• Nie Znaleziono Wyników

Zestawienie hermeneutycznych aspektów koncepcji Flecka i Gadamera

a projekt hermeneutyczny Hansa-Georga Gadamera

4. Zestawienie hermeneutycznych aspektów koncepcji Flecka i Gadamera

4.1. Podobieństwa 4.1.1. Historia i język

Zarówno Fleck, jak i Gadamer podstawą swoich rozważań uczynili historię i język, a co za tym idzie badali ich wpływ na ludzką aktywność poznawczą oraz śledzili przemiany, jakim ta ak-tywność podlegała w odległych epokach historycznych.

4.1.1.1. Motyw koła hermeneutycznego

Gadamer – nawiązując do tradycji hermeneutycznej – wyraźnie mówi o kręgu hermeneu-tycznym, natomiast Fleck do tej tradycji wprost się nie odwołuje i nie stosuje związanej z nią terminologii. Mimo to obaj myśliciele wskazują dokładnie na ten sam problem. Według nich rozumienie/poznawanie nigdy nie zaczyna się od zera, bowiem zawsze jest już czymś uwa-runkowane, a mianowicie pewną prestrukturą rozumienia (by użyć terminologii Heidegge-ra), na którą składają się przesądy, tradycja, warunki społeczne, język, aktualny stan wiedzy itd. Z jednej strony owa prestruktura ogranicza rozumienie (poznanie), ale z drugiej właśnie je umożliwia, bowiem to, co nowe i nieznane, możemy poznać, odwołując się do tego, co już znamy poprzez szukanie analogii i podobieństw.

4.1.1.2. Praidee i metafory

Istnieje znaczne podobieństwo treściowe między obu terminami, gdy wykorzystują je Gada-mer i Fleck. Fleck stwierdza, iż praidee nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, bo są „genialnymi intuicjami” ubranymi w nieostre, niejasne, metaforyczne pojęcia, które wyznaczają jednak pewien kierunek myślenia i ulegają przemianom w toku procesu dziejowo-językowego70. Podobnie ujmuje to Gadamer, który widzi w metaforach wczesną (a nawet pierwotną, począt-kową) fazę formowania się pewnych idei. Metafora służy uchwyceniu i wyrażeniu jakiejś zu-pełnie nowej myśli, intuicji, przeczucia. Ta nowość sprawia, że pojawia się „głód języka”, czyli problem z wyrażeniem owej intuicji i dlatego metafora jest z reguły niejasna, dość pojemna znaczeniowo. Jednak z czasem, w toku ewolucji, przemienia się w coraz bardziej „sztuczne”

pojęcia, np. języka współczesnej nauki.

70 Na temat porównania pojęcia praidei i metafory zobacz: P. Jarnicki, Fleck a metafory, [w:] B. Płonka-Syroka (red.), Wzorce postrzegania rzeczywistości w nauce i społeczeństwie, Antropologia wiedzy, t. 3, Warszawa 2008, s. 167–208.

4.1.1.3. Genetyczny rozwój pojęć

Według Flecka i Gadamera istnieje ścisła współzależność między zmianą dziejową czy kul-turową, a zmianą w sferze pojęciowej. Tak naprawdę procesów tych nie sposób od siebie oddzielić. Język nie jest tworem czysto formalnym, lecz „żywym” medium, w którym poję-cia uzyskują sens uzależniony od sposobu użypoję-cia tych pojęć w danym języku (podobnie jak w teorii gier językowych Wittgensteina). Sens nie jest więc narzucany z góry, pojęcia zaś nie są tworem konwencji, tylko tworem historycznym – żyją własnym życiem i rozwijają się nie formalno-logicznie, lecz genetycznie.

