• Nie Znaleziono Wyników

DOWÓDZTWO GEN. OKRĘGU LUBLIN (grudzień 1918–styczeń 1919)

W dokumencie Generał Jan Romer. Pamiętniki (Stron 181-188)

19 listopada 1919 r.

Stan organizacji armii. Przybywszy około 20 grudnia 1918 do Lublina, starałem się jak najprędzej poznać stosunki i ustalić zadania. Byłem na tym stanowisku tylko do 5 stycznia 1919. Dla tego też wbrew swoim zasadom nie zdołałem osobiście wszystkie go w okręgu obejrzeć, ale mimo to wyrobiłem sobie dość szybko jasny sąd o stosunkach.

Okręg miał dwa pułki piechoty już sformowane (Lubelski1

— płk Dobrowolski2 i Chełmski3 — płk Trojanowski4), a Pułk

1 1. Pułk Lubelski, przemianowany w grudniu 1918 r. na 23. Pułk Piechoty.

2 Jan Dobrowolski (ur. 12 X 1871), pułkownik WP. Organizator 23. Pułku Piechoty i jego dowódca od 9 XI 1918 do 18 II 1920.

3 Pułk Chełmski sformowany był z oddziałów POW powiatów: zamojskiego, toma­ szowskiego, hrubieszowskiego, biłgorajskiego, krasnostawskiego. W lutym 1919 r. przemianowany na 35. Pułk Piechoty.

4 Mieczysław Ryś­Trojanowski (1881–1945), generał WP. Członek PPS, ZWC, absol­ went wyższej szkoły oficerskiej Związku Strzeleckiego we Lwowie. Podczas pierwszej wojny światowej w Legionach Polskich, m.in. dca 5. Pułku Piechoty Leg. Organizator 35. Pułku Piechoty i jego dowódca od listopada 1918 do maja 1920. Następnie dca XVII Brygady Piechoty i 9. Dywizji Piechoty. W 1924 r. mianowany gen. brygady. Był

Bialski5 się formował i niebawem przeszedł pod rozkazy gen. Listowskiego6. Kawalerii były dwa pułki tworzące brygadę ppłk. Prażmowskiego (Beliny)7, a w artylerii natomiast formowały się dopiero baterie.

Na południowym froncie okręgu toczyły się walki: pod Ra-wą Ruską, należącą już do „Dowództwa na Galicję Wschodnią” gen. Rozwadowskiego, przeciw wojskom regularnym i bandom pod Uhrynowem i Warężem koło Sokala; przeciw bandom, które stop niowo przeobrażały się w wojsko ukraińskie. Na wschodnim fron cie okręgu jeszcze nie było walk, ponieważ tam Niemcy, w drodze z Ukrainy do Niemiec, trzymali linię Brześć Litewski– Kowel–Kiwerce, rozdzielając nas od Ukraińców.

Oprócz pułków istniały jeszcze luźne formacje o sile kilku-dzie sięciu do 200 ludzi, rozrzucone po 20 kilku stacjach, już to jako załogi do utrzymania porządku, już to jako straże magazy-nów, dalej liczne posterunki żandarmerii, rozporządzającej na-wet od działem kulomiotów, wreszcie straż ludowa, także z kulo-miotami.

między innymi dcą OK IX w Brześciu nad Bugiem i OK I Warszawa. Po klęsce wrześnio­ wej na Węgrzech. Osadzony przez Niemców w obozie w Mauthausen, zmarł 4 IV 1945 r.

5 Autorowi chodzi prawdopodobnie o 34. Pułk Piechoty, który formował się najpierw w Dęblinie, ale w dniach 7–14 I 1919 r. został przewieziony do Białej Podlaskiej i od­ dany do dyspozycji gen. A. Listowskiego.

6 Antoni Listowski (1865–1927), generał WP. Zawodowy oficer armii rosyjskiej. Ucze-stnik wojny rosyjsko­japońskiej i pierwszej wojny światowej. W 1917 r. mianowany generałem. Podczas wojny polsko­rosyjskiej był dowódcą Grupy Podlaskiej, 9. Dy­ wizji Piechoty, Frontu Poleskiego, 2. Armii i Frontu Ukraińskiego. Utracił to ostat­ nie stanowisko w czerwcu 1920 r. po odwrocie z Ukrainy i pozostawał w dyspozycji MSWojsk. Od stycznia 1921 r. w stanie spoczynku.

