• Nie Znaleziono Wyników

Ludwik Fleck i Josef Mitterer, czyli o niedualistycznej argumentacji w wywodzie naukowym

książce jako o zalążku faktu naukowego, można w jego przypadku mówić także o prameto-dzie, zanim przyjęła ona zdefiniowaną przez Mitterera formę zbioru określonych zasad.

W niniejszym artykule nie chodzi o to, aby Flecka przypisać filozofii, mimo że czytam jego tekst przy pomocy filozoficznych tekstów Mitterera. Dopatrywanie się w nim filozofa jest tak samo nieuzasadnione, jak i wszelkie dopasowywanie jego myśli do każdej innej dyscypliny naukowej, mimo że tak się właśnie dzieje w wielu współczesnych artykułach o Flecku. So-cjolodzy, socjopsycholodzy podejmują często próbę analizy jego koncepcji według kategorii swoich dyscyplin, nie bacząc na to, że w ten sposób w zasadzie kreują dla siebie wygodny fakt naukowy, obiekt badawczy, i dopiero na nim sprawdzają, na ile odpowiada on ich katego-riom. Nic dziwnego, że narracja fleckowska jawi się potem jako niekonsekwentna i w wielu punktach sprzeczna. Kategorie Mitterera pozwalają spojrzeć na Flecka autonomicznie, bez konieczności zamykania jego koncepcji w ramach jednej dziedziny. Byłoby to i tak całkowicie bezzasadne, ponieważ wiedza, którą Fleck tworzy w swoim tekście, dotyczy nie tylko historii wybranej jednostki chorobowej, ale także procesu poznania, organizowania badań, powsta-wania nowych faktów naukowych w ogóle i włączania ich w obieg myśli naukowej. Aby objąć te wszystkie zagadnienia Fleck przyjął zdecydowanie interdyscyplinarną metodę. W swojej koncepcji, na którą koniunktura pojawiła się dopiero w latach osiemdziesiątych5 XX w., ko-rzysta wprawdzie z obserwacji w środowisku medycznym, ale nie argumentuje tylko jako mi-krobiolog, nawet wtedy, kiedy jednym z jego punktów wyjścia staje się diagnostyczny błąd lekarski. Jego tekst ma w zasadzie charakter historycznomedyczny tylko częściowo, ale nie należy też jednoznacznie do dyskursu filozoficznego. To bycie pomiędzy sprawia, że Fleck jest bliski idei niedualistycznej argumentacji Mitterera, a przez tę bliskość z kolei Mitterer może być czytany w pewnej tradycji metodologicznej, której sam nadaje nazwę myślenia nieduali-stycznego i – w znaczeniu Flecka – czyni z niej tym samym fakt naukowy.

W książce Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie poznania6 Josef Mitterer za-stępuje rozróżnienie między językiem a rzeczywistością pozajęzykową rozróżnieniem między opisami so far i from now on. Pod opisami so far rozumie opisy, które mają charakter kon-stytutywny. Przez nie zaczynamy postrzegać obiekty jako istniejące, stają się one widoczne dla percepcyjnego uchwycenia niezależnie od kontekstów. Takie konstytuowanie obiektów dochodzi do skutku za pośrednictwem wciąż to nowych opisów, a każdy kolejny w nomen-klaturze Mitterera to opis from now on, który nawiązuje do opisu so far. Owo rozróżnienie

5 T. Schnelle rozpoczął swoje badania nad Ludwikiem Fleckiem jako doktorant, książkę Flecka wydał natomiast i opatrzył wstępem wraz z Lotharem Schäferem w 1980 r. L. Fleck, Entstehung und Entwicklung einer wissenschaftlichen Tatsache.

Einführung in die Lehre vom Denkstil und Denkkollektiv, Frankfurt am Main 1980.

6 J. Mitterer, Tamta strona filozofii…

pozwala ominąć tradycyjną filozoficzną argumentację budowaną na binarnym podziale na rzeczywistość i dyskurs, oraz na założeniach, o których sama nie reflektuje. Zamiast rzeczywi-stości u Mitterera pojawiają się obiekty, ale i one nie są częściami żadnej rzeczywirzeczywi-stości, której istnienie byłoby milcząco zakładane, ale jako efekty już funkcjonujących w dyskursie opisów (so far), albo inaczej: jako efekty tego, co z owych opisów stało się już dostępne, przyswajalne dla ogólnej percepcji.