4.1.1.4. Historyczno-językowe uwarunkowanie rozumu/poznania

Z rozważań dotyczących dziejowości i języka Fleck i Gadamer wyciągają wniosek, że wszelkie rozumienie i poznanie ma tę właściwość, iż uzależnione jest od historii i języka. Każda epoka i kultura odznacza się specyficznymi problemami (także naukowymi), specyficznym sposo-bem ich formułowania i specyficzną metodą ich rozwiązywania. Jeśli historyk-hermeneuta zajmujący się dziejami nauki zestawi ze sobą „podobne” problemy („podobne” także w wer-balnym wyrazie) z dwóch dość odległych czasowo epok, to powinien zauważyć, że w gruncie rzeczy są one zupełnie różne, podobnie jak kryjące się za nimi pytania i odpowiedzi. My-śliciele wskazują, iż mamy tu do czynienia z pewną nieciągłością, zerwaniem. W przypadku Flecka taką nieciągłością charakteryzują się odrębne style myślowe, przy czym zerwanie mię-dzy nimi jest tym radykalniejsze, im mniej łączy ich podobieństw rodzinnych. Ta nieciągłość ujawnia się w trakcie porównywania dwóch odległych stylów myślowych lub tradycji, lecz na płaszczyźnie językowej, gdy prześledzimy rozwój pojęć, dostrzeżemy, że pomimo mniej lub bardziej ostrego rozdziału, istnieje między stylami, kulturami czy epokami ciągłość wynikają-ca właśnie z genetycznego rozwoju pojęć. Na tej podstawie można wnioskować o wspólnych korzeniach jakiegoś problemu, idei czy poglądu. Z takiego podejścia wynika, iż nigdy nie rozumiemy lepiej i nigdy nie poznajemy obiektywnie, natomiast zawsze rozumiemy i pozna-jemy inaczej – w tym sensie rozumienie (poznawanie) to proces nieskończony. Według Flecka i Gadamera niemożność ostatecznego poznania „rzeczywistości”, „całości”, „prawdy” wynika z historycznej i kulturowej niestałości znaczeniowej tych pojęć. Tym samym ich sens musi być w każdej epoce i warunkach społecznych rekonstruowany na nowo, co wiąże się z podejmo-waniem innych zagadnień, dostrzeganiem innych aspektów świata.

4.1.2. Hermeneutyka

Obaj myśliciele interpretują dawne teksty i starają się odnaleźć ich zagubione sensy. U Ga-damera bez trudu można dostrzec zaawansowaną koncepcję hermeneutyki technicznej, filo-zoficznej i filozofii hermeneutycznej. Natomiast u Flecka najlepiej rozwinięta pozostaje tech-niczna strona hermeneutyki – Fleck poświęca dużo uwagi opisowi, jak należy „obchodzić się”

ze starymi przekazami. Jeśli chodzi o hermeneutykę filozoficzną i filozofię hermeneutyczną, to ich elementy również można odnaleźć w dziele lwowskiego filozofa.

4.1.2.1. Uwrażliwienie na inność tekstu

Fleck i Gadamer proponują odpowiednie podejście do tekstu w celu wydobycia z niego „wła-ściwego” sensu. Fleck mówi o „wczuciu się” w klimat epoki i język minionego czasu, czyli odwołuje się do tego, co Gadamer nazywa tradycją. Mówi też o badaniu aury pojęć, stylowego zabarwienia i zwyczaju językowego odnośnie używania słów, a głównie ich metaforycznego używania. Wydaje mi się jednak, iż na tym podobieństwo się kończy – Fleck bowiem nie po-stuluje już, tak jak czyni to Gadamer, rekonstrukcji sensu w oparciu o zastosowanie. Można to usprawiedlić tym, że Flecka jako historyka nauki nie interesuje nic poza odczytaniem daw-nego sensu i zrekonstruowaniem na tej podstawie rozwoju danej dyscypliny wiedzy. Z kolei Gadamer nie zajmuje się odtwarzaniem historii nauki, lecz sposobem przełożenia dawnych problemów na współczesne i to w taki sposób, by nadal – choćby po zupełnej zmianie pier-wotnego czy wcześniejszego sensu – zachowały swoją ważność.

4.1.2.2. Dystans czasowy

Gadamer i Fleck wskazują na ważność dystansu czasowego, który pozwala na bardziej bez-stronne odniesienie się do dawnego przekazu. Dystans umożliwia weryfikację uprzedzeń, którymi obciążony jest hermeneuta i zminimalizowanie niezrozumienia.

