• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie naszych nabożeństw

Od pew nego czasu zaczęto u nas gdzieniegdzie wprowa­

dzać do nabożeństw pewne zmiany. Poczynania te doprowa­

dziły do tego, że w niektórych zborach tok nabożeństw obec­

nych różni się znacznie od tych, jakie przed wojną w zborach śląskich się odbywały, a więc także od nabożeństw tych zbo­

rów, w których zmian żadnych nie wprowadzono.

Jak to zw ykle byw a, znaleźli się zarówno gorący zw o­

lennicy zmian, ale też i zdecydowani przeciwnicy, którzy do dziś, mimo że od zaszłych zmian upłvnęło parę dobrych lat, nie dali się nowemu ruchowi pozyskać. Jedni i drudzy w y su ­ wają ważkie argumenty, mające uzasadniać i usprawiedliwiać ich stanowisko.

Nie tu miejsce, aby te argumenty rozpatrywać i jedną albo drugą stronę popierać lub zwalczać. Wydaje się jednak, że, aby się w zagadnieniu tem lepiej orjentować i móc unik­

nąć jednostronności, warto się zapoznać z pewnem i faktami z przeszłości, dotyczącemi dawniejszej, możnaby wprost po­

wiedzieć pierwotnej formy ew angelickiego nabożeństwa na Śląsku. Bowiem porządek nabożeństw, jaki zachowyw any był u nas do ostatnich czasów, nie został w zięty z powietrza, nie został w ym yślony, lecz musiał być uwarunkowany pewnemi okolicznościami. Taksamo zmiany, jakie tu i ówdzie zaprowa­

dzono, też — z drobnemi wyjątkami — starano się postępo­

wać ostrożnie. Znajomość, chociażby pobieżna, przeszłości, wytłum aczyć może niejedno i niejednej zapobiec jednostronności.

Kiedy więc w tę przeszłość spojrzym y i zapytamy się czy pierwotnie w taki sam sposób ułożony był porządek e- wangelickiego nabożeństwa na Śląsku jak do ostatnich czasów, odpowiedź wypadnie przecząco. W 16 wieku, w dobie krze­

wienia się i ugruntowania reformacji w kraju naszym, porzą­

dek nabożeństwa ewangelickiego przedstawiał się inaczej a treść jego nacechowaną była większą rozmajtością. Nabożeń­

stwo wyposażone było zwłaszcza obficiej w to, co dziś nazy­

wamy liturgją. Gdybyśmy szukali wzorów, do których można­

by te pierwotnie luterskie nabożeństwa na Śląsku przyrów­

nać, m oglibyśm y wskazać nabożeństwa ewangelickie dzisiej­

sze w innych częściach Polski, więc np. warszawskie. One w każdym razie są o całe niebo bliższe tym pierwotnym e- wangelickim nabożeństwom śląskim, niż nasze śląskie dzisiej­

sze „niezreformowane“.

- 108

Spróbujmy przedstawić w krótkości tok takiego pierwot­

nego ewangelickiego, z 16 i 17 wieku, nabożeństwa śląskiego.

Nabożeństwo rozpoczynał zbór śpiewem 'nabożnej pieśni lub psalmu. W miastach opuszczano niekiedy ten śpiew, a wówczas nabożeństwo rozpoczynał ksiądz introitem. Introit, to wyrok biblijny śpiew any przez księdza w ołtarzu do dziś po pierwszej pieśni, np. „Pan jest pasterzem moim”, na które cały zbór dawniej odpowiadał „Na niczem mi nie zejdzie".

Po introicie śpiewał k siąd z: „Chwała niech będzie Ojcu i S y ­ nowi i Duchowi Świętemu*, podczas t. zw. Kyrie eleison, to znaczy „Panie zmiłuj się”, a po odpowiedzi nucił „Chwała Bogu na w ysokościach”. Dopiero teraz następowała t. zw. ko­

lekta, poprzedzona intonacją, zaczynająca się od słów „Módlmy się . . .” Po takiem przygotowaniu zwracał się ksiądz do zbo­

ru i czytał lub śpiewał lekcję, to znaczy wstęp z listów apos­

tolskich. Na to odpowiadał zbór pieśnią, po której ksiądz po raz drugi zwraca się do ludu i po pozdrowieniu go „Pan niech będzie z wam i”, śpiewał lub czytał Ewangelję. Po E- wangelji następowało t. zw. Patrem, t. j. W yznanie wiary (Wierzę w Boga . . .), potem kazanie, poprzedzone śpiewem.

