• Nie Znaleziono Wyników

Emocje przychodzą i odchodzą. Czujemy je w jed-nym momencie, a w kolejjed-nym możemy nie czuć już zupełnie nic. […] Kiedy pojawia się emocja, ulegamy jej w ciągu tych pierwszych milisekund, oddając jej kontrolę nad tym, co robimy, mówimy i myślimy1.

.

Uwaga wstępna

Wiele na to wskazuje, że społeczeństwa Europy przechodzą z epoki zbiorowej racjonalności do czasu zbiorowego wzmożenia emocjonalnego. A może jednak należałoby powiedzieć, iż dotąd pewne reguły społeczne postrzegano i opisywano raczej od strony zachowania i myślenia, a niezbyt wyraźnie zwracano uwagę na emocje i uczucia2. Wyrazista i silna polaryzacja społeczeństw jako wynik wzma-gania się napięć o charakterze politycznym, gospodarczym lub ideologicznym, narastający kryzys i jego efekty – niepokoje społeczne, mają wyraźne oblicze emocjonalne i pokazują, że procesy społeczne nie muszą mieć charakteru racjo-nalnego i że postrzeganie ich w aspekcie jedynie racjonalnych zachowań i my-ślenia może być obdarzone błędem pominięcia czynnika emocji w ich wymiarze społecznym. To skłania do zadawania pytań o naturę emocji, o to, jak emocje są wyrażane, jak są wywoływane i jak nimi zarządzać, zarówno w skali mikro, kiedy dotyczą jednostki i jej subiektywnego przeżywania emocji, jak i w skali

1 P. Ekman, Emocje ujawnione, tłum. W. Białas, Helion, Gliwice 2012, s. 37. Paul Ekman tak ujmuje najważniejsze funkcje emocji: (1) przygotowują nas do radzenia sobie z ważnymi wydarzeniami bez konieczności ich analizy szczegółowej, co stanowi rodzaj reakcji na ważne dla naszego dobrostanu wydarzenia; (2) monitorują świat i umożliwiają automatyczną ocenę sytuacji z punktu widzenia naszego dobrostanu; (3) reagują na wydarzenia wokół nas, zanim jeszcze ich ocena zajdzie w naszym umyśle (por. P. Ekman, op. cit., s. 38–39).

2 A. R. Hochschild, Praca emocjonalna, reguły odczuwania i struktura społeczna, [w:] Emocje w kulturze, red. M. Rajtar, J. Straczuk, tłum. K. Sekerdej, Wydawnictwa UW, Warszawa 2012, s. 213.

108 Jacek Warchala

makro, gdy w grę wchodzi polityka wzbudzania emocji społecznych oraz zarzą-dzania nimi, aby osiągać zamierzone cele polityczne. Media stymulują te procesy, a równocześnie odzwierciedlają tendencje i kierunki zmian, będąc podstawowym narzędziem komunikacji społecznej w świecie, gdzie wszystko może być komu-nikacją. Dostrzeżenie coraz większej roli, jaką w komunikowaniu i używaniu języka odgrywają emocje, inspiruje do zastanowienia się nad procesami nie tylko prostego transferu informacji, ale też jej kreowania i emocjonalizacji, tak, aby stała się ona podległa mechanizmom perswazji społecznej, eksponentem ideolo-gii i narzędziem tworzenia polityki. W artykule zawarta zostanie refleksja nad coraz wyraźniej widoczną emocjonalizacją procesu informowania, refleksja nad językiem emocji i jego tekstowymi manifestacjami. Celem artykułu nie będzie jednak stworzenie lub nawet zarysowanie jakiejś zwartej typologii, ale jedynie prześledzenie praktyki mówienia/pisania emocjonalnego, czyli ujawnienie w nie-których tekstach prymarnie informacyjnych ich dymensji emocjonalnej. Jej rodzaj, mechanika i natężenie zależy od sytuacji podmiotu uczestniczącego w procesie komunikacji, czyli od jego własnego kontekstu i schematu odniesienia (ideolo-gii, systemu preferowanych przekonań i przesądów, opcji politycznej), od zespołu okoliczności, w których znajdzie się tekst i jego odbiorca. Każdy pojedynczy tekst ma szansę ujawnienia szerszego mechanizmu działania emocji jako proble-mu społecznego i kulturowego, bo jak powiada Clifford Geertz, nawet drobne fakty mówią coś na temat wielkich kwestii3.

