• Nie Znaleziono Wyników

Atak na World Trade Center

W dokumencie Terroryzm : wybrane zagadnienia (Stron 138-143)

Dla muzułmańskich terrorystów Izrael to tylko „mały szatan”, „wielkim szatanem” są Stany Zjednoczone. Celem ataków były przede wszystkim amery-kańskie obiekty w regionie Bliskiego Wschodu – w sierpniu 1998 r. amerykań-skie ambasady w Nairobi w Kenii i Dar-es-Salaam w Tanzanii, w październiku 2000 r. niszczyciel USS Cole, zakotwiczony w porcie Aden w Jemenie. Obok tego atakowali symboliczne obiekty w samych Stanach Zjednoczonych.

Wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku oddano do użytku w 1970 r. Były reprezentacyjną budowlą mocarstwa aspirującego do światowego przywództwa. Oba miały po 110 pięter i były początkowo najwyższymi budyn-kami świata. Pierwszy atak na wieżowce nastąpił 26 lutego 1993 r. – pod Pół-nocną Wieżą eksplodowała ciężarówka wypełniona 600 kg materiałów wybu-chowych. Zginęło 6 osób, a ponad tysiąc było rannych lub poparzonych, jednak budynki przetrwały. Akcję przeprowadziło czterech Pakistańczyków,

przeszko-lonych w obozie Al-Kaidy w Afganistanie. Motywem ich działania miała być zemsta na USA za wspieranie Izraela. Po zamachu podejrzewano, że dokonano go z inicjatywy Saddama Husajna, analiza dokumentów irackich przeprowadzo-na podczas amerykańskiej okupacji nie potwierdziła tego.

Najpoważniejszym atakiem na WCT był atak 11 września 2001 r. Terro-ryści tym razem dobrze się przygotowali, mieli precyzyjny plan działania. Po przybyciu do USA odbyli kursy pilotażu. Porwali cztery samoloty pasażerskie i zastępując pilotów wbili dwa z nich w wieże WTC, powodując pożar i zawale-nie się obu wież. Ogółem zginęło ok. trzech tysięcy ludzi, zginęli też pasażero-wie samolotów i sami terroryści. Był to najbardziej krwawy zamach terrory-styczny w dziejach świata.

Trzeci samolot zaatakował Pentagon – ta „posępna forteca, która odstra-szyłaby Napoleona i Dżyngis-Chana razem wziętych”7 jest siedzibą Departa-mentu Obrony USA, symbolem ich potęgi militarnej. Straty były mniejsze, gdyż konstrukcja budynku nie została naruszona, wybuchł wprawdzie pożar, ale szybko go opanowano. Zginęło 125 osób w budynku i 59 w samolocie. Czwarty samolot miał zaatakować prawdopodobnie Biały Dom (siedzibę prezydenta) lub Kapitol (siedzibę Kongresu), lecz wskutek buntu pasażerów spadł w polu, zginę-ło 40 osób – wszyscy, którzy byli na pokładzie.

W wystąpieniu wyemitowanym 29 października 2001 r. Bin Laden w te-lewizji Al-Dżazira wziął odpowiedzialność za zamachy z 11 września i zapo-wiedział ich powtórzenie, są bowiem przejawem walki o wolność islamu. Wpi-sał się w ten sposób w fundamentalistyczną retorykę, jakoby islam był atakowa-ny, a czyny terrorystów to jedynie obrona.

Później Al-Kaida przeprowadziła też kilka udanych zamachów w Europie. Największym był atak 11 marca 2004 r. w rejonie Madrytu – w godzinach po-rannego szczytu komunikacyjnego eksplodowano 10 bomb w czterech pocią-gach podmiejskich. Zginęło 191 osób, ponad tysiąc było rannych. Śledztwo po-czątkowo prowadzono w fałszywym kierunku, podejrzewając terrorystów ETA. Po kilku dniach okazało się, że zabójcami są islamiści – na długoletnie więzienie skazano 21 osób. Był to jeden z niewielu zamachów, który przyniósł zamierzony cel – wycofanie wojsk hiszpańskich z Iraku.

