• Nie Znaleziono Wyników

Formalna i semantyczna liczba rzeczownika owad w historii języka

1.2. Podstawy rekonstrukcji językowego obrazu świata

2.1.4. Formalna i semantyczna liczba rzeczownika owad w historii języka

w związku z obserwacją form fleksyjnych, w których słowo to funkcjonuje w tekstach dawnych. Najstarsze źródła poświadczają wszak jedynie jego formy singularne, por.

cytowane już wypowiedzenia z XVI-wiecznych dzieł M. Bielskiego i S.F. Klonowica:

Robactwo po drogách leży iż y do miaſt przyjazd trudny przed wielkim o w á d e m [BielKron 267v].

83 Wydany w 1938 roku Nowy słownik języka polskiego pod redakcją Tadeusza Lehra-Spławińskiego został bowiem doprowadzony do haseł na literę N (jak wiadomo, prace nad tym słownikiem przerwał wybuch II wojny światowej).

84 Fraza ta w niezmienionej postaci została przejęta ze SWil.

85 Brak kwalifikatorów oraz cytacji to w ogóle cecha Słownika M. Arcta.

Iáko ná kárku końſkim kiedy ocokáły Slep vśędźie: […] nie ruſzy ſię on o w a d / nie odleći ſnadnie; Aż pełen y opiły ná źemię vpádnie [KlonWor 76].

Także w tekstach późniejszych, pochodzących z XVII i XVIII stulecia, pojawiają się jedynie formy liczby pojedynczej rzeczownika owad. Tak jest w przywołanym wcześniej wyimku z Roczyzny Józefa Bartłomieja Zimorowica oraz w cytowanym przez Lindego, a za nim przez autorów SWil i SW wypowiedzeniu o Tatarach.

O w a d podziemny, węże i gadzina,

To twoi krewni teraz i rodzina [Zimor. 161].

Ten * h o w a d ( o w a d ) nieczysty (Tatarowie) [Jabł. Buk. Q b].

Tylko takie postaci występują w ostatnim, czwartym tomie pierwszego podręcznika do zoologii autorstwa księdza Krzysztofa Kluka z Ciechanowca, pt. Zwierząt domowych i dzikich, osobliwie krajowych, historyi naturalney początki i gospodarstwo (1780), poświęconemu owadom. Wystarczy przywołać już choćby tytuł tego tomu: O owadzie i robakach, albo rozejrzeć się w samym tylko spisie treści (zob. fotografia 5).

Fotografia 5. Fragment Regestru IV części podręcznika K. Kluka pt. Zwierząt domowych...

Singularne formy wyrazu owad występują też wyłącznie w nieco później wydanym (1789) dziele Zoologia czyli zwierzętopismo dla szkół narodowych:

Sama poſtać owadu przed iego przeobrażeniem (metamorphoſis) podobna do robaka, prowadzi nas do mówienia o o w a d z i e zaraz po robakach [Zool 98].

Co ſię mówiło o motylu, to ſamo ma ſię rozumieć o wſzyſtkim prawie o w a d z i e ; prócz niektórych gatunków, które nie przechodzą przez tyle ſtopni przemiany iako np. pluſkwa, ſzarańcza, paiąk i.t.d. te z iayka wylęgłſzy ſię, zaraz okazuią poſtać pluſkwy, ſzarańczy, paiąka [Zool 99].

W o w a d z i e ſą poſpolicie ſamce i ſamice, od których pochodzi rozmnożenie ich rodzaiu [Zool 102].

Mało iest o w a d u bez ſkrzydeł, więkſza ich część ma ſkrzydełka błonkowate, co do liczby i ſkładu różne [Zool 103].

Kſztałt o w a d u ieſt tak różny, iż na ſamo ſpoyrzenie trudnoby wierzyć, aby wſzystkie należały do iedney gromady: iedne albowiem ſą okrągłe, drugie długie; iedne ciągłe, drugie przewięziſte; iedne mieſzkaią na ziemi, drugie na roślinach, inne na zwierzętach;

iedne chodzą, drugie lataią [Zool 99].

