Z „P ieśn i o Sławie".

Duma o Sułkowskim.

I.

Tw e poświęcenie, twoją śmierć i blizny I bitew mnogich waleczne przygody Śpiewać chcę, luby kochanku ojczyzny,

Sułkowski młody!

Zadzwońcie» struny złociste bardonu, Do bohaterskich gdy w kraczam y włości, Spłyń, chwało! Oto niezłomny do zgonu

Rycerz wolności!

Italjo! córo nieśmiertelnej sław y!

Siostrzana Francjo! Egipcie daleki!

I ty, o, Polsko! wspomnij grób, gdzie krw aw y Proch śpi na wieki!

Pogonie lotne, wy, orły podniebne, Godła sztandaru od krwi czerwonego, Grajcie na larum i łzy rońcie srebrne:

Dank cieniom jego!

II.

Runęły w gruzy spękane kolumny, P od zdradną naw a grąży się mielizną,

Jak właśnie Chrystus, aby wskrzesnąć z trumny, Ległaś, ojczyzno!

Niosą się echem Racławic rapsody, Ale już w zgliszczach dymią Pragi szańce, N a kraje idą, na lądy, na w ody

Polskie wygnańce!...

P ra w a człowieka brną przez trupów łany, Swobodę światu głoszą wolne Franki,

Republikany!

Na wschód i zachód zaciągając w artę, Depcą tyrany i ich najemniki,

A na ich czele ów Buomaparte:

Orzeł z Korsyki!

III.

Na morzu głuchną pożegnalne dzwony, W oda — i nieba sklep nieogarnięty, Tam — do piramid legendowej strony

Płyną okręty...

Orli z pokładu ślą wzrok dwaj młodzieńce.

Morze jak harfa śpiewa im eolska, Jednemu śnią się Aleksandra wieńce,

Drugiemu: Polska!...

Już na szafirach gwiazda W schodu płonie.

Nad palcem Bożym naznaczoną głową, — A tyś wzniósł ku niej, o, Napoleonie!

Tw arz marmurową...

Komuż to ona, jako znak migota,

Skrząc triumfalnie wśród świateł w ieczora?

A w jej płomieniu, ach! korona złota Imperatora!

IV.

Oczyma wieków patrzą piramidy, Ginie w bezkresie pustynia paląca, Turków bułaty, mameluków dzidy

Gorą od słońca.

Konnica giaurów nagłym lotem ptaka Poigrać z śmiercią cwałuje w zaw ody — I zryw a Iaury nazwisku Polaka

Sułkowski młody!

Jest, jako piorun, grzmiący z nieb pożogi, Gdy gna z żelazem nad głową wzniesionem — I mówią o nim pierzchające wrogi:

„On gardzi zgonem!"

A gdy, jak drogie diamenty chalifów, Gwiazdy w błękitach noc rozsypie blada, On duchem m ędrca tajnie hieroglifów

Grobom odkrada...

V.

W namiocie wodza w godzinę, północną Buonaparte i Sułkowski społem

Wiodą rozmowę milczącą a mocną Z dziejów aniołem.

Ozwą się w ciszy obozowe straże, Zatętni konia galop oddalony,

Czas się dopełnia na wieków zegarze I r o k sądzony!

Jakby jęk struny zadźwięczał zerwanej I błyskaw ica głąb nocy przelśniła:

Tobie: świat cały do podboju dany, Tobie: mogiła!...

Komuż to, komu gwiazda W schodu płonie?

Komuż na tron to, komu w zaśw iat droga?

1 podniósł anioł zadumane skronie Do niebios proga...

VI.

Białym Sułkowski arabczykiem toczy, Kwiat pom arańczy sypią drzew a gaju, A takie smutne, takie smutne oczy

Gonią — do kraju!...

„Kto nie zna trwogi w bitew krwi i dymie, Ten — wódz zawoła — da mi wieść od w roga!"

„Ja!" — „Ty, Sułkow ski?" — „Na Polaka imię I w imię Boga!"

„Idź!“ I bohater w konia wbił ostrogi, (A tam szaleje Kair zbuntowany!)

Skoczył!... Krwią znaczą ślad przebytej drogi Nieoschłe rany!

Jeszcze go widać... jeszcze koń podskokiem W zbił tuman piasku pod niebo otwarte...

Nieodgadnionem patrzy za nim okiem Buonaparte!...

VII.

Zbieszonych M aurów kłębi się gromada, Dzikie fellachy z krętych ulic biegą, A między tłuszczą spokojna i blada

Tw arz Sułkowskiego!

Św iszczą bułaty, jatagany sieką,

Krew z ran w ytryska królewska, czerwona,

„O, Polsko moja! Jakże mi daleko

•Do t^ e g o łona!"

Jeszcze cię, Polsko, .widzi w zrok przymknięty, Jeszcze do ciebie rw ą się dłonie mężne...

A ciało pada w krw i purpurze świętej

* W pole orężne...

Zdumione słońce aureolę złotą Na umarłego kładnie bohatera, — Tak z niew ygasłą wolności tęsknotą

Polak umiera!...

VIII.

Jest grób samotny w krainie dalekiej, A na nim napis ry ty w złote głoski...

Ku Polsce patrząc, tutaj śpi na wieki Józef Sułkowski!...

Napoleona był'on adjutantem,

Ja k lew za życia mężny — i przy zgonie, A imię jego! pali się brylantem

W polskiej koronie.

Republikanin z cnotami rzymskiemi

Bił się w ojczyźnie, we W łoszech, w Egipcie, Ptaki herbow e! w y kwiat z jego ziemi

Na grób mu sypcie!

Po długich bojów męczeńskiej krwawiźnie Zwycięskie orły w snach mu się niech marzą I niech o wielkiej dumając ojczyźnie,

Śpi pod ich strażą!...