7 Władysław Belina-Prażmowski (1888–1938), pułkownik WP. Członek ZWC i ZS, od 1914 r. w Legionach. Organizator i dca 1. Pułku Ułanów Legionów Polskich. Dowódca im-prowizowanej Brygady Jazdy w wyprawie na Wilno w kwietniu 1919 r. Brygadą Jazdy dowodził do końca wojny polsko­rosyjskiej. W grudniu 1920 r. na własną prośbę przenie­ siony do rezerwy. W latach 1931–1933 prezydent Krakowa, w latach 1933–1937 wojewoda lwowski.

Organizacja, wyszkolenie, wyposażenie wojska pozosta-wiały bardzo wiele do życzenia. Broń ręczna była częścią austriac-ka, częścią niemiecaustriac-ka, a zapasy amunicji skromne. Mundury i buty były kiepskie, rezerw w ekwipunku żadnych, bielizny wielu lu dziom całkiem brakło, ogół nie miał zmiany, aby móc zużytą wy prać.

Wyszkolenie było prymitywne. Wielu oficerów nie miało do świadczenia wojennego i dlatego ćwiczenia nie odbywały się w spo sób racjonalny. Przychodzę raz np. do oficerskiej szkoły karabinów maszynowych, zastaję karabin maszynowy... w pokoju i nikogo przy nim. Zwołuję oficerów, zauważam, że połowa z nich nie ma wyo brażenia o broni i zarządzam co potrzeba, aby wy-szkolenie odby wało się na dworze i w sposób praktyczny. W cza-sie wojny wy szkolenie musi zmierzać do jak najszybszych rezultatów prak tycznych, np. oficer karabinów maszynowych musi być sam jak najprędzej wzorowym „karabinowym”. Ażeby jak najszybciej w całym okręgu wyszkolenie posunąć naprzód, zarządzono utwo rzenie praktycznej szkoły oficerskiej pod kie-runkiem majora Uzdowskiego8 we Włodzimierzu Woł., gdzie zra-zu oddziały ćwi czebne składały się z samych oficerów. Obiecy-wałem sobie tą dro gą wyszkolić wzorowych instruktorów (wypad-ki wojenne temu przeszkodziły).

Dalszą potrzebą było poddanie wspomnianych wyżej, luź-nych oddziałów jednolitej organizacji, dyscyplinie i wyszkoleniu. Te oddziały ze względów bezpieczeństwa (o czym wspomnę) były na prowincji potrzebne, ale trzeba je było wcielić do pułków,

8 Władysław Bończa­Uzdowski (1887–1957), generał WP. Członek Organizacji Bo­ jowej PPS, ZWC i ZS. W latach 1914–1917 w Legionach Polskich. W latach 1918– 1920 dca Grupy „Bug”, 8. Pułku Piechoty Legionów, V Brygady Piechoty Legionów. W latach 1927–1939 dca 27. Dywizji Piechoty. Awansowany na stopień generała w 1928 r. W kampanii wrześniowej dca 28. Dywizji Piechoty, potem w niewoli nie­ mieckiej. Po drugiej wojnie światowej wrócił do Polski.

stwo rzyć z nich regularne formacje (kompanie) i zapewnić im w ten sposób planowe wyszkolenie i organizację. Wskazana była kolejna zamiana tych oddziałów na już istniejące kompanie.

Co do wyposażenia materialnego, to starano się przede wszystkim wyzyskać materiał przewożony przez Niemców, obiecu jąc im w zamian przyspieszenie i ułatwienie przejazdu. Tą drogą jednak niewiele się uzyskało. Z drugiej strony staraliśmy się opa nować pozostałe po wojskach państw centralnych „stoki”9

w Wło dzimierzu Woł., Łucku itp. W Włodzimierzu zyskaliśmy między innymi kilka wagonów sukna, bardzo potrzebnego na płaszcze, któ re jednak w Lublinie rozkradziono. Złodziejstwo w powstającej Polsce było niestety lepiej zorganizowane niż po-trzebne dla roz woju Ojczyzny gałęzie życia prywatnego i pub-licznego.

Czynniki ładu i bezładu. Obok akcji zmierzają cej do zaspakajania potrzeb wojska, okazywało i społeczeństwo dużo dobrych chęci, z których jednak nie wyrastało wiele owoców. I tu muszę napomknąć kilka słów o stosunku społeczeństwa do wojska, o stosunkach społeczno­politycznych itp.

