• Nie Znaleziono Wyników

Z życia naszych zborów

(za czas od 1. VII. 1934 do 1. VII. 1935).

Ponieważ podajemy poniżej szczegółow e sprawozdania zborowe, nie będziemy w ogólnym przeglądzie spraw wymieniali szczegółow ych zdarzeń. Przyłożym y tylko pion do budowy ż y ­ cia naszego kościelnego i religijnego i stwierdzimy stan a na­

stępnie ustawimy wagę i zbadamy, czy droga życia naszego ma kierunek w górę lub też może opada w dół.

1. Pod pionem.

Trzodę Chrystusową cechuje silny pociąg do Wodza-Pas- terza i charakteryzują wyraźne potrzeby życia gromadnego.

Odłączenie od Pasterza odczuwa trzoda jako w ystępek, a rozpro­

szenie jako dopuszczenie Pańskie. Ale te dwa uczucia nie za­

w sze jednakowo silnie się rozwijają. Przychodzą czasy, kiedy pociąg do Jezusa jest tak mocny, że ludzie szukają ciemnych komórek i pod ścianą płaczu narzekają, ale potrzeby łączenia się w jedną społeczność św iętych nie wykazują. A są znów czasy, kiedy gromadne życie zastępuje łączność z Chrystusem bodajże w zupełności. Brak jednego i drugiego jest niebezpiecz­

n y ? gdyż jedno prowadzi d o |B o g a , drugie do kościoła, brak jednego rodzi bezbożność ai’brak drugiego prowadzi do od- szczepieństwa i sekciarstwa. Dusza ew angelickiego ludu śląs­

kiego niedomaga w obecnych czasach więcej na osłabienie tę ­ żyzn y życia społecznego, aniżeli na brak pociągu do Zbawi­

ciela. Stąd w ypływ a charakterystyczny stan, że większa jest religijność aniżeli kościelność. Przypuszczalnie religijność ta trzyma się jeszcze z dawniejszych czasów, a kościelność ma­

leje. W pływa na ten bieg zajęcie niedzieli dla sportu i spraw społecznych, brak propagandy dla nabożeństw i zanik repre­

zentacji władz.

2. Pod wagą.

„Niema nic złego, coby na dobre nie wyszło". To słowo może być prawdą i nie musi psyć prawdą. Jednego bowiem uczy dobre i złe, a drugi jest tępy lub lekkom yślny, że go nic nie uczy, ani szkoda, ani hańba. Jednemu w szystko w y ­ chodzi na dobre, drugiemu nic. Straszliwe ciosy, które na nas w ubiegłych latach dopuścił Bóg, spadły na nas nieprzygoto­

wanych, zaskakując nas i odkrywając przed światem do na­

gości nasze wrzody i wyjawiając w szystkie nasze choroby.

Ale wtedy i nasze oczy m usiały na nie patrzeć. 1 dzięki Bo­

gu, rózga, którą nas Bóg ćwiczył, nie raniła nas daremnie.

— 49 —

Zaczynamy coraz więcej patrzeć w siebie, uczym y się prze­

zorności, stajemy się pokorniejszymi, kończy się radość z tań­

ca około cielca złotego a powraca bojaźń, miłość i ufność w Boga. Już widzimy pewne znaki, świadczące nam, że nie umrzemy, ale żyć będziem y, abyśm y opowiadali sprawy Boże.

B ie ls k o .

W dniu 13 lipca 1934 r. obchodzono w ram ach podniosłej u ro czy s­

tości kościelnej 100-letnią rocznicę urodzin śp. ks. S uperin ten d en ta D ra T eo­

dora H aasego.

W lutym 1935 r. objął ks. H elm ut W egert, pochodzący z G ostynina koło W arszaw y, jak o k atec h eta naukę religji w polskiem i niem ieckiem gim ­ nazjum oraz w pow sz. szkole dla chłopców .

W dniach 22—24 czerw ca 1935 r. odbył się w B ielsku IX. Zjazd Zw iąz­

ku Polskiej M łodzieży E w angelickiej W ojew. Ś ląskiego. Zeszła się pokaźna liczba delegatów pojedyńczych Kół M łodzieży. P rzebieg zjazdu był u ro czy sty i podniosły, o brady ow ocne.

