Data Święto Ewangelja Lekcja
l Stycznia Św ięto N ow ego Roku Łuk. 2, 21 Gal. 3, 23-29 6 Stycznia Epifanji (N iedz. p. N. R.) Mat. 2, 1-12 Izaj. 60, 1-6 1 Lutego Im ieniny P. P rezydenta M at. 20, 25-28 Psalm 103 2 Lutego O czyszczenie M. P. Łuk. 2, 22-32 Mai. 3, 1-4 25 M arca Z w iastow anie M. P. Łuk. 1, 26-38 Izaj. 7, 10-16
9 K w ietnia W ielki C zw artek Jan 13, 1-15 1 Kor. 11, 23-32
10 W ielki Piątek H ist. M ęk.Pańsk.
Izaj. 53 Psalm 22, 1-22 13 „ Poniedz. W ielkanocny Łuk. 24, 13-35 D zieje 10, 42-48
3 Maja K onstytucja 3 Maja Mat. 5, 1-12 Psalm 98 21 „ W niebow stąpienie Pańskie Mar. 16, 14-20 D zieje 1, 1-11
1 Czerwca P oniedz. Ziel. Św iąteczny Ja n 3, 16-21 Dzieje 10, 42-48 11 Czerwca Św ięto M isji w ew nętrznej Łuk. 11, 5-13 Gal. 6, 1-10 22 Czerwca
Pocz. i koniec roku szkoln. M at. 13, 1-9 2 Tym. 3, 14-17
1 W rześn. Mat. 7, 24-27 Psalm 121
24 C zerw ca D zień Jana C hrzciciela Łuk. 1, 57-80 2 Kor. 11, 18-32 29 Św ięto P iotra i Paw ła M at. 16, 13-19 2 Kor. 11, 8-32
(^w ięto morza) Jan 6, 16-21 D zieje 27, 16-26
1 Paźdz. Św ięto żniw Jan 6, 24-29
2 Kor. 9, 6-11 Łuk. 12, 16-21 31 n Św ięto Reformacji Mat. 11. 12-15 Gal. 2, 16-21 11 Listop. Św ięto Państw ow e Mat. 22, 15-22 Rzym. 13, 1-7
8 G rudnia Dzień Pokutny Mat. 11, 22-24 Psalm 32, 51 25 » Św ięto Nar. P ańskiego Łuk. 2, 1-14 Tyt. 2, 1-14
26 » Św ięto Szczepana Łuk. 2, 15-20
Tyt. 3, 4-7
Mat. 23, 34-39 D zieje 7, 55-59 27 » Św ięto Jana Ewang. Jan 1, 1-14 Zyd. 1, 1-14
31 » Z akończenie Roku Łuk. 13, 1-9 Psalm 90
P ośw iącka K ościoła Łuk. 19, 1-10 O bj. 21, 1-5 Św ięto M łodzieży Mar. 10, 17-22 1 Jan 2, 12-16
M atki Jan 19, 26-27 1 Sam. 2. 1-10 P okoju M at. 5, 38-48 M ich. 4, 1-5 Pracy Mat. 25, 14-30 Izaj. 55, 1-3 O b ch o d y żałobne Jan 11, 20-27
Jan 14, 1-6
1 Kor, 15, 21-26 Psalm 126
S ta ty sty k a ew an g. zb orów a. w. w p olsk iej c z ę ś c i Śląska C iesz, za r, 1934.
Z b ó r
Liczba dusz
U rodzonych
Konfirmowanych Z aślubio
nych par
Wstąpiło dokościołal Wystąpiło z kościołal
Umarło
Komunikantów UWAGA
chłopców dziewcząt nieślubnych °/o ewangelic kich mieszanych męskich żeńskich
Bielsko 6 400 26 33 l*7o/o 126 36 12 23 14 40 47 3 399
Cieszyn 9 000 71 92 10% 193 58 12 6 11 81 81 7 760
D rogom yśl 2710 44 28 7% 47- 21 6 3 6 27 16 2 573
G oleszów 3 961 54 31 5-90/0 78 33 3 5 3 21 16 3 599
Jaw orze 3 213 28 40 — 48 25 — 4 2 18 20 2 573
K raków 1500 17 8 0-25% 19 10 17 14 10 13 11 635
M iędzyrzecze 1 900 13 17 — 39 22 2 2 2 5 10 2 114
Skoczów 3 115 29 24 9 % 73 18 3 3 3 11 8 3 063
Stare Bielsko 5 200 40 27 3 % 65 28 9 5 — 26 27 2 040
U stroń 5459 79 59 7 % 64 46 8 3 3 33 34 3 691
W isła 5 395 106 87 10% 132 53 — 3 2 33 29 5310
Istebna 298 4 4 - - 5 — — — 3 3 397
Razem 48 151 511 450 5-40/o 889 348 72 71 56 311 302 37 154
Bóg wieków.