4.1.2.3. Świadomość historyczno-pojęciowa (efektywnodziejowa)

Termin ten występuje u Gadamera i określa samoświadomość dokonań hermeneuty, a mia-nowicie, że są one uzależnione od jego czasu i języka oraz prestruktury rozumienia, a tym sa-mym są tymczasowe. Ten rodzaj samoświadomości cechuje także Flecka, który nie rości sobie prawa do absolutnych rozstrzygnięć za pomocą porównawczej teorii poznawania, ponieważ uprawiający ją historyk sam podlega swoim czasom, czyli, jak by to powiedział Gadamer, pod-lega „efektom dziejów efektywnych”.

4.1.3. Roszczenie do uniwersalności

To także wspólna cecha obu koncepcji. Ponieważ obaj filozofowie uznali, że dzieje i język są uniwersalną płaszczyzną, na której dokonuje się wszelka możliwa ludzka działalność – zbio-rowa i indywidualna – a tym samym rozumienie i poznawanie, więc oparte na tym gruncie Fleckowska porównawcza teoria poznania oraz Gadamerowska hermeneutyka filozoficzna znoszą dualizm kultura-natura i mają prawo do objaśniania wszelkiej ludzkiej aktywności, nawet – jak twierdzi Fleck – prymitywnej i psychopatycznej. Tu warto zaznaczyć, że roszczenie do uniwersalności wyrasta u obu autorów z tych samych rozstrzygnięć.

4.1.4. Konsekwencje teoriopoznawcze

Rozstrzygnięcia, jakie Fleck oraz Gadamer poczynili w zakresie historii i języka, zostały przez nich przeniesione na grunt teorii wiedzy (w przypadku Flecka) i teorii rozumienia (w przypad-ku Gadamera).

4.1.4.1. Krytyka neopozytywistycznej teorii nauki

Obaj myśliciele wysunęli bardzo podobne zarzuty wobec neopozytywizmu i scjentyzmu. Wykaza-li, że żaden podmiot poznający (w tym naukowcy) nie jest wolny od indywidualnych uprzedzeń;

ponadto działając w grupie, żyjąc w konkretnej społeczności i czasie historycznym jest podmiot poznający zależny od tradycji, języka itd. Tym samym żaden badacz nie może rościć sobie pretensji do poznania obiektywnego oraz tworzenia wiedzy obiektywnej znajdującej oparcie w powszechnie ważnych faktach naukowych71. Ponadto nie można wskazać wyraźnej granicy między tym, co nauką jest, a co nią nie jest. Fleck i Gadamer sprzeciwiają się także formalizacji języka, w tym języka nauki, oraz są antymetodyczni. Myśliciele są sceptycznie nastawieni do wszelkich rozstrzygnięć natury on-tologicznej, na przykład w odniesieniu do takich kategorii jak „rzeczywistość” i „prawda”. Według nich w toku poznania (również naukowego) nie przybywa więcej wiedzy, razem z ustaleniem no-wych faktów stare ulegają zapomnieniu, nauka (a właściwie szczegółowe dyscypliny wiedzy) ulega zmianie tylko jako całość. W tym znaczeniu obaj są zdeklarowanymi antykumulatywistami.

4.1.4.2. Krytyczne nastawienie do nauki

Mimo prowadzonego przez nich ataku na pewien rodzaj filozofii nauki, nie prezentują sta-nowiska antynaukowego. Ich postawa jest natomiast zdecydowanie krytyczna. Wskazują oni

71 Terminu „obiektywność” używam tu w tym samym znaczeniu, które przedstawiłem w przypisie 326.

mianowicie na potrzebę badania zjawiska nauki, a także towarzyszącej jej otoczki ideologicz-nej. W pewnym momencie hermeneutyka Gadamera i socjologia wiedzy Flecka – obalając idealistyczną wizję nauki – stają się w swej istocie krytyką ideologii. Nie należy tego jednak wiązać z antynaukowością. Obaj myśliciele nie unieważniają nauki jako takiej, nie deprecjo-nują dokonań naukowców. Poza pewnymi ogólnymi zaleceniami – jak chociażby postulat uczynienia nauki procesem demokratycznym czy bronienie jej przed odhumanizowaniem – nie narzucają naukowcom wzorca uprawianych przez nich dyscyplin. Stworzone przez nich teorie wiedzy (w przypadku Gadamera raczej jest to teoria bardzo ogólnie zarysowana) mają przede wszystkim charakter opisowy, a nie normatywny.