Z e z b o r u c i e s z y ń s k i e g o .

W śród w ydarzeń, jakie zaszły w m inionym roku w zborze naszym szczególnie w yróżnić m usim y uro czy sto ść o d sło n ięcia b iustu K arola XII., króla szw edzkiego, k tó reg o staw iennictw u zaw dzięczam y pow stanie kościoła Jezusow ego. W uro czy sto ści tej w zięli udział przedstaw iciele b ratn ieg o naro ­ du szw edzkiego z p. K. F elleniusem i p. Dr P ostem na czele.

U roczystość ta stała się m anifestacją przyjaźni ew angelickiej-szw edzko- polskiej, datującej się od w ieków i ma znaczenie niety lk o dla zboru cie­

szyńskiego, ale i dla całego ew angelicyzm u polskiego, k tóry pow inien b li­

żej zapoznać się z ew ang. K ościołem szw edzkim i w ejść z nim w ścisły k o n ta k t i w spółpracę. B łogosław ieństw o z teg o byłoby dla nas niechybnie w ielkie.

D rugim w ydarzeniem w ielkiej dla zboru doniosłości, to zaw arcie u go­

dy Banku Ew ang. z w ierzycielam i i częściow a w ypłata oszczędności. W pły­

nęło to na u spokojenie um ysłów i pozw ala zająć się innem i spraw am i, k tó ­ ry ch w okresie niejasnej sytuacji banku i złożonych w nim oszczędności poruszać nie było można.

W ciągu roku dokonano w yboru zastęp stw a zborow ego i prezbiterstw a.

Skład jed n ak jednego i drugiego nie w ielkiej uległ zm ianie. K uratorem zos­

tał ponow nie w ybrany p. Jan K ajzar z Puńcow a, sto jący na w yżynie 85 lat.

Życie religijne w zborze płynęło norm alnie. O bok nabożeństw urzą­

dzano regularnie godziny biblijne w środy w kościele a raz w m iesiącu w Puńcow ie, Zam arskach, G um nach, D zięgielow ie i H aźlachu. W tygodniu zaś po Epifanji urządzono tydzień m isyjny, ty d zień m odlitw y, który skupił około Słow a Bożego, głoszonego przez różnych Księży, licznych bardzo zborow ników .

D rugim nie mniej pocieszającym objaw em jest stale w zrastające zain ­ teresow anie zboru zakładam i E benezer w D zięgielow ie, co się w yraża w ofiarności na te zakłady. P odkreślić to należy tem w ięcej, że przeżyw any kryzys się nie zm niejsza, ale naw et potęguje.

Przypisać to trzeba n iety lk o w zm ożonej pracy du szp astersk iej, ale i działalności sam ych Zakładów , k tó re zap raszają do siebie rokrocznie w szy st­

kich ew angelików śląsk ich na uroczystość żniw ow ą, m ającą ch arak ter św ięta ludow ego w ram ach nabożeństw a, k tó reg o form a daleko odbiega od zw ykłe­

go nabożeństw a w kościele, ale w tem jego urok i działanie. F aktem bow iem jest, że ta uro czy sto ść i to nabożeństw o w yw iera ria uczestnikach w ielkie w rażenie i zdobyw a ich serca dla spraw y Zakładów .

50

51

W spom nieć jeszcze się godzi, że w zam ku dzięgielow skim , należącym do zakładów pow stał zaczątek u n iw ersy tetu ludow ego im. M arszałka Jozefa P iłsudskiego, który, gdy się rozw inie, będzie miał ogrom ne znaczenie dla naszego życia ew angelickiego i to na polu religijno-duchow em , jakoteż spo- łeczno-kulturalnem , jak i gospodarczem . , . . , __,

Do mniej jasnych m om entów zaliczyć należy spadek urodzin i dążnoś­

ci pew nvch p rzybyszy do usunięcia ew angelików z zajm ow anych stanow isk.

Dążności te jed n ak m uszą spalić na panew ce, m usim y się im z całą stan o w ­ czością przeciw staw ić.