Po kazaniu śpiewano pieśń, która kończyła pierwszą część nabożeństwa.

Druga część nabożeństwa to Wieczerza Pańska, która pierwotnie, jak dziś jeszcze np. w Warszawie, była z nabo­

żeństwem głównem ściśle zespolona. A więc śpiewał ksiądz najpierw „Ojcze nasz”, potem słowa ustanowienia W ieczerzy Pańskiej. Następowało krótkie napomnienie zwrócone do ko­

munikantów, po którem wśród śpiewu zboru przystępowano do stołu Pańskiego. Nabożeństwo kończyło się kolektą dzięk­

czynną i błogosławieństwem, jak dziś. W tej drugiej części nabożeństwa śpiewano w wielkie święta przed słowami usta­

nowienia t. zw. prefację, zaczynającą się od słów „Wznieście sw e serca” . . . . Prawdziwie godną i sprawiedliwą, słuszną i zbawienną jest rzeczą“ . . . to stanowiło właściwą prefację.

Oprócz takiego głównego nabożeństwa, byw ały też nabo­

żeństwa ranne i popołudniowe bez W ieczerzy Pańskiej, skła­

dające się ze śpiew u pieśni nabożnych, psalmów, które śpie­

wano antyfonicznie, t. zn. naprzemian ksiądz i zbór, a złączo­

ne z niemi bywało nauczanie katechizmu. Znane też b yły krótkie nabożeństwa ranne w dni robocze, na które składał się śpiew pieśni np. (Te Deum, Cię Boże chwalimy), modlit­

wa i błogosławieństwo. Zamiast pieśni śpiewano też czasem litanję i kończono taksamo.

109

Z tego bardzo pobieżnego szkicu, opartego na starych dokumentach i zapisach z 16 wieku, przekonywujem y się, że nabożeństwa nasze na Śląsku przedstawiały się pierwotnie zgoła inaczej; niż te, jakie do czasów powojennych w e w szyst­

kich zborach się zachowały. B yły bardziej urozmaicone, żyw ­ sze, cieplejsze. Podobnie wyglądał porządek nabożeństwa e- wangelickiego w tym czasie w Wittenberdze i innych krajach, które przyjęły reformację luterską.

Powstaje pytanie w jaki sposób się to stało, że pierwot­

na forma ewangelickich nabożeństw uległa zagładzie i że jej miejsce zajął obecny tok nabożeństwa. Odpowiedź brzmi pros­

to ; złożyły się na to różne okoliczności, wśród których nie­

małą z pewnością odegrały rolę prześladowania naszego koś­

cioła. Ewangelicy, pozbawieni kościołów i księży, zmuszeni ukrywać się ze swojemi nabożeństwami po lasach i odpra­

wiać je w cichości, musieli z nich usunąć te części, których bez księdza odprawić nie można było, a więc także część li­

turgiczną, i ograniczyć się do czytania i objaśnienia Słowa Bożego, przyczem to ostatnie odbywało się przy pomocy zbio­

rów kazań. Nie małą rolę musiały też odegrać prądy pietys- tyczne i racjonalistyczne, jakie przez Europę przechodziły w tym czasie, gdy ewangelikom pozwolono znowu wyznawać wiarę swoją, choć zrazu jeszcze praw równych z katolikami nie mieli. Nie można było zresztą nagle powrócić do form z 16 i 17 wieku, gdyż w czasie prześladowań poszły one w zapomnienie. Przyzwyczajono się też do skromniejszych form i po czasach prześladowań zadowalano się niemi. Były na owe czasy poprostu wystarczające. Gdzieniegdzie zachowa­

ły się jednak te pierwotne formy jak np. na Słowaczyźnie, gdzie śp' jnie Ewangelji i lekcji z ołtarza do dziś się zacho­

wało, ts amo jak i inne części liturgiczne.

Wniosków z pow yższego nie wyciągam. Podaję tylko fakty, nad któremi zastanowić się warto. Może one pow strzy­

mają niejednego zarówno zwolennika, jak i przeciwnika zmian czyto od zbyt pochopnego działania i reformowania, czyteż od przesadnego krytykowania.

Ui u — ot czego potrzeba. 3(s. 31. ‘W antuła.

Zasiew...

9źez zasiew u nic nie wzrośnie, ZNiema zboża bez n a sien ia :

‘Gen, co za sia ł ryż o wiośnie, Ż n iw doczeka się i mienia.

110

111