Mitterer odrzuca argumentacyjne odniesienia do pozajęzykowej rzeczywistości przede wszystkim dlatego, że mamy wtedy do czynienia ze strategią dualnego myślenia, pozbawio-ną transparentnego charakteru. Wytwarza ona przekonanie o istnieniu rzeczywistości, do którego się odwołuje, nie przyznając, że jest ono dopiero co założone na potrzeby danej argu-mentacji. Fakt dokonywanych założeń nie jest przez nią tematyzowany, świadczą o nim jedy-nie liczne odwołania do tzw. rzeczywistości w trakcie dowodzenia. Owa rzeczywistość wystę-puje wówczas jako oczywistość, i służy do legitymizowania twierdzeń na temat omawianych jakoby przynależnych do niej obiektów. W ten sposób pozorowane jest obiektywne istnienie rzeczywistości bez konieczności dowodzenia tego istnienia, ani dowodzenia słuszności mało czytelnego założenia.

Ponieważ każda argumentacja jest działaniem tekstualnym, każde takie pozorowanie powin-no jawić się jako wysoce problematyczne. Mitterer mówi w takim wypadku o „paradogma-cie”, który wykorzystywany jest między innymi do celów propagandowych, przede wszystkim w formule ewidencyjności, czyli dowodzenia, że coś jest ewidentnie obecne, a ta obecność weryfikowalna. Wskazując na filozoficzne operowanie argumentami w obu typach opisu Mitterer dowodzi, że niepotrzebna jest weryfikacja, a zatem i przemilczane założenia. Jeśli bowiem dany opis jakiegoś obiektu (from now on) nawiązujący do poprzedniego (so far) nie sprawdza się, można o nim powiedzieć, że jest nieudany. Fakt ten jednak nie wynika z obiektu, tylko z opisu, który go konstytuuje: albo z opisu so far, które go powołuje w okre-ślonej formie do istnienia dla i w naszej percepcji, albo z następujących po nim opisów, które wprawdzie nawiązują do poprzedniego, ale są z nim niekompatybilne. Nie chodzi przy tym o myślenie w kategoriach konsekutywnego kontinuum. Opisy from now on przyjmują raczej, jeśli dobrze rozumiem myśl Mitterera, formę grzybni, splotu, w którym nie wszystkie ciągi argumentacyjne są kontynuowane.

Rzeczywistość ma w takim ujęciu charakter performatywny i dyskursywny. Jej elementy (u Mitterera obiekty) powstają dla naszej percepcji w procesie materializacji7, przez ciągłe

7 „Materializować” w sensie Judith Butler (por.: J. Butler, Bodies that Matter. On the Discursive Limits of “Sex”, New York

powtórzenia. Mitterer wprawdzie nie poświęca powtórzeniom żadnej uwagi, chociaż mają one kolosalne znaczenie dla powstawania i kształtowania się otaczającego nas świata (Leben-swelt). Sam jednak używa ich praktycznie, jak to widać na przykładzie ze stołem. Pojawia się w nim ciąg opisów „stół w kącie”, „stół, który stoi w kącie, ma cztery nogi”, „stół, który stoi w ką-cie i ma cztery nogi, jest brązowy” itd. Jest to seria opisów from now on, a każdy z nich w mo-mencie zaistnienia staje się opisem so far, do którego mogą dołączać się następne, przez co powtarzają dany temat, słowo, które stać się może pojęciem. A słowem, które natrętnie powtarza się w wyżej przytoczonych zdaniach, jest tu właśnie „stół”. Owo słowo konstytuuje obiekt „stół” dla naszej percepcji przez powtórzenia w przeróżnych konstelacjach, obecnych w kolejnych opisach.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia – tak brzmi moja teza – u Ludwika Flecka. Odgrywa się ona jednak na różnorodnych poziomach. Jednym z nich jest rekonstrukcja historii me-dycznego dyskursu na temat symptomów, które na końcu i po części przez przypadek dostają miano kiły, które uznane zostaje za określenie jednostki chorobowej. Inną płaszczyzną jest tekstualne ustanawianie faktu naukowego jako faktu naukowego w znaczeniu Flecka, to zna-czy takiego, wokół którego można rozwijać badania. W pierwszym przypadku Fleck używa przede wszystkim opisów so far na podstawie zasobów wiedzy minionego czasu, które dopro-wadziły do nazwania symptomów jednostką chorobową „kiła”. Można byłoby powiedzieć, że Fleck w swojej książce rekonstruuje pewien ciąg opisów from now on przynajmniej od XV w.