D r o g o m y ś l.

Z zadow oleniem stw ierdzić możem y, że życie kościelne płynęło nor­

m alnie. Liczba kom unikantów zw iększyła się znacznie od roku m inionego.

O fiarność zborow ników byłab y niew ątpliw ie w iększa, g dyby nie tru d n e po­

łożenie gospodarcze naszych rolników pozbaw ionych m ożności zbytu p ro ­ duktów rolnych. Mimo to są jed n o stk i które o kościele i po trzeb ach jego pam iętają. Tak np. zapisała zborow i śp. A nna C ieślar w dow a z K iczyc 150

zł a żyjący w O chabach em eryt J. W itoszek 200 zł. C ześć im .

O fiary na po trzeb y w łasnego zboru łącznie z opłatą ław kow ą oraz 10°/n wym dodatkiem od p o d a t k u g r u n t o w e g o w ynosiły 6 1 9 3 '5 4 zł. Tak skrom ­ ną sum ą bilansow ą nie operuje ż a d e n z e zborów śląskich. B ajeczka jakoby zbór drogom yski należał do bardzo d o b ry ch pod w zględem finansow ym , na­

leży do d alek iej przeszłości. .

Zw iązki M łodzieży Ewang. a w szczególności w Pruchnej rozw ijają się dobrze. W D rogom yślu zw iązek obecnie tro ch ę kuleje. Prezesi się pożenili i zw ią­

zek obecnie opuścili. Stali się mężami i zaniechali rzeczy dziecinnych.

1 Kor. 13, 11. . ,

W roku bieżącym odstąp io n o od urządzania nabożenstw rannych. N a­

to m iast odbyw ają się w porze letniej nabożeństw a głów ne w cześniej p o łą­

czone z katechizacją dzieci przy ołtarzu.

G o le s z ó w .

W ostatnim roku spraw ozdaw czym nie zaszło w naszem życiu zboro- wem nic tak szczególnego, czem byśm y się pow inni podzielić _ z czytelnikam i K alendarza. Rok te n stał pod znakiem przygotow yw ania się do godnego uczczenia 150-ciolecia naszego zboru. O prócz teg o podkreślam y z przyjem ­ nością w zrost liczby kom unikantów o 739. Podajem y rów nież obraz ohąr- ności na cele kościelne n aszych zborow ników . Złożono ofiar i darów 4.986 09 zł, ław kow ego i p o d atk u k o ścielnego 7.124'29 zł, razem w ięc 12.110 38 zł.

W ypada w ięc na jed n eg o zborow nika 3’05 zł. . . . . .

U w agi, odnoszące się do kom unikantów i ofiarności obejm ują r. 19.14.

J a w o r z e .

W niedzielę, dnia 23. 9. ł934 pośw ięciliśm y rozbudow aną kaplicę cm en­

tarn ą w Jasienicy, która zyskaw szy szatę i rozm iary p ięknego kościo ka, słu ­ żyć b ędzie potrzebom ew angelików jasien ick ich . Jasiem cz am e położyli około rozbudow y w ielkie zasługi, dow odząc żyw ego przyw iązania do K ościoła.

Praca w Zw iązkach M łodzieży rozw ija się pięknie.

Z ż y c ia z b o r u k r a k o w s k ie g o .

N ajstarszy z filjałów Lednica, skupiający po m ieście K rakow ie n aj­

w iększą liczbę zborow ników , stanow iący już od lat autonom iczną jednostkę w ram ach parafji krakow skiej, został przyłączony w roku ubiegłym do m ia­

sta W ieliczki. Zarów no w K rakow ie, jak i w filjałach, obsługiw anych reg u ­ larnie uczęszczanie na nabożeństw a jest bardzo dobre. O gólny kryzys g o s­

podarczy zm usza p rzedstaw icielstw a zborow e do stosow ania jaknajw iększych

52

-o szczędn-ości w każdej praw ie dziedzinie g -o sp -o d ark i zb-or-ow ej. W ażniejsze zm iany zanotow ano w składzie Starszyzny zborow ej. O d szed ł do W arszawy na stanow isko d y rek to ra d ep artam en tu Szkół W yższych w M in. W. R. i O. P.