Ten sukces zachęcił terrorystów. W następnym roku inna część Al-Kaidy dokonała podobnego zamachu w Londynie. 7 lipca 2005 r. czterej bojówkarze należący do Tajnej Grupy Dżihadu Al-Kaidy w Europie dokonali kilku eksplozji na liniach metra, na stacji kolejowej i w autobusie. Zginęły 52 osoby, ponad 700 zostało rannych. Zamachowcami byli muzułmanie od dawna mieszkający w Wielkiej Brytanii.

Zamachy z 11 września odsłoniły nowy obraz relacji militarnych w świe-cie. Cóż z tego, że Stany Zjednoczone były największą potęgą militarną globu, skoro nie były w stanie zapewnić bezpieczeństwa własnego terytorium?

Po 11 września 2001 r. nastąpiły zmiany w światowej polityce, w szcze-gólności w relacjach USA i innych czołowych państw w stosunku do Bliskiego Wschodu. Zwalczanie terroryzmu, będące dotychczas przede wszystkim pro-blemem wewnętrznej polityki bezpieczeństwa, stało się istotnym aspektem sto-sunków międzynarodowych. Podjęto szereg działań dla zwiększenia zdolności szybkiego podejmowania decyzji i użycia siły, która zaczęła znowu być ważnym instrumentem w stosunkach międzynarodowych.

Rozwój islamskiego fundamentalizmu od dawna budził niepokój polityków Zachodu. Już w 1995 r. sekretarz generalny NATO Willy Claes ocenił, że stanowi on największe zagrożenie dla Europy Zachodniej od czasu upadku Związku Ra-dzieckiego. Mimo takich deklaracji, zagrożenia nie monitorowano wystarczająco.

Przed 11 września ludzie Zachodu lekceważyli islamski terroryzm. Jak pisał skądinąd ceniony znawca: „obawy polityków przed wojującym islamem wydają się nieco irracjonalne, jako że od czasu wojny w Zatoce Perskiej żadne z państw muzułmańskich nie jest już w stanie zagrozić militarnie politycznym i ekonomicz-nym interesom krajów zachodnich”8. Ta opinia okazała się trafna tylko w części. Po epoce zimnej wojny, problemem stały się bowiem wojny asymetryczne, w któ-rych przeciwnikami mocarstw nie są inne mocarstwa czy nawet państwa, ale orga-nizacje terrorystyczne. Ataki z 11 września wykazały, że zagrożenie jest realne.

Ale rezultaty daleko odbiegały od nadziei terrorystów. Atak nie rzucił Nowego Jorku na kolana. Prawdopodobnie mieli oni nadzieję na spowodowanie w mieście paniki, wywołanie konfliktów między samymi Amerykanami. Tak się nie stało. Przeprowadzono sprawnie akcję ratunkową. Ocalono każdego, kogo można było uratować. Sprawnie ewakuowano zagrożony teren. Mieszkańcy Nowego Jorku okazali się bardzo zdyscyplinowani. Strażacy i policjanci pod-czas akcji ratunkowej dokonywali cudów bohaterstwa, ponad trzystu z nich po-legło. Służba zdrowia okazała się dobrze przygotowana na nadzwyczajną sytu-ację. Błędy w postępowaniu władz były nieliczne i mieszkańcy Nowego Jorku docenili to. Amerykanie, jak po Perl Harbour, zjednoczyli się wokół prezydenta. Ataki nie osłabiły USA, dla umocnienia państwa Kongres szybko przyjął USA Patriotic Act, który wszedł w życie 26 października 2001 r. – ustawę zezwalają-cą na szeroką kontrolę agend rządowych nad obywatelami USA oraz cudzo-ziemcami, a razie konieczności represjonowanie ich. Uznano, że wobec antyno-mii między bezpieczeństwem a wolnością i prawami obywatelskimi, bezpie-czeństwo musi mieć pierwszeństwo. Wkrótce zaczęły się wprawdzie burzliwe spory na temat dopuszczalnego zakresu ograniczeń wolności, ale samą zasadę powszechnie akceptowano. Podobnie postępowano w innych krajach. Przyjęto też – w USA i wielu innych państwach – zasadę, że samolot opanowany przez porywaczy może być zestrzelony, jeśli nie podporządkowuje się poleceniom. Oznacza to wprawdzie śmierć nie tylko terrorystów, ale i niewinnych pasaże-rów, lecz pozwala uniknąć innych ofiar, a przecież pasażerowie i tak