Były to czasy dość jeszcze burzliwe. Socjaliści, a nawet komu niści rozwinęli ożywioną agitację. W Lublinie co najmniej raz ty godniowo odbywały się zgromadzenia zawodowe pracow-ników różnej kategorii, bezrobotnych, fornali itp., na których agitatorzy rzucali najskrajniejsze hasła walk klasowych, hasła zwrócone przeciw istniejącemu porządkowi, przeciw wojsku, żandarmerii itp. Po wsiach nie tylko były strajki, ale fornale opa-nowali dwory i nie dopuszczali właścicieli do żadnej czynności. Wśród niepew nych elementów było dużo broni i działy się gwałty, rabunki, mor derstwa. Większość społeczeństwa żądna

ładu, spokojnego i pra cowitego żywota była już to fizycznie, już przynajmniej moralnie demoralizowana i gwałcona.

Czynniki ładu, organizacje ziemiańskie, miejskie, dobro-czynne, panowie i panie zwracały się do mnie o radę i pomoc. Wskazywa łem im przede wszystkim na potrzebę organizacji czynników za chowawczych z równą energią i równą zręcznością, jak to czyniły elementy rozkładu. Narzekaniem niczego nie osiągniecie, tylko czynem. Dalej przedstawiałem im, że w ich interesie leży zrobić wszystko, na co ich stać, żeby wojsko — ten puklerz porządku — było liczne i zdrowe. Wojsko uzupełnia się jeszcze z ochotników, niech więc najlepsze czynniki w inte-resie narodu i w inteinte-resie ła du warstw wstępują do wojska, a to nie tylko do kawalerii, jak się działo, ale przede wszystkim do najważniejszej broni — do piechoty. Wojsku potrzeba wszela-kiego ekwipunku, a zwłaszcza bielizny, butów, płaszczy, niechże czynniki ładu zajmą się zbiórką tych rzeczy. Dla wojska choćby cywilna odzież i bielizna w zimie będzie kwestią bytu. Rezultat tej akcji zupełnie nie odpowiadał oczekiwaniom; reprezentant ziemiaństwa (zdaje mi się p. Kiwerski) zawiadomił mnie po tygodniu, że jeżeli damy płótna, nici, to postarają się o tanie szycie bielizny itp. Jednym słowem było du żo zapału, a mało rezultatów, tak że ostatecznie to, co wyrabiały pracownie wojskowe, choć bardzo niedostateczne, było ogromem w porównaniu z wyni-kami zabiegów społeczeństwa. Mimo to nie ustawałem w od-działywaniu na społeczeństwo; zwracałem się także do ks. bis-kupa Fulmana10, chcąc pozyskać również duchowień stwo, bo agitacja państwowo-patriotyczna była już ważna sa ma w sobie,

10 Marian Fulman (1866–1945) , biskup lubelski. W 1895 r. aresztowany przez władze carskie za patriotyczną postawę i skazany na 5 lat zesłania. W 1918 r. mianowany bi­ skupem lubelskim. Podczas drugiej wojny światowej skazany na śmierć przez Niem­ ców, ułaskawiony, przebywał pod nadzorem gestapo w Nowym Sączu.

choć jej ziarna, w społeczeństwo rzucone, dopiero później miały przynieść owoce.

I wojsko, i żandarmeria musiały rozwijać żywą akcję, żeby nie dopuścić do gwałtów, do których czynniki komunistyczne bez sprzecznie zmierzały. Administracji politycznej (komisarzom lu dowym itp.) wielokrotnie zarzucano sympatyzowanie z ten-dencja mi do przewrotu. W zarzutach tych było z pewnością dużo prze sady, choć niewątpliwie istniały w administracji jednostki o ra dykalnej orientacji.

Moją tendencją było bezwarunkowo utrzymać porządek. W tym celu kazałem bezwzględnie odbierać broń, niebezpieczną w ręku niepowołanych, a dla wojska tak potrzebną. Przez odpo-wiednią akcję żandarmerii i pogotowia wojskowego, patroli itp. zapobiegałem zamierzonym lub możliwym demonstracjom, o ile one groziły gwałtami lub wymierzone były przeciw porządkowi państwowemu itp. We wszystkich tych kwestiach komunikowa-łem się z władzami administracyjnymi, choćby one były socjali-stycznie usposobione, bo postępując z odpowiednią zręcznością, zmuszałem je do współdziałania w swoich zarządzeniach — od czego się nie mogły uchylić — a przez to już uniemożliwiałem im czynny radykalizm, gdyby do niego miały ochotę.