prof. Dr. Jan S tanisław B ystroń, żegnany z żalem. U stąpił ze sw ego stan o ­ w iska spow odu złego stanu zdrow ia K u iato r Z boru prof. inż. O sk ar N ow o­

tn y . W uznaniu Jego zasług i długoletniej w ydatnej pracy w Starszyźnie, m ianow ało Go Z astępstw o Zborow e jednom yślnie K uratorem H oaorow ym . Do Starszyzny jak o now i członkow ie w eszli r płk. Dr. H enryk Eisele i inż.

W iktor S kołyszew ski. K uratorem Z boru w ybranym zo stał Inż. W. Skołyszew - ski. Starania Z boru o rew indykację starych aktów parafjalnych przechow y­

w anych w A rchiw um S ynodalnem Ew angelicko-R eform ow anem w W arszawie zostały uw ieńczone pom yślnym skutkiem .

Dnia 17 czerw ca 1935 roku K onsystorz Ew angelicko-R eform ow any w W arszawie w ydał do rąk pełnom ocnika Z boru p. Mgra Jana P iotra G rosse akta parafjalne Z boru k rakow sko-w ielkanocnego w raz z historycznem i pie- częciam i tegoż Zboru. — W m aju 1935 r. przeżyw ał zbór wraz z całym n a ­ rodem bolesne, sm utne chw ile spow odu zgonu W odza N arodu M arszałka Jozefa P iłsudskiego, k tó reg o doczesne szczątk i złożono przy udziale najw yż­

szych dosto jn ik ó w R zplitej, p rzedstaw icieli w szy stk ich niem al państw św iata 1 tysięcznych rzesz na w ieczny odpoczynek w g robach królew skich na Wawelu.

M ię d z y r z e c z e

przedstaw ia się w obrazie w yraźnych kontur, św iatła i cieni. W ykazuje pro­

centow o najw yższy udział parafjan w św. K om unji i dobry udział w nabo­

żeństw ach, ale nie ukryw a, że posiada gospodarzy, którzy nie mają naw et ław ki w kościele. F inansow o było M iędzyrzecze bardzo dobrze zorganizow a­

ne, m ianow icie o p łaty k o ścieln e w ybierali członkow ie prezbiterstw a w przy ­ dzielonych im o kręgach i w yw iązyw ali się z teg o tak , że nie pozostaw ało praw ie żadnych zaległości. M iniony rok p rzyniósł pow ażną zm ianę na gor­

sze. Szczególnym znakiem czasu i stosunków je st obniżenie się liczby naro­

dzonych dzieci, co grozi zw inięciem w yższych klas szkoły niem ieckiej.

S k o c z ó w .

W życiu zboru nie w ydarza się zb y t w iele w przeciągu jednego roku.

Szybko mijają ty g o d n ie, niedziela ściga niedzielę. Św ięta nadchodzą i mijają.

Ludzie się rodzą i um ierają. Przez kilka dni się ich w spom ina a potem , m ó-

• wi św iat o czemś innym . Jako o w ażniejszym w ydarzeniu w spom nielibyśm y p rzeprow adzony w lipcu 1934 r. now ych w yborów do zastęp stw a zborow ego i do prezbiterstw a. Z niedużym i zresztą zm ianam i w eszli w skład obu kor- poracyj m niejw ięcej ci sam i ludzie, co daw niej. K uratorem obrano znowu p. Paw ła W anię ze Skoczow a a w icekuratorem pana obszarnika Jana