Wybrane teksty stanowią zatem różne opisy (so far) kiły jako choroby skóry, jako zarazy roz-pusty, jako choroby wenerycznej, jako schorzenia miejscowego, a nie ogólnoustrojowego, jako trypera, jako jednostki chorobowej w znaczeniu empiryczno-terapeutycznym i ekspe-rymentalno-patologicznym. Uwzględniane i cytowane teksty pochodzą z dyskursu na temat podobnych objawów, które przez opisy dotarły do szerszej świadomości, zaczęły być postrze-gane w powiązaniu z różnymi kontekstami, jak zatrute powietrze, przekonania, co do znacze-nia płynów ustrojowych, wiara w istnienie kary boskiej za określone zachowaznacze-nia itp. W ten sposób spod pióra Flecka wyłoniło się interdyscyplinarne ujęcie historii kiły, która obejmuje nie tylko stan medycznej wiedzy, ale i stanowiska Kościoła, przekonania wiernych, seksualne normy danego czasu, możliwości terapeutyczne, zatem obszerny zakres tematyczny, w języku Mitterera: splot opisów, który powyżej nazwałam metaforycznie grzybnią.

1993). Butler mówi przede wszystkim o tym, że świat, który postrzegamy, konstytuowany jest performatywnie, przez ciągłe powtórzenia w różnych kontekstach, do momentu ustalenia się swoistego rodzaju inteligibilności danego feno-menu, którego już nie jesteśmy w stanie zobaczyć inaczej niż tak, jak nam się jawi przez ową materializację. Sama Butler odnosi ten proces do płci, ale można przyjąć, że każdy kulturowy fenomen konstytuułuje się w podobny sposób.

Równolegle do opisu historycznego materiału Fleck tworzy opis so far faktu naukowego, dla którego powołuje do życia kolejne opisy so far, jak opis stylu myślowego czy kolektywu my-ślowego, przymusu mymy-ślowego, i także ezoterycznych i egzoterycznych kręgów. Te opisy od-noszą się wprawdzie do przeszłości, ale w tym miejscu nie chodzi już tylko o jej przedstawie-nie, ile o historiografię, czyli opis so far, który Fleck wytwarza krok po kroku. Ta rekonstrukcja, która jednocześnie jest konstrukcją historiograficzną, służy jako podstawa w formie zbioru opisów so far do konceptualizacji nowego obiektu: faktu naukowego. Tak budowana narracja odpowiada niedualnemu sposobowi pisania w ujęciu Mitterera, nawet jeśli Fleck nie tworzy historii pojęcia „faktu naukowego” odwołując się do dotychczasowych opisów so far „faktu”

czy „faktu naukowego” w filozofii. Gdyby podjął się takiego zadania, musiałby nawiązać do tradycji dualistycznego myślenia, a co za tym idzie, także i do toczącej się od wieków debaty między nominalistami a realistami. Nie mógłby wtedy uniknąć pytania o rzeczywistość po-zajęzykową i kontynuowałby dualną „opowieść”, względnie dualizujący sposób mówienia8 o stosunku rzeczywistości i nauki do siebie nawzajem. Nie czyni tego wszystkiego i przez to nie uczestniczy w dyskusji dualizującej, jakby to powiedział Mitterer, ale nie robi tego inaczej niż austriacki filozof. Nie dystansuje się wobec dualizującego sposobu mówienia o rzeczywi-stym charakterze choroby, krytykując dotychczasowe pisma na ten temat, lecz prowadzi wła-sny wywód. W tym miejscu można byłoby powiedzieć, że konsekwentnie wypełnia postulat myślenia i mówienia niedualizującego w rozumieniu Mitterera, poniekąd dzięki temu, że obrał inną drogę, o czym jest mowa powyżej.

