• Nie Znaleziono Wyników

Fleck, konstruktywizm i co dalej?

Ludwik Fleck i (radykalny) konstruktywizm 181

3. Fleck, konstruktywizm i co dalej?

Oprócz stwierdzenia ciekawej dla historyków nauki zbieżności, którą opisałem powyżej, warto także zastanowić się, co zyskujemy na jej dostrzeżeniu i jak praktycznie mogłaby się ona przy-dać. Niestety, wydaje się, że pytań jest znacznie więcej, niż odpowiedzi.

Przede wszystkim wydaje mi się, że perspektywa konstruktywistyczna rzuca inne światło na samo rozumienie koncepcji Flecka. Zwykliśmy bowiem czytać go również jako historyka nauki, który rekonstruuje „wędrowanie idei” przez wieki, obalając mit linearnego rozwoju i wskazując, że ciągłości należy poszukiwać gdzie indziej. Tymczasem perspektywa konstruk-tywistyczna akcentuje przede wszystkim model nauki jako gry kolektywów, organizacji syste-mowych, które same określają swoją autonomię. I ta autonomia staje się zjawiskiem szcze-gólnie istotnym. Fleck wielokrotnie podkreśla przemożny wpływ stylu myślowego, poprzez który kolektyw wywiera twórczą presję na swoich czlonków, komponentach systemu. Z kon-cepcji Maturany wiemy, że głównym celem działania każdego systemu samoorganizującego się jest utrzymanie swojej organizacji, a więc przetrwanie. Takie postawienie akcentu pozwala zauważyć, że to, co Fleck określa jako najwyższą wartość nauki, czyli pracę kolektywną właśnie, stoi w nieoczywistej relacji z ideałami nauki, do których się przyzwyczailiśmy i które wdrażamy nawet tu i teraz, podejmując trud reformowania instytucji naukowych. Można by sądzić, że kolektyw, który jako autonomiczny system dąży do utrzymania swojej struktury i granicy, nie jest zainteresowany pomnażaniem poznania, ale wyłącznie podtrzymywaniem swojej dyna-miki. Wydaje mi się jednak, że byłby to wniosek pobieżny i pochopny. Bylibyśmy wówczas jak lekarz, który nagle odkrywa, że organizm ludzki działa inaczej, niż tego oczekiwał, więc normalny dla organizmu stan uznaje za chorobowy.

Twierdzenie, że nowa wiedza – do produkcji której nauka jest rzekomo powołana – jest tylko efektem ubocznym lub co najwyżej jednym z wielu elementów dynamiki systemowo zorga-nizowanych kolektywów, powinno nas kierować ku, by tak rzec, ekologicznemu rozumieniu nauki i procesów, które w niej zachodzą. Dzięki obserwacjom Flecka możemy bowiem nie tylko inaczej spojrzeć na „mechanikę” samych procesów poznawczych, lecz także na związek nauki z jej społecznym i ludzkim otoczeniem. Jeżeli bowiem do nauki włączymy także tak

„nienaukowe” zjawiska jak emocje, przyzwyczajenia, socjalizację, nawyki kulturowe itd., to jej związek z innymi strukturami społecznymi, jak polityka, rodzina, praca czy religia staje się o wiele bardziej znaczący i to mimo postępującego zróżnicowania struktur społecznych, których zwłaszcza w XXI w. jesteśmy coraz bardziej świadomi. Jak bowiem rozumieć zmien-ną siłę przymusu poszczególnych kolektywów i całych dziedzin naukowych, jeżeli odrzucimy proste i naiwne przekonanie, że o formie naukowości decyduje badany przedmiot? I Fleck, i konstruktywizm, a w szczególności Fleck czytany przez konstruktywizm, nie pozostawiają złudzeń: samorzutne struktury kolektywne, w których działa nauka i które umożliwiają nam dysponowanie coraz lepszą aparaturą poznawczą, nie zrodziły się w genialnych głowach od-krywców (choć taki obraz nauki bardzo nas kusi), lecz emergują z nieokreślonej, bo niewi-docznej dla nas, liczby czynników, zarówno społecznych, jak i biologicznych.