44
-Tyś zawsze jest obrona nasza i schronienie, W szechwładny Boże n a s z !
Jak powstał świat, tak zniknie na Twoje skinienie, Ty jednak wiecznie trwasz.
Nim ziemia byt swój miała, nim świat był stworzony, Tyś nieodmiennie był,
Lecz człowiek, skoro minie dlań czas naznaczony, Zmieni się znowu w pył.
Lato tysiąc jest dla Ciebie jakby jedna doba, Lub nocnej straży czas.
My znikniem zaś, jak trawa, lub kwiat, jej ozdoba, Gdy ty zawezwiesz nas.
Jak gdy z poranku pięknie polny kwiat zakwita, A ścięty w wieczór schnie,
Tak niespodzianie prędko wieczność nas powita, Jakby po krótkim śnie.
W ielkie to grzechy nasze na nas sprowadzają Gniew sprawiedliwy Twój,
Bo oczy Twe w skrytości serc naszych wglądają, Grzech każdy widząc mój.
Ach, jakże to nieprawość, gnębiąc nasze dusze, Życia przyśpiesza kres,
Zatośmy też skazani na losu katusze, I nie unikniem łez.
Lat siedemdziesiąt tylko życie trwa człowieka, A gdy ma dłuższem być,
To osiemdziesiąt, lecz je trud, i mozoł czeka, Człek w znoju musi żyć.
Któż jednak m yśl swą zwraca na Twój sąd, o Panie ? Kto wiernie służy Ci?
Ach, udziel nam mądrości, byśm y byli w stanie, Plon przynieść z życia dni.
EKs. ^J. S p le s z y ń s k i f 1879.
Naprzód! Dołóżm y się!
31 r z e k ł S a n J e z u s ', żaden, k tó r y b y p r z y ło ż y ł rękę sw oją do p łu g a i o g lą d a ł się nazad, nie je s t sposobnym , do kró les
tw a £3ożego. (Swang. św. £ u k a s z a r. 9, w. 62.
»
Ś
więcenie „Nowego Roku” jest zgoła najmłodszym zw yczajem w świecie chrześcijańskim. Wprawdzie obchodzono dzień pierwszego stycznia uroczyście już u pierwszych chrześ
cijan, lecz tylko jako pamiętny dzień nadania dzieciątku imie
nia Jezus. My, w naszych czasach, święcimy Nowy Rok uro
czyście, w poważnym i podniosłym nastroju. Nowy Rok za
czynam y nabożeństwem, rozmyślaniem o Bogu i Jego spra
wach, modlitwą. Przytoczona ewangelja, chociaż tak krótka, to jednak bardzo nadaje się jako temat rozmyślania nowo
rocznego. O Bogu i Synu Jego, o Królestwie Bożem winniś
my rozmyślać w dzień Nowego Roku. Któż bowiem może nam być lepszym wodzem i wzorem, wierniejszym przyjacie
lem i towarzyszem w tym nowym okresie czasu i ustępie drogi życiowej nad Pana? On chce być z nami po wszystkie dni, On pragnie nam wskazać drogę, stromą wprawdzie i w ąs
ką, ale której celem jest wieczne, błogosławione życie w Kró
lestwie Bożem. O pójdźmy z Nim, postępujmy za Nim wier- nie, gdy na rubieży czasu i na rozstajach dróg patrzymy w dzień Nowego Roku w nieznaną nam i obcą przyszłość. Naśladowa
nie zaś Pana według słów przytoczonej ewangełji dwóch rze
czy wymaga od nas:
1. należy przyłożyć rękę do pługa i
2. oglądać się, ale nie za się, lecz naprzód.
Piękne i głębokie słowo Pańskie o przyłożeniu ręki do pługa ma swoją przyczynę. Pan Jezus zetknął się w drodze z trzema ludźmi. „I stało się, gdy oni szli, że w drodze rzekł ktoś do Jezusa: Pójdę za Tobą, gdziekolwiek pójdziesz Panie.