4.1.4.3. Alienacja nauki

Tak Gadamer, jak i Fleck w swoich późnych pismach, przestrzegają przed upadkiem i odhu-manizowaniem nauki wyrażającym się w sposobie jej uprawiania i wykorzystywania oraz roz-powszechniania jej osiągnięć. Nauka – ich zdaniem – ma już nie tylko dobroczynny wpływ na rozwój społeczeństw, ale zaczyna w niej przeważać tendencja negatywna – pewnemu zwyrodnieniu ulega nauka jako taka, bo uzależniła się od kapitału i polityki, służąc ideolo-gii i propagandzie. Także jej owoc czyli technika (nad którą coraz trudniej zapanować) ulega wynaturzeniu. Również postrzeganie roli nauki przez ogół społeczeństwa jest błędne. Środ-kiem zaradczym ma tu być rzetelny i konsekwentny namysł zarówno nad samą nauką, jak i procesami naukotwórczymi. Zdaniem Flecka zadanie to może podjąć porównawcza teoria poznawania, natomiast według Gadamera może temu sprostać hermeneutyka filozoficzna.

4.2. Różnice

Obie koncepcje zasadniczo odróżnia od siebie to, że są ukierunkowane na zgoła odmienny cel. W związku z tym Fleck i Gadamer inaczej rozkładają akcenty. Pierwszy głównie konstruuje teorię wiedzy nauk przyrodniczych. Realizuje też tylko ogólny kanon hermeneutyki filozoficz-nej. Natomiast drugi dokonuje syntezy wcześniejszej tradycji hermeneutycznej z historią, ję-zykiem i filozofią, przy czym aspekt epistemologiczny jest tu jedynie zarysowany (inna rzecz, że – jak to wyżej pokazałem – wynikają z tego poważne wnioski dla epistemologii).

U Gadamera nie znajdziemy odpowiednika stylu myślowego oraz kręgów ezo- i egzote-rycznych. Z kolei u Flecka brak odpowiednika tak zwanego stopienia horyzontów i tego, co Gadamer nazywa zastosowaniem. Jednak pewien substytut subtilitas applicandi odnaleźć można u Flecka w opisywanym przez niego procesie przenikania danego pojęcia z jednego

kolektywu i stylu do innego, oraz w czasie krążenia pojęć między centrami ezoterycznymi i egzoterycznymi.

Fleck zdecydowanie bardziej eksponuje w poznaniu zerwanie i niezrozumienie oraz nieprze-kładalność sensu pojęć z odmiennych stylów myślowych (por. przytoczone uwagi i cytaty odnośnie pojęcia „ruchu” u Bergsona i Maxwella). Dopiero na wyższym poziomie ogólności (taki poziom jest osiągalny w porównawczym stylu myślenia) można dokonać porównania i objaśnienia odmiennych stylów. Natomiast Gadamer kładzie nacisk na możliwość zrozumie-nia i przetłumaczezrozumie-nia wszystkiego, co wyrażone jest w języku, ponieważ „każdy język może szukać wyrazu dla wszystkiego”.

Gadamer ukazuje zmienność sensu pojęć w wymiarze historycznym, natomiast Fleck w wy-miarze historycznym i społecznym, bo nawet w teraźniejszości, gdy pojęcie przeniknie z jed-nego stylu do injed-nego albo z kręgu ezoteryczjed-nego do egzoteryczjed-nego, nastąpi zmiana sensu.