Natura informacji

Informacja jest składnikiem procesu komunikacji na tyle ważnym, że informo-wanie traktowane jest jako synonim komunikowania. Walter Ong wskazuje jed-nak na istotną różnicę między komunikacją a informacją: komunikacja zakłada istnienie interakcji i udział w niej świadomych uczestników: nadawcy i odbiorcy, natomiast informacja jest pierwotna w tym sensie, że sięga okresu „przedludzkie-go” i może dotyczyć np. informacji genetycznej, a zatem transmisji danych poza zasadą intencyjności, co jest przecież warunkiem definicyjnym komunikowania4. Chciałbym na wstępie wskazać na dwa, w gruncie rzeczy konkurujące ze so-bą znaczenia informacji: Pierwsze to tzw. znaczenie pierwotne, gdzie informacja jest rodzajem zawartości (content) wypowiedzi poza jej formą, jej treścią literalną.

3 C. Geertz, Interpretacja kultur. Wybrane eseje, tłum. M. M. Piechaczek, Wydawnictwo UJ, Kraków 2005, s. 39.

4 W. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, tłum. J. Japola, Wydawnictwa UW, Warszawa 2009, s. 273.

Emocjonalizacja informacji 109 W tym wypadku informację traktuje się jako termin pierwotny dla wszelkich form komunikacji, które ją inkorporują — od prostego transferu danych (np. w komu-nikacie o pogodzie) po komunikat prymarnie estetyczny, perswazyjny czy perfor-matywny. Drugie znaczenie zbliżone jest do potocznego rozumienia i używane w komunikacji oraz teorii mediów, czyli typ lub forma wypowiedzi dziennikar-skiej, obiektywne, na ile to jest możliwe, zdanie relacji z jakichś wydarzeń.

Informacja na etapie pierwszego impulsu informacyjnego nie musi być inten-cjonalna w tym sensie, że opatrzona już z góry „zastrzeżonym” przez nadawcę celem, ani też nadawca nie musi tu wcale zaistnieć jako ktoś fizyczny lub w ten czy inny sposób identyfikowalny. Informacja nie musi koniecznie egzystować w jakiejś werbalnej, inteligibilnej postaci, ponieważ jako impuls może zostać uaktywniona z tła informacyjnego, wiedzy, obrazu, a nawet milczenia, które zinterpretowane jako znaczące, przyjmuje dopiero postać interakcyjnie istniejącego komunikatu.

Impuls informacyjny działa jak bodziec kierunkujący nasze myślenie, które osta-tecznie przybierze jakąś postać fizyczną, i może to być słowo, gest, a nawet, jak się rzekło, milczenie. Kiedy nadawca poszukuje jakiegoś „wyrazu” dla informacji, często myli się i błądzi, co widać choćby w stwierdzeniu „nie to chciałem powie-dzieć”. Informacja tkwi zwykle w sferze propozycjonalnej, a mówiący/nadawca nadaje jej jakąś postać, „dopasowuje” do swoich intencji, jednocześnie przewi-duje, nierzadko nie bez pomyłek, możliwość jej zaakceptowania przez odbiorcę (odbiorców).

Informacja jest jak uśmiech kota z Cheshire: jest przechowywana czy reprezentowana przez przedmioty fizyczne, lecz jako abstrakcja istnieje poza tymi przedmiotami. Wszystkie przedmioty fizyczne przechowują informację w podobny sposób, w jaki prawdopodobnie wszystkie koty z Cheshire redukują się do samego uśmiechu; podobnie, gdy daną informację pozbawi się jej fizycznej reprezentacji, tym, co pozostaje, jest owa informacja5.

Myślę, że Keith Devlin, autor tych słów, miał właśnie na myśli to najbardziej pierwotne i abstrakcyjne znaczenie informacji jako impulsu informacyjnego.

Badacze komunikacji, zwłaszcza komunikacji masowej i jej kulturowych zanurzeń, uczynili z informacji jedno z głównych pojęć, co nie przeszkadza zwykle sceptycznie odnosić się do możliwości dokładnego zdefiniowania tego pojęcia i odwoływać się do intuicyjnego, potocznego rozumienia informacji6.