dobnie skazani są przez terrorystów na zagładę. To postanowienie oraz wprowa-dzenie skrupulatnych kontroli pasażerów na lotniskach spowodowało, że zapo-wiedź Bin Ladena nie została urzeczywistniona.

Duże znaczenie miało też podjęcie intensywnego śledztwa w stosunku do ujętych terrorystów. Już w kilka godzin po zamachach na WTC ustalono nazwi-ska wszystkich porywaczy. Należeli do Al-Kaidy, piętnastu pochodziło z Arabii Saudyjskiej, dwóch z ZEA, jeden z Libanu. Główni organizatorzy zginęli w za-machach, ale szybko określono i zatrzymano ich wspólników przebywających w USA i innych krajach. Skoro dominowali wśród nich Saudyjczycy, w mediach pojawiła się opinia, że to ruch wahhabitów odpowiada za tragedię, a nawet, że przygotowała ją rodzina Saudów. Były to jednak zmyślenia. Terroryści wywodzili się w dużej części spośród wahhabitów, ale odeszli od wahhabickiej ortodoksji na rzecz ekstremizmu, który temu odłamowi muzułmanów jest obcy.

Ponieważ tradycyjne, humanitarne metody przesłuchań nie dawały efek-tów, posłużono się torturami, uznając, że w tym przypadku prawa człowieka w zastosowaniu do więźniów stoją w sprzeczności z prawem do życia obywateli USA zagrożonych kolejnymi atakami. Tortury nie miały na celu zmuszenia za-trzymanych, by przyznali się do winy – to, jak uczy doświadczenie, można osią-gnąć; w przeszłości wskutek tortur stosowanych przez Inkwizycję, a potem m.in. „śledczych” nazistowskich i komunistycznych ludzie zupełnie niewinni „przy-znawali się”, że zawarli „pakt z diabłem”, są czarownicami bądź agentami obce-go wywiadu – takie zeznania niewiele są warte, a wymuszano je głównie po to, by uzyskać choćby pozorne uzasadnienie zatrzymania i skazania przez sąd. Cel stosowania tortur był w tym przypadku inny – przede wszystkim zdobycie in-formacji, które zatrzymani posiadali, ale nie chcieli ich ujawnić – o wspólni-kach, zasadach działania, a zwłaszcza o akcjach planowanych w przyszłości. Uzyskane zeznania konfrontowano z innymi dowodami, by uniemożliwić kon-fabulacje. Udało się w ten sposób uzyskać wiedzę o kilku przygotowywanych zamachach i uniemożliwić je oraz znaleźć Bin Ladena. Niestety, w niektórych przypadkach śledczy żądali od torturowanych potwierdzenia swych przypusz-czeń i oczywiście uzyskali je, przez co sami siebie wprowadzili w błąd – zwłaszcza dotyczyło to rzekomego popierania Al-Kaidy przez Saddama Husaj-na. By nie łamać w sposób bezpośredni amerykańskiego prawa i uniemożliwić więźniom uzyskanie jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, założono kilka więzień poza terytorium USA, najbardziej znane w bazie Guantanamo na Kubie. Prze-trzymywano tu ponad siedmiuset podejrzanych o terroryzm. Stosowano tu m.in. podtapianie czy pozbawianie snu, co stało się przedmiotem obszernej krytyki. USA Patriotic Act został w konsekwencji zmodyfikowany w latach 2007-2008, m.in. poprzez ograniczenie prawa do stosowania okrutnych tech-nik przesłuchań.