Fleckowska strategia argumentacyjna rozwija się zarówno poza dyskursem przyrodoznaw-czym, jak i filozoficznym, jak wyżej o tym wspominam, na dwóch płaszczyznach: historiogra-ficznym przedstawieniu kiły jako jednostki chorobowej (so far) i konceptualnym kreowaniu

„faktu naukowego”, który przez ogólny opis (so far) pasuje nie tylko do jednego medycznego zagadnienia, ale i do opisów w ramach innych nauk. Kategoria opisu Mitterera pomaga zatem prześledzić strategie narracyjne Flecka. Byłyby one całkowicie zwykłe, gdyby chodziło w nich jedynie o egzemplifikację jakiegoś znanego nam skądinąd zagadnienia w trochę odmienny sposób, czyli gdybyśmy mieli do czynienia z trochę inaczej opowiedzianym pochodzeniem opisywanej tutaj choroby. Na taki zabieg napotykamy najczęściej w tekstach reprodukujących wiedzę: dany materiał (zestaw opisów so far) transformowany jest wtedy w inny zestaw opi-sów (so far), innymi słowy dopasowywany np. do określonej teorii. Ponieważ Fleckowi chodzi jednak o całe gros teoretycznonaukowo nowych pojęć, względnie o ich wzajemne

powiąza-8 Mitterer preferuje pojęcie „sposobu mowy”, prawdopodobnie z tego powodu, że to pojęcie jest bardziej dynamiczne niż

„opowieść”. Por.: J. Mitterer, Ucieczka…, s. 21.

nia, które sam konceptualizuje, może się podczas lektury jego tekstu pojawić swoistego ro-dzaju niepewność.

Powstaje między innymi pytanie, dlaczego autor powołuje się na tak niewielu autorów z za-kresu teorii nauki, dlaczego nie nawiązuje do ich opisów so far? Wyjątek stanowi w zasadzie Ernst Mach, do którego Fleck odwołuje się aż trzykrotnie9, szczególnie w związku ze stylem myślenia i funkcjonowaniem praidei. Nie mówi jednak o Machu jako autorze praidei feno-menu, któremu Fleck nadaje nazwę „fakt naukowy”, mimo że sformułowania typu: „W natu-rze nie ma żadnego prawa załamania [światła – B. Ch.], tylko są różne przypadki załamań”10, albo jego twierdzenia na temat pomiarów, które uzależnione są od warunków ich przeprowa-dzania, a nie od charakteru mierzonych obiektów, były temu filozofowi najwyraźniej bliskie.

Pokrywają się one z własnymi obserwacjami Flecka w dziedzinie medycyny, kiedy stwierdza, że nie ma chorób, a jedynie symptomy, w dodatku dostępne lekarzowi nie wprost, a jedynie przez ustny lub pisemny przekaz, czyli przez opowiadanie pacjenta albo przez literaturę fa-chową. Wprawdzie Machowskie rozumienie faktu tkwi jeszcze w tradycyjnej filozofii, ponie-waż traktowane jest tu jako res facti, a przez to jest ściśle związane z kategorią ewidentności, która u Flecka nie odgrywa dużej roli. Jednakże twierdzenie Macha: „Jeśli fakty odtwarzamy w myślach, to nigdy nie rekonstruujemy faktów w ogóle, tylko według tego, co jest dla nas ważne, i mamy przy tym cel, który bezpośrednio lub pośrednio wynika z interesu praktycz-nego [zastosowania – B. Ch.]”11, zwraca w pewnym sensie uwagę na konstrukcyjny charakter faktu w procesie myślenia. Ale do tego Fleck nie nawiązuje, nie tematyzuje ani zagadnienia interesu, ani zagadnienia ekonomii percepcji, tylko podkreśla: „Słowa i idee są pierwotnie dźwiękowymi i myślowymi ekwiwalentami przeżyć, które wraz z nimi się pojawiają”12. W tym sformułowaniu pobrzmiewa wreszcie wyraźnie echo przekonania Macha: „Cała nauka ma za-stąpić doświadczenie”13, co jednak nie ma specjalnego znaczenia dla dalszej argumentacji Flecka. W swojej pracy Fleck wymienia też Wolfganga Metzgera i Ericha Moritza von Horn-bostela, ale też w odniesieniu do swojej koncepcji praidei dla uzasadnienia historii choroby, którą pisze. W niej pokazuje, jak symptomy w dyskursie medycznym z czasem stają się jed-nostką chorobową i otrzymują nazwę „kiła”, ale nie pisze historii praidei, która należałaby do

9 L. Fleck, Powstanie i rozwój…, s. 41, 57, 62.

10 „In der Natur gibt es kein [Licht-, B.Ch.] Brechungsgesetz, sondern nur verschiedene Fälle der Brechung“ (E. Mach, Die Mechanik in ihrer Entwicklung. Leipzig 1883, s. 457, tłum. B. Ch; cytuję oryginał z 1883 r., dostępny na stronie internetowej: https://archive.org/stream/diemechanikinih03machgoog#page/n8/mode/2up (13.03.2014). Kilka stron wcześniej czytamy tam: „Wszelka nauka ma zastąpić doświadczenia, względnie ma umożliwiać ich ominięcie przez naśladowanie i konstruowanie faktów w myślach, które to naśladowania łatwiejsze są do uchwycenia niż same doświad-czenia i które pod pewnym względem mogą je reprezentować“, ibidem, s. 452.