Lecz Jezus mu r z e k ł: liszki mają jamy i ptaszki niebieskie gniazdka, ale Syn człow ieczy nie ma, gdzieby głow ę skłonił.
I rzekł do drugiego: „Pójdź za m ną!” Ale on rzekł: Panie!
dopuść mi pierwej odejść i pogrzebać ojca mego. Ale mu Je
zus r z e k ł: Niechaj umarli grzebią umarłych swoich, a ty po
szedłszy opowiadaj królestwo Boże. — Trzeci zaś r z e k ł: Pój
dę za tobą, Panie! ale mi pierwej dopuść pożegnać się z tymi, którzy są w domu moim. Rzekł do niego Jezus: Żaden, któ
ryby przyłożył rękę swoją do pługa a oglądałby się nazad, nie jest sposobny do królestwa Bożego1,1. Cóż znaczą te słow a?
Przypatrzmy się bliżej temu człowiekowi. ”Pójdę za tobą, Pa
— 45
-n ie !“ — powiada — choć go -nikt -nie woła, -nie zaprasza;
sam się zgłasza. Ładne to naprawdę i chwalebne postępowa
nie, oby jak najwięcej znalazło następców. Niestety to jego postępowanie, ten krok, nie jest jeszcze pew ny, zdecydowany.
Pożegnać się jeszcze choć ze swym i domownikami. Skromne to i zrozumiałe życzenie. A jednak Pan, który zna dobrze ludzką naturę, przestrzega go, niby chcąc pow iedzieć: uważaj, aby domownicy nie odwrócili cię, albo aby cię nie zatrzy
mali. Kto przyłożył rękę do pługa i ogląda się nazad, ten źle krzywo będzie orał, może pług mu w yskoczyć i wypaść z rąk.
Niesposobnym jest do Królestwa Bożego.
Obrazy to piękne i jasne i wyraźne, obrazy głębokiej nauki i szczerej przestrogi. Obrazy to nasze, bo jakżeśmy w szyscy podobni, a nawet równi owemu człow iekow i! „Pójdę za tobą, Panie“ ! — tak ślubujem y na rubieżach czasu, na progu Nowego Roku, w naszych pieśniach nabożnych i mo
dlitwach gorących. Tak ślubowaliśm y przy konfirmacji, przy ślubie i wielu, wielu innych wypadkach już niezliczone razy. Przed podjęciem się niejednego zadania i dzieła, przed podróżą i pracą, hasłem naszem było: „pójdę za tobą, P a n ie!“ I szliśm y, szliśm y rok, dwa lata, trzy, — szli krok i kroków tysiące, aż tu naraz swoi i obcy, przyjaciele i zwodziciele, zajścia i fakty stanęły nam w drodze, zatrzyma
ły nas i zwiodły z drogi na manowce. Chodziło o drobiazgi, o sekundy, minuty, słowa i myśli, czyn y i kroki. Ale przez nie straciliśmy z oczu wodza, straciliśmy z oczu cel, pług się nam z ręki w ysunął a ster z dłoni, zaćmiło się nam przed o- czyma, stanęliśm y tuż nad przepaścią i to nie sami, ale razem z nami bardzo wielu. Czy tak nie byw ało w ostatnim roku, w ostatnich czasach? Z Panem rozpocząłeś i szło bardzo do
brze ; z Panem robiłeś na roli, za pługiem za w o zem : zbie
rałeś do gumien, błogosławiony. Aż tu nadeszła chwila zw ie
dzenia, złudzenia. Niejeden p om yślał: dał Bóg to z łaski czy też może raczej wydała moja praca ? Miałby Bóg zakazać, zabronić, miałoby to szkodzić? Człowiecze, spróbuj też inaczej, pójdź z nami — oto głosy tych, co są w domu. Czy nie będzie po
dobnie i jutro i latoś? Dziś sercem i usty śpiew am y: Panie, za tobą pójdziemy, gdzie nas poprowadzisz, dokąd nam ka
żesz iść. Gdy nas jednak poprowadzi doliną cienia śmierci, jakież nastanie szemranie i narzekanie. Gdy nie pójdzie praca według naszej woli, gdy nie stanie sił i środków na życzenie, inaczej wypadnie rzeczyw istość niż plany, inaczej się do nas odniosą ludzie, gdy zachorujesz, nędzy skosztujesz, krzywdy
— 46 —
doznasz, marność twą poznasz w nieszczęściu, w obliczu śmierci, nad grobem — ilekroć powiesz wów czas: Panie, po
zwól na to lub owo“. Wtedy właśnie okaże się cała niemoc nasza, słabość naszej wiary, chwiejność naszej miłości. Chcie
liśmy, aby Pan Bóg był skałą naszą i tarczą i obroną, ale ta skała jest nam za twarda, za ciężka, za przykra. Tak więc obijamy ją, aż z niej niewiele pozostanie. W iemy, że otacza nas zewsząd W szechwiedzący Bóg, ale nam często za ciemno pod jego zasłoną. Uciekamy przed nią — ucieczka przed Bo
giem, oto znamiona czasów naszych. Powiadamy, źe ku Bogu ufność mamy a w rzeczywistości ufamy w nasze siły, zdol
ności, mądrość, majątek, te ubóstwiamy, — już niejednemu, ani dwom, ale wielu Panom chcąc służyć i przypodobać się.