5 K. Devlin, Żegnaj Kartezjuszu. Rozstanie z logiką w poszukiwaniu nowej kosmologii umysłu, tłum. B. Stanosz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 321; por. D. Wężowicz-Ziółkowska, Moc narrativum. Idee biologii we współczesnym dyskursie humanistycznym, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2008, s. 56; por. także J. Pleszczyński, Epistemologia komunikacji medialnej, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2013, s. 18.

6 Por. D. McQuail, Teoria komunikowania masowego, tłum. M. Bucholc, A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2007, s. 370; J. Pleszczyński, Etyka dziennikarska, Difin, Warszawa 2007, s. 155;

110 Jacek Warchala

Próba definicji czy raczej przybliżenia, co to jest informacja lub czym informacja nie jest sprowadza się, w koncepcji Waltera Lippmanna i Roberta Parka, do przedstawienia kolekcji cech przekazu informacyjnego, takich jak:

– aktualność,

– niesystematyczność kolekcji zdarzeń powiązanych informacją, – efemeryczność wynikająca ze zdarzeń w toku,

– niezwykłość lub niespodziewaność, co wydaje się ważniejsze niż prawdzi-wość ich znaczenia,

– orientowanie lub zwracanie uwagi na coś,

– przewidywalność rozumiana jako coś, czego może nie znamy, ale na co w jakimś stopniu czekamy, czego się spodziewamy i chcemy o tym przeczytać na pierwszych stronach gazet7.

Wśród cech znajdziemy także tzw. wartość informacyjną (wiadomości). Oce-nia się ją ze względu na związek z faktami i wydarzeOce-niami: informacja może być pełna, gdy wyczerpuje wiedzę (poczucie wiedzy) na temat faktów wydarzeń czy przypuszczeń co do tychże, ale może być jedynie bodźcem informacyjnym otwierającym dopiero pole znaczeń interpretowanych, na podstawie i w relacji do faktów oraz zdarzeń w rzeczywistości.

Należy jednak przyjąć, że zdarzenie (wydarzenie) nie jest jeszcze informacją, ponieważ nie ma charakteru semiotycznego, nie ma znakowej natury, dopóki nie zostanie wyłowione przez człowieka, zinterpretowane oraz nazwane i jak sugeruje Neil Postman: dopóki nie zwrócimy na nie uwagi. W moim rozumieniu procesu informowania, pomiędzy wydarzeniem a informacją pojawia się fakt, czyli wydarzenie już obarczone subiektywnym punktem widzenia, dostrzeżone i umieszczone w jakiejś (czyjejś) perspektywie. Dopiero fakt przeistacza się w informację, gdy staje się dostępny interakcyjnie, a to znaczy, że został ujęty w słowa, zinterpretowany i przekazany. W tym zestawieniu zarówno fakty8, jak

K. Wolny-Zmorzyński, Jaka informacja? Rzecz o percepcji fotografii dziennikarskiej, Wydawnictwo UJ, Kraków 2010, s. 86–89.

7 Za D. McQuail, op. cit., s. 371.

8 Słownik języka polskiego (red. W. Doroszewski, PWN, Warszawa 1965) podaje następującą definicję faktu: „[…] to, co zaszło lub zachodzi w rzeczywistości; zdarzenie, zjawisko, objaw, czyn; określony stan rzeczy”. Ale mówiąc o faktach, wzmacniamy je: są fakty dokonane i fakty historyczne („W połowie XVII wieku zwycięstwo oligarchii jest faktem dokonanym […]); są fakty psychiczne („Zjawiska […] takie, jak przekonanie, zwątpienie, radość, smutek, pragnienie, przypomnienie marzenie, które są dostępne bezpośrednio tylko temu jednemu osobnikowi, który je przeżywa, nazywamy zjawiskami albo faktami psychicznymi”); fakty są gołe, nagie lub suche, gdy nie poddajemy ich jakiejkolwiek interpretacji czy dodatkowemu uzupełniającemu komentarzowi;

są fakty niezbite: takie, które są oczywiste i niepodważalne, a zatem mogą być też fakty, które podważymy jako fakty właśnie, a zatem, czy nie przestają być w tym momencie faktami?