Te ostatnie przykłady są znamienne, bo pokazują, że leksem OWAD, posiadając jedynie gramatyczne formy liczby pojedynczej, miał znaczenie kolektywne, na co ewidentnie wskazują odnoszące się doń zaimki oraz postaci czasowników w formie liczby mnogiej86. Zbiorowy charakter analizowanej nazwy sugeruje także dawna końcówka dopełniacza -u, taka jaką do dziś zachowały niektóre collectiva, zob. tłumu, lasu, roju, szwadronu i inne. Ostatni z przytoczonych cytatów warto porównać z wyimkiem ze Zwierząt domowych K. Kluka, wobec którego fragment ten wyraźnie zdradza swoją zależność:

Przystępuiąc do powierzchności O w a d u , kształt i e g o tak iest różny, że gdyby znaki zewnętrzne nie przeświadczały, nigdyby mniemać nie można ży (sic!) s ą Z w i e r zę t a m i do iedneyże Klasy należącymi. Nie tylko bowiem iedne są okrągłe, drugie długie: idene lataią, drugie chodzą: iedne są ciągłe, drugie przewięziste: iedne mieszkaią na ziemi, drugie na Roslinach: trzecie w wodzie [KlukZwierz 6]

Nie idzie tu bynajmniej o kwestię treściowej odpowiedniości (więzi) między oboma dziełami (mogącą, być może, położyć pewne światło na autorstwo anonimowo wydanej Zoologii), ale o postać gramatyczną określeń odnoszących się do słowa owad w obu tych fragmentach. O ile bowiem u Kluka formy liczby pojedynczej (por. zaimek dzierżawczy jego ‘M. lp r.m.’) występują obok wyrazów użytych w liczbie mnogiej (przy czym te drugie zdecydowanie przeważają), to w wydanej dziewięć lat później Zoologii formy pluralne są już wyłączne. Unaocznia to ciśnienie, jakie kolektywny sens formalnie singularnej jednostki wywierał na powierzchni tekstu na kształt powiązanych z nią składniowo określeń.

W tym miejscu staje się też jasne, dlaczego autorzy pierwszych słowników języka polskiego jako odpowiedniki polskiego wyrazu owad podawali łacińskie insecta

86 Tego rodzaju przykłady można wskazać także w dziele K. Kluka Zwierząt domowych i dzikich..., por.

Owad iest Zwierzątkiem bez kości: aby zaś ciało iego swoim względem w kupie umocowane było, innych śrzodkow zażyło przyrodzenie. N i e k t ó r e albowiem m a i ą twarde nieiako rogowe pokrywy na skrzydłach [...]. D r u g i e wcale w twardey pokrywie są z a m k n i ę t e : iako Raki. U i n n y c h zaś w s z y s t k i c h same tylko muszkuły utrzymuią związek [KlukZwierz 5; podkreśl. moje – M.M.].

i greckie entoma w formie liczby mnogiej (nie zaś insectum czy entomo w liczbie pojedynczej) albo dlaczego odsyłali do collectivum robactwo (a nie do hasła robak).

Zgromadzony materiał pozwala stwierdzić, że do końca XVIII wieku rzeczownik owad używany był wyłącznie w formach liczby pojedynczej. Funkcjonował więc na zasadzie singularis tantum, odnosząc się jednak do zbiorowości (predykacja kolektywna). U początku XIX stulecia leksem ten zaczął przybierać także formy gramatycznej liczby mnogiej. W wydanym w 1806 roku we Wrocławiu Słowniku dokładnym języka polskiego i niemieckiego do podręcznego używania dla Polaków i Niemców Jana Samuela Bandtkiego przy haśle owad pojawia się wyrażenie „o w a d y różne”, przetłumaczone na niemiecki jako „verschidene Arten Insecten” [Bandkie 1806:

752, podkreślel. moje – M.M.]. Tradycyjne postaci liczby pojedynczej semantycznie wyrażające mnogość bynajmniej nie wychodzą z użycia; współwystępują obok nowszych form liczby mnogiej w ciągu całego jeszcze XIX wieku. Widać to wyraźnie w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza (1834). Przytoczmy fragment przedstawiający scenę, gdy siedzącą w „świątyni dumania” Telimenę obeszły mrówki:

Było wielkie mrowisko, o w a d gospodarny Snuł się wkoło po trawie, ruchawy i czarny;

Nie wiedzieć, czy z potrzeby, czy z upodobania Lubił szczególnie zwiedzać Świątynię dumania;

Od stołecznego wzgórka aż po źródła brzegi Wydeptał drogę, którą wiodł swoje szeregi.

Nieszczęściem, Telimena siedziała śród dróżki;

Mrówki, znęcone blaskiem bieluchnej pończoszki, Wbiegły, gęsto zaczęły łaskotać i kąsać,

Telimena musiała uciekać, otrząsać,

Na koniec na murawie siąść i o w a d łowić [MickPT V].

W zacytowanym wyimku gramatycznie singularne formy (odpowiednio: mianownika i biernika) rzeczownika owad zachowały swe pierwotne kolektywne znaczenie.