5. Podsumowanie

Analiza porównawcza koncepcji naukoznawczej Flecka z hermeneutyką filozoficzną Gada-mera pozwoliła ujawnić podobieństwa i różnice, jakie między nimi zachodzą. Przegląd pre-zentowanych w tej pracy stanowisk obu filozofów ukazuje wspólne płaszczyzny problemowe, a niekiedy prawie identyczne rozwiązania pewnych zagadnień szczegółowych. Ponadto nale-ży odnotować fakt, że teoriopoznawcze rozważania Flecka posiadają wyraźny rys hermeneu-tyczny, zaś hermeneutyka filozoficzna Gadamera zawiera elementy zbieżne z tymi filozofiami nauki, które zdecydowany nacisk kładą na historię, język, socjologię oraz kulturę.

Część IV

Więzień Nr 4935

Osiem kilometrów na południe od Weimaru wznosi się góra zwana Ethersberg2. Niegdyś rósł na niej bukowy las, niezbyt gęsty.

Drzewa były – jak dziś na sąsiednich górach – grube, wysokie, proste. Na płaskim cokole szerokich korzeni wznosiły się pnie gładkie i strzeliste jak kolumny gotyckie, a wysoko u góry było wspólne wiązanie korony niby pułap. Podszycie lasu było skąpe, stąd widok niehamowany, rozległy i mia-łeś wrażenie – jak dziś na okolicznych górach – że jesteś w olbrzymim kościele gotyckim.

Na środku lasu, prawie na szczycie góry rósł ogromny dąb, kilkusetletni wspaniały olbrzym.

Kiedy stałeś przed nim, oczarowany pięknem jego proporcji, dostojnym rytmem jego wieko-wego życia, rozumiałeś – dlaczego dęby takie czczono niegdyś jak bóstwo. Ten dąb czasów po-gańskich wprawdzie nie sięgał, ale miał on swoją historię. Kiedy pod koniec XVIII w. Weimar i sąsiednia Jena były ośrodkiem kultury niemieckiej, kiedy żyli i działali tu Goethe i Schiller, Herder i Schelling, Fichte i Hufeland, był Ethersberg ze swym dębem ulubionym miejscem romantycznych wycieczek. U stóp góry stoi do dzisiaj przepiękny pałacyk Ethersburg, gdzie jakiś czas mieszkała pani v. Stein, przyjaciółka Goethego. Podobno pod tym dębem pisał Goethe swoją Walpurgisnacht z Fausta. Podobno szum jego liści uczył pobożnego, cichego Hufelanda makrobiotyki, kiedy przechodził pod nim podczas swoich lekarskich wędrówek po wsiach dookoła góry leżących. Była legenda, że los Niemiec związany jest z życiem dębu z Ethersbergu: skoro zginie ten dąb, upadnie państwo niemieckie. W wielu książkach nie-mieckich z tych czasów znajdziesz wzmiankę o dębie Goethego.

1 [Więzień Nr 4935, O dębie Goethego w obozie buchenwaldzkim. W spuściźnie po Ludwiku Flecku zgromadzonej w Lu-dwik Fleck Archive w Archiv für Zeitgeschichte jest to jeden z niewielu materiałów zachowanych w oryginale (większość to kserokopie). Ktoś w drugiej połowie 1961 r., więc już po śmierci Flecka, przysłał na jego izraelski adres list (z Izraela);

w kopercie znajduje się tylko pół strony wyrwane z gazety codziennej. W archiwum online dostępny jest tylko awers, na rewersie natomiast znaleźć można rozmaite ogłoszenia. Na podstawie dat zamieszczonych w tych ogłoszeniach oraz informacji ze stopki na dole strony , gdzie widnieje informacja, że wydawcą gazety był Komitet Wojewódzki Polskiej Partii Robotniczej, udało się ustalić, że tekst ten ukazał się w „Sztandarze Ludu” w środę, 14 listopada 1945 r. na stronie 5. Za pomoc w zlokalizowaniu artykułu dziękujemy Aleksandrze Kołtun].

2 [Tu i dalej zachowana pisownia oryginału].