^.tonawskiego z Pogorza. Tylko sekcja finansow a została zorganizow ana i ob­

sadzona przew ażnie m łodszym i i fachow em i siłam i, aby sp ro stać coraz to w iększym trudnościom gospodarczym . Już po kilku m iesiącach m ogła ona z solidaryzująoem się z nią prezbiterstw em przed w alnem zebraniem z dow o­

dam i w ręce, przedstaw ić, że się bardzo oględnie, energicznie i szczęśliw ie w yw iązała ze sw ego zadania. Z upełnej reorganizacji dokonano w gminie cm entarnej w Skoczow ie. W prow adzono w życie sta tu t cm entarny, który się stosuje bezw zględnie, opłocono kosztem 785 zł, tak stary jak now y cm en­

tarz i aby w p rzyszłości uniem ożliw ić w szelki nieład, przeniesiono opiekę nad nim na zaw odow ego o grodnika, k tó ry cm entarze utrzym yw ać będzie w stanie odpow iadającym ich przeznaczeniu. N ow y zarząd cm entarny jest tego zdania, żfe gdy członkow ie gm iny cm entarnej zobaczą, że się coś robi, że też chętnie przyjm ą na siebie i pew ne nikłe zresztą ofiary pieniężne. W roku

53

sprawozdawczym o dbyły się u nas pierw sze zborow e dożynki (19 sierpnia), które się pow iodły tak, że je w przyszłości chcem y kontynuow ać. Rok 1934 był też może i w tym w zględzie ciekaw ym , że się w ykazać może rekordow o niską cyfrą zgonów . Zm arło bow iem ty lk o 19 osób, przeciętna zaś cyfra przed w ojną w ynosiła 70 a po w ojnie 55—60 zgonów . Chociaż [jedna ok o ­ liczność, która pozw ala negow ać kryzys. P ozatem nie w iele n o w e g o !

S t a r e B i e ls k o

powołało do pracy w zborze, szczególnie do n abożeństw p olskich i do nau­

ki religji ks. wik. O. H. Pudella.

U s tr o ń .

W obecności JW P. W ojew ody Ś ląskiego Dr. M ichała G rażyńskiego, 10 księży, 36 nauczycieli, 6 w ójtów sąsied n ich w iosek, 146 prezbiterów , 51 reprezentantów stow arzyszeń i licznych gości i parafjan dokonał zbór u stro ń - ski dnia 23 w rześnia 1934 r. uro czy sto ści pośw ięcenia D om u M łodzieży E- w angelickiej, k tó reg o budow ę, ro zp o czętą w r. 1926, prow adziły kolejno p rzedsiębiorstw a budow lane Józefa Kozła i Jan a i Juljusza Stritzkiego. Bu­

dowę tę, ukończoną w r. 1934, przeznaczył zbór u stro ń sk i na chw ałę W szech­

m ocnego i na pożytek K ościoła E w angelickiego, ku w szelkiej zbożnej sp o ­ łecznej, kulturalnej i ośw iatow ej pracy, jako też na siedzibę m iejscow ego Stow arzyszenia M łodzieży. U roczystość otw arcia D omu M łodzieży ozłocił nam B óg prześliczną jesien n ą pog o d ą i przepełnił radością, w ypływ ającą z uczucia zadow olenia, któ re daje dokończenie każdego w iększego społeczne­

go dzieła. W dw a ty g o d n ie później brali zborow nicy nasi udział w rów nież / I f3 ^ /y \ pięknej uroczystości, m ianow icie w otw arciu pierw szej w Polsce górskiej

auto s tra dy, zbudow anej z U stronia na Rów nice, a dnia 20 czerw ca 1935 r.

gościł nasz zbór u siebie Zjazd Śląskiej B ratniej Pom ocy G ustaw a Adolfa.

Na niw ie pracy w ychow aw czej i d uszpasterskiej m am y do zanotow ania: N au­

kę religji w w szy stk ich szkołach pow szechnych, z w yjątkiem B rennej-L eśni- cy, udzielali księża w 51 godzinach tygodniow o, w izytację urządził ks. p ro ­ boszcz w w szy stk ich szkołach. W G órkach W ielkich zorganizow ano dnia 8 grudnia 1934 czw arte na teren ie zboru u stro ń sk ieg o Koło M łodzieży E w an­

gelickiej. Dla zborow ników urządzono pierw szy raz „Tydzień m isy jn y ” w pierw szym ty g o d n iu pasyjnym w r. 1935. N abożeństw a te, urządzane w ieczo­