Podobnie jest i w innych miejscach Pana Tadeusza, por.:

A ich woń gąsienice i o w a d zabija [MickPT II].

Przeczyła, ręką żwawo wstrząsając nad uchem,

Odpędzając jak o w a d nieprzyjemne słowa [MickPT III].

Komisarze i wszystkie podobne psubraty Kłaniają się nam nisko; każdy drży, blednieje,

Jako o w a d p r u s a c z y , gdy wrzątkiem kto zleje [MickPT VII].

W ręku ma plackę muszą, o w a d ladajaki

Odpędza, wpadający chciwie na przysmaki [MickPT XI].

Ale w Mickiewiczowym dziele są i użycia nowsze, w których wielość owadów wyrażona jest za pomocą gramatycznej liczby mnogiej:

Że z ich wybiciem zginą o w a d ó w ostatki [MickPT II].

Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą

I gniazdem są o w a d ó w i gajów okrasą [MickPT III].

Tam różne są zwierzęta, konie, krowy, woły, Kozy brodate; w górze zaś ptastwa gromady

I płazów choć po parze, są też i o w a d y [MickPT IV].

Kto by uważał z bliska lamus, spichrz i chatę, Ujrzy ściany od ziemi do szczytu pstrokate Niby rojem o w a d ó w czarnych; w każdej plamie

Siedzi w środku kula jak trzmiel w ziemnej jamie [MickPT VI].

Na powietrzu o w a d ó w wielki krąg się zbiera, Kręci się grając jako harmoniki sfera [MickPT VIII].

Obok takich wystąpień trafiają się też użycia singularne formalnie i semantycznie, na przykład:

Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden o w a d na nich nie usiada [MickPT III].

Jak zaświadczają przytoczone cytaty, formy liczby pojedynczej słowa owad mogły mieć więc w XIX wieku zarówno referencję jednostkową, jak i kolektywną.

W wydanym w 1838 roku szóstym tomie Zoologiji czyli zwiérzętopisma ogólnego Pawła Jarockiego, odmiennie niż w dziele Kluka czy w Zoologii z 1789 roku, przeważają już zdecydowanie formy liczby mnogiej rozpatrywanego rzeczownika, por.:

Z porządku rzeczy przystępujemy do náywiększéy gromady w królestwie zwiérząt, przystępuyemy bowiem do gromady O w a d ó w [JarocZool 1].

Wszystkie O w a d y oddychają dymaczkami (trackea), to jest błonowémi gałęzisto rozkrzewionémi rurkami, które dwiema rzędami tak są w tułówie jch rozłożone, że gałązki jednéy dymaczki przecinają i łączą się z gałązkami drugiéy [JarocZool 3].

Robiłem podobne doświadczenia także z jnnémi O w a d a m i , i przekonałem się, że po długiém wytrzymaniu w Alkoholu łatwiéy powracayą do życiá Skrzydlate niż Bezskrzydłe O w a d y ; a między Skrzydlatémi náyłatwiéy odzyskują czynne życie O w a d y Muchowate z rzędu Dwuskrzydłych i Ossowate z rzędu Błonkoskrzydłych.

Nadto przekonałem się, że podobne ocucenie się utonionego O w a d a snadniéy następuje w czasie pogodnych dni wiosny i lata niż w jesieni [JarocZool 4].

Pojawiającą się w zakończeniu ostatniego fragmentu formę gramatyczną utoniony owad można określić za Henrykiem Gaertnerem jako „gatunkowo pojedynczą” [Gaertner 1938: 151]. Jak wykazała w 1977 roku Zuzanna Topolińska,

tego rodzaju formy mogą być zamienione na liczbę mnogą bez naruszenia semantyki całego wypowiedzenia. Każde bowiem ze zdań: podobne ocucenie się utonionego Owada snadniéy następuje w czasie pogodnych dni wiosny i lata... ~ podobne ocucenie się utonionych Owadów snadniéy następuje w czasie wiosny i lata..., podobnie jak: [...]

na przodzie głowy Owada znáyduje się pysczek [JarocZool 6] i na przodzie głowy Owadów znáyduje się pysczek, bez względu na to, czy zostanie w nich użyta forma liczby pojedynczej czy mnogiej rozpatrywanego rzeczownika, może wyrażać sąd gatunkowy, odnoszący się nie do jednego owada lub jednego zbioru owadów, ale do zbiorów owadów jako takich [Topolińska 1977: 72]87. Należy jednak podkreślić, że taka