Otwierają się zatem nowe pola obserwacji w ramach szeroko rozumianej refleksji o nauce, w tym m.in.:

– problem autonomii i wewnętrznej dynamiki kolektywów myślowych;

– stosunek autonomii kolektywów myślowych (i jej stopnia) do czynników zewnętrz-nych, jak kultura, religia, sztuka, edukacja itd.

– zjawisko kompetencji komunikacyjnych uczestników kolektywów naukowych i ich wpływ na funkcjonowanie nauki (co sprzyja, a co szkodzi działaniu kolektuwu?);

– rola samorozumienia i autoopisu naukowca w działaniu i społecznej akceptacji kolek-tywów;

– stosunek instytucjonalnego otoczenia i wpływ sposobu finansowania nauki na owoc-ność działania kolektywów.

Do zysków z lektury Flecka, oprócz reinterpretacji wymienionych wyżej pól badawczych socjo-logii nauki, dodać można także nowe argumenty, które mogą ożywić zmurszałe i nieco prze-brzmiałe spory filozoficzne. Za nierozstrzygalny już właściwie uznano spór między tzw. huma-nistami oraz tzw. przyrodnikami, którzy od czasów Diltheya nie mogą uzgodnić wspólnego stanowiska odnośnie tego, co jest prawdziwą nauką. Spór ten już tak się utrwalił, że można by go uznać za osobną dziedzinę wiedzy, tym bardziej, że powraca on za każdym razem, gdy mowa o reformie nauki i jej statusie. Tymczasem spór dwóch kultur, jak to określił Charles P. Snow26, może z punktu widzenia Flecka i konstruktywizmu mieć zupełnie inne podłoże i wy-nikać nie z odmiennych decyzji metodologicznych (hermeneutyka vs. metody empiryczne),

26 C. P. Snow, Dwie kultury, tłum. T. Baszniak, Warszawa 1999.

lecz z odmiennych warunków społecznych, ekonomicznych czy organizacyjnch, które stały się podglebiem dla samoorganizacji odmiennych struktur systemowych w tych dziedzinach.

Wreszcie, last but not least, w nowym świetle postawić należy także naukę jako przedsięwzię-cie etyczne. Posłużę się na koniec długim, ale wartym przytoczenia, cytatem z Kurta Ludewiga, niemieckiego psychologa, tłumacza Maturany na język niemiecki. Myślę, że poniższy cytat w kontekście twórczości Flecka staje się bardzo wymowny:

Myślenie systemowe pozbawia nadziei, że skuteczne poznanie jest możliwe, jeżeli tylko podmiot przestrzega reguł gry. W ramach tej koncepcji tracą sens projekty na-ukowe zmierzające do wydarcia „światu” tajemnic. Również ocena badania nana-ukowego bez uwzględnienia jego skutków to anachronizm. Myślenie systemowe krytykuje taki stan rzeczy i proponuje nowe koncepcje. Otwiera przed badaczem nieoczekiwane per-spektywy i pozbawia go równocześnie pewności, jaką daje oparcie na sprawdzonych elementach wiedzy. Droga do nowego spojrzenia wiedzie przez niepewność, zwątpie-nie, rezygnację. Współcześni badacze systemowi muszą nie tylko sprawdzać, czy znane elementy wiedzy można stosować w nowym systemie myślowym, lecz równocześnie formułować odpowiednie kryteria i na nowo określać swoją pozycję badawczą.

Naukowiec posługujący się myśleniem systemowym musi zadać sobie biblijne pytanie

„gdzie jestem?” Ten, kto je stawia „został wygnany z raju”, zrezygnował z naiwnego sto-sunku do natury, poznał różnicę między dobrem i złem. Myślenie systemowe stanowi, ujmując rzecz metaforycznie, „drugie wygnanie z raju”. Odtąd w centrum zaintereso-wania naukowców znajdą się problemy ich tożsamości i odpowiedzialności za własne działania. Człowiek nie może już zrzucić jej na „obiektywną rzeczywistość”. Ta etyczna konsekwencja najpełniej uwidacznia przełomowy charakter myślenia systemowego.