Udajemy pobożnych i bogobojnych, lecz cała nasza kompro- misowość, to rozdwojenie słów i czynów niw eczy orkę na ro
li naszych serc i dusz. Nie, n ie : żaden, któryby przyłożył rękę swoją do pługa a oglądał się nazad i wokoło, nie jest sposobnym, nie jest zdolnym do Królestwa Bożego. Taki oracz, gazda czy też parobek, któryby się oglądał, do orki się nie nadaje, a taki wierzący miałby się ostać? Bynajmniej. Upad
nie napewno! Pamiętaj o tem, człow iecze dziś, gdy kładziesz rękę do pługa życia twego. Jeśliś obraf Boga za Pana, to ob
stawaj przy nim na życie i śmierć. To pewne i w Nowym Roku będziem y musieli przyłożyć ręce do pługa a to mocno.
Tylko przez pracę się ostoimy, utrzymamy, podniesiemy, po- dźwigniemy. I to każdy z n a s : gospodarz na roli, rzemieślnik w swoim warsztacie, urzędnik w biurze, uczony przy książ
kach, matki w gronie dzieci, dzieci w przedmiotach naukowych.
Każdy do swej pracy, do swojego p łu g a ! Umieją orać nasi rolnicy, ciągnąć bruzdy jakby za sznurem ; umieją uprawiać swą rolę tak ślicznie, że na jej widok serce się raduje. Mogą pracować, w szyscy, co chcą robić dobrze, w szyscy świadomi, że orzą rolę Bożą jako współpracownicy Boży. Jeżeli Pan winnicy nie chce, abyśm y się oglądali nazad, wtedy zabrania skarg, lamentów, ubolewań daremnych, pustych* próżnych, na które szkoda drogiego czasu, ale chce abyśm y z czasów, co bezpowrotnie m inęły, w ysnuli wnioski naprawy, wydobyli nauki i na podstawie ich kroczyli naprzód.
Hasłem naszem w roku nowym niech więc b ęd zie: na
przód! dołóżmy się! Do pługu żwawo, rolnicy! Orzcie sobie niwę, orzcie na chleb codzienny w upałach i ulewach, kro
cząc naprzód mimo ciężkich czasów a sam Pan uchwyci mo
cne dłonie wasze i nie w ypuści aż na grobow y spoczynek.
— 47 —
— 48 —
Do pługa w szyscy robotnicy, czy pługiem wam przędziel, czy topór, czy maszyna, czy młot. Kto się nie dołoży, kto w dzieło duszy nie w łoży, ten nie jest Boży. Bo gdzie Pan do
mu nie buduje, daremną jest praca budujących. Wiara i pra
ca ludy wzbogaca, zaś królestwa w ielkie upadają, kiedy na Boga, na wiarę nie dbają. Do pługu w szyscv wychow aw cy, rodzice, gospodarze, majstrowie, nauczyciele, starsi, prezbitero
wie, zastępcy — nie oglądajcie się nazad, na to co było, ale pamiętajcie o tem, co być powinno, co utrzymać, dzierżeć, rozmnożyć winniście. Patrzcie nie na wczoraj, nie na innych, ale naprzód, wgórę na Pana, a dojdziemy i dopniemy celu — Królestwo Boże. U(s. Q a jd zica , M ię d z y r z e c z e .