87 Nazwy gatunkowe zwierząt i roślin ze względu na ich ilościową referencję zwracały uwagę XIX-wiecznych gramatyków. Jak twierdzi Grażyna Habrajska, początkowo szerokie pojęcie zbiorowości było stopniowo uszczegóławiane [Habrajska 1995: 11]. Rzeczowników zbiorowych nie wyodrębniano w ogóle w pracach gramatycznych napisanych do połowy XIX wieku (nie ma ich także w dziele Onufrego Kopczyńskiego), kategoria ta krystalizuje się w polskiej myśli językoznawczej dopiero od II połowy tego stulecia, ulegając – co ciekawe – stopniowemu ograniczaniu jej zakresu poprzez wyłączanie z niej poszczególnych kategorii. W 1852 roku Feliks Żochowski w Mowni języka polskiego próbował dokonać rozdziału między collectivami a nazwami gatunkowymi i rodzajowymi właśnie.

Gramatyk ten pisał: „[...] ludzie [...] ponadawali różne nazwiska jimionom rzeczownym. I tak są jimiona:

Najprzód. Jimiona rzeczy, np. człówiek, głowa, kamień, żelazo. Powtóre. Jimiona przymiotów, np. białość, zieloność, jasność. Potrzecie. Jimiona własne, służące jednej wyłącznie rzeczy, np. Polska, Warszawa, Czerniaków. Poczwarte. Pospolite, służące wielu tym samym rzeczom, np. kraj, miasto, wieś. Popiąte.

Szczególne, które jeden gatunek malują, np. lew, koń, orzeł, złoto, szczupak, dąb. Poszóste: Ogólne, obejmujące sobą ogół, rodzaj, np. źwiérz, ptak, kruszec, ryba, drzewo. Posiódme: Zbiorowe, w których wyróżnieniu mnóstwo się maluje, np. lud, gmin, owad, strój. Poósme. Szczegółowe, w których znaczeniu jedna się rzecz pojedyncza przedstawia, np. pióro, kałamarz, stół, surdut [...]” [Żochowski 1852: 37].

G. Habrajska w pracy Collectiva w języku polskim, poświęconej funkcjonowaniu rzeczowników kolektywnych w polszczyźnie od XV do XX wieku, również cytuje ten fragment Mowni Żmochowskiego, jednak w okrojonej postaci: autorka rezygnuje z początkowego wyliczenia, przytaczając jedynie punkty:

6. i 7., po czym konstatuje: „W jednej grupie znalazły się tu jednak ptak i ryba, a w drugiej owad”, co objaśnia w przypisie słowami Andrzeja Bogusławskiego, iż taki rozdział wiązał się ze stosowanym wówczas powszechnie, choć dziś jeszcze nie dość dobrze uświadamianym) „wystarczającym poziomem charakterystyki naturalno-gatunkowej wyróżnionego przedmiotu jednostkowego” [cyt. za: Habrajska 1995: 13]. Nie to jest jednak przyczyną (przynajmniej nie najważniejszą) osobnego potraktowania przez Żmochowskiego nazw przyrodniczych ptaki, ryby oraz owad. Dokonany przez Habrajską skrót cytacji nie jest zasadny, przyćmiewa przyjęty przez XIX-wiecznego autora porządek opisu. W istocie bowiem Żmochowski stosuje podział binarny: nazwy konkretne (rzeczy) i abstrakcyjne (przymioty), rzeczowniki własne i pospolite, gatunkowe (szczególne) i rodzajowe (ogólne), wreszcie właściwe collectiva, wyrażające mnogość, „mnóstwo” obiektów (zbiorowe) i rzeczowniki jednostkowe, nazywające pojedyncze przedmioty (szczegółowe). To dlatego osobno znalazły się: lew, koń i źwierz, orzeł i ptak, złoto i kruszec, szczupak i ryba, dąb i drzewo – jako podrzędny gatunek i nadrzędny wobec niego rodzaj.

Oddzielnie zaś gramatyk potraktował słowa takie, jak: lud, gmin, strój czy interesujący nas owad, gdyż w jego świadomości językowej wyrażały one mnogość, wielość tak nazwanych obiektów, charakteryzowały się więc, by użyć współczesnego terminu dobrze oddającego istotę rzeczy, referencją zbiorowościową, tym samym były właściwymi collectivami, w przeciwieństwie do nazw takich, jak:

pióro czy kałamarz, które wskazywały pojedyncze przedmioty, jednostkowe obiekty. W pamięci autora Mowni musiały więc istnieć jedynie takie użycia leksemu OWAD, jakie znamy chociażby z dzieła K. Kluka. Znaczenie gatunkowe/ rodzajowe tego wyrazu wykształciło się wszak później, najpewniej pod koniec XIX wieku, a zaczątki tej krystalizacji obserwować możemy w szóstym tomie Zoologii Pawła Jarockiego, poświęconemu owadom, por. Tym sposobem owady nie gębą lecz brzuchem oddychają. Skoro się oddychanie Owada w tułówie odbywá: dziwić nás niepowinno, że przy gębie jego narzędzi zmysłu powonieniá nieodkrywámy (JarocZool 3); Nie mniéy i to jest ogólną regułą między Owadami, że lęgnąc się z jáy przychodzą na świat w postaci niepodobne przodkom swoim, i tak wáżne dwa przeobrażenia

podwójna referencja (indywidualna i zbiorowa) analizowanego leksemu wytworzyła się w związku z rozwojem dyskursu naukowego – w najstarszym bowiem okresie rozwoju polszczyzny rzeczownik owad odmieniał się tylko w liczbie pojedynczej, a formy te miały jedynie znaczenie kolektywne.

Trzeba przyznać, że zebrany i przedstawiony w tej części pracy materiał źródłowy, ilustrujący dawne użycia wyrazu owad w polszczyźnie, w gruncie rzeczy, jest stosunkowo ubogi. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim poświadczeń najstarszych.

Przypomnijmy, że rzeczownik owad nie pojawia się w ogóle w tekstach z okresu doby staropolskiej, tj. do XV wieku; SPXVI rejstruje jedynie 3 przykłady użycia rozpatrywanej jednostki, z których jeden jest dewiacyjny; tylko jedna egzemplifikacja pochodzi z XVII wieku. Częstość użycia wyrazu owad wzrasta wydatnie dopiero w kolejnym stuleciu. Dzieje się tak za sprawą pierwszych podręczników do zoologii, których autorzy adaptują to słowo, włączając je w tok wywodu naukowego i czyniąc zeń składnik systemu terminologicznego – jednostkę taksonomiczną.

Rodzi się pytanie, dlaczego wyraz owad mimo jego dawnego pochodzenia, więc długiego trwania w języku był tak rzadko używany przed XVIII stuleciem? Otóż, jeżeli przyjąć, że leksem OWAD był pierwotnie strukturą złożoną: derywatem od czasownika prefigowanego albo kompozytum, to jest dość prawdopodobne, że istotnym czynnikiem, który zadecydował o jego zepchnięciu na peryferia czynnego zasobu leksykalnego dawnych użytkowników polszczyzny, była leksykalizacja tej konstrukcji, zacierająca jej pierwotne szwy morfologiczne i przeistaczająca ją w prosty znak językowy. Proces tej swoistej homogenizacji formy nastąpił zapewne stosunkowo wcześnie, być może już w epoce prasłowiańskiej, a powodowały go przeobrażenia formalno-brzmieniowe albo rzadkość typu złożenia (trzeba bowiem pamiętać, że kompozyta bez formalnej spójki, tj. interfiksu były rzadkością w prasłowiańskim systemie słowotwórczym).

Jako wyraz nie często występujący w języku ogólnym, w codziennym obiegu komunikacyjnym, rzeczownik owad był właściwie jednostką neutralną, niewywołującą wartościujących skojarzeń wśród dawnych użytkowników polszczyzny i dlatego właśnie mógł zostać zaaprobowany na użytek wywodu naukowego, skąd następnie na powrót ekspandował do polszczyzny potocznej – wszak pierwsze podręczniki (pisane

odbydź muszą, nim włáściwą gatunkowi swemu postać otrzymają, że w życiu Owada trzy główne, a między sobą niepodobne epoki czyli wieki rozróżniámy [JarocZool 7].

na zlecenie Komisji Edukacji Narodowej) miały przede wszystkim charakter praktyczny, powstawały z myślą o szerokim gronie odbiorców.

Dlatego właśnie leksem OWAD jako konstrukcja zleksykalizowana i rzadka w codziennym użyciu, później dodatkowo postrzegana jako nacechowana termino-logicznie (naukowo), nie stanowi podstawy (czy składnika) funkcjonujących w języku polskim idiomów czy przysłów. W poleceniu 9 kwestionariusza tylko nieliczni respondenci podali pojedyncze przykłady frazemów z przymiotnikiem owadzi88, por.:

owadzie nogi ‘szczupłe’, owadzi tułów ‘szczupła talia’, owadzie oczy ‘duże, nieproporcjonalne do wielkości głowy’, owadzia głowa ‘smukła, przypominająca czaszkę’, owadzie życie ‘krótkie’; w większości (poza ostatnim) wskazują one na pewne szczegóły związane z wyglądem owadów.