rem od godz. 6—7, by ły licznie zw iedzane i św iadczyły o w ielkiem zainte­

resow aniu. N ajw iększy udział przekroczył liczbę 900. N atom iast nabożeństw a ranne, urządzane rów nież po pierw szy raz w liczbie 20, a m ianow icie od maja do końca sierpnia od godz. 7 30 do 8'30 nie zgrom adziły w iększej liczby uczestników , k tó rab y była dow odziła, że praca i pośw ięcenie księży znalazły łaskę w oczach ludzi. N abożeństw a składały się z kazania, obram ow anego dwom a pieśniam i, śpiew anem i bez organ, śp iew em kierow ało kolejno pięć Kół M łodzieży ze zboru, któ re dobrze się spisyw ały. O łtarz stro iły co n ie ­ dziela św ieżem i kw iatam i dziew częta z U stronia. Jeżeli jeszcze w spom nę, że dnia 22 lu teg o 1935 m ieliśm y straszliw y w icher, który w yrządził nam w ielkie szkody w ogrodach i na dachach, że w trzeciej nocy kw ietniow ej w darł się ktoś przez kraty do kancelarji i pozbierał ofiary ubogich i tro ch ę pieniędzy w orkow ych, to będzie m niejw ięcej w szystko, co poza w artkim biegiem licz­

nych spraw zw ykłych stało się u nas szczególnego i zanotow ania gocfnego.

W isła .

Z pośród w ielu przeżyć, jedno zw łaszcza w ryło się w pam ięć zborow ­ ników. O to długoletni duszpasterz zboru, ks. Jerzy M row ieć, po 48 letniej pracy w zborze w iślańskim , żegnał się ze zborem w o statn ią niedzielę 1934 roku, aby przejść w stan spoczynku. O prócz zborow ników uczestniczyli w

tej w zruszającej uroczystości liczni księża, którzy odchodzącem u składali w raz z zborem życzenia dalszego błogosław ieństw a Bożego. C hw ila ta zos­

tała upam iętniona przez um ieszczenie w zakrystji pow iększonej fotografji ustępującego księd za pastora. O bow iązki d u szp astersk ie przeszły o d tąd w zupełności na dotychczasow ego d rugiego p asto ra zboru ks. A. W antułę, k tó ­ ry stał się w te n sposób pierw szym i jedynym pastorem . Do pom ocy przy ­ dzielony m u zo stał ksiądz w ikarjusz A dolf Frank, pochodzący z Rawy Ma­

zow ieckiej z pod W arszawy, który w dzień Trzech Króli 1935, został w swój urząd w prow adzony. — Z życia relig ijn o -k o ścieln eg o mamy do zanotow ania w prow adzenie godzin biblijnych, jakie się odbyw ały co piątek w o kresie pa­

syjnym , licznie uczęszczane przez zborow ników . G odziny biblijne zaczęto odpraw iać tak że w Jaw orniku i G łębcach. Dla dzieci prow adzona' była przez cały rok szkółka niedzielna. P racę w niej w ykonyw ali ofiarnie i z zam iłow a­

niem p. naucz. K ubaczków na i A. M elcer. O becnie sto i zbór w przededniu dw óch w ielkich prac, które, da Bóg, dzięki ofiarności zborow ników i m iłości do zboru, szczęśliw ie przeprow adzone zostaną. Lecz o tem napiszem y w przy­

szłym roku.

I s t e b n a .

N iew iele szczególniejszego mamy do zanotow ania. Życie relig ijn o -k o ś- cielne płynęło norm alnie, nabożeństw a byw ały regularnie odpraw iane co dru­

gą niedzielę i w w ielkie św ięta, prow adzi się obecnie naukę konfirm acyjną, w której bierze udział 11 konfirm andów . P raca w Kole M łodzieży E w ange­

lickiej bije żywem tętnem , odbyw ają się częściej w ykłady i akadem je. — Na czas p asy jn y p rzyozdobiony zo stał ołtarz i kazalnica now em nakryciem , ślicznie w ykonanem , spraw ionem przez jedną ze zborow niczek. Ufni w d a l­

sze b łogosław ieństw o Boże, patrzą zborow nicy spokojnie w przyszłość.

54