Naukowiec bada nie „obiektywną rzeczywistość”, lecz biologiczną strukturę osoby, która w akcie poznania stwarza świat. Zwraca się ku obserwatorowi, a więc – ku samemu sobie jako temu, który konstytuuje się w akcie obserwacji27.

27 K. Ludewig, Terapia systemowa, tłum. A. Ubertowska, Gdańsk 1999, s. 62.

Część III

Interpretacje

Lektura tekstów, w których Josef Mitterer1 krytykuje dotychczasową filozofię za brak przej-rzystości w założeniach na temat rozróżnienia między rzeczywistością i prawdą2, domaga się wręcz porównania z książką Powstanie i rozwój faktu naukowego Ludwika Flecka3 z 1935 r.

Zawarta w niej argumentacja wydaje się bowiem spełniać większość oczekiwań, które au-striacki filozof sformułował dopiero lata później4. Dzieje się to poniekąd dlatego, że Fleck jako mikrobiolog nie należy do krytykowanej tradycji filozoficznej i jako przedstawiciel świata me-dycznego wychodzi z innych przesłanek, niż by to uczynił na jego miejscu filozof. Dla niego też nie jest ważne rozróżnienie między „rzeczywistością pozajęzykową” a „opisem”, ponieważ w swojej kulturoznawczej historii kiły jako jednostki chorobowej zwraca się ku praktykom le-karskim, które opierają się przede wszystkim na interpretacji opisywanych symptomów. Fleck obserwuje, jak na przestrzeni wieków rozwijał się dyskurs na temat tych symptomów, jak je traktowano i co doprowadziło do tego, że na końcu zostały wyodrębnione jako charaktery-styczne dla jednej choroby, określonej właśnie mianem: „kiła”. Swój wywód Fleck buduje wo-kół tekstów medycznych, diagnoz i opisanych praktyk leczniczych, a nie wowo-kół różnicy między chorobą, jako rzeczywistym zjawiskiem, a jej opisem.

Z tych powodów, można byłoby powiedzieć, Fleck wręcz modelowo posłużył się niedualistycz-nym sposobem argumentacji i myślenia. Może poza praideą, o której pisał w wymienionej

1 J. Mitterer studiował najpierw filozofię w Innsbrucku, potem – w latach 1968–1971 – socjologię w Linzu. W latach 1971–1972 mieszkał w Południowej Anglii i zajmował się głównie filozofią Ludwiga Wittgensteina. W latach 1973–

–1978 studiował filozofię w Grazu, w tym czasie odbył staże naukowe w London School of Economics u Imrego Lakatosa oraz w University of California w Berkeley pod opieką Paula Feyerabenda. W 1978 r. uzyskał w Grazu stopień doktora na podstawie pracy Sprache und Wirklichkeit. Eine erkenntnistheoretische Abbhandlung (Język i rzeczywistość. Rozprawa teoriopoznawcza). W następnych latach był wykładowcą filozofii na uniwersytetach w Klagenfurcie i Innsbrucku oraz menadżerem przedsięwzięć turystycznych w Europie, Azji i Ameryce Północnej. Odbył gościnne profesury na kilku uni-wersytetach. Od 1999 jest profesorem na Uniwersytecie w Klagenfurcie.

2 Mam tu na myśli dwie pozycje: J. Mitterer, Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie poznania, tłum.

M. Łukasiewicz, Warszawa 1996 oraz: idem, Ucieczka z dowolności, tłum. A. Zeidler-Janiszewska, Warszawa 2004.

3 L. Fleck, Powstanie i rozwój faktu naukowego. Wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolektywie myślowym, [w:]

idem: Psychosocjologia poznania naukowego, red. Z. Cackowski i S. Symotiuk, Lublin 2006, s. 31–166.

4 Mitterer rozwinął koncepcję nie-dualizującego sposobu mówienia podczas swojego pobytu u Paula Feyerabenda w Berkeley.

Ludwik Fleck i Josef Mitterer, czyli o niedualistycznej