11 Ibidem, s. 454, podkreślenia autora, tłumaczenie fragmentu B. Ch.

12 L. Fleck, op. cit., s. 57.

13 E. Mach, op. cit., s. 452.

historii tego, czemu Fleck w swojej książce nadaje nazwę „fakt naukowy”. Mimo że pisze: „Nie istnieje żadna generatio spontanea pojęć, są one, by tak rzec, determinowane przez swych antenatów”14, nie interesują go wcześniejsze pojęcia, poprzedzające nazwę „fakt naukowy”.

Dotychczasową teorię poznania odrzuca na samym początku w słowie wstępnym do Powsta-nia i rozwoju faktu naukowego, ponieważ „bierze pod uwagę, jako jedynie pewne i godne badania, bardzo stare fakty życia codziennego lub klasycznej fizyki”15. Przez to

nie udaje się już krytyczne badanie mechanizmu poznania, np. faktu, że normalny czło-wiek posiada dwoje oczu. Fakt ten stał się dla nas tak oczywisty, że nie wydaje się nam już naukowym, nie czujemy już naszej aktywności. W akcie jego poznania odczuwamy tylko naszą zupełną bierność wobec jakiejś niezależnej mocy, którą nazywamy „egzy-stencją” lub „realnością”. Zachowujemy się jak ktoś, kto codzienne wykonuje, mecha-nicznie i z nawyku, działania rytualne: nie są to już dla niego dowolne czynności, czuje się on zmuszony do wykonywania tych czynności kosztem wszelkich innych16.

Tym Fleck tłumaczy, dlaczego „fakty powszechne są mało przydatne do teoriopoznawczych badań”17. Wydaje się tego nie akceptować i dlatego w swojej pracy stawia pytania o kontek-sty, w których powstają wprawdzie fakty naukowe, ale się o nich zapomina. Przez to uniwersa-lizuje się owe fakty, jakby nie miały historycznego charakteru. Dlatego Fleck pisze, że „każda teoria poznania pozbawiona badań historycznych i porównawczych jest pustą grą słów, epi-stemologią imaginabilis”18. Mimo historycznego podejścia do teorii poznania nie pyta o pra-ideę faktu naukowego, zajmuje go tylko praidea kiły.

Nie wydaje się, że mógłby nią być dla niego fakt, o którym Lessing konstatował w 1778 r. w roz-prawie Über das Wörtlein Tatsache (O słówku fakt), że słowo to cieszy się szczególną konjunkturą i wydaje się wypierać z użycia określenie „prawdziwe zajście”19. Fleck nie śledzi też filozoficznej

14 L. Fleck, op. cit., s. 52.

15 Ibidem, s. 31.

16 Ibidem.

17 Ibidem.

18 Ibidem, s. 52.

19 Lessing pisze w tej niedokończonej pracy: „O słówku fakt. Mam rację pisząc: słówko, bo jest ono jeszcze takie młode.

Przypominam sobie czasy, w których nikt go nie używał. Ale z czyich ust i spod czyjego pióra wyszło ono po raz pierwszy, tego nie wiem. Jeszcze mniej wiem, jak do tego mogło dojść, że to nowe słówko jakby na przekór zwykłemu losowi nowych słów w krótkim czasie dostąpiło tak potężnego szczęścia; i przez co zasłużyło sobie na ogólne uznanie, że w pew-nych pismach nie ma strony, żeby się na nie nie natknąć. A facta to nic innego jak to co się stało, wydarzenia, czyny, przypadki, których historyczne zaistnienie jest tak pewne, jak tylko pewne być może. Wszystkie te niemieckie wyrażenia oznaczają coś szczególnego, należałoby zważyć ich przydatność...” (cyt. za: H. Kiefner: Zur Sprache des Allgemeinen Landrechts,„Zweihundert Jahre Allgemeines Landrecht für die preußischen Staaten. Wirkungsgeschichte und interna-tionaler Kontext“. Sonderheft 75, Frankfurt am Main 1995, s. 23–74, tutaj s.71, przyp. 132) Kiefner cytuje tutaj według

drogi pojęcia faktu zaczynającej się od Krytyki sądzenia w 1790 r., w której Kant rozszerza pojęcie doświadczenia o pojęcie poznania. Kant zaznaczył w przypisie do tego tekstu:

Rozszerzam tu, jak mi się zdaje, słusznie, pojęcie faktu poza zwyczajne znaczenie tego słowa. Nie potrzeba bowiem, a nawet nie można ograniczać tego wyrazu jedynie do rzeczywistego doświadczenia, kiedy mowa jest o stosunku rzeczy do naszych władz po-znawczych; samo bowiem możliwe doświadczenie już wystarcza, by mówić o nich jako o czymś, co jest jedynie przedmiotem pewnego określonego sposobu poznania20.

Także dzieło Ludwiga Büchnera Kraft und Stoff (Siła i materia) z 1855 r. nie było prawdopo-dobnie dla Flecka ważne, chociaż czytamy tam:

Ten stopniowo i powoli przebiegający rozwój i powstawanie najniższych form do form stale wyższych i doskonalszych jest już dzisiaj popartym badaniami paleontologicznymi z tak dużą pewnością wytworzonym naukowym faktem, że nie można już tego w naj-mniejszym stopniu kwestionować, i fakt ten wskazuje w sposób pewny na leżące u jego podstaw prawo natury, które powoduje powstawanie istot organicznych21.

Fleck nie nawiązuje też do Johannesa von Malottkiego, który w 1929 pisał: „W momencie percepcji, ostatecznego zatwierdzenia fakt pokazuje się ciągle jako coś tymczasowego“22. Fleck poświęca w swoich rozważaniach przecież dużo miejsca procesowi poznania, a fakt naukowy traktuje w jego ramach zawsze jako nazwę fenomenu, która wraz z nim jest tym-czasowa. Przez pojawienie się prowokuje bowiem poznających do stawiania kolejnych pytań i nowych odpowiedzi, prowadzących do nowych nazw. Ten proces poznawania i nazywania

wydania: G. E. Lessing: Über das Wörtlein Tatsache, [w:] idem: Sämtliche Schriften. wyd. przez K. Lachmanna, 3. wyd., t. 16, Leipzig 1902, s. 70). Kiefner śledzi historię słowa fakt i zwraca uwagę na to, że pojawiło się ono najpierw w teologii protestanckiej, przy czym powołuje się na publikację Reinharda Staatsa Der theologiegeschichtliche Hintergrund des Begriffs ´Tatsache’, „Zeitschrift für Theologie und Kirche“ 1973, R 70, s. 316n. Jako pierwszy miałby tego słowa użyć Joseph Butler (1692–1752), biskup kościoła anglikańskiego i filozof. Jego teksty zostały przetłumaczone na niemiecki i na tej drodze słowo fact zaczęło swoją karierę, o której pisze Lessing, a potem używa go Goethe, Jean Paul, Wieland i filozofowie Herder czy Kant, natomiast dopiero Max Scheler zajął się tematem już merytorycznie w Lehre von den drei Tatsachen (Nauka o trzech faktach) (1911/12, por. M. Sch.: Gesammelte Werke. Bd. 10, Bern 1957). Zaś w prawie pojawia się ono według Kiefnera u Justusa Claprotha w 1778.

20 I. Kant, Krytyka władzy sądzenia, tłum. J. Gałecki, Warszawa 1964, s. 483. Według Kanta istnieje wśród faktów także idea ro-zumowa, której nie da się unaocznić. W tekście ma na myśli wprawdzie tylko wolność, ale i fakt naukowy jako pojęcie mógłby być traktowany jako idea rozumowa, bo i jego nie da się unaocznić jako pojęcia, o czym później będzie pisał Nietzsche.

20 I. Kant, Krytyka władzy sądzenia, tłum. J. Gałecki, Warszawa 1964, s. 483. Według Kanta istnieje wśród faktów także idea ro-zumowa, której nie da się unaocznić. W tekście ma na myśli wprawdzie tylko wolność, ale i fakt naukowy jako pojęcie mógłby być traktowany jako idea rozumowa, bo i jego nie da się unaocznić jako pojęcia, o czym później będzie pisał Nietzsche.