Postawa USA wobec terroryzmu stała się przedmiotem szerokiej kryty-ki. Pisano: „Amerykanie nadal uważają, że są jak Gary Cooper w samo połu-dnie. Będą bronić ludzi z miasteczka, bez względu na to, czy ci ludzie chcą tego

czy nie”9. Działania śledczych okazały się jednak o tyle przynajmniej skuteczne, że nie dopuszczono do powtórzenia się nigdzie zamachów na miarę tych z 11 września, choć miało miejsce wiele prób i udanych zamachów poza Stanami Zjednoczonymi i mniejszych zamachów w USA.

W przyjętej w 2006 r. Narodowej strategii zwalczania terroryzmu stwier-dzono, że USA „jest w stanie wojny z terroryzmem, która jest innym rodzajem wojny, obejmującym zarówno walkę zbrojną jak i walkę idei […]. Odrzuciliśmy stary pogląd sprowadzający nasze działania kontrterrorystyczne głównie do sfe-ry walki z przestępczością” 10. Według tejże strategii, wojna z terrorem powinna być prowadzona w sferze militarnej oraz dyplomatycznej i finansowej, a także prawnej i wywiadowczej, a ma być ukierunkowana na pozbawienie terrorystów tego, czego potrzebują, aby działać i przetrwać.

Nie udało się jednak całkowicie zapobiec aktom terroru. Najbardziej spek-takularny był zamach dokonany 15 kwietnia r. 2013 r., gdy dwaj czeczeńscy bracia Carnajewowie eksplodowali bombę na mecie Maratonu Bostońskiego, w wyniku czego zginęły trzy osoby, a ponad 260 zostało rannych. Czwartą ofia-rą śmiertelną był policjant zastrzelony w walce ze sprawcami. Zginął też jeden z zamachowców, drugi stanie przed sądem.

Po 11 września 2001 r. zaczął się okres szybkiego rozwoju gospodarcze-go, napędzanego w dużej części zbrojeniami, ale obejmującego całą gospodar-kę, m.in. w styczniu 2002 r. nastąpił radykalny wzrost inwestycji budowlanych w USA. Słabą stroną tego cyklu prosperity okazały się jednak spekulacje już nie tyle kapitałem, co „instrumentami pochodnymi”, tj. funduszami ubezpieczeń, kredytami hipotecznymi etc. Ich negatywne skutki po kilku latach przeważyły nad impulsami rozwojowymi płynącymi ze zbrojeń, spowodowały jesienią 2007 r. zahamowanie trendu, a we wrześniu 2008 r. wybuch kryzysu gospodarczego, który na kilka lat zahamował rozwój gospodarek USA, większości państw Euro-py i wielu innych państw świata. Nie dotknął jedynie państw najbardziej zacofa-nych, a tylko w niewielkim stopniu Chiny.

Bezpośrednio po ataku na WTC amerykańska telewizja „pokazała Pale-styńczyków – rozradowanych, klaszczących z powodu masakry. Wiwatowali, powtarzali Zwycięstwo, Zwycięstwo”. Rozeszły się pogłoski, „że w Europie, tak-że we Włoszech, wielu ich naśladuje, szydząc «Dobrze. Dobrze tak Ameryka-nom»”11. Spowodowało to irracjonalne „akcje odwetowe” wymierzone w nie-winnych muzułmanów w różnych miejscach świata. Wielu ludzi każdego muzułmanina traktowało jako współwinnego zamachów. W Polsce zagrożeni poczuli się Tatarzy.

9 Robert Kagan, Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Warszawa 2003, s. 109-113.

10 National Strategy for Combating Terrorism, cyt. za: Tomasz Aleksandrowicz, Terro-ryzm międzynarodowy, Warszawa 2008, s. 97.

Warto zauważyć, że dawni terroryści niemieccy związani z RAF po 11 września odcięli się od terroru muzułmańskiego (mimo, że wcześniej niektó-rzy współpracowali z organizacjami islamskimi lub szukali schronienia w pań-stwach muzułmańskich).

W dokumencie Terroryzm : wybrane zagadnienia (Stron 138-143)