W r. 1934 wszystko się tutaj zmieniło. Chyba sam Mefistofeles, miłośnik złośliwej ironii, po-radził władcom Niemiec, by urządzili na Ethersbergu obóz koncentracyjny dla swoich prze-ciwników. Spędzono komunistów i żydów3, badaczy pisma świętego i katolickich księży i ka-zano im las wyciąć. Padały drzewa i padali ludzie, karczowano korzenie i rozrywano grunt. Na strasznej, nagiej, pełnej krwi powierzchni ustawiono baraki, ustawiono krematoria i latryny.

Obwiedziono prostokątny plac drutem kolczastym, naładowano drut prądem. Co sto metrów dokoła stanęły wieże uzbrojone w karabiny maszynowe. Poczęły krążyć patrole z psami, złymi jak ich panowie. Obóz nazwano Buchenwald.

Tylko dąb Goethego kazał szatan zachować. Stał on samotny na środku obozu i patrzył na łaźnię, w której zaczynała się męka więźnia, na plac apelowy, na którym codziennie się ona powtarzała i na krematorium, w którym się ona kończyła. Podsunął szatan pomysł, by na dę-bie Goethego wieszać więźniów. I wieszano poetów i księży, socjalistów i Żydów4 na jego konarach, na śmierć, za szyję, lub na mękę – za związane ramiona. Rwały psy korę pnia dę-bowego, bezsilne, że wiszących dosięgnąć nie mogły. Klęli więźniowie drzewo kaźni swojej.

Stał dąb bez zmiany lat osiem, gdyż powolny jest czas reakcji dębów.

Na wiosnę 1942 r. skąpe tylko listowie pojawiło się i wcześnie, jeszcze w lecie – opadło. W na-stępnym roku nie zazielenił się wcale. Chodziliśmy więźniowie patrzeć na nagi szkielet, ponu-ry jakiś i jakby zawstydzony. Powtarzaliśmy legendę i snuli nadzieję. Lecz dąb, choć bez liści, stał jeszcze ciągle…

W sierpniu 1944 roku urządzili Amerykanie nalot na fabryki i warsztaty zbrojeniowe znajdu-jące się w okolicy Buchenwaldu. Nie był to duży nalot: tylko 40 samolotów brało w nim udział i trwał zaledwie kilkanaście minut. Ale podziwu godna była precyzja wykonania: zniszczono wszystkie fabryki i warsztaty dokoła obozu, zniszczono część budynków przy obozie, a jego mieszkańców prawie nie tknięto. Tylko kilka zbłąkanych bomb zapalających wpadło do nas.

Spłonęła część magazynu efektów w obozie, stąd przeszedł ogień do budynku łaźni i – pełza-jąc po dachu – przeskoczył na dąb Goethego. Skoro zamknę oczy, widzę jeszcze dziś ten obraz:

w oddali dach łaźni w ogniu, figurki obozowej straży pożarnej na drabinach, liche obozowe sikawki przy pracy. A bliżej mnie bezradny szkielet dębu z płonącym czubem. Słyszę trzask ognia, widzę iskry latające dokoła; opadają przepalone gałęzie dębu i wałki papy z dachu.

Czuję zapach dymu. Więźniowie tworzą długi łańcuch i podają sobie wiadra z wodą od

zbior-3 [Zachowana pisownia oryginału].

4 [Zachowana pisownia oryginału].

nika aż po miejsce pożaru. Ratują łaźnię, dębu nie gaszą. Jest w ich minach tajona radość, milczący triumf: oto spełni się proroctwo legendy!

Oczy nasze widzą przez podwójny filtr dymu i marzenia nie drzewo, ale wieloramienną bestię, która wije się i skręca w ogniu. Opadają przepalone konary, drzewo coraz jest mniejsze, jakby zapadało się. Jakby potwór przysiadał w przedśmiertnej męce. Zczeźnij bestio, symbolu pań-stwa niemieckiego. Goethe? Dla nas nie ma Goethego: Himmler wymazał Goethego.

Dąb płonął całą noc. Nazajutrz stał już tylko osmalony i spękany pień. Pozwolono nam zrąbać go, korzenie wykopać, jamę zasypać. Było to 24 sierpnia 1944 r. Państwo niemieckie przeżyło ten dzień zaledwie o 9 miesięcy.

Więzień Nr 4935