Emocjonalizacja informacji 111 i informacje podlegają kreowaniu, co należy rozumieć jako przetwarzanie, ale i wytwarzanie. Kreacja to proces doboru i obróbki wydarzenia, przetwarzanie go w fakt, a następnie w informację9. Obiektywne jest tylko wydarzenie jako element przedkomunikacyjnej rzeczywistości; fakt to już, choćby przez sam wybór, zinterpretowane wydarzenie, które staje się podstawą informacji. Tu istnieje pole do rozważania subiektywności informacji, czego wyrazem bywa jej perswa-zyjność i emotywność.

Można jednak założyć słabszy warunek informacyjności: tam, gdzie proces komunikowania nastawiony jest na maksymalną (na ile to jest możliwe) zgodność z faktami i weryfikację pod względem prawdy, tam będziemy mieli do czynienia z komunikacją informacyjną; tam, gdzie proces nastawiony jest na wytworze-nie interakcji i oddziaływawytworze-nie na odbiorcę czy ogólwytworze-nie: uczestników aktu mowy, tam mamy do czynienia z komunikacją nakłaniającą, wartościującą, subiektywną i emocjonalną. Emotywność ujawniająca się zarówno w konstrukcji, jak i w leksy-ce wywołuje reakcję afektywną, co skutkuje tym, że nie skupiamy się jedynie na informacji, czyli na płaszczyźnie propozycjonalnej wypowiedzi, ale raczej stwa-rzamy pozytywną lub negatywną podstawę do kształtowania się (naszych) przeko-nań co do danej informacji oraz wywołujemy stan zainteresowania, rozbawienia, oburzenia, zakłopotania, sprzeciwu, odrazy itd.

Zwykle jesteśmy skłonni traktować informację jako coś materialnego i jed-nostkowego, jako już gotowy komunikat przepływający od nadawcy do odbiorcy.

Tym samym utożsamiamy informację z już konkretnie sformułowanym przekazem dziennikarskim oraz gatunkiem tekstu relacjonującym zaistniałe wydarzenia. Ta-kie rozumienie informacji przejmujemy z całym zestawem zwrotów frazeologicz-nych funkcjonujących w języku potocznym i ugruntowujących jej materialny i by tak rzec „rzeczowy” charakter. Informację przekazujemy z ust do ust, gromadzimy jak dobra materialne, sprzedajemy, bronimy i zdobywamy, a także wyrzucamy na śmietnik; informacje narastają i piętrzą się jak niepotrzebne meble; informacja jest czymś w rodzaju pokarmu, ponieważ często zaspokaja odczuwany przez nas głód informacji, a czasem czujemy jej przesyt; współczesny człowiek odżywia się informacją, pochłaniając ogromne jej porcje, dlatego informacja może mieć swoją konsystencję: jest soczysta i treściwa jak potrawa mięsna – im więcej mięsa, tym bardziej „smaczna”, czyli atrakcyjna i ciekawa10.

W badaniach medioznawczych łączona jest z typem wypowiedzi dziennikar-skiej, co jest kolejnym zawężeniem znaczenia tego terminu. „Informacja – jak pisze Zbigniew Bauer – to raczej funkcja tekstu publikowanego za

pośrednic-9 W. Jabłoński, Kreowanie informacji. Media relations, PWN, Warszawa 2006, s. 66.

10 W żargonie dziennikarskim: „daj mi jakieś mięso” oznacza oczekiwanie na treściwą, dobrą, ciekawą, zwykle bulwersującą informację.

112 Jacek Warchala

twem mediów, przewidziana dlań przez autora. Te gatunki, w których stanowi ona dominantę, nazywamy właśnie informacyjnymi”11.