Zamach komunistyczny w Zamościu. W ten sposób, choć wszędzie tliło, potrafiłem zapobiec poważniejszym kom-plikacjom, a nawet wyrobiłem pewną harmonię między akcją zdrowych warstw społeczeństwa a działalnością władz. Kiedy zaś komuniści i Żydzi wzniecili w Zamościu częściowy bunt załogi, kiedy część załogi z dowódcą osaczyła zbrojna tłuszcza, dowie-dziawszy się o tym (dwudziestego któregoś grudnia) koło drugiej po południu, natychmiast kazałem zaalarmować dwie kompanie i dwa karabiny maszynowe pod majorem Lisem11 i osobnym

woj-pocią giem wysłałem je na Zamość. Wprawdzie ogromne śniegi nie dozwo liły pociągowi dojechać do miasta, ale major Lis już tylko kilka naście kilometrów od Zamościa kompanie wyładował i koło południa na stępnego dnia miasto zajął. Buntownicy już poprzednio wyczuli słaby grunt pod nogami, dlatego też dało się zaprowadzić grun towny porządek prawie bez strat; szybkość akcji wybitnie się przyczyniła do ustalenia ładu w całym okręgu. Osobista akcja w sprawie Lwowa. Podczas gdy sta-rałem się w ten sposób skonsolidować stosunki w swoim okrę gu, wiadomości o Lwowie napawały mnie coraz to większą tro ską. Wszak miasto ściśnięte pierścieniem oblegających go Ukraiń-ców, wali w nie ogień armatni, warunki aprowizacji coraz strasz-niejsze, a wołania o pomoc stają się coraz rozpaczliwsze. W sercu mym budzi się coraz gwałtowniej chęć spieszenia z pomocą Lwowowi, tym bardziej że cierpi tam moja biedna rodzina.

Już na własną rękę wszcząłem dwie mniejsze akcje. Wy-zysku jąc ekspedycję dwu kompanii pod majorem Lisem na Za-mość, kieruję go potem na Uhnów i dołączam ppłk. Zarzyckiego12

w Ra wie Ruskiej do współdziałania; oprócz tego wzmacniam grupę majora Dreszera13 pod Uhrynowem o dwa szwadrony i trzy

ny światowej w Legionach Polskich. Po kryzysie przysięgowym wysłany na front włoski. W 1918 r. organizator POW na Ukrainie. Podczas wojny z Ukraińcami poległ 6 III 1919 r. pod Torczynem. Pośmiertnie awansowany na stopień pułkownika.

12 Ferdynand Zarzycki (1888–1959), generał WP. Nauczyciel gimnazjum w Nowym Targu, działacz harcerski. Podczas pierwszej wojny światowej służył w Legionach Polskich, m.in. dca batalionu w 4. Pułku Piechoty Legionów. Podczas wojny polsko­

-rosyjskiej kolejno dca brygady, grupy operacyjnej i 4. Dywizji Piechoty. W 1924 r.

mianowany generałem brygady. Po odejściu z wojska w 1931 r. był m.in. ministrem przemysłu i handlu. W 1939 r. przedostał się na Bliski Wschód. Po drugiej wojnie światowej osiedlił się w USA.

13 Gustaw Orlicz­Dreszer (1889–1936), pułkownik WP. Od listopada 1918 do czerwca 1920 r. dca 1. Pułku Szwoleżerów, następnie dca kolejno 4. i 9. Dywizji Jazdy. W sierp­ niu 1920 r. objął dowództwo 2. Dywizji Jazdy. Zginął w katastrofie lotniczej.

kom panie majora Uzdowskiego, wszystko pod dowództwem ppłk. Prażmowskiego. Grupa ta ma uderzyć na Uhrynów, a potem o ile możności na Sokal. Dywersjami tymi staram się odciągnąć Ukra ińców od Lwowa i tak Lwowowi ulżyć. Akcje te istotnie ściągły na siebie znaczniejsze siły nieprzyjacielskie i przez to swe zada nie spełniły.

Ale ja pragnąłem zrobić więcej i obiecywałem to sobie, byle mi dano ze dwa nowe bataliony. Pragnienia moje miały się nie bawem spełnić.

OPERACJE GRUPY „BUG”

W dokumencie Generał Jan Romer. Pamiętniki (Stron 181-188)