Dla Marii Wojtak informacja to zarówno zbiór tekstów zróżnicowanych gatun-kowo, ale spokrewnionych stylistycznie, kognitywnie i intencjonalnie, jak i podsta-wowa funkcja takiego tekstu – „proces powiadamiania o faktach i zdarzeniach”12. Pojęcie pokrewieństwa nie zostało zapewne użyte przypadkowo: o ile bowiem Wojtak rekonstruuje coś, co określa jako wzorzec kanoniczny, to wyznaczenie precyzyjne ram gatunkowych okazuje się już, co sugeruje sama autorka Gatun-ków prasowych, bardzo trudne, granice są bowiem rozmyte, a poszczególne tek-sty powstają jako efekt mutacji gatunkowych: „Bardzo trudno znaleźć we współ-czesnej prasie wypowiedzi, które byłyby realizacjami, a więc w miarę wiernym odbiciem wzorca kanonicznego”13. Kryterium odróżniającym jest obiektywność przekazu i jego depersonalizacja, brak odautorskiego komentarza oraz zespół cech wchodzących w skład tzw. paktu faktograficznego (autentyczność, wiarygodność, aktualność, rzetelność, jasność i precyzyjność formułowania sądów14), którego granice – jak sugerują też inne ujęcia15 – wytyczone byłyby między rodzajami informacyjnymi a publicystyką.

Trzeba sobie uświadomić, że wymóg obiektywności, podkreślany jako defi-nicyjna cecha informacji, jest dyrektywą, do której raczej się dąży niż wciela w życie, że jest to jakiś wysiłek podjęty i zamanifestowany, że unikanie minimal-nej nawet oceny, własnego punktu widzenia jest trudne, o ile w ogóle możliwe.

Lidia Zakrzewska tak to ujmuje:

[…] nie ma obiektywnej informacji. Sama selekcja wiadomości i źródeł, do których dotarł dziennikarz, jest subiektywna […]. Subiektywna jest konstrukcja tekstu. […] Subiektywizm in-formacji wyraża się również w zabiegach formalnych – wytłuszczeniach, wyborze czcionki czy wybiciach16.

Źródeł subiektywności i oceny z subiektywnego punktu widzenia nadaw-cy Walery Pisarek, językoznawca i medioznawca, doszukiwał się już w samym ukształtowaniu tekstu i swoistym determinizmie składniowym. Z charakteru za-stosowanej składni wyprowadzał bądź to funkcję informowania, bądź funkcję

na-11 Z. Bauer, Gatunki dziennikarskie, [w:] Dziennikarstwo i świat mediów, red. Z. Bauer, E. Chudziński, Universitas, Kraków 2000, s. 150.

12 M. Wojtak, Gatunki prasowe, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2004, s. 30.

13 Ibidem, s. 31.

14 Ibidem.

15 W. Furman, A. Kaliszewski, K. Wolny-Zmorzyński, Gatunki dziennikarskie, Specyfika ich tworzenia i redagowania, Wyższa Szkoła Zarządzania w Rzeszowie, Rzeszów 2000, za: M. Wojtak, op. cit., s. 32–35.

16 L. Zakrzewska, Informacja, [w:] Dziennikarstwo od kuchni, red. A. Niczyperowicz, PWP Iris, Poznań 2001, za: M. Wojtak, op. cit., s. 31.

Emocjonalizacja informacji 113 kłaniania, rozdzielając składnię informacyjną od składni interpretacyjnej17. Przy pewnym uproszczeniu sprowadza się to do rozróżnienia parataktyczności i hipo-taktyczności syntaksy; ta pierwsza wprowadza raczej informowanie przez kom-pletowanie zdarzeń jako faktów i jest nastawiona na relację z wydarzeń; druga jest już ich interpretacją, czyli nakładaniem na wydarzenia wzajemnej relacji, któ-ra dzięki spójnikom i opektó-ratorom tekstowym wprowadza aspekt subiektywizacji i własną ocenę dokonaną przez nadawcę. Gdy mówię „poszedłem do hipermar-ketu i kupiłem butelkę dobrego wina”, oznacza coś innego niż „poszedłem do hipermarketu, żeby kupić butelkę dobrego wina”. W pierwszym przypadku mo-głem iść do hipermarketu w zupełnie innym celu niż kupno czegokolwiek i tylko przy okazji coś kupiłem, w drugim przypadku nakładam filtr celowości i subiek-tywizację oceny wydarzenia – poszedłem po to, aby kupić. W naturze hipotaksy jest tworzenie relacji i interpretacji rzeczywistości w przestrzeni mentalnej, a pa-rataksy – gromadzenie i „nanizywanie” czy raczej katalogowanie zdarzeń jako faktów18. W tym wypadku musimy jeszcze uwzględnić restrykcję stylistyczną, która blokuje użycie parataksy – tylko bowiem potoczność dobrze znosi długie sekwencje parataktyczne. Ale i tu możemy zauważyć elementy języka interpre-tacyjnego (składni interpretacyjnej), np. gdy porządek składniowy nie odpowiada porządkowi czasowemu wydarzeń.

Natura emocji

Obserwowane od jakiegoś czasu zainteresowanie badaczy emocjonalnością, także jej wyrazem językowym, wynika z obserwacji zmian społecznych i poli-tycznych, w rezultacie czego obserwuje się również zmiany w społecznej roli języka jako narzędzia komunikowania i oddziaływania, ale także z dostrzeżenia coraz większej roli, jaką w komunikowaniu i używaniu języka odgrywają emocje.

Inspiracje mogą płynąć z dwóch przynajmniej kierunków: z psychologii społecznej i neurolingwistyki oraz retoryki i teorii perswazji.

Biologiczno-neurologiczna natura emocji, którą tak precyzyjnie rozpoznawał Silvan S. Tomkins, a później Paul Ekman, sprawia, że emocjom ulegamy i ni-mi zarażamy, nie zawsze mając tego świadomość. W codziennej komunikacji człowiek odczuwa napięcie emocjonalne i może ulegać afektom oraz emocjom

17 W. Pisarek, Język służy propagandzie, RSW „Prasa–Książka–Ruch”, Kraków 1976; por.

także D. Kępa-Figura, Gatunek mowy „informacja” – czy to możliwe?, [w:] Komunikacja. Tradycja i innowacje, red. M. Karwatowska, A. Siwiec, Wydawnictwo UMCS, Chełm 2013, s. 350–363.

18 J. Warchala, A. Skudrzyk, Kultura piśmienności młodego pokolenia, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2010, s. 151–153.

114 Jacek Warchala

bezwiednie i spontanicznie, w ten sposób potwierdzając poniekąd ich biologicz-ność i cielesbiologicz-ność. Ale emocje możemy też z pełną świadomością transmitować i nimi się posługiwać np. w celu manipulowania rozmówcą. Potrafimy kontro-lować swoje emocje i używać ich do kontrolowania sytuacji, w której odbywa się komunikacja. Uczymy się tego w procesie socjalizacji: naśladujemy zachowa-nia najpierw rodziców, później rówieśników i wzorców osobowych (idoli), w ten sposób zarządzając emocjonalną stroną zachowań. Jeśli sięgnąć do pionierskich w Polsce badań Kazimierza Obuchowskiego, wykazują one, że w każdym komu-nikacie odnajdziemy komponent poznawczy (racjonalny), ujawniający się w jego funkcji odniesienia i komponent emocjonalny. Wartość tego drugiego możemy mierzyć zapotrzebowaniem na informację i jej przydatnością w danym momencie dla człowieka: „[…] stan emocjonalny wywołany danym komunikatem ukierun-kowuje zainteresowania osoby, nadaje im określoną siłę, działa więc jako czynnik selekcjonujący, a także stabilizujący kierunek danego procesu orientacyjnego, jak i dążeń”19.

Z kolei zainteresowanie procesem perswazji sprawiło, że mechanizmy emo-cjonalizacji przekazu badali i wykorzystywali praktycznie już starożytni. Anali-zował je szczegółowo Arystoteles, który początek II księgi Retoryki poświęcił właśnie klasyfikowaniu afektów i wyjaśnianiu ich natury. Wywód swój poprzedził znamiennym stwierdzeniem: „Afekty są to [tego rodzaju doznania], pod których wpływem podejmujemy inne niż zwykle decyzje; towarzyszy im przy tym przy-krość lub przyjemność” (Retoryka 1377b, 22–24). Szczególną rolę w tworzeniu

„języka emocji”20 przypisuje amplifikacji i deprecjacji (Retoryka 1403a, 20–25), które polegają na przesadnym przedstawianiu faktów i nie tyle na dowodzeniu, co wywoływaniu sterowanych przez mówiącego wrażeń (i obrazów):

Jeśli czyni tak broniący się, sprawia wrażenie, że jest niewinny; jeśli natomiast oskarżający przemawia w gniewnym uniesieniu, odnosimy wrażenie, że broniący się popełnił to przestępstwo.

Nie jest to nawet żaden entymem, ponieważ błędny wniosek, jaki słuchacz wysnuwa o tym, czy przestępstwo zostało dokonane, czy nie, nie jest oparty na żadnym dowodzie. (Retoryka 1401b, 3–8, III)

Tę podwójną siłę słowa – jego znaczenie rozpoznawane w warstwie propo-zycjonalnej i emocjonalne oddziaływanie rozpatrywane było przez klasyków re-toryki: Cornificiusa (Rhetorica ad Herennium), Cycerona i Kwintyliana, który pisząc o emocjach jako narzędziu retoryki, rozwinął czynnik obrazowania.

Emo-19 K. Obuchowski, Kody umysłu i emocje, Wydawnictwo WSH-E, Łódź 2004, s. 238.

20 Fabrizio Macagno i Douglas Walton używają określenia loaded language lub indignant language na ten typ języka, co można ująć jako język przesadni, język oburzenia; por. F. Macagno, D. Walton, Emotive Language in Argumentation, Cambridge University Press, Cambridge 2014 (e-book bez numeracji stron).

Emocjonalizacja informacji 115 cje najpełniej się ujawniają, gdy mówca, dzięki słowu, wywołuje obrazy zwykle już istniejące w świadomości odbiorcy. Żeby mówić o morderstwie, pisze Kwin-tylian, trzeba umieć wywołać obrazy emocjonalne związane z tym morderstwem:

Czyż nie przywiodę przed moje oczy wszystkich okoliczności, które pozwolą mi wyobrazić sobie, jak to [morderstwo] nastąpiło? Czyż nie zobaczę mordercy wyskakującego nagle z ukrycia, ofiary drżącej, wołającej o pomoc, błagającej o łaskę, gotującej się do ucieczki. Czyż nie zobaczę fatalnego ciosu zadanego i zranionego upadającego ciała? Nie zobaczę krwi, śmiertelnej bladości, jęków agonii, śmiertelnego rzężenia, na trwałe odciskające się w moim umyśle?. (Kwintylian, Ins.

Orat. VI, 2, 29–31, tłum z jęz. ang.)

Kwintylian rekonstruuje to, co współczesne badania psychologiczne określają jako pamięć epizodyczną. Jej częścią integralną, lub może szczególnym przy-padkiem, jest pamięć o przeżytych emocjach, własnych lub cudzych, widzianych albo tylko przeżywanych w wyobraźni; jest to pamięć emocjonalna21. Poszukiwa-nie przez retora właściwych emocji we własnej pamięci emocjonalnej, a zarazem umiejętne uzewnętrznienie emocji poprzez actio, daje możliwość podejmowania z publicznością subtelnej gry, której celem jest przekonanie i stworzenie iluzji prawdy. Tak jak sztuka aktorska nie wymaga, aby aktor grający okrutnika stał się okrutnikiem w realnym życiu, tak i od retora publiczność nie wymaga, by wcielił się w ofiarę lub sprawcę, ale żeby rozumiał i potrafił wizualizować pewne stany emocjonalne, reagował na nie, gdy ujawnią się i wykorzystywał je do własnych

Kwintylian rekonstruuje to, co współczesne badania psychologiczne określają jako pamięć epizodyczną. Jej częścią integralną, lub może szczególnym przy-padkiem, jest pamięć o przeżytych emocjach, własnych lub cudzych, widzianych albo tylko przeżywanych w wyobraźni; jest to pamięć emocjonalna21. Poszukiwa-nie przez retora właściwych emocji we własnej pamięci emocjonalnej, a zarazem umiejętne uzewnętrznienie emocji poprzez actio, daje możliwość podejmowania z publicznością subtelnej gry, której celem jest przekonanie i stworzenie iluzji prawdy. Tak jak sztuka aktorska nie wymaga, aby aktor grający okrutnika stał się okrutnikiem w realnym życiu, tak i od retora publiczność nie wymaga, by wcielił się w ofiarę lub sprawcę, ale żeby rozumiał i potrafił wizualizować pewne stany emocjonalne, reagował na nie, gdy ujawnią się i wykorzystywał je do własnych